• Nie Znaleziono Wyników

Karol Kowalik ma 46 lat. Urodził się w Kamienicy wchodzącej dziś w skład bielsko-bialskiego organizmu miejskiego. Mówiło się wówczas o jego rodzinnym mieście, że jest polskim Manchesterem. Wszak jeden zakład włókienniczy sąsiadował z drugim, zaś bielska wełna cieszyła się renomy w szerokim świecie.

Niewielu jednak Kowalików związało swój: los z przemysłem włókienniczym. Praktycznie jedynie sio-*

stra Aniela została magazynierką w Zakładach Prze­

mysłu Wełnianego „Rytex". Pośrednio związał się z tą branżą brat Stefan — lakiernik w Bielskiej Fabry­

ce Maszyn Włókienniczych „Befama", przeznaczają­

cej 80 proc. produkcji na eksport. I na tym koniec.

Senior rodu przez, 40 lat pracował w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym. Początkowo, kie-»

dy jeszcze w mieście 'kursowały tramwaje, jako motorniczy. Później przesiadł się do autobusu, by pod koniec, przed przejściem na rentę, przejąć funkcję re­

wizora. Mimo wielu rozmów, nikt też nie poszedł w ślady ojca. Młodszy brat Alfred został bowiem tokarzem — frezerem i podjął pracę w bielskim „Polmo­

103

sie", zaś druga siostra — Zosia, będąca na rencie, zajęła się wyżywieniem tu­

rystów w Beskidzie.

A Karol? Karol — jak dziś mówi — miiał już załatwioną robotę w charakte­

rze motorniczego w bielsikim MPK. Nic, tylko siadać do tramwaju z napisem

„Jazda próbna”, i przemieszczać mieszkańców podbeskidziego grodu z jednej dzielnicy do drugiej. Karol jednak nie chciał słyszeć o tramwaju, ojciec Karol natomiast o... górnictwie. Nic zatem dziwnego, że z prawie 14-letnim, synem na egzaminy do Technikum Górniczego w Katowicach-Brynowie, pojechała ...matka. Egzaminy „poszły” bezproblemowo.

twierdzały zaangażowanie Karola Kowalika w górniczym przodku.

Trwający 1,5 roku staż w oddziale II szybko minął. Uciążliwości tego okre­

su poszły w ...zapomnienie. Tym bardziej, że przecież mógł w tym okresie sko­

rzystać z możliwości poznania pracy na powierzchni, w poszczególnych służ­

bach i pionach kopalni. Nie skorzystał. Nie miał kłopotów w siedzibie tyskie­

go Okręgowego Urzędu Górniczego, przy zatwierdzaniu na nadgórnika. Tak, jak nie miał ich później, przy zatwierdzaniu na zmianowego bądź szefa od­

działu G-II.

Kiedy został zmianowym, awansował na objazdowego i technika strzelnicze­

go. W tedy też w kierownictwie kopalni poszukiwano właściwego kandydata na sztygara oddziałowego G-II. Przecież mamy Kowalika, zna oddział, wyprowadzi go — zdecydował dyrektor. I prowadzi, z przerwą niewielką, od piętnastu lat.

go miejsca, zmieniano ich, niczym przysłowiowe rękawiczki. Niektórzy i Karo­

lowi przepowiadali: człowieku, na co ty się porywasz, lepsi byli i poszli, bo nie dali rady...

Oddział G-II charakteryzował się niezwykle trudnymi warunkami górniczo- -geologicznymi. Najgroźniejszy zaś był zalegający w stropie piaskowiec. De­

zorganizował robotę, zagrażał bezpieczeństwu. Wciąż go torpedowano, wciąż ła­

dowano w piaskową caliznę kilogramy, tony materiałów wybuchowych. Bez­

skutecznie. Raz po raz łamał się: duże jego bloki powodowały liczne zawały.

Zginęło w nich wielu współtowarzyszy.

104

Oddział G-II przechodził więc różne koleje losu. Kiedy Karol Kowalik po­

dejmował w nim pracę w dozorze, uzyskiwał z jednej ściany pół tysiąca ton węgla na dobę. Potem, kiedy zainstalowano w nim indywidualną obudowę hy­

drauliczną i angielski kombajn ścianowy „Anderton Boy's" wydobycie ze ścia­

ny wzrosło do 1000 ton na dobę, zaś wypadkowość bardzo znacznie zmalała.

A potem, pod kierunkiem sztygara Karola Kowalika G-II zrobił nagle karie­

rę. W przemyśle węglowym nastała era naukowej organizacji pracy znajdują­

cej wyraz w przodkach i oddziałach o dużej koncentracji produkcji. Na czo­ obecny dyrektor „Bolesława Śmiałego" mgr inż. Stanisław Gałeczka, naileżał do takich wizytówek kopalni. Z trzech przodków ścianowych pozyskiwał śre­

dnio 3,5 tys. ton węgla w ciągu doby. To się nazywała koncentracja produk­

cji! Rekordowy rezultat, w wysokości 3532 tony węgla rynkowego na dobę,, uzyskano już w trzecim miesiącu funkcjonowania oddziału.

Szczególne rezultaty, liczące się w skali przemysłu węglowego, uzyskiwano wtedy także w robotach przygotowawczych, przy drążeniu wyrobisk korytarzo­

wych: jeden „rekord" gonił drugi, przy czym nie były to wyniki dla wyników, lecz tą drogą kierownictwo kopalni dążyło do przyspieszenia tempa udostępnia­

nia do eksploatacja nowych zasobów węglowych.

A po „modzie" na maksymalną koncentrację produkcji, okazało się w prze­

myśle węglowym, że to co małe, też może być piękne. Nastał zatem czas two­

rzenia oddziałów ...jednościanowych, jako najbardziej optymalnych. W wyniku reorganizacji, także KGrI stał się ponownie oddziałem G-II.

III

Tydzień sztygara oddziałowego G-II Karola Kowalika niczym nie różni się od poprzedniego tygodnia, od... następnego. Dzień w dzień zjazd na dół, obchód

„gospodarstwa", dbałość o bezpieczeństwo. I znów na powierzchnię, do biura:

dziesiątki problemów ludzkich, które trzeba pomóc rozwiązać.

Tydzień wprawdzie do tygodnia podobny, niemniej w gospodarstwie Kowa­

lika wciąż coś się dzieje. Obecnie G-II posiada jedną czynną ścianę obłożoną

biczowanie łańcuchem kombajnowym, które jakże często prowadziło do cięż­

kich a nawet śmiertelnych wypadków. Dzięki „Poltrakowi" wydatnie polepszo­

no warunki pracy w przodku ścianowym, eliminując zagrożenie od strony ma­

górniczo-geologicznej, sięgamy po rezerwę tkwiącą w ...trzeciej zmianie. Po prostu wprowadzamy czt ero zmiano w ą organizację, przy trzech zmianach wydo­

bywczych i czwartej remontowo-konserwacyjnej — wyjaśnia Karol Kowalik.

Ale na razie taka potrzeb a nie zachodzi.

Kowalik, jiako dobry gospodarz, myśli także o bliższej i dalszej przyszłości.

Utrzymuje, w rezerwie, drugą ścianę, w której, po jej przedłużeniu, będzie można podjąć eksploatację. A więc kiedy zakończona zostanie eksploatacja jednego przodka, drugi będzie oczekiwał w pogotowiu, na brygadę ścianową.

Kolektyw oddziałowy, którym kieruje, skupia 133 pracowników. Są wśród nich przodowi: Wiesław Karpowicz, Ryszard Rams, Henryk Rożek i Jan Mali- kowski, kombajniści: Edward Wolniik i Andrzej Szopa, którzy pracując pod kierunkiem sztygarów zmianowych: mgr inż. Józefa Spiki, Jerzego Rączki, Ro­

mana Mateji i Krzysztofa Moćki, nadają na swoich zmianach rytm codziennej naprawie środków technicznych i przystosowaniu ich do pracy w kolejnymi tygodniu roboczym. Dobrze znają swój górniczy fach i wiedzą, że zawsze mogą liczyć na swego sztygara, tak jak sztygar może liczyć na nich. I nie ma w tym twierdzeniu ani krzty przesady.

Od ręki załatwia więc ludzkie problemy. Te, które (Leżą w jego kompetencji.

Gdy górnikowi przyjdzie załatwić sprawę „wyżej", wspiera jego zabiegi swoim autorytetem. Tak było im.in. w odniesieniu do solidnego pracownika, który po siedmioletniej nienagannej pracy, „zrobił" kilka... bumelek. Wystawił mu opi­

nię jak należy.

Na czym sztygarowi oddziału G-II najbardziej zależy?

Na tym, by zespół wykonywał swoje zadania wydobywcze w maksymalnie bezpiecznych warunkach — odpowiada Karoli Kowalik. I rozwija tę myśl: w y­

magam od swoich podwładnych, zarówno od zmianowych jak również człon­

ków całego oddziałowego kolektywu, by wszyscy organizowali robotę tak, by osiągnąć jak najwyższe efekty, jak najniższym wysiłkiem, przestrzegając przy tym obowiązujące pod ziemią wymogi i przepisy prawa górniczego. Nie zależy mi absolutnie na tym, by uzyskać jeszcze jedną tonę więcej, przy jeszcze jed­

nym wypadku. Z taką tendencją w „Bolesławie Śmiałym" zerwano już dawno temu. Stąd też z nadwyżką realizujemy Zadania produkcyjne, w warunkach bezwypadkowej pracy. Chyba że uwzględnimy kilka wypadków tzw. „palusz­

kowych", jakie wydarzyły się w roku ubiegłym...

Czy praca w G-II przebiega bezproblemowo? Oczywiście że nie, problemów jest sporo, jak w kopalni, gwarectwie, całym górnictwie węgla kamiennego.

Jest wśród nich kwestia zaopatrzenia materiałowo-technicznego, pozostawia­

jąca bardzo wiele do życzenia.

Odczuwamy brak podstawowych narzędzi — wyjaśnia sztygar, wyrażając tym samym opinię całego swego kolektywu. Nie chce być gołosłowny i przy­

potrzeba ich więcej. Nie mówiąc już o tym, że w takiej rękaw icy ręka nie od­

dycha i się poci...

Są to zresztą kłopoty nie tylko sztygara Karola Kowalika.

Karol Kowalik żyje w ciągu tygodnia nie tylko sprawami oddziału G-II, którym kieruje. Nie szczędzi czasu na pracę społeczną. Członek PZPR od 1963 roku, działa w składzie Miejskiej Komisji Kontrolno-Rewizyjnej KM PZPR w Łaziskach Górnych. Niejedną sprawę musi na tym szczeblu załatwić, nieje­

den ludzki problem rozwiązać. Rozwaga jest w tym działaniu w szczególnie wysokiej cenie.

Nie szczędzi sztygar czasu na pracę społeczną w Zarządzie Zakładowym Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Zabiegamy obecnie o to — mówi nam — by dla naszych aktywistów z kopalni zorganizować wycieczkę do Zwią­

zku Radzieckiego. Konkretnie zaś do Doniecka, do kopalni „Krasnolimanskaja", z którą nasz „Bolesław Śmiały" współpracuje. W „Kalince" zamierzamy w tym celu wydzierżawić jeden wagon osobowy. Pragniemy też rozszerzyć kontakty między Komsomolcami i ZSMP-owcami naszych kopalń...

Sztygar G-II aktywnie uczestniczy w wewnątrzzakładowymi życiu. Nie ma przedbarbórkowej „Karczmy" bez Kowalika. Wtedy, oczywiście zostawia swoją

„Ładę" w domu, bo jak wiadomo „Karczma" bez piwa, to jak golonko bez chrzanu bądź musztardy. Nie pominie żadnej okazji by spotkać się ze współto­

warzyszami górniczego trudu, na przykład w ramach Koła Zakładowego Sto­

warzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa, którego jest członkiem.

Mieszka w Łaziskach Górnych. Paini Danuta Kowalik jest tu nauczycielką w Szlkole Podstawowej nr 1: od 16 lat uczy młodzież mjatematyki i fizyki, wiele uwagi poświęcając zarazem wychowaniu i nauce 12-letnaego Bartosza zabiega-) jącego, a jakże, o świadectwo z paskiem oraz uczącej się również bardzo do­

brze, w pierwszej klasie, Karolinki.

Karol Kowalik byłby dumny ze swego syna... Karola, sztygara oddziału G-II wieku, w przekazach słynnego lekarza arabskiego Rhazesa. Mufti Gemal-Eddin- -Dhabhani, pochodzący z Adenu, podróżując po Persji, zapoznał się tam ze zwy­ Turkach podczas odsieczy wiedeńskiej. W Polsce pierwsze kawiarnie powstają za panowania króla Augusta II, a w 1828 roku w V/arszawie czynnych było już 90 kawiarni.

107

W roku jubileuszu 210-lecia kierownictwo polityczno-gospodarcze kopalni tworzyły następujące osoby

dyrektor kopalni I sekretarz KZ PZPR

przew odnicząc y N ZZP kopalni przew odniczący ZZ ZSMP kopalni n aczeln y inżynier

k ierow nik robót górniczych przygotow aw czych nadsztygar przewozu k ierow nik działu kontroli technicznej jak ości w ęgla

kierow nik działu zbytu w ęg la inżynier strzelniczy

kierow nik działu kadr

kierow nik działu organizacyjno-praw nego kierow nik działu szkolenia zaw odow ego kierow nik działu pracy i płacy

kierow nik działu gospodarki m ieszkaniow ej kierow nik działu planow ania

kierow nik działu zaopatrzenia kierow nik działu zatrudnienia kierow nik działu socjalnego

kierow nik działu w czasów i rekreacji kierow nik gospodarki m ateriałow ej nadsztygar pow ierzchni

kierow nik działu budow lanego kierow nik działu finansow ego

kierow nik działu obliczeń w ynagrodzeń kierow nik działu k sięg o w o ści

dyrektor zasadniczej szkoły górniczej dyrektor zakładow ego domu kultury

kierow nik m iędzyzakładow ego ośrodka zdrow ia

mgr inż. Stanisław Gałeczka

BOLESŁAW

’’ ś m i a ł y