• Nie Znaleziono Wyników

Mirona Białoszewskiego "czekanie w powietrzu"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mirona Białoszewskiego "czekanie w powietrzu""

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Witold Matuszyński

Mirona Białoszewskiego "czekanie w

powietrzu"

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 2, 129-143

2001

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA L IT T E R A R IA P O L O N IC A 2, 2001

W itold M atuszyński

M IR O N A B IA Ł O SZE W SK IE G O „C Z E K A N IE W P O W IE T R Z U ”

czekam n a wierzchołku czekam w pow ietrzu

(.S tró ż niemnożenia, O s 1)

„Powietrze jest żywiołem najdelikatniejszym - stwierdza D orothea Forstner. - Żyjemy w nim, nie m yśląc jed n ak o nim; odczuwamy go dopiero wtedy, gdy zaczyna wiać, przynosi zapachy albo gdy jego b rak m oże spow odow ać śmierć” 2. N a w olnej przestrzeni pow ietrze jest w nieustannym ru chu. Objawia się wtedy ja k o lekki powiew, w iatr, w ichura lub huragan. Stosownie do stro n św iata rozróżnia się od czasów najdawniejszych cztery podstaw ow e rodzaje wiatru: północny (iaquilo, arcturus, boreas), południow y {auster,

notus), w schodni (eurus), zachodni (zephyrus)*. D w a z tych czterech w iatrów

- północny i południow y - m iały znaczenie symboliczne. Wiele ludów czciło swoich bogów burzy i swoje duchy w iatrów . E cha tych p raktyk znajdują się naw et w Biblii. „N a w idok Jego zatrzęsły się góry,/ a n a rozkaz woli Jego wieje w iatr południow y./ Głos Jego grzm otu karci ziemię,/ podobnie nawałnica w iatru północnego i kłębowisko w ichru./ [...]/ G dy m roźny w iatr północny zawieje,/ ścina się lód na w odzie/ [...]./ [Wicher] o b jad a góry,

1 S k ró ty tytułów książek M iro n a Białoszewskiego w ykorzystanych w p racy: O R z - Obroty

rzeczy, W arszaw a 1957; P W - Poezje wybrane. W yboru d o k o n a ł i słow em w stępnym o p atrzył

A utor, W arszaw a 1976; Os - Odczepić się, W arszaw a 1978; W W iD - W iersze wybrane

i dobrane, W arszaw a 1980; S P N W - S tara proza. N ow e wiersze, W arszaw a 1984; O - Oho,

W arszaw a 1985.

2 D . F o r s t n e r OSB, Św iat sym boliki chrześcijańskiej, przekł. i oprać. W . Z akrzew ska, P. Pachciarek, R. T urzyński, W arszaw a 1990, s. 70.

3 Tam że.

(3)

J з о W itold M a L u s z у ή s k і

wypala step/ i ja k ogień pożera świeżą zieleń”4·. W iatr uw ażano za oddech ziemi, a tym samym przejaw życia kosmicznego. „W niewdzięcznym wietrze, poruszającym ogrom ne masy m aterii, była ukryta - według przekonań ludzi - jakaś wyższa siła” s. T a tajem nicza „wyższa siła” zdaje się nadzwyczaj interesować M irona Białoszewskiego. A u to r Rozkurzu poddaje się szczególnej „wibracji międzyplanetarnej” , która pozwala m u rozpoznać „główki/ Tam tych/ Z innej/ P lanety” (Zwierzonko 2, W W iD) i naw iązać z nimi k o n tak t.

ćśśś

Siedzimy w tej ścianie. Jesteśm y M arsjanie.

Siedzim y..., W W iD )

„Żyw ioł pow ietrza - czytamy w Słowniku symboli — trak to w an o przeto jako odczuw alny sym bol życia niewidzialnego, siłę napędow ą i oczyszczającą, a także Słowo w dniu stworzenia, środow isko dem aterializacji, rozpływ ania się w nicość pod wpływem czarów, zaklęć” 6.

W edług indyjskiej szkoły filozofii przyrody „pow ietrze (vayu) odznacza się gatunkow ą cechą «powietrzności» (vayutvä). Posiada o n a tradycyjną własność dotyku [...]” 7. W łaśnie owa „w łasność d o ty k u ” przenikając ciało człowieka zespala je z naturą. Kiedy M iron Białoszewski powie o sobie „m oja góro oddechów ” (L iryka śpiącego, O Rz) albo „a tu się wszystko mierzy n a oddechy/ na tchy” (***A tu się wszystko..., Os), to zdaje się bezpośrednio nawiązyw ać do klasycznego systemu jogi, k tó ra organizm ludzki określa ja k o „«ósemkę w mieście ciała» {puryastaka) lub ja k o ósemkę tchnień żywotnych (pranastaka) [...]. D o tej ósemki zalicza się pięć w iatrów ciała, wdech, wydech, «tchnienie usuwające», «wzdech», wjanę i sam anę; do tego jeszcze umysł (;mcmas), pełnię (pura) i m ow ę (vac). Pełnia oznacza przy tym świadom ość, ja k a wypełnia przedstaw ienie własnego «ja» [...]” 8.

przydech zwlec uchyl a lam szaro

(***przydech, PW ).

4 Pismo święte Starego І Nowego Testam entu. Biblia Tysiąclecia, P o z n a ń -W a rsza w a 1990 (Syr. 43, 16-21), s. 832.

5 M . L u r k e r , S łow nik obrazów i sym boli biblijnych, przel. b p K . R o m an iu k , Poznań

1989, s. 259.

6 W . K o p a l i ń s k i , Słow nik symboli, W arszaw a 1990, s. 335.

1 E . F r a u w a l l n e r , Historia filo zo fů indyjskiej, wstęp G . O berham m er, wprow . L. G abriel, przeł. L. Żylicz, l. 2, W arszaw a 1990, s. 150.

(4)

Mirona Białoszewskiego „czekanie w powietrzu” 131 Jeśli przeczytam y uważnie wszystkie tom y poezji M iro n a Białoszewskiego począwszy od Obrotów rzeczy a skończywszy n a w ydaniach pośm iertnych

Oho i Obmapywania E uropy..., dojdziem y do w niosku, że n astępujące

książki są szczególnie „uduchow ione” 9: Odczepić się (1978), R ozkurz (1980),

Wiersze wybrane i dobrane (a w nich rozdział Z wierszy nowych - 1980)

oraz Oho (1985).

N ader często pojaw iają się w u tw o rach w arszawskiego poety słow a duch,

dech-tchu oraz (sporadycznie) oddech-oddychać. Po dokładnym spraw dzeniu

wszystkich kontekstów tych słów doszedłem do wniosku, że ocierają się one 0 starotestam entow y term in duch. „W e wszystkich językach klasycznych 1 bliblijnych term in «duch» posiada wiele różnych znaczeń. [...] Słowo «duch» zmierza zawsze do określenia w jakim ś bycie istotnego, nieuchwytnego elementu, tego, co sprawia, że d an a istota żyje; jest określeniem tego, co emanuje z niej, choć ona tego nie chce, oznacza to, czym najbardziej jest dana istota i co nie jest od niej w pełni zależne” 10.

Zacznę od wichru. D uch (hebr. ruah) — to powiew, przede wszystkim powiew w iatru. K ażdy w iatr niesie ze sobą coś tajemniczego: raz jest to siła, której nic nie potrafi się oprzeć; kiedy indziej zam ienia się w cichy szmer; jeszcze innym razem wysusza niepłodną ziemię lub wreszcie sprow adza na nią p ło d n ą wodę, k tó ra daje życie11. W pierwszych słowach Księgi

Rodzaju czytam y: „duch (tchnienie, w iatr) unosił się nad w o d a m i” 12.

Białoszewski napisze:

Ruch przepaści wzdłuż snu. O statnio d uch m ój lala nad m ostam i nad w odam i z odnogam i

złapanie tchu

uuu- d ało się

(***Ruch przepaści, Os).

9 W R o zku rzu znajdujem y ta k ą inform ację:

„C zytam czeskiego p isarza okultystycznego z m odernistycznych czasów, życiu kam ienia k to ś mówi:

K am ień m a d w a dojścia. O d stro n y uduch o w ian ia go І od stro n y m aterii, k tó ra go ożywia. M oże obydw a dojścia pro w ad zą d o tego sam ego?” M oże w łaśnie p o czasie d o ch o d zen ia d o św iata „ o d strony m aterii” przyszła kolej n a doch o dzen ie d o nieg o „od stro n y ud u ch o w ian ia go” ?

10 S łow nik teologii biblijnej, red. X . L ć o n - D u f o u r , przeł. i oprać, bp K. R o m an iu k , Poznań 1990, s. 224.

11 Tam że.

(5)

132 W itold M a t u s z y ń s k i

Inny fragm ent uw ypukla tajem niczość „w iania” . Nigdy nic nie w iadom o, co przyniesie ze so b ą „wiejący du ch ” :

świt lód początek

duch wieje gdzie chce?

w ianie cieleśnieje

(***świt, W W iD )13.

W tym m iejscu należy wspomnieć o „wiejącej to p o li” . Szczególnie ważne są m otyw ducha, „ k tó ry wieje tam gdzie chce” 14· oraz „więzy m istyczne m iędzy drzewami i ludźmi (drzewa antropogeniczne, drzew a ja k o miejsce zebrania się dusz przodków [...]” ls). Drzew o stanow i swoisty m ikroko- smos. Z otoczenia w yróżnia się kształtem i rozm iaram i. N a nim zawie­ szam y w zrok, gdy stoi sam otne n a wolnej przestrzeni. D rzew o wtedy o d tw arza k ra jo b ra z kosm iczny, jest odzwierciedleniem całości, bowiem posiada zdolność do periodycznego odnaw iania. D rzew o, k tó re jest sie­ dzibą bóstw a staje się drzewem kosmicznym. W jednym z wierszy poeta stwierdza:

[...] są n a niej [topoli] to pololudy

te same, p a n u ją , p arują, kiw ają się, zm ieniają p o k oleniam i i nie zm ieniają

t...]

przylecieli, usiedli, i m oże to są oni, ci wszyscy n a tym jed n ym drzewie w ten jeden czas

(Drzewo wszystkiego, Os),

13 K o m en tarzem do tego wiersza m oże być tekst sam ego B iałoszewskiego. W tom ie

R o zku rz czyLamy m . in.:

„ M ate ria bez świadom ości. Istnieje, m oże istnieć. Św iat bez świadka? W ydaje się, że bezsens. W ięc duch? C hyba nie. A le m ate ria jest, burzy się, w ytw arza organiczność, życie.

Czy m ate ria chce żyć? Chce czuć? Być świadkiem?

Fak tem jest, że m y istniejemy. Ale nie m ożem y bez m aterii. A m ate ria bez nas m oże” , w piśm ie iiv. czytam y: „ W ia tr wieje tam , gdzie chce” . Z auw ażm y, że w języku greckim

wyraz pneuma oznacza w iatr i d u cha, a także D u c h a Bożego; Pism o św. (J. 3, 8.) P or. przyp. d o tego wersu.

(6)

M iro n a Białoszewskiego „czekanie w po w ietrzu ” 133

a w innym miejscu dodaje: „ich dzieci siedzą n a drzew ie” (Zakłócenia, O )16. D rzew o kosm iczne zawsze znajduje się w „centrum św iata” . Człowiek jest ośrodkiem wyznaczającym owo centrum . M ów iąc dokładnie osią kosm osu jest czlowiek-drzewo (topola)11. T o nic, że:

Topola wieje, gdzie cbcc bo to duch

J a wieję, gdzie chcę bo i j a duch

(***Topola wieje..., O s )18.

„D rzew o chodzące” 19 (Ruszę z miejsca, Os) posiada atrybuty człow ieka20.

Poruszenie

W ciąż jest.

10 W e w czesnym chrześcijaństwie n a W schodzie żyli asceci, któ rzy szukali sch ro n ien ia n a drzew ach (w pn iu lub k o ronie) n azyw ano ich d endrytam i od greckiego w yrazu dendron czyli drzew o. W E ncyklopedii katolickiej pod hasłem D E N D R Y C I czytam y m . in., że m nich D aw id z Tesaloniki przebyw ał trzy lata n a drzewie migdałowym , m nich A dolasa mieszkał w w ydrążonym pniu kasztanow ca, a m aro n ick i m nich w Irenim szczególnie u p o d o b a ł sobie życie n a cyprysie. Źródło: Encyklopedia katolicka, t. 3, L ublin 1979, s. 1168.

Ja k w tym ko n tek ście o dczytać wiersz M . B iałoszew skiego Denderowianka (SPN W ), zaczynający się tak: „Jestem D e n dero w ian k a./ Nie wiem, co to znaczy”?

17 Przeczytajm y początkow y i końcow y frag m en t wiersza Cz. M iło sza W głąb drzewa (Cz. M iłosz, Nieobjęta ziem ia, K ra k ó w 1988, s. 31-32):

„[■■J

Ten, wpatrując się, mówił: « W idzę ludzi, bo dostrzegam ja k b y drzewa chodzące».

M a rek, 8, 24.

D rzew o, m ówi n am d o b ry Sw edenborg, jest bliskim krew nym człowieka. Gałęzie jego jak ręce sp latają się w uścisku.

N a p ra w d ę to drzew a są naszym i rodzicam i, Poczęliśmy się z dębu, m oże, ja k chcą G recy, z jesionu

[...]

A dziecko otw iera oczy i widzi pierwszy raz drzew o. 1 ja k chodzące drzew a są d la nas ludzie” .

18 Por.: także h asło D U C H K Ę D Y C H C E , T C H N IE , [w:] A . M . K o m o r n i c k a ,

Słow nik zw rotów i aluzji biblijnych, Ł ódź, 1994, s. 114-115.

19 Por. także uwagę J. Poradeckiego d o tyczącą „drzew a chodzącego” w: J. P o r a d e c k i ,

,,A ż tu moje skrzydło sięga". Studium o dziejach m otyw u lotu p o ety w p o ezji polskiej, Ł ódź

1988, s. 243-245.

20 „Drzew am i antropogenicznym i” , k tóre łączą to, co „ziemskie” z tym, co „ponadziem skie” , są bez w ątpienia ja b ło ń L. S taffa z wiersza Jabłoń zam ieszczonego w zbiorze W ysokie drzewa

(7)

1 34 Witold M a t u s z y ń s k i

Jak z tą topolą.

Stoi, nie rusza się, nie rusza. Patrzeć, a cala chodzi

(**"*Poruszenie, Os)

O n a trzym a się za ręce ta topola

І p ch a sam a siebie w tył i załapuje.

(Drzewo wszystkiego, Os).

„Oddech. Podobnie ja k wicher dla ziemi wielkiej i bezwładnej, tak oddech słaby i nierówny, je,st jed n ak dla ciała w całej jego m asie tą siłą, k tó ra unosi i ożyw ia” 21. Człow iek nie p o trafi zapanow ać n ad swoim oddechem , chociaż nie może się bez niego obejść. A gdy oddech ustaje, człowiek um iera. W edług Biblii oddech, zwłaszcza ludzki (o raz w iatr) pochodzi od Boga („w tedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia” 22) i w raca do Niego, w chwili śmierci („wróci się proch do ziemi, tak ja k nią był, a duch pow róci do Boga, który go d a ł” 23). Poeta często podkreśla, że życie człowieka zależy od tchu: „A tu się wszystko mierzy na oddechy/ na tchy” . A „o statn ią spraw ą do załatw ienia” będzie oddanie ostatniego tchnienia:

O statn ia sprawa do załatwienia

d u sza w środek oczy n a wierzch

o raz dęby Z. H e rb e rla z wiersza D ęby z łom u Elegia na odejście. Przeczytajm y fragm enty obu wierszy.

„R o zło ży sta jab ło n i, h o jn a i wesoła! „W łesie n a wydm ie trzy d o ro d n e dęby G dy słońce, jak oliw a złota, gęsta, tłusta, u któ rych szukam rad y i p om ocy O blew a ciebie - kusisz ram io n a i usta, bo chóry m ilczą odeszli pro ro cy J a k o b ieta, co oczy k u swym piersiom woła. nie m a n a ziemi nik o g o bardziej [...] godnego szacunku (...]

A byle włóczykija, lenia d rap ic h ru sta Lecz m uszę przyznać że m nie niepokoi C u dow nym czarodziejstw em zmieniasz w apostoła, w asz ry tu a ł poczęcia o ro zum ne -[...] u schyłku w iosny n a początk u lala Przen ik ają go boskie, ponadziem skie m oce, w cieniu k o n a ró w roi się A słońce nad nim jab łek ro zp ala owoce, od waszych dzieci i n iem ow ląt [...]” N ib y D u c h a Świętego ogniste języki”

21 S łow nik teologii biblijnej, s. 224. 22 Pismo iiv., R odz. 2, 7. 23 Tam że, K oh. 12, 7.

(8)

Mirona Białoszewskiego „czekanie w powietrzu” 135

czy

dech n a supeł du sza n a wierzch

(***Ostainia sprawa. Os).

„R odzony i um ierający” spotykają się na granicy tchnienia:

przez dech od siebie łapiący

wejrzeli strasznie z dw óch stron rodzony

j

um ierający

(Z e zbudzenia, Os).

Jednak sam a śmierć jest nieodwracalna:

zawiązuje w koło szyi samo się i łyk i dech i i i

(**mzawiązuje wkoło szyi, Os).

„Duch człowieka. Boże tchnienie, ja k długo pozostaje w człowieku, rzeczy­ wiście należy do człowieka i czyni z jego bezwładnego ciała istotę poruszająca się, duszę żyw ą” 24. Po wiekach poszukiw ań przez starożytnych filozofów Arystoteles stwierdził jednoznacznie, że „dusza jest zasadą istot żyjących (hoion

arche ton dzoon)”25. Z drugiej strony oddech człowieka w yraża wszystko, co

dzieje się w jego „duszy” . H ebrajskie ruah oznacza także św iadom ość ludzką, „ludzkiego d u ch a” . Wyżej cytowałem stwierdzenia poety: „duch m ó j” , „ja duch” . W jednym tekście czytamy takie sformułowanie: „dech na supeł/ dusza na w ierzch” . Jeszcze inny tekst poety porusza odwieczny problem relacji pomiędzy duszą a ciałem. Najpierw fragm ent wiersza:

L u d zk a m ate ria gruba, W ielolorbow a.

N a sw oją skalę.

24 Słow nik leołogii biblijnej, s. 224.

(9)

136 Witold M a t u s z y ń s k i

D uch cienki A płaski.

D lateg o ciąg od i d o skonaleń W obie strony.

( · * · S K L E P O T W A R T Y , W W iD).

Starożytni różnie sobie z nim radzili, np. Lukrecjusz uznawał, że „natura duszy jest cielesna, naturam animi atque animai corpoream esse. Ponieważ dusza nasza p o trafi nieść naprzód nasze kończyny, kierować i rządzić całym ciałem ludzkim , ponieważ żadne z tych działań nie m oże zachodzić bez zetknięcia i poniew aż nie istnieje zetknięcie bez ciała, trzeba uznać, że n a tu ra duszy jest cielesna...” (De rerum natura, 111, 161)26. Przeczytajmy kilka krótkich utworów M iro n a Białoszewskiego z tom u Oho, które wydają się zgadzać ze spekulacją Lukrecjusza. Wszystkie teksty pochodzą z rozdziału Now a wiosenna slabocha

czyli wiersze antywiosenne. Oto dw a rozpoczynające go wiersze:

Przełom wiosenny d o b ry

Ale się przecisnąć! ze słabochą.

w iosną we m nie dm uchło n a zdechło.

K olejne utw ory, k tó re chcę przywołać, w prow adzą nas bezpośrednio w fi­ lozoficzny problem stosunku duszy do ciala\

wiosna jasn a ja k cholera d ziała n a m nie k a tru p iąc o

za w iosennym podm uchem p oczułem się pół-duchem

pół-dupem

W iosenne „dmuchnięcie n a zdechło” daje się we znaki, gdy poeta przemieszcza się z m iejsca n a miejsce, a dusza odm aw ia m u posłuszeństw a i nie chce „nieść naprzód jego kończyn” :

26 C ylat za: C. T r e s m o n t a n l , Problem duszy, przeł. J. K ow alczyk, W arszaw a 1973,

(10)

Mirona Białoszewskiego „czekanie w powietrzu” 137

N ieposzykow anie mi się większych iść: n o g a uty k a

[..j

co z tego że utyłem? reum atyzm p o schodach przty k a m ój k o ściotrup w sztyw nych ukłonach

- W asza Cielesność d ługo zamierza?

Inaczej powyższy problem wygląda w tradycji hebrajskiej, k tó ra „nie zna pojęcia dualizm u substancjalnego m iędzy «duszą» z jednej a «ciałem» z drugiej strony. W języku hebrajskim nie m a naw et słowa n a oznaczenie «ciała» w takim sensie, w jakim P la to n i K artezjusz m ów ią o ciele, substancji odrębnej od duszy. W hebrajskim nie m a słowa n a oznaczenie ciała rozum ianego w tym sensie. Jest słowo n a oznaczenie tru p a, któ ry nie jest ciałem ” 27. W łaśnie ten brak term inu na oznaczenie ciała wydaje się znam ienny (często m ylono ciało z trupem, co Claude T resm o n tan t nazyw a „błędem kartezjańskim ”)28. Pochopnie hebrajski term in basar przetłum aczono na język grecki jak o sarx; na łacinę ja k o caro, a na polski jak o ciało. „Po hebrajsku basar to nie jest ciało odrębne od duszy. Basar to cały człowiek, dla nas «ciało i dusza»...” 29 Stąd m oże pochodzi pytanie M iro n a Białoszew­ skiego:

więc się jest czy to ciała czy duchy m ówią

(***pióro - puchy, O )30.

„Duchy w człowieku. Św iadom ość człow ieka zdaje się być niekiedy ow ładnięta jak ąś siłą obcą i nie należeć do niego. K to ś inny zam ieszkuje w człowieku, nie tylko jakiś inny duch. M oże to być jak aś zła m oc [...]” 31.

21 Tam że, s. 67. 2a Tam że. 29 Tam że, s. 68.

30 W Szum ach, zlepach, ciągach czytam y:

„A d uch m ój chodzi we m nie i n a d e m ną. N ie sp ada. Świeci m i. Bez p a ra so la. O d deszczu i celebracji chodzi uniesiony i n a swoich zgięciach jednocześnie n a ziem i”

(Transy).

(11)

138 W itold M a t u s z y ń s k i

duchów Bogu („Zły zaś duch, zesłany przez P ana, opanow ał Saula [...]”)32. Czyż tytułow e zaw ołanie „odczepić się od tchu” nie jest w tym kontekście jednoznaczne. Poeta pragnie „odczepić się” od „złego du ch a” 33, który zamieszkuje w jego wnętrzu. Z rów nanie „złego d u ch a” z zawałem (doleg­ liwością bądź co bądź fizyczną) jest daleko niewystarczające.

Zwracałem ju ż wcześniej uwagę, że powietrze jest ośrodkiem wibracji kosm icznych, oddechem kosm osu. Od daw na w ierzono, że cywilizacja ziem ska nie jest jedyną cywilizacją we wszechświecie. Erich von D äniken w jednej ze swoich książek, k tó rą zatytułow ał Zurück zu den Sternen34, dowodzi, że nasza cywilizacja m a swoje korzenie poza Układem Słonecznym. A u to r cytuje tajemniczy fragm ent starochińskiej księgi Tao-te~king, który jest zarazem definicją pochodzenia kosm osu, życia i Ziemi:

Sens, któ ry m o żn a wymyślić, nie je s t wiecznym sensem. Imię, k tóre m o żna wymienić, nie je s t wiecznym imieniem.

Po tam tej stronie nazyw alnego leży p oczątek świata. Po tej stronie nazyw alnego Jeżą n arodziny stw orzeń35.

Powyższa definicja stwierdza, że „początek św iata” leży poza d ostępną nam sferą. „P o tej stronie nazyw alnego” leżą tylko „n aro d zin y stw o rzeń ” . A nalizując fragm ent egipskiej Księgi Zm arłych dojdziemy do podobnych konkluzji:

O, ja jo światów , wysłuchaj mnie! Jestem H orusem m ilionów lat! Jestem P anem i M istrzem tronu. U w olniony o d zła przem ierzam czasy i przestrzenie bezgraniczne36.

32 Pismo św., lS m . 19, 9.

33 W Szum ach, zlepach, ciągach znajduje się tajem niczy tekst Frywole - 3. Technika kuszeń. N astępujący frag m ent m oże nas zaciekawić:

„ Jak m a być do b rze, to m a być zmęczenie. Jest. Od długiej przytom ności oczy gubią ścisłość. S ta ra n ia nie te, A za to p o lo t zmysłów. G ra ty n a ścianach to łapią. I grają. D la mnie, T a wzajemność.

Sjesta obrazów . I różności. Wieszak. W kącie kanciasLe niewdzięczności z płó tn a, listwy, lewe strony. R obi się ćm aw o, bo o lo łatw o. I ju ż wdzięczna ro la. Profil. Znam go. Z n am cię, szatanie. T o takie przezw isko. Przegięty. Spojrzenie skacze. O n się po ru sza. K u si” .

34 E. von D ä n i k e n , Z urü ck zu den Siem en. Argum ente f ü r Unmögliche, D üsseldorf-W ien 1969. W ydanie polskie: l e n ż e , Z powrotem do gwiazd. Argum enty na rzecz niemożliwego, przeł. R . Turczyn, W arszaw a 1993.

35 Tam że, s. 62. 36 Tam że, s. 63.

(12)

M iro n a Białoszewskiego „czekanie w po w ietrzu ” 139

(N a m arginesie podam , że „jajo św iatów ” , w postaci „jaja wieczności” znajdziemy w poezji M iro n a Białoszewskiego: „Donosimy się/ donosim y// w tym jaju wieczności// a potem się rozlejemy” - ***Donosimy się, Os). P o d o b n e spekulacje podsycają rozproszone po całym globie ziem skim zagadkow e obiekty, rysunki, budowle i napisy, których nie dało się ro z­ szyfrować. D o ekscentrycznych rysunków należą m. in. m eksykańskie wy­ obrażenia bogów , czy też naskalny w izerunek Kaczyny, sporządzony przez Indian H opi w Arizonie. ( / „K aczynow ie - ja k wyjaśnia D äniken - byli przybyłym i z nieba nauczycielam i tego plem ienia” 37). D o nich należą najbardziej chyba znane na świecie ogrom ne rysunki n a płaskow yżu N a- zca. W 1987 r. Erich von D äniken publikuje Wir alle sind Kinder der

Götter3Ö. A u to r śledzi m. in. niektóre w ątki biblijne, w których znajduje

potwierdzenie, że w czasach patriarchów istniały pojazdy pow ietrzne39. N a zakończenie wędrówki po książkach von D än ik en a zatrzym am się jeszcze nad rozdziałem A stronauci w sta ro żytn y m Egipcie zam ieszczonym

w Oczach Sfinksa*0. A u to r wskazuje n a szczególną dekorację, k tó ra wy­ stępuje na wszystkich staroegipskich św iątyniach i m onum entach, a m ia­ nowicie n a skrzydlatą słoneczną tarczę. Tej dekoracji tow arzyszą inskryp­ cje zbudow ane przede wszystkim n a słowie арі, k tó re oznacza lecieć. Jedna z nich w prost mówi o lądow aniu w Egipcie „niebiańskiego lot­ n ik a” 41.

W twórczości M irona Białoszewskiego napom knięcia o „tam tych z innej planety” pojaw iają się tak napraw dę dopiero w tomie Odczepić się (1978). Poeta m iał dużo czasu, żeby zmienić swoje spojrzenie n a świat. Poprzedni tom poezji Było i było wydał trzynaście lat wcześniej, w roku 1965. W tym czasie Białoszewski przeszedł zawał serca. O tarł się o rejony, k tó re wcześniej nie były m u znane. M oże naw et (jak dow odziłem wcześniej) d o tk n ą ł „krainy św iatła” albo nawet samego A bsolutu. W Obrotach rzeczy znajdziemy nieśmiałe przypuszczenia: „podejrzew am / sztuczne zimne dziecko gwiazd/ o siebie” {Od ziem i nie odrosnąć) oraz: „jesteśmy rozgw iazdam i” {M y

rozgwiazdy), dopiero jed n ak w tomie Odczepić się p o eta jednoznacznie

stwierdza: , j a du ch ” {Topola wieje, gdzie chce). W tajemniczym wierszu

Stróż niemnożenia, którego fragm ent posłużył mi za m otto artykułu, czytamy:

37 P or. tam że, ii. b arw na n r 12 i 13.

38 E. von D ä n i k e n , W ir alle sin d Kinder der Götter. W enn Gräber reden könnten, M ünchen 1987. W ydanie polskie: t e n ż e , W szyscy jesteśm y dziećm i bogów. Gdyby groby m ogły

mówić, przeł. G . Pro k o p , W arszaw a 1991.

39 P or. rozdz. Dar Salomona - po ja zd powietrzny, tam że, s. 23-24.

40 E. von D ä n i k e n , Die Augen der Sphinx. Neue Fragen an das alte L a n d um NU, M ünchen 1989. W y danie polskie: t e n ż e , O czy sfinksa. Tajemnice piram id, przeł. R . Turczyn, W arszaw a 1992.

(13)

140 W itold M a t u s z y ń s k i

Indusi, nie nasi, Indianie piram idow cy

ci obcy, obcy

czekam n a wierzchołku czekam w pow ietrzu

jak wylądujecie wróćcie się, wróćcie d o siebie nie trzeba styku, bałaganu,

d o brze wam w niebie, m oże niezbyt d o brze ale we własnej potrzebie.

(S tró ż niem nożenia, Os)

Wymienienie „Indusów ” , „ In d ian ” i „piram idow ców ” wyraźnie wskazuje na miejsca, gdzie lądowali „ci obcy, obcy” (por. powyższe naw iązania do rozw ażań D änikena, jego książki są kopalnią wiadom ości n a ten tem at). P o e ta czeka na nich „ n a w ierzchołku” („ n a czubku n a ob co -/ w anie z bóstw em ” - M oje nowe miejsce, Os) „w pow ietrzu” , które, ja k wcześniej zaznaczyłem, jest ośrodkiem m iędzyplanetarnych wibracji. Stróż-latarnik u rasta tu do roli pośrednika. Jest tym , który wic, że „dobrze wam w nie­ bie,/ m oże niezbyt dobrze,/ ale we własnej potrzebie” , poniew aż stam tąd przybył:

W ysiadam od Wisły Płynie.

W idzę, bo idę, dom mój?

W pasy. Bez rur. O statn ie odpychają. Od p a rte ru odpływ ają. M arsjanie. N a Ziemi. Ja do góry. Szyby?? Są.

P iętro wyżej szkło w gwiazdę, p o tym ruchu.

(* ·* W ysiadam o d W isły, Os)

Wcześniej w spominałem, że Białoszewski niejednokrotnie odw raca „do góry nogam i” perspektywę: „stanąć do góry nogam i/ do nieba/ odbić się/ i od fru n ąć” , „trzeba wysoko/ tak wysoko że do góry nogam i” , „czy to

(14)

M iro n a Białoszewskiego „czekanie w po w ietrzu ” 141

zakończenie?/ czy głową do ziemi niebo?” , „chcenie z góry wejść w to ” . „Z iem ia” niekoniecznie m usi być „n a dole” ; a „n ieb o ” nie jest jednoznaczne „z g ó rą” . D la „tam tych z innej planety” właśnie „ziem ia” będzie „n a górze” , a „n ieb o " - „n a dole” .

Je d n a z hipotez łączy pow stanie egipskich piram id z przybyciem bogów na Ziemię4·2. Sami ludzie przy ówczesnej technice nie zdołaliby zbudow ać tak potężnych budowli. Być może sprawdzenie tego faktu było jednym z pow odów podróży M iro n a Białoszewskiego do Egiptu:

Nawołują się po jakiemu? po ziemskiemu

warcz}' w niebie ja k w wodzie

czas się zap ląlał w sobie i ja

w ty ł W tył

warczy sztuczne, czarne betonują

półnadzy, m alutcy stąd

płacze n iedaw no urodzony upał n a wysokości n a niskości nie wiem czy ju ż nie zaczęli piram idy

(Nawołują się p o jakiemu?, Os).

„C zas się zaplątał w sobie...” Jedno wydaje się jasne: jeśli m a nastąpić „styk z nieskończonością” , to trzeba sobie poradzić z czasem. W astronom ii oraz kosm onautyce od daw na znana jest „dylatacja czasu” czyli „czas kosm iczny” . Jak obliczono, 65 lat „czasu kosm icznego” rów na się 4,5 m iliona lat czasu ziemskiego43. W związku z tym E rich von D äniken zaryzykuje stwierdzenie: „O d chwili ich ostatniej bytności n a Ziemi dla «bogów» wcale nie upłynęła wieczność! Jeśli złożyli w izytę n a naszej planecie tysiące ziemskich lat tem u, to dla załogi statku kosm icznego m oże to oznaczać zaledwie kilka dziesięcioleci...”44 Zwykli robotnicy sta ją się w wierszach Białoszewskiego współczesnymi „niebianam i-M arsjanam i” , którzy budują latarnie-bloki-piram idy. Rozw ażania o przybyszach „stam tą d ” kończą się w Odczepić się następującym wierszem:

42 P or. rozdz. K im b yl twórca piram idy, [w:] E. von D ä n i k e n , O czy S finksa, s. 150.

43 P or. E. von D ä n i k e n , Z powrotem do gwiazd, s. 13.

(15)

142 W itold M a t u s z y ń s k i

Powieść m iędzyplanetarna

Budzę się. Rw etes. W yglądam : ustaw ianie pod m ur.

M arsjanie wylądowali.

W Wierszach wybranych i dobranych znajdujem y zastanaw iający wiersz:

ćśśś

Siedzimy w tej ścianie. Jesteśm y M arsjanie.

R obotnicy-M arsjanie zamieszkali w wybudow anych blokach-piram idach. W książce Stara proza. Nowe wiersze poeta wyjaśnia, ja k m am y się zachować, gdyby przyszło nam stanąć oko w oko z przybyszami z innej planety:

nic ruszać się stąd nie jech ać nigdzie n a żadne inne planety chyba że one tu - więc

ja k by co d o czego doszło ud ać że się nie znamy.

(***nie ruszać się stąd, SPN W ).

N a koniec rozw ażań nad „niebianam i” trzeba zaznaczyć, że M iron Biało­ szewski prow adzi św iadom ą grę z czytelnikami. W yraźnie to widać w n a ­ stępującej notatce zamieszczonej w tom ie R o zku rz:

D w udziesty wiek n a miejsce innych m itologii w prow adził m itologię m iędzyplanetarną. Nie zdajem y sobie spraw y, ja k do lej p o ry się rozrosła. Ile u p ch ała naszej w yobraźni. N ie w arto czekać n a wyniki po d ró ży . B ędą n ieporów nanie nudniejsze.

W yobraźnia poetycka m a zastąpić ludzkie „tęsknoty m istyczne” :

K ładzie się, gasi a tu za oknem świeci, stoi n ic innego, tylko o biekt latający. Z asypia, budzi się:

w oknie stoi - o b iekt latający.

W dzień patrzy : nic. Idzie d o sąsiadki

(16)

M iro n a Białoszewskiego „czekanie w po w ietrzu ” 143

- widziała pani w nocy w oknie? - widziałam ,

id ą d o trzeciej - stoi? - stoi - o b iekt łatający.

W ieczorem spraw dzają, to dźwig. - dźwig? - Lu. n a t o ­ to tęsknoty m istyczne {Potrzeby, S PN W ). W itold M atuszyński M IR O N B IA Ł O SZ E W S K IM “W A IT IN G IN T H E A IR ” ( S u m m a r y )

T h e aim oľ the article is to d raw atte n tio n lo a n im p o rta n t, th o u g h frequently left out, aspect o f M iro n Białoszewskim works, nam ely their sp iritual quality.

T h e expression duch {the spirit), dech - tchu {the spirit o f breath) an d oddech - oddychać

{a breath - breathe) frequently o r, a t least, sporadically ap p e ar in th e w orks by the W arsaw

p oet. A ller checking the contexts o f those words, it turned o u t th a t they could be associated with the term spirit found in the O ld Testam ent. A m o re detailed analysis consists o f the following com ponents: 1) the gale, which “ lata n a d m ostam i / n ad w odam i z o d n o g am i” (“blow s / over bridges / w aters w ith arm s” ), like in the first w ords o f the B ook o f Genesis, 2) b reath - being the essence o f existence, 3) th e spirit o f a m an - G o d ’s b reath ; Białoszewski is faithful to H ebraic trad itio n , which using the w ord basar, does n o t d ifferentiate betw een th e body and the soul but considers them a w hole (Christian tra d itio n , by co n tra st, d o es n o t know this so rt o f unity); 4) the spirits in a m an.

In M iro n Białoszewskim w orks air is often the centre o f space vib ratio n s, th e b reath o f th e universe. Besides, the p o et him self stands on the bord erlan d between this and th a t worlds. T h e fac t th at the a u th o r o f Obroty rzeczy {The M otions o f Things) refers lo the revelations o f Erich von D ä n ik e n in th is co ntext m ay be considered a jo k e or a n a tte m p t to m islead the reader.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W rezultacie, jeśli przed T nie było ani jednego „zdarzenia”, to sztucznie przyjmujemy że momentem ostatniego zdarzenia było

Pokazać, że każdy operator śladowy jest iloczynem dwu operatorów

Jeśli jednak, z jakiegoś powodu niemożliwe jest stosowanie detekcji cech ad hoc i magazynowanie ich w bazie danych (np. w przypadku dynamicznie aktualizowanej bazy danych w

Podaj nazwę kategorii znaczeniowej rzeczowników pochodnych, do której należy rzeczownik czytelniczka i podkreśl jego formant, a następnie za pomocą tego samego formantu

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać

W matematyce natomiast, akceptując osłabiony logicyzm, uznawał możliwość sprowadzenia jej pojęć (pierwotnych) do pojęć logicznych - przy niesprowadzalności

Wiadomo, że dla strumienia zgłoszeń który jest procesem Poissona prawdopodobieństwo, że pierwsze zgłoszenie nadejdzie nie wcześniej niż po pół godziny wynosi

W uzasadnieniu postanowienia sąd podał, że co prawda materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanego