• Nie Znaleziono Wyników

Kontakty J. S. Bandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kontakty J. S. Bandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi"

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

R ysza rd E rg eto w ski, A d a m S k u ra (Wrocław)

K O N TA K TY J . S. BA N D TK IEG O Z UCZONYM I C ZESK IM I I SŁO W ACK IM I

l .

Je d n y m z pierw szych autorów , k tó ry zw rócił uw agę n a polsko-czes­ k ie pow iązania w n auce i lite ra tu rz e , był E dm und Chojecki. W sw ej p u b lik a c ji z 1847 r. pt. Czech ja i C zechow ie p r z y k o ń cu p ierw sze j po­ ło w y X IX -g o stulecia w skazy w ał na te relacje, ale w sposób ogólnikow y, pośw ięcając p rz y ty m w ięcej m iejsca spraw om litera c k im niż naukow ym . Obok tak ich postaci, jak L inde, Ossoliński, W oronicz, B rodziński, C hodo­ w iecki, czy Rakow iecki, osoba B andtkiego zasługiw ała n a szczególne w y ­ eksponow anie. Tym czasem C hojecki zupełnie go pom in ął przem ilczając w sw ych rozw ażaniach rolę, jak ą k rak o w sk i uczony o d e g ra ł w rozw o ju czeskiej i słow ackiej n a u k i 1.

Po w y stąp ien iu C hojeckiego przez długie la ta n ik t nie podejm ow ał polsko-czeskiej te m a ty k i w ta k o b szern ym kontekście. D opiero w 1905 r. pow rócił do n iej W ołodym ir F ran cev . W ydał on korespondencję V aclava H an ki, m iędzy in n y m i z J . S. B an d tk iem o raz e p isto la rn ą spuściznę J o - sefa D obrovskiego, k tó ra rów nież o b jęła w ym ianę listów z polskim uczo­ nym . F ra n c e v w y k o rzy stał w pełn i w te j edycji ręk o p iśm ien n y m a te ria ł pió ra ob y d w u uczonych poprzedzając go o bszern ym w stępem , w k tó ry m u k azał sy lw etk i respondentów . P rzytoczone listy o p a trz y ł w ydaw ca zw ięzłym i i rzeczow ym i przypisam i. N ależy jed n a k zaznaczyć, że F ra n c e v w objaśnieniach w stęp n y ch do korespo n den cji w y m ien ian ej pom iędzy D obrovskim a B an d tk iem — nie w yszedł poza m a te ria ł do starczony przez n ią sam ą. Zdecydow ało to o tym , że nie została odzw ierciedlona psy ch o­

1 E. C h o j e c k i : Czechja i Czechowie przy końcu pierwszej połowy XIX-go stulecia. Berlin 1847 s. 170.

(3)

logiczna złożoność obydw u postaci i nie zostały też w p e łn i uk azan e w yniki ich p raco w ity ch b ad ań 2.

T rzecia p u b lik acja F ra n ce v a w ty m zakresie dotyczyła początków polskiego słow ianoznaw stw a. Z ostała ona bogato u d o k u m en tow an a ró w ­

nież listam i w y m ien ian y m i przez polskiego uczonego z czeskim i slaw is- t a m i 3.

Nową falę zain tereso w ań polsko-czeskim pograniczem przyniosło od­ zyskanie polityczn ej niezaw isłości przez sąsiadujące ze sobą narody. U ka­ zała się w ów czas p rac a Zofii K la rn e ró w n y pośw ięcona polskiem u sło- w ianoznaw stw u. N a k a rta c h te j książki z n a jd u jem y ty lk o k ró tk ą w zm ian­ kę o k o n tak ta ch B andtkiego z koryfeu szam i czeskiej nauk i, o p a rtą zresz­ tą n a u sta le n ia c h F ran cev a. B rak jed n a k w p u b lik a c ji w yraźnie zaakcen­ to w an ej re la c ji m iędzy naszym h isto ry k ie m a D obrovskim , co przecież ta k w yeksponow ał p o p rzedn ik K larn eró w n y . N ato m iast zauw ażyła ona słusznie, że na rozbudow ę rozdziału o p rzed chrześcijańskiej S łow iań- szczyźnie w późniejszych ed y cjach — n ap isanych przez B andtkiego D zie­ jó w K rólestw a P olskiego w p ły n ęła atm o sfera ów czesnych bad ań p ro w a ­ dzonych głów nie przez Czechów 4.

N aczelne m iejsce w lite ra tu rz e , dotyczącej in te re su ją c e j tem a ty k i, z a j­ m u je obszerna, trzy to m o w a m o nografia M ariana Szyjkow skiego p t. Pol­ ska ućast v ćeskem n arod n im obrażeni. A uto r u k azał w n iej cało kształt polsko-czeskich stosunków , a ty m sam ym nie m ógł zajm ow ać się zbyt szczegółową analizą k o n tak tó w B andtkiego z p rzy jació łm i spoza S u d e ­ tó w i K a rp a t. N iem niej jed n ak zw iązki te uk azał w sposób bardziej u sy stem aty zo w an y niż to uczynił F ran cev . W ięcej zwłaszcza uw agi po­ św ięcił S zyjkow ski koneksjom B aandtkiego z H anką. T ra k tu je o nich rozdział, w k tó ry m n a po dstaw ie koresp on den cji i w zm ianek rozsianych w pracach obu uczonych a u to r o d tw o rzył dzieje te j in te resu jąc e j p rz y ­ jaźni. Oczywiście i w pozostałych p a rtia c h książki Szyjkow skiego jest sporo w iadom ości o B andtkiem , o jego praw dopodobnych zw iązkach z J. Ju n g m a n n e m , P. S afarlk iem , F. L. C elakovskim i o jego w p ływ ie na nich 5.

W polskiej re k a p itu la c ji swego dzieła pow rócił Szyjkow ski rów nież do k w estii w spó łpracy B andtkiego z Czecham i i Słow akam i. W zasadzie w te j 63-stronicow ej rozp raw ie nie w nosi on ju ż nic nowego do po­

2 W. A. F r a n c e v : Korrespondence Josefa Dobrovskeho <Wzajemne dopisy J. Dobrovskeho a J. S. Bandtkeho), Praha 1906; t e n ż e : Pisma k Vjaceslavu Ganke iż slavjanskich ziemiel. Warszawa 1905.

3 W. A. F r a n c e v : Polskoje slavjanovedenije końca XVIII i pervoj cetverti X IX st. Praha 1906.

4 Z. K l a r n e r ó w n a : Slowianofilstwo w literaturze polskiej lat 1800 do 1841. Warszawa 1926 s. 29, 32.

5 M. S z y j k o w s k i : Polska, ućast v ćeskem narodnim obrozeni .Praha t. 1 1931, t. 2 1935, t. 3 1946.

(4)

Kontakty J. S. Bandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi 717 p rzednich u staleń . N iem niej jest o n a w a rta p rzypom nienia, bow iem u św iadam ia polskiem u czytelnikow i polsko-czesko-słow ackie k u ltu ro w e pow iązania, szczególnie w ok resie narodow ego odrodzenia n aszych p o ­ b ratym ców 6.

N a przy to czenie zasłu g uje rów nież p o p u larn o n au k o w e s tu d iu m S zy j- kow skiego pt. P olskie pereg ryn a cje do Pragi i K a rło w y c h W arów . Od A u g u sta M ocnego do A da m a M ickiew icza. (Bydgoszcz 1936), w k tó ry m z n a jd u ją się w zm ianki o B and tk iem i osobach z nim zw iązanych.

D odatkow e uw agi o K ollarze i B an d tk iem m ożna znaleźć w szkicu Szyjkow skisgo pośw ięconym polsko-czeskiej „w zajem ności” 7. N ato m iast w rozp raw ie tegoż a u to ra pt. C zeskie odrodzenie w X I X w ie k u p ow róciła k w e stia w pływ ów B andtkiego na czeską n au k ę, w y w ie ra n y ch n a n ią za pośrednictw em D obrovskiego, Safarika i K o llara 8.

Nie w y k racza poza ogólnikow e stw ierd zen ia dotyczące te j p ro b le m a ­ ty k i, książka S tan isław a K olbuszew skiego p t. P olska a C zechy. Z a ry s zagadnień k u ltu ra ln y c h . A u to r ogran iczy ł się do przy po m n ien ia, iż is tn ia ­ ła łączność m ięd zy B andtkiem a D obrovskim , że k rak o w sk i b ib lio te ­ k a rz w spółpracow ał z w y d aw an ą p rzez czeskiego jezu itę „ S lo v an k ą” 9. W pierw szych lata ch po d ru g iej w ojnie św iatow ej obok o statn iego , trzeciego tom u w zm iankow anej p rac y Szyjkow skiego u k azała się pozyc­ ja o znacznym ciężarze gatu n ko w y m , a m ianow icie zbiorow e o p raco w a­ nie T adeusza L eh ra-S pław iń sk ieg o, K azim ierza P iw arsk iego i Z y g m u n ta W ojciechow skiego pt. Polska—C zechy. D ziesięć w ie k ó w sąsiedztw a. T ym razem postać B andtkiego i jego pow iązania z czeską o raz słow acką n a ­ u k ą zo stały p o tra k to w a n e znacznie szerzej i w yraziściej. M ówiąc o n a ro ­ dow ym od rodzen iu Czech, a u to rz y w sk azyw ali n a rolę odegran ą w ty m procesie przez Polaków , ek sponując m iędzy in n y m i znaczenie B andtkiego. Jego p rzy ja źń z D obrovskim , H anką, K o llarem i S afarikiem w y w a rła bez w ą tp ie n ia znaczny w pływ n a u g ru n to w an ie w k ręg a c h czeskich tre n d u do b ad a ń n a d rodzim ą i ogólnosłow iańską h isto rią o raz lite r a ­ tu rą . A u to rzy tego dzieła zw racali p rzy ty m u w a g ę n a k ry ty c y z m B a n d t­ kiego, k tó ry nie u legając emocjom, an i ideologicznym naciskom p o tra fił zachow ać trz e źw y sąd i ostrożność rzeteln eg o uczonego. C h a ra k te r p u ­ b lik acji trzech a u to ró w nie zezw alał je d n a k n a szczegółowe ro z trz ą s a ­ n ie ty ch zagadnień. P o p rzestali oni zatem na zasygnalizow aniu re la c ji

6 M. S z y j k o w s k i : Polski udział w czeskim odrodzeniu (Próba rekapitu- lacji). Poznań 1935 s. 30, 31, 36—38, 40, 46, 51, 62.

7 M. S z y j k o w s k i : O czesko-polskiej „wzajemności". Sprawozdanie Towa­ rzystwa Naukowego Warszawskiego. Wydział I Językoznawstwa i Historii Lite­ ratury. Warszawa 1947 R. 40 s. 22, 30, 32.

8 M. S z y j k o w s k r.Czeskie odrodzenie w X IX wieku. Łódź 1948.

9 S. Kolbuszewski: Polska a Czechy. Zarys zagadnień kulturalnych, Poznań 1939 s. 127.

(5)

m iędzy B an dtk iem a czeskim św iatem nau ki, nie w y k raczając poza u sta le n ia poprzedników 10.

Jeszcze jed n ą polską pozycją, dotyczącą tej pro b lem aty k i, jest w stęp p ió ra H e n ry k a B atow skiego do W yb o ru p ism J a n a K ollara. Z n a jd u ją się tam uw agi o k o n tak ta ch słow ackiego p isarza z B andtkiem , o w pro­ w adzeniu jego postaci do te k stu C óry S ła w y , o c y to w an iu jego stw ie r­ dzeń w szkicu O litera ckiej w zajem ności. Z agadnienia te stan ow iły jed­ n ak dla w yw odów B atow skiego m argines, toteż nie p oku sił się on o ca­ łościowe i pogłębione ich opracow anie u .

Oczywiście nie zabrakło rów nież w lite ra tu rz e czeskiej i słow ackiej pozycji, w k tó ry ch z n a jd u ją się liczne dyw agacje o p rzy ja źn i B an d tk ie- go z Czecham i i Słow akam i. A le i pośród nich nie m a opracow ania poświęconego w yłącznie tej tem atyce. T ak się rzecz m a z p u b likacjam i V. Żacka, M. K ud eiki, K. P a u la 12.

N iniejszy szkic o ko n eksjach J. S. B andtkiego z południow ym i po­ b raty m cam i został w głów nej m ierze o p a rty na jego korespondencji z nim i, na a rty k u ła c h i recenzjach o dziełach jego przyjaciół. N iestety nie do w szy stk ich czasopism , zw łaszcza niem ieckich, udało się dotrzeć. P rz y ty m zam ieszczane w n ich om ów ienia b y ły najczęściej anonim ow e i bez w y raźn y ch w skazów ek sam ych au to ró w tru d n o często ustalić, o jak ą p u b lik ację im chodzi. N iem niej jed n a k pom agają one w od tw a­ rza n iu dziejów k o n tak tó w B andtkiego z czeskim i i słow ackim i uczonym i w u jęciu kom pleksow y, co było zasadniczym założeniem niniejszego szkicu. D rugim celem , k tó ry postaw ili przed sobą jego au to rzy , to w y­ dobycie na św iatło dzienne ja k najw ięcej szczegółów z h isto rii tych po­ w iązań.

2.

K oresp ond ency jna znajom ość Jerzego S am uela B andtkiego z Josefem D obrovskim rozpoczęła się w ro k u 1810 i jest u do k u m en to w an a do dnia 21 lipca 1828 r. T ak ą bow iem d atę nosi o statn i zachow any list, list pi­ san y przez B andtkiego do ciężko już schorow anego D obroyskiego. Z na­ jomość ta została n aw iązan a z in ic ja ty w y B andtkiego. W ro k u 1808 p la ­ now ał on pobyt w P rad ze i spotkanie z D obrovskim , zam iar te n jed n ak ­ że nie pow iódł się. W m a ju 1810 r. w y k o rzy stał podróż do P rag i sw e­

14 T. Lehr-Spławiński, K. Piwarski, Z. Wojciechowski: Polska—Czechy. Dzie­ sięć wieków sąsiedztwa. Katowice—Wrocław 1947 s. 175—177, 185, 192—193, 199.

11 J. K o l l a r : Wybór pism. Oprać. H. Batowski. Wrocław 1954.

32 Nie do wszystkich czeskich i słowackich, wzmiankujących o J. S. Bandt­ kiem, publikacji udało się autorom dotrzeć.

(6)

Kontakty J. S. Bandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi 719 go p rzy ja cie la J a n a F ry d e ry k a P a ritiu s a 13 i p rze k a z ał przez niego list do D obrovskiego, w k tó ry m m .in. prosił znakom itego uczonego, aby te n u ła tw ił m łod em u w rocław sk iem u h isto ry k o w i k o rzy stan ie z księgozbio­ rów B iblioteki U niw ersy teck iej i na S trah o v ie. Do listu dołączył uw agi o w yd an y m w ro k u 1806 przez D obrovskiego n a m odłę czasopism a dziele „ S la v in ”, m a te ria ły dotyczące n ajstarszeg o czeskiego tłu m aczen ia B iblii oraz w yciąg z ręk o p isu k ro n ik i czeskiej, k tó re j sam nie (potrafił .-ziden­ tyfikow ać.

Z o b fitej k orespondencji, jak a się n a stę p n ie m iędzy obu uczonym i rozw inęła, zachow ało się ogółem 65 listów : 33 B andtkiego i 32 D obrov­ skiego. Są to lis ty obszerne, o p atrzo n e często załącznikam i: zestaw am i bibliograficznym i lub k ry ty czn y m i uw agam i o p rzy sy ła n y ch sobie w za­ jem nie publikacjach . Spuścizna po D obrovskim p rz e trw a ła do naszych czasów w kom plecie, w listach B andtkiego są pew n e luki. W osiem n a­ sto letn im okresie koresp o nd en cji zarów no B an dtk ie, ja k i D obrovsk y odbyw ali nieraz zagraniczne w ojaże i n ieraz zapow iadali m ożliw ość spotkania, ale w rzeczyw istości zetk n ęli się ty lk o raz w W ied n iu w 1820 r. podczas p o b y tu B andtkiego u Ossolińskiego.

K ied y B and tk ie p isał p ierw szy list do D obrovskiego, te n b y ł już uczonym o m iędzynarodow ym znaczeniu. M iał w swoim doro b k u obok ogrom nej ilości m n iejszy ch rozpraw , przyczynków , recen zji i k o m u n i­ k a tó w tak ie prace, jak: G eschichte d er b ö hm ischen Sprache u n d L ite ­ r a tu r (1792), Literarische N a ch rich ten vo n ein er Reise nach S c h w e d e n u nd R ussland (1796), Die B ild sa m ke it der slavischen S prache (1799), D eutsch -b öh m isch es W örterb u ch (1802), K ritisc h e V ersuch e, die ä ltere böhm ische G eschichte vo n spä teren E rd ich tu n g en zu ve in ig en (B o riv o y ’s T a u fe 1803 i L u d m iła u n d D rahom ir 1807), G lagolicita (1807), A u s fü h r li­ ches L eh rgebäude der böhm ischen Sprache (1809); prócz tego kilk an aście przedsięw zięć w ydaw niczych, m .in. dw a to m y S crip to ru m re ru m bo h em i- carum oraz re d a k c ję czterech czasopism , w śród n ich w spom nianego już „ S la v in a ”. B an dtk ie, o piętn aście la t m łodszy, w ok resie n aw iązy w an ia k o n tak tó w z czeskim uczonym był re k to re m szkoły św. D ucha i k iero w n i­ kiem bib lio teki p rz y kościele św. B e rn a rd y n a w e W rocław iu. W śród swoich p u b lik acji m iał tom ro zp raw h isto ry czn y ch H isto risch kritische A nalecten zu r E rlä u teru n g der G eschiche des O stens von E uropa (1802), słow nik polsko-niem iecki (1806), g ram a ty k ę języ k a polskiego d la N iem ­ ców (1808) o raz d w utom ow e K ró tk ie w yo brażen ia d ziejó w K ró lestw a P olskiego (1810). Był zn any badaczom polskim i niem ieckim , a — jak się okazało — rów nież i D obrovskiem u nie b ył obcy. W jego pierw szej odpow iedzi czytam y: „ S e h r an gen ehm w a r m it Ih re Z u sch rift, da S ie m ir von ein er se h r v o rte ilh a fe n Seite b e k a n n t w a re n ” 14. K orespon

-14 Por., R. E r g e t o w s k i : Doktorat Chrystiana Fryderyka Paritiusa. „So­ bótka” 1971 s. 157—166.

(7)

den cja obu uczonych n a b ra ła z m iejsca to n u fam iliarn e j zażyłości, m im o całej aten cji, m ożna b y rzec ucznia do nauczyciela, ja k ą D obrovskiem u okazyw ał B andtkie. Ju ż w pierw szy m liście zdradzał on D obrovskiem u, że m a w p lan ie objęcie stan o w isk a w K rakow ie, ale trz y m a to jeszcze w taje m n ic y w sw oim w rocław skim środow isku. P ią ty z kolei list p isa­ n y 27 w rześnia 1811 r. ad reso w ał już z K ra k o w a jako k iero w n ik B iblio­ te k i Jag iello ń sk iej i p ro feso r U n iw ersy tetu .

B an dtk ie nosił się z zam iarem zorganizow ania to w a rz y stw a h isto ­ rycznego, pośw ięconego dziejom Polski, Czech i Śląska. W spom niał o ty m k ró tk o w sw oim pierw szy m liście do D obrovskiego, k tó ry p ro je k t te n pochw alił. A le B and tkie nie p odejm ow ał później te j tem aty k i. P rz en ie ­ sienie się do K rak ow a, połączone z ty m now e obow iązki a przede w szy st­ kim odsunięcie n a dalszy p la n zagadnień śląsk ich w badaniach, p o g rą­ żyły w zapom nienie ten in te re su ją c y p lan 15.

Do pierw szego listu , oprócz uw ag z le k tu ry „S lav in a” , dołączył B a n d t­ kie m a te ria ły uzu p ełn iające do a rty k u łu D obrovskiego o n a jstarszy m czeskim tłu m aczen iu Biblii. W d ru g im liście przesłał na prośbę D obrov­ skiego w ykaz polskich w y d ań Biblii. Ju ż jako k iero w n ik B iblioteki J a ­ giellońskiej p rzek azał poprzez czeskiego uczonego m a te ria ły dla Ja k u b a G rim m a, k tó ry w łaśnie zb ierał te k s ty „opow iadań lu d o w y ch ” (Volks­ rom ane). G rim m pisał do D obrovskiego: „In K ra k a u sollen ganze K isten altd eu tsch en M an u sk rip te liegen! L eid er ste h t diess n u n au sser n ä h e re r V erb indu n g m it O esterreich, a b e r v e rm u tlich u n te rh a lte n Sie d o rt lite ­ ra risc h e F re u n d e ” . D alej p isał G rim m m .in.: „Die P o len stehen, soviel ich m erk e n k an n , d en B öhm en nach, doch w ü n sch te ich eine gefällige k u rze A ngabe d e r B ü ch erstellen , wo ich ü b e r polnische V olksbücher nachzuschlagen h ä tte ” 16. D ob rov sk y p rzekazał życzenia biblio tekarza z K assel sw ojem u p rzyjacielow i po piórze w K rakow ie. B an dtk ie w ys­ łał 6 polskich b a je k dla G rim m a a później dodał jeszcze ty tu ły k ilk u d ruków , lecz o rzekom ych niem ieckich rękopisach nie z n a jd u jem y w je ­ go listach w zm ianki.

N a prośbę B andtkiego D obrovsky poszukiw ał —• ja k się zdaje bez­ sk u tecznie — H odejow skiego ręk op isu k ro n ik i B ogufała dla potrzeb L e ­ lew ela. B an d tk ie z kolei sporządzał w yciągi dla h r. K a sp ra S te rn b e rg a z X V -w iecznego ręk op isu L ib e r v ig in ti a rtiu m P a w ła Ż idka z P rag i. M an u sk ry p t te n — do d ajm y —• uchodził długo za m agiczną księgę T w ar­ dow skiego. Rów nież na prośbę D obrovskiego zestaw ił w yk az polskich w yd ań De im ita tio n e C h ń s ti d la h r. C lam -M artinica.

B andtkie nie b y łb y b ibliotekarzem , g d y b y nie w y k o rzy stał znajo ­ m ości z D obrovskim dla u zu p ełnian ia zbiorów bibliotecznych i w łasnych. 15 List J. S. Bandtkiego z 16 V 1810. dz. cyt. s. 2; Por. H. B a r y c z : Dziejowe związki Polski z Uniwersytetem, Karola w Pradze. „Przegląd Zachodni” 1948 nr 3/4 s. 348.

(8)

Kontakty J. S. Bandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi 721 L ista poszukiw anych przez niego p u b lik a c ji czeskich była dość o b szer­ na. Z apotrzeb o w an ia D obrovskiego o k azały się m niejsze, czasem by ł tylko pośrednikiem , kied y np. zam aw iał dla Ju n g m a n n a dzieła J ę d rz e ja Śniadeckiego i Ju n d ziłła. K siążki w ęd ro w ały często przez okazję — B andtk ie w ysyłał je np. przez w yjeżdżającego do P ra g i A n d rz e ja K u ­ charskiego to znów do K arlo v y ch V ar ów p rzez k an o n ik a R aciborskiego lu b b isk u pa W oronicza. D obrovsky częściej k o rzy sta ł z p o śred n ictw a księgarzy: H e rrla w P rad ze i S ch allb ach era w W iedniu.

Szczególną rolę sp ełniała w y m ian a w łasnych p rac o bu uczonych. D nia 17 m aja 1811 r. B and tk ie w ysłał D o brovskiem u egzem plarz sw ojej G ra m a ty k i ję zy k a polskiego dla N iem ców , w yd ania w rocław skiego z 1808 r., a w rok później d y se rta cję De p rim is Cracoviae in a rte ty p o - graphica incunabulis, k tó rą napisał na uroczystość o tw a rc ia czytelni B i­ blioteki Jag iello ńskiej. Ta ro zp raw k a z a jm u je w d oro b k u B andtkiego w ażną pozycję, zapoczątkow ała bow iem zw rot w k ie ru n k u jego b adań naukow ych. Od tej chw ili p race h isto ry czn e zeszły n a dalszy p lan, a na czoło w ysunęła się h isto ria d ru k a rs tw a polskiego. D y sertacja, pisana pośpiesznie, zaw ierała obraz początków d ru k a rs tw a krakow skiego jeszcze nieścisły, ale już zarysow yw ała problem y, k tó re w dalszym ro zw oju badań m ia ły okazać się istotne. W m arc u 1814 r. w ,,Jenaische A llgem eine L ite ra tu rz e itu n g ” (nr 59) D obrovsky k ró tk o zreasum ow ał tezy te j d y ­ sertacji, a w k w ie tn iu tegoż ro k u w „ In te llig e n z b la tt zu r W iener A llge­ m eine Z e itu n g ” (tom 1 n r 16) zam ieścił sp ro sto w an ie om ów ienia, jak ie pojaw iło się w tym że piśm ie w g ru d n iu 1813 r.

W 1814 r. D obrovsky w znow ił w yd aw anie quasi-czasopism a slaw is­ tycznego, ty m razem pod ty tu łe m „ S lo v an k a” . W yszły ty lk o d w a zeszy­ ty. W liście z 17 m a ja 1814 r. B an d tk ie dziękow ał za n ad esłanie tego pism a — m ógł to być tylk o zeszyt pierw szy. W krótce p rzesłał uw agi z le k tu ry , dotyczące p rzede w szystkim słow nictw a porów naw czego. W dw a lata później, w liście z d n ia 20—.24 g ru d n ia 1814 r. donosił D o­ brovskiem u, że zam ieścił w „D zienniku W ileńsk im ” a rty k u ł o „ S lav in ie ” i „S lovance”. W ty m a r t y k u l e 17, o p atrzo n y m obszerny m i p rzy p isam i redakcji, B andtkie p rezen to w ał osobę D obrovskiego i jego słow iano- znaw czy dorobek. O treści „S lav in a” p raw ie nie w spom inał, ze „S lovan- k i” eksponow ał polonica, obszerniej n a to m ia st zajął się dw om a p ro b le­ m am i p oruszonym i w ty ch pism ach: o b ro n y języka p rzed w p ły w am i obcym i oraz jed n o litej o rto g ra fii słow iańskiej, k tó rą zgodnie ze zdro­ w ym rozsądkiem zawsze uw ażał za niem ożliw ą.

D nia 24 lipca 1814 r. B an dtk ie zapow iadał D obrovskiem u w ysłanie przez k an o n ik a A. T rzcińskiego 10 eg zem p larzy red agow anego przez siebie pism a „M iscellanea C racoviensia”, żąd ając w zam ian tyleż egzem ­ p larz y „S lovan ki”. W odpowiedzi z d n ia 13 w rześnia tegoż ro k u

Do-17 „Dziennik Wileński” 1815 t. 2 s. 196—204. 18

(9)

b ro v sk y życzył „M iscellaneom ” w ielotom ow ej objętości i licznych n a ­ bywców , poczem w y ty k a ł zauw ażone w nich d ro b n e rzeczow e błędy. W d ru g im zeszycie „S lo v an k i” zam ieścił w zm iankę o „M iscellaneach”, k tó ra była om ów ieniem nie ty le całego tom u, co dw óch a rty k u łó w W. A. M aciejow skiego o Szw ajpolcie F io lu i Ja n ie H allerze oraz L. K o- sickiego o polskich w yd aniach Biblii.

W ro k później w yszedł spod p ra sy d ru g i tom „M iscellaneów ” oraz B andtkiego H istoria d ru k a rń kra ko w skich . B andtkie pro sił D obrovskie- go o recen zję obu publikacji, ale nie m a śladu, (by D obrovsky to ży­ czenie spełnił. W trz y la ta później, 15 czerw ca 1818 r. D obrovsky w ysłał do K rak o w a w śród in n y ch książek rów nież przerobione d ru g ie w yd an ie sw o jej G eschichte der b öhm ischen Sprache u n d L itera tu r. W ty m sam ym liście potw ierdzał odbiór drugiego w y dan ia G ra m a tyki ję z y k a polskiego dla N iem có w B and tk ieg o i d aw ał dow ód n aty ch m iasto w ej lek tu ry , w y­ ty k ają c au to ro w i szereg błędów, głów nie etym ologicznych. Trzecie w y­ dan ie te j g ram a ty k i ukazało się w 1824 r. i B an d tk ie dedykow ał je Do- brovskiem u. C zytam y w dedykacji: „ Ih re trefflich e In stitu tio n e s L inguae Slavicae dialecti veteris, w elche ich sorgfältig b e n u tz t habe, d er A n te il an dem k lein en W örterb uch e, w elches ich dieser m ein e r polnischen G ra m ­ m atik beigefügt, sind die B ew eggründe, w a ru m ich diese d ritte A usgabe m einer polnischen G ram m atik Ih n en e h rfu rc h tsv o ll w idm e. H ehm en Sie dieses B uch als ein en B ew eis m ein e r innigen A chtung un d F re u n d sc h a ft gefälligst a n ”. D obrovsky w odpow iedzi p isał żartobliw ie, że w yróżnie­ nie je s t dla niego ta k pochlebne, że odtąd będzie w y syłał au torow i G ra m a ty k i w ięcej niż d w a listy rocznie. W spom niane w dedy kacji In ­ stitu tio n es linguae slavicae dialecti v e te n s , tj. g ra m a ty k a języka cer- kiew no-słow iańskiego uk azała się w 1822 r. i D obrovsky w idocznie przesłał ją n a ty c h m ia st B andtkiem u, gdyż jego recen zję z tego dzieła z n a jd u jem y już w 1823 r. w num erze 309 „A lgem eine L ite ra tu rz e itu n g ” w ychodzącej w H alle. B and tk ie ocenił wysoko w artość dzieła D obrovs- kiego jako pierw szego nowoczesnego podręcznika języka staro -cerk iew - no-słow iańskiego. Znaczna część recen zji jest pośw ięcona rozw ażaniom 0 h isto rii tego języka i stosun k u do niego now oczesnych języków sło­ w iańskich. J e s t to d o b ry pokaz e ru d y c ji krakow skiego pro feso ra i jego sto su nk u do w spółczesnych pro blem ó w językow ych, sto su n k u nacecho­ wanego zdrow ym rozsądkiem i to le ran c ją. D obrovsky zgłaszał zastrze­ żenia do n iek tó ry ch w yw odów B andtkiego w recenzji, ja k np. do w y ­ kazy w ania podobieństw a procesów fonetycznych w język u u k raiń sk im 1 dialekcie k raińskim .

W ty m czasie znajdow ało się w d ru k u k olejn e dzieło Dobrovskiego C yrill und M ethod der Sla ven A postel; a u to r zapow iadał, że prześle egzem plarz Bibliotece Jagiello ń sk iej. Rów nocześnie prosił B and tkieg o o je­ go drugie w yd an ie D ziejów K ró lestw a Polskiego, k tó re ukazało się u K o r­ n a w 1820 roku. B an d tk ie p rzesłał egzem plarz poprzez k sięgarnię

(10)

Schal-Kontakty J. S. Bandtkiego z liczonymi czeskimi i słowackimi 723 lb ach era i w początku 1825 r. o trz y m ał p o tw ierd zen ie odbioru z w y ra ­ zam i u zn an ia za poprzedzenie h isto rii P o lsk i k ró tk ą h isto rią S ło w iań­ szczyzny oraz — jak zazw yczaj — z listą p o p raw e k i polem ik, d o ty ­ czących szczegółów. W g ru d n iu tego ro k u B an d tk ie p rze k a z ał przez A n d rzeja K ucharskiego w yd an ie tek stó w Ojcze nasz w 21 w ersjach : 14 w języku polskim i 7 w inych językach słow iańskich. W ydanie to jest p o std ato w an e — w y m ien iając ro k w ydania 1826. D ob rov sky n a ­ desłał w k ró tce i o te j p u b lik a c ji sw oje uw ag i i po p raw k i. W ro k u 1826 został ukończony d ru k n ajobszerniejszego dzieła B andtkiego, będącego uw ieńczeniem jego b ad ań n ad h isto rią d ru k a rs tw a polskiego: H istorii d ru k a rń w K ró le stw ie P o lskim i W ie lk im K się stw ie L ite w sk im . D nia 20 w rześnia tego ro k u D obrovsky donosił, że książkę o trzy m ał, a 24 listopada p raw ie cały o bszerny list zap ełnił u w ag am i z le k tu ry . B ył to p rzed o statn i list D obrovskiego. W o statn im , z 18 w rześn ia 1827 r. dzię­ kow ał B an d tk iem u za k o m u n ik a t o odk ry ciu P s a łte rz a F loriańsk iego De psalterio trilin g u i ad S. F lorianum . Było to też fak ty czn ie o statnie dzieło B andtkiego, później uk azy w ały się już ty lk o w znow ienia. T ak więc czas w y m ian y w łasny ch dzieł o b u uczonych objął cały n a jb a rd zie j tw órczy okres k rak o w sk iej działalności B andtkiego, okres, w k tó ry m pow stały jego n ajw ażn iejsze prace.

W listach D obrovskiego sp o ty k am y tak że oceny in n y ch dzieł, do­ tyczących języ ka i p iśm ien n ictw a polskiego. T ak np. k ry ty k o w a ł on surow o p racę F. B entkow skiego O na jsta rszych ksią żkach d ru k o w a n y c h w Polszczę, a w szczególności o tych, k tó re J a n H a lle r w K rak ow ie w y ­ dał. N ie znalazły też u D obrovskiego u zn an ia B ibliograficzne księgi J. Lelew ela. Bardzo pochlebnie w y rażał się n ato m ia st o S. L in dem i je ­ go S ło w n iku . W liście z dnia 9 gru d n ia 1816 r. podziw iał ogrom p ra c y i skrom ność au to ra.

K ształto w anie się św iadom ości narodow ych na przełom ie X V III i X IX w ieku w yrażało się m .in. w pogoni za sta ry m i rękopisam i, w k tó ry c h poszukiw ano najd aw n iejszy ch zabytków p iśm ien n ictw a narodow ego. W listach obu uczonych p rz e w ija ją się doniesienia o znaleziskach w iększej i m niejszej w agi, o podróżach i kw erendach, w reszcie in fo rm acje bi­ bliograficzne o pojedynczych w czesnych d ru k ac h . D nia 26 listo p ada 1812 r. D obrovsky donosił m .in. w re la c ji ze sw ojej podróży do N iem iec o z n ajd u jący m się w G etyndze X V -w iecznym rękopisie, zaw ierający m polski w iersz o W iklefie p ió ra A n d rzeja G ałki z Dobczyna. Z c z te rn a stu zw rotek u tw o ru p rzy to czył trzy : dwie pierw sze i ósmą. Z tego dwie pierw sze zacytow ał P aw eł Czaykow ski w a rty k u le De antiqua P olonorum poesi zam ieszczonym w dru g im tom ie „M iscellanea C racoviensia”. Na prośbę B andtkiego D obrovsky p rzesłał pozostałą część te k s tu w ro k u 1816. P ro sił p rz y ty m żartem , aby B an d tkie nie w spom inał o ty m bis­ kupow i W oroniczow i, gdyż te n m ógłby zw ątpić w p raw ow ierno ść Do­ brovskiego. N ależy tu przypom nieć, że D obrovsky b ył duchow nym k a ­

(11)

tolickim . C ały tek st pieśni o W iklefie zam ieścił B andtkie w „ P a m ię tn ik u W arszaw skim ” w roczniku 1816 (tom V s. 457).

N a początku 1818 r. przekazy w ał D obrovsky wiadom ość o o dk ry ciu przez H an kę staroczeskich w ierszy. Ju ż w czerw cu tego ro k u m ógł p rzesłać w śród in n y ch książek tak ż e d ru k now o odkry tego zabytku: R ękop is królodw orski. Z ab y tek — ja k w iadom o — okazał się m isty fi­ kacją.

We w spom nianej już d y se rta cji z 1812 r. De prim is Cracoviae in arte typographica incunabulis, k tó re j naczelną tezą było zakw estionow anie p ierw szeń stw a J a n a H a lle ra w d ru k a rstw ie k rakow skim na rzecz Szw aj- p o lta Fioła, B and tkie odnotow ał pierw sze korzyści z w ym iany w iado­ m ości z D obrovskim . Jeszcze w e W rocław iu o dn alazł B andtkie d ru k F ioła z 1491 r. O śm iogłaśnik. D obrovsky przesłał m u opis innnego d r u ­ ku F io ła z tegoż ro k u : Czasosłowiec. H ipotezy o innych jeszcze d r u ­ k a rz a c h p rze d H allerem , w y su n ięte w te j d y sertacji, nie spraw dziły się; w ażne n a stę p stw a n ato m iast m iała k ró tk a w zm ianka o o d k ry ty m przez M ichała D enisa w W iedniu d ru k u J a n a T u rre c re m a ty E xp la ­ n ation in P salteriu m . D ru k te n m a w kolofonie fo rm u łk ę „C racis im - p re ssa ”. W d y se rta cji B an dtk ie pisał: „qu em equidem lib ru m u tiq u e Cracoviae n o strae vindican d um esse cen serem ” 18. D obrovsky m iał od­ m ienne zdanie, z czasem jed n a k przy ch y lił się do sądu Bandtkiego. Dziś zn am y c z te ry d ru k i z tej pierw szej k rak o w sk iej oficyny.

D obrovsky, rozw ażając okoliczności w prow adzenia d ru k a rstw a do K rako w a, w spom inał o n ajw cześniejszych d ru k ac h czeskich. W yrazem jego sceptycyzm u jest m .in. fak t, że d a ty 1468 r. zn ajd u jącej się na końcu pilzneńskiego d ru k u G w idona d e lla C olonna K ro n ika Trojańska, nie u w ażał za ro k w ydania. Jego w ątpliw ości nie znalazły uzn ania w późniejszej czeskiej bibliografii i dopiero w 1967 r. oddała m u sp ra ­ w iedliw ość w p rzek o n u jący m stu d iu m Em m a U rb a n k o v a 19.

Z obfitości sp raw , jakie p rz e w ija ły się w listach obu uczonych, w ypada w spom nieć jeszcze o tych, k tó re zajm u ją ta m w ięcej m iejsca. I ta k od ro k u 1918 — n iew ątp liw ie w zw iązku z przygotow yw aniem przez B andtkiego drugiego w y d ania D ziejó w K ró lestw a Polskiego — pow raca często w k orespondencji sp raw a położenia P a ń stw a W ielko- m oraw skiego. Z dania by ły odm ienne i B andtkie, k tó ry lokow ał Mo­ raw ę na te re n ie dzisiejszej Serbii, nie został do końca przeko n any. Ow ocem te j d y sk u sji było pośw ięcenie przez niego w d ru g im w ydaniu D ziejów K ró lestw a P olskiego osobnego rozdziału P a ń s tw u W ielkom o- raw sk iem u. In n y m p roblem em był rzekom y udział J a n a z Głogowa w

18 J. S. B a n d t k i e : De primis Cracoviae in arte typographica incunabulis... Cracoviae 1812 s. 7.

19 E. U r b a n k o v a : JVa okraj studia ćeskych prvotiski. Roeenka Statni Knihovny CSSR v Praze 1967 s. 73—110.

(12)

Kontakty J. S. Bandikiego z uczonymi czeskimi i słowackimi 725 tłu m aczen iu B iblii na języ k cerkiew ny, sp raw a k tó ra w y n ik ła z b a ła ­ m u tn e j n o ta tk i Szym ona S tarow olskiego w S c rip to ru m P olonicorum hecatonatas. D la B andtkiego szczególnie cenne b y ły częste uw agi Do- brovskiego dotyczące etym ologii, fo n ety k i i o rto g rafii poszczególnych języków słow iańskich, po p ieran e przy k ład am i porów naw czym i. In te ­ resu ją ce m usi być dla P olaka, że D obrovsky rac z e j niepochlebnie oce­ n iał fo n ety k ę język a polskiego: niem iłe w y d a w ały się m u spółgłoski m iękkie jak ć, ś, ź, a już nieznośne sam ogłoski nosowe. B an d tk ie n a ­ tom iast d elek to w ał się językiem czeskim.

M imo różnicy w iek u i naukow ego dorobku, p rz y całej rew e re n c ji, ja k ą B an d tk ie okazyw ał D obrovskiem u, już od pierw szych listów za­ dom ow iła się w ich koresp o nd en cji atm o sfera zażyłej p rzyjaźni. P o ja ­ w iły się p oufne uw agi o w y d arzen iach i osobach z w łasnych środow isk, uw agi k ry te czasem przez B andtkiego pod szyfrem zw rotów ro sy jsk ic h p isany m alfab etem cyrylickim . Łatw ość po rozum ienia się w y n ik ła nie ty lk o z podobnych zain tereso w ań n aukow ych, ale także ze zbliżonych dróg życiow ych w młodości. O baj byli w ychow ani w środow iskach i szkołach niem ieckich, co ułatw iło im spojrzenie na dzieje w łasny ch narodów — spojrzenie o b iek ty w n e i z d y stan su . O baj b y li d w u języcz­ ni — pisali do siebie po niem iecku. A le n ajw ażn iejsze b y ły tu n ie w ą t­ pliw ie pew ne w spólne cechy usposobienia: racjo n alizm i sceptycyzm , to le ran c ja w obec cudzych przekonań, docenianie różnorodności sądów , niechęć do fan aty zm u . L u te ra n in B an d tkie p isał sw obodnie o obu w y z­ n aniach do katolickiego duchow nego D obrovskiego. N ierzadko p rz y ty m różnice zdań nie o słab iały p rzy ja zn e j a tm o sfe ry listów .

D obrovsky by ł p ierw szy m uczonym eu ro p ejsk ieg o fo rm a tu z k tó ry m B an dtk ie naw iązał k o n ta k t i jedynym , z k tó ry m sta łą łączność u trz y ­ m ał tak długo. Poprzez D obrovskiego B an dtkie zw iązał się z n au k o w y m i środow iskam i P ra g i i W iednia. D obrovsky m iał już w cześniej łączność ze środow iskiem w arszaw skim i był członkiem W arszaw skiego T ow a­ rz y stw a P rzy jació ł N auk. W arto tu dodać, że za sta ra n ie m B andtkiego został w ro k u 1816 rów nież honorow ym członkiem T o w arzy stw a N a u ­ kowego K rakow skiego. D obrovsky uzyskał od B andtkiego w iadom ości o sp raw ach polskich, k tó ry c h m u p rzed tem brakow ało. B an dtk ie m ógł korzystać z dośw iadczenia i w ielkiej w iedzy slaw isty czn ej D obrovskie­ go. Ich o siem n asto letn ia k o respondencja o d eg rała jed n a k n iew ątp liw ie w iększą rolę w nau k ow ym życiorysie Bandtkiego.

3.

N astępną czołową postacią, k tó ra w iązała B andtkiego z Czecham i, był V aclav H anka. Po stu d ia c h w P ra d ze i W iedniu, pod w pływ em J. D obrovskiego zaintereso w ał się p ro b le m aty k ą slaw istyczną w yd ając zabytki czeskiego piśm iennictw a, o p raco w u jąc g ra m a ty k i p o k rew n y c h

(13)

słow iańskich narodów oraz w łasne u tw o ry poetyckie. Ze względów p a­ trio ty czn y ch H ank a dopuszczał się filologiczno-historycznych m isty fi­ k a c ji p ro w o k u jąc ro zte rk i i polem iki pośród slaw istów czeskich i oŁh cych. M im o to w y w a rł on znaczny w p ły w na narodow e odrodzenie Czech. M ianow anie w 1819 r. H an k i b ib lio tek arzem M uzeum K ró lestw a Czeskiego otw orzyło p rzed n im m ożliw ości m iędzynarodow ych k o n tak ­ tów . Do 1819 r. b y ły one z P olakam i sporadyczne i przypadkow e. Do­ p iero od te j d a ty , idąc za p rzy k ład em Josefa D obrovskiego, naw iązał on stałą koresp ond en cję z J. S. B andtkiem , k tó ra trw a ła do 1834 r., a więc praw ie do zgonu krakow skiego b ibliotekarza. N iestety, w k o res­ p on d en cji te j zdarzają się o k resy dłuższych przem ilczeń, a może po p ro stu część listów z a g in ę ła 20. Te, k tó ry m i d y sponujem y (12 przesłań B andtkiego i 6 H anki), z n a jd u ją się w B iblitece Jag iello ń sk iej w K ra ­ kow ie o raz w B ibliotece M uzeum N arodow ego w P r a d z e 21. Stanow ią o ne źródłow ą podstaw ę do od tw o rzenia c h a ra k te ru k on tak tó w m iędzy obu uczonym i, k tó rzy w k orespondencji posługiw ali się n a p rzem ian językiem polskim , czeskim , niem ieckim , przechodząc frag m en tary czn ie n a łacinę. W p ierw szy m liście, p isan y m dnia 29 paźd ziern ik a 1819 r., H ank a zaznaczył, że używ a języka polskiego, bow iem p rzy ją ł zasadę p orozum iew ania się z przed staw icielam i b ra tn ic h narodów w yłącznie w jedn ej z m ów s ło w ia ń sk ic h 22. Toteż k ied y B an d tk ie udzielił m u raz odpow iedzi po niem iecku, odniósł się do tego z n ieu k ry w a n ą niechęcią. K rak o w sk i biblio tek arz, sk ro m n y i szczery w obec innych, m im o pow aż­ nego w ieku i eru d y cji, k tó rą górow ał nad H anką, usp raw ied liw iał się przed n im z tego fak tu , tłum acząc, że zarów no w piśm ie polskim , jak i niem ieckim „ u ty k a ”, woli więc to czynić po niem iecku. Odpowiadało^ to zresztą praw dzie, bo sty l B andtkiego b ył ciężki, zdania schem atyczne, pozbaw ione lotności, co tłu m aczył przem ęczeniem i w yjałow ieniem b iu ­ ro k ra ty cz n ą korespondencją z w ładzam i uczelni, z księgarzam i, z se­ n a te m Rzeczypospolitej K rakow skiej. D odaw ał p rz y tym , że chętnie p isy w ałb y po czesku, ale w yszłaby z tego p e łn a błędów polsko -ro sy j­ ska m ieszanina, bo na solidną n aukę czeszczyzny jest już z a s ta ry i za leniw y. N adm ieniał jeszcze, że kied y jako m łody człow iek p rzeb yw ał w lata ch 1796— 1797 w K arlo v y ch V arach, sp otykał ta m tylk o niem iec­ k ich „M ichałków ”. Lecz w drodze p o w ro tn ej, w K otlinie, zetk n ą ł się z czarnookim i C zeszkam i i z p raw d ziw ą przyjem nością słuchał ich śp iew ­ nego „ tra jk o ta n ia ” . N iestety, w P rad ze pow iało znów niem czyzną, k tó ­ r a wów czas w ty m m ieście jeszcze dom inow ała 23.

20 Tego samego zdania był M. S z y j k o w s k i ; por. Polska ućast v ćeskem narodnim obrozeni. Praha 1931 t. 1 s. 283.

21 Listy te wydał W. A. F r a n c e v: Pisma k Vjaćeslavu Ganke iz slavian- skich ziemiel. Warszawa 1905. Korzystał z nich M. Szyjkowski.

22 Pisma k V. Ganke... Warszawa 1905 s. 1271. 23 Tamże, s. 31, 38, 39.

(14)

Kontakty J. S. Bandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi 727 P ierw szy w sp o m niany list H ank i zaw ierał ap el do B andtkiego o n a­ pisan ie polskiej g ra m a ty k i dla Czechów. W P ra d z e u fo rm ow ał się w ty m czasie k rąg m łodych ludzi o slaw istycznych zaintereso w aniach , k tó rz y posiadali do dyspozycji g ra m a ty k ę czeską J. D obrovskiego i ro sy jsk ą A nton a J a ro sla v a P u c h m aje ra . H an k a dążył do uzy sk an ia g ra m a ty k rów nież in n ych słow iańskich języków , przede w szystkim języ k a polskie­ go i serbskiego.

P ro p ozy cja H an ki została p rzez B andtkiego źle zrozum iana. Sądził on, że chodzi o słow iańską g ra m a ty k ę porów naw czą, a do n a p isa n ia ta ­ k iej nie czuł się pow ołanym . U w ażał bow iem , iż b ra k m u do tego n ale­ ży tej znąjom ości w szystkich p o b raty m czych ję z y k ó w 2i. S p ra w y tej, m i­ m o późniejszych w yjaśn ień , że chodzi ty lk o o p o d ręcznik g ra m a ty k i polskiej dla Czechów, nie podjął. O statecznie z czasem sam H an k a zde­ cydow ał się na tak ie opracow anie. D okonaw szy go zachęcał B andtkiego do p rz y ja z d u do P ra g i celem w spólnego p rze jrz e n ia te j g ra m a ty k i i om ów ienia jej zalet, bądź w ad 25.

Z kręgiem p rask ich slaw istów , rep rezen to w an y ch przez H ankę, w ią­ że się także w ym iana czasopism i książek. G ru p a ta m iała zam iar w y ­ daw ać czasopismo o słow iańskiej tem aty ce pt. „ K ro k ” . T y tu ł n a w ią ­ zyw ał do księcia K rak a, k tó ry w edług k ro m k i K ośm y b ył p ierw szy m w ładcą Czech. On też m iał dać początek grodow i K rakov, nazyw anego z czasem K rakovec. In ic ja to r czasopism a — J. S. P re sl — dążył do spopu laryzo w ania e ru d y c y jn y ch ro zp raw w języ k u czeskim , do u trw a ­ len ia pośród czytelników rodzim ej nau k ow ej term inologii. W sp ierali go w ty m P. J. Safarik, J. Ju n g m a n n , F. P olacky, A M arek, J . E. P u rk y n ie i W. H anka. W lu ty m 1821 r. w yszedł p ierw szy tom czasopism a, w k tó ­ ry m obok sp raw czeskich i słow ackich poru szano tak że zagadnienia słow ianoznaw cze. N astęp ne to m y u k a z y w a ły się co p a rę la t do 1840 r. M imo k ry ty k i ze stro n y J. D obrovskiego m iały one doniosłe znaczenie w od rodzeniu języka czeskiego, w u k ształto w an iu się naukow ego śro ­ dow iska P ra g i 26. H anka i jego p rzyjaciele — p osyłając „ K ro k ” do K ra ­ kow a — oczekiw ali w zam ian polskich periodyków , aby p rz y ich po­ m ocy ćwiczyć się w polszczyźnie o raz zapoznaw ać się z p ro b lem am i naszego k r a j u 27. Poniew aż poza „R ocznikam i T o w arzy stw a P rz y ja c ió ł N a u k ” oraz „G azetą L w ow ską” in ne polskie perio dy ki n ie b y ły w P r a ­ dze znane (dopiero z czasem począł do H anki docierać rów nież „D zien­ n ik W ileński”), zatem B and tk ie w y sy łał tam w yd aw ane w K rak o w ie „Roczniki T o w arzy stw a N aukow ego”, ind ek sy w ykładów krak o w sk iej uczelni (zam ieszczano w nich obok działu inform acyjnego n auk o w e roz­

M Tamże, s. 31, 1268. 25 Tamże, s. 1273.

2« Krok, Ottuv slovnik naućny. Praha 1900 t. 15 s. 238—239.

(15)

p raw y), redag ow an e p rzez siebie „M iscellanea C racovien sia” oraz „Roz­ m aitości N au kow e”. K w estie te j w y m ian y zajm ow ało sporo m iejsca w koresp on dencji B andtkiego z H anką. W celach oszczędnościow ych przek azyw ano paczki z książkam i i czasopism am i przez tzw . okazje, zatem w y d aw nictw a d o cierały n ie re g u la rn ie i z dużym opóźnieniem . O baj uczeni nieraz z tru d e m m ogli się zorientow ać co do P ra g i już doszło, a co jeszcze z n a jd u je się w drodze 28.

W ró w n ej m ierze absorbow ała oby dw u b ib lio tek arzy w ym iana ksią­ żek. Z apoczątkow ał ją H anka, p rzesy łając w 1819 r. do zbiorów Towa­ rzy stw a N aukow ego k ilk a sw ych prac: S ta ro b yla składani, R u ko pis

kra lo d v o rsky , Pravopis cesky, M uza srbska, Igor Sviatoslavić, K ra tk ę h isto rii slo v a n sk y ch narodu, Pisnę. P rz ek a z a ł rów nież d o ko n an y p rzez siebie p rzek ład S ielan ek Salom ona G essn era o raz Jo sefa J u n g m a n n a S lo vesn o st, A n to n in a Ju n g m a n n a N a v e d e m o kom ach, A n to n in a M ark a L ogikę. N iektóre z ty ch darów p rzesy łał H an k a w dw óch egzem plarzach, d u b lety m iał B an dtk ie p rzekazyw ać T o w arzy stw u P rzy jació ł N au k w W arszaw ie. S ta łą pozycją w y m ian y b y ły „Roczniki M uzeum K ró lestw a Czeskiego” 29. H an k a prosił w zam ian B andtkiego o dzieło Ignacego Be­ n e d y k ta Rakow ieckiego, zapew ne o ru sk im p raw o d aw stw ie w ielkiego księcia Ja ro sław a W ła d y m iro w ic za 30. A u to r te j pu b lik acji, lo jaln y w o­ bec caratu , swe slaw istyczne zain teresow ania k on centrow ał na h isto rii języka, uw ażając, iż jest to klucz do poznania najd aw n iejszy ch dziejów. W zorem b ył tu zresztą Jak o b G rim m , k tó ry głosił: „U nsere S prache ist u n se re G eschichte”. R akow iecki zastosow ał tę m etodę w b adaniach n ad P raw dą ruską. Za p o śred n ictw em L indego i W. Skorochoda-M ajew - skiego n aw iązał k o n ta k ty z czeskim i uczonym i, a szczególnie z H anką, od którego o trzy m ał w y d an y w 1819 r. te k s t K rólodw orskiego rękopisu, a tak że tzw . Sąd L ib u szy. R ozpraw y Rakow ieckiego by ły p rzyjm o w an e bardzo przy ch y ln ie przez Rosjan: E ugeniusza B ołchow itynow a, B. A na- stasew icza i N. R um iancew a. K ryty czn ie n ato m ia st odniósł się do nich J. D obrovsky w y ty k ając au to ro w i etym ologiczne naiw ności, kom pila- c y jn y c h a ra k te r w yw odów , bezk ryty czn e zach w y ty nad w ątp liw y m i od­ k ry ciam i H anki. B and tkie znał oceny D obrovskiego, czy tyw ał bow iem „ Ja h rb u c h e r d e r L ite r a tu r ”, w k tó ry c h w ypow iadał się jego p rz y ja ­ ciel 31. D y sk retn ie jed n ak je przem ilczał. Nigdzie w zachow anych lis­ tac h do H anki nie z n a jd u je się n a te n te m a t w zm ianek.

N iezależnie od dzieł Rakow ieckiego p rzesłał B an d tk ie do P ra g i za­ rów no swe daw ne, jak i a k tu a ln ie u k azu jące się prace: D zieje K ró lestw a

28 Tamże, s. 38, 39. 29 Tamże, s. 1269, 1270.

30 Tamże, s. 1271. I. B. R a k o w i e c k i : Prawda ruska, czyli prawa wielkie­ go księcia Jarosława Włodymirowicza... Warszawa 1820 t. 1—2.

31 J. D o b r o v s k y : rec. Prawdy ruskiej. „Jahrbücher der Literatur” 1824 t. 27 s. 88—119.

(16)

Kontakty J. S. Eandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi 729

Polskiego, Historią d ru k a rń w K ró lestw ie P o lskim i W ie lk im K się stw ie L ite w sk im , w szystkie w y dan ia polskiej g ram a ty k i, d yk cjo n arze. N ad ­ m ieniał, że S ło w n ika dokładnego w b rew ty tu ło w i, w cale nie u w aża za dokładny. Dołożył jeszcze k o m u n ik at o znalezieniu flo riańsk ieg o p sa ł­ terza, o orto g rafii P arko sza i p rz e d ru k i M o d litw y P a ń sk ie j z X V -w iecz- n ych pierw ow zorów . N ależy tu w yjaśnić, że B andtkie od la t zbierał w szelkie w ersje O jcze nasz nie tylko w języ k u polskim , ale i w inn y ch słow iańskich językach. P e w n y m odchyleniem od m ilcząco u stalo n y ch zasad w y m ian y b yło p rzesłan ie przez polskiego uczonego dw óch eg­ zem plarzy facsim ile egipskiego p a p iru su w raz z jego opisem . Iia n k a d a r te n p rzy ją ł z n ie u k ry w a n ą n ie c h ę c ią 32. Z ależało m u w yłącznie na w y daw n ictw ach slaw istycznych bądź w ja k ie jś m ierze z tą te m a ty k ą zw iązanych. W B ibliotece M uzeum , k tó ra dotychczas p osiadała jedy nie dział czeski i przyrodniczy, stw o rzy ł trzeci: slaw istyczny. D ążył do jego rozbudow y i z radością p rzy jm o w ał w szelkie dotacje w zbogacające te n oddział. D ary innego ty p u uw ażał za n iep o trzeb n e obciążenie biblio tek i i ofiaro w ane facsim ile p a p iru s u p rzek azał — po eg zem p larzu — do K lem en tin u m i do B iblioteki n a S trahovie.

N iezależnie od w y m ian y w y d aw n ictw B and tkie p rzy pom ocy H ank i p rzepro w adzał często p e n e trac je pośród prask ich a n ty k w a ria tó w i k się­ g arń. Dotyczyło to np. poszu kiw ań drugiego to m u P ie tr a L o d ereck era D ictionarium se p te m d iversa ru m linguarum ... w ydanego w 1605 r. w P ra d ze oraz dzieła p ija ra M ikulaśa V oigta B esch reibung der bisher b eka n n te n böhm ischen M ü n ze n (Praga 1771— 1774) 33. B and tkieg o in ­ tereso w ały szczególnie słow niki. P ro sił H ankę o jakiś a k tu a ln y będący w sprzedaży d y k cjo narz czeski, niecierpliw ie p rz y ty m oczekiw ał n a za­ pow iadane z tego zak resu dzieło Ju n g m a n n a (znał je z prosp ektu ), p e­ łen nadziei, że jeszcze za swego życia je u jrz y . N a prośbę B andtkiego w p raskich a n ty k w a ria ta c h poszukiw ał H an ka k ro n ik i P u lk a w y w p rz e ­ kładzie F a u sty n a P rochazki. Ze sw ej stro n y czeski uczony zachęcał krakow skiego b ib lio tek arza do nabycia łacińsko-czeskiego słow nik a S a­ lom ona von Constanz. Z ab y tek ten H anka w y d ał w 1833 r. w P ra d ze fałszując sw ym zw yczajem um ieszczone na p ie rw o d ru k u g lo s s y 34.

B an d tkie jako b ib lio tek arz z praw dziw ego zdarzenia nie m ógł się pow strzym ać, ab y nie pochw alić się przed p rzy jacielem ze sw ych n a d ­ zw yczajnych nabytków . N ależał do nich przede w szystkim kod eks P u l­ k a w y zakupio ny u w rocław skiego księgarza E rn e stiu sa za 60 cesarskich

32 Pisma k. V. Ganke... Warszawa 1905 s. 33, 34, 41.

33 Oba te dzieła J. S. Bandtkie uzyskał dla BJ. Świadczą o tym zapisy katalogowe, przy czym na karcie odnoszącej się do druku Lodereckera znajduje się notatka sporządzona ręką Bandtkiego: „ab Hankio Prägens i Bohemo mihi data 1827. alia (?) modo diaposita sine titulo”.

(17)

t a l a r ó w 35. Był to w spaniale ilu stro w an y zab y tek należący niegdyś do księgozbioru P odieb rad ó w w O leśnicy na Ś lą s k u 36. Z czasem przeszedł on w raz z m uzealiam i tego ro d u w posiadanie von B raunschw eigów , k tó rz y w o kresie w ojen napoleońskich kolekcję sprzedali. W ówczas ko ­ deks został n a b y ty za 600 ta la ró w przez nieznanego B an d tk iem u Żyda. Ten z kolei odsprzedał m a n u sk ry p t za 3 000 tala ró w kupcow i S elb sth er- r o w i 37. B an d tk ie był zdania, że egzem plarz te n napisano w W iedniu, posiadał bow iem ch a ra k te ry sty c z n e dla tego ośrodka c e c h y 38. W spom ­ n ia n y kodeks z n a jd u je się n ad al w B ibliotece Jag iello ń sk iej pod sygn. 441 39.

O d rębn ą dom enę zain tereso w ań obu uczonych stanow iły m edale. B a n d tk ie w 1834 r. zachęcał H an kę do nabycia okazu z w izerunk iem J a n a H usa i M arcina L u tra . M edal został w y b ity w G dańsk u w 1730 r. co zaznaczono przez um ieszczenie na nim h e rb u tego m iasta. N ieznany K. B. L engnichow i zab y tek zaciekaw ił H ankę, szczególnie z pow odu w id niejącej na nim postaci H usa. Późniejsi polscy oraz niem ieccy m e- d a lie rz y i num izm atycy, k tó ry m ów m ed al był jednakże znany, pozo­ sta w ili jego in te resu jąc e o p is y 40.

B and tkie był zadow olony z naw iązania z H anką k o n taktó w , i nie­ jed n o k ro tn ie daw ał te m u w yraz. D oceniał jego w ysiłki zm ierzające do 35 Chodzi zapewne o wrocławskiego antykwariusza B. G. Ernesta, który miał sklep z książkami przy Kupferschmiedester nr 34 (obecnie ul. Kotlarska) we Wro­ cławiu.

36 Oleśnica, posiadająca imponujący renesansowy zamek, po wymarciu tam Piastów przeszła w 1495 r. na własność czeskich Podiebradów. Z kolei, poprzez małżeństwo, panami na Oleśnicy zostali w 1649 r. Wittenbergowie Wieltingen. Po wojnach śląskich, z nadania Fryderyka II, Oleśnicę przejął Karl Christian Erdmann, poczem drogą związków familijnych przeszła ona w gestię Braunschwei­ gów. Oni też przenieśli kolekcję Podiebradów do Wolfenbüttel.

37 C. F. Selbstherr radca miejski we Wrocławiu właściciel firmy handlującej winami, mieszczącej się przy Karlstr. nr 32 (ul. Kazimierza Wielkiego), Por. Adressbuch der Haupt und Residenz-Stadt Breslau. Breslau 1832.

38 Pisma k Gankë... Warszawa 1905 s. 38.

39 Jest to pergaminowy manuskrypt liczący 117 zapisanych i 3 puste karty, zdobiony 33 malowanymi i złoconymi wizerunkami książąt oraz królów czeskich pt. Kronika o początku czeske zemie y o wszech knyżatech a kralyech, kterziz su gi swimi czasy zprawowali, w Czesky yazik z Latinskeho yakoz naylep prze- loziena. Na karcie katalogowej tego dzieła J. S. Bandtkie zanotował: „Olim v.Tplu a bibliotheace Olesnensis; in bibliothecam Universitatis Cracoviensis perve- nit jure emptonis”. Por. W. K o n c z y ń s k a : Zarys historii Biblioteki Jagielloń­ skiej. Kraków 1923 s. 129; Z. A m s e i s e n o w a : Rękopisy i pierwodruki ilumi­ nowane Biblioteki Jagiellońskiej. Wrocław—Krakowi. 1958 s. 103—106.

40 Por., E. R a c z y ń s k i : Gabinet medalów polskich oraz tych, które się dzie­ jów polskich tyczą. T. 3 nr 3S7. E. H u t t e n - C z a p s k i : Catalogue de la Col­ lection des Médailles et Monnaies Polonaises. St. Petersbourg—Paris 1872 Vol. 2 s. 20; S. R ü h l e : Die historischen Medaillen der Stadt Danzig. „Zeitschrift des Westpreussischen Geschichtsvereins” 1928 t. 68 s. 243—309.

(18)

Kontakty J. S. Bandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi 731 odrod zen ia czeszczyzny, do ro zw o ju n a u k i i p iśm ien n ic tw a ojczystego, choć nie w szystkie p u b lik acje, k tó re od niego dostaw ał, p rzy jm o w a ł z p ełn ą ap rob atą. G łośne „o d k ry cia” H an ki w H radec K ralove tra k to w a ł z o stro żn ą pow ściągliw ością. Podzielał w p e łn i sceptyzm J. D obrovskiego, k tó re m u cała rzecz w y d aw ała się n ieja sn ą i p o d e jr z a n ą 41. N iem niej jed n ak , ab y zaznaczyć sw e u znanie d la czeskiego p rzy jaciela, Bandtkde p o sta ra ł się w .1819 r. dla niego o dyplom członka k o resp o n d e n ta T ow a­ rz y stw a N aukow ego w K rakow ie. H an k a był trz e c im obok J . D obrovs- kiego i B. K o p ita ra członkiem k o re s p o n d e n te m 42 tego T o w arzy stw a. Chcąc się za ów gest zrew anżow ać, H an k a rozpoczął sta ra n ia o m ia n o ­ w an ie B andtk ieg o członkiem M uzeum K ró lestw a Czeskiego w P rad ze. W sp ieran y przez J. J u n g m a n n a i h r. K a sp ra S te rn b e rg a u zy sk ał dla polskiego p rzy ja cie la h onorow e członkostw o p ra sk ie j i n s t y t u c j i 43.

Na osobną w zm iankę zasłu g ują postacie, k tó re p o d ró żu ją c m iędzy K rak o w em a P ra g ą p ośred n iczy ły m iędzy obu uczonym i, przew ożąc ich listy i książki. N ależeli do nich: p ro feso r m ed y cy n y w U n iw ersy tecie Jag iello ń sk im — Jó zef B ro d o w ic z 44; p ro feso r h isto rii lite r a tu r y — M i­ chał W isz n iew sk i4S; ziem ianin — H e n ry k L u b o m irsk i i S ta n isław W o- dzicki (od 1815 r. p rez e s sen atu R zeczypospolitej K rak o w sk iej, a od 1819 r. se n ato r— w ojew oda K ró lestw a Polskiego), „ p an uczony i zna­ jący się n a rzeczach biblio teczny ch” ; w reszcie lite r a t F ran ciszek W ę­ ż y k 46. O drębn ą g ru p ę stan o w ili p rzed staw iciele ów czesnej in telig en cji, ja k W alen ty D utkiew icz, A n drzej K u ch arsk i, A m b roży G rab ow ski czy proboszcz z Liszek — kan o nik Raciborski. Do p o średników B andtkiego należała także żona p rofesora p raw a w U n iw ersytecie Jag iello ń sk im A dam a K rzyżanow skiego, k tó ra w 1829 r., w ra z z córkam i u d a w a ła się p rzez P ra g ę do K arlo v y ch V arów . Szczególnie jed n ą z nich, p a n n ę Sym phorozę, polecał k rakow sk i bib lio tek arz uw adze H anki. B yła bo­ w iem „m iła i w iele w iedziała i u m ia ła ”. 1834 ,r. pro sił B a n d tk ie sw e­ go p rzy jaciela, aby zechciał w P ra d ze zaopiekow ać się księgarzem i w y ­ daw cą — Józefem Czechem o raz je g o p ięk n ą żoną. Sam n a to m ia st po­ śred n iczy ł w p rze k a z an iu H ance 15 egzem plarzy dzieła W acław a A lek­

41 M. S z y j k o w s k i: dz. cyt. s . 38. 42 Pisma k V. Ganke... s. 31. 43 Tamże.

44 Pisma k V. Ganke... s. 34, 35. K. M r o z o w s k a : J. Brodowicz. Z dziejów organizacji nauki i nauczania w Wolnym Mieście Krakowie. Wrocław 1970 s. 78.

45 Por. J. D y b i e c : Michał Wiszniewski. Zycie i twórczość. Wrocław 1970 s. 140.

48 Pisma k V.Ganke... s. 34, 38; por. Z. Z a p a ł a : Franciszek Wężyk. Mono­ grafia biograficzna. Kraków 1898 s. 95.

(19)

san d ra M aciejow skiego, k tó re złożone u Józefa K a je ta n a T rojańskiego na próżno czekały przez dłuższy czas na ekspedycję 47.

B an d tk ie całym i lata m i w y b ierał się do P rag i. C hciał nie ty lko od­ w iedzić to pełne u ro k u m iasto, przejść się po S ta ry m M ieście1, sta n ą ć p rzed O rlojem , ale także osobiście poznać H ankę. S potyk ając w K ra ­ kow ie D utkiew icza, k tó ry znał prask iego biblio tekarza, stale o niego w y py tyw ał. D zięki tem u w iedział, jak H anka w ygląda, w jaki sposób m ówi, co robi. Pod koniec życia krakow skiego badacza jego chęć p o ­ d ró ży do Czech jeszcze b ard ziej się w zm ogła. Sądził, poddając się su ­ gestiom p ro fe so ra m ed y cyn y J. Brodow icza, że w y p ra w a do ta m te j­ szych w ód p rzy n io słab y m u popraw ę nadw erężonego zdrow ia. Z d ru g iej s tro n y obaw iał się niespodzianek górskiego klim atu . Z h u m o rem pisał, iż pośród niedostęp nych szczytów gnieżdżą się nie zaw sze przy jazn e n a m duchy. P ełn o ta m liczyrzepów , elfów i czarow nic. Często p a c je n t po­ śród takiego to w a rz y stw a zam iast p o p raw y doznaje pogorszenia zdro­ w ia 48. P rz y ty ch dy w agacjach w spom inał podróż do P e te rsb u rg a w cza­ sach m łodości (1796— 1798). B ardzo m u się nad N ew ą podobało, zachw a­ lał zatem H ance piękno ro sy jsk iej stolicy, do k tó re j nieraz chciał po­ wrócić, choć doznaw ał w n iej atak ó w złośliwego kaszlu. K ied y jed n a k został we W rocław iu nauczycielem w Szkole św . D ucha, zam iar te n p o rz u c ił49.

Rów nież H anka p rag n ą ł odwiedzić B andtkiego w K rakow ie. S ta m ­ tą d m iał zam iar udać się do P u ław , b y obejrzeć zgrom adzone tam „św ięte relik w ie d aw n ych L ech itó w ”. A le p atrzeć z bliska na u pad ek Polski, na jej ciężki los — nie chciał; to w szystko — biadał — zabiłoby w szelką radość te j pielgrzy m k i. W olał zatem nie oglądać polskiego nie­ szczęsnego k ra ju , poniew aż — jak pisał — dość ucisku doznaje w e w łasnej ojczyźnie 50.

Jeżeli chodzi o sp raw y ak tu aln e, to jest ich w korespondencji m ię ­ dzy B an d tk iem i H an ką niew iele. Raz tylk o B an dtk ie w spom niał o pow ­ sta n iu listopadow ym , k tó re nazw ał „nieszczęsną w o jn ą ” i k tó rej b ył p rz e c iw n y 51. Ze sp raw osobistych najw ięcej m iejsca zajm u je n a rz e k a ­ nie na chorobę, dręczącą go niem oc. Mimo to jo w ialn y h u m o r nig dy go nie opuszczał. P odejm ow ał sark asty czn e rozw ażania n a d rodzajam i bólów, dochodząc do konkluzji, że jed en na ty dzień przed zgonem w y ­

4? Pisma k V. Ganke... s. 33, 35. Chodziło zapewne o pracę W. A. M a c i e ­ j e w s k i e g o pt. Principia juris romani. Warszawa 1820.

48 Pisma k V. Ganke... s. 35. 49Tamże, s. 38, 39.

50 Tamże, s. 38.

51 Nie można się tu zgodzić z M. Szyjkowskim, który twierdzi (s. 284), że powstanie listopadowe spotkało się u Bandtkiego z żywym oddźwiękiem. Wręcz przeciwnie, temat ten poruszał marginalnie i niechętnie.

(20)

Kontakty J. S. Bandtkiego z uczonymi czeskimi i słowackimi 733 sta rc zy łb y aż n a d to 52. Z upełnie w yjątk o w o zw ierzał się B an d tk ie z te ­ go, iż w m łodości był w ielk im a d m irato re m niebieskookich blon d ynek , co m u w szakże r.ie przeszkodziło ożenić się z kobietą ciem nooką, bo „co Bóg dał, to do k o b iałk i” 53.

P rz y ja ź ń B andtkiego z H an ką m iała nieco in n y c h a ra k te r niż z po­ zostałym i Czecham i czy Słow akam i. O dzyw a się w n iej n u ta osobistych w y n urzeń , choć m arg inaln y ch, bow iem zasadniczy te n o r ich k o n ta k ­ tów oscylow ał w okół literack o -n au k o w y ch usług, bibliotecznej w y m ia ­ n y i bibliograficznych inform acji. D opiero pod koniec życia w 1834 r. B an d tk ie — jadąc do K arlo v y ch V arów — w stąp ił do P rag i, gdzie po ra z pierw szy i o s ta tn i dnia 20 czerw ca uścisnął dłoń H anki. K o rz y sta ­ jąc z tego sp o tk an ia czeski slaw ista podsunął gościowi sw ój sztam buch, w k tó ry m e d y to r P rzy słó w M aksym iliana F re d ry w pisał ich 120 w erset: „Jed noć chcieć, jednoć nie chcieć — to p raw d ziw a p rz y ja ź ń ” 54.

Zgon B andtkiego, k tó ry n astąp ił w 1835 r. p rz e rw a ł jego k o n ta k ty z H anką. P o siad ały one in n y c h a ra k te r niż z D obrovskim . G e n e rac ja rep re z en to w a n a przez H ankę w y znaw ała idee słow ianofilskie obce B andtkiem u. A le łączyło go z nią um iłow anie w iedzy, znaw stw o zagad­ n ień słow iańskich.

4.

J. S. B an d tk ie u trz y m y w a ł rów nież p rzy jacielsk ie k o n ta k ty z J a ­ n em K o llarem , p astorem ew angelickim g m in y w B udapeszcie, a u to re m w ie lu ro zpraw i literack ich u tw oró w o slaw istycznej tem atyce. P ie rw ­ szym Polakiem , k tó ry na niego zw rócił uw agę, był E dm und C hojecki. W książce o k w estii czeskiej w połow ie X IX w iek u ta k o nim pisał: „K o llar p rag n ąc oprzeć swój system na źródłach i p ew n ych dow odach rzu cił się do b ad ań sta ro ż y tn y c h i całej fa n ta z ji p o e ty uży w ał do t r a k ­ ta tó w archeologicznych”. Z arzucał m u, iż o ddaw ał się językow ym spe­ k ulacjo m b rn ąc po fałszyw ych szlakach filologii: „dość m u było zn a­ leźć ja k i w y raz sansk ry cki p rzek ręco n y przez dziesięciu ko m en tato ró w , a b y n aty ch m iast wziąść go za dowód n iezb ity sw oich w yim ag ino w any ch ligw istycznych k o n s tru k c ji”. K ollarow i głów nie chodziło o udo w odn ie­ nie, że Słow ianie w in n i zwać się S ław ian am i — od w y ra z u sław a 55.

B an d tkie zajął w ty m w yp ad k u stanow isko identyczne ze s tw ie r­ d zeniem J. D obrovskiego. U w ażał, że nazw a Słow ianie pochodzi od sło­ w a i oznacza ludzi m ów iących ty m sam ym , zrozum iałym d la siebie ję ­

52 Pisma k V. Ganke... s. 1271. 53 Tamże, s. 38, 41.

54 M. S z y j k o w s k i: dz. cyt. s. 289.

55 E. C h o j e c k i : Czechja i Czechowie przy końcu pierwszej połowy XIX-go stulecia. Berlin 1847 s. 170.

(21)

z y k ie m 56. Nie przeszkodziło to jed n k k rak o w sk iem u uczonem u n aw ią­ zać k o n tak tó w z k ry ty k o w an y m K ollarem . N astąpiło to praw dopodob­ nie z in ic ja ty w y P a v la Safarika, k tó ry zw rócił b u d ap esztań sk iem u pas­ torow i uw agę na krakow skiego badacza, znaw cę slaw istyczn ej p ro ble­ m a ty k i 57.

N a początku 1827 r. K o llar p rzesłał B an d tk iem u sw e w iersze i sło­ w acką czytankę. Z a d a ry te dziękow ał profesor bibliografii listem z dnia 29 m arca 1827 r. Był za nie w dzięczny, choć o tw arcie przyzn aw ał, że do po ezji nig dy nie żyw ił ad m iracji, jak o iż nie b ardzo się n a niej w yz­ naw ał. N atom iast w ielce chw alił czytankę. On rów nież był au to rem podręczników do n a u k i języka polskiego i ojczystej histo rii; zatem na tego ro d zaju p u b lik acjach znał się dobrze. Z rew anżow ał się K ollarow i za jego książki jed en asto m a tom am i roczników krakow skiego Tow a­ rz y stw a N aukow ego o raz dyplom em na członka te j k o r p o ra c ji58. P rz y ok azji B and tkie zaznaczył, że on także jest w yznania augsburskiego, że stud iow ał w H alle i przez długi czas był re k to re m ew angelickiej szko­ ły św. D ucha w e W rocław iu. O statnio zaś, od la t p iętn a stu , jest p ro ­ fesorem U n iw e rsy te tu Jagiellońskiego i b iblio tekarzem jego książnicy w K rak o w ie S9.

Zarów no te n list, jak i dyplom zostały przekazane K ollarow i za pośrednictw em w spólnego znajom ego, a m ianow icie k rak o w ia n in a — J a n a Siweckiego. Z arazem przyw iózł on odpow iedź K ollara, w k tó rej słow acki p asto r opisyw ał sy tu a c ję sw ych ro d ak ó w pod w ęg iersk im pa­ now aniem , n arodo w y ucisk, jakiego doznają, a także osobiste ciężkie położenie jako m in istra słow ackiej g m in y w yznaniow ej w B udapesz­ cie. W obec w y stęp u jący ch ta m p rześladow ań K o llar nosił się z zam ia­ rem p rzeniesienia do Rosji lu b Polski. W zw iązku z ty m prosił B and t- kiego o pomoc w ew e n tu aln y m u rząd zen iu się w K r a k o w ie 60.

W zachow anej odpow iedzi na te n list B andtkie szczegółowo przed­ staw ił sta n ew agelickiego i reform ow anego Kościoła w Polsce i n a L it­ wie. W praw dzie daw no m in ę ły czasy — p isał — k ied y b isk u p M arcin Szyszkow ski m iędzy 1612 a 1620 r. m ógł odebrać ew angelikom około czterd ziestu św iątyń. Mimo to s ta n posiadania innow ierczych gm in stale

56 O., (według J. Dobrovskiego), Czy nazwisko Słowian od słowa czy też od sławy pochodzi. „Rozmaitości Naukowe” 1828 nr 1 s. 78—82.

57 M. S z y j k o w s k i : Polska ućast v Ceskem narodrdm obrozeni. Praha 1935 t. 2 s. 78.

58 Muzeum Narodowe w Pradze: List J. S. Bandtkiego do J. Kollara z dn. 29 III 1827 r.

59 Muzeum Narodowe w Pradze: List J. S. Bandtkiego do J. Kollara z dn. 29 III 1827 r.

60 Biblioteka Muzeum Narodowego w Krakowie (zbiory Czartoryskich); List J. Kollara do J. S. Bandtkiego z dn. 1:1 V 1829 r. ms. 5301 k 167. Podobne sta­ rania podejmował Kollar za pośrednictwem J. Siweckiego i B. Kcpitara; por. A. Mróz, Jan Kollar: „Litterarne Studie” 1952.

Cytaty

Powiązane dokumenty

©rber, Otto, Klempnermeifter Sarcfjtnin, Karl, Hanbfcljuhmarijer (Serladj, ©mil, Scfjmiebemeifter Heim, ©uftao, Kaufmann Kufcfjel, ©rnft, ©eifenfabrikant 9titfclje,

Dział hi­. storii obejmuje

rates von Rehdiger an seine Frau aus Dresden vom 15. Nach Abschluss des Waffenstillstandes weilt der König mit seiner Familie und einem Gefolge von preussischen

Każda szkoła zgłaszająca uczniów do Turnieju zobowiązana jest do uzyskania zgody na przetwarzanie ich danych osobowych i dostarczenie jej w dniu eliminacji I

Zasada jest jedna - chodzi o to, aby dziecko w sposób niedestrukcyjny i całko- wicie bezpieczny dla siebie i innych, nauczyło się mówienia o przeżywanych emocjach,

Oznacza to, że reklamą apteki i jej działalności może być każde działanie, niezależnie od sposobu i metody jego przeprowadzenia oraz środków użytych do

Pasieki oprócz tego, że przynoszą miód, mają też przyczynić się do ratowania gatunku zagrożonego zmieniającym się klimatem, chemizacją rolnictwa oraz

gdzie wraz ze ściągającymi tu resztkami hitlerowskiego apara tu bezpieczeństwa, znalazły się najprzeróżniejsze dokumenty oraz ostatnie partie fałszywych