R O C ZN IK I H U M A N ISTY CZN E T om X X V , z e s z y t 2 — 1977
!ANDRZEJ W OJTKOW SKI
WALKA Z TYRANIĄ, PO DBOJAM I I KRZYW DĄ SPOŁECZNĄ W PIJA R SK IC H PODRĘCZNIKACH H ISTO RII
Dopóki w pisaniu historii staroży tn ej obow iązyw ał zaprow adzony przez J. B. Bossueta judeocentryzm z opieraniem się na S tary m Testam encie jako źródle 1, pierwszego w dziejach ludzkości ty ra n a u p a try w an o w Nem - rodzie z księgi Genesis (10, 8-12). H istoryk żydow ski z pierw szego w ieku ery chrześcijańskiej Flavius Josephus określił go jako człow ieka niespo kojnego, sine pace. W edług A rabów N em rod nie mogąc ukończyć budow y wieży Babel, z której zam ierzał wyzw ać Boga do ostatecznej rozpraw y, począł mścić się na ludziach. A rabow ie nazy w ają go zatem buntow nikiem lub tyranem . Jako tego, k tó ry pierw szy przechw ycił ty ra n ię i narzucił ją ludom nie naw ykłym do niej, określił go Izydor z Sevilli (f 636). N a pod staw ie w spom nianego zw rotu sine pace K ron ika W ielkopolska zrobiła z niego w w. XIV Niemierzę, czyli Słow ianina: non p a x seu n on m en su -
rans pacem, „nie m ir lub nie m ierzący pokoju”, od którego rozpoczęła
się niew ola m iędzy ludźmi, gdy daw niej była niew zruszona wolność, k tó rego zuchwałość i śmiałość narzuciła praw o niew oli nie tylko braciom słow iańskiego pochodzenia, ale i całem u św iatu 2. W ten sposób X IV -w
ie-1 Discours sur l’histoire universelle, ie-168ie-1 O w pro w ad zen iu przezeń judeocen- tryzm u zob. F. K o n e c z n y , Kościół w Polsce w obec cyw ilizacji. „A teneum K a p ła ń skie” R. 14. T. 22: 1928 s. 420-421. P ija rz y po refo rm ie 1753 r. p rz y ję li dzieło B ossueta za podstaw ę w n au c za n iu historii. B ossuet sp raw ił, że h isto rię św iętą S tareg o T e s ta m e n tu w szyscy u zn ali za „głów ny trzon h isto rii s ta ro ż y tn e j” a Ż ydów za „m o ra ln ą oś św ia ta”. Z ta k im tra k to w a n ie m h istorii sta ro ż y tn e j zerw ała K o m isja E d u k a c ji N a ro dowej. Z lecając p ija ro w i K aje ta n o w i S k rz etu sk iem u n a p isan ie pod ręczn ik a h isto rii dla szkół narodow ych w edług zasad sform ułow anych przez Ignacego Potockiego, w y chow anka pijarskiego C ollegium N obilium , KEN za rządziła opuszczenie w nim h isto rii b iblijnej, bo ta m ia ła być tra k to w a n a oddzielnie (T. M a n d y b u r. O nauce historii w szkołach K o m isji E duka cyjn ej w Polsce. „M uzeum " 10:1894 s. 782-783). W okresie tzw. re s ta u ra c ji p ija r, P aw eł K otow ski, w H istorii sta ro ży tn e j zaw ierającej w sobie dzieje w s zy stk ic h narodów od stw orzenia św iata do p o ty c zk i pod A k c ju m , od 1 do 1974 roku św iata, w ydanej w W arszaw ie w r. 1818, w rócił do judeo cen try zm u w pisaniu h isto rii sta ro ż y tn e j.
2 B. K ii r b i s ó w n a. Studia nad K roniką W ielkopolską. P o zn ań 1962 s. 128-130; F. A r n o l d . Die Rechtslehre des M agisters G ratianus. W : Studia G ratiana. Vol. 1,
czny in te rp o la to r K ro n iki W ielkopolskiej ustalił p rio ry te t Słowiańszczyzny, w szczególności Polski, w zaprow adzeniu tyrańskiej form y rządu i w do k onyw aniu podbojów.
Z innego źródła w yw iódł Ju liu sz Słowacki ty ra n ię w Słowiańszczyźnie. w u ry w k u planu Króla Ducha znalezionym w autografie autora czyta my, że chodziło m u także o w ytłum aczenie „tajem nicy ty ra ń stw a w duchu p ierw o tn y ch Słow ian” i o przedstaw ienie „ucisku narodu pod siłą zatrw a żającego m iecza” Popiela, „w ierności pierw otnych Słowian i przyw iązania do panów, a razem nieugiętości ducha w m ęczarniach” :î, zadaw anych przez owego ty ra n a harfiarzow i Zorianow i. Dzięki przyzw yczajeniu naro du przez Popiela do znoszenia o k ru tn y ch cierpień, Polska stała się „na ból sk a łą ”, co jest etym ologią wcale nie lepszą od owej XV I-w iecznej, w edług k tórej N em rod był polskim Niem ierzą.
Nie m a żadnych historycznych dowodów na istnienie u nas epoki ty ran ii tak iej, jak ą w K rólu D uchu przedstaw ił Słowacki. Cierpliw e zno szenie jej, im putow ane przezeń narodow i, nie zgadza się z jego ch arak te rem . Polacy, jak stw ierdza Gall Anonim , byli dum ni z tego, że nigdy nie dali się ujarzm ić. Nie potrzebow ali też w ypędzać czy zabijać rodzim ych tyranów , bo ich wcale nie mieli. W olność polska przyciągała narody ościenne. W r. 1385 doszło do unii krew skiej, czyli do inkorporacji Litw y do K rólestw a; po zw ycięstw ie grunw aldzkim ludność całego państw a krzy żackiego poddała się królow i i otrzym ała odeń daleko idące swobody, o jakich pod panow aniem Zakonu ani m arzyć nie mogła. W r. 1545 stany pruskie, zrzucając z siebie ty rań sk ie w ładztw o krzyżackie i ściągając za to na siebie k lątw ę papieską i banicję cesarską, poddały się Kazim ierzowi Jagiellończykow i, synow i triu m fa to ra spod G runw aldu, i w trzynasto let niej w ojnie z Zakonem obroniły sw oją przynależność do Korony, w w ięk szej części bezpośrednią, a w m niejszej lenną. Za panow ania Z ygm unta A ugusta poddały się Polsce In fla n ty . Pod rządy ty rań sk ie n ik t dobrowolnie nie spieszy. Nie od królów też, których praw a i obowiązki były dokładnie ustalone w arty k u łac h henrykow skich i w Pacta conventa, obawiano się zaprow adzenia absolutyzm u w Polsce. W latach dziew ięćdziesiątych w. XV I ukazała się w d ru k u Actio prim a, czyli pierw sza mowa szlachcica polskiego przeciw jezuitom , członkom zakonu powstałego w Hiszpanii, posądzonym o zam iary zaprow adzenia w Polsce hiszpańskiego ustroju Bologna 1953 s. 463: „N em roth w ird geradezu ais hom inum oppressor et extinctor bezeichnet,” J. B. B ossuet w dziele pt. P olitique tirée des propres paroles de l'Ecriture Sainte, w ydanym w 5 la t po jego śm ierci, w r. 1709, w spom inając o Nem rodzie pisze, że p ierw szą p o budką do w ojen n iespraw iedliw ych jest pragnienie podbojów, że um iło w anie potęgi pchało tego „w ielkiego w oczach P an a m y śliw c a ’ do agresji przeciw k rajo m sąsiedzkim .
W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 109
politycznego. Z A ntw erpii, potężnej hiszpańskiej bazy, do G dańska było tylko sześć dni drogi a m asyw nie rozbudow ane kolegia jezuickie, takie jak w Poznaniu i Lublinie, łatw o m ogły stać się ostoją dla n ajeźd źcó w 4.
P ijaro m nigdy tego rodzaju zam ierzeń nie zarzucono. P rz y b y li oni do Polski w r. 1642, uciekając z M oraw przed Szwedam i, i od razu znaleźli opiekę u królów W ładysław a IV i J a n a K azim ierza, u biskupów polskich i w sejm ie Rzeczypospolitej. N aw et po skasow aniu ich zakonu przez Sto licę A postolską za ko n takty z Galileo G alilei w r. 1646 mogli oni nadal w Polsce prow adzić szkoły, aż w r. 1660 król Ja n K azim ierz i królow a M aria Ludw ika w yw alczyli w Rzym ie cofnięcie kasaty. Odw dzięczyli się za to pijarzy Polsce niezw ykłym przyw iązaniem do niej i patriotycznym w ychow yw aniem jej młodzieży. Ale niebaw em stanęli przed w yborem m iędzy wdzięcznością dla p a ry królew skiej a w dzięcznością dla w ielkich panów polskich, szczególnie dla Lubom irskich, od których otrzym ali pie niądze na uruchom ienie kolegium w Podolińcu n a Spiszu. K rólow a usilnie zabiegała o zaprow adzenie elekcji v iv e n te rege, co byłoby niew ątpliw ie dla Polski zbaw ienne, czem u jednakże, jako naruszającem u rzekom o swo body narodow e, przeciw staw ił się Je rz y Lubom irski w szczynając rokosz. W ydanie własnego podręcznika reto ry k i dało pijarom sposobność do zajęcia stanow iska wobec tego zaburzenia R zeczypospolitej przez dum nego m agnata. A utorem podręcznika był Stanisław Papczyński, k tó ry w latach 1657-1667 uczył w ym ow y w kolegiach w Podolińcu, W arszaw ie i Rzeszo wie, a potem w ystąpił ze zgrom adzenia i został założycielem m arianów , jedynego w daw nej Rzeczypospolitej rodzim ego m ęskiego zgrom adzenia zakonnego. Pieniądze na druk, przynajm niej drugiego i trzeciego w ydania z lat 1664 i 1665, dali widocznie Lubom irscy, skoro a u to r pom ieścił w nich panegiryk na ich cześć pt. Orationes ad, Luhom irios Principes, Stanisław a
i Jerzego. W w y daniu czw artym , w y d rukow anym bez daty, b rak ty ch
utw orów Papczyńskiego 5. Było to już w idocznie po u d an iu się rokosza nina, zwycięskiego na polu bitw y, na dobrow olne w ygnanie. Jeszcze w sto lat przeszło później p ijarzy nie szczędzili m u pochw ał za obronę swobód narodow ych przeciw zakusom dw oru królew skiego. K a je ta n S krzetuski w Historii p o lityczn ej dla szlachetnej m łodzi, w ydanej w rok u 1773 ale napisanej jeszcze nie na zam ów ienie KEN, pisze na stron ie 305 co n a s tę puje: „Fakcja królow ej Ludw iki, k tó rej się sprzeciw iał Lubom irski, now ą zajęła wrzawę, ale spraw iedliw ość i nad królew ską triu m fo w ała potęgą.
4 J. T a z b i r . L itera tu ra a n ty jezu ick a w Polsce 1578-1625. W arszaw a 1963 s. 56, 63-67, 71, 72; A. W o j t k o w s k i . Z d zie jó w szk o ln ic tw a ka to lickieg o dla św ieckich (do r. 1918) W: Księga Tysiąclecia K a to licyzm u w Polsce. Cz. 3. L u b lin 1969 s. 32-33.
5 G. K a r o l e w i c z. Z badań nad p ism a m i S tanisław a P apczyńskiego (1631- 1701). „Roczniki H um anistyczne" 23:1975 z. 2 s. 135 przyp. 15.
W iązały się na podźw ignienie prześladow anej niew inności wielkopolskie w ojew ództw a”. Na stronie 316, w rozdziale pt. Uwagi p olityczne nad dzie
ja m i o jc zy sty m i S krzetuski zganił po raz drugi przeciw ników rokoszanina
pisząc: „[...] a potem byli tacy, k tórzy sław nego Lubom irskiego dlatego. że p rzy sw obodach i przyw ilejach ojczystych obstaw ał, zgubić chcieli”. Dodać tu należy, że w ow ych usiłow aniach posługiw ano się także krzy w oprzysięstw am i.
B roniąc swobód szlacheckich przeciw dążeniom do w zm ocnienia w ła dzy królew skiej i do oszczędzenia krajo w i zakłóceń połączonych z bez królew iam i, p ija rz y przecież p o tra fili ganić to, co w u stro ju politycznym i społecznym szlacheckiej Rzeczypospolitej było złe. Przez całe życie, po cząwszy od pierw szego, w ydrukow anego w r. 1732 tom u pijarskiego w yda n ia V olum ina legum , K onarski w alczył ze „źrenicą” owych swobód, czyli z ty ra n ią liberum veto. Z owego ośmiotomowego zbioru praw polskich młodzież szkół p ijarsk ich m iała się przekonać, że nie opierało się ono na żadnej ustaw ie, że było tylko zgubnym dla Polski zwyczajem. M oralnem u unicestw ieniu uległo liberum veto w czterotom ow ym dziele Konarskiego
0 s k u te c z n y m rad sposobie. Po w y d ru k ow an iu w r. 1763 ostatniego tom u
żaden sejm już nie został zerw any.
Za K onarskim , w pajający m m łodzieży przekonanie o istnieniu „ n a tu raln ej rów ności” m iędzy lu d ź m i6, poszli h istorycy pijarscy K ajetan i W in cen ty Skrzetuscy. P ierw szy uczył, że n a tu ra nie ustanow iła żadnych różnic m iędzy sw oim i dziećmi, że dała w szystkim „jednakie praw o do darów sw oich” a także rów ność um ysłow ą różnicującą się tylko przez „edukację”. „N a tu ra nie u stanow iła ani panów, ani poddanych, ani książąt, ani nie w olników ; ani bogatych, ani ubogich. Jakżeż więc jednostronne i szkod liw e je s t u stanow ienie ludzkie, w prow adzające w b rew urządzeniom n a tu ry nierów ność w e w szystkich ty ch względach, tra k tu ją c jednych przychylnie, a krzyw dząc drugich. Pokój w ew nętrzn y o p arty n a krzyw dzie społecznej nie może być trw ały , bo krzyw dzeni buntow ali się dotąd i będą się b un tow ać nadal. Pospólstw o pow staje tylko w ostatniej biedzie, nie zaś z „nie- sta tk u i poryw czości”. Od cierpiących „ubóstw o niezm ierne” i dźw igają cych „ciężkie jarzm o ” nie m ożna w ym agać okazyw ania ducha obyw atel skiego. P sy chik a w szystkich w a rstw społeczeństw a polskiego je st jedno lita: też zm ysły, też p otrzeby, jeden koniec, jedne słabości, jedneż środk i”. W szystkie nieszczęścia starożytnego R zym u — pisze K. Skrzetuski da lej — pow stały z naruszenia p raw a pow szechnej równości. Nierówność zaprow adzono już w początkach przez ustanow ienie „senatorskich i gm in nych pokoleń”. D oprow adziło to do n astan ia za T arkw iniuszów ty ra n ii 1 ery okrucieństw . U ratow ało Rzym od ostatecznej zagłady danie w szyst ' L. K u r d y b a c h a . D zieje o św ia ty kościelnej do końca X V III w. W arszaw a 1949 s. 180.
W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H I S T O R I I 111
kim nadziei na równość, czego skutkiem było to, że każdy obyw atel stał się bohaterem . Lecz z czasem osłabła ta w ielkość duszy Rzym ian. W y buchły w alki w ew nętrzne, te zaś zawsze najbardziej „gm inow i” d a ją się we znaki. Wówczas to uratow ali Rzym try b u n o w ie „stosując p raw a do równości od sam ej n a tu ry przek azan ej i broniąc gm innego sta n u ”. W erze podbojów, kiedy Rzym odarł zw yciężonych a z kolei obyw atele złupili Rzeczpospolitą, nastała ogrom na nierów ność m ajątkow a a z nią pojaw iła się w zrastająca ciągle przestępczość 7.
G w ałcenie ustaw , w ojny domowe, zagłada wolności republikańskiej, skażenie obyczajów, m ordow anie ludzi, k tórzy odw ażyli się być uczciwi, wreszcie sam ow ładztw o cesarzy, k tó re otw orzyło b ram y najeźdźcom — oto skutki pogw ałcenia p raw a ró w n o śc i8.
D odatnia opinia K. Skrzetuskiego o rzym skich try b u n a c h lu d u daleka była od tego, co o nich sądził S tanisław K onarski pisząc, że to oni „w ol ność Rzym ianom obm ierzili i rzeczpospolitą zgubili”, że to ich Cezar „wziął za jej zgubę in stru m e n t”. M ieli oni w ładzę zakładania veta, „a z tym przykładem , pisze K onarski, dowodzi się, że nasza wolność z praw em więcej niż try b u ń sk im rw an ia sejm ów, albo sine pluralitate, stać nie może” 9.
Pisząc o złupieniu rzeczypospolitej rzym skiej przez obyw ateli K. Skrze- tuski zastrzega się, że nie brało w nim udziału „pospólstw o”. W m iarę w zrostu zasobów państw a potęgow ała się także chciw ość: „i w ierzyćże można, aby pospólstwo tego pierwszego niespraw iedliw ości k roku do puszczało się?” Zdobyli się n a to dostojnicy państw ow i, upojen i sw oją władzą, „wolę sw oją na m iejsce praw a zastaw iając” 10.
Na poparcie przytoczonej w yżej tezy, że „pospólstw o w o statn iej tylko pow staje biedzie”, Skrzetuski w skazuje na pow stanie niew olników pod S partakusem i na b u n ty kozackie na U krainie: „[...] a ty le w ojen dom o wych z Kozakami, jakiejże innej przypisać racji, jeżeli nie zbytecznej poddaństw a uciążliwości? u . W spraw ie ow ych w ojen dom ow ych w ypo wiedział się rów nież b ra t K ajetan a Skrzetuskiego, W incenty, także pijar, w spom inając „pam iętne dla naszego narod u i fataln e aż n ad to Paw luków , Muchów, N alew ajków i C hm ielnickich im iona, k tó re do u p a d k u praw ie nachyliły Rzeczpospolitą”. I on przyczyny w idzi w „o k ru tn y m uciśnieniu poddanych” 12. Żaden z obu braci nie w spom niał o Goncie i Żeleźniaku.
7 K. S k r z e t u s k i . P rzyp isy do historii po w szech n ej dla szk ó ł narodow ych na klasą trzecią. W arszaw a 1782 s. 36-38.
8 Tam że s. 41.
8 O sk u te c zn y m rad sposobie. W arszaw a T. 2 rozdz. 16. io p rzy p isy s. 42.
51 H istoria polityczna dla szla ch etn ej m łodzi. W arszaw a 1773 s. 324.
i; M ow y o głów n iejszych m ateriach p o litycznych. W arszaw a 1773 s. 75 (Mowa VII. O rolnikach. Z e uciążliw e obchodzenie się z n im i w ie lk ą je s t roln ictw a zaw adą).
O krucieństw a, któ ry ch się wówczas w tłu m ieniu b u n tu dopuszczano, w y pom nieli królow i Stanisław ow i A ugustow i konfederaci barscy w akcie detronizacji jego, ogłoszonym przez G eneralność w Preszowie, w paździer niku 1770 r. K ról został w nim n apiętnow any jako „ k ra ju nieprzyjaciel” i jako „ ty ra n ”, którego „w łaściw ym i i istotnym i znam ionam i” są „płacz, nędza, ubóstw o, spustoszenie, zabójstw a, gwałt, niew ola, kajdany, łańcu chy, spisy, noże, pale, haki i różnego okrucieństw a in stru m e n ta ”. Podrzu canie n a spisach, w bijan ie na pał, rozryw anie hakam i —• oto k ary stoso w ane w czasie pacyfikacji wobec zbuntow anych chłopów. Jednakże dnia 3 listopada 1771 porw anego króla konfederaci nie zabili, bo chcieli go oddać w ręce K azim ierza Pułaskiego. Ujęci zam achowcy ponieśli karę śm ierci przez ćw iartow anie.
In sty tu cję niew olnictw a w starożytności i handel niew olnikam i w cza sach now ożytnych n apiętnow ał ks. D om inik Szybiński, nauczyciel historii w m iędzyrzeckim (na W ołyniu) kolegium pijarskim . „Ci niew olnicy mogą się nazw ać srom otą n a tu ry ludzkiej ; niczym bowiem co do n a tu ry ludzkiej nie różniąc się od najw yższych m onarchów w świecie, byli jed nak jako bestie trak to w an i; zakupow ano ich i przedaw ano na rynkach, do najcięż szych robót za nędzne pożyw ienie obracano”, a gdy stali się niezdolni do pracy, „nie dbano o nich gorzej nad b y d lęta ”. A w w ieku Oświecenia „Anglicy, Francuzi, Portugalczykow ie etc. w A fryce i po innych krajach zak u p u ją M urzynów , nim i hand lują, zakupionych posyłają do osad am e rykańskich, gdzie w ciężkiej nędzy pracow ać m uszą” 13. Ks. Szybiński też w padł na pom ysł rozstrzygania sporów m iędzy państw am i pojedynkam i junaków , przez co w ojny stałyb y się niepotrzebne. Szlachetna, ale naiw na sugestia ta została przecież zastosowana, m ianow icie w przerw anym zdra dą m ajo ra P lu ta pojed y nk u Tadeusza Soplicy z kapitanem Rykowem. B itw a n a dziedzińcu dw oru soplicowskiego, nie rozstrzygnięta w ten spo sób, m usiała toczyć się dalej u .
W r. 1734 M onteskiusz ogłosił d rukiem swoje Considérations sur les
causes de la grandeur des Rom ains et de leur décadence. Dowodzi on
w ty m dziełku, że nie w aśnie w ew nętrzne, jak usiłow ał wykazać Bossuet, lecz zbyt w ielki rozrost obszaru im perium położył kres wolności rep u b li kańskiej w staro ży tn y m Rzym ie. P row incje położone na p ery feriach tak rozległego w ładztw a m ogły być u trzym an e w uległości i posłuszeństw ie tylko przez w ielkorządców w yposażonych w nieograniczoną władzę. Ci, co z obow iązku m usieli być straszn i dla ujarzm ionych narodów , po powrocie do m etropolii nie mogli być potu lny m i barankam i. Zrozum iałe jest zatem ich dążenie do zaprow adzenia i w niej rządów despotycznych. W ten spo
13 K r ó tk a w iadom ość o zn a k o m itszy c h w św iecie m onarchiach. T. 1. W arszaw a 1772 s. 189 przyp.
W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H I S T O R I I 113
sób to, co było — jak pisze M onteskiusz w swych Pensées et fra gm en ts — najdłuższym sprzysiężeniem , jakie kiedykolw iek zostało skierow ane p rze ciw całem u św iatu, obróciło się w końcu przeciw sam ej owej potędze i do prowadziło ją do zguby 15.
Za spraw ą A dam a K azim ierza C zartoryskiego Considérations zostały przełożone na język polski przez dwóch pijarów , A ntoniego W iśniewskiego i Józefa B axtera. Przekład ten ukazał się w d ru k u w trzecim tom ie R oz
m ów w ciekaw ych i potrzebnych, w filo zo ficzn ych i po lityczn ych m a teriach w Collegium N obilium w arszaw skich Scholarum P iarum m ianych
(1762 s. 103-354), bez podania nazw iska autora, k tó ry był niech ętny pap ie żowi i teologom. Dopiero w w yd an iu książkowym , w przedm ow ie W iś niewskiego, nazwisko to zostało ujaw nione. C zartoryski, k tórem u przekład ten był dedykow any, jako kom endant K orpusu K adetów założonego w r. 1766, kazał w nim w ykładać historię zgodnie z koncepcją M onte skiusza, czyli pod kątem w idzenia przyczyn wielkości państw oraz ich upadku ll!.
W dziełku M onteskiusza K onarski znalazł sześć przyczyn up ad k u w ol ności republikańskiej w starożytn y m Rzymie. B yły to: „szkaradne a nie ustanne kłótnie m iędzy ludem a p atrycju szam i” ; „nieuw ażna chuć Rzy m ian zdobyw ania i podbijania coraz now ych k rajó w a rozszerzenie bez końca potencji, k tó ra dla wielkości swojej ludzkim rozum em ani żadnym zabiegiem utrzym ać się nie m ogła” ; hetm anó w rzym skich prepotencja i ślepe do nich, bardziej jak do ojczyzny, przyw iązanie kilkaset m il zawsze od ojczyzny oddalonego w ojska” ; „cudzoziem ców najw iększy gm in osia dających w Rzym ie, którego m iasta ani znać ani kochać nie m ogli za swoją ojczyznę” ; „zepsow anie w ielkie w m ieście obyczajów przez łakom stw o, zbytek i irrelig ię” ; try b unó w am bicje i zw ady o k ru tn e ” 17.
Z ainteresow anie się Konarskiego zagładą wolności repu blik ań sk iej w Rzymie nie m iało bynajm niej c h a ra k te ru czysto antykw arskiego. Cho dziło mu o unaocznienie, na przykładzie rzym skim , w łasnem u narodow i, że anarchia kończy się zawsze tyranią. P rzytacza więc z Considérations następujące zdania: „Am bicji pełni ludzie, którzy wolność chcą zgubić, konfuzję n aprzód w rad y wprow adzić, rządy za ty m znieść i anarchię wnieść usiłują.” W łaśnie „hetm anów rzym skich p rep o te n cja ” pokazała, co w tej m ierze p o trafi zdziałać. T rium w irow ie Pom pejusz, K rassus i Cezar „niecnoty najpierw ej publiczne od k a r i p raw a w yjęli, cokolw iek na h a m ulec grzechów i obyczajów zepsow anych daw no św iątobliw ość i m ądrość 15 A. W o j t k o w s k i . Zagadnienie p rzy czy n ioielkości i u p a d ku p a ń stw i n a rodów w podręcznikach pijarskich. W: K ultura i literatura daw n ej Polski. W arszaw a 1967 s. 533-554.
16 Ł. K u r d y b a c h a. Staropolski ideał w ych o w a w czy. Lw ów 1938 s. 116. 17 K o n a r s k i . O sk u te c zn y m rad sposobie T. 2 rozdz. 16.
opisały, w yw rócili. Cokolwiek na trzym anie w powinności każdego i ku dobrem u rządzeniu praw a rozkazały, znieśli”. Dobrzy praw odaw cy starają się urządzić rzeczpospolitą jak najlepiej, a obyw ateli zrobić lepszymi, „oni zaś, aby ja k najgorszych z nich zrobić usiłow ali” . „Łakom stw o ludu za ostrzyli, w prow adziw szy w e w szelkie obierania przedajność krysek. 0 am bicję, o szkodliw e korupcje, o źle spraw ow ane urzędy oskarżonym całą ufność zostaw ili w okup ian iu się i złocie. Elekcje bronią i żelazem zakłócili i znieśli. T ry b u n ały bo jaźnią, groźbam i i gw ałtam i przestraszyli. M agistratów i lu d u rzym skiego powagę zwalili. Tak pierw si ci ludzie w szystko do góry obrócili, żeby przez te n ierządy ludow i rzym skiem u jego w łasną obm ierzili w olność” 18. Do ty ch stw ierdzeń M onteskiusza dodaje K onarski: „I dokonali tego”.
C zytelnicy mogli w praw dzie dośpiew ać sobie w duszy, że to samo, k u bek w kubek, działo się w ówczesnej Polsce. Lecz K onarski uznał za po trzeb ne podpow iedzieć im to w yraźnie. Pisze więc co n astęp uje: „Nie m ożem y, dobrą w ia rą idąc, zaprzeć tego, że niem ałe przynajm niej tych rzeczy podobieństw o i u nas widzim y. N arzekam y na try b u n ały i sądy niespraw iedliw e i często bez w sty d u przedajne, na krzyw oprzysięstw a, obrócone już p raw ie w nałóg i n a tu rę ”. N arzekam y „na krzyw dy od moż niejszych i m ocniejszych nieznośne i że m ałych ty ran ó w i ty ra n ii nad słabszym i co n iem iara jest w szędzie”. „Że w ojska do k raju proporcji 1 w ew n ętrznego bezpieczeństw a aż z ohydą zbyt m ało i tego kom plet n ie zm iernie k rzy w dzo ny”. „Że bojaźń jakaś, lichość um ysłów i podłość g eneraln a opanow ała w szystko”. N arzekam y na dbanie o w łasne tylko in te re sy a zanik dbania o ojczyznę, na oszustw a i fałsze w transakcjach publicznych; na nied o statek skarbu koronnego, „uboższego i gorzej rzą dzonego od w ielu m iastek cudzoziem skich” ; na upadek handlu, „poddań stw a niezm ierne ubóstwo, m iast i m iasteczek ru in ę ” ; na „śm iecią m onety k raj zarzucony”, na niem ożność otw arcia w łasnej m ennicy krajow ej. Skar żym y się na „opresje od sąsiadów nieznośne” ; na „zewsząd granic usz czerbki i gw ałty i podczas pokoju ja s y ry ” ; na b rak bezpieczeństw a m ienia pryw atnego, żon i życia, pow odow any przez „dom ow e i obce najazdy i ku p y sw aw olne”. T rw ają nieugaszone m iędzy panam i niesnaski”. Za kłócane są „elekcje urzędów , posłów, sędziów ”. „Sejm y, sejm iki niegodzi w ie bez u stan k u rw ane, że od 70 lat jed en tylko o rd y n ary jn y sejm racho w ać się m oże”. „N ieskończone m iędzy Kościołem i św ieckim i utarczk i”. „Z postro n n ym i tysiączne interesa z niezm ierną Rzeczypospolitej krzyw dą [...]” „Niesław a, hańba, słabość, srom ota, upadek na w szystkim całego n a ro d u ”. „ P raw ojczystych zupełna ru in a ”. „Rozpacze w ielkie po całym k raju , że już nigdy lepiej nie będzie, nie sąż to próby anarchii? nie sąż
W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H I S T O R I I 115
to oczywiste dowody, że bez rad y i sejm ów giniem y? że te n stan, w k tó rym jesteśm y, niczem u przypisać się nie może, ty lko rw a n iu ustaw iczn e m u sejm ów? możeż kto o tym w ątpić rozsądnie?” 19
W szystko to już było w czasach P io tra Skargi i on też, silniej od Modrzewskiego, nap iętno w ał owe nadużycia w iodące R zeczpospolitą do zguby. Żaden z p ijaró w też, potępiając ucisk chłopów, nie znalazł słów, które by siłą sw oją przew yższały sform ułow ania Skargi, m ów iących o „krw i abo pocie żyw ych poddanych i km iotków ” — „jako ziarn a pod m łyńskim kam ieniem , tak ci km iotkow ie pod p an y sw ym i” . Z w rotów ty ch użył Skarga w ósm ym z kazań sejm owych, pośw ięconym „niekarności grzechów jaw n y ch ”. Zdaniem jego ucisk chłopów w Polsce był zatem jed nym z owych grzechów jaw nych, których n ik t nie karał. T ak sp raw a ta nabrała c h a ra k te ru religijnego, z żadnym , jak w iadom o, skutkiem . Nie pomogło też ujęcie ucisku chłopów ze stro ny p raw nej. W kazaniu siódm ym , m ówiącym o praw ach niespraw iedliw ych, Skarga porusza „i owo złe p ra wo, którym km iecie i w olne ludki, Polaki i w ierne chrześcijany, poddane ubogie, niew olnikam i czynią [...] Jeżeli nie k u pieni ani pojm ańcy, jeśli Polacy tejże krw ie, nie Turcy ani Tatarzy, jeśli chrześcijanie: czem uż w tej niew oli stęk ają? Czemu ich nie jako niew olników , ale jako na jem ników używ ać nie m am y [...] Jakżeż się tak im praw em w szystkiego na świecie chrześcijaństw a nie wstydzić? Jak o się o tak ą ty ra ń stw a krzyw dę na oczy boskie ukazać?” 20
Skarga żądał „wolności osobistej dla chłopa i zniesienia sądów p a try - m onialnych”. Radził też zamienić pańszczyznę n a pracę najem ną, a więc w ynagradzaną, gdyż w przeciw nym razie zm ieniłaby się tylk o nazw a a nie rzecz sama. „O zupełnym jednak rów n o u p raw nien iu w szystkich w a rstw społecznych [Skarga] nie mówi, owszem, jego zdaniem , stan y pow inny pozostać tak, jak są: pod tym względem nie w zniósł się nad przesądy swego w ieku, tak samo jak M odrzewski [...]” 21. Ale i p ijarzy w dw ieście lat później nie zażądali tego w yraźnym i słowami, m im o że ty le słów użyli na w ykazanie szkodliwości pogwałcenia praw a rów ności w staroży tnym Rzymie. Lecz wolności osobistej dla chłopów, czyli zniesienia poddaństw a, zażądał K onarski w Rozm ow ach o uszczęśliw ieniu w łasnej o jczyzn y. „N ie wola ludu prow adzi do ubóstw a całego n a ro d u ”. „N ie dziw ujm y się i nie- plenności ludu, nie mogącego się w takiej krzew ić niew oli, nie dziw ujm y się i tej z włości naszych, z cudzoziemskimi skom parow anych, niezm iernej rocznych dochodów różności, [...] której różnicy ta jest jed y n a przyczyna:
19 I. C h r z a n o w s k i . Historia literatury niepodległej Polski. W arszawa 1971 s. 460-461. Wywody Konarskiego, zawarte w dziele O sku teczn ym rad sposobie, są tu przytoczone.
*> Tamże s. 270. 21 Tamże s. 270.
mnogość, dowcip i praca ludzi” 22. Żądał też K onarski oczynszowania chłopów i podział m iędzy nich ziemi folw arcznej 2:!.
O w iele silniej niż K onarski napiętnow ał Skarga zgubną rolę m agnatów w h isto rii n aszej. Ową „złotą w olność” szlachecką nazw ał on wolnością „p iek ieln ą”, gdyż prow adziła do anarchii i u p adk u państw a. Zwrócił też uw agę na to, że owa wolność jest tylko pozorną wolnością, „w istocie bow iem szlachta jest w niew oli u „królików ”, to jest m agnatów , którzy robią co chcą, a szlachta w prostocie nie wiedząc, co się dzieje, przyzw ala i w rzaskiem w szystko o dpraw uje; ci zaś „królikow ie” z sobą się wadząc i jeden d rugiem u zajrząc w szystko nogam i wzgórę obrócą, w szystko wam zepsują i was pogubią”. Pow iedział to patriotyczny kaznodzieja w szóstym kazaniu sejm ow ym zatytułow anym „O m onarchijej i królestw ie”, gdzie w y stąpił z pom ysłem w zm ocnienia w ładzy króla przez pow ierzenie mu w ładzy ustaw odaw czej, czyli zaprow adzenia w Polsce m onarchii na podo bieństw o francuskiej czy hiszpańskiej 21. Posądzenie jezuitów przez autora w spom nianej wyżej Actio prim a o zam iar zaprow adzenia w Polsce hisz pańskiego u stro ju politycznego nie było zatem całkowicie bezpodstawne. Jeżeli w sto lat później p ija r S tanisław Papczyński, jak wspom niano wyżej, a w dwieście la t po Skardze p ija r K ajetan Skrzetuski — o czym rów nież wyżej była m ow a — w ystąpili w obronie Jerzego Lubom irskiego jako tego, co się upom niał o wolność szlachecką a w rzeczywistości, według Skargi, o wolność „p iekieln ą”, to był to w ielki krok wstecz uczyniony.
Zgubną rolę, jak ą w dziejach naszych odegrało możnowładztwo, na św ietlił Skarga rów nież w d rugim kazaniu sejm ow ym O miłości k u ojczyź
nie. Ignacy C hrzanow ski zaśw iadczył m u, iż „on jeden jedyny tak jasno
zrozum iał, że m agnaci „cieśniąc i k u rcząc” miłość ojczyzny w swoich do m ach i „p ojedynkow ych p o ży tk ach ”, to jest dbając nie o szczęście Polski, tylko o potęgę sw ych domów i rodów, w trącają ojczyznę w przepaść” ; że on „jeden jed y n y wreszcie ośmielił się rzucić ty m m agnatom straszne sło wo, że ich serca są — złodziejskie” 25. Z arzut ten, który magnaci schowali spokojnie do kieszeni, gdyż m u żaden z nich nie zaprzeczył, opierał się na stw ierdzonym o k radan iu przez nich skarbu państw a. W ystarczy zajrzeć do siódm ego tom u A cta Tom iciana z lat 1522 i 1523, by się przekonać o słusz ności tego zarzutu. Otóż szlachta w ielkopolska uprosiła sobie zamianę udziału osobistego w pospolitym ruszeniu przeciw T urkom i T atarom na danin ę pieniężną. D anina została w płacona i niezw łocznie przez panów
22 Z. L i b e r a . „P rze d m o w a ” do P ism w y b ra n yc h Stanisław a Konarskiego. W arszaw a 1955 s. 37.
23 K u r d y b a c h a . D zieje ośw ia ty kościelnej s. 181. 24 C h r z a n o w s k i , jw . s. 269.
W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H I S T O R I I 117
koronnych rozkradziona 2li. Nie m ogła brać w ty m udziału szlachta w iosko wa, k tóra m iała tylko możność uciskania sw oich chłopów pańszczyźnia nych. Mogli to uczynić tylko ci, co byli u żłobu, czyli m ożnow ładcy. Działo się to oczywiście i w czasach Skargi, skoro mógł je on, jako zjaw isko notoryczne, tak niesłychanie śmiało napiętnow ać.
Żaden z pijarów nie ośm ielił się napiętnow ać rządów m agnackich w daw nej Rzeczypospolitej tak, jak to uczynił Skarga. O strzeżenie: „Pol sko, z sam ych panów tw oja zguba” zostało w ypow iedziane dopiero pod koniec jej istnienia jako państw a, i to nie przez któregoś z pijaró w lecz przez Stanisław a Staszica. K azania sejm ow e Skargi przedrukow ano w w. XVIII tylko dw a razy, m ianowicie w r. 1738 i 1792, to drugie w w arszaw skiej d ruk arn i pijarów , po raz pierw szy w osobnym, książkow ym w ydaniu. Pięciu natom iast w ydań doczekało się w X V III w. Ż ołnierskie nabożeństw o Skargi. P rzedruk z r. 1763 został doszczętnie zaczytany przez konfederatów barskich.
Na poskrom ienie anarchii i ty ra n ii m agnackiej potrzebne było wzm oc nienie władzy centralnej, królew skiej. Mogło ono być uskutecznione przez przyznanie królow i w ładzy także ustaw odaw czej, po odebraniu jej sejm o wi, który, w edług Skargi, m iał zatrzym ać tylko praw o uchw alania podat ków. W latach, w których podręczniki sw oje pisali obaj Skrzetuscy, o takim wzm ocnieniu władzy królew skiej nie mogło być mowy, gdyż sprzeciw iał m u się w ielki a u to ry tet M onteskiusza żądającego ścisłego podziału władz, jako jedynego skutecznego pogodzenia dwóch w yłączających się w zajem nie postulatów : silnej władzy rządow ej, bez k tó rej żadne państw o u trz y mać się nie może, i wolności obyw ateli. W praw dzie K a je ta n S krzetuski w r. 1773 pisał, że „naród szwedzki pod jedynow ładnością szczęśliwy b y ł”, że pod rządam i W azów „więcej m iał chw ały, ubezpieczenia i rozległości”, że Dania „po ustanow ieniu jedynow ładztw a [...] w e w szystko o b fitu je” 27, ale w r. 1782 był już innego zdania pouczając m łodzież chodzącą do trz e ciej klasy, że „w państw ach m onarchicznych bardzo m ała obyw atelów cząstka do rządów w chodzi”, że i tę cząstkę sam ow ładca m a „za trzodę niewolników, którzy na resztę poddaństw a k ajd any k u ją ”, że inaczej jest w k rajach w olnych, w których „każdy człowiek jest obyw atelem a być powinien politykiem , praw odaw cą i rep u b lik an in em ” 28. Do ow ych k rajó w wolnych Skrzetuski zaliczał niew ątpliw ie Polskę. W k rajach z takim u stro jem politycznym do ty ran ii dojść może tylko w tedy, gdy „obyw atel może bezkarnie nie być posłusznym urzędnikom ”. W tedy k raj, „zakłócony sw a wolą obywatelów, m niej lub więcej do bezrzędności i u pad ku nachylać się
20 A cta Tom iciana 7.
27 Historia polityczna dla szlachetnej m łodzi t. 1 s. 380.
będzie” . A gdy do tego dojdzie i to jeszcze, że nadużycia urzędów bedą bez k arn e, „w ted y in n y m ty lko sposobem, ale zginie w szystko, a cicha ty ra n ia z ty m w iększym niebezpieczeństw em w ciśnie się, że powagą i pozorem p raw a będzie się u trzy m y w ać” 29. Pisząc o „sw aw oli obyw atelów ” autor m iał an arch ię m agnacką n a m yśli. Przeciw niej, ja k i przeciw nadużyciom ze stro n y w ładzy w ykonaw czej, sam a groźba n astan ia ty ra n ii nie mogła być w ystarczający m środkiem zaradczym . Pozostał tylko postu lat podziału w ładz najw yższych, w y su nięty przez M onteskiusza. P rz y ją ł go i K ajetan S krzetuski, gdyż w ykon an y „prow adzi za sobą spraw iedliw ość i bezstron ność u staw i pew niejsze ich w yko n anie” 30. U K onarskiego nie m a jeszcze ani śladu tej teorii. „Bo też, pisze W ładysław Konopczyński, jak i byłby sens teo rii M onteskiusza dla Polski czasów saskich?” „Spostrzeżenie, iż rozłączenie pełnom ocnictw różnych organów zabezpiecza wolność, dobrze znane było Polakom od czasów zygm untow skich. W w. X V III i K arwicki, i Leszczyński, i K onarski ro zp raw iają o rów now adze inter M aiestatem et
L ib erta tem ”, „M ieliśm y więc od daw na sw oją séparation des pouvoirs,
doprow adzoną do ostateczności”. B yła jed na w ładza praw odawcza. „Był cały szereg w ładz w ykonaw czych, naw zajem sobie niepodległych: kró lew ska, hetm ań sk a [kłócące się niekiedy o praw o bezpośredniego rozkazy w ania pułkom ], dalej w ładza m arszałkow ska, podskarbińska etc, nie m ów iąc ju ż o w ładzach sam orządnych”. M onteskiusz u nas „najpierw m usiałby zlepić z k ilk u n astu w ładz trz y skoncentrow ane, potem by je dopiero rozgraniczał” 31. W dziesięć la t po śm ierci K onarskiego uczeń jego, K ajetan Skrzetuski, uznał przecież za m ożliw e zaprow adzenie i u nas takiego podziału władz, jakiego żądał M onteskiusz, i zastąpienia nim po
działu, k tó ry już daw no pow inien był być u su n ięty do lam usa.
K ajetan Skrzetuski, k tó ry tyle zawdzięczał M onteskiuszowi, przecież p o tra fił m u się przeciw staw iać. O drzucał m ianow icie jego tezę o decydu jącym w pływ ie k lim atu n a c h a ra k te r narodów . W szczególności nie zgadzał się z jego w yw iedzeniem niew oli ludów azjatyckich z w arunków klim a tycznych, w k tó ry ch one żyły. Jego zdaniem „despotyzm urodził się z gru- biaństw a, niew iadom ości, a głupstw o i fanatyzm go u trz y m u je ”. G ene- raln iej u ją ł to zagadnienie w 15 la t później w Przestrogach dla Polski (1790) S tanisław Staszic pisząc, że „ustaw a tow arzyska dla ludzi jakiego kolw iek k lim atu jest jed n a ”, że „żadne położenie k ra ju nie odm ienia n a tu ra ln y c h p raw człow ieka”. „Nigdzie klim at, wszędzie gw ałt przeistacza człowieka. Z ostaw ia m ilionom ludzi życie, a sobie jednem u przyw łaszcza p raw a do tego życia należące” 32.
29 Tamże s. 40-41. 30 Tamże s. 43.
31 W. K o n o p c z y ń s k i . S ta n isła w K onarski. Warszawa 1926 s. 230-232. 32 W. S m o l e ń s k i . M o n teskiu sz w Polsce X V II1 w iek u . Warszawa 1927 s. 86.
W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 119
W czternastotom ow ym dziele swoim pt. H istoire ancienne, k tórej tom pierw szy ukazał się w r. 1730, C harles R ollin (1661-1741) nie tylko stw o rzył wzór pisania historii pod k ątem w idzenia przyczyn w ielkości narodów oraz ich upadku, ale przekonał także naro d y należące do k u ltu ry regionu śródziem nom orskiego, że histo ria staro ży tn a jest niezastąpiona w w ycho w aniu chrześcijańsko-m onarchistycznym . W szczególności w skazał on na bohaterów starożytności klasycznej, jako na najlepsze w zory dla młodzieży. W jego przedstaw ieniu chodzą oni w aureoli cnót heroicznych w ielkich św iętych. Z tego pow odu cytow ane dzieło jego było czytane aż w głąb w. X I X 33.
Poszedł za ty m i w skazaniam i i K ajetan Skrzetuski, n a jp ie rw w drugiej części swej Historii p o litycznej dla szlachetnej m łodzi z ro ku 1775. W śród wzorów starożytnych, p rzedstaw ianych m łodzieży polskiej do naśladow a nia, w ielki ten w róg podbojów, ucisku i ty ra n ii nie um ieścił ani A leksan dra Wielkiego, ani Cezara. U w zględnił n atom iast obrońców i w ybaw ców ojczyzny, zaczynając od A rystydesa a kończąc na S tefanie Czarnieckim . J e st tam oczywiście i Epam inondas, o k tó ry m K onarski napisał tragedię. Są tam i wielcy tw órcy dzieł p o k o jo w y c h 34. W r. 1782 w yłożył dokładniej zapatryw anie sw oje na k u lt bohaterów : „Znać ludzi jest zaszczytem sam e go rozum u a człow ieka doskonałością. Do histo rii należy w ystaw iać i p rzy pom inać jego dzieje. Tam się w istocie o dkryw a owo najpięk niejsze i n a j szlachetniejsze wszechmocności w n atu rze dzieło: człow iek [...] On p an u je nad ziemią, chociaż jej tylko szczyptą jest; k tó ry jed n y m um ysłu swojego poruszeniem albo się niżej kładzie od zw ierząt, albo się w dziera do p rzy b y tk u nieśm iertelności [...]” W histo rii uczym y się odkryw ać „dw a n a j praw dziw sze heroizm u źródła: wolność um ysłu i cnotę serca, bo te są zw yczajne dusz w ielkich poruszenia” 33.
P rzykładem stoczenia się człowieka, owego „najpiękniejszego i n a j szlachetniejszego wszechmocności w n a tu rz e dzieła”, poniżej zw ierząt, jest u Skrzetuskiego cesarz K aligula, k tó ry by ł „niecnotą, zbrodniarzem , zabójcą, okrutnikiem , złoczyńcą, ty ra n e m i jeżeli jeszcze co gorszego po wiedzieć m ożna”. Ale Skrzetuski znalazł też w h isto rii rzym skiej przykład przeistoczenia się o k rutn ika w dobrego władcę. Chodzi o cesarza A ugusta, który jako O ktaw ian był „srogim, m ściwym , rozpustnym , niespraw iedłi-M onteskiusz m ówi o tym w rozdziale trzecim księgi X V II dzieła o duchu praw . P rzeciw staw ia m u się S k rzetu sk i w H istorii p o lityczn ej dla szlach etn ej m łodzi. Cz. 2 s. 186. W ypow iedź S taszica n a s. 11 Przestróg dla Polski.
33 E. F u e t e r. Geschichte der neueren H istoriographie. München 1936 s. 290; A. W o j t k o w s k i jw. s. 533-554.
34 K. S k r z e t u s k i . H istoria polityczna. Cz. 2. 1775 s. 212-213.
35 K. S k r z e t u s k i . P rzyp isy do H istorii pow szechn ej dla szk ó ł narodowych
na klasę trzecią. 1782 s. 1-2 w rozdz. 1 zawierającym „Wykład przedsięwzięcia
w ym o k ru tn ik ie m ”, a jako A ugust „ludzkim , w spaniałym , dobroczynnym ” cesarzem . Tu S krzetuski przeprow adza znakom itą paralelę m iędzy jednym i drugim : „O ktaw ian był to rozw iązły R zym ianin i niepoczciw y obywatel, niew dzięczny i o k ru tn y triu m w ir, A ugust był dobry pan, m ądry rządca, p ro te k to r nauk. O ktaw ian z B rutusem i K asjuszem za wolność obstają cym i w alczył, A ugust z nieprzyjaciółm i w ojow ał rzym skiego państw a. O ktaw ian zadał ostatn i cios ojczystej wolności, gdy jeszcze była rzeczą- pospolitą, A ugust ożywił ją, gdy już była m onarchią. P anow ał srogo O ktaw ian, kiedy m u się i łaskaw ie panować nie godziło, panow ał łaskawie A ugust, gdy ok ru tn ie panow ać m ógł: albo się rodzić, albo um ierać był nie pow inien. G dyby się był O ktaw ian nie rodził, nie byłoby proskrypcji, m orderstw , triu m w ira tu ; gdyby był A ugust nie um ierał, Tyberiuszów, N eronów, D om icjanów R zym ianie by nie w idzieli” 3(i.
Ale b y ł też w śród cesarzy rzym skich jeden bez skazy. Był nim, według M onteskiusza, T rajan, stanow iący przykład, że i w m onarchiach mogą być dobrzy władcy. Pochw ała T rajan a przez M onteskiusza tak się spodo bała K onarskiem u, że ją w swoim przykładzie um ieścił w dziele O sk u
tec zn y m rad sposobie: „T rajan, najlepszy z panów , o których kiedykolw iek
pisała historia, szczęśliwy, kto żył pod panow aniem jego. Nie jak pan, ale jak ociec, nie ja k sługom i niew olnikom , ale jak dzieciom panował. Prócz tego n ik t nad niego m iędzy cesarzam i szczęśliwszy, n ik t większego lustru im ieniow i rzym skiem u nie przydał. Ze w szystkich m iar m ądry w pokoju p ań stw a rządca i wódz najsław niejszy na w ojnie. N atu ry do dobrze w szystkim czynienia skłonnej. Rozsądku, któ rym łatw o zaraz w ybrać mu było co najlepszego w radach. U m ysłu do najw iększych i najpiękniejszych rzeczy sposobnego i do w szystkich cnót zrobionego, w których nic nadto nie było. Mąż, nad którego n ik t nie był w łaśniejszy do ludzkiej ozdobienia n atu ry , ani podobniejszy do boskiej” . Do tego dodał K onarski: „Niechaj takich m ają m onarchów , a będą zawsze szczęśliwe i swobodne mo n a rc h ie ” 37.
W śród obrońców wolności republikańskiej przeciw zakusom jedyno- w ładztw a w y su w ają się u K ajetan a Skrzetuskiego na plan pierw szy De- m ostenes w G recji i K aton U tyceński w Rzymie.
O pierw szym z nich mówi on, że jest w ielki zarów no jako „republi- k an t jako i w y tw o rn y m ów ca” ; że był „najw iększym nieprzyjacielem poddaństw a i n iew oli”, że „Filip i A leksander, królow ie m acedońscy, przyznali, że straszniejszego w nim m ieli nieprzyjaciela niżeli w zjedno czonych w szystkich G reków siłach” . Cóż dopiero byłoby, kończy ch arakte
26 K . S k r z e t u s k i . H istoria polityczna. 1773 s. 431. 433-434.
37 K o n a r s k i . O sk u tec zn ym . rad sposobie. T. 2, § X VII pt. „M ają sw oję pod dobrym i p an y i m o n a rc h ie p rzy sto jn ą w olność: lecz s tra s z n a je s t o d m ia n a rzeczy - pospolitych w m o n a rc h ię i absolutyzm w p ad a jąc y ch ; czego w R zy m ian ach p rz y k ła d ” .
W A L K A Z T Y R A N I Ą [...J , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 121
rystykę jego Skrzetuski, gdyby „okrętam i, w ojskiem i skarbam i Grecji rozporządzał, kiedy m ow ą jed n ą całą poruszał G recję?” O K atonie pisze, że u mego „nienaw iść ty ra n ii już się w ted y pokazyw ała, gdy dow ie dziawszy się o zabójstw ach Sylli [Sulli] życie m u odebrać chciał”. „Ćw i czył się ten rep u b lik an t w krasom ów stw ie, lecz ty m celem, aby m iał czym bronić praw a spraw iedliw ości”. Po zw ycięstw ie Cezara pod Pharsalus, „unosząc niby na łonie swoim wolność z W łoch w ypędzoną, udał się do Utyki, tam nie m ając już nadziei ocalenia p raw i wolności odebrał sobie życie, które sądził niepożyteczne”. S krzetuski nie pochw ala tego samo bójstw a i nazyw a je fałszyw ym heroizm em , „k tóry życie odbiera w tedy, kiedy się zdaje n ajnudniejsze” . Ale dodaje, że czcimy jego pam ięć za jego poświęcenie się dla dobra ojczyzny 39.
W ielki m yśliciel niem iecki J. G. H erder w ypow iadał te same, co w spół cześni m u Skrzetuscy, przekonania w spraw ie w alki z tyran ią, podbojam i i uciskiem społecznym. W Ideen zu r Philosophie der G eschichte der M en-
schheit, ogłoszonych drukiem w łatach 1784-1791, sław ił on S partakusa.
„Byłoby cudem , gdyby te ogrom ne rzesze uciskanych ludzi nie w yrządziły Rzymowi żadnej szkody, gdyż jak każde złe urządzenie, tak i to, m usiało samo się mścić i karać” . „Owa krw aw a w ojna niew olników , k tó rą S p a rta kus odw ażnie i m ądrze przez trzy lata z R zym ianam i toczył”, nie była zresztą jed y n ą zem stą u c isk a n y c h 40. Lżył H erder w szelką cezaryczną potęgę czynu i w ładztw a (die Schm ahung jed er C asarischen T at- und H errscherk raft); za wyżej od niej stojącą uw ażał n ajskrom niejszą zasługę dla dobra ludu i najuboższą regułę m oralną (das bescheidenste V erdienst um Volkswohl, die arm ste Sittenregel) ; pochw alił au to ra ody na cześć w yzw olenia chłopów z poddaństw a; w ierzył, że A leksander W ielki m usi głęboko skłonić głowę przed cesarzem A ntoninem Piusem (138-161) za dobroczynną jego politykę w ew nętrzną i skuteczną obronę granic cesar stw a 41. P ań stw u F ry dery k a II przepow iadał taki sam los, jaki spotkał państw o P y rrh u sa 42. Nic więc dziwnego, że w szkole pruskiej nie mógł
być uw ażany za w ychow aw cę narodu niem ieckiego. •
38 K. S k r z e t u s k i . Historia polityczna. 1773 s. 418-422. :9 Tam że s. 428, 430.
:0 G esam m elte W erke. T. 4 s. 172-173.
41 M. K o m m e r e 11. Der D ichter ais F ührer in der d eu tsch e n K lassik. K lop- stock, Herder. Goethe, Schiller, Jean Paul, H olderlin. B erlin 1928 s. 318.
42 F. M e i n e c k e . Die E ntstehung des H istorism us. M iinchen 1936 s. 397. P ań stw a k róla pruskiego n ie będą szczęśliwe, dopóki nie zo staną z pow rotem poroz dzielane. „Wo w ird sein Reich b leiben? Wo ist das R eich d er P y rrh u s? H at es m it diesem nicht grosse A eh n lich k eit?” — Do H erd era m ożna by odnieść słowa, k tóre Mickiewicz w w ykładach paryskich pow iedział o księdzu K ordeckim , m ianow icie iż w zniósł się na ta k ie w yżyny doskonałości m oralnej, że z nich w idać ju ż było przyszłość.
H erd er podnosił wysoko pokojow e usposobienie Słowian. Posuw ali się oni n a zachód nie jak zdobywcy, nie podbijali innych narodów i nie w y dzierali im ziemi. Idąc za u stęp u jący m w ojow niczym i aw anturniczym narodem germ ańskim i zajm ując opuszczone przezeń obszary opanowali w reszcie pokojowo najw iększą przestrzeń, jak ą kiedykolw iek jaki naród posiadał. Dzięki swej pracow itości n apraw ili zniszczenie pozostawione przez u stępujących. P rzeciw nicy „rabow ania i p lądrow ania”, dobroczynni i gościnni, pracow ici; „m iłośnicy w iejskiej swobody, ale potulni i posłusz n i” (ostatnie te dw ie cechy uw y d atn ił szczególnie Słowacki w Królu
Duchu), stali się Słow ianie wreszcie łupem w ojow niczych szczepów ger
m ańskich. W ytępiono ich w całych prow incjach, albo zam ieniono w chło pów niew olnych, a ziem ie ich oddano biskupom i szlachcie. Ale poniew aż nie jest do pom yślenia, by w E uropie nie zapanow ały wreszcie prawo, spraw iedliw ość i pokój w m iejsce ducha wojowniczego, „przeto i wy, tak bardzo tera z poniżane a niegdyś tak pilne i szczęśliwe narody, zbudzicie się ze swego długiego i ociężałego snu, zrzucicie łańcuchy niewolnicze, zaczniecie użytkow ać, jako sw oją własność, piękne obszary od A driatyku aż do K arp at, od D onu aż do M uldy (lewy dopływ Łaby)”. Zapew nienia te kończy H erder, a u to r S tim m e n der V ô lker in Liedern, w ezw aniem do zbierania i rato w an ia od zagłady reszty zwyczajów, pieśni i podań słow iań skich i do napisania h isto rii „całego szczepu słow iańskiego”. O dtąd Sło w ianie zaczęli p atrzeć na sw oją histo rię oczami H erdera. Z niego czerpali w iarę w lepszą przyszłość 43.
Z daniem H erd era n a tu ra w ym aga tego, aby się n a ziem i rozw ijało w szystko, co się n a niej rozw ijać może i aby w tej różnorodności osiągnięć w szystko chw aliło S tw ó rc ę 44. S karży ł się w ięc na dążenie w ielkich wo jow niczych narodów do potęgi, bo prow adziło ono do ujarzm ien ia m ałych narodów . „W czasach późniejszych — pisze M einecke — skarga ta roz brzm iew a uderzająco często, a zawsze staw iał Łotyszów, Kurończyków, Prusów , L itw inów i Słow ian obok siebie” . W przym usow ym naw racaniu W ym ienionych narodów oraz Estończyków przez K rzyżaków oraz Sasów w N iem czech przez K arola W ielkiego u p a try w a ł „nie dającą się w yw abić plam ę podupadłego ch rześcijań stw a”. „K ażde z podbojów pow stałe p ań stw o było dla niego tw o rem o h yd n y m ”, bo każde takie państw o zaborcze rozryw ało organicznie zrośnięte k u ltu ry narodow e podbitych lu d ó w 45. Był n iezm iernie rad, że dotąd E uropie nie udało się zostać ty ra n k ą uszczęśli
43 R. S c h i e r e n b e r g . D er politische Herder. G ra z 1932 s. 73-76; M e i n e c k e , jw . s. 396, 453.
44 W edług cy tatu z Ideen zur Philosophie der Geschichte der Menschheit, p rzy toczonego przez ks. C ezarego P ęcherskiego w książce pt. B rodziński a Herder. K ra ków 1916 s. 197.
W A L K A Z T Y R A N I Ą [ . . . ] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 123
w iającą przym usow o w szystkie naro dy św iata, że jeszcze żadnem u N em ro- dowi nie udało się zapędzić ludzkość w jedno ogrodzenie 4B.
„Zbliżam y się — pisze H erder dalej — do tro n u n a tu ry i najgorszej tyranii, do bogatego w srebro i okrucieństw a P eru. T u biedni Indianie zostali najbardziej chyba uciśnięci, a ci co to czynili, to klechy [Pfaffen] i wśród kobiet zniew ieściali E uropejczycy. W szystkie siły ty ch d elikat nych dzieci n a tu ry , niegdyś ta k szczęśliw ych pod sw oim i Inkam i, m ają tę jedy n ą możność, z tłum ioną w sobie nienaw iścią cierpieć i znosić. W P eru niew olnik m urzyński jest w spaniałym stw orzeniem w porów naniu z nędzarzam i, do których k raj ten należy ” 47.
Pow iedział to H erder w r. 1785. A w r. 1773, czyli 12 la t wcześniej, pisał podobnie p ija r W incenty Skrzetuski. Głosił on, że E uropa zbogaciła się przez w yzysk k rajó w zam orskich. Ale nie w szystkim zdobywczym państw om wyszło to na dobre. H iszpania, m im o posiadania złotych gór w M eksyku i Chile, zupełnie zubożała. A m erykańskie kolonie już są sil niejsze od Anglii. Nie będzie ona m ogła zapobiec ich odpadnięciu, „które kiedyżkolw iek nastąpić m usi”. Doszło do tego trz y la ta później. P rzykład ten, pisze W. S krzetuski dalej, pow inien by „uderzyć ow ą nienasyconą w ojow ania chciwość i panow ania nad rozległym i k r a ja m i48”.
Postu lat ten, oczywiście w zupełnej niezależności od Skrzetuskiego, sform ułow ał także H erder w n astępujących słow ach: „jeżeli kiedykolw iek ludzkość [tj. hum anitaryzm ] znajdzie m iejsce w śród ludzkości [M enschlich- k eit im Reich der M enschheit], natenczas będzie ona m usiała n ajp ierw w yrzec się owego szalonego ducha zdobywczości [dem tollen E roberungs- geist entsagen], k tó ry z konieczności w niew ielu generacjach sam siebie zniszczyć m u si” 49. W ciągu następnych d w u stu la t okazało się przecież. że autom atycznie do takich k a ta stro f nie dochodzi, gdyż każda idea — jak pisał M ickiewicz w T ryb u n ie L u dów — p o trzeb u je siły m ate ria ln e j, by móc zwyciężać.
W taki to św iat now ych idei i m yśli oraz śm iałych spojrzeń w przysz łość w prow adzali uczniów swoich p ijarscy au to rzy podręczników dla szkół narodow ych, n a jp ie rw pijarskich, a potem także dla szkół KEN. P u n ktem w yjścia dla nich była teza M onteskiusza o zb y t w ielkiej rozległości p aństw jako przyczynie zagłady w nich swobód rep ub likańskich i stoczenie się
48 H e r d e r . Ideen zu r Philosophie der G eschichte der M enschheit. Berlin 1914 s. 101.
47 Tamże s. 69.
48 K. S k r z e t u s k i . M ow a w g łó w n iejszych m ateria ch politycznych. Warsza wa 1773 s. 43-54: Mowa V o osadach. „Że niepożyteczne państwom, gdy są nazbyt obszerne i gdy w zupełnej utrzymane być podległości n ie mogą”.
49 P ę c h e r s k i , jw. s. 197, przyp. 19. Cytat z Id ee n zu r P hilosophie der G eschichte der M enschheit.
ich do ty ra n ii i ucisku słabszych. To zaś, że, rozw ijając ten m otyw prze wodni, doszli do ty ch sam ych w yników , co po nich H erder, przynosi im szczególny zaszczyt. M ieli oni zaufanie do m łodzieży szkolnej, że i takie tru d n e zagadnienia i rozw iązania znajdą u niej zrozum ienie. Oddziaływali oni jednakże i na n astęp ne pokolenia młodzieży, te, które znalazły się pod zaboram i.
LA LU TTE CONTRE LA TYRANNIE, LES CONQUÊTES ET L 'IN JU S T IC E SOC IA LE DANS LES M ANUELS D’H ISTO IR E U TILISÉS PAR LES PIA R ISTES
AU X V III1-- S.
R É S U M É
J u s q u 'à p rése n t, la problèm e n 'a pas été étudié. En 1967, l'a u te u r des p résentes re m a rq u e s a p u b lié dans l ’ouv rag e collectif K u ltu ra i litera tu ra daw n ej P olski [Cul tu r e et litté r a tu re de l’an c ie n n e Pologne] (pp. 533-554) u n a rticle su r la façon dont les p ia riste s é c riv ire n t des m anuels polonais d ’histoire, cen trés su r l'an a ly se des causes de la g ra n d e u r et de la décadence des n atio n s; il y a m o n tré que ces p iaristes e u re n t po u r m odèles C harles Rollin, le p rem ier à avoir adopté ce poin t de vue dans l ’h isto rio g rap h ie, a u te u r de l 'H istoire ancienne en 14 volum es (1730), et M ontesquieu, qui en 1734 fit p a r a îtr e ses C onsidérations sur les causes de la grandeur des R om ains et de leur décadence.
M ontesquieu a v a it vu dans la tro p g ran d e extension de l’E ta t la cause de la ru in e de la lib e rté rép u b licain e dans la Rom e an tiq u e et de l'in tro d u ctio n de la m o n arc h ie; les a u te u rs p ia ristes de m an u els d ’h isto ire in sistè re n t à le u r to u r su r le rôle n éfa ste que jo u a ie n t d an s la vie des E tats e t des n atio n s les conquêtes te r r i to ria les et les ty ra n n ie s p a r elles engendrées, qui asserv issa ie n t et ex p lo ita ien t des n atio n s é tra n g è re s au ssi bien que le u rs p ro p res sociétés. Les a u te u rs en question, ce fu re n t les p ia riste s V incent et G aé tan S k rz etu sk i et D om inique Szybiński. Le p r e m ie r (m. en 1791) com posa u n e H istoria pow szechna dla szk ó l narodow ych na k la sę IV d zieje greckie zaw ierającą [H istoire u n iv e rse lle po u r écoles n ationales, classe de IV1', c o n te n a n t l’h isto ire grecque], publiée pour la p rem ière fois en 1786, rééditée d eu x fois au X V IIIe s. et au X IX e s. tro is fois, la d e rn iè re fois à K rzem ieniec en 1819. L, a u tre (m. en 1806) est l’a u te u r d ’u n e H istoria polityczna dla szlachetnej m ło dzi zaw iera ją cej zebranie kró tkie: P rzy p a d kó w zn a k o m ity c h w daw nych m o n a r chiach [...] tu d zież U wagi p o lityc zn e nad za szłym i w ty ch że państw ach odm ianam i; na koniec: W yobrażenie heroiczne n ie k tó ry c h sław nych w starożytności ludzi. Do pojęcia m łodego w ie k u przystosow ana. [H istoire p olitique po u r la noble jeunesse c o n ten a n t un b rie f recu eil de fa its ém in en ts dans les anciennes m onarchies [...] aussi b ien que des O bservations politiques su r les ch angem ents su rv en u s dans ces E tats; à la fin: u n e Im age h éro ïq u e de ce rta in s hom m es célèbres dans l'A ntiq u ité. A ux cap acités d u je u n e âge adaptés]. La p re m iè re p a rtie en p a ru t en 1773. L a seconde, publiée en 1775, com porte, ą côté de ce ,,bref rec u eil”, des rem a rq u e s: „S u r la poli tiq u e e t l’a r t m ilita ire , le p la n d 'u n e p a ix p e rm a n e n te en E urope [...]”. En 1782 G aé tan S k rz e tu sk i fit p a r a îtr e des notes à l ’h isto ire u n iv e rse lle destinées a u x écoles natio n ales, classe de I II e, rééd itées l’an n ée suivante. D om inique Szybiński (m. en 1799)
W A L K A Z T Y R A N I Ą [ ...] , W P I J A R S K I C H P O D R Ę C Z N I K A C H H IS T O R I I 125
p u b lia en 1772 le tom e I de K ró tka w iadom ość o zn a k o m itszy c h w śioiecie m o n a r chiach [Brève in fo rm atio n su r les m o n arch ies p lu s ém in en tes dans le m onde], p ro bab lem en t tra d u c tio n d’un ouvrage fran çais.
A côté des m anuels, l ’a u te u r a fia t é ta t des vues de S ta n isla s K o n arsk i r e la ti vem ent au x causes de la décadence de la lib e rté rép u b licain e à Rome, form ulées dans O sk u te c zn y m rad sposobie, ainsi que de l’oeu v re de V incent S k rz etu sk i M ow y o głów n iejszych m ateriach p o lityc zn yc h [Discours su r les m a tiè re s politiques im p o r tantes], 1773, p lu s p a rtic u liè re m e n t de son discous n ° V II: „S u r les paysans. O u’un
m auvais tra ite m e n t à eux infligé est un g ran d obstacle à la bonne m arch e de l ’a g r i c u ltu re ”.
A vant d 'a b o rd e r l’analyse de ces ouvrages l’a u te u r signale les vues co n c ern an t la ty ran n ie, lancées en Pologne a n té rie u re m e n t. Com m e Ignace P oto ck i fit élim in er des m anuels l'h isto ire biblique, dans les m anuels que les p ia ristes m entionnés plus h a u t éc riv ire n t po u r la Com m ission d ’E ducation N atio n ale il n ’y a au cu n e in fo rm a tion su r le p rem ier ty ra n biblique N em rod, considéré com m e P olonais p a r l'in te r- p o la teu r de X IV e s. de la C hronique de G rande-P ologne. L 'a u te u r m e n tio n n e aussi la façon dont Ju le s Słow acki ex p liq u e dans son R o i-E sp rit l ’a p p a ritio n de la ty r a n nie dans le m onde slave; c’est à la ty ra n n ie que la n atio n polonaise doit, suggère de poète, sa capacité de co u ffran ce et d 'en d u ran ce. C ep en d an t to u te n o tre h isto ire co n tre d it cette thèse de Słow acki. P our ce qui est du X V Ie s., l’a u te u r m en tio n n e les accusations qui v ers la fin de cette période se f ire n t en te n d re , accu satio n s p o rta n t su r les jésuites soupçonnés de vouloir in tro d u ire en P ologne l ’ab so lu tism e à la m a nière espagnole. U ne place p articu liè re est accordée l ’étu d e des sy m p ath ies des p ia ristes à l’égard du sé d itie u x L ubom irski, que G aé ta n S k rz etu sk i q u alifie de „célèb re” encore en 1773, en le co n sid éran t com me un innocent p ersé cu té p o u r „av o ir défendu les lib ertés e t les privilèges de la p a trie ”.
Les d eux S k rz etu sk i in cu lq u èren t a u x je u n es dans les écoles de p ia riste s et en suite dans celles de la Com m ission d ’E d ucation N ationale, la th èse m ise en a v a n t p a r S tan islas K onarski, selon laq u elle il y a v a it une „égalité n a tu re lle ". T outes les m a n ifesta tio n s de l’inégalité sont c o n tra ires au x „a rra n g e m e n ts de la n a tu re ” et p a r conséquent une p aix in té rieu re fondée su r l ’in ju stic e sociale ne s a u ra it g u ère être d urable. On ne peu t pas s’atte n d re à tro u v e r beaucoup d 'e sp rit civique chez ceux qui so u ffren t „une m isère effro y ab le'’. L a „p opulace” est le p ro d u it du d én u e m e n t e x trê me, et non pas de ,,1'inconstance et de l ’e m p o rte m e n t”. Tous les m a lh eu rs de Rom e antique, enseigne Skrzetuski, p. ex. le so ulèvem ent de S p arta c u s, fu re n t le ré s u lta t de la violation de 1e» loi de l’égalité de tous. T ous les d eu x S k rz e tu sk i e x p liq u e n t aussi la révolte de paysans en U k ra in e au X V IIe s. p a r une tro p g ran d e oppression. Il p assen t ce p en d a n t sous silence le soulèvem ent m an é p a r G onta et Ż eleźniak. La répression cru e lle de celui-ci (em palem ent, etc.) fu t reprochée à S ta n islas-A u g u ste p a r les confédérés de B ar dans le u r acte de d é trô n e m en t de 1770. L ’abbé D. Szybiû- ski s’em p o rta it su rto u t contre l'in stitu tio n de l'esclavage dans l’A n tiq u ité et co n tre le trafic des esclaves développé aux tem ps m odernes p a r les P o rtu g a is, les A nglais e t les F rançais. „Ces esclaves — a firm e -t-il — p e u v e n t ê tre considérés com m e la honte de la n a tu re h u m aine; car ne se d istin g u a n t en rien, q u a n t à la n a tu re h u m aine, des plus h au ts m onarques du m onde, ils fu re n t tra ité s com m e des bêtes sa u vages”.
D ans la suite, l ’a u te u r p arle de l'in té rê t que K o n arsk i et ses disciples, a u te u rs de m onuels scolaires, p o rtè re n t au x o euvres de M ontesquieu (C onsidérations et De l’esprit des lois). L e u r b u t fu t de m o n tre r, en in v o q u a n t M ontesquieu, que l'a n a rc h ie était to u jo u rs g é n é ra tric e de tyran n ie. Ce fu t une m ise en g a rd e a d re ssée a u x gran d s seigneurs polonais, fa u te u rs de troubles, su rto u t que, ajo u te K o n arsk i, „quelque
peu r, la m éd io crité des esp rits et la bassesse g én é rale av a ie n t to u t noyé” et que le pays e n tie r d ésesp éra de to u te p ossibilité d ’am élioration. Ce fu re n t des accents de détresse, qui d eu x siècles p lu s tô t se fire n t e n te n d re chez P ie rre S karga. Ce d ern ie r fu t toutefois plus catég o riq u e dans sa défense des paysans polonais et dans ses a t t a ques co n tre les oligarques. Les p ia riste s ne re p rire n t pas non plus les appels de S k arg a co n c ern an t la consolidation du pouvoir royal. L a sé p aratio n des trois p o u voirs p réconisée p a r M ontesquieu f u t a u x yeux des p ia ristes u n in stru m e n t devant m e ttre fin au s m enées des m ag n ats a n a rch iq u e s et p rév e n ir la ty ran n ie.
M algré le u r cu lte de M ontesquieu, les p ia ristes polonais su re n t ce p en d a n t p a r fois s’opposer à c e tte a u to rité. A insi K. S k rz etu sk i re je ta la thèse selon laquelle l’esclavage des peuples d’A sie ré s u lta it des conditions clim atiques. De l’avis de no tre p ia riste , „le despotism e n a q u it de l’ignorance et il est m a in te n u p a r la bêtise et le fa n a tis m e ”.
En su iv a n t en cela Rollin, nos p ia riste s ju g è re n t u tlile de m o n tre r a u x jeunes les héro s de l ’A n tiq u ité classique com m e m odèles à suivre. P a rm i ces m odèles p ro posés p a r K. S k rz e tu sk i m a n g u en t les g ran d s co n q u é ran ts: A lex an d re le G rand, C é sa r ...; on y tro u v e p a r co n tre les d éfe n seu rs de le u rs peuples tels que D ém osthène. A ristide, E p am inondas, C aton d ’U tique... Il y a ég alem ent de gran d s c ré ate u rs d'o eu v res pacifiques.
A la fin de l'a rtic le l'a u te u r cite les vues sem blables de H erd er (m. en 1803). Le g ra n d p e n s e u r alle m a n d se m it à re n d re publiques ses opinions su r la tyran n ie, les conquêtes et l ’in ju stic e sociale p lu s ta rd que nos p ia ristes, m ais sans les connaître. Le fa it q u e ceu x -ci fu re n t les p rem iers, n ’est pas le m o in d re de le u rs m érites.