• Nie Znaleziono Wyników

Foresight Społeczny Wrocław 2036-2056. Tom III - Miasto piękna i charakteru [Miasto Przyszłości / Laboratorium Wrocław]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Foresight Społeczny Wrocław 2036-2056. Tom III - Miasto piękna i charakteru [Miasto Przyszłości / Laboratorium Wrocław]"

Copied!
239
0
0

Pełen tekst

(1)

foresight

społeczny

wrocław

2036/2056



miasto

przyszłości /

laboratorium

wrocław

Miasto

piękna

i Charakteru

Redakcja Izabela Gajny

Tom_3

(2)
(3)

foresight

społeczny

Wrocław

2036/2056

Miasto

piękna

i Charakteru

Redakcja Izabela Gajny

Tom_3

(4)

2036

2056

Spis treści

Wstęp

Wrocław – Małe Centrum Europy

Izabela Gajny

Wrocław w poszukiwaniu axis mundi

Łukasz Medeksza

O stylach Wrocławia eco- i melo- dramatycznie

Alina Drapella-Hermansdorfer

Rekonstrukcja, odbudowa i wzmocnienie charakteru. Case 1_Młyny św. Klary

Izabela Gajny

O sztuce handlu w mieście.

Wrocławskie obiekty komercyjne: tradycje i prognozy

Krystyna Kirschke, Paweł Kirschke

Świdnicka A.D. 2056: handlowy kręgosłup metropolii Case 2

Izabela Gajny, Michał Dębek

007–027

029–057

059–077

079–095

097–133

135–171

(5)

2036

2056

Strateg jako krawiec miasta

z Janem Waszkiewiczem rozmawia Łukasz Medeksza

Wrocław w średniowieczu

z Małgorzatą Chorowską rozmawia Izabela Gajny

Zbudujmy metro? Odtwórzmy targ wokół Neptuna?

z Krystyną i Pawłem Kirschke rozmawia Izabela Gajny

Paskudztwa ze Sky Tower

z Januszem Dobeszem rozmawia Izabela Gajny

Chrońmy charakter dolnośląskiej prowincji Tezy dla Dolnego Śląska

Izabela Gajny, Łukasz Medeksza, Zbigniew Tyczyński, Eryk Nowak Biogramy

173–183

185–201

203–215

217–229

231–233

234–237

(6)
(7)

Izabela Gajny

Wrocław –

małe centrum

Europy

(8)
(9)

009

Izabela Gajny

Według André Malraux „wiek XXI będzie wiekiem religii, albo nie będzie go wcale”. Henryk Skolimowski parafrazuje: „wiek XXI będzie stuleciem ekologii, albo nie będzie

go wcale”. Zasugerujmy kolejną wersję tego powiedzenia: wiek XXI będzie wiekiem

powrotów, odnowienia tradycji i lokalności, albo nie będzie go wcale.

Nie snuję wizji końca świata, ale w pewnym sensie chodzi mi o koniec świata, jaki znamy. Jan Zielonka sądzi, że w niedługim czasie państwa w Europie zastąpi dużo luźniejsza wspólnota miast, regionów czy nawet organizacji religijnych - podobna do tej, która istniała w średniowieczu. Granice w Europie staną się płynne, a ludzie będą żyli w świecie nakładających się lojalności - wobec regionu czy Europy, a niekoniecznie wobec Warszawy, Londynu, Berlina, Brukseli, czy Paryża. Taki świat „nowego średnio-wiecza” będzie równocześnie bardziej nowoczesny od tego, w którym żyjemy dzisiaj, i będzie także nawiązywał do dziedzictwa europejskiej historii.1

„Gdy centrum urasta w Wielką Liczbę, naprzeciw niego może stanąć tylko to co naj-mniejsze i miłosne”.2

Od kapitalizmu kasynowego do małych centrów świata.

Niedawny okres globalnej prosperity był dla Wrocławia i innych większych polskich miast czasem inwestycji i gwałtownych przemian, zwłaszcza w porównaniu z wcze-śniejszą epoką realnego socjalizmu. W ciągu ostatnich 25 lat bardzo silnie związaliśmy się z kulturą, wartościami i stylem życia świata Zachodu. Kosmopolityczni, otwarci, połączeni dzięki możliwościom technologicznym z rzeczywistą i wirtualną dżunglą świata. Cechą pokolenia wychowywanego od początku lat 90. jest przekonanie o wzro-ście i zmianie jako o zjawisku stałym, a także o nieograniczonym dostępie do dóbr i napływie środków i kapitałów z zewnątrz. Ale co ten okres inwestowania przyniósł

Jak będzie kształtował się charakter Wrocławia? Czy

poja-wią się tu nowe idee estetyczne? Czy ekonomia pozwoli

mia-stu zdobyć wysoką pozycję wśród graczy globalnych? A jeśli

nie? Jakie działania strategiczne i planistyczne należy

pro-wadzić, aby zapewnić miastu atrakcyjny wizerunek, a jego

mieszkańcom i przyjezdnym wysoki poziom zadowolenia

z bycia i życia w mieście?

1 O tego typu neomediewalnym spojrzeniu na współczesną Europę piszemy obszernie w tomie 1 niniejszej serii - ‚Miasta w nowym

średniowieczu’. Opinię Jana Zielonki

cytuję za: A. Leszczyński, 2015 2 K. Czyżewski, 2016

(10)

Wrocławiowi? Czy zaowocował takimi przemianami, które pozwolą miastu korzystać z wypracowanych zasobów przez najbliższe lata? Czy też, jak sugeruje Ryszard Kapu-ściński, obecne społeczeństwo to „spadkobiercy wielkiej przeszłości, której nie

potra-fią kontynuować”3?

Okres przełomu zazwyczaj rodzi refleksję nad osiągnięciami poprzedniej epoki. W Europie Zachodniej – a może i na całym świecie – załamuje się dotychczasowe

status quo – polityczne i ekonomiczne, ale może też estetyczne, urbanistyczne i

ar-chitektoniczne. Czas więc sięgnąć po inne idee oraz - jak próbujemy pokazać w tym tomie - budować strategie rozwoju wokół wzmacniania własnej kultury, wartości i tra-dycji. Przede wszystkim powinniśmy zastanowić się jak w przyszłości będziemy mie-rzyć sukces. Czy miernikiem nadal będzie wzrost PKB, czy może inne kryteria - takie jak wartość wspólnoty i tradycji, wrażliwość na piękno, pokora, szczerość, wierność wartościom, godność ludzka. A może pojawią się jakieś inne kryteria?

Ostatnie inwestycje we Wrocławiu choćby budynek „luksusowego” hotelu Hilton nie-daleko Placu Dominikańskiego, Sky Tower, nadbudowa zabytkowej kamienicy przy zbie-gu ulic Ruskiej i Kazimierza Wielkiego, deweloperska zabudowa Kępy Mieszczańskiej, Bema Plaza Wrocław przy placu Bema to efekty wypaczonego pojęcia otwierania miasta na świat, to kolejne nowotwory zapożyczeń światowych, kopiowane bez pomysłu, czę-sto z użyciem ekonomicznych materiałów masowej produkcji, efekty deweloperskiej gry o przestrzeń. Dlaczego tak się stało? Charakterystyczną cechą współczesnego świata jest nasilająca się konkurencja. Miasta, ale także inne jednostki terytorialne (kraje, regio-ny, gminy), rywalizują między sobą przede wszystkim o dostęp do międzynarodowych, europejskich i krajowych środków finansowych. Organizowane co roku największe eu-ropejskie targi nieruchomości w Cannes są okazją do nawiązywania nowych kontaktów z dużymi inwestorami i do śledzenia trendów. Aby uczestniczyć w globalnej rywalizacji, sprostać wyzwaniom konkurencji oraz oczekiwaniom wiodących międzynarodowych firm, miasta nieustannie próbują dostosować się do ich wymagań, czego efektem często jest ujednolicenie stylu zabudowy, charakteru i wizerunku. Próbując sprostać tej kon-kurencji uciekamy od siebie i własnych potencjałów. Globalne trendy są narzucane lo-kalnym społecznościom powodując zmianę ich stylu życia, myślenia oraz wzajemnych relacji. W dalszej perspektywie struktura społeczna destabilizuje się, poczucie tożsamo-ści chwieje się, miasta stają się swoją wzajemną kopią, a decyzja o opuszczeniu miasta na stałe okazuje się coraz łatwiejsza. „Klonowaniu” podlegają nie tylko podmioty gospodar-cze - filie firm i sieci sklepów - ale także wizerunek ulic, placów, przestrzeni miejskich, detali i sposobów życia, pracy i zamieszkiwania.

Modernizm, funkcjonalizm, styl międzynarodowy w architekturze podbił świat4: górę

wzięły takie wartości jak racjonalność, postęp, innowacja, rozwój, koniec tradycji.

Kon-3 Kon-3. R. Kapuściński, 2005, s. 152

4 Trend w architekturze modernistycznej, który postuluje jej umiędzynarodowienie, przy jednoczesnym oderwaniu od stylów rodzimych, lokalnych.

(11)
(12)
(13)

013

sekwencją tego sposobu myślenia jest globalizacja. Ekspansja modernizmu towarzyszy dominacji północnoatlantyckiej ekonomii. Globalizacja obejmuje typy i style budynków - takich jak biura, lotniska, hotele, centra handlowe, konferencyjny, ośrodki komercyj-nej rekreacji.5 Aby przełamać monotonię modernistycznej zabudowy miast, nowoczesna

architektura zaczyna być coraz bardziej spektakularna i egocentryczna: do jej tworzenia i do dyskusji o miastach zapraszane są globalne gwiazdy (tzw. starchitects). Efektem jest globalna migracja przedziwnych form i stylów obcych lokalnym kontekstom i ludzkiej wrażliwości na piękno. I pomyślmy jeszcze o nowoczesnej architekturze: jakim

wyzwo-leniem (czy pokusą?) stała się dzięki nowym materiałom możliwość przeciwstawienia tradycyjnym prawom statyki czegoś, co do budowania, do układania warstwami ka-mienia na kamieniu, w niczym już nie jest podobne, gdyż jest raczej całkowicie nowym stwarzaniem – te budowle, które, by tak rzec, stoją na wierzchołku albo na cienkich słabych kolumnach i których mury, ściany, chroniące obudowy zostają zastąpione za-daszeniami i pokrywami przypominającymi namioty.6

Jeszcze gorzej sytuacja wygląda na przedmieściach. „To „coś” nie ma ani ulic, ani

placów, są tam natomiast przypadkowo rozrzucone ogromne parterowe magazyny, są parki przemysłowe pozbawione przemysłu, supermarkety i hipermarkety, salo-ny samochodowe i meblowe, stacje benzynowe, zakłady gastronomiczne, ogromne parkingi, samotne wysokie domy z biurami do wynajęcia, różnego rodzaju skła-dy, a między nimi grupki jakichś domków, które stoją co prawda blisko siebie, ale mimo to wyglądają na straszliwie samotne. Najbardziej zaś mi przeszkadza, że wszystko to otaczają wielkie połacie ziemi, które nie są niczym: ani łąką, ani polem, ani lasem czy puszczą, ani jakimś sensownym miejscem ludzkiego osiedlenia. Od czasu do czasu w tej trudnej do opisania przestrzeni można dostrzec jakiś piękny czy oryginalny pod względem architektonicznym dom, ale wygląda on tu jak kołek w płocie: nie jest umieszczony w żadnym kontekście, w żadnej harmonii czy dialogu i po prostu tylko sterczy.”7

Tego typu obiekty, towarzyszące zjawisku tzw. „kapitalizmu kasynowego”, karmią-cego się spekulacyjnymi, krótkoterminowymi zwrotami z inwestycji, psują jakość życia społeczeństwa oraz jakość historycznych miast Europy. Vaclav Havel nazy-wa to zjawisko cywilizacją pychy.8 Jak podkreśla Edmund Wnuk-Lipiński w tekście

„Europa wobec globalizacji”9: w tym typie gry rynkowej nie chodzi o czerpanie

zysków ze stabilnego wzrostu gospodarczego, lecz po prostu o czysty zysk, nawet jeśli po jego osiągnięciu pozostawia się ‘spaloną ziemię’. Jakże łatwiej takie decyzje

inwestycyjne podejmują międzynarodowe podmioty, które nigdy nie postawiły swojej nogi w miastach, gdzie lokują kapitały.

„Małe centrum świata nie jest przystanią dla partaczy, którzy budują na krótko i byle jak, nie bacząc na przyszłość.”10

Izabela Gajny

5 O powiązaniach ekonomii z dominacją modernizmu w architekturze pisze: R. Adam, 2012

6 H.-G. Gadamer, 1993

7 V. Havel, 2012

8 Ibid.

9 E. Wnuk-Lipiński, 2014, s. 504

(14)

Słowa Roberta Schumana „Wartość Europy to Europa Wartości” zawsze skłania-ją, by przywołać początki tworzenia Unii Europejskiej, unii wspólnych wartości. Czy jednak ten aksjologiczny fundament jest wystarczająco mocny w czasach wielkich przemian kulturowych i trudności ekonomicznych? Czy jesteśmy wciąż zjednoczoną Europą wspólnych wartości, ale różnych kultur, czy staliśmy się już europejskim pań-stwem uniwersalnym, gdzie zaczyna dominować ryzyko powszechności, ujednolicenia, odarcia z indywidualizmu w imię wartości utylitarnych, podyktowanych wyższymi względami politycznymi i ekonomicznymi?

„Świat jest obecnie śmiertelnie spragniony małych centrów świata. Wielkiego cen-trum nie ma, jeśli powstaje, to jest zaledwie pokusą Historii, szkiełkiem iluzji w oku żądnych panowania. Wtedy rości sobie prawa, potrzebuje ideologii i władzy. Niszczy i pożera małe, aż samo popadnie w ruinę.”11

Czy możliwy jest powrót do małych światów, do ‘złotego wieku’ kultury europejskiej szanującej współistnienie i prawa kultur obcych? Czy możliwa jest dalsza współpraca gospodarcza miast i regionów oparta o swobodny przepływ dóbr i usług oraz wymia-nę tego, co każdy region uznaje za swoją fundamentalną wartość przy jednoczesnym zachowaniu szacunku do tej właśnie wartości w różnorodności? Czy wreszcie możliwe jest zachowanie istniejącego piękna miast europejskich w obliczu postępującej globa-lizacji?

Mnemosyne, mater Musarum / Pamięć, matka Muz

„Historia ludzkości to również w poszczególnych regionach i epokach dzieje regresu”.12

Regres i retrospekcja jednak nie zawsze muszą mieć negatywne konotacje. Próbuję w tym tomie udowodnić, że poszukiwania w bogactwie przeszłości mogą inspirować renesans i odbudowę wartości, które w dłuższym okresie zapewnią miastu prosperity i wyjątkowość. W swoim przemówieniu do Polskiej Rady Biznesu w 2002 r. Czesław Miłosz zauważył, że kultura masowa towarzysząca procesom globalizacji tworzy „typ

człowieka, który żyje teraźniejszością i którego z trudem tylko można przekonać do zajmowania się tym, co niegdyś było”13. W tradycji kryje się jednak wiele

wzor-ców i podpowiedzi dla współczesnego życia, które warto na nowo odczytać w kon-tekście współczesnym. Potrzebna jest do tego jednak świadomość historyczna oraz świadomość własnych zasobów i tradycji. Czesław Miłosz wyjaśnia to w ten sposób:

„... świadomość historyczna istnieje wtedy kiedy przeszłość jakiejś kultury ukazuje się jako mnóstwo obrazów i cytat.”14 Szkocki naturalista i konserwator przyrody żyjący

w Ameryce John Muir15 powiedział: „nie ślepy sprzeciw dla postępu, ale sprzeciw

wo-11 Ibid.

12 R. Kapuściński, 2005

13 Cz. Miłosz, 2002 14 Cz. Miłosz, 2007

15 John Muir, szkocki naturalista, autor, filozof, ekolog żyjący w Stanach Zjednoczonych, propagator ochrony dziedzictwa naturalnego, uważany za „ojca parków narodowych”. Cytat zaczerpnięty z motta do: F. Reynolds, 2016

(15)
(16)
(17)

017

bec ślepego postępu”. Tę zasadę, zastosowaną w polityce kształtowania parków

narodo-wych Ameryki w XIX w. i parków narodonarodo-wych w ogóle, można z powodzeniem wyko-rzystać na potrzeby współczesnej ochrony dziedzictwa kulturowego miast i regionów. Ważną cechą tradycji jest adaptywność i możliwość zmiany. Tradycja różni się od historii tym, że trwa oraz podlega rozwojowi16. Być w ruchu, podlegać przemianom,

a jednocześnie żyć w zgodzie z tradycją: „Słuchać przekazu tradycji i tkwić w tradycji

– oto narzucająca się w sposób oczywisty droga prawdy, którą odnaleźć powinny nauki humanistyczne”.17

„Małe centrum wszechświata kocha ‘przeszłość dla przyszłości’. Jego fundament po-łożony jest głęboko w warstwach pamiętania, a praca nad archeologią pamięci nie ma tutaj końca.”18

Tradycja jest zatem jak rzeka u Heraklita - w ciągłym ruchu. Jest to wieczny proces po-wstawania rzeczy, przetwarzania odziedziczonych wartości, czasem - jak w Heraklitowej kosmologii - przechodzenie z jednego przeciwieństwa w drugie. Należy odczytywać to, co już istnieje i nadawać nowe sensy. Zgodnie z Heraklitową filozofią wszechświat nie został stworzony, lecz zawsze był żywym ogniem (procesem), który się zapala i gaśnie.

„Małe centrum świata to ustanawiane jest w ciągłości tradycji. Nie można zapominać, że to rzeka żywa, a nie strzeżone zbiorniki stojącej wody. Wierność tradycji, to nie upa-miętnianie, a kontynuacja.”19

To również równowaga przeciwieństw: z jednej strony dążenie do nowości i moderni-zacji, z drugiej wczytywanie się w historię i pielęgnacja dziedzictwa, swojej kultury i ota-czającej nas natury. Można to ująć jeszcze inaczej. Tradycja jest jak skała, z której artysta lub wizjoner może wydobyć różne sensy i znaczenia - „widzę rzeźbę, muszę tylko odrzucić

to co zbędne.”20

Jeden z koncertujących we Wrocławiu muzyków, Jordi Savall powiedział: „Dawniej

są-dzono, że muzyka rozwija się ewolucyjnie, że twórczość każdego kolejnego kompozytora jest lepsza tylko dlatego, że jest nowa. A to przecież nieprawda.”21 Rozwój muzyki w XX w.

to nie tylko nowoczesność, ale także powroty, popularność odtwarzania muzyki dawnej. Jak mówi dalej artysta: „Gram dalej muzykę, którą uważam za doniosłą, która niesie

ze sobą ważne przesłania. Nie przywiązuję wagi do tego czy jest ona dawna czy nowa. Staram się przywracać zapomniane tradycje, ponieważ to co w nich odnajdujemy może być dla nas, dziś niezwykle istotne: ich piękno, głębia duchowa, idee porozumienia i to-lerancji. Muzyka dawna ma nam wiele do przekazania.”22 W rozmowie artysta sugeruje

również, że ludzie Zachodu skupieni są za bardzo na intelektualizowaniu, a za mało na odczuwaniu. Racjonalne „Myślę, więc jestem” ponad „Kocham, więc jestem”.23

Izabela Gajny

16 R. Adam, 2008

17 H.-G. Gadamer, op.cit.

18 K. Czyżewski, op.cit.

19 Ibid.

20 Słowa Michała Anioła dotyczące rzeźby przedstawiającej biblijnego Dawida bezpośrednio przed walką z Goliatem. 21 Matwiejczuk, P. (2016), wywiad z Jordi Savallem dla NFM.

22 K. Czyżewski, op.cit.

23 Słowa Oskara Miłosza, polskiego metafizyka i poety. Za: Cz. Miłosz, 2007. Pierwotny tekst ukazał się jako wstęp do The Noble Traveller. The Life

(18)
(19)

019

Laboratorium metamorfozy

Zainspirowani manifestem Wrocławia, gospodarza ESK 2016: ‘Rok 2016 jest czasem

i przestrzenią do rozmowy o metamorfozie kultury – minionej, obecnej i przyszłej’24

poruszamy w tym tomie zagadnienia piękna, ochrony charakteru i przyszłości miasta w kontekście jego istniejącej tradycji kulturowej.

W foresightowym Laboratorium bierzemy pod mikroskop drobne części składowe Wrocławia tworzące jego styl i charakter, doszukujemy się ukrytych kodów, prze-kazów i metafor zapisanych w detalach miasta, planach, archetypach i alegoriach. Jest to niejednokrotnie podróż zmysłowa, metafizyczna, a nawet mistyczna. Zde-cydowaliśmy się na holistyczne ujęcie tematu z punktu widzenia kulturoznawców, muzykologów, konserwatorów, psychologów i architektów. Wszystkie osoby opowia-dające w tym tomie o mieście i jego możliwych scenariuszach rozwoju związane są mocno z Wrocławiem. Do współpracy nieprzypadkowo zaprosiłam przede wszystkim grono profesorów z Instytutu Historii Architektury, Sztuki i Techniki Wydziału Ar-chitektury Politechniki Wrocławskiej, zakładając że poprzez swoją specjalistyczną wiedzę dotyczącą architektury i różnych okresów stylistycznych Wrocławia, prze-krojowo rozumieją kontekst miejsca. Wspólnie próbujemy zastanawiać się czym jest Wrocław i jego dziedzictwo oraz jak w oparciu o tę wiedzę i doświadczenia nie tylko racjonalne, ale także emocjonalne i zmysłowe, kształtować jego przyszły charakter. Dziedzictwo nie jest balastem i ograniczeniem, ale przede wszystkim zasobem pro-rozwojowym.

Alina Drapella-Hermansdorfer zaprasza nas w metaforyczną podróż wgłąb miasta, próbując opisać jego rytmy, tajemnice, obecną kondycję oraz sugeruje najbardziej odpowiednią wizję jego przyszłości. Łukasz Medeksza próbuje zrozumieć Wrocław poprzez analizę jego możliwych axis mundi, osi świata. Janusz Dobesz, znawca wro-cławskiego modernizmu i sztuki, dzieli się refleksją na temat degradacji miasta po-wojenną zabudową, niesłusznie nazwaną modernizmem - wspólnie przyglądamy się wrocławskim ‘paskudztwom’.

Kultura to nie tylko twórczość, ale również wytwórczość. Grecy zauważali udział trzech czynników w kreacji sztuki: jeden dany przez przyrodę (materiał) drugi prze-kazany przez tradycję (wiedza) i trzeci pochodzący od artysty (praca). Bez tych trzech komponentów, sztuka staje się niepełna. Widząc potrzebę odtworzenia piękna trady-cji i rzemiosł artystycznych, w tym rzemiosł budowlanych, zasugerowałam wpisanie funkcji produkcyjnej lub wspierającej produkcję lokalną w historyczny obiekt Mły-nów św. Klary, zlokalizowany w obrębie malowniczego odrzańskiego archipelagu. Koncepcyjny projekt odbudowy jednego z bardziej charakterystycznych przemysło-wych zabytków Wrocławia sprowokował również analizę formalnych ograniczeń,

na-24 Za: http://wroclaw2016.pl/o-esk

Izabela Gajny

Alegorie wyrażające mieszczańskie wartości Budownictwo, Sztuka, Przemysł i Handel. Dobre odczytanie charakteru i potencjału miasta ma wielki wpływ na kształtowanie wizji i skutecznej strategii. W detalach miasta można odnaleźć podpowiedzi. To wartości, które zostawili nam nasi poprzednicy. Płaskorzeźby umieszczone pomiędzy oknami piątej kondygnacji Kamienicy pod Błękitnym Słońcem, Rynek 7. Fot. Izabela Gajny

(20)
(21)

021

rzucanych głównie przez obowiązujące, mało elastyczne doktryny konserwatorskie. O pięknie średniowiecza, architekturze Wrocławia i innych śląskich miastach, przenikaniu kultur Zachodu i Wschodu opowiada Małgorzata Chorowska. Wrocław to przede wszystkim średniowieczne miasto handlowe, być może pierwsze miasto lokacyjne w Polsce. Zagadnieniom handlu w mieście poświęcamy sporo miejsca. O wizji handlu w mieście przyszłości opowiadają Krystyna i Paweł Kirschke, przy okazji zapoznając nas z fantastycznymi obiektami handlowymi Wrocławia z końca XIX i początku XX w.

Skąd bierze się miasto: bierze się z handlu; miasto bierze się ze sklepów pełnych

towaru, z chodzenia od wystawy do wystawy, z patrzenia, oglądania, z dotyka-nia, z pytania o cenę; bierze się ze wspólnego siedzenia przy barze, przy stoliku w restauracji, na tarasie kawiarni; z rozmowy, z wymiany, dyskusji, ze sporu, szukania czegoś nowego, z szukania czegoś ważnego; ze światła, z blasku, z pul-sowania neonów, migotania kolorów, z ruchu, z tłoku, z pędu, z wiru, z wrzawy, z łoskotu, z oszołomienia; z ulic, które cię kuszą, nawołują, osaczają wystawami, reklamami, nowościami, pomysłami, cudami, blichtrem; które kipią, iskrzą się, pachną, huczą, trąbią, fruwają, wybuchają; miasto bierze się z rynku.”25 Razem

z Michałem Dębkiem, psychologiem i planistą, podjęliśmy próbę szczegółowej ana-lizy ulicy Świdnickiej - handlowego kręgosłupa Wrocławia. Za pomocą drobnych zmian stylistycznych i funkcjonalnych próbujemy obudzić ten piękny, ale śpiący fragment miasta.

Wrocław potrzebuje strategii opartych na wartościach. Czy będą to wartości uty-litarne czy też - według rozróżnienia Henryka Elzenberga - wartości perfekcyjne?26

O wartościach i intuicji w tworzeniu strategii oraz o wspólnotowości opowiada nam Jan Waszkiewicz, pierwszy Marszałek Województwa Dolnośląskiego.

Tom wypełniają niedoścignione akwarele Michała Suffczyńskiego, artysty o nie-bywałej wrażliwości na piękno tradycyjnej, regionalnej architektury i krajobrazu. Nie snułabym takich rozważań nad kulturą miasta i regionu (były podstawą mo-jej kulturowej i architektonicznej edukacji), gdyby nie podróże po Europie, a przede wszystkim już ponad dziesięcioletni pobyt za granicą, w epicentrum kultury Zacho-du. „...te inne światy, inne kultury to są zwierciadła, w których przeglądamy się my

i nasza kultura. Dzięki którym lepiej rozumiemy samych siebie, jako że nie może-my określić swojej tożsamości, dopóki nie skonfrontujemoże-my jej z innymi”. To słowa

Ryszarda Kapuścińskiego z „Podróży z Herodotem”, w których wciela się w rolę tego żyjącego 2500 lat temu greckiego historyka. Dzieli się tam uwagami na temat ludzkiej mentalności i świata, który bardzo mało zmienił się na przestrzeni tysiącleci. Z dalszej perspektywy łatwiej ocenić własne dziedzictwo, naturę i charakter, oraz przyjąć do wiadomości fakt, że nie da się oderwać od własnych tradycji i korzeni. Im silniejsze dziedzictwo i jego zrozumienie, tym trudniejsza możliwość przeszczepiania kultur

25 R. Kapuściński, op. cit.

26 Wg Elzenberga wartości perfekcyjne są niematerialne, a zarazem wyższe, ważniejsze od utylitarnych, które związane są z pragnieniami

(22)

obcych. Ale też – i nie jest to sprzeczność - silna tożsamość własna może powodować obustronną fascynację „Innością”.

Miasto piękne i różnorodne

Jeśli chcielibyśmy stworzyć tu, w XXI wieku, we Wrocławiu, małe centrum Europy, małe centrum wszechświata lub zbiór małych lokalnych wszechświatów, należałoby wrócić do jego środkowoeuropejskiej natury, pozbyć się przeszczepów obcych i marzeń o potędze i szklanych domach oraz powiązać to miasto z otaczającą go prowincją, i przy-wrócić transgraniczną współpracę, mając na uwadze model świata jako luźnej wspólno-ty miast i regionów. Kulturowy potencjał Dolnego Śląska, uśpiony przez ostatnie 80 lat, czeka na ponowne odkrycie i estetyczne zabliźnienie. Być może obecny kryzys tożsa-mościowy regionu wynika z tych wszystkich bolesnych doświadczeń, próby stworzenia siebie na nowo, w które doskonale wpisał się powojenny funkcjonalizm i mała stabiliza-cja, a później globalizacja. Ta pierwsza bezpieczna, ale jednak z piętnem tymczasowo-ści, druga kusząca szybkim zyskiem, jednak krótkowzroczna. Rany powojenne już się zagoiły, pozwoliły przetrwać, traumy minęły, nadszedł czas kształtowania charakteru miejsca w oparciu o jego silne, specyficzne i piękne rysy osobowe oraz powrót do źródeł. Specyficzna historia oraz lokalizacja sprawiła, że Wrocław utrwalił się w wyobraźni jako jedno z kluczowych miast Mitteleuropa, taka była jego architektura i charakter w momencie jego największej świetności. Przemiany urbanistyczne w centrum miasta po wojnach napoleońskich, przypieczętowały pozycję stylistyczną Wrocławia w Europie, zbliżając w XIX w. jego wielkomiejską kulturę do takich ośrodków jak Drezno, Berlin, Praga, Salzburg, Hamburg, Wiedeń. Wiele obiektów powstałych tu przed ostatnią wojną to perełki architektury europejskiej.

Architektura, urbanistyka, skala i detal wzorowany na miastach niemieckich tworzy rytm i klimat tego miasta. Gmachy teatrów, opera, dworce, mosty, eleganckie domy handlowe i inne obiekty użyteczności publicznej, śródmiejska i podmiejska architektura mieszkaniowa, mała architektura, zieleń, kawiarnie, restauracje, pijalnie piwa, ogródki kawiarniane, hotele, witryny, urok fin-de-siecle, secesja, dekoracja, kolor, krajobraz, najwyższe osiągnięcia przedwojennego modernizmu z Halą Stulecia na czele utwier-dzają wielkomiejski i europejski, różnorodny charakter miasta. Uzupełnieniem tego obrazu jest cała średniowieczna stylowa historia z wyjątkowymi kościołami gotyckimi i ustawionymi szczytowo kamienicami Rynku i okolicznych placów, które doczekały się przez lata wielu modyfikacji stylistycznych, przechodząc w ręce coraz to zamożniejszych właścicieli, którzy poprzez zmiany stylistyczne średniowiecznego, ceglanego szkieletu, próbowali nadać swoim rezydencjom europejski szyk, zgodny z ówczesnym duchem czasu. Wrocław to miasto wielu warstw, istniejących oraz ukrytych pod

(23)
(24)

późniejszy-mi dekoracjapóźniejszy-mi. Całość wizerunku dopełniają wyjątkowe barokowe założenia gmachu głównego Uniwersytetu Wrocławskiego, wraz z dominującą w panoramie Wieżą Mate-matyczną i Kościołem Uniwersyteckim, rzeźby, pałace oraz alumnaty Ostrowa Tum-skiego. Wszystkie obiekty i założenia urbanistyczne stanowią niezwykle cenną wartość kulturową w skali Europy.

Wrocław i Dolny Śląsk to przede wszystkim tradycja przemian i przechodzenia w róż-ne obszary kulturowe od piastowskich, czeskich, pruskich, totalitarnych, tradycji prze-siedlonego Wschodu, awangardowych, buntowniczych aż po czasy obecnie dominującej globalizacji związanej ze światem Zachodu. To kolaż różnych stylów Europy.

”(...) o ciągłości tradycji stanowi nieustanne zmienianie świata, przekraczanie granic oraz bunt przeciw zastygłym formom życia. Tajemnicą małego centrum świata jest to, że zamiast związywać ręce pionierom i innowatorom troską o zachowanie dzie-dzictwa albo nakazem pielęgnowania pamiątek, daje im szansę poszukiwania i two-rzenia, które obejmują również przeszłość, odkrywają jej przyszłościowy potencjał, znajdują dla niej nowe formy wyrazu, a jednocześnie wyzwalają ją ze skostniałych form „uprawiania tradycji”.27

Jak rozumieć małe centrum? Małe centrum to jądro nowych, mądrych idei, to miej-sce, które działa na wyobraźnię, wzmacnia witalność twórczą i zdrowotną. Małym centrum może być zarówno metropolia, jak i daleka prowincja. To centrum, z którego promieniują nowe myśli, ale które przy tym przechowuje i przekazuje niezachwiane wartości dobra i piękna.

„Małe centrum świata tworzy się na linii Powrotu. Ocalone w tym, co najmniejsze.”28

Czy zatem czeka nas czas powrotów?

27 K. Czyżewski, op.cit.

(25)

Labirynt z Chartres symbolizuje ewolucję i inwolucję wszechświata. Narodziny życia i narodziny cech osobowych. Utożsamiany jest powszechnie z rytuałem przejścia pomiędzy śmiercią i odrodzeniem.

(26)

red. R. Adam, Matthew Hardy, WIT Press, Southampton.

Adam, R. (2013), The Globalisation of Modern Architecture. The Impact of Politics, Economics

and Social Change on Architecture and Urban Design since 1990, Cambridge Scholars Publishing,

Newcastle upon Tyne.

Czyżewski, K. (2016), Małe centrum świata, Tekst wygłoszony podczas uroczystości wręczenia nagrody im. Zygmunta Glogera, Łomża 14 października 2016 [w:] „Gazeta Wyborcza”, 22.10.2016.,

http://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/1,35241,20866644,male-centrum-swiata-esej-krzysztofa-czyzewskiego.html (dostęp: 7.11.2016.).

Gadamer, H. (1993), Aktualność Piękna, Oficyna Wydawnicza, Warszawa.

Havel, V. (2012), Trzeba się dziwić, Przemówienie wygłoszone 10 października 2012 w Pradze

podczas otwarcia konferencji Forum 2000. [w:] „Gazeta Wyborcza”, 01.10.2010., (dostęp: 7.11.2016.).

http://wyborcza.pl/1,76842,8590685,Trzeba_sie_dziwic.html

Kapuściński, R. (2005), Lapidaria, Czytelnik, Warszawa.

Kapuściński, R. (2004), Podróże z Herodotem, Znak, Kraków

Leszczyński, A. (2015), Nadchodzi nowe średniowiecze [w:] „Gazeta Wyborcza”, 30.04.2015., http://wyborcza.pl/1,75400,17838369,Nadchodzi_nowe_sredniowiecze.html (dostęp: 7.11.2016.).

Matwiejczuk P. (2016), Bez ciszy nie ma dźwięków – wywiad z Jordim Savallem, [w:] NFM, http://www.nfm.wroclaw.pl/article?id=763, (dostęp: 7.11.2016.).

Miłosz, Cz. (1985) Oskar Miłosz, [w:] Czesław Miłosz, Historie Ludzkie, Pierwodruki 1983-2006, Zeszyty Literackie 2007 nr 5, Warszawa – Paryż, s. 94

Miłosz, Cz. (2002) O tożsamości. Wykłady Polskiej Rady Biznesu 2002, [w:] Czesław Miłosz, Historie

Ludzkie, Pierwodruki 1983-2006, Zeszyty Literackie 2007 nr 5, Warszawa – Paryż, s. 53-56

Reynolds, F. (2016), The Fight for Beauty: Our Path to a Better Future, Oneworld, Londyn

Uczkiewicz, K. (2015), Miasto jako pogranicze. Rozmowa z Krzysztofem Czyżewskim

[w:] Medeksza, Ł.; Uczkiewicz, K. (red.) Ziemie Zachodnie. Zrób to sam. Wywiady opublikowane w kwartalniku „Pamięć i Przyszłość”, Ośrodek Pamięć i Przyszłość, Wrocław

Wnuk-Lipiński, E. (2014) Europa wobec globalizacji, [w:] Koźmiński, M. (red.) Cywilizacja europejska.

(27)

Spis ilustracji

1. Ratusz we Wrocławiu, jeden z najlepiej zachowanych historycznych ratuszy w Polsce. Rys. Michał Suffczyński

2. Rynek we Wrocławiu, w tle wieża kościoła św. Elżbiety, Kamienica pod Gryfami oraz Geschäftshaus Ludwig Wittenberg. Rys. Michał Suffczyński

3. Narożny wykusz oraz rzeźba przedstawiająca Victorię. Bogaty, secesyjny detal dawnego domu han-dlowego Hartera, Geschäftshaus G. Harter (1898) przy ul. Rzeźniczej 26/27. Rys. Michał Suffczyński

4. Jeden z wielu detali zdobiących wrocławskie kamienice. Tutaj detal z budynku Rzemieślniczego Związku Zaliczkowego (Vorschuß- Verein zu Breslau) oraz Handels- und Gawerbebank

Breslau G.m.b.H., arch. Karl Grosser (1901), ul. Rzeźnicza 28/31. Rys. Michał Suffczyński

5. Detal portalu dawnego domu handlowego Monopol, obecnie Hotel Monopol. Rys. Michał Suffczyński

6. Alegorie wyrażające mieszczańskie wartości: Budownictwo, Sztuka, Przemysł i Handel. Dobre odczytanie charakteru i potencjału miasta ma wielki wpływ na kształtowanie wizji i skutecznej strategii. W detalach miasta można odnaleźć podpowiedzi. To wartości, które zostawili nam nasi poprzednicy. Płaskorzeźby umieszczone pomiędzy oknami piątej kondygnacji Kamienicy pod Błękitnym Słońcem, Rynek 7. Fot. Izabela Gajny

7. Zachodnia pierzeja Rynku. Rys. Michał Suffczyński

8. Barokowe wnętrze jezuickiego kościoła Najświętszego Imienia Jezus, jedno z najbogatszych we Wrocławiu barokowych wnętrz. Świątynia wg projektu włoskiego architekta Teodora Moretti (1689-1698). Rys. Michał Suffczyński

(28)
(29)

Łukasz Medeksza

Wrocław

w poszukiwaniu

(30)
(31)

031

Łukasz Medeksza

Ja nie wiem sam, czym jestem, bo nie tym, co wiem: I rzeczą, i nierzeczą: punktem, kręgiem też.2

Anioł Ślązak (1624 – 1677)

Zaczyna się we Wrocławiu. Mogłoby zacząć się gdziekolwiek. Zaczyna się na danym obszarze, nie musi się jednak na nim skończyć. Jest potencjalnie nieskończonością. W formie jest niezmienne, w sytuacjach zaś nieustannie zmienne.3

Zbigniew Gostomski (ur. 1932) Kategoria axis mundi, osi świata, służy mi za wielkie wiertło, którym próbuję dokopać się do jakichś lokalnych źródeł – nie wiedząc nawet czy one w ogóle istnieją i jaki mogą mieć charakter.

To propozycja innego, pogłębionego spojrzenia na przestrzeń i obiekty miasta. Przy czym kategoria osi świata stopniowo odrywa się od bezpośredniego związku z prze-strzenią. Staje się także narzędziem opisu dzieł sztuki czy idei.

Tekst należy potraktować jako autorskie ćwiczenie z wyobraźni. Łączy elementy ana-lizy przestrzennej miasta z perspektywą zorientowaną na wartości, na symbole, na sacrum. Nie jest to więc badanie czy katalog rozmaitych centrów Wrocławia.4

W pierwszej części podaję możliwe przykłady rozmaitych miejscowych axis mundi, założenia teoretyczne umieściłem w części drugiej.

1. Przykłady

1.1. Axis mundi jako obiekt z ideą a) Katedra a miasto lokacyjne

Najbardziej oczywistą kandydatką do roli wrocławskiej axis mundi jest Katedra. To naj-ważniejsza wrocławska świątynia. Jej patronem jest św. Jan Chrzciciel – zarazem patron miasta (jego wizerunek widnieje w samym środku herbu Wrocławia). Pierwotnie stała na wyspie (stąd nazwa Ostrowa Tumskiego), co może nieść dodatkową treść symboliczną: oto uświęcony mikrokosmos wynurza się z odmętów chaosu.

1 Tekst wiele zawdzięcza długim rozmowom o symbolice, tradycji,

sacrum, jakie prowadziliśmy przy

okazji przygotowywania niniejszego tomu z Izabelą Gajny – bardzo za nie dziękuję. Za liczne, nie raz krytyczne uwagi merytoryczne dziękuję również Patrycji Spychalskiej i Kamili Kamińskiej, a zwłaszcza prof. Ernestowi Niemczykowi z Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej. Nie wszystkie propozycje zmian uwzględniłem, za ostateczny kształt tekstu odpowiadam wyłącznie ja.

3 Z. Gostomski, b.d. Zob. też B. Ilkosz, 2016, s. 210-211

4 Przeprowadzenie tego typu analizy – uwzględniającej nie tylko uwarunkowania przestrzenne i funkcjonalne, ale też społeczne i aksjologiczne, a nawet modelowanie matematyczne – podpowiedział mi pod sam koniec prac nad tekstem prof. Ernest Niemczyk. Z tej propozycji nie mogłem tym razem skorzystać, ale jest bardzo inspirująca. Być może w takim właśnie kierunku mogłaby podążyć dalsza wędrówka tropem wrocławskich axis mundi. 2 Anioł Ślązak, 2003

(32)
(33)

033

Jako że mamy do czynienia z katedrą gotycką, wzniesioną (w obecnej wersji) w szczyto-wej fazie średniowiecza, można w nią wpisać zaproponowany i zrealizowany w St. Denis przez opata Sugera program świątyni, której konstrukcja odzwierciedla idealne proporcje kosmosu, przenikniętego Boską światłością. Realizuje więc piękno rozumiane jako zestawie-nie harmonii i blasku (consonantia et claritas). Katedra jest miejscem spotkania z Bogiem – nie tylko w przenośni, ale głębiej, w sensie anagogicznym5, bo jest zarazem obrazem

Kró-lestwa Niebieskiego. Suger – jak opisuje Otto von Simson w Katedrze gotyckiej – ucieleśnił w swej świątyni wizję, której sam doznał6. Od podstaw opracował model obiektu, który miał

wyrażać tzw. metafizykę światła Pseudo-Dionizego Areopagity. Ten neoplatoński myśliciel miał spory wpływ na średniowiecze, zwłaszcza we Francji. Tytułem dygresji można dodać, że w jego teologii Bóg jest niepoznawalny. Zbliżając się ku niemu w mistycznej wędrówce przechodzimy przez coraz większą światłość, za którą kryje się ciemność i niewiedza – i to właśnie one są warunkiem zjednoczenia z Bogiem7. Istnieje interpretacja, że półmrok

panu-jący w gotyckich katedrach też jest celowym zabiegiem przywołupanu-jącym ten właśnie wątek idei Pseudo-Dionizego8. Półmrok otacza nas w katedrze wrocławskiej.

Otto von Simson zwraca jeszcze uwagę na trzy ważne aspekty idei Sugera. Po pierwsze – na poziomie stylu nie była ona kontynuacją architektury romańskiej, ale zrywała z nią, kontestowała ją. Po drugie – istotnym czynnikiem w budowie świątyni staje się przeżycie mistyczne, jakiego doświadcza jej twórca („wielkie przedsięwzięcie, które ma właśnie zostać rozpoczęte, wymaga od budowniczego szczególnej dyspozycji wewnętrznej, wymaga stanu łaski. Mistyczna wizja harmonii, o której mowa w traktacie [Sugera], może stać się wzorem dla artysty dopiero wtedy, gdy zawładnie ona jego duszą i stanie się potęgą kształtującą jego siły i wolę” - pisze von Simson9). Po trzecie – teologiczny program Sugerowskiej katedry

był jednocześnie programem politycznym – w ówczesnych realiach służącym wzmocnieniu rządów dynastii kapetyńskiej.

Te trzy uwagi von Simsona mają kapitalne znaczenie dla rozważań o axis mundi i o stylach i charakterze Wrocławia.

Ostrów Tumski ma swoją antytezę: lewobrzeżne Stare Miasto, czyli dawne, XIII--wieczne miasto lokacyjne. Opozycja między Ostrowem Tumskim a Starym Mia-stem kształtuje Wrocław od szczytowej fazy średniowiecza, czyli od XIII w. Przyj-rzyjmy się jej.

Z jednej strony – mamy skoncentrowany wokół sacrum Ostrów Tumski. Zbu-dowany na planie, który można uznać za przejaw modelu miasta wzrastającego organicznie („kręte ścieżki”). Z Katedrą w roli axis mundi.

Z drugiej strony – mamy dawne miasto lokacyjne, czyli mniej więcej dzisiejsze Stare Miasto. Z dominacją funkcji świeckich, administracyjnych, handlowych, naukowych (choć oczywiście również pełne obiektów sakralnych). Zbudowane w modelu miasta zaplanowanego („proste drogi”). Z Ratuszem jako obiektem centralnym – co można by uznać za zeświecczoną wersję axis mundi (analogię

Łukasz Medeksza

5 Anagogicznym, czyli symbolicznym. Por. dalej, podrozdział 2.1.

6 O. von Simson, 1989, s. 129-192

7 T. Stępień, 2010, s. 101-108 8 8. L.J. James, 1985

(34)

z Ostrowem Tumskim można pociągnąć nawet dalej: otoczone fosą i murami mia-sto lokacyjne da się opisać jako quasi-wyspę).

Charakterystyczne są dzieje lokowania we Wrocławiu ośrodków i pomników (czy alegorii) władzy świeckiej, zwłaszcza tej, którą dziś nazwalibyśmy państwową. Początkowo zamek książęcy był na Ostrowie Tumskim – sąsiedztwo Katedry sym-bolicznie podkreślało związek monarchii z Kościołem. Jednak od XIV w. kolejne siedziby monarchów sytuowane były na lewym brzegu (zamek książęcy w miejscu dzisiejszego gmachu głównego uniwersytetu, domniemana kamienica królów cze-skich w Rynku, wreszcie pałac królów prucze-skich przy dzisiejszym pl. Wolności). Tak jest zresztą do dzisiaj: główne siedziby zarówno administracji rządowej, jak i samorządowej są właśnie na lewym brzegu. W tej samej części miasta realizo-wane są kolejne programy świeckiej polityki historycznej (apoteoza Habsburgów w Auli Leopoldyńskiej; pomniki niemieckich cesarzy i generałów; a współcześnie np. pomniki Bolesława Chrobrego i rotmistrza Pileckiego).

Puszczając wodze fantazji można by rzec, że tak jak Ostrów Tumski zachęca nas do odkrywania sensów anagogicznych, tak Stare Miasto przemawia do nas sensa-mi alegorycznysensa-mi10 – związanymi ze świeckimi cnotami i celami. Te dwa światy

nie muszą stać do siebie tyłem. Mogą się dopełniać. Zorientowane na osiąganie celów materialnych strategie lewego brzegu mogą harmonijnie przeplatać się z sa-kralnymi strategiami osiągania doskonałości duchowej, symbolizowanymi przez axis mundi na Ostrowie Tumskim.

b) Hala Stulecia

Na początku XX w. pojawił się we Wrocławiu nowy model axis mundi – to Hala Stulecia, zwłaszcza widziana w kontekście całej Wielkiej Wyspy. Hala nie jest obiek-tem sakralnym, ale ma symboliczny program kojarzący się raczej ze świątynią niż z budynkiem świeckim. Jak pisał sam Max Berg, obiekt ma obrazować połączenie Ojca-Ducha (światło płynące z wierzchołka Hali) z Matką-Ziemią (cztery arkady ap-syd). Jerzy Ilkosz wprost zauważa, że „kopuła Hali Stulecia odzwierciedlała harmo-nię porządku kosmicznego i szczęśliwości niebiańskiego Jeruzalem. W ten sposób budowla konstruowana na podobieństwo świata, jak kościół, stała się nośnikiem idei sakralnych”. Hala – opisuje dalej Ilkosz – jest zorientowana jak kościół, a więc po-łożona na osi zachód-wschód. Wejście jest po stronie zachodniej, natomiast główna, dosłownie lub w przenośni „święta” część obiektu – porównana przez tego wrocław-skiego historyka architektury do „osi świata” - znajduje się w jego wschodniej części, na wprost wejścia. W kościele ową osią jest ołtarz. W Hali były nią do 1945 r. organy. Berg – znawca i miłośnik gotyku – świadomie też próbował nadać Hali „kształt

(35)
(36)

siąknięty duchem gotyckim”. Wyznał zresztą później, że podczas budowy obiektu przeszedł duchową przemianę.11

Symbolika Hali stanie się jeszcze bardziej uderzająca, gdy zobaczymy w niej głów-ny, najbardziej charakterystyczny obiekt wrocławskiej Wielkiej Wyspy. Wykrojonej (poprzez przekopanie dwóch kanałów) dokładnie w tym samym czasie, gdy powsta-wał obiekt Berga. Biorąc pod uwagę symboliczny program Hali, nasuwa się analogia między Wielką Wyspą a Ostrowem Tumskim. Oczywiście: podobnie jak Hala, ta nowa wyspa nie pełni roli sakralnej. Jest wypełniona głównie zabudową mieszkaniową oraz terenami i obiektami służącymi rekreacji i sportowi. Ciekawe jednak, że układ prze-strzenny i architektura tej części Wrocławia najwięcej zawdzięczają takim nurtom jak miasto-ogród, Heimatschutz, czy uchodzącym za neomediewalne, popularnym na początku XX w. koncepcjom Camillo Sittego (z ich charakterystycznymi „krętymi ścieżkami”). A więc ideom, które wpisują się w szerszy nurt urbanistyki tradycjonali-stycznej (na te wpływy też zwraca uwagę Ilkosz12). Wielka Wyspa próbuje być w swojej

strukturze przestrzennej organiczna. Jednocześnie kulturalno-konferencyjna funkcja Hali i jej najbliższego otoczenia bardzo upodabnia to miejsce do idei Stadtkrone Bru-no Tauta.13 Wyspa to także parki i ogrody. Notabene jednym z głównych elementów

Wystawy Stulecia w 1913 r. (właśnie wtedy Hala została otwarta) była wystawa sztuki ogrodowej. Wyrastająca z wyspy, otoczona ogrodami i wyrażająca strukturę kosmosu Stadtkrone – oto axis mundi w wersji sprzed przeszło stu lat.

Tak zinterpretowana Hala Stulecia wpisuje się w ten nurt nowoczesności, który można by nazwać nowoczesnością zorientowaną na sacrum, mistyczną, szukającą ja-kiejś formy „przedwiecznej tradycji”. To postawa nowoczesna w tym sensie, że zrywa z odtwarzaniem zastanych tradycji, z wiernością ich formom i stylom. Nie jest jednak wychylona jedynie ku przyszłości, bo szuka jakiejś zakrytej esencji, trwałości, pradaw-nych treści, o których miał zapomnieć Zachód.

W tym właśnie nurcie zmieściłby się Mircea Eliade analizujący bardziej doświadcze-nie religijne, doświadczedoświadcze-nie sacrum, niż konkretne systemy teologiczne.14 Tu zmieszczą

się tzw. tradycjonaliści integralni (jak René Guénon), próbujący dotrzeć do wspólnego, sakralnego dziedzictwa różnych kultur. Mieści się tu antropozofia Rudolfa Steinera, postulująca badanie duchowego wymiaru rzeczywistości i tworzenie na jego kanwie alternatywnej cywilizacji – z własnym szkolnictwem, rolnictwem, medycyną, sztuką. Notabene, zaprojektowany przez Steinera w latach 20. XX w. gmach antropozoficznej centrali – Goetheanum w Dornach w Szwajcarii – jest nie tylko przykładem quasi-re-ligijnego axis mundi, ale i dziełem charakterystycznym dla architektury ekspresjoni-stycznej, ideowo pokrewnym, jak wskazuje Jerzy Ilkosz, m.in. Hali Stulecia15. W tej

samej, zorientowanej na sacrum nowoczesności, jest miejsce dla wykorzystującego motyw axis mundi modernistycznego rzeźbiarza Constantina Brâncușiego, który – jak o nim pisał Eliade - „zrozumiał, że źródło wszystkich form archaicznych (…) tkwi

11 J. Ilkosz, 2005, s. 157-158

12 Ibidem, s. 229.

13 Zob. dalej, podrozdział 2.1.

14 Por. dalej, podrozdział 2.1.

(37)
(38)
(39)

039

bardzo głęboko w przeszłości. Zrozumiał również, że to pierwotne źródło nie ma nic wspólnego z ‚klasyczną’ historią rzeźby. (…) Brâncuși był przykładem tego nurtu ‚inte-rioryzacji’, badania ‚głębi’, oraz pasji badawczej nastawionej na poznawanie pierwot-nych, prehistorycznych i prelogicznych stadiów ludzkiej twórczości”16.

Do tego samego nurtu pasuje Martin Heidegger, który przekonywał, by odrzucić myślenie w kategoriach bytów i wrócić do zapomnianej przez Zachód kategorii bycia. Ta Heideggerowska koncepcja sprawdza się w roli metafory dla całej tej wychylonej ku sacrum nowoczesności, zwłaszcza w jej wymiarze przestrzennym, architektonicznym: oto odrzuca on przywiązanie do dotychczasowych bytów (np. odziedziczonych stylów), a sięga do samego bycia, do zakrytej, zapomnianej esencji – i na jej podstawie konstru-uje własne, nowe formy wypowiedzi (co już jest typowe dla modernizmu). Wraca do źródła, by stworzyć nowy początek, który jednak nie jest kontynuacją. Tak o tym pisał sam Heidegger: „... odzyskujące powtarzanie początku nie ma charakteru redukcji do czegoś dawniejszego i obecnie znanego, aby to coś naśladować, lecz polega na bardziej źródłowym ponownym zapoczątkowaniu, i to ze wszystkimi osobliwościami, mrokami, wątpliwościami, jakie prawdziwy początek pociąga za sobą. Powtórzenie, tak jak je rozumiemy, jest wszystkim, tylko nie ulepszoną kontynuacją tego, co było dotychczas, za pomocą tego, co było dotychczas”.17 Hala Berga jest właśnie takim nowym

począt-kiem. W tej roli – wpisana w kontekst Wielkiej Wyspy – świetnie nadaje się na pomnik zorientowanej na sacrum nowoczesności.

Jest ironią losu, że choć w ostatnich latach we Wrocławiu bardzo popularna jest architektura modernizmu, to zachwyty budzi raczej jej strywializowana i stylistycznie mniej porywająca wersja spod znaku Bauhausu, CIAM, Le Corbusiera. Ten moder-nizm chwalony jest za funkcje i za design. Jego ikoną stał się stojący niemal tuż przy Hali Stulecia zespół WUWA z końca lat 20. XX w. Jest coś znamiennego w tym, że aksjologia, którą współczesny Wrocław przejmuje z tamtej stylistyki koncentruje się wokół użyteczności i wygody. To aksjologia materialnej jakości życia. Nie rości sobie pretensji do auto-analizy w kategoriach piękna, mądrości, czy relacji z tak lub inaczej pojmowaną tradycją. Wrocław zbyt łatwo zapomniał o wcześniejszej wersji nowocze-sności, która dominowała w architekturze i urbanistyce przez pierwsze trzy dekady XX w. Nowoczesności, której wybitnym osiągnięciem – powtórzę – jest nie jeden zespół niewielkich budynków, a cała Wielka Wyspa zwieńczona Halą Stulecia.

Nowoczesność w wersji Berga i Eliadego jest tym ciekawsza, że przerzuca most mię-dzy przeważnie skonfliktowanymi obozami tradycji i moderny. Charakterystyczne, że znaną, intelektualną próbę powiązania tych dwóch światów podjął w latach 60., w swojej Aktualności piękna, Hans-Georg Gadamer, wywodzący się z Wrocławia fi-lozof, który jako nastolatek zaprezentował na Wystawie Stulecia w 1913 r. znalezioną w ogrodzie urnę, zresztą sam mieszkał w tamtym czasie niedaleko Hali – w rejonie dzisiejszego pl. Grunwaldzkiego. Otóż Gadamer, sprzeciwiając się jednocześnie

„mira-Łukasz Medeksza

16 M. Eliade, 1992, s. 209-211

(40)

żowi historyzmu” i „mirażowi progresywizmu”, zaproponował podejście, które można by nazwać żywą tradycją. Rozumie tradycję jako przekład, dopuszcza więc ciągłe od-nawianie jej form. Podkreśla zarazem, że obcowanie ze sztuką wymaga zrozumienia jej języka – i na tym właśnie polu dostrzega powinowactwo sztuki dawnej i nowoczesnej: obie wymagają wejścia we właściwe im języki, obie mają potencjał wspólnototwórczy, dla obu horyzontem może być symbol, który pozwala rozpoznać „to, co trwałe, spośród tego, co niestałe”. Gadamer odrzuca przy tym pogląd, że modernizm wyjałowił sztukę z głębszych treści symbolicznych. Przeciwnie. Pyta: „Czyż nie jest to właśnie znamie-niem moderny, że trawi ją tak głęboka potrzeba symboli, iż w całym tym zapierającym dech progresywizmie technicznej, ekonomicznej i społecznej wiary w postęp odebrane zostały nam właśnie możliwości ponownego rozpoznania?”. I radzi: „Należy stworzyć możliwości ponownego rozpoznawania symboli, i to bez wątpienia w bardzo szerokim zakresie zadań, uwzględniając bardzo różne sposoby ich napotykania”.18

Tak jak antytezą Katedry i Ostrowa Tumskiego jest Ratusz i Rynek, tak antytezą Hali Stulecia i Wielkiej Wyspy staje się funkcjonalny modernizm, którego pomnikiem jest WUWA. Obie te pary przeciwieństw mają podobną strukturę. Jednym biegunem jest idea akcentująca rolę sacrum. Drugim biegunem jest idea racjonalna, funkcjonalna, praktyczna. Także w przypadku dwóch typów modernizmu mamy w efekcie do czy-nienia z dwoma, komplementarnymi rodzajami strategii: pierwszy nastawiony jest na duchowe (samo)doskonalenie się (trochę jak w modelu Die Stadtkrone Tauta), drugi jest stricte użytkowy, chce wzmacniać materialnie pojmowaną jakość życia.

Zachodzą przy tym interesujące paralele między Katedrą a Halą Stulecia. To nie tylko nawiązania do gotyku w obiekcie Maxa Berga. Przypomnijmy sobie, co o katedrze Sugera pisał Otto von Simson – miała ona być wyrazem m.in.: zerwania z dotychczaso-wym stylem; przeżycia mistycznego, jakiego doświadczył sam twórca; wreszcie progra-mu nie tylko teologicznego, ale i politycznego. Wszystkie te trzy aspekty czy zdarzenia odnajdujemy również w Hali Stulecia. Jest ona stylistycznie nowatorska; w trakcie jej budowy Berg – jak sam twierdził – doznał duchowego olśnienia; została postawiona w związku z obchodami stulecia odezwy An Mein Volk króla Fryderyka Wilhelma III wzywającej lud niemiecki do oporu przeciwko Napoleonowi. Była więc Hala pomni-kiem, a zarazem przestrzenią łączności między narodem niemieckim a pruską monar-chią i dynastią Hohenzollernów. Stosując współczesną wrocławską retorykę można rzec, że – w sensie alegorycznym – miała być miejscem spotkań ludu z królem. Ale jest jeszcze jedna wspólna, bardzo ciekawa cecha gotyckiej katedry i Hali Stule-cia: zarówno opat Suger, jak i Max Berg starali się oddać w proporcjach swoich budowli muzyczną harmonię kosmosu. I choć von Simson zaznacza, że „pokrewieństwo po-między architekturą i muzyką było dla ludzi średniowiecza bardziej oczywiste niż jest dla nas”19, to wątek ten silnie powraca właśnie u Maxa Berga na początku XX w. „Tak

jak wyraźny jest wpływ delikatnego rytmu proporcji części i wdzięku form krzywizn

18 H.-G. Gadamer, 1993, s. 61-64

(41)

041

Łukasz Medeksza

w pudle rezonansowym skrzypiec na piękno brzmienia, tak muzyczność – tkwiąca immanentnie w rytmie, proporcjach przestrzennych i kształtach krzywizn rzutu i prze-kroju – ma zasadnicze znaczenie dla piękna i rezonansu wnętrza” - pisał Berg (cytuję za Ilkoszem)20. Jest coś niezwykle znamiennego w fakcie, że wielkie organy, w które Berg

wyposażył Halę trafiły po wojnie właśnie do Katedry. Last, but not least zauważmy, że za oboma tymi proponowanymi modelami osi świata stoją konkretni, wielcy twórcy: Suger i Berg. Da się stąd zapewne wysnuć wniosek, że realizacji axis mundi sprzyja duża osobowość, ktoś, kogo można by nazwać meta-architektem. Innymi słowy, oś świata może być indywidualnym (albo grupowym?) aktem twórczym.

1.2. Axis mundi jako idea nie zawsze wyrażająca się obiektem a) Osie świata konceptualistów

Blisko poszukiwań axis mundi znalazło się słynne plastyczne Sympozjum Wrocław ‚70. Zgodnie z intencją władz, miało wpisać się w obchody 25-lecia powrotu tzw. Ziem Odzyskanych do Polski i wzbogacić przestrzeń miasta o nowe obiekty artystyczne. Wbrew tym zamiarom, zaowocowało serią projektów, z których większość nie została zrealizowana, albo w ogóle nie była przeznaczona do realizacji.

Bodaj najbardziej charakterystyczną propozycją była praca „Zaczyna się we Wro-cławiu” Zbigniewa Gostomskiego. Zakłada obsianie przestrzeni – i to całego świata – dwoma typami obiektów, opisanych bardzo ogólnikowo, a rozmieszczonych w równych odstępach od siebie. Punktem startu tej struktury miałby być oczywiście Wrocław. Gostomski opatrzył pracę deklaracją: „Zaczyna się we Wrocławiu. / Mogłoby zacząć się gdziekolwiek. / Zaczyna się na danym obszarze, / nie musi się jednak na nim skończyć. / Jest potencjalnie nieskończonością. / W formie jest niezmienne, / w sytuacjach zaś nieustannie zmienne”. Wrocław w tym ujęciu jawi się jako początek nowej rzeczywi-stości, a więc oś nowego świata. Oczywiście praca ta – uznawana za klasyczne dzieło polskiego konceptualizmu – nie została nigdy w żaden sposób zrealizowana.

Przyjrzyjmy się trzem innym sztandarowym pomysłom z Sympozjum Wrocław ‚70. Pierwsza z nich to Kompozycja pionowa – nieograniczona, znana też jako Dziewięć promieni światła na niebie Henryka Stażewskiego. Dziewięć ruchomych słupów świa-tła emitowanego przez silne reflektory. Druga – to Arena Jerzego Beresia. Drzewo posadzone korzeniami do góry. Trzecia – to Krzesło Tadeusza Kantora. Olbrzymich rozmiarów mebel stojący na uboczu centrum miasta. Sam w sobie raczej surrealistycz-ny, wyrastający z Kantorowskiej koncepcji wzmacniania znaczenia „przedmiotów naj-niższej rangi” poprzez wprowadzanie ich do malarstwa i teatru. Ale zarazem krzesło to może kojarzyć się z obecnością Kantora jako reżysera, doglądającego wprost ze sceny swój spektakl, co z kolei odsyła nas do postaci meta-architekta, o której wspomniałem

(42)

wcześniej w kontekście opata Sugera i Maxa Berga. Te pionowe promienie światła, odwrócone drzewo (wkopane po latach w ziemię na jednej z wysp tuż przy Ostrowie Tumskim) czy czekające na reżysera wielkie krzesło (postawione na Starym Mieście, niedaleko Rynku) wyglądają jak szkice z notatnika o możliwych formach axis mun-di w przestrzeni Wrocławia. Nie są to pełne, Eliadowskie osie świata, nie ma w nich odniesień do sacrum. Jednak można je potraktować jako świadectwa poszukiwania jakiegoś całkiem nowego otwarcia w mieście wykorzenionym, a może nawet zdesakra-lizowanym, jakiegoś „Zaczyna się we Wrocławiu”, które być może z czasem mogłoby odnaleźć swoją głębię.

Warto zwrócić przy tym uwagę na gry z orientacją owych konceptualistycznych osi. Słupy światła Stażewskiego biją w górę – zachowują więc Eliadowskie zorientowanie ku Niebu. Ale już drzewo Beresia posadzone jest odwrotnie, koroną w dół, korzeniami ku górze. Ma więc orientację przeciwną – z jakiegoś powodu wskazuje na świat pod-ziemny. Może być metaforą wykorzenienia.

b) Misje Wrocławia

Za oś świata dla miasta można uznać formułę, poprzez którą ono samo wyraża swoją tożsamość, swoją aksjologię. To coś na kształt dewizy rodowej czy herbowej. Współcze-śnie tę rolę pełnić może misja zapisana w lokalnej strategii. Misja Wrocławia brzmi tak: „Wrocław miastem spotkania – miastem, które jednoczy”. Pojawia się w dwóch kolej-nych lokalkolej-nych strategiach – tej z 1998 r.21 i tej z 2006 r.22 (nie wiadomo czy utrzyma

się w nowej strategii, która była pisana w chwili powstawania tego tekstu, w 2016 r.). Co ciekawe, misja ta streszcza słowa Jana Pawła II, wygłoszone we Wrocławiu w czerw-cu 1997 r.: „Wrocław jest miastem położonym na styku trzech krajów, które historia bardzo ściśle ze sobą połączyła. Jest poniekąd miastem spotkania, jest miastem, które jednoczy. Tutaj w jakiś sposób spotyka się tradycja duchowa Wschodu i Zachodu”. Jak tłumaczą autorzy pierwszej strategii z 1998 r., słowa te „krótko i dobitnie sumują mi-sję - dziejową mimi-sję naszego miasta, a zarazem wizję jego funkcjonowania w Europie i świecie”.23

Tak rozumiana misja nadaje się więc do roli axis mundi nie tylko z uwagi na swój wymiar aksjologiczny, ale także ze względu na bezpośredni związek ze sferą sacrum. Co więcej, Jan Paweł II wygłosił te słowa podczas Kongresu Eucharystycznego w Hali Stulecia, a więc w jednym z głównych obiektów aspirujących do miana wrocławskiej axis mundi.

Jest oczywiście rzeczą dyskusyjną na ile misja naprawdę wpływa później na życie miasta. Niemniej, wpisanie jej w kontekst konkretnego miejsca, wydarzenia sakral-nego, dziejów Wrocławia i jego funkcjonowania w skali globalnej świadczy o tym, że

21 Strategia - Wrocław 2000 Plus, 1998

22 Strategia „Wrocław w perspektywie 2020 plus”, 2006

23 Strategia – Wrocław

(43)

autorzy lokalnych strategii podeszli do nich poważnie i ambitnie. To misja, którą nie tylko da się powiązać z Halą Stulecia – a więc zmapować na planie miasta – ale próbuje ona zarazem sprawić, by cały Wrocław stał się axis mundi na planie świata.

Być może odpowiednikiem współczesnej misji miasta była jedna z jego XVII-wiecz-nych panoram, w której centralnej części góruje bogini Fortuna (jej sylwetka wpisana jest między kościoły św. Elżbiety i św. Marii Magdaleny, pod jej prawym ramieniem stoi Ratusz – grafika eksponuje więc przede wszystkim lewobrzeżny Wrocław) – a całe przedstawienie wieńczy maksyma „Virtute duce, comite fortuna”, czyli: „Pod wodzą cnoty, w towarzystwie losu”.24 Zwróćmy też uwagę na bogatą obecność symboliki

zwią-zanej z pokonywaniem zła, wyobrażanego przez smoka lub węża, w centralnych miej-scach opisanych wcześniej przeze mnie obiektów. Nad głównym wejściem do Katedry stoi figura Matki Boskiej, pod której stopami wije się wąż (notabene wykonana przez rzeźbiarza Franza Thamma z Lądka-Zdroju – miasta, którego patronem jest św. Jerzy, przedstawiany jako rycerz zabijający smoka). Zresztą tuż obok, przed Katedrą, mijamy barokowy posąg Matki Boskiej – też rozdeptującej węża. Z kolei nad głównym wejściem do Hali Stulecia do 1945 r. znajdowała się płaskorzeźba pokazująca św. Michała Archa-nioła walczącego ze smokiem.

c) Akt całkowity Grotowskiego i Cieślaka

A gdyby osią świata był przebóstwiony człowiek? Syn człowieczy, który odkrywa w sobie cząstki Boskiego światła? W takim kierunku szły poszukiwania Jerzego Grotowskiego. Pracując ze swoimi czołowymi aktorami dążył do przezwycięże-nia podziału na ducha i ciało, do odzyskaprzezwycięże-nia pierwotnej jedności, przebudzeprzezwycięże-nia człowieka wewnętrznego, esencji, prapoczątku. Celem tej quasi-gnostyckiej (jak wykazał Zbigniew Osiński25), pokrewnej Jungowi i Eliademu wędrówki był tzw.

akt całkowity, gdy aktor jednocześnie – jak pisał Grotowski - „wywodzi się z zie-mi, ze zmysłów, z instynktu, ze źródeł, nawet z reakcji minionych pokoleń”, a przy tym jest „prześwietlony, świadomy, kontrolowany i indywidualny”.26 Najbardziej

znanym takim aktem całkowitym jest rola Ryszarda Cieślaka w Księciu Niezłom-nym (premiera: 1965), wypracowana przez niego podczas indywidualnych sesji z Grotowskim.

W odniesieniu do swoich poszukiwań twórca Teatru Laboratorium odwoływał się do koncepcji sztuki jako wehikułu („to przede wszystkim wysiłek samorozwoju i praca nad sobą, dzięki którym (…) można podjąć wyzwanie zrealizowania własnej osobowości” - tłumaczy Osiński27). Ideę tę Grotowski opisywał jako wertykalną,

porównywał ją do windy i drabiny Jakubowej – a więc obrazów kojarzących się już wprost z axis mundi. „Sztuka jako wehikuł jest jak winda bardzo pierwotna,

24 Zob. http://dolny-slask.org. pl/899692,foto.html?idEntity=510852. Łukasz Medeksza 25 Z. Osiński, 2009 26 Ibidem, s. 203. 27 Ibidem, s. 218.

(44)
(45)
(46)

która jest czymś na kształt kosza podciąganego liną, z pomocą której działający podnoszą się ku energii bardziej subtelnej, by wraz z nią zejść ku naszemu ciału instynktownemu” - pisał.28

Ta oś świata jest siłą rzeczy tymczasowa, nie daje się powiązać z żadnym trwałym obiektem w przestrzeni (choć jest coś znamiennego w fakcie, że swoje najsłynniej-sze poszukiwania – w tym Księcia Niezłomnego z Cieślakiem – Grotowski prowa-dził w samym środku wrocławskiego Rynku, niemal tuż pod wieżą Ratusza), ale jednocześnie zakłada aktywność, jest żywa. W innym kontekście twórca Teatru La-boratorium wymienił takie oto efekty swoich poszukiwań: „otwarta percepcja i za-pomniane energie. To jest coś, co wyzwala się w działaniu. Intensywność życia...”.29

Grotowski wpisuje się więc w nurt owego zorientowanego na sacrum moder-nizmu, o którym pisałem w kontekście Hali Stulecia. Jakże do jego metody, do pracy z Cieślakiem, pasują takie oto fragmenty z cytowanego już eseju Eliadego o Brâncușim: „... dzięki wspomnianemu procesowi ‚interioryzacji’ i wywołanej przez niego anamnezis30 Brâncușiemu udało się ‚spojrzeć na świat’ tak jak patrzyli

nań twórcy prehistorycznych arcydzieł. W pewnym sensie odnalazł on ten sposób ‚obecności w świecie’, który pozwalał tym nieznanym artystom stworzyć ich własny świat plastyczny, istniejący w przestrzeni nie mającej nic wspólnego, na przykład, z przestrzenią klasycznej sztuki greckiej”.31

Z aktem całkowitym Grotowskiego i Cieślaka można skojarzyć także obraz Tam gdzie stoję świeci słońce Jana Jaromira Aleksiuna z 1976 r. (wystawiony w Pawilo-nie Czterech Kopuł), przedstawiający poranionego, ale stojącego pewPawilo-nie, twardo mężczyznę. Zresztą sam tytuł dzieła – zapisany wprost na płótnie – można zinter-pretować jako autodeklarację indywidualnego axis mundi.

d) Akceleratory przestrzeni i drapacze chmur

Tęsknotę za osią świata da się wyczuć w koncepcjach akcentujących konieczność wypo-sażenia krajobrazu miasta w wyraziste pionowe dominanty i/lub obiekty nadające mu unikatowość i charakter. Przykładem jest zaproponowana przez Tadeusza Zipsera idea obudowania (czy też – jak pisze sam autor - „oskorupienia”) estakad na pl. Społecznym okrągłą budowlą mieszczącą funkcje usługowe, a może i administracyjne i mieszkal-no-hotelowe. Zipser nazwał ten obiekt Wrocławskim Akceleratorem lub „neobarbaka-nem”. Jak sam pisze, gdyby udało się „go odpowiednio tarasowo ukształtować, mogłoby to utworzyć wrocławskie wiszące ogrody, którym pełnię życia gwarantowałaby funkcja ‚dzielnicy łacińskiej’”, wykorzystującej sąsiedztwo wyższych uczelni.32

Ten sam autor proponował wybudowanie na terenie wrocławskiego zoo sztucznego pasma górskiego - „alpinarium” - o gabarytach Hali Stulecia.33

28 Ibidem, s. 221.

29 Ibidem, s. 220.

30 Platońskie pojęcie oznaczające przypominanie sobie wiedzy, którą dusza posiadła przed narodzinami ciała. Por. np. Platon, 1988 31 M. Eliade, 1992, op. cit., s. 210

32 T.M. Zipser, 2014, s. 89-92 33 Ibidem, s. 96-97.

(47)

047

Można też już chyba mówić o wrocławskiej obsesji na punkcie wieżowców. Temat ten poruszany jest od stu lat. Wypełnienie ścisłego centrum wysokościowcami propono-wali niedługo po I wojnie światowej Max Berg, Ludwig Moshamer i Richard Konwiarz. Współczesnym przejawem tego trendu jest m.in. chęć wypełnienia takimi obiektami obszaru tzw. Centrum Południowego. Pierwszy wieżowiec już tam stoi – górujący nad miastem Sky Tower. Trudno jednak tego typu pomysły i realizacje interpretować w ka-tegoriach axis mundi. Są raczej wyrazem myślenia, które dało się spłaszczyć zdesakra-lizowaną wersją modernizmu i abstrakcją. Wieżowiec jest tu pionowym akcentem na dwuwymiarowym rysunku, służy (lub służyć może) celom użytkowym – komercyjnym, ewentualnie administracyjnym.

e) Król świata na Karłowicach

W trybie anegdoty zapisanej na marginesie można tu wspomnieć o mało znanym wro-cławskim echu tradycjonalistycznej koncepcji tzw. króla świata, która jest, by tak rzec, zantropomorfizowaną mutacją axis mundi. Ów król świata to mityczna postać, która przechowuje przedwieczną, sakralną mądrość, a być może nawet w jakiś sposób ste-ruje z ukrycia losami ludzkości, ujawniając się co jakiś czas nielicznym wybrańcom. Ta koncepcja daje nadzieję wszystkim osobom poszukującym jakiejś przedwiecznej mądrości, Tradycji, że można do niej dotrzeć nie tylko poprzez analizę źródeł (jak Eliade), zgłębianie psychiki (Jung), działania artystyczne (Brâncuși, Grotowski) czy intelektualną spekulację (Guénon), ale da się ją poznać wprost u jej depozytariuszy, ukrytych mistrzów, być może funkcjonujących w konwencji zakonu. O tym ukrytym królestwie – zwanym Agartha – pisze (używając nazwy Aharta) polski podróżnik Fer-dynand Antoni Ossendowski w ostatnich rozdziałach swojej słynnej książki Zwierzęta, ludzie, bogowie. Miał słyszeć o owym królestwie od mieszkańców Mongolii i miejsco-wych hierarchów buddyjskich, gdy na samym początku lat 20. przemierzał tę część Azji wraz z wojskiem walczącego z bolszewikami barona von Ungern-Sternberga. To wła-śnie Ossendowski pisze o przebywającym w podziemiach władcy świata, który „panuje nad wszystkimi siłami wszechświata, czyta w duszach ludzi i zna ich losy. Kieruje on niewidzialnie życiem i polityką 800 milionów ludzi, którzy na pierwsze jego wezwanie uczynią wszystko, czego on zażąda”.34

Opowieść Ossendowskiego jest punktem wyjścia rozważań francuskiego tradycjo-nalisty i badacza symboliki sakralnej René Guénona zawartych w jego Królu świata. Autor ten zdaje się wierzyć w realne istnienie Agarthy, jednak przede wszystkim anali-zuje głęboki symboliczny sens tego mitu, przytaczając przykłady jego funkcjonowania w różnych religiach. Krytykuje przy tym Ossendowskiego za płytkie i zbyt dosłowne podejście do tematu.35

Łukasz Medeksza

34 F.A. Ossendowski, 1991, s. 230

35 R. Guénon, 1983. Zob. też R. Waterfield, 2002, s. 40, 42

Cytaty

Powiązane dokumenty

RELACJA – jest to dokładne opowiadanie o wydarzeniach, które się widziało (np.: wypadek, koncert) lub w których się uczestniczyło (np.: wycieczka, podróż, impreza

Piotra Semenenki powszechnie używa- na jest definicja Kościoła roberta Bellarmina (1542–1621), która określa Kościół jako zgromadzenie ludzi zebranych przez wyznanie tej

Based on a detailed analysis of the link impedance, this paper proposes a simple method for wireless capacitive sensing through an inductive link that uses a self-oscillator and

1960 1965 1970 1971.. Powierzchnia

Drugie spotkanie naukowe odbywające się w Instytucie Historii UŁ pod szyldem Losy Polaków na Wschodzie przyniosło wiele intere- sujących i nowych ustaleń w kwestii

Na szczególną uwagę zasługują szczątki organiczne w postaci drobnych, skalcynowanych fragmentów kostnych, równomiernie rozpro­ szonych w obrębie warstwy, łupinek

Danuta Jaskanis.

Należy mieć również na uwadze, że warunki mieszkaniowe skazanego muszą umożliwiać zainstalowanie i funkcjonowanie systemu. Stosowanie dozo- ru elektronicznego dopuszczalne jest