• Nie Znaleziono Wyników

Wojna w twórczości Franciszka Salezego Jezierskiego : zagadnienia wybrane

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wojna w twórczości Franciszka Salezego Jezierskiego : zagadnienia wybrane"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Bronisław Treger

Wojna w twórczości Franciszka

Salezego Jezierskiego : zagadnienia

wybrane

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 7, 339-369

2001

(2)

T t A P I S S eria V II 2001

B ron isław Treger

Wojna w twórczości Franciszka Salezego Jezierskiego

(zagad nienia wybrane)

F

ran ciszek Salezy Jeziersk i zam ieszcza w Jarosza Kutasińskiego... uwagach nad stanem nieszlachec-

kim w Polszczę, sły n n y m pam flecie, któ ry bez w ątp ien ia należy do najw ybitniejszych u tw o ró w

lite ra tu ry o k olicznościow ej polskiego ośw iecenia, następujący passus:

.. .ani H o m e r, ani W irgilijusz nie pisze w sw oich w ierszach, kto pierw szy w ynalazł sposób pieczenia chleba, gotow ania mięsa, naw et ani tego nie w z m ia n k u je , kto z b u d o w ał m a c h in ę konia, sław ne narzędzie w ich w ierszach do w zięcia i obalenia Troi, tylko n ato m iast piszą o A chillesie, U lissesie i in n y ch m o rd e rc a c h ro d zaju ludzkiego, ja k o b y była w iększa zasługa w ojow ać, przen o sząc p an o w an ie n a ro d u od n a ro d u , n iż uczynić w y n alazek albo go pracą u tw ierd zić dla p o ży tk u , w ygody i szczęścia p o w szech n eg o w szystkich p o k o le ń lu d z k ic h 1.

Chwała wojowania i pow szedni m o zó ł pracy

W p o w y ższy m aforystycznie u k ształto w an y m w y im k u zaw iera się m ięd zy in n y m i o d n iesien ie do d w u idei, z n a m ie n n y c h dla w ażk ich n u rtó w d u ch o w o ści ośw ieceniow ej. Po pierw sze — do p rzem y śla n ej, racjonalnej, acz w ielek ro ć nieprzebierającej w drw iących i kąśliw ych a rg u m e n ­ tach, krytyce w o jn y i b ałw ochw alczego u w ielb ien ia m ilitarnej sław y i chw ały p rzez elity w ład zy

. . . . „ 0 .

i w arstw y z n im i zw iązane. P rzykładow o: w haśle Wojna ze Słownika filozoficznego W o lter“ nie bez szczypty zgryźliw ej zapalczyw ości oznajm ia:

1 F. S. Jezierski, Jarosza Kutasińskiego, herbu Dęboróg szlachcica łukowskiego, uwagi nad stanem nieszlacheckim w Polszczę, [b.m .w .] 1790, s. 25.

2 Przyw ołując idee stanow iące inspirację dla m yśli polityczn ej, sp ołecznej i filozoficzn ej kanonika, n ic będę drobia­ z g o w o zastanawiał się nad ich narodzinam i, w ęd rów k ą i m etam orfozam i. Z braku m iejsca ograniczę się d o krótkiego w skazania w ybranych w p ły w o w y c h w y tw ó r có w czy popularyzatorów o w y ch idei — w sp ó łczesn y ch J eziersk iem u ,

(3)

34 0 B ro n is ła w T r e g e r

La fam ine, la peste et la guerre sont les trois ingrédients les plus fa m eu x de ce bas monde. ( ...) Ce deux présents nous viennent de la Providence. Mais la guerre, qui réunit tous ces dons, nous vient de l’imagination de trois ou quatre cents personnes répandues sur la sutface de ce globe sous le nom de princes ou de ministres; et c’est peut-être pour cette raison que dans plusieurs dédicaces on les appelle les images vivantes de la D ivinité J.

I nieco dalej p ow iada o p o stę p o w a n iu w o d z ó w zb ro jn y ch kam panii:

L e merveilleux de cette entreprise infernale, c’est que chaque chef des meurtriers fa it bénir ses drapeaux et invoque Dieu solennellement avant d ’aller exterminer son prochain4 ( ...)

Philosophes moralistes — w o ła W o lter w części końcow ej hasła — btitlez tous vos livres. Tant que le caprice de quelques hommes fera loyalement égorger des milliers de nos frères, la partie du genre humain consacrée à l’héroïsme sera ce qu’il y a de plus affreux dans la nature entière

T w órczość W oltera je s t — rzecz ja s n a — n ieo b ca k an o n ik o w i. Sloivnik filozoficzny stan o w ił inspirację dla Niektórych w y r a z ó w d zieła fran cu sk ieg o m yśliciela są cytow ane w p u b lik acjach Je z ie rsk ie g o 6.

D ru g ą ideą je s t prześw iadczenie, iż praca w ytw órcza stanow i źródło bogactw a n aro d ó w albo przynajm niej fu n d am en taln y w aru n ek tychże. Z apatryw anie, zgodnie z k tó ry m tru d człow ieka to nieodzow ny p rzy m io t działalności gospodarczej pom nażającej bogactw o (choć no w o pow stała w ar­ tość, czysty przychód objawiający się w form ie renty gruntow ej, je s t d arem n atury m ożliw ym do uzy­ skania jed y n ie w rolnictw ie), było upow szechniane m iędzy innym i przez szkołę fizjokratyczną. Franciszek Q u esn ay w artykule Zboże z VII to m u Encyklopedii D id ero ta i d ’A lem berta konstatuje:

D o c h o d y są w y tw o re m g ru n tó w i ludzi. B ez p racy ludzkiej g ru n ty nie m ają żadnej w a rto śc i7.

bądź takich spośród w cześn iejszy ch , co d o których istnieje m niej lub bardziej uzasadnione przy p u szczen ie, iż ich dzieła w z g lęd n ie kon cepcje były m u znane.

3 Voltaire, Dictionnaire philosophique, [b.m .r.w .], O E dition s G allim ard 1994, s. 30 0 („G łód, zaraza i w ojna to trzy najbardziej o sła w io n e elem enty, n ieo d łą czn e od teg o świata. [ ... ] Takie o to dw a prezenty o trzy m a liśm y od O patrz­ ności. A le w o jn ę, skupiającą w sob ie w szystk ie te dary, zaw d zięczam y w yobraźni trzechset czy czterech set osób znajdujących się w różn ych m iejscach na tym globie i zn anych pod nazw ą książąt albo m in istrów ; p e w n ie dlatego w dedykacjach nazyw a się ich ży w y m i obrazam i B oga” — Wolter o życiu, m iłosa i śmierci, w yb. i w st. J. A dam ski, W arszawa 1961, s. 1 6 -1 8 , nr 13; notabene w to m ie tym , o g ło szo n y m w ramach w z n o w io n e j serii „ S y m p o zjo n ”, nie w sp o m n ia n o o p o p rzed n im zb iorze w y im k ó w z fernejskiego filozofa, w ydanym daw niej w tej serii je sz c z e pod re­ dakcją L eop olda Staffa — zob . niżej).

4 Ibid em , s. 302 („C iekaw sze w ow ej piekieln ej robocie je st to, że każdy kierow nik band m orderczych nakazywał pośw ięcać sw oje sztandary w o d ą św ięc o n ą i każdy przyw oływ ał na g ło w y w r o g ó w sw o ich — sam ego Pana B oga” — Voltaire, Refleksje, tł. i opr. G. G lass, L w ó w 1911, s. 116).

5 Ibidem , s. 3 0 3 - 3 0 4 („M oraliści, spalcie sw oje książki! D o p ó k i kaprys p ew n y ch ludzi każe zarzynać tysiące naszych braci w m ajestacie prawa, boh aterow ie będą zaw sze czym ś n ajpotw orniejszym w e w s z c c h św ie c ie ” — Wolter o ż y c iu ..., op. cit., s. 18).

6 Z o b . np. F. S .Jezierski, Niektóre ivyrazy porządkiem abecadła zebrane i stosownemi do rzeczy uwagami objaśnione, W arszawa 1791, s. 62, 92, 188.

(4)

W o jn a w tw ó rczo ści F ran ciszk a Salczego Jeziersk ieg o (za g ad n ien ia w y b ra n e ) 341

Z aś w sw ych sły n n y ch Maksymach ogólnych rządu gospodarczego w królestwie rolniczym (m aksym a III) pow iada:

N ie c h n a ró d i pan u jący m ają to zaw sze na w id o k u , że ziem ia je s t je d y n y m ź ró d łe m bogactw , i że p o m n a ż a je ro ln ictw o . A lb o w iem zw iększenie bo g actw zapew nia p o m n o ż e n ie lu d n o ści; ludzie i bogactw a p o d n o sz ą ro ln ictw o , rozszerzają h an d el, ożyw iają p rzem y sł, przysparzają bo g actw i utrw alają je . O d tego źró d ła obfitego zależy p o w o d z e n ie w e w szystkich działach ad m in istracji królestw a^.

Z aniedbując w tym m iejscu kw estię daleko idących jed n o stro n n o ści i uproszczeń w teorii ek o n o ­ m icznej fizjokratów (w ynikających w głów nej m ierze z absolutyzow ania gospodarki agrarnej, a kry­ tykow anych ju ż w X VIII stuleciu), zauważmy, iż w ich nauce po raz pierw szy tak dobitnie i przy w sparciu tak im ponującej argum entacji propagow ano pogląd, że bogactw o naro d ó w bierze się przede w szystkim ze sfery produkcji, a nie na przykład z h an d lu czy w ojennych podbojów . K rótko mów iąc, to w ytw órca (w edle fizjokratów: rolnik), w odró żn ien iu choćby od w o d zó w czy bohaterów w o jen ­ nych, je s t w łaściw ym tw órcą potęgi królestw i rzeczypospolitych. Stanow isko szkoły w tym względzie zw ięźle referuje ksiądz H ie ro n im Stroynow ski w Nauce prawa przyrodzonego...:

O d sta n u w ięc ro ln ictw a n ie tylko zależy los ro ln ik ó w i w łaścicielów g ru n tó w , ale n aw et los w szystkich ludzi, k tó ry ch um ieściliśm y w je d n e j klasie nazw anej p rz e ­ m ysłow ą, ale n aw et p o m y śln o ść, bezp ie czeń stw o i m o c całego n a ro d u i najw yższej z w ie rz c h n o ś c i9.

G dy w ładcy zapom ną o tej praw dzie, prędzej czy później ich kraje w stąpią na drogę upadku. D otyczy to najw iększych naw et im periów. Tw órca doktryny pow iada w Rozbiorze tablicy ekonomicznej:

R zy m u m ia ł zw yciężać i p odbijać w iele narodów , ale nie u m ia ł rządzić. Z łu p ił bogactw a ro ln e krajów p o d leg ły ch je g o p a n o w a n iu — o d tąd znikła je g o potęga m ilitarn a, o d e b ra n o m u je g o zdobycze, k tó re go w zbogacały, o n zaś sam po zo stał bez obrony, w y d an y na łu p i gw ałty w ro g a 10.

J a k zdają się w skazyw ać źródła, dla przy n ajm n iej n ie k tó ry c h p o lity k ó w i p u b licy stó w K u źn

i-11 . . . . .

cy p ro b le m y e k o n o m ii politycznej były p rz e d m io te m nie tylko p o w ie rz c h o w n e g o zaciekaw ie­

8 Ib idem , s. 122. M a k s y m y ... ukazały się po raz p ierw szy w p olsk im przekładzie w „Pam iętniku H is to r y c z n o -P o li- tyczn y m ” w 1788 roku (zob.: I. H o m o la -D zik o w sk a , „Pamiętnik 1 Iistoryczno—Polityczny’’ Piotra Switkowskiego 1 7 8 2 -1 7 9 2 , Kraków 1960, s. 4 2 -4 4 ; E. Lipiński, Studia nad historią polskiej myśli ekonomicznej, W arszawa 1956, s. 439).

9 H . S troyn ow ski, N a u ka prawa przyrodzonego, politycznego, ekonom iki politycznej i prawa narodów, w yd. 2, W iln o 1791

(w yd. 1. ukazało się w 1785 roku), s. 195. 10 F. Q uesney, op. cit., s. 109.

11 T erm inu ’K uźnica’ u ży w a m tu zg o d n ie ze z n a czen iem w y sz c z eg ó ln io n y m przez Jerzeg o K ow eck iego: „K uźnicę tw o rzy ło g ro n o zw iązan ych z n im [K ołłątajem — B. T.] w różn ych okresach Sejm u C z te ro le tn ie g o — n iejed n o ­ krotnie trwale i ściśle, ale w inn ych w ypadkach w z g lęd n ie lu ź n o i p rzejściow o — pisarzy, publicystów , praw nik ów oraz działaczy p o lity czn y ch i agitatorów. O istnien iu tego grona jak o p o lity czn eg o z esp o łu działaczy decydow ała w yb itn a in d y w id u a ln o ść p rzyw ód cy — je d y n e g o w śród n ich polityka w ielk ieg o form atu, który przyciągał d o w sp ó ł­ pracy i w r ó żn y m stop niu p od porząd kow ał sob ie p o zo sta ły ch ” (id em , K uźnica Kołłątajou>ska — legenda czy rzeczywistos'ć

(5)

34 2 B ro n is ła w T r c g c r

nia. O stopie znaw stw a rzeczonej tem atyki w o w y m k ręg u m o ż n a się rozeznać na przykładzie uw ag sam ego Kołłątaja, rz u c o n y c h w III części Listów A n o n im a ... p rzy okazji o m aw ian ia m aterii p o d atk o w y ch :

N ie w id z ia łe m nic rozsądniejszego w ek o n o m ii politycznej nad układ e k o n o m i­ stó w [fizjo k rató w — B. T .]. W szakże m ało się kto p o d o b n o zastanow ił, iż w szelka ro b o ta ludzka, o p ró cz ło żo n y ch na zakład p o czątk o w y kosztów , m u s i m ieć swój p ro c e n t, to je s t in tratę czystą. W iele zaś je s t takow ych, k tó rzy m ają bez p o ró w n a n ia w ięk szy i lepszy p ro c e n t, ja k b y go n igdy w ziem i naleźć nie m ogli, na przykład ten, k tó ry o k o ło b ry la n tó w pracuje lu b h a n d e l n im i prow adzi; m alarz lu b snycerz sławny, rzem ieśln ik , k tó ry z kitki ln u pięć groszy w artującego zro b i k o ro n k ę kosztującą kilkaset czerw o n y ch złotych. ( ...) R ęka i p rz e m y sł praco w iteg o cz ło ­ w ieka w każdej części św iata, na każdej ziem i u m ie sobie sam ej w ystarczyć. ( ...) sam a tylko ręka człow ieka i p o trzeb a je g o tak su ro w ej, ja k o i p rz e ro b io n e j re p ro - du k cy i nadaje szacu n ek i je s t do w szystkich b ogactw je d y n y m k lu c z e m 12.

O czyw iście, daleko idącą przesadą je s t snucie na po d staw ie takich i p o d o b n y c h w y p o w ied zi K ołłątaja ro zm y ślań o d o k o n an ej p o d o b n o p rzez referen d arza litew skiego p o g łęb io n ej krytyce sy stem atu fizjokratycznego, o ro zw in ięciu p o stęp o w y ch e le m e n tó w zaw ierających się w ow ej teo rii czy też ro zw ażań o p rzy p u szczaln y m czerp an iu p rzez au to ra Listów A n o n im a ... inspiracji

. . 13 . . . . . . .

z dzieła A dam a S m ith a . Z n a c z n ie pro stsza i, ja k się zdaje, bliższa p raw d y będzie następ u jąca in terp retacja: w passusie, z któ reg o p o c h o d zą p rzy w o łan e tu w yim ki, p rzyszły a u to r Porządku

fizyczno-moralnego rzuca pro p o zy cję u z g o d n ien ia teo rii fizjokratycznej i m erkantylistycznej. Po kró ­

tkim zreferow aniu poglądów Ferdynanda Galianiego (1728 -1 7 8 7 ), w ło sk ieg o z w o len n ik a m e rk a n - ty liz m u oraz krytyka zapatryw ań fizjokratycznych, i p rzy to c z e n iu je g o słynnej fo rm u ły „człow iek je s t sk arb em n a jd ro ż sz y m ”, K ołłątaj przed staw ia w łasn e stanow isko:

Ja zaś, trzym ając śrz o d e k m ięd zy tym i d w iem a w ażn y m i o p in ijam i, ziem ię n azw a­ łe m je d y n y m b ogactw skarbem , a rękę człow ieka k lu cze m , bez k tó reg o bo g actw rz e c z o n y c h dostąpić nie m o żn a. C z ło w ie k w ięc i ziem ia są w sp ó ln ą przy czy n ą m asy bogactw , a zatem czyli b y śm y p rzez przy czy n y szli do skutków , czyli z sk u tk ó w d o c h o d z ili p rzyczyn, je d n e okażą się w y p a d k i14.

12 H . Kołłątaj, Listy A n onim a i Prawo polityczne narodu polskiego, opr. B. L eśnodorski, H . W ercszycka, t. 2, W arszawa 1954, s. 6 1 ,6 3 .

13 „G dyby zatem Kołłątaj — pisał B o g u sła w L eśnodorski w e w stęp ie d o Listów A n o n im a . .. — bezp o śred n io lub opierając się na inform acji i w sk azów k ach O sso w sk ieg o , m ó g ł znaleźć p od n ietę w w y w o d a ch A dam a Sm itha na tem at pracy produ ktyw nej i n ieprodu k tyw nej, na tem at w artości itd., o czy w iście orygin aln ość je g o pog lą d ó w m ogłab y się okazać m niejsza. A le n ie to je s t najważniejsze. Istotne jest, że Kołłątaj dok onał krytyki fizjokratów i że w yzyskał ją dla konkretnych p o stęp o w y ch c e ló w polityczn ych . D o k o n a ł zaś tej krytyki w oparciu o w ła sn e i o g ó l­ n iejsze d o św ia d czen ie, o szeroko pojętą praktykę. Pisarz polski rozw in ął tkwiące u fizjokratów francuskich zarodki kon cepcji burżuazyjn ych, które później, w pracach ś c iś le ju ż nau kow ych , m ia łje sz c z e p ogłęb ić od strony teo rety cz- n o -filo z o fic z n e j” (H . Kołłątaj, op. cit., t. 1, s. 8 1 -8 2 ).

(6)

W o jn a w tw ó rczo ści F ranciszka Salczcgo Jeziersk ieg o (z a g ad n ien ia w y b ra n e ) 343

N ie tr u d n o zauw ażyć, iż w y p o śro d k o w an e prześw iadczenia e k o n o m ic z n e referen d arza litew ­ skiego u zn ają pracę lu d z k ą — także tę spoza ro ln ictw a — za je d e n z n ajgłów niejszych czy n n ik ó w bogactw a i ro z k w itu narodów , i co za ty m idzie, d o w arto ścio w u ją działalność gosp o d arczą m iast bądź z m iast się w yw odzącą: rzem io sło , h an d el, m a n u fa k tu rę ...

P o d o b n e stan o w isk o da się odczytać z te k s tó w je z ie rsk ie g o , n ajw ybitniejszego z publicystów , k tó ry ch re fe re n d a rz o w i udało się pozyskać do w sp ó łp racy w Kuźnicy. W R zepisze. .. został p o m ie ­ szczo n y n astęp u jący w yw ód:

Taki je s t o b rząd ek O p a trz n o śc i, w n aro d a c h osobliw ie rolniczych; p o zio m eg o ro d u lud p rzy w iązan y pracą do ziem i w yrabia sobie pożyw ienie, a p a n o m w łasn ą pracą przystaw ia zbytki. Rodzaj Piasta d ziełam i sił sw oich spro w ad za przy sm ak i do sto ­ łó w p ań sk ich , które są p ło d e m ziem i w czterech częściach św iata, i kiedy n a tu ra p racu je w iek am i, aby w e w n ę trz n o śc ia c h ziem i w ylągł się kru szec złota na p o trz e b y bogatych, w ten czas ró d Piasta, w kraju sw oim przew racając p łu g ie m p o w ie rz c h n ią ziem i w zagony, w yciąga z niej pożytki rolnictw a, a te, isto tn ą będąc życia p o trzeb ą, m im o n ie z m ie rn ą rozległość m o rza i ziem i sprow adzają na sw ój zam ian z ło to 15.

N ie c o dalej sam P iast — porte-parole księdza F ranciszka Salezego — w ygłasza m o w ę na cześć tr u d u n a jp ie rw rolnika, w późniejszej kolejności zaś rzem ieśln ik a i kupca:

W y ch o w an ie bydła p o m n a ż a kraj w rośliny zboża, a obfitość zboża u trz y m u je stajnie, o w czarn ie i o b o ry dobytków , te są bogactw a naszego kraju w y zn aczo n e za p ierw szą p o trz e b ę w n atu rze, resztę zaś są16 tylko w y m y słó w lu d z k ic h zachce­ n iem . P o trz e b a n am pam iętać, że słow iańska ziem ia je s t ja k dla dziecięcia m am k a z p o k a rm e m dla inszych narodów , p rzeto tu trzeb a o brócić pracę, ro z u m i u siło ­ w an ie obojga tego, aby dary w d o m u m o im ro z m n o ż o n e pow iększały się, żeby n a ró d nasz zaw sze częstow ał sąsiadów ch leb e m i m ięsem . (...) Jeżeli się ziem ia z zarośli, lasów i ścieku b ło t oczyści, je ż e li p o m n o ż e n ie bydła i p szczó ł zw iększy się w n aro d zie, d o p iero o tw o rz y się droga rz e m ie sło m i k u p ie c tw u , bo każdy czło w ie k m u si żyć, a gdy nie w ystarcza ziem i lu d zio m , d o p ie ro obracają p rzem y sł do tego, co zbyw a nad ziem ią i nad jej p rz y ro d z o n e m i k o rzy ściam i17.

T w órcza potęga pracy je s t zadziw iająca — k a n o n ik z n iek łam an y m u z n a n ie m o d n o si się d o w y trw ało ści i p rzem y śln o ści H o le n d ró w p o k o n u jący c h siły n a tu ry i p rzerabiających m o k rad ła na u ro d z a jn e p o la i bezp ieczn e siedliska. W ydarte n a tu rze zdobycze tw ó rczeg o m o z o łu rąk oraz u m y s łó w są z reg u ły trw alsze, a także pożyteczniejsze dla je d n o s te k i sp o łeczn o ści niż łu p y zagarnięte b ru ta ln ą p rzem o cą oręża. G łó w n y n a rra to r je d n e g o z u tw o ró w — w id ziad ło sen n e, w o jew o d a san d o m ie rsk i G o w o re k — w sp o m in a, iż:

15 F. S. Jezierski, Rzepicha, matka królów, żona Piasta, m iędzy narodami sarmackiemi słowiańskiego monarchy tej części ziem i,

która się nazyw a Polska, Warszawa 1790, s. 3 0 1 -3 0 2 .

16 W p o śm iertn y m , 2. w yd. R ze p ic h y... (Warszawa 1794, s. 229) m am y: „reszta zaś je s t”. 17 F. S. Jezierski, op. cit., s. 3 1 7 -3 1 9 .

(7)

3 4 4 B ro n is ła w T r c g c r

B ataw ija, co je s t dziś piękną, bogatą i w o ln ą H o lan d y ją, była za m ego czasu resztą

1 0 R e n u , przerabiającego kraj ó w z ziem i na błoto W Tronie dla próżnej p o im g i... czytam y:

J e s t w naszej części św iata n a sam y m p o b rz e ż u m o rsk im lud, k tó ry granicząc z ziem ią k ilku n a ro d ó w nie m o że się sam nazw ać m ieszk ań cem p raw d ziw y m ziem i; są to obyw atele m orza, na n im m ając korzyści i sposób sw ojej b ytności na św iecie, osadę zaś lądow ą m ają w m ieszk an iu na błocie, gdzie p rzem y sł i praca kłócąc się [z] p rz y ro d z e n ie m zrobiła m ieszkanie h o n o r czyniące ro z u m o w i i w o l­ ności czło w ie k a19.

Praca stanow i fu n d a m e n t siły — ró w n ie ż m ilitarnej — n aro d ó w :

Tak ci jest: o g ro m n e obozy, św ietne u b io ry rycerstw a! W y jesteście d o b ro d z ie j­ stw e m ro ln iczeg o Piasta u trzy m y w an e. M o c y n a ro d ó w zasadą g ru n to w n ą praca rolnika. P anow ie p rzed w ieczn i p ró żn iacy sw arzą się o p osiadanie sto p n i i d o c h o ­ d ó w w o jskow ych, rzadko kiedy zd o ln y m i będąc d o p ełn ić ich sp o so b n o ścią o

sobi-on stą, gdy każdy ro ln ik w szystką siłą pracuje na n ic h “ "".

K iedy ksiądz F ranciszek Salezy każe n ie p o k o rn e m u akadem ikow i in stru o w a ć Jaro sza K u ta- sińskiego, iż:

T en p ro s ty człow iek, k tó ry najpierw szy sposób w ynalazł solenia śledzi, choć był w z g a rd z o n y ze sw ego sp o so b u życia p rzez ro z u m ie n ie p rzesąd u , p rzecież o n się stał d o b ro d z ie je m n a ro d u , sp ro w ad ził m ilijo n y z aro b k u sw e m u krajow i i w ięcej dokazał ja k w szystkie u ro jo n ej w ielkości zaszczyty21 —

— to w o w y ch p o u czen iach d o c h o d z i do głosu nie tylko p rze k o rn o ść i zam iło w an ie d o para-y . . 22 ■ - ■ ■

d o k su , lecz ró w n ie ż głębsza , oparta na niebanalnej p o d w alin ie teo rety czn ej m yśl o tw órczej

18 Idem , Gowórek herbu Raw icz, wojeiuoda sandomirski. Powieść z w idoku we śnie, opr. B. Treger, „ N a p is”, seria VI, 2000, s. 135.

19 Idem , Tron dla próżnej powagi, szlachta do p o d d a ń s t w a . opr. B. Treger, „ N a p is”, seria IV, 1998, s. 125. 20 Idem , R zep ich a .. . , op . cit., s. 3 0 2 -3 0 3 .

21 Id em ,Ja ro sza Kutasińskiego... u w agi..., op. cit., s. 2 3 -2 4 .

22 Warta pod kreślenia je s t w yobraźnia społeczn a, historyczna i polityczna, przejawiająca się n iejedn ok rotnie w afo­ rystycznych fragm entach pism kanonika. W tych — jak się bardzo często w ydaje na pierw szy rzut oka — tylko satyrycznych czy paradoksalnych uryw kach p o dok ładniejszym rozpatrzeniu m o ż n a zauw ażyć konstatacje, pom ysły, idee, które swej trafności nie zagubiły m im o u p ły w u lat. Jed en z najw ybitniejszych d w u d ziesto w ie c zn y ch historyków i h isto r io z o fó w Fernand Braudel tak pisze o zn aczeniu handlu so lo n y m i śledziam i dla gospodarki H o la n d ii w trze­ cim , sum ującym to m ie pt. C zas świata, swojej trylogii Kultura materialna, gospodarka i kapitalizm X V - X V I I I w .: „Solon e lub w ę d z o n e śled zie, sprzedaw ane w całej E urop ie, są holen d erską «kopalnią złota». ( . .. ) Sir G eorge D o w n in g (8 lipca 1661 r.) zau w ażył ch ło d n o : «handel śled ziem ożyw ia handel solą, a śled ź i sól są przyczyną rozw oju h o len d ersk ieg o han dlu na Bałtyku»; d o rzu ćm y od sieb ie, że handel bałtycki stał się praw d ziw ym źró d łem h o len d ersk ieg o bogactw a” (F. B raudel, op. cit., tł. J. i J. Strzeleccy, W arszawa 1992, s. 166). N ie z a le ż n ie od dyskusji na tem at w zględ n ej roli rybołów stw a w e k o n o m ice Z jed n o c z o n y c h Prow incji p o w a żn y udział tej gałęzi gospodarki w b u d o w ie potęgi H o la n d ii n ie p od lega w ątp liw ości. A była to sw eg o czasu potęga o zn aczeniu o g ó ln o św ia to w y m , p ań stw o i sp o łe ­ c ze ń stw o przecierające szlaki rozw oju lud zk ości. U B raudela czytam y: „Pierw szy etap holenderskiej w ielk o ści

(8)

W o jn a w tw ó rczo ści Franciszka Salczcgo Jeziersk ieg o (z a g ad n ien ia w y b ra n e ) 345

m o c y cyw ilizacyjnej tej pracy d u ch o w ej i fizycznej człow ieka, k tó ra przyczynia się d o ro zw o ju p ro d u k c ji gospodarczej (w p rzeciw ień stw ie d o rozprzęgającego, niszczycielskiego żyw iołu w o je n i p o d b o jó w ).

W ja k im k o n tek ście po m ieścił k a n o n ik Jeziersk i p rzy w o łan y na sam y m p o czątk u n iniejszego szkicu oraz ro zp atry w an y tu u ry w e k z Jarosza Kutasińskiego... uw ag... ? G d y n a rra to r p ie rw sz o o so ­ b o w y w z m ia n k o w a n e g o p am fletu po k ilk u le tn im z n o jn y m tru d z ie n au k i łaciny d o ta rł d o klasy poetyki, je g o zain tereso w an ie w z b u d z iły zajęcia p o św ięco n e ob jaśn ian iu i k o m e n to w a n iu Eneidy W ergilego. P ew n eg o razu zw rócił się do w y k ład o w cy z p ro śb ą o ro zśw ietlen ie intrygującej go kw estii szczegółow ej. Szło m u o to, czy staro ży tn i h ero si rodzili się ze szlachty i czy tak ja k o n

. . . . 23

p ieczętow ali się h e rb a m i. P ro feso r nie zbył lada czym n aiw nego pytania uczniaka, w ykorzystał okazję, by o b zn a jo m ić go — w dłuższej prelekcji — z istotą i p o c h o d z e n ie m p rzesąd u o w yższości szlachty nad in n y m i w arstw am i sp o łeczn y m i, w szczególności nad stan em m iejskim . P rz e m o w a n auczyciela stała się zaro d k iem zw ątpienia w d u szy K utasińskiego. D o g m aty cz n e zapatryw ania i leg en d y o kastow ej p rzew ad ze szlachty nad m ieszczań stw em w y n iesio n e z ro d z in n e g o d o m u p o w o li przestają być dla niego n iep o d w ażaln y m p e w n ik iem . P óźniej sam zauw aży:

R o d z ie m y się na to, abyśm y żyli, a żyjem y na to, abyśm y m yślili, ja k kiedy sądziem y o rzeczach i dlaczego w czasie o d m ie n ia m y nasze p rzeszłe ro z u m ie n ie o n ic h 24.

Z e śro d k o w a n ie p rz e z Jezierskiego tem atyki p am fletu na kw estii m ieszczańskiej nie w z b u d za z d ziw ie n ia — b ezp o śre d n ią p o b u d k ą do literackiej analizy u m y sło w o ści łukow skiego szlachetki, je g o w y o b ra ż e ń o n ie zm ierzo n ej p rzew ad ze u ro d z o n y c h nad sław etn y m i (pracow ici nie są n aw et g o d n i dłu ższej w zm ian k i) był je d e n z e p izo d ó w zm agań p o lity czn y ch w czasie S ejm u C z te ro le

t-gw arantow ała E uropa. D r u g im etapem był świat. C zy drugie n ic b yło jed n ak po części następ stw em pierw szego? G dy H o la n d ia op an ow ała europejski han del, klu cze świata w padły w jej ręce n iem al bez żadnego w y siłk u ” (ib idem , s. 181). R zecz jasna, c elem nin iejszeg o przypisu b y ło jed y n ie zw ró cen ie uw agi na niezgorszą intuicję historyczn ą Jeziersk iego, w żadn ym zaś w ypadk u czy n ien ie zeń prekursora historiografii „długiego trw ania”.

23 W y w o d y profesora opatruje Jezierski takim o to przypiskiem : „Jeden akadem ik w izytujący szkoły, gdy w p o d o ­ b n y m sp o so b ie m yślenia o szlachcie m ó w ił do m ło d zież y szkolnej w jed n ej prow incyi, takie to zro b iło o b u rzenie serc najpierw szych obyw ateli, iż p rzeciw n ie m u p od an o oskarżenie do p rzełożeń stw a nauk krajow ych, od którego został ukarany z ło ż e n ie m z urzęd u i p ozb a w ien iem stanu akadem ickiego, w którym kilka lat pracow ał” (F. S. J ezier­ ski, Jarosza Kutasińskiego... u w a g i..., op. cit., s. 24). Jest to jed y n a w zm iank a autobiograficzna w tym utw orze (por. J. M ichalski, [rec.] Franciszek SalezyJezierski, „Wybór pism ". Opracował Z . Skw arczyński PIW , 1952, „Przegląd H isto r y c zn y ”, t. 4 4 ,1 9 5 3 , s. 628). K anon ik naw iązuje w tym m iejscu sw eg o pam fletu d o in cydentu za szłeg o w trakcie odpraw ianej przezeń w iz y ty szk ół p o d w y d zia ło w y ch łęczyckich. Przedstaw iciele m iejscow ej szlachty w z ięli w o b ro ­ n ę tam tejszych akadem ików , kąśliw ie krytykow anych przez J ezierskiego, i w y sto so w a li taką o to skargę na w izytatora, zawartą w instrukcji dla w ysłannik ów , mających się udać d o prymasa M ichała Jerzeg o Poniatow skiego: „ N ie p rzep o m n ą ciż J. W. D eleg o w a n i użalić się im ien iem całego w o jew ó d ztw a naszego przed Jaśnie O św iec o n y m K sięciem J e g o m o ścią prym asem na Im ci ks. J eziersk iego, wizytatora generalnego szk ół, który po to je d y n ie zdał się przybył, aby w uszach d zieci naszych zh ań b ił i zn iew a ży ł nas wystawiając o b elży w ie w p rzem o w ie swojej d o m ło ­ d z ie ż y m ianej ro d z ic ó w na cel szyderstw a, a satyryczną krytyką swoją dotykając ordery, urzędy, sądow e magistratury i cały stan rycerski. D opraszać się oraz będą o przyzw oite tegóż J eg o m o ści ks. J ezierskiego ukaranie” (Teki Paw iń- skiego, nr 13, Akta sejm ik o w e w o jew ó d ztw a łęczyck iego I V 1 7 3 3 -1 7 9 2 , k. 7 1 5 -7 1 6 , rps B iblioteki P A N w K rakowie 8330. O o w y m zajściu napom ykam n ie c o szerzej — przyw ołując w ażniejszą literaturę p rzed m io tu — w szkicu

K aznodzieja iprześmieivca. Uivagi o niektórych zagadnieniach twórczości i życia Franciszka SalezgoJezierskiego, „ N a p is”, seria

V, 1999, s. 1 0 3 -1 0 4 , 112).

(9)

3 4 6 B ro n is ła w T r e g e r

25

niego: m e m o ria ł m iast i potyczki p u b licy sty czn e p rz e z e ń w y w o łan e . W ażnym rysem sw oistym

2 6

m e to d y pisarskiej k an o n ik a je s t u m ie ję tn o ść p rz e c h o d z e n ia od najg o rętszy ch n aw et kw estii p o lity c z n y c h ch w ili bieżącej d o m n iej lu b bardziej p o g łęb io n y ch , n ierzad k o cech u jący ch się aforystyczną zw ięzłością i parad o k saln o ścią rozw ażań o n a tu rz e człow ieka i społeczeństw a. K ró t­ ko m ó w iąc, p o d p ió re m Jeziersk ieg o d o ra ź n a publicystyka p o lity czn a zadziw iająco często p rz e ­ kształca się w zajm ujące in te le k tu a ln ie i błyskotliw e literacko próby, frag m en ty czy szkice —

. . . . .. . . . 27 -

zary zy k u jm y użycie u czonej te rm in o lo g ii — p sychologiczne, socjologiczne , h is to rio z o fic z n e ... W śród ty ch o sta tn ic h dość często pojaw iają się ro zm y ślan ia p o św ięco n e w o jn o m i ro z m a ity m m a te rio m z ro zg ry w k am i i k am p an iam i zb ro jn y m i zw iązanym .

Z p o k re w n ą p o d p ew n y m i n ieb łah y m i w zg lęd am i k o m p o zy cją literacką, co w Jarosza Kutasiń-

skiego... uwagach m a m y d o czynienia w R ze p is ze ... I w je d n y m , i w d ru g im u tw o rz e beletrystyka

je s t p o d p o rz ą d k o w a n a publicystyce. F ab u ła sp ełn ia tu m ięd zy in n y m i dw a w ażn e zadania. Po p ie r­ w sze stan o w i stab iln ą k o n stru k c ję n o śn ą, um ożliw iającą sw o b o d n iejsze ro zlo k o w an ie ciężkiej n iek ied y dla szerszej p u b liczn o ści m aterii rozw ażań i dyskusji p o lity czn y ch (a także m o raln y ch , sp o łeczn y ch , filo z o fic z n y c h ...); p o d ru g ie je s t o z d o b n y m o p ak o w an iem , m ającym skusić ja k najw ięcej p o te n c ja ln y c h czy te ln ik ó w do lektury. P rz y takich zało żen iach k o m p o zy cy jn y ch zasad­ n icza o d m ie n n o ś ć fabularna o b u d zieł w n ajm n iejszy m sto p n iu nie zaciem n ia id en ty czn o ści zaw artego w n ic h polity czn eg o , a także ideow ego przesłania. W ątłą akcję Rzepichy. ■ . m o ż n a śm iało p o m in ą ć w trakcie ro zp atry w an ia p o m ieszczo n y ch w niej kon cep cji m yślow ych.

W p rzy w o łan ej książce najbardziej chyba d o b itn ie w y sło w ił Jeziersk i m yśl o n ie w sp ó łm ie r- no ści m ię d z y rzeczyw istym i zasługam i dla d o b ra lu dzkości je d n o s te k i g ru p sto su n k o w o nisko usytuow anych w hierarchii społecznej, zajm ujących się wynalazczością i pracą produkcyjną, a o so b li­ w y m b ra k ie m należytego u z n an ia dla ich osiągnięć oraz tr u d u w literatu rze, sztuce, h isto rio g rafii czy w reszcie w praktyce praw nej i p ań stw o w ej. W p rzeciw ień stw ie do lekcew ażonego św iata p racy elity m ilita rn e pław ią się w blasku sław y i chw ały, choć dla w sp ó ln eg o d o b ra nie przyczyniają się na o gół w cale (najczęściej d o b ro to w m n iejszy m lu b w ięk szy m sto p n iu unicestw iają). A by w yraziście i p rz y stę p n ie w y p o w ied zieć ow o przesłan ie, k a n o n ik w z n a m ie n n y dla siebie sposób nie stro n i od p arad o k su , satyry i anegdoty:

25 „ ( ...) w śró d tych w ię c obrad miasta k oron n e i litew skie w ysłały o so b y z zgrom adzeń m iejskich d o Warszawy, gd zie złączeni razem w y sła ń cy z m iast napisali żądania stanu sw o jeg o d o króla i sejm u. P ostępek taki zdał się zaraz n ie w ia d o m o śc i, p rzesądom i u p rzed zen io m n iezw yczajn ością, nieprzystojnością i na k o n iec niesłu szn o ścią , Prawda i niepraw da o b y d w ie p o d n io sły sw ój g ło s niosący zdania. W yszło m n ó stw o p ism p rzeciw n y ch naw zajem ; dzieje i prawa narodu przy w ied zio n e na św ia d ectw o tej w ielkiej materyi: czyli m ieszk ance m iast mają być oso b a m i w tak obszernej R zeczyp osp olitej?” (ib id em , s. 6).

26 W ybrane zagadnienia m eto d y pisarskiej kanonika starałem się w stęp n ie zarysow ać w szkicu: „Gowórek herbu

Rauńcz. . . ’’ a niektóre właściwości metody pisarskiej Franciszka Sałezego Jezierskiego, „N apis”, seria VI, 2000, s. 1 1 9 -1 2 7 .

27 P r z y k ła d o w o — W ło d zim ierz B oleck i w k om en tarzu krytycznym d o Diogenesa w kontuszu W acława B erenta pisze: „Tem atem Jarosza Kutasińskiego... są zatem przesądy, m ity i uprzedzenia jak o form y m yślenia w arstw czy klas sp o łeczn y ch . J est to jakby literacko przed staw iona problem atyka socjologii w ie d z y ” (W. B erent, Opowieści biograjiczne, opr. W B oleck i, K raków 1991, s. 465).

(10)

W o jn a w tw ó rczo ści F ranciszka Salezcgo Jeziersk ieg o (z a g ad n ien ia w y b ra n e ) 347

Są to praw ie zw yczajne postępow ania w yroków O patrzności, iż ona więcej p rzez osoby niskiego i ubogiego m ajątk u u czyniła d o b ro d z ie jstw lu d z io m , niźli p rzez tych, co w iększością okazałych d zieł i św ietn o ścią chw ały w łasnej zarzucili dzieje narodów . K iedy w o jn ą w iary chrześcijańskie m ocarstw a zapaliły E u ro p ę p rzeciw k o Azyi, aby u trz y m a ć się p rz y Palestynie, dzieła w ielk ich w o d z ó w i zw yciężców , w ycedziw szy k re w z m ilio n ó w ludzi i w y d arłszy im życie, sp ro w ad ziły n a m w p o ż y tk u do E u ­ ro p y zarazę pow ietrza, św ierżb y i ospy; w ten czas z p ro steg o g m in u S aracenów u b o g i d erw isz je d e n w zaciszu sw ojego życia na górze Im a n u p atrzy ł ro ślin ę kawy, i d o szed łszy p o ży tk u z je j ziarna gotow ał obfite zyski swej ojczyźnie z tego ziem i krajow ej p ło d u . K o m u ż w in n iś m y cykulaty28, cu k ry i tyle m iły ch sm akow i p rz y ­ praw ? O to In d y ja n o m nagim ; czarnym , n ę d z n y m i u b o g im M u rz y n o m ! Takie są w y ro k i zarządzającej O p a trz n o śc i, że w ięcej n iew o ln icza ręka29 zjednała korzyści, ja k w y n iesio n e ram ię zw ycięzcy zro b iło szczęścia i d o b ra dla ludzi; przecież dźw iga ziem ia posągi bohatyrów , chw ałę ich ogłasza pam ięci w y b ó r d o w c ip u w p ism ach , a lud istotnie d obroczynny zostaje pogrzebiony w zapom nieniu, bytność je g o w s p ó ł­

28 Cykulata — czekolada, zob. np. S. B. Linde, S ło w n ik ję zy k a polskiego, t. 1, L w ó w 1854, s. 338, 312.

29 W u p o rczy w y m pod kreślaniu przez księdza Franciszka S alezego ży w o tn e g o — w w ym iarze o g ó ln o lu d z k im — zn aczenia pracy w y tw órczej je d n o ste k należących d o zb io ro w o ści z najniższych szczeb li drabiny sp ołeczn ej d o ch o d zi d o g łosu nic tylk o m n iej lub bardziej zd ecyd ow an y radykalizm polityczny, ale także przejawia się w em brionalnej postaci fragm entów , aforyzm ów , anegdot, paradoksów, satyrycznych b on m o tó w et cetera zapatryw anie h isto rio zo ­ ficzn e, z którym się m o ż n a zgadzać albo i n ie, ale którego nie m o żn a lekcew ażyć. B ez nad m iern ych w ą tp liw ości da się stw ierd zić, iż n iezgorszą pob udką d o zastanawiania się nad celn o ścią przynajm niej n iektórych intuicji i p o m y słó w s p o łe c z n o -filo z o fic z n y c h Jeziersk iego m o ż e być dla historyka idei fakt, że cyw ilizacyjny c zy w ręcz h isto rio zo ficzn y w ym iar pracy ludzkiej — w szczeg ó ln o ści n iew o ln iczej — staje się p rzed m io tem analiz w je d n y m z najw ięk szych sy ste m ó w filo zo fii dziejów . O to co pisał G. W F. H eg el w kilkanaście lat po śm ierci kanonika w sły n n y m rozdziale

Fenomenologii ducha p od tytu łem Samoistnosć i niesamoistnośćsamowiedzy, panowanie i niewola: „ N ie w o ln ik jak o sa m o -

w ied za w o g ó le , o d n o si się ró w n ież negatyw n ie d o rzeczy i ją zn o si, ale rzecz je s t dla n iew o ln ik a je d n o c z e śn ie czym ś sam oistn ym i d latego przez sw ą negację n ie m o ż e so b ie poradzić z nią tak, żeb y ją un icestw ić; to zaś znaczy, że o n ją tylko form u je przez sw ą pracę. Panu natom iast to p ośred n ictw o n iew o ln ik a u m o żliw ia bezpośredn i sto su n ek do rzeczy polegający na czystym jej n eg o w a n iu , czyli korzystanie z niej i ro zk o szo w a n ie się nią” (G . W F. H eg el,

Fenomenologia ducha, t. 1, tł. A. Landm an, W arszawa 1965, s. 222).

N ie c o dalej n iem ieck i filo z o f następująco rozb u d ow uje sw oje dociekania: „Pożądanie zastrzegło dla sieb ie czyste n eg o w a n ie p rzed m io tu i — c o za tym idzie ■— n iezm ą co n e po czu cie w łasnej p ew n o ści. A le to za d o w o len ie pozostaje tylko czy m ś przem ijającym , brak m u b o w ie m strony p rzed m iotow ej, czyli trwania. Praca n atom iast je s t p ożądan iem h a m o w a n y m , zanikan iem pow strzy m y w a n y m , in n y m i sło w y praca kształtuje. N e g a ty w n y sto su n ek pracującego d o p rzed m io tu staje się form ą tego p rzed m io tu i czy m ś trw ałym , w łaśnie dlatego, że dla pracującego p rzed m io t je st czy m ś, co posiada sam oistnosć. Ten n egatyw n y c zło n średni, czyli czy n n o ść formująca, je s t je d n o c z e śn ie je d n o stk o - w o śc ią św ia d o m o ści, tzn. jej czystym b ytem dla sieb ie, który teraz w pracy w y ch o d zi poza sieb ie i w stęp u je w e le m e n t trw ałości. W ten w ię c sp o só b pracująca św ia d o m o ść d o ch o d zi d o tego, że ogląda byt sam oistny jak o sieb ie sam ą” (ib id em , s. 2 2 5 -2 2 6 ).

R ozdział o dialektyce pan ow an ia i n ie w o li to tekst, d o którego często o d w o ły w a n o się w antropologii i filo zo fii społecznej drugiej p o ło w y X X w iek u . A lexandre Kojève w w ykładach o H eg lu , które odd ziałały inspirująco na całe p o k o len ie m y ślicieli francuskich, tak o to objaśnia p rzew od nią ideę w y m ien io n ej partii d zieła H egla: „ C zło w iek iem ca ło ścio w y m , ab solutnie w o ln y m , ostateczn ie i całk ow icie zasp ok ojonym tym , c zy m je st, czło w iek iem , który w tym i dzięki te m u zasp okojen iu d o ch o d zi d o sw eg o p e łn e g o u rzeczyw istn ien ia i d o swej d oskonałości b ęd zie N ie w o ln ik , który zn ió sł sw ą n ie w o lę . Skoro p różniacze Pan ow anie je s t im p asem , to pracow ita N ie w o la , przeciw n ie, stanow i ź ró d ło w sz e lk ie g o lud zk iego, sp o łeczn eg o , h isto ry czn eg o postępu. H istoria je s t historią pracującego N ie w o ln ik a . A żeb y to stw ierd zić, w ystarczy rozw ażyć sto su n ek m ię d z y Panem a N ie w o ln ik ie m (tzn. p ierw szy rezultat «pierw sze­ go» lud zk iego, sp o łe cz n e g o , h isto ry czn eg o kontaktu) ju ż n ie z punktu w id zen ia Pana, ale z pu nktu w id zen ia N ie w o ln ik a ” (A. K ojève, Wstęp do w ykładów o Heglu, tł. S. F. N o w ic k i, Warszawa 1999, s. 24).

(11)

34 8 B ro n is ła w T r e g e r

czesna na św iecie je s t okryta pogardą, z o h y d ą ro z u m u i serca w dzisiejszym jeszcze w iek u zo staw io n a na złość lu d zk o ści p o tylu n aro d ach bez opieki p raw a30.

Wojna a przesądy i ułudy wieku oświecenia

K ult w o je n n e j sław y i zaszczytów , zajm ujący p o czesn e m iejsce w u m y słach w ielu p rz e d s ta ­ w icieli w a rstw y rządzącej w krajach e u ro p ejsk ic h , to — ja k uw aża k a n o n ik — je d n a z n am ię tn o śc i w aln ie przyczyniających się d o ro zn iecan ia p o ż ó g w o jen n y ch :

I tak o b łu d a, fałszyw e o b ietn ice c h y try ch m o n a rc h ó w albo ich m in is tró w obracają krocie tysięcy nieszczęśliw ego i n iew o ln iczeg o p o d d a ń stw a na zabój, chow ają na te n zam iar g ro m a d n e w ojska z u c iśn ie n ie m całego krajow ego sp o łeczeń stw a — i na te n je d y n ie k o n iec31, żeby gadano w E u ro p ie , że te n d w ó r dziś w iele znaczy albo je g o gabinet. T rzebaż p o d ep tać św ięte p raw a ludzkości, ażeby ta sam a n ęd za n a tu ry ludzkiej, k tó rą je s t w o jn a, była w y szu k ań szy m sp o so b em n ędzą, żeby p rz e c h o d z iła przez św iatło p o z n a n ia i w y b ó r d o w c ip u , któ reg o by w e d łu g w szelkiej p raw d y na to zażyć należało, aby u n ik n ą ć w o jn y i je j nak ład ó w 32.

P ró ż n o ś ć i m eg alo m an ia królów , książąt, m in is tró w i in n y c h p o lity k ó w czy w odzów , rojących o glorii A leksandrów , Scypionów , C ezarów , nie p rz e jm u je się p raw d am i w sk azy w an y m i p rzez św iatło p o zn an ia . K u ltu ra d w o rsk a w iek u ośw iecenia m a d o r o z u m u b ard zo często sto su n e k in stru m e n ta ln y . K iedy to w y g o d n e, p rzy m y k a się oczy na g ło szo n y k u lt racjonalności, i h o łd u je p rz e k o n a n io m nijak nie dającym się p o g o d zić z k ry ty czn y m rozsądkiem ; p rz e k o n a n io m , które bez zbytniej obaw y o zarzu t b rak u u m ia ru m o ż n a nazw ać przesądam i.

W iek nasz m ów iem y ośw iecony — przygania ksiądz Franciszek Salezy — a w n im najbardziej lubią ludzie karm ić gust swój m niem an iem fałszywych w yobrażeń. Przesąd przystaw ił do dzieł krw aw ych: m orderstw a i okrucieństw a farby cnoty, nazw ano to h o n o re m , sławą, a sam e rozlew anie krw i — m ęstw em ; w ynaleziono zaszczyty, n ad - grody, obchodzą uroczystością pow tarzaną latami przytrafiania zwycięstw33.

W zm acniając i ubarw iając sw e zarzu ty p rzeciw k o bałw ochw alczej gloryfikacji w o jo w an ia, Jeziersk i o p o w iad a w w o lte ro w sk im stylu następującą satyryczną dykteryjkę:

Ja nie w ie m , gdyby był taki w n a tu rze p rzy p ad ek , iżby się trzydzieści tysięcy n ie d ź w ie d z i m o rd o w a ło z d ru g ą także tak liczną kupą, czyli by sobie p o ty m te bestyje liczyły za słodycz w sw ojej p am ięci i sercu p rz y p o m n ie n ie tego o k ro p n e g o zdarzen ia?34

30 F. S. J e z ie r s k i,R ze p ic h a ..., op. cit., W arszawa 1790, s. 2 2 6 -2 2 8 .

31 Tu, rzecz jasna, wyraz „kon iec” w zn a czen iu „cel, zamiar, zam ysł”, zo b . np. S. B. L inde, S ło w n ik ję zy k a polskiego, t. 2, L w ó w 1855, s. 429.

32 F. S .J e z ie r sk i,R ze p ic h a ..., op. cit., s. 26. 33 Ibidem , s. 2 6 -2 7 .

(12)

W o jn a w tw ó rczo ści Franciszka Salezcgo Jeziersk ieg o (za g ad n ien ia w y b ra n e ) 349

W dużej m ie rz e ró w n ież p rzeciw k o p rak ty k o m sp otykanym , nie tak z n o w u rzadko, w E u ro p ie d o b y o św iecen ia k ieru je k an o n ik p o n iższą gorzką, acz nie p o zb aw io n ą b arw n y ch re to ry czn y ch k o n c e p tó w filipikę:

W ystawuje chełpliw a p o to m n o ść posągi z kam ienia i spiżu na zakład pam ięci o rozlew - cach krw i ludzkiej, aby były tak przykrym ciężarem w ugnietaniu ziem i, ja k oni w czasie sw ojego życia zostawali uciskającym i ludzi, a gdy obracali w perzynę m iasta i osady krajów, gdy zabijali krocie tysiąców ludu, zdaw ało się im nazw isko okazalsze zwycięzcy ja k dobroczyńcy. W ieniec w aw rzy n u ozdabiał ich sk ro n ie w ło ż o n y p rzesąd n y m zw yczajem m im o ustaw ę św iętej p raw d y — bo gdyby laur w yznaczyła natura na uw ieńczenie m o rd ercó w ludzkich, naów czas ta nikczem na roślina w sw ym przy­ ro d zen iu nie w arta by kw itnąć i posiadać w łasnego zapachu. I myśleć by m ożna, że w ogrodach niem ych są takież same przesądy ja k m iędzy ludźm i, jeżeliby laur zakw itnął na to, żeby był ozdobą i pom ocą do przerobienia nazwiska w ielkiego zabójcy na w ielkiego zwycięzcy35.

P oczucie w yższości, z ja k im często k ro ć spoglądają ośw ieceni na daw niejsze dzieje, n ierzadko je s t całk iem b ezp o d staw n e. P ouczającym p rzy k ład em są w o jn y to czo n e p rz e z arm ie p odległe ró ż n y m — m n ie jsz y m lu b w ięk szy m — filo zo fo m na tro n ie. B arbarzyństw o, bestialstw o, ło tro - stw o i cy n iczn a n iep raw o ść nie stały się w cale zjaw iskiem o d o s o b n io n y m podczas k am p an ii p ro w a d z o n y c h w epoce m ieniącej się w iek iem św iatła i ro z u m u .

D a re m n e są te zaszczyty św iatła ro z u m u — zauw aża k a n o n ik — k tó re m i się ch ełp i czas życia naszego, ja k b y o n z p o m n o ż o n e m i w iek am i nab rał w iększej m ocy do spraw iedliw ości; gdzie u p rz e d z e n ie w ro z u m ie nam iejętn o ścią36 zastępuje d ro ­ gę do w stę p u praw dzie, tam zaw sze serce p ozostać m u si w sw ego o k ru cień stw a dzikości, i z pow agi zw yczaju w ystaw ia n ie p o d o b ie ń stw o d o p e łn ie n ia słuszności. M iała d z ie ln o ść p raw d a w w y k o n a n iu spraw iedliw ości od lu d zi w ielk ich w w ie ­ kach g ru b y c h na zaw stydzenie naszego ośw ieconego w ie k u 37.

P ow yższe zarzu ty ilu stru je Jeziersk i — na zasadzie k o n tra stu — d w o m a p rzy k ład am i, je d n y m z przeszłości, d ru g im z d o b y sobie w spółczesnej:

K azim ierz W [ielk i] syn W ładysław a Łokietka, żeniąc się z córką G e d y m in a książę- cia lit[ew sk ieg o ], m iasto posagu w ja k ic h skarbach p ro sił teścia o u w o ln ie n ie b ra ń c ó w n a ro d u p o lskiego38, nad k tó ry m m iał panow ać; to było w w ie k u XIV,

35 Ibidem , s. 3 9 8 -3 9 9 .

36 Form a zanotow an a w sło w n ik u w arszaw sk im jako gw arowa, zob. J. K arłow icz, A. K ryński, W. N ic d ź w ie d z k i,

S ło w n ik ję zy k a polskiego, t. 3, W arszawa 1904, s. 100. W 2 . w y d . R zep ich y... (Warszawa 1794, s. 166) jest: „ n am iętnością”.

37 F. S. J e z ie r sk i,R zep ich a ..., op. cit., s. 2 2 8 -2 2 9 .

38 O p o w ie ść o je ń c a c h p o ch o d zi od D łu g o sza , który pod rokiem 1325 zapisuje w sw o ich Kronikach: „Król polski W ładysław w y sła w szy zatem sw atów prosił G ed ym in a p o d ó w czs w ielk ieg o księcia litew skiego, żeb y je g o syn ow i, księciu K a zim ierzow i dał córkę za ż o n ę i żeb y ta przyniosła ze sobą jako posag nic z ło to ani srebro (tych b o w ie m rzeczy n ie m ieli w ó w cz a s L itw in i), lecz zw ró co n y ch w szystkich jeń có w , których L itw ini w p o p rzed n ich latach zabrali

(13)

35 0 B ro n is ła w T r c g e r

a w w ie k u X V III za czasów n aszych książęta n iek tó rzy n iem ieccy przedaw ali p ie ­ c h o ty lu d u sw ojego na o k ru tn ą w o jn ę w A m eryce za gotow e p ien iąd ze, tak w łaśnie ja k m y p rze d a je m y im woły, k o n ie i w iep rze .

Z a rz u t o k ru c ie ń stw w o je n n y c h , któ re w w y d an iu o siem n asto w ieczn y m są nieraz daleko bardziej oburzające niż te, k tó re m iały m iejsce w w iek ach zw anych c ie m n y m i czy gotyckim i, pojaw ia się w ie lo k ro tn ie w ró ż n y c h p ism ach kanonika. We w sp o m n ia n y m tu j u ż d z ie łk u zjaw a sen n a, w o jew o d a G o w o rek , w ypow iada m ięd zy in n y m i następujące sp ostrzeżenie:

C h o ć w y nazyw acie w ie k w asz o śm n asty o św ieco n y i p e łe n ludzkości, a nasz d w u n a sty dziki i o k ru tn y — je d n a k ż e ani u nas jeń có w , podw ajając ich niew olą, nie zap rzed aw an o p o d cu d ze p an o w an ie, ani im rąk nie u cin an o , cechując nieszczę­ śliw ych d o śm ierci kalectw em , a zostaw ując p rz y nieszczęśliw ym życiu na d o w ó d lu d zk o ści w o śm n asty m o św ieco n y m w ie k u 40.

Słow a G o w o rk a są aluzją do po stęp o w an ia w o jsk d o w o d z o n y c h p rzez g en erałó w S em iram id y P ó łn o c y 41 w czasach konfederacji barskiej. W in n y m m iejscu ksiądz F ranciszek Salezy w n astę­ pu jący sp osób w yraża p o tę p ie n ie o w ych barbarzyństw :

W ojska n a ro d u n azw anego od stolicy [M o sk w y — B. T .], p o d łu g sw ego o k ru tn e g o p rz y ro d z e n ia , zabranych sp rz y m ie rz e ń c ó w [k o n fed erató w — B. T.] na w o jn ie częścią p rzedaw ali d o p o stro n n y c h państw , częścią ucinali ręce, w ie c z n y m kalec­ tw em oznaczając dzikość sw ojego o k ru c ie ń stw a 42.

R easu m u jąc: k a n o n ik je s t zdania, że kiedy się będzie ro zpatryw ać o siem n asto w ieczn ą E u ro p ę , czy to w p o ró w n a n iu z in n y m i k o n ty n e n ta m i, czy z in n y m i epokam i, m o ż e się okazać, iż jeśli ch o d zi o sk ło n n o ść do niszczących k o n flik tó w i w yczerp u jący ch zb ro jeń , d zierży o n a n iezb y t zaszczytną p alm ę p ierw szeństw a:

.. .w iek nasz m ów iem y, że ośw iecony, i E u ro p a nasza najośw ieceńsza część św iata, p rz y ty m w szystkim o b rach o w ać m o żn a, czyli w w iek u n aszym m niej się przelało krw i ludzkiej od przeszły ch w ieków , czyli są częściej pow stające w o jn y w Azyi,

na ziem ia ch p o lsk ich i up row adzili d o n iew o li. Książę litew ski G ed y m in , w y słu ch a w szy sw a tó w z w ielk ą radością, w yraża c h ętn ie zg o d ę na tego rodzaju zw iązki p okrew ieństw a. Z g o d n ie z po sta w io n y m i w arunkam i przekazując sw oją córkę p o sło m królew sk im , uw alnia w szystk ich je ń c ó w polskich: kobiety i m ę ż cz y z n , w sz e lk ie g o stanu i p o ch o d zen ia , i odsyła d o ich sied zib , d o P o lsk i” (Roczniki czyli K roniki sławnego Królestwa Polskiego, tł. J. M ru ków na, ks. IX, W arszawa 1975, s. 1 6 2 -1 6 3 ). Z a D łu g o sz e m pow tarza inform ację o sprawie posagu A n n y -A ld o n y A dam N a r u sz e w ic z (zob. Historyja narodu polskiego, t. 5, W arszawa 1803, s. 311, 526).

39 F. S .J eziersk i, R zep ich a ..., op. cit., s. 229, przyp. (a). 40 Idem , G owórek herbu R a w ic z ..., op. cit., s. 161.

41 „Żaden z « filo zo fó w na tronie», n aw et Fryderyk II, nic był tak w ysław iany przez francuską «republikę literacką» ja k «Sem iram ida Północy», d o której W olter m o d lił się słow am i: «Te Catharinam laudatnus, te dominant confitemur» (C ieb ie, K atarzyno, chw alim y, cieb ie, o pani w y zn a jem y )”, (E. R ostw orow ski, Historia powszechna. W iek X V I I I , Warszawa 1984, s. 755).

(14)

W o jn a w tw ó rczo ści F ranciszka Salczcgo Jeziersk ieg o (z a g a d n ie n ia w y b ra n e ) 351

w A fryce, ja k w naszej E u ro p ie , i czyli któ ra część św iata chow a raz na raz d o d w ó c h m ilio n ó w ludzi, k tó rzy na to są w yznaczeni, aby się uczyli zabijać d ru g ic h i aby p rz e ło ż e ń stw a krajó w straszyli się n ie m i n aw zajem 43.

Wokół problem atyki wojny sprawiedliwej

Jeziersk i nie idealizuje w iek ó w śred n ich . W d o k o n y w an y ch p rz e z e ń — m niej lu b bardziej frag m en tary czn y ch — ro zb io rach czy to d ziejó w p o szczególnych n a ro d ó w (w szczególności P olaków ), czy ro d zaju ludzkiego, na ogół daje się zauw ażyć z d ro w ą daw kę niezależności i kryty­ cyzm u. P rzy w o łan e pow yżej w y p o w ied zi w skazują, iż Jeziersk i m a na uw adze nie w ychw alanie zam ierzch łej przeszłości, ale p rzed e w szy stk im ro zp o zn an ie i n ap iętn o w a n ie sc h o rz e ń epoki, w której p rzy szło m u żyć. W R zep isze... P iast — porte-parole k an o n ik a — w je d n y m z w y stąp ień stan o w czy m i słow y p o tęp ia ro zb ó jn icze w ojny:

N ie to je s t ch w ałą n a ro d u napadać sąsiedzkie granice, rabow ać w ieśniaków , p ędzić w n iew o lą ró w n o lu d zi i bydło, p ożogą paląc m iasta i w ło śc i44.

Ksiądz F ran ciszek Salezy o p atru je to zdanie n astępującym przypisem :

W w iek ach gotyckich taki był p o w szech n y sposób w ojny, naszego zaś w ie k u w cale ró ż n y — z ty m w szystkim ró w n ie szkodliw y. W ow ych w iek ach każdego czasu w id zieć m o ż n a było m ilio n y nieszczęśliw ych niew olników , w naszych czasach takow e w ojska m o n a rc h ó w eu ro p ejsk ic h są m ilio n y n ie w o ln ik ó w ; p ierw si i d ru d z y są igrzyskiem dziw ackiego o k ru cień stw a lubo sp o so b em p rz e in a c z o n y m 45.

W dość krótkim , ale bardzo interesującym haśle Wojna z Niektórych w yrazów ... Jezierski zastanaw ia

✓ • 46 r

się nad treścią ty tu ło w eg o te rm in u oraz szkicuje g o d n y uw agi, ch o ć cząstkow y p o d ział p rz e ­ m ia n 47, ja k im p rz e z stulecia ulegały cele i zasady p ro w ad zen ia k o n flik tó w zb ro jn y ch . Pow iada, iż w o jn y w zam ierzch ły ch w iek ach były zw iązane z w ęd ró w k a m i ludów , z często k ro ć krw aw ym i zm ag an iam i o krainy, terytoria, obszary, na k tó ry ch poszczeg ó ln e p le m io n a czy w iększe u g ru p o

-• • • • . 48

w an ia etn ic z n e chciały osiąść, nie troszcząc się n a d m ie rn ie o zgodę a u to c h to n ó w . Z kolei

43 Idem , N iektóre w y r a z y . op. cit., s. 1 7 2 -1 7 3 . 44 Idem , Rzepicha. .., op. cit., s. 320.

45 Ibid em , przyp. (I).

46 „W OJNA. To je s t p o w sta n ie narodu p rzeciw n arodow i, albo ob u rzen ie się w ładzy zw ierzchniej je d n e g o kraju na drugi. Zaciągi w ię c żołnierzy, zgrom ad zen ie w ojsk, zastanow ienie i po ru szen ie o b o z ó w , utarczki podjazdów , ro ze­ słanie szpiegów , w ydanie bitwy, o b lężen ie i dob yw an ie m iast, w szy stk o to razem biorąc nazyw a się w ojną. Sam o zaś d z ie ło m orderstw a nazywają walką lub bitwą, daw niejsi nazyw ali potrzebą (p o d zisiejszem u m ó w ią bataliją)” (F. S.Jeziersk i, Niektóre w y ra zy ..., op. cit., s. 2 6 1 -2 6 2 ).

47 K anonik sądzi, żc ch oć istota człow iek a jest dana raz na zaw sze, to jednakże form y sp ołeczne ludzkich zachowań są zależne od w ielu czynników . N a sposób w ojow ania znaczny w p ły w w yw iera ustrój polityczny i prawny. „D uch w ojenny narodów przeinacza się w sw oich sposobach i w sw oich zamiarach w ed łu g odm iany sposobu m yślenia, bo lubo ludzka natura nic od m ien ia się, ale rząd nad ludźm i w ielki m a w p ły w d o przeinaczania ich w o li” (ibidem , s. 262).

48 M yśl o przcp oczw arzcniach w o jn y wraz z tok iem d z ie jó w pojawia się n iejedn okrotnie w tw órczości kanonika. W inn ym m iejscu tak o to ją w ysło w ił: „ N ie była w ojna w o w y ch w iekach w zo rem i p o d o b ień stw em dzisiejszych

(15)

35 2 B ro n is ła w T r e g e r

najbardziej ty p o w ą postacią w o je n d o b y ro z d ro b n ie n ia feudalnego są — u trz y m u je ksiądz F ra n ­ ciszek Salezy — zajazdy, n apady i utarczki p o m ięd zy w ład cam i m niej lu b bardziej n iep o k aź n y ch p ań stew ek . W następnej epoce, trw ającej w ed le k an o n ik a aż po o siem n aste stulecie, kształt w o je n je s t o k reślan y p rzez po tężn iejsze o rg an izm y po lity czn e, w szczególności p rzez m o n a rc h ie n a ro

-49

d o w e . W p rzy w o łan y m haśle czytam y:

W pó źn iejszy ch w iek ach , aż d o naszego dzisiejszego, pań stw a eu ro p ejsk ie chow ają g ro m a d n e w ojska, g o to w y m n ak ład e m ich u trzy m u jąc, m o n a rc h o w ie coraz w n o ­ w e zach o d zą um ow y, sp rzy m ierzen ia, ty m zw iązkiem so ju szó w je d e n d ru g ieg o straszy i trw oży, przyciska d o zaw arcia p o k o ju albo do p o d n iesien ia w ojny, celem zaś tej w szystkiej p olityki obracającej w o jn ą je s t p ró żn o ść m o n a rc h ó w albo ich m in is tró w i korzyści h a n d lo w n e n a ro d ó w k u p ie c k ic h 50.

Je d n a k ż e — uw aża k a n o n ik — u rzeczy w istn ian ie ow ego celu, zaspokajanie p ró żn o ści m o n a r­ c h ó w i ich m in istró w , zap ew n ian ie korzyści h a n d lo w y ch n a ro d o m k u p ie c k im pociąga za sobą o lb rzy m ie koszta, zaró w n o ek o n o m ic z n e , ja k i społeczne:

Z tych p rzyczyn m a E u ro p a coraz w iększe w ojska, i ja k je d e n m o n a rc h a p o m n aża , tak sąsiedzki zaraz to czyni. L ud p raco w ity p o d e jm u je ciężar u trzy m y w an ia tych

r 1

krw aw eg o rzem io sła b liźn ich w sp ó łz io m k ó w .

W afo ry sty czn y m z a k o ń czen iu hasła a u to r zręcznie i w iście lak o n iczn y m stylu rek ap itu lu je sw oje w yw ody, a ja k o p u e n tę p rzed staw ia paradoksalną, lecz — ja k zdaje się w skazyw ać d o św iad ­ czenie d z ie jó w — p raw d ziw ą tezę, iż pokój w m ilitary sty czn y m p ań stw ie je s t dla szereg o w y ch p o d d a n y c h n iew iele lepszy niż w ojna:

I ja k przenosiny naro d ó w robiły wojny, ja k w czasie feudalnych rządów napadania, pożogi i rabunki uciem iężali w ojną, tak dziś przygotow ania d o wojny, utrzym yw anie w ojsk gotow ych niezm iern y m nakładem w yrabia skutki w ojny52.

N a p o d ział w o je n m o ż n a spojrzeć ró w n ież z ogólniejszego, w p e w n y m sensie p o n a d h is to -rycznego p u n k tu w id zen ia — z p u n k tu w id zen ia m o raln o ści. B analna na p o z ó r konstatacja

53

z Niektórych w yrazów . .., iż „Wojna dąży do o b ro n y w łasnego kraju lu b d o zaw ojow ania c u d z e g o ” , je s t n a p o m k n ie n ie m , k tó re m o że być o d n iesio n e do je d n e j z bard zo w ażn y ch i d łu g o trw ały ch d e b a t w dziejach u m y sło w o ści europejskiej. P rz e d m io t ow ej deb aty — aktualnej także i w d n iu

w o jen; były to w yraźn e p rzen o sin y narodów , cały naród następow ał na drugi, każdy m iał na p ełn io n e serce w łasną w o lą i ch ę tn ie tęż sam ą zie m ię skrapiał krwią swoją, którą g w a łto w n ie chciał m ieć ojczyzn ą dla sieb ie ” ( F. S. Jezierski,

R zep ich a ..., op. cit., s. 25).

49 „W teraźniejszych zaś w iek ach w ojna, ile zaw iera sam ę sztukę zabójstw a w za jem n eg o , z o w ie się taktyką, a ile je st z a m y słem p r z eło żo n eg o narodu i u m o w ą sprzym ierzeń , z o w ie się polityką” (ib id em ).

50 F. S. Jeziersk i, Niektóre w yra zy..., op. cit., s. 263. 51 Ibidem .

52 Ibidem . 53 Ibid em , s. 262.

(16)

W o jn a w tw ó rczo ści Franciszka Salezcgo Jeziersk ieg o (z a g ad n ien ia w y b ra n e ) 353

dzisiejszym — to, w istocie rzeczy, pytanie o sens p rzeciw staw n y ch te rm in ó w „w ojna sp raw ied ­ liw a” i „w ojna n iesp raw ied liw a”.

W teologii i filozofii chrześcijańskiej kw estia ta była po raz pierw szy ro zp atry w an a w sposób bardziej d o g łę b n y p rz e z św. A ugustyna. B iskup H ip p o n y p o w o ły w ał się na poglądy zaw arte w p ism ach C y cero n a:

W ia d o m o m i, że w dziele O państwie, w trzeciej — je ż e li się nie m ylę — księdze m ó w i C y cero , iż p ań stw o najlepsze p o d e jm u je w o jn y je d y n ie dla d o ch o w an ia w iern o ści lu b dla w łasn eg o ra tu n k u 54.

Teza, że w o jn a o b ro n n a p rzeciw k o n iczy m n ie sp ro w o k o w an ej agresji je s t spraw iedliw a, nie p odlega w zasadzie p o w ażn iejszy m w ątp liw o ścio m . P raw o do skutecznej o b ro n y — n aw et jeśli m a o n a d o p ro w a d z ić d o śm ierci krzyw dziciela czy krzyw dzicieli — je s t p ra w e m n a tu raln y m , p rzy słu g u jąc y m za ró w n o je d n o s tk o m , ja k i społecznościom :

P rzecież bardziej o d p o w iad a p o c z u c iu h u m a n ita rn o śc i, żeby ginął napastnik, a nie ten , kto b ro n i sw ego życia. I w iększą grozą p rzejm u je fakt, że czło w iek p rz e m o c ą zostaje zhańbiony, niż że gw ałciciel traci życie z ręki swej niedoszłej ofiary55.

W p rz y p a d k u w o jn y zaczepnej rzecz staje się bardziej sk o m p lik o w an a. C zy istnieją ja k ie k o l­ w iek o k o liczn o ści zd o ln e spraw ić, iż w o jn a zaczepna będzie spraw iedliw a? A u g u sty n tw ierdzi, że tak. W sły n n y m w y w o d zie z Problemów Heptateuchu pow iada:

Z w y k ło się zaś określać w o jn y ja k o słu szn e te, któ re są o d w e te m za krzyw dy, je ż e li jak iś n a ró d albo też p ań stw o , k tó re d rogą w o jn y należy zdobyć, albo zan ied b ało ukarać n iesp raw ied liw e p o stęp k i sw oich [obyw ateli], albo też zw rócić to, co drogą krzy w d y zostało zagarnięte. Ale bez w ątp ien ia i taki rodzaj w o jn y je s t spraw iedliw y, k tó ry nak azu je Bóg, u k tó reg o nie m a niepraw ości i k tó ry w ie, co się k a żd em u należy. W takiej w o jn ie d o w ó d ca w o jsk albo też sam lu d nie tyle p o w in ie n zostać u z n a n y za je j spraw cę, co za m in is tra 56.

B iskupa H ip p o n y k oncepcja spraw iedliw ej w o jn y zaczepnej byw ała i byw a k w e stio n o w a n a 57. J e d n ą rzecz w szakże trzeb a klaro w n ie naśw ietlić. K oncepcja ta nie m o ż e być w p e łn i zro z u m ia n a

54 Św. A ugustyn , O państwie B o ży m przeciw poganom ksiąg X X I I , tł. W. K ornatow ski, t. 2, W arszawa 1977, s. 562, por. C ycero, Rep. 3, 23, 34.

55 Idem , O wolnej woli, tł. A. Trom bala, w: id em , Dialogi filozoficzne, Kraków 1999, s. 502. 56 Por. id em , Problemy Heptateuchu, tł. J. S u low ski, cz. 2, W arszawa 1990, s. 64.

57 Przykład z ostatnich lat — G eorges M in o is w książce Kościół i wojna. O d czasów Biblii do ery atomowej (tł. A. Szy­ m a n o w sk i, W arszaw al 998) utrzym u je, iż zarów n o doktryna w o jn y spraw iedliw ej sfo rm u ło w a n a przez autoraPaństw a

B ożego... J a k i d ok tryny z niej się w y w o d zą ce (także d w u d ziesto w ie c zn e) sąjałow e: „D la św ięteg o A ugustyn a w o jn ę

spraw iedliw ą prow adzi R zym , który broni cyw ilizacji i chrześcijaństw a przeciw ko tym o k rop n ym barbarzyńcom niosącym grabież i zn iszc z e n ie . Jaki sen s m o ż e m ieć w tym kon tekście pojęcie w ojny? O d początku w ie k u rozm aici uzurpatorzy i p reten d en ci w ykorzystują lud y germ ańskie i azjatyckie je d n e p rzeciw drugim , żeb y zaspokoić sw oje o so b iste am bicje i narzucić swoją w ład zę sch y łk o w e m u i u p o d lo n e m u cesarstwu. Dzisiaj żaden p o w a żn y historyk n ie zaryzykow ałb y przyznania racji «R zym ianom » zam iast «barbarzyńcom». To, że sam ego św ięteg o A ugustyna z ło ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

re fe ra tu prasow ego pozostaje dość dawno, nie zdołał naw iązać dobrych stosunków ani z p ra są stołeczną, ani prow incjonaln ą.. Zlikw idow ano wów czas

Poprzedzona w stępem profesora Неџк P rakke, praca Fischera zawiera „portrety historyczne” 13 największych dzienników o światowym w spół- cześnie

Ju ż w latach 1925 i 1926, gdy socjaldemokraci przez krótki okres znajdowali się we władzach Wolnego Miasta, organy niemieckiej burżuazji i drobnomieszczaństwa

Jednocześnie można przytoczyć szereg wypowiedzi czytelników, którzy w ielkim k ultem otaczali „Prawdę” i jej redaktora, np.: „Dzisiej­ szy mój rozwój

kosą’ nie jest traktowana jako oddzielne znaczenie i jest przykładem ‘końca życia człowieka lub zwierzęcia’. Takim sposobem znaczenie ‘koniec życia

В условиях Российской империи национальный уровень польского вопроса был связан с попытками поляков восста- новить свою государственность за

Została w niej zaprezentowana na przykładzie dwóch ugrupowań: Listy Pima For­ tuyna oraz Ligi Polskich Rodzin, obu zaliczanych do partii populistyczno-prawicowych,

The grid is mounted on the wind tunnel nozzle and excites the laminar flow to a turbulent one by its rotating axes.. Excitation protocols describe the position in time of the