• Nie Znaleziono Wyników

179 windykacyjnych z pewnością pozostanie i dalej będzie wykorzystywana do skutecznego odzyskiwania

złych kredytów, których nawet przy najlepszej polityce ryzyka nigdy nie zabraknie.

4.6. Podsumowanie zmian w zarządzaniu ryzykiem kredytowym

Negatywny wpływ kryzysu na banki najbardziej jest widoczny w obszarze ryzyka kredytowego.

Pogorszenie się wyników było największe właśnie w parametrach związanych z tym ryzykiem.

Równocześnie banki zdały sobie sprawę ze słabości dotychczasowych polityk i procesów, które przed kryzysem w wielu przypadkach były przesadnie liberalne. Kryzys wymógł na bankach naprawę tego stanu rzeczy i rozwój obszaru zarządzania ryzykiem.

Nie tylko poprawiono procesy oceny i decyzji (w czym ostatecznie pomógł regulator wydając rekomendacje T) ale dostrzeŜono rolę BIK-u. Cały sektor zaczął aktywnie korzystać z tej zewnętrznej bazy danych. Pierwsze wyniki zmian w polityce kredytowej są obiecujące i po wyczerpaniu się starych portfeli, w przyszłości koszt ryzyka wynikający z obecnej sprzedaŜy powinien być znacząco niŜszy od wartości obserwowanych w czasie kryzysu. Poprawa w obszarze ryzyka odbyła się, co naturalne, kosztem wielkości sprzedaŜy. Przez zacieśnianie polityki zmalał cały rynek, a gracze, którzy przed kryzysem stosowali najbardziej liberalne podejście, odczuli bardzo istotny spadek nowej produkcji.

Problemy z odzyskiwaniem naleŜności były mocnym bodźcem dla sektora do rozwoju obszaru windykacji nie tylko w sensie alokowanych zasobów, ale takŜe stosowanych rozwiązań. Po ustaniu kryzysu zasoby zostaną dostosowane do nowych potrzeb, ale zdobyte doświadczenia powinny pomóc trwale podnieść skuteczność windykacji.

Dla zarządzających ryzykiem kredytowym czas kryzysu to bardzo istotna lekcja. Naprawienie popełnianych wcześniej błędów kosztowało duŜo wysiłku (i pieniędzy utraconych w kosztach ryzyka), ale powinno przyczynić się do istotnej poprawy standardów funkcjonowania sektora w przyszłości.

5. Ryzyko płynności w warunkach kryzysu

Kryzys ostatnich lat podkreślił jeszcze jedną prawidłowość znaną w bankowości od jej powstania, ale moŜe niezbyt pamiętaną w dobrych czasach na rynkach finansowych. Chodzi o utrzymanie płynności (tak krótko, jak i długoterminowej) banku, która jest podstawą jego funkcjonowania i bez której grozi szybki upadek. Czas przed kryzysem był czasem rynkowej obfitości w płynność i to po względnie niskich cenach. Banki nie musiały przesadnie dbać o płynność, gdyŜ bez większego problemu moŜna było ją kupić na rynku. Jak bolesną jest utrata płynności, przekonały się te banki, które juŜ nie istnieją bądź te, które zostały wchłonięte przez inne lub wymagały pilnej sanacji płynnościowej, głównie przez rządy. Dotyczy to banków takich jak Lehman Brothers czy Northern Rock, które juŜ upadły i licznych banków uratowanych przez rządy.

Co waŜne, w banku nie wystarcza mieć spore kapitały i prowadzić dochodową działalność.

MoŜna wyobrazić sobie bank, który dobrze działa, przynosi wysoki zwrot z kapitału i nagle bankrutuje.

MoŜe się tak stać w przypadku złego zarządzania płynnością. Gdy jej braknie, bank moŜe faktycznie ogłosić upadłość156.

Płynność jest krytyczna dla kaŜdego banku, gdyŜ jej osłabienie i brak napędza spiralę prowadzącą do ostatecznej niemoŜności respektowania swoich zobowiązań. Zła sytuacja banku powoduje, Ŝe dotychczasowi wierzyciele wycofują swoje potencjalne limity i w krótkim czasie dostęp do płynności zanika. Dodatkowo moŜe to powodować efekt domina i problemy jednego banku, zwłaszcza, jeśli jest istotnych rozmiarów, mogą przenieść się na jego finansowych i komercyjnych partnerów.

Na szczęście w Polsce Ŝaden bank nie miał tak istotnych problemów związanych z płynnością, by realnie odczuwać zagroŜenie upadkiem w czasie kryzysu. Nie było teŜ potrzeby korzystania z przygotowanego przez NBP pakietów pomocowych na wypadek wystąpienia powaŜniejszych trudności.

Natomiast ogólna sytuacja płynnościowa rynku bankowego istotnie zmieniła się w czasie kryzysu i w przeprowadzonych wywiadach powtarzały się komentarze dotyczące następujących zjawisk:

156 Por. W. Skrok, Jak zarządzać wartością w banku w czasach kryzysu, „Zeszyty BRE-Case”, Warszawa 24/9/2009

181

• Banki przestały sobie ufać i ograniczyły transakcje na rynkach międzybankowych, co do kwot i terminów

• Gwałtownie wzrósł koszt płynności i premia za ryzyko płacona za pieniądz rynkowy

• Sektor docenił na nowo wagę płynności pochodzącej z depozytów klientowskich jako pewnego i taniego źródła finansowania; efektem takiego podejścia była krótkotrwała wojna cenowa

• Banki wzmocniły swoje funkcje zarządzania płynnością i tworzyły właściwe bufory zapewniające bezpieczne działanie

Zakres tych zmian jest na tyle istotny, Ŝe moŜna potwierdzić raz jeszcze, Ŝe kryzys odcisnął duŜe piętno na kwestiach związanych z płynnością i Ŝe pod wpływem kryzysu obszar ten przeszedł duŜe zmiany.

5.1. Ewolucja bilansu sektora bankowego

Struktura kluczowych pozycji bilansowych polskiego sektora bankowego ewoluowała w ciągu ostatnich kilku lat. W przededniu kryzysu przed 2007 rokiem banki posiadały więcej depozytów klientów indywidualnych, aniŜeli wynosiła wartość udzielonych im kredytów. Oznaczało to sumarycznie bezpieczną sytuację płynnościową, segment detaliczny mógł się sam finansować, a bankom pozostawała jeszcze nadwyŜka.

Na początku roku 2007 wartość kredytów zaciągniętych przez gospodarstwa domowe wyniosła 188 mld wobec zdeponowanych środków ludności 240 mld PLN. NadwyŜka sektora wyniosła zatem ponad 50 mld PLN. Szczegóły kształtowania się dynamiki kredytów i depozytów gospodarstw domowych w ciągu ostatnich dziesięciu lat pokazuje rysunek 3.5.1.

Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w roku 2011, gdy wystąpił niedobór depozytów w stosunku do kredytów. Przez ostatnie 5 lat rosło tak saldo kredytów, jak i depozytów, ale te ostatnie rosły zdecydowanie wolniej. Dokładnie w połowie roku 2008 nastąpiło przecięcie się krzywych kredytów i depozytów i od tej pory występowała negatywna róŜnica między tymi kategoriami, a suma kredytów przewyŜsza depozyty. W trzecim kwartale 2011 roku saldo kredytów dla ludności przekroczyło 500 mld wobec 436 mld depozytów ludności.

Rysunek 3.5.1. Wartość sald kredytów i depozytów gospodarstw domowych w latach 2002-2011 (mld)

Źródło: opracowanie własne na podstawie statystyki NBP

Głównym powodem takiej sytuacji jest akumulacyjny charakter kredytów hipotecznych. Ich sprzedaŜ będąca znów na dobrym poziomie po trudnym roku 2008 spowodowała stałe budowanie się salda. Urosło ono z poziomu 85 mld na początku 2007 roku do ponad 300 mld w trzecim kwartale 2011. Dodatkowym efektem jest wzrost kursu walutowego (zwłaszcza CHF), co oznaczało automatycznie wzrost salda liczonego w złotówkach. W sierpniu 2011 ponad 60% kredytów na nieruchomości była denominowana w walucie obcej. W tym czasie kategoria kredytów konsumenckich nie rosła tak dynamicznie i ustabilizowała się wokół 200 mld PLN.

Trochę inaczej było w przypadku rynku korporacyjnego, gdzie z natury rzeczy depozyty były niŜsze niŜ kredyty, ale ta róŜnica nie była w roku 2007 znaczna. Dla przykładu w styczniu 2007 wartość kredytów udzielonych firmom wyniosła 142 mld wobec depozytów firmowych o wartości 125 mld PLN. Oznaczało to 17 mld róŜnicy (wobec nadwyŜki dla gospodarstw domowych ponad 50 mld).

W roku 2011 niedobór depozytów w stosunku do kredytów korporacyjnych wyniósł juŜ prawie 60 mld PLN. Szczegóły kształtowania się kredytów i depozytów w ostatnich latach pokazuje rysunek 3.5.2.

Oczywiście całość bilansu sektora dopełniają inne pozycje takie, jak kapitały własne po stronie pasywów, a takŜe aktywa i pasywa pochodzące z sektora samorządowego. Jednak kluczowymi wartościami są produkty klientów detalicznych i korporacyjnych i to dynamika tych pozycji determinuje w głównym stopniu ogólną strukturę bilansu.

Podsumowując, ostatnie pięć lat wniosło podstawową zmianę w strukturze bilansu sektora bankowego. Z sytuacji ogólnej nadwyŜki finansowania klientowskiego nastąpiło przejście do niedoboru depozytów w stosunku do kredytów. Nie ma podstaw, by twierdzić, Ŝe moŜe się to ponownie odwrócić.

Sytuacja gospodarcza nie pozwala na szybsze budowanie się oszczędności ani rodzin ani firm. Banki, jeśli nie będą do tego zmuszone przez warunki rynkowe albo otoczenie regulacyjne, nie ograniczą znacznie akcji kredytowej, a jeśli nawet, to struktura długości udzielonego finansowania powoduje, Ŝe spadek ogólnego salda byłby powolny, ale raczej oznaczałoby to zatrzymanie dalszego wzrostu.