• Nie Znaleziono Wyników

V. Wyposażenie dworów

V.3. Wyposażenie kuchni i stołu

Napisanie tego rozdziału, który, ze względu na ilość znalezisk, powinien być najobszerniejszy i oparty na solidnych podstawach, było najtrudniejszym zadaniem, jakiego musiałam się podjąć, pracując nad tą książką.

Zdecydowanie najbardziej niewdzięcznym i ryzykownym działaniem była interpretacja określeń, używanych przez autorów do opisu różnych typów technologicznych i morfologicznych naczyń. Nie wiem, czy udało mi się za każdym razem poprawnie odczytać intencje badaczy. Napotykając na wzmiankę o ceramice „szarej” lub „czarniawej”, uznawałam, że określenia takie dotyczą naczyń wypalonych w atmosferze redukcyjnej. Znacznie trudniej jest stwierdzić, jaki typ ceramiki opisano, używając określenia „wypał utleniający”. Ale tym zagadnieniem zajmiemy się nieco później.

Fragmenty naczyń ceramicznych są przedmiotami, które najczęściej odnaj-duje archeolog w czasie badań wykopaliskowych. Jest to źródło, którego znaczenia nie można przecenić. Niestety, właśnie jego masowe występowanie powoduje, że często nie jest traktowane z należytą uwagą i pieczołowitością. Staranne opracowanie, czasami nawet kilkunastu tysięcy kawałków ceramiki, wymaga nie tyko ogromnego wysiłku, ale również odpowiedniego zaplecza, nie tylko badawczego170.

Próby wprowadzenia klasyfikacji ceramiki naczyniowej, która uprościłaby i ułatwiła ich analizę, mają już długą historię. W 1961 r. podstawowy podział na ceramikę wypaloną w atmosferze redukcyjnej i utleniającej zaproponował J. Kruppé171. W ostatnich latach klasyfikacje tworzone na podstawie kryterium technologicznego są coraz powszechniej stosowane.

Dla Polski Centralnej przyjął się podział fragmentów naczyń glinianych na grupy technologiczne zaproponowane przez L. Kajzera172. Pomógł on ujednolicić nazewnictwo dla różnych rodzajów ceramiki, ułatwiając przeprowadzanie studiów porównawczych. Wydaje się jednak, że najczęściej przyjmowany on jest w wersji

in extenso, gdyż odnajdywane tutaj materiały dobrze „wpasowują” się w wersję

170 Trzeba tu wspomnieć o pracowni konserwacji, dzięki której udaje się odtworzyć, nawet jeśli nie całe, to przynajmniej większe części naczyń; o sprawnym rysowniku, który wykona rekonstrukcyjne ilustracje. Podstawowe opracowanie dużego zbioru ułamków naczyń wymaga przede wszystkim pomieszczenia z dużym stołem, na którym można rozłożyć analizowany materiał i to na czas dłuższy. Często badacze nie mają takich możliwości i to owocuje dosyć pobieżnym opisem materiałów ceramicznych. Zob. krytyczne uwagi na ten temat: L. Kajzer,

W sprawie waloryzacji masowych zbiorów ceramiki późnośredniowiecznej i nowożytnej, KHKM,

1991, R. 39, nr 4, s. 467–483; A. Marciniak-Kajzer, Czy istnieje obraz kultury materialnej dworów

rycerskich w średniowieczu na podstawie badań archeologicznych? [w druku].

171 J. Kruppé, Studia nad ceramiką XIV wieku ze Starego Miasta w Warszawie, Warszawa 1961.

172 L. Kajzer, Opracowanie zbioru ceramiki naczyniowej z „wieży Karnkowskiego” zamku

podaną przez autora. Część badaczy zapomina jednak, że jest to propozycja podziału otwartego, gdzie w miarę potrzeb wydzielać można kolejne grupy, oczywiście na podstawie kryteriów technologicznych173. Czasami więc zagubieniu ulegają bardzo interesujące, ale nieliczne znaleziska, które lokowane są w grupie „inne” bez podania ich charakterystyki. Na pozostałych terenach kraju, gdzie struktura materiałów ceramicznych jest nieco inna, badacze stosują odmienne podziały. Wystarczy przytoczyć tu schematy stosowane przy opracowywaniu ceramiki wrocławskiej174 czy wytwórczości garncarskiej na ziemi chełmińskiej175.

Zdarza się, że autorzy proponują własne podziały, przygotowane ad hoc dla konkretnego stanowiska176. Używane wówczas określenia nie zawsze w sposób precyzyjny określają technologię wyrobu naczyń. O ile pisanie o naczyniach szarych, stalowych, siwakach pozwala bez trudu zorientować się, że chodzi o ceramikę wypaloną w atmosferze ze zredukowanym dostępem tlenu, o tyle w przypadku ceramiki „utleniającej” nie możemy być pewni, co autor miał na myśli. Pojęcie „wypału utleniającego” zostało spopularyzowane w momencie, gdy archeologia na poważnie zajęła się badaniami epok młodszych – późnego średniowiecza i czasów nowożytnych. Wówczas zwrócono uwagę na naczynia wypalone w atmosferze ze zredukowanym dostępem tlenu. Stopniowo określe-nie „utleniający” zaczęto stosować jako opozycyjne do „redukcyjnego” i opisy-wano tak naczynia wypalone w sposób tradycyjny – w atmosferze niekontrolo-wanej. Zabrakło tym samym nazwy dla pojawiających się w końcowych fazach późnego średniowiecza naczyń wypalonych w unowocześnionych piecach, w wyższej niż dotychczas temperaturze. Tak wypalone naczynia, w zależności od użytego surowca, uzyskiwały barwę jasnokremową czy różową (wykonane z glin lekkich) i ceglastą (z glin żelazistych). Czytając więc o naczyniach wypalonych w atmosferze „utleniającej”, nie możemy być pewni, o jaki rodzaj wypału chodzi. Mający tego świadomość, badacze stosują określenia bardziej rozbudowane, np. naczynia wypalone w atmosferze silnie utleniającej lub w słabej atmosferze utleniającej.

173 Por. uwagi: L. Kajzer, W sprawie waloryzacji masowych zbiorów...

174 Udoskonalanie tej klasyfikacji można prześledzić na podstawie prac: J. Kaźmierczyk,

Wrocław lewobrzeżny we wczesnym średniowieczu, cz. 1, Kraków 1966, s. 132–134; cz. 2,

Kraków 1970, s. 272–329; J. Piekalski, T. Płonka, A. Wiśniewski, Badania średniowiecznej

posesji przy ul. Nożowniczej 13 we Wrocławiu, „Śląskie Sprawozdania Archeologiczne” 1991,

t. 32, s. 207–238; C. Buśko, A. Wiśniewski, J. Piekalski, Badania ratownicze na terenie Starego

Miasta we Wrocławiu (ul. Więzienna 8–12) w 1990 r., tamże, 1992, t. 33, s. 136–139; J. Niegoda, Naczynia ceramiczne, [w:] Wratislavia Antiqua…, t. 1, s. 157–182.

175 D. Poliński, Przemiany w wytwórczości garncarskiej na ziemi chełmińskiej u schyłku

wczesnego i na początku późnego średniowiecza, AHP, 1996, t. 4, i następne publikacje tego

autora w kolejnych tomach AHP.

176 Tutaj najczęściej popełniane są trzy błędy. Po pierwsze, ilość wydzielanych grup bywa bardzo duża, co powoduje brak czytelności; po drugie, stosowane są równocześnie kryteria technologiczne i morfologiczne; po trzecie, opisy poszczególnych kategorii nie zawsze są jedno-znaczne.

Niejasne są również, używane przez niektórych autorów, określenia sposo-bu lepienia naczyń. Jak należałoby rozumieć określenie, że naczynie „w całości zostało wykonane na kole” – czy to znaczy, że było toczone, czy tylko silnie obtoczone? Nie bardzo też wiem, jaką cechę pragną podkreślić autorzy, piszący, że „naczynia wykonano ręcznie”? Niepokoi też bezwarunkowe określanie ilości naczyń toczonych, zwłaszcza, jeśli nie wykonano analiz laboratoryjnych, a oce-niamy zaledwie fragment naczynia. O ile w takim wypadku możemy wykluczyć toczenie – gdy odnajdziemy ślady zlepień, to kategoryczne określenie, że powstało ono w wyniku toczenia, nie jest chyba wiarygodne, zwłaszcza w przypadku górnych części naczyń, gdzie silne obtaczanie mogło zatrzeć takie ślady177. Z powodu wymienionych wyżej niejasności w pracy tej unikałam przytaczania określeń typu „całkowicie obtaczane”, „górą obtaczane” i temu podobnych, zwłaszcza jeśli autor je stosujący miał do dyspozycji jedynie niewielkie fragmenty. Podobnie nie zaznaczałam, podkreślanego przez autorów, faktu zdobienia naczyń linią falistą. Czasami, w założeniu badaczy, fakt ten miał wskazywać na wczesną chronologię tak ornamentowanych wyrobów.

Kłopoty z opisem naczyń ceramicznych nie kończą się, niestety, na próbach ujednolicenia określeń dotyczących technologii ich wykonania. Problemy mamy również z opisem funkcjonalnym. Znacznie poszerzona w późnym średniowie-czu gama rodzajów naczyń powoduje kłopoty z rozróżnieniem choćby miski i talerza, a nawet dzbana i garnka, nie wspominając już o trójnóżkach, które określane bywają jako: rynienki (rynki), patelnie, tygielki, rondle etc. O zagad-nieniach terminologicznych pisała już swego czasu K. Sulkowska-Tuszyńska, opowiadając się za stosowaniem nazwy „trójnóżki”, która wprawdzie niewystar-czająco opisuje kształt naczynia, ale jednocześnie nie implikuje jego przezna-czenia, które, jak wynika z badań tej autorki, może być różne178. Jak się okazuje, nawet powszechne przyjęcie tego określenia nie zakończy sporów, część bada-czy używa bowiem tej nazwy w rodzaju żeńskim – ta „trójnóżka” (np. K. Sul-kowska-Tuszyńska), inni w męskim – ten „trójnóżek”.

Zdarza się, że w tekście w ogóle nie są wymieniane rodzaje naczyń, a autor posługuje się jedynie określeniem „fragmenty ceramiki”. Czasami wymieniane są jedynie „garnki”, choć na zamieszczonych ilustracjach można zaobserwować wylewy dzbanów czy mis.

Generalnie zauważyć można dwie tendencje. Część autorów zwraca uwagę na wygląd naczyń, niespecjalnie zajmując się zagadnieniami technologicznymi. W skrajnych przypadkach znajdziemy dokładne omówienie każdego

177 Por. uwagi: L. Kociszewski, J. Kruppé, Badania fizykochemiczne ceramiki warszawskiej

XIV–XVII w., Warszawa 1973, s. 117; A. Buko, Ceramika wczesnopolska. Wprowadzenie do badań, Wrocław 1990, s. 106–107; J. Niegoda, Naczynia ceramiczne..., s. 165.

178 K. Sulkowska-Tuszyńska, Późnośredniowieczne i nowożytne naczynia ceramiczne na

trzech nóżkach ze Strzelna, „Acta Universitatis Nicolai Copernici” 1992, Archeologia, t. 20,

s. 64–65 i n.; taż, Próba interpretacji naczyń na trzech nóżkach w świetle wybranych źródeł

nego wylewu i ani słowa na temat atmosfery wypału. Spotykamy się również z sytuacją odwrotną. Użyte zostaje jedynie określenie „fragmenty ceramiki”, bez podania rodzajów naczyń, natomiast precyzyjnie omówione są zagadnienia technologiczne, łącznie z wydzieleniem grup domieszki schudzającej. W star-szych pracach opisy najczęściej dotyczą stopnia „obtoczenia” naczynia i jego ornamentyki, pomijane są za to zagadnienia związane z atmosferą wypału.

Mija już prawie 20 lat od czasu pouczającej i zarazem bolesnej lekcji, jaką ba-daczom średniowiecza sprezentował A. Buko, przekonując, jak bardzo nieudolnie opisujemy odnajdywane fragmenty naczyń179. Niestety, obawiam się, że gdyby eksperyment wówczas wykonany powtórzono, wyniki nie byłyby znacząco lepsze.

Niewiele więcej czasu minęło od wydania podstawowej dla badań nad garn-carstwem późnośredniowiecznym publikacji J. Kruppé180. Szereg ważnych pytań postawionych w tej pracy nie doczekał się do dziś odpowiedzi. Niestety, świadomość aktualności tych pytań również nie wydaje się powszechna. Dla naszych rozważań szczególnie istotne jest jednak to, że badacze stosunkowo rzadko posługują się zaproponowanym przez J. Kruppé sposobem datowania znalezisk, z podziałem na trzy okresy rozwoju średniowiecznego garncarstwa181. Byłoby to bardzo wskazane, zwłaszcza w przypadku badań weryfikacyjnych, kiedy do naszych rąk trafia niewielka ilość zabytków ruchomych, a w większo-ści są to oczywiwiększo-ście ułamki naczyń. Wówczas podanie bardziej precyzyjnego datowania może być obarczone dużym błędem. Natomiast podawanie datowania zbyt szerokiego mija się z celem, ponieważ wyklucza stanowisko z części badań porównawczych. Zdecydowanie jednak największym błędem, zwłaszcza w star-szych publikacjach, jest lekceważenie fragmentów naczyń jako wyznacznika chronologicznego i opieranie się na tzw. „dobrych datownikach, czyli numizma-tach czy elemennumizma-tach uzbrojenia182.

Tutaj zauważyć można, że znacznie więcej uwagi badacze poświęcają po-czątkom „ceramiki późnośredniowiecznej”, zaś problem kolejnej cezury, czyli początków „ceramiki nowożytnej”, nie wzbudził dotychczas większego zainte-resowania183.

Kolejną trudnością, niestety nie do pokonania, jest „wyłowienie” cech zbio-ru naczyń średniowiecznych z tych opracowań, w których wszystkie fragmenty naczyń potraktowano jako jeden zespół i omówiono całościowo, mimo że chronologia stanowiska sięgała wczesnego średniowiecza lub częściej –

179 A. Buko, Problemy analizy opisowej wyrobów garncarskich zachowanych

fragmenta-rycznie, KHKM, 1987, R. 7, nr 2, s. 187–207.

180 J. Kruppé, Garncarstwo późnośredniowieczne w Polsce, Wrocław 1981.

181 Tamże, s. 49.

182 Por. uwagi: L. Kajzer, „Wąsko” czy „szeroko”. Uwagi o datowaniu stanowisk

archeolo-gicznych z czasów historycznych, AHP, 1997, t. 6, s. 23–43; W. Tokarski, Średniowieczne militaria jako wyznaczniki chronologii, tamże, s. 55–68.

183 W. Dzieduszycki, Przemiany w strukturze garncarstwa polskiego w 2 połowie XIII

żytności. Zupełnie niezrozumiałe w tym wypadku jest tworzenie typologii tych naczyń, zwłaszcza wylewów, gdzie obok siebie, czasami w jednej grupie, zestawia się wręby i okapy garnków XIV-wiecznych i tych z czasów szwedzkiego potopu. Zdarza się, że jedyną zastosowaną kwalifikacją jest podział na poszczególne wykopy, rzadziej na warstwy mechaniczne. Niestety, te zabiegi również nie są wystarczające dla wyodrębnienia naczyń z poszczególnych faz użytkowania siedliska. Zupełnie bez szans na jakiekolwiek rozważania pozostawiają nas ci autorzy, którzy komunikują jedynie, że „znaleziono fragmenty ceramiki średnio-wiecznej” (sic!). Niestety, dotyczy to aż 50% opisywanych stanowisk. Wbrew pozorom nie zależy to od wielkości przebadanej powierzchni i ilości odnalezio-nych zabytków. Czasami więcej o naczyniach dowiedzieć się można z opubliko-wanych badań sondażowych niż ze sprawozdania z wieloletnich badań stacjonar-nych. Tak więc trzeba zdawać sobie sprawę, że poniższe rozważania w zasadzie oparte są na materiałach jedynie z połowy badanych dworów!

Po tym – z konieczności krytycznym – wstępie, przyjrzyjmy się poszcze-gólnym zagadnieniom dotyczącym wytwórczości garncarskiej, które można zobrazować na podstawie zespołów zabytków wydobytych w czasie badań wykopaliskowych średniowiecznych dworów.

Najwcześniejsze omawiane przez nas stanowiska datowane są na II połowę lub schyłek wieku XIII. W tym czasie w rzemiośle garncarskim, kontynuującym tradycje wczesnośredniowieczne, pojawia się wiele nowych zjawisk. O przeło-mowym znaczeniu tego okresu dla garncarstwa na ziemiach polskich pisali już prawie 30 lat temu J. Kruppé i W. Dzieduszycki, który również później wypo-wiadał się na ten temat184.

Oprócz postępu ewolucyjnego, polegającego na coraz lepszym wykorzysta-niu rotacji koła garncarskiego przy kształtowawykorzysta-niu naczyń, co wymuszało również pewne korekty w składzie masy ceramicznej, pojawiły się wówczas również techniki przyniesione z zewnątrz, czyli przede wszystkim wypał redukcyjny. O genezie tego zjawiska i nierównomiernym przyjmowaniu się nowej techniki na terenie ziem polskich napisano już wiele, nie będę więc tu przytaczać de facto zgodnych opinii różnych badaczy185. W tym miejscu wypada jednak zadać sobie pytanie, jak szybko nowinki technologiczne trafiły do

184 Tamże, s. 363–379; J. Kruppé, Garncarstwo późnośredniowieczne w Polsce...; W. Dzie-duszycki, Garncarstwo polskie u progu późnego średniowiecza. Tradycje. Adaptacja nowych

wzorów. Uwarunkowania społeczno-kulturowe, AHP, 1997, t. 5, s. 153–161; por. też uwagi

P. Rzeźnika o ceramice wrocławskiej (P. Rzeźnik, Przemiany wytwórczości garncarskiej

średniowiecznego Wrocławia w czasie wielkiej reformy miejskiej, [w:] Kultura średniowiecznego Śląska i Czech. „Rewolucja” XIII wieku, red. K. Wachowski, Wrocław 1998, s. 121–153).

185 Patrz uwagi: L. Kajzer, „Główne momenty” raz jeszcze. Uwagi o przemianach

garncar-stwa późnośredniowiecznego i nowożytnego w Polsce, [w:] Garncarstwo i kaflarstwo na ziemiach polskich od wczesnego średniowiecza do czasów współczesnych. Materiały z konferencji – Rzeszów, 21–23 IX 1993, red. A. Gruszczyńska i A. Targońska, Rzeszów 1994, s. 9–14.

rycerskich siedzib. Odpowiedź niestety, nie jest łatwa. Niewiele jest bowiem stanowisk, których datowanie obejmowałoby wyłącznie schyłek wieku XIII, lub którego niezakłócona stratygrafia pozwoliłaby na pewne wydzielenie materiałów pochodzących z tego czasu. Odwróćmy więc pytanie i poszukajmy stanowisk, do których te nowinki nie dotarły. Tutaj jednak konieczna jest jedna uwaga. Zgromadzone przeze mnie informacje, niestety, nie pozwalają na analizę przemian w składzie mas ceramicznych, sposobu lepienia naczyń oraz stopnia wykorzystania koła garncarskiego do ich kształtowania. Próba ustalenia jakich-kolwiek prawidłowości wynikających ze zgromadzonych opisów sprowadziłaby się bowiem do studiów nad lingwistyką stosowaną. Podobne uwagi dotyczą również opisów rodzajów wykorzystywanej masy ceramicznej, typu gliny, a zwłaszcza rodzaju domieszki schudzającej.

Powróćmy do analizy sposobów wypału naczyń, gdyż tego typu informacje dają większą szansę poprawnego zinterpretowania intencji autorów opisów. Jak już wyżej wspominałam, określenie „wypał utleniający” użyte w odniesieniu do późnego średniowiecza może być dwuznaczne. Dlatego też używać będę określeń: „wypał tradycyjny”, „redukcyjny” i „utleniający” – dla naczyń wypa-lonych w wysokiej temperaturze.

Informacje o odnalezieniu jedynie fragmentów naczyń wypalonych w spo-sób tradycyjny spotykamy w sprawozdaniach z badań dwóch zaledwie stano-wisk. Oba położone są na terenie Sieradzkiego. Pierwsze w Golicach – to stanowisko w formie „typowego stożka”, datowane na II połowę wieku XIII186, drugie – w Witowie – ulokowane na krańcu cypla, datowane na wiek XIII187.

W sprawozdaniu z badań na grodzisku w Rzeczkowie (koło Skierniewic), datowanym na koniec XIII–I ćwierć XIV w., znajdujemy wzmiankę o zdecydo-wanej przewadze ceramiki wykonanej w sposób tradycyjny, nie wiemy jednak, czy odnaleziono również relikty naczyń wypalonych w atmosferze redukcyjnej188.

Z podobną sytuacją mamy do czynienia w Szczekocinach. W wyniku badań wykopaliskowych przeprowadzonych na grodzisku stożkowatym, datowanym na ostatnią ćwierć XIII–do połowy XIV w., do rąk badaczy trafiły fragmenty naczyń opisane jako „wypalone przeważnie w atmosferze utleniającej”189, co w przypadku tak wczesnego datowania wskazuje na wypał tradycyjny. Nie wiemy jednak, jak rozumieć określenie „przeważnie”. Podobnie opisano fragmenty naczyń z pierwszej, XIV-wiecznej fazy grodziska w Żółkowie (koło

186 M. Głosek, L. Kajzer, M. Ptycia, Golice, gm. Poddębice, woj. sieradzkie. Archeologiczne

badania weryfikacyjne założenia obronnego, Łódź 1985 [mps w archiwum IA UŁ], s. 11–12. 187 J. Kamińska, A. Golczyńska, Kopiec w Witowie, [w:] Rozwój osadnictwa w rejonie

Bu-rzenina nad Wartą VI–XIV w., red. J. Kamińska, Włocławek 1970, s. 162.

188 T. J. Horbacz, Z. Lechowicz, Z badań nad osadnictwem Mazowsza Rawskiego, „Rocznik Łódzki” 1984, t. 34, s. 254–255.

Jarocina)190. O śladowych ilościach naczyń wypalonych w atmosferze redukcyj-nej (1,4%) czytamy w sprawozdaniu z badań datowanego na koniec XIII– I połowę XIV w. grodziska w Jeziorsku (Sieradzkie)191.

Z przedstawionych danych może wynikać, że wypał redukcyjny najpóźniej pojawił się w Polsce Centralnej i we wschodniej Wielkopolsce. Wymienione jest tu również jedno stanowisko z pogranicza Małopolski i Śląska. Niestety, takie uogólnienie nie wydaje się wystarczająco udokumentowane, a to z powodu braku pewnych danych na temat znalezisk chociażby z obszaru Mazowsza czy Małopolski. Tutaj trzeba również zwrócić uwagę na jeszcze jedną możliwość – pewnego sprzężenia zwrotnego. O ile opisywany materiał jest bardzo nielicz-ny, choćby dlatego, że pochodzi z badań weryfikacyjnych, fakt, że nie znalezio-no naczyń wypalonych w atmosferze redukcyjnej może skutkować wczesnym datowaniem. Obraz ten może się jednak zmienić w efekcie szerzej zakrojonych prac wykopaliskowych.

Kolejnym novum, pojawiającym się powszechnie w interesującym nas cza-się, jest szkliwienie naczyń. Tutaj ostatnie lata przyniosły szereg doniesień, pozwalających w nieco odmienny sposób spojrzeć na to zagadnienie. Przede wszystkim, coraz częściej zwraca się uwagę na fakt, że naczynia szkliwione pojawiają się już we wczesnym średniowieczu i nie implikują datowania stanowisk, na których je znaleziono, na późne średniowiecze192. Tutaj jednak możliwości pomyłek dotyczą przede wszystkim stanowisk miejskich i rezyden-cjonalnych, których zasiedlenie rozpoczęło się jeszcze we wczesnym średnio-wieczu. Wśród interesujących nas stanowisk stanowią one niewielki odsetek.

Wzmianki o znalezieniu naczyń szkliwionych pochodzą z 27% stanowisk, dla których dysponujemy choćby podstawowymi danymi odnośnie do pozyska-nego zbioru. Najwcześniej datowane naczynia szkliwione odkryto w Krzykawce w Małopolsce na pograniczu ze Śląskiem. Początek użytkowania tego dworu przypadać miał na II połowę wieku XIII, natomiast co do datowania jego końca autorzy badań nie są zgodni – początek193 lub koniec wieku XIV194. Szkliwienie odnotowano na około 10% fragmentów ceramiki, przy czym w większości

190 G. Teske, J. Tomala, Archeologiczne badania domniemanego grodziska kasztelańskiego

w Żółkowie, gm. Żerków, woj. kaliskie, „Wielkopolskie Sprawozdania Archeologiczne” 1992, t. 1,

s. 156.

191 E. Krause, Średniowieczny gródek rycerski..., s. 299.

192 Patrz wcześniejsze spostrzeżenia: A. Wałowy, Późnośredniowieczne garncarstwo

kra-kowskie w świetle źródeł archeologicznych, MA, 1979, t. 19, s. 55; A. Buko, Ceramika wczesno-polska..., s. 122 i n.; H. Stoksik, Technologia warsztatu ceramicznego średniowiecznego Śląska w świetle badań specjalistycznych i eksperymentalnych, Wrocław 2007, s. 18–19.

193 E. Szydłowska, Średniowieczny gródek w Krzykawce, woj. Katowice, „Śląskie Prace Pra-historyczne” 1989, t. 1.

194 J. Pierzak, D. Rozmus, Średniowieczny gródek rycerski w Krzykawce, gm. Bukowno, woj.

przypadków polewane były górne, zewnętrzne powierzchnie naczyń195. Również stosunkowo wczesne pojawienie się naczyń pokrytych żółtozielonym szkliwem odnotowano w Gniazdkowie w ziemi radomskiej, gdzie dwór datowano w ra-mach dwóch faz osadniczych. Pierwsza przypadać miała od schyłku wieku XIII do połowy XIV w., kolejna – na II połowę tegoż stulecia. Niestety, nie wiemy, do której z nich należy przypisać wzmiankowane cztery fragmenty naczyń196. Również na szeroko pojmowany przełom XIII i XIV w. (faza F) datowane jest grodzisko w Strzyżewie, w zachodniej Wielkopolsce, gdzie odnaleziono fragment naczynia pokrytego żółtym szkliwem197.

Tak wczesne datowanie szkliwionych naczyń pojawia się wyjątkowo w lite-raturze przedmiotu i wymaga dalszych pogłębionych studiów.

Innym zjawiskiem, które miało istotny wpływ na wygląd, a zapewne rów-nież właściwości naczyń, był wypał w wyższych niż dotychczas temperaturach. W wyniku takiego postępowania otrzymywano naczynia o barwie od kremowej do ceglastej, co warunkowane było składem masy ceramicznej198. Takie naczy-nia dla odróżnienaczy-nia od wypalonych w tradycyjny sposób, czyli w niższej temperaturze, będziemy określać mianem wypalonych w zaawansowanej atmosferze utleniającej.

Na podstawie badań ceramiki z Warszawy stwierdzono, że liczba naczyń wypalonych w temperaturze powyżej 800oC stopniowo wzrasta od około 20% w wieku XIV do ponad 46% w XV w.199 Próba stwierdzenia, kiedy wśród asortymentu naczyń używanych w omawianych dworach pojawiają się naczynia wypalone w zaawansowanej atmosferze utleniającej, niestety, nie powiodła się, a to z kilku przyczyn. O jednej, chyba najistotniejszej w tym przypadku, już wspominałam. Jest to wieloznaczność określenia „utleniający”. Kolejnym jest, zaobserwowany przeze mnie i potwierdzony w licznych dyskusjach na forum seminarium doktorskiego odbywającego się w Katedrze Archeologii Historycz-nej Instytutu Archeologii UŁ, fakt, że niektórzy autorzy naczynia „ceglaste”