• Nie Znaleziono Wyników

Problem podziałów chronologicznych w badaniach nad dziejami muzealnictwa polskiego na przykładzie muzeów historyczno-artystycznych w XIX w.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem podziałów chronologicznych w badaniach nad dziejami muzealnictwa polskiego na przykładzie muzeów historyczno-artystycznych w XIX w."

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S N I C O L A I C O P E R N I C I ZABYTKOZNAW STW O I KONSERWATORSTWO VII

N A U K I HUM ANISTYCZNO-SPOŁECZNE — ZESZYT 91 — 1979

Zakład Muzeologii

Bogusław Mansfeld

PROBLEM PODZIAŁÓW CHRONOLOGICZNYCH

W BADANIACH NAD D ZIEJA M I M UZEALNICTW A PO LSK IEG O NA PR ZY K ŁA D ZIE MUZEÓW HISTORYCZNO-ARTYSTYCZNYCH

W X IX W.

Z a r y s t r e ś c i . Tematem artykułu jest propozycja oparcia podziałów chrono­ logicznych w muzealnictwie w pierwszym rzędzie na jemu tylko właściwych wyróż­ nikach. Propozycja ta została ukazana na przykładzie muzeów historyczno-arty- stycznych w XIX w., które ewoluowały od ilustracyjności wobec znaczeń ogólnych do autonomii gromadzonych przez siebie przedmiotów.

D otychczasow e badania nad h isto rią m uzeów w Polsce rzadko w y ­ k raczały poza poszczególne in sty tu cje; m am y w rezultacie kilka sta ra n ­ nie opracow anych m o n o g ra fii1 i w jed n y m w ypadku cenne ch arak te ry ­ sty k i ludzi spraw am i m uzealnym i szczególnie z ain tere so w an y c h 2. B rak jed n ak prób ściślejszego określenia chronologii i ch arak te ru rozw oju n a ­ szego m uzealnictw a, trak to w an eg o na szerszym tle kulturow ym . Istn ie­ jące w ty m zakresie publikacje nie w ykraczają poza zw ykłą kolejność faktów , niekiedy ty lk o zestaw ianych w okresy, pozostające luźno w zw iąz­ k u z ogólnie p rzy jęty m i podziałam i h isto ry c z n y m i3. Jed n ą z przyczyn takiego stan u rzeczy są zbyt jeszcze skrom ne re z u lta ty badań; zainicjo­ w ane w 1977 r. w Zakładzie M uzeologii prace nad stw orzeniem w szech­

1 Np. Z. Ż y g u l s k i (jun.), Dzieje zbiorów puławskich, [w:] Rozprawy i Spra­ wozdania Muzeum Narodowego w Krakowie, t. 7, Kraków 1962, s. 5—265; T. D o ­ b r o w o l s k i , Zarys historii Muzeum Narodowego w Krakowie, [w :] Rozprawy i Sprawozdania..., t. 1, Kraków 1952, s. 12; A. K o p f f , Muzeum Narodowe w K ra­ kowie. Historia i zbiory, Kraków 1962 (bez przypisów); S. L o r e n t z , Muzeum Na­ rodowe w Warszawie. Zarys historii, [w:] Rocznik Muzeum Narodowego w Warsza­ wie, 1/1938, s. 2; t e n ż e , Muzeum Narodowe w Warszawie w latach 1939—1954, [w:] Rocznik..., 2/1957, s. 7.

2 K. M a l i n o w s k i , Prekursorzy muzeologii polskiej, Poznań 1970.

3 Jednym z najlepszych w tym zakresie może być popularny zarys historii ko­ lekcjonerstwa i muzealnictwa polskiego pióra S. L o r e n t z a , Przewodnik po mu­ zeach i zbiorach w Polsce, Warszawa 1971.

(3)

stronnie pom yślanego katalogu m uzeów polskich, pozwoli w przyszłości je zintensyfikow ać, dostarczając badaczom bogatej bazy źródłowej.

Biorąc jed n ak pod uw agę istniejące już ustalenia, łatw o odkryć o w ie­ le pow ażniejszą trudność. Tkw i ona m ianow icie w słabym rozw oju d aw ­ niejszego m uzealnictw a. S tąd uchw ycenie w ażniejszych relacji m iędzy m uzeam i a k o n tek stem kulturow ym , w k tó ry m przyszło im działać nie jest proste. D latego należy zaczynać od tego drugiego, a zwłaszcza od stu d iu m ty ch jego aspektów , k tó re bezpośrednio w iążą się z m uzeum : pojęciem naro d u i ojczyzny, stosunku do trad y cji, m yśli politycznej, za­ dań staw ianych nauce, czy jeszcze szerzej — panu jący ch poglądów filo­ zoficznych 4. Można już dzisiaj założyć, że czas trw a n ia pew nego zespołu poglądów w yznacza określony cykl w rozw oju muzeów. Długość jego za­ leży od o k resu rozw iązyw ania problem ów , k tó re w spom niany zespół po­ glądów narzuca in sty tu cjo m m uzealnym . W trak cie tego w ykształcają się ch arak tery sty czn e dla poszczególnych cykli m odele m uzeów, n a k tóre sk ład ają się sposoby zbierania, posiadania i prezentow ania m uzealiów, w ew nętrzna s tru k tu ra organizacyjna, wielkość i poziom personelu itp .5 W obrębie ogólnie trak to w an y ch cech składających się n a obraz epoki, w ażne są z naszego p u n k tu w idzenia te, k tó re dotyczą sy tu acji narodu i państw a. S y tu acja Polski porozbiorow ej spowodowała, że na jej obsza­ rze, a także na em igracji rozw inęły się p rz e d e w szystkim m uzea histo- ryczno-artystyczne. M iały one pow ażne znaczenie dla społeczeństw a egzy­ stującego m iędzy jaw ą a w spom nieniem . Ta pierw sza przeniesiona w d ru ­ gie —

...jakkolwiek zachowuje te same fakty — pisał pod koniec ubiegłego wieku E. Abramowski — ukazuje je jednak jakoś inaczej, odsłania swoje jądro estetyczne; nie przestając być czymś bolesnym lub wesołym, strasznym lub łagodnym, objawia jednak spokojną istotę tych rzeczy, wyswobodzoną ze splotu potrzeb życiowych i są­ dzenia życiowego [...]. Jest to pierwszy zaczątek piękna: wspomnienie pierwszym artyzmem. Świat rozpatrywany ze strony wspomnień, jest rozpatrywany estetycznie8.

Tak też czyniło w czasie, kiedy słow a te ukazały się na łam ach „P rze­ glądu Filozoficznego” — m uzeum historyczno-artystyczne.

A kcen tu jąc w sposobie in terp reto w an ia swoich zbiorów czynnik a rty ­ styczny, znajdow ało się ono już jed n ak u k resu rozpoczętej n a pocz. X IX w. ewolucji; w punkcie w yjścia sy tu acja była odw rotna. O dw rotna, ale nie niesprzeczna. P rzed m io ty grom adzone dla m uzeum w Puław ach, n aw et jeżeli by ły dziełam i sztuki, m iały w pierw szym rzędzie w alor p a­

4 Przy pisaniu niniejszego artykułu wykorzystałem nie publikowany materiał ze­ brany do referatu wygłoszonego na Sesji zorganizowanej z okazji 40-lecia Stowa­ rzyszenia Historyków Sztuki w 1974 r. w Warszawie pt. Rozwój koncepcji muzeal­ nictwa historyczno-artystycznego w Polsce.

5 Na temat problemu cyklu i modelu w badaniach historycznych por. F. B r a u - d e 1, Historia i trwanie, Warszawa 1971.

6 E. A b r a m o w s k i , Co to jest sztuka (z powodu rozprawy L. Tołstoja, „Czto takoje iskusstwo?”), [w:] Przegląd Filozoficzny 3/1898, s. 102—103.

(4)

Problem podziałów chronologicznych w badaniach. 69

m iątek przeszłości, teraz nato m iast sztuka zestetyzow ała historię. W ten sposób, ja k gdyby zgodnie z duchem czasu, określanego przecież m.in. m ianem neorom antyzm u, realizow ała się filozofia sztuki Hegla, dla k tó ­ re j piękno będąc w yrazem ducha absolutnego, dokonyw ało „syntezy zja­ w iska z ideą, rzeczyw istości z m yślą, treści z fo rm ą” 7. Proces te n nie m iał już jed n ak ta k postulow anego przez nią m aksym alizm u; toczył się w łaściw ie tylko w obrębie sam ej sztuki i staw ianych jej wobec społe­ czeństw a zadań. Poza nią działało wiele now ych czynników , w śród k tó ­ ry c h n a pierw szy p lan w ysuw ała się nauka. T ra k tu ją c rzeczyw istość głów nie w kategoriach doświadczenia, w płynęła pośrednio też n a em an ­ cypację sztu ki (autonom izującej się od im presjonizm u rozw ojem w ła­ snych środków w yrazu), a zarazem badań nad jej historią. O dnotow ały to rów nież ówczesne m uzea bardziej system atyczną in te rp re ta c ją swoich zbiorów. A le korzyść była jak się zdaje dw ustronna: nauka, a zwłaszcza rozum ienie historii, nie poprzestała ty lk o n a faktach. M argines tw órczej w yobraźni pow oli zaczął znow u zyskiw ać n a znaczeniu. I może w łaśnie dzięki tem u F. B rau d el mógł po latach napisać:

Wspomnienie jest niezbędną materią życia i nie zawsze materią bezwładną [...] Wyższość naszej historii polega na tym, poza wszystkim innym, że w sposób nie po­ zbawiony wielkości (jednej z wielkości właściwych cywilizacji europejskiej) włącza element racjonalny w mechanizm wspomnień zbiorowych i w ich kontrolę8.

Z arysow ane w ten sposób zm iany w relacjach m iędzy sztuką a histo­ rią, jak ie m iały m iejsce w ciągu X IX w., m a ją c h arak te r spójny i rfa sk u tek tego tw o rzą pew ną całość chronologiczną. W ydaje się, że w yodręb­ nienie je j, jak rów nież stw orzenie dzięki te m u możliwości k o n stru o w a­ n ia zm ian podobnych dla X X w. może być ogrom nie p rz y d a tn e w b ad a­ niach h istorii naszego i nie ty lk o naszego m uzealnictw a. Ze względów m etodycznych nato m iast będzie rzeczą bardzo pożyteczną nazw anie tej całości cyklem , poniew aż odpow iada ona chyba tem u, co w przybliżeniu z pojęciem ty m wiąże w spom niany F. B raudel. W ty m w ypadku jest to cykl, w k tó ry m podstaw ow ą rolę pełni m uzeum historyczno-artystyczne. Biorąc pod uw agę uw arunkow ania ogólne, k ształtu jące jego ch arak ter, początek tego cy k lu zaczynał się w rom antyzm ie, n ato m iast koniec p rz y ­ pad ał na okres neorom antyzm u. To nie znaczy jednak, że c h arak te r ten b y ł bez reszty określony tym , co się wówczas działo w k ręg u zaintereso­ w ań in telek tu aln y ch . Ma on pew ne cechy w łasne, k tó re m ożna sprow a­ dzić do następującego stw ierdzenia. Całość trw a n ia cyklu polega na prze­ chodzeniu zbioru z pozycja zależnej od k o n tek stu kulturow ego, pow ołują­ cego go do in sty tu cjaln eg o istnienia, do pozycji w nim autonom icznej, ale w dalszym ciągu z nim zw iązanej. A utonom ia ta polega n a tym , że zbiór je st teraz jedynym , upraw dopodobnionym źródłem treści, k tó rych p rzed ­

7 W. T a t a r k i e w i c z , Historia filozofii, t. 2, Warszawa 1968, s. 242.

(5)

tem by ł w zasadzie ty lk o ilu stracją. W idać w ty m pozytyw istyczny sto ­ sunek do h isto rii w idzianej ty lk o przez p ry zm at dokum entu. W sum ie możem y powiedzieć, że proces te n jest zbieżny z tym , co zauw ażył już M. M acLuhan, pisząc o takich zjaw iskach w obrębie k u ltu ry m asow ej, w k tó ry ch środek przekazu sam staje się treścią. O bserw ując dalsze, poza- dziew iętnastow ieczne dzieje m uzealnictw a m ożem y stw ierdzić, że je st to rów nież i jego cecha. Z m ienny je st zespół czynników w ynikających z ak tu aln ie toczącego się procesu historycznego i w odniesieniu do nich możem y mówić o m uzeum jako o in sty tu c ji z procesem ty m zw iązanej i w raz z nim zm ieniającej się. K orzystając z nich chcielibyśm y ogólnie zarysow ać w spom niany cykl m uzeów historyczno-artystycznych w odnie­ sieniu do Polski.

W śród pierw szych, nielicznych zresztą in icjaty w m uzealnych należy wyróżnić oczywiście m uzeum puław skie Izabeli z Flem ingów C zarto ry s­ kiej. J e j m ożem y przyznać rolę in a u g u ru jącą in te re su jąc y n as cykl. Przedm ioty, z k tó ry c h składały się jej zbiory b y ły uzależnione praw ie całkowicie od znaczeń im nad an y ch przez okoliczności zw iązane z h isto ­ rią ludzi lub w ydarzeń. — „K ażda p am iątk a człow ieka sław nego — pisa­ ła I. C zartoryska — w zbudza ciekawość i uszanow anie” 9. A napis na znajdującej się w jej zbiorach szabli z 1682 r. uzupełniał to przekonanie uśw ięconym tra d y c ją przekazem : „Żem p łatała M achm eckie szyszaki k a r- wasze, U trzym ałam z honorem Św iętą W iarę naszą, I nie jednej pod W iedniem dokazałam sztuki, P rzeto m nie konserw ow ać będą W nuków W nuki” 10. K onsekw encją takiego rozum ienia grom adzonych przedm iotów były zam ierzone lub zrealizow ane koncepcje ich in terp retacji. Tadeusz Czacki rozpoczął nieukończone zresztą nigdy Historyczne opisanie pamią­ te k w Sybilli, jako h isto rii Polski, k tó rej „epoki i zdarzenia znalazłyby ilu strację i m a te ria ln y dowód w odpow iednich p am iątk ach m uzealnych”11. Zam iar te n podjął Ł. Gołębiow ski realizu jąc go w form ie obszernego, ro ­ zum owanego katalo g u pt. Historyczne opisanie Ś w ią ty n i S yb illi w Puła­ wach, 1825, w k tó ry m „każdem u w iekow i h isto rii Polski przypisano w y­ b ran ą grupę przedm iotów[...] I one b y ły p u n k te m w yjścia rozważań, a n a ­ w et m onograficznych arty k u łó w n a tem at różnych osobistości h isto ry cz­ nych i w ydarzeń z nim i zw iązanych” 12. Podobny ch arak ter, choć ściślej zw iązany z topografią zbiorów, m iały trz y tom y rękopiśm iennego Kata­ logu dom u Gotyckiego opracow anego przez sam ą C zartoryską.

W idoczna w pow yższych in te rp re ta c ja c h ilustracyjność przedm iotów redukow ała ich w artość autonom iczną. S y tu acji n ie zm ieniał fa k t

otacza-* I. C z a r t o r y s k a , Uwagi związane z krzesłem Szekspira, Bibl. Czart., rkps 2917 III, s. 49, cyt. za Ż y g u 1 s k i m, op. cit., s. 259.

10 Spis militariów historycznych w Świątyni Sybilli, wg inwentarza zbiorów Bibl. Czart., rkps 3032, s. 87 i nn., cyt. za Ż y g u 1 s k i m, op. cit., s. 250.

11 Z. Ż y g u l s k i , op. cit., s. 86.

(6)

Problem podziałów chronologicznych w badaniach.. 71

nia szczególnym k u ltem ty ch z nich, k tó re były pam iątk am i po sław nych ludziach lub zw iązanych z nim i w ydarzeniach. Można bowiem pow ie­ dzieć o nich słow am i W. T atarkiew icza in terp retu jąceg o filozofię Hegla: „każdy przedm iot, choć jest dziełem jednostki, jest o d z w i e r c i e d l e ­ n i e m k u l t u r y o g ó l n e j , k tó ra tę jednostkę w ydała” 13. Inny a u to r rozw ażając rom antyczną koncepcję h istorii pisał: „Człowiek i w szystkie rzeczy są [...] częścią pew nej całości, wielkiego b y tu — całe ich znaczenie leży w tym , że są częścią” 14. Dla Hegla b y t był absolutem ty lk o w całości. Ale całość ta była zm ienna, n ieu stan n ie rozw ijająca się i w trak cie tego w yłaniająca coraz to now e postacie. I tylko w rozw oju h istorycznym m ieściła się cała p raw d a każdej z dziedzin życia duchowego człowieka. W prow adzało to czas jako niezbędny czynnik wszelkiego po­ znania. — „Przeszłość-Przyszłości” głosiła dewiza zbiorów puław skich, dając w te n sposób w yraz rom antycznem u przekonaniu, że u trw alając pam iątk i przeszłości' d eterm in u je się jednocześnie c h arak te r przyszłości. — „Ojczyzno! Nie m ogłam Cię obronić, więc Cię p rzy n ajm n iej uw iecz­ nię — pisała I. C zartoryska. — Ta chęć, to uczucie przyczyniły m nie do życia i w ystaw iłam naów czas św iątynię Pam ięci. Z ebrałam tam pam iątki te j Polski, niegdyś ta k św ietnej a od w tenczas tak nieszczęśliw ej. Tam żyłam , że ta k rzekę, w przeszłości, a czasem w m oich dum aniach tch n ę­ łam nadzieją szczęśliwej przyszłości” 15. A. W. P la te r w zw iązku z tw o ­ rzonym przez siebie m uzeum w R appersw ilu w ty m sam ym pozostaw ał jeszcze przekonaniu: „D la narodów , k tó re niepoległość u tra c iły cóż może być droższem nad pielęgnow aniem ducha, tra d y c ji i pam iątek przeszło­ ści? — Są to nasiona, z k tó ry ch n a nowo życie kiedyś odkw itnąć m o­ że” 16.

Stąd w szelkie zam achy n a przeszłość polską pow tarzające się w cią­ gu X IX w. odbierano jako zagrożenie przyszłości, jeżeli nie po pro stu jako niszczenie tożsam ości narodow ej. W zw iązku z ty m jeszcze jeden c y tat z J. I. K raszew skiego: „N igdy może żaden naród nie doznał tego, by m u przyszłość odbierając i przeszłość zarazem odebrać chciano — nas to jed n ak spotkało, iż nam sfałszow ano dzieje, a m a teriał histo rii palono i zabierano, abyśm y praojców zapom nieli” 17. Częścią tak iej całości było m uzeum puław skie, podobnie jak inne, k tó re w kręg u takich inspiracji pow staw ały.

13 W. T a t a r k i e w i c z , op. cit., s. 243.

14 M .-M . C o 11 i e r, O. P ., Romantyczna koncepcja historii. Od Hegla do Mark­ sa, [w :] Z n a k 52/1952, s. 1138— 1139. '

15 B ib l. C z a rt, r k p s 2917, t. 1, s. 89, cy t. z a Z. Ż y g u l s k i m , op. cit., s. 164. 16 W . P l a t e r , Pomnik i Muzeum w Rapperswyl, [w :] A lbum Muzeum Naro­ dowego w Rapperswyll na stuletnią rocznicą 1772 r., wydane staraniem W. hr. Pla- tera, P o z n a ń 1872, s. X II.

17 J. I.. K r a s z e w s k i , Słowo wstępne, [w :] Album Muzeum Narodowego..., s. V II.

(7)

P rzedm iot w ram ach zbioru jest w ięc praw dziw y jako w yraz pew ne­ go m o m en tu rozwojowego, staje się n ato m iast fałszem , jeżeli jest b ran y za p raw d ę absolutną. To heglow skie przekonanie je st w in teresu jący m nas p rzy p ad k u poświadczone sposobem, w jak i kolekcjonow ano pam iątk i przeszłości. Do P u ław p rzy b y w ały z różnych stro n daw nej Rzeczypospo­ litej, bliższych lub dalszych okolic E uropy kaw ałki cegieł, rzeźb, w itraży, części uzbrojenia, znaleziska z pól bitew nych, ułom ki w y jęte z grobów, skraw ki z ubiorów i chorągwi. P aciorki B lanki K asty lijsk iej, m atk i L u d ­ w ika IX Św iętego, z grobu rozbitego w czasie R ew olucji F rancuskiej, znalazły się obok włosów F ry d ery k a A ugusta, k róla saskiego i księcia w arszaw skiego, opatrzonych napisem : „K ochał Polskę i Polaków ” . De- kom pletow ano, obłam yw ano, w ykraw ano i dem ontow ano. O zbieranych przez siebie „szczątkach” pisała C zartoryska do syna Adam a, podróżują­ cego po W łoszech:

Mam je stąd: po Kazimierzach, Zygmuntach, Zamoyskich: gzemsy, orły, odrzwia itd. Mam je z Francji: dwie cegły z Bastylii, dwa kamienie z zamku Franciszka I i inne jeszcze. Mam je ze Szkocyi i z Anglii. Otóż proszę Cię bardzo, ale bardzo, że­ byś z temi marmurami, które dla mnie kiedyś przyjdą, kazał na okręt wsadzić i jaką pamiątkę z Rzymu, bądź z Kapitolu, bądź z Panteonu. Ja niekoniecznie żądam cze­ goś wielkiego, niech to będzie kawałek rogu, czy kapitolu, czy płaskorzeźby18.

D alszy rozw ój pow stających w te n sposób zbiorów będzie odbyw ał się drogą odbudow yw ania w artości grom adzonych przez n ie przedm io­ tów. Dokona się to w dużym sto p n iu pod w pływ em filozofii m inim ali­ sty cznej, w Polsce n ab ierającej znaczenia dzięki pozytyw izm ow i po

1863 r. -Rozwijała się ona jed n ak i w okresie poprzednim , od 183,1 r., w nad al trw a ją ce j tra d y c ji ośw ieceniow ej, tow arzyszącej w zrastającem u po pow staniu listopadow ym , a także dzięki recepcji heglizm u, n u rto w i m aksym alistycznem u, z ch arak tery sty czn y m dla niego m esjanizm em . J e ­ żeli ta pierw sza postaw a m iała chyba najw ięcej zw olenników w k ra ju , to ta dru g a była bardziej rozpow szechniona n a em igracji. P ow stanie stycz­ niow e sprow adziło w szystkich na tw a rd y g ru n t rzeczyw istości, ale w ży­ ciu um ysłow ym , a przede w szystkim w k w estii narodow ej da o sobie znać ten d en cja kom prom isow a, zm ierzająca do połączenia nakazu w alki o niepodległość z tro sk ą o rozw ój sfery społeczno-gospodarczej. W m u ­ zealnictw ie n ajp ełn iej przejaw i się ona w program ie M uzeum Polskiego w R appersw ilu. Stanow i ono w ażny m o m en t w jego cyklu ówczesnym , ze w zględu też na usiłow anie znalezienia rów now agi m iędzy ra c ją ogólną a unaoczniającym ją zbiorem ; sens zbiorów znajdzie swój odrębny sym ­ bol w izualny, a uw olnione od służebnej roli przedm ioty w esprą te n sym ­ bol w artością niezależnego dokum entu. W te n sposób też kończy się p ro ­ ces przechodzenia in sty tu c ji m uzealnej od sen ty m en taln eg o zbioru p a­ m iątek po b o h aterach do m uzeum określanego „jako w iern y obraz p rze­

18 Listy księżnej Izabelli z hr. Flemmingów Czartoryskiej do st. syna księcia Adama, zebrała S. D u c h i ń s k a , Kraków 1891, s. 71—72.

(8)

Problem podziałów chronologicznych w badaniach.. 73

szłości i teraźniejszości n aro d u ” 19, zbieżny z odchodzeniem od rozum ienia w alki o niepodległość w kategoriach g ry dyplom atycznej i stopnia po­ święcenia jed n o stek do przekonania, że „spraw a polityczna w ym aga w spółudziału w szystkich synów ojczyzny” 20. W ładysław P la te r dał w y­ raz te m u przekonaniu doprow adzając w 1869 r. do postaw ienia pom nika w R appersw ilu, k tó ry daw ał w y raz w iek już trw a ją ce j w alce z zaborca­ m i, a ro k później otw ierając m uzeum , uzasadniające przy pom ocy zgro­ m adzonych eksponatów jej niepodw ażalne przez u p ły w ający czas racje. — „T ak to uw ieczniw szy p am iątkę swej w alk i stu letn iej przez pom nik in ­ te rn a cjo n a ln y — m ów ił W. P la te r n a o tw arciu stw orzonej przez siebie in sty tu c ji — u zu p ełn ia ideę, k tó ra się w nim w cieliła, zakładając m u ­ zeum historyczne” 21. In ternacjonalność kolum ny ustaw ionej n a dzie­ dzińcu zam kow ym w nadlem ańskim m iasteczku, polegała n a m iędzynaro­ dow ej czytelności jej sym boliki, budzącej w śród obcych nie tylk o w spół­ czucie dla trag ed ii Polaków , ale i n a łączeniu jej antycznego w ym iaru z potrzebą w alk o niepodległość inn y ch ludów.

Z nalezienie dla treści ideow ych oryginalnej form y w izualnej w po­ staci pom nika, uw olniło przedm ioty m uzealne od roli bezpośrednio słu­ żebnej, poszerzając ty m sam ym zakres ich autonom ii. W postaci rap p e rs- w ilskiej stan ten, w kontekście w alki o niepodległość m ożna uznać za rów now ażny m iędzy ideą a rzeczyw istością. W sferze in sty tu cjo n aln ej b yła to jed n ak rów now aga chw iejna. Początkow o m iało to być zw róce­ nie uw agi opinii m iędzynarodow ej na trw a ją c ą w alkę o niepodległość, p o p arte św iadectw em uczestnika w ydarzeń. Św iadczy o ty m korespon­ dencja P la te ra z K raszew skim :

Chcielibyśmy wybrać weterana polskiego ze wszech względów godnego zaufania i któryby zamieszkał w Rapperswilu, w pobliżu pomnika, służył zwiedzającym za cicerone i miał dozór nad małym muzeum polskim składającym się ze znakomitych utworów artystów polskich, przedstawiających narodowy przedmiot z różnych bro­ szur i książek historycznej treści, głównie zajmujących się epoką stu lat ostatnich, kart jeograficznych polskich rycin itp.22

B yłby to więc cicerone, k tó ry n a wzór w spom nianego przez Pliniusza L ucjusza H o rty liu sa M an c y n u sa 23 objaśniałby w ystaw ione na widok publiczny dzieła m ów iące o w ydarzeniach, k tó ry ch sam był uczestnikiem . D odajm y, m ający w ówczesnej E uropie w ielu naśladowców; n a przykład jednego z nich pow oływ ał się rów nież P la te r. Zrozum iał on jed n ak

10 W. P l a t e r , Zdanie spraw y z fundacji pomnika i Muzeum w Rapperswilu za r. 1871, s. 2.

20 W. P l a t e r , Wstęp do korespondencji księcia Adama Czartoryskiego, [w:] Album Muzeum Narodowego..., s. 128.

21 Uroczystość otwarcia Muzeum Historycznego Polskiego w Raperswilu, Dnia 23 października 1870 r., Drezno drukiem J. I. K r a s z e w s k i e g o 1871, s. 5—6.

22 List z dn. 20 XI 1868 r., Dz. rkps UJ, sygn. 6526 IV ; por. również list do K. Libelta z dn. 8 XI 1868 r., tamże, sygn. 6064 II.

(9)

. w krótce, że w yposażenie starego w iarusa w „m ałe m uzeum ” jest n iew y ­ starczające. P otrzebne będzie m uzeum przedm iotów , k tó re poprzez w ła­ sną w artość będą przem aw iały za narodem , którego są obrazem i p rze­ jaw em . To, k tó re ostatecznie pow stało nie rozstało się jed n ak z sym bo­ lam i racji historycznych i przykładam i osobistego bohaterstw a. K u lt K oś­ ciuszki i M ickiewicza znalazł tu swój szczególnie eksponow any w yraz 24, a trak to w an ie w ielu eksponatów nie jako w artości oryginalnych, ale ilu ­ stra cy jn y c h jedynie, znalazło swój d rasty czn y n aw et w yraz w działalno­ ści kustosza W łodzim ierza R óżyckiego2S. Ale dla m uzeum historyczno- -artystycznego proces przechodzenia do w artości oryginalnych, tw o rzą­ cych zbiór w edług w łasnych właściwości, rozpoczęty już wcześniej w k ra ­ ju przez m uzea zw iązane z in sty tu c jam i naukow ym i, tu ta j został po­ tw ierdzony i usankcjonow any w p ersp ek ty w ie narodow ej.

W idzenie przeszłości przez p ry zm at dokum entu, a więc tylko jako ciągu w ydarzeń, spowodowało w yodrębnienie się w ielu n au k zajm u ją ­ cych się różnym i aspektam i dziejów, dysponujących w łasnym i m etodam i badaw czym i. P ow stanie histo rii sztuki jest częścią tego procesu, a w pro­ w adzenie do badań nad sztuką m etod takich, jak m etoda Giovanniego M orellego św iadczy o akceptacji przez nią pozytyw izm u w zam iarze osią­ gnięcia w yników podobnych do w yników w nau k ach przyrodniczo-m ate­ m atycznych. Miało to sw oje konsekw encje rów nież w h an d lu dziełam i sztuki, a przede w szystkim w m uzeach, k tó ry ch pozycja zależeć będzie teraz od naukow o spraw dzonej w artości ich zbiorów. W śród w ybitnych historyków sztuki idących ta k ą w łaśnie drogą należy w ym ienić W ilhelm a Bodego, którego reform a m uzeów berlińskich (1904) stała się w ażnym w ydarzeniem w ty m zakresie. Pozytyw istyczny sposób in te rp re ta c ji sztu ­ ki dał o sobie znać jeszcze inaczej. M ax D vorzak, idąc śladem T ain e’a, uznał rów now artość w szystkich okresów w dziejach sztuki, a więc zred u ­ kow ał jak gdyby w erty k aln ą wizję Riegla do bardziej horyzontalnych pow iązań sztuki z ogólniejszym ko n tek stem k ulturow ym . Jej au ten ty cz ­ ność b yła w zw iązku z ty m uzależniona od niego, a nie od w ew nętrznych, ponadczasow ych w artości artystycznych. Podw ażało to racje m uzeum , skoro przenoszone do niego dzieło traciło n a pełni swojego w yrazu. A więc m uzeum tylko jako m agazyn; tra fią do niego te przedm ioty, k tó ry ch n a ­ tu ra ln e otoczenie uległo zniszczeniu, kalecząc jednocześnie ich wartość. Ten d ylem at został postaw iony przed uczestnikam i I zjazdu m iłośników

24 Z. Ż y g u l s k i (jun.), Nurt romantyczny w muzealnictwie polskim, [w:] Ro­ mantyzm. Studia nad sztuką drugiej połowy XVIII i pierwszej połowy XIX, War­ szawa 1967, s. 43.

26 Por. przede wszystkim S. Ż e r o m s k i e g o , O przyszłość Rapperswilu, Kra­ ków 1911. Książka ta wywołała szeroką dyskusję toczącą się na łamach ówczesnej prasy oraz w formie oddzielnych broszur. W związku z tym ostatnio: Stefan Żerom­ ski. Listy do Henryka Bukowskiego, opr. przez W. W a s i l e w s k ą , Warszawa 1975.

(10)

Problem podziałów chronologicznych w badaniach.. 75

zabytków przez prof. Tom kowicza 26. M uzea jed n ak nie uległy p resji je d ­ n o stro n n y ch rozw iązań. P róbow ały odtw arzać n a w ystaw ach swoich zbio­ rów konieczną ilość odniesień, św iadczących rów nież o ich m iejscu w k u l­ tu rz e danego okresu. Tak było m .in. w krakow skim M uzeum N arodow ym . A le zarów no w kontekście n atu raln y m , ja k i w ty m sztucznie stw orzo­ n y m przez m uzeologa akcentem najm ocniejszym było dzieło sztuki i ono decydow ało o tym , że otaczająca je rzeczyw istość była in te rp re to w a n a w sposób estetyczny. I to uzasadnia też w spom niane w cześniej spostrze­ żenie A bram ow skiego. Tak więc, jeżeli dla m uzeum puław skiego ekspo­ n a t by ł n a sposób rom antyczny ty lk o o ty le istotny, o ile by ł częścią zn aj­ dującej się poza nim całości znaczeniow ej, ta k w M uzeum N arodow ym krakow skim całość ta była czytelna dzięki oryginalności jej elem entów . Stanow i to jednocześnie um ow nie p rz y ję ty koniec trw a n ia naszego cyklu.

Ew olucja w sferze program ow ej pow odow ała określone zm iany w ob­ ręb ie s tru k tu ry m uzeum , albo inaczej m ów iąc kształtow anie c h a ra k te ry ­ stycznego dla cyklu m odelu in sty tu cji, w k tó ry m się on realizow ał. Mo­ del te n zm ienia się oczywiście razem z ew olucją cyklu. Jak ie można w nim w yróżnić elem en ty składow e? B ędą w śród nich takie, jak: p erso ­ n el i w ew n ętrzn a s tru k tu ra organizacyjna, a rc h ite k tu ra i w y stró j po­ m ieszczeń m uzealnych, sposób ekspozycji i udostępniania zbiorów. W za­ leżności od c h a ra k te ru cyklu n iek tó re elem en ty m odelu będą bardziej isto tn e od innych; n iek tó re mogą nie być w ogóle obecne. Dla p rzy k ład u zw róćm y uw agę na zm iany w statu sie i form acji kustosza muzealnego.

Początkowo, w p rzy p ad k u M uzeum C zartoryskiej jest on — podobnie jak h isto ria zgrom adzonych ta m p am iątek je st ponad ich w artością a r ty ­ styczną — poza sam ym zbiorem , pełniąc fu n k cję ich dozorcy i in fo rm a­ to ra dla zw iedzających, n astęp n ie staje się pow oli w spółtw órcą zarówno ich znaczeń, jak i zasobów, aż w końcu interesującego nas cyklu znajdzie się w sytuacji, w k tó rej c h a ra k te r i sens m uzeum zależeć będzie całko­ wicie od niego. S ta tu s nadaw any kustoszow i m uzeum puław skiego jako dozorcy zam ieszkałem u p rzy nim je st jeszcze podobny do zadań staw ia­ ny ch m u przez P la te ra w początkow ej fazie tw orzenia m uzeum w R ap­ pers w ilu. A le ju ż w ty m sam ym czasie nie ulega w ątpliw ości, że jest to czym ś archaicznym . P rzy k ład em uśw iadam iania sobie konczności posia­ dania specyficznych, zdeterm inow anych ch arak terem m uzeum u m ie ję t­ ności je st E. Paw łow icz, kustosz M uzeum L ubom irskich przy Zakładzie O ssolińskich we Lwowie. Pisząc w złożonym k u rato ro w i Z akładu sp ra ­ w ozdaniu za la ta 1873— 1874 o odbyciu podróży do W iednia i W enecji

w celu obejrzenia tamecznych muzeów. W czasie bowiem, gdy rozszerzenie skali dawnych muzeów i tworzenie nowych jest na porządku dziennym we wszystkich

28 P a m iętn ik p ierw sze g o Z ja zd u m iło śn ik ó w o jc zy sty c h za b y tk ó w w K ra k o w ie w dn. 3 i 4 lipca 1911 r., Kraków 1912, s. 23.

(11)

krajach i prowincjach — uważałem za rzecz słuszną — podkreślał — jakkolwiek nieupoważniony na ten raz od Zakładu, lecz powodowany chęcią służenia mu gorli­ w ie i użytecznie, połowę czasu udzielonego mi na zwiedzenie stron rodzinnych, po­ święcić studiom obcych muzeów. Uczyniłem to tym bardziej, że [...] te dla swych warunków materialnych postawione na wysokości wymogów czasu, przedstawiają korzystny materiał dla studiów każdego i tembardziej winny być od czasu do czasu, przedmiotem studiów kierującego podobną instytucją 27.

D yskusja prow adzona szeroko n ad refo rm ą M uzeum rappe-rswilskiego, sprow okow ana przez S. Żerom skiego, św iadczyła, że świadomość tych sp raw nie była rzeczą rzadką. N a czele m uzeów o w iększym znaczeniu stali ludzie kom petentni, w pełn i św iadom i swoich zadań. Ze świadom ości te j pow stała in icjaty w a pow ołania w 1914 r. Z w iązku m uzeów polskich, m ającego w edług s ta tu tu zajm ow ać się rów nież podnoszeniem k w alifi­ kacji p erso n elu m uzealnego, dążeniem do stw orzenia z m uzeum in sty ­ tu c ji zdolnej do p ełnienia staw ian y ch je j w now ych w aru n k ach zadań 2S. Podobną ew olucję ja k ta, m ożna prześledzić w p rzy p ad k u a rc h ite k tu ry m uzealnej. Od zapożyczonego z a n ty k u ty p u św iąty n i po budynek, k tó ­ rego form a w ynika z oryginalnej, m uzealnej funkcji. W śród nielicznych polskich realizacji m ożna odnieść do tego drugiego gm ach M uzeum P rze ­ m y słu A rtystycznego w K rakow ie, zaprojektow anego n a podstaw ie nie ty lk o n a m iejscu sform ułow anych zadań, ale rów nież w w y n ik u zw iedze­ n ia podobnych in sty tu c ji w in n y ch k ra ja c h e u ro p e jsk ic h 29. Albo o po­ dobnym ch arak terze — spraw a zadań m uzealnych, w yznaczająca rodzaj fu n k cji decydujących o w spom nianych zm ianach w stru k tu rz e budynku m uzealnego. Od m odelu aleksandryjskiego m uzeionu, m odyfikow anego w .X V III w. do eksponow ania obrazu p ań stw a i sprow adzonego w X IX w. do skali regionu, aż do zbioru zw iązanego z jed n ą dziedziną wiedzy, ale jed n ak nie w yspecjalizow aną jeszcze n a sposób dw udziestow ieczny. W tedy to o trzy m u ją m uzea s tru k tu rę w ynikającą nie z określonego system u w artości, jak było to jeszcze do rom antyzm u, ale z funkcji, jaką pełnią te ra z w ogólnym i szczegółowym system ie badań naukow ych. Są to fu n k cje w gruncie rzeczy dokum en tacy jne i rodzaj działów w m uzeum zależy od zasadniczych grup przedm iotów , k tó re są obiektem zbierania i opracow yw ania. U kład te n będący w yrazem określonego stan u nauki, znajdującej się n a etapie grom adzenia i segregow ania m a te ria łu badaw ­ czego, m im o przejścia jej do zadań in te rp re ta c y jn y c h i koncepcyjnych, pozostanie w X X w. jeszcze długo, aż znajdzie sw oje uzasadnienie w teo ­ rii dokum entacji naukow ej, jako zw iązany z pierw szą częścią procesu badań naukow ych. Ale nie będzie już zgodny z zadaniam i muzeów, które

27 E. P a w ł o w i c z , Sprawozdanie z czynności kustosza od 1873—1874, Dz. rkps Ossolineum, sygn. 6841 II.

28 Regulamin Delegacji muzeologów polskich, Kraków 1914, por. zwłaszcza § 6 i 8. 29 Sprawozdanie Dyrekcji Miejskiego Muzeum Techniczno-Przemysłowego w K ra­ kowie, Kraków 1910, s. 2.

(12)

Problem podziałów chronologicznych w badaniach.. 77

zn ajd ą się, podobnie jak nauka, na in n y m etapie, w ram ach innego cyklu niż ten, w k tó ry m się ro zw ijały w X IX w.

Z arysow ane wyżej możliwości w yodrębnienia cyklu m uzeów histo- ry czn o -arty sty czn y ch w odniesieniu do w arunków polskich pow inny być jeszcze w eryfikow ane szczegółowszym i badaniam i. W ydaje się jednak, że bez w zględu na spodziew ane w yniki m ożna ju ż dzisiaj założyć użytecz­ ność tak iej m eto d y dla studiów nad m uzealnictw em . P roblem m uzeów histo ry czn o -arty sty czn y ch n ie jest oczywiście jed y n y w ro zp atry w an y m okresie. Z aw iera on jed n ak w sobie wiele elem entów , k tó re są w łasno­ ścią rów nież ty ch innych, k tó re pow inny stać się przedm iotem odrębnych rozw ażań. P onadto z pow yższych u staleń w ynika jeszcze jeden w niosek, k tó ry m im o sw ojej oczywistości nie przez w szystkich je st w łaściw ie ro ­ zum iany, a m ianow icie ten , że m uzeum jest in sty tu c ją historycznie zm ienną.

Bogusław Mansfeld

LE PROBLÈME DES DIVISIONS CHRONOLOGIQUES

DANS LES RECHERCHES SUR L’HISTOIRE DES MUSÉES POLONAIS SUR L’EXEMPLE DES MUSÉES D’ART ET D’HISTOIRE DU X IX e S.

(Sommaire)

Le présent article traite des possibilités de distinguer, dans l ’histoire des musées polonais, des périodes qui seraient principalement déterminées par leurs traits idéologiques et leurs traits d’organisation. L’auteur propose de désigner les premiers par „cycles” et les seconds par „modèles”. Un raisonnement basé sur ce principe a été effectué sur l’exemple des musées d’art et d’histoire du X IX e s. qui évoluèrent de l ’illustration de conceptions générales, indépendantes d’eux, à l’autonomie des objets collectionnés. Il n’est, de plus, possible de faire la distinction de cycles chro­ nologiques, spécifiques aux musées seuls, que s’ils sont examinés sur le fond d’un contexte culturel plus large, dans lequel le musée fonctionnait à une époque donnée.

Cytaty

Powiązane dokumenty

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

Jest utworzoną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego instytucją kultury o charakterze eksperckim, koncentrującą się na obszarach muzealnictwa oraz ochronie

Na tern właśnie terytoryum skupia się prawie cała ludność żydowska państwa rosyjskiego, gdyż w za­. sadzie żydom po za tą strefą mieszkać nie

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

Miała Hibernia z dawna guślarzy wielu, którzy wraz z ofiarnikami bywali u bałwanów; ci za przestrogą jakąś dawną szatańską obawiając się zepsowania

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny

T proletariackie, aby mogły one 'v 5Wym zwartym szyku wcielić bojo- rewolucyjne tradycje i cele klasy Robotniczej, jako całości.. W przeciwstawieniu do innych

Przedstawicielstwa fabryczne POZNAŃ,