Zbigniew Chojnowski
Napoleon i jego wojska w oczach
Mazurów
Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 13, 211-225
2007
Zbigniew Chojnowski
Napoleon i jego wojska w oczach Mazurów
M
azurzy, m im o że władali m ow ą polską, nie podzielali w spólnych poglądów na h istorię z Polakami. Byli bow iem poddanym i króla pruskiego i utożsam iali się z racją stanu Prus (M azurzy nazywali siebie „Staroprusakam i” , „Prusakam i”). Dlatego icłi postrzeganie osoby N apoleona, je g o działań i w ojsk zbiegało się z prusko-n iem ie- cką interpretacją dziejów. N ie do końca m ożna się zgodzić z opinią, że w m azurskim piśm iennictw ie X I X w. uprawiana była jedynie „czarna legenda N ap o leon a” .O francuskim cesarzu i w ojnach przez niego wywołanych najwięcej napisał „o j ciec m azurskiej literatury ludow ej”, a zarazem najpłodniejszy pisarz m azurski X IX w. — M arcin G erss (1808-1895). W w ydaw anym przez siebie „Kalendarzu K rólew sko- Pruskim Ew angelickim ” zam ieścił dziesiątki artykułów i w ierszy o „w ojnie nieszczęśli w ej”, ja k nazywano batalie i różne konflikty francusko-pruskie z łat 1806-1807, a także o innych zdarzeniach związanych z późniejszym okresem napoleońskim w dziejach Prus, zwłaszcza „w ojną w yzw oleńczą” z lat 1813-1815. W iększość tych tekstów ze brał G rzegorz Jasiński i opublikow ał w książce O Napoleonie, nieszczęśliwej wojnie, dzie jach europejskich i pruskich (O lsztyn 1997). Ja k twierdzi Jasiński, „To, że M arcin G erss
pośw ięcił tak wiele m iejsca w swoich kalendarzach w ojnom napoleońskim , w yni kało także z w iedzy i tradycji historycznej istniejącej w drugiej połow ie X I X wieku na M azurach ” , kiedy to „w przekazie ludow ym dom inow ały [... ] wydarzenia z wojen napoleońskich” 1. W m azurskich pieśniach ludowych odbijają się nie tylko ich echa, ale zapam iętany i opisywany je s t icłi przebieg, ja k w w ielozw rotkow ym tekście zaczy nającym się od słów „Wy gburzy, kelmrzy, ziem ianie” , w którym m .in. czytamy:
1 G. Jasiń sk i, Wstęp do: M . G erss, O Napoleonie, nieszczęśliwej wojnie, dziejach europejskich i pruskich, wst. i oprać. G. Jasiński, O lsztyn 1997, s. 13.
212 Z b ig n iew C h ojnow sk i
W roku tysiąc osiem set ósm ym U rosła biada i z kosm em W Prusiech bez Bonapartego Carta ki'ola francuskiego. Ten w pruski ląd w m asierow ał, Pieniędzam i pobrakował,
O bdzierał ląd z brantsiosam i [kontrybucjam i] A w ostatku brali sami.
Bojal sie pruskich żołnierzy, Ale pruskie oficerzy N a je g o w olo przystali, Podkupkie2 od niego brali.
Bohaterem pozytywnym tej m azurskiej rym ow anej opow ieści je st król pruski Fryderyk W ilhelm III (jego nieudolność i podw ójną grę w obec N apo leon a pom inął lub wybielił również M arcin G erss) i je g o m ałżonka Luiza, zaś czarnym charakterem „Fran cu z’', który w Rosji poniósł srom otną karę m iędzy innym i za brak szacunku do chleba:
Francuscy chleb miałki, rzanny [pszenny] W Prusiech po ziem i miotali,
Ale go w M oskw ie łaknęli, Bo Boga tem rozgniew ali3.
Zw ycięska dla Prus w ojna z Francją z lat 1870-1871 była dogodnym dla propagan dy pruskiej w ydarzeniem , aby obudzić (lub uform ow ać) w M azurach pam ięć o m ili tarnych i niem ilitarnych zm aganiach z w ojskiem napoleońskim , a przede w szystkim o klęsce N apoleon a i je g o armii. N ie pozostaw iła ona na „ziem i pruskiej” dobrych w spom nień. Ja n D onder z Lipińskich, pisząc jak o uczestnik w ojny 1870 z „kwatery” w Bouvais, przypom inał:
Powiem w am o w ojnie z tym Francuzem srogim , Który zawsze bywał nam najw iększym w rogiem .
’ ‘podkupka" — łapówka.
3 Pieśni gminne huhi mazurskiego ir Prusach Wschodnich, w: W. K ętrzyński, O Mazurach, wyb. i oprać. J. Jasiń sk i, O lsztyn 1968, s. 92-96.
D onder w spom ina zwycięskie potyczki i bitwy Prusaków z Francuzam i, np. pod W yszem borkiem — o nich samych zaś pisał, że plądrowali, kradli, gwałcili4 (D on der ubolewał nad tym, że żołnierze pruscy we Francji w w ojnie 1870-1871 w obec lu dn o ści cywilnej zachowywali się podobnie). W spom nienie tamtych wydarzeń w zm acniało w olę walki i triu m f militarno-polityczny.
N iepochlebny, wręcz odpychający, w izerunek N apoleon a wyrysował jed en ^ pierw szych m azurskich w ierszopisów — „gospodarz i radca kościelny” — Frycz O lszew ski z Różyńska (powiat Jań sb o rk [Johannisburg], w spółcześnie Pisz). Ten ludow y poeta francuskiego cesarza porównał do biblijnego faraona, który z pow odu zatwardziałego serca nie chciał dopuścić do wyjścia Ż ydów z Egiptu:
Pysznego N apoleon a Z Twoją pojm alim pom ocą. B o ś Ty go, ja k Faraona, Pokara! z całą je g o mocą. Tak z nim , Panie uczyniłeś I w ojska je g o pobiłeś I je g o kraj strw ożyłeś3.
W X IX w. najbardziej barwny i m otyw ow any w iedzą historyczną portret N apoleona i je g o w ojsk powstał pod piórem M arcina G erssa, który o intencjach i sposobie ujęcia tem atu pisał:
C h o ć N apo leon był w ielkim w rogiem naszym , to jed n ak m usi ten, co hi storię o nim pisze, czytelnikom sw oim prawdę powiedzieć. A tak m u- siem y i N apoleonow i przyznać to, co dobrego on sprawił, w spom inając i na zle sprawy je g o 1’.
M azurski autor przytoczył list „królowej pruskiej Ludw iki” z 1808 r., w którym stwierdziła, że Prusy po śm ierci Fryderyka W ielkiego przestały się rozwijać. D opiero procesy w zbudzone przez N apoleon a przyniosły popraw ę; pisała:
4 J. D onder, O wojnie między Niemcami i Francuzami r. 1870 i 1871, K K P E 1873, s. 49-52. Z ob. tez utw ory na ten tem at: j. D onder, J a k żołnierze nasze we Francyi gody 1870 r. i Wielkanoc 1871 r. przeżyli lu tw ór napisany 22 kw ietnia 1871 r. w B ou vais], K K P E 1872, s. 129-130; M . G erss, Poemat o wojnie, K K P E 1872, s. 140-144; J. D onder, O wojnie roku 1870 i 71 [tekst przysłany z Francji przez autora: „syna go sp odarskiego w Lipińskich w parafii kluskiej, dnia 1 m arca 1871], K K P E 1873, s. 126-128; M . G erss, Modlitwa na Nowy Rok, K K P E 1873, s. 3. ’
5 F. O lsiew ski [wzgl. O lszew ski]: Dzięki za pokój przywrócony. K K P E 1872, s. 130-131. h M . G erss, O Napoleonie..., op. cit., s. 40.
214 Z b igniew C h ojnow sk i
O d cesarza francuskiego wiele się nauczyć możemy. I nie zaginie to nigdy, co on uczynił. Z apew ne je st on statkiem 7 w ręku W szechm ocnego, aby zestarzałe rzeczy, ju ż żadnego znaczenia nie m ające, były pogrzebione8.
Gerss nie taił, że „nieszczęśliwa w ojna” wywołała konieczność reform, które przekształ ciły Prusy. Jak wiadomo, państwo to zmieniło się z monarchii absoluty stycznej w monarchię konstytucyjną'. N ie bez związku z wojnami napoleońskimi pozostaje fakt, że o M azurach jako odrębnej społeczności zaczęto mówić w Prusach właśnie tuż po 1815 r., a więc w wy niku następstw procesów wywołanych przez N apoleona Bonaparte10 (A. Kossert).
N ap o leon „B on epart”, ja k pisał o cesarzu Francji pruski M azur, był „tęgim w o ja k ie m ” obarczonym m nóstw em przywar. Składał puste obietnice11, czego przykła dem w edług G erssa było oszukanie Polaków 12, którzy „byli najtęższym i w ojow nikam i w w ojsku francuskim ” 13, cechowała go nieokiełznana żądza władzy, obsadzał stano wiska członkam i swojej rodziny i przyjaciółm i, posługiw ał się przekupstw em , dzięki czem u bez walki lub bez w iększego trudu podbił Prusy, uprawiał czarną propagandę przeciw sw7oim w rogom , miał „nieszlachetne serce” 14. Przy różnych okazjach G erss wskazywał na te i inne wady N apoleona. M im o że był
najw iększym w ojakiem i najpotężniejszym m onarchą czasu onego. 1 w y konał nawet wiele dobrego. Ale był przy tem w yniosłym , bardzo często nie dotrzym ał słowa, będąc nierzetelnym i panowania chciwym. C zy miał przyczynę zaczynać w ojnę z Prusam i i stać się przyczyną tak w ielkiego krwi przelania i tak w ielu strat niew ypowiedzianych. Chciał króla do za warcia pokoju nakłonić; ale gdy król na to chciał przystać, to począł w y krętami gadać'3.
G erss nie om ieszkał w skazać na to, że w postępow aniu i decyzjach N apoleon a są i te, które warto naśladować. Przy tej okazji podaw ane są niekiedy w ypow iedzi N a poleona sform ułow ane w polszczyźnie m azurskiej. Jed n a z nich pokazuje cesarza jak o tego dow ódcę, który potrafił docenić żołnierzy i „pobudzać do w aleczności” . N ap o le on 2 grudnia 1806 r.
‘statek' — narzędzie.
s M . G erss, O Napoleonie op. cit., s. 105.
'' Z ob. S. Salm onow icz. Prusy. Dzieje państwa i społeczeństwa, W arszawa 2004, s. 236 i nast.
111 Z ob. A. K ossert, Mazury. Zapomniane południe Prus Wschodnich, przeł. B. O strow ska, W arszawa 2004 — zob. rozdział Powstają „M aztn y " (1 8 1 5 -1 8 7 1 )", s. 95-140.
1 M . G erss, O Napoleonie..., op. cit., s. 59. 12 Ibidem, s. 58.
13 Ibidem, s. 214. 14 Ibidem, s. 65.
odezwał się [... ] do w ojsk swoich: „Żołnierze! — tak zawołał — Ju ż prawie rok tem u, jakeście na w iekopom nem polu bitwy pod Sław kow em (Auster litz) z nieprzyjacielem się bili. Zestraszone bataliony rosyjskie pouciekały w zam ieszaniu, albo pooddawali, gdy je otoczono, broń sw oję” 1'1.
G erssow i im ponow ało to, że „B on epart” uświetniał żołnierzy, którzy polegli za nie go, stawiając im p o m n ik i17. W dziew iętnastym wieku i później (do roku 1945) na obsza rze M azur był zwyczaj upam iętniania najwyższych dowódców, ja k i prostych żołnierzy, np. w kościołach um ieszczano tablice z ich nazwiskam i, stawiano pom niki zwycięstwa. W kościele w Pasym iu do dziś zachowały się tablice z nazwiskam i m ężczyzn z parafii pasym skiej, którzy zginęli w bitwach z czasów napoleońskim .
G erss z uznaniem podaje, że, w zorując się na stosunkach w w ojskach Francuzów, pruska władza zniosła kary cielesne; burzyła się przeciwko tem u szlachta i kadra oficer ska, ale zakazano „biegania przez rózgi i bicia żołnierzów kijam i” ls.
M arcin G erss powraca kilka razy do sprawy zniesienia poddaństw a, „starego kw asu” Prus, którego wyczyszczenie nastąpiło dzięki w pływowi N apoleona w 1807 r. M azur ski pisarz podawał:
w ydano ustawy, podług których g b u rzy 11' się stali w łaścicielam i swoich posiadłości. A to było spraw ą m ądrą, bo stan gospodarski m a wielkie znaczenie.
N apo leon tak twierdził o gburach: „G burzy są jądrem narodu. Wojska rzeczpospolitej, w których najwięcej było dziatek stanu gospodarskiego, bojow ały zawszedy2" m ężnie z nieprzyjaciółm i swoim i i wyratowały o j czyznę naszą z biady i napaści nieprzyjacielskiej. A z tej przyczyny są gbu rzy godnym i tego, abyśm y stan ich mieli w uczciw ości21”22.
Zw rócenie się władcy ku „ludow i” G erss ocenia bardzo w ysoko i jak o posunięcie, które osłodziło srom otny koniec N apoleona. G dy zerwał z „lu d em ” , poniósł klęskę:
D oznał się sam tego, gdy go na ostrów H elenę wygnano. Tam pow ie dział: „Wysocy panowie odw rócili się ode m nie, gdym był w nieszczęściu.
1,1 Ibidem, s. 60. 17 Tam że. Ih Ibidem, s. 110.
' ’ ‘gbur' — chłop, rolnik. 20 'zaw szedy’ — zaw sze,
21 ‘m ieć w uczciw ości’ — szanow ać, cenić. 22 M . G erss, O Napoleonie..., op. cit., s. 109.
216 Z b ig n iew C h ojnow sk i
I nie m ogłem się spuścić23 na szlachtę, ani na m arszałków m oich, ale lud i w ojsko były na m ojej stronie”24.
Podkreślanie roli „lu d u ” przez G erssa tłum aczyło się także tym, że swoją opow ieść O Napoleonie, nieszczęśliwej wojnie, dziejach europejskich i pruskich adresow ał do w iejskich nauczycieli, rzem ieślników i rolników. Sam przecież w yw odził się z chłopskiej rodziny spod G ołdapi. W ieloletnie pisanie o epoce napoleońskiej wiązało się z je g o dzieciń stw em — w roku upadku N apoleon a miał siedem lat, a także z tym, że do W iosny Ludów, czyli do roku 1848 — społeczna pam ięć o niej w śród M azurów była żywa i sta nowiła elem ent kształtowania się ich św iadom ości historycznej, patriotyzm u pruskiego oraz poczucia przynależności do „narodu pruskiego” .
G erss, pisząc o N apoleonie, odwoływał się do w yobrażeń i świata w artości cha rakterystycznych dla pruskich M azurów. N p . sposób opisania pobytu Bonapartego w D reźnie w lipcu 1807 r. nie dość, że ma pewien w alor satyryczny, to odnosi się do nie chęci M azurów do strojenia się (skrom ność w ubiorze to je d e n z tem atów dziesiątków w ierszy m azurskich). Toteż m usiała przypaść do gustu M azuro m scena pojaw ienia się N apoleon a na dw orze saskim. G erss budow ał w niektórych m iejscach sw ojego tekstu przesłanki, które um ożliw ić m ogły w zbudzenie sym patii M azura do cesarza Francu zów, a to po to, aby w zm ocnić poglądy upow szechniane przez autora. N ić p oro zu m ie nia m iędzy M azuram i i N apo leon em w om aw ianym fragm encie je st przygotow aniem do w ypow iedzenia myśli, że „B o n epart” burzył się przeciw papieżowi. G erss bow iem jak o luteranin w Prusach W schodnich czul się m isjonarzem ew angelicyzm u i je g o obrońcą na w schodnich rubieżach, i gdy tylko znajdow ał okazję, polem izow ał z ideą papieskiego zwierzchnictwa. Ja k przem ycił treść św iatopoglądow ą, ilustruje fragm ent poniższy:
Przybywszy do D rezna, [N apoleon] stanął w pałacu króla saskiego. N azajutrz zgrom adzili się dw orzanie i dw orzanki, i najwyższa szlachta w pałacu królew skim na przedstaw ienie cesarzowi. Ale byli przyodziani po starem u. Panowie byli w czerwieni i pudrow ani, m ając nawet w orecz ki do pudru przy sobie, a dam y miały na sobie starodaw ną obletę2^ [ubra nie] i suknie z krynoliną. Ledw ie co ich N apo leon zobaczył i przybiór ich, to zawołał: „Toć to cała kom edia po m ałpow sku !” I usłyszeli w szy scy słowa jego. I poodrzucali nazajutrz obletę od potopu świata i przybyli w odzieniu czasu onego zwyczaj nem.
23 ‘sp u ścić się' — polegać (na kim ś, na czym ś). 24 M . G erss, O Napoleonie. , op. cit., s. 109. 2" ‘ob leta’ — ubranie, strój.
Dnia 22 lipca [1807] urządziło duchow ieństw o wielkie i uroczyste na bożeństw o w kościele katolickim i zaprosili nań i N apoleona I. I czekali, i czekali na niego, ale darem nie. A lbow iem prawie2'1 tejże godziny przepo w iadał27 pisarzowi sw ojem u list przeciw papieżowi ostry. Bo miał za co2K. N a tym G erss kończy, bo uważa, że nie m usi M azurom tłum aczyć, o co bliżej ch o dzi. To, co opisał, zalicza do „dobrych spraw N ap o leo n a” .
C en i go, gdy lapidarnie odnotow uje je g o odw iedziny w W eimarze u G oethego: N apoleon , pan bardzo mądry, wiedząc, że poeci mają wielki wpływ na lud, przedsięw ziął z G ietem i W ylandem m ieć pogadankę.
Spotkanie m iało dow ieść tego, że N apo leon „jest głęboko uczony”29.
G erss zawiązuje m iędzy M azuram i i N apoleon em sym patię, sugerując, że cesarz rzekom o interesował się poddanym i króla pruskiego. Kiedy naczelny w ódz armii fran cuskiej przed wyprawą na Rosję w 1812 r. rezydował w G ąbinie, rozmawiał z tam tejszym prezydentem , a rów nocześnie w pływowym politykiem pruskim , I Ieinrichem T h eod o rem von Schönem o historii Prus, a w tym o M azurach, nazywanych tu „stały mi Prusakam i” ; miał dopytywać się
0 okoliczności zawojowania Prus przez Krzyżaków, twierdząc mylnie, że starzy Prusacy należeli do plem ion Łotyszów (Letten) i że więc byli plem ienia pierwotnego. [ ...] . Dalej oświadczył N apoleon , że m u kraj 1 lud pruski m ocno się spodobał, ale dodał, że m u m arszałkowie pow iada
ją,
żewt
Prusiech nędza wielka3".G erss z ukontentow aniem i dbałością stosunkow o najwięcej m iejsca poświęcał zda rzeniom m iejscow ym , które odegrały raczej nikłą rolę w napoleońskiej epopei.
M azurski pisarz, raz chwaląc, raz ganiąc francuskiego cesarza, dokum entuje fakty świadczące o tym, że ofiarą je g o m ilitarnej polityki padł w Prusach przede wszystkim „lu d ”, czyli w iejska ludność cywilna. Twierdził:
N apo leon , choć mądry, je d n ak się sparzył na pokrzywkach, po m azur ski! w żegawkach. C hcąc lud i kraj pruski do bankructw a przyprowadzić, to zostawił w Prusiech nie tylko w ojsko, ale i niezliczonych urzędników i szpiegów francuskich, którzy na koszt Prusaków żyli, im zgoła spod
2.1 ‘praw ie’ — praw dziw ie, w rzeczyw istości.
27 ‘przepow iadał’ — dyktow'al.
M . G erss, O Napoleonie.. ., op. cit., s. 102.
Ibidem, s. 114-115.
218 Z bign iew C h ojno w sk i
pazurów krew wyssali, w szystko, cokolw iek u nich znaleźli, pozabierali, a na koniec ostatny ich szeląg wyszperawszy, sobie przywłaszczyli.
I dalej:
G łupiej nie m ógł N ap o leon postępow ać, ja k postępow ał. I żaba skrzecze,
Kiedy na nią nadepce.
A N apoleon nadeptał na cały naród pruski nie byle. [ ...]. O d najwyższego pana, aż do najniższych stanów, rozpalili się wszyscy w Prusiech gniewem wielkim na Francuza, czekając czasu sposobnego, którego by się nad N a p o leonem i nad całym narodem francuskim ja k najspieszniej pom ścić się m o gli. K io m 31 wielkiej biady niewypowiedzianej, która nań przyszła, okazał się naród pruski jak o dobroduszny, szlachetny, wierny i wytrwały, ponosząc niedostatek, ubóstw o i prześladowania na podziw z wielką cierpliwością32. G erss nie pozostaw ia złudzeń i wątpliwości: klęska N apo leon a wyniknęła z nie przestrzegania zasad m oralnych, z je g o „hardości i w yniosłości” , z zazdrości o w ładzę33, ale też bezlitosnych działań je g o w ojsk. Ich przem arsz przez M azury rdzenna ludność okupiła dotkliw ym i stratami. N p .:
Przem arsze Francuzów w praw iło m iasto [Lec, dziś Giżycko] w bardzo wielką biadę. Po nieurodzaju roku 1811 nie było dosyć żyw ności; a Fran cuzom trzeba było w szystkiego poszafow ać34. Ale skąd co w ziąć? Francuzi pościnali więc n ie d o ^ e n ia łe 3'’ zboże na polu przed36 konie sw oje37.
Podobne zdarzenia dotknęły wiele m iejscow ości na M azurach: W ielbark, Pasym, Jeruty, Jerutki, Szczytno, Z ądzbo rk [dziś M rągow o], Jan sb ork , Ełk, G ołdap, O lecko, Reszel, R astem bork [dziś Kętrzyn] czy w N apiw odzie, gdzie żołnierze gen. D o m in ico Pino z dachów pościągali słom ę, um ościli sobie z niej barłogi.
W jedn ej chacie pustej, w której pełno było słomy, rozebrali piec żoł nierzy, na którego jedzien ie sobie warzyli. Przy tem zapaliła się chałupa
31 ‘k ro m ’ — oprócz.
32 M . G erss, O Napoleonie..., op. cit., s. 103-104. 33 Z ob . ibidem, s. 132-133.
34 ‘p oszafow ać’ — oddać za darm o. 3:1 ‘n iedorzeniale’ — niedojrzale. 30 ‘przed" — dla.
i skleszczała3*, ale razem poszły w zgórę dym em wszystkie budynki dzie sięciu gospodarzów 34.
G erss zrekonstruow ał pokrótce wypadki w ojny francusko-rosyjskiej, włączając w narrację zwięzłe opisy tragicznych zdarzeń — dzieło straszliwych m rozów i rozpęta nej nienawiści. N a przedstaw ienia okrucieństw nałożył się w jak im ś stopniu żywiony ju ż w X I X w., a potem w X X lęk przed R osjanam i, a szczególnie Kozakam i, np.:
Kozacy nieraz z Francuzam i zmarzłymi nawet straszne figle stroili. Zasta wili cztery i więcej Francuzów zmarzłych pospołu i powyciągali im ręce na różne strony, ja k są u słupa drogę pokazującego. D o jednej ręki przypięli kartkę z napisem : „D o M oskw y!’', a do drugiej z napisem : „D o Paryża!”40. O brazy w ynędzniałych w ojsk francuskich G erss pokazuje nie tyle z myślą o ze m ście, ile z niejaką litością, w spółczuciem , choć odnotow uje okrucieństw o zdem orali zowanych Francuzów na M azurach ju ż po odw rocie z Rosji:
C i Francuzi, W łosi, H yszpanie, Bawarczycy, W irtem bergczycy i inni, co z N apoleon em do Rosji ciągnąc. Prusaków z nimi sprzym ierzonych, byli obrabow ali, męczyli i hardzie, i okrutnie z nimi postępow ali, wracali się przez Prusy w największej nędzy, wygłodniali, nadzy, chorzy, z człon kami odm rożonym i i przyodziani byle jak im i łachm anam i.
Pieszo, konno i na saniach wlokły się ostatki ogrom nej arm iji, po czę ści bez koszuli, bez skorzen, czyli butów, bez sukm ana, bez pończoch, po m azursku strefel z broni. Jenerałow ie, oficerow ie i proste żołnierze, pojedyńczo i w grom adach, wędrowali w nędzy wielkiej ku dom ow i.
U ciekinierzy obładow ani ukradzionym wr Rosji złotem i kosztow nościam i „w ciele sw ojem — ja k pisze G erss — mieli kieł strasznych chorób zaraźliw ych"41 — z tego p o w odu w m iejscach ich postoju w ybuchały epidem ie. M azurski pisarz niejako z autopsji czy opow iadań rodziców w spom ina, że niektórzy Francuzi prosili M azurów o gościnę. D o rodziców G erssa we wsi Kowalki pod G ołdapią „jeden z M oskw y wracający się Francuz przyszedł i o gościnę na parę tygodni prosił. Byl zdrowy i m ieszkał u nas 14 dni i dobrze się spraw ow ał”42. M azur odnotował też inne przykłady, kiedy to żołnierze N apoleon a pozostaw ali w Prusach W schodnich i żenili się z M azurkam i:
3S ‘sk leszczeć” — zawalić się.
•Vl M . G erss, O Napoleonie. .., op. cit., s. 138.
40 Ibidem, s. 145. 41 Ibidem, s. 152-153. 42 Ibidem, s. 151.
Pewny rodzony Francuz — m nie się zdaje, że im ię je g o było G illet — był inspektorem w D orsacłi [D orszach ], w pow iecie gołdapskim , należących czasu onego jenerałow i W ierzbickiem u w Gielw eydach [G alw ieciacli]. I on się ożenił i dziatki z żoną spłodził. Był bardzo porządnym człow ie kiem. Wydawca Kalendarza [G erss] znał go i fam ilią dobrze i nawiedził go raz w późniejszych latach43.
W tam tym czasie wielu żołnierzy rozbitej arm ii N apo leon a stało się w łóczęgam i, którym i m ieszkańcy Prus pogardzali44.
G erss stosunkow o dużo m iejsca pośw ięcił feldm arszałkow i pruskiem u Jo hannow i D avidow i Ludw igow i Yorckowi, kreując go na je d n e g o z bohaterów w dziejach Prus, m im o że ja k o sojusznik zdradził N apoleona. N iew iern ość i zdrada były na ogół przez M azura potępiane, gdyż znajdow ały się na antypodach uznanej w tradycji państw ow o ści pruskiej cnoty lojalności.
O prócz przez dziesiątki lat pisanego cyklu artykułów, których w ybór znalazł się w książce O Napoleonie, nieszczęśHu>ej wojnie, dziejach europejskich i pruskich, M arcin G erss układał w łasne wiersze o tem atyce prusko-napoleońskiej. Są to: Pieśń o Prusaku i Fran cuzie, osobliwie o wojnie r. 1813, 14. i 15. („Kalendarz K rólew sko-P ruski Ew angelicki” [dalej: K K P E ] 1871, s. 81), napisana w 1868 r., a składająca się z 34. sześciow ersow ych stro f U tw ó r opow iada o przebiegu „w ojny w yzw oleńczej” , zakończonej zw ycięstw em przym ierza antynapoleońskiego 18 czerwca 1815 r. pod W aterloo (G erss chętniej sto sował nazwę Belle Alliance). Pieśń o Prusaku i Francuzie opiera się na schem acie, w któ rym w ojska pruskie trium fują militarnie nad zabitymi albo uciekającym i żołnierzam i N apoleona.
N a m otywach związanych z obecnością armii francuskiej w Prusach opiera się h u m oreska M arcina G erssa pt .Jak Francuz francuzów w Starej Ukcie pod Ządzborkiem smacz no pozjadał (K K P E 1879, s. 85-86):
C zasu w ojny raz Francuzi w Starej U kcie byli, I ja k w szędzie, na koszt ludzi bardzo hojnie żyli. C zarny chlebek, który jem y, wcale za nic m ieli, Lecz m iałkiego i kołaczów i m ięsiw a chcieli. A U kcienie z całej m ocy się usiłowali, Aby Frankom , ile m ożna, ja k najlepiej dali. Lecz Francuzów czasu tego, bardzo wielka siła, Takich, co po ścianach łażą, w Starej U kcie było. 220 Z big n iew C h ojno w sk i
43 Ibidem, s. 153, 44 Ibidem, s. 154.
Które grom adam i co dzień w jedzien ie wpadały. Z e kobiety z w ybieraniem wielką biadę miały. U jed n ego gospodarza wpadło w śliczną zupę, Przed Francuza zgotow aną tych brzydaków kupę. Ale Francuz zjadł je sm aczno, że aż się oblizał. M ów iąc, że to małe raki i palce oblizał.
G dy nazajutrz tycli francuzów z zupy wyłowili, Prosił, żeby małych raków znow u uwarzyli.
M ow a tu o głodzie, jaki często trapił żołnierzy francuskich w Prusach. G erss w y korzystał grę słów, wyraz „francuzy” bow iem oznaczał na M azurach złośliw ego owada dom ow ego, którego częściej w języku polskiej bywa nazywany „prusakiem ” . W ygło dzony Francuz, który zjadał ze sm akiem zupę z garścią tych ow adów i mylił je z „m a łymi rakam i” , w yw ołuje nie tylko politow anie, lecz i śm iech, zwłaszcza że Francuzi słyną jak o sm akosze i amatorzy dobrej kuchni. W tle pokazują się m azurscy chłopi w roli zm yślnych i przebiegłych ludzi, którzy potrafią wyprow adzić w pole chciwych Francuzów.
O M azurze, który za pom ocą fortelu w prow adził w błąd żądnych szybkiego zysku i poszukujących skarbów żołnierzy francuskich, opow iada hum orystyczna opow iastka G erssa O rozumnym gospodarzu w Dzwicrzutacli (K K P E 1879, s. 84-85):
W latach nieszczęśliwej w ojny Był czas bardzo niespokojny. B o Francuzi u nas byli I niem ało lud dręczyli.
I gdziekolw iek w Prusiech stali, To z kretesu obdzierali.
Zabierając dóbr niemało, Z e niewiele co zostało. Ludzie rzeczy swe chowali, N aw et w ziem ’ zakopywali. Ale Francuz w sio wyszperał, A znalazłszy pozabierał.
Był w Dźw ierzutach człek rozumny, A ten rzekł: „Francuzie dumny, C h o ć i ju tro u m nie staniesz. Jedn ak tu nic nie dostaniesz!
222 Z bigniew C h ojnow sk i
I nie będzie żadna szkoda” . W ieczór poszedł do ogroda. T ęgo w ądół tam wykopał I w nim skarby swe zakopał. Przy nim zrobił wądół drugi, N ie szeroki, ale długi. Z iem , co z niego pow yrzucał, To na pierwszy w ądół rzucał. Bydło oddał w one strony, G dzie był ojciec je g o żony. G dzie spokojnie wszyscy byli, Gdyż Francuzi tam nie byli. Rano przyszli Franki śm iele: „Wiemy, że m asz skarbów wiele. Daj w dobroci je , gałganie! Bo ci skóry dziś nie stanie!” „Ach! panowie! Je stem goły. Próżne chlewy i stodoły. N ie m am dzięgów, ani chleba, Ani co do życia trzeba” .
„D o ść tych bajków, psie, gałganie! C ierpliw ości nam nie stanie. Daj pieniędzy! N ie pleć wiele! Bo ci zaraz w leb w ystrzelę” . „Cy, panowie! Toć szukajcie, W szystkie kąty przetrząsajcie! D arm o się poturbujecie, B o nic u m nie nie znajdziecie!” 1 szukali, i szukali,
Każdy kat poprzewracali. Ale wcale nic nie było, C o by ich rozweseliło. „Już dopiero w idziem sami, Ż eś zakopał w sio przed nami. Pokaż nam to m iejsce, chłopie! Bo cię zaraz za łeb sch opię!”
„C zem uście się zapóźnili? Ju ż przed w am i inni byli. W szystko m nie pozabierali. Zgoła co nie wy trzepali! Ju ż nieszczęścia dosyć m iałem .
Skarby w ziem ię zakopałem . Ale oni powąchali,
W szystko z ziem i wykopali. Pódźcież ze mną do ogroda, Przeświadcież się, co za szkoda! Swem i ujrzycie oczym a, Z e ju ż nic w w ądole nie m a” . W sadzie nad w ądołem stali I do niego zaglądali.
M ów iąc: „G łu piem postąpili. Ż eśm y się tak zapóźnili!”
Temat napoleoński G erss wplótł w dw ukrotnie publikow any w iersz O micścic Mos- kwiepo niemiecku Moskau (K K P E 1881, s. 136-138 i 1888, s. 108—110). Połowa utw oru je st rym owaną relacją z klęski N apo leon a i je g o w ojsk w R osji 1812 r. Je g o żałosny
odw rót autor interpretuje jak o karę od Boga: I lezie Francuz zafrasowany,
Aż Pan B ó g zesłał m róz niesłychany Tak, że Francuzi z cieplejszej strony Pomarźli w drodze, ja k chude w rony [... J W szystko sprawiła m oc N ajw yższego I niezm ierzona potęga Jego.
Ja k dawniej zniszczył Pan Faraona Tak w now szych czasach N apoleona.
W iersz G erss robił wrażenie na m azurskich czytelnikach, czego przejaw em je st to, że około trzydzieści lat później inny poeta m azurski, Fryc Z im m ek, ogłosił parafrazę tego utw oru zatytułowaną Napoleon Bonaparte ir Rosyi roku 1812 (K K PE 1912, s. 148— 149). W setną rocznicę wyprawy cesarza Francji na Rosję m azurski pastor Paul I Iensel (ostatni redaktor „Kalendarza K rólew sko-Pruskiego Ew angelickiego”) nazwał ją apo
224 Z big n iew C h ojno w sk i
kaliptycznie „Sądem B o ży m ”4:>. W R osji została ukarana je g o pycha zgodnie z biblij ną m ądrością, że „B ó g się pysznym sprzeciwia, ale pokornym laskę daw a” . H ensel, przypom niaw szy przebieg w ydarzeń 1812 r. i przeciw staw iwszy rzekom o niezwykle pobożnego Aleksandra I i je g o bogobojny naród bezbożnem u, diabelskiem u N a p o leonow i pow rócił do w cześniej podnoszonych przez M azurów motywów, np. braku szacunku do chleba u Francuzów :
Z tajnym gniew em m usieli się Prusacy przypatrzeć tem u, ja k te rozpu st ne i swawolne zgraje w szalonej pysze świeży chleb pszenny grom adnie w biocie podeptali.
Zbezczeszczenie chleba było jed n y m z w ielu objaw ów pychy i w yniosłości Francu zów. N ajbardziej wstrząsające 11 H ensla są naturalistyczne, ju z bez śladów w spółczucia, opisy pow rotu trwale i straszliwie okaleczonych, w ygłodniałych, zdziczałych, do cna zrozpaczonych żołnierzy N apoleona. Ponieśli oni w edług m azurskiego pastora zasłu żoną karę — „Tu palec B o ży !” — napisał.
Paul I Iensel, tak jak kilkadziesiąt lat przed nim G erss, posiłkował się cytatami z na poleońskich utw orów Ernsta M oritza Arndta. M arcin G erss w artykule O poetach lud do boju zachęcających scharakteryzował sylwetki: Arndta, Friedricha Fouque, Karla T h e o dora Kórnera, przytaczając ich w iersze46. N a podstaw ie niem ieckich źródeł ułożył dwa m oralistyczne opow iadania, które łagodziły ostry osąd o N apoleon ie ja k o człow ieku nieczułym i niespraw iedliwym . H uzar w Nysie (Neise) (K K P E 1880, s. 121-124) ilustru je tezę, że nie tylko Francuzi „licho gospodarow ali” w Prusach w czasie „nieszczęśliw ej
w ojny” ; także Prusacy, walcząc na ziem i francuskiej, postępow ali niezwykle bestialsko. O pow iadanie Cesarz Napoleon i handlarka w Briennie (K K P E 1880, s. 124-127) idealizu je w odza Francuzów, pokazując go w sposób sentym entalny i w zruszający do łez, jak o
człowieka, który potrafił być w dzięczny i za okazane dobro odpłacić się stukrotnie. O tto G erss (bratanek M arcina), w zorując się na w ierszu Arndta, ułożył pieśń p o chwalną pt. Bitwa pod Lipskiem (K K P E 1906, s. 161). Przywoływanie przez m azurskich pisarzy niem ieckich poetów i historyków świadczy o tym, że pogląd na N apoleon a i je g o w ojsk kształtowała obok rodzim ej pam ięć o historycznych zdarzeniach w ro dzinnych stronach, pruska, a potem prusko-niem iecka literatura, historiografia, poli tyka i propaganda.
Spośród m azurskich autorów jedyn ie G erss zdobył się na obw arow ane różnym i za strzeżeniam i uznanie dla N apoleona. M ożna dom niem yw ać, że w m azurskim pisarzu zachodziło wewrnętrzne tarcie pom iędzy fascynacją N apo leon em i aprobatą dla je g o niektórych poczynań a pow innościam i i przekonaniam i pruskiego patrioty.
45 [P H en sel], Sąd Boży w Rosji 1812, K K P E 1912. 4,1 M . G erss, O Napoleonie s. 189-191.
M arcin G erss, który napisał setki panegirycznych w ierszy i artykułów o królach pruskich, szczególnie w legendę (świecką hagiografię) W ilhelma I wpisywał dzieje na poleońskie. W Króciuchnym opisie życia Najjaśniejszego cesarza niemieckiego i króla pruskie go Wilhelma I, który dnia 22 marca 1879 r. 82 lata wieku swojego dokończył (K K P E 1880,
s. 58-67), który składa się z 44 czterow ersow ych strof, o N apoleonie i je g o w ojsku G erss pisze ju ż tylko i wyłącznie źle. Patriotyzm pruski czy też ju ż prusko-niem iecki w ym uszał postawy jednoznaczne i bezdyskusyjne.