• Nie Znaleziono Wyników

ZAGADNIENIE NAGROMADZENIA KAPITAŁU

Wartość rocznego w ytw oru społeczeństwa kapitalistycznego rozpada się za­

sadniczo na trzy części, z których pierwszą kapitaliści obracają na zakup nowych środków produkcji w zamian zużytych w ciągu roku, inaczej mówiąc na odtwo­

rzenie swego kapitału stałego (constant, c), drugą na zakup siły roboczej, a więc na odtworzenie swego kapitału zmiennego (variable, v), trzecią część stanowiącą różnicę między wartością nabytej siły roboczej a wartością wytworzoną przez ,tę samą siłę roboczą, a więc stanowiącą wartość dodatkową (M ehrwerl, m) kapita­

liści przywłaszczają sobie jako zysk, którym przedsiębiorca kapitalistyczny dzieli się z kolei z właścicielem gruntu, bankierem itd.

Dopóki rozpatrujemy tak zwaną reprodukcję prostą, to jest dopóki abstrahu­

jemy od nagromadzenia kapitału, dopóty powyższemu podziałowi wartości w y tw o ­ ru rocznego odpowiada sposób jego spożycia. Część c odpowiada spożyciu samego procesu produkcji, pożerającego surowce, maszyny, środki pomocnicze itp.

Część v odpowiada spożyciu klasy robotniczej, a część m — osobistemu spożyciu kapitalistów. Co zaś do spożycia w arstw nie biorących udziału w materialnej pro­

dukcji (urzędnicy, lekarze, adwokaci itp.), to są one spólspożywcami bądź docho­

du kapitalisty, bądź dochodu robotników. Ekonomiczne spożycie ich mieści się bądź w v; bądź w m.

Równie łatwo przy reprodukcji prostej rozstrzyga się sprawa, kto jest ndbyw- eą społecznego w ytw oru rocznego. W stosunku do c i m nabywcami są kapitaliści

w stosunku do v nabywcami są robotnicy. ¡Pieniądze^ wydatkowane przez kapitali­

stów na ich potrzeby produkcyjne, tj. środki produkcji i silę roboczą, i na ich po­

trzeby osobiste, wracają poprzez rynek z powrotem do kieszeni kapitalistów, są śiodkiem kupna ich w ytw orów 1).

Ale w rzeczywistości kapitalista nie przejada całej wartości dodatkowej, lecz część je j nagromadza — jako kapitalista musi nagromadzać — jako nowy kapi­

tał A zatem” -r- kapitaliści przejadają tylko część w ytw orów , w których się ucie­

leśnia wartość dodatkowa. A cóż się dzieje z pozostałą, nagromadzoną częścią?

K to jest nabywcą, na niespożytą przez kapitalistów część m? Zdawałoby się, że po zaspokojeniu spożycia produkcyjnego przez c społecznego w ytw oru, spo­

życia robotniczego przez v i osobistego spożycia kapitalistów przez część tyiko m, druga część m musi pozostać niesprzedana. Ale z drugiej strony, jeżeli ta część w ytw oru zostanie niesprzedana, nagromadzenie kapitału w ogóle nie dokona się (a że ono faktycznie dokonywa się, choć poprzez kryzysy, wstrząsy, o tym świadczy cala historia kapitalizmu). A więc kapitalista znajduje nabywców i na te towary. Gdzie ich znajduje? Na wewnętrznym rynku czy na zewnątrz?

Cały szereg ekonomistów poczynając od Sismondiego odpowiadał na to pyta­

nie jak następuje: „kapitał zbywa nadmiar swych produktów za granicą. Bez tego nie mógłby istnieć i się rozwijać".

Marks odrzuca to rozwiązanie.

„Produkcja kapitalistyczna bez handlu zagranicznego w ogóle nie istnieje. Lecz crdy wychodzimy z założenia reprodukcji rocznej w danej skali, to tym samym przypuszczamy, że handel zagraniczny zastępuje tow ary krajowe przez towary o innej wartości użytkow ej lub o innej formie przyrodzonej nie naruszając sto­

sunków wartości, a więc i tych stosunków wartości, w jakich dokonywa się w y ­ miana między dwiema kategoriami: środkami produkcji i środkami spożycia, ani też stosunków kapitału stałego, kapitału zmiennego i wartości dodatkowej, na które się rozpada wartość produktu każdej z tych kategorii.

Wprowadzenie handlu zagranicznego przy analizie wartości rocznie odtwarza­

nego w ytw oru może więc tylko rzeczy powikłać, nie dostarczając żadnego no­

wego momentu, czy to zagadnienia,, czy to jego rozwiązania“ . (Kapitał, t. II, r. 20, X II).

Nie znaczy to bynajmniej, by handel zagraniczny nie miał doniosłego zna­

czenia dla procesu nagromadzenia kapitalii.

„O ile handel zagraniczny potania po części składniki kapitału stałego, po części niezbędne środki utrzymania, w które zamienia się kapitał zmienny, o tyle

i) Zagadnienie realizacji wymaga leż odpowiedzi, jak się dokonywa wymiana między dwoma zasadniczymi działami produkcji: działem I (wytwarzanie środków produkcji) i działem II (wytwarzanie środków spożycia). I to zagadnienie rozstrzy­

ga się prosto w granicach reprodukcji prostej: kapitaliści działu I kupują w obrę­

bie swego działu swe środki produkcji (I c), natomiast zarówno robotnicy jak ka­

pitaliści działu I muszą kupować środki spożycia ( v + I m) u kapitalistów działu II.

Ci ostatni, odwrotnie, zaspakajają w obrębie swego działu swe spożycie osobiste i spożycie’ swych robotników (II v + II m), lecz muszą kupować w dziale I swe śiodki produkcji (II c). Stąd znana marksowska formula wymiany między dwoma działami:

I v + I m — I I c.

ł

podnosi on stopę zysku, podnosząc stopę wartości dodatkowej i zniżając wartość kapitału stałego. Działa w ogóle w tym kierunku pozwalając rozszerzać skalę produkcji. Przez to przyśpiesza on z jednej strony nagromadzenie, lecz z drugiej również i spadek kapitału zmiennego w stosunku do stałego, a przez to spadek stopy zysku“ . (Kap., t. III, r. 14, V).

Innym i słowy:

„...Handel zagraniczny, o ile nie odtwarza po prostu (także pod względem wartości) składników (kapitału), przenosi jedynie sprzeczności w rozlegle jszą dziedzinę, otwiera irri szersze pole działania (Kapitał, t. II, r. 20, XI).

Zasadnicze zagadnienie — jak się realizuje nagromadzona część wartości dodatkowej — musi być rozstrzygnięte w obrębie stosunków produkcji kapita­

listycznej. Lenin podkreśla to również z wielką siłą w swej polemice z „na rodnikami“ :

„ A rynek zewnętrzny? Czy nie negujemy konieczności rynku zewnętrznego dla kapitalizmu? Oczywiście nie. Tylko że zagadnienie rynku zewnętrznego nie ma absolutnie nic wspólnego z zagadnieniem realizacji (podkr. w tekście) i próba związania ich w jedną całość charakteryzuje tylko romantyczne zachcianki „z a ­ trzymania“ kapitalizmu i romantyczną niezdolność do logiki. Teoria, która w y ­ jaśniła sprawy re a liza cjiŁ), wykazała to z całą ścisłością. Romantyk mówi: kapi­

taliści nie mogą spożyć wartości dodatkowej i dlatego muszą zbywać ją za grani­

cą. Pytam: czy kapitaliści oddają swe w ytw o ry cudzoziemcom za darmo — lub bodaj rzucają je w morze? Sprzedają? — więc dostają równoważnik; wywożą jedne w ytw ory? — więc wwożą inne“ . (K- charakteristike ekonomiczeskawo ro- mantizma, r. V I). Identyczne co do treści uwagi znajdujemy w innych pismach Lenina (Rozwój kapitalizmu w Rosji, cz. I).

Jak Lenin słusznie zaznacza,. Marks „z całą ścisłością“ wyjaśnił tę sprawą, odrzucając zarówno przytoczony już pogląd Sismondiego, jaki pogląd Smitha, który sądził, że kapitalizowaną część wartości dodatkowej zamienia się bez reszty w płace robocze 1 2).

1) Ze względów cenzuralnych Lenin nie wymienia tu Marksa.

2) Tu mógłby ktoś zauważyć, że wywóz kapitału zmienia to całe rozumo­

wanie, że kapitalista inwestujący za granicą realizuje tam część nagromadzonej wartości dodatkowej. Nie będzie to jednak słuszne, bo przecież kapitalista z reguły musi w pierw „pozłocić“ wartość dodatkową, czyli nadać je j formę pieniężną, zrea­

lizować ją, aby znowu produkcyjnie zastosować czy to w karju, czy za granicą.

W ywóz kapitału tłumaczy się pogonią za większym zyskiem, a nie niemożnością zrealizowania wartości dodatkowej na rynku wewnętrznym. Przecież kapitał w y ­ wożony jest już zrealizowaną wartością dodatkową.

Następnie, czy twierdzenie Lenina, że za towar wywieziony przychodzi z zagra­

nicy inny towar, jego równoważnik, nie tyczy towarów,^ ucieleśniających wywóz kapit)ału. Owszem, tyczy, jest to ty lk o kwestia terminów, boć kapitał też nie jest „oddawany za darmo“ ani „rzucany w mórze“ , lecz kra j inwestujący pobie­

ra zań procent, przez co odbiera go z nawiązką. Anglia, Holandia, Szwajcaria są typowym i krajami wywozu kapitału. Czy przez to 'ic h rynek wewnętrzny wchłania mniei, niż wartość ich własnej produkcji? Nie, skoro mają od wielu lat ujemny bi­

lans handlowy. Według obliczeń „Dresdner Bank“ spożycie wewnętrzne w A nglii wynosi 107 proc., produkcji krajow ej, w Hoiandii — 104 proc., w Szwajcarii '—

102 proc. Bank, ogłaszający te obliczenia, wyjaśnia tę nadwyżkę „w ielkim i w p ły ­ wami z zagranicy tytułem procentów i dywidend“ .

Jak w warunkach nagromadzenia dokonywa się realizacja wartości dodatko­

wej? Przytoczona przez nas powyżej marksowska formula wymiany między oby­

dwoma zasadniczymi działami produkcji ulegnie pewnej zmianie. Kapitaliści już nie przejadają całej wartości dodatkowej, lecz tylko pewną je j część. Z kolei po­

została, nagromadzona wartość dodatkowa rozpadnie się na część, którą kapitali­

ści dołączają do kapitału stałego i na część, którą dołączają do kapitału zmien­

nego Za pierwszą kapitaliści zakupią nowe środki produkcji, za drugą zakupią nową siłę roboczą, tj. najmą dodatkowy kontyngent robotników, którzy za swe płace kupią na rynku środki utrzymania.

Ci nowo najęci robotnicy w ytw orzą nową wartość dodatkową, która znów rozpadnie się na fundusz spożycia kapitalistów i na część nagromadzoną, a tę ostatnią kapitaliści dołączą po części do kapitału zmiennego, po części do sta­

łego itd .1).

Oczywiście, możność wskazania wzoru, w któtrego teoretycznych granicach może się dokonywać wymiana między dwoma zasadniczymi dziaiami produkcji, wszak nie świadczy o tym; aby w rzeczywistości rzeczy się dokonywały tak oładko. Wręcz przeciwnie, Dążność kapitalistów do nadakumulącji (nadmiernego nagromadzenia) każe im nieustannie przekraczać szranki ograniczające możność kapitalistycznego nagromadzenia, lecz przekraczanie tych szrank boleśnie daje znać o sobie w czasie kryzysu.

Konkurencja zmusza kapitalistów do stosowania coraz doskonalszych, coraz kosztowniejszych maszyn, w coraz większym stopniu zaoszczędzającym pracę ludzka, a więc do powiększania kapitału stałego (środki produkcji) kosztem zmiennego (fundusz płac), przy czym kapitał zmienny też rośnie, ale w olniej niż stały. Ponieważ jednak tylko kapitał zmienny przez to, że jest zamieniany w ży­

wą siłę roboczą, przynosi wartość dodatkową, przeto skutkiem te j zmiany jest tendencja zmniejszania się stopy zysku. Stąd przeciwieństwo; kapitaliści nagro­

madzają dla zysku, ale irn więcej 'nagromadzają, tym bardziej zmniejsza się stopa zysku. I tu mamy jedńo z przeciwieństw, które periodycznie doprowadza do zahamowania nagromadzenia kapitalistycznego, do coraz częstszych i coraz ostrzejszych kryzysów, ale które w kryzysach znajduje tylko częściowo i przej­

ściowo rozwiązanie.

Powiększając kapitał stały zarówno absolutnie jak i w stosunku do kapitału zmiennego, a więc ulepszając narzędzia pracy itd., kapitalista powiększa produk­

cyjność pracy zatrudnionego robotnika. Lecz im większa jest produkcyjność pra­

cy, im większa masa w ytw oru w ciągu danego okresu, ty m mniej czasu robo- cze^o zużywa robotnik na odtworzenie wartości swej .własnej siiy roboczej, tym więcej czasu roboczego musi obracać na wytwarzanie wartości dodatkowej dla kapitalisty. A więc rośnie stopa wyzysku. W ten sposób nagromadzenie prowadzi

!) Wymiana między dwoma działami produkcji w warunkach nagromadzenia nie może już być wyrażona formulą

I v + I m — II c.

„Przeciwnie, jeżeli przypuścimy reprodukcję w skali rozszerzonej, tj. nagro­

madzenie, to pierwsza wielkość musi być większa od drugiej, gdyż musi istnieć nadmiar środków produkcji dla rozpoczęcia nowej produkcji“ . (Lenm Rozwój kap.

w Rosji, r. I, V I).

do wzmożenia wyzysku robotnika, a w konsekwencji do zaostrzenia przeciwieństw klasowych.

Gdy Róża Luksemburg wskazuje na rzekomą niemożność realizacji wartości dodatkowej w obrębie stosunków kapitalistycznych, Marks przeciwnie wskazuje nam, że ta realizacja właśnie w obrębie stosunków kapitalistycznych się dokony­

wa i dokonywując się potęguje i zaostrza przeciwieństwa rozsadzające kapitalizm.

Róża Luksemburg przytacza marksowskie rozwiązanie zagadnienia nagroma­

dzania, ale się z nim nie zgadza:

„Samo postawienie sprawy było więc u Marksa przez cały czas mylne (schief)...

w warunkach nagromadzania, tj. kapitalizacji części wartości dodatkowej jest rzeczą niemożliwą, by klasa kapitalistów była sama odbiorczynią całej swej w a r­

tości dodatkowej... są oni raczej, przy założeniu nagromadzenia, nieodbiorcami (podkr. w tekście) swej wartości dodatkowej...“ . (Die Akkumulation, t. 9), R. Luksemburg przeoczą tu zupełnie, że kapitaliści są jednak odbiorcami części nagromadzonej wartości dodatkowej, mianowicie tej części, którą dołączają do kapitału stałego.

Następnie, przytoczywszy zdanie Marksa, że „wszystko, co klasa robotnicza ku­

puje, równa się sumie jej płacy roboczej, równej sumie kapitału zmiennego, w y ­ łożonego przez całą klasę kapitalistów“ , Róża Luksemburg wysnuwa stąd wnio­

sek: „robotnicy mniej jeszcze od klasy kapitalistów mogą realizować kapitalizo­

waną wartość dodatkową“ (tamże).

Tow. R. Luksemburg tu z kolei przeoczą, że suma płac roboczych przy nagroma­

dzaniu wzrasta o tę część wartości dodatkowej, którą kapitaliści dołączają do kapitału zmiennego. W ten sposób wbrew Róży również klasa robotnicza realizuje jakąś cząstkę wartości dodatkowej, aby w większej skali w ytwarzać nową w ar­

tość dodatkową dla kapitalistów.

„Postawienie sprawy“ przez Marksa, k tó ry szukał i znajdywał rozwiązanie problematu w stosunkach kapitalizmu, musiało wydawać się „my.ne Róży Luksem­

burg, skoro ona sama była nastawiona na szukanie tego rozwiązania poza obrębem kapitalizmu.

„Analiza nagromadzania całkowitego kapitału, która u Marksa się urywa, za­

ledwie się zaczęła i która ponadto, jak już wspomnieliśmy, opanowana jest przez nieużyteczną dla zagadnienia polemikę z anauzą Smitha, nie dała bezpośrednio żadnego gotowego rozwiązania, raczej rozwiązanie to utrudniła (podkr. moje), również dzięki założeniu wyłącznego panowania kapitalistycznego trybu produk­

c ji“ (Die Akkum, str. 26).

Wychodząc z założenia, że „robotnicy i kapitaliści sami nie mogą zrealizować kapitalizowanej części dodatkowej“ , że „realizacja wartości dodatkowej dla ce­

lów nagromadzenia jest więc w społeczeństwie, złożonym tylko z robotników i kapitalistów, zadaniem nierozwiązanym “ (tamże). Róża Luksemburg w tym za­

gadnieniu odstępuje od Marksa i zajmuje miejsce w szeregu ekonomistów^ bur- żuazyjnych lub drobnomieszczańskich, szukając rozwiązania tego problematu przez wprowadzenie tak zwanych, osób trzecich.

„Słuszne poczucie konieczności dla realizacji wartości dodatkowej „osób trzecich“ , tj. spożywców poza bezpośrednimi działaczami produkcji kapitalistycz­

nej, robotnikami i kapitalistami, prowadziło do wszelkich wybiegów: do „spożycia nieprodukcyjnego“ , które ucieleśnia się u Maltusa w osobie obszarnika feudała

i Woroncowa w militaryźmie, a u Struvego w „zawodach wyzwolonych i w po­

zostałej świcie klasy kapitalistów, dalej do wprowadzania w grę handlu zagranicz­

nego, któ ry u wszystkich sceptyków nagromadzania, od Sismondiego do Ni- kołajona, odgrywa wybitną rolę jako klapa bezpieczeństwa“ (tamże, podkr. moje).

Dla tow Róży Luksemburg handel zagraniczny (lub raczej zewnętrzny, tj. w y ­ miana między kapitalizmem a środowiskiem niekapitalistycznym) jest więcej niż klapą bezpieczeństwa: „P rz y założeniu absolutnego i wyłącznego panowania kapi­

talistycznego" trybu produkcji tak dalece nie podobna wyobrazić sobie nagroma­

dzania kapitalistycznego, że właściwie jest ono w ogóle nie do pomyślenia bez niekapitalistycznego środowiska“ (tamże).

Kontynuując w ten sposób myśl Sismondiego, tow. Róża Luksemburg zmu­

szona jest replikować krytyko w i Sismondiego i rosyjskich sismondistów, Leninowi, zmuszona jest stanąć jako sekundant u boku swych przeciwników politycznych, rosyjskich rtarodników i parować cios przeciw nim wymierzony.

„..Jego (Sismondiego) teoria reprodukcji cierpi na błąd podstawowy, przejęty od Ad. Smitha, a mianowicie wyobrażenie, jakoby całkowity w y tw ó r roczny byl spożywany bezf reszty w konsumcji osobistej, nie pozostawiając żadnej części swej wartości dla odnowienia stałego kapitału społeczeństwa, i jakoby również nagromadzanie polegało jedynie na przekształcaniu kapitalizowanej części w a r­

tości dodatkowej w dodatkowy kapitał zmienny. Jeżeli jednak późniejsi krytycy Sismondiego, jak np. rosyjski marksista Itjin ( tj. Lenin — J. R-), wskazując na ten błąd podstawowy w analizie wartościowej całkowitego w ytw oru, sądzą, że mo<rą z uśmiechem wyższości odrzucić całą teorię nagromadzania Sismondiego jako chybioną, jako „nonsens“ , to dowodzą przez to jedynie, że ze swej strony wca'e nie dostrzegają właściwego zagadnienia, o które Sismondiemu chodziło, (Die Akkumulation, str. 10).

Tow. Róża Luksemburg sądzi więc, że u Marksa „postawienie sprawy było przez caiy czas mylne“ , że Lenin „wcale nie dostrzegł właściwego zagadnienia“ , lecz że teorii nagromadzenia Sismondiego nie wolno uważać za chybioną, nie wolno en bloc odrzucać. Dlaczego? Dlatego, że tow. R. Luksemburg uznaje za słuszne to, co w teorii realizacji Sismondiego jest najistotniejsze i co go różni od szkoły' marksowskiej: realizację kapitalizowanej części wartości dodatkowej poza sferą kapitalizmu, za sprawą „osób, trzecich“ .

U Marksa rynek kapitalistyczny w miarę rozw oju kapitalizmu rośnie w głąb i wszerz czyli, jak się Marks wyrażał, rośnie intensywnie i ekstensywnie. Rośnie intensywnie (w głąb) w trojaki sposób: 1) przez coraz większe spożycie środków produkcji (spożycie", które rośnie nie w proporcji ogólnego wzrostu produkcji, lecz w proporcji zwiększonej); 2) przez rosnące spożycie klasy robotniczej (spożycie, które w warunkach rozwoju kapitalizmu wraz ze wzrostem liczby robotników wzrasta absolutnie, pomimo że zmniejsza się względnie, że położenie najszer­

szych mas robotniczych pogarsza się); 3) przez wzrost osobistego spożycia klasy kapitalistów i ich świty, spożycia, które właśnie dzięki nagromadzeniu rośnie z roku na rok (chociaż wskutek prawa zmniejszającej się stopy zysku rośnie w mniejszym stosunku niż rosną nagromadzone kapitały). Rynek kapitalistyczny rośnie ekstensywnie (wszerz) przez wciąganie w proces produkcji kapitalistycznej coraz nowych mas dawniej samodzielnych producentów, dążąc do wciągnięcia

w swą orbitę bogactw przyrodzonych całej kuli ziemskiej i sil roboczych całej ludzkości.

L)la Róży Luksemburg istnieje tylko ekstensywny wzrost rynku kapitalistycz­

nego, wzrost wszerz. Ponieważ zaś celem kapitalizmu nie jest tylko spożycie i użycie kapitalisty, lecz pomnażanie wartości kapitału, przeto kapitalizm u tow. Róży może istnieć tylko tak długo, jak długo pożera niekapitalistyczne środowiska.

Ti zęba powiedzieć z całą jasnością, że Róża Luksemburg dala nie tylko, jak się zwykle mówi, odmienną od leninowskiej teorię imperializmu, lecz dała odmien­

ną od marksowskiej i(i leninowskiej), zasadniczo błędną teorię nagromadzania ka­

pitału. Różnica w teorii imperializmu wyrosła ju ż na podłożu różnicy w teorii kapitalizmu jako je j nieuniknione następstwo.

Jaka jest, zdaniem Róży Luksemburg, najbardziej zasadnicza sprzeczność ka­

pitalizmu, niosąca mu zagładę. Czy jest nią, jak u Marksa, sprzeczność wewnętrzna kapitalizmu, sprzeczność między społeczną formą wytwarzania a prywatnym przy­

właszczaniem w ytw oru, sprzeczność, z której wyrasta przeciwieństwo klasowe między rosnącą masą wywłaszczanych i coraz bardziej wyzyskiwanych proleta­

riuszy, a garścią wywłaszczyeieli, sprzeczność, która tylko w wywłaszczeniu wy- właszczycleli może znaleźć rozwiązanie? Nie, zasadnicza sprzeczność kapitalizmu u tow. R óży jest inna.

„Kapitalizm jest pierwszą formą gospodarczą, obdarzoną siłą prężności, formą mającą tendencję ogarnąć kulę ziemską i wyprzeć inne form y gospodarcze, formą, która innych obok siebie nie znosi. Ale jest zarazem pierwszą, która nie może istnieć sama jedna bez innych form gospodarczych, będących je j środowiskiem i żywiącym ją gruntem (Nährboden), która więc równocześnie z tendencją, by stać się światową formą produkcji, rozbija się o wewnętrzną niezdolność, aby być świato­

w ą formą produkcji. Na pewnym stopniu rozwoju sprzeczność ta nie może być inaczej rozwiązana, jak przez zastosowanie podstaw socjalizmu — te j formy g o ­ spodarczej, która w założeniu już jest formą światową i harmonijnym w sobie systemem, gdyż skierowana będzie nie na nagromadzanie, lecz na zaspokojenie potrzeb życiowych samej pracującej ludzkości przez rozwinięcie wszystkich sił , w ytw órczych kuli ziemskiej“ (Die Akkum, ustęp końcowy).

Pogląd ten jest błędny także i w te j części, która mówi ó celu produkcji so­

cjalistycznej. Nie można twierdzić, że produkcja socjalistyczna będzie nastawiona

„nie na nagromadzanie, lecz na zaspakajanie potrzeb życiowych“ , gdyż jest to przenoszenie na socjalizm kapitalistycznego przeciwieństwa między nagromadzaniem a zaspakajaniem potrzeb życiowych mas pracujących. Socjalistyczny tryb produk­

cji nastawiony jest nie tylko na zaspakajanie potrzeb życiowych mas, lecz ró w ­ nież na podnoszenie tych potrzeb na wyższy poziom, a więc na reprodukcję w skali rozszerzonej, na socjalistyczne nagromadzanie, bez którego nie ma ró w ­ nież „rozwinięcia wszystkich sil w ytw órczych kuli ziemskiej“ . Formula tow.

R. Luksemburg otwiera drzwi koncepcji socjalizmu, jako „produkcji d'a spożycia“ . Dziś w praktyce budownictwa socjalistycznego ZSRR pogląd laki w ykazu­

je całą swą szkodliwość.

„M usim y przeciwstawić się poglądowi, że „socjalizm to produkcja dla spożycia . Jednostronność i niesłuszność tego sformułowania są oczywiste.

W swej podstawie błąd ten jest pokrewny skrytykowanej przez Marksa

lassalowskiej zasadzie: „Robotnik ma prawo do pełnego w ytw oru swej p ra c y '.

W rzeczywistości zasada ta jest niewykonalna i jawnie błędna, gdyż robotnik nigdy nie zaprzeczał i nie zaprzeczy konieczności wydzielania części produktu swej pracy dla potrzeb ogólnopaństwowych, dla tworzenia zapasów itd. Wąsko- spożywcze ujęcie socjalizmu nie odpowiada interesom państwa socjalistycznego i teorii leninizmu“ (tow. M ołotow na X V II Kont. W KP)

Kapitalizm upada u tow. Róży Luksemburg wówczas, gdy kapitalista^ u traciw ­ szy rynek zewnętrzny, traci możność realizowania wartości dodatkowej i przez tc traci możność wykonywania swej funkcji społecznej ja m api aiusty.

Z chwilą, gdy kapitalizm podbił świat, musi zniknąć ze świata.

Z chwilą, gdy kapitalizm podbił świat, musi zniknąć ze świata.