• Nie Znaleziono Wyników

Claude Bernard jako uczony i metodolog. Zebranie dyskusyjne Zakładu Historii Nauki i Techniki PAN

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Claude Bernard jako uczony i metodolog. Zebranie dyskusyjne Zakładu Historii Nauki i Techniki PAN"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

214 K r o n ik a

— — —--- ---

:

j

\

*•

— —

T ezę o ciągłości procesów integracyjnych popierała dr I. Stasiew icz przykła­ dami: program owej w ięzi m atem atyki i m uzyki od średniow iecza do oświecenia; ten dencji do integrow ania nauk społecznych, sztuki i techniki z jednej strony, ą nauk ścisłych i techniki z drugiej — jaką reprezentow ała W ielka en cyk lo p ed ia francuska.

Poglądom takim sprzeciw iał się natom iast dr L. Szyfm an. N ależałoby — jego zdaniem — sprecyzować przede w szystkim w spółczesną definicję integracji w nauce, począw szy bowiem od połowy X IX w . zjaw iska i procesy integracji należą do innej jakościow o kategorii, niż podobne zjaw iska dawniejsze, zw łaszcza osiem nastow iecz­ ne. Condillac, bożyszcze m etodologiczne X V III w ., głosił, że poszukiw anie syn tez jest przeszkodą w postępie nauk; w zrastające ograniczanie roszczeń nauki, różnicowanie kom petencji dyscyplin szczegółow ych, w ąski em piryzm i m inim alizm poznawczy — stały się celem skutecznego ataku uczonych w X IX w . — w biologii prowadzili go m .in. Virchow, H aeckel, Bernard — i to dopiero oni utorowali drogę nowoczesnym procesom integracji.

D yskusję, w której zabierali rów nież głos: prof. IK. Piw ocki, dr Z. K ow alew ski, prof. J. H urw ic, >W. K ozłow ski, prof. J. Pazdur, M. W ładyka, W . Grębecka, prof. M. S erejsk i, dr J. Bańka — zam knął prof. Bukow ski. P odk reślił on niebezpieczeństwa przejaskraw iania sprzeczności m iędzy różnym i dziedzinam i kultury i przedstawiania ,v rzekom ych zagrożeń hum anistyki przez technikę i odwrotnie; celow e jest natom iast w skazyw anie, i to w sposób dla całego społeczeństw a zrozum iały, elem entów w ią ­ żących całość procesów kulturalnych.

N iejako odpowiedzią na ten p ostu lat było kolejne zebranie dyskusyjne Zakładu H istorii N auki i Techniki, które odbyło się w dniu 15 czerwca 1966 r. Na zebraniu tym referat O zbieżn ości te m a ty c zn e j nauki i sztu k i w p ie rw sz e j p o łow ie X X w . 9 w ygłosił mgr inż. arch. J. Ballenstedt.

M ateriał do referatu zaczerpnął autor ze sw ej przygotow yw anej pracy Teoria w yb o ru . W skazał on przede w szystkim zależności m iędzy faktam i naukow ym i a idea­ mi, których propagacją zajm owała się sztuka X X w . Tak w szczególności wyraźna jest analogia pom iędzy nowym rozw inięciem pojęcia czasu przez teorię względności z jednej strony, a przez w ielk ą pow ieść M. Prousta W p o szu kiw an iu straconego Czasu — z drugiej (już w pierw szym tom ie w ydanym w 1913 r. zjaw ia się określenie: czw artym w ym iarem jest Czas). A bstrakcyjne zaś pojęcia fizyk i w spółczesnej, n ie dające się przedstaw ić w postaci m echanicznych modeli, znajdują analogie w abstrak­ cyjnych konstrukcjach w spółczesnych sztuk plastycznych.

W dyskusji kilk a spośród osób zabierających głos (prof. O lszew ski, dr Szyfm an, M. W ładyka) zwróciło uwagę na pom inięcie przez referenta społecznego kontekstu rozwoju kultury, co sprawiło, że referat m iał charakter jedynie dość subiektyw nego zobrazowania klim atów epoki poszukującej w spólnego m ianow nika kultury. Doc. G ella natom iast, w oparciu o tezę o autogenicznym rozwoju nauk ścisłych, przyznał referentow i praw o do pom inięcia problem atyki polityczno-społecznej. W dyskusji przem awiali również: prof. A. Grzegorczyk, Z. K upczyk-L ew inow a, dr Bańka, doc. T. K ow alik i E. Nejm an.

B arbara O lszew ska CLAUDE BERNARD JAKO UCZONY I METODOLOG

ZEBRANIE DYSKUSYJNE ZAKŁADU HISTORII N AUK I I TECHNIKI PAN Poglądy m etodologiczne Claude Bernarda — tw órcy eksperym entalnej fizjo ­ logii — są ostatnio przedm iotem szerokiego zainteresow ania m etodologów i histo­ ryków nauki. Znalazło to w yraz m. in. na X I M iędzynarodowym K ongresie Nauki,

9 Rozszerzona w ersja referatu została ogłoszona w nrach 45 i 46/1966 „Kultury” (Nauka i sztu k a w X X w . I. W zględność. II. A bstrakcja). P osiedzen ie dyskusyjne w Zakładzie H istorii Nauki i Techniki zostało odnotowane przez Z. Florczaka w nrze 27/1966 „P olityki”.

(3)

K r o n ik a 215

na którym trzeba było utw orzyć specjalną podsekcję pośw ięconą postaci tego uczo­ nego. Literatura o Bernardzie jest bardzo obfita i w szech stron nie n aśw ietla rolę, jaką odegrał w ielk i eksperym entator i teoretyk eksperym entu biologicznego w pro­ cesie kształtow ania się w spółczesnego system u badań biologicznych. Toteż dr Leon Szyfm an referujący tem at C laude B ern ard ja k o u czon y i m etodolog na zebraniu dyskusyjnym ZHNiT, które odbyło się 11 m aja 1966 r. w W arszawie, stan ął w obec niełatw ego wyboru ujęcia tem atu.

Można było dokonać przeglądu najśw ieższej literatury i oceny stanow isk w za­ kresie bardzo różnorodnych zagadnień m etodologicznych w ynikających z bogatej tw órczości naukow ej i pisarskiej Bernarda» I m ożna było skoncentrow ać uw agę na tych zagadnienia, które n ie doczekały się bezspornego lub też dostatecznie w ie ­ lostronnego n aśw ietlenia. Dr S zyfm an w ybrał drugą drogę. P odjął dwa aspekty tw órczości Bernarda, z k tórych jeden jest przedm iotem dyskusji do dziś, drugi zaś n ie został — zdaniem referenta — dostatecznie w szech stron nie n aśw ietlon y. Spróbował m ianow icie określić w ła sn e stanow isk o w k w estii zw iązku poglądów .teoretycznych Bernarda z nurtem n eow italizm u oraz m iejsca Bernarda w pozy­

tyw istyczn ej m etodologii nauki. N aturalnie w ramach referatu n ie sposób było w yczerpać ani tym bardziej rozstrzygnąć zagadnienia, ale m ożna b yło w ysun ąć kilka problem ów interesujących n ie tylko h istoryk ów biologii, dyskusja toczyła się w ięc w okół najbardziej ogólnych problem ów h istorii n auk i i jej m etodologii.

Referat składał się z dwóch w zględnie od siebie n iezależnych części. W części pierwszej, w której referent uzasadniał sw e przekonanie o an tyw italistycznej treści bernardowskiej teorii organizmu, n ajw ięcej uw agi zogniskow ała koncepcja „środo­ w isk a w ew nętrznego”. W części drugiej, referat uzasadniał przekonanie, że B er­ narda n ie należy uważać ¡za reprezentanta pozytyw izm u, m im o że opinia ta jest bardzo rozpowszechniona. W tej części referat koncentrow ał się na rekonstrukcji poglądów Bernarda na zadania, zakres i granice poznania -naukowego. Obydwa zagadnienia zostały naśw ietlone pod kątem funkcji, jaką poglądy Bernarda p ełn iły w n auce w ciągu stu lat dzielących nas od ukazania się jego głów n ych dzieł teoretycznych.

W odniesieniu do koncepcji środowiska w ew nętrznego referen t potw ierdza po­ gląd Cannona i innych cybernetyków , uw ażających tę koncepcję za źródło pojęć i uogólnień, które ew olu ow ały w kierunku dzisiejszej teorii hom eostazy. J eśli prze­ analizować treść i zakres pojęcia hom eostatu, to trzeba stw ierdzić, że nie poddaje się ono ani w italistyczn ej, ani m echanicystycznej interpretacji, podobnie jak i p o­ jęcie środowiska w ew nętrznego. Zarówno bow iem interpretacja m echanicystyczna, jak w italistyczna jest odpowiedzią na p ytanie o „pierwszą przyczynę” zjaw isk bio­ logicznych. A Bernard program owo w yłączał p ytan ia o „pierwszą przyczynę” z za­ kresu poznania naukowego. K oncepcja środow iska w ew nętrznego rów nież n ie za­ kłada takiego pytania. Poucza ona fizjologa i lekarza, że w tórne czy też „bliższe” przyczyny, w yw ołujące norm alne czy też patologiczne reakcje, działają na układ, który w ym ien iając m aterię i energię ze środow iskiem zew nętrznym zachow uje zarazem pew ną, różną u różnych organizm ów niezależność od zew nętrznych w p ły ­ w ów . A ponadto układ ten reaguje w całości i posiada w ła sn e m echanizm y, n ie­ zm iernie skom plikow ane, które m odyfikują, przetw arzają bodźce zew nętrzne.

W jaki sposób w ytw orzyło się środow isko w ew nętrzne, dlaczego stopień jego zainteresow ania i n iezależności od w p ływ ów zew nętrznych jest różny, to są p yta­ nia, które Bernard staw ia poza granicam i poznania naukowego. Bernard n aw et n ie u siłu je zbadać, czy w spółcześn ie mu ogłoszona, zw ycięska, now a darw inow ska ogólna teoria przyrody nie otw iera drogi do podjęcia i tych w łaśn ie problem ów . P ytania takie są spraw ą filozofii, a tam dopuszczalne są zarówno odpow iedzi m e- chanicystyczne, jak w italistyczne, o ile ty lk o (i to Bernard zastrzega z całym

(4)

216 K r o n ik a

naciskiem ), n ie w p ływ ają on e na postaw ę badacza. D la badacza zresztą w italizm jest doktryną, n ie tylk o bezpłodną, a le i szkodliwą; jest to „doktryna len iw a”, która zw aln ia uczonego od poszukiw ania odpow iedzi na p ew ne pytania, o których m ożna rozstrzygać w drodze badania em pirycznego.

R eferent przeprowadził analizę tek stów Bernarda odnoszących się zarówno do środow iska w ew nętrznego, jak i do w italizm u w celu w ykazania, że są one w praw ­ dzie n iejasn e i sprzeczne, ale ich niew italistyczn a interpretacja n ie tylko jest m oż­ liw a, lecz naw et jed ynie w łaściw a. N iejasność filozoficzn ej reflek sji w ielkiego eksperym entatora, jego barw ny i nieprecyzyjny język, a w reszcie podkreślana n ie­ chęć do „m etafizyki” w spółczesnych p rzyrodników -m echanicystów daw ały, być może, p ew n e pole do w itałistycznej interpretacji jego poglądów , jednakże w tych sam ych tekstach Bernard podkreśla sw oje przekonanie o jedności przyrody, głosi się determ inistą, determ inizm (fizyczno-chem iczny) uważa za naczelną zasadę w szelk iego przyrodniczego badania. Toteż uznanie go za w ita listę i „ideologa” neow italizm u budzi zasadnicze zastrzeżenia.

Co praw da nie m ożna jednocześnie stw ierdzić, że Bernard sk łaniał się do skrajnego m echanićyzm u sw ojej epoki. A .przecież epoka ta znała tylk o dwa sta­ now iska w k w estii isto ty zjaw isk organicznych: w ita listy czn e i m echanicystyczne. H istorycy biologii pracujący nad Bernardem m uszą zatem zbadać i określić- rzeczyw iśty charakter jego poglądów teoretycznych, a przede w szystkim funkcję, jaką sp ełn iły n ie tylk o w e w spółczesnym życiu naukow ym i św iatopoglądow ym , ale i w dalszej h istorii nauki. Droga, którą proponuje referent — analiza koncepcji środow iska w ew nętrznego jako praw zoru d zisiejszej teorii organizmu — stwarza, jak się zdaje, duże m ożliw ości ostatecznego rozw iązania spornego problem u ideo­ w ego zw iązku Bernarda z ów czesnym neow italizm em .

M niej przekonyw ający w yd aje się w ątek referatu, który zm ierza do odcięcia Bernarda od p ozytyw istycznej teorii nauki. R eferent przeprowadził rekonstrukcję poglądów Bernarda n a zakres poznania naukowego w oparciu o tek sty odnoszące się do h istorii poznania naukowego i do prognoz rozw ojow ych. Przytoczone zo­ stało w iele w ypow iedzi św iadczących o optym izm ie poznaw czym Bernarda, o

tym,

że n iektóre jego poglądy zbliżają się raczej do m arksistow skiej n iż p ozytyw i­ stycznej teorii prawdy, że odcinał się on od pozytyw izm u Comte’a, że uparcie domagał się prawą do staw iania hipotez itd. itp.

R eferen t jednak, na co zwrócono uw agę w dyskusji, n ie operuje dostatecznie p recyzyjnym i kryteriam i odróżniania p ozytyw istyczn ej teorii nauki od niepozy- tyw istyczn ej. Jeżeli chodzi o stosunek Bernarda do w italizm u, to klucza do in ter­ pretacji jego ogólnych, filozoficznych poglądów m ożna i n ależy szukać w tw ier­ dzeniach biologicznych w ypracow anych na w arsztacie pracy eksperym entalnej. Jeżeli zaś tym sam ym kluczem posłużyć się do interpretacji poglądów Bernarda w zakresie teorii nauki, to potw ierdza się tylk o przekonanie o jego ścisłej w ięzi z nurtem w spółczesnego pozytyw izm u. N ależałoby w ię c m oże poszukać iniiych kryteriów .

W dyskusji m gr J. Skarbek zaproponował zastosow ać tu kryterium tzw. „trójkąta sprzeczności”, k tóry w yznaczała i k ształtow ała postaw a ów czesnych po­ zytyw istów m iędzy płaszczyzną problem ów uznanych za rozstrzygalne i płasz­ czyzną problem ów nierozstrzygalnych. Nieraz z upływ em czasu, n aw et w ciągu życia naukowego tego sam ego uczonego jego p ostaw a niew sp ółm iernie w ydłuża „odcinek” styczny z płaszczyzną problem ów nierozstrzygalnych. Jeżeli zastosować takie kryterium do oceny postaw y Bernarda, to już z części referatu poświęconej k w estii w italizm u w idać, że ow o odchylenie m etodologiczne rysuje się u niego bardzo wyraźnie.

(5)

pożyty-Kronika

217

w izm u” nie jest przekonyw ające bez bardzo w n ik liw ej analizy ów czesnego k li­ m atu in telektualnego i roli, jaką w tym k lim acie p ełn ił Bernard, który jak Wiadomo w yw arł w p ły w n ie tylk o na filozofię, ale rów nież na literatu rę piękną. Sam tylko n egatyw n y stosun ek do Gomte’a i jego szk oły n ie' jest w łaściw ym kryterium stosunku Bernarda ido p ozytyw izm u, n ie m ów iąc już o tym , że w obec n iejasn ości jego pisarstw a nie m ożna poprzestać na w erbalnej stron ie w y p o w ie­ dzi Bernarda. Szkoła Comte’a b yła już zresztą w ted y spraw ą przeszłości, pozy­ tyw izm ew oluow ał w bardzo w ielu w zajem nie przeciw staw iających się sobie kierunkach. B yłoby np. rzeczą bardzo interesującą zbadać m iejsce Bernarda lüb jego stosunek do kręgu France P o sitiviste.

Mgr M. W ładyczanka podkreśliła konieczność uw zględnienia w szerszym za­ k resie w pływ u Bernarda na nauki hum anistyczne i literaturę okresu, zwłaszcza że referent rozporządza bardzo ob fitym i i, jak się zdaje, w iele m ów iącym i m a­ teriałam i.

Dr Z. W udel stw ierdził, że dotychczasow a ocena stanow iska Bernarda w nurcie pozytyw izm u m oże być jednym z bardzo liczn ych w h istorii m yśli filozoficznej nieporozum ień. Polegają one na tym , że recepcję poglądów danego m yśliciela n ie zaw sze określa jego intencja i rzeczyw ista treść jego poglądów, a le nieraz jedna z w czesnych interpretacji, opierających się na arbitralnym w yb orze jednego tylko aspektu, a n aw et jednego tylko członu jego złożonego rozum owania. Tak np., zdaniem dra Wudla, było z recepcją Hobbesa, którego poglądy w zięte w ca­ łości n ie reprezentują aż tak skrajnego pesym izm u w sp raw ie natury stosun k ów m iędzy ludźmi, jaki w szed ł do h istorii filozofii. Tak też m oże być z Bernardem , który przez w czesnych interpretatorów został uznany za reprezentanta p ozytyw iz­ mu. Zbadanie tej spraw y drogą w n ik liw ej analizy rzeczyw istej treści poglądów Bernarda oraz w szelk ich m odyfikacji, jakich doznały one w zabiegach interpre­ tacyjnych, m oże stanow ić bardzo w dzięczne zadanie n ie tylk o z p unktu w idzenia praw dy o Bernardzie, ale rów nież z punktu w idzenia m etodologii tego typu badań.

Mgr W. Grębecka, n ie kw estionując tezy, że n eow italiści bezpraw nie p ow o­ ły w a li się na Bernarda jako „ideologa” tego kierunku, w yraziła m niem anie, iż tezę tę można jeszcze bardziej przekonyw ająco przeprowadzić w oparciu o analizę bernardowskiej teorii eksperym entu fizjologicznego. Jest to b ow iem ta część tw órczości naukowej Bernarda, która określiła jego rolę w nauce. Rolę tę Bernard uw ażał za -treść sw ego życia, m usiała ona zatem określać charakter jego filozo­ ficznej i m etodologicznej reflek sji. O ile m ożna o tym sądzić bez sp ecjaln ych stu ­ diów, w yd aje się , że ustalony przez Bernarda m odel eksperym entu fizjologicznego funkcjonuje w nauce do dziś. I jeżeli doszukiwać się już zgodności tego m odelu z jakim ś ogólniejszym nurtem św iatopoglądow ym , to jest on n a pew no o w iele bliższy m echanicyzm ow i niż w italizm ow i. N eöw italizm rów nież szuk ał uzasad­ n ien ia w eksperym encie b iologiczn ym ,. ale b ył to eksperym ent z m echaniki rozwoju n ie zaś eksperym ent fizjologiczny sensu stricto.

Mgr A. Straszew icz u w ypukliła charakterystyczną dla Bernarda n iew yd oln ość jego aparatury pojęciow ej w obec treści sform ułow anej przezeń ogólnej teorii organizmu. Trudno n ie zgodzić się ze stw ierdzeniem , że koncepcja środow iska w ew nętrznego jest prawzorem dzisiejszej koncepcji homoestazy. P ojęcie hom eo- statu zrodziło się na gruncie dobrze już rozw iniętej ogólnej teorii układów , posia­ dającej w łasn y m etajęzyk; n ie m a w ątp liw ości, że jest to grunt, na którym n ie­ m ożliw a jest ani w italistycznä, ani m echanicysityczna interpretacja. Bernard jed ­ nak, form ułując sw oją teorię — w treści w yprzedzającą m ożliw ości badaw cze i in terpretacyjne ep ok i— m iał do w yboru aparaturę pojęciow ą wyłąciznie m echa- nicystyczną albo w italistyczną, tylko bowiem te dwa kierunki zajm ow ały się

(6)

218 K r o n ik a

ogólną teorią organizmu. Bernard czerpał ' w ięc z jednej i z drugiej aparatury,- nie zastanaw iając się, być może, nad sprzecznościam i, które m ogłyby stąd w y ­ niknąć, a dobierając tak ie p ojęcia i w yobrażenia, które w zględn ie adekwatnie w yrażały jego na w pół intuicyjne odczucie istoty organizacji biologicznej. N ie w ykluczone, że analiza teorii środow iska w ew nętrznego, przeprowadzona pod kątem jej ew olu cji w kierunku koncepcji hom eostatu z jednej strony, a z dru­ giej — pod kątem zastanej przez Bernarda aparatury pojęciow ej teorii organizmu, p ozw oli w reszcie rozstrzygnąć sporny do dziś problem zw iązków Bernarda z n eow i- talizm em X IX w.

Sprawa ita bow iem pozostaje w dalszym ciągu niejasna i sporna. Świadczy 0 tym chociażby nadesłana na zebranie na p iśm ie w ypow iedź dyskusyjna doc. S. Szpilczyńskiego. Podkreślając „antym etafizyczne” n astaw ienie Bernarda, uważa on jednak, że „jeśli podejrzewać Bernarda o poglądy filozoficzno-lekarskie, to ty lk o 1 o graw itację ku w italizm ow i”. U w aża on ponadto, że Bernard „utorował drogę neow italizm ow i (pod koniec X IX w.). Różnica m iędzy dawniejszym w ita liz­ m em a neow italizm em była tylko ilościow a. N eow italizm uznaw ał w zjawiskach życia elem ent m aterialistyczny, biorąc za podstaw ę procesy fizyczne i chemiczne, ale do p ew nych tylk o g ra n ic -— do granic zagadki istoty życia i procesów u m y­ słow ych, dopatrując się w nich przejaw u hipotetycznej energii i przypuszczając np., że objaw y życiow e tylko częściow o dadzą się sprowadzić do zjaw isk ruchu”. Mgr A. Bednarczyk na p odstaw ie w łasnych stud iów nad bernardowską teorią eksperym entu w yraził pogląd, że Bernard literaln ie i faktycznie był w yznawcą determ inizm u typu m echanicystycznego. W teorii organizmu Bernard zdecydow a­ n ie odrzucał w italizm jako doktrynę n ie tylko niepraw dziw ą, ale w ręcz szkodli­ wą. N atom iast istotn ie niejasnym m om entem jego reflek sji filozoficzn ej jest pojęcie praw „przedustanow ionych” (préétablies). Szczegółow a analiza tego pojęcia oraz k ontekstów , w które jest uw ikłane, pozw ala stw ierdzić, że n ie w iąże się ono z żad­ ną koncepcją ontologiczną, ma natom iast określać postaw ę m etodologiczną.

P rzystępując do eksperym entu fizjolog m usi scharakteryzow ać obiekt badania 1 w arunki, w których się ono będzie odbyw ało, oraz ustalić zakres pytfań, które postaw i. Do takiej w ła śn ie charakterystyki n ależy koncepcja środowiska w ew ­ nętrznego, jako układu narządów ii kom pleksu w zajem nie m odyfikujących się pro­ cesów , a w szystko to — pozostaje w pew nym , w różnych organizmach różnym stosunku do środow iska zewnętrznego. Otóż pytania, które fizjolog m oże w ziąć na w arsztat, dotyczą tego, co się dzieje w tym zastanym już układzie, oraz tego, co zachodzi m iędzy nim a środow iskiem zew nętrznym , dotyczą praw istnienia i przem ijania tak scharakteryzow anej jednostki życia — organizmu. N ie leży natom iast w m ożliw ościach fizjologa dociekanie przyczyn p ow stania tego stanu rzeczy, ani istoty odrębności układów organicznych. Na tym pozibmie pytań m ożliw e są tylko jakieś najogólniejsze odpowiedzi, i można przyjąć, że tak jak zachow aniem się organizmu rządzą praw a em pirycznie w ykryw alne, tak o jego ukształtow aniu się, o jego pow staniu, o m ożliw ości jego istn ien ia i odtwarzania się decydują rów nież jakieś praw a — odw ieczne i n ie poddające się eksperym ental­ nej analizie.

Prof. E. O lszewski podkreślił oryginalność podejścia referenta do Claude Bernarda jako prekursora w spółczesnej teorii organizmu — hom eostatu — z punktu w idzenia ogólnych problem ów historii nauki. B y ło b y , w dzięcznym zadaniem w y ­ kazanie, w jakim stopniu bernardow ska koncepcja środow iska w ew nętrznego była ogniw em pośrednim , przejściem od m echanicyzm u typu kartezjańskiego do ogólnej teorii układów jako m etateorii badań nad istotą organizacji biologicznej. Prof. O lszew ski zalecałby przy tym pew ną ostrożność w ocenie heurystycznej roli poglądów w italistycznych. Jeżeli bow iem chodzi o w italizm X V III w ., to odegrał

(7)

K r o n ik a 219

on istotną, jak się zdaje, rolę jako doktryna łagodząca surową, m etafizyczną skrajność ów czesnego m echanicyzm u, jako sposób m yślen ia w znacznym stopniu dialektyczny. B yć może — rzecz jest w arta zbadania — rów nież i n eow italizm końca X IX w. cechuje nie tylko antym echanicystyczny dualizm , ale także elem en ­ ty dialektyki, których w yraźnie brakło m echanicystohi-fizjologom .

A nna S tra sze w ic z

KRAKOWSKIE POSIEDZENIE NAUKOWE ZESPOŁU HISTORII ODRODZENIA

Na zebraniu Zespołu H istorii Odrodzenia Działu H istorii Nauk Społecznych Zakładu H istorii Nauki i Techniki PAN, które odbyło się w K rakow ie 24 m ają 1966 r. pod przew odnictw em prof. H enryka Barycza, doc. Janina Czerniatow icz w y g ło siła referat S tu d ia g re cy styc zn e polskich le k a rzy w X V I w ., stanow iący nową pozycję w zakresie prowadzonych przez autorkę szeroko zakrojonych badań nad recepcją greczyzny w P olsce w dobie odrodzenia.

Po uwagach w stęp nych o dziedzictw ie greckiej my^li lekarskiej w Europie średniow iecza i odrodzenia, doc. Czerniatowicz podjęła sw ój zasadniczy tem at. 'Na podstaw ie zachow anych rękopisów, in w en tarzy k sięgarsk ich i bibliotecznych oraz danych o w ykładach na w ydziale m edycznym A kadem ii K rakow skiej przed­ staw iła autorka stan recepcji dzieł H ipokratesa i G alena na ziem iach polskich, sięgającej sw ym i początkam i X IV i X V w ., a zaznaczającej się w p ełn i w toku X V I w . Z k olei autorka rozw ażała czynn y udział uczonych polskich w w yd aw a­ niu i tłum aczeniu pism dwóch w ielk ich greckich p isarzy m edycznych.

D zieła Hipokratesa znalazły w P olsce trzech w yd aw ców — Piotra W edelicjusza z Obornik, pioniera w tej dziedzinie, którego część dorobku n iestety zaginęła; Jana Benedykta S olfę, w ydaw cę apokryficznych listó w H ipokratesa, cieszących się w ów czas dużą popularnością; a w reszcie, działającego w .d ru giej p ołow ie X VI w., Sew eryna Goebla. Od postaci tych polskich „hipokratyków ” autorka przeszła następnie do polskich „galenistów ”,- których działalność zdystansow ała zakresem i rozm achem p^ace tych pierwszych.

U w agę skoncentrow ała doc. Czerniatowicz głów n ie na p ostaci Józefa Struśka, w ielkiego lekarza doby odrodzenia. N ie w ypow iadając s ię co do k on trow ersyj­ nego w dzisiejszej nauce problem u oryginalności nauki o p u lsie Struśka i jej stosunku do m yśli G alena, doc. Czerniatowicz podkreśliła, że zainteresow ania G alenem b yły u polskiego uczonego bardzo żywe. Przypadły one na okres p adew ­ skich studiów i profesury Struśka w P adw ie i w efekcie dały tłum aczenia z greki na łacin ę pięciu G alenow ych traktatów , drukow anych w latach 1535— 1540. Dwa z tych tłum aczeń (De urinis; De decubitu in firm oru m ) ukazały się w czołow ych oficynach europejskich — u Cratandra, Frobena i Ju n tów — jako „tłum aczenia pierw sze”. Strusiek, uczony i tłum acz, zwracał uw agę na rzetelność naukow ą przekładu, opracowując go na podstaw ie uprzednio dokonanej k rytyk i tek stu i opatrując w m iarę potrzeby obszernym i kom entarzam i (A n tidotariu sz); u w y ­ datniał przy tym niejednokrotnie w agę oryginału jako w łaściw ego źródła pozna­ nia m yśli autora, kładąc nacisk na konieczność znajom ości języka greckiego. Autorka om ówiła też działalność Józefa Zim m erm ana-Tectandra oraz K rzyszto­ fa H eylla, tłum aczy i w ydaw ców traktatów Galena.

We w nioskach końcow ych ¡doc. Czerniatowicz podniosła fakt, że na tle cało­ ści obrazu studiów grecystycznych — polskim m edykom przypada zaszczytne m iejsce dzięki bardzo szybkiem u w łączeniu się w pow szechny, odrodzeniow y nurt prac edytorsko-translacyjnych. P ozostaw ili też oni znaczny dorobek, pomim o

Cytaty

Powiązane dokumenty

DE DIFFUSIE VAN MOLYBDEEN IN WOLFRAAM Zoowel bij het opprepareeren op Mo-kern als bij het practisch gebruik van gewolframeerde molybdeendraad moet men rekening houden met de

Troska Kościoła o słowo pisane wynika z przekonania, że mimo nowocze­ snych środków społecznego przekazu jest ono podstawowym narzędziem wpły­ wania na człowieka, jego

Wiele złego w relacjach rodzice - dzieci spowodowały wyjazdy zarobko­ we rodziców za granicę. Sprawiły one, że jest dość duża grupa dzieci nazywa­ nych eurosierotami.

BIJLAGE I WADJEB1INGEN COMMISSIE NORRfALI'SATIE NEDERLANDSCHE VAARPYEGEN 22 SEPTEMBER-4 OCTOBER

Stała się w spółtwórczynią Muzeum Mazurskiego w Działdowie, gromadząc przy pomocy członków Koła Krajoznawczego Młodzieży Sem inarialnej zbiory sztuki ludowej,

Obchody 100 rocznicy powstania styczniowego w województwie olsztyńskim. Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr