• Nie Znaleziono Wyników

Wolno-mularstwo i jezuityzm. T. 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wolno-mularstwo i jezuityzm. T. 4"

Copied!
398
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

I I I

W OLN O-MUL ARST W O

JEZUITYZM.

• PKZEZ

A r t u r a Storcha,

w przekładzie polskim. T o m I V .

W A R SZ A W A .

v.w Drukarni; IT « lic ji K r o k o e z y f i s k i e j ulica Krak: РгдачЬ Nr. 388 (40).

(6)

Дозволено Цензурою.

Варшава 18 (30) Сентября 1874 г.

4 7 4 6 9 9

(7)

R o zczarow an ia.

P o d c z a s d ługiej i monotonnój p od r óży morskiój z Breraerhaven do N e w - J o r k u , nie k o rzy s ta ła ,,dunm& J u n o n a u ani z j e d n e g o z o w y c h n iez lic zo n y ch ś r o d k ó w , w z g lę d e m S c h a n c e n a u a którem i się każda u w o d z i c ie l- kia kobieta p osiłk u je, by p o zy sk a ć i usidlić sk ło n n o ś ć m ę ż c z y z n y . A le pomimo, źe A l wina zu p e łn ie się s t o ­ n o w a ła do charakteru i sposobu m yślen ia s w e g o k u ­

zy n a, podczas g d y swojej n ad z w y c za j g o rą c śj k rw i n a k ła d a ła n ajsiln iejsze p ęta w ła d zy nad sobą, to z d ru ­ gie j strony ś r o d e k ciężkości jej m ądrze ob m yślanej k o k ie te ry i, le ża ł w słod kim o d dalającym się, p r a w ie m a rz y cie lsk im je j u sposob ie niu .

A lw in a z a u w a ż y ła bardzo trafnie, że se r c e j e g o g o r ą c o j e s z c z e biło, dla osądzonej za zm arłą M a ­ r y i, i tylk o m oraln y e k w iw a le n t st rac on e go, b y łb y w atame z n o w u w z n ie c ić p ło m ien ie m iło śc i w j e g o o p u s t o s z a ł e m se rc u .

„ D u m n a J u n o n a <Ł która ty le j u ż z ł e g o d o z n a ­ ł a z p r z y c z y n y S c h a n c e n a u a , p o sta n o w iła więc, j a k

(8)

-k o lw ie -k z trudnością jej to p r z y c h o d z iło , -k o n s e -k w e n t ­ n i e raz ro z p o c z ę ty rolę g o łą b k a dalćj o d g r y w a ć .

P r z e d e w s z y s t k i e m rachow ała ona w sw o ic h planach za b o rc zy c h , na d zie ci S ch a n c en a u a j a k o na w o js k a p o s iłk o w e . P o sta n o w iła o b ch o d z ić się z A lfr e d e m i Minną z b ezp rz y k ła d n ą tkliwością i se rd ec zn o ścią ,, a n a w e t by u w i e ń c z y ć p o m y śln y m s k u tk iem tę ko- m e d y ę , u ło ż y ła sobie przebiegle plan, w skutek k t ó ­ r e g o d w o j e dzieci w padli w w ielk ie , w id o c z n e n i e ­ b e z p ie c z e ń s t w o życia , i z t e g o ż r ó w n ie ż z narażeniem ży c ia j e j w ła s z n ą ręką m iały być w y r a t o w a n e . P o ­

n ie w a ż czyn taki b yłby p ośw ięc en iem , spodziewała^

się w ię c , przebić z u p e łn ie i tak j u ż dość st o p n ia ły ló d w piersi S c h a n c e n a u a i sam ju ż o b o w ią zek w d z ię ­ c z n o ś c i m u sia łb y g o w tedy s k ło n ić by k obietę, która*

d z ie c io m j e g o p o d w a k r o ć ży c ie o ca liła , publicznie uzn ać za ich m atk ę p r z e d B o g ie m i św iatem .

D o b r y S c h a n c en a u , p odczas całćj p o d r ó ży m ó ­ wił w y łą c z n i e prawie o A if r e d z ie i Minnie. S e t n e p r o j e k to w a ł i o d rzu ca ł plany co do system u w y c h o ­ w ania, j a k i c h c ia ł zas to so w a ć dla swoich d rogic h d z ie ­ ci, i A lw in a , j u ż śm ierteln ie zn u d z on a j e d n o s t a j n o ś - cią t e g o tem atu , zd a w a ła się na p ozór nie mnićj od k o c h a ją c e g o ojca być p rzejętą gorącem j e g o ż y c z e ­ n ie m , by w p r z y s z ło ś c i całą swToją d ziałalność p o ­ św ię c ić d ob r ze potom kom S ch an c en au a.

T y m sp o so b e m u dało się dum nśj J u n o n ie ż y ­ c z liw o ś ć i dobre w yobrażenie , j a k ie sobie przy pier

(9)

dzieć szturm em z d o b y ła , n ie tylko zacho w ać, ale n a­ w et powoli p o w ię k sz y ć i utrwalić; tak, że p r z e b i e g ła zalotnic a już w duchu b u d o w a ła z ł o te m osty, j a k ie d o ty c h c z a s o w y p r z e d z i a ł ob ojętn ości sta w ia ć m ó g ł na z a w a d z ie do w n ę tr za serca S ch anc en aua.

K ie d y nakon iec u jrzan o N e w - Y o r k , po trzy-

n aetodn iow ym w y je ź d z i e z B r e m e r h a v e u , z tr u d n o ś ­ cią tylko dotąd poskram iana n ie c ie r p liw o ś ć S c h a n c e ­

naua w z m o g ła się do g o r y c z k o w e g o szału. M ała

god zin ka, n ie zbęd n a dla zad ość u czy n ie n ia ce ln ym i p olicyju o lekarskim przepisom , w y d o w a ł a się c a łą wiecznością, bied nem u S c h a n c e n a u o w i, k tór y um iał tak d łu g o po m istrzow sk u p o k r y w a ć sw o ją n ie c ie r p liw o ś ć .

Kiedy j u ż n a res zc ie m iał d ro g ę o tw ar tą p rze d sobą, p o sp ie sz y ł, n ietro sz cz ą c się o n ic co się k o ło n ie g o działo, tak sz y b k o na ląd, że g o A l w i n a ju ż o m ało nie straciła z oka w tłum ie, i dopiero n a d ­ zw yczaj b iegie m zm ę c z o n e j , udało się j e j d o g o n ić S ch a n c en a u a , k ie d y ten j u ż m iał zam iar wsiąść do j e d n e g o z w ielu o d p ły w a j ą c y c h w ła ś n ie p a r o w c ó w .

D u m n a J u n o n a sz alała ze z ło ś c i w d uszy na taką ob ojętn ość sw e g o to w a r z y sz a p o d r ó ży , g d y ż w i ­ d ziała z tego, j a k m a ło z n a c z y ła ju ż u s w e g o k u ­ zy n a , który w i d o c z n ie tak b y ł o w ła d n ię t y c a ł k o w ic ie m iłością dla sw o ic h dzieci, ż e n a w e t z ap om n iał o naj- p ierwszych zasadach p r z y z w o it o ś c i i g rz ec zn ości. P o ­ mimo jednak t a jo n e g o g n ie w u A lw in a m iała ty lk o żartobliwe i s e r d e c z n e s ło w a na ustach, sk oro się na rumieniu n ie g r z e c z n e g o zw ie siła , k tó r y teraz sam

(10)

sp o str ze g ł swój błąd i w y ją k a ł kilka w y r a z ó w na sw oje u n ie w in n ie n ie .

— Ach, drogi O s k a r z e ! s z e p n ę ła A l w i n a m ię k ­ kim , w z r u sz o n y m głosem ! — p ragn ien ie m oje, ujrze­ nia kochanych dzie ci, z p ew n o śc ią nie je s t m niejsze, j a k twoje. J a k ie ż pięk ne, n o w e ż y c ie r o z p o c zn ie m y

teraz przy boku u kochanych m a ły c h ? N ie prawda,

mój p rzy ja c ielu ?

— Tak , tak, o d r z e k ł S ch an c en au , z o : z y m a na- p e łn io n e m i ł z a m y i p rze n ik n ion y ro z k o s zn em w z r u ­ sz en iem , — tak, tak, masz słu sz ność , dla A lf r e d a i Min- ny roz p o c z n ę teraz n o w e ży c ie i postaram się by z a ­ pom n ieli o p r z e sz ło śc i, окгорпё) p rze sz łości t

A j ! w y k r z y k n ę ła m im ow oln ie A lw in a nieco p o d ­

rażnionym tonem, m ó w isz w liczb ie p o je d y n cz ej ?

D o b r z e w ię c — z g ó r y j u ż byłam p rz y g o t o w a n a , że p ew nie dziś j e s z c z e u w o ln ię się z pod twojej

łaski-— N ie tak zaraz z ł o ś liw ie , moja dobra A lw in o , o d r z e k ł słod kim , p roszącym tonem S ch ancen au, j a -

kąsz mi w yrządzasz w ielką n iesp ra w e d liw o ś ć! N igd y,

nigd}’’ nie zap om nę, że dzieci t ylk o p rzez t w o j e tru ­ dy o d n a le z io n e zo s ta ły , tak, co w ię c e j , A lw in o , ju ż d aw n o m iałem na ustach m yśl by tw oje p ięk n e , s z la ­ c h etn e d z ie ło dalćj p oprowad zić; otóż p ra g n ę j e s z c z e

żą d ać od ciebie ofiary, którą b y ć m oże przyjm iesz

na sie bie? J e s t e ś m ło d a , p ięk na, bogata, n iezależna, c z y ż nie m o g ła b y ś się w ię c d ob r ow oln ie z d e c y d o w a ć by sama p o k ie r o w a ć w y c h o w a n ie m A lfr e d a i Min-

(11)

sadzę skoro p o w ie m , że je s t e m bardzo u bogi, ale s e rc e moje z pewnością. j e3t j e s z c z e biedniejsze! P o ­

trzebuję pracy, roztargnienia , sło w e m , b ezustannój,

p raw ie wyniszczającój dzia łalności, by może w j a k ie

lat parę, w rócić napo w ró t spokój rnojój duszy. M uszę

w ię c iść ztąd d aleko, bardzo d alek o, w d z ie w ic z e

lasy, by pasować się i w alczyć o n ęd zn e życie! ale

czasami m ógłbym p rze cież p o w r ó cić do m ego d o ­

m o w e g o ogniska, by się p okr zep ić wid okiem moich

dzieci, i sam się w y b a d a ć , c z y i o ile rany m ojego se rc a się za g o iły , i dal(5j zająć się sp okojną i cichą pracą.

A lw in a o m ało z radości g łośn o nie k r z y k n ę ła , kiedy u sły sz a ła prośbę S ch an c en au , by zastąp iła m ie j ­ sce m atki przy A lf r e d z ie i Minnie; p osta n o w ie n ie jśj kuzyna, przez j ak iś czas j e s z c z e b łą dzić po ś w ie c ie w y d a ło się jój bardzo p ożądanem , g d y ż m o g ła b y się teraz s p o d z iew a ć , że S ch an c en au w sw oim obecnem p o łożeniu , mógłby się z d e c y d o w a ć , ofiarować jćj sw oją

rękę ja k o małżonek; j e g o m elan ch olia i m arzycie l-

stw o m usiały istotnie odbyć o d p ow ie d n i process w y ­ kla rowania się, którego sz c z ę ś liw y i z a d aw aln iając y rezultat, przy zdrowej duchowej i cielesn ej n atu rze tego c z ło w ie k a , n ie p o d le g a ł żadnej w ątp liw ości; po* w tó r e zo b o w ią za ł j ą S c h a n c en a u , g d y b y z p o w o d z e ­ niem się w y w ią z a ła ze sw e g o zadan ia j a k o w y c h o ­ w a w c z y n i j e g o dzieci, do w ięk sz ćj j e s z c z e w d z ię c z n o śc i, a ta w d z ię c z n o ść miała być, ja k bardzo słu sz n ie o są ­ dziła, podstawą dla niśj j e g o miłości; tak m o g ła ona

(12)

w ó w c z a e o t w a r c i e ż ą d a ć , co t e r a z tylko j a k o lekkie ż yc z e n ie p rze d s ta w ia ła . A lw in a w ięc z g o d z iła się n ie­ o d w o ł a ln i e na p r z e d s ta w io n e p r z e z S ch a n c en a u a z a ­ miary, i podczas d ł u g i e j , przez c a ł e 5 g o d z in trwa- jącój d rogi z N e w - J o r k u do Willi H o w a r d , g d z ie w e­

d łu g w ia d o m o śc i a jen tów , d z i e c i się z n a jd o w a ły , by­ ło teraz w szy s tk o en d ita i l u m ó w io n e , i u s ta lo n e .— A l w i n a z g o d n ie z tym, m iała tutaj w pobliżu N e w -

J o rk u obrać sobie m iejsc e pobytu, i zaraz w e s p ó ł

w s z y s tk o do porządku p rzyp row ad zić, na p rzypadek, g d y b y S c b a n c e n a u c h cia ł udać się w głą b p ó łn o c n o ­ a m er y k a ń sk ieg o lądu, by tam w yszu k ać sobie i u p r a ­

wić s to so w n y k a w a ł e k gru n tu w pięknój, zdrowej

i żyznój ok olicy, g d y ż „d um na J u n o n a “ u k a z y w a ła się zu p ełn ie sk łon n ą trw ale osiedlić się w S tan ach Z jed n oczon ych , i tamże dla sw oich u niwersaln ych sp ad ­ k ob ie rc ów m ia n o w ic ie dzieci Sch ancen aua, z a ł o ż y ć w ielki r o z l e g ł y majątek. — Jej k u z yn z n ieo g r a n i­ czoną sw ob od ą i bez w z g lę d u na koszta m iał w szystk o tak urządzić, j a k to za n a jw ła ś c iw s z e uzna.

P e ł n i n a jp ięk n iejszy c h p la n ó w i n ad z iei w y s ie ­ dli n ak on iec na ląd, S ch an c en au i dumna J u n o n a ,

w pobliżu dobrze znanej willi H o w a r d . — C ały j e d n a k

tak p ię k n ie zbudowrany k arciany d om e k ich p la n ó w , zaraz w p ierwszój p ó łg o d z in ie, runął w zam ąconym chaosie. — J a k piorun z j a s n e g o n ieb a u d e r z y ł a w nich w ia dom ość, że willa H o w a r d od d ziesięciu dni z m ie ­ niła w ła ś c ic ie li i j<5j d o ty c h c z a so w i p osiad ac ze w y j e ­

(13)

p ro w a d z iły ty lk o do rezu ltatu , że n ikt n ie w ie d z ia ł, k to w ła śc iw ie b ył ów H o w a rd , i że n ig d y żadna obca n o g a n ie p rzeetąp iła p ro g ó w h erm e ty c zn ie zam k niętój w illi. N iek tó rz y u trzy m y w a li, że n astąp iła ty lk o p ozorn a sp rzed aż tego w sp a n ia łe g o m ajątku. S ch a n cen a u b yf n atu raln ie n iep o cie sz o n y w sk u tek te g o n ie p r z e w id z ia ­ n eg o w yp ad k u , a A lw in a ró w n ież bardzo b y ła w z ły m h um orze, ch oć z in nych z u p e łn ie p o w o d ó w ja k k o ­ ch ający o jciec, k tóry tak n a p ew n o sp o d z ie w a ł się zn a leźć tu sw o je d zie c i i p rzycisn ąć j e do sw e g o serca.

S k oro p ier w sza trw o g a m in ę ła , S ch a n cen a u i A l­ w ina d o ło ż y li w szelk ich starań , by się c o śk o lw ie k d o ­ w ie d z ie ć o k ierun ku , w ja k im się u d ali d o ty ch cza so ­ w i m ieszkańcy w illi H o w a rd . — Ich p o łą c z o n e tru dy w cz ę śc i z o s ta ły u w ień czo n e p ow od zen iem . K ie d y n ajb liższym n aw et m ieszkań com z u p ełn ie n iezn an i g o śc ie w illi H o w a rd zn ik li p ew nój nocy bez h a ła su , zaraz n a stę p n eg o d nia p o w y n o szo n e zo sta ły p rz e z ob cy ch tra g a r zy liczn e tło m o k i z o p u szczo n eg o dom u. T e p ak i i sk rz y n ie z a w ie r a ły w sob ie w id o czn ie rz eczy d o ty c h c za so w y ch p o sia d a c z y w illi i b y ły w szy stk ie op a trzo n e c e d u łą do C in cin n a ti, j a k u trzy m y w a ło kilk u ciek a w có w n ad b rzeżn ych .

— A w ięc do C in cin n atil r z e k ła A lw in a , k tóra z n o ­ w u z u p ełn ie p rzy to m n o ść od zysk ała; m u siein y, p o w in ­ n iśm y p ra w d z iw y śla d od n aleźć, i n a stę p n ie d o w ie ­ d zie ć się d o k ła d n ie, c z y li to n a g łe zn ik n ięcie j e s t ty lk o p rzyp ad k iem , cz y też , ja k się b ard zo obaw iam , ma za p o w ó d zam iar d ob rze z góry obm yślany.

(14)

— Ach, droga Alw ino! z a w o ła ł zasm u con y S c h a n ­ cenau, m ó w is z w y r a z y które ścinają k r e w w moich ży ła c h i hyc m oże, że w rz ec zy samćj nie p atr zysz n a z b y t czarno na rzeczy. A w ię c n aw e t z tą s ł o d ­ ka nadzieją trzeba się p ożegn ać u e.nnego portu.

S ch a n c en a u u sia d ł na ła w c e k a m ie n n ^ p rzed bramą, willi i za c zą ł gorz k o p łak ać . J e g o boleść tak b y ła głębok a, tak p rzenikająca, że n a w e t cz u ła się n ią m im ow oln ie p r z e ję ta dumna J u n o n a , i w j ś j d o ­ tąd z a w sz e e h ło d n e m ok u perliła się łz a w spółczucia. — Chodź, O sk arz e, chodź! r z e k ła n akon iec słodko, i p o c ią g n ę ła n ie s z c z ę ś liw e g o , zła m a n e g o c z ło w ie k a sil nie za sobą do blizkiego brzegu; w łaśn ie p arow iec k tó r y s z e d ł ,do N e w -J o r k u , p r z y g o t o w y w a ł się do odbicia.

— Masz słu sz n o ść , A lw in o ! z a w o ł a ł uspakajając się S c h a n c e n a u , zam ia st j ę c z e ć i p ła k a ć j a k d zieck o, p o ­ w in ie n e m działać ter az j a k m ęż czy z n a . C zy ch c e sz m i t o w a r z y sz y ć do Cincinnati?

— C hoćby na k oniec ś w i a t a ! j e d n y m tchem i drżą­ c ym g ło s e m o d r z e k ła A lw in a i cisn ę ła k o nw uleyjnie ram ię S ch a n c en a u a ob iema rękami.

— S z la c h e tn a duszo! śmiał się z p o m ię d z y ł e z n i e ­ sz c z ę śliw y , j a k ż e m ało z n a łe m d otąd t w e d obre serce! Czyż w y n a g r o d z ić zdoła m k ie d y wielki d łu g mojćj dla c ieb ie w d z ię c z n o śc i?

D u m n a J u n o n a ż a ło w a ła , że od jazd p a r o w c a z a - г.17. p r z e r w a ć m ia ł d a lsz e se rd e c z n e w ylan ia S c h a n ­

(15)

k o w ie j u ż się zabierali do ścią gnięcia ruchomych mo­ s t ó w na statek.

W N e w - J o r k u S eh a n c en a u poszukał z a n z a w e - g o pana F e r d y n a n d a Hubera, którego list ■/. 1 8 - g o L isto p a d a 1859 r., g d z ie donosił o znalezieniu d z i e ­ ci, cz ytaliśm y j u ż w Brem en haven.

A d r es, j a k i mu A lw in a wskazała, był dobry, ale

pan Huber — wyjechał. D z iw n y m sp o so b e m n ie z o ­

sta w ił ża dnych wiadomości, chociaż m ógł się sp o d z ie ­ wać, że panna Eichenetamm , która dotąd usługi j e g o bard zo hojnie o p ła ca ła , w sk utek j e g o d onie sie nia , b ez­ z w ło c z n ie p rzyb ęd zie do N e w -J o r k u . W hotelu Gai ni g d z i e na B roudw aj mieszkał, w ied zian o tylko, że p rze d 1 0 dniami, natychm iast po od wied zin ach j a k ie g o ś w i e ­ k o w e g o je g o m o ś c i z niedźwiedzią, miną, s p a k o w a ł s w o ­ j e kufry i sam udał się na kolej.

W ia d o m o ś ć ta j e s z c z e bardziej p rzygn iotła do ziemi b ied n e go S c h a n c e n a u a . P o w r ó c ił napo wrót do h o te lu , gd zie zostaw ił sw o ją kuzynkę, i u dzielił jej wiadomość o za g a d k o w e m zn ik nieniu H ubera. N a je m n i s łu d z y wysłan i zostali do w szystk ich biór p o c z t o w y c h i telegraficzn ych w N e w - J o r k u , by się d o w ie d z ie ć c z y g d z ie nie zo s ta w io n o dla panny A lw in y Eichenscam m

listu lub tele gram u. W sz y scy p osłańcy wrócili po

d w ó c h g od zin ach z p różn em i rękam i. — Co d o tą d tylko p rzyp u szczan o, temu teraz m usiano na p e w n o u w i e r z y ć .— A je n t H u b e r w id oczn ie zo s ta ł p rze k u p io - иУ> j e g ° od jaz d b y ł bardxo p ra w d o p o d o b n ie w śc i­ s ł y m związku ze z n ik n ien iem d z ie ci я willi H o w a r d

(16)

яасі zatok * H udeońską. N a g r o d a 5 0 ,0 0 0 g u ld e n ó w , j a k ą ' m u za w y n a lezien ie A lfre d a i M inny p rz y r z e - ezono, i którą by mu A lw in a zaraz b e z tru d n ości w y ­ p ła c iła , p u sz cz on a zo s ta ła m im o p rze z H u b e ra, lub lepićj p o w i e d z ia w s z y , z o s ta ł on p raw d op od ob n ie d a ­ le k o lepićj z a p ła c o n y z drugiśj strony. P o n i e w a ż z r e ­ sztą H u b e r b y ł c z ł o w i e k bardzo porządny i p ra w y , 'o m u siały być szczególn iej w ażn e p o w o d y , k tó r e g o la k ło n ić m o g ły , do zd rad ze n ia swój pani, którój s ł u ­ żył j u ż od lat w ielu.

N ie s z c z ę ś liw y Sch ancen au leżał zr ozp acz on y, za­ łamując ręce, na kanapie. D u m n a J u n o n a d ok ła d a ła r p r a w d z ie w sze lk ich u siłowań, by stan rz e c z y w j a k ia j le p sz e m św ie tle przedstaw ić; j a k k o lw ie k b y ło to p r z e c iw n e j e j w łasn em u przekon an iu.

— Nie, nie, kochana A l wino! z a w o ła ł S c h a n c e n a u , n apróżn o starasz się umie i siebie u w o d z ić próżnem* pociecham i. M am y do cz y n ie n ia z m ocn iejszym i p rze­ b ieg ły m p r z e c iw n ik ie m , k tó r e g o taje m n e zam ia ry j u ż

nieraz poznaliśm y. Jakąż p r z y c z y n ę m ieć można, do

p r z e t r z y m y w a n i a m oich dzieci?

— T o j e s t w każdym razie w ielk ą zagad k ą, j a k a m nie, k ied y w moim życ iu sp o tk a ła , o d r z e k ła za m yślo na A lw in a ; w id o czn ie o b c h o d z ą się z dziećmi bardzo dobrze; drobne wiad om ości, j a k ie śm y mogli zebrać o o w y m taje­ m n ic z y m panu H e n r y k u H o w a r d , dają p o w ó d do p r z y ­ p u sz c z e n ia , że ten c z ło w ie k n ie j e s t żad en obskurant> ale należy do j a w n y c h sp r z y m ie r z e ń c ó w liberalnej partyi. J e s z c z e j e d n o , mój dobry Osk arze; co zn aczą te znaki-'’ P r z y ty ch s ło w a c h A lw in a s ię g n ę ła po arkusz p a p ie r11

(17)

i ręką w p r a w n ą arty sty n a k r e śliła szkic który p r z e d ­ staw iać m ia ł front W ill i H o w a r d , j a k się ten u t r w a l i ł w jej pamięci.

P o paru m inutach „ D u m n a J u n o n a “ p o d a ła u l o t ­ n y szkic sw em u k u z y n o w i do obejrzenia i rzekła:

— T a k p raw ie w y gląd ają s z c z e g ó ln e arabeski i h e- ro glify, w których środku stoją w y r a z y W illa H o w a r d , Zdaje mi się, że w a ż n e g o nic n ie o p u s z c z o n o . O ile mi w iad om o, w t w o j e m zm artw ieniu i o b łę d z ie , n ie r z u c i­ ł e ś ani razu okiem na p iękny, z b ia łe g o marmuru k u n ­ sz to w n ie w y k o n a n y portyk.

— Nieba! z a w o ł a ł S c h a n c en a u , ja k b y z e l e k tr y z o w a ­ n y zesk aku jąc z sofy, ja k skoro raz tylko r z u c ił ok iem na znaki. Nieba! ó w H o w a r d j e s t w o ln o -m u la rze m i do t e g o jeszcze m ajstrem w y so k ie g o zn aczen ia . A c h A l w i ­ no jak ż e s z c z ę ś li w y m m nie cz yn i t w o j e o d krycie. T e ­ raz n ie p o tr ze b u ję się j u ż w ięcej k ło p o t a ć o los moich

d zie ci.— S ą on e w d ob r ych rękach, rękach braterskich! R a d o ść S ch a n c e n a u a b y ła tak w ie lk a , iż j u ż to śm iejąc się, ju ż to pła cząc, b ie g a ł na w s z y s tk ie stron y po pokoju, i n ak on iec sw o ją d ziw n ie sp oglądającą na to kuzynkę, z c h a ł a s e m z a c z ą ł ob ejm ow ać p rzytu lać do ser­ ca i c a ło w a ć .

— D o p iek ła z tem i woln o m ularzami, p o m y śla ła

w duchu dumna J u n o n a . O d k r y c ie to, obarcza mnie

n owem i i ciężkie mi kłopotam i! teraz c h c ę i m uszę te d zieci dostać w m oją w ła d z ę , c h o ćb y m nie m ia ło to m i ­ lion k osztow ać. N a st ę p n ie c ią g n ę ła dalej głośno:

(18)

— W ła śn ie p r z y s z ło mi na m yśl że H u ber, k ied y m nie j u ż p rzed d w o m a laty raz p ozn ał, w p od r óży po N iem c zec h , zd aje mi się że to b y ło w D r e ź n ie , przystą- p ił do zw iąz k u w o lu o-m u larsk iego. O k o lic z n o ś ć ta p o w i n n a H u b e r a dom n iem an ą zm ow ę z o w y m za g a d k o ­ w y m H o w a r d e m bez trudności w y ja ś n ić .

— T e g o zd an ia i j a j e s t e m , r z e k ł S ch an c en au , z k tó ­ rego m in y i p o s t a w y m ó w iło z g o d z e n i e się na je d n o , i dla tego, k och ana A lw iu o , zaraz j u t r o z ra na przed- s ię w eź u ie in y podróż na za c h ó d . O becnie w cale j u ż nie w ątp ię o p o m y ś l n y m skutku naszych poszukiw ań. A t er a z, w ielki st w o r z y c ie lu W szechśw iata! D z ię k i, s e r d e c z n e T o b ie dzięki, żeś z e s ł a ł ten promień j a s n y r a ­ dości i n a d z ie i w m oje m ęczarn iam i tysiącznem i u d r ę ­ c z o n e serce; p o z w ó l d z ie ła m o je g o dokon ać, p o zw ó l bym n ak on iec o d n a la z ł m oje dzieci, m oje n a ju k o c h a ń ­ sze dzieci. B i e d n a Maryo! proś i ty także lito śc iw e g o B o g a by zamiar mój p o b ło g o s ła w ił, zn ijdź z tw e g o ja­ sn ego sk lep ienia z g w ia z d i pod cz ystą o słon ą zaprowadź mnie w ram ion a m oich dzieci', n aszvc h dzieci!

D u m n a J u n o n a u su n ęła się n iec o na strouę by u kr yć g o r z k o z ł o ś l i w y grym as sw y c h ust, od j a k ie g o n ie m o g ła p o w s tr z y m a ć się, z p o w o d u prostodusznej ale serd eczn ej m o d litw y S ch ancen aua a szczególn iej p e ł n e g o ek stazy wspom nienia o Maryi.

N a stęp n e g o dnia więc 2 7 - g o sty cz n ia 1 8 6 0 roku p r z e d s ięw z ięli S ch a n c en a u i j e g o k uzynk a podróż d o Cincinnati. P i e r w s z y p ełe n w e so ły c h n adziei, druga zaś przygn ęb ion a c i ę ż k ie m i troskami i sm utnem i p r z e c z u ­

(19)

ciami dalszych z a w o d ó w . Z drada H u b e r a i tajem ni­ cza osobistość o w e g o H o w a r d a , u p o w a żn iły j ą w samej r z ec zy do n ajsm utn iejszych obaw, ale ch arak ter taki j a k „dumnej J u n o n y ‘‘ nie u gina się lę k liw ie p rze d nie- spodzianemi przeszkodami. C hciała ona s w e g o ce lu , m ia ­ n o w icie posiadania S ch an c en au a dopiąć lub sama zginąć. D n ia 3 0 - g o stycz n ia przybyli nasi p o d r ó ż n i do w s p a n ia łg o miasta C in cin nati, które s łu s z n ie z a s łu ż y ło sob ie na tytu ł „ k rólow ej Z a c h o d u 1* i o k tó r em k rótka wia domość z pewnością, za jm ującą b ęd zie dla naszych c z yteln ik ów .

Cincinnati leży nad, 900 ło k ci tu sz eroką rzeką O h io , która bierze swój p o czą te k w górn ej c z ęś ci mia­

sta, z wązkiej, ciem no ocienionej d oliny. Na 5 mil (an­

gie lsk ich ) wszerz i w zd łu ż ok oło 2 mil wznosi się na 2 tarrasach g ó r , , k ró lo w a zachodu*1.— N ie p r z e j r z a n y s z e ­ reg wspan iałych trzymasztowcęiw , pstro pom alow an ych , w szystk ich prawie o d w ó c h kominaeh, tw o r z y p o d sta w ę n iez m iern ego, tow aram i, pakami i beczkam i p o k r y te g o n adto wozami, tragarzam i, kupcami i p odróżnym i, snu­ j ą c e g o się placu n a db rzeżn ego, k tóry sam w sobie p o­ d obn y j e s t do w ielk ie go miasta. B iałe i c z e r w o n e d o ­ m y m urowane z zielo nem i żaluziami, w y so k ie a wązlcie spichrze, za pełnia ją tr z y in n e c z ęś ci ró w n o leg ło b o k u .

Z tego ś r o d k o w e g o p u n ktu handlu rozch odzą się na prawo i le w o lic zn e szer ok ie ulice. Z prawej stron y hałasują fabryki, huczą p o cią g i kolei ż e la z n y c h z Х е п іа , kuje i p iłuje m n óstw o cieśli w warsztatach n o w y c h p a ­ ro w c ó w , w szy s tk o kolosaln ych r o z m ia ró w . N a le w o

(20)

zn ó w wznosi się m a je sta ty c zn ie g o t y c k a wieża p i e r ­ w sze go p r e s b ite r ja ń sk ie g o k o śc io ła , n a którym s t o s o w ­ nie do p ie r w i a s tk o w e g o planu, osadzona b y ć m ia ła o l­ brzymia ręka się g a ją c a ku niebu, k o m iczn ie j e d n a k w y ­

konana — w y g lą d a j a k rękawiczka. D a le j ukazuje

się p rzed nami k o p u ła ogro m n eg o Burnet-House. N ie da­ le ko ztam tąd s t r z e la w g ó r ę katolicka k a te d r a z b ia łe- mi b e z sm aku w ieżycam i, p o d c z a s g d y w g łę b i b łyszczą k rzyż e c z tere ch in nyc h k o ś c io ł ó w R zym sk ich . W tvla zamykają miastu p agórk i w apienne, cz ęś cią n agie, c z ę ­ ścią ogrodam i, w innicam i i domkami w iejsk iem i, częścią także lasami d z ie w ic z e m i p okryte. C incin nati, c a ł k o ­ wicie za b u d o w a n e , p rze d s ta w ia sw oim d ziw n em p o ło ­ żeniem am fiteatr ogrom n ych rozm iarów, tak, ż e n ig d z ie

więcej żadne miasto w ś w ie c ie nie p rze d sta w i oczom tak im p on u jąc ego wid oku.

W Cincinnati n ie m ie ck i ż y w io ł b ard zo silnie j e s t z a ­ korzeniony; z trzech t a rg ó w , j e d e n posia dają w y łą cz n ie, a sp rz ed a ż o w o c ó w o g r o d o w y c h stała się fa k ty cz n ie ich p rzy w ilejem , g d y ż am crykanin ma w tym w zg lę d z ie uprzed ze n ie na korzyść n ie m c ó w , k tó r zy , w s z y s c y r o ­

dzą się ogrod n ikam i. «Jeżeli am erykanin ch c e urządzić

ogród, to z w o łu j e p ie r w s z e g o le p s z e g o n iem ca, i od d aje mu robotę, a n a w e t nie za p y ta go, czyli umie się z tem

obchodzić? g d y ż u w a ż a to za zb yteczn e. Próc z tego

nasi w ie ś n ia c y mają h a n d e l kapu stą k w a sz o n ą w y ł ą ­ cznie w sw oich rękach, z c z e m się obchodzą ja k k reole

(21)

W ie lk ą je d n a k rolę w m ieście C in cin n ati o d g ry w a b e z o p o r n ie — Świnia.

U rz ęd o w a sta ty sty k a S ta n ó w Z jed n oczon ych pół­ n ocn ej A m eryk i, p rzy jm u je w roku 1840 liczb ę istn ieją ­ c y c h św iń w ogóln ej sum m ie na 26, w roku 1 8 5 0 na 30, a w r. 1856 na 4 0 m ilio n ó w , a w ięc w ięcej jak ca ła E u ­

rop a razem tych z w ie r z ą t posiada.

W dolinach M ississiui i O h io h o d o w a n ie Świn

p ro w a d z i się na w ielk ą skalę; w ielu z ta m tejsz y ch fa r ­ m e r ó w trzym a po 1 ,0 0 0 sztu k tych zw ie rz ą t, k tóre o w ie ­ l e tłu ś c ie jsz e ja k w e w sch odn ich stanach, z w y k le ważą

do 7 0 0 fu n tó w sztu ka.

W ten sp osob C in cin n ati sta ła się śr o d k o w y m p u n ­ k tem o k o licy , która w n iezm iern ej ilo śc i w y d a je ży to i sw in in ę, jak rów n ież g łó w n em ta rg o w isk iem św in iam i, ich m ięsem w całej p ółn ocn ej A m ery ce, a n a w e t w c a ­ ły m św ie cie , p o n iew a ż w ięk sz a część m ieszk a ń có w z a j­ m uje się zyskiem z rozm aitych u tych zw ierzą t w y c ią ­ g n ię ty c h k o rzy ści tak w ię c ,,Hrolowa zachodu“ o trz y m a ­ ła n ieco z ło śliw e p rzezw isk o ,,p o rco p o lis“ (m iasto w ie ­ p rz o w e j. Z e św in in y w C in cin n ati o trzy m u je się n ie - t y lk o m ięso, sło n in ę i szm alec, a le ta k ż e o le j, św ia tło , łó j , sk órę, sz cz ecin ę , a n aw et — słu ch a jcie i d ziw u jc ie się — barw nik i n aw óz. My E u r o p e jc z y c y m ożem y się tu n a u c zy ć, jak w iele j e s z c z e u nas z w iep rz o w in y b e z - p o ż y te c z n ie m arn ieje.

W p ołożon ych w ew n ątrz i zew n ątrz m iasta b ard zo o d p o w ie d n io u rząd zon ych ogrom n ych szla ch tu za ch , z a ­ b ija się p o czą w sz y od p o ło w y L isto p a d a aż do M arca,

(22)

co d zien n ie ty sią c e w iep rzy. M ięso i sło n in a nasata aięr p akuje w w ielk ie b eczk i, i o d se ła do m iast p o rto w y ch p ó łn o c n e j A m ery k i, częścią d la za o p a trz en ia o k rętó w , częścią w w ielk ich ilościach do Indji zachod n ich A m e ­

ryki p o łu d n io w e j. S zm alec m usi sw ego p okupu szu k ać p rzed ew szy stk iem w H aw an n ie, gd yż tam m asło je s t b ard zo d ro g ie, p o d cza s gd y w p ó łn o c n e j A m ery ce, g d z ie m asła jest ogrom n a ilość, w strzym u ją się od u ży w a n ia szm alcu św iń sk ieg o . . W ielk a część te g o szm alcu z t e ­ go p o w o d u rafin u je się w C in cin nati nu o lej.

W ejd źm y ter a z do je d n e g o z w ielk ich z a k ła d ó w , k tóry sic zajm u je w y łą cz n ie w yrab ian iem szm alcu , i w ę ­ d zen ie m szyn ek . T utaj o d d z iela ją się ty lk o z zab itych zw ie rz ą t szyn k i, i w yjm ują w nętrzności; c a la re sz ta w ę ­ d ru je do w ielk ich żelazn ych k o tłó w , z k tórych każdy m o­ że p rzy ją ć 15 0 0 0 fu n tów . M aszyn a p arow a która d o­ k o n y w a n iezm iern eg o ciśn ien ia 70 fu n tó w na cal k w ad ra­ to w y , tak w yciska zaw artość w k otle, że n aw et kości z o ­ sta ją sp roszk ow an e. Z całej niassy o d łą c z o n a tłu sto śćr zo sta je od p row ad zon a w o d d z ieln e n aczyn ia p rzez rury, k tóre są o p atrzon e kurkam i, a p o zo sta ło ść zam ienia się

na b arw n ik i n a w ó z .

O c z y sz c z a n ie szm alcu od byw a się tak że p rzez d zia ­ ła n ie p ary, i do 50 fabryk zajm uje się w y łą czn ie w m ie­ ś c ie C in cin n ati w yd ob yw an iem z c z y sz czo n eg o szm alcu o le ju , p od czas g d y z p ie r w sz e g o otrzy m u je się stearyna. W roku 1867 zo śta lo tym sposobem za m ien ion e w C in ­ cin n ati p r z e sz ło 2 0 m ilion ów fu n tó w szm alcu na olej,, p rzy czem zysk an o ł/5 oleju i */j czystej stea ry n y . T e n

(23)

olej szm alcow y umieją tak dziś o c z y s z c z a ć , że m ożn a d o d a ć do najsu btelniejszego oleju o liw n eg o 7 0 na 1 0 0 sz m a lc o w eg o , a fa łszu się nie spostrzeże.

P o z o s t a łe resztki św in in y albo się na gnój s p o ż y ­ w a lub też wyrabia się z nich potasz, k tór ego b a rd zo ■silnie p o szu ku je w fabrykach perkalików.

N ie dopuściliśm y się w ięc żadnej p rzesad y, sk oro- »m y u tr zy m y w a li, że w m owie stojące, za n ie c h lu jn e u ważane stw orze n ia, rozsądnemu am erykan inow i stały się j e d n y m z g łó w n y c h cz y n n ik ó w n a r o d o w e g o d o b r o ­ bytu. Zresztą ta g a łę ź p rze m ysłu j e s z c z e w ięk sz s p r z y ­ b ierze rozmiary, j a k skoro tylko feriueroin przez nieco le p s z e c e n y t a r g o w e b ędzie się lepiej o p ła c a ć j a k d o ­ tąd. N i e s ł y c h a n y nadmiar mięsa w Cin cin nati czyni •obecnie to miasto j e d n y m z najtańszych na ca ły m p ó ł­ nocno amerykańskim lą d zie. P o j e d y n c z y c z ło w ie k przy 4 0 0 dolarach żyje tutaj bardzo p rzy z w o icie, p odczas g d y w N e w - J o r k u przy p ięć razy większ ej s u m m ie m o ­ żn a za d o w o ln ić tylko n ajn iez b ę d n ie jsz e potrzeby ży c ia . N a s i p odróżn i w jechali w d ochodzącą do portu n a jp ię ­ kniejszą i najbardziej ożyw ion ą ulicę M a im tr e e t i tam w ysie d li w hotelu, tak zw an ym ,, W a sz y n g t o n a ’’. P r a ­ w ie n igdzie w całej p ó łn o c n e j A m e r y c e nie n-urafia się . tak często na im ię tego w ielk ie g o in ę ia jak w Ginom na- ti tak że sz u k a ją c y ch cudzoziem ców nadzwyczajna liczba s z y ld ó w W asz y n g to n a w p n st do ro zpaczy przypi-ол »-

d z a , zanim zn ajdą m iejsce żądane. L)/.iou urodzili

(24)

w a żn iejsz y ch w roku i ob c h o d z o n y b yw a j a k j e d n a z n a jw ię k s z y c h u roczystości.

J u ż w czasie podróży z N e w - J o r k u A lw in a m oc­ na za p a d ła na zd ro w iu , co za p r z y b y c ie m d o C incin nati, d o t e g o stopnia się w z m o g ło , że przez d w a dni nie o p u ­

s z c z a ła ł ó ż k a i m u siała zażądać p om oc y d o k to ra .— •Schancenau zm u szon y b ył w ię c sam p r z e d s i ę w z i ą ć p o ­ sz uk iw ania w m ieście i ok olicy, które j e d n a k nie d op r o­ w a d z iły do ż a d n e g o rezultatu. D o w i e d z i a ł się t y lk o o j e d n y m s z c z e g ó le , że wszystk ie kufry, k tó r e p r z e z N e w - J o r k u w iezione zo s ta ły z willi H o w a r d do C in cin ' nati, ztąd j u ż kilka dni temu o d je c h a ły w d ó ł rzeki n a n iez n a n y m , wielkim statku z z a ło g ą złożon ą z sam ych m u r z y n ó w . S ch a n c en a u p o sta n o w ił w ięc b e z z w ło c z n i e

w yn ająć m a łe c z ó łn o z w io sła m i w raz z d w om a m ajtka­ mi i w y j e c h a w s z y naty chm ia st, p y ta ć się w e w szystk ich

p rzystan iach o d o ść d ok ład n ie opisany mu s ta te k . B y ­ ł o to p r z e d s ię w z ię c ie bardzo uciążliw e i n ud ne, ale wola ie u e r g j u S c h a n c e n a u a tak się dobrze z a h a r to w a ły w n a d ­ zw y c z a j ciężkiej szkole życia, że w y p r a w a , j a k ą sobie za m ie r z y ł, w y d a w a ła mu się tylko d zie cin n ą zab aw ką. W k r ó tc e w y n a la z ł potrzebn e cz ó łn o i d w ó c h tęgic h lu ­ dzi, d oskon ale ob eznanych z jazdą p o w o d z ie i okolicą. S c h a n c e n a u nie ch ciał stracić je d n e j g o d z in y czasu; p o ­ ś p ie s z y ł w ię c n a p o w r ó t do h otelu, b y p rze n ieść n ie k tó r e r z e c z y na statek i p o ż e g n a ć się z A lw in ą , która ty m c z a ­

se m m iała p o z o st a ć w Cincinnati.

S k o r o S ch a n c en a u w s z e d ł na k o ry ta rz , p r o w a d z ą c y d o j e g o pokoju, natrafił na j a k ie g o ś n ie z n a j o m e g o

(25)

gobie m ęż czy z n ę , któren n ie r z e k łs z y an i je d n e g o s ło w a , w ręczył mu list op a trzo n y kilk om a p iec z ę c ia m i. S chan* cen a u sp o jrza ł na ad res, k tó ry brzm iał: ,,D o p a n a O skara S c h a n c en a u , pod p seu d o n im em F ilip a B rau n a w C incinnati, h o tel W a sz y n g to n a , M a in street, d rzw i N . 2 8 “ . M ocno z d ziw io n y za jrza ł w ew n ątrz, g d y ż c ią g le się je s z c z e n a zy w a ł Braunem ; ch cia ł z a p y ta ć się o cos n iem ego p osłań ca, a le c z ło w ie k ten ju ż zn ik ł b ez ślad u . W trz ą sn ą w sz y g ło w ą i p od w rażen iem ja k ie g o ś n ie p r z y ­ j e m n e g o p rze cz u c ia , u d a ł się S ch a n c e n a u do s w e g o

p ok oju g d z ie drżącą ręk% p o z d z ie r a ł p ie c z ę c ie lis tu . T r z y p ie c z ę c ie na k o p e rcie n o siły lite r y „ H . H “ . i b y ­ ły tem i sam em i em blem atam i w oln o m ularsk iem i o z d o ­ b ion e, ja k ie za u w a ży ła A lw in a n a p ortyku w illi H o w a rd . W m iarę j a k c z y ta ł, w z r u sz en ie S ch a n c en a u a p o ­ w ięk sz a ło się z każdą c h w ilą . B o le ść , p o g a r d a a n a w e t n iezn a n e mu d otąd u czu cie, m ia n o w ic ie śm ierteln a n ie ­ n a w iść, m alow ały się w e w szy stk ich j e g o rysach . K ie ­ dy n akon iec p rze b ieg ł c a ły p r z e z H e n r y k a H o w a rd p o d ­ p isany list, p o sp ie sz y ł do za jm o w a n y ch p rzez dum ną J u n o n ę p okoi.

A lw in a sie d z ia ła w n ad zw yczaj za lo tn ej rannej t o ­ a le c ie w fo te lu i p rze w ra c a ła kartki ja k ie g o ś illu stro - w an ego d zien n ik a. N a w id o k S ch a n cen a u a m im o w o l­ n ie w y d a ła ok rzyk za d ziw ien ia a n a w e t p rzestrach u . T ak im je s z c z e n ig d y sw e g o k u zyn a n ie w id zia ła .

C zytaj! cierp k o rozk azu jącym g ło se m z a w o ła ł S ch an cen au , i r z u c ił j e j otrzym an y list na łon o.

(26)

— A le ż O sk arz e, co się tobie sta ło ? rz ek ła A lw in a

zd u m ion a i poinięszana. Ocią gała się ona wziąść listu

do ręki, k tór y jej w tak brutalny sposób p o d a n y z o s ta ł. Czytaj! p o w t ó r z y ł raz j e s z c z e straszliw ie gro ź n y m g ło s e m , czytaj p owiadam , a p ote m m ó w je śli możesz! D u m n a J u n o n a z ł a p a ła za list: z a l e d w i e g o p rze lo tn ie p rzejrzała, k ie d y g ło ś n o krzyk n ęła , sk o c z y ła z fo tela i z a ­ k r y w s z y twarz ob iem a rękami ch ciała u c ie c do p r z y l e ­ g łe g o pokoju. A le S ch an c en au zastąp ił jój drogę, zła­ pał za ramię i z a w o ła ł z zabijącą p owagą:

— A w ięc p r a w d z iw e , rz ec zy w iśc ie p r a w d z iw e są stra­ szne osk arżenia, j a k ie ó w H e n r y k H o w a r d podnosi p r z e ­ c iw k o tobie. T y w ię c , ty je s t e ś k r z y w d z ic ie lk ą m o je­

go honoru, zabójczynią mojej żony! N ik cze m n a, n ie ­

g o d n a istoto! Skoro cię tu natychm iast za m ordu ję, na

Hoga, sp ełn ię tylko cz y n sp raw ie d liw ości. A l e nie, nie ch cę rąk moich brudzić k rwią j a d o w i t e g o węża. S z k a ­ radną ga d z in ę j a k ty, odtrąca się tylko na bok nogą.

I wprow adzając p ogróżk ę w cz y n , rzucił swoją k uz ynk ę szorstko na ziem ię. N a s t ę p n ie p o d n ió sł list, k tó r y u p a d ł A lw in ie i w y b ieg ł j a k szalony.

Blada j a k śmierć, drżąca na ca lem c i e le z w śc ie ­ k ło ści i zgrozy, p o d n io sła się nakon iec dum na Junona.

Z e m s ty , z e m sty , w o la ła p o k r y te m i pianą ustami,

tak , k rw aw ej, okrutnej ze m sty za taką obrazę! D la

m nie jesteś stracony, Oskarze, nie ma się co łu d z ić, ale powinieneś być także str a c o n y dla św iata ca łe g o . T o b ie

i twoim dzieciom okropny los zgotuję! B iada, po tr z y ­

(27)

-wiszą, k tór y jej u ży cz y g r o m u zniszczen ia. W s z y s tk o , n a w e t mój honor k obiety dotąd n iep okalany, p o św ię c ę na ten cel. O! R z u c ę się n aw et w o b jęcia w strętn eg o murzyna, str a sz n e g o d z ik ie g o c z ło w ie k a , j e ś l i nie będę m ia ła in n e g o środka, by się zem ścić na tobie i o w y m H o ­

wardzie!

Kiedy S ch a n c en a u d o s ta ł się zn o w u do sw e g o p o ­ koju, sp ieszn ie z a p a k o w a ł s w o j e rz ec zy i k azał j e z a ­ n ie ść na d w o r z e c k olei. J u ż o czek ujących m a jtk ó w o d p r a w i ł za małą zap łatę, g d y ż plan j e g o p od r óży zm ie­

n ił się teraz zu p ełn ie. Zam iast na zachód, za śladem

s w o ic h d zie ci, u d a ł się drogą do W a sz y n g t o n u , stolicy p ó łn o c n o am erykań skiego ce n tr a ln e g o zarządu.

P o d a m y tutaj w m o w ie b ęd ący list H o w a rd a . B r z m ia ł on tak:

„Mój panie i bracie!

W s z y s tk ie p ań sk ie zam iary, w sz y s tk ie pańskie kroki są mi z a w s z e z g ó r y w ia dom e. J e s t więc c z y st ą niem ożliw ością, byś pan m o je zamiary, moją d ro g ę sku­ tec zn ie k ied y m ó g ł p o k r zy żo w a ć . O b ec n ie nie chcę*

ab yś pan j u ż w r ó c ił do p osiadania sw oic h d zie ci, które m ó w i ą c nawiasem dla p a ń sk ieg o uspokojenia, we m nie d r u g ie g o ojca z n a la z ły , i p rze śliczn ie się chowają. P a n , mój p rzyjac ielu i bracie p r z e z n a c z o n y j e s t e ś do w ielk ic h r z e c z y w u słu gac h dla ludzkości, a czas pań­ sk ich d o św ia d c ze ń j e s z c z e nie minął. Pański kiedyś zb yt sla by charakter musi się j e s z c z e w zm ocn ić w t w a r ­ dej s z k o le życia. M u sisz pan j e s z c z e doznnć wielu burz d zik ich zanim łó d k a twoja d o z w o lo n e b ęd z ie miała

(28)

d o p ły n ą ć do sp o k o jn e g o portu. Nie gn iew aj się pan za tak rozkazującą m ow ę — ale mam prawo, pańskim loeein k ier o w a ć , i biorę B o g a za ś w ia d k a , ż e w ła d z y m ojej używam d obrze, j e d y n i e zm ie r z a ją c tylko de

p r a w d z iw e g o dobra pańsk iego. Zaniechaj w ięc n a ­

dal p o ś w i ę c a ć cz as i trudy b e z s k u te cz n e m u p oszu ki­ waniu A lf r e d a i Miny. U ż y c z d zieciom i m nie staremu c z ł o w i e k o w i nieco sp o cz y n k u i nie ganiaj nas pan po c a ­ ły m lądzie. Mam nadzieję, że pan w ró c isz do rozsądku, g d y ż inaczej b yłbym n ak on iec zm u sz o n y wybrać sobie p o b y t na ja k ie j w y sp ie p o łu d n i o w e g o m orza, p od c zas g d y o b ecn o ść moja w S tan ach Z j e d n o c z o n y c h j e s t teraz b ard zo p otrzebn a, g d y ż m o że n aw et in teressa wielkiej całą lu dzkość obch odzącej k we etyi, w ó w c z a s u cie rp ieć by m o g ły . Za k ilk a m iesięc y w szystk o j u ż pan j a s n o z o ­ b a c z y s z . T y m c z a s e m idź pan za moją radą i p rzedstaw eię pan b e z z w ło c z n i e M inistrowi w o jn y w W a s z y n g t o ­ nie. P r z y j m ie on pana z o tw a r te m i rękami, g d y ż j e s t ju ż p rze ze um ie p ro sz o n y , by pańską p r z y s z ło ś ć w zią ł

w s w o je ręce.

A b y zaś panu, mój przyjacielu i bracie, p o ż e g n a ­ n ie z o w ą damą, która się panu do p ię t y p r z y c z e p iła i uważa g o za p e w n ą zd o b y c z , nie b y ło z a ciężkie, o - powiein panu teraz m ałą h istoryjkę, która k rew pańską

nieco wzburzy. A wi^e u m ia rkowania , mój p rzyjac ielu ,

i n ie rwij się zb yt do p osp ie sz n e go kroku, k tóry m ó g łb y pana z a p r o w a d z ić przed sądy. D u m n a J u n o n a napa­ wa a nie b yłaby warta, byś pan dla niej m ia ł d o z n a w a ć dalszych j e s z c z e n ieprzyjem ności.

(29)

TerAz p rze d sta w ił H o w a rd w k ró tk o ści, ale z u p e ł­ n ie zg o d n ie z praw dą nikczem ną in tr y g ę , p rzez którą n astąp iło sk azan ie S c h a n c en a u a .

T e m oje w ia d o m o ści, k o ń czy ł p iszą c y , n ie są p ro­ ste p rzyp u szczen ia, lub zm yślen ia, le c z p raw d ziw e, sz c z e ­ re ja k nasza św ię ta E w a n g e lja . D aj pan ten list p r z e ­ c z y t a ć sw ojej n iew in n ej k u zyn ce, i czytaj pan saui w j e j rysach . J e s te m p rzek o n a n y , że pan n ie b ęd ziesz p otrzeb ow ał żad n ego w ięcej d ow odu, by w ied zieć co m asz pan trzym ać, o inojein strasznem osk arżen iu . Z re­ sztą n ad ejd zie d zień z a p ła ty i dla A lw in y; w iem to na

p ew no! U k a r z w ięc [ an tym czasow o tę n ikczem ną

osobę niem ą pogardą; o sta te c z n y rachu n ek , nastąpi

w sw oim cza sie tym zn sad n iej i su ro w ie j.

J a p rzy p u szcza m , że pan w iern ie p ó jd zie sz z* w szystkieini memi ży czen ia m i, i w skazów kam i. J e ś li pan p isać do m nie ze ch c e sz , adresuj za w sze listy sw o je do C in cin n ati, p oste re sta n te. N iety lk o m nie, a le i komuś in­ nem u je s z c z e bardzo b ęd zie p rzyjem n ie, skoro pan to tak c z ęsto u czyn isz o ile b ęd zie sz m ógł. P o z d r o w ią pana i t.d.

,,K tos in n y “ m ów ił <lo siebie S ch an cen au w trzą- snjąc g ło w ą , k ied y jec h a ł do W a szy n g to n u , i teraz dla rozryw k i ze sp o k o jn ą k rw ią list o d c z y ty w a ł. K tóż m ógłby to być ja k n ie A lfr e d i M inna, k tórzy p ra w d o ­ p od ob n ie ju ż d o b rze cz y ta ć się n au czyli. B ąd ź co b ą d ź— śle p o p ójd ę za radam i za g a d k o w e g o H ow ard a. J e ste m mu bardzo dużo o b o w ią za n y . O n z a s tę p o w a ł m iejsoe ojca przy m oich d zie cia c h , on ostrzeg a ł m nie przed stra ­ szna A lw in ą , i o sta te c z n ie tro szczy się o mój byt, p rzez

(30)

s w o j e w st a w ia n ie się do Ministra w ojn y. C o do stosun-

k ó w m ajątkow ych, to istotnie ze mną. nie tęgo: p osia­

dam w sz y s tk ie g o j e s z c z e o k o ło stu d o la r ó w , i j e ś l i m o­ j e n a d z ie j e w W a s z y n g t o n i e nie powiodą, się, to m uszę c h w y c ie się p ie r w s z e g o le p sz eg o g o d z i w e g o środka, by się w y ż y w ić . B o g u d zięki w A m e r y c e praca n ic p r z y n o s i w st y d u j a k w E u rop ie . D z i ś można tutaj b yć p rostym p astu ch em , a ju t r o , b ez n ic z y j e g o za d ziw ien ia w ybranym na p rezydenta. Ja sn a strona a m e r y k a ń sk ie ­ g o życia w y p a d ła mi z a w s z e na korzyść.

II.

Schronienie.

O k o ł o 100 m il an gielsk ic h poniżej Cincinnati, na p ra w y m b rze g u rzek i O h io , w p ad a do tej potężnej r z e ­ ki m a ła rzeczka t o c z n a , która bardzo d osadn ie „jasną w od ą“ się n azyw a, g d y ż o d z n a c z a się z a r ó w n o przez rzadką, p r z e z r o c z y s to ś ć sw o ic h b a ł w a n ó w j a k i przez sw o je z ł o ż o n e z w a p n a dno. „ J a s n a w o d a “ j e s t w p r a ­ w d z ie tylko u s w e g o u jścia, z a l e d w i e j e d n ą m ilę a n ­ gie lsk ą, sp taw n ą, g d y ż sp a d a z blizkicb g ó r k ilk u n a sto ­ ma kataraktami. N ie z m ie r n a siła w o d y , k tó r ą ta g ó r ­ n a rz ek a d a je p r z y r ó w n y m p ra w ie przez c a ł y rok s t a ­ n ie w o d y , j e s t d o tą d p ra w ie nie sp o ż y tk o w a n a . T y lk o najniższy sp a d e k w o d y p oru sza m ły n w a l c o w y i tartak, ob y d w a j e d n a k bardzo m a ły ch ro z m ia r ó w , i pracujące t y lk o dla d o m o w y c h p otrzeb w ła śc ic ie la .

(31)

O p arę set k r o k ó w od w sp o m n io n eg o bard zo sk rom n ego zak ład u p rze m y sło w eg o na u stron i, na m a­ łym w zgórk u tuż p rzy sp ad k u w o d y i ło ż y sk u rzek i, w śró d p y szn ej, z p ra w d z iw ie w sp a n ia łem i w id okam i m alow n iczej o k o lic y , sto i skrom na ale bard zo o d p o w ie ­ d n io zb u dow ana d o ść p rzestron n a w illa. B u d y n e k te n w id o czn ie d o p iero od n ied a w n a i z p r a w d z iw ie a m er y ­ kańskim p ośp iech em z o s ta ł zb u d o w a n y , g d y ż je s z c z e

pracują m u larze na fr o n c ie , c ie śle p rzykładają, ostatn ią rękę <lo p ok rycia dach u, a m ularze po trz e c i ju ż raz m alują na ja sn o brunatny k olor d rzw i i o k ie n n ic e .

R z u ć m y j e d n a k ok iem w e w n ę tr ze te g o b u d yn k u , z n a j­ d ziem y tam ju ż w sz y stk o w n a jle p szy m p orząd k u i z ele - g a n c y ą u rzą d zo n e, co św ia d cz y zarazem o dobrym s m a ­

ku ja k i o zam ożn ości w ła śc ic ie la .

W o k o ło o k a z a łe g o dom u d w u n astu m u rzyn ów za jęty ch j e s t u rząd zen iem o zd o b n e g o ogrod u . P raca ich jed n a k n ie id z ie bardzo p ręd k o. Ż a rtu ją i d o w c ip ­ k ują m ięd zy sobą, i zd ają się uw ażać p ra cę za rzecz p od rzęd n ą. Z r e sz tą w sz y sc y w y g lą d a ją bardzo ła g o ­ d n ie i w eso ło .

N araz je d n a k ro z b ieg li się p r z e str a sz e n i i zabrali się do k opania, o d b y w a ją c tę c z y n n o ść z p ra w d z iw ie m ałp ią z w in n o ścią .

Z o b aczyli oni ?. p o z a zab u d ow ań go sp o d a rsk ich , p o ło ż o n y c h o b lizk o ć w ie r ć m ili a n g ielsk ie j w d ó ł rzek i, zb liża ją ceg o się „ m a ssa a (pan). A le w d z ie się c iu m inu­ tach n ie m ogli le n iw i i g a d a tliw i h u lta je teg o zrob ić,

(32)

• z e g o od d w ó c h g o d z in , k ied y ich pan i w ła śc iciel b ył n ieo b ec n y , le k k o m y ś ln ie zaniedbali.

W g łę b o k im zam yśleniu p ogrążon y i bardzo w o l­ nym krokiem, z rękami w t y ł z a lo żo n em i, zb liż ył się na- k o n ie c m aster H e n r y k H o w a r d do za m ie szk a n e g o domu. M urzyni łu dzili się ju ż nadzieją., że , , m ussa“ n ie raczy z w r ó c ić na nich u w a g i i zaraz w e jd z ie do willi. L e c z n iestety! N o g a j e g o za c z e p iła się o p o z o st a w io n y przez n ied b a lstw o na d r o d z e rydel. S p o j r z a ł w ok oło siebie i z a u w a ż y ł teraz, że p rz e z czas j e g o n ieob ecności robo­ ta bardzo m ało postąpiła.

— W y łotry! z a w o ła ł , unosząc się g n iew em , i w y ją ł szpicrutę, którą m iał zaw ie sz oną na pasku, — dziś wam j u ż d otrzym am s ło w a , g d y ż w id zę, że dobrocią i ł a g o ­

dnością nic z wami zrobić nie można. M enelau s zbliż

się tutaj !

D r ż ą c y m k rokiem zbliżył się z a w o ła n y do s łu sz n ie r o z g n i e w a n e g o pana. M e n e lau s b y ł p rze z H o w a r d a u stan ow ion ym d o z o r c ą nad innymi, nie przyn osił j e ­ dnak w iele za s z c z y tu p ołożon em u w e ń zaufaniu .

— J e s z c z e nigdy% zaczął H o w a r d po d łu g iej, bardzo przykrej dla d e lik w e n ta p auzie, j e s z c z e n ig d y szpicruta m oja n ie d o tk n ę ła g rzbietu murzyna, dziś j e d n a k muszę się na to n a k o n iec z d e c y d o w a ć . Z a w sz e ob ch odz iłem się z wami j a k z ludźmi, n ie j a k z n iew oln ik am i. M a ­ c ie co j e ś ć do zbytku, w s z y s c y j e s t e ś c ie lepiej odziani j a k inni wam r ó w n i na sto mil w o k oło, s z cz ęśliw i i nie- tykani ż y j e c ie z w aszemi żonami i d ziećm i, i chętn ie u życz am wam god zin sw o b o d y i p r z y je m n o śc i. J a k ż e

(33)

mi za to od p ła c a c ie ? T a k — że j e s t e ś c i e cor az leniw ei i le kk om yślniejsi, od czasu j a k stary, su ro w y Achiles p o w r ó c ił p rzed m iesiące m do domu, a j a — w azulenem przecenianiu waszej dobrej woli, łu d z iłe m się nadzieją, ż e się będzie m ożn a obejść bez in n e go d ozorc y nad \ra- nii. C zyż n ie p r z y r z e k ł e m k a żd eg o z w*s u d a r o w a ć woln ością , który b ę d z ie się przez d zie się ć lat w inojej ełużbie p o c z c iw ie prow adził? A le w y n icp o n ie wcale n ie z w r a c a c ie u w a g i na taką dobroć, tak, nie ch cecie n ig d y b y ć woln ymi, g d y ż w te d y m usielib yście p ra co w a ć , p o d ­ cz a s g d y teraz zb y t k u je c ie i próżn u jecie na m oim k o s z ­ cie. T e ra z musi być in a cz ej, i p r z e d e w sz y st k ie m dam wam przykład.

P r z y tych s ło w a c h H o w a r d z a m ie r z y ł się s z p ic r u ­ tą, by tę sp uścić nu g rz b iet s t o ją c e g o p rzed nim z c z w ie sz on ą g ło w ą M e n e la u sa . M urzyn p rzym rużył oczy i nie śm iał się ru sz y ć, sto ją c z obiem a rękami na piersi zlożon em i i g ł o w ą w ciśn ię tą m ięd zy ramiona. A l e z n ie ­

mą determ in acyą o c z e k iw a n y cios n ie nastąp ił.

P r z e z kilka seku nd ociąga! się H o w a r d , by ude* rzyć, i j e g o p ra w a ręka cią g le j e s z c z e g r o ź n ie b y ła p o d ­ niesioną.

— T a k być musi! m ó w i ł p raw ie z e smutkiem do s i e ­ b ie, b yłem za dobry dla tych ladaco; karn ość rozw alnia • ię z k ażd ym dniem , a w końcu m o g ło b y p o w sta ć z t e ­ g o w ielk ie nieszczęście; duch n iesp okojn ości za c z y n a j u ż w sz ę d z ie m ię d z y m ur zyn am i k iełk o w a ć; tak to b yć inusi.

(34)

eię k o n w u lsy jn ie sc h w y ta n y m za rękę. Т о Ьуіл Murya która p r z y g lą d a ła się z domu ca łej sc e n ie i p o śp ie sz y ła w n ieść prośbę z a w in n y m i.

— Ł ask i, łaski, k o c h a n y ojcze! p ro siła M ary* w z r u ­ szającym g ło s e m i z e łzami w ocz a ch , — Jaski p rzy n a j­ mniej na te n raz.

H o w a r d o p u ś c ił bicz na z ie m ię , s c h w y t a ł u lu b io­ ną su plikan tk ę w obie ręce, i o d g a r n ą w s z y jej w ł o s y z cz o ła , rz ek ł po chwili:

— C z y n ię być m oże n iesłu sz n ie, lub przynajmniej bardzo n iem ądrze, że p o zw a la m się m ię k c z y ć , ale tobie mój a n iele , n ie m o g ę n ic o d m ó w ić .

— A j e d n a k , j e d n a k , z a w o ł a ł a M a r y a , p o d c za s g d y j a s n e ł z y s p a d a ły j e j na p oliczki, a j e d n a k j e s t e ś tak

ok ru tn y, żeś mi tego wzbraniał raz b ard zo su row o. S ta r y j e g o m o ś ć zm a r szc zy ł ponuro c z o ło , i s c h w y ­ ta w s z y M aryę za rękę, d a ł do z r o z u m ie n ia że ch c e u d a ć się do domu.

K i e d y m łod a kobieta p r z e c h o d z iła k oło u d ar ow a- n e g o lask ą M e n e la u sa , n ie w o ln ik p a d ł na k olana i z a ­ w o ł a ł , całując g o rą c o kraniec j e j sukni: Misses! b ied n y M e n e lau s ma tylk o j e d n o ż y c ie , ale by c h ętn ie u m arł d z ie s ię ć r a z y dla dobrej pani!

I w k się d z e p r z e z n a c z e n ia st a ło z a p isa n e, że w d z ię c z n o ść t e g o m u r zy n a w b ieg u p óź n ie jsz y c h w y ­ p a d k ó w istotnie na próbę w y s t a w i o n ą b y ć miała.

H o w a r d z a p r o w a d z ił sw oją p ię k n ą to w a r z y sz k ę do w ie lk ie g o salon u, i p a d ł tam na fotel, w sk az u jąc

(35)

m ło d e j k obiecie p o ru szeniem ręki, żeby z a j ę ła miejsce o b o k nietro.

— Maryo! zaczął: starzec tonem p e łn y m t ic z u s ie ,

w którym za r a z e m sp o str z e g a ć się d a w a ł lekk i o d cie ń w y r z u t u , — M aryo, ach, j a k ą p rzyk rość zrobiła mi t w o ­ j a uwaga! B ó g j e s t św ia d k ie m , że mój ch a rak ter od n ic z e g o n ie j e s t tak d alekim , j a k od p o cią g u do o k r u ­ c i e ń s t w a , i j a , k tór y nieraz b ezp o tr z e b n ie d a ł e m o s t r o ­ g ę sw em u k o n i o w i , lub mu ostre w ę d z i d ł o p o c z u ć d a ­ łe m , m iałe m na sobie p rze n ieść , by cieb ie i j e g o d r ę ­ c z y ć z prostej p y c h y , lub z k a r y g o d n e g o z u ch w a lstw a ? i w ła śn ie ty, k tór a tak d o k ła d n ie w iesz, j a k b ard zo s e r ­ c e m oje z a k r w a w ia się c ier p ie n iem m e g o tak s e r d e ­ c z n i e u kochan ego Oskara, ty p odn osisz skargi na o k r u ­ c i e ń s t w o przeciwko mnie.

— P r z eb a cz en ia , d rogi ojcze! łk a ją c mów'iła M arya, i sc h w y t a ła ob ie rę c e H o w a r d a , by j e p o k r y ć p o c a łu n k a ­ m i, ach cóż winnam , że nie m ogła m zr o zu m ieć w ie lk o śc i t w o ic h id ei, n iez bad ane j g łę b i twojej w o li, że m oje s e r ­ c e coraz głośn ie j i n atar cz yw iej za nim w o la , ż e cz u ję w sobie siłę, że m ogę mu w szy s tk o p rze b ac zyć , i p r z y ­ w r ó c ić mu j e s z c z e po tylu ciężkich k o leja ch s z c z ę śc ie .

— M ar zyc ie lk o! r z e k ł H o w a r d w zr u sz on y, i w y c i ­ s n ą ł p ocału n e k na n ie w in n e m cz o le Marji, k tó r a k l ę ­ c z a ł a obok n ie g o na t a b o r ec ie, i z z a u fa n ie m s p o g l ą d a ­

ł a na niego.

— L o s u a s z e g o O skara, cią g n ą ł dalej p o w a ż n ie s t a ­ r z e c po pew nej p rz e r w ie , tak, j e g o los s p e łn i się, tak j a k i e ś ty to w sta n ie z a g a d k o w e g o marzenia p r z e w i­

(36)

d z ia ła . D la teg o n ie lęk ajm y się n o w e g o n ie b e z p ie ­ c z e ń stw a na j a k ie się naraża. Z d rów i n ie n a r u sz o n y _ o c z y s z c z o n y z e w szelk ich fu sów lu d zk ich n a m ię tn o śc i,, p o w r ó c i n a k o n iec w tw o je o b ję cia , i w te d y b ęd zie n a ­ w e t zd o ln y m m nie k ie d y ś za stą p ić w ciężk im u rzę d z ie j a k i sp ełn ia m w u słu g a c h lu d z k o śc i. P o m o ż e mi d ź w i­

g a ć ciężk ą o d p o w ie d z ia ln o ść ja k a sp o c z y w a na w ielk im d z ie le , do k tó r e g o w yk on an ia ty sią ce lu d z i o cz e k u je ty lk o m eg o sk in ien ia . S tra szn a , ok ru tn a w alk a p o w sta ­ n ie na tym lą d zie. P o to k i n a jsz la c h e tn ie jsz e j k rw i p o­ p ły n ą , i ty sią c e m ilio n ó w z ło ta p o c h ło n ie w ojn a dom o­ w a , ja k ie j d o tą d j e s z c z e św ia t n ig d y n ie w id z ia ł.

— O k ro p n e , je d n y m tch em w y rz ek ła M arya, drżąc n a ca lem c ie le , i na tak ie n ie sz c z ę śc ie z a p r z y się g a lb y ś ty , d obroć i sło d y c z , ty k tó r y n ig d y m ałego robaczka^ n ie z d e p ta łe ś?

— T a k , zd o b ęd ę się na od w agę! z żelazn ym sp o k o ­ j e m , b ęd ę j ą m ieć, p on iew aż j ą m ieć m u szę. W ym aga

t e g o k o n ieczn o ść, id ea w y ż sz e g o p orząd k u św ia ta , by p o to m n o ść rato w a ć. W o ln o ść c a łe g o rod za ju lu d z k ie ­ g o j e s t w n ie b e z p ie c z e ń stw ie , d ziś g ó r o w a ć za c zy n a p o ­ tę g a ciem n o ści, duch p o tęp ien ia , w k tórego p ęta ch

E u ro p a j ę c z y i tęsk n i od rok u 1848. M y w oln om u la- r z e o d u chu m iło śc i, sp ra w ied liw o ści i p o jed n a n ia , p ra- w iem y n ie tylk o m assom , a le także u jaw n iam y g o p rzez n iez lic zo n e d z ie ła , by p ok ojow y zw ią z ek osiągn ąć. N a ­ s i n ie p r z y ja c ie le je d n a k z a w sz e ty lk o u d a w a li, g d z ie

w id o e z n ie o d g a d y w a li .n aśze^ zam iary. K o r zy sta li oni a e sw eg o czasu bardzo; rfthjdte&a by się w cich o ści g o t o

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zasad- nicze elementy tego przedsięwzięcia zostały określone w dokumencie z 30 września 2005 roku — „i2010: Biblioteki cyfrowe — Europejskie Społe-

nym. Na tej karcie są imiona z dopiskiem „rotherr”, czy ewidentnie rajców. Na tej karcie znajduje się wpis: „Stano Girlach”, identyczny wykazywałem wśród mieszczan z XIV

Tak gdzie mamy dostęp do choćby najmniejszych zbiorników wodnych zimą, możemy spotkać się właśnie z obecnością wszelkiego rodzaju kaczek, łabędzi, i innych

nie dowiedziawszy się, że jego wzięty do niewoli syn znajduje się w Elidzie, u lekarza Menarcha, klienta rodziny Filokratesa, postanawia wysłać do Elidy Tynda-

Wprowadzenie dodatkowych elementów (zwiększenie liczby barierek ochronnych, wolny dojazd służb medycznych, większa czujność pracowników ochrony etc.) zwiększających

ży; lecz jakiż był jego smutelc, gdy zastawszy ją płaczącą, dowiedział się o niebezpiecznym stanie zdrowia jey matki, która nagle zapadła ostatniey nocy!—

W pracy [3] podano zakres możliwych dopuszczalnych obciążeń metalowej obudowy kołowej sztywnej obciążonej siłami skupionymi 2 P2 , pnzy czym w y ­ znaczono jej

od Skarbu Pafstwa, innej Pafistwo wej osoby prawnej, jednostek samorzEdu terytorialnego, ich zwiqzk6w, komunalnei osoby prawnej lub zwiqzku metropolitalne8o nastQ puiqce