PIERŚCIONKI BABUNI
C Z Y L I
PIERŚCIONKI BABUNI
CZ Y L I
BIEG ŻYCIA KOBIETY.
WP IĘ C IU O D D Z I A Ł A C H
p r z e z Ak t o r k ę
SŁÓW KILKU DO MATEK POLSKICH.
9
t o m II.W ydanie J. N. Bobrowicza.
L I P S K n a k ł a d e m k s i ę g a r n i z a g r a n i c z n e j (j^wtou/u& c G a iig c090864
CZĘŚĆ PIERW SZA.
O D D Z I A Ł D R U G I .
C Z Ę Ś Ć P I E R W S Z A . P I E R W S Z A M Ł O D O Ś Ć . P R Z Y G O T O W A N I E D O Ż Y C I A . 1 . « M ło d o ś ć , w io s n a ż y c ia lu d z i , « W b ło g ie w y k w ita n a d z ie je ; « N i e c h w ię c p ró żn o ic h n ie łu d z i, « N i e c h a j p r a w d ą z a ja ś n i e je .» Babunia, do M aryni.Szesnaście lat, — koniec drugiego dzie ciństwa, zupełne wyswobodzenie z pod jarzm a nakazowej nauki, — obudzenie i poczucie się ducha,— to twoim udziałem. W tym wieku ja M atkę tw oją pozbawiłam sztucznej pod
pory szkolnictw a, — w tym w ieku każda z sióstr twoich zmieniła kolej codziennych lek cy i, na swobodne poszukiwanie wiado mości do których najwięcej miała pociągu,
4
lobie w ięc zapewne szesnasta rocznica uro dzin to samo przyniesie, — pozwól kocha jącej Babuni, w miejscu wiązania, odblaskiem
starego doświadczenia tw ą kwitnącą przy szłość oświecić.
Dotąd nauka była twem życiem , naprzód ułożony porządek kierow ał twemi godziny, bawiłeś w świecie nie łącząc się ze świa tem , i byt twój b ył podobny do bytu ro śliny za szkłem chowanej, a tein samem obcej szkodliwym w pływ om zew nętrznym .
Ozdabiałaś sw ą pam ięć, kształciłać po ję c ie , ale nie wiele miałaś do czynienia
z ro zw a g ą , — tern mniej z zastosowaniem ow ych teoryi wykładanych zapew ne troskli w ie , lecz które w praktycznem życiu do piero w tenczas zupełnie pożyteczne być mo gą, kiedy praca w łasnego umysłu dokładnie nam je przysw oi.
Staranie drugich jest koło ciebie skoń czon e,— wychow anie zrobiło co zrobić mo g ło ,— przydało zalety sztuki do naturalnych darów przyrodzenia, otw o rzyło bogaty skar
biec różnych wiadomości, rozw inęło i ukształ- ciło tw oje talenta, — co zaś najważniejsze, pielęgnując w sercu twojem zasady religji, zbliżyło tw ą duszę do Boga.
M asz tedy w iele, kochana moja M ary niu, ale to w szystko nie jest je szcze zupełną tw oją w łasnością.— Zaniedbane talenta zdzi czeją w krotce jak ogród któremu brakło upraw y, — m gły zapomnienia osiędą na ni wach pam ięci. — bezczynna rozw aga zgnu- śn ieje,— pojęcie może p rzytęp ieć,— a re lig ia
nie zagrzew ana codziennem wznoszeniem
myśli do czystych jej źró d eł, łatw o się w płonne zamiłowanie pustych form przemieni.
T e szkody, lube dziecię, spotykają nie jedną kobietę pięknie w ychow aną na pozór, ale której brakło tego w łaśnie hartu o jaki pragnę abyś się chciała po starać; hart ten
cokolwiek bądź przeciw nicy mego zdania mówićby m o g li,— tej tylko b yw a udziałem co szczerze sama go szuka, i choćby tro skliwe ukształcenie jak najdłużej przeciągłe swoje zabiegi, choćby całe rusztowanie sztu
cznej podpory aż do samego zam ęźcia ota czało młodą osobę, — jeżeli w tej nieobudzi się i nie przyjdzie do potężnej w ład zy sa modzielna dusza, będzie ona zaw sze tylko lalką którą każda chwila dowolnie nastroi, będzie giętką zmiennych okoliczności igra s zk ą ,— a w szystkie jej przym ioty, jak b y b łę dne cienie, znikną za pierw szym podmuchem przeciwnego w p ływ u .
Chcąc pozostać na zaw sze tern czem się dzić być w id zisz, chcąc wypielęgnować na bujne k w ia ty w szystko co w ychow anie dało ci w zaw iązku, trzeba i silnej woli, i szcze rej pamięci o sobie ; m y sami tylko zdołamy tchnąć duchem życia w m artwe bez tego ukształcenia ozdoby.
D otąd uczono cię jaką masz być, — dzi siaj ucz się sama, i wr każdej podanej oko liczności pokazuj czem je s te ś , — wyrabiaj w sobie, ju ż pod opieką M atki, pewną sa modzielność, — nie żebyś chciała w y łam y w ać się z pod w'ładzy posłuszeństwa w twym w ieku koniecznej, — ale żebyś pod zasłoną
tej rarczy która do ciebie nie dopuści błędu, uzbroiła się stałą cnotą na czas, gdzie może tylko sama siebie zdołasz się zaradzić.
Zam iłowanie dobrego z prostej a bez
czynnej jeszcze ocboty, powinno przejść
w ż y c ie , powinno szukać objawienia ze w n ątrz, i w ylania się w k szta łty najprzy stępniejsze twemu położeniu. P rzestałaś na leżeć biernie do tw ych u czycieli, je s t e ś ,— i w ybacz prostocie tego porównania — jesteś jak w yzw olon y świeżo z terminu rzemieślnik, któremu ju ż samodzielnie nabytą zręczność okazać w yp ad a; okazujże ją w sposobie p rzy noszącym pociechę M atce i tobie samej za sługę.
P o ra w którą teraz w stąpiłaś jest twoją szczególnie w łasnością: książki o tyle tylko czasu zabiorą o ile sama im go zechcesz po ś w ię c ić ,— ćw iczenie nabytych talentów nie wiele czasu w y m a g a ,— św iat nie ma jeszcze dla ciebie stanowiska któremu byś powinna oddać całą sw oję duszę— jesteś udzielną P a nią sw ych uczuc i m y śli, — ale klątw a czło
w iek o w i, a osobliwie klątw a kobiecie, która wolne jeszcze uczucia i m yśli, z ludzkości pola, na w łasną korzyść zagrabia.
Jeżeli przeznaczeniem twojem na ziemi z w y k łą pójść koleją— po niewielu latach sw o body przyjm iesz na siebie zobowiązania nie złomne, przykujesz się w łasną w olą do stra ż y domowego ogniska, pośw ięcisz dni swoje dobru j e d n e g o , — i ten j e d e n będzie w szystkim twoim czynnościom , w szystkim zamysłom kró lo w ać, — ten j e d e n będzie miał prawo żądać rachunku z każdej twej go d zin y, bo u stóp ołtarza składając mu ofiarą wolne imie tw o je, przeobrazisz się tern samem w połow ę jego isto ty, a jako taka, do niego należeć zaczniesz.
D w a tedy różne zajęcia przewodniczyć powinny rozdziałow i tw ych godzin, jedno ażebyś przysposobiła się godnie do tego co według wszelkiego podobieństwa w p rzy szłości twojej nastąpi, — drugie, ażebyś te raźniejszością, tern szybko dla nas przemi- jającem królestw em , z pożytkiem twoich
bli-źnich władała. Nieprzypominam ci tu św ię tych obowiązków kochającej córki, nieprzy- pominam źe w tej porze najwięcej możesz się M atce odw dzięczyć, ho znam twoje serce, i pewną jestem źe nie opuścisz żadnej spo sobności wypłacenia Jej owego wielkiego i niezmazanego długu, k tó ry naprzeciw rodzi ców zaciągają dzieci. Pilnuj przecież siebie, i często względnie M atki zw ażaj w szystkie tw e uczynki, — bo p rzy najlepszych chęciach niezmiernie roztargnioną je s te ś , i możesz poniewolnie nie jedno op uścić; b yw asz także zanadto ż y w ą w w yrażeniach, lubisz czasem się spierać, — - nie miarkujesz w tedy posza nowaniem, w rzącego zapału, — osoby zaś po deszłe są zw yk le drażliwe, i tem drażliwsze im bliżej sercu ich a mianowicie staraniom ,! jest ta od której przykrego sprzęciwieństwa
doznają. N ie mówię i nie żądam bynajmniej, abyś bezmyślnie od zdania sw ego odstępo w ać miała, — lub co gorzej, uczynić zdanie swoje na w ieki od cudzego widzim isię za- leźn em ; — gdzie żadnej walki nie było, tam
nie ma żadnej zasłu gi; — ale ugięcie swej woli, złagodzenie ostrego w yrazu , przemil czenie i pokrycie niemiłej komu ochoty, są zaletami które zaw czasu przysw oić nam so bie wypada, ho dla kobiety w kaźdem poło żen iu , i praw ie w całym biegu życia by w ają potrzebne.
U w a ź jakie są najsilniejsze tw e w ady, najsłabsze p rzy m io ty ,-— co rano zastanów się nad tern co ci względnie jednych i dru gich w ciągu dnia czynić wypada, — co w ie czór ścisłą zdaj sobie sprawę ze w szystkich czynności, i pilnuj swego sumienia podobnie jak zalotna pilnuje zw ierciadła, by ci w szę
dzie i zaw sze powiedziało prawdę.
Niech dzień twój żaden bez takiego prze- ♦ glądu nie schodzi, — zmień go sobie w z w y
czaj k tó ryb y stał się drugą naturą: w tedy ani ci przez m yśl nie przejdzie ażebyś nie miała czasu ten w ew n ętrzn y odbyć rachu nek. Będzie on tobie nałogiem jak codzienne ochędóztwa starania, przed któremi nigdy uie szukamy w ym ów ki, bez których nawet
osobie porządnej niemiłem byłoby życie. S ta rania te jednak jedynie ciału się święcą, czemuźby u m ysł, serce i dusza, nie m iały
zyskiw ać podobnych? Czem uźbyśm y mieli
zaniedbywać te najszlachetniejsze części na szej istoty, kiedy one są także podległe ogól nemu prawu natury, dla w szystkiego co żyje
żądającej ruchu. W oda stojąca się psuje,
kw iat więdnie skoro się ju ż rozw ijać zaprze stał, próchnieje drzewo które straciło dzielną roślinności siłę, — tylko skała zimna i nie ruchoma przez w ieki jednakową postać z a chowa, ją samą zaś przecie czasem zawój bluszczow y lub mchu zieloność okryje.
Szesnaście lat p rzeżytych jedynie dla sie bie, powinnaś teraz odsłużyć M atce i bli źniej ludzkości dopóki cię nowe obowiązki
w nowe działań koło nie wplotą. T e po
sługi w łaśnie, to zajęcie się drugiem i, po tak długiem w yłączn ie zajmowaniu sobą, najlepiej cię usposobią do spełnienia z w y kłych przeznaczeń kobiety, będą kamieniem probierczym w ew nętrznej twojej w artości.
12
Bierność cechowała dotąd w szystkie twoje c z y n y , bo byłaś w yrabiającą się dopiero, niedokończoną istotą; i teraz ci w iele bra kuje, bo nie m asz ani doświadczenia w ż y ciu, ani znajomości ludzi, ani w p raw y w eo- dziennem obcowaniu z niemi, słowem pra ktyczn a strona bytu ludzkiego jeszcze ci
je st obcą. W id z ę cię podobną do młodej
p taszyn y, która lubo zupełnie w pierze po ro sła , nie umie przecież dobrze skrzydeł swych u ż y w a ć , i potrzebuje aby ją Matka w praw iała do lotu.
Chcąc w sobie w yrobić samodzielność, ten nieodzowny warunek do cnoty i szczę ścia, należy jak młoda ptaszyna doświadczać sił swoich, należy uprzedzać myślą w y rz e czenie tych na których zdaniu najbardziej polegać z w y k ła ś , należy utw orzyć sobie w ła sny sąd o rzeczach, i porównywując go w ka żdym razie z sądem starszych osób, prosto w ać w czem chybia.
Gdy ci przyjdzie czemkolwiek zarządzić, w czemkolwiek namyślić się podług własnej
woli, nie biegnij zaraz do Matki zapytując jak czynić w ypada, — lecz pierwej rozw aż całą spraw ę w edług zdania sw ego, a potem* ją dopiero poddaj rozstrzygnieniu M atki którą zapytasz śmiało o przyczyn ę różnicy, jeże*- liby m iędzy jej mniemaniem, a twojem za
chodziła jaka. Takiem postępowaniem nie
uchybisz wcale poszanowaniu dłużnemu jej macierzyńskiej powadze, owszem hołd twój będzie tern m ilszy, że zupełnie w olny. S trze ż się jednak abyś nie przeszła tutaj w osta teczność, i nie odebrała M atce tej w iary, tego zaufania, których ona aż do godziny ślubu być powinna samowładną Panią.
Niech twoje serce tak jak tw ój umysł będzie dla niej książką zaw sze o tw artą, w której b y mogła każdej chwili czytać bez przeszkody, i to pamiętaj sobie, tą przej mij się prawdą, — że pierw sza myśl, pierwsze uczucie którebyś chciała przed matką zacho
w ać w skryto ści, szkody lub w in y jest
ziarnem.
14
niź k ied y, czasem konieczną między zda niami waszemi w yro dzi przeciw ność, — ta przeciwność sama być może piękniejszego rozw inięcia bodźcem, bo każda przyjęła za sada dokładnie w yrozum owaną, i na zupeł- nem przeświadczeniu o jej praw dziw ości opar tą zo stan ie; co zaś do ustąpień które z po rządku rze czy na ciebie przypadną te w ła śnie nauczą cię w zględności, owej tyle sza cownej tow arzyskiej cnoty.
s.
« N a tym ś w ie c ie , w y to w ie c ie « R ó ż n y c h w ie le d ró g . — « T a n ie z m y li5 w ż a d n e j c h w ili
« K t ó r e j c e le m B ó g .»
Jeźli mię spytasz jaką jest najlepsza droga do wydoskonalenia naszego, jakie najpewniej sze sposoby zostawania ciągle na drodze po stępu i utrwalenia w sobie tych w szystkich zalet których nam dobre wTychowanie u życza początku,-— je źli mię spytasz co je st ludzkiej słabości najstalszą podporą — powiem ci, dzie cię moje, źe obecność Boga, — czyli innym w yrazem to przekonanie, źe Jego spojrzenia w szędzie zw rócone na ciebie, patrzą z upo dobaniem na dobre postępki, z boleścią no w inę.
spój-rzeń umieli zachować, i każdej chwili o nich pamiętać zdołali, — oszczędzilibyśm y sobie znaczną część uchybień postępowanie nasze plamiących, i uzyskali niezmierzoną siłę do w alki z pokusą. W y s ta w m y sobie nie Boga, lecz zacną jaką i szanowaną powszechnie osobę, któraby to w arzysząc nam wszędzie, w szystkie kroki nasze w id ziała, i milcząc takow e sądziła, — w ystaw m y sobie w jej oku to w y ra z pochwały dla naszej cnoty, to zno w u żalu nad słabością naszą, — a pilnie sta rać się będziem zasłu żyć często na pierw sze, unikać drugiego — bo ta obecność będzie dla nas wsparciem i przestrogą.
Takim świadkiem w szystkich naszych czyn ów , a co więcej m y śli,— je st B óg, uta jo n y przed ziemskicm okiem, lecz w idny dla
d u sz y , — B ó g S tw o rzyciel nasz k tó ry w ie jakie zdolności, jakie s iły w zięliśm y w udziele, i którego żadnym pozorem oszukać nie mo
żna. T o przekonanie w tobie u stalić, po
dnieść do siły opiekuńczego ducha nad nie udolnością naszą, powinno być głównem za
daniem osoby chcącej kształcić się istotnie, i czynić dobrze nie tylko podług wolnych zasad św iata, lecz ta k ie podług ścisłych pra
w ideł rzeczyw istej cnoty Pod cieniem tej
ta rczy wszechm ocnej, nie pochyli nas prę dko żaden pocisk losu, ludzka niesprawie dliwość nie znęka, — zapoznanie szczerych uczuć naszych nie zrazi, — ani też będzie
pochopem do złego łatw ość w ykonania,
i przystrojenia brudnego postępku szlache
tnym pozorem. Jedno spojrzenie w niebo
będzie wam razem nagrodą i zachęceniem, kiedy trudzące zabiegi o własnej sile popie rać w y p a d n ie ,— jedno spojrzenie w niebo ustali naszą nadzieję, udzieli pociechy w stra pieniu, — albo też upadających ju ż, na do
brej zatrzym a ścieszce, niedozwoli nam
w otw artą przepaść się rzucić. A le tę pe
wność obecności Bożej niedość je st ustami
w yznaw ać, lub zło ży ć a v obszarach pamięci,
tę pewność trzeba przysw oić sobie, i prze lać w uczucia — trzeba przejąć się nią jak przejmujem się serdecznem wzruszeniem , aby
panowała naszemu sercu i w myśli nam w rosła, — a kiedy ją dobrze posiędziem, mo żem y w tedy los i ludzi w y z y w a ć do walki, możemy stanąć śmiało naprzeciw pokusie, możemy postępować drogą wcale nam nie zn an ą, — bo już nie masz obawy abyśm y zb łą d zili: w iem y przez naukę w ia ry co B óg żąda od nas, i On sam przewodnikiem jest naszym , — jedyna trudność jaka może nas spotkać będzie chwileczka wahania, lecz na sze koniecznie zw ycię ztw o . W szystk im lu dziom w ogóle ta myśl wielka, ta gwiazda świecąca p o d róży, dziwnie jest przydatna, — i bez niej najw yższe nauki, najszczytniej sze wybujanie ducha, częstokroć byw a tylko pewniejszym upadku powodem, — lecz dla kobiet w szczególności, — dla kobiet, którym , przeznaczenie zaw sze nie pole odkryte do wstępnego boju, ale w ązkie, cieniste, a na der często cierniami zasłane ścieszki w yzn a c z a , — dla kobiet mówię, aby godnie odpo w iedziały powołaniu swemu, koniecznie po-
dach św iata, na zdaniu ludzkiem oparta, do wielu się zboczeń nakłania, rada nawet w y łamuje się z pod jarzm a stałych prawideł,
i liczbę w yjątków pomnaża. Cnota pocho
dząca z religji, to je st ze szczerego uko chania B óstw a i pojęcia Jego ojcowskiej dla nas miłości, — cnota którą pokrzepia to p rze konanie źe każde jej poruszenie widzi dobry Ojciec, nie tylko że będzie w każdym razie silniejszą od tamtej ale nadto w eźm ie sobie za ow iązek być czynną i ż y w ą , — to jest strzegąc się złego, w yko nyw ać także w s z y stko dobre co będzie w jej mocy, — a ta dopiero cnota je st godną tego nazw iska.
Zalecać ci ją obszerniej nie w idzę p rzy c z y n y : młodość jest czasem uniesień, jest porą szczerej chęci, prawdziwej miłości do brego, — a kto w tw ym w ieku jest na pię kność moralną nieczuły, — ten jej podobno nigdy więcej nie oceni, — ten pójdzie może prosto za w ybitym śladem, ale nigdy o w ła snej sile nie wzięci wysoko,-— nigdy się sa modzielnym rzutem ducha nie poszczyci, — •
on ju ż p rzy ro sły do ziemi. Ciebie znam z tej stro n y, M a r y n iu ,— ty jesteś jeszcze dotąd jaką być powinnaś, — ty kochasz B oga S tw ó rcę i ludzkość, stworzenie Jego miłujesz, — ty masz um ysł szlachetny i serce po czciwe, — tobie potzzeba tylko w szystkie sw o je przym ioty zapewnić, ustalić, — abyś, jak w iele osób dotąd, pomimo chęci dobrej nie- czyn iła złego, — aby cnota b yła u ciebie nie tylko w myślach, w życzeniu, w czuciu, ale i w działaniu.
Sposób na to pew ny, jed yn y, ju z ci opi
sałam : gdziekolw iek będziesz, a v jakimkol
w iek położeniu się znajdziesz, pamiętaj na Boga, — do N iego odnoś zaw sze sw ych c z y nów pow ody, niech m yśl o Nim zastępuje ci rady straconego O jca, w każdej chwili czuj się gotow ą stanąć M u przed sądem ,— p rzyzw yczaj się widzieć zaw sze nad sobą promień Jego oka, a zboczenie będzie dla ciebie tak trudnem jak cnota dla drugich.
Pam iętaj nadew szyslko że człow iek w y
człow iek odpowiedzialność za swoje kroki sam w sobie mający, powinien daleko więcej uw ażać na siebie jak ten k tó ry codziennie jeszcze ma składać rachunki, — i że dzień uwolnienia tw ego z pod kaźdochwilowej pie c z y starszych, je st dniem z którym się za czyn a potizeba tern w iększej baczności. Już drobne przewinienia twoje nie będą ci w y tykane przez kogo , ju ż rozkład i użytek tw ych godzin na twej w łasnej woli zostanie, ju ż kierunek charakteru tw ojego w ręce w ła sne b ie rze sz,— czuwaj w ięc abyś nie popsuła i nie zw ichnęła tego co ręce cudze z w iel- kiein staraniem zrobiły.
Osoba kończąca nauki może być p rzy równaną do drzew ka trzym anego w szkółce pod bacznym dozorem, — smukłe je st i pię kne, ale g ię tk ie ,— ma obszerne do w zrostu miejsce, może w zbić się w ysoko, może w y niosłem czołem nad inne wybujać, — ale może także jeszcze sk rzyw ić się i znędznieć, — późniejsze dopiero lata będą mu wyrokiem .
Choć ju ż niejaka wolność przypadnie ci §
w dziale— choć twoje czynności mniej pilno wane, w ięcej tw ym w łasnym pociągom od dane zostaną, nie leń się nigdy w w ykona niu żadnej powinności, — nigdy pod żadnym pozorem nie szukaj przestąpić jej prawa, i niech ona dla ciebie stanowi konieczność
moralną. T e j konieczności gdy raz się bez
względnie poddamy, gdy ją uczyniem y rządcą i stróżem w szystkich naszych kroków , ani nam potem przyjdzie na myśl w jakie wcho dzić targi, ani powstanie w nas kiedy ochota znajdowania czego zb yt tntdnem ,— a to w a runkiem jest cnoty.
K iedy poczujesz się m iękką, niechętną, leniwą, kiedy nieinając odwagi jaw nie, — na w et sama przed sobą, — przeciw powinności w y stą p ić, będziesz jednak mieć względem niej ochotę do sprzeczki, będziesz ją znaj dować p rzy k rą , nudną, i w yszukiw ać sobie p rzykład y owych co jej nie słuchają tak ści śle: — w te n czas, kochanko m oja, miej się na baczności, bo będzie to dla ciebie pora przesilenia, po której albo dzielniejsza z nie
mocy pow staniesz, albo też upadniesz na
długo. W tenczas omdlałe siły twoje uma
cniaj m odlitwą, przyw odź sobie na pamięć więcej niź kiedy wszechobecność B oga i p rzezw yciężaj zbyteczną skłonność pobła żania własnej słabości, którą w szy scy mamy, — bo nie innym sposobem ja k zaniedbaniem więdnieją w życiu najpiękniejsze k w ia ty , i cnoty najwięcej obiecujące przepadają mar nie.
R o d zicó w , opiekunów, nauczycieli, do
czasu tylko m am y, — B ó g zaw sze z nami zo staje, a kiedy dusza nasza dość ju ż jest silna b y za w łasnym iść popędem — lub kiedy okoliczności nas w cześnie przyjaznej pozbawią p ie czy ,— On czuw a nad wolą na s z ą , On dobre daje natchnienia, i wzbudza żal zbaw ienny po błędach, abyśm y tylko niezaniedbali ofiarować M u, — jak dawni pa- tryarchow ie, — pierw iastków z pola swojego,
pierw iastków naszych uczuc i m yśli. Pod
jego straż św iętą oddawaj je w szystkie, Jemu jak M atce szczerze i ufnie spowiadaj
każde w zru szen ie, a to co przed Niin za milczeć byś chciała, równie jak to cobyś przed M atką rada inaczej tłóm aczyć, pewno dla ciebie szkodliwe.
« N ik t j u t r a n ie p e w n y s w o je g o : « N i e c h ż e d z iś s t a r a s ię p r a c o w a ć , « B y n ie m ia ł p ow o d u ż a ło w a ć « G d y k o le j n a d e jd z ie d la n i e g o . »
M ówiłam ci już nawiasowo, droga M a ryniu, że dwa różne zajęcia p i e r w s z a m ło d o ś ć z sobą p rzyn o si, — bo masz gotować się jeszcze na przyszłość i ż y ć ju ż w tera źniejszości, — gdyż czas ciągłego życia dla samej przyszłości tylko, przeminął; teraz w y - tłóm aczę się jaśn iej, oddzielając przed tobą te dwie części bytu, z których jedna p atrzy jeszcze naprzód i czeka czegoś co za m głą zostaje, — druga p atrzy bliżej, w idzi dokła dnie, i działa.
N ikt nie wie kiedy go wola S tw ó rcy za bramę wieczności powoła, skoro w ięc
chodzimy do poznania i poczucia siebie, to jest do pewnego w zrostu naszych w ładz moralnych, używ ać je i źyw em działaniem ukształcać w ypada, — bo czekać dopiero na lata, na okoliczności, które dla nas może nigdy nie przyjdą, to je st czekać do przej
ścia potoku, aż woda przepłynie. Z w y k łą
koleją drogi niewieściej byw a połączenie ż y cia swego z innem ży cie m , zlanie dwóch strumieni w jedno koryto, przyczepienie się powoju w zorem , do innej, zw ykle silniejszej rośliny. Do tego w ięc odnosim zw ykle dal szej przyszłości pojęcie, a kształcenie wielu P anien ograniczonem b yw a na uważaniu te go , co jako osoby zam ężne potrzebować
mogą. Zachodzi tu przecie błąd w ielki, —
bo nie każdej Pannie koniecznie za mąż się trafi, — a przynajmniej nie trafi się konie cznie ta k , aby rozsądek za zmianą stanu g ło so w a ł; kobieta w ięc wchodząca w życie powinna być przygotow aną na w szystk o , — powinna być zdatną na gospodynię domu, na żonę, i matkę, — ale zdolną też w ysta r
czyć sobie sama, i zamknąć dni swoje wskro- mniejszym kole działań córki, siostry, p rzy ja c ió łk i;— taką cię tedy mieć pragnę. Z ja kiegokolwiek stanowiska patrzym y na życie, o przyszłości myśleć wypada, bo przyszłość
niezaw sze przew idzianą, ale nieodzowne
z sobą zmiany przynosi. U cz się w ięc w s z y stkiego cokolwiek na potem przydać się może, poznaj dokładnie praktyczną stronę życia naszego, nabywaj troskliwie jak największej znajomości ludzi, kształć w sobie słodycz, cierpliwość, oględność i w szystk ie to w a rzy skie z a le ty , umiej być w razie potrzeby p an ią, gospodynią, proś M atki aby ci po zw oliła zastępyw ać ją i w y rę cza ć gdzie tylko przyzw oicie zastąpić i w y rę c z y ć mo ż e s z ,— ale żyj także w dniu dzisiejszym , abyś w chwili końca niepotrzebowała sobie w y rzucać żeś życie zm am iła.
Pospolicie zow ią z m a r n i e n i e m kiedy Panna za mąż nie pójdzie, lub umrze za- w c z e ś n ie ,'— i w samej rze czy, kobieta naj częściej w takim razie pustym b yw a kw ia
tem , lecz jej to jest wina; — bo któż nam broni uzyskane zdolności p rzy pierwszem rozw iciu sobie i drugim w pożytek obra cać ? K tó ż nam każe czekać koniecznie aż same okoliczności w ezm ą nas za rękę, i pole nam do działania naznaczą? P ra co w ity rol nik nie czeka przykładu sąsiada, lecz za
pierw szym polotem jask ó łk i, swój zagon
uprawiać za cz y n a .— M y także nie czekajm y czyjego w ezw a n ia , lecz skoro się poczujem na siłach, skoro św iatło religji, to słońce duszy, dobrze opromieni nam drogę, ruszm y sobie z Bogiem , a ruszm y spieszno, abyśm y wiele zrobili.
L e c z , — powiesz m oże, M aryniu, — z a kres niewieści tak szczupły, cóż w ięc po za obrębem m ałżeństw a potrafi zrobić kobieta?.. Ja cię zaś na to zapytam : co zrobi rzeźki włościanin nie m ający roli, a m ający ochotę i siłę do p r a c y ? . . Najpewniej pójdzie ofia row ać komu sw ą pomoc, a choć zasiane sta raniem jeg o zboże na cudzem błoniu w y ro śnie, on przecież cieszyć się będzie że coś
za p raco w ał.— P rzyzn am źe porównanie mo je niezewszystkiem składne, ale też nie o zrę czność w w yrażeniu się, tylko o prawdę nam
chodzi, i t y mię pewno zrozum iesz. P r z e
znaczenie daje zw ykle kobiecie pew ny prze ciąg czasu dzielący w y ra źn ie porę ukończe nia wydzielonych jej nauk od pory zam ęźcia, — jak że ona powszechnie b yw a u ży tą ? Oto M atki starają się otoczyć sw e córki całym wirem za b a w , całym blaskiem sztucznej pię
kności, pod pozorem zapoznania ich ze
światem i dobrego w tym że w ydan ia, — albo przedłużają im bez końca i m iary dzie- dzieciństwo niepotrzebnem ju ż dalej kształ ceniem ,— albo czekają z dnia na dzień, co im czas przyniesie. I ja , M aryniu, przyznać mu szę, tak samo robiłam, — bo też więcej niż ćw ierć w ieku w t y ł , inne b y ły m iędzy lu dźmi w yobrażenia, — ja zaś nie miałam, ani mieć nie mogłam tego poznania co dzisiaj;
lecz w róćm y do rze czy. P o łó ż rękę na
sercu, i osądź w sumieniu swojem czyli ko bieta nie jest skończoną istotą, i czyli, jako
taka, ma praw o, zdolność swoją względnie społeczności, odłogiem zostawić ? . Zoną, żyć będzie dla m ęża, — M atką dla swych dzieci,
przez tych dopiero najbliższych sobie ze
światem społecznym złączona, płacąc mu da ninę ; lecz sama, do siebie tylko należąc, to jest żadnym zew nętrznym i przyjętym obo wiązkiem jeszcze nie spowita, maż ona w pełni sił swoich dobrowolnie marnieć, i niepowin- naż raczej szukać sposobu posłużenia bli źnim? ..
Rzadko ona będąc wolną, oprócz szaty zakonnej, stan sobie obiera, — i ten stan jest u niej tym czasow ym , przechodowym, bo z a leżnym na p rzyszłość od w yboru m ęża, — głów nym też stanem , głównem powołaniem kobiety, je st być po prostu kobietą, aniołem stróżem rodziny i domowego ogniska. M ę ż czyzn a prosto z nauki zw yk le przechodzi do stanu któremu się pośw ięcił, ale czy on to będzie gospodarzeni, c z y żołnierzem , czy urzędnikiem, czyli czemkolwiek na świecie, nic go nie uwalnia od obowiązku być także
O b y w a t e l e m , — ja zaś nie w idzę dla czego chlubne miano O b y w a t e l k i miałoby zo stać obcem kobiecie, — powinna, gdy tylko może, zasługiw ać na nie, a szczególnie wtedy kiedy inne bliższe, często w szystek czas jej i w szystk ą zdolność zabierające obowiązki, nie nastały jeszcze.
Z e m ałżeństwo czasem kobietę, jak ro ślinę, na obcą ziemię przenosi, i w y rze c jej się każe słodkich spółziemiaństwa zw iązkó w , — to wcale nie p rzyczyn a by ona zaw sze niewdzięczną być miała dla kraju w którym w yro sła, w którym ży cie w zię ła i życie za kończy całe jej gniazdo rodzinne. Ow szem , nn łatw iej to się stać może iż obcy naród przyjmie ją do siebie, tern pilniej starać się powinna zrobić co dla sw ego, aby żegnając kiedy po raz ostatni pola ojczyste, powie dzieć sobie m ogła przynajm niej, że chleba z nich nie sp ożyła za darmo. W iejska dzie w czyn a ledwie matki dorośnie, a często le dwie się z pierwszego dzieciństwa w ychyli, ju ż z sierpem staje do żn iw a , ju ż drobną
ręką av gorącym pocie uprawia ojcowskie
zagony. C órka w łaściciela, czyli jak pospo
licie mówią, Panna z obyw atelstw a, cóż robi? Oto ciągnie do miasta na zabaw ę jakby mu cha na lep, — haftuje czapeczki, poduszki, to rb eczki,— zagląda niekiedy, a rzadko z chę cią, na gospodarstwo m atczyne, — czyta ro manse i w zdycha za rychłem zamęźciem!
G dyby obydwie równocześnie z e s z ły ze
św iata, i zapytał ich Sędzia co z życiem z r o b iły ? — nieokrzesana i często w najgrub szej ciemnocie zostająca córka rolnika, rzec może śmiało że dług swój w ypłaciła ju ż ziemi, — a w ykw intna mieszkanka salonów, nad której ukształceniem pracowano długo, która w ięc miała czas pojąć dokładnie cały zakres powinności swoich, z tern się chyba pochwali że miłą w to w arzystw ie była osobą, i że mnóstwo ładnych ale niepoźytecznych w ykonała robó tek.. . P raw d ziw e życia zm ar n ie n ie !.. Mam nadzieję, droga M aryniu, że mię w styd ten w tobie nie spotka— -już sio stry dobry przykład ci d ały: W iktu sia pod
M atki dozorem b yła opatrznością chorych wieśniaków, a Helena dotąd szkółką się tru dni, na ciebie przyjdzie może kiedy ją za
stąpić. Jednak nie wydzielam tobie i nie
w yznaczam starania, — samo serce w skaże ci drogę, a Matka zakieruje w yborem ; — dość że powinnaś w sposobie najzgodniej- szym z możnością tw oją cząstkę sw ego cza su poświęcić dla dobra ogółu , — dość źe powinnaś korzystać z obcej pory bo nie w iesz gdzie tobą przyszłość zaw iedzie.
Kobieta zam ężna, wolniejsza na oko, w ię cej byw a w rz e c z y ściśnioną: tysiące dro bnych sprzeciw ieństw drogę jej zastaw ia, i rzadko bezpośrednio dla drugich działać jest
w jej mocy. P an n y po dziś dzień mniej
robią je s z c z e , lub raczej nic w cale, bo nie znają ceny czasu , nie rozumieją co mogą,
nie w iedzą ile powinny. N ie łącz się do
nich M aryniu, — nie bądź pustym kwiatem , zbytkow ną salonów ozdobą; podnieś nad po wszednie w yobrażenia uczucie niewieściej godności,— nie czekaj aż cię kto do udziału
w życiu, jak na balu do tańca w yprow adzić r a c z y ,— bądź pełną, skończoną w sobie istotą, dopóki nie wybije godzina w której ci z dru g ą jedną już tylko całość stanowić przypa dnie.
Jak z myśli przejdziesz do c z y n u , z te- oryi do praktyki, jak przym ioty książkow e zahartujesz w ogniu codziennego ż y c ia , — dopiero w y jr z y z ciebie samodzielna dusza, dopiero wiedzieć będziesz czem jesteś, — a ileż to cinót, ile piękności moralnych, silnych i w zniosłych w marzeniu, co się rozbiją za pierwszem zbliżeniem do rzeczyw istości, jak rozbija się za pierw szym postawionym kro kiem dziecię noszone na r ę k u ! . . . Ileż to kobiet które pannami, b y ły miane i same się m iały za w zo ry , a potem na bardzo nizkim stopniu praktycznego życia osiadły!
D ojrzałe zboże musi być w swoim cza sie w y żę te , inaczej na polu zm arnieje; doj rzała osoba musi przejść do czynnego, ale nie sztucznego zajęcia, inaczej zw ietrzeje w niej na próźnem marzeniu zap ał, naj
szlachetniejsza część ducha, i nie będzie go juz, kiedy w ażniejsze a trudne stanowisko dzielności okaże potrzebę. K iedy w ięc p rzy szłaś do tej pory że um ysłow i twemu w y starczyć nie może pokarm n aukow y, ani błaha dziecinnego w ieku zabaw a, stań śmiało na tern nowem dla siebie polu, obejrzyj się dobrze, porachuj ze zdolnością i siłami sw e- mi, a potem niech cię B ó g prowadzi postę pową drogą.
U cz się je s z c z e , nie daj żadną stroną zardzew ieć ukształceniu twemu, patrz czasem na ju tr o , lecz niech dzień dzisiejszy w iele ju ż twojej uw agi zyskuje, i niech nie scho dzi żaden w którym byś nie mogła sobie powiedzieć żeś co pożytecznego zrobiła. Z a miast tęsknić do świata, zamiast nudzić M a tkę aby cię w odziła po balach, i zazdrościć tym co mają w ięk szą sposobność bawienia się, zajmij się czem rozsądnem, utw órz sobie, co tak łatw o, jakiś interes, jakąś czynność w życiu , a tak szybko ci czas pobieży, że mniej uderzy cię upływ roku, jak innej
mie-3
*T I-T
i
siąca. Zainęźcie nie w yda ci się w tedy rzeczą nieodzowną, — niewm ówisz w siebie urojonej do kogo skłonności, nie w ystaw isz w opustoszałem i próźnującem sercu ołtarzy bałwanom, ale pewnem okiem i niezachwianą rozw agą zm ierzysz tego z którym zechcesz sw e losy na w ieki p o łą czyć, — w ybierzesz dobrze, bo nie w ybierzesz pospiesznie.
Biada kobiecie która uwidziała sobie tylko że szacuje lub kocha, — biada m ęzczyznie połączonemu z taką kobietą, — nieszczęście
obojga je st pewne. Ona nie znajdzie tych
przym iotów , tych zalet, które dla usprawie dliwienia sama przed sobą sw ego uczucia, wybranemu p o życzyła na chwilę 5 rychło spa dnie z oczu zasłona i upokorzenie gorzkiego zawodu słodkie marzenia zastąpi. On licząc na p rzyw iązanie które mniemał obudzić, na udział k tó ry 11111 okazywano, boleśnie dotknię tym zostanie, kiedy w miejscu miłej, słodkiej powagi narzeczonej, cierpką i zdąsaną żonę sp o strzeże, — a trzeba nadludkiej cnoty lub wielkiej udawania sztuki, żeby w podobnem
położeniu oszukana nierozumem w łasnym ko bieta niepokazała źe się zawiedzioną być czuje, — w postępowaniu swojem niezdradziła przykrej tajemnicy, która jej serce zakrw a
w ia. Jaźaź w tedy p rzyszłość posępna dla
dwojga ludzi k tó rzy z kąd inąd wcale szczę- śliwemi być mogli: jedno drugiemu jeźli nie otwarcie to potajemnie w yrzu cać będzie oszu- kaństwo, — zam iast chętnie przebaczać wspól ne narow y, będzie je brakiem oględności po w iększać, — w kaźdem słow ie, w kaźdem po ruszeniu jakąś chęć złośliw ą upatrzy, i tak się skw asi wzajemnie źe naw et posiadane istotnie przym ioty za w ady poczyta.
N ieszczęście wielu m ałżeństw innej nie miało p rzy czy n y , ja k taką nierozsądnej oso- by, um ysłu i serca p o m y łk ę ,— błąd nieod żałow an y, niczem nie naprawiony, za k tóry nietylko ona sama, lecz ten co jej życie po w ie rz y ł, a często dzieci i cała rodzina po kutować muszą.
Błąd ten co ci się dziś może do popeł nienia w cale niepodobnym być w yd a, grozi
jednak zagubą szczęścia każdej młodej panny, której nic służą szczególnie sprzyjające oko liczności, lub której nie strzeżono zaw czasu, i nie podano razem stosownych środków uni-
knienia pokusy. G dybyś ty mu podpadła
byłoby to nietylko ju ż nierozumem, ale na w et grzechem, — pokazano ci skałę, nauczo no jak łodzią kierow ać, teraz ju ż tylko na ciehie samą przypadnie wina rozbicia.
Zabaw , ro z ry w e k , bywania m iędzy lu dźmi nie potępiani w cale; — owszem wiek młody sprzyja weselu i poniekąd potrzebuje go czasem, a dla panny dorosłej bardzo zba w ienną jest rzeczą poznać św iat i jego z w y czaje, ułagodzić nieco (w zględem drugich) k siążkow ą swoją surowość i zrobić sobie z naocznego widzenia, dokładne w yobrażenie
o rzeczach. .leźli w ięc kto ma dobrą po-
temu sposobność, niechaj z niej korzysta, bo ziemia nie je st klasztorem, i ten pewno nie- potraii zgodnie ży ć z ludźmi, co się przed niemi zam yka. K ied y M atka może pokazać ci to w a rz y s tw o , czv na w si czy w mieście,
idź chętnie, nazby t wybredną nie bądź, i do brze uw ażaj, bo w twoim wieku w szędzie czegoś nauczyć się można ; — im więcej po znasz rozm aitych osób, tern zdolniejszą bę dziesz zbadać charaktery, tern skorzej w sło wach i postępkach ludzkich prawdę od fał szu, słabość od złości, lenistwo od niechęci, rozróżnić potrafisz, — tern łatw iej kiedyś ci przyjdzie słuszny sąd w ydać o człowieku k tó ryb y zechciał twoje zaufanie pozyskać, i w ogólności o tych w szystkich do których okoliczności cię zbliżą.
G dyby jednak, — na to nie wiele czasu potrzeba, — położenie w asze do tyła się zmie niło, że z trudnością tylko przychodziłoby M atce obcowanie z ludźm i, gdyby jej zdro w ie , usposobienie, stan m ajątkowy niedo- z w a la ły , w miarę tw ych życzeń, częstego
W świecie byw ania — bądź rozsądną, M ary-
ryn iu , nie kłopocz się tern odosobnieniem, nie zadawaj M atce boleści, którąby uczuć musiała widząc źe czegoś pragniesz co nie możesz dostać, i nie w ystaw iaj sobie żeby
zam ężna siostra mogła lub miała w tern ko
niecznie zastępować M atkę. N ie zaw sze
młouy mąż lubi aby żona odryw ała się od domu dla próżnej zabaw y, choć celein tej za baw y je st siostra; niezaw sze interesa mło dej pary są takie, żeb y bez uszczerbku czę ste kompanije w ytrzym ać m o g ły,— są różne
drobne powody które kobietę zatrzym ują
w ustroniu, a samo proste uczucie delika tności, pom inąwszy naw et p rzyjaźń brater ską, powinno w yrażen ie chęci trudnej do za spokojenia, przytłum ić. N ie jedno widziałam dobre zkąd inąd małżeństwo takim sposobem zatru te, — bo młoda żona nie miała dosyć hartu żeb y przenieść w ykonanie ścisłych, a może czasem nieco nudnych obowiązków, nad dogodzenie troskliwości rodzinnej, bo się w styd ziła pokazać siostrze jak dalece jest od w oli m ęża zaw isłą, — siostra nie umiała drażliwego jej położenia ocenić, i w dzie- cinnem pragnieniu ro zryw ek , nie pomyślała nawet że pokój domowy zakłóca.
absolutnym, przestrzegam cię jednak, droga M aryniu, że nic tyle świętej zgody małżeń stw a nie psuje, jak w szelkie wdzieram* się i zachodzenie w m ężowe p ra w a, rodziny, z której w ziął żonę ; młodzi Panow ie, szcze gólnie w początkach byw ają niezmiernie o sw oją przew agę trw o żliw i, boją się, często nawet niesłusznie, aby ta zapoznaną i pod kopaną n ie b y ła , — aby nie zrobiono z nich narzędzia usamowolnienia kobiety, i nie w z ię to ich za podnóżek do wsti|pienia w św iat. Chociaż obawa taka nie jest bardzo pochle bną dla żon y, — nie masz przecie nic w niej zdrożnego, ile źe ją częste usprawiedliwiają p rzykład y, i bardzo nierozsądnie b y było, nie mówię z nią ża rto w ać, ale tylko sio strę z tej m iary, jakimbądźkolwiek sposobem, pośrednio czy bezpośrednio, jaw n ie czy sk ry cie podburzać.
Skoro siostra ju ż za mąż poszła, należy ją z zachowaniem całego przyw iązania, prze
cież za obciejszą uw ażać, — nie żądać od niej nic o czem byś naprzód nie b yła pewną, że
bez trudności uczyni, — nie w ystaw iać jej ser ca na żadne próby, i żadnych nie w y w o ły w a ć , nie w ym agać zw ierzeń. Młoda para nim całkiem do siebie przystanie, może być p rzyrów naną do rośliny św ieżo przesadzo- n e j; — gdy się tę zostaw i w pokoju w krótce sw ą siłę bujnym okaże nam wzrostem , ale ruszając ją często, i ochwiewając grzebaniem w ziemi zb yt słabe korzenie, znędznienia jej
będziem przyczyn ą. W szelkiego w ięc dzi
wowania si ę, litowania, żalenia, troskliwie unikać trzeba, — nikt w świecie nie jest zu pełnie swobodnym , — chętna uległość wcale nie krzyw d zi kobiety, a chlubniejszą nam rzeczą powodować się zdaniem rozsądnego
m ę z c z y z n y , niż ladajakiemu przewodzić.
Choćbyś nawet dojrzała coś takiego co w i docznie musi być p rz y k re , przecież nie po kazuj po sobie, nie mów nawet M atce, a z siostrą i szw agrem bądź zupełnie tak jak byś nic niespostrzegła, chyba że ci sami po wiedzą. — T y m sposobem rodzina żony nie tylko nie odstręcza przybranego brata, lecz
go więcej skłania ku sobie, i mało okazując wym agań uprzejmość jego sobie zapewnia. Przekonuje się 011 źe nie dozorców i podże ga czy (o co nie trudno), lecz przyjaciół zna la z ł,— nabiera co raz więcej przyjaźni dla no- w ycli sw ych krew nych, coraz ściślejszym zw iązkiem zaufania z niemi się kojarzy i nakoniec praw dziw ym staje się bratem.
Jeżeli dorosłe siostry osoby zamężnej nic do czynienia nie m ają, z samego ju ż próżniactw a trudnią się jej położeniem, — zaglądają, źe tak rzekę, w każdy kącik do m owego ż y cia , i często naw et tam ciężą; przeciwnie panienki zajęte czemkolwiek po- zytecznem co ich do w łasnego przyw iązuje k ą ta , miłe będą w szędzie, nie naprzykrzą się nikomu, i nie zasieją koło siebie, tej nudy, tego pragnienia rozryw ek, tego nieporządku moralnego, które szybko powstają, tam gdzie cały bieg życia nie został ujętym w p rzy
zw oite karby. W szę d zie i zaw sze bądź
tedy czynną, M aryniu; bawiąc u siostry, o tyle tylko bądź gościem o ile należy aby się
nazbyt w tajemnice domowe nie w ciskać,— z resztą miej to sobie raczej za chlubę niż za w styd, dojrzeć jej gospodarstwa, dopo- módz w jakiem zatrudnieniu, być zupełnie siostrą.
T y le podobno o życiu twojem na dzisiaj, masz w ytknięte koleje, w skazane pilnie w s z y stkie zasoby podróży, gło w a i serce twoje
powinny reszty dokonać. Zastanaw iając się
codzień nad sob ą, ja k ci ju ż mówiłam, ła tw o dostrzeżesz w szelką słabą stronę, w szelki niedostatek umysłu i ducha, w skutek czego powinnaś zaraz o zaradzenie się s ta ra ć ; miękką cnotę wzm ocnisz wszechwładną siłą religji, — zb yt niedostateczną, albo błędną je szcze w czemkolwiek wiadomość pow iększysz i sprostujesz czytaniem , jakoteź poradami starszych, — talenta potrzebujące w iększego w zrostu posilisz ćw iczeniem , — a nadto pa miętna że imię O byw atelki nie czczą jest ozdobą, i w kłada powinności które w yko n y w ać trzeba, nie zaniedbasz, ile będzie w twej m ocy, zadosyć im uczynić.
Co do przyszłości na którą każda roz sądna osoba dokładnie przygotow ać się po winna, oprócz tego co ci ju z powiedziałam, je st jeszcze nie jedno, bo w losie kobiety w szystko nie pew ne, w szystko praw ie od okoliczności zaw isłe, i ta dopiero do spokoj- ności, do szczęścia się zbliży, co w każdym razie bez długiego wahania p rzyzw o itą ście- szkę w ybrać potrafi.
U kształcenie tedy powinno być ile mo żności w szechstronne, a do w yobrażeń na p rzyszłość zarów no najciemniejsze w zo ry jak najświetniejsze marzenia przypuszczać należy, oswoić i obeznać się z każdym , na każdy mieć pom ysły gotow e, przedsięw zięcia pewne, i czekać bez pomieszania, bez trw ogi, bez wszelkiej ciekawości n aw et, co wola B oża przyniesie. C z y pójdziesz za mąż, czyli też panną zostaniesz, czy dostatek, czy położenie m ierne, czyli ubóstwo cię czeka, c z y masz być żoną gospodarza, urzędnika, sztukm istrza, kupca, albo uczonego, — dziś jeszcze trudno przewidzieć, wypadki tak
na-gle zmianę przynieść mogą że wtenczas ukła dać się do nich byłoby za późno: z każdym dniem w ięc należy ci w szystkie siły swoje rozwijać i każdego dnia bądź gotow ą rzec podobnie jak rzekła M atka Z b aw iciela: « oto ja służebnica P ań ska, niech mi się stanie według słow a T w e g o .»
I tu jest miejsce podobno zrobić cię na ten wielki cel u w ażną, k tó ry S tw órca tak życiu całej ludzkości, jak życiu pojedynczych w niej osób n a z n a c z y ł: — tym celem prze prowadzonym przez w szystkie bytu naszego odcienie, je st udoskonalenie nasze w miarę
lat postępu. Do tego celu prowadzi nas
mimo naszej w ied zy i w oli cudowna Opa trzności rę k a , do tego celu dążą ludy po szczeblach o św ia ty ,— lecz tam 011 tylko sku tecznie poszukiwanym być może, gdzie je steśm y jego świadomi, gdzie szczerze usiło wania nasze z zamiarem B óstw a łączym y. D zieciństw o, czyli pora fizycznego rozw icia, idzie do tego celu żółw im tylko krokiem, bo jest jeszcze porą panowania siły zw
rzę ce j, a w ięc zw ie rzę cy ch , czyli sprze
cznych zupełnie z duchową doskonałością
instynktów . D ziecię w pierw szym roku ż y cia nic nie rozumie co nie jest dla niego, samo dla siebie stanowi środek i krążenia koło, czuje, chce i w ic jedynie jak z w ie rzę , co w szystko jedynie do siebie odnosi. Do lat czterech i pięciu, a często dalej, dziecię jest najdoskonalszym, najprzykrzejszym jaki tylko być może samolubem, n ie u w aża , czyli nie chce uw ażać na nikogo, i najczęściej na swoją tylko boleść, na sw oją niedogodność jest czułe; — pierw szy krok w szakże stawia na drodze udoskonalenia swojego, w pierwszej chwili, kiedy zaczyn a być M atce posłusznem. Z postępem wieku w ynurzają i wyłam ują się coraz lepiej z powłoki dzieciństwa pię kniejsze z a le ty ; ale dopóki trw a pora codzien nej n auki, dopóki człow iek w pączku za- w a rty nie stał się ju ż kwiatem , — dopóty cią głe sobą zajęcie, ciągłe oddzielenie od ż y w o tnego interesu drugich, tern wydatniejsze z w y k le , im liczniejsze środki dozwalają w y
-kw intniejszego kształcenia, — dopóty ciągłe to zajęcie, m ów ię, jakkolw iek wodzi um ysł po rozm aitych polach, zaw sze jednak do je dnego przedmiotu się stosuje, jednemu słu ży B óstw u, a tern Bóstwem jest zaw sze samo tylko j a.
W miarę jak zrzucam y z siebie dzie cinną pow łokę, to j a , staje się mniej w y - datnem, drobnieje widocznie jak maleją i drobnieją p rzy blasku z o r z y nocne m gły i cienie; z ukończeniem pierw szego okresu w ych o w an ia, czyli w porze w którą w ła śnie wchodzisz, w zrost nasz moralny może wziąśó w ybitniejszą cechę, bo wychodząc z obrębu szk o ły, zajmujemy w łaściw e miej sce w tow arzystw ie i zaczynam y ju ż do ludzkości należeć.
C o było pierwej posłuszeństwem , musi a przynajmniej powinno być szczerą ochotą: — czas w olniejszy pozwala i w ym aga w ię cej czynności dla drugich, a serce czułe ż y w o przejmuje się ich niedolą, ich potrzebami,
żeń stw o, m acierzyństw o, wymagające tyle poświęceń, — albo sieroctwo starej panny, ró wnie wiele zu żyw ające przym iotów, jeżeli kobieta nie chce w yjść ze szlachetnego w y lania się płci swojej i do zimnego, dziecin nego samolubstwa p o w ró cić,— w końcu na reszcie zjaw ia się starość w każdym razie zaw sze jakiś rodzaj opuszczenia wiodąca za sobą, — gdzie zryw ają się pomału w szystkie przyrodzone z w ią z k i, a dusza coraz w yżej podniesiona, w Bogu nareszcie utonie.
U w aż, kochana M aryniu, jak przez całą tę kolej udoskonalenie nasze coraz sporszym postępuje krokiem, — jak w miarę w yższego polotu sił serca i duszy coraz trudniejsze przypadają na nas obow iązki, — jak z posłu- szeiistw a odnoszącego się głów nie do na szego w łasnego dobra, w yłonią się pomału zaparcie woli własnej na korzyść cudzą, ochotne zajęcie d ru g im i,— jak dalej zapo mnienie siehie jest nam powinnością, której zaniedbanie najgorsze skutki przynosi, — a nakoniec oderwanie się od św iata i
50
pienie w Bogu, jest także warunkiem szczę- śaia i koniecznością m oralną.— T e n postęp radzi nie radzi, — czyli w łaściw iej, rade nie rade, (bo m ęzczyzn kolej jest iuna) odby wać musiemy, — ale co za różnica kiedy czu jem y go i dopomagamy mu sam e,— a kiedy
tylko siłą okoliczności na nas w tłoczon y i narzucony nam został. — Znając jego po trzebę i wiedząc kędy nas wiedzie, z ochotą jeźli nie z radością powodować mu się da jem y, — wzbogacam y duszę naszą silnym
wzrostem cnoty, i w każdym dotykającym nas wypadku, środek do postępu widzim y 5 przeciwnie, kiedy nie uznamy tego n ajw y ż szego celu nad sobą, kiedy nie zbratam y się tutaj z m yślą Stw orzyciela, odbywam y w e w n ątrz siebie tajną w alkę która najlepsze w ładze ducha naszego w yn iszcza , psujemY z w łasną szkodą dzieło B o ż e , a przecież popychani koniecznością, musim przyjm ować choć jako ciężar i pokutę to, co lepsze po jęcie tajemnych sprężyn ż y cia , za pomoc uważać by kazało.
N a ten cel tedy, na ten postęp stano w iący nieprzełamane prawo dla całej ludzko ści, zw racam uw agę twoją, i żądam p rzy zwolenia, przyczynienia się twojego, M ary niu; iść naprzód musisz koniecznie, w ste czne usiłowania tylko w ięk szą boleść i da remne ci utrudzenie p rzyn iosą, — idź w ięc z dobrej w o li, przejmij się szczerze w iel kością tw ego powołania, i pilnie unikaj szor stkości ow ych cnót powszednich, tak licznych na świecie, co to niby w szędzie pełnią po w inn ość, niby rade słuchają głosu obowią zków sw oich, — ale gdzie tylko m ogą, jak tylko m ogą, o każde ustąpienie istotne z a w odzą targi, — choć nie w czynach to w m y śli przeciw ią się wyrokom B o ż y m , i zaw sze mniemają że nazbyt wiele zrobiły.
T a k ie cnoty, w ierzaj mi, całkiem są nie znośne: mają dumę bez szlachetności,— w y niosłość bez p o tęgi, — błędy bez ich uzna nia, słabość bez pokory 5 — drogo przedają drugim sw ą mniemaną wielkość, i otoczone skrytym a przenikliwym egoizmem, są
ję te niepomiarkowanym zamiłowaniem ku sobie, wym agają w iele, nie umieją w ięc ani
być szczęśliwem i, ani uszczęśliw ić. Można
by je przyrów nać do niedojrzałych owoców szlachetnego szczepu które m ogły bardzo być dobre, — tylko im słońca zabrakło, i cierpkie zo stały. — Onyni także brakło promieni o ż y w czego słońca, W ia r a w nich niedoszła zu pełnego w zrostu sw ojego, Nadzieja i M iłość zasn ę ły podobnie, a przeto żadnej w sobie nie mają słodyczy. Tem u jednak rodzajowi skarlenia, czyli niedorośnięcia moralnego, ła two jest zapobiedz: siły co w ątleją w spo czynku, zolbrzym ieją w praw ą, i czynność za w sze będzie dla ludzi w obu ich światach,
najlepszym sposobem rozw icia. D ziecię po
trzebuje ru ch u ,— duch potrzebuje czynności, dla obu praw a są jedne, — i kędy w ukształ- ceniu Haszem nieporządek się wkradnie, kędy jedna w ładza kosztem drugich w ybija do zb y
tku, tam najlepiej, najdokładniej zrów no w aży się w szystko rozsądną czynnością. Ona je dne po drugiej w szystkie zdolności do życia
powoła, i każdej stosowne naznaczy w niem miejsce, a pola nie zostaw i owym proznia- czym zatapianiom się w samej sobie, co zw ykle w ykrzyw iają charakter.
P raca jest niezbędnym każdego życia w a runkiem, ją Stw órca sam w ło ż y ł na ludzi, należy w ięc nietylko jej się poddać ochotnie, ale w rząd obowiązków naszych ją policzyć, i tak się mieć ku niej, aby nam nigdy nie przystępną nie była. Z tej m iary same ta- lenta, same wiadomości zbytkow e, to jest nie w iążące się do koniecznej potrzeby, nie są dostateczne; wypada coś umieć takiego coby w najnędzniejszem położeniu ratow ać nas mogło, — co i na nizkich stopniach to w a rzy stw a dobrego byłoby użytku. N au czy cielką, m istrzynią, nie każda z nas być po trafi, — należą do tego wiadomości bardzo gruntow ne, talenta liczne i nadzwyczajna cierpliwość, — w reszcie sprzyjające okoli czności któreby zdatność początkującej w tym trudnym zawodzie szybko w yśw iecić pomo g ły ; jeżeli w ięc, jak mi to kilkakrotnie
ino-w iła ś , masz chęć na tem rozległem polu w razie potrzeby doświadczać swoich zdol ności, — to dobrze, ale obok tego naucz się je szcze cokolw iek, co by ci chleba dać mo
gło naw et tam gdzie um ysłowa zdatność je szcze za nic uw ażaną byw a, — coby nie zo staw iło cię na łasce cudzej w owych chwi lach moralnego znużenia, w których ręcę daleko prędzej niż głow a potrafią w ziąść się do pracy. W ie le jak w idzisz, żądam po to bie, M aryniu, ale znam ciebie, — t y możesz usprawiedliwić moje nadzieje, uiścić moje m arzenia, — być jak dzielny rycerz w ych o d zący w szranki, go tow y do potykania się z każdym nieprzyjacielem, do ratowania ka żdego przyjaciela którego tylko spostrzeże.
4.
« T a m k ę d y s ię d w a ż y c ia w je d n o ż y c ie z le j ą , « T a m k ę d y s ię d w a s e r c a w s p ó ln ie r o z u m ie ją , « T a m k ę d y d w ie m iło śc i w je d n o c z u c ie s p ły n ą , « M o ż e b y ć ślu b n y z w ią z e k w e s e la d z ie d z in ą , « M o ż e z a ja ś n ie ć s z c z ę ś c ie w c a ły m sw oim b la s k u , « B o sto i n a o p o ce a le u ie n a p ia s k u . »Z e małżeństwo prawie powszechnie za jedyną przyszłość, za jed yn y cel życia ko biety nwaźanem byw a, — i może nawet dotąd w twojem w ychowaniu nie inaczej uważa- nem było — przeto musiemy jeszcze o tym przedmiocie obszerniej pomówić, abyś o nim raz na zaw sze gruntowne w yobrażenie po
wzięła-W ie s z jak byłam szczęśliw ą w dzień ślu bu W ik tu s i, jak śród łez, które w yciskało wspomnienie blizkiego rozdziału, b łyszczał pogodny uśmiech na matczynej tw a rzy , —
nie posądzisz mię w ięc o uprzedzenie kiedy ci powiem, źe ja przecież małżeństwa nie mam za n ajw yższe szczęście, i źe M atka tw oja ze mną jednego je st zdania, — lubo-
śmy obie dawniej inaczej sądziły. D o ży
wotni zw iązek dwojga ludzi w tenczas tylko uszczęśliw ić może, kiedy jest dobrany, kiedy gło w a i serce obojga zgadzają się z sobą, kiedy jedne mają potrzeby i jedne pojęcia, kiedy jedno drugiemu istotną stanie się pod porą. T akie przym ierze nietylko p rzy sprzy jających okolicznościach jest źródłem najży w szej pociechy, ale i w zlej doli nawet cho w a słodycz s w o ją ,— takie przym ierze je st i będzie zaw sze na świecie najpiękniejszym
stanem. A le ileż to złudzeń, ileż nadziei,
w go rzk i się zawód przemienia, kiedy w y pieszczone tw o ry młodej w yobraźni zimna rzeczyw istość ow ionie, kiedy błędne mnie manie o źycin z fałszyw ego stanowiska całe położenie kobiety brać k a że , przedstawiając jej m ę ż a , jako jedyne bóstwo któremu słu
człowieka za Pana, — podczas gdy jej celem, jak celem całej ludzkości, m ożebyć jedynie B óg. W ych ow an ie kobiet z tej m iary dotąd grube popełniało błędy, — co więcej, długo jeszcze popełniać je b ęd zie, bo jedno zbo
czenie z prostej naszej drogi tysiące innych
koniecznie prowadzi za sobą. B ó g sam
w raju początkowym dwoje m ieszcząc ludzi, ustanowił dla nieb małżeństwo, które uśw ię cił narodzeniem syna swojego z zaślubionej
M aryi. A le od tego w ysokiego pojęcia o
m ałżeństwie, do zrobienia zeń bałwana któ- remuby w szystkie bez w yjątku kobiety w miej sce żyw ego Boga kłaniać się powinny, — ale od ocenienia świetności i piękności tego zw iązku, do w yrzeczenia, że po za jego obrę bem zmarnione tylko je st życie płci jednej, — zb yt mamy daleko, aby p rzy czy n y takich rozumowań szukać gdzie indziej jak w spa czonych wyobrażeniach, które św iat omylo-
n y za prawdę podaje. P rzew a żn e w nauce
zdania pojedynczych osób, albo chęć w ykie- rowania kobiet na dobre, cierpliwe żony, —
chęć zaszczepienia w nich tego ducha po św ięcenia bez którego powołaniu swemu za-,
dosyć uczynić nie m ogą, k azały w nas
wmówić źe my dla m ęzczyzn jedynie stwo rzone jesteśm y, i odbierając nam najpe wniejszą cnót naszych podporę, zmiast S tw o rzyciela stw orzenie u czyn iły celem.
T o też przerzuć tylko k arty historyi jakiegokolwiek narodu, w szędzie tam kobieta w pełnem uczuciu godności swojej tylko jest w yjątkiem , — w szędzie znajduje się pokrę-
pow aną, poplątaną, mnóstwem drobnych
w ię zó w , — w szędzie ją tło czy moralne czyli umysłowe ubóstwo, — a gdzie wielka miłość Boga obejmuje jej serce, gdzie ludzkość jej czucie obudzi, — tam ży w a schodzi do gro bu, tam m iędzy światem a sobą staw ia nie-
przełamaną klasztornej bramy zaporę. N ie
pojmuje ona źe słu żyć można ludzkości nie dzieląc się od niej, — źe kochać można B oga pełną piersią nie schodząc ze świata, — bo w Jej przekonaniu mąż i B óg to są dwaj P a n y którym się razem słu żyć nie zd o ła ,—
ludzkość i człow iek nie jedno. W olność jej, a nawet powinność, ścieśnione nad miarę, czy nią z niej istotę podrzędną nie mającą w ła snego polotu, — a jej cnota chociaż od pobłą dzenia ciężkiem i odgrodzona k a r y , nie jest przecież c z y s t ą ,— bo w ięcej wym uszona ni- źli samodzielna, więcej nakazowa niż szczera, więcej dziełem jest opinji cudzej niż własnej ochoty; gdzie zaś przypadek dozwala jej czy to swobody czy to panowania, tam ją ogarnia zaw rót praw dziw y: tam postępuje jak b y niedo- rosłe dziecię które pozbawione przyzw oite go dozoru na różne puszcza się szaleństwa. C za s y późniejsze, mniej należące do dzie jó w jak do obecności, pod względem ukształ- cenia kobiet w ażne u czyn iły p o stę p y ,— j nz spostrzeżono się że z nich nie tylko żony, lecz i M atki dzielne być m o g ą ,— Prz Yczy~ niono im wiele św iatła, przyznano wiele ko r z y ś c i , — zaczęto nawet mówić o jakiemś dziwacznem i potwornem usamowolnieniu, — ale duszę niewieścią pod pewnym w z g lę dem nieprzestano w nie&łusznem u trzym y
60
wać dzieciństwie, — rozdzielając dla jej u ży tku prawdziwość od praw dy, cząstkę od
całości, a nawet utrzym ując, — jak nie
gdyś strażnicy pogańskich kościołów — źe dla niepoświęconych oczu zasłona spuszczoną zo stać powinna.
K a rę za to przestąpienie powszechnego p ra w a, powołującego ludzkość całą do po znania praw dy, poniosło życie domowe, po
niosła cyw ilizacya, ■— i jeszcze oboje pono
s z ą ; kobieta ani dla społeczności ani dla domu nie je st tern czem być powinna, — jej zasady chwieją się m iędzy własnem prze konaniem a publiczną opiniją, — m iędzy ta- jemnem przeczuciem a wpojoną nauką — m iędzy urojeniem i rzeczyw istością, prawdą i m arzen iem ;— jej postępowanie jest rodza jem układu czyli kompromissu m iędzy ż y czeniem a koniecznością — zb yw a tam na stałości, na sprężystości, na tern w szystkiem co tylko gruntowne poznanie prawdy i opar cie się na niezachwianej postawie udzielić potrafi.— T e g o w szystkiego zas od ciebie w y
magać będę, M aryniu, — bo ci podaję pra
wdę w jej cało ści,— a p u n k t e m oparcia tw e
go powinien być B óg.
W ielkim i nader szkodliwym b ł ę d e m jest
ta m yśl w nie jednej dzisiaj gnieżdżąca się głow ie, jakoby kobiety materyalnie usamo-
wolnione być m iały. U s a m o w o l n i e n i e
czyli żądanie onego, jest przyznaniem istnie jącej niewoli, jest skargą na ucisk, — a w szak że wielu rozumie że kobiety ograniczyć by
t r z e b a , bo nadto mają wolności. Jedni i drudzy się mylą.
Położen ie m ateryalne kobiety, jako zu pełnie zgodne z jej n atu rą, powinno i musi zostać tem czem dotąd było; — położenie jej moralne nie od układów, nie od praw i usta nowień , ale od niej samej zależy, — a jako takie przez nią samą tylko pogorszonem lub
też polepszonem być może. C ała tajemnica
jej przyszłego bytu leży w jej umyśle, w jej przekonaniu i usposobieniu,— tam też tylko szukać można p rzy czy n , stających na jej
wodów nadużycia dozwolonej sobie swobody, którego się czasem dopuszcza.
« N ie dobrze człow iekow i być sam ym ,» — powiedział B ó g po stworzeniu m ężczy z n y ,— s tw o rz y ł w ięc jeszcze kobietę, i za to w arzyszkę mu ją p rzezn aczył; — stwo- r z y ł ją podobną nie zaś podlejszą, odmien- nemi przyozdobił darami, — bo w Jego myśli oboje odtąd jedną mieli być cało ścią,---w z a jemnie służąc sobie różnicą swych zalet. T a k w ięc m ęzczyzna i kobieta stw orzeni są dla siebie, i mają każde w sobie te w ła śnie zdolności, które ich połączeniu najlepszą zgodnoćć u tw o rzą ; — stw orzeni są względnie siebie, bo w ich utw orze w zgląd był mia- n y na p rz y s z ły zw iązek który mieli wspól nie zaw ierać; — przeznaczeni są ży ć z sobą jako dwie po ło w y jednej całości, — ale nie masz konieczności aby byli razem, tak ja k nie masz konieczności aby pieśń jedną dwa gło sy śp ie w ały, choć na dwa g ł o s y ' być może
ona daleko piękniejszą. Bo też dwa gło sy
W rozstroju dziwnie rażą u szy, — bo też dwa