• Nie Znaleziono Wyników

Wiesz co jest dla mnie najszczęśliwsze w życiu? Jak ja wracam, a Ty mi otwierasz drzwi... Z panią Kazimierą Wyżykowską — żoną Odkrywcy polskiej miedzi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wiesz co jest dla mnie najszczęśliwsze w życiu? Jak ja wracam, a Ty mi otwierasz drzwi... Z panią Kazimierą Wyżykowską — żoną Odkrywcy polskiej miedzi"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiesz co jest dla mnie najszczêœliwsze w ¿yciu?

Jak ja wracam, a Ty mi otwierasz drzwi...

Z pani¹ Kazimier¹ Wy¿ykowsk¹ — ¿on¹ Odkrywcy polskiej miedzi

rozmawia Iwona Barbara Litwin

Iwona Barbara Litwin: W jednej z wroc³awskich gazet w rubryce pt. Najwiêksze osi¹gniêcia na Dolnym

Œl¹sku odnotowano, ¿e Jan Wy¿ykowski znalaz³ dwa

skarby: miedŸ i ¿onê…

Kazimiera Wy¿ykowska: Tak to prawda, znalaz³

mnie przy okazji poszukiwania miedzi w okolicy Nowej Rudy. Mam du¿¹ satysfakcje, gdy¿ mnie odnalaz³ pierwsz¹. Moi rodzice wynajmowali kwaterê naukowco-wi z Warszawy. Uczucie miêdzy nami budowa³o siê bar-dzo subtelnie i niepostrze¿enie, w 1954 r. odby³ siê nasz œlub. Spe³ni³o siê moje dziewczêce marzenie, o tym, by zostaæ ¿on¹ s³awnego i poœwiêconego wielkiej sprawie cz³owieka.

– Czy w ci¹gu prawie 20-letniego wspólnego ¿ycia by³ taki dzieñ, który szczególnie utkwi³ Pani w pamiê-ci?

– Trudno powiedzieæ. Wszystkie dni spêdzone z Mê¿em by³y z czymœ zwi¹zane, ale najbardziej szczêœli-we dni to by³y dni powrotów Mê¿a do domu. Przez 20 lat naszemu ¿yciu towarzyszy³y ci¹g³e Jego wyjazdy. Pro-szê sobie wyobraziæ, jakie by³o moje rozgoryczenie, kie-dy M¹¿ tu¿ po œlubie wyjecha³ na miesi¹c do pracy w terenie. Bardzo prze¿ywa³am Jego wszystkie delegacje i zawsze czeka³am na Jego powroty bez wzglêdu na to, o której godzinie wraca³. Odpowiadaj¹c na Pani pytanie — moje najszczêœliwsze chwile by³y odpowiednikiem szczêœliwych momentów w ¿yciu Mê¿a, wtedy kiedy wraca³ i w progu mówi³ — wiesz, co jest dla mnie

najsz-czêœliwsze w ¿yciu? Jak ja wracam, a Ty mi otwierasz drzwi…

– Czy mog³aby Pani przybli¿yæ Czytelnikom sylwet-kê doc. dr. in¿. Jana Wy¿ykowskiego?

– Z przekazów rodzinnych wiadomo, ¿e jeszcze w szkole podstawowej nauczyciele zauwa¿yli wyj¹tkowe zdolnoœci Janka. Namawiali rodziców, by wys³ali Go do szkó³, podpowiedziano seminarium duchowne. Z tamte-go okresu czasu wspominany jest jako sympatyczny, mi³y, kole¿eñski, braterski, inteligentny i towarzyski ch³opiec. M¹¿ nie zmieni³ siê z up³ywem czasu, w³aœnie taki by³, kiedy Go pozna³am. Ci, którzy wynajmowali Mê¿owi kwatery w czasie poszukiwania miedzi, pamiê-taj¹ Go jako szlachetnego i dobrego cz³owieka. W pracy zauwa¿ono dodatkowo Jego niezwyk³¹ ofiarnoœæ, odda-nie, skromnoœæ, prawoœæ i solidnoœæ. Przyjaciele cenili jego niebywa³¹ uczciwoœæ i wysokie walory osobiste. By³ wspania³ym cz³owiekiem, sam bardzo ma³o ¿¹da³ dla siebie, za to cieszy³ siê sukcesami innych i te sukcesy zawsze podkreœla³. M¹¿ by³ bardzo lubiany w towarzy-stwie. Posiada³ du¿¹ umiejêtnoœæ nawi¹zywania

kontak-tu ze wszystkimi ludŸmi, tymi wykszta³conymi i tymi prostymi, z dzieæmi — ka¿demu siê uk³oni³. M¹¿ uwiel-bia³ uroczystoœci górnicze, spotkania geologów, karcz-my piwne. Olbrzymi¹ przyjemnoœæ sprawia³a Mu gra na fortepianie i œpiewanie operowych arii. Ta ukochana, to aria Nadira z Po³awiaczy Pere³ Bizeta, któr¹ dla mnie równie¿ cudownie œpiewa³. Liryczny tenor Mê¿a nie tyl-ko urzeka³ mnie, ale zachwyca³ równie¿ innych s³ucha-czy. Kiedy Go proszono, by zaœpiewa³, nie dawa³ siê dwa razy prosiæ. M¹¿ bardzo du¿o i piêknie pisa³. Chc¹c pod-kreœliæ swoj¹ przyjaŸñ i zaanga¿owanie czêsto rewan¿-owa³ siê na œwiêta pisz¹c ¿yczenia. Co roku wysy³a³ 120 œwi¹tecznych kartek. Kiedy wyje¿d¿aliœmy na wakacje, Janek pisa³ listy do ka¿dego z nas z osobna. Mia³ piêkny charakter pisma, który z daleka mo¿na by³o z ³atwo-œci¹ rozpoznaæ. Œwiadomoœæ, ¿e nie mam po co pod-chodziæ do stolika z korespondencj¹, bo ¿aden list ju¿ na nas nie czeka, by³a bardzo bolesna.

– Proszê powiedzieæ co w ¿yciu Pani Mê¿a by³o naj-wa¿niejsze?

– Oczywiœcie praca by³a dla Niego najwa¿niejsza. Wszystkich nas bardzo kocha³ i wiedzieliœmy, ¿e jesteœmy dla Niego niezwykle wa¿ni, ale miedŸ by³a jednak naj-wiêksz¹ mi³oœci¹. Widzia³am, ¿e poœwiêci³ siê jej ca³kowicie i nie próbowa³am z „ni¹” konkurowaæ. Pra-cuj¹c przy dokumentacji odkrytego z³o¿a przez wiele

730

Przegl¹d Geologiczny, vol. 55, nr 9, 2007

Ryc. 1. Kazimiera i Jan Wy¿ykowscy z córk¹ Dorot¹. Fot. ze zbiorów prywatnych Kazimiery Wy¿ykowskiej

(2)

miesiêcy wraca³ do domu póŸn¹ noc¹. M¹¿ nie korzysta³ z ¿adnych urlopów, to ja zabiera³am nasz¹ dwójkê dzieci na wakacyjne wyjazdy. Zgadza³am siê na to i nie narze-ka³am. Mia³am dom, wspania³ego Mê¿a i cudowne dzieci.

– A jak wygl¹da³o Pañstwa rodzinne ¿ycie?

– Praca w Pañstwowym Instytucie Geologicznym i praca w terenie, to by³o ¿ycie mojego Mê¿a. By³ w sto-sunku do siebie bardzo obowi¹zkowy i wymagaj¹cy, a praca absorbowa³a Go bez reszty. Moim zadaniem by³o prowadzenie domu i zajmowanie siê dzieci. M¹¿ wie-dzia³, ¿e ja doskonale o wszystko zadbam. Zaprowa-dza³am dzieci do szko³y, na lekcje muzyki i angielskiego oraz na religiê. Prowadzi³am gospodarstwo domowe, co nie by³o ³atwe, gdy¿ Janek zarabia³ niewiele. M¹¿ nie przywi¹zywa³ wagi do spraw materialnych. W domu stwarza³am spokojn¹ atmosferê, a dzieci chodzi³y „na paluszkach”, bo Tatuœ czêsto wraca³ z pracy w Instytucie bardzo zdenerwowany. Kiedy mnie na czymœ zale¿a³o i nie chcia³am denerwowaæ Mê¿a, posy³a³am córkê, bo gdy ona o coœ prosi³a, to „pêka³y wszelkie lody”. By³am szczêœliwa, ¿e M¹¿ pracuje, a mnie sama myœl, ¿e On gdzieœ tam jest, najzupe³niej wystarcza³a.

Nasz dom by³ dla Mê¿a azylem, miejscem gdzie znajdowa³ ciszê i spokój po wyczerpuj¹cej pracy. Przez ca³e nasze wspólne ¿ycie sta³am na stra¿y tego schronie-nia. Taki model rodziny wynios³am z mojego rodzinnego domu i nie uwa¿am, ¿eby to by³o z³e.

M¹¿ by³ najszczêœliwszy w domu i uwielbia³ cieszyæ siê szczêœciem rodzinnym. W domu mia³ tych, którzy go kochaj¹ i nie zawiod¹. Kiedy M¹¿ odszed³, nasze ¿ycie siê za³ama³o, bo przecie¿ wszystko „krêci³o siê” wokó³ Niego, w kulcie Taty i Jego pracy wzrasta³y te¿ nasze dzieci.

– Czy M¹¿ dzieli³ siê z Pani¹ swoim ¿yciem zawodo-wym? Czy towarzyszy³a Pani swojemu Mê¿owi w wyjazdach?

– Niestety, nie towarzyszy³am, nie mieliœmy takich mo¿liwoœci. Mieliœmy ma³e dzieci, którymi nale¿a³o siê zaj¹æ, a ja mog³am liczyæ tylko na siebie. Czasami ¿a³owa³am, ¿e nie wykorzystujê nadarzaj¹cych siê oka-zji, szczególnie zagranicznych wyjazdów, gdy¿ w ówczesnych czasach by³y one czêsto nieosi¹galne i nie nale¿a³y do codziennoœci. M¹¿ by³ uznawanym autoryte-tem geologii z³ó¿ rud miedzi w œwiecie i wyje¿d¿a³ za gra-nicê na liczne spotkania konsultacyjne.

Wracaj¹c do pierwszego pytania, to oczywiœcie M¹¿ dzieli³ siê ze mn¹ swoimi doznaniami w walce z przeciw-noœciami i dlatego wiele szczegó³ów dotycz¹cych Jego pracy zawodowej jest mi znanych. Niestety, nie by³am w stanie Mu pomóc w Jego zawodowych problemach.

Bardzo prze¿ywa³am zmagania Mê¿a z przeciwnika-mi poszukiwañ przeciwnika-miedzi. By³o przeciwnika-mi przykro, ¿e ci, którzy decydowali o programie badañ, bardziej wierzyli posta-wionym wczeœniej tezom niemieckich geologów, ni¿ mojemu Mê¿owi. Goryczy dodawa³ fakt, ¿e równie¿ pol-scy geolodzy wymyœlali Mê¿owi od analfabetów. Jedy-nie kilku profesorów sprzyja³o Jankowi. Wœród nich

zapamiêta³am profesora Romana Krajewskiego z AGH w Krakowie. Przera¿aj¹ce by³o równie¿ to, ¿e za niepo-wodzenia w trakcie prowadzonych wierceñ gro¿ono Mê¿owi wiêzieniem. Kiedy okaza³o siê, ¿e to On mia³ racjê, i ¿e wielkie z³o¿e miedzi istnieje — nie cieszy³ siê ze swojego ogromnego sukcesu, tak jakbym tego oczeki-wa³a. Wiem, ¿e dalej musia³ walczyæ ze swoimi przeciw-nikami, by udowodniæ, ¿e wydobycie miedzi na pewno siê op³aci. W koñcu uda³o siê — na podstawie przygoto-wanej przez Mê¿a dokumentacji okaza³o siê, ¿e jest to odkrycie stulecia Europy. Podziwia³am Janka za Jego upór i wytrwa³oœæ, niecierpliwie czeka³am na chwile, kiedy wreszcie bêdziemy mogli wspólnie radowaæ siê Jego sukcesem. Nie zdawa³am sobie sprawy, ze najgor-sze jeszcze przed nami. W pamiêtne wakacje 1974 roku by³am z dzieæmi u znajomych w Hrubieszowie. Przy-szed³ tam do mnie list od Mê¿a, w którym po raz pierw-szy napisa³, ¿e ma jakieœ problemy w pracy w Instytucie. PóŸniej us³ysza³am od Niego, ¿e chyba planuj¹ Go prze-nieœæ do pracy w archiwum. Kwestionowano Jego autor-stwo odkrycia. Pojawia³y sie wielokrotnie opinie, ¿e geolodzy niemieccy wiedzieli o istnieniu z³o¿a w rejonie Lubina-Polkowic, ¿e M¹¿ odkry³ niemieck¹ dokumenta-cjê, któr¹ rzekomo zatai³, i na niej siê opar³. Problem odkrycia z³o¿a przez mojego Mê¿a zosta³ potwierdzony ostatnio na ¿¹danie KGHM, a¿ przez geologów z Insty-tutu Geologicznego w Berlinie. W oficjalnym liœcie z na pytanie strony polskiej o prawdê, niemieccy geolodzy odpowiedzieli, ¿e w ich dokumentach nie ma ¿adnych

wskazówek na to, ¿e niemieccy geologowie przeprowa-dzili prace poszukiwawcze /rozpoznawcze/ w czasie II Wojny Œwiatowej na obecnoœæ rudy miedzi w rejonie Lubina i G³ogowa, a odkrycie Mê¿a zosta³o sklasyfiko-wane jako najwiêksze osi¹gniecie w historii poszukiwañ.

Z przykroœci¹ stwierdzam, ¿e takie niezrêczne sytuacje, krzywdz¹ce pamiêæ mojego Mê¿a, ci¹gle siê powtarzaj¹. Kolejn¹ rzecz¹ jest sugerowanie liczby mnogiej, gdy mowa jest o Odkrywcy polskiej miedzi. Jednym z takich przyk³adów jest Gimnazjum im. Odkrywców Polskiej Miedzi w Chocianowie.

Wtedy, w 1974 roku zaczê³am rozumieæ, ¿e w grê wchodzi³a zawiœæ kole¿eñska i chêæ przypisania sobie osi¹gniêæ mojego Mê¿a co prowadzi do pozbawienia Go pracy w Instytucie. To by³o bardzo przykre, poniewa¿ bez ¿adnych wczeœniejszych konsultacji podano Mê¿owi oficjalne pismo z informacj¹, ¿e wszystkie przygoto-wane w Jego projekcie prace dotycz¹ce dalszych poszu-kiwañ miedzi, które zamierza³ prowadziæ, powinien przekazaæ do Wroc³awia. Widzia³am, ze coœ z³ego zaczyna siê dziaæ. M¹¿ by³ bezsilny i bezradny, a nie mia³ do kogo siê zwróciæ o pomoc, gdyby by³ partyjny, to mo¿e znalaz³by wsparcie. Ogromnie liczy³ na swoje-go prze³o¿oneswoje-go, przyjaciela z czasów studenckich i wierzy³, ¿e nie podpisze ostatecznej decyzji. Niestety, bardzo siê na nim zawiód³. Bola³o Go, ¿e to w³aœnie w Instytucie, dla którego pracowa³ i od Jego „przyjaciela” spotykaj¹ Go takie przykroœci. Zosta³ pozostawiony samemu sobie. Zmar³ nastêpnego dnia po tym, kiedy ode-brano Mu ostatni¹ nadziejê.

– Dziêkujê za rozmowê.

731

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przywołany w Wiedźmie i wilku motyw realizuje się bowiem jako uwolnienie spod erotycznego uzależnienia od „toksycznego”, brutalnego – a zatem istotnie „zwierzęcego” –

7 Ryby żywią się częściami roślin, larwami, ikrą innych ryb, ślimakami, owadami.. 8 Żaby żywią się dżdżownicami, ślimakami,

Dzieci również poznają różne zapachy dzięki węchowi, który jest związany z nosem!. Wąchając, poznajemy woń, która może być dla nas miła lub

Uczniowie rozwiązują krzyżówkę (Profilaktyka), a następnie w słowniku wyrazów obcych sprawdzają znaczenie słowa profilaktyka oraz wpisują krótką definicje w 2-3 zdaniach

„Historia Mówiona" Teatru NN, Ulotka wisząca na bramie kamienicy, w której mieści się Teatr NN, przykuwa uwagę pytaniem; Obywatelu, co ty wiesz. o PRL-u?, a trolejbus

Przy zmianach zachodzących w organizacji kościelnej (np. zmiana parafii) problem łużyckojęzycznej ludności ewangeli- ckiej w ogóle nie jest dziś brany pod

nym", scharakteryzowano warunki prawno-ustrojowe rozwoju prasy, podstawy finansowe, organizację pracy redakcji i bazy drukarskiej.. Rozdział zawiera też tabele

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona