• Nie Znaleziono Wyników

View of Walka z tyranią, podbojami i krzywdą społeczną w pijarskich podręcznikach historii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Walka z tyranią, podbojami i krzywdą społeczną w pijarskich podręcznikach historii"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C ZN IK I H U M A N ISTY CZN E T om X X V , z e s z y t 2 — 1977

!ANDRZEJ W OJTKOW SKI

WALKA Z TYRANIĄ, PO DBOJAM I I KRZYW DĄ SPOŁECZNĄ W PIJA R SK IC H PODRĘCZNIKACH H ISTO RII

Dopóki w pisaniu historii staroży tn ej obow iązyw ał zaprow adzony przez J. B. Bossueta judeocentryzm z opieraniem się na S tary m Testam encie jako źródle 1, pierwszego w dziejach ludzkości ty ra n a u p a try w an o w Nem - rodzie z księgi Genesis (10, 8-12). H istoryk żydow ski z pierw szego w ieku ery chrześcijańskiej Flavius Josephus określił go jako człow ieka niespo­ kojnego, sine pace. W edług A rabów N em rod nie mogąc ukończyć budow y wieży Babel, z której zam ierzał wyzw ać Boga do ostatecznej rozpraw y, począł mścić się na ludziach. A rabow ie nazy w ają go zatem buntow nikiem lub tyranem . Jako tego, k tó ry pierw szy przechw ycił ty ra n ię i narzucił ją ludom nie naw ykłym do niej, określił go Izydor z Sevilli (f 636). N a pod­ staw ie w spom nianego zw rotu sine pace K ron ika W ielkopolska zrobiła z niego w w. XIV Niemierzę, czyli Słow ianina: non p a x seu n on m en su -

rans pacem, „nie m ir lub nie m ierzący pokoju”, od którego rozpoczęła

się niew ola m iędzy ludźmi, gdy daw niej była niew zruszona wolność, k tó ­ rego zuchwałość i śmiałość narzuciła praw o niew oli nie tylko braciom słow iańskiego pochodzenia, ale i całem u św iatu 2. W ten sposób X IV -w

ie-1 Discours sur l’histoire universelle, ie-168ie-1 O w pro w ad zen iu przezeń judeocen- tryzm u zob. F. K o n e c z n y , Kościół w Polsce w obec cyw ilizacji. „A teneum K a p ła ń ­ skie” R. 14. T. 22: 1928 s. 420-421. P ija rz y po refo rm ie 1753 r. p rz y ję li dzieło B ossueta za podstaw ę w n au c za n iu historii. B ossuet sp raw ił, że h isto rię św iętą S tareg o T e s ta ­ m e n tu w szyscy u zn ali za „głów ny trzon h isto rii s ta ro ż y tn e j” a Ż ydów za „m o ra ln ą oś św ia ta”. Z ta k im tra k to w a n ie m h istorii sta ro ż y tn e j zerw ała K o m isja E d u k a c ji N a ro ­ dowej. Z lecając p ija ro w i K aje ta n o w i S k rz etu sk iem u n a p isan ie pod ręczn ik a h isto rii dla szkół narodow ych w edług zasad sform ułow anych przez Ignacego Potockiego, w y ­ chow anka pijarskiego C ollegium N obilium , KEN za rządziła opuszczenie w nim h isto rii b iblijnej, bo ta m ia ła być tra k to w a n a oddzielnie (T. M a n d y b u r. O nauce historii w szkołach K o m isji E duka cyjn ej w Polsce. „M uzeum " 10:1894 s. 782-783). W okresie tzw. re s ta u ra c ji p ija r, P aw eł K otow ski, w H istorii sta ro ży tn e j zaw ierającej w sobie dzieje w s zy stk ic h narodów od stw orzenia św iata do p o ty c zk i pod A k c ju m , od 1 do 1974 roku św iata, w ydanej w W arszaw ie w r. 1818, w rócił do judeo cen try zm u w pisaniu h isto rii sta ro ż y tn e j.

2 B. K ii r b i s ó w n a. Studia nad K roniką W ielkopolską. P o zn ań 1962 s. 128-130; F. A r n o l d . Die Rechtslehre des M agisters G ratianus. W : Studia G ratiana. Vol. 1,

(2)

czny in te rp o la to r K ro n iki W ielkopolskiej ustalił p rio ry te t Słowiańszczyzny, w szczególności Polski, w zaprow adzeniu tyrańskiej form y rządu i w do­ k onyw aniu podbojów.

Z innego źródła w yw iódł Ju liu sz Słowacki ty ra n ię w Słowiańszczyźnie. w u ry w k u planu Króla Ducha znalezionym w autografie autora czyta­ my, że chodziło m u także o w ytłum aczenie „tajem nicy ty ra ń stw a w duchu p ierw o tn y ch Słow ian” i o przedstaw ienie „ucisku narodu pod siłą zatrw a­ żającego m iecza” Popiela, „w ierności pierw otnych Słowian i przyw iązania do panów, a razem nieugiętości ducha w m ęczarniach” :î, zadaw anych przez owego ty ra n a harfiarzow i Zorianow i. Dzięki przyzw yczajeniu naro ­ du przez Popiela do znoszenia o k ru tn y ch cierpień, Polska stała się „na ból sk a łą ”, co jest etym ologią wcale nie lepszą od owej XV I-w iecznej, w edług k tórej N em rod był polskim Niem ierzą.

Nie m a żadnych historycznych dowodów na istnienie u nas epoki ty ­ ran ii tak iej, jak ą w K rólu D uchu przedstaw ił Słowacki. Cierpliw e zno­ szenie jej, im putow ane przezeń narodow i, nie zgadza się z jego ch arak te­ rem . Polacy, jak stw ierdza Gall Anonim , byli dum ni z tego, że nigdy nie dali się ujarzm ić. Nie potrzebow ali też w ypędzać czy zabijać rodzim ych tyranów , bo ich wcale nie mieli. W olność polska przyciągała narody ościenne. W r. 1385 doszło do unii krew skiej, czyli do inkorporacji Litw y do K rólestw a; po zw ycięstw ie grunw aldzkim ludność całego państw a krzy ­ żackiego poddała się królow i i otrzym ała odeń daleko idące swobody, o jakich pod panow aniem Zakonu ani m arzyć nie mogła. W r. 1545 stany pruskie, zrzucając z siebie ty rań sk ie w ładztw o krzyżackie i ściągając za to na siebie k lątw ę papieską i banicję cesarską, poddały się Kazim ierzowi Jagiellończykow i, synow i triu m fa to ra spod G runw aldu, i w trzynasto let­ niej w ojnie z Zakonem obroniły sw oją przynależność do Korony, w w ięk­ szej części bezpośrednią, a w m niejszej lenną. Za panow ania Z ygm unta A ugusta poddały się Polsce In fla n ty . Pod rządy ty rań sk ie n ik t dobrowolnie nie spieszy. Nie od królów też, których praw a i obowiązki były dokładnie ustalone w arty k u łac h henrykow skich i w Pacta conventa, obawiano się zaprow adzenia absolutyzm u w Polsce. W latach dziew ięćdziesiątych w. XV I ukazała się w d ru k u Actio prim a, czyli pierw sza mowa szlachcica polskiego przeciw jezuitom , członkom zakonu powstałego w Hiszpanii, posądzonym o zam iary zaprow adzenia w Polsce hiszpańskiego ustroju Bologna 1953 s. 463: „N em roth w ird geradezu ais hom inum oppressor et extinctor bezeichnet,” J. B. B ossuet w dziele pt. P olitique tirée des propres paroles de l'Ecriture Sainte, w ydanym w 5 la t po jego śm ierci, w r. 1709, w spom inając o Nem rodzie pisze, że p ierw szą p o budką do w ojen n iespraw iedliw ych jest pragnienie podbojów, że um iło­ w anie potęgi pchało tego „w ielkiego w oczach P an a m y śliw c a ’ do agresji przeciw k rajo m sąsiedzkim .

(3)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 109

politycznego. Z A ntw erpii, potężnej hiszpańskiej bazy, do G dańska było tylko sześć dni drogi a m asyw nie rozbudow ane kolegia jezuickie, takie jak w Poznaniu i Lublinie, łatw o m ogły stać się ostoją dla n ajeźd źcó w 4.

P ijaro m nigdy tego rodzaju zam ierzeń nie zarzucono. P rz y b y li oni do Polski w r. 1642, uciekając z M oraw przed Szwedam i, i od razu znaleźli opiekę u królów W ładysław a IV i J a n a K azim ierza, u biskupów polskich i w sejm ie Rzeczypospolitej. N aw et po skasow aniu ich zakonu przez Sto­ licę A postolską za ko n takty z Galileo G alilei w r. 1646 mogli oni nadal w Polsce prow adzić szkoły, aż w r. 1660 król Ja n K azim ierz i królow a M aria Ludw ika w yw alczyli w Rzym ie cofnięcie kasaty. Odw dzięczyli się za to pijarzy Polsce niezw ykłym przyw iązaniem do niej i patriotycznym w ychow yw aniem jej młodzieży. Ale niebaw em stanęli przed w yborem m iędzy wdzięcznością dla p a ry królew skiej a w dzięcznością dla w ielkich panów polskich, szczególnie dla Lubom irskich, od których otrzym ali pie­ niądze na uruchom ienie kolegium w Podolińcu n a Spiszu. K rólow a usilnie zabiegała o zaprow adzenie elekcji v iv e n te rege, co byłoby niew ątpliw ie dla Polski zbaw ienne, czem u jednakże, jako naruszającem u rzekom o swo­ body narodow e, przeciw staw ił się Je rz y Lubom irski w szczynając rokosz. W ydanie własnego podręcznika reto ry k i dało pijarom sposobność do zajęcia stanow iska wobec tego zaburzenia R zeczypospolitej przez dum nego m agnata. A utorem podręcznika był Stanisław Papczyński, k tó ry w latach 1657-1667 uczył w ym ow y w kolegiach w Podolińcu, W arszaw ie i Rzeszo­ wie, a potem w ystąpił ze zgrom adzenia i został założycielem m arianów , jedynego w daw nej Rzeczypospolitej rodzim ego m ęskiego zgrom adzenia zakonnego. Pieniądze na druk, przynajm niej drugiego i trzeciego w ydania z lat 1664 i 1665, dali widocznie Lubom irscy, skoro a u to r pom ieścił w nich panegiryk na ich cześć pt. Orationes ad, Luhom irios Principes, Stanisław a

i Jerzego. W w y daniu czw artym , w y d rukow anym bez daty, b rak ty ch

utw orów Papczyńskiego 5. Było to już w idocznie po u d an iu się rokosza­ nina, zwycięskiego na polu bitw y, na dobrow olne w ygnanie. Jeszcze w sto lat przeszło później p ijarzy nie szczędzili m u pochw ał za obronę swobód narodow ych przeciw zakusom dw oru królew skiego. K a je ta n S krzetuski w Historii p o lityczn ej dla szlachetnej m łodzi, w ydanej w rok u 1773 ale napisanej jeszcze nie na zam ów ienie KEN, pisze na stron ie 305 co n a s tę ­ puje: „Fakcja królow ej Ludw iki, k tó rej się sprzeciw iał Lubom irski, now ą zajęła wrzawę, ale spraw iedliw ość i nad królew ską triu m fo w ała potęgą.

4 J. T a z b i r . L itera tu ra a n ty jezu ick a w Polsce 1578-1625. W arszaw a 1963 s. 56, 63-67, 71, 72; A. W o j t k o w s k i . Z d zie jó w szk o ln ic tw a ka to lickieg o dla św ieckich (do r. 1918) W: Księga Tysiąclecia K a to licyzm u w Polsce. Cz. 3. L u b lin 1969 s. 32-33.

5 G. K a r o l e w i c z. Z badań nad p ism a m i S tanisław a P apczyńskiego (1631- 1701). „Roczniki H um anistyczne" 23:1975 z. 2 s. 135 przyp. 15.

(4)

W iązały się na podźw ignienie prześladow anej niew inności wielkopolskie w ojew ództw a”. Na stronie 316, w rozdziale pt. Uwagi p olityczne nad dzie­

ja m i o jc zy sty m i S krzetuski zganił po raz drugi przeciw ników rokoszanina

pisząc: „[...] a potem byli tacy, k tórzy sław nego Lubom irskiego dlatego. że p rzy sw obodach i przyw ilejach ojczystych obstaw ał, zgubić chcieli”. Dodać tu należy, że w ow ych usiłow aniach posługiw ano się także krzy ­ w oprzysięstw am i.

B roniąc swobód szlacheckich przeciw dążeniom do w zm ocnienia w ła­ dzy królew skiej i do oszczędzenia krajo w i zakłóceń połączonych z bez­ królew iam i, p ija rz y przecież p o tra fili ganić to, co w u stro ju politycznym i społecznym szlacheckiej Rzeczypospolitej było złe. Przez całe życie, po­ cząwszy od pierw szego, w ydrukow anego w r. 1732 tom u pijarskiego w yda­ n ia V olum ina legum , K onarski w alczył ze „źrenicą” owych swobód, czyli z ty ra n ią liberum veto. Z owego ośmiotomowego zbioru praw polskich młodzież szkół p ijarsk ich m iała się przekonać, że nie opierało się ono na żadnej ustaw ie, że było tylko zgubnym dla Polski zwyczajem. M oralnem u unicestw ieniu uległo liberum veto w czterotom ow ym dziele Konarskiego

0 s k u te c z n y m rad sposobie. Po w y d ru k ow an iu w r. 1763 ostatniego tom u

żaden sejm już nie został zerw any.

Za K onarskim , w pajający m m łodzieży przekonanie o istnieniu „ n a tu ­ raln ej rów ności” m iędzy lu d ź m i6, poszli h istorycy pijarscy K ajetan i W in­ cen ty Skrzetuscy. P ierw szy uczył, że n a tu ra nie ustanow iła żadnych różnic m iędzy sw oim i dziećmi, że dała w szystkim „jednakie praw o do darów sw oich” a także rów ność um ysłow ą różnicującą się tylko przez „edukację”. „N a tu ra nie u stanow iła ani panów, ani poddanych, ani książąt, ani nie­ w olników ; ani bogatych, ani ubogich. Jakżeż więc jednostronne i szkod­ liw e je s t u stanow ienie ludzkie, w prow adzające w b rew urządzeniom n a tu ry nierów ność w e w szystkich ty ch względach, tra k tu ją c jednych przychylnie, a krzyw dząc drugich. Pokój w ew nętrzn y o p arty n a krzyw dzie społecznej nie może być trw ały , bo krzyw dzeni buntow ali się dotąd i będą się b un ­ tow ać nadal. Pospólstw o pow staje tylko w ostatniej biedzie, nie zaś z „nie- sta tk u i poryw czości”. Od cierpiących „ubóstw o niezm ierne” i dźw igają­ cych „ciężkie jarzm o ” nie m ożna w ym agać okazyw ania ducha obyw atel­ skiego. P sy chik a w szystkich w a rstw społeczeństw a polskiego je st jedno­ lita: też zm ysły, też p otrzeby, jeden koniec, jedne słabości, jedneż środk i”. W szystkie nieszczęścia starożytnego R zym u — pisze K. Skrzetuski da­ lej — pow stały z naruszenia p raw a pow szechnej równości. Nierówność zaprow adzono już w początkach przez ustanow ienie „senatorskich i gm in­ nych pokoleń”. D oprow adziło to do n astan ia za T arkw iniuszów ty ra n ii 1 ery okrucieństw . U ratow ało Rzym od ostatecznej zagłady danie w szyst­ ' L. K u r d y b a c h a . D zieje o św ia ty kościelnej do końca X V III w. W arszaw a 1949 s. 180.

(5)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H I S T O R I I 111

kim nadziei na równość, czego skutkiem było to, że każdy obyw atel stał się bohaterem . Lecz z czasem osłabła ta w ielkość duszy Rzym ian. W y­ buchły w alki w ew nętrzne, te zaś zawsze najbardziej „gm inow i” d a ją się we znaki. Wówczas to uratow ali Rzym try b u n o w ie „stosując p raw a do równości od sam ej n a tu ry przek azan ej i broniąc gm innego sta n u ”. W erze podbojów, kiedy Rzym odarł zw yciężonych a z kolei obyw atele złupili Rzeczpospolitą, nastała ogrom na nierów ność m ajątkow a a z nią pojaw iła się w zrastająca ciągle przestępczość 7.

G w ałcenie ustaw , w ojny domowe, zagłada wolności republikańskiej, skażenie obyczajów, m ordow anie ludzi, k tórzy odw ażyli się być uczciwi, wreszcie sam ow ładztw o cesarzy, k tó re otw orzyło b ram y najeźdźcom — oto skutki pogw ałcenia p raw a ró w n o śc i8.

D odatnia opinia K. Skrzetuskiego o rzym skich try b u n a c h lu d u daleka była od tego, co o nich sądził S tanisław K onarski pisząc, że to oni „w ol­ ność Rzym ianom obm ierzili i rzeczpospolitą zgubili”, że to ich Cezar „wziął za jej zgubę in stru m e n t”. M ieli oni w ładzę zakładania veta, „a z tym przykładem , pisze K onarski, dowodzi się, że nasza wolność z praw em więcej niż try b u ń sk im rw an ia sejm ów, albo sine pluralitate, stać nie może” 9.

Pisząc o złupieniu rzeczypospolitej rzym skiej przez obyw ateli K. Skrze- tuski zastrzega się, że nie brało w nim udziału „pospólstw o”. W m iarę w zrostu zasobów państw a potęgow ała się także chciw ość: „i w ierzyćże można, aby pospólstwo tego pierwszego niespraw iedliw ości k roku do­ puszczało się?” Zdobyli się n a to dostojnicy państw ow i, upojen i sw oją władzą, „wolę sw oją na m iejsce praw a zastaw iając” 10.

Na poparcie przytoczonej w yżej tezy, że „pospólstw o w o statn iej tylko pow staje biedzie”, Skrzetuski w skazuje na pow stanie niew olników pod S partakusem i na b u n ty kozackie na U krainie: „[...] a ty le w ojen dom o­ wych z Kozakami, jakiejże innej przypisać racji, jeżeli nie zbytecznej poddaństw a uciążliwości? u . W spraw ie ow ych w ojen dom ow ych w ypo­ wiedział się rów nież b ra t K ajetan a Skrzetuskiego, W incenty, także pijar, w spom inając „pam iętne dla naszego narod u i fataln e aż n ad to Paw luków , Muchów, N alew ajków i C hm ielnickich im iona, k tó re do u p a d k u praw ie nachyliły Rzeczpospolitą”. I on przyczyny w idzi w „o k ru tn y m uciśnieniu poddanych” 12. Żaden z obu braci nie w spom niał o Goncie i Żeleźniaku.

7 K. S k r z e t u s k i . P rzyp isy do historii po w szech n ej dla szk ó ł narodow ych na klasą trzecią. W arszaw a 1782 s. 36-38.

8 Tam że s. 41.

8 O sk u te c zn y m rad sposobie. W arszaw a T. 2 rozdz. 16. io p rzy p isy s. 42.

51 H istoria polityczna dla szla ch etn ej m łodzi. W arszaw a 1773 s. 324.

i; M ow y o głów n iejszych m ateriach p o litycznych. W arszaw a 1773 s. 75 (Mowa VII. O rolnikach. Z e uciążliw e obchodzenie się z n im i w ie lk ą je s t roln ictw a zaw adą).

(6)

O krucieństw a, któ ry ch się wówczas w tłu m ieniu b u n tu dopuszczano, w y­ pom nieli królow i Stanisław ow i A ugustow i konfederaci barscy w akcie detronizacji jego, ogłoszonym przez G eneralność w Preszowie, w paździer­ niku 1770 r. K ról został w nim n apiętnow any jako „ k ra ju nieprzyjaciel” i jako „ ty ra n ”, którego „w łaściw ym i i istotnym i znam ionam i” są „płacz, nędza, ubóstw o, spustoszenie, zabójstw a, gwałt, niew ola, kajdany, łańcu­ chy, spisy, noże, pale, haki i różnego okrucieństw a in stru m e n ta ”. Podrzu­ canie n a spisach, w bijan ie na pał, rozryw anie hakam i —• oto k ary stoso­ w ane w czasie pacyfikacji wobec zbuntow anych chłopów. Jednakże dnia 3 listopada 1771 porw anego króla konfederaci nie zabili, bo chcieli go oddać w ręce K azim ierza Pułaskiego. Ujęci zam achowcy ponieśli karę śm ierci przez ćw iartow anie.

In sty tu cję niew olnictw a w starożytności i handel niew olnikam i w cza­ sach now ożytnych n apiętnow ał ks. D om inik Szybiński, nauczyciel historii w m iędzyrzeckim (na W ołyniu) kolegium pijarskim . „Ci niew olnicy mogą się nazw ać srom otą n a tu ry ludzkiej ; niczym bowiem co do n a tu ry ludzkiej nie różniąc się od najw yższych m onarchów w świecie, byli jed nak jako bestie trak to w an i; zakupow ano ich i przedaw ano na rynkach, do najcięż­ szych robót za nędzne pożyw ienie obracano”, a gdy stali się niezdolni do pracy, „nie dbano o nich gorzej nad b y d lęta ”. A w w ieku Oświecenia „Anglicy, Francuzi, Portugalczykow ie etc. w A fryce i po innych krajach zak u p u ją M urzynów , nim i hand lują, zakupionych posyłają do osad am e­ rykańskich, gdzie w ciężkiej nędzy pracow ać m uszą” 13. Ks. Szybiński też w padł na pom ysł rozstrzygania sporów m iędzy państw am i pojedynkam i junaków , przez co w ojny stałyb y się niepotrzebne. Szlachetna, ale naiw na sugestia ta została przecież zastosowana, m ianow icie w przerw anym zdra­ dą m ajo ra P lu ta pojed y nk u Tadeusza Soplicy z kapitanem Rykowem. B itw a n a dziedzińcu dw oru soplicowskiego, nie rozstrzygnięta w ten spo­ sób, m usiała toczyć się dalej u .

W r. 1734 M onteskiusz ogłosił d rukiem swoje Considérations sur les

causes de la grandeur des Rom ains et de leur décadence. Dowodzi on

w ty m dziełku, że nie w aśnie w ew nętrzne, jak usiłow ał wykazać Bossuet, lecz zbyt w ielki rozrost obszaru im perium położył kres wolności rep u b li­ kańskiej w staro ży tn y m Rzym ie. P row incje położone na p ery feriach tak rozległego w ładztw a m ogły być u trzym an e w uległości i posłuszeństw ie tylko przez w ielkorządców w yposażonych w nieograniczoną władzę. Ci, co z obow iązku m usieli być straszn i dla ujarzm ionych narodów , po powrocie do m etropolii nie mogli być potu lny m i barankam i. Zrozum iałe jest zatem ich dążenie do zaprow adzenia i w niej rządów despotycznych. W ten spo­

13 K r ó tk a w iadom ość o zn a k o m itszy c h w św iecie m onarchiach. T. 1. W arszaw a 1772 s. 189 przyp.

(7)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H I S T O R I I 113

sób to, co było — jak pisze M onteskiusz w swych Pensées et fra gm en ts — najdłuższym sprzysiężeniem , jakie kiedykolw iek zostało skierow ane p rze­ ciw całem u św iatu, obróciło się w końcu przeciw sam ej owej potędze i do­ prowadziło ją do zguby 15.

Za spraw ą A dam a K azim ierza C zartoryskiego Considérations zostały przełożone na język polski przez dwóch pijarów , A ntoniego W iśniewskiego i Józefa B axtera. Przekład ten ukazał się w d ru k u w trzecim tom ie R oz­

m ów w ciekaw ych i potrzebnych, w filo zo ficzn ych i po lityczn ych m a ­ teriach w Collegium N obilium w arszaw skich Scholarum P iarum m ianych

(1762 s. 103-354), bez podania nazw iska autora, k tó ry był niech ętny pap ie­ żowi i teologom. Dopiero w w yd an iu książkowym , w przedm ow ie W iś­ niewskiego, nazwisko to zostało ujaw nione. C zartoryski, k tórem u przekład ten był dedykow any, jako kom endant K orpusu K adetów założonego w r. 1766, kazał w nim w ykładać historię zgodnie z koncepcją M onte­ skiusza, czyli pod kątem w idzenia przyczyn wielkości państw oraz ich upadku ll!.

W dziełku M onteskiusza K onarski znalazł sześć przyczyn up ad k u w ol­ ności republikańskiej w starożytn y m Rzymie. B yły to: „szkaradne a nie­ ustanne kłótnie m iędzy ludem a p atrycju szam i” ; „nieuw ażna chuć Rzy­ m ian zdobyw ania i podbijania coraz now ych k rajó w a rozszerzenie bez końca potencji, k tó ra dla wielkości swojej ludzkim rozum em ani żadnym zabiegiem utrzym ać się nie m ogła” ; hetm anó w rzym skich prepotencja i ślepe do nich, bardziej jak do ojczyzny, przyw iązanie kilkaset m il zawsze od ojczyzny oddalonego w ojska” ; „cudzoziem ców najw iększy gm in osia­ dających w Rzym ie, którego m iasta ani znać ani kochać nie m ogli za swoją ojczyznę” ; „zepsow anie w ielkie w m ieście obyczajów przez łakom stw o, zbytek i irrelig ię” ; try b unó w am bicje i zw ady o k ru tn e ” 17.

Z ainteresow anie się Konarskiego zagładą wolności repu blik ań sk iej w Rzymie nie m iało bynajm niej c h a ra k te ru czysto antykw arskiego. Cho­ dziło mu o unaocznienie, na przykładzie rzym skim , w łasnem u narodow i, że anarchia kończy się zawsze tyranią. P rzytacza więc z Considérations następujące zdania: „Am bicji pełni ludzie, którzy wolność chcą zgubić, konfuzję n aprzód w rad y wprow adzić, rządy za ty m znieść i anarchię wnieść usiłują.” W łaśnie „hetm anów rzym skich p rep o te n cja ” pokazała, co w tej m ierze p o trafi zdziałać. T rium w irow ie Pom pejusz, K rassus i Cezar „niecnoty najpierw ej publiczne od k a r i p raw a w yjęli, cokolw iek na h a ­ m ulec grzechów i obyczajów zepsow anych daw no św iątobliw ość i m ądrość 15 A. W o j t k o w s k i . Zagadnienie p rzy czy n ioielkości i u p a d ku p a ń stw i n a ­ rodów w podręcznikach pijarskich. W: K ultura i literatura daw n ej Polski. W arszaw a 1967 s. 533-554.

16 Ł. K u r d y b a c h a. Staropolski ideał w ych o w a w czy. Lw ów 1938 s. 116. 17 K o n a r s k i . O sk u te c zn y m rad sposobie T. 2 rozdz. 16.

(8)

opisały, w yw rócili. Cokolwiek na trzym anie w powinności każdego i ku dobrem u rządzeniu praw a rozkazały, znieśli”. Dobrzy praw odaw cy starają się urządzić rzeczpospolitą jak najlepiej, a obyw ateli zrobić lepszymi, „oni zaś, aby ja k najgorszych z nich zrobić usiłow ali” . „Łakom stw o ludu za­ ostrzyli, w prow adziw szy w e w szelkie obierania przedajność krysek. 0 am bicję, o szkodliw e korupcje, o źle spraw ow ane urzędy oskarżonym całą ufność zostaw ili w okup ian iu się i złocie. Elekcje bronią i żelazem zakłócili i znieśli. T ry b u n ały bo jaźnią, groźbam i i gw ałtam i przestraszyli. M agistratów i lu d u rzym skiego powagę zwalili. Tak pierw si ci ludzie w szystko do góry obrócili, żeby przez te n ierządy ludow i rzym skiem u jego w łasną obm ierzili w olność” 18. Do ty ch stw ierdzeń M onteskiusza dodaje K onarski: „I dokonali tego”.

C zytelnicy mogli w praw dzie dośpiew ać sobie w duszy, że to samo, k u ­ bek w kubek, działo się w ówczesnej Polsce. Lecz K onarski uznał za po­ trzeb ne podpow iedzieć im to w yraźnie. Pisze więc co n astęp uje: „Nie m ożem y, dobrą w ia rą idąc, zaprzeć tego, że niem ałe przynajm niej tych rzeczy podobieństw o i u nas widzim y. N arzekam y na try b u n ały i sądy niespraw iedliw e i często bez w sty d u przedajne, na krzyw oprzysięstw a, obrócone już p raw ie w nałóg i n a tu rę ”. N arzekam y „na krzyw dy od moż­ niejszych i m ocniejszych nieznośne i że m ałych ty ran ó w i ty ra n ii nad słabszym i co n iem iara jest w szędzie”. „Że w ojska do k raju proporcji 1 w ew n ętrznego bezpieczeństw a aż z ohydą zbyt m ało i tego kom plet n ie­ zm iernie k rzy w dzo ny”. „Że bojaźń jakaś, lichość um ysłów i podłość g eneraln a opanow ała w szystko”. N arzekam y na dbanie o w łasne tylko in te re sy a zanik dbania o ojczyznę, na oszustw a i fałsze w transakcjach publicznych; na nied o statek skarbu koronnego, „uboższego i gorzej rzą­ dzonego od w ielu m iastek cudzoziem skich” ; na upadek handlu, „poddań­ stw a niezm ierne ubóstwo, m iast i m iasteczek ru in ę ” ; na „śm iecią m onety k raj zarzucony”, na niem ożność otw arcia w łasnej m ennicy krajow ej. Skar­ żym y się na „opresje od sąsiadów nieznośne” ; na „zewsząd granic usz­ czerbki i gw ałty i podczas pokoju ja s y ry ” ; na b rak bezpieczeństw a m ienia pryw atnego, żon i życia, pow odow any przez „dom ow e i obce najazdy i ku p y sw aw olne”. T rw ają nieugaszone m iędzy panam i niesnaski”. Za­ kłócane są „elekcje urzędów , posłów, sędziów ”. „Sejm y, sejm iki niegodzi­ w ie bez u stan k u rw ane, że od 70 lat jed en tylko o rd y n ary jn y sejm racho­ w ać się m oże”. „N ieskończone m iędzy Kościołem i św ieckim i utarczk i”. „Z postro n n ym i tysiączne interesa z niezm ierną Rzeczypospolitej krzyw ­ dą [...]” „Niesław a, hańba, słabość, srom ota, upadek na w szystkim całego n a ro d u ”. „ P raw ojczystych zupełna ru in a ”. „Rozpacze w ielkie po całym k raju , że już nigdy lepiej nie będzie, nie sąż to próby anarchii? nie sąż

(9)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H I S T O R I I 115

to oczywiste dowody, że bez rad y i sejm ów giniem y? że te n stan, w k tó ­ rym jesteśm y, niczem u przypisać się nie może, ty lko rw a n iu ustaw iczn e­ m u sejm ów? możeż kto o tym w ątpić rozsądnie?” 19

W szystko to już było w czasach P io tra Skargi i on też, silniej od Modrzewskiego, nap iętno w ał owe nadużycia w iodące R zeczpospolitą do zguby. Żaden z p ijaró w też, potępiając ucisk chłopów, nie znalazł słów, które by siłą sw oją przew yższały sform ułow ania Skargi, m ów iących o „krw i abo pocie żyw ych poddanych i km iotków ” — „jako ziarn a pod m łyńskim kam ieniem , tak ci km iotkow ie pod p an y sw ym i” . Z w rotów ty ch użył Skarga w ósm ym z kazań sejm owych, pośw ięconym „niekarności grzechów jaw n y ch ”. Zdaniem jego ucisk chłopów w Polsce był zatem jed ­ nym z owych grzechów jaw nych, których n ik t nie karał. T ak sp raw a ta nabrała c h a ra k te ru religijnego, z żadnym , jak w iadom o, skutkiem . Nie pomogło też ujęcie ucisku chłopów ze stro ny p raw nej. W kazaniu siódm ym , m ówiącym o praw ach niespraw iedliw ych, Skarga porusza „i owo złe p ra ­ wo, którym km iecie i w olne ludki, Polaki i w ierne chrześcijany, poddane ubogie, niew olnikam i czynią [...] Jeżeli nie k u pieni ani pojm ańcy, jeśli Polacy tejże krw ie, nie Turcy ani Tatarzy, jeśli chrześcijanie: czem uż w tej niew oli stęk ają? Czemu ich nie jako niew olników , ale jako na­ jem ników używ ać nie m am y [...] Jakżeż się tak im praw em w szystkiego na świecie chrześcijaństw a nie wstydzić? Jak o się o tak ą ty ra ń stw a krzyw dę na oczy boskie ukazać?” 20

Skarga żądał „wolności osobistej dla chłopa i zniesienia sądów p a try - m onialnych”. Radził też zamienić pańszczyznę n a pracę najem ną, a więc w ynagradzaną, gdyż w przeciw nym razie zm ieniłaby się tylk o nazw a a nie rzecz sama. „O zupełnym jednak rów n o u p raw nien iu w szystkich w a rstw społecznych [Skarga] nie mówi, owszem, jego zdaniem , stan y pow inny pozostać tak, jak są: pod tym względem nie w zniósł się nad przesądy swego w ieku, tak samo jak M odrzewski [...]” 21. Ale i p ijarzy w dw ieście lat później nie zażądali tego w yraźnym i słowami, m im o że ty le słów użyli na w ykazanie szkodliwości pogwałcenia praw a rów ności w staroży tnym Rzymie. Lecz wolności osobistej dla chłopów, czyli zniesienia poddaństw a, zażądał K onarski w Rozm ow ach o uszczęśliw ieniu w łasnej o jczyzn y. „N ie­ wola ludu prow adzi do ubóstw a całego n a ro d u ”. „N ie dziw ujm y się i nie- plenności ludu, nie mogącego się w takiej krzew ić niew oli, nie dziw ujm y się i tej z włości naszych, z cudzoziemskimi skom parow anych, niezm iernej rocznych dochodów różności, [...] której różnicy ta jest jed y n a przyczyna:

19 I. C h r z a n o w s k i . Historia literatury niepodległej Polski. W arszawa 1971 s. 460-461. Wywody Konarskiego, zawarte w dziele O sku teczn ym rad sposobie, są tu przytoczone.

*> Tamże s. 270. 21 Tamże s. 270.

(10)

mnogość, dowcip i praca ludzi” 22. Żądał też K onarski oczynszowania chłopów i podział m iędzy nich ziemi folw arcznej 2:!.

O w iele silniej niż K onarski napiętnow ał Skarga zgubną rolę m agnatów w h isto rii n aszej. Ową „złotą w olność” szlachecką nazw ał on wolnością „p iek ieln ą”, gdyż prow adziła do anarchii i u p adk u państw a. Zwrócił też uw agę na to, że owa wolność jest tylko pozorną wolnością, „w istocie bow iem szlachta jest w niew oli u „królików ”, to jest m agnatów , którzy robią co chcą, a szlachta w prostocie nie wiedząc, co się dzieje, przyzw ala i w rzaskiem w szystko o dpraw uje; ci zaś „królikow ie” z sobą się wadząc i jeden d rugiem u zajrząc w szystko nogam i wzgórę obrócą, w szystko wam zepsują i was pogubią”. Pow iedział to patriotyczny kaznodzieja w szóstym kazaniu sejm ow ym zatytułow anym „O m onarchijej i królestw ie”, gdzie w y stąpił z pom ysłem w zm ocnienia w ładzy króla przez pow ierzenie mu w ładzy ustaw odaw czej, czyli zaprow adzenia w Polsce m onarchii na podo­ bieństw o francuskiej czy hiszpańskiej 21. Posądzenie jezuitów przez autora w spom nianej wyżej Actio prim a o zam iar zaprow adzenia w Polsce hisz­ pańskiego u stro ju politycznego nie było zatem całkowicie bezpodstawne. Jeżeli w sto lat później p ija r S tanisław Papczyński, jak wspom niano wyżej, a w dwieście la t po Skardze p ija r K ajetan Skrzetuski — o czym rów nież wyżej była m ow a — w ystąpili w obronie Jerzego Lubom irskiego jako tego, co się upom niał o wolność szlachecką a w rzeczywistości, według Skargi, o wolność „p iekieln ą”, to był to w ielki krok wstecz uczyniony.

Zgubną rolę, jak ą w dziejach naszych odegrało możnowładztwo, na­ św ietlił Skarga rów nież w d rugim kazaniu sejm ow ym O miłości k u ojczyź­

nie. Ignacy C hrzanow ski zaśw iadczył m u, iż „on jeden jedyny tak jasno

zrozum iał, że m agnaci „cieśniąc i k u rcząc” miłość ojczyzny w swoich do­ m ach i „p ojedynkow ych p o ży tk ach ”, to jest dbając nie o szczęście Polski, tylko o potęgę sw ych domów i rodów, w trącają ojczyznę w przepaść” ; że on „jeden jed y n y wreszcie ośmielił się rzucić ty m m agnatom straszne sło­ wo, że ich serca są — złodziejskie” 25. Z arzut ten, który magnaci schowali spokojnie do kieszeni, gdyż m u żaden z nich nie zaprzeczył, opierał się na stw ierdzonym o k radan iu przez nich skarbu państw a. W ystarczy zajrzeć do siódm ego tom u A cta Tom iciana z lat 1522 i 1523, by się przekonać o słusz­ ności tego zarzutu. Otóż szlachta w ielkopolska uprosiła sobie zamianę udziału osobistego w pospolitym ruszeniu przeciw T urkom i T atarom na danin ę pieniężną. D anina została w płacona i niezw łocznie przez panów

22 Z. L i b e r a . „P rze d m o w a ” do P ism w y b ra n yc h Stanisław a Konarskiego. W arszaw a 1955 s. 37.

23 K u r d y b a c h a . D zieje ośw ia ty kościelnej s. 181. 24 C h r z a n o w s k i , jw . s. 269.

(11)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H I S T O R I I 117

koronnych rozkradziona 2li. Nie m ogła brać w ty m udziału szlachta w iosko­ wa, k tóra m iała tylko możność uciskania sw oich chłopów pańszczyźnia­ nych. Mogli to uczynić tylko ci, co byli u żłobu, czyli m ożnow ładcy. Działo się to oczywiście i w czasach Skargi, skoro mógł je on, jako zjaw isko notoryczne, tak niesłychanie śmiało napiętnow ać.

Żaden z pijarów nie ośm ielił się napiętnow ać rządów m agnackich w daw nej Rzeczypospolitej tak, jak to uczynił Skarga. O strzeżenie: „Pol­ sko, z sam ych panów tw oja zguba” zostało w ypow iedziane dopiero pod koniec jej istnienia jako państw a, i to nie przez któregoś z pijaró w lecz przez Stanisław a Staszica. K azania sejm ow e Skargi przedrukow ano w w. XVIII tylko dw a razy, m ianowicie w r. 1738 i 1792, to drugie w w arszaw ­ skiej d ruk arn i pijarów , po raz pierw szy w osobnym, książkow ym w ydaniu. Pięciu natom iast w ydań doczekało się w X V III w. Ż ołnierskie nabożeństw o Skargi. P rzedruk z r. 1763 został doszczętnie zaczytany przez konfederatów barskich.

Na poskrom ienie anarchii i ty ra n ii m agnackiej potrzebne było wzm oc­ nienie władzy centralnej, królew skiej. Mogło ono być uskutecznione przez przyznanie królow i w ładzy także ustaw odaw czej, po odebraniu jej sejm o­ wi, który, w edług Skargi, m iał zatrzym ać tylko praw o uchw alania podat­ ków. W latach, w których podręczniki sw oje pisali obaj Skrzetuscy, o takim wzm ocnieniu władzy królew skiej nie mogło być mowy, gdyż sprzeciw iał m u się w ielki a u to ry tet M onteskiusza żądającego ścisłego podziału władz, jako jedynego skutecznego pogodzenia dwóch w yłączających się w zajem ­ nie postulatów : silnej władzy rządow ej, bez k tó rej żadne państw o u trz y ­ mać się nie może, i wolności obyw ateli. W praw dzie K a je ta n S krzetuski w r. 1773 pisał, że „naród szwedzki pod jedynow ładnością szczęśliwy b y ł”, że pod rządam i W azów „więcej m iał chw ały, ubezpieczenia i rozległości”, że Dania „po ustanow ieniu jedynow ładztw a [...] w e w szystko o b fitu je” 27, ale w r. 1782 był już innego zdania pouczając m łodzież chodzącą do trz e ­ ciej klasy, że „w państw ach m onarchicznych bardzo m ała obyw atelów cząstka do rządów w chodzi”, że i tę cząstkę sam ow ładca m a „za trzodę niewolników, którzy na resztę poddaństw a k ajd any k u ją ”, że inaczej jest w k rajach w olnych, w których „każdy człowiek jest obyw atelem a być powinien politykiem , praw odaw cą i rep u b lik an in em ” 28. Do ow ych k rajó w wolnych Skrzetuski zaliczał niew ątpliw ie Polskę. W k rajach z takim u stro ­ jem politycznym do ty ran ii dojść może tylko w tedy, gdy „obyw atel może bezkarnie nie być posłusznym urzędnikom ”. W tedy k raj, „zakłócony sw a­ wolą obywatelów, m niej lub więcej do bezrzędności i u pad ku nachylać się

20 A cta Tom iciana 7.

27 Historia polityczna dla szlachetnej m łodzi t. 1 s. 380.

(12)

będzie” . A gdy do tego dojdzie i to jeszcze, że nadużycia urzędów bedą bez­ k arn e, „w ted y in n y m ty lko sposobem, ale zginie w szystko, a cicha ty ra n ia z ty m w iększym niebezpieczeństw em w ciśnie się, że powagą i pozorem p raw a będzie się u trzy m y w ać” 29. Pisząc o „sw aw oli obyw atelów ” autor m iał an arch ię m agnacką n a m yśli. Przeciw niej, ja k i przeciw nadużyciom ze stro n y w ładzy w ykonaw czej, sam a groźba n astan ia ty ra n ii nie mogła być w ystarczający m środkiem zaradczym . Pozostał tylko postu lat podziału w ładz najw yższych, w y su nięty przez M onteskiusza. P rz y ją ł go i K ajetan S krzetuski, gdyż w ykon an y „prow adzi za sobą spraw iedliw ość i bezstron­ ność u staw i pew niejsze ich w yko n anie” 30. U K onarskiego nie m a jeszcze ani śladu tej teorii. „Bo też, pisze W ładysław Konopczyński, jak i byłby sens teo rii M onteskiusza dla Polski czasów saskich?” „Spostrzeżenie, iż rozłączenie pełnom ocnictw różnych organów zabezpiecza wolność, dobrze znane było Polakom od czasów zygm untow skich. W w. X V III i K arwicki, i Leszczyński, i K onarski ro zp raw iają o rów now adze inter M aiestatem et

L ib erta tem ”, „M ieliśm y więc od daw na sw oją séparation des pouvoirs,

doprow adzoną do ostateczności”. B yła jed na w ładza praw odawcza. „Był cały szereg w ładz w ykonaw czych, naw zajem sobie niepodległych: kró­ lew ska, hetm ań sk a [kłócące się niekiedy o praw o bezpośredniego rozkazy­ w ania pułkom ], dalej w ładza m arszałkow ska, podskarbińska etc, nie m ów iąc ju ż o w ładzach sam orządnych”. M onteskiusz u nas „najpierw m usiałby zlepić z k ilk u n astu w ładz trz y skoncentrow ane, potem by je dopiero rozgraniczał” 31. W dziesięć la t po śm ierci K onarskiego uczeń jego, K ajetan Skrzetuski, uznał przecież za m ożliw e zaprow adzenie i u nas takiego podziału władz, jakiego żądał M onteskiusz, i zastąpienia nim po­

działu, k tó ry już daw no pow inien był być u su n ięty do lam usa.

K ajetan Skrzetuski, k tó ry tyle zawdzięczał M onteskiuszowi, przecież p o tra fił m u się przeciw staw iać. O drzucał m ianow icie jego tezę o decydu­ jącym w pływ ie k lim atu n a c h a ra k te r narodów . W szczególności nie zgadzał się z jego w yw iedzeniem niew oli ludów azjatyckich z w arunków klim a­ tycznych, w k tó ry ch one żyły. Jego zdaniem „despotyzm urodził się z gru- biaństw a, niew iadom ości, a głupstw o i fanatyzm go u trz y m u je ”. G ene- raln iej u ją ł to zagadnienie w 15 la t później w Przestrogach dla Polski (1790) S tanisław Staszic pisząc, że „ustaw a tow arzyska dla ludzi jakiego­ kolw iek k lim atu jest jed n a ”, że „żadne położenie k ra ju nie odm ienia n a tu ra ln y c h p raw człow ieka”. „Nigdzie klim at, wszędzie gw ałt przeistacza człowieka. Z ostaw ia m ilionom ludzi życie, a sobie jednem u przyw łaszcza p raw a do tego życia należące” 32.

29 Tamże s. 40-41. 30 Tamże s. 43.

31 W. K o n o p c z y ń s k i . S ta n isła w K onarski. Warszawa 1926 s. 230-232. 32 W. S m o l e ń s k i . M o n teskiu sz w Polsce X V II1 w iek u . Warszawa 1927 s. 86.

(13)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 119

W czternastotom ow ym dziele swoim pt. H istoire ancienne, k tórej tom pierw szy ukazał się w r. 1730, C harles R ollin (1661-1741) nie tylko stw o­ rzył wzór pisania historii pod k ątem w idzenia przyczyn w ielkości narodów oraz ich upadku, ale przekonał także naro d y należące do k u ltu ry regionu śródziem nom orskiego, że histo ria staro ży tn a jest niezastąpiona w w ycho­ w aniu chrześcijańsko-m onarchistycznym . W szczególności w skazał on na bohaterów starożytności klasycznej, jako na najlepsze w zory dla młodzieży. W jego przedstaw ieniu chodzą oni w aureoli cnót heroicznych w ielkich św iętych. Z tego pow odu cytow ane dzieło jego było czytane aż w głąb w. X I X 33.

Poszedł za ty m i w skazaniam i i K ajetan Skrzetuski, n a jp ie rw w drugiej części swej Historii p o litycznej dla szlachetnej m łodzi z ro ku 1775. W śród wzorów starożytnych, p rzedstaw ianych m łodzieży polskiej do naśladow a­ nia, w ielki ten w róg podbojów, ucisku i ty ra n ii nie um ieścił ani A leksan­ dra Wielkiego, ani Cezara. U w zględnił n atom iast obrońców i w ybaw ców ojczyzny, zaczynając od A rystydesa a kończąc na S tefanie Czarnieckim . J e st tam oczywiście i Epam inondas, o k tó ry m K onarski napisał tragedię. Są tam i wielcy tw órcy dzieł p o k o jo w y c h 34. W r. 1782 w yłożył dokładniej zapatryw anie sw oje na k u lt bohaterów : „Znać ludzi jest zaszczytem sam e­ go rozum u a człow ieka doskonałością. Do histo rii należy w ystaw iać i p rzy ­ pom inać jego dzieje. Tam się w istocie o dkryw a owo najpięk niejsze i n a j­ szlachetniejsze wszechmocności w n atu rze dzieło: człow iek [...] On p an u je nad ziemią, chociaż jej tylko szczyptą jest; k tó ry jed n y m um ysłu swojego poruszeniem albo się niżej kładzie od zw ierząt, albo się w dziera do p rzy ­ b y tk u nieśm iertelności [...]” W histo rii uczym y się odkryw ać „dw a n a j­ praw dziw sze heroizm u źródła: wolność um ysłu i cnotę serca, bo te są zw yczajne dusz w ielkich poruszenia” 33.

P rzykładem stoczenia się człowieka, owego „najpiękniejszego i n a j­ szlachetniejszego wszechmocności w n a tu rz e dzieła”, poniżej zw ierząt, jest u Skrzetuskiego cesarz K aligula, k tó ry by ł „niecnotą, zbrodniarzem , zabójcą, okrutnikiem , złoczyńcą, ty ra n e m i jeżeli jeszcze co gorszego po­ wiedzieć m ożna”. Ale Skrzetuski znalazł też w h isto rii rzym skiej przykład przeistoczenia się o k rutn ika w dobrego władcę. Chodzi o cesarza A ugusta, który jako O ktaw ian był „srogim, m ściwym , rozpustnym , niespraw iedłi-M onteskiusz m ówi o tym w rozdziale trzecim księgi X V II dzieła o duchu praw . P rzeciw staw ia m u się S k rzetu sk i w H istorii p o lityczn ej dla szlach etn ej m łodzi. Cz. 2 s. 186. W ypow iedź S taszica n a s. 11 Przestróg dla Polski.

33 E. F u e t e r. Geschichte der neueren H istoriographie. München 1936 s. 290; A. W o j t k o w s k i jw. s. 533-554.

34 K. S k r z e t u s k i . H istoria polityczna. Cz. 2. 1775 s. 212-213.

35 K. S k r z e t u s k i . P rzyp isy do H istorii pow szechn ej dla szk ó ł narodowych

na klasę trzecią. 1782 s. 1-2 w rozdz. 1 zawierającym „Wykład przedsięwzięcia

(14)

w ym o k ru tn ik ie m ”, a jako A ugust „ludzkim , w spaniałym , dobroczynnym ” cesarzem . Tu S krzetuski przeprow adza znakom itą paralelę m iędzy jednym i drugim : „O ktaw ian był to rozw iązły R zym ianin i niepoczciw y obywatel, niew dzięczny i o k ru tn y triu m w ir, A ugust był dobry pan, m ądry rządca, p ro te k to r nauk. O ktaw ian z B rutusem i K asjuszem za wolność obstają­ cym i w alczył, A ugust z nieprzyjaciółm i w ojow ał rzym skiego państw a. O ktaw ian zadał ostatn i cios ojczystej wolności, gdy jeszcze była rzeczą- pospolitą, A ugust ożywił ją, gdy już była m onarchią. P anow ał srogo O ktaw ian, kiedy m u się i łaskaw ie panować nie godziło, panow ał łaskawie A ugust, gdy ok ru tn ie panow ać m ógł: albo się rodzić, albo um ierać był nie pow inien. G dyby się był O ktaw ian nie rodził, nie byłoby proskrypcji, m orderstw , triu m w ira tu ; gdyby był A ugust nie um ierał, Tyberiuszów, N eronów, D om icjanów R zym ianie by nie w idzieli” 3(i.

Ale b y ł też w śród cesarzy rzym skich jeden bez skazy. Był nim, według M onteskiusza, T rajan, stanow iący przykład, że i w m onarchiach mogą być dobrzy władcy. Pochw ała T rajan a przez M onteskiusza tak się spodo­ bała K onarskiem u, że ją w swoim przykładzie um ieścił w dziele O sk u ­

tec zn y m rad sposobie: „T rajan, najlepszy z panów , o których kiedykolw iek

pisała historia, szczęśliwy, kto żył pod panow aniem jego. Nie jak pan, ale jak ociec, nie ja k sługom i niew olnikom , ale jak dzieciom panował. Prócz tego n ik t nad niego m iędzy cesarzam i szczęśliwszy, n ik t większego lustru im ieniow i rzym skiem u nie przydał. Ze w szystkich m iar m ądry w pokoju p ań stw a rządca i wódz najsław niejszy na w ojnie. N atu ry do dobrze w szystkim czynienia skłonnej. Rozsądku, któ rym łatw o zaraz w ybrać mu było co najlepszego w radach. U m ysłu do najw iększych i najpiękniejszych rzeczy sposobnego i do w szystkich cnót zrobionego, w których nic nadto nie było. Mąż, nad którego n ik t nie był w łaśniejszy do ludzkiej ozdobienia n atu ry , ani podobniejszy do boskiej” . Do tego dodał K onarski: „Niechaj takich m ają m onarchów , a będą zawsze szczęśliwe i swobodne mo­ n a rc h ie ” 37.

W śród obrońców wolności republikańskiej przeciw zakusom jedyno- w ładztw a w y su w ają się u K ajetan a Skrzetuskiego na plan pierw szy De- m ostenes w G recji i K aton U tyceński w Rzymie.

O pierw szym z nich mówi on, że jest w ielki zarów no jako „republi- k an t jako i w y tw o rn y m ów ca” ; że był „najw iększym nieprzyjacielem poddaństw a i n iew oli”, że „Filip i A leksander, królow ie m acedońscy, przyznali, że straszniejszego w nim m ieli nieprzyjaciela niżeli w zjedno­ czonych w szystkich G reków siłach” . Cóż dopiero byłoby, kończy ch arakte­

26 K . S k r z e t u s k i . H istoria polityczna. 1773 s. 431. 433-434.

37 K o n a r s k i . O sk u tec zn ym . rad sposobie. T. 2, § X VII pt. „M ają sw oję pod dobrym i p an y i m o n a rc h ie p rzy sto jn ą w olność: lecz s tra s z n a je s t o d m ia n a rzeczy - pospolitych w m o n a rc h ię i absolutyzm w p ad a jąc y ch ; czego w R zy m ian ach p rz y k ła d ” .

(15)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [...J , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 121

rystykę jego Skrzetuski, gdyby „okrętam i, w ojskiem i skarbam i Grecji rozporządzał, kiedy m ow ą jed n ą całą poruszał G recję?” O K atonie pisze, że u mego „nienaw iść ty ra n ii już się w ted y pokazyw ała, gdy dow ie­ dziawszy się o zabójstw ach Sylli [Sulli] życie m u odebrać chciał”. „Ćw i­ czył się ten rep u b lik an t w krasom ów stw ie, lecz ty m celem, aby m iał czym bronić praw a spraw iedliw ości”. Po zw ycięstw ie Cezara pod Pharsalus, „unosząc niby na łonie swoim wolność z W łoch w ypędzoną, udał się do Utyki, tam nie m ając już nadziei ocalenia p raw i wolności odebrał sobie życie, które sądził niepożyteczne”. S krzetuski nie pochw ala tego samo­ bójstw a i nazyw a je fałszyw ym heroizm em , „k tóry życie odbiera w tedy, kiedy się zdaje n ajnudniejsze” . Ale dodaje, że czcimy jego pam ięć za jego poświęcenie się dla dobra ojczyzny 39.

W ielki m yśliciel niem iecki J. G. H erder w ypow iadał te same, co w spół­ cześni m u Skrzetuscy, przekonania w spraw ie w alki z tyran ią, podbojam i i uciskiem społecznym. W Ideen zu r Philosophie der G eschichte der M en-

schheit, ogłoszonych drukiem w łatach 1784-1791, sław ił on S partakusa.

„Byłoby cudem , gdyby te ogrom ne rzesze uciskanych ludzi nie w yrządziły Rzymowi żadnej szkody, gdyż jak każde złe urządzenie, tak i to, m usiało samo się mścić i karać” . „Owa krw aw a w ojna niew olników , k tó rą S p a rta ­ kus odw ażnie i m ądrze przez trzy lata z R zym ianam i toczył”, nie była zresztą jed y n ą zem stą u c isk a n y c h 40. Lżył H erder w szelką cezaryczną potęgę czynu i w ładztw a (die Schm ahung jed er C asarischen T at- und H errscherk raft); za wyżej od niej stojącą uw ażał n ajskrom niejszą zasługę dla dobra ludu i najuboższą regułę m oralną (das bescheidenste V erdienst um Volkswohl, die arm ste Sittenregel) ; pochw alił au to ra ody na cześć w yzw olenia chłopów z poddaństw a; w ierzył, że A leksander W ielki m usi głęboko skłonić głowę przed cesarzem A ntoninem Piusem (138-161) za dobroczynną jego politykę w ew nętrzną i skuteczną obronę granic cesar­ stw a 41. P ań stw u F ry dery k a II przepow iadał taki sam los, jaki spotkał państw o P y rrh u sa 42. Nic więc dziwnego, że w szkole pruskiej nie mógł

być uw ażany za w ychow aw cę narodu niem ieckiego. •

38 K. S k r z e t u s k i . Historia polityczna. 1773 s. 418-422. :9 Tam że s. 428, 430.

:0 G esam m elte W erke. T. 4 s. 172-173.

41 M. K o m m e r e 11. Der D ichter ais F ührer in der d eu tsch e n K lassik. K lop- stock, Herder. Goethe, Schiller, Jean Paul, H olderlin. B erlin 1928 s. 318.

42 F. M e i n e c k e . Die E ntstehung des H istorism us. M iinchen 1936 s. 397. P ań stw a k róla pruskiego n ie będą szczęśliwe, dopóki nie zo staną z pow rotem poroz­ dzielane. „Wo w ird sein Reich b leiben? Wo ist das R eich d er P y rrh u s? H at es m it diesem nicht grosse A eh n lich k eit?” — Do H erd era m ożna by odnieść słowa, k tóre Mickiewicz w w ykładach paryskich pow iedział o księdzu K ordeckim , m ianow icie iż w zniósł się na ta k ie w yżyny doskonałości m oralnej, że z nich w idać ju ż było przyszłość.

(16)

H erd er podnosił wysoko pokojow e usposobienie Słowian. Posuw ali się oni n a zachód nie jak zdobywcy, nie podbijali innych narodów i nie w y­ dzierali im ziemi. Idąc za u stęp u jący m w ojow niczym i aw anturniczym narodem germ ańskim i zajm ując opuszczone przezeń obszary opanowali w reszcie pokojowo najw iększą przestrzeń, jak ą kiedykolw iek jaki naród posiadał. Dzięki swej pracow itości n apraw ili zniszczenie pozostawione przez u stępujących. P rzeciw nicy „rabow ania i p lądrow ania”, dobroczynni i gościnni, pracow ici; „m iłośnicy w iejskiej swobody, ale potulni i posłusz­ n i” (ostatnie te dw ie cechy uw y d atn ił szczególnie Słowacki w Królu

Duchu), stali się Słow ianie wreszcie łupem w ojow niczych szczepów ger­

m ańskich. W ytępiono ich w całych prow incjach, albo zam ieniono w chło­ pów niew olnych, a ziem ie ich oddano biskupom i szlachcie. Ale poniew aż nie jest do pom yślenia, by w E uropie nie zapanow ały wreszcie prawo, spraw iedliw ość i pokój w m iejsce ducha wojowniczego, „przeto i wy, tak bardzo tera z poniżane a niegdyś tak pilne i szczęśliwe narody, zbudzicie się ze swego długiego i ociężałego snu, zrzucicie łańcuchy niewolnicze, zaczniecie użytkow ać, jako sw oją własność, piękne obszary od A driatyku aż do K arp at, od D onu aż do M uldy (lewy dopływ Łaby)”. Zapew nienia te kończy H erder, a u to r S tim m e n der V ô lker in Liedern, w ezw aniem do zbierania i rato w an ia od zagłady reszty zwyczajów, pieśni i podań słow iań­ skich i do napisania h isto rii „całego szczepu słow iańskiego”. O dtąd Sło­ w ianie zaczęli p atrzeć na sw oją histo rię oczami H erdera. Z niego czerpali w iarę w lepszą przyszłość 43.

Z daniem H erd era n a tu ra w ym aga tego, aby się n a ziem i rozw ijało w szystko, co się n a niej rozw ijać może i aby w tej różnorodności osiągnięć w szystko chw aliło S tw ó rc ę 44. S karży ł się w ięc na dążenie w ielkich wo­ jow niczych narodów do potęgi, bo prow adziło ono do ujarzm ien ia m ałych narodów . „W czasach późniejszych — pisze M einecke — skarga ta roz­ brzm iew a uderzająco często, a zawsze staw iał Łotyszów, Kurończyków, Prusów , L itw inów i Słow ian obok siebie” . W przym usow ym naw racaniu W ym ienionych narodów oraz Estończyków przez K rzyżaków oraz Sasów w N iem czech przez K arola W ielkiego u p a try w a ł „nie dającą się w yw abić plam ę podupadłego ch rześcijań stw a”. „K ażde z podbojów pow stałe p ań­ stw o było dla niego tw o rem o h yd n y m ”, bo każde takie państw o zaborcze rozryw ało organicznie zrośnięte k u ltu ry narodow e podbitych lu d ó w 45. Był n iezm iernie rad, że dotąd E uropie nie udało się zostać ty ra n k ą uszczęśli­

43 R. S c h i e r e n b e r g . D er politische Herder. G ra z 1932 s. 73-76; M e i ­ n e c k e , jw . s. 396, 453.

44 W edług cy tatu z Ideen zur Philosophie der Geschichte der Menschheit, p rzy­ toczonego przez ks. C ezarego P ęcherskiego w książce pt. B rodziński a Herder. K ra ­ ków 1916 s. 197.

(17)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [ . . . ] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 123

w iającą przym usow o w szystkie naro dy św iata, że jeszcze żadnem u N em ro- dowi nie udało się zapędzić ludzkość w jedno ogrodzenie 4B.

„Zbliżam y się — pisze H erder dalej — do tro n u n a tu ry i najgorszej tyranii, do bogatego w srebro i okrucieństw a P eru. T u biedni Indianie zostali najbardziej chyba uciśnięci, a ci co to czynili, to klechy [Pfaffen] i wśród kobiet zniew ieściali E uropejczycy. W szystkie siły ty ch d elikat­ nych dzieci n a tu ry , niegdyś ta k szczęśliw ych pod sw oim i Inkam i, m ają tę jedy n ą możność, z tłum ioną w sobie nienaw iścią cierpieć i znosić. W P eru niew olnik m urzyński jest w spaniałym stw orzeniem w porów naniu z nędzarzam i, do których k raj ten należy ” 47.

Pow iedział to H erder w r. 1785. A w r. 1773, czyli 12 la t wcześniej, pisał podobnie p ija r W incenty Skrzetuski. Głosił on, że E uropa zbogaciła się przez w yzysk k rajó w zam orskich. Ale nie w szystkim zdobywczym państw om wyszło to na dobre. H iszpania, m im o posiadania złotych gór w M eksyku i Chile, zupełnie zubożała. A m erykańskie kolonie już są sil­ niejsze od Anglii. Nie będzie ona m ogła zapobiec ich odpadnięciu, „które kiedyżkolw iek nastąpić m usi”. Doszło do tego trz y la ta później. P rzykład ten, pisze W. S krzetuski dalej, pow inien by „uderzyć ow ą nienasyconą w ojow ania chciwość i panow ania nad rozległym i k r a ja m i48”.

Postu lat ten, oczywiście w zupełnej niezależności od Skrzetuskiego, sform ułow ał także H erder w n astępujących słow ach: „jeżeli kiedykolw iek ludzkość [tj. hum anitaryzm ] znajdzie m iejsce w śród ludzkości [M enschlich- k eit im Reich der M enschheit], natenczas będzie ona m usiała n ajp ierw w yrzec się owego szalonego ducha zdobywczości [dem tollen E roberungs- geist entsagen], k tó ry z konieczności w niew ielu generacjach sam siebie zniszczyć m u si” 49. W ciągu następnych d w u stu la t okazało się przecież. że autom atycznie do takich k a ta stro f nie dochodzi, gdyż każda idea — jak pisał M ickiewicz w T ryb u n ie L u dów — p o trzeb u je siły m ate ria ln e j, by móc zwyciężać.

W taki to św iat now ych idei i m yśli oraz śm iałych spojrzeń w przysz­ łość w prow adzali uczniów swoich p ijarscy au to rzy podręczników dla szkół narodow ych, n a jp ie rw pijarskich, a potem także dla szkół KEN. P u n ktem w yjścia dla nich była teza M onteskiusza o zb y t w ielkiej rozległości p aństw jako przyczynie zagłady w nich swobód rep ub likańskich i stoczenie się

48 H e r d e r . Ideen zu r Philosophie der G eschichte der M enschheit. Berlin 1914 s. 101.

47 Tamże s. 69.

48 K. S k r z e t u s k i . M ow a w g łó w n iejszych m ateria ch politycznych. Warsza­ wa 1773 s. 43-54: Mowa V o osadach. „Że niepożyteczne państwom, gdy są nazbyt obszerne i gdy w zupełnej utrzymane być podległości n ie mogą”.

49 P ę c h e r s k i , jw. s. 197, przyp. 19. Cytat z Id ee n zu r P hilosophie der G eschichte der M enschheit.

(18)

ich do ty ra n ii i ucisku słabszych. To zaś, że, rozw ijając ten m otyw prze­ wodni, doszli do ty ch sam ych w yników , co po nich H erder, przynosi im szczególny zaszczyt. M ieli oni zaufanie do m łodzieży szkolnej, że i takie tru d n e zagadnienia i rozw iązania znajdą u niej zrozum ienie. Oddziaływali oni jednakże i na n astęp ne pokolenia młodzieży, te, które znalazły się pod zaboram i.

LA LU TTE CONTRE LA TYRANNIE, LES CONQUÊTES ET L 'IN JU S T IC E SOC IA LE DANS LES M ANUELS D’H ISTO IR E U TILISÉS PAR LES PIA R ISTES

AU X V III1-- S.

R É S U M É

J u s q u 'à p rése n t, la problèm e n 'a pas été étudié. En 1967, l'a u te u r des p résentes re m a rq u e s a p u b lié dans l ’ouv rag e collectif K u ltu ra i litera tu ra daw n ej P olski [Cul­ tu r e et litté r a tu re de l’an c ie n n e Pologne] (pp. 533-554) u n a rticle su r la façon dont les p ia riste s é c riv ire n t des m anuels polonais d ’histoire, cen trés su r l'an a ly se des causes de la g ra n d e u r et de la décadence des n atio n s; il y a m o n tré que ces p iaristes e u re n t po u r m odèles C harles Rollin, le p rem ier à avoir adopté ce poin t de vue dans l ’h isto rio g rap h ie, a u te u r de l 'H istoire ancienne en 14 volum es (1730), et M ontesquieu, qui en 1734 fit p a r a îtr e ses C onsidérations sur les causes de la grandeur des R om ains et de leur décadence.

M ontesquieu a v a it vu dans la tro p g ran d e extension de l’E ta t la cause de la ru in e de la lib e rté rép u b licain e dans la Rom e an tiq u e et de l'in tro d u ctio n de la m o­ n arc h ie; les a u te u rs p ia ristes de m an u els d ’h isto ire in sistè re n t à le u r to u r su r le rôle n éfa ste que jo u a ie n t d an s la vie des E tats e t des n atio n s les conquêtes te r r i­ to ria les et les ty ra n n ie s p a r elles engendrées, qui asserv issa ie n t et ex p lo ita ien t des n atio n s é tra n g è re s au ssi bien que le u rs p ro p res sociétés. Les a u te u rs en question, ce fu re n t les p ia riste s V incent et G aé tan S k rz etu sk i et D om inique Szybiński. Le p r e ­ m ie r (m. en 1791) com posa u n e H istoria pow szechna dla szk ó l narodow ych na k la ­ sę IV d zieje greckie zaw ierającą [H istoire u n iv e rse lle po u r écoles n ationales, classe de IV1', c o n te n a n t l’h isto ire grecque], publiée pour la p rem ière fois en 1786, rééditée d eu x fois au X V IIIe s. et au X IX e s. tro is fois, la d e rn iè re fois à K rzem ieniec en 1819. L, a u tre (m. en 1806) est l’a u te u r d ’u n e H istoria polityczna dla szlachetnej m ło ­ dzi zaw iera ją cej zebranie kró tkie: P rzy p a d kó w zn a k o m ity c h w daw nych m o n a r­ chiach [...] tu d zież U wagi p o lityc zn e nad za szłym i w ty ch że państw ach odm ianam i; na koniec: W yobrażenie heroiczne n ie k tó ry c h sław nych w starożytności ludzi. Do pojęcia m łodego w ie k u przystosow ana. [H istoire p olitique po u r la noble jeunesse c o n ten a n t un b rie f recu eil de fa its ém in en ts dans les anciennes m onarchies [...] aussi b ien que des O bservations politiques su r les ch angem ents su rv en u s dans ces E tats; à la fin: u n e Im age h éro ïq u e de ce rta in s hom m es célèbres dans l'A ntiq u ité. A ux cap acités d u je u n e âge adaptés]. La p re m iè re p a rtie en p a ru t en 1773. L a seconde, publiée en 1775, com porte, ą côté de ce ,,bref rec u eil”, des rem a rq u e s: „S u r la poli­ tiq u e e t l’a r t m ilita ire , le p la n d 'u n e p a ix p e rm a n e n te en E urope [...]”. En 1782 G aé tan S k rz e tu sk i fit p a r a îtr e des notes à l ’h isto ire u n iv e rse lle destinées a u x écoles natio n ales, classe de I II e, rééd itées l’an n ée suivante. D om inique Szybiński (m. en 1799)

(19)

W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 125

p u b lia en 1772 le tom e I de K ró tka w iadom ość o zn a k o m itszy c h w śioiecie m o n a r­ chiach [Brève in fo rm atio n su r les m o n arch ies p lu s ém in en tes dans le m onde], p ro ­ bab lem en t tra d u c tio n d’un ouvrage fran çais.

A côté des m anuels, l ’a u te u r a fia t é ta t des vues de S ta n isla s K o n arsk i r e la ti­ vem ent au x causes de la décadence de la lib e rté rép u b licain e à Rome, form ulées dans O sk u te c zn y m rad sposobie, ainsi que de l’oeu v re de V incent S k rz etu sk i M ow y o głów n iejszych m ateriach p o lityc zn yc h [Discours su r les m a tiè re s politiques im p o r­ tantes], 1773, p lu s p a rtic u liè re m e n t de son discous n ° V II: „S u r les paysans. O u’un

m auvais tra ite m e n t à eux infligé est un g ran d obstacle à la bonne m arch e de l ’a g r i­ c u ltu re ”.

A vant d 'a b o rd e r l’analyse de ces ouvrages l’a u te u r signale les vues co n c ern an t la ty ran n ie, lancées en Pologne a n té rie u re m e n t. Com m e Ignace P oto ck i fit élim in er des m anuels l'h isto ire biblique, dans les m anuels que les p ia ristes m entionnés plus h a u t éc riv ire n t po u r la Com m ission d ’E ducation N atio n ale il n ’y a au cu n e in fo rm a ­ tion su r le p rem ier ty ra n biblique N em rod, considéré com m e P olonais p a r l'in te r- p o la teu r de X IV e s. de la C hronique de G rande-P ologne. L 'a u te u r m e n tio n n e aussi la façon dont Ju le s Słow acki ex p liq u e dans son R o i-E sp rit l ’a p p a ritio n de la ty r a n ­ nie dans le m onde slave; c’est à la ty ra n n ie que la n atio n polonaise doit, suggère de poète, sa capacité de co u ffran ce et d 'en d u ran ce. C ep en d an t to u te n o tre h isto ire co n tre d it cette thèse de Słow acki. P our ce qui est du X V Ie s., l’a u te u r m en tio n n e les accusations qui v ers la fin de cette période se f ire n t en te n d re , accu satio n s p o rta n t su r les jésuites soupçonnés de vouloir in tro d u ire en P ologne l ’ab so lu tism e à la m a ­ nière espagnole. U ne place p articu liè re est accordée l ’étu d e des sy m p ath ies des p ia ­ ristes à l’égard du sé d itie u x L ubom irski, que G aé ta n S k rz etu sk i q u alifie de „célèb re” encore en 1773, en le co n sid éran t com me un innocent p ersé cu té p o u r „av o ir défendu les lib ertés e t les privilèges de la p a trie ”.

Les d eux S k rz etu sk i in cu lq u èren t a u x je u n es dans les écoles de p ia riste s et en suite dans celles de la Com m ission d ’E d ucation N ationale, la th èse m ise en a v a n t p a r S tan islas K onarski, selon laq u elle il y a v a it une „égalité n a tu re lle ". T outes les m a n ifesta tio n s de l’inégalité sont c o n tra ires au x „a rra n g e m e n ts de la n a tu re ” et p a r conséquent une p aix in té rieu re fondée su r l ’in ju stic e sociale ne s a u ra it g u ère être d urable. On ne peu t pas s’atte n d re à tro u v e r beaucoup d 'e sp rit civique chez ceux qui so u ffren t „une m isère effro y ab le'’. L a „p opulace” est le p ro d u it du d én u e m e n t e x trê ­ me, et non pas de ,,1'inconstance et de l ’e m p o rte m e n t”. Tous les m a lh eu rs de Rom e antique, enseigne Skrzetuski, p. ex. le so ulèvem ent de S p arta c u s, fu re n t le ré s u lta t de la violation de 1e» loi de l’égalité de tous. T ous les d eu x S k rz e tu sk i e x p liq u e n t aussi la révolte de paysans en U k ra in e au X V IIe s. p a r une tro p g ran d e oppression. Il p assen t ce p en d a n t sous silence le soulèvem ent m an é p a r G onta et Ż eleźniak. La répression cru e lle de celui-ci (em palem ent, etc.) fu t reprochée à S ta n islas-A u g u ste p a r les confédérés de B ar dans le u r acte de d é trô n e m en t de 1770. L ’abbé D. Szybiû- ski s’em p o rta it su rto u t contre l'in stitu tio n de l'esclavage dans l’A n tiq u ité et co n tre le trafic des esclaves développé aux tem ps m odernes p a r les P o rtu g a is, les A nglais e t les F rançais. „Ces esclaves — a firm e -t-il — p e u v e n t ê tre considérés com m e la honte de la n a tu re h u m aine; car ne se d istin g u a n t en rien, q u a n t à la n a tu re h u ­ m aine, des plus h au ts m onarques du m onde, ils fu re n t tra ité s com m e des bêtes sa u ­ vages”.

D ans la suite, l ’a u te u r p arle de l'in té rê t que K o n arsk i et ses disciples, a u te u rs de m onuels scolaires, p o rtè re n t au x o euvres de M ontesquieu (C onsidérations et De l’esprit des lois). L e u r b u t fu t de m o n tre r, en in v o q u a n t M ontesquieu, que l'a n a rc h ie était to u jo u rs g é n é ra tric e de tyran n ie. Ce fu t une m ise en g a rd e a d re ssée a u x gran d s seigneurs polonais, fa u te u rs de troubles, su rto u t que, ajo u te K o n arsk i, „quelque

(20)

peu r, la m éd io crité des esp rits et la bassesse g én é rale av a ie n t to u t noyé” et que le pays e n tie r d ésesp éra de to u te p ossibilité d ’am élioration. Ce fu re n t des accents de détresse, qui d eu x siècles p lu s tô t se fire n t e n te n d re chez P ie rre S karga. Ce d ern ie r fu t toutefois plus catég o riq u e dans sa défense des paysans polonais et dans ses a t t a ­ ques co n tre les oligarques. Les p ia riste s ne re p rire n t pas non plus les appels de S k arg a co n c ern an t la consolidation du pouvoir royal. L a sé p aratio n des trois p o u ­ voirs p réconisée p a r M ontesquieu f u t a u x yeux des p ia ristes u n in stru m e n t devant m e ttre fin au s m enées des m ag n ats a n a rch iq u e s et p rév e n ir la ty ran n ie.

M algré le u r cu lte de M ontesquieu, les p ia ristes polonais su re n t ce p en d a n t p a r ­ fois s’opposer à c e tte a u to rité. A insi K. S k rz etu sk i re je ta la thèse selon laquelle l’esclavage des peuples d’A sie ré s u lta it des conditions clim atiques. De l’avis de no tre p ia riste , „le despotism e n a q u it de l’ignorance et il est m a in te n u p a r la bêtise et le fa n a tis m e ”.

En su iv a n t en cela Rollin, nos p ia riste s ju g è re n t u tlile de m o n tre r a u x jeunes les héro s de l ’A n tiq u ité classique com m e m odèles à suivre. P a rm i ces m odèles p ro ­ posés p a r K. S k rz e tu sk i m a n g u en t les g ran d s co n q u é ran ts: A lex an d re le G rand, C é­ sa r ...; on y tro u v e p a r co n tre les d éfe n seu rs de le u rs peuples tels que D ém osthène. A ristide, E p am inondas, C aton d ’U tique... Il y a ég alem ent de gran d s c ré ate u rs d'o eu v res pacifiques.

A la fin de l'a rtic le l'a u te u r cite les vues sem blables de H erd er (m. en 1803). Le g ra n d p e n s e u r alle m a n d se m it à re n d re publiques ses opinions su r la tyran n ie, les conquêtes et l ’in ju stic e sociale p lu s ta rd que nos p ia ristes, m ais sans les connaître. Le fa it q u e ceu x -ci fu re n t les p rem iers, n ’est pas le m o in d re de le u rs m érites.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W mojej pierwszej pracy trafiłem na towarzystwo kolegów, którzy po robocie robili „ściepkę” na butelkę i przed rozejściem się do domów wypijali po kilka

Okazało się, że sfotografowałem nie szkołę tysiąclecia, tylko bardzo okazałą plebanię.. [W „Sztandarze Ludu”działała]

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Choć z jedzeniem było wtedy już bardzo ciężko, dzieliliśmy się z nimi czym było można.. Ale to byli dobrzy ludzie, jak

Jak wiadomo było, co jest, to się pojechało, więc jakoś tam sobie poradzili, ale już byli spóźnieni sporo.. Normalnie nie wolno im było, oczywiście, jechać na miejsce, czyli