• Nie Znaleziono Wyników

P o t y c z k a .

P o s i ł k i w ludziach z B aw a ryi p r z y s z ły do obozu F r y d la n d s k ie g o ; ale i G u sta w A d o l f nie małą miał siłę zbrojną: w N o ryn berd ze stało pod j e g o rozkazami 7 0 0 0 0 , a w p o ­ trzebie m ogło miasto sta w ić do boju 3 0 0 0 0 milicyi złożon ej z mieszczan. Z d a w a ło się, ż e najbliższa potyczka r o z strz y g n ie los w o j ­ ny. Z drżeniem o c z e k iw a ły Niem cy dnia tego.

Sp u sto szo n e leżały k r a je , przez które furye w o je n n e p r z e s z ły ; b o g a c tw a m iast, posia­

dłości rolnika, b yły z e szczętem zn isz cz o ­ ne. T y s ią c e n i e s z c z ę ś l iw y c h , w y p ę d z o n y c h z s w y c h o s a d , b ła g a ł y N a jw y ż s z e g o , ażeby ich raczył p o c ie s z y ć trw ałym pokojem.

P r ó c z 1 2 0 , 0 0 0 F r y d la n d c z y k ó w , którzy

stali n a p r z e c iw N o r y n b e r d z e , liczył o b ó z c e s a rs k i 5 0 , 0 0 0 kobiet i tyleż w o ź n ic i pa­

c h o łk ó w ; S z w e d z i mało co mniej liczyli.

N ie d ziw z a te m , ż e ta m assa ludu w y s s a ła z aso b y k ra ju , że g ł ó d i choroby, te n ie o d ­ stęp n e to w a rz y s z k i życia o b o z o w e g o w n e t się znalazły. W s z y s t k i e okoliczne m łyny nie w y s t a r c z a ł y z m l e w e m - z b o ż a , które dzień k a żd y p o ch ła n iał; 5 0 , 0 0 0 fu n t ó w chleba, które miasto c o d zien n ie S z w e d z k ie m u o b o zo ­ w i d o sta rcza ło , z a le d w o pokryły najkoniecz­

n ie jsze potrzeby. Z a r a ź liw e choroby zmiatały d zienn ie p r ze s z ło sto ludzi; a takjaie j e d e n dzielny żołn ierz, który w o la łb y b y ł raczej na polu rycerskiej ■ s łt r t t y o jczy źn ie “Swllj p o ­ n ie ś ć życie w ofierze, tracił j e w sku tek g ło d u

lub zarazy. ' ;

P r z e c ie ż niczem n ie w z ru s z o n y stał W 3 t - lenstejn w sw o ich okopach; nic g o sk łó m P M e m o g ło do za cz e p ie n ia miasta i w y ru sz e n ia n a p r z e ciw n ieprzyjacielow i. „ J u ż aż nadtośmy s ię bili, ludzi zanadto natraciliśmy, cass^fest zm ien ić sposób w o jo w a n ia . — Jeżeli mojp g w i a z d a sprzyjać mi b ę d z ie , zniszcz^Jj^W e- d ó w bez dobycia m iecza. Głód i p o w ie tr z e niech ich n is z c z ą , i p om szczą s ię z a nas.w

— 189 —

P o trzebą zn aglon y król s z w e d z k i, w y s z e d ł z obozu pięćd ziesiąt piątego dnia od o blęże­

nia, u s t a w i w s z y nad b rze g a m i R ed n icy trzy b a le r y e n a p r z e ciw o b o z o w i W allen slejn a . K s ią ż e ro z k a z ał odpow iadać mu z armat i muskietóvv^ ale zresztą stać spokojnie w miej­

scu b ezp ieczn em . R o z g n ie w a n y G u staw A d o l f rozkazał r z e c z p rzech od zącą w sz e lk ą m ożebftość, ro zk a zał m ó w ię , p rzypuścić atak na obóz p o ł o ż e n i e m i sztuką niepodobny do w z ię c ia .

P o w ie r z y w s z y s w ó j o b ó z straży n o r y n - b e r s k i ^ m i l i c y i , pięćd ziesiąt ó s m e g o dnia od w kroczen ia do m iasta, w y s z e d ł S z w e d - w p d f tą 'd k u 'b o jo w y m ; p r z e s z e d łs z y p rze z R e d n icę p rzy Fiirth p r z e c iw W a l le n s t e jn o - Vvi. — • P ir ó d h ie straże cesarskie- nie m o g ły gfę o p rze ć j e g o n a ta rczy w o śc i; odparte c o - I W ^ f S f ę ^ - S z w e d z z u c h w a łą o d w a g ą u d e ­

r z y ł na sam środek nieprzyjacielskiego okopu.

Z e stu dział rzu ca ł naft książę śm ierć i z n i - liiJ tiljW . W kilka minut okryło się pole t r u - kem i rahn ym i, za nim p ie rw s z a kolumna ptfłllwękprzebyła drogi. Byli to N iem cy, k tó ­ rych G ustaw w y s ł a ł na p ie r w s z y o g ie ń ; ro­

z g n ie w a n y , ż e nieznaczne resztki w racają,

w y s e ł a sw o ich F in la n d c z y k ó w , w tej myśli, ż e b y d o św iad czo n y ż o łn ie rz z a w s ty d z ił n ie ­ m ieckie tch órzostw o. A l e i tych p rzy w itał k sią żę r ó w n ie jak p ie r w s z y c h . W y s e ł a król co raz n o w e p u łki, ale na takie samo zn i­

s z c z e n ie ; a po dziesięciogodzinne‘m u siło ­ w a n i u , nie liczy ż a d n e g o p u łk u , k t ó re g o b y s z e r e g i nie b y ły zn a czn ie p rze rze d zo n e . T y ­ siące szkaradnie pokaleczon ych tr u p ó w za ­ sła ły j u ż p o b o jo w isk o , a p rze c ie ż G u sta w u siłuje j e s z c z e zm usić s z c z ę ś c i e , a b y s ię na j e g o skłoniło stronę.

P r z y krze w in ie nad R ed n icą stało l e w e skrzyd ło s z w e d z k i e ; p r z e c i w temu w y s ł a ł k sią żę ja z d ę . Na przem ian w a ż y ł o się z w y - c ię z t w o to na tę to na tamtę stronę. D z ia ­ ł o w ą kulą raniony padł pod księcfem koń ; z zimną krwią d osiad ł in n e g o i o d w a ż n ie p r o w a d z ił sw o ich n a p r z e c iw nieprzyjacielo­

w i , a żołnierz z a g r z a n y przykładem w o d z a śm iało słał trupem to w s z y s t k o , co mu się opierać w a ż y ło . •

P o d okiem księcia w a l c z y ł na czele s w e j ro ty R ejnhold; ja k g d y b y burza p o s tę p o w a ł n a p r z ó d , w s z y s tk o p rzed sobą o ziemię w a ­ ląc. Adjutant W a lle n st e jn a z w r ó c i ł g o , a

191 —

siąże rozkazał: „ T a m oto kapitanie sp ie sz twym o dd ziałem , na pomoc trzeciem u p u ł - ow i, który cierpi dużo od S z w e d ó w . u — lez namysłu o b r ó c ił się Rejnhold w w s k a - aną s tro n ę , a za nim lotem b ły sk a w icy j e g o odkomendni. T u p r z e c iw p rzem agającćj ile w alczyli c e s a rs cy , bo nieprzyjaciel z a - jyślał tu p r z e m ó d z , a przeto tu zn aczn e siły gromadził. J u ż trudno b yło opierać się 'Yydlandczykom, — m ord ercze strzały n a d - vętliły ich s iły ; l e c z g d y nadeszła dzielna b o ć nie liczna pomoc, odżyli na n o w o , i r z u ­ ciwszy się na nieprzyjaciela wyparli g o ze tanowiska.

Hrabia H ild en horst, który pułkiem sw yin v tem miejscu d o w o d z ił , gracko p o stę p o ­ wał za n ieprzyjacielem , a zapale b o jo w y m wysunął się za liniję w to w a rz y s tw ie tylko Ulku jezd n ych. S p o s t r z e g ł s z y po św ietn ym hełmie d o w ó d z c ę z garstką ludzi, rz u c ił się naif o d d z ia ł S z w e d ó w : od kul i p a ł a s z ó w ich legło kilku w iern ych s w e m u naczeln ikowi, jeszcze parę m in ut, a i on sam byłb y n ie ­ zawodnie u l e g ł przem ocy. A l e Rejnhold sp o strzegłszy j e g o n ieb ezp ieczeń stw o , lotem w iatru stanął mu w pom ocy z kilkoma t o w a - .

ciel p u łk o w n ik a , a o b rócił się p r z e c iw r;

pastn ikom , i ro z p o cz ą ł szalony taniec. V le n s te jn , k t ó re g o bystrem u oku nic uk się nie m o g ł o , w id z ia ł i tę r o z p r a w ę s v .d u czn ia , a c ie k a w y jak i w e ź m ie k o n ie c , pod je c h a ł b liż e j, i dał b a cz n o ść na każde j e d r uszen ie. Okropnie zmiatała tu ludzi śm ieri S z w e d z i bili się z ro z p a c z ą , bo w id zieli swd koniec. R ejnhold dotąd nietknięty dzielni!

płatał S z w e d y p a ła s z e m , w id o c zn ie jaka nadludzka siła osłaniała g o ; g d y w końci o szcze p r o z sz c z e p ił hełm j e g o , a.młodziej n ie c z a ch w ia ł s ię , i z trudnością utrzymał sit na koniu. N iep rzy jacielsk i ż o łn ie rz korzyj stając z o k oliczn ości, o kilka tylko krokó^

strzelił z pisto letu, a kula p r ze s z y ła pancerf Rejnholda. „ Ś w i ę t y B o ż e ! “ w y m ó w ił mło­

d z ie n ie c , zam ilk ł, i spadł na ziemię.

RO ZD ZIAŁ X IX .

Powrót do zdrowia.

W n am iocie księcia siedział smutny hrabia Hildenhorst, nieszczęśliwy ojciec Rejnholda.

Ze przez męstwo nieznanego sobie syna, uratowany został z oczywistego niebezpie­

czeństwa, dopiero się dowiedział z ust W a l - enstejna, g d y obrońcę z pobojowiska o d - negiono .W szy stk ie zastarzałe rany ducha, )dświerzyło to uwiadomienie. Natarczywie

^ądal być przy swym synie, aby z nim żyć ub umierać; gd y książę, przez w zgląd na :drowie rannego, wzbraniał się pozwolić na o, padł smętny ojciec do n ó g jeg o i błagał:

5P0W0I mi W K M . pielęgnować me dziecię;

>! nikt mu tak nie zdoła usłużyć jak ojciec,

*tóry go z taką szukał troskliwością! — Nic

Logy Rejnh. 9

mię zaręczam nie w y d a , w jakich z nim stoję s to s u n k a ch , unikać b ę d ę t e g o w s z y s t k ie g o , coby g o w z r u s z y ć m o g ł o , niech mam tylko to szczę ście poznać g o , c ie s z y ć g o ! — N ie w zbran iaj K s ią ż e tej łaski strapionemu ojcu!“

W alle n ste in u siło w a ł p o cie szy ć h ra b ię ; dopełniał w tem o b o w ią z k u , który je d y n ie o s o b liw s z e p rzy w iązan ie do Rejnholda u ła ­ tw iało . W tem w s z e d ł o jciec W a le n t y do na­

m io tu ; a j e g o z ja w ie n ie s ię w y w o ł a ł o s c e n ę , która zdolna była i s e r c e z e stali w z r u s z y ć . C ho ciaż to w ie l e u p ły n ę ło lat, jak się ci dw aj m ę żo w ie nie w id zieli, p r z e c ie ż za p ie rw s z y m r zu te m oka, poznali się n aw zajem . W mil­

c z e n iu stanęli n ap rzeciw s iebie; g łę b o k ie w z r u s z e n ie odm alow ało s ię na ich tw arzach, i w n e t rzucili się aby u śc is n ą ^ je d e n dfu^łfe- g o ; serca* ich biły radośnie,, JPp 'c^ y ifi m ^ - czenia z p ła czem r z e k ł H il l5 e n h o r s n ^ O j i f &

A njefflu , m o że szże d a r o w a ć w in o w a j c y ? — C z y tw o je usta zdołają p r i& m ó w ic ła s k a w ie do s k r u s z o n e g o g r z e s z n i k a , który PrzY gn ^ “ # b io n y c iężarem z m a rtw ie ń s w o ic h

szu k ał po ś w ie c ie teścia s w e g o i afty z u st ich u sły s z a ł pocieszające ś ło w o : p r ź e - b a c z a m ! — O w y m ó w o j c z e ! to b ło g ie s ło w o ,

i pomieść mię w sercu t w o je m , ja k w ó w s z cz ę ś liw y d z ie ń , g d y ś mnie w r a z z córką twą b ło g o s ła w ił! “

„ I jak żeby m ja m ó g ł j e s z c z e mieć j a k o - w ąśk olw iek u r a z ę ? u o d rze k ł ła g o d n ie pu­

stelnik. „ C z a s z a g o ił w sz e lk ą r a n ę , została tylko w sercu miłość , która ci p ow ierzyła to, co miałem na ś w ie c ie n a jd ro ż sz e g o ; ona nas tu sprow adziła, ona nas niech odtąd łą c z y .— - P ro śm y złączen i w spólnie B o g a , a że b y nam p r z y życiu utrzym ał syna , który stoi m iędzy życiem i śmiercią. W r ó c i ł ci g o B ó g w dra­

żliwym dla ojca położen iu; mnie g ro z i w z ią ś ć t e g o , k t ó re g o \^ ycjjowałem , aby b y ł p o śre­

dnikiem m iędzy nami. A le nie traćmy na­

dziei w te'm smutne'm nasze'm położeniu, bo nfw.badajie .sąjd ro gi-B p że! W sz e c h m o c n a zy dzielną się okazała, i tu

• p f p ^ z y c nas może z e c h c e , ocali syna^zra- niónggo w o b la n ie ojca.

Takto p o c ie s z a ł ufny w B o g u mąż stra­

pionego ojca, potakując księciu , ż e spotkanie / ś j f e ą j p e m w obecne'm położeniu m o gło b y j £ f o im f e r ć p rz y s p o rz y ć , ż e nie prędzej to nastąpić m o ż e , aż przejdzie n ie b e z p ie c z e ń ­ stw o. W allen stein zaś p rzyrzekł osobiście

9*

— 1 9 5 —

o d w ie d z ić c h o r e g o , i od lekarza p rzy n ie ść w ia d o m o ś ć o stanie choroby.

D o tk liw y kolący ból w piersiach obudził R ejnholda z omdlenia. O t w o r z y w s z y o czy w i d z i a ł , iż le ży w namiocie s w o i m , i po­

s t r z e g ł n a d w o r n e g o le k a rz a , który z polito-i w a n ie m śled ził ranę j e g o . Zakłop otan y stał p r z y nim książę, z niecierpliw ością oczekując w y r o k u lekarza. Rejnhold g d y sp ostrzegł księcia chciał c o ś m ó w i ć , ale g d y się p rze k o ­ n a ł , że próżn e j e s t j e g o u s iło w a n ie , w y r y ła s ię żałość na bladem j e g o obliczu. W z r u ­ szo n y W allen stejn schylił się ku niemu i rzekł:

„ Z a c h o w a j się spokojnie mój w ie r n y R e jn ­ h o l d z i e ! — C ie rp isz d u ż o , nie przysparzaj sobie cierpień p r ze z w z r u s z e n ia .“ —

„ D o k t o r z e , ja k ż e znajdujesz stan r a n y ? CŁ

„ D z ię k i B o g u ! — o d rze k ł doktór w y j ­ m ując z rany son d ę. — Kula nie naruszyła ża d n ej z celn iejszych c z ę ś c i; je s tc i w p r a w ­ dzie nadzieja z d r o w ia , ale i nie małe n ie - b e s p i e c z e ń s t w o . — P o z w ó l k ap itan ie, że ci ran ę należycie opatrzę; straciłeś nie mało k r w i , to cię w ie lc e o s ła b iło ; — aleć od ­ zysk am y zd ro w ie . N adzieja w B o g u ! Bądź ,, spokojny! “

— 197

C hory dał z sobą w sz y s tk o r o b ić , i pod ręką o patru jącego lekarza w p a d ł z n o w u w omdlenie.

G d y K s ią ż e p rzy n ió sł p ocieszającą n o w i­

nę o stanie zdrow ia dziadkowi i o jcu , padli na kolana, dzięki B o g u za tę pociechę skła­

dając.

D z ie w i ę ć dni t r w o g i , w których dzielna natura Rejnholda w alczyła z febrą przyranną, m inęło; w bolesnej niecierpliw ości przeżyli j e pustelnik i Hildenhorst, o czeku jąc g o d zin y , w której wolno im b ę d z ie , w id z ie ć kochanka s w e g o i z nim się rozm ów ić. D z ie w ią t y do­

piero dzień b ył dla nich dniem radości; lekarz osądził że można o d w ie d z ić c h o re g o , w s z a k ­ ż e z ostrożnością; pustelnik miał cie rp ią c e g o poprzednio p r z y g o to w a ć do przyjęcia ojca, ile i e n a g łe j e g o zja w ie n ie s i ę , m ogłoby szkodliw y w p ł y w w y w r z e ć na chorego.

Gdy ojciec W a le n ty stanął przed R e j n - holdem rozlała się po tw a rz y j e g o w e s o ło ś ć .

„ D z ię k i B o g u ! — m ó w i ł słabym g ł o s e m , — ź e ty ojcze je s t e ś przy m n ie.— Jużem ja nie s p o d zie w a ł się w id z ie ć ciebie w tem życiu.K

„ A j a zaufałem T e m u , który nasze p rzy­

g o d y na naszą z a w s z e k o rzy ść obraca “ —

-od rze k ł p u ste ln ik ,^ ca łu jąc w c z o ło c ie rp ią ­ c e g o . — W y b r n ą łe ś z n ie b e z p ie c z e ń s tw a , dzięki N a jw y ż sz e m u ! — a odtąd już nas nic n ie r o z łą c z y , chyba a i dojdę zakreślonej mi m e ty życia t e g o ziem sk iego . T w o j e z d r o w ie w y m a g a d ł u g ie g o p ie lę g n o w a n ia , a przeto n ależy p rzen ieść cię z tych okropności w o ­ j e n n y c h , w spokojne z a c is z e ojczyzny, —

T a m kochany R ejn holdzie zbud ujem y sobie trzy m ie szk a n ia , dla ciebie j e d n o , dla mnie d r u g i e , a trzecie — dla t w e g o o jca , k t ó re g o w n e t p ozn asz.“

„ A c h d ro g i dziaduniu! p o w ie d z g d z ie je s t ! — P r z y w o ła j g o ! — p o w ie d z m u , że g o z utęsknieniem o c z e k u ję ! — A c h , ja k ­ ż e b y to ślicznie mój sen ziścił s ię , który mi u k a z a ł: iż obok ciebie i o jc a , od ży łem ż y ­ ciem sz cz ę śc ia .“

„ l e s t on bliżej c ie b ie , niż ty s ię spodzie­

w a s z : — p o d łu g t w e g o tak c z ę s t o w y n u r z o ­ n e g o ż y cze n ia ' w a lc z y łe ś pod j e g o okiem ; o w s z e m co n ie r ó w n ie w ię c e j z n a c z y , życiem t w o je m o d w r ó c iłe ś j e g o śm ierć. O jcie c to t w ó j b y ł , R e jn h o ld z ie , ten p u łk o w n ik , któ­

r e g o ś ty o d w a g ą t w ą i m ę stw e m w y r w a ł z rąk n iep rzyjacielsk ich ; on to k rw ią zlan eg o

Powiązane dokumenty