• Nie Znaleziono Wyników

Warunki mieszkaniowe Polaków, w tym klasy średniej

Warunki mieszkaniowe Polaków mieszkających w miastach w okresie do końca lat 80. XX wieku opisał G. Wojtkun (2008). Mieszkanie w bloku w tamtym okresie czasu uchodziło za duży awans społeczny, przede wszystkim dla mieszkańców wsi, pomimo że ówczesne warunki mieszkaniowe nie spełniały licznych norm, które dzisiaj już stanowią standard w Polsce. Dwa przykłady takich norm dzisiaj to ocieplenie i pomalowanie bloków.

Warunki gospodarcze w Polsce w latach 80. były dosyć trudne i wiązały się ze sprzedażą żywności na kartki, czyli racjonowaniem żywności. Rozwój klasy średniej w tym okresie był niezwykle utrudniony, z wyjątkiem elit komunistycznych, które to były faworyzowane przez rząd. Ten uciążliwy okres polityczno-gospodarczy opisany był szczegółowo przez O.

Norgaard’a i S. Sampson’a (1984), natomiast kontekst polityczny Polskiej Ludowej znaleźć można w obszernej pracy P. Tang’a (1983). Próby uratowania systemu komunistycznego nie powiodły się i system w dużej mierze upadł, oficjalnie w połowie 1990 r., co przyniosło również wymierne korzyści dla polskiej klasy średniej, w tym tej części bardzo naprędce ukształtowanej z elit komunistycznych, które to miały największy dostęp do kapitału w

76

schyłkowym okresie komunizmu w Polsce. K. Słomczyński i in. (2007) ujmują pierwsze kilkanaście lat suwerenności Polski w kategoriach amerykańskich, czyli dzielą ówczesne społeczeństwo na winners i losers, czyli zwycięzców i przegranych. Podział ten może być obraźliwy dla niektórych Polaków, lecz w niezwykle czytelny sposób ujmuje efekt daleko idących zmian gospodarczych. Każda większa zmiana polityczna nieuchronnie generuje grono zwycięzców i przegranych. Warto tu podkreślić, że transformacja w Polsce odbyła się w sposób relatywnie pokojowy, co ograniczyło materialne straty oraz straty w ludziach.

Więc nawet ci przegrani nie byli aż tak bardzo przegrani.

Polska klasa średnia była wówczas klasą „małych zwycięzców”, którzy powoli, lecz systematycznie, byli w stanie budować swoje majątki w latach 90. XX wieku, podczas gdy klasa robotnicza traciła miejsca pracy w fabrykach, zamykanych przez demokratyczny rząd Polski. Wielkimi zwycięzcami transformacji były elity komunistyczne, które były w stanie wykupić i następnie z zyskiem sprzedać fabryki państwowe. Dzisiaj znaczny segment klasy wyższej w Polsce, to dawni komunistyczni beneficjenci transformacji gospodarczej lat 90.

Jedna z pozytywnych stron tych trudnych, wczesnych lat demokracji w Polsce, to obecność niektórych fundamentów rozbudowy klasy średniej pochodzących jeszcze z PRL-u. Rozwój szkolnictwa, prywatna własność części ziemi, elektryfikacja wsi, rozwój państwowej służby zdrowia, instalacja węzłów sanitarnych w blokach w mieście i promocja równouprawnienia kobiet w latach przed 1989 r. pomogły Polsce suwerennej po 1989 r. szybciej rozwijać się.

Nie wszystkie powyższe działania były zasługą rządów komunistycznych Polski Ludowej – lecz pewne zasługi jednak były – i w interesie obiektywności nie należy ich tuszować.

Uznanie sukcesów społeczno-ekonomicznych PRL-u nie należy traktować jako reklamy ówczesnego systemu, ani też naiwnej nostalgii do ówczesnego ustroju, lecz po prostu jako zbiór faktów historycznych, które jednak często przyczyniły się do poprawienia jakości i standardu życia dla milionów Polaków w dekadach powojennych (M. Cobel-Tokarska, 2014). Polska Ludowa miała także wiele złych stron, w tym radziecką kolonizację kraju, prześladowania Kościoła Katolickiego oraz poszczególnych osób związanych z opozycją antykomunistyczną. Wybrane złe strony życia w PRL-u omówione są w pracy naukowej K.

Słowińskiego (2013) – PRL nie był tym rajem społeczno-ekonomicznym, którym to był reklamowany w mediach i na plakatach. PRL był przede wszystkim krajem opartym na ogromnej niegospodarności ekonomicznej, co w latach 80. XX wieku przyczyniło się do jego całkowitego upadku politycznego i ekonomicznego.

Lata 90. to okres rosnących korzyści dla klasy średniej, ale i rosnących strat dla klasy robotniczej, która czuła się zagubiona w świetle upadku państwowych zakładów pracy.

Losy tak klasy średniej, jaki i klasy robotniczej, uległy poprawie dopiero po 2004 r., kiedy Polska oficjalnie wstąpiła do Unii Europejskiej, co mocno zwiększyło atrakcyjność kraju

77

dla inwestorów przemysłowych oraz nieprzemysłowych. Rosnące możliwości zarabiania pieniędzy umożliwiły wielu Polakom zdobycie funduszy na zakup mieszkania albo domu, często dzięki kredytom hipotecznym. W latach 1991–2011 zmieniły się także standardy budownictwa w Polsce. Temat ten omówiony jest w pracach G. Dąbrowskiej-Milewskiej (2007) oraz H. Zaniewskiej i N. Dąbkowskiego (2013). Temat preferencji mieszkaniowych młodych Polaków analizowała w jej pracy W. Urbańska (2013). Jeden z nowszych raportów na temat warunków mieszkaniowych w Polsce wydał GUS (2017). Porównanie danych mieszkaniowych z Polski, z tymi z wybranych krajów Unii Europejskiej, można znaleźć w pracy naukowej A. Górskiej (2018) i A. Kubowa (2018). Preferencje i inne kluczowe dane mieszkaniowe dostępne są również w obszernym raporcie organizacji Heritage Real Estate (2018). Natomiast duży dokument na temat rynku nieruchomości w 2019 r. dostępny jest z Banku Polskiego (P. Bujak, 2019). Kolejne duże raporty o bieżącym rynku mieszkaniowym w Polsce przedstawił dom maklerski Michael Ström (W. Bartosik, 2019) i firma Emmerson (2019). Ostatnie te źródła to wieloaspektowe raporty nie napisane w ośrodkach naukowych, lecz przez przypuszczalnie obiektywne, duże firmy badawcze. Dokumenty te omówione są szczegółowo w rozdziale nr 3 na temat gospodarki Polski.

Praca, gdzie bardzo szczegółowo omówione są warunki mieszkaniowe Polaków, w tym klasy średniej, zatytułowana jest Mieszkalnictwo w Polsce, pod redakcją M. Salamon i A. Muzioł-Węcławowicz (2015). Publikacja ta sponsorowana jest przez organizację Habitat for Humanity Poland i zawiera istotne statystyki mieszkaniowe, ich interpretacje i dyskusję kluczowych problemów w mieszkalnictwie w kraju. Praca równie obszerna i dokładna, lecz na temat mieszkalnictwa społecznego, to dzieło pod redakcją A. Muzioł-Węcławowicz i K.

Nowaka (2018): Raport o stanie miast polskich, Mieszkalnictwo społeczne. Publikacja ta, do pewnego stopnia, przedstawia odwrotną stronę sytuacji do prac skupiających się głównie na warunkach mieszkaniowych klasy średniej – a to poprzez analizę mieszkalnictwa klasy niższej i jej braku potencjału do awansu w sferze mieszkaniowej. Z tej drugiej pracy można logicznie wywnioskować, kto klasą średnią nie jest, w ten sposób wyznaczając jakiś dolny próg klasy średniej – we wydaniu europejskim lub polskim – jako że w Polsce posiadanie czystej wody w kranie – przykładowo – nie stanowi kryterium zaliczania osoby do klasy średniej, pomimo że w bardzo wielu krajach świata dziś stosuje się właśnie tego rodzaju minimalistyczne kryteria przynależności do klasy średniej. Jednak w Polsce w XXI wieku przynależność do klasy średniej wiąże się ze spełnieniem wielu wyższych kryteriów, niż, przykładowo, dostępność czystej wody pitnej w kranie we własnym domu albo mieszkaniu (zamiast w studni). Różnice w poziomie dolnego progu klasy średniej stanowią jedną z barier do stosowania uniwersalnych wskaźników przynależności do klasy średniej: tzw.

78

globalnej klasy średniej. Pewien poziom regionalizacji jest po prostu konieczny w analizach klas społecznych, żeby nie wychodziło że 95% ludności kraju to klasa średnia.

Warunki mieszkaniowe we współczesnej Polsce obejmują prawie że pełne spektrum jakości począwszy od apartamentów w warszawskich drapaczach chmur oraz luksusowych willi otoczonych uroczymi ogrodami w obszarach metropolitalnych do nowszych bloków mieszkaniowych w miastach, aż do budynków, które są w stanie nadającym się do remontu albo wyburzenia. J. Korniłowicz (2009) badał stan mieszkalnictwa w Polsce i notuje, że liczba mieszkań wzrosła o 16.8% w latach 1988–2007. W Polsce około 82% mieszkań w miastach znajdowało się w budynkach wielorodzinnych, gdzie to powierzchnia mieszkań wynosiła w 2007 r. średnio 60 m2, natomiast w domach jednorodzinnych było to prawie dwa razy więcej (112 m2). Autor dalej ustalił, że 95% mieszkań w Polsce posiada dostęp do wodociągu, a 88% posiada ustęp spłukiwany. Połowa mieszkań w Polsce to jedno- albo dwupokojowe mieszkania, podczas gdy w Niemczech jest to tylko 8%. Metraż mieszkania przypadający na jednego Polaka to 23 m2, w porównaniu do 45 m2 przypadających na Holendra, co jest bardzo ciekawe, jako że Holandia uchodzi za kraj mocno przeludniony, gdzie „nie ma” miejsca na nowe budownictwo mieszkaniowe. Należy pamiętać, że dane te przedstawiają sytuację w 2007 r. Poprawę ww. autor zaobserwował we wzroście średniej wielkości mieszkań w Polsce pomiędzy rokiem 1999 a 2007 – wzrost o 12%. Co ważne również, to że autor zauważył, że osoby „młode” (wiek: 18 – 34 lat) mają do dyspozycji zaledwie 62% przestrzeni mieszkalnej posiadanej przez osoby w wieku emerytalnym (wiek:

60+). Co dalej, około 42% badanych w 2007 r. było zdania, że największym problemem w Polsce jest brak mieszkań, natomiast aż 38% oceniało własne warunki mieszkaniowe jako złe. Na tej podstawie można stwierdzić, iż około 38% Polaków w 2007 r. dosyć obiektywnie nie można było określić mianem klasy średniej.

Wyżej wspomniany autor porusza też temat czynszów gminnych, które to ocenia na kilka razy niższe, niż te w podobnych warunkach w byłym NRD. Rezultatem tego faktu są olbrzymie deficyty budżetowe w gminach, co w rezultacie skutkuje brakiem pieniędzy na niezbędne remonty we wielu budynkach zarządzanych przez gminy. Autor zauważa, iż 22%

budynków gminnych wymaga kapitalnego remontu, a aż 6% nadaje się do wyburzenia. Dla przykładu, autor podaje Gminę Wrocław, której to przychody z czynszu w 2004 r. wynosiły 82 miliony złotych, podczas gdy koszty remontów kapitalnych w gminie oszacowane były na ponad 4 miliardy złotych. Na remont kapitalny w Gminie Wrocław czekało wówczas 400 budynków, czyli razem około 20% budynków należących do gminy. Jeszcze bardziej skrajnym przypadkiem było miasto Łódź, gdzie 75% budynków gminnych wzniesionych przed 1945 r. było w złym stanie, z czego aż 30% nadawało się do wyburzenia. Łódź jest nadal największym miastem Polski, które ma problem z budowaniem nowoczesnej klasy

79

średniej, między innymi dzięki dużym brakom w mieszkalnictwie oraz relatywnie małej liczbie dobrze płatnych stanowisk pracy. Sytuacja na rynku pracy w Łodzi jednak powoli zmienia się na lepszą również dzięki wielkim zagranicznym korporacjom, które zakładają centra outsourcingowe również w tym mieście.

Analizując prawidłowości światowe, klasa średnia ma tendencję do zamieszkiwania terenów podmiejskich. Przykładem tego są przedmieścia Gdańska, badane przez G. Masika (2010). Autor analizował jakość życia na osiedlach przedmiejskich i zauważył, że znacząca większość mieszkańców jest zadowolona ze swoich warunków mieszkaniowych. Więcej niż 60% badanych respondentów wyraziło zadowolenie z jakości otaczającego środowiska przyrodniczego, zabudowy lokalnej i także usług edukacyjnych. Natomiast mniej niż 40%

mieszkańców wyraziło zadowolenie z jakości lokalnych dróg, oferty sportowo-rekreacyjnej oraz oferty kulturowej. Zaskakującym wynikiem było to, że mieszkańcy raczej nie kojarzyli swojego poziomu życia z jakością lokalnej samorządności. Badania również w suburbiach wrocławskich wykazują ciekawe tendencje w zakresie warunków mieszkaniowych klasy średniej w Polsce, co jest tematem w pracy E. Gondy-Soroczyńskiej (2009). Autorka ta omawia wielki boom budowlany w regionie miejskim Wrocławia oraz dużą trudność z wyznaczaniem granic zabudowy miejskiej. Zgodnie z trendem dosyć popularnym we wielu naukach społecznych, ww. autorka starannie wskazuje negatywne aspekty suburbanizacji wrocławskiej, sięgając po dramatyczne określenie, takie jak np. „inwazja miasta”, jakoby miasto było agresorem, którego trzeba zwalczać. Autorka tutaj „zapomina”, że miasto to są przede wszystkim ludzie, którzy chcą mieć gdzie mieszkać.

Powyżej wymieniona autorka idzie w swoich rozważaniach dalej, argumentując, że suburbanizacja stanowi jeden z najistotniejszych problemów współczesnego świata. Należy wnioskować z jej opinii, że suburbanizacja jest tak szkodliwa, jak głód, zmiana klimatu i ludobójstwo. Również zgodnie z tendencjami w literaturze na temat suburbanizacji, autorka określa nowe podmiejskie osiedla jako „luksusowe” i „elitarne”, bez dopuszczania myśli, że być może osiedla te są po prostu przestrzennie uporządkowane oraz zadbane. Jedna z niewielu prac naukowych w Polsce, gdzie poruszono temat livability (alternatywny termin na jakość życia), to praca badawcza J. Kotusa i M. Rzeszewskiego (2013), gdzie autorzy dosyć szczegółowo analizują temat wandalizmu przy ulicy Szamarzewskiego w centrum Poznania. Czytając ich analizę, domyślać się można, iż poznańska klasa średnia raczej nie marzy o zamieszkaniu w budynkach pokrytych wulgarnym graffiti i stanowi to jeden z czynników wypychających klasę tę do suburbiów, co zazwyczaj skutkuje głośną krytyką suburbanizacji, bez wnikania w to, czemu klasa średnia tam migruje – i co miasta mogły by zrobić, aby ją zmotywować do pozostania w mieście centralnym. Organizacja w Krakowie, która otwarcie i rzetelnie mówi o problemach miasta to Pogromcy Bazgrołów. Nie jest to

80

tylko mowa, lecz też działanie; co roku organizacja ta zamalowuje wulgarne napisy i inne objawy wandalizmu i nienawiści w przestrzeni Krakowa, aby miasto wyglądało jak miejsce, gdzie mieszkają normalni ludzie.

Rozwój przedmieść Krakowa jest nadal relatywnie ograniczony oraz przejawia się zwykle mozaikową formą zabudowy na obszarach do niedawna rolniczych. Liczba nowych mieszkańców wsi przedmiejskich, czyli mieszkańców suburbiów powstałych po 1989 r., w stosunku do liczby ludności miasta Krakowa pozostaje nieimponująca. Znacząca część nowych mieszkańców na tych obszarach to nadal osoby prywatnie budujące własny dom – nie deweloperzy budujący generalnie większe osiedla domów jednorodzinnych. Tam gdzie deweloperzy w ogóle budują suburbia w regionie Krakowa, to robią to zazwyczaj nadal na niewielką skalę. Typowe deweloperskie osiedle blisko Krakowa to kilka lub kilkanaście domów – tylko czasami trochę więcej. Na fotografii nr 12 zauważyć można relatywnie

„standardowy” stan rzeczy na przedmieściach Krakowa: spontaniczna (czyli chaotyczna) zabudowa kilku domów tu i kilku domów tam. Aby było bardziej dyplomatycznie, można ten chaos przestrzenny nazwać krakowską mozaiką przedmiejską. Przestrzenny chaos w regionie miejskim Krakowa częściowo wynika również z historii badanego regionu, gdzie dzielenie działek w ramach spadku stanowiło standardowe rozwiązanie. Dzisiaj region ten przypomina puzzle własności ziemi, gdzie trudno jest skonsolidować kilka działek na raz.

Fot. 12. Zdjęcie lotnicze mozaiki domów jednorodzinnych na przedmieściach Krakowa w Modlniczce. Nowsze domy posiadają złożoną geometrię dachu. Źródło: Google Maps

81

„Mozaika przedmiejska” wynika z faktu, że wielu mieszkańców regionu miejskiego dalej buduje własne domy, co skontrastować można z jednym z niewielu wielkoskalowych osiedli przedmiejskich zbudowanych przez dewelopera – osiedle „Parkowe Wzgórze” w Mogilanach, blisko Krakowa (fot. nr 13). Osiedle to posiada liczne cechy przedmieścia amerykańskiego, włącznie z brakiem płotów pomiędzy posiadłościami. Jest to duże osiedle grodzone ze strażnikiem. Parkowe Wzgórze potencjalnie mogło by służyć jako wzorzec budowy większych osiedli przedmiejskich w regionie Krakowa. Osiedle ma czytelny plan ulic i jest zorganizowane na zasadzie założenia, że dbałość o mienie nie jest zjawiskiem opcjonalnym. Nie wystarczy potępiać chaos urbanistyczny wokół Krakowa i też w samym mieście – potrzebny jest systematyczny wysiłek zorganizowania zabudowy przedmiejskiej i także miejskiej. W innym przypadku, przedmieścia Krakowa będą mozaiką mieszkaniową opartą na przypadku przestrzennym – co zresztą już od dawna ma miejsce w granicach administracyjnych Krakowa (np. bloki zaraz obok domów jednorodzinnych).

Fot. 13. Największe (zorganizowane) skupisko domów jednorodzinnych na przedmieściach Krakowa – osiedle Parkowe Wzgórze – zdjęcie lotnicze (Mogilany). Źródło: Google Maps

To, czy klasa średnia może migrować do suburbiów, czy nie – i czy w ogóle jest w stanie zakupić na własne potrzeby mieszkanie lub dom uzależnione jest od rynku kredytów hipotecznych. Temat ten podejmuje A. Radzimski (2014) w jego analizie zalet i wad rynku hipotecznego w Polsce. Autor notuje, iż istnieje przekonanie, poparte również badaniami, że własność mieszkania albo domu zazwyczaj powiększa jednak szansę na ogólny sukces ekonomiczny gospodarstwa domowego. Pomysł ten jest szczególnie popularny w Stanach

82

Zjednoczonych, gdzie kredyty hipoteczne są dostępne bez zbyt wielu ograniczeń, pomimo, że ich dostępność zmniejszyła się po wielkim kryzysie subprime mortgages (kredytów dla gospodarstw mniej zamożnych) po 2008 r. Własność domu lub mieszkania jest postrzegana jako „lekarstwo” na wiele problemów społecznych, takich jak np. brak stabilnego majątku, zaniedbanie posesji oraz brak zakotwiczenia w danym środowisku. Autor więc analizował rządowy program „Rodzina na Swoim” oraz skutki dostępności kredytów hipotecznych na rozwój klasy średniej i klasy wyższej w Polsce. Ustalił dalej, że Polska jest krajem, gdzie większość (63%) mieszkań i domów jest zamieszkiwana przez właścicieli, podczas gdy rynek mieszkań na wynajem jest nadal nie bardzo rozwinięty. W pracy również omówiono zróżnicowanie ceny zakupu metra kwadratowego mieszkania według regionów. Rozwój rynku mieszkań na wynajem obszernie omawiany jest przez J. Erbel (2020) w jej książce – Poza własnością. Autorka sugeruje, że rozwój rynku mieszkań na wynajem jest konieczny w Polsce, aby klasa średnia oraz inne klasy społeczne również mogły się szybciej rozwijać dzięki większej mobilności mieszkaniowej i żeby były w stanie w ogóle mieć dostęp do samodzielnego mieszkalnictwa. Mobilność mieszkaniowa stanowi jedną z wielu podstaw ogromnego rynku wynajmu w Europie Zachodniej. Wynajmowanie mieszkania ma także korzenie w XIX wieku, kiedy większość osób nie było właścicielami mieszkań – były nimi tylko zamożne elity zachodnioeuropejskie. Wnioski na temat systemu mieszkalnictwa na wynajem w warunkach socjalistycznych omawiane były dla Niemiec w pracy B. Davies’a i in. (2017). Poruszony w tej pracy jest między innymi temat związków lokatorskich, które są w stanie wymusić „racjonalne” ograniczenia wysokości czynszu.

Nowe domy jednorodzinne w regionie Krakowa, podobnie jak nowe bloki dla klasy średniej, charakteryzują się dbałością i organizacją przestrzeni mieszkaniowo-rekreacyjnej.

Zjawisko to można w łatwy sposób zaobserwować w terenie, zwiedzając różne typy osiedli.

Jednak to nie tylko po prostu czystość ich ścian stanowi atut, ale także ich powierzchnia mieszkaniowa oraz ogródek przydomowy i prywatny garaż, które to razem sprawiają, że domy przedmieść krakowskich są dość często pożądane przez klasę średnią. Pewna liczba domów jednorodzinnych powstaje też w granicach Krakowa w ramach tzw. suburbanizacji wewnętrznej. Na fotografii nr 14 widać przykład tego typu domu – w zabudowie bliźniaczej w „suburbium miejskim” w granicach administracyjnych Krakowa.

Natomiast na fotografii nr 15 zobaczyć można dosyć typowy dom jednorodzinny na przedmieściach Krakowa. Jest to dom nie duży, ale średnio duży, o powierzchni od 120 do 150 m2. Domy tego typu zazwyczaj mają też kilka arów ogródka, gdzie można organizować grille albo urodziny, czy też po prostu zabawę dla dzieci. Ten standard życia jest po prostu niedostępny dla mieszkańców blokowisk. Styl życia mieszkańców domów jednorodzinnych jest bardzo trudno odwzorować w mieście zwartym i w mieście socjalistycznym z powodu

83

Fot. 14. Suburbium wewnętrzne – bliźniacze domy jednorodzinne na ulicy Druhny Hanki w południowej części Krakowa. Ogromny kontrast wobec blokowisk. Źródło: Google Maps

fundamentalnych różnic w wielkości powierzchni mieszkaniowo-rekreacyjnej. Pojawia się więc pewien „oczywisty” podział na mieszkańców preferujących bloki i tych preferujących domy. Warto tu podkreślić, że wielu mieszkańców miasta autentycznie nie chce mieszkać w domach jednorodzinnych, z powodów społeczno-kulturowych. Ich preferencje również powinny być uszanowane. Jednak dla bardzo wielu mieszkańców przedmieść, szczególnie jednostek nie przywiązanych do wielkiego miasta, dom jednorodzinny z ogródkiem jest naturalną oazą spokoju po przyjściu do domu z pracy lub szkoły. Nawet dom, który nie jest duży, ale taki, który posiada własne podwórko stanowi większą oazę spokoju, niż równie duże mieszkanie w mieście, gdzie hałas miasta jest nieuchronny. W dodatku, mieszkanie kosztuje dwa razy tyle, co dom przedmiejski o tej samej wielkości, nie mówiąc już o braku własnego ogródka, ograniczonej prywatności i bardzo ograniczonej kontroli nad budynkiem i jego otoczeniem i także braku zabezpieczonego miejsca postojowego.

Na fotografii nr 16 zaobserwować można duży dom (200 – 250 m2) zbudowany dla klasy średniej wyższej. Dwa garaże – same w sobie – sugerują wyższą cenę domu, jak też i obecność innych, większych domów w okolicy. Dom tego rodzaju może być, przykładowo, własnością właściciela firmy albo członka zarządu korporacji lub adwokata czy notariusza.

Poziom wygody mieszkaniowej związany z domem tej wielkości jest znacząco wyższy niż w blokach w mieście lub nawet w małym domu jednorodzinnym (do 120 m2). Relatywnie niekorzystnym aspektem wielu takich domów przedmiejskich jest konieczność dojazdu do

84

Fot. 15. Typowy dom przedmiejski, we wsi Bibice koło Krakowa (ul. Wichrowe Wzgórza).

Dom to tylko połowa stylu życia – jego ogródek to druga połowa. Źródło: Google Maps

pracy lub szkoły w mieście centralnym. Należy więc rozumieć, że nawet duże domy mogą mieć pewne negatywne strony, w tym także koszty ogrzewania i sprzątania. Wiele rodzin bogatszych ponosi wysokie koszty zatrudniania sprzątaczek domowych oraz ogrodników, którzy czasem żerują na „bezradności” zamożnych mieszkańców i żądają wysokie opłaty za rutynowe czynności, takie jak koszenie trawy albo przycinanie krzewów ogrodowych.

Rynek usług dla zamożnych gospodarstw domowych obarczony jest wieloma rodzajami premii za umożliwianie osiągnięcia maksymalnego poziomu wygody. Stąd też domy, takie jak widać na fotografii nr 16, często są własnością klasy wyższej niższej – nie klasy średniej.

Granica między klasą średnią wyższą a klasą wyższą niższą jest dosyć płynna i tutaj warto podkreślić, że domy w tej kategorii wielkości mogą być własnością klasy tej lub tamtej. Tak

Granica między klasą średnią wyższą a klasą wyższą niższą jest dosyć płynna i tutaj warto podkreślić, że domy w tej kategorii wielkości mogą być własnością klasy tej lub tamtej. Tak