• Nie Znaleziono Wyników

Elementy polskiego charakteru narodowego w warunkach diaspory

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Elementy polskiego charakteru narodowego w warunkach diaspory"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Brożek, Andrzej

Elementy polskiego charakteru

narodowego w warunkach diaspory

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2, 149-171

(2)

A n drze j Brożek

ELEMENTY POLSKIEGO CHARAKTERU NARODOWEGO

W WARUNKACH DIASPORY

P róbę system atyzacji cech narodow ych Polaków i ich potom ków n a em i­ g racji w ypad n ie poprzedzić zw róceniem u w ag i na kilk a punktów .

— T rzeba pam iętać, że niniejsze rozw ażania dotyczą zbiorowości rozpro­ szonych na całym świecie, a liczących w różnych m om en tach m inionych stu la t od 3,5 m in do 10 m in osób. K ażd y obszar, na k tó ry m poza Polską spoty­ k a m y skupiska ludności polskiej i pochodzienia polskiego, m a sw oją specyfikę, poniew aż n a cechy c h ara k te ru lokalnej g ru p y polskiej czy polonijnej oddzia- ły w u ją cechy c h ara k te ru narodow ego m ieszkańców społeczeństw a globalnego, w k tó ry m ta g ru p a się znalazła. Jeżeli ted y podnosim y odmienności c h a ra k ­ te r u narodow ego Polaków w K rólestw ie i w W ielkim K sięstw ie Litew skim , w zaborze p ru sk im (który b y n a jm n iej pod ty m w zględem nie jest jednolity, jeżeli zwrócić tu uw agę chociażby tylko na specyfikę Górnego Śląska) oraz w zab orze austriack im (legitym ującym się różnym i cechami c h ara k te ru m iesz­ kańców nie tylko M ałopolski W schodniej i Zachodniej lecz n ad to Cieszyńskie­ go), wówczas ty m ostrzej uśw iadom im y sobie różnice analogicznych cech np. zbiorowości polskich, k tó re znalazły się na Zachodzie Europy, oraz tych, któ re znalazły się w obu A m erykach (przy czym inaczej będą kształto w ały się te cechy w K anadzie inaczej u zbiorowości polonijnych osiadłych w poszczegól­ nych regionach geograficznych S tanów Zjednoczonych, b y przytoczyć jako przykład odmienność typów Polonii chicagow skiej i nowojorskiej).

— B rak odpow iednich badań, k tó re m ogłyby stanow ić zadow alającą pod­ staw ę do w nioskow ania i uogólnienia. W piśm iennictw ie — zarów no n a u k o ­ wym , ja k i n ienaukow ym (np. publicystyce, rep o rtażach itp.) — znaleźć można w praw dzie w iele rozw ażań na in teresujący nas tem at, spotyka się przygodne, przypadkow e informacje, przy k ład y indyw idualne itp. Równocześnie inne do­ św iadczenie historyczne m ów i n a m o zachow aniu określonych cech przez p o ­ kolenia kolonistów niem ieckich na ziemiach polskich, o cechach specyficznych Żydów w polskiej diasporze. Ale- wszystko to nie pozw ala n a b ardziej p recy ­ zyjną naukow o analizę cech charakterologicznych poszczególnych zbiorowości polonijnych. N aw et w p rzy p ad k u Polonii w USA, gdzie — zdaw ałoby się — d obry początek d a ły b adania W iliam a I. Thomasa oraz F lo rian a Z nanieckie­ go — tru d n o jest A m erykanom polskiego pochodzenia udzielić i dziś odpo­ wiedzi na p y tan ie „jacy jesteśm y” . P ew n e bad an ia w ty m zakresie prow adził w e F ra n c ji J a n Gruszyński, choć badał on nie ty le cechy ile stereo ty p y o P o ­ lak ach w e F ra n c ji *. Ponadto trzeba stwierdzić, iż — rzecz to ogrom nie

istot-1 J . G r u s z y ń s k i , I n t e g r a c j a p s y c h o s p o ł e c z n a s p o ł e c z n o ś c i p o l s k i e j го е F r a n c j i , P r z e g l ą d Z a c h o d n i , 1979, n r 2, s s . - 83— 112. A u t o r t e n z e s t a w i ł I n d e k s p o z y t y w n y c h c e c h P o l a k ó w w e F r a n c j i (s. 94), k t ó r y j e d n a k o b e j m u j e r a c z e j s t e r e o t y p y o P o l a k a c h . N a p i e r w s z y c h t r z e c h m i e j s c a c h z n a j d u j ą s i ę — w e d ł u g c z ę s t o t l i w o ś c i w y s t ę p o w a n i a — n a s t ę p u j ą c e c e c h y : 1 — p r a

(3)

1 5 0 An dr ze j Brożek

na — dysponujem y w ty m zakresie w zasadzie spojrzeniam i na interesujące

nas cechy niejak o „od w e w n ą trz ”, tj. Polaków czy osób polskiego pochodze­ nia, a w ięc nie pozbaw ionym i subiektyw izm u; z pewnością spojrzenie „z ze­ w n ą trz ” też jest nacechow ane subiektyw izm em (uzmysławia nam to np. współcześnie zachodnioeuropejskie spojrzenie na G astarbeiterów ), a dopiero z konfro n tacji takich dw óch spojrzeń — tezy i anty tezy — zarysow ać się może synteza. Tymczasem b ra k niezbędnych dla tego rodzaju syntezy w ielo­ stro n n y ch analiz spraw ia, że w w ielu frag m en tach niniejszego arty k u łu dom i­ nować będzie w skazyw anie na przesłanki, jakie mogą rzutow ać na przem iany polskiego c h ara k te ru narodow ego w w a ru n k ac h diaspory, gdy sta n b a d ań nie pozw ala na k o n k re tn e sygnalizow anie tak ich zmian.

— Przytoczone okoliczności sp raw iają, iż jakakolw iek, w sch arak tery zo ­ w an y ch tu w arunkach, próba osiągnięcia ta k szeroko zarysow ującej się skali cech charakterologicznych różnych regionalnych g ru p ludności polskiej i p o ­ chodzenia polskiego w świecie przekracza możliwości jednego referen ta. N a­ w et re fe ra t z odpow iednim k o referatem byłby daleki od o ptym alnej w tym ■względzie oferty. D latego też w niniejszych rozw ażaniach skupię się na, zn a­ nych m i może bliżej, d w u najw iększych n a przełomie stuleci te£o rodzaju zbiorowościach — w S tan ach Zjednoczonych i Niemczech Zachodnich. P rz y ­ k ładem a m ery k ań sk im będę chciał się posługiwać jeszcze w odniesieniu do bliższych nam chronologicznie zjawisk. Rzecz oczywista, że będę s ta ra ł się — w m iarę w łasn y ch możliwości — sięgnąć rów nież do innych geograficznie zbiorowości polskich i polonijnych (w rozw ażaniach pominięto, z uw agi na a k tu a ln y stan badań, p roblem y Polonii radzieckiej).

— Pełniejsze naśw ietlenie cech polskiego c h ara k te ru narodow ego w d ia ­ sporze będzie m ożliwe dopiero po odniesieniu ich do cech narodow ych spo­ łeczności k r a ju osiedlenia i innych w ty m k ra ju gru p im igracyjnych: może wówczas okazać się, że to co w y d aje się n a m w yrażać polski c h ara k te r n a ro ­ dow y w ystęp u je także u in n y ch narodowości (tak będzie z pewnością nie ty l­ ko z um iłow aniem wolności); charaktery sty czn e mogą okazać się formy, w ja ­ kich Polacy w przeciw ieństw ie do innych narodowości okazują dane postawy. A naliza zachow ań m ieszkających obok siebie w diasporze Polaków i r e p re ­ zen tantów innych g ru p narodow ych (autochtonicznych i napływ ow ych), ich zachow ań w podobnych sytuacjach, stw arza bez m aia. lab o rato ry jn e w a ru n k i określenia cech polskiego c h ara k te ru narodow ego i ich przemian. E m igracja, zwłaszcza zarobkowa, zmienia człowieka — nie tylko Polaka: w ażne na ile zm iany są identyczne, a na ile leg ity m u ją się w każdym p rz y p ad k u jakąś specyfiką. Oczywiście w innej płaszczyźnie w yciąganie odpowiednich w n io ­ sków w ty m względzie um ożliw iają odpowiednie porów nania powszechno- dziejowe.

— Chciałbym w reszcie zwrócić uwagę, na jeszcze jeden charaktery sty czn y frag m en t zjaw iska w spółtworzącego proces k ształtow ania się cech n a rodo­ w ych. M am na m yśli m ig racje sezonowe i reem igrację. W przededniu w y b u ­ chu pierw szej w ojny św iatow ej liczba robotników sezonowych z zaboru

ro-c o w i ro-c i , 2 — g o ś ro-c i n n i , t o w a r z y s ro-c y , 3 — w e s e l i , l u b i ą ro-c y s i ę b a w i ć . W a n a l o g i ro-c z n y m i n d e k s i e c e c h n e g a t y w n y c h z n a l a z ł y s i ę — w e d ł u g c z ę s t o t l i w o ś c i w y s t ę p o w a n i a : 1 — z a z d r o ś n i , z a w i s t n i , n i e n a w i d z ą c y , 2 — k ł ó t l i w i , n i e z g o d n i , p l o t k a r z e , 3 — m a j ą c y s k ł o n n o ś ć d o a l k o h o l u , p i j ą c y ; s t e r e o t y p y b a d a ł A . K a p i s z e w s k i , S t e r e o t y p A m e r y k a n ó w p o l s k i e g o p o c h o d z e n i a , W r o c ł a w 1978; i b i d e m , s . 45 i n . , p r z e g l ą d b a d a ń n a d s t e r e o t y p a m i , . k t ó r y n a l e ż y u z u p e ł n i ć o R . Z e l i g s , C h i l d r e n ’s C o n c e p t s a n d S t e r e o t y p e s o f P o l i s h , I r i s h , F i n n , H u n g a r i a n , B u l g a r i a n , D a n e , C z e ­ c h o s l o v a k i a n , H i n d u , a n d F i l i p i n o , T h e J o u r n a l o f G e n e t i c P s y c h o l o g y , 1950, s s . 73—83,

(4)

syjskiego i austriackiego w Rzeszy Niemieckiej, objętych notabene obowiąz­ kiem adm in istracy jn y m corocznego opuszczania granic Rzeszy i p o w ro tu do domu, w ynosiła około 330 tys. Polaków (oraz 70 tys. Rusinów z M ałopolski Wschodniej); równocześnie w latach 1908—1913 liczba reem ig ran tó w z USA n a ziemie polskie kształtow ała się na poziomie jednej trzeciej corocznego w olum enu em igracji do USA i obejm ow ała w ty m sześcioleciu 176,3 tys. osób (przy równoczesnej em igracji 604,9 tys. osób do USA). Te ru c h y w ędrów kow e w niosły w lokalne środow iska k ra ju pochodzenia pew ne elem en ty innow acji zarów no w sferze b y tu m aterialnego społeczeństwa, jak i poza tą s f e r |. Tu n ieste ty rów nież w iedza o sam ym zjaw isku, ja k i jego re p erk u sja ch psyeho- socjologicznych nie pozw ala na w łączenie tego asp ek tu do niniejszych ro zw a­ żań, ale równocześnie nie zw alnia od konieczności zasygnalizow ania go w t a ­ kim kontekście.

* * *

W tak iej sytu acji pow stać może w ątpliw ość o sens p y tan ia badawczego dotyczącego cech narodow ych lub etnicznych Polaków w diasporze i ich po ­ tomków . W ydaje się jednak, że pytan ie tak ie jest poznawczo niesłychanie frapujące. Jeżeli uśw iadom im y sobie, że c h ara k te r narodow y jest re zu ltatem przez w iele pokoleń trw ającego oddziaływ ania środow iska na postaw y, za­ chow ania i n aw y k i członków danej zbiorowości narodow ej (czy jej regionalnie w yodrębnionej części), to zm iana tych zachow ań w now ym środow isku jest zjaw iskiem rów nie nieuniknionym jak też nie natychm iastow ym . O dpow iedź n a n u rtu ją ce nas pytan ie badaw cze można na pew nym szczeblu abstrak cji n aukow ej sprow adzić do hipotezy, iż — równocześnie n a stęp u ją procesy: u t r a ­ ty niektórych cech charaktery sty czn y ch dla polskiej zbiorowości narodow ej, a trw a n ia innych oraz u podabniania się gru p polskich i polonijnych do spo­ łeczeństw każdorazow ego k ra ju osiedlenia, przyjm ow ania obyczajów, n a w y ­ ków, sposobu m yślenia itp. cech m ieszkańców danego k ra ju ; s ta ją się one now ym i cechami charak teru , jakie dostrzeżem y w zbiorowościach polskich i polonijnych w diasporze. Ów d ru g i człon hipotezy odzwierciedla pew ien a spekt procesu integ racji im igrantów i ich potom ków w społeczeństw ie k ra ju osiedlenia (choć w znanej mi literatu rze socjologicznej nie zn ajduję typologii, w k tó rej te n rodzaj — bezsprzecznie bardzo ważny! — integ racji czy asy­ m ilacji można byłoby u m iejsco w ić2; nie w yklucza to oczywiście istnienia tak iej nieznanej m i typologii). W tak im też kontekście u jm u je sw oje rozw a­ żania J. G ru s z y ń s k i3. P u n k te m odniesienia dla opisu stan u zaw artego w po­ wyższej hipotezie są zarówno cechy narodow e społeczeństw a globalnego w k ra ju imigracji, ale równocześnie cechy społeczności zam ieszkującej k r a j em i­ gracji, z k tó rej w yw odzą się interesujące nas g ru p y polonijne. W przeciw ień­ stw ie te d y do podejścia, stanowiącego podstaw ę większości p ro ced u r w b a ­ d aniach polonijnych, a koncentrującego się na analizie g ru p y polskiej czy pochodzenia polskiego w całokształcie k o n tek stu etnicznego k ra ju imigracji,

2 S e m a n t y c z n i e n a j b a r d z i e j a d e k w a t n a b y ł a b y k a t e g o r i a a s y m i l a c j i b e h a v l o r a l n e j , J e d ­ n a k ż e n p . M . M . G o r d o n , A s s i m i l a t i o n i n A m e r i c a n L i / e . T h e R o l e o f R a c e . R e l i g i o n a n d N a ­ t i o n a l O r i g i n , N e w Y o r k 1964, s . 70, n a d a j e a s y m i l a c j i b e h a v l o r a l n e j z u p e ł n i e o d m i e n n ą k o ­ n o t a c j ę . 3 W r o z w a ż a n i a c h n a t e m a t i n t e g r a c j i s p o ł e c z n o ś c i , p o l o n i j n e j w e F r a n c j i , G r u s z y ń s k i , o p . c i t . , s. 93, z w r a c a u w a g ę n a a s p e k t n a s t ę p u j ą c y : „ I m i g r a n c i p o l s c y , o b d a r z e n i t a k i m i z n a ­ m i o n a m i c z u j ą s i ę n i e c o o b c o w ś r ó d F r a n c u z ó w , k t ó r z y w i c h o p i n i i u j a w n i a j ą n i e k t ó r e z t y c h c e c h w m n i e j s z y m s t o p n i u ” .

(5)

1 5 2 Andrzej Brożek

in teresu je nas nie tylko tak ie porównanie.-' Owszem: wchodzi do naszego kw estionariusza badawczego i ono, jak i problem , czy szybsza — w p o ró w n a­ niu z innym i g ru p am i — jest asym ilacja g ru p y polskiej, czy trw a n ie tr a d y ­ cyjnych w zorców zachow ań jest w n iej większe aniżeli w innych grupach; czym różnią się im igranci polscy od mieszkańców społeczeństw a globalnego (ew entualnie także od innych g ru p imigranckich) w sw oim pierw szym o k re ­ sie pobytu w diasporze i jakie zm iany zachodzą w tym względzie w m iarę postępu procesów a k u ltu rac ji itp. Ale równocześnie in teresu je nas p o ró w n a­ nie g ru p y polskiej w diasporze ze zbiorowością, z k tó rej się ona wywodzi, a k tó ra pozostała w domu.

K onstatacje, któ ry m i chciałem się niżej podzielić, m uszą ted y być oce­ niane z uw zględnieniem poczynionych w yżej uwag. T rak tu ję je jako su b strat do dalszej dyskusji; jej podjęcie i rozwinięcie może dać n am pełniejszą od­ powiedź na pytanie, jakim tran sfo rm acjo m podlegają cechy polskiego c h a­ ra k te ru narodow ego w w a ru n k ac h diaspory. T ran sform acje te widzę w dw u sferach: w sferze etosu p racy i b y tu m aterialnego oraz w sferze system u w a r ­ tości ideowych.

SFER A ETOSU PRACY ORAZ BYTU MATERIALNEGO

J e d e n z uczestników k o n k u rsu przedw ojennego In sty tu tu G ospodarstw a Społecznego na pam iętn ik em ig ran ta zauważył, że „robotnik będąc w k ra ju nie zasila swą pracą t a k jak w Ameryce, nie re ag u je n a słowo p ręd k o -h arjó b [h u rry u p ]” 4. P o w tarza się w relacjach źródłowych, że „człowiek m usi w tem k r a ju robić za konia, a koń za d iab ła” 6. Z nakom ity znaw ca prob lem aty k i spo­ łecznej L udw ik K rzyw icki w przed m o w ie do cytow anych edycji In sty tu tu

G ospodarstw a Społecznego stwierdził, że „gdyby w ielu naszych w yw ędrow ców zdobyło się na ta k ą energię w rodzinnym k ra ju , jakiej sk ład ają dow ody [za g ran icą], to i w ojczyźnie znaleźliby k aw ałek ehleba” e. A u to r przedm ow y do in n ej edycji podobnego ty p u pam iętników zauważa, że „em igracja w y d o ­ byw a z niego [scil. em igranta] energię i talenty, któ re w stagnacji i nędzy rodzinnej w si nie m ogły się rozw inąć” 7. Na podstaw ie pam iętników e m ig ran ­ tów , wypow iedzi respondentów , ale także Francuzów dochodzi J. G ruszyński do tego, że w śród pozytyw nych cech Polaków w e F ra n c ji najczęściej w y m ie­ nia się pracow itość 8. Przytoczone tu opinie w y rażają powszechnie fu n k cjo n u ­ jący stereotyp o krańcow o odm iennym etosie p racy P olaka w k ra ju i w d ia ­ sporze — o tym, że za granicą „Polak p o trafi” ! Czy praw d ziw y jest stereotyp P olaka pracow itego czy leniwego? Co tu jest stereotypem , a co cechą c h ara k ­ te r u narodowego? 4 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . S t a n y Z j e d n o c z o n e , t . 2, W a r s z a w a 1977, s . 252. 5 I b i d e m , t . 2, s . 456; P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . K a n a d a , W a r s z a w a 1971, s . 221. O d n o t o w a ­ n o p o w i e d z e n i e „ C h c i a ł o c i s i ę A m e r y k i t o m u s i s z p r a c o w a ć ” , j a k o „ p r z y s ł o w i e t a k c z ę s t o w y m a w i a n e ś r ó d r o b o t n i k ó w w A m e r y c e ” (P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . S t a n y Z j e d n o c z o n e , t . 2, s . 431). 6 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . A m e r y k a P o ł u d n i o w a , W a r s z a w a 1959, s . V ; P a m i ę t n i k i e m i ­ g r a n t ó w . F r a n c j a , W a r s z a w a 1959, s . X V I . P o d o b n i e s t w i e r d z a e x p r e s s i s v e r b i s p a m i ę t n i k a r z z U S A : „ P o r ó w n u j ą c e n e r g i ę e m i g r a n t ó w , a p r a c ę e k o n o m i c z n ą , s p o ł e c z n ą i p o l i t y c z n ą w P o l ­ s c e , p r z y s z e d ł e m d o p r z e k o n a n i a , ż e P o l s k a m o g ł a b y o w i e l e w i ę c e j d o k o n a ć , g d y b y z a s t o s o ­ w a n o a m e r y k a ń s k i e m e t o d y p r o d u k c j i i g d y b y i n t e l i g e n c j a n i e w s t y d z i ł a s i ę p r a c y f i z y c z n e j ” ( P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó i u . S t a n y Z j e d n o c z o n e , t . 2, s . 311). 7 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w 1878— 1959, W a r s z a w a 1960, s . 7. 6 J . G r u s z y ń s k i , o p . c i t . , s . 93,

(6)

P ró b u ją c odpowiedzieć na p y tan ie dotyczące źródeł tego rodzaju zm ian etosu p racy trzeba szukać ich n a jp ie rw w w arstw ie m otyw acji su b iek ty w n ej a n astępnie obiektyw nej. Przez m otyw ację subiek ty w n ą rozum iem okolicz­ ność, że udając się na. em igrację przytłaczająca większość uczestników tego ru ch u nosiła się z zam iarem pow rotu do k r a ju z zaoszczędzonymi środkam i; zachow ania im igrantów w sferze p racy podporządkow ane b y ły ta k m otyw o­ w an ej m aksym alizacji dochodów. W w a ru n k ac h intencjonalnie osadniczej em i­ g racji (jaką re p re z en tu je w ychodźstw o do Brazylii, ale także do Teksasu, niektórych innych stanów USA czy K anady) treścią te j m otyw acji su b iek ty w ­ nej było uzyskanie środków dla u trzy m an ia się na pow ierzchni życia gospo­ darczego w now ym środow isku geograficznym. W ty ch przy p ad k ach istotną d e te rm in a n tą nowego etosu p ra cy jest m o ty w acja em igracji: ludzie w y jeż­ dżają, ‘b y pracow ać 9, stw orzyć sobie now ą egzystencję. A poniew aż d la z n a j­ dującego się w diasporze im ig ran ta polskiego istniała (i istnieje) w zasadzie nie ty lk o możliwość u trzy m an ia się w tak ich w a ru n k ac h n a pow ierzchni życia gospodarczego, ale także uzyskania statu su m aterialn eg o jakiego p rz y tym sam ym w y siłku nie u zy skałby w Polsce — m otyw acja su b iek ty w n a p ro w a ­ dząca do przysw ojenia nowego etosu p racy jest w ystarczająco silna. I ten m om ent — sensowność w ysiłku włożonego w pracę w Polsce i na em igracji — uw ażam za d e cy d u jąc y w ek to r w śród przyczyn spraw czych zm iany etosu pracy. L ap id arn ie u jął to w 1891 roku a u to r listu z C leveland w stanie Ohio (USA): „W A m erjce jest cęska robota, ale jeżeli cłow iek pracu je w A m eryce to p rzeniam niej [scil. p rzy n ajm niej] w i za co, bo w A m erjce kazo robieć, ale i zaplaco dobze, nie ta k jak u w a s” 10. M otyw acją tą może być zaspokojenie najb ard ziej podstaw ow ych potrzeb 11, może być g eneralne odczucie, że „biedny a praco w ity prędzej się dorobi i może żyć lepiej niż w Polsce” 12, czy jak w yraził się pew ien im ig ran t żydowski: „Trzeba tu ciężej pracow ać niż tylko to jedno, że ja k ktoś się nie leni pracować, m ożna lepiej żyć niż w Polsce” ls. M otyw acją może być w reszcie świadomość w yrażona w stw ierdzeniu m ającym w alo r nie tylko w odniesieniu do B razylii (gdzie w S an ta C ath arin a zostało

zapisane): „W k r a ju pracow ałem dla p a n a ”, ale w odniesieniu do tegoż

im ig ran ta osiadłego na roli oznacza to dalej, że „tu ja nim jestem sam sobie” 14. I chyba w ty m m iejscu m ożna pozwolić sobie na dygresję, iż opinie te w yrażan e b yły przez ludzi, k tó rzy n iejednokrotnie znali pańszczyźniany rygor, a jed n ak odczuwali uciążliwość dyscypliny p racy w nowym m iejscu pobytu.

9 N a w e t j e ż e l i m o t y w e m e m i g r a c j i n i e j e s t p r a c a l e c z n p . z a s p o k o j e n i e ż ą d z y p r z y g ó d i t p . , t o j e d n a k k o n i e c z n o ś ć z a p e w n i e n i a s o b i e ś r o d k ó w c o d z i e n n e g o u t r z y m a n i a z m u s z a e m i ­ g r a n t a d o i n w e n c j i , u j a w n i a r ó ż n e z d o l n o ś c i , i n t e n s y f i k u j e w y s i ł e k i t p . 10 L i s t y e m i g r a n t ó w z B r a z y l i i i S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h 18901891, d o d r u k u p o d a l i , w s t ę p e m o p a t r z y l i W . K u l a , N . A s s o r o d o b r a j - K u l a , M . K u l a , W a r s z a w a 1973, s . 424. 11 I m i g r a n t z K a n a d y r e l a c j o n u j e o p i e r w s z y m d n i u s w o j e j p r a c y n a f a r m i e w U S A , ż e , , t o c o j a z r o b i ł d o w i e c z o r a o d c z w a r t e j t o u o j c a z r o b i ł b y t e g o z a d w a d n i . A l e p r z y ­ s z ł o n a k o l a c j ę , j e s t c o j e ś ć j a k n a W i e l k a n o c w k r a j u ” (P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . K a n a d a , s . 171). „ J a k e m p r a c o w a ł [ w k r a j u ] n i e g o z y y d l a t e g o [ m i m o t o ] n i c n i e m i a ł e m . T e r a z c h o ć p r a c u j e , t o w i e m z a c z o , y t e r a z w i e m ż e ż y j e n a ś w i e c i e y m i e s z k a m j a k c z ł o w i e k ” ( L i s t y e m i g r a n t ó w , s . 38). 12 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . A m e r y k a P o ł u d n i o w a , s . 253. 13 L i s t y e m i g r a n t ó w , s . 462. M o ż n a o c z y w i ś c i e z n a l e ź ć i o p i n i e w r o d z a j u „ R o b o t a n i e j e s t c i ę s z k a , t y l k o , ż e t r z e b a o s t r o c h o d z i ć n a n o g a c h ” ( i b i d e m , s. 88) c z y — w o d n i e s i e n i u d o P a r a n y — ż e „ p r a c o w a ć t r z e b a w s z ę d z i e c i ę ż e j k o n i a , a z t e j p r a c y p o ż y t k ó w w i e l k i c h n i e m a l e d w i e s t a r c z y n a ż y c i e i t o n a m a r n e ” (P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . A m e r y k a P o ł u d n i o ­ w a , s s . 66—67). J4 L i s t y e m i g r a n t ó w , s . 210.

(7)

1 5 4 Andrzej Brożek

To p raw da, że chłopscy em igranci wnosili do now ych m iejsc osiedlenia chłop­ ski — a nie szlachecki — etos pracy. „Pracow ali przecież, i to ciężko, w sta ­

rym k ra ju , pracow ali od ra n a do nocy” ■— zauw ażają autorzy w stępu do

edycji Listów e m i g r a n t ó w z B r a z y l i i i S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h ls. A jednak chłopski etos p racy pouwłaszczeniowej wsi polskiej okazuje się odm ienny od tego, z jakim konfro n to w an y jest wychodźca, gdy znajdzie się na emigracji. P rzeciw staw iając Polsce A m erykę J^isał im ig ra n t z B raddock w Pensylw anii, że ,,tu juz jak zaczniesz robić to musisz robić dzień i noc i święto, i nie św ięta i każdą niedziele, bo choć byś chciał sobie z dzień odpoczonć to ci nie dadzą jeno musisz prosto pracować jak w k r a ju konie lub woły, to jeszcze i to nie tak, bo konie lub w oły to i ta k m ają każdą niedziele i św ięta w ol­ ność, a tu żadnej wolności nie masz” 16. W relacji z K a n ad y stw ierdza się, że „byliśm y zastraszeni przez naszych poprzedników , jeślibyśm y ze sob'ą roz­ m aw iali lub też papierosy palili albo postawali, naty ch m iast bez żadnych skro- pułów zostaje w ydalony czyli skw itow any — — k ażd y poczuwał się p raco­ wać jak tylko jego siły m ogły w y trzym ać p rzy czym słowa- nie mógł u s ły ­ szeć jeden od drugiego jak o b y k ażdy z nas był niemy. I jak w iem y w naszym k r a ju było w e dw orach na roli lub gdzieś na gum nach było dosyć g w aru i nieposłuszeństw a przew ażnie u młodych ludzi byw ało to w system i” 17. W te j sy tuacji tru d n o zgodzić się z tym , że zmiana etosu p racy nie b yła ta k dogłębna, jakoby dlatego że chłop pańszczyźniany pracow ał rów nież bardzo ciężko. Zresztą — jak zauw aża cytow any już L. K rzyw icki — siła m otyw acji b yła ogromna: „Oto człowiek w yzw olił się z więzi trad y cy jn ej, poczętej za p o ddaństw a i pańszczyzny, wzm ocnionej w ciągu niew oli politycznej — — . Ale człek wyzwolił się spod w szelkich więzi tradycyjnych, spod niew ażkich, jednakże dław iących imponderabiliów , poczuł, że los jego rodziny zależy od jego wysiłku, poświęcenia, obrotności i że zdoła w ysiłkiem swoim w ykrzesać dla niej dobrobyt” ls.

Do m otyw acji subiek ty w n ej dochodzi dalej — w innej w arstw ie — obiek­ ty w n a sytuacja, a jak iej znalazł się im igrant: aby zachować zdobyte m ożli­ wości p racy i zarobku m usiał on w ykonyw ać pow ierzone m u czynności, co na jm n iej tak dobrze jak robili to robotnicy miejscowi (albo n aw et lepiej od nich!): nie mógł pozwolić sobie n a obniżenie w ydajności n aw et w w a ru n k ac h do brej k o n iu n k tu ry i zmniejszonej k o n k u ren cji n a r y n k u p ra cy (np. w okresie wojny), aby nie stracić źródła utrzym ania. P a m ię tajm y następnie, że im i­ g ra n t b y ł bardzo często pozbaw iony tego rodzaju „otoczki bezpieczeństw a”, jak ą m ogłaby stanow ić rodzina, chroniąca go w w y p a d k u b ra k u zatru d n ie ­ nia. Te sam e p raw a rządziły zachow aniam i osób prow adzących w łasne za­ k ład y lub w ykonujących w olny z a w ó d ls. U podstaw tego nowego etosu leży ted y zarów no podporządkow anie zachowania określonem u subiek ty w n ie celo­ wi, jak i okoliczność obiektyw na, któ ra polega na tym, że silna na każdym odcinku konk u ren cja zmusza im ig ran tó w do bardzo rzetelnej i w y d ajn ej p r a ­

15 I b i d e m , s . 79. 16 I b i d e m , s. 378. 17 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . K a n a d a , s. 221. 18 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . A m e r y k a P o ł u d n i o w a , s. V I. 19 S. K i e n i e w i c z , W p ł y w z a b o r u r o s y j s k i e g o n a ś w i a d o m o ś ć s p o ł e c z e ń s t w a p o l s k i e g o . D z i e j e N a j n o w s z e , 1977, n r 4, s, 107; D z i e d z i c t w o z a b o r ó w . W y b ó r t e k s t ó w , r e d . J . O s i c a , W a r ­ s z a w a 1983, s . 166; W . S o b i s i a k , K u l t u r a r o d z i m a P o l o n i i z a c h o d n i o e u r o p e j s k i e j , P o z n a ń 1983, s . 141.

(8)

cy. „P rzy robocie człowiek jak pies m usi latać. Będziesz pow olnym odeślą do dom u” — odsłania jedno ze źródeł zm iany tego etosu pam iętn ik arz ze Stanów Z jed n o czo n y ch 20.

A utor in n ej relacji stw ierdza, że „w tem k ra ju każdy z nas p o d p o ­ r z ą d k o w a ł s i ę na m iejscu pod system w y m ag an y ” 21. Myślę, że w a n a ­ lizach procesów akultu racji, integ racji i asym ilacji niedostateczne m iejsce po ­ święcono dotychczas ow em u podporządkow aniu się polskiego (i nie tylko polskiego) im ig ran ta etosowi p racy p racy k ra ju osiedlenia. K o lejnym krokiem będzie prześledzenie tego, w jakim stopniu różni się w ty m względzie im i­ g ra n t polski od innych im igrantów : dośw iadczenie G astarb eiteró w ujaw n ia przecież, że rów nież ... „T urek p o trafi!” i że potrafi nie tylko Turek.

Tego rodzaju przesłanki w yw ołują jed n ak p ew ne istotne skutki uboczne. Z jednej stro n y mianowicie nie wszyscy im igranci w y trz y m u ją nowe tem po p racy •— nie w y trz y m u ją go ze względów zarów no fizycznych, ale rów nież i psychicznych; m usim y bow iem pam iętać o tym, że ko n fro n tacja im igranta, k tó ry p rzybyw a z polskiego, obciążonego feudalnym i przeżytkam i k ręg u cy­ wilizacyjnego, z nieznaną m u kapitalistyczną dyscypliną p racy stanow i dla niego s z o k 22. W szystko to prow adzi do trudności adaptacji, do znacznej czę­ sto flu k tu acji im igracyjnej siły roboczej (niektórzy im igranci z tego w łaśnie w zględu po d ejm u ją decyzję p o w rotu 2S) i nierzadko do tego co W illiam I. T h o ­ m as oraz F lo rian Z naniecki określają jako „dezorganizację społeczną” (o czym będzie m ow a dalej w kontekście zm ian w sferze system u w artości ideowych).

B yw a jednak, że zarysow ane tu przesłanki, rodzące now y stosunek im i­ g ra n ta do pracy, stw arzają możliwości w y k o rzystania jego siły roboczej w w alce k o n k u ren cy jn ej na ry n k u p racy — w s k ra jn y m p rzy p ad k u do łam ania stra jk ó w w łą c z n ie 2). I jeżeli funk cjo n u je pogląd m ów iący o tym, iż p raco­ daw cy cenią sobie polskiego robotnika, w śród przyczyn takiego stosunku nie m ożna tracić z pola w idzenia tego rodzaju możliwości w ykorzy sty w an ia pol­ skiej siły ro b o c ze j25. Zjaw isko to jest bardzo złożone i zasygnalizow anie go w ty m m iejscu trzeba widzieć w w ym iarze pew nego sk ró tu m yślowego m o­

20 P a m i ę t n i / c i e m i g r a n t ó w . S t a n y Z j e d n o c z o n e , t . 1, s . 374. 21 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . K a n a d a , s . 221, p o d k r e ś l e n i e m o j e — A . B . 22 Z e n i e j e s t t o p r o b l e m z w i ą z a n y t y l k o z p o c z ą t k a m i m a s o w e j e m i g r a c j i u j a w n i a j ą b a d a n i a N . S l a v i n s k i - H o l y i p r o w a d z o n a p r z e z n i ą d y s k u s j a p a n e l o w a „ M e n t a l H e a l t h I s s u e s a n d t h e P o l i s h C o m m u n i t y i n t h e U S A ” w r a m a c h 4 1st A n n u a l M e e t i n g o f t h e P o l i s h I n s t i t u t e o f A r t s a n d S c i e n c e s o f A m e r i c a ( N e w Y o r k , 6—7 v 1983). 23 I m i g r a n t z n i e z n a n e j m i e j s c o w o ś c i w S t a n a c h Z j e d n o c z o n y c h p i s a ł w 1891 r . : „ j a m y ś l ę p o w r ó c i ć n a j e s i e n i , b o w A m e r y c z e j e s t k a t a ź n a [ s c il . k a t o r ż n i c z a ] r o b o t a , w ł ą c z y t r z e ­ b a p o t u w y l a ć p r z e s d z i e ń j a k u w a s p r z e z t y d z i e ń ” ( L i s t y e m i g r a n t ó w , s. 257). I n n y p o r ó w ­ n y w a ł p r a c ę w A m e r y c e z p r a c ą n a S y b i r z e ( i b i d e m , s . 88), j e s z c z e i n n y s t w i e r d z a ł , ż e c z ł o ­ w i e k m u s i s i ę „ m ę c z y ć w i ę c e j n i ż ż o ł n i e r z e w i ę c e j n i ż w w o j s k u ” ( i b i d e m , s . 444). I n n y s t w i e r d z a ż e „ t r z e b a c i e s z k o p r a c o w a ć , b o j o ż e ł u j i e d o t y c h c z a s c o d o A m e r y [ k i ] p r z y ­ j e c h a ł ” ( i b i d e m , s . 276), a i n n y p r z e s t r z e g a ż e „ w A m e r y c e t r z e b a p r a c o w a ć c i ę ż k o t o s i o b i e t e r a z d o b r z e u w a s c o b y ś n i e n a z y k o ł n o m n i e ” ( i b i d e m , s . 237). 24 , , B o w A m e r y c e t o P o l a c y p r a c u j ą j a k b y d l a k i , g d z i e p i e s n i e c h c e t a m P o l a k a s a ­ d z a j ą i t e n b i e d n y p r a c u j e b o c h c e m u s i ę j e ś ć ” z a u w a ż y ł w k o ń c u s t u l e c i a i m i g r a n t z B r o o k l y n u w s t a n i e N o w y J o r k (.L is ty e m i g r a n t ó w , s. 88). R e l a c j a z m i ę d z y w o j e n n e j F r a n ­ c j i m ó w i o p o d e j m o w a n i u w o k r e s i e b e z r o b o c i a p r z e z P o l a k ó w „ p r a c y j a k a p o p a d ł a c h o c i a ż ­ b y t y l k o n a ż y c i e z a r o b i ł , t o t e ż n a j c h ę t n i e j p r z y j m o w a n o d o p r a c y P o l a k ó w c o z n o w u ż w y ­ w o ł a ł o n i e m i ł y z g r z y t u f r a n c u s k i c h r o b o t n i k ó w , b o z a w y n a g r o d z e n i e z a j a k i e n i e c h c i a ł p r a c o w a ć F r a n c u z , P o l a k c h ę t n i e p r a c o w a ł ” ( . P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . F r a n c j a , s . 487). 25 C y t o w a n e r e l a c j e z F r a n c j i z a w i e r a j ą i n f o r m a c j e o m e c h a n i z m i e p o z y s k i w a n i a i m i ­ g r a n t ó w p o l s k i c h d l a z w i e l o k r o t n i o n e g o w y s i ł k u : P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . F r a n c j a , s s . 223, 270—271 i i n .

(9)

1 5 6 Andrzej Brożek

gącego zaw ierać w sobie niebezpieczeństw o uproszczeń. Tego rodzaju zacho­ w an ia im ig ran ta p rzy w arsztacie p racy (a dotyczy to nie tylko im ig ran ta polskiego!) prowadzić może m.in. do jego częściowej absencji w ru c h u zawo­ dow ym (do czego powrócę mówiąc o przem ianach w sferze w artości ideo­ wych). W ostatecznym ra ch u n k u w yw ołują tak ie zachow ania niechęć ze s tro ­ n y robotników miejscowych. Zarów no sam e zarobkow e m otyw y em igracji, jak i ideologicznie k ierow ane życzenia „narodow ej sam orealizacji” , w ykazania że Polacy potrafią dobrze pracow ać, zdobycia uzn an ia d la polskich rąk, pozo­ staw ały bow iem w silnym konflikcie ze społecznymi interesam i inn y ch etnicz­ nie gru p robotników 26.

Now y etos p racy obserw uje się zarów no u robotników rolnych, jak i p rze­ m ysłowych, tak w europejskich, jak i pozaeuropejskich terenach osiedlenia — w tym także u północnoam erykańskich farm eró w polonijnych i brazylijskich kolonistów z Polski. N ow y etos zmuszeni są przyjąć ludzie, k tę rz y poprzednio n igdy fizycznie nie pracowali. George N ellem ann, odnotow ując okoliczność, iż dzień p racy polskich robotników ro lnych w Danii był dłuższy aniżeli robot­ ników miejscowych, że „zaczynali wcześniej, przedłużali pracę w późne g o ­ dziny wieczorne, często p rz y św ietle księżyca”, skłonny jest widzieć w ty m nie nacisk pracodaw ców , ale dążenie do m aksym alizacji zarobków, dla k tó rej „ludzie b ra li na siebie dodatkow ą pracę, albo — b y w yrazić to inaczej — Polacy byli bardziej pracow ici i bardziej zachłanni aniżeli w ielu duńskich robotników ro ln y ch ” 27. Podobnie w w a ru n k ac h k o n iu n k tu ry w ojen n ej lat 1914— 1917— 1918 w przem yśle am erykańskim , p ra cy „w fabryce było coraz więcej i robiliśm y coraz dłużej, czasem n a w et do godziny dziesiątej wieczór” — w spom ina im ig ran t ze stan u M assachusetts 2B.

Zw racając uw agę na przydatność im ig ran tó w z ziem polskich do p racy w górnictw ie Zagłębia R uhry, na to że podnosili oni w sposób isto tn y w y ­ dajność (ale równocześnie wnosili do załóg „efekt k o n k u re n cy jn y ”, k tó ry p ro ­ w adził do nasilonych spięć m iędzy sta ry m i i now ym i górnikami), podkreśla zachodnioniem iecki badacz C hristoph K lessm ann gotowość polskich im ig ra n ­ tów do podporządkow ania (U nterordnungsbereitschaft) i cechę, k tó rej inni obserw atorzy nie odnotow ują — w yniesiony ze w si zmysł p racy zesp o ło w ej2Э. W odniesieniu do górnictw a francuskiego pozwolę sobie przytoczyć polską opinię, że „Polacy w ystępow ali często zbyt braw urow o, chociaż nie zawsze szło to w parze z rozsądkiem. Francuzi postępow ali raczej odwrotnie. W y- konyw ując tę sam ą robotę zw racali szczególną uw agę na bezpieczeństwo w ła s­ ne. S tą d tw ierdzono, że Polacy to n a ró d odw ażny, a Fran cu zi to tchórze. W rzeczywistości rzecz polegała na tym , że Francuzi byli rozsądniejsi i m ą ­ drzejsi od Polaków, a postaw a ty ch ostatnich prow adziła często do k o n flik ­ tó w narodowościow ych i klasow ych 80.

26 E . L a t e r - C h o d y ł o w a , P s y c h o s p o ł e c z n e p o d s t a w y w i ę z i p o l o n i i z k r a j e m p o c h o d z e n i a , P r z e g l ą d Z a c h o d n i , 1980, n r 3, s . 46. 27 G . N e l l e m a n n , P o l s k ę l a n d a r b e j d e r e ł D a n m a r k о д d e r e s e f t e r k o m m e r e . E t s t u d i e a f l a n d a r b e j d e r - i n v a d r i n g e n 18931929, о д i n v a n d r i e r n e s i n t e g r a t i o n i d e t d a n s k e s a m f u n d l го g e n e r a t i o n e r , ( K o e b e n h a v n l 1981, s s . 160—180, 319—321. 28 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . S t a n y Z j e d n o c z o n e , t . 1, s . 149. 29 C h . K l e s s m a n n , P o l n i s c h e B e r g a r b e i t e r i m R u h r g e b i e t 18701945, S o z i a l e I n t e g r a t i o n u n d n a t i o n a l e S u b k u l t u r e i n e r M i n d e r h e i t i n d e r d e u t s c h e n I n d u s t r l e g e s e l l s c h a f t , G ö t t i n g e n 1978, s s . 50—51, 53. 30 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w 1878— 1958, s . 43; p o d o b n i e : P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . F r a n c j a , s. 270.

(10)

W m iarę jed n ak in teg racji im ig ran tó w polskich (naw et w m iarę zdoby­ w an ia określonego dośw iadczenia przez w ielokrotnie w yjeżdżających m i­ g ra n tó w sezonowych) tego rodzaju postaw a, przyjm ow ania każdej p racy za w szelką cenę, zanika. Pozostaje nato m iast n a b y ty n o w y — aczkolw iek w sto­ su n k u do pierw otnego im igracyjnego zm odyfikow any — etos p ra cy realizo­ w a n y w zatru d n ia n iu zgodnym z w y k ry stalizow anym i zam ierzeniam i (kw a­ lifikacje, zarobki, trak to w a n ie przez przedsiębiorcę).

Wyższa w ydajność p racy zdaje się pozostaw ać nie tylko w zw iązku z d ą ­

żeniem do osiągnięcia w ydajności niepolskich w spółtow arzyszy pracy. Je rzy Z ubrzycki zw raca uw agę na ciekaw e zjaw isko obserw ow ane w śród D P-sów w przem yśle b rytyjskim : tw orzono ta m o drębne b ry g a d y polskie (zarówno ze względów językow ych jak i dla zapobieżenia niechęci ze stro n y robotników brytyjskich). I oto okazało się, że utw orzenie tak ich brygad „w płynęło na w ydajność robotników polskich. P ra k ty k a pokazała, że Polacy, któ rzy p raco ­ w ali w polskich zespołach, są bardziej w y d a jn i aniżeli sam otni Polacy-człon- kow ie głównie b ry ty jsk ic h zespołów, k tó ry m b ra k poczucia bezpieczeństw a oferow anego przez w łasną g ru p ę p ierw o tn ą” 31. O bserw acja ta jest ciekaw a o tyle, że w e w łasnym zespole im igranci polscy osiągają wyższą w ydajność aniżeli w w a ru n k ac h „podciągania się” do poziomu w ydajności obserw ow a­ nego bezpośrednio robo tn ik a brytyjskiego. Pozostając w k rę g u Polonii b ry ­ tyjsk iej po drugiej w ojnie św iatow ej odnotujm y, że w ładze m u n icypalne L on­ dy n u chętnie sp rzedaw ały wówczas dom y w ym agające rem ontu: poznawano bow iem zmysł organizacyjny, zaradność i gospodarność ty ch im igrantów ; chętnie też udzielano im k re d y tó w na r e m o n t y 32.

X wreszcie przy k ład osób, k tó re znalazłszy się w w y n ik u dru g iej w ojny św iatow ej na em igracji m usiały zdecydować się tam na pracę fizyczną, k tó rej w ram ach swego przedw ojennego statu su w Polsce nie w ykonyw ały. Jeżeli n a w et m ożna zgodzić się z A leksandrem M ałachowskim, iż w swoich r e la ­ cjach m itologizują oni zjaw iska zw iązane z ich now ą sy tuacją 3S, to bezsporne pozostaje przyjęcie przez nich owego absolutnie dla nich nowego etosu p racy zapew niającego im egzystencję w diasporze.

Rzecz oczywista, że źródła polskie — w szczególności ty p u p a m ię tn ik a r­ skiego — zaw ierają m u ltu m m niej lub bardziej su b iektyw nych relacji o opi­ niach dodatnich ze stro n y n ie-P olaków na te m a t przydatności zaw odow ej im i­ g ra n tó w polskich. N ie jest ich pozbaw iony n a w et ubogi skądinąd np. m a ­ te ria ł a r g e n ty ń s k i34. Nie jest przecież celem niniejszego tek s tu grom adzenie m ożliwie w ielkiej liczby przykładów jednostkow ych. Św iadom y ty ch dw u okoliczności ograniczę się do zacytow ania p rzykładu p am iętn ik ark i w szcze­ gólnie czarnych b a rw ac h opisującej sw e niepow odzenia i dośw iadczenia zaw o­ dow e oraz życiowe w S tan ach Zjednoczonych. Ta okoliczność podnosi w ia ry ­ godność jej relacji o tym, że w sześć la t po opuszczeniu pew nego przedsię­ biorstw a, jej córka poszukująca ta m p racy i pow ołująca się na wcześniejsze zatrudnienie sw ej m atk i p rz y ję ta została rzekomo — po postaw ieniu jej p y ­ ta n ia o narodowość — dzięki tem u, że była Polką 35.

31 J . Z u b r z y c k i , P o l i s h I m m i g r a n t s I n B r i t a i n . A S t u d y o f A d j u s t m e n t , T h e H a g u e 1956. s s . 170— 171. P o r . n a d t o P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w , 18781958, s . 388. 32 W . S o b i s i a k , o p . c i t . , s . 62. 33 A . M a ł a c h o w s k i , D i a s p o r a , W a r s z a w a 1967, s s . 64—65. 34 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w 18781958, s. 788. 35 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . S t a n y Z j e d n o c z o n e , t. 1, s. 438.

(11)

1 5 8 An d rz e j Brożek

Myślę, że w sposób w y m iern y liczbowo i obiek ty w n y oddaje ten now y etos p racy fa k t stw ierdzony w odniesieniu do A m erykanów polskiego pocho­ dzenia, a m ianow icie to, iż w yrobiona przez pierw szą i drugą generację po­ staw a, u k ieru n k o w an a na jak najszybszą popraw ę statu su m aterialnego, przez inten sy w n ą pracę w szystkich członków rodziny, zn ajduje n iew ątpliw ie swój refleks i w tym , że w k o lejnych generacjach A m erykanie polskiego pocho­ dzenia plasują się w tej chwili w g rupach o najw yższym dochodzie rocznym: przeprow adzone w listopadzie 1979 roku, w ram ach bieżących C u rre n t P o p u ­ lation Survey, bad an ia (których cen tru m są p roblem y ry n k u pracy) u jaw n iły dzięki dodatkow ym pytaniom , iż poza g ru p ą o najw yższym dochodzie, jaką stanow ią A m erykanie szkockiego pochodzenia, dochody g ru p y angielskiej, n ie­ m ieckiej, w łoskiej i polskiej k sz tałtu ją się na poziomie wyższym od średniej ogólnoam erykańskiej; wyższe od odsetków dla odpow iednich części etnicz­ nych społeczeństw a globalnego są w g rupie polskiej odsetki rodzin posiada­ jących dochód ponad 25 tys. dolarów, a pod ty m w zględem g ru p a polska legitym uje się korzystniejszym i, w skaźnikam i w porów naniu np. z grupą włoską 30.

Rozważania nad przem ianam i etosu pracy w ypadnie zam knąć w skazaniem na okoliczność, iż w y ra ża ją one zmienność cech c h ara k te ru narodow ego w za­ leżności od zm ieniających się w aru n k ó w historycznych, w jakich żyją m n ie j­ sze lub większe grupy d an ej społeczności narodow ej.

W ydaje się, że funkcją etosu p racy i życia codziennego 37 jest integracja przez m ałżeństw a mieszane. W ty m względzie n iew ątpliw ie sporo przesłanek p otw ierdzających tezę o roli cech narodow ych w doborze w spółm ałżonka tkw i w literatu rze socjologicznej oraz w źródłach. W trak cie sw ych b adań etnograficznych w Europie zachodniej doszedł W alerian Sobisiak do wniosku, że Polaków uw ażano za w yjątkow o udanych p a rtn e ró w do m ałżeństw a. „In d a­ gow ane info rm ato rk i z m ałżeństw m ieszanych stw ierdziły, że ich [polskich] mężów cechuje pracowitość, oszczędność, spokojny try b życia i religijność. N atom iast inform atorzy obcokrajow cy do tych cech swoich żon-Polek doda­ wali jeszcze gospodarność i czystość, a także b ra k w iększych w ym agań oso­ b isty ch ” 38. P am iętn ik arz z F ra n c ji zauważa na ten tem at: „Francuzi bardzo chętnie biorą sobie Polki za żony. Tw ierdzą, że Polki są w prost wzorowymi gospodyniam i domu, bo są pracow ite, czyste, oszczędne i w ie rn e ” 39. Nieco inaczej zjaw isko to kształtu je się w w aru n k ac h am erykańskich, gdzie w p ra w ­ dzie z biegiem pokoleń stosunkow o łatw o dochodzi do m ałżeństw m ieszanych m iędzy przedstaw icielam i dw u zbliżonych w stra ty fik ac ji społecznej grup etnicznych (np. polskiej i włoskiej), gdzie jed n ak niski statu s polskiej g ru p y etnicznej jest przeszkodą w doborze na szerszą skalę p a rtn eró w m iędzy nią a sta ry m i ustabilizow anym i g r u p a m i 4°: jest to jednak kw estia nie cech

36 A n c e s t r y a n d L a n g u a g e i n t h e U n i t e d S t a t e s , N o v e m b e r 1979, C u r r e n t P o p u l a t i o n R e ­ p o r t s , S p e c i a l S t u d i e s , S e r i e s P -2 3 , N o 116, W a s h i n g t o n , D .C ., 1982, s s . 12— 13; p o r . A . B r o ż e k , A m e r y k a n i e p o l s k i e g o p o c h o d z e n i a u p r o g u l a t o s i e m d z i e s i ą t y c h . C h a r a k t e r y s t y k a d e m o g r a ­ f i c z n a , S p r a w y M i ę d z y n a r o d o w e , W a r s z a w a 1983, n r 5, s . 88. 37 J a k o c i e k a w o s t k ę o d n o t u j ę t u i n f o r m a c j ę o z a d z i w i a j ą c e j c z y s t o ś c i w s t o ł ó w c e , k u c h ­ n i i t p . p o m i e s z c z e n i a c h j e d n e g o z m i e j s c z a k w a t e r o w a n i a r o b o t n i k ó w w e F r a n c j i , c o — w e ­ d ł u g a u t o r a r e l a c j i p a m i ę t n i k a r s k i e j — „ z a w d z i ę c z a ć n a l e ż y P o l a k o m , k t ó r z y z a o t r z y m a n e n a d w y ż k i j e d z e n i a c h ę t n i e s i ę d o t e j p r a c y z g ł a s z a l i , o n i t o m y l i w s z y s t k o d o ś n i e ż n e j p r a w i e b i a ł o ś c i ” (P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . F r a n c j a , s . 173). 38 W . S o b i s i a k , o p . c i t . , s. 45. 39 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w 1878—1958, s . 151. 40 A . M a ł a c h o w s k i , o p . c i t . , s. 9 4 - 9 6 .

(12)

narodow ych, a nacechow ania społeczno-klasowego polskiej g ru p y etnicznej w USA.

W interesu jący m nas tu zespole polskich cech narodow ych w diasporze szczególne m iejsce w sferze codziennego b y tu m aterialnego zajm u je stosu­ nek do ośw iaty i zdobyw ania w ykształcenia przez dzieci im igrantów . N abyty na em igracji prag m aty zm rz u tu je tu na pew ną am biw alencję postaw. Z je d ­ nej stro n y w yniesione z k r a ju dośw iadczenia (których treścią b y ł wysoki statu s ludzi wykształconych), pogłębione w jakim ś stopniu na em igracji, sk ła­ n iają im igrantów do w ysiłków w k ie ru n k u zapew nienia dzieciom lepszego statu su w dojrzałym w ieku przez uzyskanie odpowiedniego w ykształcenia. Z dru g iej jed n ak stro n y u innej części im ig ran tó w te n sam p ragm atyzm sp rzy ­ ja tendencjom do jak najszybszego zakończenia edu k acji szkolnej i zapew nie­ nia w spółudziału w zw iększaniu wspólnego dochodu rodzinnego. Ta druga postaw a jest o tyle powszechniejsza, że ów wzorzec 'zdobyw ania w iedzy nie m ial trad y c ji w populacji, któ ra opuszczała masowo ziemie polskie „za Chle­ b em ” (inaczej rzecz m a się z em igracją zw iązaną z w ydarzen iam i drugiej w ojny św iatow ej) i stąd w ograniczonym zakresie korzysta ona z ty ch szans, k tó re d aje np. A m eryka. Dotyczy to także A m eryki Południow ej. Im ig ran t z B razylii (Rio G rande do Sul) skarżył się, że choć „w Porto A legre Polacy byli już 24 lata, w gim nazjum prócz mnie, nie było drugiego ucznia polskiego. T rzym ali się jeszcze sta rej chłopskiej zasady: mój ojciec nie kształcił się i żył,

ja się nie kształciłem i żyję, to i m oje dzieci bez w ykształcenia żyć b ęd ą” " .

Ciekaw e byłoby porów nanie postaw, rep rezentow anych w tym względzie, przez im igru jący ch do A m eryki z Polski Polaków i Żydów.

Chcę w reszcie zwrócić uw agę na jeszcze jedną — bardzo istotną •— cechę w charak terze polskiego chłopa i jej ew olucję w w a ru n k ac h diaspory. E m i­ gracja — czy to sezonowa do k ra jó w europejskich, czy to zam orska do S ta ­ nów Zjednoczonych — nie m iała intencjonalnie c h ara k te ru em igracji osadni­ czej (nieco inaczej sy tuacja ta w y g lądała w sygnalizow anych przypadkach B razylii i K anady); p rzyw iązany do ziemi chłop w yjeżdżał, by zarobić, za­ oszczędzić, wrócić i nabyć ziemię w k ra ju , spłacić rodzeństw o czy dług, doko­ nać pew nych inw estycji w e w łasnym gospodarstw ie rolnym. Tymczasem p o ­ b y t na em igracji w sposób o b iektyw ny w ciągał em ig ran ta w różne sektory życia nowego kra-ju osiedlenia, a p e rsp ek ty w a pow rotu coraz b ardziej się o d ­ dalała. W ten sposób osłabieniu ulegało przyw iązanie do ziemi, ta k c h ara k te ­ rystyczne dla świeżo z pańszczyzny w Polsce wyzwolonego chłopa, k tó ry przed em igracją dążył do u trw alen ia swojego statu su społecznego przez ran g ę swo­ jego gospodarstw a rolnego. J e s t to przy k ład u tr a ty w w a ru n k ac h diaspory pew nej cechy charaktery sty czn ej ta k bardzo dla chłopstw a, jako p rzytłacza­ jącej części polskiej społeczności narodow ej. O dnotujm y równocześnie, że w w aru n k ac h em igracji do B razylii i K a n ad y (nie m ów iąc o m arg in aln y m od­ setk u polskiego osadnictw a rolnego w S tanach Zjednoczonych) cecha ta trw a n a d al także w diasporze.

(13)

1 6 0 A ndrzej Brożek

SFERA SYSTEMU W ARTOŚCI IDEOWYCH

W sferze system u w artości ideowych sprzężenie zw rotne m iędzy stary m i (przeniesionymi) i now ym i (przyjm ow anymi) postaw am i można przedstaw ić w n astępującym modelu: s t a r e n o w e r o l a c z y n n i k a r e l i g i j n e g o P o l a c y i Ż y d z i t r w a n i e p o s t a w i z a c h o w a ń p r z e ­ n i e s i o n y c h a n t a -g o n i z m y d z i e l n i c o w e z a c h o w a n i a i r e a k c j e w ż y c i u c o d z i e n n y m f o l k l o r d e m o n s t r o w a n i e n o w e g o s t a t u s u h i p e r t r o f i a a n i m o z j i w a k t y w n o ś c i o r g a n i z a c y j n e j z a i n t e r e s o w a n i e d l a p o l i t y k i ( ż y c i a p u b l i c z n e g o ) I r w a n i e s i ę w i ę z i w e w n ą t r z g r u p o w e j

— W śród postaw i zachow ań sta ry ch — przeniesionych — na pierw sze m ie j­ sce w ysu w ają się te, któ re są fu n k cją r o l i c z y n n i k a r e l i g i j n e g o w życiu członków polskiej społeczności narodow ej. Mam n a m yśli nie tylko dom inującą rolę s tru k tu r i insty tu cji w yznaniow ych, ale także powoli n a r a ­ stającą, w interesu jący m nas okresie, reakcję przeciw ko nim.

W y rw an y ze środow iska rodzinnego i sąsiedzkiego w k ra ju , wychodźca odczuwał, rów nolegle do potrzeby k o n tak tu i zachow ania więzi ze „swoimi” , zwiększoną w ty ch w a ru n k ac h potrzebę zaspokajania uczuć religijnych. Dzięki tem u pow stała rozległa sieć polskich p arafii nie tylko w USA (w m omencie szczytowym liczyła w latach trzydziestych 800—830 je d n o s te k )42, ale także w przedrew olucyjnej Rosji (szczególnie poczynając od la t siedem dziesiątych ub. w ie k u ) 4S; dorów nująca p rzed pierw szą w ojną św iatow ą sw ą liczebnością em igracji polskiej w Rosji, jednakże geograficznie bardziej skoncentrow ana, em igracja w Niemczech nie w ytw o rzy ła tak ie j sieci. Em igracji tej to w arzy ­ szyła jed n ak w różnych form ach in ten sy w n a działalność duszpastersko-m isjo- n a rsk a duchow nych polskich w ra m a ch lokalnej sieci p arafii niem ieckich w Zagłębiu R uhry, B erlina i innych, p rzy czym w licznych przypadkach, dzięki w zrostow i liczby katolickich im igrantów z ziem polskich, pow staw ały nowe (w ram ach tej z daw na ustabilizow anej sieci) p la c ó w k i44. Typ m ieszany pod tym w zględem (sieć p arafii etnicznych plus działalność duszpastersko-m isjo- n a rsk a w rozproszonych osadach polskich) przedstaw ia sobą Brazylia 45; sw oją specyfikę m a też np. nieliczna em igracja polska w D a n ii40.

42 A . B r o ż e k , P o l o n i a a m e r y k a ń s k a 1854— 1939, W a r s z a w a 1977, s . 45. 43 E . Ł u k a w s k i , L u d n o ś ć p o l s k a w R o s j i 18631914, W r o c ł a w 1978, s s . 50 i n . , 96— 100. 44 N a j n o w s z y s t a n w i e d z y o t y c h p r o c e s a c h p r e z e n t u j e C h . K l e s s m a n n , o p . c i t . 45 P o r . w t e j s p r a w i e , D z i e j e P o l o n i i w A m e r y c e Ł a c i ń s k i e j . Z b i ó r s t u d i ó w , r e d . M . K u ­ l a , W r o c ł a w 1983, p a s s i m . F r a g m e n t i n t e r e s u j ą c e g o n a s p r o b l e m u i l u s t r u j e w s p o s ó b s z c z e g ó ­ ł o w y T . D w o r e c k i , Z m a g a n i a p o l o n i j n e w B r a z y l i i , t . 1, P o l s c y w e r b i ś c i 1900—1978, W a r s z a w a 1980, p a s s i m . 46 G . N e l l e m a n n , o p . c i t . , s s . 160— 168, 319—323.

(14)

Niski poziom cyw ilizacy jn o -k u ltu raln y im igrantów (duży odsetek a n alfa ­ betów, przeżytki feudalne w świadomości itp.) był w ty ch w aru n k ac h do d at­ kow ym czynnikiem d eterm in u jący m zachow ania im igrantów wobec instytucji kościelnych oraz ich przedstawicieli, rzutow ał na w zrost funkcji i roli d ucho­ wieństw a, W p rzy padku poszczególnych obszarów, do któ ry ch kierow ało się osadnictwo polskie, w ystępow ały zresztą czynniki specyficzne (jak np. w Niemczech k u ltu rk am p f, k tó ry zdynam izow ał au to ry tet Kościoła katolickiego w społeczeństw ie polskim na tam ty ch terenach). M echanizm y działające w k o n k retn y ch w aru n k ac h geograficznych na ziemiach polskich pod zaboram i uk ształtow ały stan cyw ilizacyjny różnych w a rstw społecznych zam ieszkują­ cych te ziemie i w ram ach tego cechy ich m ieszkańców: z powodu zaś tych cech, przeniesionych przez chłopskich im ig ran tó w do diaspory, przybysz z P o l­ ski szukał bezpieczeństw a w parafii, a nie — jak np. przybysz z Italii — w instytucjach, k tó ry ch artystyczną syntezę dał swego czasu film „Ojciec chrzestny” . Dzięki tem u parafia polonijna integrow ała przytłaczającą część n ap ływ u z Polski.

W dalszym ciągu jednak sam św iatopogląd relig ijn y tra k to w a n y był z właściw ą dla katolicyzm u polskiego (w odróżnieniu od katolicyzm u innych

krajów ) dom inacją elem entu emocjonalnego, kultowego, zew nętrznego ■— nad

elem entem refleksyjnym , w stronę etyki zorientow anym , w ew nętrznym . Je d n ą z konsekw encji te j sy tuacji w diasporze była gotowość do św iadczeń na b u ­ dow nictw o kościelne ponad potrzeby i możliwości lokalnej polskiej zbioro­ wości im igracyjnej. W te j gotowości byłbym skłonny dostrzegać tak że pew ien w pływ in terak cji m iędzy polską k u ltu rą chłopską i szlachecką: ab strah u jąc od przysłowiowego „zastaw się, a postaw się” sądzę, że w diasporze możliwość św iadczenia na cele kościelne przez chłopskiego, do niedaw na, członka p arafii zdaw ała się dem onstrow ać świadomość osiągnięcia przez niego statu su ró w ­ nego utrzy m u jącej kościoły szlachcie czy szerzej — klasom posiadającym . Zresztą „Polacy lubią się pokazyw ać” 47 — lubią zadem onstrow ać osiągnięty statu s społeczny w diasporze nie tylko na tere n ie kościelnym, ale i w sto­ su nkach międzyludzkich, w ofiarności na cele publiczne itp. Jeżeli n a w et m a ­ nifestow anie w łasnego statu su g ru p y narodow ej czy etnicznej nie jest wyłącz-, ną cechą polską, to jed n ak w p rzy padku polskim m am y do czynienia ze specy­ ficznymi . form am i tej cechy; jeżeli np. czarny A m ery k an in m an ifestu je swój statu s ekskluzyw nej m ark i samochodem, to A m ery k an in polskiego pochodze­ nia czyni to m.in. św iadczeniam i na rzecz parafii. P ow racając ted y do życia kościelnego trzeba podnieść, że świadomość osiągniętego s ta tu s u — w raz z w pływ am i nowego modelu insty tu cji życia religijnego zastanych na em i­ g racji — rzutow ała na ewolucję zachow ań członków zbiorowości polonijnych do duchow ieństw a. Jeżeli w pół w ieku po przybyciu do Teksasu pierw szych polskich osadników, usłyszał tam , w 1907 roku, w y b itn y filozof polski W in­ centy Lutosław ski (1863—1954) z ust polskiego T eksańczyka o proboszczu •zwrot „To mój k a m ra t” 48 — jest to w yrazem zupełnie innego stosunku w zglę­

dem duchownego ze strony fa rm e ra w A m eryce aniżeli chłopa w Polsce. Równocześnie stosunek m iędzy lokalną zbiorowością polonijną a in s ty ­ tucją p arafii (czy Kościoła) zaczyna w coraz większym stopniu być nacecho­

47 A . M a ł a c h o w s k i , o p . c i t . , s . 105.

48 W , L u t o s ł a w s k i , O d r o d z e n i e Ś l ą s k a u> T e k s a s i e , Ś w i a t , W a r s z a w a 1908, n r 48 , 49; t o s a m o w : I s k i e r k i w a r s z a w s k i e , W a r s z a w a 1911; p r z e d r . w ; A . B r o ż e k , Ś l ą z a c y w T e k s a s i e . R e ­ l a c j e o n a j s t a r s z y c h o s a d a c h p o l s k i c h w A m e r y c e , W a r s z a w a —W r o c ł a w 1972, s . 130.

(15)

1 6 2 An drzej Brożek

w a n y konfliktam i, k tó re jednak m ają zupełnie inne podłoże aniżeli p ierw o­ ciny, czy n a w et dojrzalsze form y polskiego, rodzimego antyklerykalizm u. Są to w przew ażającej m ierze konflik ty na tle now ych aspiracji imigrantów . P o jaw iają się one zarówno w w ielkich g rupach osadnictw a polskiego i polo­ nijnego (USA, Rosja, Niemcy), jak i m ałych (Dania), przy czym decydującym w ektorem , określającym k ieru n e k tych konfliktów , jest rosnąca na ty m e ta ­ pie w diasporze sam ow iedza narodow a czy etniczna. Zdarza się, że em ancy­ pacja spod w p ły w u duchow ieństw a ew oluuje na teren ie diaspory w kieru n k u , k tó ry jest przeciw ieństw em antyklerykalizm u, gdy np. dochodzi w USA do pow ołania przez im ig ran tó w polskich now ej insty tu cji życia religijnego w po­ staci Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego.

Od przedstaw ionego tu m odelu zachow ań różni się w sposób isto tn y im i­ g ra n t polski w e Francji; determ in u jąca te zachow ania rola czynnika re lig ij­ nego jest w przy p ad k u tej zbiorowości znacznie m niejsza. Zdaje się to w ynikać z dw u okoliczności. Po pierwsze, em igracja do F ran cji zapoczątkow ana została w zasadzie dopiero po pierw szej w ojnie św iatow ej przez generację, k tó rej świadomość i zachowania u k ształtow ały się pod w pływ em nowych, ważkich doświadczeń, jakie nosiły przem iany zachodzące na ziem iach polskich przed

wojną, a przede w szystkim doświadczeń lat 191419181920, a nadto do­

św iadczeń pierw szych la t niepodległości; to rzutow ało na odmienność zacho­ wań. Po drugie zaś, w p rzy p ad k u F ran cji em igranci polscy k ierow ali się do k ra ju o ustabilizow anych laickich wzorcach zachowań. Te dw ie okoliczności zdecydow ały o sygnalizow anej tu specyfice.

— Rozważając dalej ewolucję postaw i zachow ań przeniesionych z k ra ju należy zwrócić uw agę na k w e s t ę a n t a g o n i z m ó w d z i e l n i c o w y c h (a także wyznaniowych). Problem w niesionych do diaspory antagonizm ów k r a ­ jow ych jest o ty le istotny, że działają one jako frag m e n t w ew nątrzg ru p o - wych sił odśrodkow ych — animozji, nietolerancji, konfliktów , a także rw ania się więzi w ew nątrzgrupow ej. Początkowo w diasporze k rzepną podziały na „rusków ”, „pru sak ó w ”, „galieyjoków ”, u jaw n iają się n a w et antagonizm y m ię ­ dzy dzielnicami jednego i tego samego zaboru: pochodzący z Górnego Śląska czołowy na przełomie stuleci działacz polonijny w Chicago, P io tr Kiołbassa

(1837—1905), skarżył się, że „Em igratia ta z Wielkopolski nas głupim i chłopa­ m i i bidotam i n a zy w a ją ” 49. Obok m ateriału polsko-am erykańskiego a n tag o ­ nizm y tak ie odzwierciedla szczególnie m ate ria ł odnoszący się do F r a n c j i 50. Żywotność antagonizm ów dzielnicowych m a jed n ak tylko ch ara k te r p rz ej­ ściowy 5I.

G dy n atom iast w y stęp u je splot antagonizm ów dzielnicowych i w yzn an io ­ wych — jak w p rzy p ad k u M azurów w Zagłębiu R u h ry — zaostrzają się one. Pobudzona (choć nie rozbudzona) germ anizatorskim naciskiem protestanckich Prus, w okresie k u ltu rk am p fu , nietolerancja w yznaniow a ze stro n y katolic­ kich przybyszów z innych ziem zaboru pruskiego (głównie Wielkopolski) s p ra ­ wiała, że mimo bezsprzecznie polskiego pochodzenia etnicznego im igranci m a ­ zurscy — broniący się notabene do pewnego czasu przed germ anizującym naciskiem k leru protestanckiego — wchodzili w orbitę niemieckiego kręgu

49 C y t . z a W . K r u s z k a , H i s t o r y a P o l s k a w A m e r y c e , M i l w a u k e e 1906, t . 8, s . 142. 50 P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . F r a n c j a , s s . 20, 23, 63, 93—94, 253—254; P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . S t a n y Z j e d n o c z o n e , t . 2, s . 126. 51 „ P r z e d p a r e l a t j e s c y b y ł y t a r c i a d z i e l n i c o w e a l e t e r a z t e g o j u t n i e m a — t y l k o P o l a ­ k ó w ” : z a p i s a n a w e F r a n c j i o b s e r w a c j a ( P a m i ę t n i k i e m i g r a n t ó w . F r a n c j a , s . 161) m a w a l o r p o z n a w c z y t a k ż e d l a i n n y c h s k u p i s k p o l o n i j n y c h .

(16)

językow o-kulturow ego i w tym k ieru n k u ew oluow ała ich świadomość n a ­ rodowa.

Zasygnalizow anie specyficznego dla diaspory zachodnioniemieckiej a n ta ­ gonizm u w yznaniow ego m iędzy m ów iącym i po polsku (choć różnym i d ialek­ tam i sąsiadujących ze sobą polskich obszarów gw arow ych) im ig ran tam i w y ­ stępuje w innym w ym iarze na teren ie S tanów Zjednoczonych: m am na myśli konflikt, u w aru n k o w a n y w praw dzie jedynie w części różnicam i w y z n an io ­ wymi, m iędzy przybyłym i z tego samego obszaru językowego im ig rantam i narodowości polskiej a używ ającym i przecież także często języka polskiego im ig ran tam i w yznania mojżeszowego. Je s t to — pow tarzam — ko n flik t o pod­ łożu jedynie w części w yznaniow ym , niem niej na ten frag m en t jego u w a ru n ­ kow ań trzeba zwrócić uw agę już w kontekście postaw zdeterm inow anych czynnikam i wyznaniow ym i.

— Postaw y i zachow ania w s t o s u n k a c h p o l s k o - ż y d o w s k i c h stanow ią zresztą odrębną i ostatnią grupę w śród postaw przeniesionych z k r a ­ ju. Dla polskiego w ychodźcy w Niemczech spraw a b yła o tyle „prostsza”, że Żydzi, k tórych ta m spotykał, byli dla niego po p ro stu N iem cam i odmiennego w yznania i dodatkow ych odm iennych cech charakterologicznych, jakie wiązał z tą grupą: fak tem bowiem jest, że Żydzi w Niemczech identyfikow ali się z niem ieckim kręgiem językow ym (usiłując także identyfikow ać się po prostu jako Niemcy), a ponadto od 1885 roku granice P ru s (praktycznie — Rzeszy) zam knięte były dla jakiejkolw iek im igracji Żydów z ziem polskich. W ty m względzie trudno m ówić o odmienności zachow ań i postaw Polaków w sto ­ sunku do Żydów na etnicznie polskich ziem iach pod p ruskim panow aniem oraz na ziem iach rdzennie niemieckich: dla P olaka w Rzeszy Żyd — zarówno pod p ruskim zaborem, jak i w diasporze — był po p rostu N iemcem i w za­ chow aniach wychodźców polskich tru d n o d o patryw ać się antysem ityzm u. W ydaje się, że podobnie em ig ran t polski z ziem pod p ruskim panow aniem p a trzy ł na Żyda am erykańskiego (który często był nied aw n y m Żydem n ie­ mieckim!). Nie zapom inajm y zresztą-, że p rzy w szystkich w y siłkach Żydów niem ieckich w k ieru n k a ch identyfikacji ze społeczeństw em k ra ju osiedlenia, tru d n o mówić w Niemczech przedw eim arskich o pełnej ich „S alo n fähigkheit” w sensie tow arzyskim , a jeszcze bardziej — politycznym.

Inne niż pod p ruskim panow aniem dośw iadczenia stosunków polsko-ży­ dowskich posiadał u d a ją cy się na em igrację Polak z Galicji czy K ongresów ki. Tu Żydzi, pielęgnujący swą odrębność k u lturow ą, nie jaw ili się jako Rosjanie czy A ustriacy — przeciw nie naw et: w zaborze rosyjskim byli przedm iotem rep resy jn y ch m an ipulacji pogromowych. Specyficzna s tru k tu ra zawodowa ludności żydowskiej na ziemiach polskich, jak rów nież polityka p ań stw zabor­ czych w pływ ały w k ieru n k u n a rasta n ia re sentym entów polsko-żydowskich, k tó re przenosiły się na emigrację. Dotyczy to zarów no em igracji do Rosji (poza granice Rzeczypospolitej z 1772 r.) ale przede w szystkim do Stanów Zjednoczonych. Istniejący kom pleks im igranta polskiego uzyskuje w A m eryce now e pożywki wobec siły już osiadłej tam g ru p y żydowskiej. W idzimy w końcu ubiegłego stulecia próby odcinania się niek tó ry ch kręgów polonijnych od społeczności żydowskiej. Najczęściej próby te nie form alizują się, a w śród elity polonijnej ścierają się dw ie w ty m względzie tendencję: jedna — nace­ chow ana antysem ityzm em , oraz druga — filosemicka, w ypełniona dążeniam i do w spólnego frontu, wyw odzących się z tych sam ych ziem nad Wisłą, pol­ skich i żydowskich im igrantów . -Istnienie ty ch d w u tendencji w pływ a na

Cytaty

Powiązane dokumenty

Istotnie, gdyby dla którejś z nich istniał taki dowód (powiedzmy dla X), to po wykonaniu Y Aldona nie mogłaby udawać przed Bogumiłem, że uczyniła X (gdyż wówczas Bogumił wie,

Zawiesina w przepływie ścinającym ()=⋅ o0vrgr przepływ zewnętrzny tensor szybkości ścinania 2v effeffeffη=σg efektywny efektywny tensor tensor napięć

Roczniki Obydwóch Zgrom adzeń św.. „Szara kam ienica”. K lasztor i zakład naukow o-w ychow aw czy ss. Zb.. Sroka).. Sroka) Tygodniowy plan zajęć alum nów w

O ile wiemy, że DNA kom órki rakow ej nie jest identyczny z DNA kom órki zdrowej, o tyle o kario- typie, czyli obrazie chromosomów kom órki rakow ej człowieka,

Osobliwością wśród nich były, wywodzące się z P aleodictioptera H exaptero- idea, owady otw artej przestrzeni, unikające za­.. zwyczaj lasów pierw otnych,

Obecność kobaltu nieodzow na przy wiązaniu azotu przez

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

W dniu 22 maja 2007 roku, już po raz czwarty odbyły się warsztaty studenckie „Miasta bez Barier”, orga−. nizowane przez Wydział Architektury