• Nie Znaleziono Wyników

Wokół 'onomastycznego zapomnianego dziedzictwa' w książce A. Piskozuba "Gniazdo Orła Białego"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wokół 'onomastycznego zapomnianego dziedzictwa' w książce A. Piskozuba "Gniazdo Orła Białego""

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Brocki, Zygmunt

Wokół ’onomastycznego

zapomnianego dziedzictwa’ w

książce A. Piskozuba "Gniazdo Orła

Białego"

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 439-446

(2)

P

O

L

E

M

I

K

A

I

D

Y

S

K

U

S

J

A

Z Y G M U N T B R O C K I

WOKÓŁ „ONOMASTYCZNEGO ZAPOMNIANEGO DZIEDZICTWA”

W KSIĄŻCE A. PISKOZUBA „GNIAZDO ORŁA BIAŁEGO”

W 1968 r. u k azała się p raca A n d rzeja P i s k o z u b a , G niazdo O rla Białego (In sty tu t W ydaw niczy „ P a x ”). J e s t to k sią żk a — ja k p rz e d sta w ia ją sa m a u to r — „o przeszłości ziem polskich. G dyby chcieć do k ład n ie pow iązać te m a t tej p racy z k tó rą ś z w y sp ecjalizo w an y ch dy scy p lin n au k i, przydzielić by go trz e b a do g eo g rafii h istorycznej, książk a niniejsza m ów i bow iem o podziałach te ry to ria ln y c h d aw n ej, przedrozbiorow ej Polski, o p rad aw n y ch , p rzedhistorycznych tra d y c ja c h ty ch po­ działów , o ich nieprzypadkow ym k ształcie przestrzen n y m , u w aru n k o w an y m przez środow isko geograficzne ziem polskich, a m ianow icie u k ła d sieci w odnej tych ziem, w reszcie o p o trzeb ie upow szechnienia w iedzy o tym , dziś ta k m ało znanym dzie­ dzictw ie przeszłości i o objęciu opieką, n ależną najw artościow szym zabytkom przeszłości, tego bezcennego zespołu p a m ią te k narodow ych, ja k i tw orzy odwieczny, tra d y c y jn y podział te ry to ria ln y ziem p olskich” (s. 5) 1.

Poniżej chcę zw rócić uw agę n a onom astyczne fra g m e n ty ro zdziału V tej książki, noszącego ty tu ł Z apom niane dziedzictw o (ss. 279—321), zajm ującego się rozw ojem podziałów te ry to ria ln y c h P olski odrodzonej. A u to r w y jaśn ia, że ty tu ł

Z apom niane d zie d zictw o nie odnosi się tylko do obecnego podziału k ra ju , gdzie

ty lk o niew iele odcinków 17 w ojew ództw i niew iele sp o n a d 300 p o w iató w „ n a w ią ­ zuje do zrębów pierw otnego w ew nętrznego podziału ziem polskich n a p o d sta w o ­ w ych sześć dzielnic”, ale w jeszcze w iększym sto p n iu dotyczy „zatarcia w św ia­ dom ości daw nego, trad y cy jn eg o podziału tery to rialn eg o ziem polskich” (ss. 293—294), czego św iadectw em je s t p rzed e w szystkim to, że w iele „nazw historycznych je d ­ n o stek te ry to ria ln y c h ziem polskich [...] w prow adzono w użycie w zastosow aniu często do zupełnie in n y ch te ry to rió w ”. A w ięc — ja k pisze d alej a u to r — nazw y te „zam iast służyć k u lty w o w an iu tra d y c ji narodow ej sta ły się jej k a ry k a tu rą , św iadectw em żenującej ig n o ran cji” (s. 294). S p ra w y te z a jm u ją w książce P isk o ­ zuba stro n y 294—321.

A utorow i chodzi tu o w ykazanie, ja k ie nonsensy p o w sta ją, gdy się do o k reśla­ n ia dzisiejszych w ojew ództw używ a nazw daw nych je d n o ste k tery to rialn y ch . P rz y tacza garść p rzy k ład ó w z p u b lik a c ji (prasy i d ru k ó w zw artych) po I I w ojnie

1 T em atow i tem u, ty le że ograniczonem u do P o m o rz a i Ś lą sk a A. P i s k o z u b ju ż w cześniej pośw ięcił dw a a rty k u ły : P om orze ja k o pojęcie g eo g ra fic zn o -h isto ry cz-

ne, P rz eg ląd Zachodniopom orski, 1963, z. 4, ss. 21—51; Ś lą sk i P om orze — sym bole n a szej n iezależności, tam że, 1965, z. 4, ss. 21—45 (ten dru g i a rty k u ł cy to w an y je st

w G nieździe O rła B iałego, przyp. 350 n a s. 289, lecz z am iast „P rzeg ląd Z achodnio­ p o m o rsk i” m ylnie podano ta m „C zasopism o Z ach o d n io -P o m o rsk ie”).

(3)

440 ZYG M U N T В К О С К І

św iatow ej, bądź przez niego sam ego zauw ażonych, bądź p rzejęty ch z a rty k u łu Z. K arczm arczyka, W spraw ie regionów geograficznych P o lski zachodniej (glos historyka), P rz eg ląd Zachodni, 1953. M iędzy innym i: L eżący w w ojew ództw ie katow ickim m ałopolski Będzin, gdzie zam ek w zniósł Bolesław W stydliw y, p rzed ­ sta w ian y je s t jak o m iasto śląskie, a jego zam ek ja k o w zniesiony przez „księcia

śląskiego B olesław a” — dlatego, że w ojew ództw o katow ickie nazyw ane je st

Ś lą sk ie m . W ojew ództw o zielonogórskie, n a k tó re sk ła d a ją się ziem ie śląskie {cała

południow a i zachodnia część w ojew ództw a), w ielkopolskie i zachodniopom orskie — nazyw a się ziem ią lubuską, choć lu b u sk ą je s t tu tá j ty lk o tzw. ziem ia torzym ska, o bejm ująca obszar dwóch, z ogólnej liczby szesnastu pow iatów tego w ojew ództw a: rzepińskiego i sulęcińskiego. Ż enujące nieporozum ienia p o w sta ją, gdy się w o je ­ w ództw o bydgoskie, sk ła d ające się z ziem: K u jaw , W ielkopolski, Pom orza i ziemi dobrzyńskiej — n azyw a Pom orzem ; stą d np. m iejscow ość o nazw ie L ubień K u ­

ja w s k i (!), leżąca ju ż niedaleko K u tn a, o k reślan a je s t ja k o m iejscow ość leżąca na P om orzu (przykład mój — Z.B.), a urodzeni w T o ru n iu K o p ern ik i L inde, na

w ielkopolskich P ału k ach K lem ens Ja n ic k i i Sniadeccy, w T rzem esznie K iliński, n a K u jaw ac h J a n K asprow icz — nazyw ani są Pom orzanam i. Itp ., itd.

O statnim z om aw ianych w tym przeglądzie w ojew ództw P olski zachodniej i północnej je s t w ojew ództw o olsztyńskie. „U tw orzono je z uzyskanych przez Polskę obszarów byłej pro w in cji P ru s W schodnich, z tym że trz y w chodzące w jej skład pow iaty: ełcki, olecki i gołdapski, przeniesiono do w ojew ództw a białostockiego, n a to m iast w g ranice w ojew ództw a olsztyńskiego w szedł p o w iat iław ski z byłej p ro w in cji P ru s Zachodnich” (s. 314)2. A utor p rzy tacza głosy n iek tó ry ch uczestników dyskusji, ja k a się w la ta c h 1946—1947 toczyła n ad nazw ą dla tego o b s z a ru 3. N a przy k ład geograf, B. K rygow ski, proponow ał zastąp ien ie nazw y P ru sy W schod­ nie nazw ą P om orze W schodnie. W ybitny geograf, E. Rom er, dom agał się zacho­ w an ia dla tego obszaru nazw y P ru sy, w czym p o p arli go d w aj in n i w y b itn i uczeni: antropolog, J. C z ek an o w sk i4, i h isto ry k , Z. W ojciechow ski (Prusy, „a w ojew oda pow inien się nazyw ać w ojew odą p ru sk im ” — p isa ł te n w y b itn y historyk). Nazwy P ru sy jed n ak nie zaak c e p to w a n o 5, „zaczęły się więc pojaw iać różne nazw y

za-- W 1950 r. do w ojew ództw a olsztyńskiego w łączono z w o jew ó d ztw a w a rsz a w ­ skiego p o w iat działdow ski i z w ojew ództw a bydgoskiego p o w iat n ow om iejski (Nowe M iasto L ubaw skie).

3 D yskusja ta sta n o w iła fra g m e n t obszerniejszej d y sk u sji onom astycznej ro z­ poczętej jeszcze w e w rześn iu 1945 r. p u b lik a c ją B .S[r o c k i e g o], S p ra w a n a zw dla

w o je w ó d ztw pom orskich, K o m u n ik at n r 4 D ziału In fo rm a c ji N aukow ej W ydziału

Pom orzoznaw czego In sty tu tu B ałtyckiego; zob. też z tegoż m iesiąca: B. S f r o c k i ] ,

D zisiejsze pojęcie P om orza, K o m u n ik at n r 1. N astęp n e w ażniejsze w ypow iedzi w tej

dy sk u sji zob. w g B ibliografii o n o m a sty k i p o lsk ie j do ro k u 1958 w łą czn ie, oprać. W. T a s z y c k i p rzy współudz. M. K a r a s i a i A. T u r a s i e w i c z a , K rak ó w I960, pozycje (podaję chronologicznie): 1178, 1192, 1420, 1315, 1354, 1352, 1126a, 13356a, 1400, 1355, 1419; om ów ienie tej d y sk u sji: B. O s t r o w s k i , G dniem czanie

n a zw m iejscow ości, G aze ta A d m in istracji, R. 24, 1947, n r 3/4, ss. 141— 143.

4 J. C z e k a n o w s k i , P ru sy czy P om orze W schodnie, w : Co się w łaściw ie

dzieje w Europie?, L ublin 1946, ss. 51—62 (cytow ana B ibliografia W. T a s z y c ­

k i e g o a rty k u łu tego w tym w y d an iu n ie n o tu je; w poz. 1126a n o tu je tenże a r ty ­ k u ł opublikow any, bez m apek, w „T ygodniku P o w szech n y m ”).

5 A. P i s k o z u b w książce sw ej w spom ina o ty m ju ż w cześniej, n a s. 147: n azw a P ru sy „została odrzucona jako sk o m p ro m ito w an a posługiw aniem się przez zaborcze p ań stw o p ru sk ie ”. — P or.: E. S u k e r t o w a [-B i e d r a w i n a], P olskość

M azowsza P ruskiego, Ziem ia, R. 9, 1924, ss. 13—17 (gdzie też uw agi o nazw ie P ru ­ sy). — W dzisiejszym n aszym n azew n ictw ie geograficznym n a in te re su ją c y m nas

(4)

W O KÓ Ł K S I Ą Ż K I P IS K O Z U B A 441

stępcze” — pisze A. P iskozub na s. 317 sw ej książki. I d alej: „Z tych o sta tn ich szerzej zaczęto używ ać nazw y P om orza M azow ieckiego [tzn. nazw y Pom orze M azo­

w iec kie — uw. Z.B.], jako synonim u w ojew ództw a o lsz ty ń sk ieg o 6. N azw a to now a­

to rsk a i chyba niezbyt szczęśliwie sko n stru o w an a. Co ona m a w yrażać? Z apew ne to, że k ra j te n leży n a drodze z M azow sza k u m orzu, że je st on w ięc p o -m orzem dla Mazowsza. N azw a ta k a nie m a jed n ak na ziem iach polskich analogii. W ielko­ polska je s t położona w sto su n k u do Pom orza Zachodniego identycznie ja k Mazowsze w sto su n k u do byłych P ru s W schodnich, lecz m im o to n ik t dotąd nie proponow ał nazw y Pom orza W ielkopolskiego dla Pom orza Zachodniego. Istn ie je ogólna p r a ­ w idłow ość w nazw ach ziem polskich: etym ologia tych nazw je s t różna, żadna z nich je d n a k nie p osiada nazw y urobionej od nazw y k ra in y są siad u jącej; Pom orze

M azow ieckie stanow iło [sic!] tu całkow icie odosobniony w y ją te k ” (s. 317).

T a re la c ja A. P iskozuba nie je s t ścisła, a jego obiekcje — są dyskusyjne. P rz ed e w szystkim zw róćm y uw agę, że o nazw ie Pom orze M azow ieckie nie m ożna m ówić w czasie przeszłym , obow iązuje ona bow iem do dzisiaj w naszym n azew ­ n ictw ie geograficznym i je s t u żyw ana w lite ra tu rz e . Nie je s t to „nazw a zastępcza” i nie p o jaw iła się ona — ja k m ożna w yw nioskow ać z re la c ji P iskozuba — sam o­ rzu tn ie, lecz została u sta lo n a przez odpow iednią kom isję nazew niczą, złożoną z języ ­ koznaw ców , geografów i historyków . D w u k ro tn ie p isa ł o tym K. Nitsch:

„[...] M azury to nie cała do P olski należąca część historycznych P ru s K sią­ żęcych [...], ale tylko jej do K ongresów ki p rzy leg ające p o w iaty południow e; to pół­ nocne M azowsze w dalszym ciągu będzie się nazyw ało n a co dzień M azuram i. Ale nie m ożna ta k nazyw ać W arm ii [...]. P o w sta ła w ięc k w estia nazw y dla całej tej now o n ab y tej prow incji. Tu zd an ia b ard zo się rozchodziły: E ugeniusz R om er w nosił, by się je po p ro stu nazyw ało P rusam i, zgodnie z h isto rią i jej p ierw o tn ie lite w sk o -p ru sk ą ludnością, a nie zw ażając n a n iem ieckie znaczenie tego w yrazu; in n i chcieli do P ru s dodać p rzy m io tn ik P olskie; skoro się to ze w zględów politycz­ nych okazało niem ożliw e, proponow ano Północne M azow sze lu b Pom orze W schod­

nie. O statecznie n a m in isterialn ej K om isji [...] zdecydow ano się n a Pom orze M azo­ w iec kie, co po p rzyjęciu przez M in isterstw o A d m in istracji Publicznej stało się

nazw ą urzędow ą” 7.

„[...] po drugiej w o jn ie św iatow ej [...] P o lsk a o trzy m ała [...] p rzew ażn ą część p ro w in cji O stpreussen, tj. »M azury« i W arm ię. W ojew ództw a n azy w a ją się dziś w edług ich m iejsc stołecznych, ale m i m o t o z a c h o d z i n i e r a z p o t r z e b a objęcia je d n ą nazw ą całości tego obszaru. W tedy to w ładze p ań stw o w e zażądały opinii K om isji U sta la n ia N azw M iejscow ych. W ja k ic h dw adzieścia osób rozw aża­ liśm y różne co do tego w nioski. O czywiście nie n ad aw a ły się P rusy a n i Książęce, ani W schodnie [...]; E ugeniusz R om er proponow ał po p ro stu P ru sy, co jed n ak budziło w ątpliw ości nie tylko ze w zględów politycznych, ale i dlatego, że przecież

Prusow ie [...] sięgali aż po W isłę, a tu szło ty lk o o przed w o jen n e P rusy W schodnie.

Nie zy sk ała też uzn an ia nazw a M azury, ta k dlatego, że przecież i n a daw nym polskim M azowszu m ieszkają M azurzy, ja k i dlatego, że przecież W arm ia i p o w iat

6 T erm in sy n o n im znaczy ’w y raz blisk o zn aczn y ’, użycie go w cy to w an y m k o n ­ tek ście (tak też w całej książce, passim ) nie je s t fo rtu n n e , au to ro w i bow iem nie chodzi o bliskoznaczność.

7 K. N i t s c h , M azury, Ję z y k P olski, R. 28, 1948, s. 86. D alej K. N i t s c h p isa ł: „Ale że to n azw a o b ejm u jąca ta k M azury, ja k W arm ię, ja k w reszc ie ta k ż e p rzed w o jn ą niem ieckie części tej p ro w in cji, p rzeto nic to nie n a ru sz a m ożności n azy w a n ia po sta re m u M azuram i jej części południow ej z isto tn ie dziś m a zu rsk ą ludnością — W zw iązku z ty m por. E. S u k e r t o w a - B i e d r a w i n a , G e­

(5)

4 4 2 ZYG M U N T B R O C K I

ostródzki nie m azurzą. O statecznie zdecydow ano się i n a te obszary rozciągnąć n i e h i s t o r y c z n i e nazw ę Pom orze, ale z dodatkow ą p rzy d aw k ą: pow stało

Pom orze M azow ieckie” 8.

A. P iskozub na re la c ję K. N itscha się nie pow ołuje. G dyby też uw zględnił fa k t etnicznej i językow ej m a z o w i e c k o ś c i ( = m a z u r s k o ś c i ) w p raw d zie nie w szy­ stk ich , ale je d n a k znacznych obszarów p ro w in cji d aw n iej zw anej P rusam i W schodni­

m i, może nie n ap isałb y , że n azw a Pom orze M azow ieckie zapew ne m a w y rażać „to,

że k ra j te n [...] je s t [...] po-m orzem d la M azow sza” (co ju ż cytow aliśm y w yżej). Tym czasem n azw a ta raczej n ie m a w yrażać tego, że ow a k ra in a je s t położona m iędzy M azow szem a m orzem , że je s t d la M azowsza ja k b y pom ostem p row adzącym do m orza, lecz że je s t to p rzy le g a ją c a do m orza k ra in a m azow iecka (= m azurska). Oczyw iście nonsensem by było utw orzenie ja k ie jś nazw y *Pomorze W ielko p o lskie na m iejsce P om orza Zachodniego, ta k ra in a pom o rsk a bow iem z W ielkopolską e t­ nicznie i językow o nie m a nic w spólnego, nie je s t pod tym w zględem p rzed łu że­ niem W ielkopolski (ku m orzu). P odniesiony przez A. P iskozuba b ra k analogicznej nazw y do P om orza M azow ieckiego (a w ięc nazw y złożonej ty p u : choronim A + p rz y - m iotnikow a fo rm a choronim u В ) nie je s t arg u m en tem , bo analogie w języ k u nie zaw sze d ziałają. A z drugiej stro n y : b y w ają w języ k u fo rm y w y jątk o w e, ta k w ięc i P om orze M azow ieckie może egzystow ać n a p ra w a c h w y ją tk u od praw idłow ości (jak to o k reśla Piskozub), że nie m a u nas choronim ów , k tó ry ch jed en z członów byłby urobiony od nazw y k ra in y sąsiedniej. Pom orze dosłow nie znaczy k ra j się ­ g ający po m orze, leżący w zdłuż m orza, n ad m o rz e m 9, w naszym języ k u w y ra z te n żył zarów no ja k o ap elaty w , ja k i n azw a w ła s n a 10. W czasach n am w spółczesnych je s t tylko n azw ą w łasn ą, a odnosiła się ta nazw a do k ra in y n ad m o rsk iej od Wisły n a zachód. D latego K . N itsch p rzy zn ał (zob. w.), że w odniesieniu do położonych n a w schód od W isły P ru s W schodnich Pom orze je st n azw ą nieh isto ry czn ą. W se n ­ sie geograficznym m a ono je d n a k tu ta j p ew n e znaczenie (m ożna pow iedzieć, że je s t to k ra j pom orski, je s t to bow iem pom orze ’k ra j n ad m orzem ’, choć n ie P om orze w sensie n azew niczym od pierw szych la t po II w o jn ie św iatow ej), ja k rów nież uzasad n io n a je s t p rz y d a w k a M a zow ieckie. Szczęśliw ie się w ięc dla a u to ra G niazda

Orla B iałego stało, że k ry ty k u ją c nazw ę P om orze M azow ieckie nie n ap isał w ręcz,

że n azw a ta je s t n iefo rtu n n a , lecz sfo rm u ło w ał to ostrożnie: „ c h y b a n i e z b y t szczęśliw ie sk o n stru o w a n a ”.

8 K. N i t s c h , O nazw ach: P om orze i P ru sy, Ję z y k Polski, R. 34, 1954, ss. 311— 313 (podkr. Z.B.). — N azw ę P om orze M azow ieckie zob. ju ż np. w S. R o s p o n d a

S ło w n ik u n a zw geog ra ficzn ych P olski zachodniej i północnej w e d łu g u ch w a ł K o ­ m isji U stalania N a zw M iejscow ych, W rocław — W arszaw a 1951, passim .

3 Pom orze ^ *Pomorje, ja k np. P ow iśle ’k ra j (ziemia) po W isłę, n ad W isłą’,

Połabie ’k ra j n ad Ł ab ą’ itd. T ak sam o w onom astyce b ałty ck iej (gdzie słow. po

odpow iada b ałt. pa), np. *P aluksija ’k ra j n ad rz e k ą L u k a s’ (bałt. *Lukas ^ poi.

Ł e k = dzis. E łk), po zesłow iańszczeniu *Połek$ze, co w fo rm ie zlatynizow anej P olexia (J. N a l e p a , P ołekszanie [Pollexiani] — p lem ię ja ć w ię sk ie u północno- - w schodnich granic P o lśki, R ocznik B iałostocki, t. 7, 1966, d ru k 1968), *Pam edian

(prus. m edian ’la s’) ^ poi. *Pom iedzanie ^ niem . P o m esanien ^ łac. рої. P o m e -

zania (L. Z a b r o c k i , N a ze w n ic tw o [Pom orza M azow ieckiego], w : W arm ia i M a­ zu ry, red. S. Z a j c h o w s k a , M. K i e ł c z e w s k a - Z a l e s k a , cz. 1, P oznań 1959,

ss. 268—269) itd. Por.: A. P. N e p o k u p n y j , D egidronim ičeskie n a zv a n iia poseVenij

v b a ltijsk ic h i sla v ia n skich ia zy k a c h (balt.pa-lslav.po-), w : A rtu ra Ozola diena. V arddarinašanas problem as m u sd ie n u valodnieciba. Z in a tn isk a s k o n feren ces m a ­ teriali, R iga 1969, ss. 38—43.

10 A. M a l i c k i , K ilk a p rzy k ła d ó w z h isto rii fo rm o w a n ia się p o lsk ie j te rm in o ­

logii geograficznej, Czasopism o G eograficzne, t. 33, 1962, ss. 104— 105 (gdzie szereg

(6)

W O KÓ Ł K S I Ą Ż K I P IS K O Z U B A 4 4 3

Że n azw a ta p o w sta ła pod p re sją życiow ej konieczności, o tym w spom inał i K. N itsch (zob. w yżej). Ale oczyw iście idzie tu nie o obszar w ojew ództw a o lsz ty ń ­ skiego, lecz o całą część p ro w in cji O stpreussen, k tó ra p rzy p ad ła Polsce w 1945 r., co w k siążce A. P isk o zu b a nie je s t w y raźn ie pow iedziane. J a k ró w n ież i to, że n azw a W arm ia i M azury też m a uzasadnienie. A utor ta k bardzo się sk o n c en tro w a ł n a k ry ty ce p ra k ty k i sto so w an ia historycznych nazw k ra in dla oznaczania w spół­ czesnych w ojew ództw , że — ja k m i się w y d aje — czy teln ik m oże w łaśn ie odnieść w rażen ie, iż należy używ ać ty lk o nazw w ojew ództw . A utor cytuje słow a M. K ieł- czew sk iej-Z alesk iej, k tó ry m i k ry ty k u je ona ok reślen ie okręg m a zu rsk i o b e jm u ją c / „W arm ię i in n e [ziem ie], k tó re do M azur n ie n a le ż a ły ” i pisze od siebie: „D okład­ nie te n sam zarzu t postaw ić m ożna n a jb a rd z ie j dziś upow szechnionej, ja k o p o p u ­ la rn y synonim w o je w ó d ztw a o lsztyń sk ie g o , nazw ie W a rm ia i M azury. J e s t to s z t u c z n e połączenie dw óch różnych, odm iennych k u ltu ro w o k ra in geograficzno- -h isto ry czn y ch ” (s. 318; podkr. Z.B. W y jaśn ijm y , że au to ro w i idzie o to. że W arm ia

i M azury to sztuczne połączenie n a z w dwóch różnych k rain ). Rzeczyw iście: obszar

o k reślan y nazw ą W a rm ia i M azury nie p o k ry w a się ściśle z obszarem w ojew ództw a olsztyńskiego, w ojew ództw o to n ie o b ejm u je w szy stk ich obszarów M azur, z drugiej zaś stro n y w jego sk ła d w chodzą teren y , k tó re h istorycznie nie n ależały do W arm ii, ani do M azur; nie m ożna w ięc pow iedzieć n a p rzy k ład , że p o w ierzch n ia W arm Ji

i M azur w ynosi 20 994 k m 2, lecz trz e b a pow iedzieć, iż ty le w ynosi p o w ierzchnia w o je w ó d ztw a o lsztyń sk ie g o (bo rzeczyw iście w ojew ództw o to m a 20 994 k m 2). A utor

pisze, że „dziw olągiem je s t nazy w a n ie w arm iń sk ieg o O lsztyna «sto licą W arm ii i M azur»: m iasto to h istorycznie z M azuram i nic nie miało, w spólnego” (s. 318). M nie się je d n a k w y d aje, że podczas gdy może n ie należy O lsztyna nazyw ać stolicą

M azur, to stolicą W a rm ii i M azur m iasto to nazyw ać m ożna. Supozycja ta k a je s t

zresztą u k ry ta w cytow anym przed chw ilą zd an iu sam ego a u to ra G niazda Orla

Białego: w szak o b ra k u zw iązku O lsztyna z M azuram i pisze on w c z a s i e p r z e ­

s z ł y m . S to su n k i się przecież zm ieniły: d z i s i a j O lsztyn je s t je d n a k ośrodkiem zarów no d la W a rm ii, n a k tó re j h isto ry czn y m te re n ie leży, ja k i d la M azur (dla przy p o m n ien ia: w O lsztynie je s t np. m uzeum o nazw ie M uzeum M azurskie), je st o środkiem dla dw óch obszarów h istorycznych, k tó re są o b e c n i e ta k zespolone, że się je o k reśla j e d n ą nazw ą: W a rm ia i M azury (dla p rzy p o m n ien ia: w O lszty­ n ie w ychodzi m iesięcznik o nazw ie „W a rm ia i M a zu ry”). W arm ia, M azury, W arm ia

i M azury to dziś t r z y , a nie dw ie nazw y. N azw a W a rm ia i M azury n ie je s t n a ­

zw ą sztuczną. Nie je s t ona sztuczną a n i od stro n y d e sy g n atu (zob. w yżej), ani od stro n y fo rm aln o języ k o w e j, w n a zew n ic tw ie te ry to ria ln y m m am y bow iem w iele p rzy k ład ó w nazw tego ty p u , tj. n azw podw ójnych n , choćby — ab y daleko n ie s z u ­ kać — S zle zw ik -H o ls zty n (niem . S ch lesw ig -H o lstein ), n azw a k ra ju , którego części h istorycznie n a w e t b ard ziej się od siebie ró żn iły niż k ra j W arm ia od k r a ju M azury (np. etnicznie i językow o: H olsztyn — saski, S zlezw ik — duński). Chodzi w ięc ty lk o o to, aby nazw ą W arm ia i M azury n ie nazy w a ć całego w ojew ództw a olsztyńskiego, a z drugiej stro n y ab y jej d e sy g n atu nie ograniczać ty lk o do w a rm iń sk o -m a z u rsk ic h obszarów w ojew ództw a olsztyńskiego.

N a stro n ach 320—321 A. Piskozub d ał tab e la ry c z n e zestaw ien ie, k tó re o k reślił jak o „ e rra ta do popularnego n azew n ic tw a zastępczego w ojew ództw p o lsk ich ”. W kolum nie o nagłów ku „P ow inno być” umieszczono nazw y w o jew ó d ztw (alfab e­

11 N a zw a pod w ó jn a — w edług term in o lo g ii zap roponow anej przez M. К a r a- s i a (W spraw ie p o lsk ie j term in o lo g ii o n o m a sty czn ej, O nom astica, R. 13, 1968, s. 351, n r 1754; tu je d n a k ty lk o p rz y k ła d z n azew n ic tw a m iejscow ego: S k a r ży s k o -K a m ie n ­

(7)

4 4 4 Z Y G M U N T B R O C K I

tycznie od białostockiego do zielonogórskiego), w kolum nie o nagłów ku „ J e s t” — będące w potocznym użyciu „nazw y zastępcze”, ja k o k reśla a u to r nazw y tery to rió w historycznych i różne inne o k reślen ia stosow ane w m iejsce nazw y: w o je w ó d ztw o H- p rzy m io tn ik onom astyczny od nazw y stolicy w ojew ództw a; np.:

Je st: Pow inno być:

„B iałostocczyzna” ...w ojew ództw o białostockie „Ziem ia B iałostocka” ... ,, „ , W ybrzeże” ...w ojew ództw o gdańskie „W ybrzeże W schodnie” ... „ „ „Z iem ia G d ań sk a” ... „ „ „L ubelszczyzna” ...w ojew ództw o lubelskie „Ziem ia L u b elsk a” ... „ „

„W arm ia i M azu ry ” ... w ojew ództw o olsztyńskie „Pom orze M azow ieckie” ... „ „

„Z iem ia O lsztyńska” ... ,, „

N astęp n ie pisze: „Z estaw ienie pow yższe w ychodzi nap rzeciw [...] w ypow iedzi K ieł- czew skiej[-Z aleskiej], iż «o ile o k reśla się te w o jew ó d ztw a w edług m ia st sto łecz­ nych, to nie w p ro w ad za się n iejasn o ści w ich nazyw aniu. P o w sta ją te niejasności, gdy sto su je się do nich nazw y geograficzno-historyczne». T ra w e stu ją c hasło rzucone przez R om era: «N azyw ajm y Polskę po im ieniu», m ożem y pow iedzieć: «N azyw ajm y w ojew ództw a naszego k ra ju po im ieniu»” (s. 321). — N iby w ięc jasn o pow iedziano, że chodzi tu o to, iż n ie n ależy ró w n ać nazw d aw ­ nych jed n o ste k te ry to ria ln y c h , historycznych, z n azw am i w spółczesnych w o je ­ wództw. Mimo to m am je d n a k w rażen ie, że cytow ane zestaw ien ie dodatkow o może niejednego czy teln ik a G niazda O rła B iałego doprow adzić do m ylnego zdania, że w s z y s t k i e nazw y p odane ta m w lew ej kolum nie są niedopuszczalne w ogóle, co jeszcze p o d k reśla u jęcie ich przez a u to ra w c u d z y s ł ó w 12. T ym czasem na przy k ład je s t i n azw a w o je w ó d ztw o o lszty ń śk ie , i n azw a W arm ia i M azury, i n a ­ zw a P om orze M azow ieckie; p ierw sza z nich nie w y k lu cza pozostałych. C hyba w ięc lepiej by było zam iast cytow anego z e s ta w ie n ia -„ e rra ty ” dać szereg m apek, na k tó ry ch n ak reślo n e by b yły gran ice w ojew ództw oraz g ran ice in nych, now ych i daw nych jed n o ste k te ry to ria ln y c h . N a p rz y k ła d m a p k a północno-w schodniej części P olski w y k azy w a łab y obszary o nazw ach; w o je w ó d ztw o białostockie, w o je ­

w ó d ztw o o lszty ń sk ie , w o je w ó d ztw o gdańskie, P om orze M a zow ieckie, W a rm ia i M

a-12

W rzeczyw istości np. nazw y: B iałostocczyzna, L u b e lszc zy zn a (zob. w.) są zu­ p ełnie p o praw ne. A. P i s k o z u b n a s. 302 sw ej k sią żk i c y tu je n a stę p u ją c ą uw agę geografa, M. J a n i s z e w s k i e g o (R egiony geograficzne P olski, W arszaw a 1959) n a te m a t fo rm a n tu -szczyzn a w nazw ach regionów : „K ońców ka ta [w rzeczyw istoś­ ci: fo rm an t] m a [...] p ra w a obyw atelskie ty lk o w północno-w schodnim n a ro żn ik u pań stw a. R ozciąganie tej fo rm y n a cały k ra j je st niesłuszne z językow ego i t r a ­ dycyjnego p u n k tu w idzenia”. A. Piskozub n ie w zm ian k u je jed n ak , co n a te n te m a t m ów ią fachow cy, tj. językoznaw cy. Np. S. W a r c h o ł w p ra c y N a zw y m ia st L u ­

b elszczyzn y (Lublin 1954) pisze (rozdz. O nazw ie L u b elszczy zn a ): nazw y reg io n aln e

z ,,-izna (-szczyzna) są z p u n k tu w id zen ia słow otw órczo-sem antycznego ja k n a j ­ bard ziej p o praw ne, w d o d a tk u rodzim e, i nie m a n ajm n iejsze j po trzeb y ich u nikać, czy też uw ażać za obce” (s. 11). Z auw ażm y p rzy tym , że sam M. Ja n iszew sk i p rz y ­ znał, iż nazw y z fo rm a n te m -szc zy zn a m a ją p ra w a o b y w atelsk ie w północno- -w schodniej Polsce. Ale w łaśn ie B iałostocczyzna, L u b elszczy zn a , potępione przez A. P iskozuba (cudzysłów!), są w tej części Polski.

(8)

W O KÓ Ł K S I Ą Ż K I P IS K O Z U B A 44 5

zu r y (ew en tu aln ie też w t y m : W arm ia, M azury), P o w iś le 13. W szystkie te nazw y

są p o praw ne, w szystkie są używ ane, m ap k a by p o k azy w ała, do ja k ic h obszarów się one odnoszą. Jednocześnie ja sn e b y było, że np. W a rm ia i M azury to n ie to sam o co w o jew ó d ztw o o lszty ń sk ie , ale by to n ie m ów iło — bo w cale o to nie cho­ dzi — że zam iast nazw y W a rm ia i M azury trz e b a używ ać nazw y w o jew ó d ztw o

o lszty ń sk ie , ja k to obecnie n a k a z u je cytow ane zestaw ienie uży w ając e sform ułow ań

stosow anych w e rra ta c h : „ je s t” — „pow inno być”.

H. S am sonow icz w recen zji G niazda Orla B iałego o nazew niczym frag m en c ie tej książki ta k n a p isa ł: A. P iskozuba „rażą h isto ry czn e nazw y potocznie d aw an e w ojew ództw om . M nie [jako h isto ry k a — dop. Z.B.] też. A le p am iętajm y , że w dziejach istn ia ły w ęd ró w k i nazw całych ziem i p ro w in cji (Saksonia, B u r-

gundia, K a s z u b y )14. I n iek ied y ż y c i e w s p ó ł c z e s n e , acz niezgodne z h isto rią,

tw o rzy now e fo rm y b ard ziej o d p o w iad ające w s p ó ł c z e s n e m u społeczeństw u” 23. — H. Sam sonow icz zd aje się w ięc ak cep to w a ć (choć z żalem ) nie tylko p rz e su n ię ­ cia nazw w teren ie, ale ta k ż e p o w sta w an ie nazw now ych, tj. istn ie n ie nazw nie m ający ch h isto rii, tra d y c ji. Do pierw szej g ru p y należałab y np. n azw a zie m ia lu ­

buska, rozciąg n ięta (a w łaściw ie: utw orzona, bo nigdy ta k ie j n ie było) po II w ojnie

św iatow ej n a w ojew ództw o zielonogórskie, tj. obszar n iem al zupełnie n ie lubuski. P ra w d ę m ów iąc sy tu a c ja : zie m ia lub u ska — w o je w ó d ztw o zielonogórskie dzisiaj je s t już pow szechnie z a a k c e p to w a n a 1G. Je śli chodzi o nazw y nowe, n ie ze w szy st­ k im i m ożna się zgodzić. N a p rz y k ła d zupełnie zbędna i n iem al w ręcz nonsensow na je s t (n iby-)nazw a W yb rzeże, o k reślen ie w o jew ó d ztw a g d a ń s k ie g o 17. N iepotrzebne są też p o w sta jące po II w o jn ie św iatow ej tw o ry ty p u zie m ia + p rzy m io tn ik od n a ­ zwy stolicy w ojew ództw a, np. zie m ia bydgoska. L ecz ju ż in n a je s t sp ra w a z nazw ą

W a rm ia i M azury, o k tó re j m ów iliśm y w yżej.

A le ab strah u jąc· od szczegółów, tj. od poszczególnych nazw , n a zakończenie należy je d n a k stw ierd zić: dobrze się stało, że A. Piskozub p oruszył sp ra w y o k re ś­ lone przez niego jak o „zapom niane dziedzictw o” w dziedzinie n azew n ic tw a te r y ­ toriów i że je s t on — m ów iąc k ró tk o — k o n tra now inkom w ty m zakresie, że p ro ­ te stu je przeciw ko nieliczeniu się z n azew n ic tw em h istorycznym , tra d y c y jn y m . Z ja ­ w isk a w nazew n ic tw ie są zjaw isk am i językow ym i. T ak ja k w polityce językow ej

13 N a s. 318 A. P i s k o z u b zw raca uw agę, że n ieporozum ieniem je s t sp o ty ­ k a n a n iek ied y n azw a „P ow iśle W a rm iń skie, k tó rą odnosi się do okolic K w idzyna i in n y ch obszarów położonej n a w schód od W isły części P o w iśla w g ra n ic a c h w o­ jew ó d ztw a gdańskiego”. W zw iązku z ty m zob.: Z. B r o c k i, N ie k tó re n a z w y w o d ­

ne Pow iśla, Rocznik G dański, t. 23, 1964, d ru k 1965, ss. 232—233, gdzie o n iesłu sz­

nej nazw ie K a n a ł W a rm iń ski, k tó rą n iek tó rzy o k re śla ją k a n a ł m ający urzędow ą nazw ę K anał E lbląski.

ł* Co do w ę d ró w k i choronim u K a szu b y zob.: A. D o b r o w o l s k a , O nazw ie

K a szu b y, O nom astica, R. 4, 1958, ss. 333—353, szczególnie s. 352. Por.: J. N a l e p a

op. cit., s. 31, k tó ry zw rócił uw agę, że ew olucyjnem u ro zro sto w i je d n o ste k g eogra- ficzno-politycznych tow arzyszyło rozsze rzan ie zasięgu p rzestrzen n eg o nazw ; często zresztą dokonyw ało się to n a drodze czysto a d m in istra c y jn e j, ja k np. w w y p ad k u nazw y G alicja: n azw a ta zw iązana początkow o z te ry to riu m k się stw a halickiego przez A u striak ó w rozszerzona została n a całą południow ą M ałopolskę.

15 H. S a m s o n o w i c z , re c e n z ja w Now ych K siążk ach , 1969, s. 468. P o d k r. Z.B.

16 Zob. np. w ypow iedź Z. K l e m e n s i e w i c z a (zasadniczo dotyczy ona p i­ sow ni: w ielk im i czy m ały m i litera m i? ) w Ję zy k u P olskim , R. 36, 1956, s. 260, p rz e d ru k w : P olszczyzna p iękn a i popraw na. P orady ję zy k o w e , w yd. 2, W rocław — W arsz aw a — K ra k ó w 1966, ss. 611—612.

17 Zob. też o ty m : Z. B r o c k i, „ M iejsce na zie m i” G d yn i i G dańska, R ejsy. R. 5, 1949, n r 23, s. 2.

(9)

4 4 6 ZYG M U N T B R O C K I

w ogóle, a n a w e t może jeszcze szerzej — w życiu w ogóle, p o trzeb n y je s t pew ien k onserw atyzm (byle nie sztyw ny, nie dogm atyczny), ta k sam o w polityce n azew n i- czej rozum na zachow aw czość je s t potrzebna. B yw ają procesy nieodw racalne, p ro ­ cesy m ające szanse na zw ycięstw o, z różnych powodów; i tu ta j n ie s k u tk u ją żadne p rotesty. W ta k ie j sy tu a cji ko n se rw aty z m może jed y n ie przedłużyć żyw ot elem en ­ tom sta ry m , co może być p o trz e b n e 18. Rozum ny ko n se rw aty z m może też nie p o ­ zw alać na zbyt gw ałtow ne, czy w ręcz żyw iołow e szerzenie się innow acji, tj. obej­ m ow ać zm ianam i — drogą np. analogii — tego, co pow inno pozostać bez zmian. Rozum ny k onserw atyzm może też p ow strzym ać całkow icie procesy, k tó re dalej postępow ać nie pow inny, z tych lub innych w z g lę d ó w 10.

18 Oczyw iście w naszym w y p ad k u nie może być m ow y o zachow yw aniu nazw regionów w ytw orzonych w okresie zaborów.

19 D opisek w korekcie: Do ujęcia k w estii onom astycznych w książce A. Pisko- zuba kry ty czn ie u stosunkow ała się tak że M. K i e ł c z e w s k a - Z a i e s k a w r e ­ cenzji w „P rzeglądzie G eograficznym ”, t. 41, 1969 (odpow iedni fra g m e n t recenzji: ss. 357—358). Z astrzeżenia au to rk i recen zji są podobne do p rzedstaw ionych tu taj przeze mnie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mokotów jest jednak przede wszystkim dzielnicą mieszkaniową, a ukryte wśród głębokiej zieleni jego starszych części dostojne – często.. przedwojenne – wille nadają

osobą odpowiedzialną za bezpieczeństwo uczniów podczas zajęć poza terenem Szkoły i w trakcie wycieczek jest nauczyciel wyznaczony przez Dyrektora Szkoły, wg.. osobą

Potwierdzając moje wrażenia, zgadza się, że teraz właśnie jest narzędziem eksperymentu, wręcz dlatego tylko może jeszcze pisać, takie znajdując

a) Szkoła Podstawowa Specjalna Nr 2 w strukturze której działają oddziały przedszkolne, ul. Królowej Jadwigi 1, 39-300 Mielec, c) Szkoła Specjalna Przysposabiająca

[r]

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

W ielką zaletą m etody EDS jest też m ożliw ość rów noczesnej analizy w ielu pierw iastków oraz uzyskiw anie znacznych natężeń prom ieniowania naw et w

cji zachmurzenia jak Kraków.. Jak z tego widać, średnie zachmurzenie Krakowa jest o 8 % wyższe od tego, jakie wynikałoby z jego położenia pod względem