• Nie Znaleziono Wyników

Widok Nr 77 (2017)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Nr 77 (2017)"

Copied!
208
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

W 2017 r. zmarli trzej Członkowie Rady Naukowej Spółdzielczego Instytutu Naukowego.

Prof. zw. dr hab. Lech Morawski (* 14.09.1949 w Bydgoszczy, + 12.07.2017 w Warszawie) – prawnik, nauczyciel akademicki związany przede wszystkim z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu; od 2012 r. członek Rady Naukowej SIN i redaktor naczelny kwartalnika naukowego „Prawo i Więź”; w l. 2014–2015 członek Trybunału Stanu; od 2015 r. sędzia Trybunału Konstytucyjnego; specjalista w dziedzinie teorii państwa i prawa oraz filozofii prawa.

Dr hab. Adam Jedliński (* 9.03.1954 w Malborku, + 21.11.2017 w Gdyni) – prawnik, radca prawny, nauczyciel akademicki związany m.in. z Uniwersytetem Gdańskim; współtwórca systemu SKOK, od 1992 r. przewodniczący Rady Nadzorczej Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo--Kredytowej; od 2008 r. członek Rady Naukowej SIN; członek redakcji kwartalników naukowych „Pieniądze i Więź”, „Prawo i Więź”; członek zespołu legislacyjnego przy Prezydencie Aleksandrze Kwaśniewskim i Lechu Kaczyńskim; ekspert z zakresu prawa spółdzielczego.

Prof. zw. dr hab. Henryk Cioch (* 30.07.1951 w Lubaczowie, + 20.12.2017 w Warszawie) – prawnik, adwokat, nauczyciel akademicki związany przede wszystkim z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II w Lublinie; w l. 2008–2015 przewodniczący Rady Naukowej SIN; od 2010 r. członek Narodowej Rady Rozwoju, powołany przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego; senator VIII kadencji; od 2015 r. sędzia Trybunału Konstytucyjnego; ekspert w zakresie prawa rzeczowego, fundacyjnego i spółdzielczego.

(4)
(5)

EKONOMICZNEJ, PRAWNEJ I SPOŁECZNEJ

ROK XX NUMER 4 (77) ZIMA 2017

ISSN 1506-7513

Redakcja:

Janusz Ossowski – redaktor naczelny

(dyrektor Spółdzielczego Instytutu Naukowego) prof. dr hab. Grażyna Ancyparowicz

prof. zw. dr hab. Henryk Cioch

Wiktor Kamiński

dr Tomasz Kątowski

Joanna Ossowska (sekretarz)

prof. zw. dr hab. Elżbieta Ostrowska

Krystyna Bieniewska (redakcja językowa) Andrzej Kozakowski (skład, redakcja techniczna,

szata graficzna)

Okładka: Adrianus Eversen, Postaci na zaśnieżonej wiejskiej ulicy

Źródło: Commons Wikimedia

Prenumerata roczna 220 zł, cena za jeden zeszyt 55 zł (w tym 5% VAT)

Nakład 130 egz.

Konto Wydawcy: Raiffeisen Bank 05 1750 1325 0000 0000 1303 1843

Liczba punktów do oceny parametrycznej jednostek naukowych – 5

Kwartalnik jest indeksowany w RADA PROGRAMOWA:

prof. dr hab. Adam Jedliński – przewodniczący dr Piotr Grabowski (Politechnika Częstochowska) prof. dr hab. Eugeniusz Gostomski (Uniwersytet

Gdański)

dr Agata Czarnecka (Uniwersytet Mikołaja Kopernika)

dr Jerzy Jankowski (Krajowa Rada Spółdzielcza) dr Tomasz Michałowski (Uniwersytet Gdański) dr Marek Szturo (Uniwersytet

Warmińsko-Mazur-ski)

INTERNATIONAL BOARD: dr Nasir Iqbal (Pakistan) prof. Rytis Krušinskas (Litwa) dr Olive McCarthy (Irlandia) dr Edward J. O'Boyle (USA) dr Lina Sinevičienė (Litwa)

dr Mykoła Vaschenko (Ukraina – Polska) prof. Svitłana Zapara (Ukraina)

Wydawca:

(6)

miejską architekturę i mieszkańców miast. Źródło: Commons Wikimedia.org .

(7)

IDEE

Biblioteka Myśli Spółdzielczej (45):

Fryderyk Wilhelm Raiffeisen: Przezwyciężyć biedę

Janusz Ossowski ... 9 Spółdzielcze kasy pożyczkowe jako środek zaradczy na biedę wiejskiej

ludności, jak również miejskich rzemieślników i robotników

Friedrich Wilhelm Raiffeisen ... 11 Intermediary groups: reconciling the market economy and thy command

economy

Edward J. O’Boyle ... 30 Odwołanie się Lutra do Arystotelesa w odniesieniu do koncepcji trzech stanów i jego implikacje dla rozumienia terminu oeconomia

Timothy Shaun Price ... 43 Ruch Focolari i ekonomia komunii – propozycje Służebnicy Bożej

Chiary Lubich

Leszek Kędzierski ... 54

PROBLEMY ZARZĄDZANIA

Modele credit-scoring i ratingu podmiotów w ocenie zdolności kredytowej przedsiębiorstw na wybranym przykładzie

Leszek Michalczyk ... 65 Administracyjnoprawne oraz prywatnoprawne aspekty działalności

gospodarczej – kontekst interpretacji i kolizji definicji ustawowych

Tomasz Słapczyński ... 81 Rozliczanie kosztów udziału kuratora procesowego w postępowaniu

cywilnym

(8)

Badanie efektywności technicznych banków spółdzielczych w latach 2005–2012

Michał Jankowski ... 103 Metody analizy portfela kredytowego oraz pojedynczej umowy kredytowej

w Pałuckim Banku Spółdzielczym w Wągrowcu

Joanna Rybska ... 151 Tworzenie europejsko-japońskiej strefy wolnego handlu

Eugeniusz Gostomski, Tomasz Michałowski ... 171 Przymusowe leczenie osób chorych i uzależnionych, perspektywa

prawno-psychologiczna

Marlena Stradomska, Tomasz Słapczyński ... 179

DODATEK

Streszczenia artykułów ... 189 Twórcy i współpracownicy kwartalnika ... 193 ENGLISH SUMMARIES ... pages I–VII Wymogi edytorskie tekstów nadsyłanych do kwartalnika ... VIII

(9)
(10)
(11)

Biblioteka Myśli Spółdzielczej

(45)

Fryderyk Wilhelm Raiffeisen: Przezwyciężyć biedę

W kolejnej części BMS przypominamy fragmenty fundamentalnej, choć ciągle mało znanej pracy Fryderyka Wilhelma Raiffeisena (* 30.03.1818 w Hamm/Sieg, + 11.03.1888 w Heddesdorf/ Neuwied), niemieckiego pioniera wiejskich kas kredytowych zat. Spółdzielcze kasy pożyczkowe jako środek zaradczy na biedę wiejskiej ludności, jak również miejskich rzemieślników i robotników. Praktyczny przewodnik two-rzenia takich organizacji oparty na szesnastoletnim doświadczeniu jako założyciela, wydanej w Neuwied w 1866 r.

Zarówno działalność społeczna jej autora, którego dwusetną rocznicę urodzin obchodzić bę-dziemy w 2018 r. (zarazem 130 rocznicę śmierci), jak i idee zawarte w tej publikacji wywarły olbrzymi wpływ na rozwój spółdzielczości kredytowej w samych Niemczech oraz poza ich granicami, a Raiffei-sen, obok Schulzego z Delitzsch, uznawany jest powszechnie na całym świecie za ojca nowoczesnych spółdzielni kredytowych, za patrona m.in. światowego ruchu unii kredytowych. Idee niemieckiego bur-mistrza (takie stanowisko piastował Raiffeisen w kilku miasteczkach) bardzo szybko znalazły naśla-dowców i kontynuatorów w całej Europie, m.in. w osobach dra Franciszka Stefczyka (którego działal-ność pisarska wydatnie przyczyniła się do spopularyzowania koncepcji Raiffeisena), Franciszka Kam-pelika w Czechach, Leona Wollemborga we Włoszech lub Alfonsa Desjardinsa w Kanadzie czy Edwar-da Filene’a i Roya Bergengrena w USA. Warto w tym miejscu podkreślić i to, iż w 2016 r. idea i praktyka niemieckich spółdzielni uznana została przez UNESCO za niematerialne dziedzictwo ludzkości.

Książka Raiffeisena, pierwsza w jego dorobku, opisuje doświadczenia w zwalczaniu lichwy i w zakresie przeciwdziałania ubożeniu ludności wiejskiej. Środkiem zaradczym miała stać się mała wiejska kasa pożyczkowa, która mogła gromadzić drobne oszczędności i udzielać dogodnych kre-dytów swoim członkom. Publikacja ta (do śmierci autora ukazały się 4 jej wydania, poprawiane i uzu-pełniane) była odpowiedzią na panujący wówczas niepodzielnie indywidualizm gospodarczy i libera-lizm. W ich miejsce proponowała powrót do idei solidaryzmu chrześcijańskiego (Raiffeisen był głębo-ko wierzącym protestantem). U podstaw tych głębo-koncepcji legły zatem zarówno idee społeczno-egłębo-kono- społeczno-ekono-miczne, jak i religijno-etyczne, które miały być realizowane w praktyce dla dobra lokalnych wspólnot. Genezy Raiffeisenowskiej koncepcji spółdzielni doszukiwać się można zarówno w ideach braterstwa, wspólnoty braterskiej (np. braci herrnhutów lub wspólnot zakonnych), dla których fundamentalne było powiedzenie Chrystusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnie uczyniliście”. Stąd też dla Raiffeisena najważniejsza była idea organizacji nastawionej na pomoc, dobro-czynność. Dopiero później, pod wpływem otoczenia, zmian w prawie niemieckim, konkurencji i wy-mogów praktycznych, Raiffeisen zaczyna interesować się spółdzielczością i – korzystając z wzorów Schulzego-Delitzscha – adaptuje ją do potrzeb wsi. Stąd najpierw powstają np. Związek dla Chleba lub Związek Pomocy dla Wsparcia Niezamożnych Rolników we Flammersfeld, później zaś Związek Kasy Pożyczkowej w Anhausen (1862) – uznawany za pierwszą kasę oszczędnościowo-pożyczkową systemu Raiffeisena. Następnie powstały kolejne, w tym Spółdzielcza Kasa Pożyczkowa w Heddesdorf (1864), oparte na samopomocy, solidarnej i nieograniczonej poręce wszystkich zrzeszonych.

Warto przypomnieć, że właśnie w połowie XIX w. ukształtowały się trzy główne systemy spół-dzielczości konsumentów, rolników i niezależnych rzemieślników. Były to: system Rochdale, system Schulzego z Delitzsch oraz system Raiffeisena. Ten ostatni charakteryzował się tym, że wprowadzał: –  samopomoc i wzajemną pomoc (bez pomocy państwa), samorządność;

–  ograniczony obszar działania (do jednej parafii liczącej ok. 500 gospodarstw, a zatem ok. 3 tysięcy osób);

–  świadczenie usług tylko dla zrzeszonych;

(12)

–  przeznaczanie w całości nadwyżki (zysku) na niepodzielny fundusz społeczny (nawet po rozwią-zaniu spółdzielni mającej służyć innej organizacji funkcjonującej w ramach lokalnej wspólnoty); –  stosunkowo dużą otwartość na nowych członków (relatywnie niskie udziały, niskie koszty wpisowe;

stosunkowo niskie dywidendy);

–  ochotniczą pracę członków, także osób zarządzających, na rzecz kasy.

Spółdzielnie Raiffeisenowskie, które zaczęły powstawać w poł. XIX w., miały zatem na celu tworzenie kapitału społecznego, aby wesprzeć drobnych właścicieli, rolników, ułatwić im zakup ziemi, surowców lub narzędzi, ułatwić spłatę zadłużenia, zapewnić niezbędną płynność finansową. Istotne było zarazem to, by środki finansowe uruchamiane przez spółdzielnię nie tylko poprawiały sytuację materialną zrzeszonych, ale w istocie przeciwdziałały także patologiom, demoralizacji, postępującej sekularyzacji struktury rodzinnej, utracie religijnych więzów w związku z postępującą urbanizacją, migracją ludności, rewolucją przemysłową.

Tym negatywnym zjawiskom miały wg Raiffeisena przeciwdziałać spółdzielnie, w tym kasy oferujące ludziom uczciwym tani, łatwo dostępny kredyt, zarazem przyjmujące nawet bardzo drobne, ale systematyczne gromadzone oszczędności członków. Kasy takie założył Raiffeisen w parafiach w Bieber, Altwied, Feldkirchen. Poza spółdzielniami pierwszego stopnia Raiffeisen założył także Reński Bank Rolniczy w Neuwied (1872), który wkrótce przekształcił się w towarzystwo akcyjne pn. Rolnicza Centralna Kasa Pożyczkowa w Neuwied (działająca na obszarze całych Niemiec, której akcjonariuszami były spółdzielnie); w 1877 r. założył zaś Związek Spółdzielni Wiejskich w Neuwied, który m.in. miał za zadanie pomagać w organizacji nowych spółdzielni, sprawować opiekę i prowadzić lustrację dla już funkcjonujących, reprezentować sektor przed władzami.

Rozwój kas Raiffeisena do wybuchu I wojny światowej przedstawia tabela.

W 1913 r. kasy te zgromadziły ok. 676 mln marek na wkładkach oszczędnościowych.

Warto przypomnieć, że do modelu niemieckich pionierów spółdzielczości kredytowej nawiązywała polska spółdzielczość finansowa, rozwijająca się zarówno pod zaborami, jak i okresie międzywojennym. Unia Związków Spółdzielczych odwoływała się przede wszystkim (choć nie tylko, wprowadzając elementy mieszane) do zasad Schulzego z Delitzsch; Zjednoczenie Związków Spółdzielni Rolniczych do zasad Raiffeisena oraz Haasa.

Poniżej przypominamy fragmenty książki na podstawie: F.W. Raiffeisen, Die Darlenhnskassen-Vereine als Mittel zur Abhilfe der Noth der ländlichen Bevölkerung sowie auch der städtischen Handwerker und Arbeiter praktische Anleitung zur Bildung solcher Vereine, gestützt auf sechszehnjährige Erfahrung, als Gründer derselben, Neuwied 1866 w nowym tłumaczeniu Magdaleny Korzeniowskiej i Michała Kopczyńskiego.

Janusz Ossowski Literatura:

Michał Doskocz, Raiffeisen – Stefczyk – Kampelik, z przedm. inż. Z. Chmielewskiego, Warszawa 1929. Tadeusz Kłapkowski, Przemiany i dążenia unifikacyjne w ruchu spółdzielczym w Niemczech, „Biuletyny

Spółdzielczego Instytutu Naukowego” 1930, R. III, z. 4. Janusz Ossowski, Jałmużna i kredyt, Fundacja PZK, Sopot 2005.

Stanisław Wojciechowski, Ruch spółdzielczy, Spółdzielczy Instytut Naukowy, Warszawa 1930.

Willy Wygodzinski, Das Genossenschaften in Deutchland, Leipzig-Berlin 1911, „Pieniądze i Więź” 2010, nr 4 (50) [zwłaszcza przetłumaczone fragm. pt. Spółdzielczość w Niemczech, przekł. B. Kwiatkowska, oprac. J. Ossowski].

Rok Liczba kas Liczba członków

1870 20 2 649

1885 245 24 466 1900 2 983 265 742 1913 4 415 482 868

(13)

Przedmowa

Zubożenie ludności wiejskiej, które daje się zauważyć w wielu regionach, wymaga skutecznych środków zaradczych. Z doświadczenia wynika, że są do tego potrzebne dwie rzeczy: pieniądze i wiedza o tym, jak wykorzystać je w możliwie użyteczny sposób. Odpowiednia wiedza zostanie osiągnięta poprzez lekcje służące temu celowi, wymagane pieniądze mogą zostać zapewnione jedynie poprzez spółdzielnie.

Zaproponowane tu spółdzielnie zostaną założone celem najkonieczniejszego wsparcia finansowego. To drugie przyczyni się do rozkwitu oraz możliwie najszerszego zastosowania i zagospoda-rowania sił ludności i ziemi.

Poprzez spółdzielnie organizowane są środki na wdrażanie gałęzi przemysłu, które będą odpowiednie w szczególności dla mie-sięcy zimowych oraz lepszych pór roku, co pozwoli wykorzystać dotychczas niezagospodarowane siły i umiejętności mieszkańców. Jednakże zaraz po założeniu spółdzielni wiele mocy w wielu regio-nach nie sprawi, że dzięki lepszemu użytkowaniu ziemi stanie się ona dochodowa. Wysokie ceny kukurydzy i chmielu wynikają z ros-nącego popytu oraz lekkiego i taniego transportu tego dobra i będą przypuszczalnie utrzymywały się na takim wysokim i korzystnym dla producentów poziomie. Coraz częściej będą ulepszane istnie-jące winnice i plantacje chmielu oraz tworzone nowe, tam gdzie kli-mat na to będzie pozwalał. Plantacje chmielu coraz częściej zakła-dane są szczególnie na wyżej położonych terenach. Dochodzić bę-dzie także do tego, że pastwiska, pola upraw owoców, łąki zastę-powane będą przez ziemie z zastosowaniem drenażu, ugór będzie zagospodarowywany przez wszystkie typy systemów melioracyj-nych, na jakie pozwoli gleba i klimat, co łącznie będzie prowadziło do znacznie wyższych plonów niż dotychczas. Jak wynika z niniej-szego tekstu, melioracje te mogą być tworzone bez jakiegokolwiek

Spółdzielcze kasy pożyczkowe jako

środek zaradczy na biedę wiejskiej

ludności, jak również miejskich

rzemieślników i robotników*

(cz. I)

Friedrich

Wilhelm

Raiffeisen

* Fragmenty książki przypominamy za: Friedrich Wilhelm Raiffeisen, Die Darlenhnskassen-Vereine als Mittel zur Abhilfe der Noth der ländlichen Bevölkerung sowie auch der städtischen Handwerker und Arbeiter praktische Anleitung zur Bildung solcher Vereine, gestützt auf sechszehnjährige Erfahrung, als Gründer derselben, Neuwied 1866, tłum. Magdalena Korzeniowska i Michał Kopczyński.

(14)

zagrożenia dla kapitalistów i spółdzielni, nawet ze strony biedniejszych mieszkańców, również tych zamieszkujących biedniejsze obszary, jako że od tych drugich członków spółdzielni nie są wyma-gane składki ani pożyczki. Zwrot pożyczki nastę-puje stopniowo. W przypadku plantacji, jak np. winnic czy chmielu, które przyniosą dochód po kilku latach, bez obaw pierwszy termin spłaty może być ustalony na rok, w którym spodziewane są pierwsze większe zbiory. Spłata pożyczki może zatem nastąpić niezależnie od oprocentowania, bez własnego wsparcia finansowego ze strony członków spółdzielni. To samo miałoby miejsce w przypadku nabycia bydła. Istnienie rzeczonych spółdzielni ułatwia również założenie na wsi spółdzielni surowców i spożywców, co pozostaje zastrzeżone w niniejszym opracowaniu.

Spółdzielcze kasy pożyczkowe nie mają zastosowania wyłącznie na wsi, ale również w wa-runkach miejskich. Dla tych drugich, podobnie jak w przypadku gmin miejskich, zakłada się szczególnie nabywanie nieruchomości, zwłasz-cza mieszkań, jeżeli odpowiadają one miejskim warunkom, czyli wybudowane są stosunkowo niskim kosztem, co stanowi podobną pomoc jak w przypadku solidnej pomocy mieszkańcom wsi poprzez większe pożyczki ze stopniową spłatą. Tyczy się to w szczególności pracowników fabryk z ich regularnymi i często znaczącymi zarobkami. W zamieszkałej przez wiele osób gminie Heddes-dorf, która jest ściśle powiązana z rzemieślniczym miastem Neuwied i która liczy wielu pracowni-ków fabryk, rzeczywiście do tego doszło. Raz po-kochany obiekt, jak dom czy działkę, traci się nie-chętnie. Aby go nie stracić, raz otrzymaną po-życzkę należy spłacać regularnie i terminowo. To zaowocuje większym gromadzeniem oszczęd-ności aniżeli nagromadzenie kapitału w gotówce, co przy okazji jest również godne polecenia. Z doświadczenia wynika, że spółdzielnie są dla pracowników fabryk szczególnie zbawienne. Wszędzie, nawet w większych miastach, pożyczki są zapewniane według proponowanego tutaj sys-temu i tym samym mogą być przyznawane. W przypadku członków spółdzielni, których by to nie dotyczyło, znajdą się w statutach konieczne ustalenia dotyczące pożyczek na krótsze okresy. Większym miastom zaleca się utworzenie samo-dzielnych dzielnicowych spółdzielni, które pod rygorem własnej gwarancji będą zapewniały i po-życzały pieniądze, będąc równocześnie nawzajem ze sobą powiązane, realizując cele dalszej edukacji i wzajemnego wspierania się oraz podlegając pod wybraną dyrekcję. Początkowy brak znajomości

między członkami wspomnianych dzielnicowych spółdzielni w krótkim czasie zostanie przezwy-ciężony poprzez uczestnictwo w zgromadzeniach oraz wzajemne kontakty. Przy prawidłowym kie-rowaniu spółdzielniami będzie bezpiecznym na-rzędziem do podniesienia materialnego dobroby-tu; narzędziem służącym w szczególności sku-tecznemu krzewieniu religijnego przykazania, aby czynić sobie ziemię uległą. Celem niniejszego tek-stu jest danie impulsu do zakładania i dalszego rozwoju rzeczonych spółdzielni i tym samym przyczynienie się do wzrostu poziomu dobro-bytu.

Heddesdorf, marzec 1866 r. Autor

Rozdział I

Konieczność i zakładanie spółdzielni „Minęły dobre stare czasy, w których sąsiad pomaga w potrzebie sąsiadowi na słowo, bez kwitów dłużnika. Nieufność zajęła miejsce zaufania; brat rzadko kiedy pomaga bliźniemu; w sprawach pieniędzy kończą się przyjemności”. Takie i podobne wypowiedzi słyszy się często, zwłaszcza na wsi. Czy ludzie się zmienili? Nie i tak. Nie życzmy sobie powrotu dobrych starych czasów. Nasze czasy są równie dobre, ba, nawet lepsze. W ogóle lepiej idzie się do przodu, jeżeli zastane warunki bierze się takimi, jakie są, aby wyciągnąć z nich możliwie najwięcej korzyści. Tak też jest z naszymi czasami. Nowe wynalazki oraz postęp w dziedzinie nauki, jak i jego zasto-sowanie w przemyśle oraz w handlu masowym spowodowały nagły zwrot, który zyskał na razie zastosowane głównie w większych dziedzinach handlu i fabrykach. Równowaga została zachwia-na, prosta wieś i mali przedsiębiorcy pozostali w tyle. To od nich zależy, czy zechcą sobie przy-swoić korzyści nowych czasów. Kiedy to się wy-darzy, nie będą już pragnęli powrotu dobrych sta-rych czasów.

Jeżeli tym samym odpowiemy negatyw-nie na powyżej postawione pytanegatyw-nie, to należy przyznać, że wymienione skargi są uzasadnione. Mamy do czynienia z prawdziwą biedą, wielką biedą, większą biedą niż wyobrażają ją sobie ci, którzy nie mają do czynienia z niższymi warstmi ludu: brakuje pieniędzy, które w obecnych wa-runkach coraz bardziej są odbierane prostej wsi i małym przedsiębiorcom. Pod tym znaczącym

(15)

względem można zatem odpowiedzieć na tak po-stawione pytanie tylko w sposób twierdzący. Mo-żemy przytoczyć tu wiele historii z życia wziętych. Oto dwie, które miały miejsce niedawno.

Mieszkaniec dalekiej wsi, ojciec licznej rodziny, na wpół rolnik na wpół pracownik dniówkowy był winien swojemu krewnemu 27 talarów oraz dalsze 7 talarów innych zaległości. Krewny potrzebował swoich pieniędzy, a jako że mężczyzna nie mógł mu zapłacić, sprzedał jego zobowiązania osobie handlującej nimi. Ów han-dlarz kazał sobie wystawić kwit dłużny na główną część zobowiązania, a za pozostałą część zadłu-żenia w wysokości 7 talarów dłużnik musiał mu odsprzedać parę borsuków, w wieku ok. 6 tygod-ni, oraz ponadto zobowiązać się, że będzie je kar-mił jeszcze przez rok. Po upływie roku handlarz bardzo zdecydowanie zażądał zwrotu swoich pie-niędzy. To, że dłużnik nie był w stanie go spłacić, jest oczywiste. Zatem czy tego chciał, czy też nie, ponieważ nie widział innego wyjścia, musiał speł-nić żądanie handlarza i odkupić od niego borsuki za 30 talarów. Zatem na przestrzeni jednego roku jego dług z 34 talarów urósł do 57, a spłacił już 68% kwoty. Jeżeli, co jest całkiem prawdopodob-ne, po upływie terminu spłaty zadłużenia znów nie będzie miał dostępnych środków, należy się spodziewać, że karuzela sprzedaży i odsprzedaży będzie powtarzana aż do chwili, gdy cały mały majątek tego biednego mężczyzny znajdzie się w rękach handlarza i zostanie przez tegoż sądow-nie przymusowo sprzedany. Jeżeli taki handlarz raz zdobędzie tego typu podstawę, a dłużnik nie otrzyma pomocy z zewnątrz, to upadek dłużnika jest już pewny. Wynika to również z następującej historii: Inny mieszkaniec, przedsiębiorca, był dłużny osobie prywatnej 45 talarów za konia. Jako że ten drugi zażądał pieniędzy, a pierwszy z nich nie był w stanie go spłacić, to sprzedał on rosz-czenie znajomemu handlarzowi. Dłużnik został zmuszony kupić krowę za 41 talarów, która była warta ledwo 20 talarów. Ponieważ rzeczona krowa z powodu choroby musiała zostać po pół roku zarżnięta, a nalegano na spłatę, dłużnik zmuszo-ny był kupić inną krowę, wartą 25 talarów, za za-wyżoną cenę 46 talarów. Następnie była ona trzy-mana i tuczona przez dziewięć miesięcy i od-sprzedana za kwotę 25 talarów. Po kilku cyklach sprzedaży i odsprzedaży na przestrzeni pięciu lat mężczyzna otrzymał cztery krowy, odkupił dwie kolejne, zapłacił 30 talarów w gotówce i wielo-krotnie był zmuszony dorzucać do tego artykuły spożywcze i po przeliczeniu był on dłużny wraz

z kalkulacją kosztów i odsetek około 250 talarów. Ponieważ następnie konieczne okazało się kupie-nie konia, rozpoczął poszukiwania pomocy w tym zakresie i pożyczył konia u innego handla-rza za 80 talarów. Ten po upływie terminu płat-ności doprowadził do naliczenia kosztów sądo-wych w wysokości 15 talarów i następnie od-sprzedał roszczenia któremuś ze swoich kolegów. Tenże spłacił kwotę pod warunkiem, że dłużnik kupi od niego konia o wartości 40 talarów, któ-rego zresztą nie potrzebował, za 70 talarów. Koń była chudy i słaby. Pytany o to mężczyzna wska-zał, że było to wynikiem niedokarmienia zwierzę-cia. Jego stan nie poprawił się jednak również po lepszym karmieniu. Koń pozostał chudy i słaby i zdechł po kilku latach. W późniejszym czasie, aby móc uzyskać pożyczkę w wysokości 80 tala-rów na pilną naprawę budynku, mężczyzna był zmuszony kupić dwie krowy i młodego borsuka o wartości 50 talarów za kwotę 140 talarów. Lep-sza z krów została wkrótce znów sprzedana na publicznej aukcji za 20 talarów. W konsekwencji tego handlu mężczyzna utracił swój cały dobytek. Obecnie znajduje się wraz ze swoją rodziną w dużej potrzebie.

Przypadków, jak te przytoczone, w na-szej kochanej niemieckiej ojczyźnie są tysiące. W wielu podobnych tekstach wychodzi się z zało-żenia, że są znane i tym samym nie są szczegó-łowo omawiane. Niestety wiemy z doświadcze-nia, że nie dzieje się tak w tym przypadku. Ci han-dlarze, wysysający trud i krew życia społeczeń-stwa, szkodzą jak wolno działająca trucizna. Jest dostępna i powoli dociera stopniowo do każdego z osobna, a ci nieszczęśnicy nie domyślają się tego. Handlarze milczą nie bez powodu. Potrzeba popycha jednego biedaka po drugim do nich, a ci są bezpieczni przed ujawnieniem, ponieważ z po-wodu poczucia wstydu i ujmy na honorze sąsiad przed sąsiadem, przyjaciel przed przyjacielem, a nawet najbliżsi krewni między sobą milczą, na-wet gdy dom i zagroda zostaną sprzedane, i nie chcą się nadal przyznać, że przez nieostrożne i mniej lub bardziej lekkomyślne działanie dopro-wadzili własny majątek do ruiny. Podstawowa wina jest znana, szczegółowe fakty co do zasady pozostają przemilczane. Tymczasem są przez tych, którzy swoja postawą zwrócili uwagę na tę trudną sytuację, wystarczająco znane, aby skiero-wać ogólną uwagę na przedmiot sprawy i nakło-nić filantropów wszystkich regionów naszej wiel-kiej niemiecwiel-kiej ojczyzny do ujawnienia w swoich obszarach działania tego raka – szkodnika oraz

(16)

przyczynienia się do jego usunięcia. Aby to spo-wodować, zobowiązaliśmy się przekazać te kon-kretne informacje.

Miejmy nadzieję, że przy kierowaniu się tymi pobudkami coraz częściej i powszechniej będzie pojawiać się zrozumienie, iż panująca trudna sytuacja i wywołane przez to lichwiarskie poczynania pewnych klas społecznych doprowa-dzą jednego mieszkańca po drugim do ruiny. Można dostrzec to, poznając sytuację osób będą-cych w potrzebie, gdy co poniektóry uczciwy i pracowity ojciec rodziny po tym, gdy był zmu-szony pojąć, iż mimo największej pracowitości i największego wysiłku oraz największych starań wciąż pracuje tylko dla lichwiarza i wystawił się na największy niedostatek, że odbiło się to na jego rodzinie, ostatecznie stracił cały zapał, a z rozpa-czy popadał w nałóg pijaństwa i powoli staczał się wraz z całą rodziną w nędzę, moralną degenerację wypaczającą ciało i duszę. Jeżeli to, co zapewne nie zdarza się rzadko, zostanie rozpoznane, to dążenie do udzielania pomocy stanie się bardziej wzmożone, coraz bardziej powszechne.

Zakładając, że trudna sytuacja została rozpoznana, to jak należy temu przeciwdziałać, jak można najsilniej udzielić pomocy? Handel hurtowy i przemysł, przedsiębiorcy i przemy-słowcy pokazali drogę. Stali się bogaci i bogacą się coraz bardziej dzięki temu, że przyswajają sobie wyniki badań naukowych, odkrycia i wykorzystu-ją wynalazki, organizuwykorzystu-ją sobie na to potrzebne środki finansowe, a tam, gdzie siły pojedynczego z nich nie są wystarczające, zbierają się w kilkoro i działają wspólnie. Zatem dzięki nauce i pienią-dzom ci panowie się wzbogacili i będą się bogacić coraz bardziej, będą gromadzić coraz większe skarby, a drobnym przedsiębiorcom oraz wsi będą coraz częściej odbierać środki pieniężne konieczne im do dalszego istnienia i rozwoju. A tylko nauka i pieniądze są tym, co mogłoby pomóc mieszkańcowi wsi i rzemieślnikowi.

Chyba nie ma konieczności wspominać, że nie może być tu mowy o wysokiej nauce w zwyczajowym znaczeniu tego słowa i że chodzi tu o wiedzę o ograniczonym zakresie, lecz przez to nie mniej znaczącą, a mianowicie ni mniej, ni więcej tylko o wykształcenie zdrowego rozsądku, który na wsi nie jest stosunkowo rzadko repre-zentowany. Najpilniejszą potrzebą jest, aby częś-ciej niż dotychczas rolnik i rzemieślnik angażował swoje siły duchowe i fizyczne, aby potrafił właś-ciwie ocenić celowość i jakość swoich sprzętów,

rodzaj i stan gleby, nawozu lub pozostałych mate-riałów, a swoim czasem nauczył się lepiej zarzą-dzać i spieniężać go. Włoży większy wysiłek i osz-czędności zostaną wygospodarowane, i posiądzie cnoty mające tak wielki wpływ na życie domowe i skuteczność: schludność i porządek. Kto miesz-kał na wsi, z pewnością wie, jak ogólnie wszystkie-go tam brakuje i jak ciężko jest w takich warun-kach wprowadzać usprawnienia. Mówimy tu oczywiście tylko o ogóle, z pewnością istnieją po-jedyncze regiony, które stanowią chlubny wyjątek.

Zbyt często stwierdzaliśmy podczas wni-kliwej obserwacji, że prowadzone są starania, aby zachować rutyniarstwo, zrobić tak, jak robili to rodzice i dziadkowie, odrzucać nieufnie każdą no-winkę i w ten sposób zamykać się na rzeczywisty postęp. Przyczyna tego może rzeczywiście mieć źródło w naturalnych cechach ludności wiejskiej. W każdym razie część winy ponosi jednak też dotychczasowe mierne wykształcenie szkolne.

Przy wszystkich staraniach filantropów postęp wśród obywateli dzisiejszej generacji, szczególnie w odległych regionach, będzie postę-pował bardzo umiarkowanie. Głównym zada-niem musiałoby być oddziaływanie na młodych, co będzie możliwe jedynie poprzez solidne, roz-wijające umysł we wszystkich kierunkach, wspie-rające mieszkańców wsi elementarne wykształce-nie szkolne. Mieszkawykształce-niec wsi musi posiąść umie-jętność tworzenia własnych opinii, wolnych od uprzedzeń, i być w stanie zrozumieć umowy i pisma oraz umieć je zastosować dla własnych korzyści. Aby móc wychować młodzież w taki sposób, potrzebni są solidni i dobrze wykształ-ceni nauczyciele szkół podstawowych, aby takich zdobyć, konieczne jest odpowiednie podwyższe-nie ich wynagrodzenia z uwzględpodwyższe-niepodwyższe-niem obec-nych warunków. Nauczyciele ci nie będą wtedy zmuszeni tracić swoich sił na prywatne lekcje lub inne sposoby zarobkowania i będą w stanie po-święcić się dobru swoich parafii, równocześnie współtworzyć informacje, dzięki którym postęp i usprawnienia w obszarze rolnictwa będą mogły wszędzie dotrzeć. Aby to osiągnąć, pilnie zaleca się utworzenie szkół dokształcających z zakresu rolnictwa i rzemiosła dla młodzieży kończącej szkoły oraz stworzenie tak zwanych Kasyn

1

Rolniczych dla dorosłych. Celem edukacji żeń-skiej młodzieży w żeńskim rękodziele zaleca się zatrudnienie odpowiednio wykształconych nauczycielek. Takie rozwiązanie już wielokrotnie się sprawdziło.

1

 Podobne kasyna zakładali również w XIX w. polscy ziemianie działający na obszarze zaboru pruskiego, m.in. w Gostyniu, Szamotułach, Pleszewie.

(17)

Na podstawie wieloletniego doświadcze-nia możemy zagwarantować, że same pieniądze nie wystarczą i że kolejne zalecenia stanowić będą konieczne warunki wstępne na drodze do likwi-dacji obecnej trudnej sytuacji. Ale nawet po speł-nieniu tych warunków, jak już wcześniej twier-dziliśmy, potrzebne będą pieniądze. Jak je zdobyć dla wsi, uczymy się z kolei od przedsiębiorców i przemysłowców. Każdy z tych panów ma swoje-go bankiera, swojeswoje-go człowieka interesu, od któ-rego pozyskuje potrzebne mu pieniądze i które-mu powierza ich nadwyżkę. Nieoprocentowane pieniądze mogą znajdować się u człowieka inte-resu jedynie w takiej ilości, aby starczyło mu na codzienne transakcje. Rolnik, rzemieślnik, nawet pracownik dniówkowy muszą czynić dokładnie tak samo. Również muszą posiadać swojego ban-kiera, swój rachunek, na którym będą odkładali oszczędności, z którego w każdej chwili będą mogli podjąć pieniądze na swoje potrzeby i to na zasadach korzystnego oprocentowania. Muszą tak postępować, jeżeli chcą iść z duchem czasu i nie chcą pozostawać coraz bardziej w tyle. „Ale”, wtrącają ci ludzie, „mamy wystarczająco dużo na głowie, walczymy z głodem i kłopotami, nie mo-żemy nadwyrężać naszych sił ponad miarę. Jeżeli z trudem chcemy wykarmić nasze rodziny, jak mielibyśmy oszczędzać i odkładać pieniądze na rachunku?” Zgadza się, źle to wygląda i oszczę-dzanie będzie bardzo trudne. Im jest gorzej, tym konieczniejszy jest wysiłek ku polepszeniu i na-leży od tego zacząć, jeżeli nie ma pozostać tak, jak jest, jeżeli nie ma być jeszcze gorzej.

Oszczędzanie może odbywać się na dwa sposoby: albo będzie się odkładało z tego, co się zarobi, albo po troszku z tego, co było przezna-czone na kupno sprzętu, bydła, nawozu, ziemi itd. To również jest oszczędność. Aby to osiągnąć, na początku konieczny jest wielki wysiłek. Im niżej się upadło, tym więcej wysiłku będzie kosztowało ponowne wzniesienie się. Im bardziej pogorszyły się warunki majątkowe, im większa potrzeba, tym większy trud, aby znów zacząć piąć się w górę. Przy dobrej woli, ufając Bogu i Jego pomocy, zawsze będzie można to osiągnąć. Oszczędność, również w drobnych sprawach, i pracowitość częściej stosowane niż dotychczas z pewnością doprowadzą do upragnionego celu.

Nie mniej ważna niż oszczędzanie jest możliwość otrzymywania pieniędzy wtedy, gdy jest to konieczne, na niski procent i na korzyst-nych warunkach spłaty. Rzemieślnik ma potrzebę nabycia lub ulepszenia swoich narzędzi, zakupu materiałów. Rolnik, jeżeli chce uniknąć

nieko-rzyści, jeszcze prędzej znajdzie się w położeniu, w którym przez pewien czas musi obracać cudzy-mi pieniędzcudzy-mi. Z powodu wzrastającej liczby lud-ności w wielu regionach dosłownie nie można już znaleźć ugorów. Od lat wyniszczano ten kapitał, co doprowadziło do degradacji gleby, doprowa-dzono do tego, że ziemia jest coraz bardziej ubo-ga w niezbędne składniki, których coraz mniej się jej dostarcza. Zbiory stawały się przez to coraz gorsze, a będą jeszcze gorsze i mniej pewne, jeżeli nie zastosuje się innego sposobu gospodarowania ziemią. Wielokrotnie odnotowano, a należy udo-kumentować to dla każdej okolicy i każdej działki, jakich składników gleby brakuje, który nawóz bę-dzie najbarbę-dziej skuteczny. Zatem potrzebny jest nawóz i do tego pieniądze. Najlepszym nawozem, jak wynika z doświadczenia, jest obornik i jest to też nawóz najtańszy. Do otrzymania go potrzeb-ne jest bydło. Jeżeli będzie ono traktowapotrzeb-ne pra-widłowo, dochód z samego mleka, masła, cieląt, utuczonego mięsa jest już bardzo znaczący, a na-wóz sam w sobie stanowi dużą zaletę i należy go traktować jako produkt uboczny. Solidna hodow-la bydła jest, w naszym mniemaniu, konieczna w odniesieniu do całego rolnictwa, a w przypadku mniejszych rolników – bezwarunkowo wymaga-na. Tam, gdzie ten wymóg nie jest spełniany, na-leży koniecznie podjąć działania, aby do tego do-prowadzić. To, jak się zdaje, zostało również za-uważone przez samych rolników.

Dzisiejszy sposób nabywania bydła utrzymuje tendencję spadkową i w tysiącach przy-padków przyspiesza jeszcze bardziej upadek rol-nictwa. Zwłaszcza handel bydłem jest domeną pewnej klasy społeczeństwa, trudniącej się tym, aby ograbić rolników i stopniowo przejąć cały ich dobytek. Właśnie ta sprawa jest rakiem toczącym wieś i to ją należy usunąć, jeżeli ma być udzielona pomoc. Jak udowodnimy później, można to zro-bić, ale do tego znowu potrzebne będą pieniądze. Bieda wkracza w okamgnieniu z powodu chorób, utraty bydła, wypadków przy maszynach rolniczych i furmankach, z powodu pożarów, gra-dobicia, nieurodzaju itp. i pojawia się potrzeba posiadania pieniędzy. Jeżeli przytrafi się ten lub inny pech, to wcale nierzadko dotyczy to całego regionu, parafii lub jeszcze większej części miesz-kańców i w takiej sytuacji nawet przy najlepszej woli sąsiad nie potrafi pomóc sąsiadowi w po-trzebie, przyjaciel nie pomoże przyjacielowi. Nawet wtedy, gdy nieszczęście dotknie jedynie niektórych, to brak pieniędzy, jak powszechnie wiadomo, jest na wsi tak wielki, że nawet najżyczliwsi bliscy nie potrafią udzielić pomocy.

(18)

W większości przypadków nieszczęśnicy są zmu-szeni poddać się lichwiarskim kosztom pożyczek, na których zgubny wpływ już wcześniej zwra-caliśmy uwagę. W takich sytuacjach zatem znów potrzebne są pieniądze.

„Dobrze, przyznajemy się”, wtóruje się nam, „pieniądze są potrzebne, jak je zdobyć na prostej wsi, na wsi, gdzie prawie nie udziela się kredytów indywidualnych i mało kredytów rze-czywistych?” My nie chcemy tu różnicować mię-dzy kredytem indywidualnym i realnym, jesteśmy jednak zdania, które opiera się na doświadczeniu, że kredytów na wsi, co do zasady, częściowo jest więcej i będzie w przyszłości jeszcze więcej niż w miastach, gdy kapitaliści nabiorą większego do-świadczenia. Jednakże nie da się zaprzeczyć, że w tym momencie ogólnie kredyty na wsi są rzad-kością. To, że przy celowej pomocy sytuacja zna-cząco się poprawi, jest równie pewne. Obecnie jest wiele parafii, w których jeden lub więcej mieszkańców sądownie zastawili swoje budynki czy działki. Wartość zastawionych dóbr wynosi jednakże przeciętnie co najmniej dwukrotność długu. Przy sprzedaży powinno zatem co naj-mniej tyle reszty pozostać, ile wynosił dług. Do tego dochodzą jeszcze inne dobra jedynie o prze-ciętnej wartości, czyli wyposażenie domu i urzą-dzenia rolnicze, bydło, nawóz, zbiory itp. To wszystko zliczone razem daje przecież mieszkań-com wiejskiej parafii większe bezpieczeństwo niż co do zasady nieznaczący majątek ruchomy pew-nej liczby rzemieślników miejskiej parafii. To, że kapitał na wsi jest co najmniej dostatecznie duży, udowodnimy w dalszej części.

Jeżeli tak zaprawdę jest, to jakże można udzielić pomocy? Wracamy do naszego przy-kładu z przedsiębiorcami i ich bankierami. Spytaliśmy się, czy również rolnik, rzemieślnik i pracownik dniówkowy muszą mieć swojego bankiera. Do przyjmowania pieniędzy na pewno znajdą się ludzie, jednakże do pożyczania, tak jak tu jest to konieczne, pewnie nikt się nie znajdzie, ponieważ nie dysponują oni ani pieniędzmi, ani zdolnością kredytową, aby sprostać wymaga-niom. Temu, co jest niemożliwe dla jednej osoby, może sprostać pewna liczba mieszkańców jednej parafii lub dzielnicy, którzy wspólnie przystąpią do spółdzielni. I tym samym przechodzimy do

2

zakładania banków ludowych lub, jak my chcemy je tu nazywać, spółdzielczych kas pożyczkowych.

Powinno być pożyteczne, aby bliżej zgłębić temat ich rozwoju w tutejszej okolicy.

Autor zarządzał w latach 1848–1852 okręgiem administracyjnym Flammersfeld w We-sterwald, obszarem żyjącym tylko z rolnictwa uprawnego, w skład którego wchodziło pięć pa-rafii, trzydzieści trzy gminy i około 5000 duszy-czek, po tym jak przez okres trzech lat kierował w ten sam sposób obszarem administracyjnym o podobnej wielkości. Urodził się nieopodal, zos-tał również wychowany na wsi, zatem panujące tam warunki były mu znane. Chociaż grunty za-sadniczo były tanie, a liczba mieszkańców w sto-sunku do powierzchni nie była wysoka, to mimo wszystko panowała ogólna bieda. Objawiała się głównie w już przedstawionym niechlubnym handlu bydłem i dochodziło do wielu przypad-ków, w których całe rodziny zostały w ten sposób doprowadzone do ruiny. Aby przeciwdziałać tej fatalnej sytuacji, autor założył w roku 1849 tak zwany „Flammersfelder Hülfsverein zur

Unter-3

stützung unbemittelter Landwirte” . Mniej więcej sześćdziesięciu zamożnych mieszkańców dzielni-cy podjęło się na zasadach solidarności ręczyć koniecznymi środkami pieniężnymi. Początkowo, po zajęciu się najpilniejszymi potrzebami, spół-dzielnia skupiła się na nabywaniu bydła i przeka-zywaniu go mieszkańcom oraz stopniowym, na przestrzeni pięciu lat, doprowadzeniu do ich spła-cenia. Kupno i ponowna sprzedaż bydła okazały się czasochłonne, uciążliwe i kosztowne. Z tego też powodu oraz dlatego, że pojawiły się inne po-trzeby, zrezygnowano z dalszego przekazywania bydła na rzecz przekazywania pieniędzy. Wypłata następowała na zasadach prostego poręczenia, terminy spłaty były ustalane. Wrócimy do tego tematu przy szczegółowym omówieniu ustaleń statutu.

W roku 1854 autor założył w Heddes-dorf, dokąd został w roku 1852 przeniesiony na stanowisko burmistrza, tak zwaną Spółdzielnię

4

Dobroczynną , tak samo składającą się z zamoż-nych mieszkańców pięciu parafii, czternastu gmin i teraz około 9000 duszyczek tej dzielnicy. Aby możliwie zaradzić obniżającemu się poziomowi dobrobytu, spółdzielnia postawiła sobie za cel działać dobroczynnie we wszystkich kierunkach, zadbać o wychowanie zaniedbanych dzieci, dawać zatrudnienie i wypłacać wynagrodzenie mieszkańcom, zwłaszcza zwolnionym więźniom,

2 Volksbank – Bank Ludowy.

3 Flammersfeldzka Spółdzielnia Pomocy do Wsparcia Ubogich Rolników. 4 Wohltätigkeis-Verein.

(19)

utworzyć bibliotekę ludową, szczególnie zadbać o nabycie potrzebnego bydła i założenie kasy kre-dytowej. Spółdzielnia podczas dziesięcioletniej działalności, od 1864 roku, wypłaciła 1467 miesz-kańcom pożyczki w łącznej wysokości 54 447 ta-larów. A że były one udzielane co do zasady na okres pięciu lat, częściowo również na dziesięć, ale tylko pięć lat branych było do kalkulacji kosz-tów i co rok jedna piąta kwoty musiała być spła-cana, to spłata kalkulowała się średnio na okres 2 ½ roku. Porównując wskazaną kwotę pożyczki z warunkami udzielanymi przez Spółdzielnię Schulze-Delitzsch, zakładając, że pożyczka zosta-ła udzielona na okres trzech miesięcy i spzosta-łacona po dwóch i pół roku, a zatem była przedłużana dziewięć razy, to zwrot wyniósłby, wliczając w to pierwszą przyznaną kwotę, dziesięciokrotność tej sumy, czyli 544 470 talarów, co istotnie stanowi znacząca kwotę jak na wiejskie warunki.

Jako że przy zakładaniu pierwotnej spół-dzielni autorowi nie były znane inne spółspół-dzielnie kredytowe lub zaliczkowe, wymyślił zasady jej funkcjonowania na podstawie istniejących wa-runków, a konieczne poprawki wprowadzane były stopniowo i wynikały z potrzeb. Pomysł utworzenia spółdzielni z zamożnych mieszkań-ców był na wsi szczególnie potrzebny w czasach, kiedy takie spółdzielnie były jeszcze nieznane i nie darzono ich odpowiednim zaufaniem. Cho-ciaż pierwsza spółdzielnia oferowała gwarancje na kwotę wielu tysięcy talarów, początkowo nie mogła pozyskać pieniędzy na swoje cele.

Po dłuższych staraniach autora jako przewodniczącego spółdzielni udało się porozu-mieć z pewnym kapitalistą w sąsiednim nadreń-skim mieście i nakłonić go do wypłacenia na po-czątek 2000 talarów zaliczki, ponieważ dwudzies-tu członków spółdzielni poręczeniem sądowym złożyło gwarancję odpowiedzialności całym swoim majątkiem. Gdy tym sposobem została zapoczątkowana działalność spółdzielni, to już nigdy później nie zabrakło w niej pieniędzy. Wręcz przeciwnie, proponowano spółdzielni więcej pieniędzy, niż mogła przyjmować.

Dłużnicy przy otrzymaniu pieniędzy płacą poza zwyczajnymi odsetkami w wysokości 5% jednorazową prowizję w tej samej wysokości. Z tego na każdy rok z pięciu lat przypada 2⅒%, a na każdy z dziesięciu – 1⅓%. Dłużnik płaci za-tem rocznie w przypadku spłaty pięcioletniej 7⅒% odsetek i prowizji, a w przypadku spłaty dziesięcioletniej – 6⅓% i ma przy tym tę korzyść, że może w każdej chwili spłacić stopniowo, a na-wet natychmiastowo cały kapitał lub jego część.

Niezależnie od personelu pracującego przy zarzą-dzaniu spółdzielnią poza rachmistrzem nikt nie pobiera wynagrodzenia za włożony trud i okaza-ło się, że właśnie ci pracownicy chętnie i bezinte-resownie pracują oraz nie wnioskują o wynagro-dzenie za swoją pracę. Z tej przyczyny osiągany zysk, po odciągnięciu od niego kosztów spół-dzielni i prowizji, tworzył dość szybko fundusz rezerwowy. Chronił on członków spółdzielni przed wszelkimi szkodami spowodowanymi stra-tami, które jednak w przypadku naszych spół-dzielni jeszcze nigdy się nie pojawiły, i daje to per-spektywę bezpieczeństwa, że w przypadku dłu-giej działalności spółdzielnie będą mogły istnieć bez subwencji ze strony swoich członków, po-nieważ będą w stanie gospodarzyć pieniędzmi ze stosunkowo nieznacznego zysku. W przypadku tak działających spółdzielni, jak zostały opisane, jak dotąd ich członkowie nie musieli do nich dopłacać i nie domagali się również niczego od nich. Działali bezinteresownie, kierując się miłoś-cią do bliźniego. Piętnaście lat trzymamy się upar-cie tej podstawowej zasady, lecz musimy teraz się przyznać, że nie da się jej już dłużej podtrzymać i że opierające się na tej zasadzie spółdzielnie nie są zdolne do funkcjonowania pomimo trzymania się i przestrzegania zasady samopomocy, zgodnie z którą żaden dłużnik nie otrzymuje niczego w prezencie i surowo jest wzywany do spłaty ka-pitału i odsetek. Zależy nam na jednoznacznym, krótkim przedstawieniu koncepcji, aby wynika-jące z jej realizacji ogólne doświadczenia mogły przynieść komuś korzyść. Równie nieuzasadnio-ne i na dłuższą metę niewykonalnieuzasadnio-ne jest zjedno-czenie wielu celów w ramach jednej spółdzielni. W przypadku wspomnianej Spółdzielni Dobro-czynnej traciły zastosowanie jedna działalność za drugą, aż w końcu pozostała jedynie kasa pożycz-kowa. Dwa produkty, kasa zaliczkowa i kasa osz-czędnościowa, dadzą się dobrze ze sobą powią-zać. Jednakże i w tej sprawie zdecydowanie należy doradzić, aby każdą kasę prowadzić osobno. Nie-zależnie od tego, jak potraktuje się pieniądze z ka-sy oszczędnościowej, czy zostaną wykorzystane jako pożyczka w kasie zaliczkowej, to przestrze-gając porządku, należy dla wpłat, względnie dla spłat wpłacanych do kasy oszczędnościowej prowadzić osobną księgowość.

Osobisty interes jest spoiwem, który musi łączyć ze sobą opisywane w tym tekście spółdzielnie. Członkowie przedstawionych powyżej spółdzielni nie odnosili osobiście żadnej bezpośredniej korzyści. Mieli działać dla innych, co na dłuższą metę okazało się niewykonalne.

(20)

Spółdzielnia Flammerfeld rozwiązała się wkrótce po przeniesieniu autora. Po tym, gdy pożyczki Spółdzielni Heddesdorf osiągnęły poziom pra-wie 30 000 talarów, również i tu stało się koniecz-ne wprowadzenie zmian, niezależnie od tego, że istniał już fundusz rezerwowy na kwotę 2500 talarów. Stara spółdzielnia została rozwiązana w roku 1864 i tym samym powołano nową pod nazwą „Heddesdorfer

Darlehnskassen-Ve-5

rein” od razu z wysokim udziałem. Powiązana z nią została kasa oszczędnościowa. Po wielolet-nich doświadczeniach statuty tej już bardzo dob-rze działającej spółdzielni możemy rekomen-dować jako wzorowe dzielnicom wiejskim, w któ-rych panuje duży ruch, oraz nawet mniejszym i większym miastom. Autorowi dotychczas nie było dane z powodu nadmiernych spraw urzędo-wych dalej poświęcić się popularyzacji spółdziel-ni. Miał on jednak przyjemność założyć kilka ta-kich w swoim sąsiedztwie. Zostały one bliżej opi-sane w załączonej statystyce na końcu tego tek-stu. Chociaż sprawiają , aż po omówioną Spół-dzielnię Flammersfeld, dobre wrażenie i jako że potrzebujący pomocy samodzielnie tworzą spół-dzielnie i zapewniają ich żywotność, to odznacza się na ich tle Spółdzielnia „Darlehnskasse-Verein für das Kirchspiel Anhausen”. Powód tego może być głównie taki, że przy zachodzących warun-kach odpowiednia była granica dzielnicy. Kirch-spiel składa się z czterech gmin cywilnych, które leżą blisko siebie, i liczy tylko 1494 duszyczek. Znajduje się poza obszarem dużego ruchu i jest terenem upraw rolnych. Jak wszędzie w przypad-ku takich spółdzielni udział w niej mieli i ksiądz, i nauczyciele. Kierowanie i zarządzanie kasą spół-dzielni jest wzorowe, tak że można przedkładać je każdorazowo jako wzór do naśladowania. Gdy wymieniony w statystyce przewodniczący spół-dzielni zdawał niedawno podczas przekazywania dokumentów statystycznych ustnie raport auto-rowi, udzielił on odpowiedzi na zadane pytanie, jak został osiągnięty rozkwitający stan spółdziel-ni: „Stosowaliśmy się jedynie do statutów i skru-pulatnie trzymaliśmy się przepisów”. Te statuty, ich przepisy, które sprawdziły się dzięki doświad-czeniu, rekomendujemy jako statuty wzorcowe dla dzielnic wiejskich. Podstawowa zasada naj-bardziej koniecznej pomocy finansowej jest tu w pełni zachowana. Wkrótce po przekształceniu Spółdzielni Heddersdorf autor udał się na jej wal-ne zgromadzenie, aby wprowadzić odpowiednie zmiany w statutach. Udział w nim wzięli prawie

wszyscy członkowie, tłumaczyli jednak, że chcą pozostać przy dotychczasowej, bardzo odpowia-dającej im koncepcji i nie chcą wprowadzić wpłat wkładu przez spółdzielców. Koncepcja jest bar-dzo prosta, wysiłek przy zarządzaniu jest zniko-my, oszczędności pojawiają się poprzez zaliczki na dochód z plonów. Zatem zapewniono popra-wę majątku, jak również nagromadzenie kapitału rezerwowego w opisany sposób.

Bliższe wytłumaczenie rozwoju podsta-wowych zasad, jak i szczegółowe objaśnienie koncepcji nastąpi w kolejnych rozdziałach, co bę-dzie zarazem uzasadnieniem opisanych w roz-dziale VIII statutów. Tam, gdzie jest konieczne wskazać tę czy inną koncepcję, będziemy to czy-nić skrótowo, używając pojęć: statuty Heddes-dorf lub Anhausen. Schematy do prowadzenia księgowości, odpowiednie formularze i proto-koły będą przedstawione do każdego statutu. Pod koniec każdego z rozdziałów znajdują się odpo-wiednie instrukcje. Dla dzielnic wiejskich te schematy zdaja się być bardziej potrzebne niż dla obszarów dużego ruchu.

Choć spółdzielnie mogą sprawiać wra-żenie dobroczynnych, to nie wolno spodziewać się z ich udziałem żadnych cudów, żadnych nag-łych zmian panujących warunków. Dobry wpływ może działać jedynie stopniowo. Przy rozważ-nym zarządzaniu nastąpi z dużą pewnością i dla-tego zakładanie takowych spółdzielni nie może być dość rekomendowane. Aby doprowadzić do ich powstania, kierowane były z różnych stron do autora zapytania z prośbą o przekazani statutów, jak i odpowiednich objaśnień, czego spełnienie nie było możliwe. Oto jest powód powstania tego tekstu i objaśnienia. Autor jest również chętny do dalszych wyjaśnień i pomocy przy zakładaniu spółdzielni.

Ci, którzy najpilniej potrzebują spół-dzielni, z reguły najmniej są w stanie wdrożyć, podtrzymać i kierować tą koncepcją, dlatego pilnie zaleca się uczestnictwo w tym procesie wielu stron. Z powodu wzrastającego ubóstwa ci wszyscy, którzy nie chcą wyciągnąć z biedy korzyści, stosując lichwiarski handel, ponoszą straty. W interesie zamożnych klas społecznych leży zatem, aby wspierać spółdzielnie i, na ile to będzie konieczne, mieć również w nich swój udział. Na wsi jest jeszcze wiele podobnych ukrytych skarbów. Poprzez lepszy i bardziej zaawansowany sposób uprawy gleby, poprzez drenaże, celowe tworzenie łąk i lasów, zakładanie

(21)

i ulepszanie winnic, plantacji chmielu, owoców, pastwisk, hodowli roślin itp. możliwe będzie dzięki oszczędzaniu, pracowitości i pieniądzom odebrać to bogactwo ziemi i z pomocą takich spółdzielni długotrwale nim gospodarzyć, co sprawi, że biedne i zacofane parafie staną się zamożne. Ale również w sprawach obyczajowych i religijnych, moglibyśmy nawet powiedzieć, że głównie w nich, spółdzielnie są bardzo ważne. Wzrostowi ubóstwa i zwiększającej się potrzebie pomocy towarzyszy również upadek moralny. Bez pomocy materialnej żadna duchowa pomoc, oparta nawet na najlepszej woli, na najszczerszym dążeniu, nie będzie skuteczna. Samo uduchowie-nie uduchowie-nie da rady odpowiednio mocno przeciwdzia-łać wzrastającej degeneracji. Jałmużna czy wszel-kie podobne datki nie służą temu i z reguły wyrzą-dzają więcej szkody niż pożytku. Pomoc musi opierać się na pojęciu: „Kto nie chce pracować,

6

niech też nie je” . Pomoc musi być kierowana na to, by możliwie rozwijać umiejętności i siły potrzebujących i doprowadzić do znacznego wzrostu ich majątku i jego użycia, krótko mówiąc, w ten sposób wspomóc pieniędzmi. To stworzy atmosferę do oszczędzania i widziana jest pomoc nie tylko panów pracy, wraca wtedy zaufanie do siebie samego, do ludzi i Boga i ziemię w praw-dziwie chrześcijański sposób będzie można uczy-nić sobie poddaną, czego nie można osiągnąć w inny sposób. Wymaga to współudziału nie tyl-ko urzędników, lecz w szczególności duchow-nych i nauczycieli.

Podczas redagowania statutów zdaje się być rekomendowane, aby skorzystać z dotychczas zebranych doświadczeń. Jest to bezcelowe i pro-wadzi do niepotrzebnych dyskusji oraz nieprzy-jemnych następstw, zwłaszcza na wsi, gdy w tym temacie pozwala się podejmować decyzje więk-szości. Dlatego zaleca się, by pewna grupa osób, które czują się do tego powołane, opracowała sta-tuty w taki sposób, aby pasowały do lokalnych wa-runków. Każą spisać to w zeszycie na wytrzyma-łym papierze, a następnie przedłożą do podpisu zwołanemu zgromadzeniu. Założenie spółdziel-ni z reguły jest możliwe, gdy z naciskiem wskaza-na zostanie konieczność i korzyści silnej repre-zentacji. Nie ogranicza to w najmniejszym stop-niu wolności członków spółdzielni, ponieważ każdy z nich ma później prawo wnioskować o ko-nieczne jego zdaniem zmiany. Zaleca się, że zaraz

na pierwszym zgromadzeniu odbędą się wybory oraz wszystko zostanie tak zorganizowane, aby możliwie szybko rozpoczęła się działalność spółdzielni. Ta rada opiera się na doświadczeniu autora, któremu za każdym razem udawało się w ten sposób powołać do życia spółdzielnię. Odradza się czytanie niniejszego tekstu celem uzasadnienia konieczności itp. zamiast ustnego wykładu, ponieważ z doświadczenia wynika, że wykład jest lepiej rozumiany.

Zgromadzenia konieczne do utworzenia spółdzielni muszą się odbywać zgodnie z prze-pisami wynikającymi z Prawa do Zgromadzeń, przy zachowaniu odkreślonych terminów i wcze-śniejszym zgłoszeniu miejscowej Policji. Kiedy już jednak spółdzielnie powstaną, wystarczy tylko przekazanie statutów do administracji, później nie będzie trzeba składać zgłoszeń w sprawie zgromadzeń, ponieważ spółdzielnie służą celom czysto prywatnym, czyli organizacji dla swoich członków potrzebnych pieniędzy, i nie traktują o żadnych sprawach publicznych.

Ważne i często trudne jest wyodrębnie-nie dzielnic spółdzielni na wsi. Pewną stałą zasa-dą, bazującą na doświadczeniu, jest założenie, że dzielnice, bez względu na aktywność, powinny być małe. Przy rekomendowanej tu koncepcji ko-nieczna jest dokładna znajomość członków i re-lacji między nimi. Można to osiągnąć jedynie wte-dy, gdy granice spółdzielni nie będą zbyt rozległe. W pruskich prowincjach nadreńskich i w Westfalii nie powinny one przekraczać obszarów

adminis-7

tracyjnych burmistrzów . Ruch osiadłych w tych dzielnicach osób wraz zarządzającymi nimi urzędnikami jest na takim poziomie, że z reguły zapewniona jest między nimi wymagana znajo-mość. Gdyby spółdzielni nie dało się ograniczyć do jednej dzielnicy, nie sprawdziłoby się to w praktyce. Podjęto tu jednak taką próbę. Spół-dzielnia utworzona z trzech obszarów burmi-strzowskich o łącznej liczbie 11 337 duszyczek działa gorzej. Odległości są zbyt wielkie, a więź między członkami jest niewystarczająca, aby osiągnąć bliższą znajomość. Dlatego zarządzanie jest mało sprawne. W przypadku kilku okręgów burmistrzowskich, które utworzyły dla siebie własną spółdzielnię, interes funkcjonuje bardzo dobrze. Okręg burmistrzowski, który składa się z trzech parafii, podzielił się na dwie dzielnice. Najlepiej działa interes we wspomnianej parafii

6 2 List do Tesaloniczan [przyp. tłum.].

(22)

Anhausen, której sprzyja jej odosobnione poło-żenie i pozostałe warunki.

Tam, gdzie nie istnieje opisany powyżej typ struktury zarządzania gminą, ogólnie reko-menduje się tworzenie spółdzielni wg kościel-nych parafii, w których w wyniku różkościel-nych działań w zakresie kościelnym i innych publicznych spra-wach mieszkańcy wystarczająco się znają. Tam, gdzie parafia wydaje się być za mała, należy połą-czyć ją w tym celu z jedną lub kilkoma sąsiednimi parafiami. Ze wskazanych powyżej powodów nie rekomendujemy założenia spółdzielni dla wiej-skiego okręgu, gminy, itd. Temat ten będzie do-kładniej omówiony w rozdziale III.

Wobec już działających w takich dużych dzielnicach spółdzielni takie stwierdzenie może wydawać się śmiałe. Nawet jeżeli jesteśmy prze-konani, że spółdzielnie w małych dzielnicach będą skuteczniejsze, to chcemy tymi uwagami, jak i w ogóle naszym przesłaniem w przedmiotowym temacie i wiążącymi się z tym doświadczeniami oraz wynikającymi z nich opiniami, jedynie zachę-cić do zakładania spółdzielni. Inne warunki będą od czasu do czasu wymuszały zmiany statutów i formularzy, a wraz z coraz szybciej kroczącym postępem będą wymagały w prowadzenia usprawnień. Aby doświadczenia zbierane przez spółdzielnie były możliwe do opracowania i dal-szego stosowania, można by sobie życzyć, aby o nich informować. Doskonałą okazją do tego, jak i do wzajemnej pomocy, są wiejskie stowarzy-szenia. W ich czasopismach i różnych organach – w pruskich prowincjach nadreńskich w „Zeit-schrift des landwirtschaftlichen Vereins für

8

Rheinpreuβen” redagowanej przez Generalnego Sekretarza J.R.S. Thilmanna z Bonn, który sprzyja tej inicjatywie i który powinien otrzymać te infor-macje o spółdzielniach – można przekazać pi-semnie, a na zgromadzeniach ustnie omówić, a kierując się ważnością przedmiotu sprawy, ocze-kuje się, aby zwłaszcza poświęcić czas, względnie udostępnić w tym celu pomieszczenia. Wszelkie lokalnie administrowane rolnicze spółdzielcze kasy pożyczkowe znalazłyby w niej swoje cen-trum, a zarazem środki na przyszłą edukację, lo-kalne oddziały w tym samym celu musiałyby się zjednoczyć, aby zarządzać Głównymi Spółdziel-niami. Aby wszystkie one mogły wejść ze sobą w kontakt i jako że oczekiwany jest proponowany tu system, który w pierwszej kolejności został

skonstruowany na potrzeby rolnictwa, pozwala-my sobie zatem zaproponować jako organ dla wszystkich spółdzielni rolniczych Niemiec dobroczynny, wzorowo redagowany i bardzo roz-powszechniony w Niemczech miesięcznik „Neue landwirtschaftliche Zeitung, herausgegeben von Dr. J. J. Fühfing, Glogau, Verlag von Carl

Flem-9

ming” , którego wydawca kieruje sekcją gospo-darki narodowej Stowarzyszenia Rolniczego Prus Nadreńskich.

Uprasza się o kierowanie wiadomości do tej gazety, do wydawcy dr. J.J. Fühfing w Kolonii, który to zobowiązał się poświęcić sprawom doty-czącym spółdzielni szczególną uwagę i zapewnić odpowiednią przestrzeń na ich omówienie. Z tej przestrzeni będzie korzystał również autor obec-nego pisma do publikowania swoich kolejnych informacji. Byłoby mile widziane, gdyby do re-dakcji wspomnianej gazety każdy, kto zakładać będzie spółdzielnię wg opisanego tu systemu, nadał krótkie ogłoszenie, co pozwoli uzyskać ogląd i stopniowo tworzyć statystykę.

W interesie tej ważnej sprawy powinno leżeć, aby rolnicze spółdzielnie, pododdziały, jak i największe spółdzielcze kasy pożyczkowe, ko-rzystały z tego czasopisma, aby zdobyte doświad-czenia mogły być wykorzystywane możliwe przez wszystkich. Czasopismo można otrzymywać za pośrednictwem poczty oraz we wszystkich księ-garniach. Miesięcznie ukazuje się jeden zeszyt. Cena trzech zeszytów wydawanych w kwartale wynosi ⅔ talara, a koszt całego rocznika to 2⅔ talara. Urzędy pocztowe przyjmują zamówienia jedynie na cały rok, za zaliczkę 2⅔ talara.

Poza proponowaną pełną organizacją spółdzielni wg naszego systemu i wynikający z tego ułatwiony dostęp do informacji i omówie-nia, sprzyjają temu również ekonomiczne zgro-madzenia. Gdy tylko spółdzielcze kasy pożycz-kowe znacząco się rozprzestrzenią w typowo wiejskich dzielnicach, byłoby niezwykle pożą-dane, celem spowodowania jednolitego działania, wejście w bliższy kontakt z Biurem Adwokackim w Poczdamie, założonym i kierowanym przez bardzo zasłużonego dla Niemieckiego Stowa-rzyszenia Spółdzielni i ogólnie znanego pana Schulze-Delitzscha. Organem adwokatury jest czasopismo „Cech Przyszłości”. Ukazuje się po-przez E. Keil w Lipsku i rocznie kosztuje 1 talar. Zaleca się większym spółdzielczym kasom

8 Czasopismo Rolniczego Stowarzyszenia Prus Nadreńskich [przyp. tłum.].

9 Nowa Gazeta Rolnicza wydana przez dr. J.J. Fühfing, w Glogau, Wydawnictwo Carl Flemming

(23)

pożyczkowym, powstałych na bazie statutów Heddesdorf, korzystanie z tego czasopisma.

Rozdział II

Członkostwo, prawa i obowiązki członków a) Sprawy ogólne

Po tym, gdy wg instrukcji utworzono granice dzielnicy spółdzielni zgodnie z omówie-niem w rozdziale I, rekomenduje się wpisanie w statutach ustalenia, że tylko mieszkańcom tej dzielnicy wolno przystąpić do spółdzielni. Jeżeli takie ustalenie nie zostanie przyjęte, to trudno bę-dzie ustalić granicę i nie bębę-dzie mógł być osiąg-nięty cel jej istnienia: znajomość między człon-kami i ich wzajemne relacje. Jako że celem spół-dzielni nie może być jedynie utrzymanie i namna-żanie istniejącego majątku, lecz szczególnie danie możliwości zupełnie ubogim dojścia do włas-ności poprzez oszczędzanie i pracowitość, dlate-go zaleca się, aby co do zasady nie wykluczać żad-nego pełnoletniego mieszkańca dzielnicy, który posiada pełnię praw obywatelskich. Takie zasad-nicze stwierdzenie dotyczące przyjmowania no-wych członków wymusza, aby przyjęcie wymaga-ło szczególnej uchwały komisji spółdzielczej, rady zarządczej lub zarządu. Do tych ostatnich będzie należało, aby takim osobom, które przez swoje zachowanie, np. pijaństwo lub inne roz-pustne życie, stają się niegodne przyjęcia, odmó-wić członkostwa. Przy dobrej pracy spółdzielni dla każdego będzie to powód, aby prowadzić się w taki sposób, by być godnym członkostwa i god-nym tego pozostać. Ponieważ będzie też koniecz-ne, aby podejmować decyzje wykluczające człon-ków ze spółdzielni, gdy podejmą działania nie-zgodne z wymogami stawianymi przed człon-kami, ich ocenę pozostawia się radzie zarządza-jącej lub zarządowi. Dobrowolne wypisanie się przez członka musi być zastrzeżone, ponieważ możliwe jest, że nie zostanie osiągnięta wystarcza-jąca liczba członków. Konieczne jest ustalenie, że członkowie, którzy nie spłacają w terminie swo-ich składek lub tacy, w przypadku których do-chodzi do pozwów sądowych, mogą zostać wy-kluczeni. Nie da się całkowicie uniknąć pozwów sądowych przeciwko członkom. Jeżeli takowych będzie za dużo, to zdolność kredytowa spółdziel-ni może ucierpieć. Przyzwoici mieszkańcy wezmą sobie za punkt honoru, aby nie dopuścić do poz-wu. Nierzetelni członkowie, którzy często wyko-rzystują spółdzielnię jedynie w celu lekkomyśl-nego zaciągania długów i tym samym sobie szko-dzą, nie będą jej służyć. Przynoszą spółdzielni

jedynie hańbę i zachęca się do ich pozbycia do czasu, gdy staną się znów godni przyjęcia.

Przy proponowanej wcześniej zasadzie odnoszącej się do wytyczania granic dla spół-dzielni oczywiście należy odstąpić od odbierania członkostwa z powodu wyprowadzki poza grani-ce spółdzielni. Umieszczenie takiego ustalenia w statutach może być niebezpieczne, ponieważ w przypadku ewentualnej złej kondycji majątku spółdzielni któryś z członków w prosty sposób mógłby uchylić się od swoich obowiązków. Na wsi, gdzie, jak się mówi, mieszkańcy są zakorze-nieni, taka przeprowadzka nie jest sprawą prostą i gdyby odbyła się z wymienionego powyżej po-wodu, to przyniosłaby temu członkowi więcej szkody niż pożytku. Gdy jednak dojdzie do prze-prowadzki, problemowi temu winno się zaradzić poprzez podjęcie ustalenia, że taki członek przez pewien czas po przeprowadzce, ok. 3–6 miesięcy, musiałby pokrywać swoje zobowiązania powstałe podczas członkostwa w spółdzielni. Odradza się czynienie spadkobierców odpowiedzialnymi za członków. Mogłoby to powstrzymywać niektó-rych ostrożnych mieszkańców przed przystąpie-niem do niej. Takie ustalenie nie jest jednak ko-nieczne.

b) Prawa i obowiązki członków

Ustalenie, że członkowie mają z góry prawo wnioskować, o ile jest to konieczne, do po-życzania potrzebnych pieniędzy, jak i potrzeb-nych zaliczek zgodnie z zapisami statutów, jest tak samo oczywiste jak roszczenie, aby mieć swój stosunkowy udział w zyskach, wtedy gdy takowy w ogóle jest generowany.

Odradzamy zwalniania po pewnym okresie bez konsekwencji wykluczonego członka bez wywiązania się ze zobowiązań wobec spół-dzielni. Bardziej skłaniamy się do rekomendacji, aby dać spółdzielni prawo do zadecydowania o roszczeniach wobec ustępującego. Zwolnienie ze wszystkich zobowiązań w okresie zdefiniowa-nym w statucie, jak już wspomniano, będzie miało miejsce. Tak samo trzeba zastrzec do tego prawo i spółdzielni, zamiast rozwiązać spółdzielnię, w którym to przypadku występujący zachowuje wszystkie swoje zobowiązania, które nabył w okresie, członkostwa, tak jak każdy pozostały członek spółdzielni. Zastosowanie tej wytycznej będzie konieczne w bardzo rzadkich przypad-kach, gdy majątek jest w bardzo złym stanie i w przypadku wystąpienia ze spółdzielni wielu członków. Z powodu ostrożności takie ustalenie musi być podjęte.

(24)

Istotnym obowiązkiem członków, na którym opiera się spółdzielnia, jest odpowiedzial-ność cywilna. Aby wykazać wymaganą zdolodpowiedzial-ność kredytową spółdzielni celem pozyskania potrzeb-nych do jej działalności pieniędzy, jest konieczne, aby odpowiedzialność cywilna miedzy człon-kami była solidarna, tak żeby ci ręczyli za siebie zgodnie z regułą: jeden za wszystkich – wszyscy za jednego. Tak bardzo jak to ustalenie przy zakładaniu spółdzielni może budzić wątpli-wości u lękliwych ludzi, tak nie da się go również uniknąć, jeżeli chce się pozyskać konieczne pie-niądze. To, że poręczenie w tym układzie obciąża równomiernie wszystkich członków, jest oczy-wiste. Przy takiej równomiernie spoczywającej na członkach i przejętej przez spółdzielnię gwarancji bez solidarnego poręczenia z trudem znalazłby się jakiś kapitalista, który działającej w rzeczony sposób spółdzielni pożyczyłby pieniądze. Nie można by tego od nikogo wymagać, bo wierzyciel spółdzielni w przypadku ewentualnego pozwu o ściągnięcie należności musiałby do wypłaty należności zmusić poprzez złożenie tylu pozwów, ilu jest członków spółdzielni. Jednakże w przy-padku solidarnego poręczenia pozew może być skierowany wobec dowolnego członka. To brzmi i wygląda teraz bardzo niebezpiecznie i to na tyle niebezpiecznie, że nie powinno się wymagać od tak zamożnych mieszkańców, aby przyłączyli się do takiej spółdzielni. Dlatego wiele wysiłku i dys-kusji kosztowało nas przy tworzeniu pierwszych spółdzielni zebranie odpowiedniej liczby człon-ków. W rzeczywistości sprawa wygląda całkiem inaczej i nie jest tak niebezpieczna, jak wydaje się na pierwszy rzut oka, o czym świadczy to, że strach już ustąpił i we wszystkich spółdzielniach dość dużo zamożnych mieszkańców ma swój udział.

Już wcześniej zostało powiedziane, że do poprawy warunków na wsi koniecznie potrzebne są pieniądze i że aby je zorganizować, muszą być utworzone spółdzielnie, jako że nawet zamożni mieszkańcy wsi, którzy w większości przypadków już zastawili swoje nieruchomości, nie posiadają odpowiedniej zdolności kredytowej, jeżeli chcą uniknąć wchodzenia w relacje z lichwiarskimi handlarzami. Jako że teraz bez solidarnego porę-czenia spółdzielni wraz z innymi nie ma dojścia do potrzebnych pieniędzy za niskie oprocentowa-nie, konieczne jest, aby spełnić ten, wydawałoby się, uciążliwy warunek. Ten warunek jedynie zdaje się być uciążliwym, ponieważ, jak pokazują istnie-jące, niedawno założone i dobrze prosperujące spółdzielnie, w rzeczywistości taki nie jest.

Rzeczone ustalenie jest, jak już wspominaliśmy, konieczne, aby otrzymać pieniądze. W przypadku statutów ukierunkowanych na celowość oraz przy odpowiednim kierowaniu spółdzielnią, co nada ostrożnym i lękliwym prawa i obowiązki, spół-dzielnia może mieć tak mało wad dla indywidu-alnych członków, że jak często zapewniał o tym autor, chciałby sam przejąć gwarancję spółdziel-ni, której on przewodzi. Ponieważ pożyczone pie-niądze są znów wypożyczane i to z zyskiem, skła-da się on szybko na kapitał rezerwowy. Ten staje się tym większy, im więcej się pożycza i wypoży-cza, rośnie zatem w takim zakresie jak zadłużenie spółdzielni, jak rośnie też poręczenie każdego członka. W przypadku ewentualnych, ale przy dobrym zarządzaniu niemożliwych długach, są one pokrywane z zysku lub kapitału rezerwo-wego. Jednak zupełnie niezależnie od tego. Poży-czone pieniądze nie leżą bezużytecznie. W przy-padku dobrego zarządzania pożyczka jest zacią-gana dopiero, gdy jest taka konieczność, czyli pie-niądze natychmiast są dalej wypożyczane człon-kom. Muszą być pożyczane bezpiecznie, ponie-waż bez należytego bezpieczeństwa nie może być zgody na udzielenie pożyczki. Pieniądze są poży-czane z krótszym terminem spłaty niż termin spłaty pożyczki zaciąganej przez spółdzielnię. W spółdzielniach dochodzi ustawicznie do wypo-wiedzenia kapitału. Odbywa się w nich ciągły wpływ i wypływ pieniędzy. W normalnych cza-sach wycofywany kapitał jest pokrywany przez nowe pożyczki. To musi się odbywać w sposób skuteczny, bo przecież zacznie brakować pienię-dzy, dlatego są zakładane spółdzielnie, a cała rzeczywista potrzeba pieniędzy na działalność spółdzielni musi być pokryta, jeżeli mają one spełniać swój cel. To może bardzo dobrze dzia-łać. Ale jak będzie to działało w czasach kryzysu? Na to pytanie padała już ogólna odpowiedź i w obecnych warunkach nie należy zakładać, że w takich wyjątkowych czasach wszyscy kapitaliści wycofają swoje pieniądze ze spółdzielni, ponie-waż prawdopodobnie nie będą wiedzieli, jak je lepiej i bezpieczniej zainwestować. Ponadto w przyszłości wojny, jak należy zakładać, będą trwały krócej. Już nie nadejdzie żadna siedmio-letnia albo tym bardziej trzydziestosiedmio-letnia wojna. Trudne czasy szybko miną, a w takich czasach właśnie mieszkańcy wsi będą najbardziej cieszyli się z istnienia spółdzielni, bo zwłaszcza wtedy ruch zamiera i bieda jest największa. Jeżeli te założenia miałyby się nie spełnić, jeżeli wszyscy kapitaliści zażądają zwrotu swoich pieniędzy? Cóż, to byłoby fatalne i smutne dla członków

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ustaw uczniów w pary tak, by suma numerów uczniów każdej pary była podzielna przez 6.. Udowodnij, że

Widać już, że coś się zmieniło i zmienia się z dnia na dzień.. Co znaczy, gdy przyjdzie odpowiedni człowiek na odpowiednie

Ja przychodzę, widzę, że jest mama, ucieszyłem się, mówię - mamo jestem, a mama tak spokojnie do tych gospodarzy mówi: „A mówiłam wam, że duch Józka mi się ukaże”,

Dla operatorów samosprzężonych obraz numeryczny jest rzeczywisty, jego kresy należą do widma, widmo zawiera się w domknięciu ob- razu numerycznego, więc dla operatora

[r]

Udowodnić, że przekrój dowolnej rodziny ideałów (podpierścieni, podciał) R jest ideałem (podpierścieniem, podciałem) R.. Udowodnić, że jeśli R jest skończony, to jest

(…) Nie mamy stenogramu jego płomiennej mowy, tylko kronikarskie relacje z drugiej ręki. Historyk krucjat Steve Runciman streszcza ją tak:”Zaczął od zwrócenia uwagi

Napisz program, który czyta liczbę naturalną r (1600 < r < 10 000) i drukuje wszystkie piątki trzynastego w roku r. (W Polsce w tym czasie obowiązywał i zakładamy, że