• Nie Znaleziono Wyników

w Wielkiej Brytanii

W dokumencie B I B L I O T E K A W A R S Z A W S K A (Stron 155-179)

U progu nowego stulecia p o strad ał św iat b ry ta ń sk i najznako­

m itszą przedstaw icielkę poprzedniego. Z am knęła się epoka W ik to ry i, k tó ra w dziejach angielskich będzie posiadała to samo doniosłe zn a­

czenie, co o trz y wieki w cześniejsza epoka E lżb iety . Całkiem odmien­

ne ch arakterem i indyw idualnością, obie te m onarchinie m ają to coś wspólnego, iż pod ich berłem potęga narodu wzniosła się na niebyw a­

łe w yżyny, a położone za E lż b ie ty pierw sze podstaw y kolonialnego rozw oju i panowania na m orzach p rzy b ra ły za królow ej W ik to ry i rozm iary kolosu, obejm ującego trz e cią część kuli ziem skiej i blizko 400 milionów mieszkańców'.

Im więcej zastanaw ia się nad stosunkiem takiego m ocarstw a do panującej nad niem m onarchini, tem bardziej ich przeciw ieństw o uderza. Słyszeliśm y, że w śród bałw ochw alczych plemion jakiego ś a r ­ chipelagu, czy też gdzieś w tajem niczych głębinach Indyi, oddawali autochtoni cześć boską „białej królow ej". U d erzała ich dziecinną

5 4 6 ZMIANA TR O N U .

w yobraźnię ta postać daleka a działająca powszędy: jej m i s s i d o -

id i n i c i byli podobni do stu rą k Buddy. O w a.w szechśw iatow a mo­

narchia, ku której d a rła się m łodzieńcza b u ta A le k sa n d ra M acedoń­

skiego, albo owa druga, bliższa nas, zaim prow izow ana przez wojenny gieniusz Napoleona, a nad k tórej ru in ą mógł on sam rozpam iętyw ać w przedzgonnych latach na Ś -tej H elenie, urzeczyw istniła się za dni naszych, i w drobnej ręce kobiecej dzierżone berło przekazane zosta­

ło niepodzielnie praw em u spadkobiercy.

G dy dziew częcą swą stopą w chodziła na tron angielski, była po prostu i przedew szystkiem K rólow ą trz e ch zjednoczonych k ró ­ lestw . Później, za inicyatyw ą D izraelego, dodała do swego królew ­ skiego wieńca cesarski dyadem In d y i. U schyłku jej panow ania s ta ­ wało się coraz widoczniejszem, że jeszcze do innego, do wyższego ty ­ tułu ma prawo. C esarstw o w ielko - b ry tań sk ie fundowało się pod jej sternictw em . N ajprzód kolonie północnej A m ery k i zw iązały się w j e ­ den federacyjny órganizm ; to samo uczyniła A u stra la z y a w ubiegłym roku; i nakoniec ta sama firma państw ow a stanie się udziałem połu­

dniowej A fry k i, gdy w siąknie w jej glebę krew , co się tam przelała.

W sp a rta na takich trz e ch potężnych filarach, W ielka B ry ta n ia , roz­

ciągając nad sfederow anem i republikam i trzech części św iata swoje cesarskie zw ierzchnictw o, będzie m iała prawo, jak o przedstaw icielka jedności anglo - saksońskiego szczepu, uważać się za uosobienie zbio­

row e najw yższych zasad swobody, postępu, cyw ilizacyi. W łaśnie dla tego, że naród był głęboko przekonany, iż królow a W ik to ry a nigdy tego celu nie uroniła z oka, że w ytrw ale i system atycznie zdążała do jego urzeczyw istnienia, n a b ra ł świadomości o swej państw ow ej potę­

dze i uczuw ał dla tej, co k ry stalizo w ała w sobie ideę B rytań skieg o Im peryum , bezgraniczną wdzięczność.

D łużej, niż którykolw iek z jej poprzedników , bo sześćdziesiąt trz y la ta z okładem, zasiadała W ik to ry a na brytańskim tronie. J u ż ta jed n a okoliczność pozw ala zrozum ieć jej w pływ osobisty na bieg spraw publicznych. J e d n e pokolenia po dru g ich w stępow ały na arenę życiow ą, a zawsze jej postać znajdow ały na najw yższym szczeblu drab in y hierarch icznej. D ziadow ie w idzieli ją w krasie młodości, n ie­

doświadczoną, ale przyw ilejów swych królew skich świadomą, idącą

ZMIANA TRO N U . 547

za rad ą i wskazówką swycli m inistrów ; ojcowie w idzieli ją, żoną i m atką, wieńcem dzieci otoczoną, zawsze na wysokości swych obo­

wiązków publicznych i pry w atn y ch, a w nuki i praw nuki spotykali w pochylonej wiekiem sędziwej m atronie zaw sze tę samą, m onarchi- nię, ro zstrzyg ającą najw yższe zagadnienia, wglądającą, w szczegóły najdrobniejsze. N ic dziwnego tedy, że jej osoba ro sła w ich pojęciu, olbrzym iała. N ie była to ju ż królow a W ik to ry a , ale „K rólow a", nie była to już M onarchini, ale sama zasada M onarchii.

A nie było w tak iej ocenie przesady. Podczas gdy w ościennych k rajach upadały naj s ta r oda w niejsze tro n y , ja k domki karciane, gdy jed n e dynastye zastępow ały drugie, gdy rzeczypospolite zw iastow ały tryum fująco brzask nowego porządku rzeczy; św iat w ielko-b rytański, pod jej pokojową egidą, dokonywał bez najm niejszych konw ulsyjnych przew rotów swej organicznej ewolucyi ku coraz większemu św iatłu, spraw iedliw ości i praw dzie. Id ea m onarchiczna nietylko nie tra c iła na znaczeniu i sile, ale przeciw nie, podniosła się, oczyściła, s ta ła się opiekuńczą instytucyą, rozw oju społecznego, symbolem narodow ej spójni. P rz y jej w stąpieniu na tron, przew inienia jej poprzedników , ich nałogi i w ybryki, brudy ich p ryw atnego życia, ta k ponury cień nań rzuciły, ta k go obrzydziły, że ud aw ało się, iż jeg o powaga zniw e­

czoną, zo stała raz na zawsze, że jego podw aliny nie zd ołają się oprzeć naciskowi pogardliw ej ary sto k racy i i niesfornej masy ludow ej.

A w łaśnie stało się przeciw nie. K rólow a podbiła sobie naród, zjed n a­

ła sobie głęboki jego szacunek najprzód, przyw iązanie następnie.

Uczucia te potęgow ały się z biegiem la t i w ytw orzyły pom iędzy n a ­ rodem a tronem stosunek p atry arch aln ej serdeczności, k tó ry przy końcu X IX -g o wieku można było uważać za etyczny anachronizm .

A le nie dość je s t powiedzieć, że uosabiała zasadę M onarchii j a ­ ko taką, trzeb a jeszcze dodać, że je s t tu mowa o m onarchii k o n sty tu ­ c y jn e j,—więcej naw et, bo o parlam entarn ej. N ieraz spotkać się moż­

na z opinią, że m onarcha angielski przy w szechw ładzy P a rla m en tu nie posiada istotnej władzy, i że zadaw alniać się musi zew nętrznem i honorani, nie posiadając osobistej, sobie należnej, sfery działalności i wpływu. N ic dalszego od praw dy, ja k ta teo rya o republikańskim gmachu pod m onarchicznym szyldem. Grdyby zam iast „szyldu"

mówi-5 4 8 ZMIANA TRO N U .

ło s ię o „dachu", to jeszcze figura ta nie odpow iadała-by rzeczyw is­

tości. W ie każdy um ysł b ystrzejszy , co śledził dom inujące prądy n a­

szych czasów, ja k znacznie zw iększył się wpływ korony z uszczerb­

kiem ciał reprezentacyjn ych we w szystkich bez w y ją tk u k o n sty tu ­ cyjnych k rajach . W A nglii, gdzie w alka i ryw alizacya pomiędzy tro ­ nem a instytucyam i, urabiającem i wolę narodu, należy do przeszłości, w ładza m onarchy nie potrzebow ała uciekać się do fortelów i in try g , aby praw a swoje ubezpieczyć. K rólow a W ik to ry a, będąc najdosko­

nalszym typem k onstytucyjnego m onarchy, nie b yła bynajm niej .m a ­ lowaną fig u rą 11. Poddaw ała się decyzyom P a rla m en tu naw et, gdy by ­ ły one w sprzeczności z jej osobistemi sym patyam i. Chociaż wycho­

w ana w ideach wliigów, ro zstała się z nimi, gdy naród p rzy ją ł p o lity ­ kę torysów , a w ostatnim znowu okresie swych rządów , chociaż była przeciw ną em ancypacyjno - reform atorskiej linii w ytycznej G ladsto- n e’a, nie p rotestow ała przeciw ko niej, p atrząc, ja k je popularna pod­

m yw ała fala.

S ta ła ponad partyam i, jak o bezstronny rozjem ca. N aród wznosił ku niej oczy z ufnością, w iedząc, że nad jego dobrem czuwać nie p rzestaje. Z najd u jąc się w ciągłej styczności z m inistram i i w ybitne- mi osobistościami, śledziła królow a kro k w kro k bieg spraw publicz­

nych, w ypow iadała swe zdanie na radach jasno i w alczyła za nie energicznie. N ab y ła z latam i tak ieg o doświadczenia i posiadała sąd tak zdrow y, że m inistrow ie, jakeśm y się to z w łasnych ich zeznań do­

wiedzieli, w każdem kłopotliw em położeniu, przed powzięciem decy- zyi, do niej udaw ali się po radę.

J e ż e li żadna nom inacya na wyższe posady, bądź w kościele, arm ii, m arynarce, adm inistracyi, kądź w dyplomacyi, nie była czy­

nioną bez jej sankcyi, to była oprócz tego inna sfera, gdzie je j d z ia łal­

ność b y ła w ierzchołkołkow ą i ro zstrz y g a ją c ą . Mam na m yśli stosunki m iędzynarodow e W ielkiej B ry tan ii. O sobiste zw iązki z panującem i domami, blizkie w ęzły pokrew ieństw a z najcelniejszym i monarchami, pozw alały jej znać z pierw szej rę k i istn iejący stan rzeczy, z a p a try ­ w ania i dążenia dworów i kół rządow ych, a wśród krzyżujących się prądów i w spółzaw odniczących interesów przygotow yw ać najpożą- dańsze dla swego państw a rez u lta ty . P ry w a tn a a szeroka jej kures- poiidencya to ro w ała drogę jej m inistrom , usuw ała pierw iastkow e trudności. H is to ry a ostatuiego półw ieku nie zapomni tej roli czynnej, ja k ą odegrała, popierając zawsze i wszędzie spraw ę pokoju, sprzeci­

w iając się, o ile to było tylk o w jej mocy, barbarzyńskiem u p rzele­

wowi krw i, i poczyta je j to za zaszczyt i za zasługę. Zdania będą bardziej podzielone co do wpływu, jakim popierała rozwój potęgi Niemiec. Do nich lgnęło serce królow ej W ik to ry i i ze w zględu na

ZMIANA TRO N U . 5 4 9

jej osobiste pochodzenie, i ze względu na męża, którego ideom służy­

ła w iernie, i ze w zględu na m ałżeństw a swych córek. Je że li A n g lia zam ykała się w lodow atej neutralności, gdy Niemcy zm iażdżyły Da­

nię, w yparły A u stry ę z jej tradycyonalnego stanow iska, albo gdy n a­

reszcie pokonały F ra n cy ę , to n ik t nie w ątpi, że stało się to gwoli ży­

czeniom i przy żywym udz;ale KróloAvej. N ie chodzi tu o rozsądzenie kw estyi, czy taki k ierunek polityczny był, albo nie był słuszny, ale po prostu o udowodnienie, ja k szeroką b yła sfera działania, jej p rzysłu ­ gująca. Tylko nieświadomi upośledzać j ą mogą. D zieje w szechśw iata w ciągną ją do obrachunku.

G dy m onarcha, ja k to stało się z królow ą W ik to ry ą, zasiada na tronie przez długie lata, i gdy prowadzi naród na coraz wyższe szcze­

ble rozwojowe, to je s t rzeczą natu raln ą, że głos publiczny przypisuje powodzenie panow ania osobistym zasługom panującego, i że postać jego olbrzym ieje. Je że li i je j pochlebców nie brakło , to nigdy w sze­

lako — a trzeb a to położyć na karb trzeźw ości narodowego umysłu nie przypisyw ano jej w yjątkow ego, orlego geniuszu. C harak tery sty cz- nem jej znamieniem było w łaśnie to, że nie m iała w sobie nic w y ją t­

kowego, nadzw yczajnego, że każda jed n o stk a społeczna uczuw ała po­

między nią a sobą wspólność i jednolitość n a tu ry i duchowego n a stro ­ ju. N aw iązyw ało to odrazu zobopólny węzeł i pozwalało poza m ajes­

tatem korony spostrzegać postać kobiety, .lako kobieta, zjed nała so­

bie naród, przez blask ty ch cnót, k tó re sk ła d a ją się na idealny w ize­

run ek niewieści. N iepokalana je j czystość, jak o dziew icy i żony, b ez­

graniczne przyw iązanie do męża i pogrobow a mu wierność, miłość m acierzyńska i poświęcenie rodzinne, łagodność, delikatność, czułość m iłosierdzie, serdeczne współczucie dla każdego bólu i cierpienia: oto czem podbiła sobie i p rzyk u ła do siebie w szystkie w arstw y narodu.

B y ły one dumne, że K rólow a uosobią w sobie te cnoty, któ re w ich oczach posiadały najw yższą m oralną w artość, i schylały się czoła po­

kornie przed nią, czoła naw et najdum niejsze. W lojaliźm ie dla mo- narchini był czynnik synowskiego przyw iązania, dziecięcej czci dla m atki.

A przyw iązanie to i szacunek g run to w ały się na głębokiem p rze­

świadczeniu, że K rólow a nie oddziela swych interesów od interesów

550 ZMIANA TRO N U .

narodu, i że zawsze i wszędzie spełnia swój obowiązek, To szerokie pojęcie swych obowiązków pryw atnych i publicznych nietylko okoliło jej czoło au reolą m oralnej w ielkości, ale podziałało, jako zbaw ienny przykład, na naród. P rą d ożywczy, co w iał z wyżyn tronu, znalazł od­

dźwięk w masach społecznych. Owa głęboka dem oralizacya, w jakiej ta rz a ł się św iat angielski w pierw szej ćw ierci ostatniego stulecia, po­

woli oczyszczała się, a uciemiężenie słabych i bezbronnych, w yzyski­

wanie egoistyczne klas ubogich, srom otny m ateryalizm , rozluźnienie węzłów rodzinnych, bezpraw ia, pijaństw o i t. d., ustępow ały coraz bardziej m iejsca dodatnim pierw iastkom nietyle może pod wpływem prawodawczym, ile pod naciskiem wzbudzonej m oralności publicznej.

D uch hum anitarny, k tó ry w niezliczonych różnorodnych formach objaw ia się w społeczności an gielsk iej, zyskał na potędze przez pod­

nietę, otrzym yw aną z góry. C ały szereg państw ow ych reform , co z a ­ m ienił za jej rządów oligarchiczno-kastow ą A nglię w demokratyczny-, p rzek ształcen ia ekonomiczne, które w prow adziły dobrobyt pod s tr z e ­ chy, co o nim w yobrażenia nie m iały; rozw ijające się in stytu cye filan­

tropijne; zapoczątkow ane szkolnictw o elem entarne; powszechna eman- cypacya klas i zawodów,—jednem słowem: szybkie wznoszenie się na­

rodu na wyższe cyw ilizacyjne stopnie miało zawsze w królowej W ikto ryi orędow niczkę i gorliw ego sprzym ierzeńca. .leżeli olbrzym i rozwój i ro zro st potęgi brytańskiego Im peryum nie może być osobiście jej przypisanym , to spraw iedliw ość nakazuje stw ierdzić, że K rólow a przez sposób, w ja k i w yw iązyw ała się ze swych obowiązków m onar­

szych, i przez urok swej m oralnej osobistości, przyło żyła się wielce do powodzeń, jak ie zareg estro w ały dzieje.

A naród zdaw ał sobie spraw ę i z jej zasług, jako M onarchini, i z tytułów , ja k ie sobie zdobyła do jego uznania. N ie szczędzono też K rólow ej nigdy oznak wdzięczności. G dy uderzały w nią ciosy r o ­ dzinne, cała społeczność okazyw ała je j serdeczne współczucie i p łak a ­ ła je j łzam i. Dum ną też b y ła A n g lia ze stanow iska, ja k ie lata, do­

św iadczenie i b lask cnót w yrobiły jej w gronie potentatów w szech­

św iata. Oto jubileusze 50-cio i GO-letniego je j panow ania pochwyco- ue były skw apliw ie przez je j narody do złożenia K rólow ej hołdu czci i przyw iązania. Św ietność tych obchodów, bezprzykładna sama w so­

ZMIANA TRO N U . 5 5 1

bie, mniej zdumiewała, niż leżąca na ich dnie miłość powszechna, co szła ku niej niepow strzym ana. W naiwnem przyw iązaniu zdaw ało się masie, że nie będzie nigdy końca panow aniu i życiu W ik to ry i. P o n ie­

waż naród czuł swą energiczną żywotność, zatem nie przew idyw ał kresu dni swojej królow ej.

W istocie w osłupienie w prow adziła też niespodziana wiadomość o chorobie, której groza u kazała się odrazu w całej swej doniosłości.

T eraz dopiero pojęto, że w ą tły organizm 80-letniej staruszk i musiał się zgiąć pod naciskiem ciosów, co w nią ugodziły, a ze zdw ojoną siłą w ostatnich latach. Śm ierć p oryw ała je j dzieci i wnuków i zagrażała innym, k tóre w łaśnie w sk u tek wiszącego nad ich głow ą niebezpie­

czeństwa, zdaw ały się bliżej stać je j m acierzyńskiego serca. P rz e rz e ­ dzały się także rzęd y rówieśników, oddanych i zaufanych przyjaciół-, wzmagało się tłoczące poczucie osam otnienia wśród nowych pokoleń.

A le jak k o lw iek dotkliw e były osobiste stra ty , jak ie poniosła K rólow a, można bez w ahania powiedzieć, że nie one, ale spraw y pu­

bliczne śmierć jej przyśpieszyły,W ojna w południowej A fryce przed ­ staw ioną jej była, jak o podrzędny drobiazg, jak o konieczność, z k tó rą od czasu do czasu m ierzyć się musi wszechśw iatowe Im peryum . Pom i­

mo głębokiego w strę tu do przelew u krw i i do gw ałtów , od wojny nie- oddzielnych, dać jej m usiała sw ą sankcyę. Od chwili, ja k się roztaczać zaczęły epizody ponure tej w alki, myśl K rólow ej oderw ać się od nich nie mogła, i odczuwała każdą porażkę, każdą klęskę, nietylko jako K rólow a, ale i jako m atka. Głębokim musiał być jej ból i niezasłużo- nem upokorzenie, gdy w idziała, że cały św iat cyw ilizow any rzu cił anatem ę na przedsiew zięcie A nglików i oskarżył ich o zamach zbrodniczy na najśw iętsze praw a swobodnych narodów. G dy się nie­

szczęśliw a wojna p rzeciąg ała z m iesięcy na m iesiące i d ru g i rok ro z ­ poczęła, gdy każdy z codziennych buletynów obw ieszczał śm ierć te ­ go, lub owego z jej w iernych oficerów, żałobą i rozpaczą napełniając ty le spokojnych siedzib i kół rodzinnych, oczy sędziwej K rólow ej ro ­ nić łez nie przestaw ały , serce nie p rzestaw ało drżeć z bólu. Nie do zniesienia być m usiała myśl, że owe (33-letnie rządy, ubłogosławione pokojem, prom ieniejące rozkw item cyw ilizacyi, gru n tu jące przew agę brytań sk ieg o Im perium , mieć m ają, jako epilog, zmroczenie się słońca w ohydnej krw istej kałuży, wśród przek leń stw współczesnego a suro­

wego w yroku ju trzejszego św iata.

P odtrzym yw any duchową siłą organizm fizyczny rozp rzęg ał się szybko, i po trzydniow ej chorobie, w d. 2 2 stycznia r. b. w willi Osborne, na wyśpię W ig h t, otoczona gronem dzieci i wnuków nieod- stępujących je j łoża, zgasła królow a W ik to ry a. G dy dzwon żałobny św. P a w ła ogłosił jej zgon narodowi, co całą sw oją duszę zjednoczył

5 5 2 ZMIANA TR O N U .

się by ł u progów, poza którem i dogoryw ała jeg o m acierz królew ska

—do głębokiej boleści i rozrzew nienia łączyło się prześw iadczenie, że to nietylko śmierć jed n o stk i i śmierć m onarcliini, ale także i kres ca­

łej w ielkiej historycznej epoki, noc czarna, nie pozw alająca przew i­

dzieć fizyognomii dnia ju trzejszeg o .

Obchód pogrzebu K rólow ej i in tro n izacy a nowego m onarchy na­

cechowane były należną uroczystością i pompą. W ielkie Imperium żegnało ostatnim wspaniałym hołdem prochy swej w ładczyni i żadna jego form a nie w ydaw ała się zadaw alającą i na wysokości chwili dziejow ej. A żeby pow strzym ać najrozm aitsze, w nadm iarze bo­

leści publicznej płodzone p ro jek ta, najlepszym środkiem było za­

mknięcie się w trąd ycyach panującego domu. B iorąc m aryn ark ę i a r ­ mię jak o przedstaw icielki w ładzy z wierzcliniczej państw ow ej, postano­

wiono nadać uroczystościom pogrzebow ym c h a ra k te r przew ażnie w oj­

skowy.

U jaw nił się on jed n a k dopiero przy opuszczeniu wyspy W ig h t.

Dopóki spoczyw ały śm iertelne szczątki w Osborne, należały w yłącz­

nie do rodziny pogrążonej w szczerej i głębokiej boleści. G dy tru m ­ na królow ej szła ku wybrzeżu, postępow ali za nią synowie i córki, wnukowie i wnuczki, domownicy, słudzy, ferm erzy, wieśniacy, ci wszyscy, co rok po roku sty k a li się z nią w jej pryw atnym c h a ra k te ­ rze pani i gospodyni. Ta rodzinna pro stota i to sielskie otoczenie dodaw ały jeszcze w ew nętrznej głębokości poważnej scenie.

B zadk ą pięknością nacechowane było sprow adzenie zwłok k ró ­ lew skich z zieleniejącej wyspy na ląd sta ły angielski. Chciały losy, aby ta potężna mórz w ładczyni m ogła otrzym ać hołd od swej m ary­

narki, tego w łaśnie ciała, na którem państw ow a wielkość W ielkiej B ry ta n ii się opiera. Ci, k tó rzy pam iętają rew ię m orską, k tó ra odby­

ła się w Spitliead podczas jubileuszu 1897 r., mieli tym razem sposob­

ność ujrzeć wznowienie tego niezapomnianego widowiska. O lb rzy ­ mie p ancerniki i krzyżów ce, z uależącem i do nich toi pedowcami, u tw o rzy ły szpaler w poprzek sinych wód Solentu, i przez ten szpaler posuwał się zw olna m ikroskopijny yaclit „ A lb e rta “, k tó ry niósł, pod purpurow ym namiotem na swym pokładzie, panią tej floty. G dy się zbliżała do każdego z tych posępnych olbrzym ów „ A lb e rta 11, w itały

ZMIANA TR O N U . 553

ją żałobne flagi i pouuro odzyw ały się arm aty, zagłuszając huk mor­

skich bałwanów. A za „ A lb e rtą “ sunęły y achty z orszakiem pogrze­

bowym i królewskim i gośćmi. „H ohenzollern" cesarza W ilhelm a wydatne między niemi zajm ował m iejsce. Zachodzące słońce k rw istą łuną oblało po rt w ojenny Porsm outhu, zarzucała tam kotw icę „A lber- t a “, a kiedy ją noc głęboka obwinęła w swe k iry , o statn ią straż oko­

ło trum ny trzym ali m ajtkow ie.

W pierw otnym program ie pogrzebowym pochód przez Londyn

m i a ł być sprow adzony do najszczuplejszycli granic, lecz tak ogólne pro- testacy e mieszkańców stolicy p rzy jęły tę decyzyę, że, pomimo w ycień­

czenia rodziny królew skiej, zgodziła się ona na uczynienie im u stęp­

stw a i orszak pogrzebow y przeszedł cały przez środek m iasta, z dw orca W ik to ry i, gdzie się sform ow ał,—na dworzec P addingtonu, wiodący do W indsoru. P rzeszło 30,000 żołnierzy stanęło po obu stronach ulic, któ rych gmachy i domy zawieszone b yły fioletowemi osłonami; okna, balkony, chodniki i zbudowane um yślnie try b u n y , napełniły się były

stw a i orszak pogrzebow y przeszedł cały przez środek m iasta, z dw orca W ik to ry i, gdzie się sform ow ał,—na dworzec P addingtonu, wiodący do W indsoru. P rzeszło 30,000 żołnierzy stanęło po obu stronach ulic, któ rych gmachy i domy zawieszone b yły fioletowemi osłonami; okna, balkony, chodniki i zbudowane um yślnie try b u n y , napełniły się były

W dokumencie B I B L I O T E K A W A R S Z A W S K A (Stron 155-179)

Powiązane dokumenty