• Nie Znaleziono Wyników

Teatr Ludowy: miesięcznik Związku Teatrów Ludowych. R. 21, 1929, nr 6 (czerwiec)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Teatr Ludowy: miesięcznik Związku Teatrów Ludowych. R. 21, 1929, nr 6 (czerwiec)"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

102 KASZUBSKA MOWA Nr. 6

K A S Z U B S K O — P O M O R S K A M O W A

Legi ce ojc z mieczem m ręku, m ojną.bity, m grobie, brat szecl poci biolym orłem zdobywać so swiatę, i dzecko, ciebie nie znoi, ciej połiczeł brate,

a świat zabel o krzyw d zę tw o jij i o tobie. 1 ja k gąskas sę pasto prze we jadł ym żłobie, i cezy ce wegnele tw o jij chatę,

i błotem oczapale ce królewscie szatę,

i żyw cem chcele kopać w niestrojonyrn grobie. A te biedne ser oto w tak płaczliwy j doli niemo szlas miedze pola strzócl m aku i wrzosu

,

i nawet nie umiałaś mówić, co ce boli,

bo w stydziłaś sę sama swygo w pierse głosu. Jaz ce i przytulełe szare mieście strzechę, bes clzieleła jich małe smutci i uceche.

Aleksander M ajkow ski

B O G A C T W A

A R T Y S T Y C Z N E

Z I E M I

K A S Z U B S K I E J

K aszubi zam ieszk u ją p ółnocną część w o jew ód ztw a po­ m orskiego. Ziemia, k tó ra nied o b itk o m daw nego potężnego szczepu P om orzan, ry b ak o m i oraczom , d zisiaj d a je ciężko zap ra co w a n y chleb, aczk o lw iek m ało urodzajna* wysoce o ry g in a ln e m a oblicze. Z je d n e j s tro n y otoczona je s t b łęk i- tnem m orzem polskiem , z d ru g ie j g ra n ic z y z N iem cam i, od­ w iecznym i w rogam i K aszub i Polski. K raj p rzed sta w ia ob­ raz b ard zo urozm aicony. Lasy, je z io ra , góry, zag a jo n e p a ­ górki, u ro d z a jn e doliny, tw o rzą k ra jo b ra z p ełen w d zięk u i u ro k u . Szczególny w dzięk n a d a ją ziem i k a sz u b sk ie j liczne i duże je z io ra , k tó re p o ro zrzu ca n e po c a łe j ziemi, d a ją m ieszkańcom o b fity połów ry b oraz śc ią g a ją dużo tu ry stó w i letników .

N ajw ięk sze bogactw o n a tu ra ln e tw o rz y w y b rzeże k a ­ szubskie. T u P o lsk a zn alazła p rzy stęp do o tw arteg o m orza, w G d y n i p o w sta je w olny p o rt polski. P ow iat k a rtu z k i p rzed sta w ia .,K aszubską S z w a jc a rję “ i je s t zn an y ju ż odda- w n a ja k o n a jp ię k n ie js z a część K aszub. U rocze w zgórza, roz­ ległe la sy i ciche je z io ra tw o rzą obraz c z a ru ją c y . Stolica S z w a jc a rji to m iasto K artu zy , założone p rzez zakon k a r tu ­ zów z p ię k n y m k lasztorem , w k tó ry m z n a jd u je m y d otąd jeszcze bogato rzeźbione o łta rz e i stalle o w y so k iej w a rto ­

ści a rty s ty c z n e j. .

D a le j na północ leży m iasto W ejherow o, sły n n e z co­ rocznych p ie lg rzy m e k n a k a lw a r ję k aszu b sk ą, oraz m iasto

(3)

Nr. 6 B O G A C TW A ZIEMI KASZUBSKIEJ 103

P uck, stolica K aszubów i je d n a z n a jsta rsz y c h osad słow iań ­ skich. N ieco d a le j n a zachód leży b ard zo s ta ra w ieś Ż arno­ w iec, głośna sw ego czasu z k la sz to ru B en ed y k ty n ek , gdzie k sien iam i b y ły có rk i p ie rw szy ch rodów polskich, ja k Sa­ piehów , W esslów itd.

N a p o łu d n iu le ży w io ska W dzydze, w k tó r e j m ieści się w ie jsk ie m uzeum kaszu bsk ie, gdzie m ożem y oglądać s ta re k aszu b sk ie h afty , m eble, w y ro b y ro zm aite i re sz tk i d aw n y ch u b io ró w kaszub skich , dziś ju ż n ie ste ty nigdzie nie u ży w an y ch . S kąd się w zięła n azw a „K aszu b i”4, d o k ła ­ d nie stw ierd zić n ie zdołano.

N iep rzy c h y ln e w a ru n k i p olityczno-społeczne w y tw o ­ rz y ły ludność tw a rd ą , sk rzętn ą , p rzy w iąz an ą do sw o je j gleby, w ia ry , m ow y i o byczajów . K aszubi czuli się zaw sze P o lak a m i i dziś d op iero po p rz y łą c z e n iu P om orza do P o l­ ski poznać się d a je , ja k dalek o ludność k a sz u b sk a p o tra fiła u trz y m y w a ć sw o ją polskość. Języ k , k tó ry m ludność m ówi, to narzecze k aszu b sk ie czyli g w a ra k aszu b sk a. Nie je s t ona je d n a k o w a n a cały ch K aszubach, różni się ak c e n to w a ­ n iem w okolicach P uck a, W e jh e ro w a i C h o jn ic, zaś ludność n a p ó łw y sp ie H el p o siad a do tego sto p n ia o d ręb n y ak cen t, że n aw et m ieszk ań cy n ieb ard zo od d alen i od b rzeg ó w m o rza z tru d n o ścią j ą rozu m ieją. Języ k ogólnopolski rozum ie k a ż d y K aszuba dobrze, ch ętn ie lu b i go słuchać, ale ciężko się go uczy. W czasie niew oli p ru s k ie j ludność zm uszano do p o słu g iw an ia się ję z y k ie m niem ieckim , ale zato w k ażd y m dom u z n a jd o w a ła się g azeta polska, a w w iosce b ib ljo te k a T o w arzy stw a C z y te ln i L udow ych.

P raw d ziw em i po m n ik am i sło w iań sk ie j przeszłości n a ­ szej ziem i to s ta re tw ie rd z e i ok o py n a szczytach gór lu b w dole n ad w odą położone, k tó re d a ły d zisiejszy m m iastom i w siom początek. T ak ich podziem ny ch tw ie rd z czy zam ­ ków sp o ty k am y n a K aszubach w iele, a k ażd e ta k ie m iejsce p o siad a sw oje legendy, k tó re z u st do ust, z p o k o le n ia n a po k o len ie przechodzą.

K aszubi b u d o w ali od n a jd a w n ie js z y c h czasów dom y d rew n ian e . L asy rozległe d o starcz ały im tan ieg o m a te rja łu budow lanego. D ziś sw o jsk i c h a ra k te r zachow ał się jeszcze ty lk o w sta ry c h ch atach k aszu b sk ich d re w n ia n y c h lu b g li­ n ian y ch . W nętrze c h a ty u rząd zo n e je s t ta k , ja k n a to kogo stać. W idzim y w chacie kom inek, a p rz y nim szelbiąg, ozdo­ b io n y kolorow em i w zoram i. N a nim sp rz ę ty ku ch en n e, n a ­ czy n ia i t. p. Pod oknem sk rzy n ia, ta k ż e m alow ana, w k tó ­ r e j s ta ra m a tk a p rz e c h o w u je sw oje n a jc e n n ie js z e rzeczy, ja k czepki, c h u stk i i ślu b n y w ianek. N a ścianie w iszą o b ra ­ zy św iętych, p rz y d rzw iach k ro p ieln ice g lin ian e sw o jsk ie j roboty.

L ud k aszub ski je s t n aw sk ro ś re lig ijn y , o czem św iadczyć może ilość p rzy d ro żn y ch krzyżów , m ięd zy lu dem „Bożą m ę k ą “ n azw anych.

(4)

104 B O G A C TW A ZIEMI KASZUBSKIEJ Nr. 6

S tró j k aszub ski zn ik ł obecnie zupe.nie. O prócz resz­ te k s tr o ju ludow ego, z n a jd u ją c e g o się w m uzeum w iej- skiem w e W dzydzach, nie m am y w żad n y ch p u b liczn y ch zb iorach m u zealn y ch o ry g in aln eg o s tr o ju kaszubskiego. — S tró j K aszubski n ie b y ł zb y t bo gaty, lecz to, co lu d nosił, w y ra b ia ł sobie sam. W szelkie m a te r ja ły w y ra b ia n o w do­ m u n a k ro sn ach z w ełn y lub lnu. S tró j ściśle b y ł zw iązan y z okolicą. N ad m orzem i je zio ram i nosili m ężczyźni u b r a ­ nie k o lo ru ciem no-granatow ego, s k ła d a ją c e się z długiego su rd u ta , spodni, k am izelk i i b u tó w długich. G łow ę n a k r y ­ w ali la tem k ap elu szem w yso kim k o lo ru czarnego, zim ą m u- cą, t. j. czapkę z s u k n a zielonego lub nieb iesk ieg o z k la p am i d la z a k ry c ia uszu podczas m rozów . Bogaci nosili u b ra n ia z w e łn y ow czej, k am izelk ę z dw om a rzędam i g u zik ów pod sz y ją zap in an ą, i b ia ły k o łn ie rz y k płócienn y . W d ziew ięt­ n a sty m w ie k u bogaci g b u rz y (chłopi) n osili zam iast spodni su k ien n y ch spodnie zam szowe, k ró tk ie po k o la n a z g u z ik a ­ m i po bokach. N a nogach dłu g ie b ia łe pończochy i n isk ie buciki. T a k ie sam e b u c ik i i pończochy n o siły też i ko b iety . P ozatem k o b ie ty n o siły k a fta n y p rz y szyi bogato w fa łd y ściągnięte i zakończone w yso kim k o łn ie rz y k ie m sto jącym . Jak o n a k ry c ie gło w y ta k u m ężczyzn ja k i u k o b ie t słu ży ła czap k a m ała o k rąg ła, ob szy ta b a ra n k ie m ta k ja k i su rd u t w około brzegów . In n y s tró j k o b iecy sk ła d a ł się z b ia łe j b a ­ jo w e j spódnicy, a n a n ie j s u k ie n k a z p ó łw e łn ia n e j m a te rji z w y tła czan em i k w ia ta m i n a tle zielonem lu b b ru n atn e m , oraz „ k a b o t” którego rę k a w y b y ły bufiaste. R am iona p r z y ­ k r y w a ła d uża ch u sta w czarn e k w iaty . G łow ę n a k ry w a ły n a dzień ch u stą białą, a w d nie św iąteczne do kościoła lu b do ślu b u w k ła d a ły k o b ie ty czepek bogato h a fto w a n y zło­ tem lub srebrem . O rn a m e n t p rz e d sta w ia ł m o ty w y sw o jsk ie ja k tu lip a n y , serca i koła. N a czep k u w iązało się ch u stk ę n a dużą k o k ard ę, pod b ro d ą w isia ły k olorow e je d w a b n e w stęgi.

W arto b y zeb rać resztk i naszego u b io ru i sk rzętn ie przech o w ać d la w zorów .

P oza ro ln ictw em i ry b o łó w stw em tru d n ią się K aszubi w y ra b ia n ie m p ię k n y c h i a rty sty c z n y c h haftów , n aczy ń g li­ n ian y ch , k o b ia łe k i kilim ów , k tó re lu d p rzew ażn ie z a trz y ­ m u je d la sw ej p o trzeb y .

K aszubi są naogół p ow ażni i p raco w ici. A le g d y się b aw ią, to ju ż z c a łe j duszy. N ajw ięc ej o k a z ji do zab aw d a ­ j ą w esela, w te d y to zab a w a w re aż dusza n a ram io n a w y ­ s k a k u je (k aszub skie przysło w ie). T u m ożna się p rzek o n ać, że K aszubi i b aw ić się p o tra fią i śpiew ać i grać, a nade- w szystko rzucać d o w cip y sw o jsk ie i zdrow e. T u ta j u ja w n ia

się c a ły sk a rb k aszu b sk ich pio sen ek t. zw. „ fra n tó w e k ”. Są n a K aszubach i tań ce sw ojskie. Do n a jb a r d z ie j roz­ p ow szechnionych i do dziś d n ia tań czo n y ch n ależą ,.dziuk “, „szep er”, „szew c”, „ k o w a l”, „ k ra w c ”, „k o z a k ”, „w ro n i”.

(5)

Nr. 6 B O G A C TW A ZIEMI KASZUBSKIEJ 105

N ie obcym je s t kaszubom k ra k o w ia k i m azur, a polonez staro p o lsk i n ależy do ty c h tańców , k tó r y p ro w ad zi w p ie r ­ w szej p a rz e zaw sze ja k a ś d o sto jn a osoba. C h a ra k te ry s ty c z ­ n ą cechą lu d o w y ch tań có w n a K aszubach to połączen ie ta ń ­ c a z im p ro w iz a c ją ja k ie g o ś rzem iosła lu b p racy , od czego ta n ie c o trz y m u je sw o ją nazw ę.

O d b y w a ją się rów nież zab a w y n a w olnem pow ietrzu. Są one p rzew ażn ie z a k ro jo n e n a w ięk szą sk alę i cała w ieś h ie rz e w nich udział. D o n a jb a rd z ie j rozpow szechnionych n ależą sobótki, ścięcie k an i, o raz zab a w y o rozm aity ch n a ­ zw ach, u rz ą d z a n y c h p rzew ażn ie w pow iecie puckim . Żywo są jeszcze dziś w pam ięci w ielk ie zabaw y, u rz ą d z a n e przez p. M. C ejnow ę, k tó r y inscenizow ał różne p o d an ia k aszu b ­ sk ie n a w olnem po w ietrzu .

D la p rz y k ła d u streszczę k ró tk o je d n ą z liczn ych ta ­ k ic h zabaw . K ról zajeżd ża ł ze św itą p rz e d ch atę p ię k n e j a le ubogiej dziew czyny, p o p isy w ał się spraw n ością sw oich ry c e rz y . W szyscy d o siad ali koni, p rz y s tro jo n y c h w k w ia ty i w stążki. K ról p ro si dziew cznę o rękę, a o trzy m aw szy zgo­ dę, g o tu je lud ow i zabaw ę w esołą, b aw i się z ludem , poczem odjeżdża, a lu d żeg na go życzliw ie. M uzyka gra, lu d tań czy n a p o la n ie i śpiew a fran tó w k i.

Z abaw y ta k ie cieszy ły się ogrom ną fre k w e n c ją w i­ dzów. C a ła okolica schodziła się n a te w idow iska. D ziś po­ zo stały ty lk o w spom nienia. A p o d ań i leg en d m a lite r a tu r a k a sz u b sk a b ard zo w iele, k tó re leżą odłogiem bez u ży tk u . C zy nie w a rto b y w znow ić te p ię k n e w id o w isk a lu dow e n a w olnem p o w ietrz u ? C zy nasz lu d k aszu b sk i n ie je s t cie k a ­ w ym w idzieć u in scen izo w an ą b a jk ę k aszub ską, w k tó r e j b ie rz e u d ział k ilk a d z ie sią t n aszy ch chłopców , czy to n a k o ­ n ia c h czy pieszo, w u b io rac h daw nych, k aszub skich! W szys­ tko może być, ty lk o p o trz e b a tro ch ę d o b re j w oli. A zim ą m ożna to samo robić n a scenie, n a tu ra ln ie bez k o n i i tłum u. T u ta j zam iast w y staw iać różne sztu k i bezw artościow e, za­ m ia s t sięgać po u tw o ry sceniczne, w y m ag ające dużego n a ­ k ła d u p ra c y , w ziąć się do sw o jsk ich utw orów , do ro d zim ej tw órczości. N asi k aszu b scy poeci i p isarze dość n am pozo­ staw ili pio sen ek i w ierszy, k tó re łatw o d ad zą się zainsceni- jzować n a scenie. S ię g n ijm y ty lk o do s k a rb n ic y n aszej, a w y d o b ęd zie m y ca ły ogrom b o g actw a naszego arty sty czn eg o .

syn ziem i b u rsz ty n o w e j K lem ens D erc

N A JW A ŻN IEJSZE WYDAWNICTWA O KASZUBACH Biskupski (A. Berka). Słownik kaszubski, W arszaw a 1891. Budzisz W., Nowotne śpiewe., Kościerzyna, 1910.

Cenowa F lo rjan Dr., Skarb kaszubsko~słovjńskje mowę, świecie 1866. „ „ Rozmowa Polocha z Kaszubą, G dańsk 1850.

,, „ Cztery rozprawy i jedna szętopórka, 1867.

1t „ Zakres do gramatikj kaszebsko slovjnskje move, Poznań 1879.

(6)

106 U O TR ZECH W ĘD R O W C ZY K A C H Nr. 6

Chołoniewski Antoni, Nda morzem Polskiem, W arszaw a 1912. Chrzanowski Bern., Na kaszubskim brzegu, Poznań 1910.

„ „ Z wybrzeża i o wybrzeżu, Poznań 1917.

Cz.... ski Z., Ludność kaszubska w ubiegłym stuleciu, Kościerzyna 191K Derdowski H„ Ja siek z knieji, Gdańsk.

„ O Panu Czorlińscim, Toruń 1880. „ Koszuba pod Wiedniem, Gdańsk. Gołębiowski, Obrazki rybackie, Pielgrzym 1910. Gulgowski, Kaszubi, Kraków 1924.

Majkowski A leksander, Śpiew i frantówci, Poznań 1905.

J a k w Kościerzynie koscelnego obrele, „ „ Gdańsk, 1897.

Nitsch Kazimierz, S tudja kaszubskie, kom. jęz. Ak. Um„ Kraków 1903- „ „ D jalekty polskie Prus Zachodnich, Ak. Um. t. III, „ „ Kraków, 1905.

Pobłocki, Słownik kaszubski, Chełmno 1887.

Ramułt Stefan, Kilka słów o Słowianach pomorskich, Lud 1900, ,< „ List w spraw ie kaszubszczyzny, W isła 1898. -„ „ Słownik języka pomorskiego czyli kaszubskiego, K ra-„ „ ków 1892,

„ „ S tatystyka ludności kaszubskiej, Kraków 1899. Sędzicki Franciszek, Dumki z kaszubskich pól, Kościerzyna 1911. Nadto bardzo wiele cennego m aterjału w czasopiśmie ,,Gryf“ po­ święconego Kaszubom.

U O T R Z E C H W Ę D R O W C Z Y K A C H

T rz e j w ęd row czyce bele n a w ędrów ce. P ien iąd ze uc*ii m iele p rz e p ite a m uszele uob noc w lese uostac, bo n ich t n ie chcol jic h uotrzem ac. Jed en rz e k do dred zieg o :

„ C ie j be m e m iele w iedno ful tasze p ^ jn iąd zy , te j m e be bele szczesiew y!“

T e j do nich p rzeszed je d e n sew y chłop a rz e k :

„Jo zrobię, że w a tr z e ji b d zeta m ia w iedno tasze ful dekotów , ale w a m u szy ta przerzec, trz e d n i nic nie gadać. C ie j w a b d zeta p y ta n y , te j p ie rsz y z w a ji m u szy rzec: „M y tr z e ji! “ a d red zi: „Za p ie n ią d z e !11 a trz e c y : „To beło do­ b rze !“

U oni chćele to zrobić a p o dp isale k o n tra c h t, co m ioł dżod n a b u ły skórze n ap isąn e : C ie j be uoni w trze ch d niach dzeco jin szeg o godale, te j be jic h d jo b e ł do p ie k ła haloł.

S ew y chłop zdzinął a w ęd row czy ce so chw ocele w ta ­ sze a m iele grósce ful dekotow . U uceszony uoni w ęd ro w ale dale a p rzeszłe do je d n e k arczm ę w lese. U oni so sadle w p a ń sk ą jiz b ę kol nolepszego stołu. K ram o rz p rzeszed a zaczął n a nich w adzec. P ierszy so chw ocył w taszę, rzu cy ł grósc dek o tó w a rz e k :

„Me tr z e ji! 11

D red zi rzu cy ł też grósc d ek otów a rz e k : „Za p ie n ią d z e !1

(7)

K arczm orz so m e sly ł4

W a je s ta ogłepiały . ale w a m ota pien iąd ze a jo d ob ry ra jb a c h z w am a zro b ię44

Zaro on b alo ł w iele b u d ló w w in a n a stół a pieczónczi d o jed zen io . T rze cy rz u c y ł grósc d ek otów i rzek :

„To belo d o b rze!“

K arczm orz z g a rn ą ł p ie n iąd ze a sę smioł. A ty trz e ji p ile a je d le ja ż do w ieczora.

Pozdze p rz e ja c h o ł je d e n b o g aty k u p c do karczm ę. O n zaw ołot k a rc z m a rz a a doł m u m iech zło ta o rzek :

„Schow i m ie to w sklepie, co m ie n ic h t go n ie u k rad n ie . W itro jo dale p o ja d ę 44.

K arczm orz p rz e rz e k a schow oł złoto. ,

K upc szed po w ieczerzy w łóżko spać a w ędrow czyce leżele kole niego n a słomie.

K arczm orz sę łako m ił tego złota. O n rzek do b iałci: „C hcem a tego k u p c a zabić! T y tr z e ji w ędrow czyce są głupy* ty m nie bdzie n ic h t w ie rz y ł44.

Uoni oboje w zęle nóż a u p ch łe ku pca, co społ. W ędrow - ezyce to w idzele, ale oni ni m ogle nic rzec.

D redziego d n ia p o re n e p rz e ja c h o ł sz a n d a ra a naloz za- m ordow nego k u p ca w łóżku. K ram o rz rzek :

,.To m a ją ty tr z e ji w ędrow czyce zrobione! O ni z nim w je d n y jiz b i sp a lę 44.

S zan d ara jic h w ziął a zaczął sę p etac: „C hteż tego k u p c a u p c h ? “

P ie rw sz y w ęd ro w czy k rzek : „Me tr z e ji! 44

„C zem uż w a go u p c h a ła ? 44 >,Za p ieniąd ze! rzek dredzi.

,.Nie ż a łe je ta w a to, że w a czło w iek a zam ordow a? „To beło dobrze! 4 rzek trz e c y w ęd row czy k .

S zan d ara jic h zd rzeszy ł a zap ro w ad ził na sąd. Tę jic h sęd zy sę p y to ł:

„C hteż k u p ca zam ordo w oł?44

„Me tr z e ji! 44 rzek p ie rsz y w ędrow czyk. ,,Czem uż w a go u p c h ła ? 44

,.Za p ie n ią d z e !44 rzek dredzi. „N ie ż a łe je ta w a to ? “

A trz e c y rzek : „To beło d o b rze!44

S ędzy jic h stra c y ł n a śmierć.

D red zieg o d n ia po p o łu d n iu oni bele p ro w ad zo n y na szebnicę. P ow róz jim a j u beł n a k a r k zarzeszony, w iele le- d z y sę p rzeż erało a k ra m o rz b eł też tę. Ju uoni bele do górę cy g n io n y , te j p rzeszed sew y chłop a w ołoł:

,’D a jta jim a poku, oni są n ie w in n y !44

Uoni bele odrzeszon y a te ro uo ni m ogle pro w d ę pow ie- dzec bo trz e dni bele przeszłe. U oni p okozale n a k ra m a rz a a rzek le:

(8)

108 PIEŚŃ KASZUBSKA Nr. &

„T en zam ordow oł k u p c a ze sw o ją b ia łk ą !“

K ram o rz sę u rzas a sę przeznoł. Ż ołnerze go w zęle z a ro a pow esele n a szebnicę. T e j uo ni szle do k arczm ę w lese a chcele b ab ę uchw acec. Ja k ta czeła, że w szetko belo w edą- ne, te j ona skoczęła w sted n ię a sę u to piła. Żołnerze nelezle w sk lep ie m iech p ie n ięd zy a w zęle do sądu.

W ędrow czyce w ęd ro w ale d ale w św iat a całe żece oni m iele p ie n ię d z y ja k g no ju.

A to pow iod ą F ra n c u sz a W o jew sko z G oscecena w e w ejro w scim k rezu .

PIEŚŃ KASZUBSKA (FRANTÓWKA)

P rz y ja c h a ł Jaszu n ek z d a le k i k ra in y , nam ów ił A n u lk ę do sw o je j rodzy n y.

A n u lk a dzew czątko, nam ow ie sę n ie d aj, tw oich p a rę ko n i zap rzęgać ty nie d a j. A n u lk a dzew czątko nam ow ie sę dała,

sw oję p a rę ko n i zap rzęg ać k azała.

A n u lk a dzew czątko, sz u k a j strzebro, złoto, co ta p a r a ko n i będze m ieć robotą.

R ad ab y m cy dała, ale n ie z swe woli, bo m a m a tu la k lu cze od kom ory.

Jidz, jid z do m atu li, mów, że cę głow a boli, da cy m a tu la k lu cze uod kom ory.

M atula m yślała, że A n u la spala,

A n u la z Jaszu n k iem w e św iat w ędrow ała. Jach ali, ja c h a li n a duże dzedzyóce,

p o u o d eb rał cy j i j e j w szy stk i piersceńce. Jach ali, ja c h a li n a t y j duże znoje,

po o d eb rał cy j i j e j w szy stk ie stro je . Jachali, ja c h a li do dużego boru,

w roc sę, w roc sę A nko, do tw e j m a tk i dw oru, N a to żem sę dała, bym sę nie w racała,

bo żem m a tu li czężki żal zadała.

Jachali, ja c h a li n a te duże zdroje, „T u cy leżą. tu cy s z te ry żony m o je !“ C h w y cy ł uon j ę ch w y cy l za j i cenki boczki, w rzu cy l uon ję w rzu cy l w te n doi n ajg łęb o k i.

P r z e jr z a ł b ra c u sz e k z w ysokiego ch u ru , d o rzu cy l A n uli złocystego sznuru. R ybacy, ry b acy , sece zak ła d a jc e ,

(9)

Nr 6 TEATRY NA KASZUBACH 109 N a jd o b n e j A n u li wsze zw ony zw onily,

tego p sa u lta ja w sto k o ni gonili. N ad o b n ej A nieli u o rg a n y g ra ją ,

tego psa u lta ja w d ro b n y m ak sek ają . (Północne K aszuby)

TEATRY

LUDOWE NA

KASZUBACH

M ówiąc o teatrach ludow ych n a K aszubach, trzeb a mieć n a m yśli cały zastęp teatrów am atorskich, zgrupow anych p rzy różnych tow arzystw ach, czy zw iązkach, albo szkołach. P oję­ cie te a tru ludow ego w ścisłem znaczeniu słowa jest na K aszu­ bach m niej znane, aczkolw iek idea teatró w ludow ych m iałaby tam do bry g ru n t dla swego rozw oju.

L iteratu ra kaszubska, zw łaszcza u tw o ry poetów k aszu b ­ skich, jest n ad zw y czaj bogata w treść dram aty czną, d ającą się łatw o zainscenizow ać, czy to na scenie, czy też n a wolnem pow ietrzu. Próby, ja k ie dotychczas poczyniono w różnych zespołach przew ażnie szkolnych, d ały dostateczny dowód o bo­ gactw ach arty sty czn y ch utw orów poetycznych, pisanych g w a­ rą kaszubską. Pozatem przechow ały się n a K aszubach czy to spisane, czy tylko opow iadane przez lud przeróżne podania i legendy, które ze w zględu na treść można zużytkow ać dla celów te a tru ludow ego o ch arak terze regjonalnym .

A czkolw iek te a try ludow e, w zględnie am atorskie na K a­ szubach w doborze re p e rtu a ru i w w y n ik u p racy nie p rz e d ­ staw iają się gorzej od innych, to je d n a k należy tu zaznaczyć, że p raca n a tern polu odbyw a się w n ad zw y czaj tru d n y c h w a­ ru nkach. Poruszm y chociażby spraw ę ta k w ażną, ja k ą jest stały in stru k to rjat. P raca w zespołach prow adzona jest dotąd bez jakiegolw iek nadzoru ludzi fachow ych, niem a kogo p o ra­ dzić się w spraw ach bądź to repertu arow y ch , bądź też organi­ zacyjnych. Jednem słowem p raca idzie ta k po om acku, bez planu, bez należytego przygotow ania osób kierow niczych.

Pozatem b ra k kostjum ów teatraln y ch odbija się fataln ie na całej robocie, w pływ a ujem nie na dobór sztuk, gdyż z po­ w odu b ra k u ubiorów , niejeden szlachetny zam iar idzie na m arne. N ajgorzej przedstaw ia się sp raw a kostjum ów regio ­ nalnych kaszubskich. N iem a ani jednego egzem plarza i ja k tu u rząd zać w idow isko regjonalne, ta k bardzo teraz pożądane. B rak ten trze b a ja k n a jp rę d z e j usunąć, sposób jest na to, a m ianow icie, utw orzenie kaszubskiego oddziału Pomorskiego Zw iązku T eatrów Ludow ych. O ddział ten m iałby, m iędzy in- nem i, za zad an ie k o m p leto w an ie ub io ró w ludow ych, bądź to kaszubskich, bądź też z innych okolic Polski. M amy na K aszu­ bach w ypożyczalnię kostjum ów w K artuzach, zorganizow aną przez Pom orski Zw iązek T eatrów Ludow ych, ale szatnia ta jest za uboga i nie może zaopatrzyć w szystkich kół w

(10)

kostju-no

_________ SW OJSZCZYZNA NA P O D H A L U Nr. 6 my, zw łaszcza w okresie św iąt narodow ych, gdzie zapotrzebo­ w an ia b y w a ją bardzo wielkie. W w iększej części w ybór sztu­ ki, ja k ą zam ierza się w ystaw ić, zależy od k o stjum u i dlatego sztuki, nie w y m agające specjaln ych kostjum ów , m a ją o wiele w iększy popyt, niż sztuki kostjum ow e.

Szczególnem uznaniem cieszą się n a K aszubach sztuki o treści religijnej, do k tó ry ch ko stju m y z czasów pierw szych chrześcijan są konieczne, więc i o tem trzeba pom yśleć. Ko­ stju m y te nie p rzed sta w iają wiele trudności, gdyż sporządzić je m ożna z samodziałowego płótna i odpow iednio u farbow ać, będą trw a łe i dobre.

P rzedstaw ienia teatraln e n a K aszubach nie są nowością, św iadczą o tem liczne sale te atraln e i sceny. N iem a praw ie wioski, gdzieby zespół te a tra ln y nie istniał. Lud, aczkolw iek z n a tu ry jest pow ażny, podejrzliw y, to je d n a k lu b i na p rzed ­ staw ienia chodzić, lubi się pośm iać trochę, a w szystko, co się gra, z w y jątk iem sztuk religijnych, n azy w a kom edją, cie­ szy się z n a jb a rd z ie j tragiczn ej roli, „bo dobrze unii u d a w a ć “

Je d n a k ta k d alej b y ć nie może.

D ziś m am y wolność, to też w ołajm y głośno, że m y też coś potrafim y, że i m y m am y sw oją sztukę, sw oją w łasną, ro ­ dzinną, k aszubską sztukę ludow ą. A szukać je j należy w śród nas sam ych, sami ją stw orzym y. W eźmy do rą k książkę D er- dowskiego „O P an u C zarlińscim co do P ucka po sece jach o L , w ybierzm y pew ien ustęp i zagrajm y, ale to ta k zag rajm y po kaszubsku, z tą sam ą w erw ą, z ty m sam ym hum orem , z jak im ją pisał nasz poeta kaszubski, że jed no śm iać się nam będzie, drugie płakać. A kto chce popisać się pięknem i insceni­ zacjam i piosenek ludow ych i w ierszy, ten niech ch w y ta „Śpie- w e i fran tó w cT ’ Dr. M ajkow skiego, lu b in n y c h kaszu b sk ich poetów S tw ó rzm y te a tr ,k aszub sk i, g ra jm y po k aszu b sk u , ab y śm y w przód sw oje poznali, nim cudze pochw alim y. Jeżeli w am n a początku tru d n o będzie samym , piszcie do Pomorskie- Z w iązku T eatrów Ludow ych w T o ru niu (C hełm ska 12) o po­ moc, k tó rą n apew no otrzym acie.

Klemens D erc

O C H R O N A S W O J S Z C Z Y Z N Y

N A P O D H A L U

W m a rc u b. r. o d b y ła się w Z akopanem z in ic ja ty w y w ładz rząd o w y ch a n k ie ta , podczas k tó r e j o b rad o w an o n a d d alszym ro zw o jem i p rzy szło ścią Z akopanego i P odhala. P rz ed staw ic iele p o d h alań sk ich sam orząd ów i ró żn y ch to ­ w a rz y stw w y g łaszali w obec p rzed sta w icieli m in iste rstw re fe ra ty , ja k i co n a le ż y rob ić d la p o d n ie sien ia P o d hala. N ad tem i przem ow am i to c zy ła się potem oży w ion a d y ­ sk u sja.

(11)

Nr. 6 SWOJSZCZYZNA NA P O D H A L U 111

R adzono n a d różnem i sp raw am i i bolączkam i. O m a­ w iano, ja k u lep szy ć a d m in istra c ję i sam orządow ą w ładzę w u zd ro w isk ach p o d h alań sk ich , ja k zagospodarow ać te wsi, do k tó ry c h w lecie p rz y je ż d ż a ją n a w y p o czy n ek le tn i­ cy, ja k rozszerzy ć i p o p raw ić d rogi kołow e, ja k o ch ran iać p rz y ro d ę gór i ja k udogodnić w y cieczk i w T a try . T ak ich re fe ra tó w by ło k ilk an aście , nic w ięc dziw nego, że o b ra d y trw a ły tr z y dni.

O sobny re fe ra t b y ł pośw ięcony ochronie sw ojszczyzny i przem y sło w i lud ow em u n a P o dh alu. W ygłosił go d y ­ re k to r JNluzeum T atrzań sk ieg o , J u lju sz Zborow ski, a u zu ­ p e łn ił cennem i uw ag am i o te a tra c h i dom ach ludo w y ch poseł F elik s G w iżdż, P o d h a la n in rod ow ity.

P rzem ó w ien ie p. Zborow skiego o trzy m aliśm y w do- słow nem b rzm ien iu . N a jw a ż n ie jsz e szczegóły p o d ajem y naszym czy teln ik o m w skrócie. S ądzim y bow iem , że nie- ty lk o P o d h ala m ogą do ty czy ć sp ra w y sw ojszczyzny, ale i in n y ch ziem n a sz e j R zeczy pospolitej.

R e fe re n t ro z p ra w ił się n ap rzó d z tym i, k tó rz y le k ce­ w ażą sobie tro sk ę o sw ojszczyznę, i k tó ry m je s t o b ojętn e, czy góral u b ie ra się jeszcze w staro d aw n y , p rz e p ię k n y stró j, czy też k u p u je m ie jsk ą ta n d etę. Na ró w n i trz e b a dbać o to, a b y w ieś m ia ła d o b rą drogę, a b y p o lep szy ła po­ ziom g o sp o d ark i n a roli, ja k i o to, a b y nie z a tra c a ła sw o­ ich odrębności.

N a P o d h alu te o drębności są dlatego ta k że w ażne, iż tam p r z y b y w a ją ty sią cam i ro k rocznie le tn ic y i tu ry ści, swoi- i zagraniczni. S tró j g ó ralsk i i sz tu k a lu d o w a budzi w nich zaciek aw ien ie i podziw , je s t now ością i n a d a je P o d ­ h a lu o d rę b n y w y g ląd . W ięc choćby i d la p o k aza n ia tym p rzybyszom , że p o d h a la ń sk a ziem ia m iała sw o ją w łasn ą p ię k n ą i b a rw n ą przeszłość, w a rto dbać o te ludo w e oso­ bliw ości. Gość p rz y je ż d ż a i w idzi coś ciekaw ego, czego g d ziein d ziej nie u jrz y .

Tym czasem cóż w id zim y n a P o d h alu ? Po w o jn ie za­ czyna zan ik ać stró j, za n ik a sta re m ą d re budow nictw o, za­ n ik a sztu k a rzeźb ien ia. Ja k ta k d a le j pó jd zie, to za sto la t o statn i w y p c h a n y góral, będzie ty lk o w m uzeach do o b e j­ rzenia.

N iełatw o zara d zić ty m sm utny m objaw om , ale p rz e ­ cież tru d n o założyć ręce i p a trz e ć bezczynnie, ja k giną rze­ czy n a p ra w d ę piękne.

R e fe re n t uw aża, że trz e b a w śró d P o dhalan, zw łaszcza w śród m łodzieży, rozw ijać świadom ość, że s tro je ludow e, tańce, m uzyk a, są rzeczam i w artościow em u I d la sam ych g órali i d la p rzyb yszów . T ak ie p rz e k o n a n ia p o w in n y u r a ­ b iać lu do w e p ism a n a P o d h a lu i „Zw iązek P o d h a la n 6. W szystkie uro czystości p o w in n y odby w ać się w stro ja c h ludow ych, z w łasn ą g ó ra lsk ą m uzyk ą.

(12)

112 SWOJSZCZYZNA NA PO D H A L U Nr 6

zagranicą. N a P o d h alu choćby raz n a dziesięć lat, odbyw ać się p o w in n y d o ży n k i p rzed P anem P rezy d en tem , a w ted y rów nocześnie niech się o d b y w a ją p rz e d sta w ie n ia te a tró w ludow ych, k tó re g r a ją sztuki, o snute n a przeszłości p o d h a­ la ń sk ie j ziem i. D o ży n k o w a uroczystość p o w in n a m ieć ch a­ r a k te r sw oisty i o d ręb n y , m a b y ć zw iązan a z po kazem o b y ­ czajó w i zw y czajó w te j ziem i. A co ro k u pow inno P o d h ale m ieć oprócz tego u roczystości m n iejsze, n a k tó ry c h popi­ s u ją się te a tr y lud ow e sztu k am i gó ralskiem i, g r a ją m u zy ­ ki, ściąg a ją się lu d zie z w ie lu wsi, n a p o k azan ie sw oich stro jó w , tańców i m u zy k i . R ów nocześnie z tern o d b y w a ją się kon ne w yścigi n a chłopskich koniach, strzelan ie do ce­ lu, ćw iczenia d ru ż y n w ojskow eg o przy spo sob ien ia, m arsz przez T a tr y — w szystko w s tro ja c h lu dow ych p rz y d źw ię­ k ach w łasn y ch o rk ie str.

B ronić trz e b a i g w a ry g ó ra lsk ie j. W ym ow a lite ra c k a , ta k a, ja k ie j uczą w szkołach, je s t kon ieczn a w ży ciu m ie j- skiem . A le to nie znaczy, że w olno g w arę lu d o w ą w y śm ie­ w ać i k p ić z ję z y k a wsi. Z g w a ry g ó rla s k ie j dużo w y r a ­ zów dostało się do ję z y k a książkow ego, a n aw et k ilk a ar- cy d ziej n aszej lite r a tu r y je s t n a p isan y c h w gw arze.

W szkołach pow szechnych p o trze b n e są czy tan k i, w k tó ry c h m łodzież m a się do w iad y w ać o zn aczeniu sw o­ jeg o rodzinnego k r a ju . O bok n a u k i o całej Polsce, p o w in n a w p ro g ram ie szko ln ym zn ajd o w ać się n a u k a o d ziejac h P odhala, o jeg o zn aczeniu d la c a łe j R zeczy pospolitej, o j e ­ go ludzie, górach, dolinach, rzek a ch i o tern, co w y b itn i p i­ sarze o te j ziem i p isali i ja k ją m a larze p rz e d sta w ia li w o- b razach.

D oniosłości i znaczen ia te a tró w lu dow ych n ie p o trz e b a ud o w ad n iać w naszem piśm ie. R e fe ra t p o d k re śla w y b itn ą rolę, ja k ą sp ełn ia te a tr w ie jsk i w och ronie sw ojszczyzny. I to te a tr, k tó r y w y sta w ia sztu k i o p a rte n a te m ata ch po d ­ h alań sk ich , ja k np. św ietn a k o m ed ja G w iżdżą „G od y “. Scena lu d o w a — to jed n o cześn ie pok az ludow ego s tro ju , tańca, m uzyki, g w ary , to n a u k a o tern, ja k d a w n ie j n a P o d ­ h a lu byw ało, a i o tern, ja k pow inno b y ć te ra z i n a p rz y ­ szłość.

Z asłu g u je n a uw ag ę i p o p arcie p rzem y sł lu dow y, zw łaszcza p rzem y sł a rty sty c z n y . Jeszcze tu i ów dzie ro b ią na P o d h alu ozdobne fa jk i, p ię k n ie rzeźbione ły ż n ik i, sp rzączk i m etalow e do pasków , h afto w an e koszule, cie k a ­ we ręk aw ic e i czapki zimowe, zg rab n e se rd a k i i kożuchy. T rze b a n ap rzó d zrobić zestaw ienie, k to i gdzie co w y k o ­ n u je , w ja k ie j ilości i ja k ie j w artości. N a p o d staw ie ta k ie ­ go spisu m ożna obm yśleć, czy n ie op łaciło b y się u tw o rzy ć spółdzielni lu b sklepów z tem i lu d ow em i w y ro b a m i; m ożna pró b o w ać sp rzed aży w ru ch liw y c h le tn isk a c h lu b w m ia­ stach. T ak samo trz e b a p o p ie ra ć k re d y te m lub d o starcz a­ niem n a k re d y t m a te rja łó w sp ó łdzielni b y ły c h uczniów

(13)

Nr. 6 PRACA W ZESPOŁACH m szkoły drzew nego p rzem y słu w Zakopanem , b y ły c h ucze­ nie szkoły k o ro n k a rs k ie j i dążyć do stw o rzen ia w arsztató w p ra c y n a wsi. M ożna u rząd z ać w le tn im i zim ow ym sezonie w y staw y i ja r m a r k i w Z akopanem , aże b y zapoznać p rz y ­ b y ły c h na odpoczynek lub leczenie gości z lu d o w ą w y tw ó r­ czością i um ożliw ić k u p o w an ie g ó ralsk ich w yrobów .

W d ru g ie j części p rzem ó w ien ia p rz e d sta w ił d y r. Zbo­ ro w ski znaczenie M uzeum T atrzań sk ieg o i w ogóle m uzeów reg jo n a ln y c h . W m uzeum g ro m ad zim y s ta re i now e u b io ry ludow e, naczy n ia, obrazy, narzęd zia, sp rzęt p a ste rsk i, do­ m ow y, sto larsk i, ciesielsk i — w ogóle w szy stko to, czego n iegdyś u ży w ał lu b u ży w a m ieszk an iec P od h ala. N iety lk o n a p o kaz p rz y je z d n y m , n ie ty lk o d la d o starcz en ia w zorów h a ftu lub rzeźbionej ozdoby. A le ta k ż e i w ty m celu, ab y ludow ość g ó ralsk a, przez te n agrom ad zone okazy, p o zn ała przeszłość sw o je j ziem i i p ię k n e rzeczy z te j przeszłości n aślad o w ała. M uzeum z ty ch pow odów pow inno się stać dum ą góralszczyzny, pow inno w łaśn ie u te j lu dności zn a­ leźć p o p arcie w sam orządach, N iem n iej pom oc m usi iść i z góry, od w ładz rządow ych. P o p arcie m usi b y ć znaczne, bo M uzeum ta k w szechstron nie ju ż p ra c u je i ta k się roz­ w inęło, że bez du ży ch zasiłków ostać się nie może.

W reszcie n ależy n ie ty lk o ch ro nić od zniszczenia o k a ­ zy daw nego bud o w n ictw a, ja k sta re d re w n ia n e ko ściółki i kaplice, ale i w śród ludności ro z w ija ć p rz y w ią z a n ie do tych dzieł, k tó re p o p rzed n ie p o k o len ia staw iały . To też obok M uzeum n a p a m ią tk ę przeszłości pow inno się p rz e ­ nieść w całości ja k iś s ta ry kościółek, i cala g ó ralsk ą za­ grodę.

P oruszone w re fe ra c ie sp ra w y są d la P o d h ala b ardzo w ażne. Jeżeli chcem y, ab y n a d a l b y ło k ra je m , z a s łu g u ją ­ cym n a uw agę z pow odu odrębności ludoznaw czych, m u si­ m y z a k rz ą tn ą ć się ry ch ło i żyw o kolo u ra to w a n ia re sz te k św ie tn e j przeszłości i zapobiec w d z ie ra n iu się m ie js k ie j

tandety. Z.

P R A C A

W

Z E S P O Ł A C H

ROCZNY D O R O B EK TEATRU LU D O W EG O W C H O JN IC A C H (NA KASZUBACH)

W d n iu 21. IY. b. r. m ija ro k od u ro cz y steg o o tw a rc ia T e a tr u L u ­ dow ego w C h o jn ica ch . W a rto sp o jrz e ć w stecz i ze b ra ć ca ło ro cz n y do­ ro b ek a rty s ty c z n y , p odzielić się nim z n aszy m i k o leg am i w c a łe j Polsce, szczególnie z c z y te ln ik a m i m ie się cz n ik a „ T e a tr L udow y", k tó ry m dobro- p ra c te a tr a ln y c h szczególnie le ży n a sercu.

M iasto nasze do ro k u 1928 nie m iało w sw oich m u ra c h a n i je d n eg o stałego zespołu te a tra ln e g o . D o ry w c ze p rz e d sta w ie n ia , u rz ą d z a n e p rze z ró żn e sto w a rz y sz e n ia zaw odow e, p o zo staw ia ły w iele do życzenia, b ąd ź to>

(14)

114 PRACA W ZESPOŁACH Nr 6

poci w zględem a rty sty c z n y m , b ąd ź d o b o ru sztu k i. K res te m u położył T e a tr L udow y, s ta w ia ją c sobie za z a d a n ie p o d n ie sie n ie poziom u a r t y ­ sty c z n e g o p rz e d sta w ie ń p rze z o d p o w ied n i d o b ó r r e p e rtu a ru , należy te p rz y g o to w a n ie am ato ró w , oraz o d p o w ied n ie u rz ą d z e n ie sceny.

T e a tr L udow y w C h o jn ic a c h rozpoczął sw o ją d z iała ln o ść w bardzo cię ż k ic h w a ru n k a c h . Scena, k tó r ą ro z p o rz ą d z a ł od p o czątk u , b y ła bez ja k ic h k o lw ie k d e k o ra c y j, m ożliw y ch do u ż y tk u . A m ato rz y , choć ch ętn i i n a w szy stk o gotowi, bez e le m e n ta rn y c h w iadom ości scenicznych.

Je d n em u i d ru g ie m u p o tra fił za ra d z ić k ie ro w n ik i tw ó rc a T e a tru L udow ego w C h o jn ica ch , p. K lem ens D erc, a n g a ż u ją c do w sp ó łp ra c y a rt. m a la rz a p. B ożuchow skiego z P o zn an ia, k tó ry sp o rzą d ził k ilk a cle- k o ra c y j.

Z aznaczyć n ależ y , że p. D erc zo rg a n izo w ał k u rs d ra m a ty c z n y dla w szy stk ich członków T e a tr u L udow ego w liczbie 30-stu osób. K u rs te n tr w a ł 2 m iesiące.

W y k ła d y te o re ty c z n e p ro w a d z ili b e z in te re so w n ie prof. tu t. g im ­ n a z ju m pp. D r. S u łk o w sk i i D r. S ankiew icz, zaś ćw iczenia p r a k ty c z n e p. D erc. G odzin w y k ła d o w y c h tygod n io w o sześć. Jeżeli o b ecnie to p r z y ­ taczam , to z tego pow odu, że w łaśn ie te n k ro k , p o czy n io n y p rze z p. D er- ca, p rz y c z y n ił się n a jb a r d z ie j do ro z w o ju naszego te a tr u i do je g o o b e c n e j p otęgi. Jeżeli w eźm iem y pod uw agę, że T e a tr L u d o w y n ie p o ­ s ia d a ł ża d n y c h funduszów , k tó re m ib y m ógł ro zp o rząd zać, to tern w ię­ c e j n a le ż y u zn a ć w y tęż o n ą p ra c ę i d o b rą in ic ja ty w ę p. D erca , k tó ry w d o d a tk u p ie rw sz e za p o trz e b o w a n ia pokryw m ł w łasn y m fu n d u szem P iszę to, ja k o n ao c zn y św ia d e k w szystkiego.

A k c ję o rg a n iz a c y jn ą rozpoczęto ju ż w g ru d n iu 1927 r., ale p ie rw ­ sz e p rz e d sta w ie n ie o d było się d o p ie ro po k o m p le tn y m rem o n cie sceny i od p o w ied n iem p rzy g o to w a n iu zespołu, co trw a ło pięć m iesięcy. W ty m to o k re sie p rzy g o to w a n o p ię k n y d ra m a t L u c ja n a R y d la „Z aczarow ane Koło" i w y staw io n o go w d n iu o tw a rc ia t a t r a 21 k w ie tn ia 1928 r. P rz e d ­ sta w ie n ie to w y p ad ło n a d sp o d z ie w a n ie i obudziło ogólne zad o w o len ie w śró d m iejscow ego o b y w a te lstw a , a n a w e t w śró d tych, k tó rz y d o tąd po­ b ła żliw ie i n a w e t w rogo b y li d la te a tr u usposobieni. T e a tr L u d o w y w k ro ­ c z y ł n a re a ln e to ry , d a ją c rów n o cześn ie do zro zu m ien ia, że p o sia d a p r a ­ wo o b y w a te lstw a w n aszy m grodzie. T e a tr ro z w ija ł się pom yślnie, a p rz e d sta w ie n ia ciesz y ły się d o sk o n a ły m do b o rem sz tu k i i a m ato ró w oraz n a d z w y c z a jn ą o p in ją publiczności, k tó ra zaw sze do p isy w ała. D alsze sz tu k i, k tó r e p o ja w iły się n a d esk a c h naszego te a tr u , b y ły n a s tę p u ją c e . „Jesienin", „S w aty", „K rólow a p rze d m ieścia ", „W erb el dom ow y", „O jco w izna", a ostatn io , w czasie w ielk ieg o postu, s z tu k a a le g o ry c z n a „ T a je m ­ n ic a m szy św ię tej". N ie b ęd ę o p isy w a ł w y k o n a n ia poszczególnych sztuk, w spom nę ty lk o , że k a ż d a z w y m ie n io n y ch o trz y m a ła now e d e k o ra c j i u rz ą d z e n ie sceniczne, co w ielce p rz y c z y n iło się w osiąg n ięciu pow o­ d ze n ia , o raz pom nożyło naszą sk ła d n ic ę d e k o ra c y j. Zespół a m a to rsk i k tó r y p ra w ie w k a ż d e j sztuce b y ł cz y n n y w kom plecie, dochodzi do co­ ra z to le p szy c h re z u lta tó w a rty sty c z n y c h , p r a c u ją c n ad sobą z w ielk iem za p a łe m i p ośw ięceniem .

I tu t a j u w y d a tn ia się znów c h a r a k te ry s ty c z n y szczegół, że aczkoi w ie k k ie ro w n ic tw o często się zm ienia, duch. m yśl p rz e w o d n ia p o z o s ta je

(15)

Nr. 6 PRACA W ZESPOŁACH 115

od p o cz ątk u n ie zm ien n a . C e le i za d an ia, n a k re ś lo n e p rze z pierw szego- k ie ro w n ik a i tw ó rcę te a tr u naszego, p rz e ch o d zą n a n astępców .

Z aznaczam p rz y te m , że w ch w ili w łaśn ie n ajle p sz e g o ro zw o ju p p rz e trw a n iu n a jc ię ż sz y c h chw il, zw ią za n y ch z o rg a n iz a c ją , po w a lc e z n ie d o sta tk ie m finansow ym , opuszcza nas p. D erc, odchodząc do Zwiąż ku T e a tró w L udo w y ch w W arszaw ie. K iero w n ictw o te a tr u o d d a je in ­ sp e k to ro w i szkol. p. G ro ch o w sk iem u , k tó r y p o w ie rz y ł r e ż y s e r ję p. C z a j­ k ow skiem u. P. C z a jk o w sk i ta k ż e w k ró tc e opuszcza C h o jn ice, r e ż y s e r ię o b ją ł p. Z y g m u n t R ap ack i, k tó r y p rz y w sp ó łp ra c y i pom ocy d o b ry ch sił a m a to rsk ic h , p ro w a d z i p ra c ę d o b rze i w y trw a le .

P oza w y stę p a m i i p ró b a m i Z arząd T e a tru u rz ą d z a d la czło n k ó w w iec zo rk i to w a rz y sk ie , gdzie p rz y c z a rn e j k aw ie i m iłe j p o g ad a n ce sp ę­ d z a ją w esołe chw ile, g w arzą c n a te m a t d a lsz e j p ra c y i o m in io n y ch t r u ­ dach. k tó re po p o k o n a n iu ich s ta ją się m iłem i i serdecznem i.

D użo zaw dzięcza T e a tr L udow y W y d ziało w i P o w iato w em u w C h o j­ n ic ac h i S taro stw u K ra jo w e m u w T o ru n iu p rze z o trz y m a n ie zapom óg, co p rz y c z y n ia się w ielce do p o d n ie sie n ia poziom u arty sty c z n e g o , ja k rów n ież d a je m ożność w y je ż d ż a n ia do ok o liczn y ch w si i m ia st z p rz e d ­ sta w ien iam i, a tern sam em k rz e w ie n ia p o ls k ie j m ow y i p o lsk ie j sztuki. R e a su m u ją c nasz ro czn y d o ro b e k a r ty s ty c z n y ch o ćb y w sk ro m n y c h ram a ch , p rzy c h o d zim y do w niosku, że T e a tr L udow y w C h o jn ica ch je s t dziś p o w aż n ą p la c ó w k ą k u ltu r y lu d o w e j n a K aszubach, sto ją c ą n a s tra ży p olskiego d u c h a śród m iejscow ego o b y w ate lstw a .

K. S. ( P o d p o w i e d z R e d a k c j i : C ieszy m y się z serca, ze c h o jn ic k i T e a tr L u d o w y ta k d o b rze się ro zw ija , ży czy m y d zieln y m K a­ szubom j a k n a jp ię k n ie js z y c h ow oców i n a p rzyszłość, a p rz y sposobno­ ści b a rd z o gorąco p o le ca m y u rz ą d z a n ie od czasu do czasu w idow isk, o p a rty c h n a ży ciu K aszubów , albo w ieczo rn ic k aszu b sk ich , w m ie jsc o ­ w e j gw arze, ze śp iew am i i ta ń ca m i k aszu b sk ie m i. N iech obok p rz e d ­ sta w ie ń o g ó lnopolskich o d b y w a ją się w C h o jn ic a c h i ta k ie w id o w isk a osobliw e, ta m te jsz e , czysto k aszu b sk ie ).

KÓŁKO D RAM ATYCZNE W M A RKA CH (POW . WARSZAWSKI) Z ałożone w sty c zn iu 1926 r. K ółko D ra m a ty c z n e w M a rk a c h p r z y ­ ję ło za cel u fu n d o w a n ie b ib ljo te k i p u b lic z n e j n a sw ym te re n ie . C el te n z ca łą k o n se k w e n c ją re a liz u je . P o siad a ju ż w sw ej b ib ljo te c e p rzeszło 2 ty sią c e tom ów dzieł n a u k o w y c h i b e le try sty c z n y c h . K rzew i w te n spo­ sób c z y te ln ic tw o i ośw iatę. P o siad a w łasn ą acz n ie w ie lk ą św ietlicę, ła ­ d n ie u rz ą d z o n ą z a p a r a te m r a d jo w y m i głośnikiem . Ś w ietlica ta m ieści się w b u d y n k u w y n a ję ty m p rze z gm inę M arki, k tó ra , o c e n ia ją c p ra c ę o rg a n iz a c ji, d a je b e z in te re so w n ie lo k a l n a b ib ljo te k ę . W sty c zn iu r. 1927

m ie jsc o w y ks. proboszcz d o k o n a ł p o św ię ce n ia i u ro cz y steg o o tw a rc ia b ib ljo te k i. D zień te n uczciło K ółko u ro c z y stą a k a d e m ją .

N ieo d łączn ie z w y ż e j w y m ie n io n y m celem , Kółko, u rz ą d z a ją c p rz e d sta w ie n ia , szerzyło i sz erzy k u ltu r ę ze sceny. C el ten coraz b a r ­ d ziej w y su w a się n a p ie rw sz e m iejsce. Od zało ż en ia u rz ą d z iło K ółko w M a rk a c h i P u ste ln ik u , gdzie p o sia d a scen y w szkole, 65 p rz e d sta w ie ń . G ra n o n a s tę p u ją c e sz tu k i: „ B e rn a d e tta ”, „M a jste r i c z e la d n ik ”, ..Chłopi

(16)

116 PR A C A W ZESPO ŁA CH Nr. 6

a r y s to k ra c i" , „W e rb e l dom ow y , „A by h a n d e l szedł , „W g orę se rc a , „B łażek o p ę ta n y " , „D z iesiąty P aw ilo n ", C o n siliu m fa c u lta tis", „Sublo- k a to rk a " , „S zopka P o lsk a", „Jase łk a " , „Ś m ierć O k rz ei", „G w iazd a Sy- b e r ji" , „Noc w B elw ed erze", „H a n u sia K ro ż ań sk a ", „ G u b e rn a to r i T ro c ­ ki", „W ięzień M ag d eb u rg a", „Z a rę cz y n y pod k u la m i", „P o sa żn a je d y ­ n ac zk a ", „R e d u ta n a p o d d aszu " i „L e g jo n iśc i6. O bchodzono rów n ież u r o ­ czyście św ię ta n aro d o w e : 3-go M a ja i D ziesięcio lecia N iepo d leg ło ści P o l­ ski, u rz ą d z a ją c a k a d e m je , n a k tó re s k ła d a ły się p rze m ó w ien ia , śpiew y c h ó r a ln e o raz okolicznościow e p rz e d sta w ie n ia .

D e k o ra c je u rz ą d z a K ółko sam o, d zięk i zdolnościom m a la rsk im je d nego ze sw ych członków . K ółko p rze ż y w a ło tr u d n e m o m e n ty w a lk w e ­ w n ę trz n y c h , gdyż sta ra n o się zep ch n ą ć je n a to r y p o lity czn e. Z w a rtr je d n a k p o sta w a członków n ie pozw oliła zaćm ić sobie w y tk n ię te g o celu, a m ianow icie, iż słu ży sztuce i dziś o p a rłsz y się o Z w iązek T e a tró w L u ­ dow ych w W arszaw ie, liczy n a je g o pom oc w z a k re sie w ied z y i sz tu k i te a tr a ln e j.

M ieczysław G ra b o w sk i GAĆ (W OJ. LW OW SK IE)

Życie ja k o ś p rę d k o i m iło p ły n ie , gdy człow iek ż y je w g rom adzie zw ią zk o w e j, w k tó r e j te życie w re i now e p rz y n o si w arto ści. To tez u n as ino cięgiem m yślim y, ja k ą b y tu „ ś tu k ę z głow y" n a ja k ą u r o c z y ­ stość odeg rać. Z ak o szto w aliśm y sam o ro d n eg o te a tr u , a te ra z a n i rusz go z g ro m a d y w ygnać. L u d zie się z a c h w y c a ją ty m sw o jsk im te a tre m . N a -Gody o d e g ra liśm y ta k ą sa m o ro d n ą „śtu k ę", o p a rtą n a le g en d z ie o d w u ­

n a s tu m iesiącach, k tó r a m ię d zy s ta ry m i k rą ż y ła . P o stan o w iliśm y j ą w y ­ k o rz y sta ć . W ięc one le g e n d a rn e m iesiące w p ro w a d ziliśm y n a scenę, a n a ro d z iły się, j a k n a o n e j górze z a k lę te j. P rz y te m w y ty k a ły w ad y i b łę d y w siow em u ludow i, ch w a ląc m łodych, że się o rg a n iz u ją w K ołach, ze w ó d k i n ie p iją , m n ie j p rze z to p rz e k le ń s tw a i zła n a wsi.

N a św ię ta W ielk a n o cn e o d e g ra liśm y „U p a m ię tan ie", sztu k ę, o sn u tą n a tle ży cia m ło d zieży k o ło w ej i k o m e d ję „z głow y".. N a 3-go M aja p rz y g o to w u je m y coś jeszcze now ego, m a m y n a d z ie ję , że n am w y p a d n ie n ie n a jg o rz e j. W ięc G rom ado Zw iązkow a, w róć się k u słońcu, tw ó rz g ro ­ m a d n ie te a tr ludow y, ow iany7 tw ó rcz ą in ic ja ty w ą , w y śp ie w a n y n a sw o j­ s k ą n u tę , a p rze z to sta n ie m y się p ra w d z iw y m i sy n a m i wsi, w ychow any7- m i w r o d z in n e j k u ltu rz e , w nosząc j ą w żynie całego n aro d u .

F ra n c isz e k F o łta „W IECZORNICA KASZUBSKA" W GIM NAZJUM ŚW. W O JCIECHA

W W ARSZAW IE

Kółko T eatralne uczniów postanowiło urządzić cały cykl wieczornic regionalnych, któreby były niejako widowiskową nauką o Polsce ludowej Zaczęto od Kaszubów, Mianowicie p. W ędrychowska, nauczycielka z W ejhe­ rowa, opracow ała wieczornicę ze szczegółowym programem. Najpierw krótki odczyt inform ujący o Kaszubach, ich kulturze, mowie i zwyczajach. N astęp­ nie chór pieśni kaszubskich, deklam acje wierszy kaszubskich poetów i opo­ w iadanie bajek rybackich. Potem inscenizacja w yjątku z poematu

(17)

Derdów-Nr. 6 PRACA W ZESPOŁACH 117

skiego „O Panu Czorlińscim". Drugą połowę wieczornicy wypełnił obrazek dram atyczny układu p, W ędrychowskiej p. t. „Z dawnej przeszłości Kaszub‘‘, a którego treścią były zwyczaje swadziebne z bardzo ładnemi tańcami ka- szubskiemi jak „koseter", „szewc", „szeperczyk‘‘.

N adto trzeba nadmienić, że p. W ędrychow ska sama reżyserowała i przygotow ała wszystkie kostjum y według wzorów oryginalnych (sprawił je Związek Teatrów Ludowych). W ieczornica była udatna, podobała się wszy­

stkim, a niektóre momenty były nawet wzruszające. P raca to była trudna, bo niełatw o było młodzieży warszawskiej opanować gwarę kaszubską. Prócz p. W ędrychowskiej pomagał przy wymowie także p. Derc, rodowity przecie Kaszuba,

Myśl wieczornic regjonalnych bardzo piękna, udana wieczornica k a­ szubska budzi nadzieję, że będzie ich więcej i że te m aterjały znaleźć się powinny w wydaniu książkowem.

Uczestnik M O N IA K I (POW . JANOW SKI)

N asze Koło M łodzieży w sp ó ln ie ze S tra ż ą O g niow ą o d eg ra ło sztuki ^teatralne: „ F lisac y " i „N ag ro d zo n a dzielność". U dało nam się p rz e d sta w ie n ie dość dobrze, a to d zięk i pom ocy p. K ępińskiego, k ie ro w n ik a szko ły . C z y sty zy sk w kw ocie 96 zł. p rze z n a c z y liśm y n a w y ja z d do P o zn an ia n a W ystaw ę.

S tan isław T ra c z y k „ŚW IĘCO N E" W KARCZM ISK ACH (POW . PUŁAW SKI)

W d n iu 1 k w ie tn ia u rzą d ziło Koło M łodzieży u ro czy sto ść „Święco­ nego", n a k tó r e j b y li o becni członkow ie K oła i z a p ro sze n i goście. U ro ­ cz y sto ść w y p a d ła dość dobrze, n ie ty lk o d zięk i p ra c y K om itetu, ale i dzię­

(18)

118 PRACA W ZESPOŁACH Nr. 6

k i n aszy m ko leżan k o m , k tó re n am p rz y g o to w a ły sm aczne b a b y i ciasta. R ozpoczął u ro cz y sto ść kol. p re z e s ży c ze n ia m i „W esołego A lle lu ja ", n a ­ stę p n ie w zniesiono o k rz y k n a cześć i po m y śln o ść K oła. Po uczcie w szy ­ scy m ężczyźni o trz y m a li n ie sp o d z ia n k i w p o sta ci p rz e ślic z n y c h p isa n ek , p rz y g o to w a n y c h p rze z k o le ża n k i. K o leż an k i o trz y m a ły za to od kolegów u p o m in k i w p o sta ci „lejo sa". P o tem o d b y ły się w esołe ta ń c e i p rz e d s ta ­ w ien ie dw óch sz tu cz ek : „Ł obzow ianie" i „ J a k K asa S tefcz y k a u ra to w a ła życie". Po p rz e d sta w ie n iu z a b a w a ta n e c z n a do ra n a , a że to b y ł dzień p rze rw sz eg o k w ie tn ia , w ięc rob io n o z te j o k a z ji ró żn e n ie sp o d zian k i, co dodało w szy stk im n a d z w y c z a jn e g o h u m o ru .

Ja n K u re k PŁA W SK IE (W OJ. N OW O G RÓDZK IE)

Koło M łodzieży w P ław sk ic h p o w stało w listo p ad z ie ro k u zeszłeg e i u tw o rz y ło z a ra z na p o c z ą tk u S ek c ję T e a tra ln ą . U rz ąd z iliśm y d o tą d 4 p rz e d sta w ie n ia , a m ian o w icie: „Jaśk o w e zam y sły ", „P rzem ó w iła", „K iliń sk i" i „C ud listo p ad o w y ". Po k aż d em p rz e d sta w ie n iu o d b y ła się zabaw a.

F ra n c isz e k M isztal KREM PACHY (PODHALE)

D zień 3-go M a ja o bchodziliśm y u n as b a rd z o uroczyście. N a jp ie rw ran o w czas o rk ie s tra o d e g ra ła n a p o b u d k ę szereg p ie śn i n aro d o w y ch . P o tem o godzinie 9 -te j o d było się n abożeństw o, n a k tó re m śp ie w a ła m ło ­ dzież sz k o ln a i g ra ła o rk ie s tra . W ieczorem o godz. 7-m ej o d b y ła się w sali sz k o ln e j u ro c z y sta A kadem ja , n a k tó r e j p ro g ra m zło ży ły się d e k la m a ­ cje, śpiew i m u z y k a, dw ie sztu czk i p. t. „T rzeci M aj" i '„ N a m u zy ce", o raz k ilk a p rzem ów ień. W szyscy z zad o w o len iem ro zeszli się do domów.

Je d en z u czestn ik ó w RABA WYŻNA (PODHALE)

O d b y ł się w n a s z e j w si obchód 3-go M aja, u rz ą d z o n y p rze z c a łą p a ra fję , z u d ziałe m szkół i sto w a rz y sze ń . N ja p ie rw ra n o o 6 -te j o d e g ra ła o rk ie s tra p o b u d k ę, chodząc po c a łe j wsi. 0 9 -te j n ab o ż eń stw o z k a z a ­ niem , a p otem p rz e d kościołem p ię k n e p rze m ó w ien ie p. L o ren za. P o p rze m ó w ien iu o d b y ł się pochód p rz e d szkołę, gdzie dzieci oddekłam ow a- ły okolicznościow e w iersz e i o d śp ie w ały p ie śn i p a trjo ty c z n e .

PRZEDM IEŚCIE BLIŻSZE P O D W ARSZAW Ą

C hociaż ju ż sporo czasu u p ły n ę ło , k ie d y u rz ą d z iliśm y p rz e d s ta ­ w ienie, to je d n a k w m y śl p rz y sło w ia „L e p iej późno, niż w cale", po­ sta n o w iłe m n a p isa ć o ży ciu tu te jsz e g o te a tr u . S p ra w o z d an ie m o je n ie b ęd zie d o ty c zy ć w y łąc zn ie o sta tn ie g o p rz e d sta w ie n ia ,ale całego sze­

regu, począw szy od pierw szego.

P ie rw sz e p rz e d sta w ie n ie o d e g ra n e zostało w 1920 r., d zięk i s ta ­ ran io m p. KI. M iłkow skiego, N a c z e ln ik a S tra ż y P o ż a rn e j w P rzedm . Bliższem . P o n iew aż b y ł to p o czątek , n a p o ty k a n o n a w ie lk ie tru d n o ści, k tó re d zięk i zdolnościom p. M iłkow skiego po k o n an o . I ta k w niew

(19)

iel-Nr. 6 PR A C A W ZESPO ŁA CH 119

k ic h od stęp ach czasu o d eg ra n o p a r ę sztu czek ja k : „C h ło p i a r y s to k r a c i41, „K a jcio 11, „P an G r a jc a r e k idzie w k u rn y 11, „K rzyw da n a g ro d z o n a 11 N a sta ła chw ilo w a p rz e rw a .

P ó ź n ie j z chw ilą z o rg a n izo w an ia Koła M łodzieży W ie js k ie j w P rzedm . Bliższem, t .j. od lu te g o 1923 r„ n a s tę p u je now a e r a w życiu naszego te a tr u . O rg a n iz a to ra m i K oła b y ła m ie jsc o w a m łodzież sz k o ln a (S em inarzyści w Solcu n a d W isłą), p e łn a z a p a łu i sił do p ra c y spo łe cz n ej, n a d a w a ła k ie ru n e k K ołu i trz y m a ła r ę k ę na p u lsie ży cia o rg a ­ n iz ac ji. U tw o rz o n a w K ole s e k c ja te a tr a ln a p oczątkow o pod m ojem k iero w n ictw em z a ję ła się u rzą d zen iem p rz e d sta w ie n ia . S ztuczki w y ­ b ra n o dość ła tw e i lu d o w e „ P iln u j sw ego11 i „Za u n itó w 11. S ztu czk i te o p rac o w a n o dość sta ra n n ie , o d eg ra n o n a nieszczęście n ie u nas, ale w są sie d n ie j w iosce P rzed m . D alszem . S ztuczki p o w tó rzy liśm y w L ip ­ sku (nad W isłą) i O p alu Lub.

P o n iew aż n ad sze d ł ro k szkolny, m łodzież m u siała z konieczności p ra c ę porzucić. D o p iero w 1925 r. n anow o zo rg a n izo w ałem zespół i o d eg ra n o : „Żyda w b ec zc e11 i „ J e sie n ią 11, ja k o tern pisa łe m w „ T e atrz e L u d o w y m 11 w 1926 r.

U k ończyw szy se m in a rju m , poszedłem n a n ow y p o s te ru n e k p rac y . Po m n ie k o n tu n o u w a ł p ra c ę te a tr a ln ą kol. Ja n G órski. D zięki je g o sta ra n io m o d eg ra n o w g ru d n iu 1925 r. „G rzm ią pod S toczkiem a r m a ty ”, „Za s z ta n d a re m 11 i „ F o to g ra fję J ę d ru s ia 11. W czasie św ią t w iełk an o c n y c h w 1926 r. o d eg ra n o „ P io ru n e m 11 i „ R ed u ta n a p o d d aszu 11. W m a ju m ieliśm y gościn n y w y stę p am ato ró w z S adkow a, k tó rz y o d e g ra li „M ły­ n a rz a i k o m in ia rz a 11. W s ie rp n iu tego ro k u o d eg ra n o „C arsk ic h b o h a te ­ ró w 11 i „Ś w it11. W k w ie tn iu 1927 r. „A by h an d e l sz ed ł11. Zaś w w a­ k a c je z m o je j in ic ja ty w y o d eg ra n o „Na w ę d k ę 11 i „R o ztrz ep a n ą Ka- z iu n ię 11.

W ty m ro k u o d eg ra n o „ C ra p a n ie z ro z k a z u 11 i „U liczn ik a w a r ­ szaw sk ieg o 11. Jeżeli chodzi o ogólne w ra że n ie, to b y ło zu p e łn ie dobre, o czem m oże św iadczyć, że a k to rz y zostali ob rzu cen i k w iatam i, a p u ­ bliczność w y ra ż a ła sw o je zad o w o len ie p rze z rzę siste o k la sk i. N ap raw d ę d o zn a w aliśm y rad o śc i i chęci do d a lsz e j p ra c y w tym k ie ru n k u . C h o ­ ciaż m u sieliśm y się tęgo n a p ra c o w a ć p rz y u rz ą d z e n iu sceny, k tó rą % tr z e b a b y ło p rz e ro b ić , gdyż w rem izie zrobiono podłogę i scena b y ła b y za n isk a , to je d n a k tego nie ż a łu je m y . S zkoda, że n ie m ożna było zro b ić podłogi i pod sceną, d a ło b y nam to m ożność u rz ą d z e n ia sceny sta łe j.

M uszę zaznaczyć, że zespół b y ł w w iększej części ze sta ry c h a k ­ torów , d la teg o p rz y g o to w a n ie trw a ło zaled w ie 2 ty g o d n ie , p rze św iad czony je ste m , że długo tr w a ją c e p rz y g o to w a n ie zn iech ęca a k to ró w i o sła b ia zapał. Je d n a k d w u ty g o d n io w y te rm in je s t b ezw zg lę d n ie ze m ały.

R obiąc ogólne ze sta w ien ie b ila n su w sp ó ln e j p ra c y n a s z e j w d zie­ d zin ie te a tru , m uszę p o d k reślić, że c a ły p ęd p ra c y z a le ży od od p o w ied ­ niego k ie ro w n ic tw a. Je że li chodzi o w p ły w te a tr u n a ludzi, to je d n a k m o żn a b y ło zauw ażyć, że lu d n o ść co raz b a r d z ie j in te r e s u je się te a ­ trem , z a p e łn ia ją c szczupłą rem izę po b rzegi. K iedy k sią ż k a nie tr a f ia ta k gęsto pod strzech ę, to te a tr p rze z żyw e słow o m oże zd ziałać b ard z o

(20)

120____________ PR A C A W ZESPO ŁA CH _____________ Nr, 6

w iele. L udzi c h ę tn y c h ,'i n a w e t b a rd z o zd o ln y ch w ty m k ie ru n k u m ie­ liśm y i m am y. C hociaż zespół n a s z n ie je s t sta ły m i nie je ste śm y zo r­ g an izo w an i w Koło T e a tra ln e , to je d n a k w te j d zied z in ie zro b iliśm y w iele. N ie m ożem y je d n a k ta k sam opas iść d o la ej, m u sim y się z o rg a ­ nizow ać w Kolo i p rz y pom ocy Z w iązku T e a tró w L udo w y ch p odnieść naszą scenę n a w yższy poziom . T rz e b a b y zd o ln ie jsz e je d n o s tk i w y b ra ć i ty c h p rze z o d p o w ied n i k u rs p rzeszkolić.

H ero n im P ę k a la G RONKÓW (PODHALE)

Św ięto 3-go M a ja o b chodziliśm y b a rd z o uroczyście, d zięk i s t a r a ­ niom tu te jsz e g o n au c zy c ie lstw a. U roczystość o d b y ła się w szkole. Po d o sk o n a łem p rze m ó w ien iu p. n a u c z y c ie lk i o d e g ra ła m łodzież sztu czk ę p. t. „5-ci M aja". G ra n o b ard z o dobrze, p rz y g lą d a liśm y się w idow isku z zaciek a w ien ie m . Śpiew y i d e k la m a c je z a k o ń cz y ły n asz obchód.

U czestn iczk a ZUBSUCHE (PODHALE)

N a sta ł p ię k n y słoneczny p o ra n e k 5-go m a ja . W czas ran o zbu d ziła n as tr ą b k a i o r k ie s tra g ó ra lsk a i zg ro m a d ziliśm y się p rze d szkołą. O 9-ej odbyło się n abożeństw o. W kościele zg ro m a d ziła się m łodzież szk o ln a z ch o rą g iew k am i, S to w arzy sz en ie M łodzieży oraz R ada G m inna. Po m szy i k a z a n iu odśp iew an o „Te D e u m “ i „Boże coś P o lsk ę “, poczem ru s z y li­ śm y w pochodzie pod k rz y ż niepodległości, gdzie w y słu c h aliśm y p r z e ­ m ów ień, d e k la m a c y j i m u zy k i. N astę p n ie w sali sz k o ln ej o d b y ł się po ra n e k u rz ą d z o n y s ta ra n ie m n a u c zy c ie lk i, St. O g ielan k i. Z ak o ń czy ła u r o ­ czystość A k ad e m ja S to w arzy sz en ia M łodzieży Ż eńskiej.

R a d n y gm in n y ZALAS (W OJ. KRAKOW SKIE)

W ciąg u ro k u 1928 u rzą d z iło n asze Koło M łodzieży k ilk a p r z e d s ta ­ w ień, ja k : „K ościuszko pod R acław icam i", „Żyd w beczce", „ B e r n a ­ d e tta " , „ L u s tra c ja u p a n a w ó jta ". W o p rac o w a n iu „K rólow ą p rz e d m ie ­ ścia". U rz ąd z iliśm y ta k ż e k ilk a zab aw i m a m y ch ó r m ieszan y . D n ia 4-go g ru d n ia o b chodziliśm y u ro czy sto ść dziesięciolecia niepodległości.

F e lik s ś lu s a rc z y k

T r e ś ć . Kaszubsko-pomorska mowa, A leksander Majkowski. — Bogactwa artystyczne ziemi kaszubskiej, Klemens Derc, — Opowieść o trzech wędrow- czykach, — Pieśń kaszubska (frantówka), — T eatry ludowe na Kaszubach, Klemens Derc.—Ochrona swojszczyzny na Podhalu, Z.—P raca w zespołach.

P R E N U M E R A T A za ca ły ro k w y n o s i ...5 zł. „TEA TRU L U D O W EG O " za p ó łro cze ...2% zł.

R oczniki z p o p rz e d n ic h la t po . . 5 zł. R e d a k to r: J ę d rz e j C ie rn ia k . — W y d a w ca : Z w iązek T e a tró w L ud o w y ch „ D ru k a rn ia S tołeczna", G. K ryzel, W arszaw a, W olska 16. Tel. 88 - 6?

Cytaty

Powiązane dokumenty

postacie:

tralne, poruszające zagadnienia w ażne dla każdego teatru, czasopisma ogólne, zajm ujące się omawianiem różnych spraw aktualnych, oraz wiejskie, poruszające w

Głównym przeglądem studenckich zespołów teatral- nych w Polsce są od kilku lat KONFRONTACJE MŁO- DEGO TEATRU, organizowane przez lubelskie środo- wisko akademickie..

żać pilnie na wszystko, co się dzieje na scenie, gdyż często od przytomności umysłu suflera zależy ratowanie całego przedstawienia, powikłanego przez nieuwagę,

pujemy do tzw. Na kawałku papieru reżyser szkicuje plan sytuacyjny, zaznaczywszy za pomocą sobie tylko znanych znaków odpowiednie meble, potrzebne do akcji. Próba odbywa się

żyserskich i inscenizatorskich, znajdujących się w posiadaniu Związku, ochrony interesów i uprawnień stowarzyszenia w zakresie teatru ludowego na terenie władz i instytucji,

dzież świetlicowa uczy się nie tylko patrzeć na sztukę, ale również nabiera przedświadczenia, że przez owo zetknięcie się ze sztuką człowiek staje się szlachetniejszym..

Zajrzyjmy za granicę do naszych sąsiadów, a przekonamy się, że formy teatralne w pracy kulturalno-oświatowej znajdują się tam nie tylko w miejscach po temu przeznaczonych,