• Nie Znaleziono Wyników

Sukiennice krakowskie : dzieje gmachu i jego obecnej przebudowy : z 6 tablicami

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sukiennice krakowskie : dzieje gmachu i jego obecnej przebudowy : z 6 tablicami"

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)

I B I B L I O T E K A K H A K O W S K A.NR.1L s - S C ’ %.. = - , ~ P R O F . W . Ł U SZ C Z K IE W IC Z .

SUKIENNICE KRAKOWSKIE

DZIEJE GMACHU

I JEGO OBECNEJ PR Z E B U D O W Y .

W KRAKOWIE,

W DRUKARNI « CZASU» POD ZARZĄDEM JÓZEFA ŁAKOCIŃSKIEGO. 1899.

(2)

Lt° bibuc

w

fel

2 5 7 7 3 7

(3)

D zieje S u k ie n n ic k r a k o w sk ic h przed r e ­ sta u ra cją w o sta tn ich czasach.

N iech aj, co chcą, m ów ią o naszy m dzisiejszym K rak o w ie, pozostanie rzeczą p e w n ą , że nie te nasze now e i e leg an ck ie w ystaw y sklepow e i na m odę w ied eń sk ą sta w ia n e kam ien ice śc ią g a ją do m iasta szereg i tu ry stó w z całego św iata, ale sta re kościoły zapełnio ne arc y d z ie ła m i ró żnych epok i te k ilk a gm ach ó w publicznych, ja k ie n am z d aw n y ch pozo­ s ta ły czasów. N ie wiąże cudzoziem ca z przeszłością stolicy daw nej P o lsk i żaden ściślejszy węzeł, nie zna on h isto ry i n a sz e j, in te resu je go sam w ygląd s ta ­ reg o m iasta, jego m alow nicze zau łk i, typy ludow e nieznan e m u i sz tu k a zachodu, k tó rą w zab y tk a c h w ita ja k o swoje. Z tern uw ielbieniem d la p a m ią te k sz tu k i p rzy b y ły do K ra k o w a w spółziom ek z za k o rd o n u , L itw y, W o ły n ia , P o d o la i U k ra in y , a p o ­ w iedzm y i m ieszkaniec tego grodu, k tó ry potrafi w znieść się ponad poziom zw ykłego śm ie rte ln ik a , łączy g o rący p atry o ty zm i m iłość p a m ią te k n a ro d o ­ w ych. P o tężnieją one n a w idok history czn y ch budo­ wli, o d g ry w ający ch ta k ą ro lę w przeszłości k r a ju ja k W a w e l i jem u p o krew ne z ab y tk i. T yle się zm ie­ niło położenie m ieszkańców naszego K ra k o w a , ty le

(4)

— 4 —

przeszli oni faz dziejow ych, zm ien iając sta ry oby­ czaj i p rz e k o n a n ia n a dzisiejszą m o d łę , ty lu ludzi w ielk ich przem inęło — a gm ach y sta re p ięk n ą sty ­ low ą o k ry te szatą stoją niew zruszenie, o p ierając się niszczącem u czasow i n a św iadectw o historyi. G łoszą nam one, ileśm y n ieg d y ś byli w arci, głoszą o w zniosłej k u ltu rz e naszego k r a ju a choć głosu tego nie rozum ie tłu m uliczn y, dosłyszy go w ę­ drow iec z dalszy ch stro n k ra ju , zrozum ie p o lsk i b adacz dziejów — rozrzew n i se rc a czujących, co u tra c ili współziom ków .

Z licznych p ięk n y c h g m achów sta re g o K r a ­ k ow a b ęd ą niezaw odnie sta re kościoły nosiły nie­ zm ienioną sw ą szatę p ie rw o tn ą ; w ia ra , k tó rej służą w iernie, nie idzie za k a p ry s a m i m ody, form a n a ­ d a n a b u d y n k o w i w X I I I lu b X IV w iek u n a d a je się ta k dobrze d la zm ieniający ch się pokoleń ja k ta, k tó rą ep oka O drodzenia p rzyniosła. Czasem przy jd zie ochota odm łodzić w nętrze kościeln e w d u ­ chu p anu jąceg o sty lu , ale to n a zm ian ę sylw ety b u d y n k u w śród pejzażu nie w pływ a. S ta ry K r a ­ ków c h a ra k te ry z u ją w w idoku z d a ła kościoły — rozpo znałb y po n ich m iasto p ow stały z grobu d a ­ w ny m ieszkaniec. Inaczej się m a rzecz z bu do ­ w lam i o św ieckiem przeznaczeniu, o celach p u ­ blicznych lu b p ry w atn y ch . J a k k o lw ie k m iejsce jed no i toż sam o z a jm u ją w w id o ku m ia sta a od w ieków w u lic a ch lu b p lacach , to k a ż d a now a e p o k a k u ltu ry , z m ia n a obyczaju, p rąd y idące z o g n isk cyw ilizacyi, przy no szą tu now e odm iany w rozk ład zie budow li, now ą szatę sz tu k i n a ze­ w nątrz. Z ow ych d rew n ia n y c h izbic książęcych n a

(5)

m u ro w an e g m ach y za czasów K a z im ierz a W ie lk ie ­ go sta n ę ły z g ru n tu w łoskie p ałace k ró lew sk ie za Z y g m u n ta Starego. D o dał b la s k u zam kow i k ró l Z y g m u n t I I I , a potem o pustoszały gm ach y , czasy biedy z a trac iły w sp aniało ść m onarch iczn ą, a w na- pół zru jn o w an y m g m ac h u zn alazły się k o sz ary w ojskowe. T a k ie o dm ian y przynoszą n iem a l w szyst­ k im św ieckim budow om m o n u m en taln y m zm ian y obyczaju, zm iany pojęć pięk n a. N iejed n o k ro tn ie u tra c ą one swoje pierw otne przeznaczenie, a no­ sić b ędą zaw sze s ta re swe m iano i budzić wspo­ m n ie n ia przeszłości. P iszą c to, m am y n a m yśli ozdobę dzisiejszą k ra k o w sk ie g o ry n k u , nasze piękne S u k i e n n i c e , s ta ry g m ac h w odm łodzonej swej szacie, dziele o statn ich lat. P o w sta ły one n a tein m iejscu w sk ro m n y m układzie m u ro w an y ch k r a ­ mów su k ie n n y c h w X I I I stuleciu i w m ia rę rozw oju h a n d lu przechodziły różne fazy stylow e — p rzy ­ b ie ra ły coraz w sp an ialszą postać. C zasy biedy m ia sta odbiły się n a ich o b strzęp an y ch m u rach , w ostatn ich czasach ogołocone z otaczających przy- budów sta ły się z a k a łą ry n k u , szpetną b u d ą , k tó rej o zdobna a tty k a b u d z iła interes. A le ty le było siły żyw otnej w tej ruderze, ty le m otyw ów p ięk n a , że d a ła się rozum ną i ciepłą re s ta u ra c y ą d opro­ w adzić do tego, czem je st dziś — w sp a n ia łą , m o­ n u m e n ta ln ą dziejow ą ozdobą m iasta, gdzie g ro ­ m adzi się po sta re m u ru ch h an d lo w y i ru ch n ie ­ znanej tu ta j p rzed staw icielk i naszej k u ltu ry : Zbiory M uzeum n arodow ego i W y sta w y sz tu k i polskiej.

S u k ien n ice — to n a jp o p u la rn ie jsz y g m ach, zna go k a ż d y K ra k o w ia n in , zna k aż d y P o lak . Zw ią­ z any on je s t z m iastem od w ieków n ie m a l; b udził

(6)

— 6 —

in te res zaw sze, clioe nie w iązał się z w spom nie­ n iam i h isto ry cznem i k ra ju , ale służył prozaicznem u hand low i. Służył dłu g o i służy dobrze w tej chw ili, zaw sze n a u s łu g i obok h a n d lu , uroczystościom n a ­ rodow ym . Bez S u k ie n n ic nie m a K ra k o w a . Opo­ w iad an o m i to daw no, że k ied y b isk u p W oronicz jech ał do W a rsz a w y , z a b ra ł z sobą sw ego p rzy ­ ja c ie la i d om ow nika, znanego m a la rz a Stachow icza, k tó ry m u p a ła c b isk u p i u b ra ł m alo w an iam i. M a­ la rz był człow iekiem prostym , ale ca łą duszą k r a ­ kow ianinem . W a rsz a w y nie znał, to też z araz po p rzyjeździe rz e k ł m u W o ro n icz: „ P a n ie M ichale, idźno p o p atrz n a W a rsz a w ę ". B ył przek on any , że a rty s ta oćm iony będzie w yg lądem stolicy. N ie dług o o g ląd a ł m iasto Stachow icz i w ra c a do bi­ sk u p a , k tó ry go p y ta j a k mu się podobało: „Ej, proszę k się d z a b isk u p a ", p ow iada Stachow icz, „co m i to za m iasto, co S u k ie n n ic nie m a, szukałem ich, ale pow iedziano, że ta k i g m ach tu nie istnieje"'. D la naszego K ra k o w ia n in a S u k iennice k ra k o w s k ie były m iejscem ożyw ionem , zaw sze w ypelnionem k u ­ pujący m i — tu sp o ty k a ł się cały św iat ubogieg o m ia sta , do n ich z a tę sk n ił m ala rz i ch ciał w racać z araz do K ra k o w a .

B yły S u k ien n ice i obok położone k ra m y o g n i­ skiem h a n d lu k ra k o w sk ie g o przez całe n iem a l w ieki, tu się s k u p ia ł cały ru c h m ia sta n a w e t w epoce jeg o zubożenia, n a ła t wiele przed dzi­ siejszą re s ta u ra c y ą i zw iązaniem g m ach u w jed n e m o n u m e n ta ln ą całość. O żyw ienie pozostało p a ­ m ią tk ą średniow iecznego obyczaju zg ro m a d ze n ia w szelkiego h a n d lu , w szelkiej sprzedaży pod k o n ­ tro lą zarządu m ia sta , n a głów nym jego p lacu w po­

(7)

bliżu ratu sz a. N apróżnoby było sz u k ać przed stu la ty jeszcze, sklepów z to w aram i w u licach m ia sta K ra k o w a , nie zn alazł n a w e t s tra g a n u z b u łk a m i; w szystko, co się sp rzedaw ać m ogło od n a jw y k w in t­ n iejszych b ław ató w aż do potrzeb życia codzien­ nego, m ieściło się w k ra m a c h , ja tk a c h , b u d ach i s tra g a n a c h n a ty m n aszy m ry n k u . S klepów w k a ­ m ienicach otaczający ch ten ta k obszerny p lac nie było z u p e łn ie; dolne p ię tra m iały zw ykle izby m ieszk aln e i w a rszta ty rzem ieślników . K ra m y były to rzęd y d rew n ia n y c h lu b m uro w any ch k o m ór z ulicą w p o śro d ku, gdzie się znaleźli k u p u jący , to w a r w y k ła d a ł się n a spuszczone sklepow e o kien ­ nice. J a t k i szew skie z a p am ię ta liśm y ja k o h alle sk le p io n ą obok S u k ien n ic, k ra m y b o g ate m ia ły p ośro dkiem w olną ulicę. B yły k ra m y p ie k a rsk ie , sz k la rsk ie , sienne, śledziowe, m y d la rsk ie , m ieli swoje ja t k i pow rozuicy, g a rb a rz e , k uśnierze, czap­ nicy. W obszernej sali n a ratu sz u później n a p ię­ trze S u k ie n n ic był t, zw. S m a t r u z , gdzie sp rze­ d a w a li swoje w yroby nożow nicy, pasu icy, płocien- niey, ig larze, b a rc h a n n ic y i t. d. Część ry n k u , pół­ n o cn a czyli ta k zw any k u r z y t a r g i południow a, t a r g w ę g l o w y służyły do sprzedaży w ik tu ałó w , przynoszonych przez lu d okoliczny. D o dajm y do tego m iejsk ie b u d y n k i, w ag ę w iększą i m niejszą, topnię sre b ra , sk ła d ołowiu a łatw o się p rzeko­ nam y, j a k nasz obszerny ry n e k b y ł zacieśnionym przed laty , ja k ie życie i g w a r tu p anow ały, tern w ieksze w czasie dw u dorocznych ja rm a rk ó w , i ja k ie dochody ciąg n ął zarząd m ia sta od sp rz e d a ­ jących w k ra m a c h , ja tk a c h , b u d ach i stra g a n a c h .

(8)

— 8 —

P o n a d tem calem m ro w isk iem w iększych i m niejszych d rew n ian y ch lub m uro w an y ch m iejsc sprzedaży p an o w ały S ukienn ice, czyli k ra m y su ­ k ienne. S u k n o było n ajszlach etn iejszy m przedm io­ tem h a n d lu uprzy w ilejo w an eg o przez m onarchów , ju ż nie m iejscow ego ale europejskiego. W szy stk ie też głów ne m ia sta w średniow ieczu p osiad ały oso­ bne b u d y n k i n a ry n k a c h sw ych d la h a n d lu suknem . Owe n iem ieck ie Tuchlauben, fra n c u sk ie i b e lg ijsk ie H alle a u x draps przechow ały się tu i owdzie w m ia ­ stach , choć w ięk sza ich liczb a p rz e p a d ła bezpo­ w rotnie, bo ze zm ian ą stosunków han d lo w y ch i przem ysłow ych z z a tra tą przyw ilejów k ró le w ­ skich, n a g ro m a d ze n ie ku pcó w s u k n a w jed n y m b u d y n k u stało się an orm alnem .

H a n d e l średniow ieczny m iędzynarodow y po­ le g a ł n a p rze strz e g an iu p ra w a sk ładow ego d la to­ w arów obcych i w y z y sk iw a n ia go przez m iasta, w ty m celu u przyw ilejow ane. N a d a w a li te p raw a sk łado w e m iasto m k sią ż ę ta i królow ie, oni o zna­ czali k ie ru n k i dróg, a b y k u p c y nie om ijali tak ich sk ład o w y ch m iast i w nich za trzy m y w a li się obo­ wiązkow o, celem sp rzed aży to w a ru m iejscow ym kupcom . T ak im sk ład o w em m iastem był ju ż w d ru ­ giej połow ie X I I I w iek u K ra k ó w , p o siad ający od czasu lo k ac y i m ia sta (1257) swój p lac handlow y, swój Rynek. M iał on te sam e ro zm iary co dzi­ siejszy, ty lk o leżał niżej — b ru k u jeg o pierw otnego szu k ać trz e b a w głęb ok o ści b lisk o trzech m etro ­ w ej; s ta ry nasz k o śció łek św. W ojciecha pilnow ał go od w schodniego połu dn ia. W ież kościoła P a n n y M ary i nie było o te czasy. K ie d y B olesław W s ty ­ dliw y bu d o w ał pierw sze S uk ien n ice, raczej k ra m y

(9)

— 9 —

d la sprzedaży su k n a , wokoło ry n k u sta ły d rew ­ n ian e dom y rozdzielone w ązk iem i m aclo cliam i — istn ia ły ju ż te co dzisiaj ulice.

Z n ali w ięc od w ieków k u p c y su kn em z a g ra - nicznem k ra k o w sk ie k ra m y sukienne. W e d le p rzy ­ w ileju Ł o k ie tk a z r. 1306 tu ta j zatrzy m y w ać m u ­ sieli swe wozy z to w arem i sprzed aw ać s u k n a k u p ­ com k ra k o w s k im zajm ujący m k ra m y — s ta li przez czas oznaczony, poczem w dalsze u d ać się m ogli strony. S p rzed aw ać m o g li z a g ran iczn e su k n o n a ­ szym kupcom w postaw ach , k tó rz y je n astęp n ie ro zp rzed aw ali m ieszk ańco m n a łokcie.

W przyw ileju d la m ia sta k ró la K a zim ierza W . z d. 13 p a ź d z ie rn ik a 1342 r. zn ajd u jem y w iado­ m ość: „k to k o lw iek z gości przyw iezie sukno, ten nie może pierw ej sp rzed aw ać go in n y m gościom , j a k w czasie ja r m a r k u i nie m niej j a k sześć po­

staw ów flan d ry jsk ich . N ie m oże tego sp rzedaw ać gdzieindziej ty lk o w k ra m a c h su k ien ny ch . Nie wolno m u sp rzedaw ać p o staw u całego n a b y w a ją ­ cym , k tó rz y b y go sam i m iędzy sobą pocięli i po­ dzielili się niem , ty lk o jed y n ie m og ą go sp rzedać kupco m su k ie n n y m w k ra m a c h siedzącym . Od tego w olną je s t szlach ta. O bcem u gościow i nie wolno sp rzed aw ać cudzego to w a ru ty lk o w łasny, k tó ry przyw iózł do S uk ien n ic".

W obec tego b u d y n ek przeznaczony n a tego ro d zaju m iędzyn arodo w y h a n d e l suknem m u sia ł posiadać o bszerny z a m k n ięty na noc plac, raczej u lic ę , ażeby wozy z tow arem z a g ra n ic z n y m zna- leść m o gły bezpieczne schro nien ie n a d ni k ilk a a tu ż obok tego szeregi obok siebie stojących m u ­ ro w an y ch kom ór, w k tó ry c h p rze b y w ali m iejscow i

(10)

— 10 —

k rak o w scy k u p c y su k n em obcem i sw ojskiem h a n ­ dlujący. P o za ta k im i k ra m a m i su k ie n n y m i n i­ gdzie indziej nie m ożna było sp rzed aw ać su k n a , był to przyw ilej d la pew nej liczby o b y w ateli m ia ­ s ta płacących czynsz księciu i m iastu. P ra w o po­ s ia d a n ia k ra m u przechodziło su kcesyjnie. W ed le tych zasad zap row adzone przez B o lesław a W s ty ­ d liw ego k ra m y su k ien n e na tern m iejscu, co d zi­ siejsze S ukien nice, w tej sam ej ich rozciągłości p rze trw a ły aż do k o ń c a n iem a l X IV w., zagłębio ne w ziem i w sk u te k po d n iesienia się w ty ch czasach b ru k ó w d aw n y ch z czasów ich b udow y w X I I I stu leciu znacznie niżej leżących. W d ok um encie lo k acy jn y m K ra k o w a powyżej w spom nianego k s ię ­ cia z r. 1257, g d y nowy K ra k ó w zyskuje n a p u ­ sty ch g ru n ta c h sta re g o m ia sta nasz R y n ek , z n a j­ dujem y po raz pierw szy zapow iedź z b u d o w an ia ta k ic h kram ó w . K siążę m a je w y staw ić w łasnym kosztem i po b ierać z n ich czynszu pięć szóstych części, je d n e szóstą zaś w ójt m iasta,

P rzeszło w iek cały od czasów B o lesław a W s ty ­ dliw ego, znan ego d o k u m en tn ie fu n d a to ra k ram ó w suk ien n y ch , sta ły w śród ry n k u k ra k o w sk ie g o dw a szeregi m u row an y ch, n isk ic h sklepów , rozdzielo­ nych u lic ą c iąg n ącą się w k ie ru n k u i n a m iejscu dzi­ siejszej h a lli S ukiennic. Sklepów tych p rzybyw ało w m ia rę czasu ja k o fu n d ac y a k ró le w sk a , ale b u ­ dow ane z k a m ie n ia dzikiego, niedosyć re g u la rn ie , nie tw orzyły całości, k tó rej by im ię g m ach u n a d a ć było m ożna. U lica środkow a, z a m y k a n a od p rzy ­ czółków d rew n ian em i k ra ta m i, tw orzyć m o g ła m ie j­ sce sk ła d u d la przy b y w ający ch ku pcó w z w ozam i, g d y w sk le p a c h m iejscow i k u p c y sp rz e d a w a li swój

(11)

- l l

-tow ar. D obrze zn an em je s t urządzenie ta k ic h sk le ­ pów ( camerae) w średniow ieczu. R óżniły się one stanow czo od dzisiejszych m agazy n ó w tem , że k u ­ pujący doń nie wchodził, ale ta rg o w a ł przed m ioty k u p n a zew nątrz sk lepu, stojąc przed o k ienn icą sp u ­ szczoną poziomo, k tó ra za lad ę służyła. Ze ta k było w p ierw otnych sk le p a c h su k ienn iczy ch , św ia d ­ czą pozostałe ślady, k tó re śm y w okolicy h alli, w sklepie, gdzie była pom ieszczona w a g a m ie jsk a o g ląd ali, odnalezione w czasie re sta u ra c y i. L okal- ność piw nicznego sk lep u , spłaszczonern półkolem z a m k n ię ta , zach ow ała gotycko profilow ane k a ­ m ienne w ę g a ry otw oru o k n a podłużnego n a sze­ rokość, obok k tó reg o były drzw i k am ie n ie m o p ra ­ wne ja k o w ejście d la k u p c a od środkow ej ulicy. W o praw ie o k n a w idać fu g ę , w któ rej m ie­ ściła się z a m k n ię ta o kien n ica i ślad y zaw ias w sto l­ nicy, okazujące, że się sp u szczała do poziom u i pod­ p iera ła żelaznym i prętam i. W chodzący w o bręb ulicy k u p u jąc y , znaleźli się o b u stro nn ie w pośród szeregu sklepów z w y ład ow an y m i to w aram i. Do­ d ajm y do tego n izk ie p iąterk o , służące za sk ła d d la k ażdeg o sk lep u z okien k iem o k rąg łem , do śro d k a ulicy zw róconem , w spólne d ach y dla je ­ dnego szeregu, przedłużające się o k ap em w ulicę, gdzie p o d p arte b yły szeregiem d rew n ian y ch słu ­ pów, a będziem y m ieli ob raz Sukien n ic X I i I -go i pierw szej połow y X IV -g o w ieku. Z resztą k ra m y S u k ien n ic p rze d staw ia ć się m u sia ły o tyle sm utnie, że budow ane n ie re g u la rn ie , ogołocone z okien, może zaledw ie fro n to n ik am i sw ym i od przyczółków , ja k ą ś cechę sty low ą m ieć m ogły. S u kienn ice ja k o g m ach nie istn iały wów czas, ale były to k ra m y

(12)

- 12 —

su k ie n n e (ca m era ep a n n o ru m ) , j a k je zow ią p rzy w i­ leje Ł o k ie tk a 1306 i K a z im ie rz a W ie lk ie g o z ro k u 1358, k tó ry to m o n arc h a stw o rzył jeszcze w iększy zam ęt a rc h itek to n iczn y , p rzy b u do w u jąc od strony północnej i południow ej dw ie p o strzy g aln ie, p ię­ trow e b u d y n k i od stro n y ulicy Szew skiej.

Czasy W ie rz y n k a nie p rze d staw ia ły więc jesz­ cze w sp aniało ści późniejszej k ra k o w sk ie g o R y n k u , bo b ra k ło S u k ie n n ic w yniosłych, ko ścio ła P a n n y M ary i skończonego z dw iem a w ieżam i; a choć u k ła d u lic z R y n k u p row adzących by ł ten sam co dzisiaj, n a co w sk azu ją za p isk i w k się g a c h r a ­ dzieckich k ra k o w sk ic h z X IV w ieku, w yd an e przez S zujskiego, to je d n a k też a k ta przechow ały w ia­ dom ość o dom ach d rew n ian y ch , a n a w e t placach p ustych w R yn k u . N iem niej je d n a k te d rew n ian e dom y m ogły m ieć cechy arty sty c z n e i posiadać tę m alow niczość, ja k ą im n a d a ł nasz m istrz M atejko w ślicznym o b raz k u W ie rz y n k a . N ie u leg a też w ątpliw ości, że za czasów K a z im ie rz a W ie lk ie g o liczne ju ż b y ły k am ien ice m urow ane, a dolne izby sklepione wielu dom ów R y n k u dotąd profilam i żeber a szczególniej z w o rn ik am i sw ym i, o tein św iadczą (sa la h e tm a ń s k a w dom u gdzie k s ię g a r ­ n ia F rie d le in a ). Z n a k w k a m ie n iu k u ty jasz c zu re k (R y n e k L. 8) do czasów ty ch odnosim y.

Ze S u k ien n ic nie w yb u do w ał K azim ierz W ., to jest, że k ram o m su k ie n n y m nie n a d a ł m o nu ­ m en taln ej całości, j a k to tw ierd zą K ro m e r i B ielski, dow iedliśm y stanow czo, p rze d staw ia jąc re z u lta t b a d a ń g m ach u w czasie p rzy g otow ań do restau - ra c y i za p rezyden cy i D ra D ietla. Je że li z jednej stro n y badacze p rzy zn ali orzełkow i k am ie n n em u ,

(13)

— 13 —

od stro n y u licy B rack iej n a facyacie um ieszczo­ nem u, ceclię J a g ie llo ń s k ą , to rów nież w y m iary ce­ gieł, profile gzym sów nie odp o w iad ały czasom K a ­ zim ierza W ielk ieg o i dobrze zn an y m jeg o budo­ wom. A je d n a k to, co dziś ja k o n ieo ty n k o w an ą ścianę zew nątrz S u k ien nic ze sz k a rp a m i i p in a k la m i zachow ano, je s t pozostałością pierw szej m yśli prze­ istoczenia k ra m ó w w h alle t a r g o w ą ta k zw anych cam erae p a n n o ru m w pannithecae czyli Sukiennice. K ie d y to n astąp iło i przez kogo, m ożem y praw ie stanow czo dziś po raz pierw szy w sk azać n a pod­ staw ie p ra c a rc h iw a ln y c h powyżej w spom nianych. Choć przysłow ie m ów i: „że nie o d razu K r a ­ ków zbudow ano", to nie sądzim y, iżby rzeczyw i­ ście w ieki sk ła d a ły się n a utw orzenie w łaściw ego o b ręb u m ia sta b u d y n k a m i p ub liczn y m i i p ry w a t­ nym i. N ie zgrzeszym y tw ierdząc, a opieram y się n a za p isk a ch ogłoszonych d ru k iem , że w iek XIV a głów nie d ru g a jeg o połow a stw o rzy ła n iem al w szystko. R ozb ud ziła się wówczas czynność a rc h i­ tek to n iczn a b ard zo w ielka, k tó ra , j a k to słusznie p rzy z n a ją i obcy badacze, przy n io sła pew ną w ła ­ ściw ość k o n s tru k c y jn ą i estety czn ą w b ud ow ach kościelnych X IV w ieku. Dowód, że b y ła tu szkoła m iejscow a arch itek tó w , leży w trz y m an iu się stale przy budow ie kościołów znaczn y ch ro zm ia ­ rów sy stem u w sk azan eg o przez m istrz a k a te d ry z ro k u 1320, któ reg o n a z w isk a nie znam y, ale k tó re g o dzieło dotąd się zachow uje. Za wzorem ty m idzie użycie do budow y dwu m atery ałó w , k a ­ m ie n ia ciosow ego i cegły, czego w X I I I w ieku śladów w K ra k o w ie nie z n a jd u je m y ; p o p rzesta­ w ano w tedy n a cegle sam ej. A rc h ite k t k ra k o w s k i

(14)

— 14 —

XV w ieku p osługuje się szeregiem zdolnych k a ­ m ien iarzy, k u jąc y c h ż eb ra i zw o rn ik i sklepienne, ro zeto w an ia okien i o rn am e n ta c y e pin akio w-, ja k ie przechow ały kościoły P a n n y M ary i i św. K a ta ­ rzyn y. Je że li słusznie E ssenw ein g e n ia ln y m zowie pom ysł k o n stru k c y i i sz k arp kościołów k rak o w sk ic h , to znać, że w pośród społeczeństw a kupczącego i rzem ieślniczego zn alazły się w śród arc h ite k tó w u m y sły wyższe, k ry ją c e się dziś d la nas w z a p i­ sk a ch a rc h iw a ln y c h pod sk ro m n ą n azw ą m u ra rz a , rzadziej z p rzy d a tk ie m ty tu łu m a g is tra .

P rzyzw y czajen i dzisiaj p atrzeć z uszano w a­ niem n a z a d a n ia sztuk i, odznaczam y ty tu łem a r ­ tystów tw órców dzieł sztu k i, sch y lam y przed nim i głow y z u znaniem , ale tw a rd e społeczeństw o śre ­ dniow ieczne n iety lk o tej czci im nie oddaw ało, lecz nieraz pod k a rą ścięcia dopom inało się w y k o n a ­ n ia n a czas dzieła, A rc h ite k tó w (m agistri m u rato­ r e m ) m usiał K ra k ó w m ieć w ielu w ciągu X V w ieku, zw ażyw szy, ile się budow ało i to, że więcej n a d trzy żaden z nich robót prow adzić nie m ógł. P rz e ­ pisy budow nicze w y d ała R ada m ia sta jeszcze w7 r. 1370.

K się g i w ydatków 7 m iejsk ich z la t 1390 do 1406 m a ją szczególniejsze d la spraw y naszej znaczenie, skoro k a ż d a budow a, ja k ą K ra k ó w przedsięb ierze w7 ty ch czasach, je s t zanotow aną, podając nazw isk a w szystkich pracow ników . A k ta rad zieck ie w sk azały nam , że a rc h ite k tu ra s ta ła poza urządzeniem cecho­ wym. D a ją i one n a z w isk a budow niczych, ale o tyle, o ile oni ro b ili ugody urzędow e lu b w chodzili w po­ sia d a n ie w łasności m iędzy r. 1300 a 1376. W pro- sk ry p c y a c h od r. 1361 i 1370 idących, w y stępują

(15)

niższego rzęd u rękodzielnicy, więc i m u ra rzy nie b ra k n ie — żyw ioł to był zawsze g w ałto w n y — o a rc h ite k ta c h m a g istra c h w zm ian k i niem a. N a j­ ciekaw szym i d la często w y m ien iany ch im ion b u ­ dow niczych są ra c h u n k i m iejsk ie dochodów (per- cepta) i w y d atk ó w (distributa) z k o ń c a NIN' i po­ czątk u X V w ieku. Zapoznajem y się w n ich z oso­ b a m i arc h ite k tó w ów czesnych. T a k m istrz W e rn h e r, sprow adzony z P r a g i, za któ reg o podróż p łaci m ia ­ sto 2 grzy w n y i 13 groszy, sk le p i głó w n ą naw ę kościoła P a n n y M a ry i; tu m a g iste r P e tru s b u duje now ą za k ry sty ę k o ścioła P a n n y M aryi, a m istrz R ozeler łaźn ię obok k ościoła św. M a rk a , g d y m a ­ g is tra M a rc in a L in d in to ld e w idzim y zajętego około budow y fortecznej m ia sta , R atu sza i Sukiennic. S p o ty k a m y się w ra c h u n k a c h i k się g a c h rad z iec ­ k ic h z im io n am i a rc h ite k tó w : m a g is tra H eincze, J a n a Slorfe, K o n ra d a D u rin k a i k ilku innych. Je że li zw ażym y, że w ty m czasie kończy się wiele budow li kościeln ych, skoro testa m e n te m o dk azu ją m ieszczanie fundusze n a cel bu dow y kościoła B o­ żego C iała, D o m in ik anów (za den P a u lem J, św. A nn y (p ierw o tn a budow a g o ty ck a), św. Szczepana, św. D u ch a i św. M ark a, że b u d u ją się dom y p ry ­ w atne, p rzypuszczać m ożna znacznie w ięk szą liczbę architek tó w .

D obre g o spodarstw o w m ieście pom yślało o w łasn y ch cegielniach. Do dw u istn iejący ch za b ram ą szew ską (dziś dom G ótza) i za św. M iko­ łajem p rzy b y w a w r. 1400 ceg ieln ia now a pod m i­ strzem M aciejem , zdaje się na Zw ierzyńcu. M iasto m a łom y k a m ie n ia n a K rz e m io n k ac h i piece w a ­ pienne, n a d m ia r w yrobów sw ych sp rzed aje oby­

(16)

— 16 —

w atelom , d ając często n a k re d y t za poręczeniem w ypłaty.

W p o śró d p ięk n ie sta w ia n y c h publicznych i p ry ­ w atn ych budow li, śro d ek ry n k u do k o ń c a X IV w., j a k w idzieliśm y, p rze d staw ia ł szpetne n a g ro m a ­

dzenie k ram ó w zag łęb ion y ch w sieni. S tosunki handlow e z z a g ra n ic ą szczególniej w sp raw ie su k n a , w zm ogły się w ty m czasie, p o trzeb a było udogo­ dnić k ra m y o tyle, iżby śro d k o w a u lic a lepsze d a w a ła zabezpieczenie kup co m sk ła d a ją c y m swój tow ar. P rz y urządzeniu dachów , nieco w y stę p u ją ­ cych n a d sk le p a m i w śro d ek ulicy, to w a r n a wo­ zach zabezpieczonym w czasie słot być nie m ógł. N ależało koniecznie zy sk ać z a m k n iętą h a lle ; w pro­ w adzenie do niej św ia tła i p ow ietrza było w a ru n ­ kiem i głów nym p ro g ram em przebudow y. Z adanie p rzero b ien ia ulicy su k ien n iczy ch k ra m ó w w h alle, nie byłoby ta k łatw em , g d y b y system k ra k o w s k ic h kościołów nie był w zk azał a rc h ite k to m i tu drogi. J a k o ż u w ażając dw a szeregi sklepów , ja k o b y za­ sklepio n e k ościelne boczne naw y, podnieśli n ad a rk a d a m i okien sklepów głów ne m a g is tra ln e m u ry , odw róciw szy d a c h y w sposób n a w bocznych k o ­ ścielnych. C ałość p o k ry li szczytow ym dachem , za ­ sło nięty m zazębionym i fro n to n am i ponad dw iem a o strołu k ow em i b ra m a m i, k tó re te ra z z k ażd ej stro n y h a lli do śro d k a w iodły.

T a k ą m etam orfozę p rzeb yły k ra m y w o sta ­ tnim d z iesiątk u X IV w ieku, a p rac y tej d o ko nał a rc h ite k t m ie jsk i M arcin L in d in told e. W ra c h u n ­ k a c h m iejsk ich m iędzy la ta m i 1391 a 1395 przy k ażdej pozycyi odnośnej do budow y S u k ien n ic im ię m a g is tra L in d in to ld e w ystępuje. Żałow ać

(17)

wy-W ID O K D A W N YC H SU K IE N N IC OD POŁ UDNIA,

(18)
(19)

17 —

p ad a, że z a g in ę ły sta rsze ra c h u n k i m iejsk ie, bo w ro k u 1390, z k tó ry m się z a c z y n a ją , zastajem y ju ż liallę S u k ie n n ic zb u d o w an ą i pierw szą w zm ian­

k ę o now ych Pannitheccie przynosi n a m w y d a te k n a k ry c ie d a c h u S ukien nic, a z araz w n a stę p n y m ro k u h a lle te b r u k u ją (śla d y b ru k u odnaleziono w czasie resta u ra c y i).

A k ta m iejskie p rze d staw ia ją n a m a rc h ite k ta tego ja k o osiadłego w m ieście, po siad ająceg o tu sw oje w łasno ść n ie ru c h o m ą , n a k tó rej zabezpiecza pożyczone sum y. P om im o tego p atry cy u sze ja k D ietrich P e rn u s i M arcin W e y g il p o ręczają za nim n ieje d n o k ro tn ie to pożyczki, k tó re za cią g a od m iasta, to cegłę m ie js k ą , za k tó rą n a stę p n ie w y ­ p ła c a się. W id z im y go zajętego przez m iasto ju ż to p rzy m u ra e h fortecznych, p rzy b u d o w ach r a tu ­ sza, a w k o ń cu p rzy S u k ien n icach . P o ukończeniu p ra c około S u k ie n n ic b u d u je k am ien icę ja k ie jś p a n i U rszuli, a pod ro k ie m 1397 gin ie w iadom ość o m in w ra c h u n k a c h m iejskich. P rzy p u szczać m o­ żna, że M arcin L in d in to ld e w yniósł się z m ia sta lu b życie zakończył. Z p ra c poza S u k ie n n ic a m i zdaje się w ażniejszą, zn am io n u jącą jeg o zdolność, było przeistoczenie d ostępu do m u ró w m iejsk ich, owo urząd zen ie schodów n a m u ry , k tó ry c h ko n- stru k c y a n a le ż a ła do tru d n iejszy ch .

P rz y p a trz m y się te ra z dziełu tego a rc h ite k ta a raczej S u k ien n ico m X V i X V I w ieku.

W p o śró d ry n k u , zabud o w an eg o szeregam i k a ­ m ienic o ceg la n y c h facy atacli ze szczytam i zazę­ bionym i i o k n a m i op raw n em i w k a m ie ń , z szyb­ k a m i o k rą g łe m i w ołow iu i z n a k a m i o dró żniają­ cym i k am ienice, s ta ł ratu szo w y b u d y n e k z piw n icą

(20)

18 —

ś w id n ic k ą , sta ry kościół ro m a ń sk i św. W ojciecha i liczne d rew n ia n e k ra m y w sz ere g a ch ustaw ione. N ad tein w szy stk iem p a n u je tera z w ysoki szczy­ tow y d ach d łu g ie g o h allo w ego g m a c h u ciągnącego się w k ie ru n k u od B ra c k ie j do św. J a n a ulicy. B ogato w zorow ane d y m n ik i p rz e ry w a ją m ono- tonność p ow ierzchni d a ch ó w k o w ej, a k a m ie n n y gzym s okapow y n a ró w n i ze spodem dzisiejszej a tty k i odsuw a ściekającą wodę deszczow ą od ścian b u d y n k u , g d y fro n to n y o trzech zębach z a k ry w a ją z dw óch stro n przyczó łk i d achu. N a środkow ym zębie od stro n y południow ej zam ieszczono w k a ­ m ieniu k u te g o o rła k ró lew sk ieg o , k tó ry dotąd tu się dochow ał.

B u d y n e k ten p a n u je śro d k iem w ysoko p onad pozostałe daw ne k ra m y , k tó re do jego boków się c z e p ia ją , to też rzeczyw iście w szystko się g u b i w śród ty sią c a k ram ó w i stra g a n ó w , ja k ie rozło­ żyły się u stóp S ukiennic. I d aw n e sk le p y u w a g i a rty sty c z n e j L in d in to ld eg o nie zw racały. P ozostały icli śc ia n y zew n ętrzn e w idocznem i, ale a rty z m m óg ł ty lk o w ystąpić w panu jącej tera z g ó rą h a lli 0 szczytow ym dachu. To też użył a rc h ite k t dosyć środków sobie znanych, ab y ścianom zew nętrzn ym n a d a ć estetyczne znaczenie. B o k i g m ac h u ożyw ia szereg o k ien p ro sto k ą tn y c h z w ę g a ra m i k a m ie n ­ nym i, a ścianom c e g lan y m rzęd y s z k a rp n a d a ją w y b itn y w yraz w znoszenia się. N aw et k a m ien iem u b ra n e ścięte p ow ierzchnie s z k a rp u w ierzchu z p in a k la m i, co się wów czas n a tle d ach u r y ­ sow ały, nie są bez zn aczenia estetyczn ego dobrze zrozum ianego, bo o dp o w iad ają z a d a n iu k o n s tru k c j i 1 stan o w ią sw obodne zakończenie. Poniżej okien

(21)

19

-w p ro -w adza a rc h ite k t gzym s poziom y o b iegający g m ach , ja k o dobrze o b m y ślan y śro d ek zabezpie­ czen ia p u lp itow y ch dachów sklepo w y ch od zacie­ k a n ia u ścian, a zarazem znaczący spód ścian pię­ tr a ciosow ą b ia łą linią. C ała ta p ra c a L in d in to ld eg o zach ow ała się w S u k ie n n ic a ch dotąd, co więcej re s ta n ra c y a d op ełn iła b ra k u ją c e p in a k le i oczyściła śc ia n y now em testow aniem .

In n a sp ra w a co do k sz ta łtu S u k ie n n ic od strony w ażkich f a c y a t ; tu p racę L in d in to ld eg o z a k ry ły pó­ źniejsze g a n k i i schody, ta k , że te ra z w g łęb i le ­ żące te dw ie o strołukow e nysze, rozdzielone fila ­ rem , są z a b y tk iem owej epoki S uk ien n ic. Dw ie b ra m y z każd ej stro n y u ła tw ia ły p rzy stęp wozom z to w a re m do k ażd eg o z dw u rzędów sklepów . W j a k i sposób w iązały się piętrow e p o strzy g aln ie z fac y a ta m i g m ach u , j a k się p rzed staw iały , pozo­ sta n ie niero zstrzy g nio nem , sk o ro późniejsze epoki, części te g m ac h u p rzero b iły zupełnie.

Z a m k n ię ta g ó rą łia lla zach o w ała cały d a w n y zn a n y n am z X I I I w ieku u k ła d średniow iecznych sklepów z p ją te rk a m i; ty lk o ta d a w n a u lic a m ia ła te ra z w ysoko n a d sobą zaw ieszone w iązanie d a ­ chowe, spodem w idoczne, a szereg okien g ó rą (do­ tąd zachow anych) rzu c a ł ty le św iatła, iż k u p u jąc y d o k ład n ie to w a r n a lad a c łi rozłożony obejrzeć m o­ gli. S k lepy w m u ra c h sw ych m u sia ł podnieść L in- d intolde, bo przez w iek ca ły ry n e k w zniósł się, zo staw iając w dole k ra m y B olesław ow skie. W cza­ cie re s ta u ra c y i dzisiejszej o k azało się to dow odnie ze śladów p ach sklep ienn y ch i m alo w ań piw nic, ta k , że tw ierd zić m ożna niem al, że dzisiejsze p i­ w nice są d aw n y m i sk le p a m i z przed re s ta u ra c y i

(22)

— 20 —

k o ń c a X IV w ieku. Częste w zm ian k i w ra c h u n k a c h o za sk le p ia n iu now em kom or, odnoszą się do tego b u d o w an ia, a cztery b ru k i odnalezione w h a lli p o k a z u ją , j a k stopniow o w m ia rę podnoszenia się teren u ry n k u , b ru k zm ieniano. W a ru n k i co do po­ w ietrza i św ia tła z n a la z ły szczęśliw e rozw iązanie w tern now em urząd zen iu S u k ien n ic przez M a rc in a L in d in to ld e. S u k ien n ice od X V I w ieku dopiero z y sk ały salę n a piętrze przez podzielenie h a lli czternastow iecznej w połowie w ysokości z początku pułapem , n a stęp n ie sk lepieniem , k tó re do dziś dnia się ostało. O zam iarze a rc h ite k ta naszego, utw o­ rze n ia jedn ej pełnej w ysokiej h alli, św iadczą je ­ d n a k zaw sze owe p ro sto k ą tn e o kna, k tó ry c h po­ chyłe stolnice m ia ły służyć do rz u c a n ia św iatła z ta k w ysoka, aż n a b r u k S u k ien nic. O k n a te szczupłe, bo sięg ające spodem po d a c h pulpitow y sklepów , w y sta rc z a ły d la św iatła, a ch ro n iły od zim n a i w ichrów zachodnich.

S u k ien n ice L in d in to ld eg o m o g ły nie być w spa- n ia łe m m o n u m e n ta ln e m dziełem , ale m ia ły po­ w ażne lin ie i to jedn osty low e n a stro je n ie w c h a r a k ­ terze arch itek to n iczn y m , k tó re je s t najw iększem pięknem , o dp o w iad ały w y m ag an iom p ro g ra m u , a zw yciężyły tru d n o śc i k o n stru k c y jn e , w sp ie ra jąc szeregi sz k a rp n a m u ra c h d ziałow ych daw nych sklepów . W tej form ie słu ży ły też S uk ien n ice do r. 1555 t. j. do pożaru, po k tó ry m n a s tą p iła trzecia faza budow y.

„S u k ien n ica m iejsk a, k tó ra w m iesiącu lis to ­ padzie ro k u P a ń s k ie g o 1555 w sk u te k wszczętej pogorzeli z ja te k g a rb a rs k ic h i k ra m ó w szew skich gw ałto w n y m ogniem spłonęła, zo stała tego rok u

(23)

21 —

kosztem znacznym m ia sta , j a k w idzim y, z a sk le ­ p io n a i w zm ocniona, g ó rą do okolą now ym m urem z a m k n ięta , p o m alo w an a i ozdobiona^. T ym w step- n ein słow em p isarz m iejsk i pod r. 1557 p oprzedził w ykaz kosztów re s ta u ra c y i S u k ie n n ic po pogorzeli, która, z d a rz y ła się n a trzeci dzień po W W Ś w ię- tycli. N ie zap o m n iał dodać „prosim y Cię P a n ie Boże, ab y ś m iasto i R zeczpospolitą tę w Sw oją ła ­ s k a w ą w ziął opiekę i u z n a ł je godnem i w szel­ k iego ro d za ju szczęśliw ości". R u n ą ł od o g n ia w y­ so k i d ach L in d in to ld eg o budow y, k ru sz ą c k a ­ m ienne p in a k le sz k a rp g o ty ckich, b urząc p ułap , k tó ry w p o czątk ach X V I stu lecia zaprow adzony, tw o rzy ł p iętro w ą salę w starej halli. S k le p y i s k ła d y su k ie n n e , zdaje s ię , nie u cierp iały , skoro ju ż w r. 1557 w y m a g a m iasto od k ażd ego w łaściciela k ra m u złotego w ęg iersk ieg o n a re s ta u ra c y ę ścian k ram ó w od stro n y h a lli — o re s ta u ra c y i sklepów nie m a m ow y w ra c h u n k a c h — o b ro n iły je od po żaru żelazne okiennice. J u ż w pierw szy ch dniach g r u ­ d n ia, zatem w d w a ty g o d n ie po pożarze, sp o ty ­ k a m y się w za p isa ch w y d atk ów m ia s ta z z a p ła tą za ro zb ieran ie przez tow arzyszy m u ra rsk ic h obu szczytów S u k ien n ic, od B ra c k ie j i św. J a n a ulicy, grożących po sp alen iu d ac h u upadk iem . N a ry n k u k ra k o w s k im ste rc za ła s m u tn a ru in a , oczernione ścian y c eg lan e i stosy p rzep alo n y ch b elek, zale- g a ją c y c h b ru k o w a n ą podłogę środkow ej ulicy, szpe­ tn y p rze d staw ia ły w idok. P o ż a r p rzy n ió sł szkody nie m ało, ale d o g ad zał p rag n ie n io m tych, k tó ry c h podniesionym uczuciom a rty sty c z n y m staro św ieck a bu dow a S u k ien n ic nie d o g a d z ała w ięcej — p r a ­ gn ę li oni w e se lsz e j, nie ty le kościelnej szaty dla

(24)

p ry n cy p a ln eg o gm ach u w R y n k u . Je ste śm y w epoce O drodzenia, św iecą n a W a w e lu p ała c e k ró le w sk ie w w łoskim sta w ia n e stylu, k am ien ice R y n k u n a ­ leżące do B onerów , K m itów , K a rn y o w s k a i inne, k ry ją d ac h y sw e po za w sp an iałe sw e a tty k i, k o ro n k a m i k am ie n n em i strzępione, k u ltu r a n ie ­ m ie c k a X IV i X V w iek u u stęp u je w m ieście k u l­ tu rze w łoskiej. S p alon y ch S u k ie n n ic n ik t in n y nie będzie re sta u ro w ał, ty lk o W łosi, całe szeregi m u ra rz y i rze ź b ia rz y w łosk ich o sia d a w te czasy w K ra k o ­ wie i p rzy jm u je p raw o m iejsk ie. Z ad an ie re s ta u ­ ra c y i g m ac h u tru d n e m k o n stru k c y jn ie nie było, bo silne ceg lan e m u ry środkow ej h a lli o p a rły się pożarow i. Z ad an iem było u k ry ć d a c h y po za m u ry a tty k i, a dow cip a rc h ite k ta m ia ł się w ysilić, aby te m u ry p rzy ję ły c h a ra k te r arty sty czn y , w duchu p an u jąceg o w a rc h ite k tu rz e w łoskiego p ięk n a. W z g lę d y p ra k ty c z n e n a k a z a ły lepiej od o g n ia za­ bezpieczyć d o ln ą sień h a lli, w sk a z a n ą b y ła po­ trz e b a jej zask lep ien ia, d uch czasu k a z a ł zapom nieć o średniow iecznych la d a c h przed sklepow ych, a w pro­ w ad ził k u p u jąc y c h do w n ę trz a k ram ów . O kiennice sklepow e zam ienić n ależało n a o dd rzw ia k a m ie n n e, a rzucić św iatło do k ram ó w o k n a m i w y p ru tem i w ścia n a ch przeciw nych.

R a c h u n k i m iejsk ie z la t 1557 i 1558 zacho­ w ały n a m n a z w isk a m ajstró w m u ra rsk ic h , ciesiel­ sk ich i rze ź b ia rsk ic h , czynnych p rzy tej odbudo­ wie S u k ien n ic — zdaje się , że ogólnego p lan u budow y nie było, ale do k ażd ej osobnej p ra c y po­ w oływ ano a rc h ite k ta do zro b ien ia projek tu. P o ­ częto od zap ro w ad zen ia sk le p ie n ia w h a lli; je s t ono tern sam em beczkow em z lu n eta m i, ja k ie

(25)
(26)
(27)

dzi-siaj jeszcze sp o ty k a m y w S ukien n icach . Do b u ­ dowy w ezw ano W ło c h a P a n g ra c e g o , m istrz a m u ­ ra rsk ie g o , dostarczyło m u m iasto cegły, w ap n a, drzew ian e b u ksztele, sprow adzono to w szystko k o ń m i m iejskim i. W id a ć dobrze się sp isa ł nasz budow niczy, skoro m iasto oprócz z a p ła ty daje m u 10 łokci a d a m a sz k u czerw onego. O sobnym k on­ tra k te m obow iązuje się m istrz P a n g r a c y potyn- kow ać i obielić sk lep ien ie — po d o k o nan iu czego rob o tn icy o trzy m ali prócz z a p ła ty zw ykłej, 3 d u ­ k a ty w ęg iersk ie n a g ro d y od m iasta, — R a c h u n k i m iejsk ie w y k a z u ją , że w spółcześnie budow ano a t t y k ę , podnosząc s ta re m u ry L in d in to ld eg o b u ­ dowy. C zy tam y b o w ie m : m u rarzo m , k tó rz y z no­ w a w y p ro w ad zali śc ia n y w g ó rę do k o ła S u k ie n ­ nic czyli ta k zw ane B ra n d m u ry (co m y dziś zw iem y z n iem ie c k a F e u e rm u ra m i) dano to w arzy ­ szom po groszy 5, że zaś b y li m iędzy n im i m a j­ strow ie, przeto ci p o b ierali po groszy 6 i płacono im pom ocników . P rzy p u szczam y , że p ro je k t a tty k i w y k o n a ł wyborny" rzeźb iarz i m u ra to r W ło ch , o sia­ dły w K ra k o w ie , a u to r znak o m ity ch m auzoleów grobow ych, J a n M a ria P a d o y an o , zw an y w ojczy­ źnie il M uscha, N ie m ów ią tego ra c h u n k i n asze dość jasno, ale dom ysł łatw y , skoro on ro b i te sław ne m a s k a ro n y k o ro n u jące a tty k ę , k tó re s ta ­ now ią n iepodzielną z n ią całość i znam ionu ją jed en h a rm o n ijn y pom ysł. Będziemy" w idzieli, że w s p ra ­ wie przyczółków S u k ie n n ic i schodów nasz J a n M a ry a ro b i p ro je k ty budow y ty c h części z pole­ cenia m ia s ta i dostaje za to zapłatę. S pisujący k się g ę w y d atk ów poucza nas, ile w yszło k a m ie n ia p inczow skiego n a budow ę a tty k i, ile za niego p ła ­

(28)

— 24

-cono, że posyłano do P iń czo w a k a m ie n ia rz y i k o ­ nie m iejskie. C egielnie m iejsk ie w y ra b ia ły cegły ró żnych form n a gzym sy, n a p o sad zk i i t. p. do S ukiennic.

P o d ro k ie m 1558 p isa rz ra c h u n k ó w notuje d a lsz y ciąg w y d atk ó w , w kw ocie 785 grzyw ien 39 gr. n a budow ę S u k ie n n ic — „tego ro k u są z fu n dam entó w w y prow adzone z obu stro n schody i filary , k tó ry m i są p o d p arte. K a m ie ń daw no sp ro ­ w adzony z M yślenic czek ał gotow y — kupiono n a p ro g i 79 sz tu k k a m ie n ia szarego — n a poręcze, n a b a la s y — płacono to w arzyszom k a m ie n ia rsk im za robotę. U żyw ano ciosów n a fila ry dolne z k a ­ m ieniołom ów n a K rz e m io n k ac h , w spom niano o w ie­ życzkach, w p ro w ad zający ch n a schody. D aszk i k ry te b y ły ołowiem u w ieżyczek i n a d g a n k a m i. R obiono u god y z ślu sarzem B enedy ktem , a, na 640 b lasz e k z w y g n ia ta n y m i o rzełkam i, d la ozdoby że­ lazem o k u ty ch drzw i n a piętro S uk ienn ic, z W ę ­ g rem A n d rzejem L ite rato . N ajw ażniejszem u tu ta j z a p isk a m i są pod r. 1559: w ypłacono J a n o w i M aryi P ad o y an o w i, rzeźbiarzow i, za m odel czyli p ro je k t schodów S u k ien n ic, przez siebie dokonany, grz. 3 gr. 18 i in n a n a ro k p rzed tem d n ia 4 czerw ca 1557 : d ano Ja n o w i F ra n k e n ste in o w i, a rc h ite k to w i Je g o K rólew skiej Mości, ta la ró w 10 za m odel do scho­ dów suk ien niczych , m ają cy c h się zbudow ać g rz y ­ wien 6 groszy 4.

B y ły w ięc dw a p ro jek ty , N iem ca i W łoch a, sądząc z d a ty i c h a ra k te ru arty sty czn eg o budow y d o tąd istniejącej , pierw szeństw o o trzy m ał p ro je k t P a d o y a n a . P o u k o ń czen iu przebu dow y S u k ien nic robiono ug o dę z m ala rz e m F ra n c isz k ie m , o p om a­

(29)

low anie icli ta k zew nątrz j a k w ew nątrz. J a k ie g o to ro d za ju było m alow anie, tru d n o dziś n a m w nio­ skow ać. D o stał fi. 90 ale sk a rż y ł się , że nie w y­ szedł n a sw ojem i dodano mu 10 fl. 15 gr.

P rz eb u d o w a S u k ie n n ic w la ta c h 1556— 1559 z a g u b iła w ogólnym c h a ra k te rz e średniow ieczną s tru k tu rę g m ac h u o w ysokim szczytow ym dachu, opiętym sz k arp a m i, o zazębionych frontonach n a budow ę w łoską a tty k o w ą z p ięk n y m i ren esan so ­ w ym i b a lk o n a m i od przyczółków , zm ien iła system k rau lo w y n a sklepow y, lia llę p u łapo w ą n a sk le­ pioną. N ie tk n ę ła spodu g m ach u , zo staw iła obie p o strz y g a ln ie i w iele części go ty ck ich j a k szk arp y , b ra m y w jezdne — zostaw iła b r u k i w h a lli ja k o dowód, że wozy z to w arem w jeżdżały do środka. D ow cipnem rozłożeniem w nęków w attyce i roz­ m ieszczeniem jej p ila stró w u m ian o w tej o lb rzy ­ m iej d ługości g m ac h u zam ask o w ać p ierw o tn ą nie- re g u la rn o ść k ram ó w sukienniczych. Z tein całem ożyw ieniem n yszam i a tty k i, wiąże się śliczna, dziw ­ nie o rg an iczn ie p rzep ro w adzo n a k o ro n k a jej górna. Złożona n a p rz e m ia n z essow nic w y n a la zk u M ichała A nioła, po d p ierający ch z boków elastyczn ie i j a ­ k o b y w y rzucających w g ó rę k o stk i, stanow iące p odstaw ę pod potw orne głow y i k o szy k i n a p rz e ­ m ian biegnące, w ybornie przez W ło chó w w k a ­ m ieniu k u te, n ależy do n a jp ię k n ie jsz y c h z tych licznych ja k ie zach o w ały się u n a s w P olsce n a ra tu sz a c h , z am k ach , p a ła c a c h i sy n a g o g ac h żydow skich. Cóż pow iedzieć o p ięk n y c h przyczół­ k a c h , z obu stro n S u k ien n ic zw iązanych z je d y ­ nym i schodam i, w p ro w adzającym i n a p iętro j a k to, że są ślicznem rozw iązan iem tru d n e j sp raw y za­

(30)

— 26 —

k ry c ia g o ty ck ich d aw n y ch b ram , przy m u ro w an y m i, ciosow ym i filaram i, zw iązanym i w łoskiem ! a r k a ­ dam i. Służy to za p o d staw ę ozdobnym b alko no m n a piętrze o k o lu m n a c h jo ń sk ic h i z g ra b n e j b a lu ­ stra d z ie z ty m i c h a ra k te ry sty c z n y m i k a m ie n n y m i g a rn u sz k a m i, co u staw io n e n a k a p ite la c h k o lu m n g a n k u , d źw ig a ją d rew n ia n e b e lk o w an ie poddasza. W ło s k i a rc h ite k t p ra c u ją c y w P o lsce w tych cza­ sach, zaw sze p rzep ro w ad za ten m otyw , ja k o p ośre­ dniczący w przejściu od k a m ie n ia do drzew a.

I oto m am y n asze S u k ie n n ic e w p ięk n ą re ­ n esan so w ą n a zrębie g o ty ck im u b ra n e szatę — zg od na ona z k a m ie n ic a m i R y n k u , k tó re W ło ch y w łaściciele dom ów, o siad li w K ra k o w ie , u b io rą po sw ojem u — zg o d ną z ratu szo w y m g m ach em ozdo­ bn y m a tty k a m i w ty ch czasach.

T a k ie to S u k ien n ice zanotow ały się dobrze w p am ięci pokoleń K ra k o w ia n , m ają c swój ty p w łasn y arch itek to n iczn y , co u szan o w an y przez o sta tn ią r e s ta u ra c y ę , przejdzie w d łu g ie czasy. Bo dzieje g m ac h u naszego od r. 1559 t. j. czasu p rze ­ b u dow y przez W łochów , aż do o statniej w r. 1879 re s ta u ra c y i, zatem la t przeszło trz y stu nie w iele więcej p rzyn iosą ju ż o dm ian stylow ych. W łaściw ie g m ach sam nic się p raw ie nie zm ienił — p rzy b y ły m u ty lk o w sąsiedztw ie u dołu oddzielne budow y, udogodnioną została k o m u n ik a c y a poprzeczna ta k zw a n a w k rz y ż u i dobudow ano do niego piętrow e trz y k am ien ice od stro n y zachodniej. W r. 1601 j a k do tąd zach o w any n a p is n a sk le p ie n iu (na p rzej­

ściu do u licy Szew skiej) św iadczy, ra jc a m ia s ta J o a c h i m C i e p i e 1 o w s k i w łasnym ko sztem u rz ą ­ dził przecieki poprzeczny przez środek długości

(31)

27

-g m ac h u , pośw ięcając o a to d w a sklepy. U łatw iło to k o m u n ik a c ję z S iennej k u Szew skiej ulicy, a nazw ano to przejście krzy żem , ja k o k rzy ż u jąc e się z głów nem p rzejściem w dłu g o ści h alli. Otwo­ rzy ł on b ram y , z a m k n ą ł k r a ta m i i z a sk le p ił tę szyję beczkow o z lun etam i. N a k ilk a la t p rzed tem p o żar n a nowo zag ro ził Sukiennicom . „ W nocy przed św. T om aszem z A k w in u 1589 w yszedł po­ ż a r “ pisze ks. K rzyszto f Zelner, k ro n ik a rz m ia sta , od stro n y ra tu sz a , gdzie tro je ja te k i k ra m ó w zgo­ rzało a niebezpieczeństw o było koło S m a tru z a (pię­ tro S u k ien n ic), gdzie dużo p łó tn a uk rad zio n o ". Po- g o rzały w tedy przed ew szy stk iem ja tk i szew skie, jed y n e m iejsce sp rzedaży w szelkiego ro d zaju g o ­ tow ego obuw ia. Cech szew ski p o m y ślał też zaraz 0 zbu do w aniu now ych ja t e k bezpieczniejszych od o gn ia, więc m u ro w an y ch i zasklepionych. S ta n ęły one n a sw em d aw n ein m iejscu n ap rzeciw ratu sz a. B y ła to h a lla d łu g a j a k połow a S u k ie n n ic z w ej­ ściam i od B rack iej i od k rz y ż a ulicy. M iała sk le ­ pienie beczkow e z lu n e ta m i o d ru ta c h silnie w y­ d atn y ch , o k ien n ie m ia ła i byłab y ciem ną zupełnie, g d y b y nie dow cip a rc h ite k ta P o la k a A u g u s t y n a L i t w i n k a , k tó ry w połowie d ługości h a lli u m ie ­ ścił w sk le p ie n iu w dzięczną l a t a r n i ę , rodzaj k o ­ puły, przez zaw ieszenie jej bani o śm iokątnej n a w sp o rn ik a c h renesansow ych, w w ęgłach p o d staw y kw ad rato w ej pom ieszczonych. Szereg ok ien w b ę ­ bnie tej k o p u łk i rz u c a ł św iatło do w n ętrza h a lli 1 ro zja śn ia ł ją. N a k lu cz u k o p u łk i w idniało godło cechu szew skiego w i k a m ie n iu w y k u te im ię a r ­ c h ite k ta z r. 1599. P o b o k a c h h a lli u ścian były sied zenia szew cow ych i szafy z tow arem . B y ł to

(32)

— 28 —

m alow niczy z a k ą te k sta re g o K ra k o w a , zachow ał p a m ią tk ę średniow iecznego h a n d lu w yrobem r ę ­ kodzielniczym . Pośw ięcono ten p ię k n y z a b y te k a r ­ c h ite k tu ry w czasie dzisiejszej re sta u ra c y i, u n ie ­ m ożliw iał 011 bow iem p rzepro w adzen ie podcieni wokoło S ukiennic. J a tk i szew skie n a zew nątrz nie p rze d staw ia ły się p ięk n ie, z a k ry te ja tk a m i g a r b a r ­ skiem u od stro n y R atu sza. Owe dw ie k a m ie n ic e przyczepione do S u k ien n ic od stro n y ulicy Szew ­ s k ie j , pow stały z d aw n y ch p o strz y g a ln i su k n a , ja - k iem i o b d a rz y ł K ra k ó w k ró l K azim ierz W ielk i. S ą to dzisiejsze ry za lity , w k tó ry c h m ieszczą się k a n c e la ry e to M uzeum N arodow ego, to T o w arzy­ s tw a S z tu k P ię k n y c h , ale przerobione i arty sty c z n ie zw iązane z S u k ien n icam i. B y ły p rzed tem bezsty- low e i m ieściły urzęd y targ o w e m iejskie. T a od ul. św. J a n a zw ała się S y n d y k ó w k ą , d ru g a n ap rzeciw ra tu s z a P o s t r z y g a 1 n i zachow ała imię. A le b y ła jeszcze trzecia d w u p ię tro w a w azka k a m ie n ic z k a z w ieżyczką p o śro dk iem u przejścia w k rzy żu od stro n y u licy Szew skiej n a z w a n a L a n - g e ró w k ą od ostatn ieg o w łaściciela jej L a n g e ra , h a n d la rz a p rzed m io tam i d ro b n y m i do u ż y tk u k r a w ­ ców i szw aczek czyli k ram arszczyzną. S a la S u ­ k ie n n ic n a piętrze, o d p o w iad ająca m iejscu, g dzie s ta ła ta k a m ie n ic z k a nosi dotąd nazw ę L a n g e - rów ki. Od stro n y k o ścio ła P a n n y M aryi ciąg n ęły się tuż obok S u k ie n n ic s ta re k r a m y b o g a t e . Z n aliśm y je zan ied b an y m i, zajęty m i przez k ru p ia rz y i m ączników , b y ły m u ro w ane, m ia ły ślad y śred n io ­ w iecznego u rzą d z e n ia lad k u p iec k ich u opraw okien n ych, od śro d k a pod golem niebem biegnącej ulicy. P ie rw o tn ie słu ży ły d la sp rzedaży d ro g ich

(33)

W ID O K D A W N YC H SU K IE N N IC OD ZA CHO DU.

(34)
(35)

— 29 —

bław ató w , złotogłow ów , czapek k o b iecy ch złotych, pasów k o ntuszow ych i ubiorów kobiecych. Z nam y o b razek M ich ała Stachow icza, p rzed staw iający w nętrze ty ch kram ó w . J a tk i żelazne b y ły do o sta ­ tn ic h czasów m iejscem h a n d lu n o ry m b erg sk icli d ro ­ biazgów , sp rzed aw ano kosy, żelazo, b la c h ę , scy­ z o ry k i; k a ż d y z k ram ó w nosił swe godło. W k r a ­ m ie „pod Lvvem“ zjaw iły się pierw sze fa rb y olejne arty sty czn e i p łó tn a m a la rsk ie , spro w ad zan e z D re ­ zna. In n y ch sklepów z żelazem w u lic a ch nie było. W śró d m n óstw a bud i stra g a n ó w , w y p ełniający ch stro n ę R y n k u od ulicy S z e w sk ie j, sta ł u k ry ty m ały doinek piętro w y b ru d n y i zakopcony, gdzie b y ła k a w ia rn ia lu d o w a i gdzie z b ie rały się w piw nicy ścieki z R y n k u , tw orząc źródełko. W nied aw n ej chw ili w oda ta u z n a n ą zo stała za m in e ra ln ą i rokow ano z tego w ielk ie zyski d la m iasta. D om ek b y ł w łasnością ro d zin y O szackich. O ile w yg ląd S u k ie n n ic nie zm ienił się od czasu p rz e ­ budow y do k o ń c a zeszłego w ieku, to znaczenie ich, ja k o w yłącznego m iejsca sprzed aży i h a n d lu eu­ ro p ejsk ieg o su k n em pow oli tu ta j upadało. S u kn o ku p ow an o u żydów n a K azim ierzu , bo przyw ilej u p ad ł d la S u kiennic. Z aledw ie p a rę firm pow aż­ niejszych m iało tu sk le p y ze su k n em , re sz ta s łu ­ żyła n a s k ła d y żelaza k ra k o w s k ic h kupców , n a w agę m ie jsk ą a n aw et sk lep y korzenne. W n ę trz e h a lli poczęli zajm ow ać s tra g a n ia rz e — zanieczy­ ściło się ono — wozy z su k n e m daw no je p rze­ sta ły zajm ow ać, za przy jazd em do owego p r a s ta ­ rego em p o ryu m h a n d lu średniow iecznego K ra k o w a . P ie rw sz y w yłom w p ra w a c h i p rzy w ilejach cechu S u k ie n n ik ó w uczynili bogaci k u p cy włoscy, J u liu s z

(36)

— 30 —

i Ł u k a sz del P ace, P a w e ł C ellari, A n to n i de Stesi, F ilip F a ld u n i, H ie ro n im O rem us, dom Soderinich, S e b a sty a n M ontelupi i J a n B a p ty sta C eki — sp rz e d a ją c sukn o n a łokcie w sw ych k a m ie n ic a c h i sk le p a c h po za S u k ien n icam i. W y n ik ł z tego d łu g i proces z su k ie n n ik a m i, k tó rz y pow oływ ali się n a p rzyw ileje k ró lew sk ie. Z a p a d ł w y ro k r a j ­ ców w r. 1582, z a k a z u ją c y W łochom sp rzed aży na łokcie — w d a ł się w to w ielk o rząd ca k ró lew sk i, n a stą p iła zgoda o tyle, że wolno k u pco m ty m po za S u k ie n n ic a m i sprzed aw ać sukno n a łokcie, ale je d y n ie sukn o w łoskie. Z procesu w y k a z u je się, że w iele k ra m ó w su k ien n iczy ch było ju ż w tedy próżnych, nie zajętych przez cech, k tó reg o senio­ rem był M aciej Czeczotka, w ójt p ra w a m a g d e b u r­ skiego n a z a n ik u k rak o w sk im . Za m ej pam ięci, ju ż ty lk o je d e n ku p iec su k n em p o siad ał w S u k ie n ­

nicach, zacn y oby w atel m ia sta , n azw isk iem F u ch s. R eszta sk lepów b y ła albo z a m k n ię tą , służąc za sk ła d y łub z a ję tą in neg o ro d zaju h a n d la m i. D aw ne S u k ien n ice w iążą w sp o m n ien ia balów n a przyjęcie k ró la S ta n isła w a A u g u sta w r. 1787, n a uczczenie a rm ii polskiej z k sięciem Józefem P o n ia to w sk im w r. 1809, a zobaczym y, że ten obyczaj rob ienia z S u k ien n ic głów nego p u n k tu uroczystości n a ro ­ dow ych przeniesie się i do nowo o d restau ro w an y ch S u kien n ic. Sposobność d a w a ła do tego zaw sze ob szerna h a lla dolna, m o g ąca pom ieścić w ygodnie do 5000 osób.

(37)

Se lio d y W e jście do Sm atruza

PÓŁNOCNY SZCZYT DAWNYCH SUKIENNIC,

(38)
(39)

— 31

-II.

N o w o o d resta u ro w a n e S u k ien n ice.

K to zn ał K ra k ó w choćby przed półw iekiem , przyznać m usi, że w iele n a k o rzy ść się zm ieniło w tern m iasteczk u . Było ono zawsze sta ro ż y tn y m grodem , ale z bru d n eg o , obszarp aneg o , urosło w czy­ ste, a liczne d rew n ia n e p rzed m ieścia o p u sty ch p lac a c h z ap ełn iły się p ięk n e m i m u ro w an em i k a ­ m ienicam i. O dleglejsze p u n k ta , k tó re n a le ż a ły do niedo stęp n y ch z pow odu błot i p u stk o w ia, w ład n e zam ien iły się ulice.

A le b y ła w K ra k o w ie do n ied a w n a je d n a rzecz, k tó ra , bądź co bądź, o b ra ż a ła p ostaw ą sw ą m a je sta t staro ży tn eg o m ia s ta — były to S u k ie n ­ nice w pośród R y n k u . O b d arte, poczern iałe m u ry , n a g ro m a d ze n ia ró żnych d o sta w ek n ie re g u la rn y c h , w alące się d achy, razem z w iekow ym bru d em , k tó ry je p o k ry w ał, d a w a ły obraz nędzy, godnej m ałego żydow skiego m iasta. R ozum im y m alow ni- czość p o sz arp an y ch m urów sta ry c h budow li, ale to dobrze, g d y ona idzie w p arze z otoczeniem brudniejszem , k tó re prom ień słońca zachodzącego o z ła c a ; — ale sp o tk ać się z b ru d n ą ru d e rą w po­ śród R y n k u , choćby na pół cyw ilizow anego m ia ­ s ta , m ającego swoje ośw ietlenie gazow e i asfalt, s p o tk a ć w śród p o łu d n ia, je s t rzeczą d raż n iąc ą szla­ chetne uczucie człow ieka, Spód S u k ien n ic, od chw ili j a k poburzono otaczające je b o g ate k ra m y , żela­

zne s k le p y , ja t k i r y b n e , w y stąp ił n a zew nątrz p rzerażającem p u stkow iem , a m alow niczość s k ry ła

(40)

się w ew nątrz, w tej h a lli sk le p io n e j, do k tó rej ścią g n ę ły w szelkie p rze k u p n ie so lą , m ą k ą , chle- bem , g d y w sk le p a c h su k ie n n y c h z asied li sitarze, k ru p n ic y i nieodłączne szy n k i i k a w ia rn ie Indowe. W śró d tej b ło tn e j, ciem nej ulicy, pod tern sk le ­ pieniem , u k tó reg o w isiały d rew n ia n e żyrandole, p a m ią tk i k ilk u balów , co się tu odbyły, sp otkać m ożna było obrazy, godne p ę d z la flam an d zk ieg o lu b h o len d ersk ieg o a rty sty . T a k i tu ton szaraw y pan ow ał, ty le kraw ęd zio w o ośw ieconych postaci, św iatłem z otw orów w ejścia b iałem i kolorow em z ty ch lam p ek , u obrazów M a tk i B oskiej Często­ chow skiej zaw ieszo n y ch, że oko arty sty c z n e lu- b ow aćb y się m usiało, g d y b y prozaiczny h a n d e l m ógł być tre ś c ią , g o d n ą m ala rstw a . In n eg o ro ­ d zaju m alow niczość b y ła n a h a lli pierw szego pię­ tra . B y ła tu n a tu r a m a rtw a w k o lo saln y ch ro z­ m ia ra c h ; w sali, k tó rej g łęb i oko nie dostrzegało, a k tó rej sufit stanow iło w nętrze ażurow ego dachu, po łam an eg o siodłowo n a poprzek, ułożyły się ch ro ­ nologicznie n ie m a l ru p iecie m iejskie. W ię c resz tk i b ra m try u m fa ln y ch , tra n sp a re n tó w z czasów K s ię ­ stw a W a rsz a w sk ie g o , z d ru ta m i n a łojowe lam p k i, sie n n ik i z czasów p rze jścia w o jsk i najw ięk szeg o w ojow nika — cholery, sta re k a n a p y i k rz e sła k w a te ru n k o w e ; obole tego s u s z a rn ia ziół a p te k a r ­ skiej), le k ty k i szp italn e, sta re la ta rn ie m iejsk ie róż­ nych epok, resz ta d aw n y ch zbroi m iejsk ich, n a ­ w et k o sz u lk i p an cern e, służące za g n iaz d a w róblom i k aw ko m . N ik t tu nie z a g lą d a ł, prócz pachołków m iejsk ich i la b o ra n tó w z ap tek i. Szkoda, że sz tu k a n a sza późno się zbudziła, a b y uchw ycić obraz ten pędzlem , a poezya m ilczała jeszcze.

(41)

— 33 —

K re ślę obraz z n a tu ry , j a k zapam iętałem i d la ­ tego o p rzesad ę nie m ogę być obw inionym . B ieda pow szechna m u sia ła się odbić i w S u k ie n n ic a c h ; były one b ru d n e i d o m ag ały się popraw y. To po­ czucie ra to w a n ia g m a c h u zrodziło się dość daw no, w k ażd y m razie w c z e śn ie j, niż ro zbudzony ro m a n ­ ty zm podniósł znaczenie średniow iecznej a rc h i­ te k tu ry . S u k ien n ice d la społeczeństw a ponapo- leo ńskieg o z a b y tk iem sz tu k i nie były, co n a j­ w ięcej p a m ią tk ą tego ro d zaju, z k tó reg o cegły do z b io ru w D o m k u G otyckim z a b ie ra n o ; m ówiono w ięcej o b a la c h , świeżo w n ich w y p raw ian y ch , niż o ich znaczen iu artystycznem . D la a rc h ite k tu ry b yły to sm u tn e też czasy, te pierw sze chw ile spo­ k o ju po w ojnach. R ep rezen to w an ą b y ła ta sz tu k a p ię k n a przez k ilk u jej p rzed staw icieli, w ych ow a­ nych n a nieszczęście w z a sta rz a ły c h pojęciach p se u d o -k la sy c y z m u , k tó re nie m ogły zgodzić się z c h a ra k te re m ro m an ty czn y m zab y tk ó w sz tu k i K ra k o w a . Do tak ic h a rc h ite k tó w n ależeli w K r a ­ k o w ie: k a n o n ik S eb astyan S ierak o w sk i, a m a to r sztu k i, m u zy k i a rc h ite k t, k tó reg o dzieło o a rc h i­ te k tu rz e wyszło w tycli czasach, i Szczepan H u m - b e rt, a rc h ite k t F ran cu z, osiadły w K rak o w ie. G or­ liw ość pierw szego w rozpow szechnieniu sw oich pojęć o p ięk n ie z n a n ą je st dobrze. O na to p rz y ­ sp o rzyła nam w iele sm u tn y ch, ja k o b y k lasy czn y ch fac y a t k a m ie n ic w R y n k u , skoro jego szczęściem było n arzu cić się każd em u, co m ia ł k a m ie n ic ę s ta ­ ro ż y tn ą , d o starczy ć m u p la n u now ego i k iero w a ć p rzerobieniem . T a k zg in ęły p ięk n e dom y staro stów spiskich, B onarów , K m itów , P ern u só w , K rzyszto- fo ry i inne.

(42)

— 34 —

B rud n e, opustoszałe S ukienn ice, więcej niż inne budow y K ra k o w a , zw ra ca ły u w a g ę S ie ra ­ k o w sk ie g o ; snadź, że cią g n ę ła go c h ę tk a zo sta­ w ienia p a m ią tk i sw ego w rzekom ego ta le n tu w prze­ bud ow an iu S u k ien n ic, jeszcze w ów czas otoczonych k ra m a m i. B yło to w r. 1820, gd y p rzed staw ił p lan re s ta u ra c y i ów czesnem u Senatow i. Sejm bow iem R zeczypospolitej K ra k o w sk iej postanow ił upiększyć S ukienn ice, przeznaczając n a to rocznie po 70.000 zł. poi. aż do uko ń czen ia przebudow y. P la n y te, p rzechow ane dotąd w B ibliotece J a g ie llo ń sk ie j, p o k a z u ją dow odnie, ja k nad S u k ie n n ic a m i czuw ały nieba. G dyby bow iem przeb u d o w a przyszła do sk u tk u , stra c ilib y śm y z a b y te k przeszłości a zy­ s k a li n iesm aczn ą budow ę śro dk iem R y n k u — sty ­ low ą w praw dzie, ale nie m o n u m e n ta ln ą i zim ną. P la n ó w D raclm ego, w spółcześnie rów nież do­ k on an y ch , nie znam y, ale zn ajd u jem y o nich czę­ ste w zm ian k i w a k ta c h w spółczesnych. N ie sądzę, iżby n a s one rów nież zadow olnić m ogły. I nie m ogło być inaczej w ow ych czasach, g d y po­ szanow anie stylów przeszłości i za słu g daw n ych a rc h ite k tó w obcem było społeczeństw u, a nie m ia ­ no ja sn e g o p ro g ra m u przebudow y, pozostaw iając w szystko fan ta zy i a rc h ite k ta . R o ż n a pow iedzieć toż sam o o u siło w an iach Sejm u z r. 1833. W y z n a ­ czył on 300.000 zł. poi. n a odnow ienie g m ach u , ogłosił k o n k u rs n a p ro je k ta re s ta u ra c y i, ale rzecz zo stała w zaw iązku, a pieniądze n a inne rozeszły się cele.

W ięcej zrobił k o m itet R a d y m iejskiej z ro k u 1850, ju ż pod p ano w an iem a u stry a c k ie m , bo po raz p ierw szy z astan o w ił się n a d p ra w a m i m ia sta do

(43)

— 35 —

S u k ie n n ic i p rac ą n iem ałą przyszedł do rozpozna­ n ia p raw w łasności sklep ó w i k ram ó w , k tó re za ­ k u p ić od p ry w a tn y c h należało, n im do r e s ta u r a c ji p rzy stą p ić było m ożna.

K om itet z la t 1850, 1851 i 1852, nie w yszedł d alej po za te p race przygotow aw cze. B yły w p ra w ­ dzie wów czas przedstaw ione p ro je k ta ś. p. K ro ­ m e ra K a ro la , a rc liite k ty rządow ego, ale sa m a m yśl jeg o p rze ro b ie n ia gm achu n a b iu ra m a g is tra tu je st św iad ectw em , że jeszcze w tedy p ora d la S u k ienn ic nie nadeszła. N ie zap om in ajm y je d n a k , że k o m i­ tetow i tem u n ależy się p rzy zn ać zasłu g ę u p o rząd ­ k o w an ia nieco otoczenia g m ach u , przez z a k u p ie n ie i zburzenie k ra m ó w (żelaza) d rew n ian y ch , a szpe­ cących wielce, i odsunięcie b u d i dom ostw z pod boku S u kien n ic. I znow u n a s tą p iła cisza w s p ra ­ wie r e s ta u ra c ji, k tó rą je d n a k p rz e ry w a ł od czasu do czasu zjaw iający się p ry w a tn y p ro jek t, w y sta ­ wione gdzieś w ok n ach k s ię g a rn i szkice przyszłej r e s ta u ra c ji, lu b d y s k u s ja w lam ach pow ażnego m iejscow ego d z ie n n ik a nad tern, ja k ie g o sty lu je s t a tty k a S u k ien n ic P ad o w an o w sk a.

T a k rzeczy sta ły naukow o, g d y w r. 1867 z n a la z ł się m ąż głębokiej w iedzy a gorącej m iłości s p ra w publicznych, k tó re m u zaw dzięczać m usim y przy jście do sk u tk u , w w y m ag an y ch w a ru n k a c h , r e s ta u r a c ji staro ży tn eg o g m ach u S ukiennic, M ę­ żem ty m był p rezy d ent K ra k o w a , dr. Jó zef D ietl, zn a n y ja k o p o w a g a n a u k o w a w św iecie le k a rsk im .

N ik tb y może nie przyp u szczał, ile trud ów k oszto w ały p race przygotow aw cze do dzisiejszej re s ta u ra c ji, ile pośw ięciły czasu w szy stk ie niem al w y b itn e osobistości w o byw atelstw ie i nauce, ilu

Cytaty

Powiązane dokumenty

wania Towarzystwa Naukowego Krakowskiego. Towarzystwo było wtedy ściśle związane z Uniwersytetem Krakowskim. Przez pierwszych kilkanaście lat Towarzystwo odby­.. wało

tyki Schultza i Zadań do tłómaczenia ułożonych przez Dr. Podług gramatyki Dr. Z czy tanki dla niższych klas szkół średnich Tom I.. „IIpocB'iäTM“) czj7tanie,

m 164 m InWenTARZ ARCHIWUM JeLeńSKICH m J.[an] Jeleński starosta mozyrski, pisarz dekretowy  WKL do „Justeleńki” żony, sta- rościny mozyrskiej, Kolno 15  VI  1790,

Rachunkowość jest tym systemem, który dostarcza informacji historycznych o dochodach i wydatkach związanych z programami (zadaniami). W odniesieniu do planowania budżetowego,

Variability in aeolian sediment transport rates due to varying wind speed but also due to varying supply limiting parameters in space and time influences erosion,

Już w pierwszych tygodniach życia dziecko nawiązuje kontakt z matką przez wpatrywanie się w nią, „wodzenie wzrokiem”.. Częściej patrzymy na drugą osobę,

Taka więź opiera się na bezinteresow nym darze z siebie samego, co jest możliwe tylko przez zjednoczenie się z Chrystusem , który stał się dla nas bezinteresow nym

łow itą opieką C ypriana Brzostowskiego, wielkiego czciciela św. na zabezpieczenie klejnotów katedralnych, a przede w szystkim relikw ii św. depozytu, w ydaje