• Nie Znaleziono Wyników

View of Otfried Höffe, Politische Gerechtigkeit. Grundlegung einer kritischen Philosophie von Recht und Staat

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Otfried Höffe, Politische Gerechtigkeit. Grundlegung einer kritischen Philosophie von Recht und Staat"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

konsekw encjalizm u Schefflera okazuje się natom iast - też paradoksalnie - opierać na konsekw encjalnych założeniach.

Gdzie zatem kryje się optim um skuteczności? Ph. Foot, podejm ując dyskusję z Schefflerem , odrzuca paradoksalność deontologizm u, tw ierdząc, że teza o optim um działania znajduje swoje zastosow anie tak długo, aż podm iot nie „spotyka się” z res­ trykcją (np. zakazem niespraw iedliw ości lub kłam stw a). Sądzę, że teza ta pozostaje w mocy, inaczej m usielibyśm y zakw estionow ać zdrow orozsądkow ą intuicję o dążeniu do jak najbardziej efektyw nego działania, problem natom iast w tym , jak rozum iane dobro podlega m aksym alizacji, w którym m iejscu należy usytuow ać postulat m aksy­ m alizacji i jak rozum iem y działanie „efektyw ne” . Nie istnieje nadto prosty „prze­ kład” zasady m aksym alizacji dobra na zasadę m inim alizacji zła - pierw sza m oże w ykluczać spow odow anie zła, druga natom iast św iadom ie godzi się na jeg o p o ­ wodowanie.

B arbara C hyrow icz SSpS

O tfried H ö f f e , P o litis c h e G e r e c h tig k e it. G r u n d le g u n g e in e r k r itis c h e n P h ilo s o p h ie von R e c h t u n d S ta a t, F ra n k fu rt am M ain: S uh rk am p V erlag 1987, ss. 486*.

W edle znanego stw ierdzenia J. R aw lsa podstaw ow ą cnotą instytucji politycznych jest spraw iedliw ość. U zasadnienie tego intuicyjnie oczyw istego przekonania oraz przekład ogólnej idei spraw iedliow ści na jej bardziej konkretne form y je st niezm ien­ nym w ątkiem filozofii politycznej od jej początkodaw cy, Platona, aż do w spom niane­ go już Rawlsa. U zasadnienie to je st rów nież tem atem nieustannych sporów - od spo­ ru Platona z sofistam i w Państw ie po spór R aw lsa z utylitaryzm em w Teorii sp ra ­ wiedliwości. Nie należy się temu dziw ić, jak o że m am y tu do czynienia z pew ną o d ­ m ianą G rundlagenforschung (analizy podstaw , w tym w ypadku podstaw filozofii p o li­ tycznej), a w takim przypadku w grę w chodzą zaw sze podstaw ow e opcje filo z o ­ ficzne.

Recenzow ana książka O tfrieda H öffego, znanego niem ieckiego filozofa p o lity k i1,

K ra k o w sk ie C e n tru m M y śli P o lity c z n e j p rz y g o to w u je p o lsk ie w y d a n ie tej p o z y c ji. 1 O p ró cz re ce n zo w an e j p o z y cji d o n a jw a ż n ie js z y c h k s ią ż e k H ö ffe g o n a le żą : P ra k tis c h e

P h ilo so p h ie - D as M o d e ll des A r is to te le s (1 9 7 1 ), S tr a te g ie n d e r H u m a n itä t. Z u r E th ik ö ffe n t­ lic h e r E n ts c h e id u n g sp ro z e s se (1 9 7 5 ), E th ik u n d P o litik . G r u n d m o d e lle u n d -p ro b le m e d e r p ra k tis c h e n P h ilo so p h ie (1 9 7 9 ), K a te g o r is c h e R e c h ts p r in z ip ie n . E in K o n tr a p u n k t d e r M o d e rn e

(1 9 9 0 ), A r is to te le s (1 9 9 6 ). K siąż k i H ö ffe g o tłu m a c z o n o m .in . n a a n g ie ls k i, fra n c u sk i, w ło sk i, ja p o ń s k i, p o rtu g a lsk i i h isz p a ń s k i. W P o ls c e u k a z a ły się d o tąd : w y b ó r e se jó w E ty k a p r a w a i

(2)

stanow i propozycję now ego sform ułow ania koncepcji spraw iedliw ości politycznej i jej now ego uzasadnienia, prow adzonego w dyskusji z tzw. politycznym projektem now ożytności. W edług A utora polityczny projekt now ożytności pow staje na bazie dw u podstaw ow ych dośw iadczeń społeczno-politycznych charakterystycznych dla czasów now ożytnych: dośw iadczenia radykalnego kryzysu wspólnoty politycznej (czego w yrazem były liczne w ojny dom ow e, zw łaszcza w ojny, które były skutkiem rozpadu religijnej jedności Europy Zachodniej, a przez to kryzysu zobow iązania politycznego opartego na w spólnocie w iary religijnej) oraz radykalnej krytyki w szel­ kich stosunków m iędzyludzkich zw iązanych z w ładzą człow ieka nad człow iekiem , krytyki pow ołującej się na różnorakie nadużycia tej w ładzy. D ośw iadczenie wojen dom ow ych prow adzi do uzasadnienia bezw zględnej mocy w iążącej praw a stanow ione­ go i nieograniczonych prerogatyw egzekw ującej to praw o w ładzy państw ow ej (za ojca tej koncepcji m ożna uznać H obbesa), dośw iadczenie politycznego ucisku nato­ m iast prow adzi do idei w olności od w ładzy jak o zasady społeczeństw a. Mówiąc językiem filozofii praw a i państw a: pierw sze dośw iadczenie stoi u podstaw pozyty­ w izm u praw nego, drugie zaś u podstaw anarchizm u.

P raca O. H óffego podzielona je st na trzy części. Pierw sza zaw iera dyskusję z po­ zytyw izm em praw nym , część druga to dyskusja z anarchizm em , część trzecia zaś to p rezentacja stanow iska A utora książki w kw estii uzasadnienia spraw iedliw ości poli­ tycznej. W arto rów nież podkreślić, iż jednym z głów nych interlokutorów H óffego jest J. R aw ls, którego Teoria spraw iedliw ości (1971) osiągnęła status jednej z najbardziej w pływ ow ych w spółczesnych koncepcji spraw iedliw ości politycznej. Podzielając co do intencji i w znacznej m ierze co do treści przeprow adzoną przez R aw lsa krytykę u tylitaryzm u, H óffe zarzuca mu jed n ak niedostateczną radykalność w postaw ieniu problem u uzasadnienia spraw iedliw ości politycznej, co w aspekcie krytyki utylitaryz­ mu prow adzi do błędu p etitio p ń n c ip ii. Zdaniem H óffego tzw. w ybór roztropnoś- ciow y R aw lsa, z którego w yprow adzane są zasady spraw iedliw ości, jest w prawdzie za spraw ą zasłony niew iedzy (veil o f ignorance; zob. Teoria spraw iedliw ości, § 24) w yborem we w łasnym interesie, poniew aż jednak brak mu w iedzy co do tego, na czym ów w łasny interes polega, tj. jakiejkolw iek w iedzy o osobistej i społeczno-hi- storycznej sytuacji w ybierającego, to odpow iada on dokładnie idei bezstronności, k tóra pojęciow o składa się tu z dw óch elem entów : (1) stronniczości, której (2) braku­ je w szelkich inform acji, jak ie stronniczość um ożliw iają. Poniew aż jednak bezstron­ ność uznaw ana je st za najw yższą zasadę spraw iedliw ości, a perspektyw a spraw iedli­ w ości kw estionow ana je st przez utylitaryzm , krytyka utylitaryzm u w Raw lsow skiej teorii spraw iedliw ość zaw iera p etitio principii.Zam iarem H óffego je st m iędzy innymi skorygow anie tego błędu R aw lsow skiej teorii spraw iedliw ości za pom ocą stosow a­ nych przez sam ego R aw sla narzędzi argum entacji, tj. teorii decyzji i teorii działania, a zatem racjonalne uzasadnienie perspektyw y spraw iedliw ości w odniesieniu do praw a i państw a.

p a ń s tw a (p rz e ł. C z. P o rę b s k i, K ra k ó w 1992) o ra z m o n o g ra fia m y śli K a n ta pt. Im m a n u e t K a n t

(3)

Jak wspom niałem , w pierw szej części swojej rozpraw y A utor podejm uje dyskusję z pozytyw izm em praw nym w trzech jego w ersjach, opracow anych przez najw y b itn iej­ szych now ożytnych teoretyków tego stanow iska w filozofii prawa: T. H obbesa, H. K elsena, H. L. A. H arta, N. Luhm anna (A utor przedstaw ia w skrócie w szystkie te koncepcje). G łów na teza tej części rozpraw y, odnosząca się do w szystkich p rzed ­ stawionych w ersji pozytyw izm u (od jego najbardziej prym ityw nej form y w postaci teorii im peratyw ów , przyznającej w ładzy upow ażnienie in blanco do w ydaw ania jakichkolw iek praw, do jego najbardziej w yrafinow anych form , takich ja k na przy ­ kład teoria upraw om ocnienia przez procedury N. Luhm anna) je st następująca: do samej definicji prawa należy pew ien elem ent spraw iedliw ości (H öffe ten w ym iar spraw iedliw ości nazywa „spraw iedliw ością d e f i n i u j ą c ą praw o ” i odróżnia go od wymiaru „spraw iedliw ości n o r m u j ą c e j praw o”), z racji którego d o ­ piero prawo da się odróżnić od czystej arbitralności osób (czy grup) rządzących. Z tego powodu pozytyw izm praw ny pojęty jako całkow ite odrzucenie perspektyw y spraw iedliw ości w spojrzeniu na praw o i państw o ju ż z racji sem antycznych okazuje się nie do utrzym ania. Jeśli bow iem ten podstaw ow y poziom spraw iedliw ości, który Höffe nazywa „spraw iedliw ością definiującą praw o”, w ogóle nie istnieje, to dla adresatów zw iązanego z praw em przym usu porządek praw ny pozostaje „nagą przem o­ cą” , a wtedy - tak brzm i decydujący argum ent przeciw nie odw ołującej się do spra­ w iedliwości definicji praw a - nie m ów im y jeszcze o porządku praw nym . D latego przynajm niej na tej płaszczyźnie należy pozytyw nie odpow iedzieć na znane pytanie św. Augustyna: „rem ota iustitia, quid sunt regna quam m agna latro cin ia?”. R zeczy ­ wiście, porządek prawny i polityczny pozbaw iony w szelkiej spraw iedliw ości je st niczym innym jak „w ielką bandą zbójców ”. N aw iasem m ówiąc: pew ien elem ent spraw iedliw ości funkcjonuje rów nież w strukturach m afijnych; tego rodzaju spraw ied­ liwość skierow ana je st jednak w yłącznie ad intra, tj. funkcjonuje w yłącznie w ew nątrz partykularnej grupy, a nie ad extra, tzn. nie dotyczy innych członków społeczeństw a. Społeczeństw o, w którym praw o byłoby w yłącznie w yrazem arbitralnej woli praw o­ dawcy, byłoby zatem doskonałym w cieleniem tyranii.

W tej części swojej rozpraw y A utor definiuje jednocześnie pojęcie spraw iedliw oś­ ci politycznej. Odwołuje się w tej definicji do pojęcia korzyści, której jednak nie pojmuje zgodnie z utylitaryzm em jako kolektyw nej korzyści społeczeństw a (najw ięk­ sza korzyść dla jak najw iększej liczby ludzi), lecz jak o korzyść dystrybutyw ną (ko­ rzyść każdego z osobna członka społeczeństw a). A zatem spraw iedliw y porządek polityczny to, wedle H öffego, ustrój stojący w służbie dystrybutyw nie w spólnych interesów członków społeczeństw a. Jeśli zatem - przechodząc do kw estii upraw o­ m ocnienia zw iązanego z praw em przym usu - przym us praw ny okaże się d y stry b u ­ tywnie korzystny, w ów czas nie je st on „nagą przem ocą” , lecz je st m oralnie praw o­ mocny i może zostać zaakceptow any przez w szystkich zainteresow anych.

Po w yjaśnieniu pojęć zw iązanych z punktem w idzenia spraw iedliw ości politycznej i po jego obronie przed zarzutam i pozytyw izm u praw nego, A utor - w drugiej części swego studium - podejm uje zadanie upraw om ocnienia praw a i państw a, a przede wszystkim zadanie uspraw iedliw ienia politycznych upraw nień do stosow ania przym u­ su. U spraw iedliw ienie to przeprow adza H öffe w dyskusji z inną odm ianą sceptycyz­ mu, tym razem nie ze sceptycyzm em co do m ożliw ości etyki praw a, lecz ze scepty­

(4)

cyzm em politycznym , to znaczy z anarchizm em , który kw estionuje prawom ocność jak iegokolw iek przym usu społecznego. A utor przedstaw ia historię pojęcia „anar­

chizm ” , pokazując zm iany, jakie zaszły w jeg o rozum ieniu od starożytności do dzi­ siaj. Jest znam ienne, że w starożytności pojęcie anarchii, tj. społeczeństw a nie posia­ dającego żadnej arche, było jednom yślnie oceniane negatyw nie; dopiero now ożytność zw iązała pojęcie anarchii z ideą w yzw olenia i oceniła je pozytyw nie (ciekaw ostką je st to, iż autorem jed n eg o z pierw szych traktatów postulujących stw orzenie społe­

czeństw a całkow icie w olnego od w ładzy był E. Burkę - zob. jego rozpraw ę A Vindi­ cation o f N atural Society, opublikow aną anonim ow o w 1756 r.).

W ram ach tej części książki dw a osobne rozdziały H óffe pośw ięcił dwu starożyt­ nym klasykom filozofii politycznej: Platonow i i A rystotelesow i. Filozofow ie ci w y­ pracow ali klasyczny m odel antropologii politycznej, opartej na tzw. kooperacyjnym m odelu człow ieka. Z daniem A utora w ramach upraw om ocnienia praw a i państw a m o­ del ten m usi jed n ak ustąpić pierw szeństw a m odelow i konfliktu (A utor nawiązuje tu przede w szystkim do T. H obbesa), poniew aż to w łaśnie niebezpieczeństw o konfliktu je st racją w prow adzenia i uspraw iedliw ienia zw iązanego z przym usem praw a (i pań­

stw a). N a podstaw ie argum entacyjnej figury stanu natury Hóffe pokazuje, że całkow i­ cie pozbaw ione reguł w spółistnienie (H obbesa „hom o hom ini lupus”) je st - z punktu w idzenia spraw iedliw ości jako korzyści dystrybutyw nej, tj. zabezpieczenia dystrybu- tyw nie w spólnych interesów - gorsze niż koegzystencja zw iązana z regułam i. W sy­ tuacji otw artego i nie regulow anego żadnym i regułam i konfliktu korzyść jest osta­ tecznie korzyścią grupy silniejszych (czy sprytniejszych). Nie jest to w każdym razie korzyść dystrybutyw na. Jeśli zaś tak jest, to anarchizm jako zasada organizacji społe­ czeństw a jest, z racji m oralnych (na które sam się pow ołuje), nie do utrzym ania.

W trzeciej części sw ojej rozpraw y A utor pokazuje, że (i dlaczego) dla wszystkich zainteresow anych korzystniejsza je st instytucjonalizacja reguł, a w końcu - korzyst­ niejsza je st rów nież praw na i państw ow a form a takiej instytucjonalizacji. Ponieważ w społeczeństw ie nikt nie może czuć się absolutnie silny (naw et tyran może paść o fiarą spisku swych poddanych), dlatego korzystne jest, aby w szyscy zrezygnow ali z części sw ej w olności (w olności zabijania, oszukiw ania itp.) po to, aby wolność w społeczeństw ie w ogóle była m ożliwa. A utor przedstaw ia tu zatem pew ną wersję teorii um ow y społecznej. W argum entacji na jej rzecz w ykorzystuje znany z teorii gier dylem at w ięźnia, który dow odzi, że um ow a m iędzy racjonalnym i i kierującym i się w łasnym interesem podm iotam i może dojść do skutku dopiero w ów czas, gdy w y­ kluczone zostanie (a przynajm niej zm inim alizow ane) niebezpieczeństw o oszustwa. N iebezpieczeństw o to m inim alizuje w łaśnie przym us praw ny i państw ow y, czyli zagrożenie sankcjam i tym , którzy korzystają z rezygnacji innych, sami ją tylko uda­ jąc (chodzi o zapobieżenie korzystaniu z „jazdy na gapę”). Z tego w łaśnie powodu przym us praw ny okazuje się dystrybutyw nie korzystny, a zatem spraw iedliw y.

O m aw ianą rozpraw ę zam ykają uwagi dotyczące tzw. strategii sprawiedliwości politycznej, tj. sposobów pozytyw izacji ogólnej idei spraw iedliw ości.

P rzeprow adzona przez H óffego krytyka pozytyw izm u i anarchizm u je st przekonu­ jąca. Jej zaletą, jak sądzę, je st m.in. to, że A utor stara się m ożliw ie radykalnie m ini­ m alizow ać jej założenia, przede w szystkim im plikujące mocne tezy m etafizyczne, które w naszej nieprzychylnej m etafizyce epoce b ęd ą zaw sze kontrow ersyjne. W arto

(5)

postaw ić jednak pytanie: czy w sw oim program ie szeroko rozum ianego „odm etafi- zycznienia” teorii spraw iedliw ości A utor nie posuw a się nazbyt daleko? Czy bez pewnych m inim alnych założeń m etafizycznych (choćby przyjęcia praw om ocności intuicji odnoszących się do niektórych w artości m oralnych) m ożliw e je st takie uza­ sadnienie perspektyw y spraw iedliow ści w odniesieniu do praw a i państw a, które nie sprzeciw iałoby się naszem u potocznem u - akceptow anem u rów nież przez H óffego - rozum ieniu idei spraw iedliw ości? Inaczej jeszcze: czy uzasadnienie perspektyw y spraw iedliw ości proponow ane przez A utora przekonuje?

Zanim spróbuję odpow iedzieć na te pytania, przytoczę pew ien znam ienny w tym kontekście fragm ent rozw ażań Hóffego. Po uzasadnieniu koncepcji spraw iedliw ości jako korzyści dystrybutyw nej i po w skazaniu na konieczność jej zabezpieczenia przed m ożliw ością „jazdy na gapę” A utor w form ie dopow iedzenia stw ierdza: „Nie należy przem ilczać faktu, że przy upraw om ocnieniu praw naturalnych przez w ym ianę rezy g ­ nacji z części w olności z kręgu uczestników w ym iany w yłączeni są ci, którzy z po­ wodu wrodzonych ograniczeń nie dysponują żadnym potencjałem zagrożenia i dlatego rów nież w perspektyw ie diachronicznej [ta perspektyw a pozw ala w łączyć do w ym ia­ ny potencjału zagrożeń małe dzieci - przyp. J. M.] nie są zdolni do nastaw ionej na wzajem ność wymiany. Sugestia, że upośledzeni od urodzenia nie posiadaliby praw wolnościow ych, je st oczyw iście sprzeczna z naszą zaaw ansow aną św iadom ością praw ną, jest rów nież sprzeczna z pojęciem praw człow ieka, zgodnie z którym pewne nienaruszalne roszczenia przysługują człow iekow i jako człow iekow i, a nie człow ieko­ wi jako istocie zdolnej do przem ocy. Pytanie, jak rów nież w tym przypadku m ożna bronić wolności podstaw ow ych, musi zostać odłożone do osobnego studium . Być może pokaże ono, że wobec w spom nianego kręgu osób ochrona praw na ma inną podstawę i przyznanie praw w olnościow ych ciężko upośledzonym nie je s t spraw ą spraw iedliw ości, lecz zadaniem solidarności” (s. 427).

Przepraszam za długość cytatu, sądzę jednak, że rekom pensuje ją jego donisłość. Okazuje się bow iem , że sam A utor zauw aża, iż jeg o teoria m im o w szystko nie w ychodzi poza ramy tej wersji spraw iedliw ości konw encjonalnej, która praw o pod­ miotowe wiąże choćby z m inim um siły posiadanej przez tego, kom u ono przysługuje (a więc mamy tu do czynienia z jakąś - co praw da bardzo złagodzoną - w ersją zasady: tyle praw, ile siły). W ów czas jednak okazuje się, że ten, kto jej w cale nie posiada, w ypada poza ramy spraw iedliw ości. To natom iast - ja k stw ierdza sam H óffe - nie jest zgodne z naszą intuicją spraw iedliw ości politycznej. Ludzi nie p o siad ają­ cych niczego, co m ogłoby ich uczynić partneram i wym iany w zajem nych rezygnacji z wolności, w ramy w spólnoty praw nej i politycznej A utor chce w łączyć na po d sta­ wie innej niż spraw iedliw ość zasady. W ydaje się jednak, że przez to podw aża sam ą ideę spraw iedliw ości jako korzyści dystrybutyw nej, zw łaszcza że sugerow ana przez niego zasada solidarności nie je st postaw ą, której m ożna wym agać pod sankcją przy ­ musu praw nego (w języku Kanta: należy do etyki cnoty, a nie do etyki prawa).

W ydaje się zatem , że w uzasadnieniu spraw iedliw ości politycznej nie da się obejść bez w zm ocnienia przyjętych przez H óffego założeń, tzn. bez przyjęcia założe­ nia, iż wym iana rezygnacji w olności nie dokonuje się z racji ew entualnego potencjału zagrożenia, którym dysponuje każdy z uczestników w ym iany, lecz m a m iejsce d late­ go, że każdy w kraczając we w spólnotę ludzką na podstaw ie przynależności do gatun­

(6)

ku hom o sapiens w nosi zarazem roszczenie do uznania jego podstaw ow ych interesów (czy też - m ów iąc innym językiem - praw podm iotow ych).

K oniecznym elem entem m o r a l n e j idei spraw iedliw ości jest uznanie czło­ w ieka za byt, którem u coś należne je st z tej racji, że je st człow iekiem . Innymi sło­ wy: niezbędnym założeniem teorii spraw iedliw ości politycznej jest uznanie istnienia przyrodzonej godności człow ieka. C hodzi o godność, której nie nadaje ani żadna w ładza polityczna, ani w zajem na um ow a zainteresow anych. Sądzę, że uznania tej intuicji nie zastąpi naw et najbardziej w yrafinow ana form a spraw iedliw ości umownej.

Jarosław M erecki SD S

A n d rz e j S z o s t e k M IC , W o k ó ł g o d n o ś c i, p r a w d y i m iło ś c i, L u b lin : R e ­ d a k c ja W y d a w n ic tw K U L 1995, ss. 4 1 2 .

O m ów ienie książki ks. prof. A ndrzeja Szostka M IC, kierow nika Katedry Etyki Szczegółow ej w K atolickim U niw ersytecie L ubelskim , chciałbym rozpocząć od przy­ pom nienia pew nego obrazu zaczerpniętego z innej książki. Przed kilku laty dość duży rozgłos zdobyła praca am erykańskiego filozofa A. M acIntyre’a, zatytułow ana After V irtu e1. N a pierw szych stronach tej książki autor proponuje czytelnikow i przeprow a­ dzenie następującego eksperym entu m yślow ego: wyobraźm y sobie, że nauki przyrod­ nicze u leg ają katastrofie spow odow anej tym, że w wyniku oskarżenia naukowców o przyczynienie się do zniszczenia środow iska naturalnego popularność zdobyw a ruch polityczny na rzecz ignorancji, który doprow adza do zniszczenia laboratoriów i ksią­ żek, a w szkołach i uniw ersytetach do zniesienia nauczania fizyki, chem ii czy biolo­ gii. K iedy po pew nym czasie ruch na rzecz ignorancji traci sw ą popularność i p oli­ tyczne w pływ y, społeczeństw o podejm uje próbę odnow ienia dawnych nauk. Ma jednak tylko skraw ki książek, niektóre instrum enty i fragm enty opisów eksperym en­

tów. M im o w szystko z tych pozostałych i nie do końca zrozum iałych fragm entów ludzie p ró b u ją stw orzyć nowe całości, z którym i w iążą dawne nazwy fizyki, chemii czy biologii. Now e nauki używ ają części daw nej term inologii, ze w zględu jednak na zasadniczo zm ieniony kontekst daw ne term iny otrzym ują zupełnie inne znaczenia (których sposoby użycia z dużym pow odzeniem opisuje now a filozofia analityczna), a ze w zględu na luki w w iedzy dotyczącej kontekstu, w którym daw niej używane były odpow iednie term iny, znacznie w zrasta rów nież stopień w olności w nadaw aniu im alternatyw nych znaczeń (dlatego też popularność zdobyw ają subiektyw istyczne koncepcje nauki).

1 Je j p o ls k a w e rs ja u k a z a ła się n ie d a w n o pt. D z ie d z ic tw o c n o ty , p rz eł. A. C h m ie lew sk i, W a rsz a w a 1996.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Porównaj teoretycznie uzyskan¡ warto±¢ optymalnej kompresji z kompresj¡ uzyskan¡ za pomoc¡ programu ZIP, PanTadeusz.zip.. Narysuj

a) Zaznacz na sferze Blocha stany o polaryzacji: poziomej, pionowej, pod k¡tem 45 ◦ do poziomu, pod k¡tem 135 ◦ do poziomu, polaryzacji koªowej lewo oraz prawo skr¦tnej

d) Podaj przykªad jednego pomiaru uogólnionego, który wystarczaªby to jednoznacznego wyznaczenia ρ (oczywi±cie przy zaªo»eniu, »e powtarzamy go niesko«czenie wiele razy w

Zadanie 3 (50 pkt) Istnieje ciekawy i do±¢ nieintuicyjny trik, który praktycznie za darmo pozwala nieco podnie±¢ graniczny QBER poni»ej którego mo»na uzna¢ protokóª za

Niech dane b¦d¡ dwa ciaªa o masach M i m, przy czym M  m.. Problem dwóch ciaª sprowadza si¦ bowiem przez zamian¦ ukªadu wspóªrz¦dnych i przy u»yciu wielko±ci zwanej

W klasycznej teorii modeli rol˛e rozwa˙za´n dotycz ˛ acych ewentualnych aksjomatów ekstremalnych przej˛eły chyba ustalenia doty- cz ˛ ace m.in.: kategoryczno´sci w mocy

Такий підхід є швидким та ефективним для відновлення повідомлення користувачем при кількості 500 маршрутизаторів у мережі атаки.. Тому, вико- ристання методу

Dank des erhal- tenen Feedbacks kann BAKS seinen Kunden Konstruktionslösungen E30-E90 nach DIN 4102-12 anbieten, unabhängig davon, welche Kabel der Kunde für eine bestimmte