• Nie Znaleziono Wyników

View of Pornografia Gombrowicza jako gra. Próba metody

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Pornografia Gombrowicza jako gra. Próba metody"

Copied!
27
0
0

Pełen tekst

(1)

WIESŁAW LIPIEC

P O R N O G R A F IA GOM BROW ICZA JA K O GRA (PR Ö B A M ETO D Y ) 1

N ie jest chyba d ziełem h istoryczn ego przypadku, że p ierw szy m zn aczen iem sło w a „osoba” (persona) jest „m a­ sk a ”. J e st to u zn an ie fa k tu , że k a ż­ d y za w sze i w szęd zie, b ard ziej lub m n iej św iad om ie od gryw a jak ąś ro- lę.

R. E z r a - P a r k 2 S ytuacje m iędzyludzkie są dom eną sztuczności — oto w niosek, jak i dość dawno już w ysn uły psychologia i socjologia, analizując stosunki m iędzyludzkie w aspekcie g ry czy też roli. W ujęciu szerszym jest to problem u w ikłania człowieka w relacje m iędzyludzkie, zachodzące n a tle społecznym, narodow ym i k u ltu ro w y m ; inaczej m ówiąc, je s t to problem deform acji jednostki przez różnorodne fo rm y nacisku zbiorowości, po­ cząwszy od ograniczenia d rugim ,,ja”, aż po w pływ zakorzenionej w m en ­ talności ogółu tra d y c ji obyczajowej czy n aw et szerzej — tra d y c ji k u l­ turow ej. Powyższe zdanie nieom al w ty m sam ym stopniu odnosić się może do otaczającej nas rzeczyw istości i św iata zachow ań ludzkich (w y­ łączając może określoną n a p rzestrzen i w ielow iekow ej k u ltu r y ogólno­ ludzkiej płaszczyznę etyki), co do św iata postaci literack ich i do lite r a ­ tu ry w ogóle. Je d n a k rola p rzy pisan a n am w k o n k retn y m kontekście kulturow ym i ludzkim , c h a rak tery zu jąca się „ n ie n a tu ra ln y m ” zachow a­ niem, im plikuje niejako istnien ie u tajo n ej in te n c ji jednostki, b o h a te ra literackiego etc... P rzyjęcie „ ro li” i „ z ag ra n ie ” jej może być u m o tyw o­

w ane regu łą in te rak c ji m iędzyludzkiej czy k u ltu ro w e j ze w szy stk im i jej konsekwencjam i, ale może być rów nież „cynicznym ” lu b w yższą św ia­ domością pody kto w an y m posunięciem w celu osiągnięcia określonych ko­ rzyści lub k o n k retn y ch celów. Można więc m ówić o dw u p lanach m o ty ­ w acyjnych: m oty w acji m iędzyludzkiej — jaw n ej oraz m otyw acji in d y ­ w idualnej — u k ry te j. W zajem ne relacje m iędzy obu ty m i planam i m ogą być następujące: 1. m oty w acja m iędzyludzka jest n ad rz ę d n a w stosun ­ ku do m otyw acji indyw idualnej (poddanie się jednostki praw om in te r ­

1 Jest to streszczen ie pracy m agistersk iej pod ty m sam ym ty tu łem , p o w sta łej na sem inarium prof, dra S tefa n a S a w ick ieg o w r. 1978.

(2)

1 0 2 W IE S Ł A W L I P I E C

ak cji w celu osiągnięcia zgodności z otaczającym ją św iatem ), 2. m otyw a­ cja in d y w id u aln a je s t n ad rzęd n a w sto su nk u do m otyw acji m iędzyludz­ kiej (sytuacja, w k tó rej jed n o stk a św iadom ie w y k o rzy stuje praw a in te r­ akcji, w zgodzie z ty m i p raw am i dążąc do określonego przez siebie celu), 3. obie m o tyw acje p o k ry w a ją się ze sobą czy też w zajem nie „ n e u trali­ z u ją ” (sytuacja, w k tó rej jed n o stk a podśw iadom ie ulega praw om in te r­ ak cji m iędzyludzkiej, biernie poddając ,się określonym , pow stałym w w y ­ nik u zetknięcia się z innym i, form om lub nieśw iadom ie narzucając in­ ny m p rzy p isan y sobie sty l zachow ań, reak cji czy sposób m yślenia). Re­ lacja naszkicow ana w punkcie trzecim jest ta k samo oczywista, ja k mało in te resu jąc a ; n atom iast dw ie pozostałe, z zaw artym w nich elem entem znajom ości (bądź ty lk o św iadom ości istnienia) p raw interakcji, w ydają się bardziej in te resu jąc e i stw arzają duże możliwości badawcze, zarów no w św iecie rzeczyw istym w e w szystkich niem al przejaw ach kontaktów m iędzyludzkich jak i w obrębie dzieła literackiego i św iata w nim przedstaw ionego.

S y tuacje w y n ik ające z relacji sygnalizow anej w punkcie pierw szym isto tn ie sk u p iały n a sobie zainteresow anie badaczy stosunków m iędzy­ ludzkich w życiu realnym , ja k rów nież tych, dla których polem badań jest dzieło literack ie i jego św iat; p rzy czym w obu w ypadkach dadzą się zauw ażyć silne związki, przede w szystkim z psychologią i so­ cjologią. W badan iach pośw ięconych tw órczości W itolda Gombrowicza m ożna tu m ówić o pracach ok reślających św iat postaci literackich w k a ­ teg oriach „g ry a k to rsk ie j” (sztuczności), w kategoriach Gombrowiczów - skiej form y oraz tych, w k tó ry ch analizy koncepcji bohaterów i stosun­ ków m iędzy nim i pan u jący ch przeprow adzone zostały n a podstaw ie za­ sad psychoanalizy 3. N atom iast sy tu a c ja określona w punkcie drugim —4 jeśli przyjm iem y, że stosunki m iędzyludzkie w ogóle nacechow ane są sztucznością i o ile założenie to uzn am y za dostatecznie um otyw ow ane i oczyw iste — może być analizow ana w kategoriach gry rozum ianej ja­ ko św iadom e działanie p rzy znajom ości p raw in te rak c ji i pozostające w zgodzie z ty m i praw am i, a zm ierzające ku określonem u z góry celo­ w i; p rzy czym ów cel może pozostać dla obserw atora gry do końca nieznany, bądź zostanie odsłonięty przez rozszyfrow anie strateg ii stoso­ w anej w obserw ow anym m odelu gry. Je śli jed n a k uznam y za w pełni

8 Por. prace J. B łoń sk iego, E. F iały, M. G łow iń sk iego, K. A. Jeleńskiego, A. K ijo w sk ieg o , Z. Ł ap iń sk iego, R. K. P rzyb ylsk iego, A . Sandauera i w ielu in ­ nych. A rty k u ł n in iejszy św iad om ie w y k o rzy stu je b o g a ty i n iejed n ok rotn ie cenny dorobek badaczy d zieła G om brow icza, jed n ak że z o czy w isty ch w zg lęd ó w tylko w w yp ad k u bezp ośred n iego od w ołan ia się do konk retn ego op racow an ia oznaczać je b ęd ziem y odrębnym przypisem .

(3)

uzasadnione istnien ie p raw in te rak c ji m iędzyludzkiej w om aw ianym tu kształcie, wówczas m ożna i należy mówić rów nież o in te rak c ji w w y ż­ szym w ym iarze: in te rak c ji m iędzytekstow ej lub jeszcze ogólniej: in te r­ akcji w obrębie w ytw orów k u ltu ry — na pew no zaś w obrębie lite ra ­ tury.

W tym kontekście dzieło literack ie ze sw oją bogatą i skom plikow a­ ną s tru k tu rą będzie w ięc określonym , skończonym i n iep o w tarzaln y m modelem gry literack iej 4. Podstaw ow ą cechą k om unikacji pisem nej jest dystans czasowy i przestrzen n y m iędzy nadaw cą a odbiorcą — a k t n a ­ dania i ak t odbioru to d w a różne, całkow icie skończone zdarzenia dzie­ jące się w dwu różnych sytuacjach. .Model g ry litera c k ie j (dzieło lite ­ rackie) k o n stru ow an y jest zatem przez nadaw cę i ty lk o od jego stro n y dostępny obserw atorow i g ry jako schem at. Czynność gran ia w ta k o k re ­ ślonym w ypadku spełniać m usi trz y podstaw ow e w arunki:

1. W arun ek roli — gra ten, kto na czas trw an ia g ry p rzy b ie ra o k re ­ śloną ro lę m ieszczącą się w zak resie m ożliw ych do przyjęcia ró l w yznaczonych przez p rzy ję te reg u ły gry.

2. W aru nek — gra ten , kto uw zględniając reg u ły gry, stw arza

reżyserii sy tu acje (kom binacje elem entów gry) koniecz­

ne do osiągnięcia celów gry lu b cel ten p rzy b li­ żające.

3. W arunek — gra ten, kto p o stępując zgodnie z reg u łam i g ry

świadomości (świadomość reguł) i realizu jąc p rzy pisane sobie

role (świadom ość roli), zm ierza do określonego i zgodnego z reg u łam i g ry celu (świadom ość ce­ lu gry).

Czynność gry realizow ana będzie n a podstaw ie reguł, k tó re pow ołują: 1. „U niw ersa elem entów id ealn y ch ” .

2. „Zespoły zasad rządzących operacjam i na ty ch elem en tach ” . 3. Zbiory uczestników (realizatorów ) gry, k tó rz y stosując te zasady,

1 Próbą ok reślen ia różnorodnie u żyw an ego pojęcia „gra”, a zarazem próbą sprecyzow ania n o w ej k ategorii b ad aw czej p od jął J. Jarząbski w a rty k u le O z a ­

stosow an iu p o jęcia „gra” w badania ch li te r a c k ic h (w: P r o b l e m y o dbior u i o d ­ biorcy. W rocław 1977), zam ierzonym jako p ierw szy rozdział pracy p o św ięco n ej

analizie tw órczości G om brow icza. M im o dążenia do u n iw ersa ln o ści k a teg o ria gry w p roponow anym przez k ry ty k a k szta łcie u legać m u si k o le jn y m m od yfik acjom na każdym poziom ie kom u n ik acji litera ck iej. A rty k u ł nasz n ié m a na celu p o le ­ m iki z tezam i Jarzębskiego, za in tereso w a n y ch o d sy ła m y w ię c do w y m ien io n ej pracy k rytyka. P rzyznać jed n ak m u sim y, że pom im o p rzyjęcia in n ej k o n cep cji pojęcia „gra” i różnic n aszych p rzem y śleń arty k u ł n in iejszy w dużej m ierze w ła śn ie tej pracy zaw dzięcza sw ój osta teczn y kształt.

(4)

104 W IE S Ł A W L I P I E C

„m ogą dokonyw ać o p eracji n a u n iw e rsu m ”, zm ierzających do uzy­ skania określonego celu 5.

T ak p o jęta g ra przebiegać m oże n a czterech poziom ach kom unikacji li­ tera ck ie j:

N A D A W C A ODBIORCA

m ó w ią cy b ohater

narrator (podm iot liryczn y)

bohater

ad resat n arracji (m onologu lirycznego) p od m iot czy n n o ści tw órczych

autor

h ip otetyczn y odbiorca utw oru czyteln ik

P odm iot czynności tw órczych p rzy jm u je m y w rozum ieniu J. Sław iń­ skiego, jak o z a w a rty w k ażd y m dziele literack im obraz a u to ra tego w łaś­ nie dzieła. Podobnie h ip o tety czn y odbiorca u tw o ru oznaczać będzie za­ w a rte w k ażdym dziele literack im w yobrażenie czytelnika.

P rzez pojęcie „ a u to r” rozum iem y realnego pisarza z jego tw órczym dorobkiem ; p rzy czym analizując grę literack ą n a ty m poziomie ogra­ niczyć się m usim y do pisem nej działalności pisarza, w artościując ją w k ontekście podziału n a lite ra tu rę i p a ra lite ra tu rę (dzienniki, listy, a r­ ty k u ły etc.).

C zytelnik rów noznaczny jest z k u ltu ro w y m stereotypem odbiorcy; im p lik u je zastan ą w danym czasie sy tu ację i w danej ku ltu rze świado­ m ość w odniesieniu do lite ra tu ry , przypisane jej sądy o rzeczywistości, rów nież a k tu a ln ą w iedzę o litera tu rz e .

K. B artoszyński, rozum iejąc ste re o ty p y jako uniw ersa czy re p e rtu a ry m ożliw ości in te rp re ta c y jn y c h , n a gruncie k tó ry ch rozpoznaw alne są po­ szczególne elem en ty przekazów literackich, pisał: „W ypowiedzi literackie bow iem nie tylko są niejako w p isan e w ustalone stereotypy, zapew niając im na pew n y m etapie ich historycznej recep cji ustabilizow any odbiór (pod w a ru n k ie m istnienia odpow iednich stereotypów odbioru), nie tylko p o tw ierdzają i rozbudow ują owe stereo ty p y , lecz rów nież (zwłaszcza gdy chodzi o utw ory, k tó ry m p rzy p isu je się w artość literacką) w ykraczają w sw ych elem entach poza zbiory możliwości składające się na określone stereoty piczn e schem aty, stw a rz a ją im pulsy do kształtow ania ste re o ty ­ pów zm odyfikow anych czy now ych. T aki s ta n rzeczy w pływ a n a desta­ bilizację odbioru: w trak cie recep cji u tw o ru literackiego gotowe stereo­ ty p y odbioru nie ze straja ją c e się ze stereo ty p am i n adan ia m uszą ulec m odyfikacji. Z anim dojdzie do stabilizacji odbioru, dokonyw a się wielo­

5 Tak jak w a rty k u le Jarzęb sk iego (jw. s. 28); przez „u n iw ersu m ” rozum ie on „ k o n w en cjo n a ln ie o k reślon y zbiór przed m iotów ”.

(5)

fazowe społeczne zjaw isko — stro jen ie stereo typów nadaw czych i od­ biorczych, po czym znów (na in n y m etap ie recepcji) w ystąpić m ogą z ja ­ wiska nowej d estab ilizacji” 6. N ajogólniej m ów iąc g ra litera c k a n a ty m poziomie m iałaby c h a ra k te r zabiegu n a u stalo n y m w danej k u ltu rz e i w danym czasie stereo ty p ie odbioru.

Reguły gry literack iej pow inny być n ien aru szaln e i historycznie s ta ­ bilne: ostatecznym i więc reg u łam i om aw ianej g ry (z w y ją tk ie m pozio­ mu bohater m ów iący — bohater) będą w yznaczniki literackości te k stu aktualne dla danej, określonej czasowo i p rzestrzen n ie k u ltu ry . W ów ­ czas uniw ersa elem entów idealnych rów noznaczne pozostają z zespołem elem entów k o n stru u jący ch dzieło literack ie oraz z uni w ersu m m ożliw ości inform acyjnych w łaściw ych lite ra tu rz e n a jej określonym etap ie rozw oju. W obu w ypadkach, reg u ł i u n iw ersu m elem entów , stabilność je s t cza­ sowa — wyznaczać ją będą kolejne e ta p y rozw oju lite ra tu ry .

Zespoły zasad rządzących o p eracjam i n a elem entach, ja k i sam e ele­ m enty (ich rodzaj i ilość) zależeć będą od poziom ów k om un ikacji lite ­ rackiej. Ich zróżnicow anie i w zględna dowolność są n a tu ra ln y m w y n i­ kiem k o n stru k cji dzieła literackiego — n a rra to r rozporządza in n y m za­ kresem pow iadom ień od np. podm iotu czynności tw órczych.

P ojedynczem u ak to w i nad an ia dzieła literackiego odpow iada po d ru ­ giej stronie niezliczona ilość indy w idu aln y ch jego realizacji w procesie percepcji czytelniczej. Stąd a k ty w n y m u czestnikiem g ry literack iej (świa­ domym jej realizato rem i jed y n y m inicjatorem ) je s t tylk o sam a u to r i przypisane m u w procesie kom u n ikacji literackiej „ ro le ”. S tro n ą b ier­ ną, niem niej w spółobecną w grze, będzie h ip o tety czn y odbiorca, ja k gd y ­ by dekoder g ry literackiej. Z astan y m odel g ry (ko n k retn e dzieło lite ­ rackie) jest w ięc dla odbiorcy zbiorem p ew ny ch stra te g ii (jednorazo­ w ym i niep ow tarzaln ym schem atem ) dom agającym się rozszyfrow ania. W w ypad k u poziom u b o h ater m ów iący — b o h a te r pro b lem reg u ł i u n i­ w ersum elem entów idealnych p rzedstaw ia się nieco odm iennie niż n a po­ ziomach pozostałych. Każdorazow o określa je św iat p rzed staw io n y dzie­ ła literackiego, przy czym obserw ując g rę na ty m poziom ie m ożna r e ­ konstruow ać — bez popełnienia w iększej om yłki — zarów no stra te g ię nadaw cy, ja k i odbiorcy. M am y tu bow iem do czynienia z gotow ym m o­ delem gry przebiegającym w p rostej linii k o m u nikacyjnej ja— ty (boha­ te r m ówiący — bohater). P am iętać jed n a k należy, że g ra n a ty m pozio­ mie odbyw a się w szerszych ram ach g ry literackiej i że re g u ły tej o sta t­ niej są jej nad rzędny m i w yznacznikam i.

8 K. B a r t o s z y ń s k i . Z a gadn ien ia k o m u n i k a c ji l i te r a c k ie j w u t w o r a c h n a r ­

(6)

106 W IE S Ł A W L I P I E C

B adanie te k stu literackiego za pom ocą sform ułow anej w yżej kategorii g ry przebiegać może różnorodnie: ze w zględu na cele albo ze względu n a strateg ie; m ożem y rek o n stru o w ać jednopoziom ow e lub wielopozio­ m ow e m odele gry. W a rty k u le niniejszy m w skażem y jedynie n a te e le m en ty P ornografii G om brow icza, k tó re z jedn ej stro n y niejako po­ w o łu ją do życia kategorię g ry w opisanym w yżej kształcie, z drugiej zaś p o tw ierd zają jej przydatno ść w analizie powieści i dowodzą tezy, że g ra w ogóle je st ty m elem en tem składow ym dzieła, k tó ry wyznacza jego ostateczny k ształt, zarów no w aspekcie „co” , jak i w aspekcie „ ja k ” .

*

G om brow icz zakłada, że człowiek jest istotą reak ty w n ą, tzn. wespół z in n y m człow iekiem bądź z in n y m i ludźm i nabiera coraz to innych kształtów , a jego rea k c je są zd eterm inow ane obecnością innych ludzi. W szystkie sy tu acje m iędzyludzkie w Pornografii nacechow ane są sztucz­ nością — w planie m iędzyludzkim bohaterow ie powieści grają, w sensie o dg ryw an ia p rz y ję ty c h św iadom ie lu b narzuconych im ról. O takim zachow aniu m ów ił n e o fre u d y sta H. S. Sullivan : „Jed n o stk a może u ja w ­ niać sw oje cechy i pew ien rodzaj postaw w obec jednej osoby, a zupełnie o dm ienny wobec d ru g ie j. W rzeczyw istości każda sy tu acja m iędzyosobo­ w a przyno si pew ne zm iany. D otyczy to nie tylko świadomego m odyfiko­ w an ia zachow ań w celu p rzystosow ania się do okoliczności; zachodzi tu rów nież nieśw iadom e p rzystosow anie się do innej osoby” 7. Jednocześ­ nie — ja k tw ierd zi A. A d ler — „W szelkie postępow anie człowieka jest u w a ru n k o w a n e celem, k tó ry okazuje się niczym in n y m ja k zdobyw a­ n iem przew agi — w ładzy, dążeniem do pokonania drugiego” 8. C ytaty pow yższe w sposób dosłow ny o k reślają stosunki m iędzyludzkie panujące w św iecie G om brow iczow skich postaci — w świecie, k tó ry swą to talną sztucznością g raniczy z absurd em lub, ja k kto woli, groteską. B ohatero­ w ie P ornografii u legają praw om in te ra k c ji m iędzyludzkiej, ale jedn o­ cześnie g rają, by w tej grze odnosić swe indy w idualn e zw ycięstw a nad in n y m i: celem g ry W acław a je s t „szacunek” Heni, Am elia chce osiągnąć p o tw ierdzenie sw ojej „ostatecznej r a c ji” itd. W rezultacie osiągnięcie przez bohaterów ich p ry w a tn y c h celów dałoby im określoną przew agę n ad pozostałym i w spółuczestnikam i gry.

D rugim , nie m niej w ażnym i tylek ro ć opisyw anym w yznacznikiem G om brow iczow skiego św iata je s t w szechobecna form a. A m elia je s t „św ię­ tą p ra w ie ” , H ipolit je s t „ziem ian in em ”, W acław je s t „dobrze zapow ia­ d ający m się ad w o katem ” ... Postacie Pornografii dążą do określenia się

7 C yt. za: C. T h o m p s o n . P sych o a n a liza . W arszaw a 1965 s. 94. 8 Z n a jo m o ś ć cz ł o w i e k a . W arszaw a 1964 s. 161.

(7)

lub są określane przez innych, jednocześnie osiągnięcie pew nej w tra d y ­ cji społecznej, ku ltu rze czy k ręg u to w arzy sk im „po zycji” s ta je się dla nich p u łap k ą bez w yjścia — od tego m o m en tu ta w łaśnie „ ro la ” będzie wyznaczać a zarazem ograniczać ich św iat w e w n ętrzn y • i zew nętrzny.

P raw a in te ra k c ji m iędzyludzkiej i form y o k reślają zatem w sposób ostateczny św iat postaci Pornografii, w y znaczają jednocześnie zakres i m etody postępow ania bohaterów . Dodać należy w spom niane w yżej „dążenie do pokonania drugiego” , inaczej m ów iąc: grę docelową.

W om aw ianej powieści najb ard ziej in teresu jący , a zarazem w zorcow y — w yznaczający całą s tru k tu rę Pornografii, je st m odel g ry stw orzony przez F ry d e ry k a i W itolda. O bu bohaterów nie określa form a, lecz jeśli m ożna tak powiedzieć, świadomość form y. D ojrzałość to powaga, pow aga to forma, form a to skostnienie w łasnego „ ja ” i poddanie się... U m knąć form ie, ja k sądzą F ry d e ry k i W itold, m ożna tylko cofając się w okres w łasnej młodości, nieokreślonej i nic nie znaczącej ...

Odwiedziny u H ipolita, poznanie H eni i K arola, stw a rz a ją im jed n a k inną szansę: aktyw nego uczestniczenia w cudzej młodości. W itold pow ie o sobie:

A oto naraz za k w ita przede m ną m o żliw o ść gorącej id y lli w w io śn ie, z którą już s ię pożegn ałem , i p a n o w a n ie w s tr ę ­ tu u stęp u je cu dow nem u a p ety to w i ty ch dw ojga. N ie ch cia­ łem już n ic in n ego '[...] za ty m p o b ieg łem b łęd n y m o gn i­ k iem .[...]9.

M. G łow iński pisał, iż „«P ornografia»” jest zapisem reżysersk ich po­ czynań głównego b o h a te ra.” 10 P rz y jrz y jm y się tem u d o k ła d n ie j: by p o­ łączyć obcych sobie

nawzajem

m łodych (K arola

i Henię)

F ry d e ry k , p rzy biernym w spółudziale W itolda, reż y se ru je m iędzy in n y m i n a stę p u jąc ą sc en ę :

K arol pod d rzew em : ona tu ż za nim , oboje z zad artym i g łow am i, w p atrzen i w coś na d rzew ie ![...] I on pod n iósł rękę. Ona p od n iosła rękę.

D łon ie ich, w y so k o ponad głow am i, sp lo tły się „m im o­ w o ln ie ”. A , gdy się sp lo tły , u leg ły ścią g n ięciu w dół, szy b ­ kiem u i gw a łto w n em u . O boje przez ch w ilę, sc h y liw sz y g łow y, p rzygląd ali się sw o im rękom . I n iesp o d ziew a n ie upadli, n ie b yło w ła śc iw ie w iad om o, kto kogo p rzew rócił, w y g lą d a ło , jak b y to ręce p rzew róciły ich.

• W . G o m b r o w i c z . Pornografia . P a ry ż 1970 s. 32-33. W szystk ie cy ta ty z Porn ogra fii pochodzą z teg o sa m eg o w yd an ia: litera P oznacza ty tu ł p o w ieści, cyfra obok stronę, n a której zn ajd u je się c y to w a n y fragm en t.

(8)

1 0 8 W IE S Ł A W L I P I E C

U p a d li i przez m om en t le ż e li razem , a le n a ty ch m ia st z e r w a li s ię {...] i zn ow u sta li, jak b y n ie w ied zieli co mają począć. P o w o li ona odeszła, on za nią, zn ik n ęli za krza­ k am i (s. 110).

Z jed n ej stro n y p rzygląda się tej scenie F ry d e ry k , jaw nie d y k tu ją c y m łodym ich zachow anie, z d ru g ie j, nie w idząc F ry d e ry k a i nie będąc w id zianym i przez H enię i K arola, przy g ląd ają się tem u W acław i W i­ told. T ylko F ry d e ry k i W itold zd ają sobie spraw ę z całości sytuacji, resz ta uczestników zdarzenia nieśw iadom a je s t przede w szystkim celu ty c h działań oraz nieśw iadom a je s t obecności p rzyn ajm n iej części osób. Pozornie n iew in n a scena, w rzeczyw istości nasycona erotyzm em , w za­ łożeniu an im atorów m iała tro ja k i cel: 1. erotycznie skojarzyć ze sobą m łodych, 2. poróżnić W acław a z narzeczoną oraz 3. skłócić W acława z K arolem . W jed n y m z ad reso w an ych do W itolda listów F ry d e ry k pisał: „A le do diabła cała robota, zam iast żeby to ich podekscytow ało i spiknę- ło, oni na zim no ja k aktorzy... dla m nie tylko, n a m oje żądanie, i jeśli kim się podniecają to m ną, nie sobą. [...] P a n w ie ja k je s t bo pan widział. A le to nic. M y ich w końcu ro zp alim y ” (P 104). Słow a te w rów nej m ie­ rze m ogą się odnosić do w szystkich reżysero w an y ch n a w yspie scen, ale pom im o ich w ym ow y an im ato rzy osiągnęli swój cel, a w każdym razie pow ażnie zbliżyli się do niego. Bow iem w ich poczynaniach nie chodzi 0 w y n ik, lecz o działanie; nie o fakt, lecz o przeżycie -—• „nie o przed­ m iot pożądania ale o pewność, że pożądanie to nap raw d ę istn ie je ” u . Z jed n y m zastrzeżeniem : „pożądanie” m usi być młode. Dla naszych roz­ w ażań istotniejsze je s t jed n ak , iż podobne do opisanych w yżej działania F ry d e ry k a i W itolda są p rzejaw em reż y se rii jaw n e j; realizując opraco­ w a n y w cześniej plan-scen ariu sz an im atorzy żądają od w spółuczestników określonych gestów i zachow ań, udzielając im in stru k cji ustn y ch bądź w p ro w ad zając (dosłownie) w k o n k retn e m iejsca. Co praw da, ostateczny cel w szystk ich działań i szczegóły in try g i znane są tylko F ryderykow i 1 W itoldow i, ale ich ro la organizatorów i reżyserów realizow ana jest jeszcze n a w zór w łaściw y te a tra ln e j scenie. Zabiegi te przynoszą w efek­ cie tylko połowę sukcesu...

Z m agając się z w zajem ną obojętnością obojga m łodych, anim atorzy o d k ry w a ją i w y k o rz y stu ją cenniejszą dla siebie „ p raw d ę” o in terak cji m iędzyludzkiej — k o rzy sta ją z tej w iedzy w sposób m istrzow ski i bez­ w zględny. By osiągnąć swój cel pierw otny, „spiknięcie” m łodych, F ry ­ d e ry k i W itold zam ierzają związać K arola i H enię „w g rzechu ” : połączyć m a ich w spólnie popełnione m orderstw o. N ajtru d n iejszy m do rozw iąza­

11 R. B o y e r s. F o r m y p e r w e r s j i w „ P ornografii” G o m b ro w ic z a . „P am iętnik L ite r a c k i” 56: 1975 z. 4 s. 309.

(9)

n ia problem em będzie przekonanie W acław a i H ipolita (nie zorientow a­ n ych w praw dziw ych m otyw ach działania anim atorów ) o słuszności tego posunięcia. Nie może być m ow y o zastosow aniu reży serii jaw n ej, ponie­ waż wobec p an ującej atm osfery konspiracji, p atrio ty czn ej gotowości czy­ nu i pow inności wobec ojczyzny tru d n o byłoby znaleźć jakiekolw iek lo­ giczne a rg u m e n ty przem aw iające za p ro ponow anym przez anim atoró w rozw iązaniem . Oto ja k postępuje F ry d e ry k :

— P rzepraszam — rzek ł — nie w iem czy... — Co? — zap ytał H ipolit.

— Śm ierć — p o w ied zia ł krótko F ryd eryk . P a trzy ł w bok. — Z -a -b -i-ć go?

—• A co? J est przecież rozkaz.

— Z -a -b -i-ć — p ow tórzył [...] — Ja... tego... n ie ... — rzek ł i strzep n ął jakoś p alcam i w bok [...] (P 138).

P rzyjaciel W itolda ów p atrio ty czn y obowiązek, akcję bojową, p ow in ­ ność wobec ojczyzny ... w yzw ala z k o n tek stu w ojny i p rzed staw ia współobecnym jako m orderstw o, a w konsekw encji, jako czyn n ieety cz­ ny, sprzeczny z postaw ą katolicką ... O ty m , ja k straszne je s t to in d y ­ w idualne m orderstw o, św iadczy bladość n a jego tw a rz y — stra c h tyleż au tentyczny, co zagrany. F ry d e ry k m u si posunąć się w sw ojej grze d a­ lej, mówi do H ipolita:

Ja w iem , n aturalnie... konieczność... obow iązek... rozkaz... N ie m ożna nie... A le p rzecież pan nie... P an nie b ędzie za-rzy-n ał... P an niee... P a n n ie m oże! (P 141).

Poprzedni „czyn z b ro jn y ” jest już te ra z nie ty le m o rd erstw em , ile zw y­ kłym o rd y n arn y m zarzynaniem . T ak „ p ro sta ck ie ” działanie nie licu je z pozycją społeczn o -kulturalną w spółobecnych. Od s tra c h u przeszedł F ry ­ d ery k do a ry sto k raty zm u . H ipolit i W acław rea g u ją zgodnie z p raw a m i in terak cji m iędzyludzkiej: „nieśw iadom ie p rzy stoso w ują s ię 'd o innej oso­ by ”. Z pozycji swej „w yższości” z niesm akiem p a trz ą n a czyn, k tó ry jeszcze przed chw ilą, jako rozkaz, był dla nich czym ś oczyw istym , ba, był n a w e t zaszczytnym w łączeniem się do w a lk i „za ojczyznę” . W n o ­

wej, narzuconej sobie ro li H ipolit w y raża zgodę n a propozycję an im a­

torów , m yśląc o K arolu :

— M ożliw e... r z eczy w iście n ajprostsze... Od o d p o w ied zia l­ n ości n ik t się n ie u ch yla. C hodzi o to ty lk o , żeb y s ię n ie zbabrać sa m y m fak tem ... To n ie dla n as robota. To d la n ieg o . (P 143).

(10)

110 W IE S Ł A W L I P I E C

W yko rzystując praw a in te rak c ji m iędzyludzkiej F ry d e ry k narzuci! w spół- obecnym odpow iadającą m u a k tu a ln ie form ę. P rzyjaciel W itolda w swych poczynaniach w ykroczył d aleko poza fizyczne m anipulow anie ludźm i; g ra w m iędzyludzkie pozw ala m u nie tylko na sztuczne stw arzanie róż­ n orodnych sy tu acji, lecz rów nież n a p ro jek to w anie postaw i reakcji, prze­ k o n a ń i sposobu m yślenia w spółuczestników in te rak c ji, przy czym nie je s t zm uszony do bezpośredniego u jaw n ia n ia sw ojej roli w reżyserow a­ n y m zdarzeniu. W analizow anej scenie sukces anim atorów jest podw ój­ n y : osiągają k o n k re tn y cel (zgodę W acław a i H ipolita n a pow ierzenie zabójstw a S iem iana m łodym ), a co za ty m idzie, są — we w łasnym m nie­ m aniu — bliżsi przeżyciu „gorącej idylli w w iośnie, z k tó rą już się pożegnali”. Pozw ala im to na uniknięcie, bodaj chwilowo, skostnienia w dojrzałości, ale co w ażniejsze — sta ją przed zupełnie now ym i możli­ w ościam i: znajom ość p raw in te ra k c ji m iędzyludzkiej i form y oraz ich w łasne m ożliwości in te le k tu a ln e stw arzają anim atorom złudzenie mocy nieom al boskiej — stw arzan ia form y, igrania z nią, co znaczyć może rów nież: m ieć przew agę n a d form ą i nad... ludźm i.

N iem al w szyscy bohaterow ie Pornografii prow adzą jakąś grę. P rzy ­ pom nijm y: W acław chce osiągnąć „szacunek” H eni, Siem ian chce ocalić życie i w łasn ą legendę, A m elia — potw ierdzenie sw ojej „ostatecznej r a ­ cji”, H enia i K aro l — akcep tację starszych. Są to jed n ak cele bardzo ograniczone, jed nostk ow e i cząstkow e. A zatem rów nież realizow ane w dążeniu do nich m odele g ry docelowej są .m o d e lam i niepełnym i, nie w y k o rz y stu ją cy m i w szy stk ich możliwości, chociaż zgodnym i w realizacji z nad rzęd n y m i reg u łam i gry. N adrzędnym i w zorcow ym w stosunku do nich będzie m odel g ry realizo w an y przez F ry d e ry k a i W itolda. Na po­ ziom ie b o h a te r m ów iący — b o h a te r sty k am y się z gotową, ściśle zaw ę­ żoną in te rp re ta c ją św iata w idzianego oczyma n a rra to ra , a zarazem bo­ h a te ra powieści. R ozw ażania na te m a t g ry n a ty m poziomie Wydają się w ięc być oczyw iste, isą jed y n ie in te rp re ta c ją in te rp re ta c ji, ale jednocześ­ nie pozw alają na w y rażenie następującego sądu: jedn ym z naczelnych m otyw ów Pornografii (obok d iale k ty k i pow abu m łodości i dojrzałości) je st problem gry, p rzy czym w tekście tej w łaśnie powieści wyznaczone zostały re g u ły g ry i zobrazow any został jed en z m ożliw ych m odeli gry. W yznaczony przez bohaterów , a z in te rp re to w an y przez n a rra to ra — bo­ h a te ra sch em at czynności g ran ia resp ek to w an y będzie rów nież n a , w yż­ szych poziom ach k o m u nikacji literackiej w sposób o w iele bardziej skom­ plikow any.

*

W Pornografii, ja k w e w szystkich pozostałych pow ieściach G om bro­ w icza, n a rra c ja prow adzona je s t w pierw szej osobie, a podm iotem m ó­

(11)

w iącym — uczestnik relacjon o w an y ch w ydarzeń, chw ilam i ty lk o w y ­ stępujący w ro li św iadka. W opow ieści o sw ojej „przygodzie” W itold w plata zdania opisujące jego pozycję spo łeczno -k ultu ralną i jeśli wziąć pod uwagę, że szczegóły owe nie m ają w pływ u na akcję powieści, stw ie r­ dzić można, iż osoba n a rra to ra określona jest stosunkow o dokładnie. Przekazane w te n sposób inform acje sugerują, że n a rra to r i a u to r Por­

nografii to ta sam a osoba. Id en ty fik acja jest oczyw ista i nied w u zn acz­

na: n a rra to re m jest W itold Gombrowicz, pisarz z p ew nym dośw iadcze­ niem, m ężczyzna młodość m ający ju ż poza sobą i u w ażający się za a ry ­ stokratę. W itold przy ty m w to k u sw ojej opowieści zw raca się bezpo­ średnio do odbiorców: „O pow iem w am in n ą przygodę m o ją [...]” (P 9). „Proszę w ybaczyć niezręczność ty ch m eta fo r [...] a także będę m u siał kiedyś w ytłum aczyć [...]” (P 24) czy też: „O baw iam :się, iż dopraw dy, być może, w ostatnim zdaniu posunąłem się nieco za daleko [...]” (P 25), „Przepraszam , nie m am na m yśli nic złego, chcę powiedzieć ty lk o [...]” (P 95) itp... K ażdym tego ro d zaju zw rotem W itold zacieśnia zw iązki m iędzy nim a odbiorcą, jednocześnie określa siebie jako człow ieka. K o­ m unikacja pisem na zakłada m iędzy nadaw cą a odbiorcą d y sta n s czasow y i przestrzenny, k om unikacja u stn a pozw ala n a to m ia st n a b ezpośredni i n a ­ tychm iastow y k o n ta k t m iędzy n adaw cą i odbiorcą, p rzeb iegający w p ro ­ stej linii ja — ty. N a rra to r Pornografii, przem aw iając w pierw szej osobie i naw iązując k o n tak t z odbiorcam i (często za pom ocą zw rotów m ow y potocznej), stw arza pozory ustnej s y tu a c ji n a rra c y jn e j oraz b u rzy d y ­ stans ch arak tery sty czn y dla k om unikacji p isem nej — w kon sek w en cji tw orzy sugestię bezpośredniości w ypow iedzi.

Złudzenie bezpośredniości w ypow iedzi pogłębione je s t n a, co n a j­ m niej, dw a jeszcze sposoby: ciągłym p odkreślaniem su b iektyw izm u w y ­ powiedzi oraz specyficznością m etod dow odzących auten tyczności o p isy ­ w anych w ydarzeń. W w y p ad k u pierw szy m m ożna m ówić o tzw . li­ ryzm ie w spom nień; o ch ara k te ry sty c z n y m dla w ypow iedzi, op artej na

em ocjonalnym podejściu do te m a tu i częstokroć k o n stru o w an ej n a bazie w olnych sk o jarzeń podm iotu mówiącego, p o ddaw aniu się nastro jo w i w spom nień i w ynikającej stą d niejednolitości stra te g ii in fo rm a c ji 12. Owa niejednolitość dotyczyć m oże m niej w ażnych szczegółów opisyw anych w ydarzeń, k o n tek stu akcji, pobocznych i n ieisto tn y ch dla w ypow iedzi w ątków ; nie w y stęp u je jed n a k — ró w nież w Pornografii — p rzy ok re­ ślaniu generaliów .

W toku swej opowieści W itold po sługuje się najczęściej trz e m a s tr a ­ tegiam i: outsidera, elipsy i n a d m ia ru ; różnorodnie zastosow ane służyć m ają przew ażnie podkreślaniu pry w atn o ści oglądu otaczającego n a rr a ­

(12)

1 1 2 W IE S Ł A W L I P I E C

to ra św iata i zachodzących w nim zjaw isk. N ajbardziej przy d atn a do tego celu je s t stra te g ia outsidera.

P o południu, zja w ił się zap ow ied zian y onegdaj, W acław . U rod ziw y m ężczyzn a! B ez k w estii — rosły i elegan ck i pan! [...] R odzaj urody m ęsk iej, która podoba się kobietom [...] i one p od ziw iają ty leż okazałość kształtu , ile arystokra­ ty czn e w y d elik a cen ie szczegółów , u n erw ien ie, na przykład d łon i d łu gop alcow ych z pazn ok ietk am i często w yłu sk an ym i ze skórki {...] C zyż n ie b y ły in teresu jące, a n a w et rozkosz­ ne, te zatoczk i nad czołem , k tóre czyn iły go bardziej in te­ lek tu a ln y m ? [...] Z ap ew n e efe k to w n y pan! Z nien aw id ziłem go fizy czn ie od p ierw szej ch w ili, n ien a w iścią m ieszaną ze w strętem , zaskoczoną w ła sn ą g w ałtow n ością i św iadom ą sw e j n iesp ra w ied liw o ści —- bo p rzecież b ył p ełen szarm u i com m e ił fa u t [...]. N ie jest w y k lu czo n e, że zrażała m nie jego niem ożn ość n agości — gdyż to ciało potrzebow ało koł­ nierzyk a, sp in ek [...] ale kto w ie, czy nie raziło m nie n a j­ bard ziej p rzetw arzan ie p ew n y ch cech, jak p oczątkująca ły ­ sina, lu b m ięk k o ść, na atry b u ty ele g a n c ji i szyku. (P 40-41).

Opis je s t nie ty le c h a ra k te ry s ty k ą nowo w prow adzonej postaci, ile w y- łuszczeniem jed nej z praw d w łasn ej n a rra to ra filozofii życiowej, posłu­ gującej się jej w łaściw ym i pojęciam i i językiem . C ytow any frag m ent dostarcza now ych dan ych w osobie W itolda; w odniesieniu do W acława w w iększym stopniu p ełn i fu n k cję oceniającą niż inform ującą, w ypow ie­ dziane słow a bardziej są p ry w a tn y m osądem now ej postaci aniżeli w m ia­ rę o b iek ty w n y m opisem . N adto sens tej w ypow iedzi skłania odbiorcę do n egaty w n ego usto su n k o w an ia się do W acława, k tó ry w gruncie rze ­ czy pozostaje m u przecież nieznany. K o m u nikaty realizow ane strategią o utsid era, ja k w om aw ianym w yp adk u , u trz y m u ją się w tonie in te r­ p re tu ją c y m rzeczyw istość w k ateg o riach w łaściw ych nadaw cy i wnoszą m inim u m tzw . in fo rm acji obiektyw nej — możliwości in te rp re ta c y jn e od­ b iorcy są w ięc tu bardzo ograniczone. Z jed n ej stro n y podkreśla to su­ biektyw ność i em ocjonalny ton w ypow iedzi, z drugiej, w sposób pośredni dowodzi jej praw dziw ości.

Czas ak cji opow ieści ok reśla n a rra to r jednoznacznie: „[...] było to w 1943-im, p rzeb yw ałem był w byłej Polsce i w byłej W arszawie, na sam y m dnie fa k tu dokonanego” (P 9). W ty m kontekście zarysow ane zostaje tło i m iejsce opisyw anych w ydarzeń. Oto obraz okupacyjnej P o ls k i w idziany oczym a W itolda:

D o b iliśm y w k oń cu do O strow ca [...] p rzejech aliśm y obok p osteru n k ów n iem ieck ich przed fab ryk ą, m iasteczko było

(13)

to sam o ;[...] T yle tylk o, że jakaś n ieob ecn ość sta w a ła się w y czu w a ln a , n ie b yło m ian ow icie Ż yd ów . [...] Z aop atrzy­ liśm y się w n a ftę {,...] i jak najp ręd zej o p u ściliśm y ten d ziw n y O strow iec i o d etch n ęliśm y [...] (P 55-56).

Tyle tylko o „zadym ionym przez k rem a to ria n ieb ie” okupacyjnej Polski. Owo „dno fak tu dokonanego” jest zarazem o k ru tn e i niew iarygodne. Z drugiej stron y n a rra to r opisuje m iejsce akcji:

G dy w y szliśm y po śn iadaniu, na d zied zin iec — dom , biały, p iętro w y [...] w sw ej d aw n ej n ien aru szon ości zd a w a ł się być p ra w d ziw szy od tera źn iejszo ści — a jed n ocześn ie św ia ­ dom ość, że to n iep raw d a, że on się k łó ci z rzeczy w isto ścią , czyn iła go czym ś w rodzaju tea tra ln ej d ek oracji {...] w ię c w końcu ten dom, park, niebo i pola s ta ły się zarazem teatrem i praw dą. (P 16).

Można więc mówić o dw u św iatach: rzeczyw istości ok upacyjnej Polski i tętniącym przedw ojennym ziem iańskim życiem dw o rku H ipolita. O ka­ zuje się, że żaden z ty ch dw u św iatów z ró żny ch powodów nie może być uznan y za n a tu ra ln e otoczenie człowieka, zgodne z jego isto tą i a k ­ tualnym etapem rozw oju: p ierw szy z powodów oczyw istych, d ru g i w k o n ­ tekście pierwszego — poprzez niezm iennością (jak gdyby zatrzy m an iem się „czasu”) spow odow ane w yizolow anie z otaczającej rzeczyw istości. Ale, w sposób paradoksalny, na tak im tle opisyw ana przez W itolda histo ria nabiera cech autentyczności — w ta k określonej, zgoda: dziw nej sy tu a c ji mogła się n apraw dę -przydarzyć. W sum ie pozorna nien atu raln o ść św iata przedstaw ionego w Pornografii dowodzi w iarygodności n a rra to ra na poziomie n a rra to r — ad resat narracji.

Opisane w yżej tech nik i n arra c y jn e , poza fu n k cjam i (m iędzy innym i) sterującym i w łaściw e odczytanie rela cji n a rra to ra , służą w ostatecznym rachunku tw orzeniu sugestii bezpośredniości w ypow iedzi; ta w sposób szczególny pozwala na kształtow anie stosunków na linii n a rr a to r — a d re ­ sat n a rra c ji — pozw ala na p ro jek to w an ie odbiorców i reżyserow anie ich odbioru. Dostrzec m ożna analogię pom iędzy zachow aniem się F ry d e ry k a w om aw ianej wcześniej scenie planow ania zabójstw a S iem iana a poczy­ naniam i n a rra to ra wobec odbiorców. R eżyserow anie a k tu odbioru wiąże się z n arzuceniem czytelnikow i jak ie jś r o l i 13. Sugestia bezpośredniości w ypow iedzi to zabieg w ciągający odbiorcę w sferę bezpośrednich w p ły ­ wów charak tery sty czn y ch dla in te ra k c ji m iędzyludzkiej. Je śli W itold

13 Por. E. B a l c e r z a n . P e r s p e k t y w y p o e t y k i odbio ru. W: P r o b l e m y so cjo ­

logii li ter atu ry. W rocław 1971.

(14)

114 W IE S Ł A W L I P I E C

jest, n a przy kład, a ry sto k ra ty c z n y (cokolwiek b y to znaczyło) w sposobie p a trz en ia na św iat, to n arzu ca odbiorcy rolę człow ieka rów nie w y ra ­ finow anego, p ró b u jąc w te n sposób stym ulow ać jego reak cje i oceny. W p ew ny m sensie G om brow icz — n a rra to r, podobnie ja k F ry deryk , w y ­ k o rzy stu ją c znajom ośćć p raw in te ra k c ji m iędzyludzkiej gra w m iędzy­ ludzkie i, ja k jego przyjaciel, n ie u k ry w a sw ojej gry. R eżyserując a k t odbioru n a rra to r Pornografii w y tw a rz a sy tu ację p artn ersk ą, która za­ k ład ając rów ność uczestników kom unikacji, pow inna rów nież zakładać nien arzu can ie sw ojej in te rp re ta c ji przez żadną ze stron. W Pornografii je s t je d n a k inaczej: stw orzen ie sy tu a c ji p a rtn e rsk iej i próba narzucen ia czytelnikow i określonej ro li m a bow iem ułatw ić n arrato ro w i stero w a­ niem odbioru p rzed staw ian y ch treści, a w konsekw encji służy narzuce­ n iu odbiorcy w łasnego wadzenia św iata i w łasnej in te rp re ta c ji zjaw isk w nim zachodzących.

Służą tem u m iędzy in n y m i p y tan ia n a rra c y jn e :

F ry d ery k n a ju p rzejm iej g a w ęd ził z panią Marią — czy jed n a k p o d trzy m y w a ł rozm ow ę aby czegoś innego n ie po­ w ied zieć? — i za jech a liśm y przed m ur, ok alający kościół, zab raliśm y się do w ysiad an ia... a l e . już zu p ełn ie nie w ie ­ d ziałem co jest czym , co jest jakie... czy stopnie po k tó­ rych w ch od zim y na plac przed k ościołem są zw yk łym i stop n iam i, czy te ż są m oże...? (P 19).

lu

b

N ie ty lk o jego b yło to w szystk o. To b yło także m oje. Z sieb ie zrobić w ariata? Zdradzić w sobie jedyną sposob­ ność w e jśc ia , w ejścia... w co? W co? Co to było? (P 109).

Nie są to p y ta n ia reto ry czn e; w ięcej, sw oją treścią nie su gerują żadnej odpowiedzi, nie są w ięc p y ta n ia m i do rozstrzygnięcia; nie są rów nież p y ta n ia m i dopełnienia... P ozornie odpow iedź n a nie zależna jest od in­ d y w id u aln y ch m ożliw ości in te le k tu a ln y c h odpowiadającego, jednocześnie nie k ażd a odpowiedź będzie odpow iedzią praw dziw ą. Ale też staw iając je W itold nie w ym aga od odbiorcy odpow iedzi k o n k retn ej, zw ykle bo­ w iem p y ta n ia te nie są jednoznacznie sform ułow ane i nie posiadają okre­ ślonego (znów w sensie jednoznaczności) zakresu jednostkow ych odpo­ w iedzi. W ym agają raczej określonego (sam ym p y tan iem i jego szerokim k ontekstem ) sposobu m yślenia — staw iający pytan ie n a rra to r żąda pew ­ nego łańcucha skojarzeń, będącego w y n ikiem uważnego czytania poprze­ dzającego p y tan ie te k stu powieści. K ontek stem i polem do domysłów nie będzie w ięc sy tuacja, w k tó rej pada p y tan ie, lecz cały poprzedzający je tok opow iadania. P y ta n ie n a rra c y jn e pełni fu nkcję pow iadam

(15)

iająco--in te rp retu jąc ą istnienie i ważność problem u , jednocześnie w yznacza ści­ śle (o ile to możliwe) zakres odpow iedzi w sensie to k u i k ie ru n k u m y śle ­ nia. Równość p a rtn e rsk a okazuje się fikcją — in te rp re ta c ja relacjo n o w a­ nych w y darzeń przez a d resata n a rra c ji je s t z góry zaprojekto w ana.

Podobną fu n kcję pełnią niedom ów ienia n a rra c y jn e :

I n a ty ch m ia st jak b y p rzez rep erk u sję, ożyło ciało K arola w zm ożone, sp otęgow an e, a H enia, choć pobożna i k lę c z ą ­ ca, ru n ęła całą b iałością sw oją w sferę g rzeszn y ch i ta ­ jem n ych porozum ień z ty m i dw om a. J ed n o cześn ie k on a­ n ie A m elii u legło sk ażeniu, stało się ja k ieś podejrzane — cóż łą czy ło ją z ty m w ie jsk im m łod ym p rzystojn iak iem , dlaczego ó w [chłopak] p rzy p lą ta ł się do n iej w godzinę śm ierci? P ojąłem , ż e ta śm ierć od b y w a się w o k o liczn o ­ ściach dw u zn aczn ych , o w ie le b ard ziej d w u zn a czn y ch niż ¡mogło się zd aw ać [...] (P 79-80).

Ani W itold, an i odbiorcy nie z n ają jeszcze p rzyczyn śm ierci p a n i Am elii, przytoczony ko n tek st nie upow ażnia zaś do w yrażonej w o statn im zdaniu uwagi. W takiej sy tu a c ji w spom niane zdanie p rzestaje pełnić spodziew a­ ną fun k cję pow iadam iającą, a sta je się sygnałem — syg nalizu je istnienie tajem nicy w okolicznościach śm ierci p a n i A m elii. Jednocześnie je s t d ro ­ gowskazem napro w ad zającym n a w łaściw y p roblem : opozycji m ło­ dość — dojrzałość w kontekście katolicyzm u u m ierającej. Nie je s t w ięc stw ierdzeniem fak tu , lecz stw ierd zen iem w ątpliw ości. N iedom ów ienie n a r ­ racyjne sygnalizuje problem , a jednocześnie w m n iejszym lub w iększym stopniu w ytycza zak res m ożliw ych rozw iązań; w u sta c h n a rr a to r a p ełn i to samo zadanie co p y ta n ia n arra c y jn e .

Przykładem jaw n ej reży serii może być stosow anie różn ych stra te g ii inform acji do opisu tej sam ej sy tu acji czy tego sam ego problem u. P rz y ­ pom nijm y, na przykład, zainicjow anie w Pornografii W ątku k o n sp ira ­ cji. N ajpierw , stosując strateg ię elipsy, W itold powie, że „poza «wizytą» czai się sieć, k tó ra w szystkich nas spow ija, w iąże ze sobą, lecz zarazem czyniąc nas obcym i sobie — k onspiracja! K ażdy m ógł pow iedzieć tyle tylko, ile było m u w olno — reszta to było dolegliw e, ciążące m ilczenie, oraz dom yślniki”. (P 96). W ątek k o nspiracji po jaw ia się w rela cji n a r r a ­ tora rów nolegle z w prow adzeniem now ej postaci, przy czym ¡samo po­ jęcie „k o n sp iracja” je s t w kontekście Polski z lat, chociażby, 1939-1945 oczywiste. Chw ilę później jed n ak n a rra to r doda:

P rzypadkow o b yło m i w iad om o, że ten jegom ość to teraz gruba ryba w ruchu p odziem nym , p rzyw ód ca m ający na rozk ład zie n iejed n ą k ark ołom n ą śm iałość, p o szu k iw a n y przez N iem ców ... tak, to b y ł on, a je ś li on, to w e jśc ie jego w dom b yło w e jśc ie m n ieob liczaln ości, w sza k b y liśm y

(16)

116 W IE S Ł A W L I P I E C

na jego . łasce i n ieła sce, śm iałość nie b yła tylko jego oso­ bistą sp ra w ą , n arażając sieb ie nas narażał, m ógł w ciągnąć, u w ik ła ć nas — i przecież, gdyby zażądał czegokolw iek, nie m oglib yśm y m u odm ów ić. A lb o w iem naród nas w iązał, b y ­ liśm y tow arzyszam i i braćm i — tylk o, że to b raterstw o b yło zim ne jak lód, tu k ażdy b ył n arzędziem każdego i k ażdym b yło m u w oln o się p osłużyć jak n ajb ezw zględ ­ n iej, dla w sp ó ln eg o celu. (P 97).

T ym razem po sługuje się W itold stra te g ią n adm iaru, w yjaśn iając sp ra ­ w y sk ąd in ąd oczyw iste. J e s t to zabieg jeszcze raz uw iarygodniający go jako n a rra to ra w oczach odbiorcy, a zarazem przygotow ujący — zasta­ n aw iające je s t zestaw ienie słów: przypadkow o w iedziałem i konspiracy j­ n a szyszka —• do następ n ego „ a k tu ” :

K onspiracja, akcja, w róg... to stało się praw dą silniejszą, niż codzienne ży cie (...] A jednak zb ratan ie to n ie było czy­ ste. N ie... było tak że dręczące, a n a w et obm ierzłe. Gdyż, B ogiem a praw dą, czyż nie b yliśm y m y, starsi, już trochę kom iczni i cok olw iek ob rzyd liw i w ow ej w alce — podob­ n ie jak b y w a z m iłością w starszym w iek u — czyż to nad aw ało się do nas, do n ab rzm iałości H ipa [...] Ten od­ d ział, k tóry sta n o w iliśm y , b ył oddziałem rezerw istów , a n a ­ sze zesp o len ie b yło zesp olen iem w rozkładzie — m elancho­ lia, n iech ęć, w stręt, obrzydzenie u n osiły się nad naszym zb ratan iem w w a lc e i w zapale. (P 98).

W prow adzenie postaci S iem iana i zarazem w ątk u konspiracji jest k o ­ niecznością z p u n k tu w idzenia fab u ły opowieści n a rra to ra , ale niebez­ pieczne dla jego in te n c ji (i tejże fabuły) byłoby pozostaw ienie swobody oceny zjaw iska k o n sp iracji w kontekście k u rsu ją c y ch w społecznym obie­ gu in fo rm acji o lata ch okupacji hitlero w sk iej w Polsce. Tym razem W itold posług uje się strateg ią outsidera, przed staw iając —- z jego p u n k tu w idzenia — praw dziw y obraz zebranych w dw orku H ipolita i ich m ożliw ości działania w konspiracji. W sposób w iarygodny i nie podw aża­ jący a u to ry te tu n a rra to ra odbiorca n a rra c ji przeprow adzony został k rę tą ścieżką m yślow ą n a ideow e pozycje W itolda, z k tó ry ch łatw o można uspraw iedliw ić, ba, n aw et uznać za słuszne dalsze działanie anim atorów .

P rz y ty m w szystkim pam iętać należy o — niezm iernie w ażnym prze­ cież — w ą tk u ero tyczny m w opowieści Gom brow icza zatytułow anej Por­

nografia. W to k u n a rra c ji W itold opow iada o swoich przeżyciach, często

n a d ając im k ształt z pogranicza p erw e rsji seksualnej, nigdy jednak nie określa ich w prost, nie nazyw a jednoznacznie. W prow adza odbiorcę w sw e n a jin ty m n iejsz e sp raw y i sp ra w k i — jeszcze raz szczerość, ty m razem , zdaw ałoby się, posunięta do ostatecznych granic. Jednakże znów

(17)

tytułow a „p o rn o g rafia”, ja k i owa w sty d liw a szczerość jed y n ie w spo­ sób bardzo ostrożny dadzą się odnieść do p sy choseksualnych doznań i działań W itolda i F ry d ery k a. Erotyzm anim atorów pow ieści je st zbyt świadom y i kontrolow any, zbyt w iele nosi w sobie cech in te le k tu a ln y c h spekulacji, by m ógł „podniecać” pozoram i praw dopodobieństw a. Ale w co najm niej ró w n y m stopniu odnieść m ożna w spom niane cechy do za­ biegów n a rra to ra bez sk ru p u łó w obnażającego b o haterów sw ojej opo­ wieści, którzy, pozbaw ieni sztucznych a try b u tó w swego „ ja ”, s ta ją się niem al bezbronni wobec bezw zględnych poczy nań anim atorów , d z ia łają ­ cych w imię praw dy, że ludzie są „podobni m ałpie, k tó ra by w y k rz y w ia ­ ła się w p różn i”. (P 21). Je śli tak , to prow okacja, reżyseria, g ra w m ię­ dzyludzkie czynione z „pornograficzny m ” bezw stydem okazują się n a j­ bardziej p ik antną z m ożliw ych gier... W ty m jed n a k m iejscu przenosim y się na w yższy poziom k om unikacji literack iej.

*

Naszkicow ana przez M. Ja siń sk ą ten d e n c ja in te rp re tu ją c o -o c e n ia ją- c a 14 w ydaje się w pełni obrazow ać postaw ę n a rra to ra Pornografii. Nie można negować w artości św iata przedstaw ionego in te resu jąc e j nas po­ wieści, jednakże p am iętać należy, że istotnej w agi n a b ie ra on dopiero w in te rp re ta c ji n a rra to ra ; dopiero zaprezentow any przez n a rra to ra obraz rzeczywistości k o n stru u je istn ien ie problem u w powieści, czyni ją n a ­

praw dę in teresującą. P rz y ję te przez n a rra to ra p raw a rzeczyw istości są y . jedyną w Pornografii płaszczyzną odniesienia, stw arzającą m ożliwość

. w artościow ania, p rzy czym ów „system odniesienia” zdaje się dotyczyć

% jedynie dw u płaszczyzn: in te le k tu a ln e j i ... em ocjonalnej. O postaw ie takiej pisała Jasińska:

t P rzed m iot op ow iad an ia n ie traci przy ty m sw eg o ciężaru it gatu n k ow ego, zostaje ty lk o zm ien ion y jego charakter. Ś w ia t f p rzed staw ion y n ie sta je się b ow iem w a żn y już w y łą czn ie

P przez sam fa k t sw ego istn ien ia, lecz dlatego, że sta n o w i

?■ okaz porządku lub niep orząd k u w p osiad an ym p rzez n

ar-i ' ratora to ta ln y m obrazie rzeczyw istości, w sto su n k u do k tó ­

rego jest on ty lk o jednyrA fragm en tem , choćby sam w so ­ b ie, jak w dobrej p o w ieści, sta n o w ił zam k n iętą c a ło ś ć 16.

W Pornografii m am y do czynienia z głośną obecnością n a rra to ra , a co za ty m idzie, z u stosunkow aniem się w y rażonym bezpośrednio. O stw

o-11 N a rra to r w p o w ie śc i (Z a ry s p r o b l e m a t y k i badań). W: P r o b l e m y te o r ii li te ­

ratu ry. W arszaw a 1967.

(18)

118 W IE S Ł A W L I P I E C

rże n iu przez n a rra to ra pozorów bezpośredniości w ypow iedzi pisaliśm y w yżej, dodać w ypada jedynie, że k o n fro n tacja stosu nk u n a rra to ra do św iata przedstaw ionego w pow ieści z obiek tyw nym sensem u tw o ru w ska­ zuje n a idealną h arm on ię w szystkich poziom ów k o n stru k cji utw oru.

W itold je s t au to rsk im n a rra to re m personalnym w pierw szej osobie 16. F a k t te n m ożna in terp reto w ać trojako: 1. W prow adzenie nazw iska auto­ r a do te k stu pow ieści je s t n iejako konsekw encją stw orzenia ustnej sy­ tu a c ji n a rra c y jn e j; podbudow uje rów nież sugestię bezpośredniości w ypo­ w iedzi, k tó rej naczelną d o m in a n tą było założenie „rów ności” n a rra to ra i odbiorców n a rra c ji (na in n y m poziom ie g ry literackiej m ieliśm y do czynienia z „ró w n y m ” usy tu o w an iem n a rra to ra wobec bohaterów po­ wieści); 2. Zabieg te n je s t rów nież pom ocny w tw orzeniu sugestii pro­ sto ty i ty m sam ym autentyczności w ypow iedzi. Na p ry m ity w n y m etapie rozw oju tech nik i pow ieściopisarskiej n a rra to r ab stra k cy jn y nie był k a te ­ gorią litera c k ą rea ln ie uśw iad am ian ą i w konsekw encji odróżnianą od realn eg o a u to ra — tożsam ość n a rra to ra i a u to ra była w ięc niejako n a ­ tu ra ln a 17. W w y p ad k u Pornografii błędem niew ybaczalnym byłoby mó­ w ienie o p ry m ityw nośei tec h n ik i pow ieściopisarskiej, ale z dużą dozą praw d o p o dob ień stw a m ożna ujm ow ać om aw iane zjaw isko w kategoriach parodii; 3. W reszcie ow a sty lizacja n a rra to ra na a u to ra m a niekw estio­ no w ane znaczenie, jeśli chodzi o przypisyw anie jego w ypow iedziom cha­ ra k te ru sądów sen su stiicto . W ydaje się jednak, że ostateczne ro zstrzy ­ gnięcie poruszanego tu problem u n astąp ić może dopiero na poziomie w yższym . J u ż tu m ożem y zauw ażyć, że zabieg ten służy tyle samo w zbu­ dzeniu zain tereso w an ia odbiorcy, co zm usza go do em ocjonalnego zaan­ gażow ania.

T rad y cy jn ie ju ż do k ręg u rozw ażań n ad kategorią n a rra to ra w Por­

nografii w łącza się postać F ry d e ry k a , opisyw ana jako: sobowtór Wi­

tolda, jako „ sp raw ca” (W itold jest „śledzącym ”); w reszcie w analizach o p a rty c h n a zasadach psychologu analitycznej F ry d e ry k trak to w a n y jest jak o „ c ie ń ” n a rra to ra . W tej p rac y w ystarczy, jeśli stosunki panujące m iędzy obydw iem a postaciam i określim y w aspekcie ich w spółdziałania. Otóż w in te resu jąc y m nas duecie zauw ażyć m ożna n astęp u jący podział ról: F ry d e ry k jest postacią ak ty w n ą w sferze działań (często „niekon­ w en c jo n aln y c h ” zarów no w form ie, ja k i w swojej wym owie), przy czym te działania — g ra są w określony sposób jaw n e; W ito ld -n arrato r jest najczęściej stro n ą b iern ą w działaniu, ak ty w n ą zaś w e w spółplanow aniu poczynań i, co istotniejsze, je s t on jednocześnie k om entatorem w spólnie prow adzonej gry. Je d n y m z zadań ko m en tato ra je s t „opisanie” p ro w a­

16 T erm in u ży ty za S. E ile ( Ś w ia t o p o g lą d pow ieści. W rocław 1973). 17 P atrz c y to w a n y już arty k u ł J asiń sk iej.

(19)

dzonych działań w kategoriach jednej z p raw d w yznaw anego św iato p o­ glądu bądź umieszczenie ich w kontekście p ra w pow szechnie obow iązu­ jących, choć niekoniecznie oczyw istych i ogólnie znanych; sam k o m en tarz jednak nie musi, najczęściej też nie u ja w n ia o statecznych celów działa­

jącej pary. Podział na działającego i k o m en ta to ra o ty le je s t w ażny, ż e ' można dostrzec go na w szystkich poziom ach k o m unikacji literack iej. Przypom nijm y krótko: n a poziom ie b o h ater m ów iący — b o h a te r m ożna zauważyć nie w pełni jeszcze realizow any schem at w w y p a d k u św ia­ domie działających m łodych (grających) i reży serujący ch, ale i odpo­ wiednio działania m łodych k o m en tu jący ch anim atorów . N a poziomie wyższym schem at ów jest już w pełn i zrealizow any w postaci działa­ jącego F r y d e ry k a ' i kom entującego n a rra to ra — ja k poprzednio, ty le .że w sposób o w iele dalej idący, k o m en tarz W itolda w yznacza zakres możliwych in te rp re ta c ji opisyw anego św iata i prow adzonych w nim działań. Tu rów nież k o m en tarz nie u jaw n ia n a d rzęd n y ch celów p ro w a­ dzonej gry, a zarazem m askuje grę kom entującego. I w reszcie na po­ ziomie n astęp ny m odkryć m ożna podobny m echanizm : konsek w entn ie i zarazem jaw n ie „działający” n a rra to r oraz „w sp ó łau to r” i sw oisty ko­ m entator poczynań n a rra to ra — podm iot czynności tw órczych. Podobnie na poziomie najw yższym : „działający” jaw n ie podm iot czynności tw ó r­ czych i au to r — w spółtw órca jego poczynań i m niej lu b bardziej dyskretny k o m en tato r w spólnego dzieła. Poza sygnalizow aną wcześniej

rolą kom entarza pełni rów nież fu n k cję m askującą — prow adzony

w specyficzny, inny dla różnych poziom ów k o m u n ik acji litera c k ie j, spo­ sób odw raca uw agę od prow adzonej przez k om entującego gry. P o d ­ kreślm y jeszcze raz — owo m niej lu b bardziej jaw ne działanie, n a którym skupia się kom entarz, odw raca uw agę od k o m en tato ra, k tó ry niejako ponad głową działającego prow adzi sw oją p ry w a tn ą grę. W kon­ tekście konkretnego m odelu g ry literack iej (w raz z jej szczegółami) zabieg ten m a istotne znaczenie — pozw ala g rającem u na swobodne, nieskrępow ane szczególną uw agą p a rtn e ra w grze (czytelnika) realizo­ wanie sw ych p ry w a tn y c h celów...

W tym kontekście w spom niana w yżej niejednolitość stra te g ii in fo r­ m acji stosow anych przez n a rra to ra n a b ie ra innego znaczenia. W iąże się to z w ykorzystaniem w Pornografii u ta rty c h w tra d y c ji schem atów fa ­ bularnych: powieści sensacyjnej, ro m an su m iłosnego i przygodow ego oraz z tzw. paro dią stylów literackich. P rzy p o m n ijm y w skrócie akcję interesującej nas powieści: G dy n u d a w iejskiego życia zaczyna doskw ie­ rać w rów nej m ierze anim atorom Pornografii, co czytelnikom , zdarza się m orderstw o — w dziw nych okolicznościach z rą k m łodego w iejskiego chłopca ginie pani Amelia. Tem po akcji w y raźn ie w zrasta, by po n ie­ jednoznacznym w y jaśn ien iu okoliczności zabójstw a znow u opaść. P

(20)

o-1 2 0 W IE S Ł A W L I P I E C

w racającą m onotonię w iejskiego życia i nużące rozm ow y F ry d ery k a z W acław em p rzery w a dopiero przyjazd do dw orku H ipolita — oficera A K Siem iana. Od tego m om en tu akcja powieści biegnie szybko, zmie­ rza jąc do oczywistego, w ydaw ałoby się, końca. Rozwój w ydarzeń zdaje się w skazyw ać na jednoznaczny’ finał, w rzeczyw istości jedn ak jest ina­ czej : zam iast jedneg o tru p a są trzy. I tu now e zaskoczenie — n a ostat­ niej stro n ie pow ieści W itold beznam iętnym i słow am i w y jaśn ia zdawkowo śm ierć W acław a i u ryw a... W Pornografii spotkać m ożna zagadkow ą śm ierć, zaw ikłaną miłość, posm ak przygody stw a rz a ją realia w ojenne i w ą te k Siem iana. S chem aty te zostały jed n a k w ypełnione zupełnie od­ m ien n y m i od u ta rty c h treściam i: aż cztery m orderstw a z p u n k tu w idze­ n ia w ym ienionych rom ansów są całkow icie przypadkow e, m iędzy innym i z pow odu b ra k u stereo ty p o w y ch m otyw ów , a n ad to nie zostają w sposób jednoznaczny w yjaśn ione; m iłość jest sztuczna (Henia i W acław), bądź nie zrodzona jeszcze (H enia i K arol); w ąt§ k przygodow y przekształca się w tra g e d ię „w odza tchórzem podszytego”. G ra jest tu jaw na: oczekiwa­ n ia odbiorcy są ty lekroć niespełniane, iż od pew nego m om entu przestaje to być zaskoczeniem ; ale jednocześnie jest to żądanie em ocjonalnego za­ angażow ania się odbiorcy w grę.

Pow ieść G om brow icza ro zp a try w a n a jest przede w szystkim w aspe­ kcie paro d ii stylów . M. G łow iński, pow ołując się na słowa G. B atailleav o k reśla parodię jako zjaw iska relacyjne:

[...] każda rzecz, n a którą się patrzy, jest parodią innej [...] rzeczy (w n ajszerszym tego słow a znaczeniu), nie m oże b y ć tylk o sobą, sta n o w i z reg u ły od w ołan ie się do czegoś, innego, istn ieje w n ieu stan n ym n apięciu pom iędzy w łasn ą realn ością a czym ś in n y m I8.

K ry ty k w yróżnia w Pornografii cztery cechy —• rodzaje sty lu: powieść szlachecką, powieść p ik arejsk ą, gaw ędę i powieść realistyczną. Pow ieść szlachecka p rze jęta z w alterscotow skiego w zorca łączy w ątk i rom ansowe z w ą tk a m i h istorycznym i. Tym czasem w in teresującym nas dziele miłość je s t sztuczna, a histo ria zepchnięta została do epizodycznego w ą tk u in­ s tru m e n ta ln ie p o trak to w an ej postaci wodza, którego „opuściła odw aga”. O elem en tach pow ieści pik arejsk iej G łow iński pisał: „«Picardo» jest n a r­ ra to re m naiw nym , a w ięc w łaśnie — by rzecz u jąć w term inologii Gom- brow iezow skiej — niedojrzałym . F ascy n u je go sam a przygoda, nie p o tra ­ fi jej sproblem atyzow ać, zdobyć się na dystans. Taki jest w łaśnie — oczywiście z pozoru — n a rra to r P ornografii” 19. O widocznym w Porno­

grafii sty lu pow ieści realistyczn ej cytow any przed chw ilą k ry ty k pisał r

18 P a ro d ia k o n s t r u k t y w n a . W: G r y p o w ie ś c i o w e . K rak ów 1973 s. 279. 19 T am że s. 290.

(21)

„[...] kw estionując powieść (i jej trad y cję) w tak w ażny m p u nk cie [rze­ czywistość jako glina w ręk ach reży sera — p rzy pis m ój, W. L.] G om bro­ wicz nie tylko zachow uje w szelkie pozory n a rra c ji pow ieściow ej, ale — jeśli jego postępow anie porów nać ze zw yczajam i p rak ty k o w a n y m i w e współczesnej prozie — w ręcz po tęgu je i m noży tra d y c y jn e precedensy epickie, a więc nagrom adzone szczegóły, k o m ponuje rozbudow ane opisy, posługuje się rozw iniętym dialogiem . G om brow icz chce w pow ieści w y ­ pełnić gatunkow y wzorzec, pozbaw iając go daw nych fu n k cji i u z a sa d ­ nień” 20. Zjaw isko to nazyw a G łow iński reg u łą p u stej epickości. W ydaje się, że do tego kręgu rozw ażań w łączyć m ożna problem związany,, z t y ­ tułem powieści. R. B oyers pisał, że Pornografia je st powieścią, k tó ra m ó­ wi ,,o pew nych rodzajach przeżyć p ornograficznych”, dziełem p o rn o g ra ­ ficznym jednak nie jest, bowiem u G om brow icza erotyzm — m iast zm ie­ rzać do stw orzenia złudzenia realności — s ta je się ty lk o jed ny m z kon­ sekwentnego szeregu z a in te re s o w a ń 21. G atu n k o w y w zorzec czy sty l, ja k gdzie indziej form a, m ogą okazać się ty lko d eko racją te a tra ln ą m askującą w ew nętrzną pustkę, bądź — w ięzieniem , ograniczający m p rzed staw ian e treści. P arodystyczne zabiegi w Pornografii są więc w jakim ś stopniu grą podm iotu czynności tw órczych z o ficjaln ym i językam i w spółczes­ ności, k o nstruow anym i i odb ieran y m i n a pod staw ie u trw alo n y c h k on ­ wencji. K om unikat literack i posługuje się określonym i k o n w encjam i — form am i; dla lite ra tu ry m oże to nieść te sam e konsekw encje, co form a dla Gom browiczow skich bohaterów , a ja k dowodzi tego Pornografia, problem form y istn ieje nie ty lk o w św iecie p rzedstaw ionym utw orów literackich. Dać się określić rów na się tem u sam em u, co oddać się w e w ładanie określonej form ie: w G om brow iczow skim świecie w ty m m ie j­ scu kończy się życie, a rozpoczyna się biern e pow ielanie określonych ge­ stów. Ale ju ż n a niższym poziomie kom u n ik acji literackiej anim atorzy poznali możliwości, jak ie k ry je w sobie w yk o rzy stan ie p raw in te ra k c ji m iędzyludzkiej; odkryli rów nież tę praw dę, żeby u m k nąć form ie, n ale­ żałoby ją wciąż n a nowo stw arzać i ... narzucać innym . A to oznacza również now e drogi w realizow aniu in d yw id ualn ych , u ta jo n y c h celów. O perowanie przez odbiorcę u stalo n ym i w tra d y c ji w zorcam i i schem a­ tam i, ko rzystanie z gotow ych rec e p t p isanych przez h isto rię lite r a tu r y prow adzić może n a m anow ce jałow ego „ c zy tactw a” .

*

U czestników g ry na om aw ianych dotychczas poziom ach kom u nik acji literackiej cechuje d y stans do zastanej rzeczyw istości i p ra w n ią rz ą ­

M T am że s. 294.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Złoto alchem iczne, o stateczny cel w szystkich rzetelnie alchem icznych przedsięw zięć, nie było po p ro stu tylko m etalem , aurum vulgi, lecz oznaczało ideę

W itold i Fryderyk stanow ią najw yraźniejszy sobow tórow y tandem spośród licznych podobnych w tw órczości G om brow icza i na ich niejasnym zespoleniu opiera się

łeczności, w jakich się znajduje - każą inaczej spojrzeć na zapatrywania bohatera- -narratora tyczące innych ludzi, jak również skonfrontować pow ieściow

Er mag namelijk aan worden getwijfeld of Slootmaker, nadat zijn pakket voor een belangrijk deel is overgeheveld naar SLE, het pakket goederen kleiner dan 3 ton wil blijven

Nonetheless, provided that the interest of the study is to reconstruct a high precise DTM of the quarry wall, the recent open source codes of the digital photogrammetry enable

W m ałżeństw ie bowiem istn ieją najw iększe szanse prawidłowego wycho­ w ania dzieci, rozw ijania ich uzdolnień, kształtow ania osobowości i przygoto­ w ania

przypomniał, że zadaniem każdego chrześcijanina jest troska nie tylko o innych ludzi ale także o świat przyro­ dy.. Czcigodny kaznodzieja zaznaczył też, że dar panowania

gastruli (pęcherzyka dwuwarstwowego z otworem gębowym), albowiem stopniowe wpuklanie się ścianek, jak się ono odbywa przy rozwoju osobnikowym (ontogenii), nie