• Nie Znaleziono Wyników

Sybir : dramat narodowy w 4-ech aktach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sybir : dramat narodowy w 4-ech aktach"

Copied!
128
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

J.MASKOFF

(6)
(7)
(8)

O D B ITO W D RU K A RN I „S Ł O W A P O L S K IE G O “ W E L W O W IE PO D ZA RZĄ D EM J. Z I E M B I Ń S K I E G O * - - ... — - = = MCMIII.

(9)

---S Y B I R

D R A M A T N A R O D O W Y W T E C H

A K T A C H P R Z E Z J Ó Z E F A M A-

S K O F F A (A U TO RA „T A M T E G O “).

(10)

AKT I E T A P E M . * A K T II U G U B E R N A -

TORSZY. «• AKT III W TRAKTIRZE. « AKT IV

(11)

-OSOBY:

PIO T R S T E P ANO W IC Z A K SA K Ó W , g u b ern a to r. A N E M PO D IST W A S IL JE W IC Z T A R A S Ó W , d y re k to r

w ięzienia.

Ż O S IE J G R Y G O R JE W IC Z A N IU C ZK IN O W .

F A D IE J P A W Ł O W IC Z PR O S K U R Ó W , oficer e ta p o w y . MAKAR, bro d iag a.

IW A N IW ANO W IC Z , u rzędnik. A LO SZA .

BU K A SZK A .

ELIK A N ID , w łaściciel trak ty ern i. M UZYK. SZ U R A \ _ u . FO N IA | S y b ’raCy- MA R U SI A. U N T E R O F IC E R . W A R Ł A M O W . ŻO ŁN IERZ. SO Ł D A T . M ARFA G A W R Y Ł Ó W N A . SO N IA I . . , I JeJ z 1 m ałżeństw a. P IE R W S Z A d am a sybirska. D R U G A d am a sy b irsk a . 1 K U PC O W A . 2 K U P C O W A .

(12)

A N C Y PA . ŻARSKI. HR. LIPSK I. S T A N IS Ł A W PO D CZA SK I. A L F O N S PO D C ZA SK I. JÓ Z E F K IN IE W IC Z. S T A Ś W ILG O C K I. Z O FIA ZD A N O W SK A . KAROLINA S T A N IS Z E W S K A . Z Y G M U N T Ó W A S IE R A K O W SK A . S T A Ś . JÓ ZIO . JU L C IA . 1 C H ŁO PK A . 2 C H Ł O PK A . W AR JA T K A . W Y G N A Ń C Y - - C H ŁO PI L IT E W S C Y - SO ŁD A CI — JE M SZ C Z Y K I - KOZACY — C H ŁO PI I CH ŁO PK I SY BIRSCY .

(13)

AKT I.

ETAP.

Scena p rz e d sta w ia placyk przed etapem . Po lew ej s tro n ie o stro k ó ł, w y ­ so k a p a lisad a o stro z ak o ń czo n a — b ram ka w ja zd o w a zam knięta. Po p r a ­ w ej p lacu p ie rw szy dom ek etapnojo oficera, n isk i o d ach u szp iczasty m , jed n em o k n ie i drzw iach ta k n isk ich , iż sch y lać się należy, gdy się p rzez nie w chodzi. P rzed dom kiem pod oknem ław eczk a. D om ek je s t p o m alow any cały n a ja s n o ­ n ie b ie sk o , d a ch i drzwi n a różow o. Za dom kiem p lac d ru g i, u k o sem do w idza s z o p a bez okien z szero k o o tw a rtą ś c ia n ą bez drzw i. W ew nątrz w idać po d ścia n a m i rz ą d d rew n ian y ch pu łek sp ad zisty ch , na k tó ry ch u k ła d a ją się w ię­ źniow ie. W szopie błoto i w ielkie n iech lu jstw o . Po za p a lisa d ą w idać je d n o b e zlistn e drzew o i w id n o k rą g sza ry , chm urny, stra sz n y . P rzy p o d n ie sien iu z a ­ słony A lo sza siedzi n a ław eczce sk u lo n y w o bdartym m u n d u rze i p atrzy sm u ­ tn ie p rz e d siebie. J e s t to d ość m łody je sz c z e so łd at, cichy i p o k o rn y . Po chw ili ro z le g a się n o sow y g łos P ro sk u ró w a z dom u. O bok sto i sam o w a r n a ziem i.

SCEN A PIERWSZA.

P R O S K U R Ó W . A losza!

A LO SZA z ry w ając się. Słu-

sz a ju s W a sz e W y so k o - b łahorodje!

P R O S K U R Ó W . P a s ta w sa m o w a r!

A LO SZA . S łu sz a ju s W a sz e W y s o k o b la h o ro d je ! Zaczyna

k rz ą ta ć się koło s am o w a ra , w re sz c ie zd ejm u je b u t i u ży w a go z am iast m ieszk a.

P R O S K U R O W Staje n a p ro g u dom u, je s t ro zczo ch ran y , o b d arty , m a p ierze w e w ło sac h i b ru d n ą szy n el oficerską, zarzu c o n ą n a k o szu lę. CztOŻ tv su k in s y n ? czaj u niet? h a ?

A LO SZA . Z araz będzie czaj... ja ju ż i b u tem ... i ot... P R O S K U R Ó W . W ro sz ! ty spał... ty w sio d u m asz... a

d u m a n ia p rz y n ale żą grafom albo oficerom a nie soł- d atom ... m ieczty to fiłosow ja, a od czego ty pra- ch fo st ? ty filozofom nie był. Poniał ?

A L O SZ A . P oniał W a s z e W y so k o b la h o ro d je !

Milczenie. A losza ! pra-A LO SZpra-A p r o s k u r ó w. c h w o st ty k a k °J'! A1°

(14)

-PR O S K U R Ó W . Bo jeśli ty p o g a ń sk a rożo będ ziesz m y ­ śleć... ot... d u m ać, cztoż zo stan ie się m nie? czto j a będ ę robił cały dzień ? No, p rz y p u ść m y n apije się czaju , p re k ra sn o — no, p rz y p u ść m y poig raju na gi­ tarze, p r e k r a s n o — no, p rz y p u ść m y zferlak u ru ję m am - zel D itrich,: p re k ra sn o — no, a re sz ta ? T rz e b a m y ­ śleć.. trz e b a d u m ać... n a d a c a rsk o m o pofiłozofow ać... a ja k ty i ja ... ta k ju ż g a łu b c z y k nie m o żn a. Ja w o t w a ż n a figura, a ty czto? a b isja n a m ałpa. S ia d a n a ław eczce.

T a k ju ż było od stw o rz e n ia św iata , b yły oficery i sołdatyszki. W a ż n y ja lica i m iełocz. Ot, ja k dziesięć rubli, a sy g n a ta i m iedna kap iejk a — ty A losza ka- piejka, a ja ot asy g n a ta . ziewa. B o h !., k a k a ja sk u k a ... o t; m o rd a od z iew an ia rozciągnęła się ja k czort zna-je t CZtO ! Do A Joszy, któ ry k ra ł m iotłę a k iero w ał się do szo p y . T y

k u d a ?

A LO SZA . S tra sz n e błoto w etapie po o statniej p a rty i. C hciał p o d m ieść a to...

P R O S K U R Ó W . A s ta w ! nie n u ż n o nam nie p ry k a zan o , żeb y w etapie błota nie było. Ja k nie p ry k a z a n o od w ie rh u to m y w inni sam i ż a d n y c h n o w o sti nie die- łat. T y so łd a ty ń k a i m ałczy, ja choć oficer a tak i sa m sw oim urnom niczego nie zrobię... B łoto w e ta ­ pie, robaki, cztoż... p ry k a z u nie było czto b y błoto WOn... tak p u st ostaniełtsia. P o chw ili do A loszy, k tó ry w z iął

z szopy k u b eł i sze d ł za p a lisad ę po w odę. T y k u d a ?

A LO SZA . W o d y w etap W a sz e W y so k o b łah o ro d je. P R O S K U R Ó W . N u... w o d y m o żn a, w p ry k azie je st,

czto b y Woda b yła... no idź... Zam yka oczy i ziew a. A lo sza chce iść.

P R O S K U R Ó W n a g ie . T y k u d a . A LO SZA . W o d y do etap u .

P R O S K U R Ó W . Piźniej, a stań sia, ja b u d u filozofow ać... ta k ty h u ż a k słu szaj, cztoż, no, da... m nie chciało się fiłozofow at a ty słu ch aj.

(15)

A LO SZA z rezy g n acy ą sta w ia kubeł na ziem ię. SłUSZajlł W a s z e

W y s o k o b ła h o ro d je !

P R O S K U R Ó W . T a k ... w ot... Z aczem ot w S y b irje ta- koje szare niebo ? h a, nie z n a je sz ? nie z n a jesz ?

U ry w a, ziew a, zam yka oczy — po chw ili. No, SL C Z tO ty

nagO-tow ał? h a ? K olacja eto toże fiłozofja... jeść... cztoż? u czełow ieka ro zu m a po tem b riucho.

A LO SZA . K ru p y W a sz e W y so k o b łah o ro d je i leniw yje szczy.

PR O S K U R Ó W . Ot u ż ja drugi ro k trz y ra z y dnia jem len iw y je szczy i k ru p y . A z m ia sta nic nie p rz y ­ nieśli ?

A LO SZA . N ic... m oże będzie szła dziś p a rtja n ieszcza- stn y c h i co z m iasta dla nich podniosą.

P R O S K U R Ó W . P rzy jd zie partja?

A LOSZA. J a ta k sfyszał W a sz e W y so k o b łah o ro d je . P R O S K U R Ó W . Oo, ta k ład n o ... m oże co i d o brego się

zd arzy ... Z iew a i p rz e ciąg a się. AloSZa, daj g ita rę! A lo sza chce

iść do domu. T y k u d a? A LO SZA . G itara...

P R O S K U R Ó W . A ch ! da! no idź!

A L O SZ A . W ch o d zi do dom u, w id ać p rzez okno ja k odczepia g ita rę . P rzez ten czas P ro sk u ró w ziew a, zam yka oczy i mówi.

P R O S K U R Ó W . Ot s k u k a ! N agle krzyczy przeraźliw y m głosenf.

P ry w ied i D ik u s z k u !

A LO SZA , z dom u. Siej czas W a sz e W y so k o b ła h o ro d je ! P ro sk u ró w siedzi z zam kniętem i oczam i. A lo sza w y chodzi z dom u, niesie s ta r ą g ita rę n a różow ej w stąż c e i p ro w ad zi obrzydliw ego p arszy w eg o psa.

A LO SZA . W o t D ik u s z k a !

P R O S K U R Ó W do p sa . Z d ra stw u j braticz ! ła d n a kun d la?., n u cztoż diełat? k u n d la., parszj^w aja... ot S ybirak... ot k o ren n y j S y b irak ... sad is da. d0 A lo szy . T y k u d a ?

A LO SZA . W a s z a W y so k o b ła h o ro d ie w etapie n ary się połam ały... n u ż n o n ap raw ić... to ja k p rz y jd ą nieszcza- stni, będ ą na ziem i leżeć.

(16)

leży? h a ? czto ? a ot i u D ikuszki d u sz a ja k u cze- łow ieka, cztoż? n a ry połam ali... czort z niem i... A u ciebie w pry k azie je s t czto b y p o łam an e n a ry n a p ra ­ w iać ? Niet! tak z o s ta w ! Z aczem połam ali!

A LO SZA . P a rtja była d u ż a W a sz e W y so k o b ła h o ro d je... było 70 człow ieka a w etapie m iejsca n a 40.

P R O S K U R Ó W . N u ta k co ? ot u m nie w głow ie filo­ zof! j n a czterdzieści ludzi a ot siedzi w jed n ej g ło ­ w ie. T a k i u nich niech tak będzie. C zto ? h a ?

Di-k u s z Di-k a ? B rzdąDi-ka n a g ita rz e . — A lo sza Di-k rz ą ta się Di-koło sam o w a ra .

P R O S K U R Ó W próbuje śpiewać.

R azdiali sa m n o j ty dolja...

G ru st! pieczal łask u ... Nagie A lo s z a ! A LO SZA . S lu sz a ju sz W a sz e W y s o k o b ła h o ro d je ! PR O S K U R Ó W . U m ienja p iękny głos, h a ?

A LO SZA bez e n tu zjazm u . C zudnyj głos W a sz e W y so k o b ła ­ horo d je ! P R O S K U R Ó W śpiew a: K ak p rijatno W w ieczer m ajski R um ja m ajsk i W czaj k itajsk ij P o — o — o — d lew et!

H a ? c z to ? D ik u szk a? n u , czto robić... ra m u niet A losza.

A L O SZA . W a s z e W y so k o b ła h o ro d je ? P R O S K U R Ó W . P ie j! czo rt la g u s z k o j;

A LO SZA . S łu sz a ju sz W a sz e W y so k o b łah o ro d je ? zamyka

oczy i ja k a u to m a t śpiew a. — P ro sk u ró w g ra n a g itarze.

A LO SZA . C zort z laguszkoj ra z sa ż d ał Sidia n a igołkie

E j ja z ro d u nie w idał .Tewreja w jałm orkie. P R O S K U R Ó W . Pry g a j ! p r y g a j!

A LO SZA z zam kniętem i oczam i, nie zm ien iając w y razu tw arzy , ta ń c zy , p o d czas gdy P ro sk u ró w gra.

(17)

PR O S K U R Ó W do p sa. N u, p atrz D ik u szk a — k a k a ja eto Świnia. . ot pry g ajet... pry g ajet... jeślib y ja D ikusz- kie sk azy ł p ry g aj... ot siedit... A ot czełow iek, p ry g a ­ je t a so b a c z k a siedit. A losza p re sta ń ... h a ... p atrz... m ów ię tiebie p ry g a j! p ry g ajesz. . kto zw ierz? H a ! pofiłozofiruj, kto zw ie rz! N u, p ry g aj... a nie, to

W m o r d u . . . Z am ierza się g ita rą . — A lo sza au to m aty czn ie z ab iera się do ta ń c a — nag le dzw onek ro zleg a się u b ram y i słychać p rzeciąg ły krzyk.

Ha ! a ! a !

P R O S K U R O W . Ki CZ O rt ? A losza o tw iera bram ę, u k a zu je się B rodiaga.

SCENA DRUGA.

B R O D I A G A n a p ro g u do A loszy

B ro d ia g a !

A L O S Z A zw raca się do P ro sk u ro w a .

W a s z a W y so k o b ła h o ro d je ? CIŻ — BRODIAGA.

B rodiaga ! P ro sk u ro w w z ru sz a ra - B ro d iag a je s t ju ż siw iejący m ężczy- m ionam i obojętnie i b rzd ąk a n a g itarze, z n a , w y so k i, ch udy i zg arb io n y —

, • • . , . . . B ro d ia g a w chodzi i k łan ia się po woj-o dziany je s t dziw acznie w rwoj-ozm

ai-te g o ro d zaju odzież — czapkę sp ra - sk o w em u P ro sk u ró w i.

w nika — bard zo b ru d n y i o b erw an y BRODIAGA. Im ieju C Z e S t j a ­ m ow i cicho, półsłów kam i - tylko w ić się W a sz e W y so k o -oczy m u g ra ją gw ałto w n ie pod z su - , . ,

n ietem i brw iam i. błagOrodie !

P R O S K U R Ó W p atrzy n a niego o- spaie. C zego w am trzeb a?

BRODIAGA. J a p rzy ch o d zę prosić, czto b y w y m ien ja aresztow ali.

P R O S K U R Ó W . C ztoż, tego ro k u ta k w cześn ie ? BRODIAGA. U ża sz n o chołodno nadojelo w łóczyć się. P R O S K U R Ó W . T y był ju ż u m nie? h a?

BRODIAGA. D a, w przeszłym ro k u ... w późnej jesien i... ot ju ż d rzew o liście straciło... w y m nie aresz to w ali... ja u b ijca M akrim ow icza... da...

P R O S K U R Ó W . A h a! d a ! d a ! no c ó ż ., g d zieś m nie ciebie teraz are sz to w a ć, m iejsca nie m a gdzie ciebie trzy m ać, idź, pogułaj je sz cze tro ch ę, a potem ja w się. B R O D IA G A u p arcie. C hłodno ju ż ... chcę do tu rm y .

(18)

P R O S K U R Ó W . Idź p r ó c z !

BRO DIAGA ja k w yżej. A restujtie m ienia !

P R O S K U R Ó W coraz gw ałto w n iej. M nie nie chce s i ę ! BRODIAGA. A restu jtie m ienia !

P R O S K U R Ó W . M nie nie chce się! o t D ik u szk a — sm a- t r i ! d u ra k k a k o j ! J a będ ę je g o trz y m ać, żyw ić, d aw a ć z n ać sp ra w n ik o w i i całe k o m ed je z nim łam ać... idź k c z o r tu — p rzy ch o d ź ja k będzie p a rtja, p ó jd zie sz z niem i razem .

BRODIAGA. Ja g łodny — u m nie nogi w e krw i, ja się Stąd nie ru szę. S iad a n a ław ce obok P ro sk u ro w a .

P R O S K U R Ó W p atrzy n a niego — chw ilę m ierzą się oczam i, o g a rn ia go lęk, w re sz c ie w sta je , p lu je i m ów i do p sa . P ajdi D ik u szk a ! p U S t !

s ie d it! eto t m ierżaw iec o d in ! n ap lew at nam n a n iew o !

P rze c h o d zą c kopie sam o w a r, k tó ry się p rz e w ra ca i w o d a w ylew a. A lO S Za ! C Z a j ! O dchodzi do dom u.

SCENA TRZECIA.

A L O S Z A zabiera się do sam owara,

po ch w ili p a trz y n a B rodiagę, k tó ry

A L O SZ A — BRODIAGA. ^ zi z P ^ ^ ię te m i oczami. W y k to ren raz uciekli ?

B R O D I A G A nie otwierając oczów.

P ię tn a s ty ! A L O SZ A . W ile lat?

BRODIAGA ja k w yżej. W d w a d z ie ś c ia !

A LO SZA . M a ła d ie c ! a czem że w y te raz byli ? BRODIAGA. H orodniczym .

A L O SZ A . A p rze d tem ?

BRO DIAGA. Ja był strap c zy m , d ieńszczykiem , p ry s ta - w em , felczerem , n a w e t popem .

A L O SZA . Nie u że...

BRODIAGA. D a... da... C hw ila m ilczenia.

A LO SZA . W y na w io sn ę z n ó w z tu rm y uciekniecie ? BRODIAGA. N a d ie ju ś ! K akże ? ja b y z w io sn ą nie w y ­

trzy m ał w turm ie. S o łn y szk o ... las szum i, ciągnie... p a c h n ie da w drogę — jesien ią, zim ą, sm u tn o za tu rm ą — ot — n a w y k ła dusza.

(19)

A LO SZA . No, a pałki?

BRODIAGA. P ry w y k ł... n a p le w a t! Po chw ili p a trz ą c n a A loszę.

T y p ro sto zw ierzę nie c z ło w ie k ! A L O SZ A . Za czem b ra t ? za czem ?

B RODIAGA. K akże ? T y w o t słu ży sz ? ty ilot n a tyle let? sołdat... szy n e l n a grzbiecie i w aru j ja k so b ak a... w sty d n o ! rzu ć szy n el - - u dieraj w les, w skały, w św ięte B ajkalskie w o d y ... sw o b o d a... życie... o!

W y ciąg a przed siebie ręce.

A L O SZA . K akże? M nie sąd z o n o słu ży ć... p ry k azan o ... nie m o ż n a inaczej.

BRODIAGA. T u m a n ty ! tu m a n ! gdzie ten, kto p ry k a - zy w a je t ? car ? h a, h a ! B atiu sz k a car ? da on i nie w ie czto jak i d u ra k b u tem s a m o w a r ro zd m u c h u je... ta w m o rd u od oficera bierze... i m ęczy się w s z y ­ neli... Z a czem ty caro w i p o trzeb n y , co ?

A LO SZA . Boh dał je m u w łasP , m oc, p otęgę, siłę —■ nam słu ch ać trzeba.

BRODIAGA. A B ogu kto dał w ła st’ ? i siłę, h a ? Po ch w ili z p o g a rd ą . T u m a n , tu m an .

A LO SZA . D a... w y u ż u bijca... to w am w sz y stk o jedno, w y z B ogiem w niezgodzie i z carem b a tiu sz k ą i z p ra w e m . U w a s k re w n a d u szy , ale ja choć soł- d a ty sz k a ale c z y sty i p raw . W y w iern o nie tylko* M ak ry m o w icza ubili... u w a s w ięcej ofiar n a du szy . B RODIAGA szyderczo. N ad ieju ś... k ak ucieknę z tu rm y

trz e b a żyć... lasem jed zie kupiec... p a s na nim tłu sty od pieniędzy... cztoż kupiec? ży ru , tłu szczu k u p a — g d zie u niego du sza... w łob go k aw ałk iem żelaza i k u p c a niet a ruble m o je ! Ot i żyć m ogę... i soł- n y sz k o św ieci a grzeje... las szum i, p ta sz y n a śp iew a... a kupiec? żyr, tłuszcz... w o t liście lecą... lecą... k u p a cała... p o k ry ły ... d a !

A L O SZ A . J a b y nie m ógł zab ić człow ieka.

BRODIAGA. P o czekaj brat... ciebie kiedy u biją. — N a św iecie zabit! n ad a, jeśli nie ch cesz, a b y ciebie zabili...

(20)

da... d a!.. P o ch w ili. U ciebie trochę chleba jest?

Po chw ili. J a ja k głodny to i za chleb zabić gotów . A LO SZA d o b y w ając z zap azu ch y chleb razow y. Ja Ostatnim k a w a ł­

kiem z g łodnym się podzielę.

BRO DIAGA bierze chleb. T u m a n ty, tu m a n ! D zw onek u bram y i w ołanie. H a... a... a !..

A LO SZA . H a... a... a !..

SCENA CZW ARTA.

M ARUSIA. My

z podar­

kami dla

nieszczast-A L O SZ nieszczast-A — B R O D I nieszczast-A G nieszczast-A — A r o c 7 a p * • •

IW A N I W A N O W I C Z IW A - T m M n u /T r y NO W - M A RU SIA - SZ U - ^ 1 W A N 0 W ICZ. Pą FO N IA w iem y, no, p a ity a idzie, m y ch cem y p ro ­ sić F a d ie ja P aw ło w icza, cz to b y pazw olił złożyć p o d ark i n a sw o je ręce. A LO SZA . W e jd ź c ie! W ch o d zą. Iw an Iw anow icz u b ra n y w g alow y

m u n d u r i białe rękaw iczki — n a w ierzch u b aran k o w e fu tro , n iesie n a tacy p ie ro g — n a p ie ro g u leży tro ch ę sre b rn e j m onety. Iw an Iw anow icz je s t bie­ dnym pok o rn y m urzędnikiem . M aru sia s ta r a ch ło p k a sy b ira cz k a , odziana w k o żu ch i w y so k ie buty, trzy m a n a ta le rz u p ierog. S z u ra i F o n ia, chłopi sy b irsc y odzian i ciepło ale bied n ie — k ażdy m a talerz z jedzeniem .

IW A N IW A N O W IC Z . Pam iłujte... m o żn a zo b aczy ć F a ­ dieja P a w ło w icza ?

A LO SZA po chw ili, sk ro b ią c się w głow ę. Ot... ja Wam prOStO

p o w ie m Iw anie Iw anow iczu... jeśli u w a s ru m ja m a j ­ ski w kieszeni jest, dobrze... ja w a s pow io d ę k ’ Bła- horodji... a jeśli u w a s r u m u nietna, tak batiuszki lepiej idźcie do domu.

IW A N IW A N O W IC Z . Jak że... p am iłu jte... ru m je st. P Onia ! W y j m i j ru m Z kieszeni. F o n ia w y jm u je Iw an o w i b u telkę ru m u z kieszeni.

M A RUSIA. Idź g a łu b c zy k A losza... daj je m u b u telkę... niech on pozw oli nam po m ó d z n iesz czastn y m . Ja u p iekła dziś św ieże pierogi z k a p u stą ... a ot F o n ia

(21)

m a chleb i tro ch ę m asła... po p arę k opiejek też p oło­ żyli m y n a talerzach . P o p ro ś F a d ie ja P aw ło w icza, niech n am w sk a ż e kto w p a rty i sam oj n ie sz c z a stn y j. A L O SZA . Oni w sz y sc y n ie s z c z a s tn y ! ś n ie g lekko pada.

M A RU SIA . D a... d a ! B oh m ó j! D aleko idą... ot... co o jcz y zn ę p ostradali, w sz y stk o —- oni tam p o d o b n o podnieśli b u n t... w ołnienje.

A LO SZA . D a — eto stra sz n o je p rz e stę p stw o ... b u n t przeciw ca ru — car spraw iedliw ie karze.

M ARUSIA. D a ! da ! ty p ra w g a lu b c z y k — no cztoż • — oni n ie szczatsn y ... głodni... da chłodno... w o t śn ieg — p ierw y j śnieg.

IW A N IW A N O W IC Z . Idź ! h o łu b czy k idź !

A LO SZA . D a m ien ja ich żal... s tra sz n o żal... ot se rce się k raje ja k p atrzę... no ale b u n t, w o łn ien je nie... nie...

O dchodzi do dom ku.

IW A N IW A N O W IC Z . A jeśli F adiej P aw ło w ic z, zech ce w ziąć sobie p ieniądze?

M A RU SIA . H a ! p u st ! niech bierze... pierogi niech choć OStawi dla b ied n y ch w oknie p o ja w ia się P ro sk u ró w .

P R O S K U R Ó W . N u czto? czto w a m p o trzeb a?

IW A N IW A N O W IC Z z ukłonem . F adiej P aw łow icz... m y ot z p o d ark am i dla partji. Ja Iw an Iw an o w icz Iw an o w , z p o czty , w y m ienja uznali ? niet ? P a rtja idzie n o w a , w ięc m y po d a w n e m u sy b irsk ie m u z w y c z a ju z p o ­ darkam i — u m nie dziś im ieniny, ta k ja m u n d u r n a ­ dział i z pierogiem i datkiem U n ieszcza stn y m ... M ARUSIA. A ja ot z k a p u stą i z kopiejkam i.

P R O S K U R Ó W . N u ładno, ład n o ! A losza odbierz p o ­ darki i p o sta w w sieni... Ja k p a rtja przyjdzie to m o ­ żecie WejŚĆ n a dziedziniec. A lo sza odb iera talerze i w nosi do

dom u. T e ra z idźcie p r ó c z !

W S Z Y S C Y co fają się do bram y. S p asib o F ad iej P aw ło w icz...

spasibo..^

PR Ó SK U R Ó W . A lo s z a ! c z a j ! o d ty k a w oknie b u telkę rum u i w ąch a. R um jam a jsk ij ! P o d śp ie w u je.

(22)

R um jam ajsk ij W czaj kitajsk ij...

dum — d u m — d u m !

Słychać dzw onki. P ro sk u ró w zam yka okno. — D zw onki się p rzy b liżają, sły ch ać tę te n t koni i w ołanie : H a 1 a I a!

SC EN A PIĄTA.

JE M SZ C Z Y K do chłopów. Bie-re-giś.

BRODIAGA — A LO SZA — ANIUCf KIN do Aloszy- Re- PR O S K U R Ó W - A N IU

-CZKIN — IW A N O W IC Z — bitki p rzy m o co w an y . — J e s t to

M A RU SIA — CH ŁO PI prześliczn y m łody chłopiec w czer-kieskim m u n d u rze, la t 22, o białej

f . . , , . , tw arzyczce i ślicznych szafirow ych

co fa ją się n a bok — A lo sza o tw ie ra w ., , . . . J

, , oczach. W ąsiki zaledw ie się

nu-bram ę - w p a d a zap rzężo n a k ib itk a szczają; b ru c h y n iezm iernie w jed n eg o ko m a z w y so k ą h o ło b lą m alow nicze i estety czn e _ m ie sza _

m alo w an ą — n a kozie jem szczy k o- t

, . , , J J n in a k o ta z gołęb iem — chw ilam i

dzian y w g ru b ą sukm anę — n a kibitce, • , , . ,

, . , . A . ’ w zrok m arzący, ja k u d ziecka, to trzy m ając się jam szczy k a, sied zi A niu- - , • • . . , ,

„ . . 7 . . . . , „ , zn o w krw io żerczy , ]akby podnie-czkin. Z ajeżd żają przed dom ek P ro sk u - ,, . . . . . . .

, eony chorobliwie — odziany ciepło, rowa, który w ypada na ganek, usiłując

zap iąć p o rząd n iejszy m u n d u r. A N IU C ZK IN szybko. G dzie etap n y j oficer?

A LO SZA . Siej czas b u d iet jaw itsia. Idzie do dom u.

BRODIAGA w sta je i pod ch o d zi do A niuczkina. W a S Z e W y so k o -

błahorodje?

A N IU C Z K IN . C zego?

BRODIAGA. P o k o rn iejsze p ro szu ... im ieju czest j a ­ w itsia...

A N IU CZK IN . Po k a k o m u diełu ?

BRODIAGA. Ja b ro d iag a... ubił tem u d w ad zieścia lat sw e g o p a n a M akrim ow icza... uciekł z k ato rg i p ię tn a ­ ście razy ... teraz zim a, do tu rm y ch o czetsia n u żn o a r e s to w a t!

AN IU CZK IN . P o c z e k a j!

BRODIAGA. W a sz e W y so k o b łah o ro d je... ANIU CZK IN gw ałtow nie. P oczekaj !

(23)

BRODIAGA zły mrucząc. Ja ubił M akrym ow icza.

A N IU CZK IN z pasją. A ja ciebie zabiję, ja k b ęd ziesz odpow iadał. W o n ! bijąc w e drzw i bu tem C ztoż eto? nikogo n i e m a ? drzw i się o tw ierają, w ychodzi P ro sk u ro w , za nim A losza.

P R O S K U R Ó W . P rastitie... no ja zd rz e m n ą ł się — tyle p racy ...

A N IU CZK IN . D a, da! zn a ju ... no nie w tern rzecz. — J a w iodę p artję... ja ich w yprzedził... ja m am do w a s in teres !

P R O S K U R O W . A lo s z a ! p o sta w sa m o w a r, p ro sz ę w ko- m n atu ... u m nie ot tam ja m a jsk i św ieży.

A N IU CZK IN . Niet, niet, u m ie n ja c z a su niem a. Ja do w a s z prośbą.

P R O S K U R Ó W . Pam iłujtie... pow iedzcie o co chodzi. AN IU CZK IN bijąc się szpicrutą po ostrogach. W y tu te jsz y , S y ­

b ira k ?

P R O S K U R Ó W . Ja ? k ak że? ja iż T o rż k a rodem — T a - rżok, sław n e m iasto... tam 43 m o n a ste ry — ja p o ­ p adłem ot n a S ybir w e ta p n a w o oficera... no, to dla m ienja m ęka... ja człow iek u c z o n y u m ien ja w goło- w ie fiłozofij n a 4 0 ludzi... a ja m u szę n a etapie siedzieć.

N A IU C Z K IN . D a — to nieprzyjem nie. T a k ja rad, że ja n a w a s popadł, bo w y m nie łatw iej zro zu m iecie. Ja P e te rsb u rsz c z y k ... Żosiej G rygorjew icz A niuczkin pazw oltie p o zn ak o m itsia.

P R O S K U R Ó W . Ja F adiej P aw łow icz P ro sk u ro w ... no... p oczek ajcie, ja był d w a łata tem u w P e te rsb u rg u i tam często b y w ał na L itejnom p rospekcie, u R óży S tie p a n o w n y M onczałow ej... O na często opo w iad ała o Z o sjeju G ry g o rjew iczu ... O na była w nim w lu - b ło n a do bzika, o n a zw ała go ig ru szk o j... h a ?

ANIU CZK IN . A to — ja !

P R O S K U R Ó W . P om iłujtie... eto w y ! T a m w P e te rs ­ b u rg u w sie d am y były z ak o c h a n e w w a s ja k w ar- jatk i... T a k ij m ołodeńkij a tyle ofiar, no... no ! eto

(24)

w y ! I k ak że w y ta k p artje w odzicie, takoj don- ż u a n ?

A N IU CZK IN . C zto zd iełat? słu ż b a — n ie w o la ! O d k o ­ m en d ero w ali do P olszy... ja o k azałsia dzielnie, ta k tra n sp o rt m nie zdali. A! a ! w p ie rw y c h trzeb a na szczo t dieła -—■ K ' w a m p ry k az... E to ż u rn a ły

w yjm uje z zan a d rz a plikę dzienników . Je d en dla WaS... tU a r ty ­ kuł... ot... K atk o w a... W y m usicie ten arty k u ł czytać m iejscow ej ludności, żeb y oni spotykali ssy ln y c h ja k p rzy n ależy ... tu oto je st, że P olacy nio są za so b ą p o ­ żogę i m o rd — ciem nej sw o ło czy — trz e b a m ów ić p ro sta , że P o lak ó w za to w ysłali bo ru sk ich w y rzy - nali i ru sk ie kobiety bezcześcili... da... a co ro z u ­ m n iejszym , to trz a pow iedzieć, że g d y b y nie b u n t u P o lak ó w b y łab y ju ż k o n sty tu c ja i zn aczen ie szlachty b y się podniosło.

P R O S K U R Ó W . N o... pom iłujtie...

ANIUCZKIN gw ałtow nie. T u ta j p ry k a z i m ą d ry p ry k az.

L u d po drodze w ielk o d u szn ie p o d ejm u je ssy ln y ch , podnosi p rezen ty . Oni so b ą lud b u n tu ją , trz e b a o sła­ bić to w rażen ie. Oni idą głodne i chorzy, to lud się lituje. W y F ad iej... P iotr....

P R O S K U R Ó W . P aw łow icz...

ANIUCZKIN. P a r d o n s ! W y , F adiej P aw ło w iczu , p o ­ w inni arty k u ły K atk o w a im czy tać a w sz y stk o będzie do b rze... i p o d ark ó w nie pozw olić p o d a w a ć . — G nać w o n ! po chw ili. N o... a tera z... m oja w ła sn a sp raw a... z uśmiechem. E to intim noje dieło...

P R O S K U R Ó W zachw ycony. K obieta? ANIU CZK IN . D a... k obieta! P R O S K U R Ó W . W y w lublon ?

A N IU CZK IN rozm arzony. D o s z a le ń s tw a !

P R O S K U R Ó W . W P e te rsb u rg u ? w R óży S tiep an o w e j M onczołow ej, h a ?

A N IU CZK IN g w ałto w n ie. N ap lew at m nie n a R o z u ! czto

(25)

o n a ! ot m ałpa... d u rn a k ak a ja... niet! ja w lublon w k ra sa w ic y ... ot... cud... pro sto .

P R O S K U R Ó W . G dzież on a?

ANIU CZKIN. E to Polaczka... k a k a ja Z d an o w sk aja. P R O S K U R Ó W . K ato rżn ica ?

ANIUCZKIN. N iet — m ą ż jej zesłan y ... O na idzie za nim dobrow olnie... z nim i z dziećm i... troje m a ­ łych... k ry c zu t... no... niczew o... m atk a p ro sto anioł...

nagie. Jej B ohu... nie w y d z ie r ż u !

P R O S K U R Ó W . D a, d a! w y z a w sz e Zosiej G ry g o rje- w icz mieli e k stra tiem p eram en t. Mnie d am y w P e ­ te rsb u rg u opow iadały.

A N IU CZK IN coraz gorzej. C ztoż n a p le w a t n a eti dam y... to sz y m p an zee m arty szk i n ap rzeciw Z d an o w sk o j...

Po chwili. Jakie ciało m usi być u tej kobiety. Ja wi- cliał tylko jej szyję k a k o n a m yłaś n a etapie... Boh m ój... nie w y d z ie rż u :

P R O S K U R Ó W . J a w a s ro zu m iem ! A to ja sam jeszcze w T arżk ie... w k o ch ałem się ta k sam o... to była k u ­ ch a rk a u p o p a p rzy m o n asterze. K u c h a rk a a u m n a , m ąd ra, sz y k o w n a... ot filo z o fk a ! J a jej co dnia róże do k u ch n i rzucał, Ja toże sen ty m e n t rozum iem . A LO SZA podchodzi do P ro sk u ro w a . W a sz e W y so k o b łah o ro -

dje... jeśli p a rtja idzie, ta k trzeb a ch y b a im n ary do sp a n ia n arządzić.

PR O S K U R Ó W . P aszo ł p ró cz! p ry k a z a niet... niech śpią n a ziem i do A n iuczkina p rz e w ra ca ją c oczy. Ach, da! i U

m ienia serce ja k u p ta k a ... Ja oczeń łatw o się k o ­ cham .

ANIU CZK IN. T a k w ot... Z d a n o w sk a ja nie w ie n aw et, co ja się w niej rozkochał. Ja p artję w ieł z K ijow a P rzez P ołtaw ę i C harków . O na zaś w P enzie n a s d o g n ała p erek ład n ą. G dym ją zobaczył, jak b y m w łeb dostał. Ja do niej p o d ch o d zę łask aw ie, ale o n a m ężem i dziećm i zajęta, nie widzi. No, ju ż takie dziś m oje n e rw n e rozpołożenie, że w olę, żeb y albo m nie o d trą ­

(26)

ciła, albo niech aj m nie czorci p o rw ą. T a k do w a s pro śb a. P a rtja będzie dziś n o co w ać, ja ich z a m k n ę w etapie, o n a je d n a zo stan ie się. Pozw ólcie mi w a ­ sz ą k w a terę ... tam ją p om ieścim y a potem ... niech...

po chwili. W y w idzicie m nie F a d ie ju P aw ło w iczu w j a ­ kom ja n e rw n y m razp o lo żen iu , je śli ja U w am nie- zn ak o m y m o b ra cam się z ta k ą p ro śb ą intim ną, h a ? P R O S K U R Ó W . W y m nie cześć robicie Z o sieju G ry-

g o rjew iczu .

A N IU CZK IN . No, rę k a rękę m yje. S koro w o łn ien je w P olszy się całkiem u ciszy i tra n sp o rta sfolgują, ja w ró cę z n ó w do P e te rsb u rg a a tam daję w a m cze- stn o jo słow o, że w am i się z a jm ą i z S y b iru n a z a d do m atu szk i R assij p rzew iodę. N o co, zgo d a?

PR O S K U R Ó W . K akże niet? ja w am w d zię czn y , że mi p o zw alacie o ddać sobie p rzy słu g ę. T a k ja k o m n a tę dla etoj m a d a m y p rz y stro ję a sam sp ać będ ę u A lo ­ szy. A loszę w y g n a m p recz na d w ó r n a sk am e jk ę. U m ienia dobre serce dla d rugiego człow ieka.

A N IU CZK IN . P re k ra sn o ... pazw oltie niech w a m p o d zię ­ kuję. w su w a m u w rękę bum ażkę. E to n a p rzy stro jen ie ko-

m natki.

PR O S K U R Ó W chowa pieniądze. A ... a jej m ą ż ? ja k on z a ­ cznie fo k u sy a kom edje.

A N IU CZK IN . Jej m ąż? on że k ato rżn ik , w sz e re g u idzie nagie z nienawiścią. E to sam yj gord}rj czełow iek w p arty i. N ieugięty, zły, w iedzie ich w b u n t. J a k m nie go w K ijow ie zdali, to m y się oczam i zm ie­ rzyli. I od tej p o ry priam o d w a dzikie p sy .

P R O S K U R Ó W . Z z azd ro ści.

ANIU CZK IN szybko. N iet, niet — ta k ot — b u n t u n ieg o a u m ien ja siła. P y szn ie się... gieroj... żo n ą, c z y n a ­ mi... w siem , a jego d u szę i jeg o żonę ot tak... łamie

sp icru tę. w drobiazgi... o ! N o p ra s z c z a jtie ! je d u im na

sp o tk an ie, za m in u t 5 będę n a z a d ! Je m szcz y k ...

(27)

d a w a j ! zajeżd za K ibitka — A losza p rz y w ią za ć chce A n iu czk in a do k i­ bitki.

BRODIAGA d o p ad a do kibitki i ch w y ta ko n ia za uzdę. D a... a - re sz tu jc ie m nie... radi B oga...

A N IU C ZK IN . P aszoł w o n !

BRODIAG A uderzo n y po ręce p rzez jem szczy k a, p u szc z a konia. AreSZ-

tujcie radi B oga! j a u b i j c a ! śnieg ot! m nie w tur- m u choczetsia.

A N IU C ZK IN sta je w san iach i u d e rz a B rodiagę w zęby. W o t tiebia tu rm ą ... w o n !

B R O D I A G A zatacza się w tył i chwyta się za zęby. M i e r z a w i e C .

z u b y w ybił ! kibitka odjeżdża.

P R O S K U R Ó W . S ław a B o g u ! dob ry dzień... b u ty łk a rum u... da a sy g n a ta ... cu d n y j dzień.

BRODIAGA chwytając go za rękę z pasyą. A resztu jtie m ienia a to jej B o h u u biju, k a w o u b iju !

P R O S K U R Ó W wchodząc do domu. Za m in u tk ę g ału b czy k ... m in u tk ę... a p ó jd ziesz z p a rty jk ą do F iu m eń , do T o ­ bo lsk a — potem d a ls z e !

SCEN A SZÓS1 A.

BRODIAGA. W o t p rach w o -s t y ! Ż ad en nie chce a-BRODIAGA — A LO SZA . r a t o w a ć a tu da liście obleciały i smeg. J a nigdy jeszcze śniegu n a w o ln o ­ ści nie widział. Ot pom yj- na ja m a nie etap.

A LO SZA . T a k w a m pilno pałkami dostać?

BRODIAGA. D a! pałoczki m oje, je sie n n a biesiada. Ja co jesie ń biorę pałki... da co? palka k re w ro z g rzew a, no ty brał w m o rd u , bierzesz, a to cześć tw o ją w ala! A LO SZA . T o b ie też p a rty jn y j oficer w m o rd u dał. BRODIA GA. Nie w m o rd u a w z u b y ... eto raznica.

On słu żb ę pełnił; a tobie oficer nie p o słu żb o w ej części ałe po sa m o w a rn e j w m o rd u bije.

(28)

A LO SZA . KonWÓj idiot ! O tw iera b ram y n a ro ścież — ś n ie g coraz, g ę stsz y sy p ie — ściem n ia się.

SCENA SIÓDMA.

IW A N O W IC Z w ch o d zi p ie rw ­ szy w raz z M aru sią — F o n ią i S zu ra. Idą ju ż , idą!

M ARUNIA b ard zo w zru sz o n a .

A ch ! biednieji... bie- dnieji... ta k ich d u żo aż czarn o n a drodze. IW A N O W IC Z . C h o d źm y k ’ P ro sk u ro w u , niech n am da n a sz e p o d ark i, sp o tk am y ich w b r a ­ m ie. M ARUSIA. D a ....' d a ! c h o d ź m y ! id ą k u dom kow i, w ychodzili P ro sk u ró w , trzy m ając w ręce gazetę.

rW A N O W IC Z . Z d ra st- w u jtie F ad iej P a w ło ­ w icz... m y przyszli o- d eb ra ć n asze p o d ark i... p a rtja id z ie !

P R O S K U R Ó W p rzy b iera s ro g ą m inę i u d e rz a rę k ą w dziennik. W y w iecie C Z tO 6tO ? WSZYSCY.^ N iet W a sz e W y s o k o b ła h o ro d je :

PR O S K U R Ó W . O dkryjcie głow y... no... p rędzej... eto u kaz... da... u k az, czto b y w ięcej p o d a rk ó w zesłan y m P olakom nie p odnosić.

W SZ Y SC Y . Nie p o d n o sić ?

PRO SK U RÓ W 7. D a! C ar b a tiu sz k a ta k n a k a z a ł chłopi

ż e g n a ją się.

M ARUSIA. C ar b a tiu sz k a ... H o sp o d y .

P R O S K U R Ó W . W y Iw a n Iw an o w icz Iw a n ó w in telig en t tak ot w am po osobno. Jeślib nie Polaki b y łab y ju ż d a w n o k o n sty tu c ja ... da i m ieszczanie... sz lach ta i u-BROD1AGA — A LO SZA —

P R O S K U R Ó W — IW A N O ­ W IC Z — M A RU SIA — F O ­ NIA SZU R A potem konw ój,

A n iu czk in n a kib itce p ierw szy.

Z D A N O W S K I — S T A N I­ S Z E W S K A - K 1N IEW ICZ, h r. L IPSK I — A N CY PA — ŻARSKI — PO M ER A N C — S T A N IS Ł A W PO D C ZA SK I, A L F O N S PO D C ZA SK I — S T A Ś W IL G O C K I — C hłop­ k a — W a r ja tk a — W y ­ g n a ń c y P o lacy — K ry m i­ nalni p rz e stę p c y — 2 u n ter- oficerów — K o n w o ju ją c y sołdaci. 22

(29)

rzędniki... da to że p o czto w e w z ro sły b y w znaczen ie. E to dla w a s ! A dla w a s czerni to ot... Polaki z a to zesłan e, że ru sk ich rżnęli, m ordow ali, rab o w ali d a ... ko b iety bezcześcili... A te p e r zdieś, n a S y b irze ja k b y ich w olno pu ścić, to oni w a sz e ch a ty sp alą a w a s eto z a re ż ą ja k bydło.

M ARUSIA. Nie m oże b y ć?

P R O S K U R Ó W . D a ! ta k to stoi w pry k azie. S am car b a tiu sz k a dow iedział się, że w y ty ch p rzestęp c ó w pierogam i karm icie, da kopiejki dajecie i g n iew a się... O ! Car sam Sie g n iew a ! chłopi s ta ją niepew ni i zafra so w a n i.

1W A N O W IC Z po chwili. D a... eto w azm o żn o ... no... pre- p ra sz a m ja by chętnie to t p ry k az przeczytał.

P R O S K U R Ó W g w ałtow nie. A eto czto t a k o je ! T o j a nie

m am w ia ry ? Jeśli j a m ów ię to p ra w d a , bo ja carski oficer... a carski oficer p ra w d ą żyje... U b ierajtieś w sie w on... a nie, to ja za h o ro d n iczy m poślę... a nie, to ja...

M A RU SIA . D a p rasti b a tiu sz k a ... n ie k r y c z y ! m y u c h o -dim prócz... n a ra d z a ją się.

IW A N O W 1C Z po d ch o d zi nieśm iało. P rzeb ac zcie... no... b y

chcieli n a z a d n a sze pierogi i pieniądze.

P R O S K U R Ó W w rzeszcząc. Co ? co ? w asze pierogi o sta n ą się u m n ie ! one p o ja d ą do P e te rsb u rg a do sam eg o ca ra — one b ę d ą św iad cz y ć ja k o w y się tak że b u n ­ tujecie. W a s tak że ześlą, w a s w tu rm y z am k n ą... w a s wołając ku domowi A lo s z a ! p o sta w s a m o w a r !

IW A N O W IC Z . C hodźcie g ałubczyki do dom u... tot zło­ dziej nic nie odda... a cóż z próżnem i rękam i nie- s z c z a stn y c h s p o ty k a ć !

M ARUSIA. O n w sz y stk o nalgał... Polaki d obry n aró d ... m ój ojciec je sz cze p rzed laty m iał ich u siebie... oni dob ry ludzie...

IW A N O W IC Z . K a ż e tsia !

M ARUSIA. D a... d a... E to tylko dla tego, żeb y n a m pierogi i kopiejki ściąg n ąć. C zort z nim i p lu je.

(30)

A niuczkin w jeżdża n a kibitce i z e sk a k u je . — P ro sk u ro w w y biega n a jeg o s p o tk an ie.

ANIU CZK IN . C ztoż w sio g o to w e?

P R O S K U R Ó W . D a... a gdzież w a sz a k ra sa w ic a ? A NIUCZKIN. Z a p a rtją z dziećm i jedzie ja k oszalały . A ch!

ja k sobie p rzed staw ię , co będzie za godzinę.... nie w y d ie r z u !

U N T E R O F IC E R w chodzi, s a lu tu ją c przed A niuczkinem . W a S Z e

W y so k o b la h o ro d je ... ko n w ó j idiot!

Słychać brzęk k a jd a n . — M ilczenie n a scenie. - P rzez bram ę o tw a rtą w c h o ­ dzą s k u c i po dw óch w ygnańcy. N iektórzy s ą sk u ci w spólnem i k a jd an am i, któ re m ają w łożone n a rę k a ch — niektórzy m ają sk u te razem po jed n ej nodze. — W ó w czas p ierścień od kajd an je s t ciasn o w łożony n a b u ty . Inni w ięźniow ie są przy k u ci po dw óch do jed n eg o żelaznego pręta. P raw ie w sz y scy Polacy s ą r a ­ zem — w ch o d zą w olno, zm ęczeni, w yczerpani. N iektórzy ledw ie się w loką — odziani są w sierm ięg i s za re z żółtą ła tą k w ad rato w ą n a plecach. K obiety m ają tak że sierm ięg i zbyt duże i sp ó d n ice czarn e — g ło w y z aw iązan e ch u stk a m i. — M ężczyźni m ają u szy p rzyw iązane ch u stk a m i, pończocham i, szm atam i, a n a w ierzch u w łożone a re sz ta n c k ie czapki. Co trz e c ią p a rą w ięźniów idzie s o łd at z b ro n ią — n a sam ym końcu k o n w o ju pro w ad zi 4 żołnierzy k ry m in alistę m o­ s k ala o w yglądzie a sc e ty — żołnierze m ają k u n iem u zw rócone b a g n ety ja k k u d zikiem u zw ierzęciu. K onw ój cały w chodzi w m ilczeniu — w ięźniow ie u s ta ­ w ia ją się w d w a s ze re g i — żołnierze o ta c za ją ich półkolem — ś n ie g p a d a co­ raz g ę stsz y — ściem n ia się zupełnie. P rzez o tw a rtą b ram ę tłoczą się Sy b iracy , n iektórzy m ają w ręk ach p o d ark i — p iero g i, d robne p ieniądze. Pom iędzy niem i w idać M arunię. k tó ra im coś cicho opo w iad a — chłopi s łu c h a ją lecz kiw ają u p arcie głow am i. Pow oli p om iędzy w y g n ań cam i — ch łopi lite w scy zaczy n ają zbijać Się w gro m ad k ę i sto ją tak , ja k m ałe s tad o , o parci o Siebie. D ługa chw ila m ilczenia. — A niuczkin z nieznacznym uśm iech em sto i na przodzie sceny i z w ielkiem zajęciem o g ląd a końce b utów — w reszcie p o d c h o d z iło niego un- te r oficer.

A N IU CZK IN do podoficera. CzGgO?

P O D O FIC E R . Po rozkazy.

AN IU CZK IN g w ałto w n ie. C zy ja w a s zw ał? O dkąd w y ośm ielacie się m nie ro z k a z y w a ć? n a m iejsce... Z d a t !

Podof. cofa się. Znów długie m ilczenie — w ięźniow ie s to ją n ie ru ch o m i. A niuczkin p o gw izduje p rzez zęby p io sen k ę i w y jm u je p a p ie ro śn icę , p o d aje Pro sk u ro w o w i.

ANIUCZKIN. Izw oltie p a p ie ro sk a ?

(31)

P R O S K U R Ó W . M eręł... no... tu n iew y g o d n ie, m oże w k o m n atę... tam czaj, rum ... A losza! zaśw ieć w k o ­ m nacie.

A N C Y PA do Z d anow skiego, z którym je s t skuty. Czy d ł l i g O n a S

te n łotr będzie ta k trzy m ał?

Z D A N O W SK I. M ilczenie... w sz a k w idzicie, że on n as w y z y w a .

A N I U C Z K I N zapaliwszy papierosa, odwraca s !ę ku wygnańcom i patrzy chwilę, nagle krzyczy. U n t e r o f i c i e r !

U N T E R O F IC E R . S łu sz a ju s W a sz e W y so k o b łah o ro d je!

A N I U C Z K I N wskazuje na chłopów litewskich. A tO C Z tO ? Z a C Z e m

nje w sz ereg u ?

U N T E R O F IC E R . W a sz e W y s o k o b ła h o ro d je ! to litew ­ skie c h ło p y ! Oni tak ciągle k u p ą — ani w eź ich rozdzielić...

A N IU C ZK IN . C zto eto? S to ją k ak sk o ty ... ja kazał, żeb y w szereg u ... siej czas zrobić p o rząd ek . S oidaci i u n tero ficer

rozdzielają chłopów, którzy lękliwie cofają się w szeregi.

A L F O N S PO D CZA SK I m łodziutki chłopiec do Z danow skiego. Sta-

rosto... m ów cie o k ajd an y ... m oje ju ż b u ty p rzeżarły, nie m ogę dłużej.

ZD A N O W SK I. Z a chw ilę.

A N IU C ZK IN do U ntero ficiera N iech cz ek ają — ja sm o tr

bed ę robił. Z d an o w sk i m ów i coś cicho do d ru g ie g o U n tero flcera.

D R U G I U N T E R O F IC E R . W a s z e W y so k o b ła h o ro d je ! A N IU CZK IN . Czego.

DRU G I U N T E R O F IC E R . S ta ro sta p a rty jn y żełajet czto to sk a z a t W a sz e m u W y so k o b ła h o ro d ju ...

A N IU CZK IN . K to? s ta ro sta ? czto eto ? ja k a śm iało ść! po sm otrie będzie m ów ił... ja k ja m u po zw o lę... s ta ­ ro sta ! h a ? figura... on chce... p a rs k a śm iechem , do P ro sk u ro w a .

Z niem i trz e b a srogo... a to inaczej oni by n a d e m n ą w o jo w ali... m nie ju ż w K ijow ie inform ow ali... a p o ­ tem u m nie takoj ch ara k ter, ja szczekotliw i s t r o g !

(32)

w stre c z a ? h a ? C zy w y F a d ie ju P aw ło w iczu nic im nie objaw ili ?

P R O S K U R Ó W . P am iłujtie ? w sio sk azał — i o k o n sty - tucyi i o p iero g ach i dla to łp y i dla inteligentów ... no oni tu m iejsco w e, nie w iele sobie z n as robią. N agie p o ry w a z z an a d rz a d ziennik i pędzi ku S ybirakom , w rzeszcząc co sił.

E h ! W y edakije! czy w y nie w iecie co K atk o w pi­ sz e ? W o n stąd... sk areje.

SYBIRACY. My k ’nieszcz astn y m ... P R O S K U R Ó W . Nie lzia, nie I z ia !

A N IU C ZK IN g w ałtow nie. Co to ? b ędziecie z niem i razg aw o - ry wiedli. Nie lzia... U nteroficer... p o sta w ić sołdatów m iędzy niem i a ssylnym i.

U N T E R O F IC E R . S łu sz a ju s W a sz e W y so k o b lah o ro d je. M A RU SIA do P ro sk u ro w a . N o... nie ru g ajsia... a to m y w o l­

ne ludzie a nie w a sz e sołdaty... czto eto? H o s p o d y !

P o m ięd zy w y g n ań cam i a S y b irak am i s ta je k ilku so łd ató w z zw róconem i tw arzam i do S y b irak ó w z b ag n etam i nastaw io n y m i. S ybiracy nie odchodzą, tylko tło czą się ciągle u bram y, m rucząc.

SYBIRACY. Ot, pariad k i!

A N IU CZK IN zad o w o lo n y , patrzy chw ilę. W o t... ład n o !

P R O S K U R Ó W . A teraz m oże sm otr... a potem nap ijem się czaju.

AN IU CZK IN . O niet! n ajprzód czaja, potem sm o tr — strasznie czaju chce się, do U ntero ficera P u st! niech cze­

k a ją ! nie rozkuw ać... niech Stoją! idzie z P ro sk u ro w em do dom u — o d w ra c a się i m ówi do U n tero ficera. J a k nadjedzie ta r a n ­ tas, dać mi Znać. C erem o n iu ją się grzecznie przy drzw iach z P ro ­ sk u ro w em . W re sz c ie w ch o d zi p ierw szy, m ów iąc P a r d o n S !

W n a stę p n e j scen ie w idać p rzez okno o św ieco n ą k om natę w dom ku, n a k ry ty stó ł czerw o n y o b ru se m — n a nim sam o w ar, bu telk a, p iero g i — A lo sza k rz ą ta się do k o ła s to łu . P ro sk u ró w i A niuczkin sia d a ją do s to łu i p iją h e r­ b a tę — n a scen ie chw ila m ilczenia, w re sz c ie coraz g ło śn iejsze m ruczenie w g ro m ad zie Sybiraków .

M A RU SIA . W o t... m alczy szk a ... dzieciak taki... a to

(33)

n o w e poriadki w p ro w ad za. P atrzcie... o! jakie bie- dniagi... tam s ta ra siw a kobieta.

P IE R W S Z Y SYBIRAK. A tam ot pro sto dziecko. M ARUSIA. B oh! K akija biedne... b ratcy ... trze b a im d ać

Cokolwiek., ch w y ta b ułkę chleba, rzu c a przez głow y so łd ató w . N

ie-szczastn i, m y z czystego serc a!

A N C Y PA dumnie. O drzucić b u łk ę... cóż to? m y ju ż je ­ ste śm y psam i, a b y n am jadło rzu c an o .

KAROLINA S T A N IS Z E W S K A . M ilczcie, panie A ncypo ! ta k o b ieta nie chleb rzuciła, ale sw o je serce nam pod nogi. S erca o d rzu cać nie w olno !

ZD A N O W SK I do S ybiraków . D ziękujem y w am b ra c ia ! Ale

p ro sim y w a s nie n araż ajcie się dla nas. M ARUSIA. My z w am i sercem .

ZD A N O W SK I. T a k , ja k i m y z w a m i! odejdźcie, p rz e ­ cież n am nie pom ożecie a sam i przepłacić to m o żecie ciężko. O dejdźcie bracia.

ANCYPA. M ów cie nie za w sz y stk ich , panie sta ro sto ... Ja ich braćm i nigdy nie n azw ę.

KAROLINA S T A N IS Z E W S K A . T o źle, panie A ncy p o ! H RABIA D E LIPA LIPSK I. Olbrzym i, ły sy , a ry sto k raty czn y w o ­ ły ń sk i typ - m ów i w olno, w y dym ając u s ta , sk u ty z K iniew iczem . P an K iniew icz m ógłby ta k rąk nie o p u szczać. P rz ez p a n a K iniew icza ręce, ja m u szę ciągle stać albo iść zg ięty ... m nie to nieprzyjem nie !

K IN IE W IC Z litw in z d łu g ą cza rn ą brodą. T a CÓŻ Serdeńko p o -

radzę ? u m nie ła p sk a długie, aż do kolan, ta k się z a so b ą ciągnę. T o nie m o ja w ina.

HRABIA LIPSK I. Ja nie m ów ię, ab y to by ła w ina p a n a K iniew icza. J a p ro szę, panie Z danow ski, żeb y m nie pan Z d an o w sk i w yrobił przekucie z innym jakim ś. ZD A N O W SK I. P anie Lipski, to niep o d o b n a. P an widział,,

co ten sm ark acz z nam i w y p ra w ia ; tak, ja k los padł na n as, gdy n as za k u w a n o , tak ju ż p o z o sta ń m y aż do m iejsca. On g o tó w n a s p o z a k u w a ć z k ry m in a li­ stam i. N a B o g a! zaklinam w a s... u stę p u jm y sobie

(34)

w zajem n ie. N iechże choć niezg o d a n as nie udręcza, sk o ro chłód i głód szarpie nas, ja k sępy... odwracając się

do partyi. C zy b ard z o je steście głodni ?

PO L A C Y SKAZAŃCY. T a k ! ta k ! b a rd z o ! Od ran a w sz ak ze nic nie jedliśm y.

Z D A N O W SK I do U n tero ficera. Panie podoficerze... p a rtja je st b ard zo głodna.

U N T E R O F IC E R . D a... zn aju ... w am n a leży się... tak... w ot... w etapie...

ZD A N O W SK I. Nie o eta p n e jadło n am chodzi. P o zw ó l­ cie, ab y d w ó ch sołdatów poszło do m iasta po zak u p y , ja k często było robione.

U N T E R O F IC E R zaambarasowany D a... no... w y w iecie... ta Jalka zrobiła się tak a sro g a... on n a s szp ieg u je... on jeżeli dojrzy, to m nie czek a kara.

Z D A N O W SK I. T o idźcie do niego i proście, a m y...

odwraca się do Żarskiego, studenta warszawskiego. D ajcie 10 kop. ŻARSKI. Z a dużo — w k asie całej w szy stk ie g o 32 ruble. Z D A N O W SK I cicho. T rz e b a m u dać koniecznie, inaczej

do ju tra będziem y b ez ja a ła . ŻARSKI. Ja w y trzy m am .

K IN IE W IC Z . I ja ta k ż e !... Ja z re sztą m am je sz c z e tr o ­ chę chleba.

Z D A N O W ; S K I do unteroficera, dając mu 5 kopiejek nieznacznie. Idźcie do A niuczkina.

U N T E R O F I C E R chowa pieniądze. S p ró b u ję, wchodzi do domku.

ZD A N O W SK I. N ależy tera z p rzy g o to w ać ru b la na z a ­ k u p y i po trz y kopiejki dla sołdatów .

ŻARSKI. T o dużo.

ZD A N O W SK I. P rz e d ew szy stk iem trz e b a kupić tyle chleba, ab y m ieć n a z a p a s i a że b y nigdy n a s głód ta k nie spotkał, ja k w tej chwili. A potem ...

ŻARSKI. Nie, nie, zacz ek ajm y ...

Z D A N O W SK I. W y m ożecie, boście silniejsi, ale kobiety, ale słabsi... a dw oje n a sz y c h o b łąk an y ch — czy i tym

(35)

czek ać k ażecie? A potem , dla tego biorę rubla, że je s t n a s te ra z w ięcej.

A NCYPA. J a k to w ięcej.

Z D A N O W SK I. C zy m e liczycie ty ch pięciu k rym inali­ stó w , k tó ry ch do n a s przyłączyli n a p o przednim etapie? Oni tak że nie jedli.

ANCYPA. A ! jeśli te ra z zaczn iem y się ze w szy stk iem i dzielić.

Z D A N O W SK I. T a k b y ć m usi.

A N CY PA gw ałtow nie. T o m oskale... oni n a s nic nie o b ­

ch odzą.

KAROLINA S T A N IS Z E W S K A . W tej chwili to s ą lu ­ dzie p o zb aw ien i w olności ja k m y i jak m y głodni. ANCYPA. O ! za d użo tej ew angelii.

KAROLINA S T A N IS Z E W S K A . T y le tylko, ile w sercu- k ażd e g o c h rz eścijan in a m ieścić się w in n o .

ŻARSKI. P o w in n iśm y p oddać tę sp ra w ę p o w szech n em u , g ło so w an iu . Ja się nie zgadzam .

ANCYPA. I ja tak że. C ała sce n a coraz gw ałtow niej.

ZD A N O W SK I. O ch ! W iec zn ie nie p o zw alam ! och! w i­ dm o, och, piętno K ain a! czyż i tu za nam i iść ^bę­ dzie! n a g ie stan o w czo G łosow ać n i e b ędziem y. W y b raliście m nie sta ro stą ... ja m a m w ładzę, k ażę i ta k będzie. A N CY PA . O ch! och, a u to k ra ty z m ?

ZD A N O W SK I. W s ty d ź się p an ... w szak że dźw ig am y w spólnie k ajd an y . A ncypa po chw ili, p o d a ją c Z danow skiem u rękę.

ANCYPA. P rz e p ra sz a m w a s bracie, w c h o d z i U nteroficer.

U N T E R O F IC E R . Nie p O Z W a l a . Szm er pom iędzy w ygnańcam i.

ANCYPA. A ch! g d y b y m ja go m ógł raz d ostać... to ju ż ta stro jn a lalka cała b y mi z rąk nie w y szła.

ŻARSKI. T ak i dzieciak p a stw i się n ad nam i.

U N T E R O F IC E R . S k azał szczo b u d iet diełat sm o tr do Z d a­ n o w sk ieg o cicho. W o t... w a sz e piat kopiejek.

Z D A N O W SK I. W eźcie je, to dla w as.

U N T E R O F IC E R . Niet, niet, ja niczew o nie zdiełał, w azm ijtie, U w a s i ta k dienieg niet. sły ch ać dzw onki zdaleka.

(36)

Z D A N O W S K I do p arty i. B racia! zd aje się, iż dzisiejszego

w ieczo ra je ść nie będziem y. Cóż robić ? P o k rzep m y się tą m yślą, że nie jem y w sz y sc y . K to m a k a w ałek z a p a so w e g o chleba, niech go o dda dla kobiet i o b łą ­ k a n y ch .

K IN IE W IC Z . U m nie je st chleb.

HRABIA LIPSK I. U m nie także. O d d ają chleb — Z d an o w sk i p o ­ d aje go S ta n isz ew sk ie j — o n a odm aw ia.

S T A N IS Z E W S K A . O ddajcie o b łąk an y m i tam tej ruskiej k ato rżn icy Z dzieckiem . C hleb, p rzech o d ząc kolejno z rą k do rąk, d o staje się w reszcie po połow ie ob łąk an em u Stasiow i W ilg o ck iem u i jed n ej z chłopek, obłąkanej także.

S T A Ś W TLGOCKI. D ajcie, dajcie j e ś ć ! je sz cze... i p i ć !

D zw onki się p rzybliżają.

Z D A N O W SK I. B racia! W id o czn ie dzisiaj A niuczkin w p ad ł w sw o je n erw n e rozpołożenie. P ro szę w as, nie d ajm y m u niczem p o zn ać, iż u p ad liśm y n a d u ch u . P o z n a ­ liście jeg o ch arak ter. D ręczenie ludzi je s t m u do życia k o n ieczn e. T o ju ż u niego chorobliw e.

A L FO N S PO D C ZA SK I m łodziutki, śliczny chłopiec, sk u ty razem ze sw oim ojcem za n ogi. N iech choć k a jd a n y zd jąć k a ż e ! Ja iść nie m ogę... n o g a mi n ab rzm iała stra sz n ie , k a jd a n y na m nie za ciasne.

S T A N I S Ł A W P O D C Z A S K I siwy, niski starzec. M uszą być z a ciasne... do m nie dobierali. A ja przecież szkielet w p o ró w n a n iu z synem .

Z D A N O W SK I. Z aklinam w as, jeszc ze tro ch ę cierpliw ości. P o d cza s sm o tru ja bed ę w sz y stk o robił, a b y coś u niego w y m ó d z.

A N C Y PA . Nie chcę w am robić w y m ó w e k ... ale tak p o ­ stę p u ją c , ja k w y...

ZD A N O W SK I. Ależ ja sobie g w ałt stra sz n y zad aję, ab y nie w y b u c h n ą ć . P rzecież czuję, iż zg u b iłb y m w a s w szy stk ic h .

A N C Y PA . Ja b y m z nim inaczej p o stęp o w ał. ZD A N O W SK I. Ależ m y na jeg o łasce i niełasce.

(37)

A N CY PA gw ałtow nie. Z a b ić !

Z D A N O W SK I. M ilczcie! Z a to je d n o słow o w sz y sc y p aść m ogą.

SCEN A ÓSMA.

JEM SZC ZY K m bram ą. B i e r e

-gis!

C1Ż — S IE R A K Ó W - ZD A N O W SK I. A ch! to m oże

C T /A m o J a z o n a - wpada ko

^ 9 ^ 0 / zak> zeskaku-ie z konia ~ oddaA c

wy-K O ZA wy-K ^ b U L - b ieg ającem u Aloszy - za nim w jeżd ża

D A T O W . kibitka, na niej sied zi jem szczyk, dw óch so łd ató w z b ro n ią i Zygm untow a S ie ra ­ kow ska, J e s t to m łodziutka ko b ieta, dzi­ w nej pięk n o ści, b ru n e tk a , czarno o dzia­ na , b lad a, p o d czas ja z d y sp a d ła z je j głow y c zarn a ch u stk a, [w łosy ro zp ad ły się — o n a sied zi p raw ie zem dlona, p o d trzym yw ana przez so ld ata, k ib itk a zatrzym uje się p rzed etapem .

KOZA K do A loszy. E ta p n y j gaficer ?

A LO SZA . C hodźcie za m n ą ! K ozak w p ad a do dom u.

KAROLINA S T A N IS Z E W S K A . K tó raś z n a sz y c h k o ­ b iet! O ch! g d y b y się dow iedzieć kto?

Z D A N O W SK I do unteroticera. Kto to jedzie ? kogo w iozą... b łag am y , dow iedźcie się.

U N T E R O F IC E R p odchodzi do so ld ata, p y ta się i w raca. Iz W iln a. Z y g m u n to w a S ierak o w sk a.

PO LA CY . S ie rak o w sk a ! Z dejm ują z głow y czapki z o zn ak am i czci.

KAROLINA S T A N IS Z E W S K A . S pójrz pani n a n a s ! P o ­ zw ól się pow itać.

S IE R A K O W S K A O d kilk u chw il s ta r a ła się p r z y j ś ć d o sieb ie, z w ysiłkiem .

A ch! to w y tak że P o la c y ! W itajcie... ja je ste m ch o ra... m ó w ić nie m ogę... chodźcie do m nie... Polaków k ilku chce w y stąp ić z szeg u .

U N T E R O F IC E R . Nie lzia! ZD A N O W SK I. N a chw ilę.

U N T E R O F IC E R . Nie lzia ! S a łd aty ! K ilka sołdatów sta je p o m ię­ dzy k ib itk ą a szereg iem w y g n ań có w .

S IE R A K O W S K A w sta ją c w kibitce. W a s z e n a z w isk a? siychać

(38)

S IE R A K O W S K A . Z daleka? Z D A N O W SK I. Z kijow skiej tu rm y .

SIE R A K O W S K A . A ja p ro sto od M uraw iew a... po chwil*.

W y w iecie... Z y g m u n ta pow iesili.

PO LA CY . W ie m y ! Pokój m u ! W drodze b racia p o w ie ­ dzieli !

KOZAK w ychodzi z dom u. P ojadiem d a ls z e !

S IE R A K O W S K A . Ależ ja ch o ra... ja o d p o cząć m u sz ę ... ja dalej nie m ogę... m nie g ło w a od tej ja z d y p ę k a z bolu.

KOZAK. Nie m o ż n a — m ów ią, że m iejsca nie m a. SIE R A K O W S K A . Ależ w tym do m u ja m ogę o d p ocząć l

J a n a tej ław ce o d pocznę... pozw ólcie... m nie ta k boli g ło w a.

K OZAK. N iet... niet... i ta k m y opóźnili się i n a ty m etapie nie p ry k a z a n o n o co w ać. G dyby było m iejsce ... ale m iejsca nie m a! Do jem szczy k a. No p a je ż d ż aj!

S IE R A K O W S K A do wygnańców. B ądźcie mi zd ro w i... m ódl­ cie się dla m nie o śm ierć.

PO LA CY . B ądź z d r o w a !

S IE R A K O W S K A . W y jm u je z fu tra g ałązk ę szpilkow ej syberyjskiej' ro ślin y , rz u c a ją w y g n ań co m i w oła ju ż odjeżdżając. N a p a m i ą t k ę

p o Z}^gmuncie i po m nie ! A n cy p a chw yta gałązkę i przy ­ c isk a do u s t — k ib itk a ru s z a w b ram ę pop rzed zo n a przez k o zak a — w dom ku sły ch ać g rę n a g itarze „razdieli s a m noj ty d o łu “, dzw onki od­ d a la ją się.

AN CY PA . Ja k sen znikła... a ta k a p ięk n a!

SCEN A DZIEW IĄTA,

b r o d i a g a _ ¿o siebie. W o t i m o ja p a r tja l CIZ — BRODIAGA.

O bchodzi sz e re g i i p a trz y bad aw czo n a w ięźniów .

Ściem niło się zu pełnie — chłopi lite w scy zbili się znów w . gro m ad k ę — ś n ie g sypie ciągle. - B ro d iag a pod ch o d zi do sze re g u , so łd ac i u stą p ili — Sybiracy zniknęli —

po-HR. LIPSK I do B rodiagi.

Idź p re c z !

Z D A N O W SK I. Co się stało ?

(39)

z o sta je tylko g ro m a d a sk azań có w , któ rzy co- L I P S K I J a k a ś łv3

dźw ięki g itary . U n tero ficer p atrzy p rzez BRODIAGA. A CZtOŻ tV

b ra m fi.

-BRODIAGA. C ztoż ty, prinz? archirej ? Jeślib ty, w k a ­ torżniczej sierośce, to ty m ój b rat. T o lk o ja sta rsz y j, bo ja p iętn asty raz p o p a d a ju w k a to rg a a ty pierw yj. Z D A N O W SK I. C zego w am trzeba ?

BRODIAGA. N iczew o... ja tak... sm o tr diełaju. A to p atrzę n a w a s i m yślę... hej ! h e j ! tyle u m n y c h lu ­ dzi... sam e m ądre... skuli ich... h e j ! a ja k to u ciekać iż katorgi b ęd zie z niem i c h y tr z e !

K IN IE W IC Z . Idź ty bracie sw o ją drogą. Nie p o d ch o d ź do n a s z takiem i słow y. Do Z d a n o w sk ieg o . T rz e b a się m ieć na b aczn o ści, bo to m o g ą b y ć agenci p r o w o ­ kacyjni.

Z D A N O W SK I p a trz ą c z zajęciem na B rodiagę. Nie... nie... ten

B ro d iag a to dusza S y b iru , ręce m u sk u ją... nogi o- kują... on je w y sw o b o d z i i ucieknie.

BRODIAGA o gląda k ajd an y P o dczaskich. D a ! d a ! k re p k a s z tu ­ ka... ale co i tak ie p rzep iło w ać m ożna... ja jeszcze. silniejsze Spiłował. Do m łodego P o d czask ieg o , który legł w yczerpany u n ó g ojca. C ztoż g alu b c zy k ? tiażeło, ćo? m ołodoj...

P a trz y po w y g n ań cach . B oh m ó j ! ja k a u w a s g ło sach sku-

k a i sm u tek . T a cztoż... b atiu szk i... zim a w turm ie a n a w io sn ę... ot... w św iat. Jeśli to d rze w o za sz u m i liśćm i, ro ze rw ać k a jd a n y da w ś w i a t ! My ta k S y - b ir ja c y !

ZD A N O W SK I po rw an y . Oni ta k S y b irja c y !

S T A N IS Z E W S K A szybko i g ło śn o . A S ierociński... a inni... Z D A N O W SK I z zapałem . W y ty c z n ą dro g ą dla n a s ich

t r u p y ! W p a d a so łd at i mówi do U n teroficera. ra z w ięcej tu lą się do siebie. N iektórzy s ia ­ d a ją n a ziem i tak , iż fo rm u je się czarn a zbita g ru p a n a śro d k u scen y , okolona sałd ack i- mi b a g n etam i. Z dom ku d o la tu ją ciągłe

nalja, sm a ro w ó z mi tu p o d nos lezie... W on ! b ra t ru g ajeszsia, h a ? HR. LIPSK I. Ja nie tw ój b rat?

(40)

SOLD A T . W a s z e b łah o ro d je... t a r a n t a s ! U ntero ficer w b ieg a do dom u, po chw ili w y p ad a za nim A niuczkin i P ro sk u ró w .

A N IU C ZK IN . W sie ssy ln eje W e ta p ... sk areje szm er p o ­ m iędzy zesłań cam i. U n tero ficer! sk a re je !

Z D A N O W S K I występuje cośkolwiek z szeregu. P anie A niuczkin ! p an z a p e w n e zap o m n iał, że m y od ra n a nic ciepłego w u sta c h m e mieli?

ANIUCZKIN. Jak w y śm iecie?

Z D A N O W SK I. J a do p a n a m ów ię w tej chwili ja k do człow ieka a nie oficera w io d ąceg o p artję... M y j e ­ ste śm y głodni... k a jd an y są za c iasn e... p oraniły ręce, nogi.

ANIU CZK IN do U n teroficera. D ać chleba w etap ... w iadro

w o d y ... zd jąć k ajd a n y ... s k a r e je ! R ozk u w ają w ięźniów .

ZD A N O W SK I. M y przeziębli, czek ając n a d w o rze... coś ciepłego pozw ól pan n a w a rzy ć.

AN IU CZK IN . E j panie Z d an o w sk i... kto w iedzie p artję, ja czy p an ... k o m u w ład za d a n a ...

ZD A N O W SK I. Z d an a w ład za człow iekow i a p an się o k a z u je sz zw ierzęciem .

A NIUCZKIN w ściekły. Z w ie rz ę c ie m ? kto ? czto? W y p o ­ d ob n o panie Z d an o w sk i byli tam w P olsce p u łk o ­ w nikiem ... n u to dlatego w y takoj gordoj. N u za to p a n Z danow skij p u łk o w n ik o stan ie się w k a jd a ­ n a c h n a noc. żeb y lepiej p o d u m ał kto zw ierz, czy te n co m a silę, czy ten co leży u nóg... ot... ja k s o ­ b a k a ! W etap ich ! ż o łn ie rz e w ra c ają w sz y stk ic h w ięźniów do e

ta p u — b io rą d esk i leżące na dw orze i z ab ijają otw ór etapny. P rzed tem A- lo s z a w n ió sł do etap u k ilk a b o ch en k ó w chleba.

A L F O N S PO D C ZA SK I o dchodząc do etap u . O jc z e ! ja się b oję... zn ó w n a s z a m k n ą z w arja tam i. B oże! to dla m nie n a jw ię k sz a m ęk a!

Z D A N O W SK I do A niuczkina. O brazę m o ją kiedyś ci p o ­ liczę... ale z u rz ę d u m ego p ro szę o w zg lę d n o ść dla partji. O ddal p a n od n a s w a rja tó w i um ieść ich o s o ­ b no. M iędzy nam i s ą ludzie n erw o w i... b o ją się...

(41)

AN IU CZK IN . Ni z a czto n a św ietie. W sz y sc y raze m ! Z D A N O W S K I po chw ili. P ozw ól p an k obietom p rz e n o c o ­

w a ć w do m u oficera. Ot pani S ta n isz e w sk a ... siw a ko b ieta... u p a d a ze zn u żen ia.

A N IU CZK IN . N iet... w sie razem . ZD A N O W SK I. T o choć...

A N IU C ZK IN krzycząc. D o s ta to c z n o ! Z abić o tw ó r... sk

a-r e j e ! Sołdaci w y k o n u ją rozkaz. D w óch s ta je n a w a rc ie, in n i id ą p rzed

bram ę. — Słychać dzw onki. ,

AN IU CZK IN do P ro sk u ro w a . E to ... o n a Z d a n o w sk a ja !

P R O S K U R Ó W . S zk o d a, że niem a ode k o lo n u ... a to Straszno CUChnie W kom nacie O d ty to n iu ... T a ra n ta s z a ­ trz y m u je się przed b ra m ą . W y s ia d a z nieg o Z d a n o w sk a z dziećm i. Noc zu p ełn a. Z d an o w sk a m łoda, bard zo p ięk n a kobieta... blada... o dziana cie­ pło... koło niej tro je dzieci w k o żu szk ach i b u cikach.

SCENA JE D EN A STA .

Z D A N O W SK A . G dzież p a rtja ? ...

r \ 7 ZDANOW SKA. W s z a k tu etap ...

¿ U A ł N U W b K A . ANIU CZK IN

podcho-dzi. Da, m ad am ...

zdieś etap.

Z D A N O W SK A . A m ój m ąż? panie oficerze... to p a rtja ju ż ro zlo k o w an a... tam ?

A N IU C ZK IN . N iet... n iet! to tylko część... dalsze je s t zab u d o w a n ie . W y m ad am e się spóźnili. M ąż k azał • prosić, a żeb y m ja w y sz e d ł w^am na spotkanie...

Z D A N O W S K A . Mój m ąż... w a s prosił?

A N IU C ZK IN rozgorączkow any. N u... da... m y tro ch ę się sp rze czam y ... no... m y wrsio dżentelm eny... T a k ot... ja n a w a sz e ro zk azy . Jak ie w a sz e ro z k a z y ?

Z D A N O W SK A . C hodźcie dzieci... m u sim y o d jech ać. A N IU CZK IN . Ale n a co? n a co? dzieci u stały ... z m a r­

zły... czaju im trz e b a ! Ot tam w dom iszlde ciepło i czaj je st... A j ! a j ! m ad am Z d an o w sk a, n ied o b ra z w a s m atk a... dzieci głodne a w y chcecie jech a ć, P R O S K U R Ó W . P azw oltie... p o zn ak o m itsia. Ja F adiej

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdoła u szlachty ożywić się wszędzie, To jeszcze Szwedom oprzeć się zdołamy, Za dwa miesiące już ich tu nie będzie!. Jeszcze powracać nie było do czego,

Toeapmub Munucmpa Omamcb-Ce- Kpemapn, H/ienij CoBfiTa YnpaB.ieHiH TJap- CTBa no/ibCKaro, Crarcb-CeKpeTapi.. Ero HMnEPATOPCKO-I^APCKAro BE/IHHECTBA, Ce- Haropt, Tawuwii

Gdy się gdzie indziej skarża o gwałty i o mus, Nas przyjemnie rozrywa twój dowcipny Momus, Twoja kraina szczęścia. Czyli czuwam czy śpię, Zawsze dumam o twojej

Jeżeli więc spełni tę powinność względem tych dwóch cieni, jeżeli odświeży ślady krótkiego ich między nami pobytu, jeżeli się przyczyni do przechowania

wa i pani Dąbrowa jednocześnie raczyliście wymówić mi dom — dowiedziawszy się o mem.. Kobiety są zbyt przenikliwe aby nie przeczuły co się dzieje w sercu,

nić, toby przecież pieniędzy nie przyjmował.. To nie człowiek, kto nie troszczy się o oswobodzenie ojczyzny.. Moskale także zwodzą nas przez gazety, przez

Dlaczego wy się nie tytułu jecie , pani szewcowa, ta picerow a, blacharz owa, kanala rzow a... Rzecz dzieje się w Nowy Rok, przed

Gdy w pałacu już wszystkie będziemy, To obyczaj jest nam wszystkim znan, Królowej się pięknie ukłonimy, Bo wymaga to królewski stan.. Dobie wychowanie mamy