• Nie Znaleziono Wyników

Wolno-mularstwo i jezuityzm. T. 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wolno-mularstwo i jezuityzm. T. 4"

Copied!
398
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

I I I

W OLN O-MUL ARST W O

JEZUITYZM.

• PKZEZ

A r t u r a Storcha,

w przekładzie polskim. T o m I V .

W A R SZ A W A .

v.w Drukarni; IT « lic ji K r o k o e z y f i s k i e j ulica Krak: РгдачЬ Nr. 388 (40).

(6)

Дозволено Цензурою.

Варшава 18 (30) Сентября 1874 г.

4 7 4 6 9 9

(7)

R o zczarow an ia.

P o d c z a s d ługiej i monotonnój p od r óży morskiój z Breraerhaven do N e w - J o r k u , nie k o rzy s ta ła ,,dunm& J u n o n a u ani z j e d n e g o z o w y c h n iez lic zo n y ch ś r o d k ó w , w z g lę d e m S c h a n c e n a u a którem i się każda u w o d z i c ie l- kia kobieta p osiłk u je, by p o zy sk a ć i usidlić sk ło n n o ś ć m ę ż c z y z n y . A le pomimo, źe A l wina zu p e łn ie się s t o ­ n o w a ła do charakteru i sposobu m yślen ia s w e g o k u ­

zy n a, podczas g d y swojej n ad z w y c za j g o rą c śj k rw i n a k ła d a ła n ajsiln iejsze p ęta w ła d zy nad sobą, to z d ru ­ gie j strony ś r o d e k ciężkości jej m ądrze ob m yślanej k o k ie te ry i, le ża ł w słod kim o d dalającym się, p r a w ie m a rz y cie lsk im je j u sposob ie niu .

A lw in a z a u w a ż y ła bardzo trafnie, że se r c e j e g o g o r ą c o j e s z c z e biło, dla osądzonej za zm arłą M a ­ r y i, i tylk o m oraln y e k w iw a le n t st rac on e go, b y łb y w atame z n o w u w z n ie c ić p ło m ien ie m iło śc i w j e g o o p u s t o s z a ł e m se rc u .

„ D u m n a J u n o n a <Ł która ty le j u ż z ł e g o d o z n a ­ ł a z p r z y c z y n y S c h a n c e n a u a , p o sta n o w iła więc, j a k

(8)

-k o lw ie -k z trudnością jej to p r z y c h o d z iło , -k o n s e -k w e n t ­ n i e raz ro z p o c z ę ty rolę g o łą b k a dalćj o d g r y w a ć .

P r z e d e w s z y s t k i e m rachow ała ona w sw o ic h planach za b o rc zy c h , na d zie ci S ch a n c en a u a j a k o na w o js k a p o s iłk o w e . P o sta n o w iła o b ch o d z ić się z A lfr e d e m i Minną z b ezp rz y k ła d n ą tkliwością i se rd ec zn o ścią ,, a n a w e t by u w i e ń c z y ć p o m y śln y m s k u tk iem tę ko- m e d y ę , u ło ż y ła sobie przebiegle plan, w skutek k t ó ­ r e g o d w o j e dzieci w padli w w ielk ie , w id o c z n e n i e ­ b e z p ie c z e ń s t w o życia , i z t e g o ż r ó w n ie ż z narażeniem ży c ia j e j w ła s z n ą ręką m iały być w y r a t o w a n e . P o ­

n ie w a ż czyn taki b yłby p ośw ięc en iem , spodziewała^

się w ię c , przebić z u p e łn ie i tak j u ż dość st o p n ia ły ló d w piersi S c h a n c e n a u a i sam ju ż o b o w ią zek w d z ię ­ c z n o ś c i m u sia łb y g o w tedy s k ło n ić by k obietę, która*

d z ie c io m j e g o p o d w a k r o ć ży c ie o ca liła , publicznie uzn ać za ich m atk ę p r z e d B o g ie m i św iatem .

D o b r y S c h a n c en a u , p odczas całćj p o d r ó ży m ó ­ wił w y łą c z n i e prawie o A if r e d z ie i Minnie. S e t n e p r o j e k to w a ł i o d rzu ca ł plany co do system u w y c h o ­ w ania, j a k i c h c ia ł zas to so w a ć dla swoich d rogic h d z ie ­ ci, i A lw in a , j u ż śm ierteln ie zn u d z on a j e d n o s t a j n o ś - cią t e g o tem atu , zd a w a ła się na p ozór nie mnićj od k o c h a ją c e g o ojca być p rzejętą gorącem j e g o ż y c z e ­ n ie m , by w p r z y s z ło ś c i całą swToją d ziałalność p o ­ św ię c ić d ob r ze potom kom S ch an c en au a.

T y m sp o so b e m u dało się dum nśj J u n o n ie ż y ­ c z liw o ś ć i dobre w yobrażenie , j a k ie sobie przy pier

(9)

dzieć szturm em z d o b y ła , n ie tylko zacho w ać, ale n a­ w et powoli p o w ię k sz y ć i utrwalić; tak, że p r z e b i e g ła zalotnic a już w duchu b u d o w a ła z ł o te m osty, j a k ie d o ty c h c z a s o w y p r z e d z i a ł ob ojętn ości sta w ia ć m ó g ł na z a w a d z ie do w n ę tr za serca S ch anc en aua.

K ie d y nakon iec u jrzan o N e w - Y o r k , po trzy-

n aetodn iow ym w y je ź d z i e z B r e m e r h a v e u , z tr u d n o ś ­ cią tylko dotąd poskram iana n ie c ie r p liw o ś ć S c h a n c e ­

naua w z m o g ła się do g o r y c z k o w e g o szału. M ała

god zin ka, n ie zbęd n a dla zad ość u czy n ie n ia ce ln ym i p olicyju o lekarskim przepisom , w y d o w a ł a się c a łą wiecznością, bied nem u S c h a n c e n a u o w i, k tór y um iał tak d łu g o po m istrzow sk u p o k r y w a ć sw o ją n ie c ie r p liw o ś ć .

Kiedy j u ż n a res zc ie m iał d ro g ę o tw ar tą p rze d sobą, p o sp ie sz y ł, n ietro sz cz ą c się o n ic co się k o ło n ie g o działo, tak sz y b k o na ląd, że g o A l w i n a ju ż o m ało nie straciła z oka w tłum ie, i dopiero n a d ­ zw yczaj b iegie m zm ę c z o n e j , udało się j e j d o g o n ić S ch a n c en a u a , k ie d y ten j u ż m iał zam iar wsiąść do j e d n e g o z w ielu o d p ły w a j ą c y c h w ła ś n ie p a r o w c ó w .

D u m n a J u n o n a sz alała ze z ło ś c i w d uszy na taką ob ojętn ość sw e g o to w a r z y sz a p o d r ó ży , g d y ż w i ­ d ziała z tego, j a k m a ło z n a c z y ła ju ż u s w e g o k u ­ zy n a , który w i d o c z n ie tak b y ł o w ła d n ię t y c a ł k o w ic ie m iłością dla sw o ic h dzieci, ż e n a w e t z ap om n iał o naj- p ierwszych zasadach p r z y z w o it o ś c i i g rz ec zn ości. P o ­ mimo jednak t a jo n e g o g n ie w u A lw in a m iała ty lk o żartobliwe i s e r d e c z n e s ło w a na ustach, sk oro się na rumieniu n ie g r z e c z n e g o zw ie siła , k tó r y teraz sam

(10)

sp o str ze g ł swój błąd i w y ją k a ł kilka w y r a z ó w na sw oje u n ie w in n ie n ie .

— Ach, drogi O s k a r z e ! s z e p n ę ła A l w i n a m ię k ­ kim , w z r u sz o n y m głosem ! — p ragn ien ie m oje, ujrze­ nia kochanych dzie ci, z p ew n o śc ią nie je s t m niejsze, j a k twoje. J a k ie ż pięk ne, n o w e ż y c ie r o z p o c zn ie m y

teraz przy boku u kochanych m a ły c h ? N ie prawda,

mój p rzy ja c ielu ?

— Tak , tak, o d r z e k ł S ch an c en au , z o : z y m a na- p e łn io n e m i ł z a m y i p rze n ik n ion y ro z k o s zn em w z r u ­ sz en iem , — tak, tak, masz słu sz ność , dla A lf r e d a i Min- ny roz p o c z n ę teraz n o w e ży c ie i postaram się by z a ­ pom n ieli o p r z e sz ło śc i, окгорпё) p rze sz łości t

A j ! w y k r z y k n ę ła m im ow oln ie A lw in a nieco p o d ­

rażnionym tonem, m ó w isz w liczb ie p o je d y n cz ej ?

D o b r z e w ię c — z g ó r y j u ż byłam p rz y g o t o w a n a , że p ew nie dziś j e s z c z e u w o ln ię się z pod twojej

łaski-— N ie tak zaraz z ł o ś liw ie , moja dobra A lw in o , o d r z e k ł słod kim , p roszącym tonem S ch ancen au, j a -

kąsz mi w yrządzasz w ielką n iesp ra w e d liw o ś ć! N igd y,

nigd}’’ nie zap om nę, że dzieci t ylk o p rzez t w o j e tru ­ dy o d n a le z io n e zo s ta ły , tak, co w ię c e j , A lw in o , ju ż d aw n o m iałem na ustach m yśl by tw oje p ięk n e , s z la ­ c h etn e d z ie ło dalćj p oprowad zić; otóż p ra g n ę j e s z c z e

żą d ać od ciebie ofiary, którą b y ć m oże przyjm iesz

na sie bie? J e s t e ś m ło d a , p ięk na, bogata, n iezależna, c z y ż nie m o g ła b y ś się w ię c d ob r ow oln ie z d e c y d o w a ć by sama p o k ie r o w a ć w y c h o w a n ie m A lfr e d a i Min-

(11)

sadzę skoro p o w ie m , że je s t e m bardzo u bogi, ale s e rc e moje z pewnością. j e3t j e s z c z e biedniejsze! P o ­

trzebuję pracy, roztargnienia , sło w e m , b ezustannój,

p raw ie wyniszczającój dzia łalności, by może w j a k ie

lat parę, w rócić napo w ró t spokój rnojój duszy. M uszę

w ię c iść ztąd d aleko, bardzo d alek o, w d z ie w ic z e

lasy, by pasować się i w alczyć o n ęd zn e życie! ale

czasami m ógłbym p rze cież p o w r ó cić do m ego d o ­

m o w e g o ogniska, by się p okr zep ić wid okiem moich

dzieci, i sam się w y b a d a ć , c z y i o ile rany m ojego se rc a się za g o iły , i dal(5j zająć się sp okojną i cichą pracą.

A lw in a o m ało z radości g łośn o nie k r z y k n ę ła , kiedy u sły sz a ła prośbę S ch an c en au , by zastąp iła m ie j ­ sce m atki przy A lf r e d z ie i Minnie; p osta n o w ie n ie jśj kuzyna, przez j ak iś czas j e s z c z e b łą dzić po ś w ie c ie w y d a ło się jój bardzo p ożądanem , g d y ż m o g ła b y się teraz s p o d z iew a ć , że S ch an c en au w sw oim obecnem p o łożeniu , mógłby się z d e c y d o w a ć , ofiarować jćj sw oją

rękę ja k o małżonek; j e g o m elan ch olia i m arzycie l-

stw o m usiały istotnie odbyć o d p ow ie d n i process w y ­ kla rowania się, którego sz c z ę ś liw y i z a d aw aln iając y rezultat, przy zdrowej duchowej i cielesn ej n atu rze tego c z ło w ie k a , n ie p o d le g a ł żadnej w ątp liw ości; po* w tó r e zo b o w ią za ł j ą S c h a n c en a u , g d y b y z p o w o d z e ­ niem się w y w ią z a ła ze sw e g o zadan ia j a k o w y c h o ­ w a w c z y n i j e g o dzieci, do w ięk sz ćj j e s z c z e w d z ię c z n o śc i, a ta w d z ię c z n o ść miała być, ja k bardzo słu sz n ie o są ­ dziła, podstawą dla niśj j e g o miłości; tak m o g ła ona

(12)

w ó w c z a e o t w a r c i e ż ą d a ć , co t e r a z tylko j a k o lekkie ż yc z e n ie p rze d s ta w ia ła . A lw in a w ięc z g o d z iła się n ie­ o d w o ł a ln i e na p r z e d s ta w io n e p r z e z S ch a n c en a u a z a ­ miary, i podczas d ł u g i e j , przez c a ł e 5 g o d z in trwa- jącój d rogi z N e w - J o r k u do Willi H o w a r d , g d z ie w e­

d łu g w ia d o m o śc i a jen tów , d z i e c i się z n a jd o w a ły , by­ ło teraz w szy s tk o en d ita i l u m ó w io n e , i u s ta lo n e .— A l w i n a z g o d n ie z tym, m iała tutaj w pobliżu N e w -

J o rk u obrać sobie m iejsc e pobytu, i zaraz w e s p ó ł

w s z y s tk o do porządku p rzyp row ad zić, na p rzypadek, g d y b y S c b a n c e n a u c h cia ł udać się w głą b p ó łn o c n o ­ a m er y k a ń sk ieg o lądu, by tam w yszu k ać sobie i u p r a ­

wić s to so w n y k a w a ł e k gru n tu w pięknój, zdrowej

i żyznój ok olicy, g d y ż „d um na J u n o n a “ u k a z y w a ła się zu p ełn ie sk łon n ą trw ale osiedlić się w S tan ach Z jed n oczon ych , i tamże dla sw oich u niwersaln ych sp ad ­ k ob ie rc ów m ia n o w ic ie dzieci Sch ancen aua, z a ł o ż y ć w ielki r o z l e g ł y majątek. — Jej k u z yn z n ieo g r a n i­ czoną sw ob od ą i bez w z g lę d u na koszta m iał w szystk o tak urządzić, j a k to za n a jw ła ś c iw s z e uzna.

P e ł n i n a jp ięk n iejszy c h p la n ó w i n ad z iei w y s ie ­ dli n ak on iec na ląd, S ch an c en au i dumna J u n o n a ,

w pobliżu dobrze znanej willi H o w a r d . — C ały j e d n a k

tak p ię k n ie zbudowrany k arciany d om e k ich p la n ó w , zaraz w p ierwszój p ó łg o d z in ie, runął w zam ąconym chaosie. — J a k piorun z j a s n e g o n ieb a u d e r z y ł a w nich w ia dom ość, że willa H o w a r d od d ziesięciu dni z m ie ­ niła w ła ś c ic ie li i j<5j d o ty c h c z a so w i p osiad ac ze w y j e ­

(13)

p ro w a d z iły ty lk o do rezu ltatu , że n ikt n ie w ie d z ia ł, k to w ła śc iw ie b ył ów H o w a rd , i że n ig d y żadna obca n o g a n ie p rzeetąp iła p ro g ó w h erm e ty c zn ie zam k niętój w illi. N iek tó rz y u trzy m y w a li, że n astąp iła ty lk o p ozorn a sp rzed aż tego w sp a n ia łe g o m ajątku. S ch a n cen a u b yf n atu raln ie n iep o cie sz o n y w sk u tek te g o n ie p r z e w id z ia ­ n eg o w yp ad k u , a A lw in a ró w n ież bardzo b y ła w z ły m h um orze, ch oć z in nych z u p e łn ie p o w o d ó w ja k k o ­ ch ający o jciec, k tóry tak n a p ew n o sp o d z ie w a ł się zn a leźć tu sw o je d zie c i i p rzycisn ąć j e do sw e g o serca.

S k oro p ier w sza trw o g a m in ę ła , S ch a n cen a u i A l­ w ina d o ło ż y li w szelk ich starań , by się c o śk o lw ie k d o ­ w ie d z ie ć o k ierun ku , w ja k im się u d ali d o ty ch cza so ­ w i m ieszkańcy w illi H o w a rd . — Ich p o łą c z o n e tru dy w cz ę śc i z o s ta ły u w ień czo n e p ow od zen iem . K ie d y n ajb liższym n aw et m ieszkań com z u p ełn ie n iezn an i g o śc ie w illi H o w a rd zn ik li p ew nój nocy bez h a ła su , zaraz n a stę p n eg o d nia p o w y n o szo n e zo sta ły p rz e z ob cy ch tra g a r zy liczn e tło m o k i z o p u szczo n eg o dom u. T e p ak i i sk rz y n ie z a w ie r a ły w sob ie w id o czn ie rz eczy d o ty c h c za so w y ch p o sia d a c z y w illi i b y ły w szy stk ie op a trzo n e c e d u łą do C in cin n a ti, j a k u trzy m y w a ło kilk u ciek a w có w n ad b rzeżn ych .

— A w ięc do C in cin n atil r z e k ła A lw in a , k tóra z n o ­ w u z u p ełn ie p rzy to m n o ść od zysk ała; m u siein y, p o w in ­ n iśm y p ra w d z iw y śla d od n aleźć, i n a stę p n ie d o w ie ­ d zie ć się d o k ła d n ie, c z y li to n a g łe zn ik n ięcie j e s t ty lk o p rzyp ad k iem , cz y też , ja k się b ard zo obaw iam , ma za p o w ó d zam iar d ob rze z góry obm yślany.

(14)

— Ach, droga Alw ino! z a w o ła ł zasm u con y S c h a n ­ cenau, m ó w is z w y r a z y które ścinają k r e w w moich ży ła c h i hyc m oże, że w rz ec zy samćj nie p atr zysz n a z b y t czarno na rzeczy. A w ię c n aw e t z tą s ł o d ­ ka nadzieją trzeba się p ożegn ać u e.nnego portu.

S ch a n c en a u u sia d ł na ła w c e k a m ie n n ^ p rzed bramą, willi i za c zą ł gorz k o p łak ać . J e g o boleść tak b y ła głębok a, tak p rzenikająca, że n a w e t cz u ła się n ią m im ow oln ie p r z e ję ta dumna J u n o n a , i w j ś j d o ­ tąd z a w sz e e h ło d n e m ok u perliła się łz a w spółczucia. — Chodź, O sk arz e, chodź! r z e k ła n akon iec słodko, i p o c ią g n ę ła n ie s z c z ę ś liw e g o , zła m a n e g o c z ło w ie k a sil nie za sobą do blizkiego brzegu; w łaśn ie p arow iec k tó r y s z e d ł ,do N e w -J o r k u , p r z y g o t o w y w a ł się do odbicia.

— Masz słu sz n o ść , A lw in o ! z a w o ł a ł uspakajając się S c h a n c e n a u , zam ia st j ę c z e ć i p ła k a ć j a k d zieck o, p o ­ w in ie n e m działać ter az j a k m ęż czy z n a . C zy ch c e sz m i t o w a r z y sz y ć do Cincinnati?

— C hoćby na k oniec ś w i a t a ! j e d n y m tchem i drżą­ c ym g ło s e m o d r z e k ła A lw in a i cisn ę ła k o nw uleyjnie ram ię S ch a n c en a u a ob iema rękami.

— S z la c h e tn a duszo! śmiał się z p o m ię d z y ł e z n i e ­ sz c z ę śliw y , j a k ż e m ało z n a łe m d otąd t w e d obre serce! Czyż w y n a g r o d z ić zdoła m k ie d y wielki d łu g mojćj dla c ieb ie w d z ię c z n o śc i?

D u m n a J u n o n a ż a ło w a ła , że od jazd p a r o w c a z a - г.17. p r z e r w a ć m ia ł d a lsz e se rd e c z n e w ylan ia S c h a n ­

(15)

k o w ie j u ż się zabierali do ścią gnięcia ruchomych mo­ s t ó w na statek.

W N e w - J o r k u S eh a n c en a u poszukał z a n z a w e - g o pana F e r d y n a n d a Hubera, którego list ■/. 1 8 - g o L isto p a d a 1859 r., g d z ie donosił o znalezieniu d z i e ­ ci, cz ytaliśm y j u ż w Brem en haven.

A d r es, j a k i mu A lw in a wskazała, był dobry, ale

pan Huber — wyjechał. D z iw n y m sp o so b e m n ie z o ­

sta w ił ża dnych wiadomości, chociaż m ógł się sp o d z ie ­ wać, że panna Eichenetamm , która dotąd usługi j e g o bard zo hojnie o p ła ca ła , w sk utek j e g o d onie sie nia , b ez­ z w ło c z n ie p rzyb ęd zie do N e w -J o r k u . W hotelu Gai ni g d z i e na B roudw aj mieszkał, w ied zian o tylko, że p rze d 1 0 dniami, natychm iast po od wied zin ach j a k ie g o ś w i e ­ k o w e g o je g o m o ś c i z niedźwiedzią, miną, s p a k o w a ł s w o ­ j e kufry i sam udał się na kolej.

W ia d o m o ś ć ta j e s z c z e bardziej p rzygn iotła do ziemi b ied n e go S c h a n c e n a u a . P o w r ó c ił napo wrót do h o te lu , gd zie zostaw ił sw o ją kuzynkę, i u dzielił jej wiadomość o za g a d k o w e m zn ik nieniu H ubera. N a je m n i s łu d z y wysłan i zostali do w szystk ich biór p o c z t o w y c h i telegraficzn ych w N e w - J o r k u , by się d o w ie d z ie ć c z y g d z ie nie zo s ta w io n o dla panny A lw in y Eichenscam m

listu lub tele gram u. W sz y scy p osłańcy wrócili po

d w ó c h g od zin ach z p różn em i rękam i. — Co d o tą d tylko p rzyp u szczan o, temu teraz m usiano na p e w n o u w i e r z y ć .— A je n t H u b e r w id oczn ie zo s ta ł p rze k u p io - иУ> j e g ° od jaz d b y ł bardxo p ra w d o p o d o b n ie w śc i­ s ł y m związku ze z n ik n ien iem d z ie ci я willi H o w a r d

(16)

яасі zatok * H udeońską. N a g r o d a 5 0 ,0 0 0 g u ld e n ó w , j a k ą ' m u za w y n a lezien ie A lfre d a i M inny p rz y r z e - ezono, i którą by mu A lw in a zaraz b e z tru d n ości w y ­ p ła c iła , p u sz cz on a zo s ta ła m im o p rze z H u b e ra, lub lepićj p o w i e d z ia w s z y , z o s ta ł on p raw d op od ob n ie d a ­ le k o lepićj z a p ła c o n y z drugiśj strony. P o n i e w a ż z r e ­ sztą H u b e r b y ł c z ł o w i e k bardzo porządny i p ra w y , 'o m u siały być szczególn iej w ażn e p o w o d y , k tó r e g o la k ło n ić m o g ły , do zd rad ze n ia swój pani, którój s ł u ­ żył j u ż od lat w ielu.

N ie s z c z ę ś liw y Sch ancen au leżał zr ozp acz on y, za­ łamując ręce, na kanapie. D u m n a J u n o n a d ok ła d a ła r p r a w d z ie w sze lk ich u siłowań, by stan rz e c z y w j a k ia j le p sz e m św ie tle przedstaw ić; j a k k o lw ie k b y ło to p r z e c iw n e j e j w łasn em u przekon an iu.

— Nie, nie, kochana A l wino! z a w o ła ł S c h a n c e n a u , n apróżn o starasz się umie i siebie u w o d z ić próżnem* pociecham i. M am y do cz y n ie n ia z m ocn iejszym i p rze­ b ieg ły m p r z e c iw n ik ie m , k tó r e g o taje m n e zam ia ry j u ż

nieraz poznaliśm y. Jakąż p r z y c z y n ę m ieć można, do

p r z e t r z y m y w a n i a m oich dzieci?

— T o j e s t w każdym razie w ielk ą zagad k ą, j a k a m nie, k ied y w moim życ iu sp o tk a ła , o d r z e k ła za m yślo na A lw in a ; w id o czn ie o b c h o d z ą się z dziećmi bardzo dobrze; drobne wiad om ości, j a k ie śm y mogli zebrać o o w y m taje­ m n ic z y m panu H e n r y k u H o w a r d , dają p o w ó d do p r z y ­ p u sz c z e n ia , że ten c z ło w ie k n ie j e s t żad en obskurant> ale należy do j a w n y c h sp r z y m ie r z e ń c ó w liberalnej partyi. J e s z c z e j e d n o , mój dobry Osk arze; co zn aczą te znaki-'’ P r z y ty ch s ło w a c h A lw in a s ię g n ę ła po arkusz p a p ie r11

(17)

i ręką w p r a w n ą arty sty n a k r e śliła szkic który p r z e d ­ staw iać m ia ł front W ill i H o w a r d , j a k się ten u t r w a l i ł w jej pamięci.

P o paru m inutach „ D u m n a J u n o n a “ p o d a ła u l o t ­ n y szkic sw em u k u z y n o w i do obejrzenia i rzekła:

— T a k p raw ie w y gląd ają s z c z e g ó ln e arabeski i h e- ro glify, w których środku stoją w y r a z y W illa H o w a r d , Zdaje mi się, że w a ż n e g o nic n ie o p u s z c z o n o . O ile mi w iad om o, w t w o j e m zm artw ieniu i o b łę d z ie , n ie r z u c i­ ł e ś ani razu okiem na p iękny, z b ia łe g o marmuru k u n ­ sz to w n ie w y k o n a n y portyk.

— Nieba! z a w o ł a ł S c h a n c en a u , ja k b y z e l e k tr y z o w a ­ n y zesk aku jąc z sofy, ja k skoro raz tylko r z u c ił ok iem na znaki. Nieba! ó w H o w a r d j e s t w o ln o -m u la rze m i do t e g o jeszcze m ajstrem w y so k ie g o zn aczen ia . A c h A l w i ­ no jak ż e s z c z ę ś li w y m m nie cz yn i t w o j e o d krycie. T e ­ raz n ie p o tr ze b u ję się j u ż w ięcej k ło p o t a ć o los moich

d zie ci.— S ą on e w d ob r ych rękach, rękach braterskich! R a d o ść S ch a n c e n a u a b y ła tak w ie lk a , iż j u ż to śm iejąc się, ju ż to pła cząc, b ie g a ł na w s z y s tk ie stron y po pokoju, i n ak on iec sw o ją d ziw n ie sp oglądającą na to kuzynkę, z c h a ł a s e m z a c z ą ł ob ejm ow ać p rzytu lać do ser­ ca i c a ło w a ć .

— D o p iek ła z tem i woln o m ularzami, p o m y śla ła

w duchu dumna J u n o n a . O d k r y c ie to, obarcza mnie

n owem i i ciężkie mi kłopotam i! teraz c h c ę i m uszę te d zieci dostać w m oją w ła d z ę , c h o ćb y m nie m ia ło to m i ­ lion k osztow ać. N a st ę p n ie c ią g n ę ła dalej głośno:

(18)

— W ła śn ie p r z y s z ło mi na m yśl że H u ber, k ied y m nie j u ż p rzed d w o m a laty raz p ozn ał, w p od r óży po N iem c zec h , zd aje mi się że to b y ło w D r e ź n ie , przystą- p ił do zw iąz k u w o lu o-m u larsk iego. O k o lic z n o ś ć ta p o w i n n a H u b e r a dom n iem an ą zm ow ę z o w y m za g a d k o ­ w y m H o w a r d e m bez trudności w y ja ś n ić .

— T e g o zd an ia i j a j e s t e m , r z e k ł S ch an c en au , z k tó ­ rego m in y i p o s t a w y m ó w iło z g o d z e n i e się na je d n o , i dla tego, k och ana A lw iu o , zaraz j u t r o z ra na przed- s ię w eź u ie in y podróż na za c h ó d . O becnie w cale j u ż nie w ątp ię o p o m y ś l n y m skutku naszych poszukiw ań. A t er a z, w ielki st w o r z y c ie lu W szechśw iata! D z ię k i, s e r d e c z n e T o b ie dzięki, żeś z e s ł a ł ten promień j a s n y r a ­ dości i n a d z ie i w m oje m ęczarn iam i tysiącznem i u d r ę ­ c z o n e serce; p o z w ó l d z ie ła m o je g o dokon ać, p o zw ó l bym n ak on iec o d n a la z ł m oje dzieci, m oje n a ju k o c h a ń ­ sze dzieci. B i e d n a Maryo! proś i ty także lito śc iw e g o B o g a by zamiar mój p o b ło g o s ła w ił, zn ijdź z tw e g o ja­ sn ego sk lep ienia z g w ia z d i pod cz ystą o słon ą zaprowadź mnie w ram ion a m oich dzieci', n aszvc h dzieci!

D u m n a J u n o n a u su n ęła się n iec o na strouę by u kr yć g o r z k o z ł o ś l i w y grym as sw y c h ust, od j a k ie g o n ie m o g ła p o w s tr z y m a ć się, z p o w o d u prostodusznej ale serd eczn ej m o d litw y S ch ancen aua a szczególn iej p e ł n e g o ek stazy wspom nienia o Maryi.

N a stęp n e g o dnia więc 2 7 - g o sty cz n ia 1 8 6 0 roku p r z e d s ięw z ięli S ch a n c en a u i j e g o k uzynk a podróż d o Cincinnati. P i e r w s z y p ełe n w e so ły c h n adziei, druga zaś przygn ęb ion a c i ę ż k ie m i troskami i sm utnem i p r z e c z u ­

(19)

ciami dalszych z a w o d ó w . Z drada H u b e r a i tajem ni­ cza osobistość o w e g o H o w a r d a , u p o w a żn iły j ą w samej r z ec zy do n ajsm utn iejszych obaw, ale ch arak ter taki j a k „dumnej J u n o n y ‘‘ nie u gina się lę k liw ie p rze d nie- spodzianemi przeszkodami. C hciała ona s w e g o ce lu , m ia ­ n o w icie posiadania S ch an c en au a dopiąć lub sama zginąć. D n ia 3 0 - g o stycz n ia przybyli nasi p o d r ó ż n i do w s p a n ia łg o miasta C in cin nati, które s łu s z n ie z a s łu ż y ło sob ie na tytu ł „ k rólow ej Z a c h o d u 1* i o k tó r em k rótka wia domość z pewnością, za jm ującą b ęd zie dla naszych c z yteln ik ów .

Cincinnati leży nad, 900 ło k ci tu sz eroką rzeką O h io , która bierze swój p o czą te k w górn ej c z ęś ci mia­

sta, z wązkiej, ciem no ocienionej d oliny. Na 5 mil (an­

gie lsk ich ) wszerz i w zd łu ż ok oło 2 mil wznosi się na 2 tarrasach g ó r , , k ró lo w a zachodu*1.— N ie p r z e j r z a n y s z e ­ reg wspan iałych trzymasztowcęiw , pstro pom alow an ych , w szystk ich prawie o d w ó c h kominaeh, tw o r z y p o d sta w ę n iez m iern ego, tow aram i, pakami i beczkam i p o k r y te g o n adto wozami, tragarzam i, kupcami i p odróżnym i, snu­ j ą c e g o się placu n a db rzeżn ego, k tóry sam w sobie p o­ d obn y j e s t do w ielk ie go miasta. B iałe i c z e r w o n e d o ­ m y m urowane z zielo nem i żaluziami, w y so k ie a wązlcie spichrze, za pełnia ją tr z y in n e c z ęś ci ró w n o leg ło b o k u .

Z tego ś r o d k o w e g o p u n ktu handlu rozch odzą się na prawo i le w o lic zn e szer ok ie ulice. Z prawej stron y hałasują fabryki, huczą p o cią g i kolei ż e la z n y c h z Х е п іа , kuje i p iłuje m n óstw o cieśli w warsztatach n o w y c h p a ­ ro w c ó w , w szy s tk o kolosaln ych r o z m ia ró w . N a le w o

(20)

zn ó w wznosi się m a je sta ty c zn ie g o t y c k a wieża p i e r ­ w sze go p r e s b ite r ja ń sk ie g o k o śc io ła , n a którym s t o s o w ­ nie do p ie r w i a s tk o w e g o planu, osadzona b y ć m ia ła o l­ brzymia ręka się g a ją c a ku niebu, k o m iczn ie j e d n a k w y ­

konana — w y g lą d a j a k rękawiczka. D a le j ukazuje

się p rzed nami k o p u ła ogro m n eg o Burnet-House. N ie da­ le ko ztam tąd s t r z e la w g ó r ę katolicka k a te d r a z b ia łe- mi b e z sm aku w ieżycam i, p o d c z a s g d y w g łę b i b łyszczą k rzyż e c z tere ch in nyc h k o ś c io ł ó w R zym sk ich . W tvla zamykają miastu p agórk i w apienne, cz ęś cią n agie, c z ę ­ ścią ogrodam i, w innicam i i domkami w iejsk iem i, częścią także lasami d z ie w ic z e m i p okryte. C incin nati, c a ł k o ­ wicie za b u d o w a n e , p rze d s ta w ia sw oim d ziw n em p o ło ­ żeniem am fiteatr ogrom n ych rozm iarów, tak, ż e n ig d z ie

więcej żadne miasto w ś w ie c ie nie p rze d sta w i oczom tak im p on u jąc ego wid oku.

W Cincinnati n ie m ie ck i ż y w io ł b ard zo silnie j e s t z a ­ korzeniony; z trzech t a rg ó w , j e d e n posia dają w y łą cz n ie, a sp rz ed a ż o w o c ó w o g r o d o w y c h stała się fa k ty cz n ie ich p rzy w ilejem , g d y ż am crykanin ma w tym w zg lę d z ie uprzed ze n ie na korzyść n ie m c ó w , k tó r zy , w s z y s c y r o ­

dzą się ogrod n ikam i. «Jeżeli am erykanin ch c e urządzić

ogród, to z w o łu j e p ie r w s z e g o le p s z e g o n iem ca, i od d aje mu robotę, a n a w e t nie za p y ta go, czyli umie się z tem

obchodzić? g d y ż u w a ż a to za zb yteczn e. Próc z tego

nasi w ie ś n ia c y mają h a n d e l kapu stą k w a sz o n ą w y ł ą ­ cznie w sw oich rękach, z c z e m się obchodzą ja k k reole

(21)

W ie lk ą je d n a k rolę w m ieście C in cin n ati o d g ry w a b e z o p o r n ie — Świnia.

U rz ęd o w a sta ty sty k a S ta n ó w Z jed n oczon ych pół­ n ocn ej A m eryk i, p rzy jm u je w roku 1840 liczb ę istn ieją ­ c y c h św iń w ogóln ej sum m ie na 26, w roku 1 8 5 0 na 30, a w r. 1856 na 4 0 m ilio n ó w , a w ięc w ięcej jak ca ła E u ­

rop a razem tych z w ie r z ą t posiada.

W dolinach M ississiui i O h io h o d o w a n ie Świn

p ro w a d z i się na w ielk ą skalę; w ielu z ta m tejsz y ch fa r ­ m e r ó w trzym a po 1 ,0 0 0 sztu k tych zw ie rz ą t, k tóre o w ie ­ l e tłu ś c ie jsz e ja k w e w sch odn ich stanach, z w y k le ważą

do 7 0 0 fu n tó w sztu ka.

W ten sp osob C in cin n ati sta ła się śr o d k o w y m p u n ­ k tem o k o licy , która w n iezm iern ej ilo śc i w y d a je ży to i sw in in ę, jak rów n ież g łó w n em ta rg o w isk iem św in iam i, ich m ięsem w całej p ółn ocn ej A m ery ce, a n a w e t w c a ­ ły m św ie cie , p o n iew a ż w ięk sz a część m ieszk a ń có w z a j­ m uje się zyskiem z rozm aitych u tych zw ierzą t w y c ią ­ g n ię ty c h k o rzy ści tak w ię c ,,Hrolowa zachodu“ o trz y m a ­ ła n ieco z ło śliw e p rzezw isk o ,,p o rco p o lis“ (m iasto w ie ­ p rz o w e j. Z e św in in y w C in cin n ati o trzy m u je się n ie - t y lk o m ięso, sło n in ę i szm alec, a le ta k ż e o le j, św ia tło , łó j , sk órę, sz cz ecin ę , a n aw et — słu ch a jcie i d ziw u jc ie się — barw nik i n aw óz. My E u r o p e jc z y c y m ożem y się tu n a u c zy ć, jak w iele j e s z c z e u nas z w iep rz o w in y b e z - p o ż y te c z n ie m arn ieje.

W p ołożon ych w ew n ątrz i zew n ątrz m iasta b ard zo o d p o w ie d n io u rząd zon ych ogrom n ych szla ch tu za ch , z a ­ b ija się p o czą w sz y od p o ło w y L isto p a d a aż do M arca,

(22)

co d zien n ie ty sią c e w iep rzy. M ięso i sło n in a nasata aięr p akuje w w ielk ie b eczk i, i o d se ła do m iast p o rto w y ch p ó łn o c n e j A m ery k i, częścią d la za o p a trz en ia o k rętó w , częścią w w ielk ich ilościach do Indji zachod n ich A m e ­

ryki p o łu d n io w e j. S zm alec m usi sw ego p okupu szu k ać p rzed ew szy stk iem w H aw an n ie, gd yż tam m asło je s t b ard zo d ro g ie, p o d cza s gd y w p ó łn o c n e j A m ery ce, g d z ie m asła jest ogrom n a ilość, w strzym u ją się od u ży w a n ia szm alcu św iń sk ieg o . . W ielk a część te g o szm alcu z t e ­ go p o w o d u rafin u je się w C in cin nati nu o lej.

W ejd źm y ter a z do je d n e g o z w ielk ich z a k ła d ó w , k tóry sic zajm u je w y łą cz n ie w yrab ian iem szm alcu , i w ę ­ d zen ie m szyn ek . T utaj o d d z iela ją się ty lk o z zab itych zw ie rz ą t szyn k i, i w yjm ują w nętrzności; c a la re sz ta w ę ­ d ru je do w ielk ich żelazn ych k o tłó w , z k tórych każdy m o­ że p rzy ją ć 15 0 0 0 fu n tów . M aszyn a p arow a która d o­ k o n y w a n iezm iern eg o ciśn ien ia 70 fu n tó w na cal k w ad ra­ to w y , tak w yciska zaw artość w k otle, że n aw et kości z o ­ sta ją sp roszk ow an e. Z całej niassy o d łą c z o n a tłu sto śćr zo sta je od p row ad zon a w o d d z ieln e n aczyn ia p rzez rury, k tóre są o p atrzon e kurkam i, a p o zo sta ło ść zam ienia się

na b arw n ik i n a w ó z .

O c z y sz c z a n ie szm alcu od byw a się tak że p rzez d zia ­ ła n ie p ary, i do 50 fabryk zajm uje się w y łą czn ie w m ie­ ś c ie C in cin n ati w yd ob yw an iem z c z y sz czo n eg o szm alcu o le ju , p od czas g d y z p ie r w sz e g o otrzy m u je się stearyna. W roku 1867 zo śta lo tym sposobem za m ien ion e w C in ­ cin n ati p r z e sz ło 2 0 m ilion ów fu n tó w szm alcu na olej,, p rzy czem zysk an o ł/5 oleju i */j czystej stea ry n y . T e n

(23)

olej szm alcow y umieją tak dziś o c z y s z c z a ć , że m ożn a d o d a ć do najsu btelniejszego oleju o liw n eg o 7 0 na 1 0 0 sz m a lc o w eg o , a fa łszu się nie spostrzeże.

P o z o s t a łe resztki św in in y albo się na gnój s p o ż y ­ w a lub też wyrabia się z nich potasz, k tór ego b a rd zo ■silnie p o szu ku je w fabrykach perkalików.

N ie dopuściliśm y się w ięc żadnej p rzesad y, sk oro- »m y u tr zy m y w a li, że w m owie stojące, za n ie c h lu jn e u ważane stw orze n ia, rozsądnemu am erykan inow i stały się j e d n y m z g łó w n y c h cz y n n ik ó w n a r o d o w e g o d o b r o ­ bytu. Zresztą ta g a łę ź p rze m ysłu j e s z c z e w ięk sz s p r z y ­ b ierze rozmiary, j a k skoro tylko feriueroin przez nieco le p s z e c e n y t a r g o w e b ędzie się lepiej o p ła c a ć j a k d o ­ tąd. N i e s ł y c h a n y nadmiar mięsa w Cin cin nati czyni •obecnie to miasto j e d n y m z najtańszych na ca ły m p ó ł­ nocno amerykańskim lą d zie. P o j e d y n c z y c z ło w ie k przy 4 0 0 dolarach żyje tutaj bardzo p rzy z w o icie, p odczas g d y w N e w - J o r k u przy p ięć razy większ ej s u m m ie m o ­ żn a za d o w o ln ić tylko n ajn iez b ę d n ie jsz e potrzeby ży c ia . N a s i p odróżn i w jechali w d ochodzącą do portu n a jp ię ­ kniejszą i najbardziej ożyw ion ą ulicę M a im tr e e t i tam w ysie d li w hotelu, tak zw an ym ,, W a sz y n g t o n a ’’. P r a ­ w ie n igdzie w całej p ó łn o c n e j A m e r y c e nie n-urafia się . tak często na im ię tego w ielk ie g o in ę ia jak w Ginom na- ti tak że sz u k a ją c y ch cudzoziem ców nadzwyczajna liczba s z y ld ó w W asz y n g to n a w p n st do ro zpaczy przypi-ол »-

d z a , zanim zn ajdą m iejsce żądane. L)/.iou urodzili

(24)

w a żn iejsz y ch w roku i ob c h o d z o n y b yw a j a k j e d n a z n a jw ię k s z y c h u roczystości.

J u ż w czasie podróży z N e w - J o r k u A lw in a m oc­ na za p a d ła na zd ro w iu , co za p r z y b y c ie m d o C incin nati, d o t e g o stopnia się w z m o g ło , że przez d w a dni nie o p u ­

s z c z a ła ł ó ż k a i m u siała zażądać p om oc y d o k to ra .— •Schancenau zm u szon y b ył w ię c sam p r z e d s i ę w z i ą ć p o ­ sz uk iw ania w m ieście i ok olicy, które j e d n a k nie d op r o­ w a d z iły do ż a d n e g o rezultatu. D o w i e d z i a ł się t y lk o o j e d n y m s z c z e g ó le , że wszystk ie kufry, k tó r e p r z e z N e w - J o r k u w iezione zo s ta ły z willi H o w a r d do C in cin ' nati, ztąd j u ż kilka dni temu o d je c h a ły w d ó ł rzeki n a n iez n a n y m , wielkim statku z z a ło g ą złożon ą z sam ych m u r z y n ó w . S ch a n c en a u p o sta n o w ił w ięc b e z z w ło c z n i e

w yn ająć m a łe c z ó łn o z w io sła m i w raz z d w om a m ajtka­ mi i w y j e c h a w s z y naty chm ia st, p y ta ć się w e w szystk ich

p rzystan iach o d o ść d ok ład n ie opisany mu s ta te k . B y ­ ł o to p r z e d s ię w z ię c ie bardzo uciążliw e i n ud ne, ale wola ie u e r g j u S c h a n c e n a u a tak się dobrze z a h a r to w a ły w n a d ­ zw y c z a j ciężkiej szkole życia, że w y p r a w a , j a k ą sobie za m ie r z y ł, w y d a w a ła mu się tylko d zie cin n ą zab aw ką. W k r ó tc e w y n a la z ł potrzebn e cz ó łn o i d w ó c h tęgic h lu ­ dzi, d oskon ale ob eznanych z jazdą p o w o d z ie i okolicą. S c h a n c e n a u nie ch ciał stracić je d n e j g o d z in y czasu; p o ­ ś p ie s z y ł w ię c n a p o w r ó t do h otelu, b y p rze n ieść n ie k tó r e r z e c z y na statek i p o ż e g n a ć się z A lw in ą , która ty m c z a ­

se m m iała p o z o st a ć w Cincinnati.

S k o r o S ch a n c en a u w s z e d ł na k o ry ta rz , p r o w a d z ą c y d o j e g o pokoju, natrafił na j a k ie g o ś n ie z n a j o m e g o

(25)

gobie m ęż czy z n ę , któren n ie r z e k łs z y an i je d n e g o s ło w a , w ręczył mu list op a trzo n y kilk om a p iec z ę c ia m i. S chan* cen a u sp o jrza ł na ad res, k tó ry brzm iał: ,,D o p a n a O skara S c h a n c en a u , pod p seu d o n im em F ilip a B rau n a w C incinnati, h o tel W a sz y n g to n a , M a in street, d rzw i N . 2 8 “ . M ocno z d ziw io n y za jrza ł w ew n ątrz, g d y ż c ią g le się je s z c z e n a zy w a ł Braunem ; ch cia ł z a p y ta ć się o cos n iem ego p osłań ca, a le c z ło w ie k ten ju ż zn ik ł b ez ślad u . W trz ą sn ą w sz y g ło w ą i p od w rażen iem ja k ie g o ś n ie p r z y ­ j e m n e g o p rze cz u c ia , u d a ł się S ch a n c e n a u do s w e g o

p ok oju g d z ie drżącą ręk% p o z d z ie r a ł p ie c z ę c ie lis tu . T r z y p ie c z ę c ie na k o p e rcie n o siły lite r y „ H . H “ . i b y ­ ły tem i sam em i em blem atam i w oln o m ularsk iem i o z d o ­ b ion e, ja k ie za u w a ży ła A lw in a n a p ortyku w illi H o w a rd . W m iarę j a k c z y ta ł, w z r u sz en ie S ch a n c en a u a p o ­ w ięk sz a ło się z każdą c h w ilą . B o le ść , p o g a r d a a n a w e t n iezn a n e mu d otąd u czu cie, m ia n o w ic ie śm ierteln a n ie ­ n a w iść, m alow ały się w e w szy stk ich j e g o rysach . K ie ­ dy n akon iec p rze b ieg ł c a ły p r z e z H e n r y k a H o w a rd p o d ­ p isany list, p o sp ie sz y ł do za jm o w a n y ch p rzez dum ną J u n o n ę p okoi.

A lw in a sie d z ia ła w n ad zw yczaj za lo tn ej rannej t o ­ a le c ie w fo te lu i p rze w ra c a ła kartki ja k ie g o ś illu stro - w an ego d zien n ik a. N a w id o k S ch a n cen a u a m im o w o l­ n ie w y d a ła ok rzyk za d ziw ien ia a n a w e t p rzestrach u . T ak im je s z c z e n ig d y sw e g o k u zyn a n ie w id zia ła .

C zytaj! cierp k o rozk azu jącym g ło se m z a w o ła ł S ch an cen au , i r z u c ił j e j otrzym an y list na łon o.

(26)

— A le ż O sk arz e, co się tobie sta ło ? rz ek ła A lw in a

zd u m ion a i poinięszana. Ocią gała się ona wziąść listu

do ręki, k tór y jej w tak brutalny sposób p o d a n y z o s ta ł. Czytaj! p o w t ó r z y ł raz j e s z c z e straszliw ie gro ź n y m g ło s e m , czytaj p owiadam , a p ote m m ó w je śli możesz! D u m n a J u n o n a z ł a p a ła za list: z a l e d w i e g o p rze lo tn ie p rzejrzała, k ie d y g ło ś n o krzyk n ęła , sk o c z y ła z fo tela i z a ­ k r y w s z y twarz ob iem a rękami ch ciała u c ie c do p r z y l e ­ g łe g o pokoju. A le S ch an c en au zastąp ił jój drogę, zła­ pał za ramię i z a w o ła ł z zabijącą p owagą:

— A w ięc p r a w d z iw e , rz ec zy w iśc ie p r a w d z iw e są stra­ szne osk arżenia, j a k ie ó w H e n r y k H o w a r d podnosi p r z e ­ c iw k o tobie. T y w ię c , ty je s t e ś k r z y w d z ic ie lk ą m o je­

go honoru, zabójczynią mojej żony! N ik cze m n a, n ie ­

g o d n a istoto! Skoro cię tu natychm iast za m ordu ję, na

Hoga, sp ełn ię tylko cz y n sp raw ie d liw ości. A l e nie, nie ch cę rąk moich brudzić k rwią j a d o w i t e g o węża. S z k a ­ radną ga d z in ę j a k ty, odtrąca się tylko na bok nogą.

I wprow adzając p ogróżk ę w cz y n , rzucił swoją k uz ynk ę szorstko na ziem ię. N a s t ę p n ie p o d n ió sł list, k tó r y u p a d ł A lw in ie i w y b ieg ł j a k szalony.

Blada j a k śmierć, drżąca na ca lem c i e le z w śc ie ­ k ło ści i zgrozy, p o d n io sła się nakon iec dum na Junona.

Z e m s ty , z e m sty , w o la ła p o k r y te m i pianą ustami,

tak , k rw aw ej, okrutnej ze m sty za taką obrazę! D la

m nie jesteś stracony, Oskarze, nie ma się co łu d z ić, ale powinieneś być także str a c o n y dla św iata ca łe g o . T o b ie

i twoim dzieciom okropny los zgotuję! B iada, po tr z y ­

(27)

-wiszą, k tór y jej u ży cz y g r o m u zniszczen ia. W s z y s tk o , n a w e t mój honor k obiety dotąd n iep okalany, p o św ię c ę na ten cel. O! R z u c ę się n aw et w o b jęcia w strętn eg o murzyna, str a sz n e g o d z ik ie g o c z ło w ie k a , j e ś l i nie będę m ia ła in n e g o środka, by się zem ścić na tobie i o w y m H o ­

wardzie!

Kiedy S ch a n c en a u d o s ta ł się zn o w u do sw e g o p o ­ koju, sp ieszn ie z a p a k o w a ł s w o j e rz ec zy i k azał j e z a ­ n ie ść na d w o r z e c k olei. J u ż o czek ujących m a jtk ó w o d p r a w i ł za małą zap łatę, g d y ż plan j e g o p od r óży zm ie­

n ił się teraz zu p ełn ie. Zam iast na zachód, za śladem

s w o ic h d zie ci, u d a ł się drogą do W a sz y n g t o n u , stolicy p ó łn o c n o am erykań skiego ce n tr a ln e g o zarządu.

P o d a m y tutaj w m o w ie b ęd ący list H o w a rd a . B r z m ia ł on tak:

„Mój panie i bracie!

W s z y s tk ie p ań sk ie zam iary, w sz y s tk ie pańskie kroki są mi z a w s z e z g ó r y w ia dom e. J e s t więc c z y st ą niem ożliw ością, byś pan m o je zamiary, moją d ro g ę sku­ tec zn ie k ied y m ó g ł p o k r zy żo w a ć . O b ec n ie nie chcę*

ab yś pan j u ż w r ó c ił do p osiadania sw oic h d zie ci, które m ó w i ą c nawiasem dla p a ń sk ieg o uspokojenia, we m nie d r u g ie g o ojca z n a la z ły , i p rze śliczn ie się chowają. P a n , mój p rzyjac ielu i bracie p r z e z n a c z o n y j e s t e ś do w ielk ic h r z e c z y w u słu gac h dla ludzkości, a czas pań­ sk ich d o św ia d c ze ń j e s z c z e nie minął. Pański kiedyś zb yt sla by charakter musi się j e s z c z e w zm ocn ić w t w a r ­ dej s z k o le życia. M u sisz pan j e s z c z e doznnć wielu burz d zik ich zanim łó d k a twoja d o z w o lo n e b ęd z ie miała

(28)

d o p ły n ą ć do sp o k o jn e g o portu. Nie gn iew aj się pan za tak rozkazującą m ow ę — ale mam prawo, pańskim loeein k ier o w a ć , i biorę B o g a za ś w ia d k a , ż e w ła d z y m ojej używam d obrze, j e d y n i e zm ie r z a ją c tylko de

p r a w d z iw e g o dobra pańsk iego. Zaniechaj w ięc n a ­

dal p o ś w i ę c a ć cz as i trudy b e z s k u te cz n e m u p oszu ki­ waniu A lf r e d a i Miny. U ż y c z d zieciom i m nie staremu c z ł o w i e k o w i nieco sp o cz y n k u i nie ganiaj nas pan po c a ­ ły m lądzie. Mam nadzieję, że pan w ró c isz do rozsądku, g d y ż inaczej b yłbym n ak on iec zm u sz o n y wybrać sobie p o b y t na ja k ie j w y sp ie p o łu d n i o w e g o m orza, p od c zas g d y o b ecn o ść moja w S tan ach Z j e d n o c z o n y c h j e s t teraz b ard zo p otrzebn a, g d y ż m o że n aw et in teressa wielkiej całą lu dzkość obch odzącej k we etyi, w ó w c z a s u cie rp ieć by m o g ły . Za k ilk a m iesięc y w szystk o j u ż pan j a s n o z o ­ b a c z y s z . T y m c z a s e m idź pan za moją radą i p rzedstaw eię pan b e z z w ło c z n i e M inistrowi w o jn y w W a s z y n g t o ­ nie. P r z y j m ie on pana z o tw a r te m i rękami, g d y ż j e s t ju ż p rze ze um ie p ro sz o n y , by pańską p r z y s z ło ś ć w zią ł

w s w o je ręce.

A b y zaś panu, mój przyjacielu i bracie, p o ż e g n a ­ n ie z o w ą damą, która się panu do p ię t y p r z y c z e p iła i uważa g o za p e w n ą zd o b y c z , nie b y ło z a ciężkie, o - powiein panu teraz m ałą h istoryjkę, która k rew pańską

nieco wzburzy. A wi^e u m ia rkowania , mój p rzyjac ielu ,

i n ie rwij się zb yt do p osp ie sz n e go kroku, k tóry m ó g łb y pana z a p r o w a d z ić przed sądy. D u m n a J u n o n a napa­ wa a nie b yłaby warta, byś pan dla niej m ia ł d o z n a w a ć dalszych j e s z c z e n ieprzyjem ności.

(29)

TerAz p rze d sta w ił H o w a rd w k ró tk o ści, ale z u p e ł­ n ie zg o d n ie z praw dą nikczem ną in tr y g ę , p rzez którą n astąp iło sk azan ie S c h a n c en a u a .

T e m oje w ia d o m o ści, k o ń czy ł p iszą c y , n ie są p ro­ ste p rzyp u szczen ia, lub zm yślen ia, le c z p raw d ziw e, sz c z e ­ re ja k nasza św ię ta E w a n g e lja . D aj pan ten list p r z e ­ c z y t a ć sw ojej n iew in n ej k u zyn ce, i czytaj pan saui w j e j rysach . J e s te m p rzek o n a n y , że pan n ie b ęd ziesz p otrzeb ow ał żad n ego w ięcej d ow odu, by w ied zieć co m asz pan trzym ać, o inojein strasznem osk arżen iu . Z re­ sztą n ad ejd zie d zień z a p ła ty i dla A lw in y; w iem to na

p ew no! U k a r z w ięc [ an tym czasow o tę n ikczem ną

osobę niem ą pogardą; o sta te c z n y rachu n ek , nastąpi

w sw oim cza sie tym zn sad n iej i su ro w ie j.

J a p rzy p u szcza m , że pan w iern ie p ó jd zie sz z* w szystkieini memi ży czen ia m i, i w skazów kam i. J e ś li pan p isać do m nie ze ch c e sz , adresuj za w sze listy sw o je do C in cin n ati, p oste re sta n te. N iety lk o m nie, a le i komuś in­ nem u je s z c z e bardzo b ęd zie p rzyjem n ie, skoro pan to tak c z ęsto u czyn isz o ile b ęd zie sz m ógł. P o z d r o w ią pana i t.d.

,,K tos in n y “ m ów ił <lo siebie S ch an cen au w trzą- snjąc g ło w ą , k ied y jec h a ł do W a szy n g to n u , i teraz dla rozryw k i ze sp o k o jn ą k rw ią list o d c z y ty w a ł. K tóż m ógłby to być ja k n ie A lfr e d i M inna, k tórzy p ra w d o ­ p od ob n ie ju ż d o b rze cz y ta ć się n au czyli. B ąd ź co b ą d ź— śle p o p ójd ę za radam i za g a d k o w e g o H ow ard a. J e ste m mu bardzo dużo o b o w ią za n y . O n z a s tę p o w a ł m iejsoe ojca przy m oich d zie cia c h , on ostrzeg a ł m nie przed stra ­ szna A lw in ą , i o sta te c z n ie tro szczy się o mój byt, p rzez

(30)

s w o j e w st a w ia n ie się do Ministra w ojn y. C o do stosun-

k ó w m ajątkow ych, to istotnie ze mną. nie tęgo: p osia­

dam w sz y s tk ie g o j e s z c z e o k o ło stu d o la r ó w , i j e ś l i m o­ j e n a d z ie j e w W a s z y n g t o n i e nie powiodą, się, to m uszę c h w y c ie się p ie r w s z e g o le p sz eg o g o d z i w e g o środka, by się w y ż y w ić . B o g u d zięki w A m e r y c e praca n ic p r z y n o s i w st y d u j a k w E u rop ie . D z i ś można tutaj b yć p rostym p astu ch em , a ju t r o , b ez n ic z y j e g o za d ziw ien ia w ybranym na p rezydenta. Ja sn a strona a m e r y k a ń sk ie ­ g o życia w y p a d ła mi z a w s z e na korzyść.

II.

Schronienie.

O k o ł o 100 m il an gielsk ic h poniżej Cincinnati, na p ra w y m b rze g u rzek i O h io , w p ad a do tej potężnej r z e ­ ki m a ła rzeczka t o c z n a , która bardzo d osadn ie „jasną w od ą“ się n azyw a, g d y ż o d z n a c z a się z a r ó w n o przez rzadką, p r z e z r o c z y s to ś ć sw o ic h b a ł w a n ó w j a k i przez sw o je z ł o ż o n e z w a p n a dno. „ J a s n a w o d a “ j e s t w p r a ­ w d z ie tylko u s w e g o u jścia, z a l e d w i e j e d n ą m ilę a n ­ gie lsk ą, sp taw n ą, g d y ż sp a d a z blizkicb g ó r k ilk u n a sto ­ ma kataraktami. N ie z m ie r n a siła w o d y , k tó r ą ta g ó r ­ n a rz ek a d a je p r z y r ó w n y m p ra w ie przez c a ł y rok s t a ­ n ie w o d y , j e s t d o tą d p ra w ie nie sp o ż y tk o w a n a . T y lk o najniższy sp a d e k w o d y p oru sza m ły n w a l c o w y i tartak, ob y d w a j e d n a k bardzo m a ły ch ro z m ia r ó w , i pracujące t y lk o dla d o m o w y c h p otrzeb w ła śc ic ie la .

(31)

O p arę set k r o k ó w od w sp o m n io n eg o bard zo sk rom n ego zak ład u p rze m y sło w eg o na u stron i, na m a­ łym w zgórk u tuż p rzy sp ad k u w o d y i ło ż y sk u rzek i, w śró d p y szn ej, z p ra w d z iw ie w sp a n ia łem i w id okam i m alow n iczej o k o lic y , sto i skrom na ale bard zo o d p o w ie ­ d n io zb u dow ana d o ść p rzestron n a w illa. B u d y n e k te n w id o czn ie d o p iero od n ied a w n a i z p r a w d z iw ie a m er y ­ kańskim p ośp iech em z o s ta ł zb u d o w a n y , g d y ż je s z c z e

pracują m u larze na fr o n c ie , c ie śle p rzykładają, ostatn ią rękę <lo p ok rycia dach u, a m ularze po trz e c i ju ż raz m alują na ja sn o brunatny k olor d rzw i i o k ie n n ic e .

R z u ć m y j e d n a k ok iem w e w n ę tr ze te g o b u d yn k u , z n a j­ d ziem y tam ju ż w sz y stk o w n a jle p szy m p orząd k u i z ele - g a n c y ą u rzą d zo n e, co św ia d cz y zarazem o dobrym s m a ­

ku ja k i o zam ożn ości w ła śc ic ie la .

W o k o ło o k a z a łe g o dom u d w u n astu m u rzyn ów za jęty ch j e s t u rząd zen iem o zd o b n e g o ogrod u . P raca ich jed n a k n ie id z ie bardzo p ręd k o. Ż a rtu ją i d o w c ip ­ k ują m ięd zy sobą, i zd ają się uw ażać p ra cę za rzecz p od rzęd n ą. Z r e sz tą w sz y sc y w y g lą d a ją bardzo ła g o ­ d n ie i w eso ło .

N araz je d n a k ro z b ieg li się p r z e str a sz e n i i zabrali się do k opania, o d b y w a ją c tę c z y n n o ść z p ra w d z iw ie m ałp ią z w in n o ścią .

Z o b aczyli oni ?. p o z a zab u d ow ań go sp o d a rsk ich , p o ło ż o n y c h o b lizk o ć w ie r ć m ili a n g ielsk ie j w d ó ł rzek i, zb liża ją ceg o się „ m a ssa a (pan). A le w d z ie się c iu m inu­ tach n ie m ogli le n iw i i g a d a tliw i h u lta je teg o zrob ić,

(32)

• z e g o od d w ó c h g o d z in , k ied y ich pan i w ła śc iciel b ył n ieo b ec n y , le k k o m y ś ln ie zaniedbali.

W g łę b o k im zam yśleniu p ogrążon y i bardzo w o l­ nym krokiem, z rękami w t y ł z a lo żo n em i, zb liż ył się na- k o n ie c m aster H e n r y k H o w a r d do za m ie szk a n e g o domu. M urzyni łu dzili się ju ż nadzieją., że , , m ussa“ n ie raczy z w r ó c ić na nich u w a g i i zaraz w e jd z ie do willi. L e c z n iestety! N o g a j e g o za c z e p iła się o p o z o st a w io n y przez n ied b a lstw o na d r o d z e rydel. S p o j r z a ł w ok oło siebie i z a u w a ż y ł teraz, że p rz e z czas j e g o n ieob ecności robo­ ta bardzo m ało postąpiła.

— W y łotry! z a w o ła ł , unosząc się g n iew em , i w y ją ł szpicrutę, którą m iał zaw ie sz oną na pasku, — dziś wam j u ż d otrzym am s ło w a , g d y ż w id zę, że dobrocią i ł a g o ­

dnością nic z wami zrobić nie można. M enelau s zbliż

się tutaj !

D r ż ą c y m k rokiem zbliżył się z a w o ła n y do s łu sz n ie r o z g n i e w a n e g o pana. M e n e lau s b y ł p rze z H o w a r d a u stan ow ion ym d o z o r c ą nad innymi, nie przyn osił j e ­ dnak w iele za s z c z y tu p ołożon em u w e ń zaufaniu .

— J e s z c z e nigdy% zaczął H o w a r d po d łu g iej, bardzo przykrej dla d e lik w e n ta p auzie, j e s z c z e n ig d y szpicruta m oja n ie d o tk n ę ła g rzbietu murzyna, dziś j e d n a k muszę się na to n a k o n iec z d e c y d o w a ć . Z a w sz e ob ch odz iłem się z wami j a k z ludźmi, n ie j a k z n iew oln ik am i. M a ­ c ie co j e ś ć do zbytku, w s z y s c y j e s t e ś c ie lepiej odziani j a k inni wam r ó w n i na sto mil w o k oło, s z cz ęśliw i i nie- tykani ż y j e c ie z w aszemi żonami i d ziećm i, i chętn ie u życz am wam god zin sw o b o d y i p r z y je m n o śc i. J a k ż e

(33)

mi za to od p ła c a c ie ? T a k — że j e s t e ś c i e cor az leniw ei i le kk om yślniejsi, od czasu j a k stary, su ro w y Achiles p o w r ó c ił p rzed m iesiące m do domu, a j a — w azulenem przecenianiu waszej dobrej woli, łu d z iłe m się nadzieją, ż e się będzie m ożn a obejść bez in n e go d ozorc y nad \ra- nii. C zyż n ie p r z y r z e k ł e m k a żd eg o z w*s u d a r o w a ć woln ością , który b ę d z ie się przez d zie się ć lat w inojej ełużbie p o c z c iw ie prow adził? A le w y n icp o n ie wcale n ie z w r a c a c ie u w a g i na taką dobroć, tak, nie ch cecie n ig d y b y ć woln ymi, g d y ż w te d y m usielib yście p ra co w a ć , p o d ­ cz a s g d y teraz zb y t k u je c ie i próżn u jecie na m oim k o s z ­ cie. T e ra z musi być in a cz ej, i p r z e d e w sz y st k ie m dam wam przykład.

P r z y tych s ło w a c h H o w a r d z a m ie r z y ł się s z p ic r u ­ tą, by tę sp uścić nu g rz b iet s t o ją c e g o p rzed nim z c z w ie sz on ą g ło w ą M e n e la u sa . M urzyn p rzym rużył oczy i nie śm iał się ru sz y ć, sto ją c z obiem a rękami na piersi zlożon em i i g ł o w ą w ciśn ię tą m ięd zy ramiona. A l e z n ie ­

mą determ in acyą o c z e k iw a n y cios n ie nastąp ił.

P r z e z kilka seku nd ociąga! się H o w a r d , by ude* rzyć, i j e g o p ra w a ręka cią g le j e s z c z e g r o ź n ie b y ła p o d ­ niesioną.

— T a k być musi! m ó w i ł p raw ie z e smutkiem do s i e ­ b ie, b yłem za dobry dla tych ladaco; karn ość rozw alnia • ię z k ażd ym dniem , a w końcu m o g ło b y p o w sta ć z t e ­ g o w ielk ie nieszczęście; duch n iesp okojn ości za c z y n a j u ż w sz ę d z ie m ię d z y m ur zyn am i k iełk o w a ć; tak to b yć inusi.

(34)

eię k o n w u lsy jn ie sc h w y ta n y m za rękę. Т о Ьуіл Murya która p r z y g lą d a ła się z domu ca łej sc e n ie i p o śp ie sz y ła w n ieść prośbę z a w in n y m i.

— Ł ask i, łaski, k o c h a n y ojcze! p ro siła M ary* w z r u ­ szającym g ło s e m i z e łzami w ocz a ch , — Jaski p rzy n a j­ mniej na te n raz.

H o w a r d o p u ś c ił bicz na z ie m ię , s c h w y t a ł u lu b io­ ną su plikan tk ę w obie ręce, i o d g a r n ą w s z y jej w ł o s y z cz o ła , rz ek ł po chwili:

— C z y n ię być m oże n iesłu sz n ie, lub przynajmniej bardzo n iem ądrze, że p o zw a la m się m ię k c z y ć , ale tobie mój a n iele , n ie m o g ę n ic o d m ó w ić .

— A j e d n a k , j e d n a k , z a w o ł a ł a M a r y a , p o d c za s g d y j a s n e ł z y s p a d a ły j e j na p oliczki, a j e d n a k j e s t e ś tak

ok ru tn y, żeś mi tego wzbraniał raz b ard zo su row o. S ta r y j e g o m o ś ć zm a r szc zy ł ponuro c z o ło , i s c h w y ­ ta w s z y M aryę za rękę, d a ł do z r o z u m ie n ia że ch c e u d a ć się do domu.

K i e d y m łod a kobieta p r z e c h o d z iła k oło u d ar ow a- n e g o lask ą M e n e la u sa , n ie w o ln ik p a d ł na k olana i z a ­ w o ł a ł , całując g o rą c o kraniec j e j sukni: Misses! b ied n y M e n e lau s ma tylk o j e d n o ż y c ie , ale by c h ętn ie u m arł d z ie s ię ć r a z y dla dobrej pani!

I w k się d z e p r z e z n a c z e n ia st a ło z a p isa n e, że w d z ię c z n o ść t e g o m u r zy n a w b ieg u p óź n ie jsz y c h w y ­ p a d k ó w istotnie na próbę w y s t a w i o n ą b y ć miała.

H o w a r d z a p r o w a d z ił sw oją p ię k n ą to w a r z y sz k ę do w ie lk ie g o salon u, i p a d ł tam na fotel, w sk az u jąc

(35)

m ło d e j k obiecie p o ru szeniem ręki, żeby z a j ę ła miejsce o b o k nietro.

— Maryo! zaczął: starzec tonem p e łn y m t ic z u s ie ,

w którym za r a z e m sp o str z e g a ć się d a w a ł lekk i o d cie ń w y r z u t u , — M aryo, ach, j a k ą p rzyk rość zrobiła mi t w o ­ j a uwaga! B ó g j e s t św ia d k ie m , że mój ch a rak ter od n ic z e g o n ie j e s t tak d alekim , j a k od p o cią g u do o k r u ­ c i e ń s t w a , i j a , k tór y nieraz b ezp o tr z e b n ie d a ł e m o s t r o ­ g ę sw em u k o n i o w i , lub mu ostre w ę d z i d ł o p o c z u ć d a ­ łe m , m iałe m na sobie p rze n ieść , by cieb ie i j e g o d r ę ­ c z y ć z prostej p y c h y , lub z k a r y g o d n e g o z u ch w a lstw a ? i w ła śn ie ty, k tór a tak d o k ła d n ie w iesz, j a k b ard zo s e r ­ c e m oje z a k r w a w ia się c ier p ie n iem m e g o tak s e r d e ­ c z n i e u kochan ego Oskara, ty p odn osisz skargi na o k r u ­ c i e ń s t w o przeciwko mnie.

— P r z eb a cz en ia , d rogi ojcze! łk a ją c mów'iła M arya, i sc h w y t a ła ob ie rę c e H o w a r d a , by j e p o k r y ć p o c a łu n k a ­ m i, ach cóż winnam , że nie m ogła m zr o zu m ieć w ie lk o śc i t w o ic h id ei, n iez bad ane j g łę b i twojej w o li, że m oje s e r ­ c e coraz głośn ie j i n atar cz yw iej za nim w o la , ż e cz u ję w sobie siłę, że m ogę mu w szy s tk o p rze b ac zyć , i p r z y ­ w r ó c ić mu j e s z c z e po tylu ciężkich k o leja ch s z c z ę śc ie .

— M ar zyc ie lk o! r z e k ł H o w a r d w zr u sz on y, i w y c i ­ s n ą ł p ocału n e k na n ie w in n e m cz o le Marji, k tó r a k l ę ­ c z a ł a obok n ie g o na t a b o r ec ie, i z z a u fa n ie m s p o g l ą d a ­

ł a na niego.

— L o s u a s z e g o O skara, cią g n ą ł dalej p o w a ż n ie s t a ­ r z e c po pew nej p rz e r w ie , tak, j e g o los s p e łn i się, tak j a k i e ś ty to w sta n ie z a g a d k o w e g o marzenia p r z e w i­

(36)

d z ia ła . D la teg o n ie lęk ajm y się n o w e g o n ie b e z p ie ­ c z e ń stw a na j a k ie się naraża. Z d rów i n ie n a r u sz o n y _ o c z y s z c z o n y z e w szelk ich fu sów lu d zk ich n a m ię tn o śc i,, p o w r ó c i n a k o n iec w tw o je o b ję cia , i w te d y b ęd zie n a ­ w e t zd o ln y m m nie k ie d y ś za stą p ić w ciężk im u rzę d z ie j a k i sp ełn ia m w u słu g a c h lu d z k o śc i. P o m o ż e mi d ź w i­

g a ć ciężk ą o d p o w ie d z ia ln o ść ja k a sp o c z y w a na w ielk im d z ie le , do k tó r e g o w yk on an ia ty sią ce lu d z i o cz e k u je ty lk o m eg o sk in ien ia . S tra szn a , ok ru tn a w alk a p o w sta ­ n ie na tym lą d zie. P o to k i n a jsz la c h e tn ie jsz e j k rw i p o­ p ły n ą , i ty sią c e m ilio n ó w z ło ta p o c h ło n ie w ojn a dom o­ w a , ja k ie j d o tą d j e s z c z e św ia t n ig d y n ie w id z ia ł.

— O k ro p n e , je d n y m tch em w y rz ek ła M arya, drżąc n a ca lem c ie le , i na tak ie n ie sz c z ę śc ie z a p r z y się g a lb y ś ty , d obroć i sło d y c z , ty k tó r y n ig d y m ałego robaczka^ n ie z d e p ta łe ś?

— T a k , zd o b ęd ę się na od w agę! z żelazn ym sp o k o ­ j e m , b ęd ę j ą m ieć, p on iew aż j ą m ieć m u szę. W ym aga

t e g o k o n ieczn o ść, id ea w y ż sz e g o p orząd k u św ia ta , by p o to m n o ść rato w a ć. W o ln o ść c a łe g o rod za ju lu d z k ie ­ g o j e s t w n ie b e z p ie c z e ń stw ie , d ziś g ó r o w a ć za c zy n a p o ­ tę g a ciem n o ści, duch p o tęp ien ia , w k tórego p ęta ch

E u ro p a j ę c z y i tęsk n i od rok u 1848. M y w oln om u la- r z e o d u chu m iło śc i, sp ra w ied liw o ści i p o jed n a n ia , p ra- w iem y n ie tylk o m assom , a le także u jaw n iam y g o p rzez n iez lic zo n e d z ie ła , by p ok ojow y zw ią z ek osiągn ąć. N a ­ s i n ie p r z y ja c ie le je d n a k z a w sz e ty lk o u d a w a li, g d z ie

w id o e z n ie o d g a d y w a li .n aśze^ zam iary. K o r zy sta li oni a e sw eg o czasu bardzo; rfthjdte&a by się w cich o ści g o t o

Cytaty

Powiązane dokumenty

nie dowiedziawszy się, że jego wzięty do niewoli syn znajduje się w Elidzie, u lekarza Menarcha, klienta rodziny Filokratesa, postanawia wysłać do Elidy Tynda-

W pracy [3] podano zakres możliwych dopuszczalnych obciążeń metalowej obudowy kołowej sztywnej obciążonej siłami skupionymi 2 P2 , pnzy czym w y ­ znaczono jej

od Skarbu Pafstwa, innej Pafistwo wej osoby prawnej, jednostek samorzEdu terytorialnego, ich zwiqzk6w, komunalnei osoby prawnej lub zwiqzku metropolitalne8o nastQ puiqce

ży; lecz jakiż był jego smutelc, gdy zastawszy ją płaczącą, dowiedział się o niebezpiecznym stanie zdrowia jey matki, która nagle zapadła ostatniey nocy!—

Wprowadzenie dodatkowych elementów (zwiększenie liczby barierek ochronnych, wolny dojazd służb medycznych, większa czujność pracowników ochrony etc.) zwiększających

Tak gdzie mamy dostęp do choćby najmniejszych zbiorników wodnych zimą, możemy spotkać się właśnie z obecnością wszelkiego rodzaju kaczek, łabędzi, i innych

Zasad- nicze elementy tego przedsięwzięcia zostały określone w dokumencie z 30 września 2005 roku — „i2010: Biblioteki cyfrowe — Europejskie Społe-

nym. Na tej karcie są imiona z dopiskiem „rotherr”, czy ewidentnie rajców. Na tej karcie znajduje się wpis: „Stano Girlach”, identyczny wykazywałem wśród mieszczan z XIV