• Nie Znaleziono Wyników

„Co wypada, a co nie”. Edukacyjna rola „Mojej Przyjaciółki” w zakresie nienagannego sposobu bycia kobiety

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "„Co wypada, a co nie”. Edukacyjna rola „Mojej Przyjaciółki” w zakresie nienagannego sposobu bycia kobiety"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

RENATA KNYSPEL-KOPEĆ

*

„Co wypada, a co nie”

Edukacyjna rola „Mojej Przyjaciółki”

w zakresie nienagannego sposobu bycia kobiety

Zapotrzebowanie kobiet na poradnictwo z zakresu savoir vivre zaspokajała  w latach trzydziestych XX stulecia m.in. „Moja Przyjaciółka”. Edukacyjny charak-ter pisma wyrażał się dążeniem redakcji do rozpowszechniania właściwego stylu  bycia kobiety zarówno w środowisku domowym, jak i towarzyskim. Czasopismo  kobiece „Moja Przyjaciółka” założone zostało w 1934 r. w Żninie (Wielkopolska)  przez Alfreda Krzyckiego i początkowo ukazywało się pod redakcją wydawcy, na-stępnie jego żony Anny. Zeszyty składające się z szesnastu kolumn średniego  formatu drukowano najpierw na papierze niskiej jakości, dlatego też zamieszcza- ne w piśmie ilustracje charakteryzował wówczas słaby poziom techniczny. Dopie-ro latem 1936 r. rozpoczęto druk na lepszym papierze i zastosowano kolorową  okładkę.  Zmiany  te  pociągnęły  za  sobą  zwiększenie  kosztów  wydawniczych,  o czym redakcja poinformowała przy okazji ogłoszenia konkursu „gwiazdkowe- go”, mającego zachęcić stałe czytelniczki do zjednywania następnych prenume-ratorek. „[…] Koszty wydawania „Mojej Przyjaciółki” – pisano – bardzo wzrosły od czasu jej założenia – gdyż powiększyła się znacznie objętość pisma, doszła barwna okładka, lepszy papier i inne ulepszenia – natomiast wysokość prenume-raty wciąż jest ta sama”1.

Układ  pisma  obejmował  dwie  wyraźnie  wyodrębnione  części.  Pierwsza  z nich o objętości 6–7 kolumn prezentowała charakter ilustrowanego magazynu  poświęconego sprawom kobiet. Podawano tutaj informacje, komentarze oraz ar-tykuły o życiu i działalności organizacji kobiecych na świecie, przybliżano sylwetki  znanych opinii publicznej reprezentantek świata polityki, literatury i sztuki. Czy-telniczki „Mojej Przyjaciółki” mogły w tej części śledzić losy bohaterów powieści  i nowel, których fragmenty drukowano w kolejnych numerach pisma. Drugą część  magazynu przeznaczono m.in. na problematykę praktycznego poradnictwa, do-* Dr.

1 Gwiazdkowy konkurs „Mojej Przyjaciółki”, „Moja Przyjaciółka” [dalej: MP] 1936, R. III, nr 23, s. 510.

(2)

tyczącego dobrych manier, które prezentowano w rubryce opatrzonej tytułem „Co  wypada – a co nie” oraz sprawom gospodarstwa domowego, mody, higieny i wy-chowania dzieci. 

Czytelniczki  „Mojej  Przyjaciółki”  należały  do  różnych  warstw  społecznych,  były  to  zarówno  „gospodynie  domowe,  jak  i  kobiety,  które  prowadziły  ogródki  działkowe czy też gospodarstwa rolne”2. Znajdowały one tutaj szereg cennych rad 

związanych z tematyką nienagannego sposobu prowadzenia domu i prezentowa-nia się w warunkach domowych, ale i podczas wizyt towarzyskich poza domem.

Pierwszy numer dwutygodnika ilustrowanego dla kobiet ukazał się 10 stycznia  1934 r. i, jak zapewniała redakcja, „wychodzi [on] w świat jak promień słoneczny,  by  ogrzać  swem  ciepłem  tych  wszystkich,  którzy  nie  są  zapatrzonymi  we  wła-sne siły tylko – egoistami, ale doceniają wartość współżycia z bliźnimi”3. Formuła  pisma zachęcała czytelniczki do nawiązywania między sobą dialogu na łamach  periodyku, który już od premierowego numeru rozpoczął publikowanie redagowa-nej właśnie przez swoje odbiorczynie kolumny poświęconej wszelkim sprawom  kobiet. Wydawca, przyjmując za główny cel pisma staranie się „o nawiązanie ser-decznego, silnego i trwałego węzła przyjaźni między kobietami wszystkich warstw  i wszystkich zapatrywań”4 , prosił o nadsyłanie pytań, życzeń, spostrzeżeń, wska- zówek i rad. Teksty do działu „My kobiety między sobą” powstawały przy współ-pracy  działaczki  społecznej  skrywającej  się  pod  pseudonimem  Zofja.  Zdaniem  Feliksa  Fikusa,  który  w  niewielkim  artykule  zamieszczonym  w  „Kwartalniku  Hi- storii Prasy Polskiej”, wypowiedział się na temat periodyku, wspomnianą redak-torką była Zofia Zawadzka. Znana nie tylko w Polsce, ale i za granicą ze „swego  zrozumienia dla wszystkich trosk i kłopotów ludzkich […]”5, przejawiającego się  w prowadzonym przez nią dziale w tygodniku „Moje Powieści”.  Pierwsze wrażenia z lektury „Mojej Przyjaciółki” autorstwa Marii Zabielskiej  z Poznania ukazały się na łamach pisma wraz z jego drugim numerem. Czytel-niczka  wyraziła  nieskrywane  zadowolenie  z  pojawienia  się  na  rynku  wydawni-czym pisma „wszechstronnego co do treści a przytem niezmiernie taniego […]”6. 

Powszechnym  zainteresowaniem  cieszył  się  zwłaszcza  kącik  „My  kobiety  mię- dzy sobą”, gdzie panie dzieliły się swoimi obawami, troskami i radami na tema-ty dotyczące zarówno urody, zdrowia, jak i gospodarstwa domowego. Zjawisko  publikowania tzw. listów do redakcji, pisanych przez samych pracowników cza-sopism było dość powszechne. Nie znaleziono jednak w literaturze przedmiotu  żadnych wzmianek dotyczących ewentualnego preparowania niniejszego działu  przez redaktorów pisma. Natomiast w pracy Joanny Grabowskiej, która bez cienia  wątpliwości przekonuje, iż: „Czytelniczki zwracały się do redakcji z wieloma za-pytaniami, jak do swojej najlepszej przyjaciółki, która z pewnością nie zawiedzie, 

2  J.  G r a b o w s k a,  Moja Przyjaciółka. Ilustrowany dwutygodnik kobiecy 1934–1939,  Żnin 

1997, s. 39.

3  My – kobiety – między sobą. Z serca do serca – Między nami…, MP 1934, R. I, nr 1, s. 2 

[Wszystkie cytaty w artykule zachowują oryginalną pisownię.].

4  Tamże.

5  F. F i k u s, Wielkie wydawnictwo prasowe w małym mieście. Dwie „Przyjaciółki”, „Kwartalnik 

Historii Prasy Polskiej” 1979, R. XVIII, nr 1, s. 83.

(3)

a  wesprze  i  pomoże.  Zaprezentowana  korespondencja  potwierdza,  że  czytel-niczki, w pewnym stopniu współredagowały czasopismo, jak również wzajemnie  udzielały sobie porad w zakresie wyglądu, zdrowia i zachowania”7. Stałym punktem dwutygodnika był przede wszystkim interesujący nas tutaj  dział „Co wypada – a co nie”, w którym prezentowano szereg porad z zakresu bon ton. Z lektury tej rubryki czytelniczki mogły dowiedzieć się, na przykład, o formach  właściwego zachowania się w towarzystwie, na przyjęciach i podczas rozrywek  kulturalnych czy uroczystych posiłków w domu i poza nim. „Moja Przyjaciółka”  podawała cenne uwagi zwłaszcza na temat kultury spożywania posiłków i orga- nizowania przyjęć. Ten stały temat poruszany był w piśmie z uwagi na fakt, iż re-dakcja dostrzegała zdecydowany brak dobrych manier w tej kwestii, dotyczący  wielu ówczesnych polskich domów. Czasopismo podkreślało, iż należy przykła-dać znaczną wagę do schludnego ubioru, w jakim powinno siadać się do stołu,  nie należy podczas posiłków czytywać gazet ani poruszać tematów drażliwych8.  Napływające do wydawcy wyrazy sympatii i głosy rosnącego zapotrzebowa-nia na publicystykę „Mojej Przyjaciółki” sprawiły, iż wydano na 1936 r. „Almanach”  tego pisma. Redaktor informował, iż starano się przedstawić w niniejszym dodatku  treści różnorodne i nacechowane aktualną wymową. „Założeniem naszem było, –  pisał A. Ksycki – by „Almanach” stanowił niejako uzupełnienie „Mojej Przyjaciółki”,  by tak samo, jak ona służył niezawodną radą i pomocą nawet najdoświadczeń-szym paniom domu”9. „Almanach” uwzględniał ważne ówczesne sprawy kobiecej  egzystencji toczącej się zarówno na niwie rodzinnej, jak i towarzyskiej, udzielając  czytelniczkom praktycznych wskazówek. Niezwykle ważne dla każdej kobiety jest  bowiem: „Życie towarzyskie – […] życie taktu, etykiety, dobrego tonu, elegancyi,  grzeczności, układności itp. przymiotów w stosunkach ogólno ludzkich; […]10. Panie dowiadywały się z lektury pisma m.in. o tym, że: „Zasadnicze nakrycia  stołu codziennego, a stołu wystawnego różnią się tylko na bardzo niewielu punk- tach. Skromniejsza zastawa, brak kosztownych owoców i bogatej dekoracji kwiet-nej, pozbawiają go z konieczności świetnego wyglądu, jakim pyszni się w dnie  licznych przyjęć. Jednak nieskazitelnie czysta i świeża bielizna, zręcznie ułożone  serwetki (mogą być nawet papierowe ustawione w specjalnej podstawce), noże,  widelce i łyżki prawidłowo i starannie rozmieszczone, lśniące czystością szklanki  i karafki, sól miałka w maleńkich solniczkach, napełnionych po brzegi, chleb cie-niutko pokrojony i ułożony na podstawce przykrytej ładnie wyhaftowana serwetką  – to wszystko stwarza cechy komfortu i przyczynia się do miłego nastroju. […]. Po  skończonym podstawowym posiłku, […]. Dopiero po uprzątnięciu stołu jadalnego  i przywróceniu mu estetycznego wyglądu, podaje się deser, – a gazety, książki,  robótki itp. wolno rozłożyć dopiero wtedy, gdy obrus ze stołu zostanie zdjęty”11.  Na wspomniany temat odnośnie do nakrywania do stołu i łączące się z nim  7  J. G r a b o w s k a, Moja Przyjaciółka, s. 38.

8  K.  Ł o z o w s k a-M a r c i n k o w s k a,  Sprawy niewieście. Problematyka czasopism kobie­

cych Drugiej Rzeczypospolitej, Poznań 2010, s. 179.

9  „Almanach”, MP 1936, s. 3.

10  M.  R o ś c i s z o w s k i,  Księga obyczajów towarzyskich,  Przedmowa,  Lwów–Złoczów, 

b.r.w., s. V.

(4)

sprawy dotyczące przyjmowania gości, wydawania przyjęć i tzw. herbatek wie-czornych, „Moja Przyjaciółka” podawała wiele cennych wskazówek. Pani domu,  która postanowi zorganizować przyjęcie, na które w odpowiedni sposób zaprosi  gości, powinna przede wszystkim uporządkować i udekorować mieszkanie. Forma  zaproszenia jest zależna od stopnia uroczystości danej imprezy, o niezbyt oficjal-nym spotkaniu można gości zawiadomić ustnie, przy czym te oficjalne wymagają  zaproszenia za pomocą korespondencji pisemnej. „Na wykwintne przyjęcia poda-je się […] (menu) na ozdobnych kartkach, które nabyć można w handlach papieru  i karty te stawia się na stole przed każdym z gości, opierając je o kieliszki”12 . „Je- żeli chodzi o eleganckie nakrycie stołu na przyjęcie, to potrzeba tu dużo delikat-nego smaku i gustu. Najpierwszym warunkiem jest obrus, który, musi być śnieżnej  białości i dość długi i szeroki, […] Natomiast pani domu po wydaniu wszelkich  dyspozycji służbie, „sama powinna siedzieć przy stole wesoła i uśmiechnięta. […]  Wszelkie jej zbytnie wstawanie od stołu i zajmowanie się podawaniem, nieprzy-jemnie działa na gości”13. Ponadto powinna ona jeść posiłek, dopóki goście zajęci  są jedzeniem, a w razie konieczności dyskretnie udawać, iż także pochłonięta jest  jedzeniem14.  W dobrym tonie jest również to, aby gospodyni przyjęcia ubrana była w spo- sób podkreślający uroczysty nastrój, jednakże nie powinna być zbyt strojna w sto-sunku do wizytujących jej dom pań15. Dalej w artykule poświęconym poradnictwu  z zakresu dobrego smaku, następowało wyliczanie, jakie i w którym miejscu na  stole powinny zostać ustawione naczynia. W jednym z wydań „Mojej Przyjaciół-ki” pisano, iż należy pamiętać o tym, iż nie jest ważne, co jemy, ale jak to jemy.  W  celu  dokładnego  zobrazowania  niniejszej  zasady  zamieszczono  ilustracje  w charakterze instruktażu. Przypomniano, iż eleganckie siedzenie przy stole za- brania trzymania na nim łokci, zaś spożywanie zupy przechylając talerz jest rażą-cym uchybieniem przeciwko etykiecie towarzyskiej16. Tymczasem, aby uniknąć towarzyskiego potknięcia, którego ceną może być  osłabienie kontaktów, uświadamiano czytelniczki, iż powinny przyjrzeć się wnikli- wie manierom swoim, jak i reszty domowników. Akcentowano, iż ogłada w towa-rzystwie pozwala na komfortowe i pewne samopoczucie, nawet podczas przyjęć  najbardziej wytwornych17. Przekonywano natomiast, że zorganizowanie herbaty popołudniowej jest naj-łatwiejszą formą przyjęcia towarzyskiego, podczas którego nienaganna pani domu  z całą starannością dba o to, aby nikt z gości nie został pominięty przy nalewaniu  do  filiżanek  herbaty  lub  kawy18.  Należy  pamiętać  o  podaniu  gościom  kruchych 

ciasteczek bądź czekoladek wraz z osobnym dla każdego talerzykiem19. Częściej 

12  „Co wypada – a co nie…”, Przyjmowanie gości, MP 1934, R. I, nr 7, s. 16.

13  „Co wypada – a co nie…”, O przyjęciach (Na specjalne życzenie jednej z Czytelniczek), MP 

1935, R. II, nr 11, s. 174.

14  „Co wypada – a co nie…”, Jak należy podawać do stołu, MP 1935, R. II, nr 17, s 267. 15  „Co wypada – a co nie…”, MP 1935, R. II, nr 21, s. 334.

16  „Co wypada – a co nie…”, Jak używać nakryć przy stole, MP 1936, R. III, nr 19, s. 399. 17  K. Ł o z o w s k a-M a r c i n k o w s k a, Sprawy niewieście, s. 180.

18  „Co wypada – a co nie…”, Herbatka popołudniowa, MP 1935, R. II, nr 19, s. 299. 19  „Co wypada – a co nie…”, Herbatka popołudniowa, MP 1936, R. III, nr 14, s. 288.

(5)

w  periodyku  przeczytać  można  było  o  przygotowywaniu  przyjęć  ze  skromnym  menu niż o tych wystawnych z wyszukanymi potrawami. Ze względu na trwający  w Polsce kryzys ekonomiczny lat trzydziestych XX stulecia, który wywierał także  duży wpływ na prasowy rynek wydawniczy, najmodniejsze były popołudniowe spo-tkania domowe20

. Zarówno właściciele gazet, jak i czytelnicy borykali się z trud-nościami  natury  finansowej.  Kolegium  redakcyjne  koncernu  Krzyckich  świetnie  zdawało sobie sprawę z sytuacji gospodarczej panującej w kraju, która niestety  nie sprzyjała sprzedaży. Dlatego też już w lutym 1935 r. redakcja pisma zabiegała  o nowe czytelniczki i zachęcała stałe do kupna „Mojej Przyjaciółki”, zapowiadając  dołączanie do wybranych egzemplarzy arkuszy wzorów do „robótek ręcznych”21. 

Ponadto,  pismo  swoją  treścią  i  propozycjami  skierowanymi  do  kobiet  w kwestiach edukowania w zakresie dobrego smaku przystawało do możliwości  ekonomicznych  swoich  czytelniczek.  Najczęściej  porady  wskazywały  na  sze-reg możliwości osiągnięcia zamierzonego skutku za pomocą niezbyt wysokich  kosztów  finansowych.  Kobieta  w  sposób  skromny  i  niedrogi  mogła,  zdaniem  „Mojej Przyjaciółki”, dbać zarówno o dom, jego mieszkańców, jak i samą siebie.  Zawsze powinna jednak pamiętać o kulturalnym i eleganckim sposobie bycia  wśród domowników i gości, we własnym mieszkaniu i poza nim, w restauracji  i podróży. Każde spotkanie towarzyskie wymaga bowiem określonego kultural-nego zachowania.

Czasopismo  „Moja  Przyjaciółka”  pełniło  w  tej  kwestii  rolę  edukacyjną,  za- mieszczając na swoich łamach porady będące często odpowiedzią na listy czy-telniczek pełne wątpliwości i pytań odnośnie do życia towarzyskiego. Na jeden  z nich redakcja odpowiedziała, informując zainteresowaną czytelniczkę, iż przy  powitaniu lub pożegnaniu się ze starszą osobą można ją pocałować w dłoń, jed-nakże zwyczaj ten nie stanowi konieczności22 . Przy innej okazji pismo przypomi-nało kobietom, iż po przyjściu na miejsce spotkania zobowiązane są przywitać  się najpierw z panią, która jest gospodynią imprezy, następnie z innymi znanymi  już sobie kobietami. Natomiast witając się z mężczyznami, kobieta, jak zapew-niano, nie ma obowiązku unosić się z miejsca, na którym siedzi. Nie dotyczy to  jednak sytuacji, gdy wita się ona ze starszym od siebie lub pełniącym wysoką  funkcję społeczną mężczyzną23. Inną formą powitania jest ukłon, który powinien 

wyrażać  szacunek  i  sympatię  wobec  osoby,  do  której  jest  kierowany.  „Kobieta  kłania  się  pochyleniem  głowy.  Nie  powinno  to  być  sztywne  kiwnięcie,  zupełnie  pozbawione wdzięku i uprzejmości. Głowa przez sekundę pozostaje pochyloną  i podnosi się wolno. Im głębsze pochylenie i dłuższe podnoszenie się, tym ukłon  jest uprzejmiejszy. Ani ramiona, ani łopatki nie biorą w nim udziału, pracuje tylko  głowa i szyja.

Pragnąc pozdrowić osobę mało znajomą i okazać jej szacunek, dama schyla  głowę  nisko,  zachowując  zupełny  spokój  na  twarzy.  Uśmiech  przy  tym  ukłonie 

20  K. Ł o z o w s k a-M a r c i n k o w s k a, Sprawy niewieście, s. 182–183. 21  MP1935, R. II, nr 3, s. 1.

22  Co wypada?, MP 1936, R. III, nr 22, s. 484.

23  „Co wypada – a co nie…”, Formy witania się. (Na życzenie jednej z Czytelniczek), MP1936, 

(6)

jest dowodem bliższego stosunku. Kilkakrotne kiwanie głową, mruganie oczami  i robienie min świadczy o niezbyt wykwintnem wychowaniu damy”24. 

Spotkaniom towarzyskim zarówno tym, które mają miejsce w domach prywat-nych, jak i lokalach publicznych zawsze towarzyszy rozmowa, której umiejętność  prowadzenia  ma  niezwykle  istotne  znaczenie  dla  przebiegu  całego  spotkania.  „Niezależnie  od  treści  i  poziomu  prowadzonej  rozmowy  należy  zawsze  pamię-tać, by utrzymana była w tonie kulturalnym, a więc nie unosić się przy dyspucie,  nie zaprzeczać ostro swemu rozmówcy, a zwłaszcza nie zadawać mu kłamu, nie  poruszać w nieodpowiedni, lekki lub ironiczny sposób tematów, które głębiej go  dotykają i mogą sprawić mu przykrość.

Umiejętność  uszanowania  cudzych  przeszkód  i  wysłuchania  wszystkich  zdań, chociażby się skrajnie różniły od naszego, jest dowodem kultury i ogłady  towarzyskiej”25 . Ponadto, rozmowa toczona w towarzystwie powinna być pozba-wiona tematyki osobistej i intymnej26. Natomiast należy prowadzić ją się w sposób  dyskretny, taktowny, nacechowany skromnością i pozbawiony wszelkiego zadu-fania w stosunku do siebie27 . Kulturalna i dobrze wychowana kobieta, odwiedza-jąc na przykład kino czy wystawę sztuki, nie prowadzi głośnej rozmowy, unika  gwałtownej krytyki i komentarzy, nie zwraca na siebie ogólnej uwagi pozostałych  osób28 . „Rozum i wdzięk czynią kobiety miłemi i przyjemnemi w towarzystwie, pi- sał M. Rościszowski, ale największy urok w kobiecie stanowi jej skromność, uni-kająca poklasków zewnętrznych i zwiększająca tem samem cenę jej piękności.  Niech kobieta będzie jaknajurodziwszą, nigdy nie powinna się tem szczycić;  powinna być skromną, […].  Bądźcie zawsze uprzejme, uprzejmość bowiem jest potężną bronią w rękach  kobiety. Nie zapominajcie ani na chwilę, że największa wyższość kobiety polega na  tem, ażeby była skromną wszędzie i zawsze i ażeby była grzeczną nawet wzglę-dem tych ludzi, których mogłaby nie szanować, t. j. takich, którzy przez swoje  postępki nie zasługują na szacunek.  Skromność sama przez się jest tak pięknym przymiotem, że przyznaje się jej  daleko więcej wartości, aniżeli pięknej twarzy i monarszej postaci; ale skromność  wykazuje się nietylko w samej powierzchowności, lecz także w: ubraniu, w ru-chach, […]. Uprzejmość, której gruntu szukać należy w dobroci serca, jest to uprzedza-jąca delikatność postępowania względem wszystkich i każdego; jest to wrodzona  dążność do szanowania i poważania tych wszystkich, którzy mają do tego prawo,  24  „Co wypada – a co nie…”, MP 1935, R. II, nr 3, s. 43. 25  „Co wypada, a co nie…”, Rozmowa Towarzyska, MP 1934, R. I, nr 14, s. 2, 12; „Co wypada,

a co nie…”, Jak prowadzić towarzyską rozmowę?, MP 1934, R. I, nr 18, s. 8.

26  Co wypada, a co nie? Uczymy się rozmawiać, MP 1938, R. V, nr 3, s. 56.

27  „Co wypada, a co nie…”, Skromność, MP 1934, R. I, nr 11, s. 5; „Co wypada, a co nie…”, 

Prostota i naturalność, MP 1934, R. I, nr 12, s. 6; „Co wypada, a co nie…”, O ważnych zaletach towa­ rzyskich, MP 1935, R. II, nr 6, s. 94.

(7)

zależnie od pozycyi, zajmowanej w towarzystwie lub od zalet osobistych”29. 

Innym miejscem publicznym jest środek lokomocji, w którym znajdującą się  kobietę będącą w podróży także tutaj obowiązują określone normy dobrego wy- chowania. Przestrzeganie ich nie tylko może ułatwić, ale i uprzyjemnić podróżo-wanie.  Otóż  nienaganna  w  swym  sposobie  bycia  pani,  zwłaszcza  niezamężna  i nieposiadająca towarzystwa powinna zająć przedział przeznaczony dla kobiet.  Bowiem „[…] winna [ona] w takim wypadku być bardzo ostrożna, aby jej nikt nie  posądził o szukanie przygód”30 . Należy również pamiętać o tym, aby bagaż po- dróżny nie był kłopotliwie obfity, gdyż „Człowiek prawdziwie kulturalny i przyzwy-czajony do podróżowania potrafi się obyć minimalną ilością ręcznych pakunków”31.  Z lektury czasopisma „Moja Przyjaciółka” wynika, iż w latach trzydziestych  XX stulecia kobiety zarówno te, które pracowały zawodowo (a było ich niemało),  jak i te, których domeną był tylko dom, potrzebowały wiedzy na temat popraw- nego funkcjonowania w różnych sytuacjach. „Zadania i kompetencje kobiety za-rządzającej domem były rozległe. Nie wystarczyło być wzorową gospodynią, na  tę  funkcję  składało  się  też  bycie  dobrą  żoną  i  matką”32.  Poza  tym  oczekiwano 

od kobiet, że będą prezentowały się w sposób nienaganny, jeśli chodzi o ogła- dę towarzyską, a także ich wygląd zewnętrzny. Wychodząc naprzeciw oczekiwa-niom swoich czytelniczek, pismo zamieszczało na swoich łamach liczne porady  z zakresu dobrych manier, stając się przez to cennym źródłem edukacyjnym dla  kobiet wspomnianego okresu. W związku z wymogami i codziennymi obowiąz- kami, kobiety najczęściej musiały wykazywać się licznymi umiejętnościami i zna-jomością wielu dziedzin wiedzy. Realizować się zaś powinny poprzez troskliwe  opiekowanie się dziećmi i mężem, dbanie o dietę i higienę domowników, wystrój  mieszkania oraz racjonalne dysponowanie budżetem domowym. Przy tym miały  być  zadbane  i  modnie  ubrane,  zainteresowane  własnym  rozwojem  intelektual-nym i uprawiające sporty. Również w tym temacie „Moja Przyjaciółka” spełniała  oczekiwania kobiet. Każdy egzemplarz pisma zawierał nowinki ze świata mody,  m.in. rubrykę „Co lansuje Paryż”. Dodatkowo tuż przed wybuchem drugiej woj-ny światowej wydawnictwo Krzyckich opublikowało pierwszy polski miesięcznik  mody. Ten oryginalny żurnal zatytułowany „Rewia Mody” opatrzono kolorowymi  zdjęciami modelek oraz wykrojami najmodniejszych wówczas strojów. Ponadto  zapowiedziano, iż w każdym kolejnym numerze pisma zamieszczane będą hafty  i robótki oparte na regionalnych ludowych wzorach polskich. Wydawca informo- wał szczegółowo czytelniczki o tym, że katalog mody jest jedynym polskim pi-smem o tej tematyce. „W Polsce – pisano – znajduje się w sprzedaży ponad 160  żurnali mód. Żaden z nich nie jest całkowicie wykonany w kraju, nawet te, które  wychodzą w języku polskim! […] Chcąc tej przykrej sytuacji nareszcie kres położyć, wydawnictwo nasze po-stanowiło wydać czysto polski i chrześcijański miesięcznik […]”33. Redakcja „Mojej Przyjaciółki”, podobnie zresztą jak innych czasopism okre-29  M. R o ś c i s z o w s k i, Księga obyczajów…, s. 73, 82, 113. 30  „Co wypada, a co nie…”, Podróż, MP 1935, R. II, nr 14, s. 219. 31  Tamże.

32  K. Ł o z o w s k a-M a r c i n k o w s k a, Sprawy niewieście, s. 132. 33  „Rewia Mody”, dodatek do MP 1939, s. 3.

(8)

su międzywojennego, pochylała się nad prozaicznymi problemami dotyczącymi  codziennych kwestii związanych z funkcjonowaniem kobiet w pracy zawodowej,  życiu  codziennym  i  towarzyskim.  Ogromny  sukces  czasopisma,  przejawiający  się  zwłaszcza  w  ilości  publikowanych  egzemplarzy,  spowodowany  był  przede  wszystkim utrzymywaniem przez redakcję niezwykle bliskiego kontaktu z czytel-niczkami. „Moja Przyjaciółka” stanowiła poradnik życia codziennego, który pełen  był wartościowych wskazówek, porad i sugestii, których stosowanie miało ułatwić  paniom pełnienie z powodzeniem szeregu ról społecznych. Pismo pełne było ży-ciowych porad dotyczących savoir vivre, praktycznych rozwiązań, nie brakowało  w nim reportaży z odległych i egzotycznych miejsc świata, nowinek z dziedziny  mody, kulinariów czy techniki.  Rozległa tematyka periodyku prezentującego m.in. poradnictwo z zakresu do-brych manier, stosowania mody oraz rozrywek sportowych i towarzyskich, służyły  kobietom nie tylko praktycznie, ale i edukacyjnie. „Moja Przyjaciółka” stanowi zatem  źródło bogatej wiedzy o egzystencji kobiet, ich ambicjach, zainteresowaniach oraz  problemach dnia codziennego. Obraz Polki lat trzydziestych XX w. kształtujący się  na tle lektury pisma, nakreślony został przez jego redakcję, ale i same czytelniczki.  Publikując artykuły, zamieszczając pisane przez nie listy oraz drukując wyniki ich  prac konkursowych, redakcja pisma nakreśliła wzór ówczesnej kobiety. Wyłoniła  się sylwetka kobiety nowoczesnej, świadomie dążącej do eleganckiego wyglądu  oraz  nienagannego  sposobu  bycia,  zainteresowanej  zdobyciem  wszechstronnej  wiedzy niezbędnej w prowadzeniu życia rodzinnego i towarzyskiego. Przy tym ko-biety niezapominającej o własnym rozwoju intelektualnym i całościowej dbałości  o wygląd zewnętrzny, gdyż działania te miały zapewnić jej udane relacje z mężem  i przyjaciółmi. Charakterystyczne dla omawianego okresu dziejów i warte zazna-czenia  jest  to,  iż  kobiety  coraz  częściej  interesowały  się  nie  tylko  praktycznym  poradnictwem domowym, ale także zdobywały wiedzę w wielu innych dziedzinach.  Publicystyka „Mojej Przyjaciółki” z pewnością znacząco wpłynęła na wykreowany  wówczas  na  długi  czas  obraz  kobiety.  Wizerunek  Polki  okresu  międzywojenne-go jawi się zatem jako kobiety godzącej różne role społeczne, zainteresowanej  żywo  zarówno  poradami  z  dziedziny  gospodarstwa  domowego,  zagadnieniami  pedagogicznymi, jak i literaturą, i światem mody. Dotyczyło to zwłaszcza kobiet  wyemancypowanych i zamożniejszych, jednak coraz więcej pań sięgało po lektu-rę czasopism kobiecych. Tymczasem tradycyjny model rodziny, w której kobieta  przede wszystkim spełnia się jako troskliwa matka i oddana żona, będąc przy tym  ozdobą swego męża, wydawał się być nadal dominującym. 

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mózg małego człowieka jest bardzo plastycz- ny, szczególnie w okresie przed- szkolnym jest to najlepszy czas na doświadczenia oraz próby zainteresowania dziecko różny-

ślono standardowe wymogi faktury elektronicznej, HOPE brała udział w konsultacjach społecznych.. Można mieć nadzieję, że uproszczone

[r]

żółty szalik białą spódnicę kolorowe ubranie niebieskie spodnie 1. To jest czerwony dres. To jest stara bluzka. To są czarne rękawiczki. To jest niebieska czapka. To są modne

Uogólniony model refleksji dotyczącej pracy z uczniami Analizowanie fragmentów transkrypcji wywiadów, w których przejawiał się zaini- cjowany samodzielnie przez nauczycieli

giczną Judyckiego jest teoria absolutnej Bożej wszechmocy, bez której właściwie nic nie jest możliwe i dla której wszystko jest możliwe: „Należy bowiem sądzić, że

W Zwrocie historycznym w badaniach filmoznawczych niekiedy pojawia się sprzeczność, czy raczej nieostra granica, między badaczem rekonstruującym spory wokół i w ramach Nowej

Bullying jako najpoważniejszy typ przemocy rówieśniczej (przemoc fizyczna, słowna, relacyjna, cyberprzemoc).. Złota Piątka – metody, które działają w nowym