• Nie Znaleziono Wyników

Prądy i teorye społeczne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Prądy i teorye społeczne"

Copied!
222
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

G. A fllE R .

PB4DY I TEORYE SPOŁECZNE.

P R Z E K Ł A D

z drugiego, w ydania niem ieckiego

D = Melanii Bornsteinow ej.

W A R S Z A W A .

Nakład G. Centnerszwera i S-ki,

ulica Marszałkowska Na 143.

1905.

(6)

B IB LIO T E K A U N IW E R S Y T E C K A

Ir

w LODZÏ

"ä(

W ydano z dubletów

i \ \

5 8 i ' , 8 i i ' 3 o 3 B o ^ e n o I ¿ e H 3 y p o i o „ B a p m a B a , 1 0 H o n ó p a 1 9 0 4 r.

VII

4 4

Hv.vio<Y\^

3 4 Û 9 3 ’ I' , k ¿t

f J / r

-/ v -/

(7)

W S T Ę P .

P raca n in iejsza zam ierza przed sta w ić stosunki gosp od a rcze cza sów u b ie g ły ch , o d tw o rz y ć ów czesn e idee, n a k reślić drogę, k tórą szedł rozw ój i w ten sposób u ła­ tw ić zrozum ienie prąd ów w sp ółczesn y ch . A cel ten c h c e m y w p ra cy naszej osiągnąć, k ro czą c nie po g o ­ ściń cu utartym : nie b ę d z ie m y g rom a dzili balastu nau­ k o w e g o i, nie p rzy p u szcza ją c n aw et w czy teln ik u żad­ nej e ru d y cy i w tym kierunku, w k ro cz y m y odrazu w sam rozg w a r ż y cia i m yśli zgod n ie z a foryzm em o „sza rzyźn ie t e o r y i,“ k tórego p ra w d ziw o ść stw ierdza dośw ia d czen ie. N a u czy cie l, n u żą cy sw y ch u czn iów w ciasnej sali szk oln ej n iesk oń czon ą k la syfik a cyą zw ie ­ rząt i roślin, zdobędzie z p ew n ością gorsze rezu ltaty

w nauczaniu botaniki i zoolog ii od sw ego k olegi, k tó ­ ry w y p row a d za sw y ch słu ch a czów na św iat b o ż y i tam p ok a zu je im całą rozm a itość p ow a b ów natury, budzi w ich duszach radość ży cia i rozpala pragn ien ie w ie ­ dzy, które ju ż potem same pop row a dzą do stu d yów te o re ty czn y ch .

W ię k sz o ść p rze d sta w icie li w ie d z y ścisłej n ie ch ę t­ na je s t tej m etodzie: p rze b ie g w łasn ego w y k szta łcen ia oraz n ajbliższe p o trz e b y osobiste , są dla n ich je d y n ie

(8)

— 6 —

ajnem i; zaw ładn ęli w iedzą i strzegą je j piln ie, ją c ją za dobro n ależne m niejszości. M ają p rzy - łuszność, o ile ch odzi o w ła ściw ą p ra cę nauko- ,, k tóra pow in n a staw ać się udziałem ty lk o p o w o ła ­ n y ch i w y k szta łco n y ch odp ow ied n io. N atom iast ok a ­ zu ją się oni w błędzie, skoro b ie rze m y pod u w agę, k to ma k o rzy sta ć z tej p ra cy : rozk osz ta pow in n a b y ć udziałem szerokiego ogółu , je ż e li w o g ó le ow a p ra ca n au kow a ma przedsta w ia ć w y sok ą w artość. Nie b y ło b y w ca le pożądanem , g d y b y k a żd y nie specyalist-a p osu ­ w ał sw ą zarozu m iałość aż do ch ę c i bu dow ania m aszyn p a ro w y ch ; jed n a k że w sp ółczesn a ośw iata i dobro po w szech n e w ym a ga ją , aby k a żd y posiadał p o ję cie o skła­ dzie ty c h m aszyn i o praw ach , na k tó ry ch opiera się ich działanie. Nie potrzeba, a b y św iat ca ły zajm ow ał się stu d yam i historycznem u lub te o lo g iczn e m i; atoli sa­ mi h isto ry cy i teo lo g o w ie słusznie w ym a ga ją , a by każ­ da je d n o stk a in teligen tn a znała dokładn ie dzieje k ra ju o jcz y s te g o , aby każdy w y zn a w ca pew n ej relig ii posia ­ dał zn a jom ość je j p o ję ć p o d sta w o w y ch . N iechaj pra ­ w a d o ty cz ą ce siły ciążenia i ob ro tó w ciał n ieb iesk ich pozostan ą dla nas ob ce m i i niezrozum iałem u; skoro j e d ­ nak zapragn iem y p o jm o w a ć ch o cia żb y zja w isk a ż y c ia codzien n ego, k on ieczn ie przedtem p osią ść m u sim y p e ­ w ien zakres astronom ii. Tern n iezb ęd n ie]szem je s z c z e dla k a żd ego człow iek a , zw łaszcza w n a szych czasach, je s t g łęb ok ie zrozum ienie p o w ik ła n y ch stosu n k ów g o ­ sp od a rczych , sta n ow ią cy ch w zajem n e sp oid ło m ięd zy lu dźm i i p ie rw szy w arunek do szczęścia ogółu.

D o poznania ty ch stosu n k ów służy u m iejętn ość ek on om ii n a rod ow ej. Z g r e ck ie g o z a p o ż y cz o n y w yraz „e k o n o m ia “ ozn acza praw a gosp od a rk i dom ow ej; w u ży- tem przez nas zn aczen iu stosu je się nie do g osp od a rk i p o je d y n c z e j, ale do sp ołeczn ej. T ak w ię c u m iejętn ość

(9)

— 7

ek on om ii n arodow ej ob ejm u je w spólną gospod arkę na­ rodu i bada praw a, stoją ce u je j źródeł. P raw a te nie m ogą b y ć rozp atryw an e same przez się, g d y ż przez ścisłe odd ziaływ a n ie w zajem ne w iążą się one z ca ło ­ kształtem ży cia sp ołeczn ego; stąd też A n g lic y i Fran­ cuzi nauce o gospod a rce n a rodow ej nadają nazw ę od ­ pow ied n iejszą — ek on om ii p o lity cz n e j. R óżnobarw ne u k szta łtow a n ie ży cia samo ju ż je j nadaje m nóstw o ce ch in teresu ją cy ch , a je d n a k u m iejętn ość nasza n o­ w em u a dep tow i w y d a je się trudną i oschłą, g d y ż na pierw szem m iejscu staw ia ustalenie p o ję ć czy sto lo ­ g icz n y ch , ta k ich ja k : w artość, cena, praca, kapitał, w ym iana, pieniądz, płaca ro b o cza i t. p. To nas łatw o odstrasza od przek roczen ia p ro g ó w dusznej sali szk ol­ nej; dop iero zagadk i podsu w an e nam przez pełnię ż y ­ cia, za ch ęca ją do szukania na nie odpow iedzi na dro­ dze stu d yów n au k ow ych .

Żadna dziedzina nie przedstaw ia tak m ało pon ęt w tym kierunku, ja k nasza, stąd też w żadnej prze­ c ię tn y p oziom w ie d z y nie b y w a tak niskim . W a d liw y pod ty m w zględ em system naszego w y ch ow a n ia , zu­ pełne niem al zan iedban ie k w e sty j sp o łe czn y ch przez, szkołę, w sz y stk o to czy n i z nas isto ty bezm yśln e, b ie r­ nie p ostrzeg a ją ce to, co istn ieje. C iężary i trosk i ż y ­ cia o sob isteg o aż n a zb yt często czyn ią nas ślepym i na naszą zależn ość od stanów sp ołeczn ych , a w rod zon y egoizm i sam olu bstw o za ciem n ia ją poznanie d e cy d u ją ­ c e g o znaczen ia tej zależności. W dodatku u m iejętn ość, o k tórą się tu rozch od zi, p ozosta je je s z c z e w zaraniu sw ej m łodości; sięga ona stu lat zaledw ie. W p ra w d zie ju ż m y ślicie le zam ierzch łej starożytn ości zajm ow ali się pow ażnie spraw am i g ospod arczem i, lecz n ig d y w ła ści­ w ie nie w y k r o c z y li oni poza k ry ty k ę , p osu w a ją c się co n a jw y żej do bu dow a nia system ów m y ślo w y ch . U pa­

(10)

dek c y w iliz a c ji starożytn ej i w zrost p o tę g i k ościoła na Z ach odzie cy w ilizo w a n y m p o g rz e b a ły w cela ch k la ­ sztorn ych w szystk o, co nosiło m iano nauki. Zaś m ni­ chom , pog rą żon ym w cisz y rozp a m iętyw a ń , brakło przew ażnie p ob u d k i do zajm ow an ia się przedm iotem tak św ieck im , zw łaszcza że k ościół, ja k o cen tr w szel­ kiej c y w iliza cy i, sp rzy ja ł sharm onizow aniu sił g o sp o ­ darczy ch . S łyn n y okres zm artw ych w stan ia, zw a n y Od­ rodzeniem , pop rzestał na zakresie sztuki, filozofii, a p o ­ niekąd i czy stej polityk i. R o z p o czy n a ją cy się w tym sam ym czasie prąd re lig ijn y , R eform acya, we w szel­ k ich k w e sty a ch g o sp o d a rczy ch nie w y sze d ł ani na j o ­ tę poza szranki p o g lą d ó w k o ścio ła rzy m sk ieg o: m ą­ drość zw ierzch n ości, filantropia, szk od liw ość lic h w y — oto je g o naczelne idee ek on om iczn e. R eform a torzy n ie­ m ie c c y przez w z g lę d y n a tu ry p o lity cz n e j zm uszeni b yli stać po stronie książąt i p a n u ją cych , stąd też np. brak im g łę b sze g o zrozu m ien ia dla tak potężn ego ruchu sp ołeczn ego, ja k im b y ły w o jn y ch łopsk ie. D o ­ piero p od k on iec śred n iow iecza, k ie d y na sk u tek od ­ k ry cia A m e ry k i ro zsze rzy ły się stosu n ki handlow e, k ie d y ju ż potężn e zm ia n y z a czę ły się p rze ja w ia ć na tle ż y cia cod zien n eg o, zaczęto staranniej za jm ow a ć się tem i kw estyam i. Przez to je d n a k nie stały się one b y ­ najm niej p ierw szorzęd n ym przedm iotem za in teresow a ­ nia dla ogółu ; w cią gu ca łych stu leci p ozosta w a ły j e ­ szcze w ręk ach p o lity k ó w , uw ażane p od nazw ą „ca - m eralia“ za część sk ładow ą nauki o pań stw ie. Nie może im je s z c z e p od ów cza s p rz y słu g iw a ć m iano u m ie­ jętn ości; są to raczej w y siłk i, przew ażnie n iesy stem a ­ tyczn e, które za cel p o sta w iły sobie z d o b y ć m ożliw ie w ielk ie k o rzy ści dla ów cze sn y ch w ła d có w absoluty- sty czn y ch . N iejasno, ch a o ty czn ie odczu w an o prąd y p rzek szta łca ją cego się ż y cia g osp o d a rcze g o ; ro zm y śla ­

(11)

— 9 —

no nad tem , ja k zu ży tk o w a ć je w ten sposób, aby u czy n ić lu d y b ogatszem i, to zn aczy, od p ow ied n iejsze- mi do w y so k ie g o opodatkow an ia, i siln iejszem i, czyli zd oln iejszem i pod w zględ em w o jsk o w y m . Bądź co bądź z tej t. z w. u m iejętn ości kam eralnej, stoją cej u progu cza só w n o w sz y ch , w y tw o rz y ła się ekon om ia narodow a, pod ob n ie ja k z d ziecin n y ch , nieraz sz k o d liw y ch za ję ć alch em ik a i a strologa pow sta ły u m iejętn ości ch em ii i astronom ii.

K iedy zaś w c ią g u 17 i 18 stu lecia do o d k ry ć n o­ w y ch czę ści św iata i do p o cz ą tk ó w handlu w sz e ch ­ św ia to w e g o p r z y łą c z y ły się je s z c z e w y n a la zk i te ch n icz ­ ne, k ie d y pow stał w ielk i przem ysł, k ie d y rozrósł się potężn ie kapitał i w cią gn ą ł do sw ej słu żby coraz lic z ­ n iejsze tłu m y ludzkie, k ie d y w ten sposób g osp od a r­ cze porzą dk i śred n iow iecza nagle u le g ły zburzeniu, k ie d y w zaraniu w ielk iej r e w o lu cy i francuskiej prąd O św iecen ia w filozofii i re lig ii nadał sw o b o d n ie jszy k ie ­ ru n ek w szy stk im dziedzin om m y śli,— w ó w cza s dop iero pop rób ow a n o rów n ież zbadać wr sposób naukowry ż y ­ c ie sp ołeczn e człow iek a .

O późnienie teg o rozwmju je s t ze w szech m iar za­ stanaw iaj ącem : n a leża łob y m niem ać, że czło w ie k z ch w i­ lą, k ie d y zaczął m y śleć, zajął się przedew szystk iem w aru n kam i zasadn iczem i sw eg o istnienia cielesn ego oraz sw ej zam ożn ości sp ołeczn ej. T y m cza sem działo się w prost przeciw n ie. Zresztą zbu dzon a na św ia tłość rozum u istota śm iertelna na tym padole z siebie sam ej czy n i cel stw orzenia, z ziem i, m iejsca swrej e g z y s te n c y i — cen tr św iata. Cała filozofia starożytna, a je s z c z e b a rd ziej da lszy jej cią g stoją pod znakiem teg o św iatop oglądu , nie u m iejąc naw et w zn ieść się do id ei lu dzkości, lecz o g ra n icza ją c cel stw orzen ia d o p e w

(12)

-- 10

-n y c h je g o części, ok reślo-n ych przez -n a rod ow ość lub religię.

A p rzy te m k o śció ł po m istrzow sk u um iał cz y n ić z w ie d z y posłu szn ą sobie słu żebn icę: o tern, co sprze­ ciw ia ło się je g o zasadom i dogm atom , nie w oln o b y ło w og óle m ów ić. Stąd m ożliw ość tak iego n a przyk ła d faktu: nauka o k u listo ś ci ziem i i je j p ołożen iu w s y ­ stem ie plan etarn ym , znana ju ż n iek tóry m g reck im filo­ zofom i m atem atykom , znikła z h ory zon tu w ia d o m o ści lu dzk ich na n ow e p ó łto ra ty sią ca lat, b ow iem stała w sp rzeczn ości z tr a d y c y ą b ib lijn ą , reprezen tow an ą przez k o śció ł k a to lick i. O czy w iście nie m ożna tu b y ło stw o r z y ć trw ałej zapory: o d k ry cia n o w y ch czę ś ci św ia­ ta, dokonane przy k o ń cu p iętn a stego i w p o czą tk a ch szesn astego stulecia, oraz zapozn an ie się z badaniam i A ra b ó w tch n ę ły n ow e ży cie w astronom ię i zd etron i­ zo w a ły naszą plan etę ze stanow iska w ła d cz y n i św iata. S tanow isko czło w ie k a w stosunku do p rz y ro d y z a czę ­ to sto p n io w o tra k tow a ć w sp osób n au k ow y; z d o b y w a ­ no coraz w ięk szą o d w a g ę w spoglądan iu na czło w ie k a , ja k o na istotę przy rod zon ą . Zam iast k a p ry só w b og ów , ja k o czy n n ik rzą d zą cy św iatem w y łon iła się stop n io­ w o zasada ro zw o ju op a rteg o n a p r a w a ch , k tóra z pu n ­ ktu w idzen ia re lig ijn e g o także stan ow i pew ien k rok naprzód.

Teraz d op iero, z w a liw sz y stary św iatop ogląd, za­ częto rów n ież z g łę b ia ć zja w isk a św iata g o sp o d a rcze g o w sposób n a u k ow y, z god n ie z p o ję cia m i czasu i p rz e ­ strzeni. P ie rw sz y m w aru n k iem tej p ra cy b y ło p o w sta ­ nie n ow ej u m ie ję tn o ści liczb — sta ty sty k i. Z aczęto bad ać stan lu dn ości, je j ruch, je j sposób życia, je j p o ­ trz e b y i w y d a tk i, rodzaj i w y d a jn o ś ć je j p racy, stan p rzem y słu i k om u n ik a cy i, p od ział m a ją tk ów i t. p. rze­ czy , zaś p o ró w n y w u ją c, przekona n o się szy b k o, że je

(13)

-— 11 —

dnakie zja w isk a w y w o łu ją w szędzie jed n a k ie skutki. W ten sposób doszliśm y do uznania b ezw zg lęd n ej p ra ­ w id ło w o ś c i zja w isk . P rzek on a liśm y się, że ruch lu d ­ ności, p rz e ja w ia ją cy się w cy fra ch urodzeń i śm ierci, b y w a w a ru n k ow a n ym przez w y n ik i żniw i przez za­ leżne od n ich ce n y środ k ów ż yw n ości; przek on a liśm y się, że z tem i ok oliczn o ścia m i w iążą się i z zdu m ie­ w a ją cą sy stem a tyczn ością p ow ra ca ją zja w isk a pozorn ie zupełnie p rzy p a d k ow e i zależne od za ch cian k i je d ­ n ostki, ja k przestęp stw a, za b ójstw a i sam ob ójstw a. P rzystą p iliśm y do zgłęb ien ia p rz y cz y n i do zbadania praw , tk w ią cy ch u źródła ich oddziaływ a n ia, w reszcie za czę liśm y szukać sp osob u na polepszen ie stosu n ków , u znan ych za szk odliw e. Na ty m pu n k cie ekonom ia n arodow a sty k a się z nauką społeczną, z o b serw a cy ą o w y ch stron ciem n ych , k tó ry ch całokształt u jm u ją p o ­ sp olicie w nazw ę „k w e s ty i sp o łe cz n e j.“ Z brojn i w p e ­ w ien p ra k ty czn y cel osta teczn y , szukam y ju ż n a jlep ­ szego, n a jsp ra w ied liw szeg o u stroju życia sp ołeczn ego. Jeżeli je d n a k pop rzed nio pom ija n o najzu pełn iej ten fakt, że czło w ie k je s t istotą przyrodzon ą, to zn ów o b ecn ie, pod w p ły w e m nagle pozn an ej, olśn iew ającej p ra w id łow ości, pod w p ły w e m św ieżo w y k r y ty c h , n ie­ mal m a tem a ty czn ych form u łek ż y cia gosp od a rczeg o, u znaw anie w p ły w ó w n atu ry d u ch ow ej u stąpiło na plan n ajd alszy. W p rę d ce u w ierzon o, że całe społeczn e ż y ­ cie lu dzkości, zw ane je j h istoryą, całą je j przeszłość i p rz y szło ść m ożna o b ja śn ić i p rzew idzieć, skoro ty lk o się posiada dokładn ą zn ajom ość w aru n k ów g osp od a r­ c zy ch . T ym sp osob em z je d n e j osta teczn ości w pa d li­ śm y w dru gą w p rost przeciw n ą. Jedn ostka lu dzka p o ­ stępu je n aprzód d zięk i je d n oczesn em u w za jem na się od d zia ływ u ją cem u ro zw o jo w i czy n n o ści d u ch o w y ch i cielesn ych . T ak sam o i prąd y sp ołeczn e z a w d zię ­

(14)

— 12 —

cza ją ruch sw ój zjed n oczen iu w p ły w ó w zew n ętrzn ych i w ew n ętrzn y ch , zaś te w p ły w y du ch ow e p rzeja w ia ją się z w y k le w postaci p o s z c z e g ó ln y c h w y b itn y c h j e ­ dn ostek, k tó ry ch ukazania się i rozm iaru działaln ości w łaśnie z g ó r y p rze w id zie ć nie m ożna. Te same n a­ d u ży cia k ościeln e, k tóre w sto lat później w y w o ła ły refo rm a cy ę , istn ia ły w ty m sam ym stopniu ju ż za cza ­ sów Jana Hussa; a je d n a k zb a w cza idea m usiała d o ­ piero w cie lić się w potężn e d u ch ow o o so b isto ści Lutra, Z w in g le g o i K alw ina, k tó rzy w reszcie w y w o ła li p o ­ w sze ch n y bunt, z m ie rz a ją cy do p o p ra w y stosunków . N iejasne pra g n ien ia tłu m ów w je d n o stk a ch stają się słow em i czyn em . T rzeb a b y ło aż p rz e m o cy p ie rw sz e ­ go N apoleona, aby sk ru szy ć zb u tw ia łe urządzenia p a ń ­ stw ow e i sp ołeczn e starczo słabej E u ropy. P ragn ien ie w o ln o ści p o lity cz n e j, zdaw na drzem iące w narodzie n iem ieck im , m og ło zn aleźć sob ie u jście dopiero d zięk i silnej, bezw zględn ej naturze B ism arka. P odob n ież w za­ k resie gospod arki tech n iczn e zm ia n y w w y tw a rza n iu oraz pow stan ie k la sy p roleta ry a tu ro b o tn icze g o w y m a ­ g a ły sam e przez się reform i nowTy c h in sty tu cy j; atoli g d y b y nie tw ó rczo ść u m y słow a ta k ich ludzi, ja k Adam Sm ith, R icardo, M althus, St. Sim on, Lassalle, Marx i w ielu in n ych , ca ły p rzew rót ten d o k o n y w a łb y się p o ­ w olnie] i w odm iennej posta ci. W ten sposób w arun- ki ż y cia i m yśl lu dzk a w zajem na się w p ły w a ją : je d ­ n ostk i u m ieją sp ecya ln ie ja s n o z g łę b ia ć stosu n ki is t­ n iejące, zw ła szcza ich złe stron y, zaś kieru n ek m yśli jed n ostek , p rzeszed łszy na tłum y, u jm u je w p ew n e fo r­

m y ich w olę i p ro w a d zi przez to do zm ian i ulepszeń. D la te g o też badania poniższe zajm ą się w rów n ym stopn iu fa k ty cz n e m i stosu n kam i różn y ch cza sów i lu ­ dów , ja k i p rzejaw am i m y śli w y b it n y c h p rz y w ó d có w ,

(15)

pisa rzy i m ężów stanu, oraz prądam i, w yw oła n em i przez oba te czyn n iki.

D w a k ieru n k i w alczą w cią ż ze sobą o lepsze w d z ie jo w y m ro zw o ju lu dzk ości, a są niem i: n a jw y ż ­ sze dobro o g ó łu i niezależn ość in dyw id u aln a , za którą k ry je się m o żliw y stopień szczęścia osobistego. P o­ zornie stan ow ią one dw ie sp rzeczn ości nie do p ojed n a ­ nia. P rzy ro d a zaszczepiła każdej istocie in sty n k t sa­ m oza ch ow a w czy , p rz e ja w ia ją cy się w dążeniu do sw o ­ body, n iezależn ości i szczęścia. K rocząc po tej d ro­ dze, czło w ie k sp otyk a b liźn ich , k tó rzy w y d a ją m u się zaw adą lub p om ocą w dosiężen iu je g o celów ; będzie

011

u siłow a ł z w y c ię ż y ć ich lub usunąć w p ierw szy m przypadk u , w dru gim zaś — u czy n ić ich p ow oln y m i sw y m zam iarom . Im bardziej je d n a k śród lu dzi p o ­ stępu je podział pra cy , im w y żej w zn osi się cyw iliza - cya, im skuteczniej zw alcza siły n atu ry i zd o b y w a je j dary, tern w ięcej od czu w a ją lu dzie k orzy ści, płyn ące z w za jem n eg o dop om agan ia sobie, d och od zą c w ten sp osób do coraz ściślejszej za leżn ości w zajem n ej ku p o ż y tk o w i ogółu . P od p ła szczy k ie m p rzew agi p o lity c z ­ nej lub naw et re lig ijn e j po w sze cza sy i w n a jrozm a it­ sz y ch w a ru n k a ch u k ryw a się b roń do zd o b y cia p otę­ gi g o sp o d a rcze j, broń, k tóra je d n o cz e śn ie stan ow i oręż fataln y w w a lce o zd o b y cze du ch ow e. W e w sp ó łcze ­ snej k w e sty i społeczn ej ch odzi rów n ież nie \ylko o d o ­ bra m ateryaln e; w ty m sam ym stopn iu zależy tu na u dziale w posiadaniu n a jw y ż szy ch dóbr cy w iliza cy i: na w ie d zy i ośw iacie, na sztu ce i u m iejętn ościa ch . T ra­

gizm losu p oleg a na tern, że każda przem oc sam olubna ro zb ija się sam a o skałę p od w od n ą egoizm u. Histo- rya u czy , że n a jp otężn iejsze pa ń stw a p rzeszłości u pa­ dły, pon iew aż siła ich opierała się na z b y t w ąskich fu n da m en ta ch , pon iew aż n ap rzeciw siebie sta w a ły

(16)

z je d n e j stron y — szczu pła liczb a ludzi św ia tły ch i m a­ ję tn y c h , z dru giej — tłu m y prostackie, w y zu te z w o l­ n ości, nie m ają ce żadnego in teresu w zachowraniu u rzą­ dzeń sp ołeczn ych . W sk u tek te g o państw a ow e, z p o ­ zoru tak potężn e nie p rzed sta w ia ły ani żadnej r ę k o j­ mi trw a ło ści w ew n ętrzn ej, ani też żadnej zdoln ości oporu na w y p a d e k n a jścia z zew nątrz.

W n ow szy ch cza sach św ia dom ość ty c h fak tów stan ow i w arunek, sp r z y ja ją cy prądom d e m o k ra ty cz ­ nym . P rą dy dem ok ra tyczn e są to takie, k tóre przez udzielen ie ró w n y ch praw i o b ow ią zk ów w szystk im człon k om sp ołeczeń stw a usiłują z d o b y ć szersze p o d ło ­ że dla isto ty państw a; d la teg o też d om a ga ją się one m ożliw ie rów n om iern eg o podziału dób r m ateryaln ych i d u ch ow y ch . Tem sam em w y m a g a n ia sp ołeczn e z za­ cisza m y śli w y b ie g a ją na w id ow n ię polityczn ą . D u ch cza sów m in ion y ch rozp ły w a ł się w tęsk n ocie za w sp ó l­ nym ideałem relig ijn y m ; dzisiaj św iat ca ły p o ry w a c o ­ raz silniej m yśl i p ra ca w im ię ideału ż y cia sp o łe c z ­ n ego. W szy stk ie nasze p rą d y w sp ółczesn e stoją pod znakiem ideału sp ołeczn ego; w n ie k tó ry ch kołach tro ­ ska ta przyb ra ła ch arak ter m a rzy cielstw a re lig ijn eg o. D rog ą w łasnej p ra cy rozu m ow ej p ra g n iem y osiągn ąć stan n a jw y ż sze g o porządk u sp o łe czn e g o i p ra cy p o ­ w szech n ej, ja k o n ajba rdziej ow o cn e j, nie w y z b y w a ją c się p rz y tcm ty ch k orzy ści, które p ostę p o w i zapew nia różn ostron n ość ro zw o ju in d y w id u a ln eg o. K to zaś n i­ g d y nie tra ci iście relig ijn ej w ia ry w doskonalenie się rodu lu d zk ieg o, ten m u si w ie rzy ć, że po przez w sz e l­ kie błędn e drogi, p op rzez w alk i nieustanne zbliżam y się je d n a k ustaw iczn ie do teg o kresu, na k tó ry m d o ­ bro ogółu będzie w sobie rów n ież zaw ierało szczęście i sw ob od ę je d n o stk i.

A to li nie w oln o nam pop rzesta w a ć na w ierze: o b o ­

(17)

15 —

w iązk iem naszym je s t na każdeni m iejscu w sp ółd zia ­ łać w zd ob y w a n iu tego ideału. P otrzeba do teg o prze- d ew szy stk iem dobrej w oli, ale nie o b e jd zie się i b ez w ied zy, której najlepszą m istrzyn ią je s t h istorya. M y ­ śliciele tej m iary, co P laton i A ry sto te le s — p ierw si filozofow ie g re ccy , k tó rzy p o zosta w ili nam w sp u ściź- nie sy stem a tyczn e prace nad k w esty a m i g ospod a rcze- m i— pop rzesta w a li przytem na w łasn ości p rzed m iotów bezdu szn ych , a nie um ieli rozszerzy ć m y śli sw ej tak, a b y p o tę p ić n ie w o ln ictw o — należność lu dzi do ludzi. F akt ten rzu ca ja sk ra w e św iatło zarów n o na n ied o­ sk on a łość lu dzkiej m y śli w og óle, ja k i na zależn ość je j od stosu n ków , w śród k tó r y c h się zrodziła. W ła ­

ś c iw o ś c i gosp od a rk i starożytn ej, w której w ytw arzan ie i sp o ży cie w zn aczn ym stopniu sp o czy w a ły tuż obok siebie, p ro w a d ziły w p rost do kom u n izm u z tą samą ch w ilą, k ie d y zam ierzano z niej usunąć w ła sn ość p r y ­ watną. T ym sposobem w szy stk ie te sy stem y zm ie­ rzają n apozór do ideału sp ołeczn ego; ale zaledw ie ideał ten osiągną, n a tych m ia st sam e go u n icestw ia ją , gd y ż stw a rza ją w ów cza s straszliw ą, dla natury ludzkiej w strętn ą pu stkę i je d n o sta jn o ść życia . W k oń cu , g d y w lo g icz n y m porządku zasada k om u n izm u przen osi się rów n ież na stosu n ki p łciow e, prow ad ząc do w sp ó ln o ­ ści k obiet, cała c y w iliz a c y a zaczyn a ch w ia ć się w sw ych p od staw ach . Bądź co bądź ow e sy ste m y i kierunki m y ślow e posiadają w cale n iepodrzędn ą w artość dla d o­ b y ob ecn ej, k ied y ch od zi o zrozu m ien ie i rozw iązanie k w e sty j za sa dn iczych .

W ostatn ich cza sach rozw ój w ie lk ie g o przem ysłu i w y w o ła n y przezeń p od ział p ra cy oraz coraz g łęb szy rozdział m ięd zy w y tw a rza n iem a sp ożyciem , p ow ią ­ zaw szy w szy stk ie sfery sp ołeczn e nader ciasn ym , n ie ­ rozerw a ln ym ła ń cu ch em zależności w zajem n ej, z p ra k ­

(18)

— 16 —

ty czn e g o rozw iązania k w e sty i społeczn ej u czy n iły spra­ w ę palącą, Co w ię ce j, ok o liczn o ści p ow y ższe w y w o ła ­ ły zupełnie n ow e k ieru n k i m yślow e, k tóre w zasadzie zm ierzają do tego, a by je d n o stk o m p o z o sta w ić zupełną sw ob od ę sp ożycia , tak ja k to m iało m iejsce d o ty c h ­ czas, i p o z w o lić na p ry w a tn e posiadanie dób r u ż y tk o ­ w ych ; n atom iast w ytw a rza n ie dóbr z ich ob iegiem i p o ­ działem m a b y ć w y łą czn y m p rz y w ile je m sp ołeczeń stw a. K ierunek ten sam przez się nie nosi bynajm niej ch a ­ rakteru re w o lu cy jn e g o : w id zim y , ja k z w y cię ża

011

w w ielu d ziedzin ach p ra cy pop roś tu pod n a cisk iem k om p letn ie zm ien ion ego sposobu p rod u k cy i, w y m a g a ­ ją c e g o k o n ce n tra cy i. T ak dzieje się w in sty tu cy a ch p a ń stw o w y ch i g m in n ych , które m ają na celu kom u- n ik a cy e i zd row otn ość (p oczty, d ro g i żelazne, w o d o ­ ciągi, ośw ietlen ie, ban ki pa ń stw ow e, m onopole i t. p.); toż sam o p rze ja w ia się w e w zroście lic z b y i rozm ia­ rów w ie lk ich to w a rzy stw p ry w a tn y ch i zw ią zk ów w y ­ tw ó rcz y ch (tow a rzystw a a k cyjn e, zw iązk i udziałow e, k artele, tru sty i t. p.). N ajlepszą nauczkę w celu p o ­ in form ow an ia się, ja k daleko zaszliśm y ju ż po drodze „p rze ra ża ją ce g o s o cy a liz m u ,“ o trz y m a lib y śm y w tedy, g d y b y ś m y zdołali w strzy m a ć na jeden dzień czy n n o ści w szy stk ich zakładów , o p a rty ch na zasadzie w sp óln o­ ści, a za łożon y ch w cią g u osta tn ich lat p ięćd ziesięciu . N iejaki przedsm ak tego m ieliśm y w S zw a jca ry i dzięki s tre jk o w i k olejow em u . Stan, w y w o ła n y takim p o ­ w szech n ym zastojem , d o p ro w a d z iłb y człow iek a w sp ó ł­ czesn ego do rozp aczy.

Z ach odn ią c y w iliz a c y ę naszą zd o b y liśm y i u trw a­ lili dzięki rozległej in d y w id u a liza cyi, d zięk i w ie lo ­ stronnem u r o zw o jo w i osobn iczem u i odd ziaływ a n iu na się od d zieln ych , n iesk oń czen ie rozm a ity ch u z d o l­ nień. Znakom ite nasze o d k ry cia i w y n a la zk i w

(19)

dzie-17 —

dżin ie n au ki i p ra k ty k i, w ysok i p oziom literatu ry i sztu k i — w szy stk o to za w d zię cza m y szczególn ym , o ry g in a ln y m in d y w id u a ln ościom lu dzi w y b itn y ch . Sam so cy a liz m u zn a je, że w sp an ia ły rozw ój g osp od a r­ ki p rzy p isa ć n ależy k a pita łow i p ryw atn em u . Stąd o b r o ń c y ob ecn eg o porządk u m niem ają, że naw skroś so cy a lis ty cz n e uk ształtow a n ie p ro d u k cy i sk rępu je dal­ szy postęp. R ze czy w iście zb y t daleko idące, z p rze ­ szłością zupełn ie sprzeczn e zn iw elow an ie poziom u ż y ­ cio w e g o , zw ła szcza w y ch ow a n ia , za p row a d ziłob y m oże do w zg lęd n eg o, acz pow szech n eg o b łogosta n u C hiń­ czy k ó w , sk a zu ją c nas na taki sam zastój cy w iliza cy i. B ow iem w p rze ciw ie ń stw ie do naszej cy w iliz a cy a od ­ le g łe g o W sc h o d u przed ty sią ca m i lat zbu dow an ą i opar­ tą została na zasadach zupełnej niem al jed n osta jn o- ści lu dzi pod w zględem m yśli i życia; je s t to stan, na k tó r y z w y k liś m y sp oglą d a ć z pogardą, n iezaw sze na­ w et u spraw iedliw ioną.

Z w ą tp liw ości ta k ich w ziął źródło dru gi k ieru ­ nek w sp ółczesn ej idei s p o łe c z n e j— k ieru n ek an arch iz­ m u n au k ow ego. P o g lą d y je g o p o d le g a ją n a jczęściej błędn ej ocenie, pon iew aż pew n a część ich w y zn a w có w h ołdu je p rop a ga n d zie godn ej p o g a rd y ze stanow iska m oraln ości. To w szakże nie pow in n o nam przeszka­ d z a ć zazn ajam iać się i p o lem izow a ć bez u przedzenia z anarchizm em nau k ow ym , zw ła szcza że, ściśle biorąc, stan ow i

011

pop rostu w czesn ą rea k cyę p rze ciw n ieb ez­ p ieczeń stw om socyalizm u , k tó r y z b y t żarliw ie znosi w szelk ie różn ice i k ręp u je w oln ość osobistą. System a n a rch isty czn y dąży do ideału sp o łe czn e g o drogą n ie­ o g ra n iczon ej sw o b o d y osobistej, nie u zn a jąc żadnej in- te r w e n c y i państw a, żadnej opiek i z je g o strony, pra­ g n ąc n aw et ostateczn ie g a ń s tw o , które ma za stą p ić zw ią zek dob row oln y , (jedyn ej w

ła-Prądy i teorye społeczn e > | j 2

(20)

— 18

dzy — na sw obodzie przekonań. T eorety czn ie p rz y ­ puszcza on ideał rozw oju je d n o stk i je s zcz e w y ższy od tego, ja k ie g o w y m a g a socyalizm , a w ię c ideał n ie­ m ożliw y do osią g n ięcia w p rzy szłości, ja k daleko m y ­ ślą sięgn ą ć w nią m ożna. P ozatem za anarchizm em przem aw ia zaw sze p otęg a o b y cza ju i p rz y zw y cza je n ie ; w p ły w ich, trw a ją c przez lat ty sią ce, p rz y u cz y ł w szę­ dzie człow iek a c z y n ić bez przym usu, nieraz naw et w brew naturze, to, co uznaje on za słuszne.

K ażdy taki k ieru n ek za sa dn iczy je s t i m usi b y ć jed n ostron n ym , b ow iem na p ie rw szy plan w y su w a w n io­ ski sw e i żądania. L ecz i w ży ciu rzeczy w istem od ­ naleźć nietru dn o ślady k a żd ego z ty ch k ieru n k ów , czę ­ stok roć n aw et tam , gdzie najm niej p r z y p u sz c z a lib y ­ śm y ich istnienie. Ideę so cy a listy czn ą sp o ty k a m y na- przyk ła d w socya lizm ie p a ń stw ow y m N iem iec w sp ó ł­ czesn ych , tak w ro g ich n a og ół socy a lizm ow i; teory e an arch istyczn e p rzy jd ą nam na m yśl, g d y u św iadom i­ m y sobie ducha A n g lii, k ra ń cow o p rze ciw n e g o w sz e l­ kim w p ły w om p a ń stw ow ym . To sam o ju ż sta rczy za b od ziec do zaznajam iania się zb lisk a z prądam i pod- staw ow em i, zw łaszcza, że w p rze ciw ie ń stw ie do n ie­ daw nej p rzeszłości, k w e sty e te p rzesta ły b y ć speku- laeyam i czy sto m yślow em i. P rzeciw n ie pod n aciskiem n ow y ch stosu n ków na plan p ie rw sz y w ystąp iła d zia ­ łaln ość pra k tyczn a i w z g lę d y n atu ry p o lity cz n e j. Gdzie daw niej w a lc z y ły partye p o lity cz n e i relig ijn e, tam te­ raz coraz częściej w stę p u ją w szranki pa rty e o cela ch czy sto g o sp o d a rczy ch , teory e ściśle p o lity czn e przesią­ kają dogm atam i sp ołeczn em i i p od p orzą d k ow u ją się in teresom sp ołeczn ości, a na m iejscu n ieliczn y ch m y ­ ślicieli i w o d zó w pra cu je nad tern i w a lc z y o to ogół społeczeń stw a.

(21)

— 19 —

zum ienia pa trzeć na zb liża ją ce się p rz e w ro ty w łasnej sfery ż y cio w e j, ten p ow in ien u źródeł w ie d z y i h isto- r y i zazn ajam iać się z k w estyam i, d oty czą cem i istn ie­ nia sp ołeczeń stw a, pow in ien posta ra ć się o w ła sn y p o ­ gląd, w o ln y od p rzesą d ów i nam iętności. Ciasne ram ­ k i stron ic p o n iż szy ch niechaj nie będą mu do tej pra­ c y w stęp em , lecz raczej zachętą.

P o ję cie , ja k ie zw y k liśm y sobie tw o r z y ć o drodze rozw oju człow iek a , p ow sta łe p od w p ły w em w y k szta ł­ cenia pełn ego lu k na p u n k cie dziejozn a w stw a, a zw ła ­ szcza h isto ry i religii, je s t nader n iesk om plik ow an e. W e d łu g teg o p o ję c ia ród lu dzki z ba rb a rzyń sk iego dzie­ ciń stw a lub też z otch łan i przek leń stw a, w ja k ą go w trą cił g rzech p ierw orod n y , podn osił się pow oli, n ib y po szczeblach drabiny, do stanów coraz doskon alszych , m ora ln iejszych , aż póki, nie bez p o ślizg n ię ć i upadków , nie dosięgn ął w y ży n , na ja k ic h zn a jd u je się obecnie. O gran iczam y przy tem w ła ściw e pole o b se rw a cy i do naszej m aleńkiej części św iata z dodatk iem A z y i za ­ ch odniej i p ó łn o cn e g o w ybrzeża A fry k i. P ow zięta w ten sposób te o ry a stosu je się w rów n y m stopniu do roz­ w o ju gosp od a rczeg o, p o lity czn e g o i relig ijn eg o. W e ­ d łu g niej lu dzie p ierw otn i stosow n ie do m iejsca za­ m ieszkania b y w a ją m y śliw y m i i rybakam i, następnie k o cz u ją cy m i pasterzam i trzód; sto p n io w o (osiedlają się, za czy n a ją u praw iać rolę, p rz y cz e m p o czą tk o w o p ro ­ w adzą g osp od a rk ę w spóln ą. Na w y ższy m szczeb lu roz­ w ija się p ry w a tn a w łasn ość gruntow a. W cza sach p ie rw o tn y ch p a n u je gospod arka naturalna, to zn a czy k a żd y w y tw a rza w szystk o, cze g o m u potrzeba; później n astęp u je ciasna w y m ia n a bezpośrednia: je ż e li cz ło ­ w iek ow i brak p e w n y ch przed m iotów , to n abyw a je od

(22)

— 20 —

sąsiada, k tó r y posiądą ich zaw iele. B łyska św ia dom ość p o ż y te c z n o śc i p od zia łu p ra cy i p ow sta ją rozm aite za­ w o d y . P otrzeba pew n eg o, d og o d n e g o m iernika p ro ­ w a dzi do w yn alazku środka w y m ia n y ; p o czą tk o w o je s t nim by d ło, p o te m — p rze d m io ty ła tw iej przenośne, ja k m uszle, b ry łk i soli, k a w a łk i żelaza i t. p., w reszcie d o­ ch o d z im y do w y łą cz n e g o u żyw a n ia k ru szcó w szla ch e t­ n y ch , nasam przód w form ie lasek, sztab i krążk ów , potem w p o s ta ci bitej m onety. W proces gosp od a r­ c z y w k ra cza n o w o ż y tn y pieniądz. M ożność p rz e ch o ­ w yw an ia p ie n ię d z y b e z ob a w y , że u legn ą one przez to zn iszczen iu , łączn ie z pryw a tn ą w ła sn ością gru n ­ tow ą o tw iera ją drogę do b o g a ctw a je d n o stk o m sil­ n ie jsz y m lub zręczn iejszym . D rog a ta zm ierza przez n ie w o ln ictw o i p a ń szczyzn ę, p r z y której pod w ła d n y , zw ią za n y ju ż ty lk o z ziem ią, ma ogra n iczon ą sw o­ b o d ę w y b o r u rzem iosła, zaś w o b e c pana sw eg o o b o ­ w iązan ym je s t do pełn ien ia pow in n ości. W koń cu p rz y ch o d z i bardziej lu d zk i okres n o w o ży tn y i zn o­ si w szelk ą zależność, czy n ią c w sz y stk ich w o ln ym i o b y ­ w atelam i, rów n y m i w o b e c praw a. J edn ocześn ie zani­ ka coraz bardziej prosta, od osob n ion a d ziała ln ość g o ­ spodarcza, p rz y której k a żd y tro sz czy ł się ty lk o o sie ­ bie lub o sw o ich n ajb liższy ch ; p od ział p r a c y p ostęp u je w cią ż naprzód, p ow sta ją rzem iosła i za w ód han dlow y, p o śre d n icz ą cy w stosunkach w y m ie n n y ch . W a ru n k i ż y c ia p rzy b ie ra ją k szta łty c o r a z , rozm aitsze, aż na­ reszcie d zięk i tech n ice tw orzą się w ielk i p rzem ysł i w ym ia n a w szech św ia tow a , p rz y cz e m posta ć ca łego sp o łe cze ń stw a zm ienia się do głębi. W d ostęp n y m dla nas k ró tk im ok resie h istory czn y m lu d zk ość w cią ż to posu w a się naprzód, to w ste cz się co fa , tak, że c z y to w dobie ob e cn e j, czy w przeszłości, m ożem y dostrzed z je d n a k ie zja w isk a i przem ian y. Ś w iadom ość t y c h w zlo ­

(23)

— 21 —

tów i u pad ków nie pow in n a nam je d n a k od b iera ć od ­ w agi, b o w iem w ielok rotn e błądzenie po w szy stk ich t y c h la b iry n ta ch bądź co bądź daje w rezu ltacie p o ­ w oln y, ledw ie u ch w y tn y postęp. Tak fale b iją o brzeg, n iezm ord ow an ie, po m ilion y razy, m y zaś nie spo­ strzega m y żadnej zm iany; lecz po stu leciach i d zie­ siątkach stu leci dla ba d a cza u w id o czn i się postęp m o­ rza, Ś w ia d om ość teg o je s t n a jod p ow ied n iejszy m środ ­ k iem do za szczepien ia w nas og lęd n ości, a przede- w szy stk iem sk rom n ości; dla tego też stan ow i ona j e ­ den z g łó w n y ch w arunków istotn ego postępu .

(24)

R O ZD ZIA Ł I.

C y w ilizo w a n e ludy Wschodu.

E gipcyanie, B abilończycy, A s y ry jc z y c y i t. p. — Ż ydzi i p ie rw s i ch rze ś c ia n ie . — Chińczycy.

N iem a rzeczy, k tó ra b y tak k ry ty czn ie pozw alała o cen ia ć teraźn iejszość, ja k rzut oka na d zieje tak zw a ­ nej sta rożytn ości. W ła ś ciw ie cza sy starożytn e stan o­ w ią je d e n rozdział w n ajn ow szym okresie c y w iliz a c y i rodu lu d zk ieg o. B ow iem z m ilion ów pokoleń , ja k ie p rzesu n ęły się po p ow ie rzch n i ziem i od cza sów w zn ie ­ sienia się człow iek a ponad stan zw ie rz ę cy , m oże sto zaled w ie pozosta w iło nam o sobie w ia d om ości h isto­ ryczn e. A i z ty ch dw ie trzecie są skąpe i pełne b ra ­ ków : n aw et dzieje osta tn ieg o ty sią co le cia — że p r z y to ­ cz y m y bodaj epokę K arola W ie lk ie g o — otacza c zę s to ­ k ro ć m gła legen d y. N a jg orzej w y szła na tern w łaśnie h istory a gospod a rk i, g d y ż k ron ik i lat daw no m in io­ n y ch op ow ia d a ją je d y n ie o losach książąt, o ich p o ­ ch od a ch w o je n n y ch i zw y cię stw a ch , poza tem w sp o m i­ n ają ju ż ty lk o n ieco o p og lą d a ch re lig ijn y ch .

N a jda w niejsze w ia dom ości, ja k ie posiad am y, od­ noszą się do E gip tu i B abilonii. P ierw sze p rze ch o w a ­ ł y się na pom n ikach i g ro b o w ca ch , d ru gie czerp iem y

(25)

— 23 —

z doku m en tów , w y g rz e b a n y ch z pod gru zów sta roży t­ nej sto licy św iata B abilonu w p osta ci m ałych b r u ­ k o w c ó w p o k ry ty ch pism em ry lcow em . Tu i tam o p o ­ w iadają o p rzeszłości potężne ru in y gm a ch ów , d o w o ­ d z ą c pog lą d ow o, że T e b y o stu w rota ch , Memiis i B a­ b ilon b y ły stolica m i zupełnie d o ró w n y w a ją ce m i w sp ó ł­ czesn ym . B abilon zajm ow ał p ow ierzch n ię ok oło 500 k i­ lom e tró w k w a d ra to w y ch , przeszło 1V2 raza w iększą od d zisie jsze g o L on dyn u w rąz z w szy stk iem i je g o p rz e d ­ m ieściam i, Memfis ciągn ął się w dłu ż w ąskiej doliny N ilu na przestrzen i 30 k ilom etrów , zaś tuż obok m ia­ sta ż y w y c h w pu styn i rozcią g n ą ł się na takiej samej przestrzen i g ród u m arłych . B abilon praw ie przed 3000 lat posiadał tunel pod E ufratem , k tó re g o fale, dzięki u m iejętn ie przeprow ad zon ym bu dow lom , o b m y ­ w a ły dok oła m iasto. T e b y w z n o siły się na olbrzy- m iem podm urow aniu, tak, że pod cza s p rzy b oru Nilu m iasto całe zn a jdow a ło się ja k g d y b y na w yspie. Na 3200 lat przed C hrystusem Menes, ch cą c zbu dow ać Memfis, odp row a dził do w sch od n iej czę ści d olin y całe ło ży sk o Nilu, rzeki, której szerok ość w yn osiła w tern m iejscu 2 k ilom etry, p rzy g łę b o k o ści p od cza s zim y 10— 14 m etrów i p rz y w y so k o ści b rz e g ó w rów nej p rze ­ w ażnie 20 — 30 m etrom . L u dn ość ty ch m iast liczy ła zapew n e m ilion y głów . E g zy ste n cy i je j d o w o d zi ju ż istnienie nader w y sok iej c y w iliz a c y i, ro zle g łe g o p o ­ działu p ra cy w rzem iosłach i k om u n ik a cy i: lu dn ość n i­ żej stojąca, za jm u ją ca się przew ażnie roln ictw em , nie p o trz e b u je n ig d y p o d o b n y ch środ ow isk. R zeczy w iście tech n ika, do której dzisiaj p rzy w ią zu je m y ty le w agi, dok on y w a ła tam ju ż cu dów . D ow od zą teg o n ietylk o o p ow ieści, po czę ści istotnie bajeczn e, o ogrodach w i­ sz ą cy ch i k o lo sa ln y ch m iastach Sem iram idy, ale i fa k ty stw ierdzon e naocznie. Na 1000 lat p rzed naszą erą

(26)

24 —

królow ie e g ip scy stw o rzy li cu do n ow oczesn e — k an ał Suezki, w 6-ym w ieku przed Chr. odn ow ił go D aryusz, król perski; z kanału tego k orzy sta n o, p łyn ąc z m o­ rza Śródziem n ego do C zerw on ego; faraon ow ie dla u re­ gu low an ia p otężn eg o b ie g u N ilu w zn ieśli sztucznie w spaniałe urządzenia, które co roczn ie zra sza ły p o zb a ­ w ioną dżdżu k rainę; obum arłe od tysią ca lat z górą, w step zam ienione przestrzenie m ięd zy T y g ry se m a Eu­ fratem dzięki k u n sztow n em u sy stem ow i k an ałów p o ­ dn iosły się do stan ow iska spich lerza św iata. Miasta eu ropejskie je s z c z e na p rog u n o w szy ch cza sów p o g r ą ­ żone b y ły p od cza s n o cy w ciem n ościa ch ; tym cza sem w E g ip cie w 4 w iek u przed Chr. M enkaura w p ro w a ­ dził n ocn e ośw ietlen ie, zaś św iątyn ie a sy ry jsk ie i b a ­ bilońskie p osia d a ły św iatło naftow e. F en icyan ie w H i­ szpanii dla ce ló w g ó rn icz y ch sprow adzali sztucznie w o ­ dę z rzek od le g ły ch o 100 i w ięcej mil. E g ip cy a n ie m im o k ilk ogod zin n ą od skał od leg łość sprow adzali ol­ brzym ie b r y ły do b u d o w y piram id po sp ecya ln ie sp o­ rzą dzonych pom ostach k ó łk o w y ch , p rzy p o m in a ją cy ch nieco nasze k oleje żelazne, p rzy czem stosow an o d o ­ w cipn ie pom yślan ą k o o p e ra cy ę sił lu dzkich ; kam ieni ty ch nie odłu pyw a n o z zew n ętrzn ej p ow ierzch n i g óry, ja k m y to zw yk le czy n im y , lecz w ydosta w an o z w e ­ w nątrz lepsze gatu n ki, tw orzą c je d n o cz e śn ie im pon u ­ ją c e ja sk in ie skalne, które po dziś dzień w zdum ienie nas w praw iają . D o ty ch cz a s nie osią gn ęliśm y tech n iki sta roży tn ych w przen oszen iu w ielk ich mas, m im o, że rozporządzam y siłą pary; sztuka ta żyła je s z c z e za cza sów cesarstw a rzym sk iego: w k a m ieniołom ach w p o ­ bliżu B aalbeck (w S y ry i) ja sam oglądałem ociosaną p ły tę o b ję to ś ci 370 m etrów sześcien n ych , w ażącą 20.000 centnarów . Takie sam e p ły t y zn ajdu ją się w funda­ m entach A k rop olisu , zb u d ow a n eg o w 2-im w ieku p o

(27)

— 25

-C hryst., g d zie pod n iesion o je na w y so k o ść 7 m etrów . Z cza sów czw a rtej dyn a sty i eg ip sk iej, na 4— 3 ty s ię c y lat przed naszą erą, p ozosta ły za d ziw ia ją co żyw e p o ­ sągi, w y k o ń czo n e w y so ce a rty sty czn ie; natom iast rzeź­ b y późn iejsze o 1000 — 1500 lat, p och od zą ce z epoki H yksosa w y k a zu ją upadek sm aku i tech n iki.

W p ra w d zie od czu w a m y brak zw iązku w rozw oju d z ie jó w sp ołeczn ych , jed n a k że naw et te ru in y w sz cze ­ piają w nas g łęb ok ie prześw iadczen ie co do tego, że lu dy starożytn e rów n ież pod w zględ em g osp od a rczy m zn a jd ow a ły się w stanie w ysokiej c y w iliza cy i. Nie o b ch od ziło się i tutaj bez wahań tak siln ych i b u rzli­ w y ch , ja k w spółczesn e. P oglą d, ja k o b y cy w iliza cy a starożytn a opierała się w y łą czn ie na p ra cy n iew oln i­ ków , je s t b ezsprzeczn ie m yln ym . E g ip t n aprzykład, na 3090 lat p rzed Chr. b y ł państw em , opartem na d o­ skonałej o rg a n iza cy i u rzędn iczej i p roced u rze piśm ien ­ nej, przech ow a n ej po czę ści w sta rych zw oja ch p e r­ g a m in ow y ch , a tak złożon ej, że w sp ółczesn a biurokra- cy a m iałaby z niej p ra w d ziw y radość. P ań stw o to zb u ­ dow ane b y ło ca łk o w icie na gosp od a rce naturalnej, i o je s t, w sz y stk ie pod a tk i u iszczan o w p osta ci środ ków ży w n o ści i niem i opłacano dw orzan. Z czasem atoli kapłani stają się k apitalistam i, ja k teg o dow od zą in ­ w entarze spisyw an e na ich g rob ow ca ch : m ajątek ich w bydle o b licza się na tysiące, w drobiu — na setki ty się cy . A le n ietylk o roln ictw o i h odow la b y d ła stały na takim , ja k dziś, poziom ie. O brazy pełne życia, prze­ ch ow an e w g ro b o w ca ch Sakkary, dow odzą, że w rz e ­ m iosłach istniał dosk on a ły p od zia ł p r a c y i że stały one bardzo w ysok o, a zb y te k dosięgał pełni sw ego roz- w oju : w y k w in tn y E g ip cy a n in u żyw a ł p rzejażdżki po N ilu na w y g o d n ie u rzą dzon ych statkach m ieszkaln ych , n ib y b o g a ty A n g lik po Tam izie, a w Memfisie tu ­

(28)

— 26 —

czon o g ę si tak, ja k to czyn ią dziś w S trasburgu al­ zackim .

Bądź co bądź je d n a k ro ln ictw o i h odow la bydła b y ły g łów n ą pod sta w ą pań stw sta rożytn ych . W p r a w ­ dzie rzem iosła i handel b y ły w y so k o rozw in ięte, spe- cy a ln ie handel k w itn ą ł w n ie k tó ry ch m ie jscow ościa ch , n a p rzy k ła d na w y b rze ża ch m orza Śródziem n ego, p ro­ w a d zo n y przez żeg la rzy fe n icy jsk ich , na skraju p u sty ­ ni, a zw ła szcza w D am aszku, dzięki karaw anom Be- duinów ; gospod a rk a pieniężna jed n a k , ogółem biorąc, słabo b y ła rozw in iętą , zaś nadm ierne b og a ctw a p o ­ szcze g ó ln y ch je d n o ste k , stale n iw e czą ce w szelką k u l­ turę, m iały źródło przew ażnie w posiadaniu gru ntów . Już p o d ó w cza s odczu w an o p otrzeb ę norm w celu u ch ro ­ nienia się od te g o zła lub usu n ięcia go stam tąd, gdzie ju ż istniało. O rygin aln y p rzy k ła d teg o rodzaju p osia ­ dam y w p ra w od a w stw ie M ojżeszow em , tak ja k ono w y- łożonem je s t w rozdziale dw u d ziesty m pią ty m trzeciej k sięgi M ojżesza. W y p ow ied zia n o tu pod posta cią sy m b o ­ liczn ą zasadę socyalizm u : „M oją (J eh ow y ) je s t ziem ia, w y zaś bąd źcie m i na niej cu d zoziem ca m i i g o śćm i!“ Z g o ­ dnie z tym orzeczen iem , w t. zw. roku radosnym , co lat sied em k roć po siedem , a w ię c w każdym p ię ćd z ie ­ siątym roku u padają w szelk ie zobow iązan ia za cią g n ię ­ te przez ten okres czasu, sprzedane dom ostw a i g ru n ­ ta w ra ca ją bez odszk odow a n ia do rąk pop rzed n ieg o w ła ściciela , zaś w s z y s c y syn ow ie narodu (i to praw o nie stosu je się do cu d zoziem ców ), k tó rz y w m ię d zy ­ czasie zaprzedali się w n iew olę za długi, stają się w o l­ nym i. U czen i spierają się o to, c z y praw a te k ie d y ­ k olw iek w e sz ły w życie, w każdym p rzecież razie są one same przez się c e n ie n i św ia dectw em poglądów sp o łe czn y ch p od cza s epok i tak odleg łej. P rak tyczn ie nie o sią g n ęły one pod obn o żadnego rezultatu, b ow iem

(29)

ju ż w 8-ym w iek u przed Chr. prorok A m os skarży się, że „sp rze d a ją sp ra w ied liw y ch za pien iądze, zaś u b o­ g ic h — za parę tr z e w ik ó w ,“ a w sto lat później Jeza- ja s z streszcza b ezm yśln e, w y g o d n e ż y cie w sp ó łcz e ­

sn y ch w n a stę p u ją cy ch słow ach : ■ „P o z w ó lc ie nam je ś ć i p ić, w szak i tak ju tr o p om rzem y !“ P raw a ow e, w y ­ ją w s z y osobistą n iew olę za długi, nie m o g ły dopią ć

zam ierzon ego celu z te g o w zględ u , że reagow an o p rze­ c iw nim przez droższy k redyt, lub też k rętem i d rog a ­ mi zd ob y w a n o to sam o, co osiągano późn iej w o b e c k o ­ ścieln ego zakazu p obieran ia p rocen tów . Już p ra w o ­ daw stw o M ojżesza p rzew id u je, że kupno p rzedzierzgn ie się tym sp osob em pop rostu w dzierżaw ę stałą i d łu ­ g oterm in ow ą , ja k to się dzieje w e w sp ółczesn ej w ie lk o ­ m iejsk iej A n g lii, gdzie zakup g ru n tów ustąpił m iejsca d zierża w ie 50- i 100-letniej; po u p ły w ie czasu zawa- ru n k ow a n ego kon traktem , grunta z w szy stk ie m i przy - n ależn ościam i dostają się znów bez odszkodow an ia w ręce p ierw otn eg o w ła ściciela . Skutkiem tak iego urzą­ dzenia w 49-ym lub 99-ym rok u m ożna n a b y ć daną p osia d łość za cenę czyn szu je d n o ro cz n e g o .

Całe to pra w od a w stw o ściśle w iąże się z specyal- nem p ojm ow an iem praw a w łasności, ja k ie w p rze ciw ie ń ­ stw ie do naszego, zach odn iego, istniało i istn ieje d o­ tąd na W sch o d z ie . S zczodra natura łatw iej darzy tam m ało w y m a g a ją ce g o człow iek a w szy stk iem , czeg o mu d o ż y cia potrzeba, to też nie zm usza g o tak silnie do p ra cy zarobkow ej. Stąd, zw ła szcza w naturach g łę b ­ szy ch , z rod zić się m usiała ow a p og a rd a dla p ra cy i m ajątku, u derzająca w nauce Chrystusa.

C y w iliza cy ę , o w iele w y żej rozw in iętą pod w z g lę ­ dem g osp od a rczy m , przedstaw ia Babilon, k tóry ju ż w p ołow ie 3 ty sią co le cia przed Chr. znał obliczan ie w artości w e d łu g złota i srebra. Z pod ruin te g o m ia­

(30)

— 28 —

sta odk opu ją d ok u m en ty z epok i je s z c z e w cześn iejszej* opiew a ją ce w p ełn i form pra w n y ch na kupno i sp rze­ daż, na p o ż y czk i p rocen tow e, in teresy m ałżeńskie, na spadki, dzierżaw y, płace n ajem n e i t. p. W e d łu g w szel­ k ieg o p ra w d op od ob ień stw a nauka, p o słu g u ją c się tym m ateryałem , zdoła k ied yś o d b u d ow a ć ja s n y obraz ba­ b iloń sk ieg o u stroju g o sp od a rczeg o.

P óźn iejsze w ielk ie państw a A s y r y jc z y k ó w , M edów i P ersów przedstaw iają o b ja w y rów nie w y so k ie j k u l­ tury. W za jem n e od d zia ływ a n ie na się różn y ch naro­ dow ości, tak w ażne pod w zględ em n arod ow o-g osp od a r- czy m , o d b y w a się tu d zięk i ów czesn em u ob ycza jow i* w ed łu g k tó re g o ludy pok on an e dla w ię k sze g o b e z p ie ­ czeń stw a przen oszon o do k raju z w y c ię z c ó w , zd ob y te zaś k ra in y zaludniano k olon ista m i-w sp ółob yw a tela m i. Tak n aprzykład, N a b u ch odon ozor przesiedlił m ieszkań ­ có w państw a Izraela do A sy ry i, m ieszkań ców J u dy — do B abilon ii; A lek sa n d er W ie lk i w g łę b i A z y i M n iejszej zakładał m iasta greck ie. N aw et w l 1/* ty sią ca lat później z w y c ię z c y M on gołow ie przenieśli do Sam arkandy p e ­ w ną część lu d n ości D am aszku, zw łaszcza sły n n ych płatn erzy. D la' sta roży tn ego pog lą d u na różne k la sy lu d n ości ch a ra k te ry sty czn ą je s t ta ok oliczn ość, że p rz e ­ siedlenie takie ogran iczan o do w arstw p o sia d a ją cy ch , g d y tym cza sem lud u b og i p ozostaw ian o w d o ty c h c z a ­ sow ej ojczyźn ie.

Ze w szy stk ich ty ch p o tę żn y ch n arodów do na­ szych cza sów p rzetrw a ły ty lk o strzę p y i ruiny: o d ­ środ k ow e ich dążenia, żądza pan ow ania nad ca łym św iatem , połą czon a z w ew n ętrzn em cofaniem się w stecz w sk u tek zb y tk u i zn iew ieścia łości, d o p ro w a d ziły je do upadku, aż pokonała je ostateczn ie c y w iliz a c y a g rek o- rzym ska. Z czasem fan atyzm Islam u sp u stoszył na­ w et w idow n ie da w n ego ich blasku.

(31)

— 29 —

Jeden je d y n y naród przech ow a ł się aż po nasze cza sy n ib y ż y w y d ow ód porządk ów sta rożytn ych : na­ rod em ty m są C h iń czy cy . Jeszcze przed 250 la ty oni i kraj ich b y li zupełnie nieznani E u rop ejczy k om . W tym czasie na m apach g ie o g ra ficzn y ch , sp orzą d za n ych w E u­ ropie, C hiny, siedlisk o 400-m ilion ow ego ludu, św ie ciły w ielką, białą plam ą, tak, ja k do niedaw na w nętrze A fry k i. A p rzecież stały one na w zględ n ie w y sok im , ty - sią co le ci się g a ją cy m szczeblu cy w iliza cy i. Form ą rządu w C hinach je s t despotyzm , zła g od zon y przez w sz e ch p o ­ tężną h ierarch ię u czo n y ch , zresztą pełn iący minim um istotnej w ła d zy rzą d ow ej. C h iń cz y cy p r z y w y k li tedy do sa m op om ocy i org a n iza cy a zw iązk ow a zn a jdu je się tam w pełni rozk w itu . Zakładają oni m nóstw o zw ią z­ k ów lok a ln y ch lub cza so w y ch , które u legają rozw ią za ­ n iu w n et po d o p ię ciu zam ierzon ego celu. A cele te są nader rozm aite: n ietylk o gosp od a rcze lub w za jem ­ nej p o m o cy , ale i etyczn e, naprzykład, zw alczan ie m ie jsco w e w zm ożon eg o hazardu, lub też zapobiegaw - cz o -p o lic y jn e i sanitarne, n aprzykład: usu n ięcie szajek z ło d zie jsk ich i z b ó je c k ic h , zaprow adzen ie środków o ch ro n n y ch p rze ciw ch o ro b o w y ch . K ażdy C h iń czyk na­ le ży przyn a jm n iej do je d n e g o ta k iego stow arzyszenia. W C hinach nie znają przym u su szkoln ego, co w ięcej, nie m ają praw ie szkół p u b liczn y ch , pań stw o troszczy się je d y n ie o spraw ę egzam in ów ; ale dzięki rozb u dzo­ nej św ia dom ości i p rz y zw y cza je n iu nauka z d ob y ła so ­ b ie ogóln e pow ażan ie, stąd też je s t ona popularną: k a żd y C h iń czy k um ie przyn a jm n iej czy ta ć i pisać. U C h iń czy k ów , k tó rzy p rzek ład ają rzą dy pędzla, za­ stę p u ją ce g o pióro, nad rzą dy m iecza, ty lk o u czo n y n o ­ si b u ła w ę m a rszałkow ską w sw ej ta b liczce do pisania. Z a ję cia litera ck ie są tam h onorow e ti nic nie p rz y n o ­ szą; książk i są zdu m iew a ją co tanie, tak, że C hiny przed ­

(32)

— 30 —

staw iają n ib y jed n ą , w ielk ą b ib liotek ę. C hiński k o ­ deks k arn y zna ok oliczn ości ła god zą ce, praw o ułaska­ w iania, a pelacyę i sw obodę osobistą. R odzice z d z ie ć­ m i żonatem i ż y ją na stopie p ew n ego kom unizm u ro ­ d ow e g o , sta n ow ią c je d e n dom , d zięk i czem u m ałżeń­ stw a m ogą b y ć zaw ierane w k ró tce po d o jściu do ok re­ su d ojrza łości. Na rodzinie w spiera się tam cała cy - w iliza cya , zaś je d n o ś ć h istoryczn a rod zin y m a źródło w dokładn ej, ściśle prow adzon ej k ro n ice rodzinn ej, p rzy cze m in sty tu cy a ta otrzym u je form ę re lig ijn ą w p o­ staci ku ltu przod k ów . S k rom n ość ich potrzeb d o ch o ­ dzi do gra n ic w prost n ie zw y k ły ch : C h iń czyk potrafi ż yć za 20 g ro szy na dobę, płace dzienne w y n oszą od 50 g ro szy do pół rubla. Stąd też n iem a tam tak g łę ­ bokiej p rzepa ści m iędzy u b og im a b og a ty m , ja k u nas: za u b o g ie g o w Chinach uw ażają człow iek a , k tóry nie posiada w łasnej le k ty k i, zm u szon y je s t ch o d zić pieszo i nie ma na w ła sn ość ani 10 m org ów gruntu. Iion fu - cyu sz, słynny- ch iń sk i reform ator r e lig ijn y i e ty czn y , ju ż na 500 lat przed C h rystusem w y p o w ia d a tw ierd ze­ nie: „N ie b y ło w y p a d k u , że b y rod zice zam ożn ego c z ło ­ w ieka cierp ieli n ę d z ę .“ Grunta są niezm iern ie ro z ­ drobnione, p rz e cię tn y obszar w ła sn ości ziem skiej w y ­ nosi 1— 3 h ektarów , m ają tki o b ejm u ją ce 15 i w ięcej h ektarów należą do rza dk ości, zaś w ielk ie dobra sta­ n ow ią n ieliczn e w y ją tk i. R oln ictw o uw aża się za n a j­ szla ch etn iejsze z a jęcie i stoi na w ysok im stopniu: u praw a ryżu i zbóż traktow an a je s t ja k ogrodow n i- ctw o, a sześć lub osiem żn iw roczn ie p rz y p om y śln y ch w arunkach nie stanow i rza dk ości. Na polu społecz- w i poga rdza n i przez nas C h iń czy cy w y k a zu ją ć, d o ró w n y w u ją cą in n ym lu dom starożytn ym , p rzew y ższa ją je w sw ej sp e cy a ln o ści — w ro i­

(33)

— 31 —

ir y g a c y jn e , d zięk i k tóry m m iasta, leżące w g łę b i k ra ­ ju, przek szta łcają się na p orty , oraz tarasy górskie,

dosięg a ją ce w y s o k o ś c i 2 0 0 0 — 4000 m etrów . D ow cip n a ich tech n ik a b ierze sw e źródło raczej w przyrod zon em n atchnieniu, niż w stu d ya ch te o re ty czn y ch ; m im o to byli oni n a u czy ciela m i Zach odu w n a jw a żn ie jszy ch g a ­ łęzia ch przem ysłu . P rzem ysł żelazn y ju ż za cza sów P liniusza stan ow ił u n ich m on opol p a ń stw ow y.

Na pod staw ie tak iego w zględ n ie p o m y śln eg o ukształtow a n ia g osp od a rk i ła tw o p oją ć, d la czego na­ ród ten odsu w ał się dotąd u parcie od c y w iliz a c y i eu ­ rop ejsk iej. W o b licz u w n u k ów n a szy ch rozegra się k ie d y ś cieką,wa spraw a, spraw a pogodzen ia w ja k ik o l­ w iek sposób obu ty ch w prost sobie p rze ciw n y ch prą­ dów c y w iliz a c y jn y c h .

T rw a łość i niezm ien n ość składu tej w y ją tk o w e j w sw oim rodzaju c y w iliz a c y i je s t rzeczą tern d ziw n ie j­ szą, że nie szczę d ziły je j w cale ciężk ie w a lk i i p rz e ­ w roty . M iędzy in n em i te same prądy, w o b e c k tórych w E uropie stoim y bezradnie, ja k o w o b e c rezultatu n a j­ n ow szej d o b y ro zw o jo w e j, tam, w p ań stw ie W sch o d u daw no ju ż przem in ęły i naw et do pew n eg o stopnia zosta ły załatw ion e. Przed 800 z górą laty, k ied y u nas cesarze w a lc z y li o lepsze z papieżam i, w Chinach nau ­ ka rozstrząSała ju ż k w esty ę społeczną, a i p olityk a zdołała ją „r o z w ią z a ć “ p rzy n a jm n iej na czas pew ien. W r. 1069 w e d łu g naszej daty, za panow ania hum a­ n itarn ego cesarza Shen-tsńng, p rzy w spółu dziale je g o m inistra W a n g-u gan -sh e, so cy a lis ty z przekonań, d o­ konano reform y, w m yśl k tórej pań stw o pow in n o b y ło w szy stk iem zarżądzać. P aństw o b y ło n iejak o je d y n y m rolnikiem , je d y n y m p rz e m y sło w ce m i je d y n y m k u p­ cem , a to w w y ra źn y m celu „p r z y jś c ia z p om ocą ro ­ botnikom , a by ich nie n isz cz y li b o g a c z e .“ Rząd w i­

(34)

— 32 —

ni en b y ł codzienn ie u sta n a w ia ć ce n y w szelk ich to w a ­ ró w i środ k ów sp o ży w czy ch ; przez ca ły szereg lat p o ­ datki m ieli w n osić ty lk o ludzie b o g a ci; z k apitału re ­ zerw ow eg o, u tw orzon eg o z ty c h w k ła dów , m ieli o tr z y ­ m y w a ć w sp a rcia u bodzy, sta rcy i r o b o tn icy bez z a ję ­ cia. Na zasadzie starych , ś w ie ż o /r e s ty tu o w a n y c h praw i o b y cz a jó w pań stw o zostało w ła ścicielem w szy stk ich gru n tów i w form ie za liczk i bezp rocen tow ej udzielało roln ik om zboża p od zasiew ; zw rot teg o zboża m iał na­ stęp ow a ć po u k ończeniu żniw . K om isarze rządow i w sk azyw a li, co należy u praw iać na każdym kaw ałku gruntu, aby plon b y ł m ożliw ie obfitym . P oniew aż ty m sposobem pań stw o czu w a ło nad roln ictw em i ok reśla­ ło cen y środ k ów żyw n ości, w ię c ani brak, ani dro­ żyzn a nie m o g ły m ieć m iejsca ; je ż e li w je d n y m pu n k ­ cie pań stw a żn iw a w y p a d ły niepom yśln ie, to n a jw y ż ­ szy urząd ro ln icz y w P ekinie, o trz y m u ją cy stale spra­ w ozdan ia od u rzęd ów p ro w in cy o n a ln y ch , w in ien był posta ra ć się o za pom ogę z in n ych m ie jsco w o ści kraju.

S ystem ten istniał w r z e cz y w is to ści przez lat przeszło trzyd zieści. W p o czą tk a ch 12 stu lecia zniósł g o k o n se rw a ty w n y , m ąd ry m inister Sse-m a-kuang na sk u tek rosnącej o p o z y c y i b o g a czy . D zisiejsi reform a ­ torzy sp ołeczn i w sze lk ich od cien i m o g lib y z pew n ością znaleźć w iele cie k a w e g o m ateryału w ch iń sk ich k r o ­ n ikach oflcya ln y ch , k tó ry ch szczeg ółow e o p isy sięgają w stecz na lat tysiące: rozp ra w y i od ezw y d w óch w r o ­ g ich sobie m inistrów , z k tó ry ch k a żd y zalecał w y ższość sw eg o system u, b rzm ią niem al tak sam o, ja k w czora j w y głoszon e m o w y parlam entarne. W r. 1129 socy a li- stów w y gn a n o z g ra n ic państw a; m im o to lud zach ow ał niektóre sw e z d o b y cze z k rótk ie g o okresu ich w ła ­ dzy, ja k te g o d ow od zi dziś je s z c z e w zględ n ie rów n y p od ział posia d łości roln ych . H istory a , w b re w k r y ­

(35)

— 33 —

ty c e p a rty i k on serw a ty w n ej, tw ierdzi, że za p a n o­ w ania cesarza Shen-tsunga, p rz y ja cie la ludu, państw o zn a jdow a ło się w stanie k w itn ą cy m : liczb a zam ożnych rodzin, p ła cą cy ch pod atk i, zw ięk szy ła się w tym cza ­ sie do 17 m ilion ów .

W 13 stu leciu po Nar. Chr. przez cesarstw o ch iń ­ sk ie p rzecią gn ęła straszliw a bu rza najazdu m o n g o l­ sk iego, a W ie lk i Chan przen iósł sw ą stolicę z Kara- k oru m u do Pekinu. A to li na gru zach zniszczenia, k t ó ­ re w zięło ofiarę z 5 m ilion ów ludzi, zn ów szy b k o ro z ­ w in ę ło się daw ne ży cie i cy w iliz a c y a ch ińska p o ch ło ­ nęła olb rzym ie h o rd y b a rb a rzyń sk ich M ongołów , n iby w ie lk i ocean w iadro w o d y słodkiej. O ów czesn ym sta­ nie Chin o p ow ia d a zn akom ity p od różn ik w e n e ck i M ar­ co P olo, k tó r y m ięd zy rok iem 1272— 1292 połow ę sw e­ g o ż y cia sp ędził na dw orze W ie lk ie g o Chana K ublaja, w n u k a C zyn gisch an a. C udow ne je g o o p isy przez dłu ­ g i cza s uw ażano w E uropie za baśnie, dziś jed n a k stw ierd zon o p ra w d ziw o ść niem al w sz y stk ich zaw ar­ t y c h w n ich szczeg ółów . O czy w iście zarozu m ia lcy eu ­ r o p e js c y o w y ch cza sów m usieli uw ażać za w y tw ó r fan- ta z y i o p o w ie ści Marka Polo: o w ielk im m urze ch iń ­ skim , k tó ry opa syw a ł całe pań stw o od stron y półn ocn o- za ch odn iej na d łu gość 1,700 k ilo m e tró w p rzy szerok o­ ści 5 — 7 i w y so k o ści czę sto k ro ć 10 m etrów ; o w ielk im kanale, łą czą cy m rzek i k ra jo w e na przestrzen i 3,000 k ilo m e tró w i sta n ow ią cym o w o c p r a c y m ilion ów is t­ n ień lu d zk ich w cią gu k ilk u stuleci; o m ieście, k tóre za ­ w iera ło 1,200 m ostów i lic z y ło swą lu d n ość na 1,600,000 rodzin; o szerokich , b ru k ow a n ych , drzew am i w y sa d z o ­ n y c h g o ściń ca ch ; o p o cz cie p a ń stw ow ej, która posiada­ ła 200,000 kon i, 10,000 sta cy j i znaczną ilo ść je ź d ź có w , k tó r z y na ro zsta w n y ch k on ia ch p rz e b ie g a li co d z ie n ­ nie po 250 m il w ło sk ich (około 430 k ilom etrów ); o

(36)

— 34 —

w odaw stw ie m y śliw sk iem i o rejestra ch cu d zo zie m có w ; o sp ich lerza ch p a ń stw o w y ch , p o d o b n y ch tym , które legen d a p rzy p isu je F araonow i; o zn akom icie - zorg a n i­ zow anej d o b ro czy n n o ści; o sy ste m a ty cz n y ch spisach lu d n ościow y ch , k tóre m ożna b y ło codzienn ie spraw ­ dzać w ed łu g stałych , na w szy stk ich dom a ch w iszą­ cy ch ta b lic z w y szczeg óln ien iem m ieszk a ń ców i n a ­ w et lic z b y kon i; o pałacach , rozm iaram i i zb ytk iem p rz e w y ższ a ją cy ch W a tyk a n , k tó r y c h przed sion k i sam e m ogły pom ieścić 10,000 u cztu ją cy ch ; o ściśle u reg u lo­ w an ym system ie m on etarn ym i b a n k n otow y m ; o s y ­ ste m a ty czn y m b u dżecie finansow ym , za p ew n ia ją cy m ch an ow i ro czn y d och ód w sum ie 17 m ilion ów du ka­ tów ; i w o g ó le o niezm iern ie różn ostron n ym rozw oju p rzem ysłow ym . Istotnie op isy Marka P olo w n iosły n iejeden b o d z ie c w o w o cze sn y św iat europejski. W ie le p rzem aw ia za tern, że n a jw ięk szy, n ajba rdziej brze­ m ienny w sk u tk i w y n a la zek n o w sz y ch cza sów — sztu ­ ka drukarska — pośredn io zosta ł przez nie w y w o ła ­ nym : P olo opow ia d a m ia n ow icie m ięd zy innem i o tw a r­ dych czcion k a ch , k tó ry ch C h iń cz y c y u żyw a ją przy sporządzan iu banknotów .

W zasadzie cyAvilizacya chińska n osi po dzień d z isie jsz y te sam e ce ch y , co za cza sów Marka Polo. A to li błędn em je s t popu larn e m niem anie, ja k o b y z n a j­ d ow a ła się ona w s t a n ie za stoju lub naw et cofan ia się: podn osi się ona na pod w alin ie szerszej od naszej, d la ­ tego też p o stę p u je n aprzód p ow oln iej, lecz m oże w ła ­ śnie d zię k i tej ok o liczn o ści je s t trw alszą i bardziej stałą. C y w iliza cy a ch ińska zapu ściła k orzen ie sw e g łę ­ bok o w lud p rosty, stąd w ię c n aw et złe i niedbałe rządy, ja k to m a m ie jsce z pan u jącą od dw ustu lat d yn a styą m andżurską nie m ogą je j zaszkod zić. D o ­ w odząc ory gin a ln ości i zalet tej cy w iliz a cy i, b y n a j­

(37)

— 35 —

m niej nie staw iam y je j za ideał: b a rb a rzyń stw o i prze­ sąd pan u ją w Chinach n iem niej ja k u nas. L epiej w szakże uznaw ać cudze zalety, a w łasne b łęd y , niż p o stę p o w a ć odw rotn ie.

P obieżn e te obrazki z ży cia o d le g ły ch cza sów i lu d ó w stw ierd za ją p rze d e w szy stk ie m w św iecie g o ­ sp oda rczym pa n ow a nie starej pra w d y: „N ic n ow ego p o d sło ń ce m .“

LITERATURA.

Niebuhr, M. C. Nicolaus von, Geschichte Assurs und Babels. Ber­ lin, 1858, Hertz.

Gobineau, Comte de, Histoire des Perses d ’après les auteurs orien­ taux, grecs et latins, Paris, 1869.

Rawlinson, George, The five great monarchies o f the ancient, world, 4 wydanie, London, 1879.

Lenormant, Prançois, Manuel d ’histoire ancienne de l ’Orient, w y ­ danie 9-te, Paris, 1881—83.

Meyer, Eduard, Geschichte des Altertums, tom I-szy, Stuttgart, Cotta.

GützlaflF, Geschichte des Chinesischen Beiches, herausgegeben von Karl Priedr. Neumann, Stuttgart, Cotta.

Cytaty

Powiązane dokumenty

6. W przypadku opóźnienia Zamawiającego z zapłatą którejkolwiek z faktur Wykonawca zobowiązany jest do doręczenia Zamawiającemu pisemnego wezwania do zapłaty

ketchup, tomato paste, cured meats etc.) may contain trace levels of allergens: gluten, milk (including lactose), eggs, soy, nuts, celeriac and

Dla realizacji Umowy Zespół zobowiązuje się do dołożenia wszelkich starań by zapewnić Przyjmującemu zamówienie pełny i nieodpłatny dostęp do środków i aparatury

· Certyfikat VCA z zakresu zarządzania bezpieczeństwem pracy w przedsiębiorstwach obowiązujący w Holandii, Belgii oraz innych krajach UE, które prowadzą prace wysokiego ryzyka

ra ją one szkielety dinozaurów lub ich frag ­ m enty, natom iast rzadziej pojaw iają się poje­.. dyncze

W skutek zupełnego stopienia się dziedziczności rodziców potom ek p rzejaw ia cechy pośrednie, w ypadkow e z, cech rodziców... Tom aszów

nym&#34;, scharakteryzowano warunki prawno-ustrojowe rozwoju prasy, podstawy finansowe, organizację pracy redakcji i bazy drukarskiej.. Rozdział zawiera też tabele

we portrety, co w przypadku badań historycznooświatowych odnosi się przede wszystkim do zbiorowości nauczycielskiej lub uczniowskiej, funkcjonującej w określonym czasie na