• Nie Znaleziono Wyników

"Ze studiów nad liryką Leopolda Staffa", Halina Pańczyk, Poznań 1960, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Prace Wydziału Filologicznego, Seria: Filologia Polska, nr 1, stron 91 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Ze studiów nad liryką Leopolda Staffa", Halina Pańczyk, Poznań 1960, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Prace Wydziału Filologicznego, Seria: Filologia Polska, nr 1, stron 91 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Artur Hutnikiewicz

"Ze studiów nad liryką Leopolda

Staffa", Halina Pańczyk, Poznań 1960,

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza

w Poznaniu, Prace Wydziału

Filologicznego, Seria: Filologia

Polska, nr 1, stron 91 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 53/1, 260-266

(2)

znakomitego skądinąd felieto n isty i autora zbioru Muchy chodzą po m ózgu przy ocenie... języka Sienkiew icza.

Taka recenzja to trochę przykry obow iązek. Ale kiedy się zna autoryta­ tywną m im o w szystk o siłę słow a drukow anego i pom yśli o niefachow ym w prze­ w ażającej części czytelniku d ziesięciotysięcznego nakładu P isarstw a Henryka

Sienkiewicza, obowiązek ten trzeba spełnić.

Jerzy Ziom ek

H a l i n a P a ń c z y k , ZE STUDIÓW NAD LIRYKĄ LEOPOLDA STAFFA. Poznań 1960. Stron 91. U niw ersytet im. A dam a M ickiewicza w Poznaniu. (Prace Wydziału Filologicznego. Seria: Filologia P olsk a, nr 1).

Pisać o jakim kolw iek pisarzu w spółczesn ym to praca przysparzająca każdemu badaczowi w yjątkow ych kłopotów i trudności. Przede w szystk im przychodzi zazwyczaj zaczynać całą robotę w łaściw ie od początku, od fundam entów , w po­ jedynkę i na w łasną odpowiedzialność. To, co się potocznie określa mianem tzw. literatury przedmiotu, z reguły nie istn ieje, nie ma żadnych monografii, żadnych choćby syntetycznych zarysów. Gdy chodzi o pisarzy w ybitniejszych, to istnieje niekiedy w zględnie naw et ob fita literatura recenzyjna, ale badacz piśm iennictwa X X stulecia, który u siłu je korzystać, w braku innych, z owych dokumentów m yśli krytycznej, w ie doskonale, jaką w artość przedstaw iają — jeśli się pominie am bitniejsze w yjątk i — te najczęściej spotykane popisy ek w ilib ry- styki w erbalnej, w yjałow ione z jak iejk olw iek sensow nej, rzeczowej treści. Po przeczytaniu zatem ilu ś tam elukubracji krytycznych w iadom ego rodzaju ma się jedynie poczucie straty czasu. Tyle że su m ien ie naukowe badacza, k tóry w inien znać wszystko, doznaje niejakiego uspokojenia. '

W przypadku Staffa trudności m nożą się i kom plikują dodatkowo. Liryka z natury rzeczy jest w yjątkow o, w ięcej n iż inne gatunki literackie, oporna wobec w szelakiego rodzaju zabiegów interp retacyjn ych i operacji analityczno-op:so- wych, dokonywanych w schem atycznym i skonw encjonalizowanym języku nauki. Wreszcie rozpiętość czasowa tej tw órczości, przynależność S taffa do tylu epok literackich, z których każda w m n iejszym lub w iększym stopniu przedstaw ia się nam w ciąż jeszcze jako te rra ignota, presja tylu sprzecznych prądów m yśli, sztuki i historii — w szystko to w ym aga od krytyka literatury doby w spółczesnej w yjątkow ej erudycji, in tu icji i u m iejętn ości poruszania się w terenie n iezw ykle skąpo zaopatrzonym w tablice i znaki orientacyjne.

Autorka studiów nad liryką Leopolda S taffa m iała jasną św iadom ość trudno­ ści zadania, pisze o nich w yraźnie w słow ie w stęp nym dając syntetyczny, zw arty przegląd głów n iejszych pozycji krytycznych o poecie. Tym w iększym uznaniem należy przeto pow itać jej d ecyzję podjęcia się tej roboty niełatw ej i w ykonanie jej w rozprawie skom ponow anej n iezw ykle jasno i racjonalnie. Bo architektura książeczki jest istotnie w zorow a i bardzo m etodycznie precyzyjna. Rozdział I, historyczny, ustala genezę tw órczości Staffa, kreśli tło, w ydobyw a klim at i atm osferę, w jakiej staw iał m łody poeta sw oje pierwsze kroki. Daje następnie krótki rys ew olucji, w yp u n k tow u je poszczególne etapy drogi twórczej Leopolda Staffa poprzez półw iecze z górą jego pisarskiej działalności. Rozdział II przynosi system atyczny opis struktury tem atyczno-form alnej liryki Staffow sk iej. Rozdział III jest naturalnym zw ieńczeniem budowy, sumą w niosków , do których doprowadziły rozważania rozdziałów poprzednich.

(3)

R E C E N Z J E 2 6 1

Wróćmy jednakże do początku. Geneza, klim at tow arzyszący pierwszym po­ czynaniom literackim Leopolda S taffa to L w ów m łodopolski lat ostatniego dzie­ siątka w. X IX i pierwszej dekady X X stulecia. Obraz kultury tego m iasta, n a­ kreślony przez autorkę na podstaw ie skrzętnie zebranych m ateriałów w spom n ie­ niow ych (także rękopiśm iennych), należy uznać za pierwszą w ielką zaletę i osią­ gnięcie studium . Nie ujm ując nic K rakow ow i, którego pierwszorzędna rola w m o­ dernizmie polskim jest bezsporna, niepodobna przecież przeoczyć, że K raków nie był jedynym aktyw nym literacko i kulturalnie środowiskiem w owoczesnej Galicji. Udział Lw ow a w życiu um ysłow ym i artystycznym tam tych lat był w cale w ydatny. Lw ów korzystał przede w szystk im z takich przyw ilejów i prerogatyw, jakie z natury rzeczy m ałym i prow incjonalnym „Atenom podw aw elskim ” nie p rzysługiw ały — był stolicą, siedzibą rządu i sejm u, był politycznie i społecznie bardziej ruchliw y, dynam iczny, postępow y i dem okratyczny niż zasklepiony w sw ym konserw atyzm ie arystokratyczno-stańczykow ski Kraków. Warto tu przy okazji przypom nieć choćby w rażenia Żerom skiego z czasów jego pierwszej w łó ­ częgi po G alicji, kiedy to po budzącym w nim aw ersję „krakauerowskim ” zaduchu Lw ów w ydał mu się nieom al Europą. W zakresie kultury Lw ów był partnerem co najm niej równorzędnym . K raków m iał W yspiańskiego, Przybyszew skiego, T et­ m ajera — to prawda; ale L w ów — Kasprowicza, Porębowicza, Zapolską, braci Brzozowskich, cały krąg m edycki Paw lik ow skich i Wolskich, R uffera, Ortwina, Irzykowskiego i w łaśn ie Staffa. K iedy się przegląda w ydaw nictw a tam tego czasu, przekłady głośnych ów czesnych rew elacji z dziedziny filozofii czy socjologii, e ste ­ tyki i literatury św iatow ej, które urabiały światopogląd pokolenia, napotyka się raz po raz nazw iska ruchliw ych, zasłużonych, lw ow skich oficyn nakładow ych — Połonieckich i A ltenbergów. K raków m iał A kadem ię i najstarszą w Polsce w yższą uczelnię, ale Lwów , zawsze o krok bardziej w spółczesny, pierwszą na ziem iach polskich politechnikę i uniw ersytet, którego rola i znaczenie — co tu dużo m ó­ w ić — m iały się okazać w niedalekiej przyszłości, już w okresie państwa n ie­ podległego, w yjątkow o doniosłe. I to nie tylko w filozofii (szkoła Twardowskiego), ale w ogóle w nauce, a zwłaszcza w dyscyplinach hum anistycznych. W ielka d y­ skusja m etodologiczna, zm ierzająca do zasadniczej przebudowy podstaw nauk filologicznych, zapoczątkowana przed pierwszą jeszcze w ojną św iatow ą i prze­ dłużona następnie w głąb dw udziestolecia m iędzyw ojennego, im puls w zięła w ła ­ śnie ze Lwowa. W ystarczy przeglądnąć niedaw no wydaną, nieoszacowaną w prost antologię Henryka M arkiewicza Teoria badań literackich w Polsce (Kraków 1960, 2 tomy) i przerzucić słow nik autorów. K leiner, Kridl, Kucharski, Zygm unt Ł em - picki, poniekąd Ingarden i Borowy — nazw iska, z których każde reprezentuje jakiś określony kierunek i postaw ę w nowocześnie pojętej m etodologii badań lite ­ rackich, zw iązane są najściślej z hum anistyką lw ow ską, z tam tego kręgu brały sw e pierw sze i rozstrzygające podniety. Autorka kreśląc obraz środowiska lw o w ­ skiego w dobie m łodości Leopolda S taffa potraktow ała swoją pracę w tym za­ kresie oczyw iście m arginalnie, jako zabieg pomocniczy, pozw alający jej w ydobyć zasadnicze przesłanki kształtujące osobowość duchową poety. Zrobiła to ciekaw ie i rzetelnie. A le niezależnie od tego uśw iadom iła m imochodem, że Lw ów m łodo­ polski to rozdział dziejów naszej k u ltu ry um ysłow ej, literackiej i artystycznej w ciąż jeszcze dotąd nie napisany.

S ta ff nie był poetą, którego droga twórcza rozwijałaby się — jak u K aspro­ w icza na przykład — pośród dram atycznych spięć, w strząsów , załamań, sporów z sobą sam ym i św iatem . Organizacja duchow a opanowana, apolińska, uczucio­ w ość m iarkowana refleksją i autokrytycyzm em chroniły poetę i zabezpieczały skutecznie przed niebezpieczeństw em ideow ych i em ocjonalnych antynomii. N ie­

(4)

mniej twórczość ta, obejm ująca z górą półw iecze aktyw ności pisarskiej, musiała się rozwijać, zm ieniać, ulegać częściow o bodaj ciśnieniu odm ieniających się w arunków i okoliczności, choć o jakichś silnych, gw ałtow n ych przełom ach mowy tu być nie może, i autorka słu sznie kilkakrotnie podkreśla, że w istocie genealo­ gia m odernistyczna okazała się ostatecznie w poezji Staffa faktem o najtrw al­ szym znaczeniu. S taff nigdy nie był inicjatorem , rew olucjonistą, burzycielem, wyrąbującym nowe ścieżki i drogi — był w sw oim egotyzm ie, estetyzm ie, zadzi­ wiającej pow ściągliwości w obec spraw społecznych jak najbardziej zgodny z g e ­ neralnym i tendencjam i sw ej epoki, był jej w spółtw órcą, choć dostarczane przez nią podniety filozoficzne i estetyczn e potrafił zawsze indyw idualnie, sam odziel­ nie przetwarzać.

Autorka przeprowadziła ciekaw ą periodyzację działalności literackiej poety. W yróżniła cztery okresy, u stalając ich ideow e i artystyczne wyznaczniki. Jest to drugie, poważne osiągnięcie studium.

Okres I (1901—1910) to w zakresie postaw y okres zdecydow anej dominacji w szystkich tych elem entów ideologii i estetyk i, jakie niosła w sw oim bagażu Młoda Polska: egotyzmu, estetyzm u, nietzscheanizm u, hedonizm u — ale nie w y ­ nikającego z rozpaczy i p esym istycznego ta e d iu m v i ta e , lecz raczej optym istycz­ nego i afirm atywnego, bo dekadentyzm był po prostu przeciwny samej k on sty­ tucji psychofizycznej Staffa. W zakresie form y przeważa w tym okresie frazeo­ logia typowo m łodopolska, z jej barokowym nadmiarem.

Okres II (1910— 1920) przynosi istotną zm ianę dzięki w ydatnem u rozszerzeniu skali zainteresowań na problem y moralne, psychologiczne i ontologiczne. M ło­ dzieńczy egocentryzm ustępuje teraz m iejsca hom ocentrycznem u altruizm ow i i so­ lidaryzm owi, choć to przejście jest oczyw iście łagodne, stopniow e, a ów solida­ ryzm pozbawiony jest zupełnie jakichś socjologicznych precyzacji, jest — jak zw y ­ kle, w ów czas i później, u tego poety — zaw ieszony niejako w społeczno-historycz- nej próżni, ponadczasowy.

Okres III (1921—1939) stanow i dalszy krok na drodze tej bardzo świadomie realizowanej autokreacji, bo odnosim y wrażenie, a autorka dostarcza nam bardzo w yraźnych i przekonywających m ateriałów do supozycji, że mamy tu do czynienia z racjonalnie zamierzonym i k onsekw entnym kom ponowaniem w łasnego w ize­ runku wedle założonego ideału. Autorka określa ten etap jako teocentryczny w ideologii, a klasyczny w form ie. Przez klasyczność rozumie się tu jasność, pro­ stotę, precyzję, oszczędność.

Okres IV, powojenny, nie przynosi jakichś zmian zasadniczych poza kilkom a ciekawym i, a tak rzadkimi u tego poety, bezpośrednim i oddźwiękam i na n ie­ które zjaw iska aktualnej, trudnej i skom plikow anej rzeczyw istości historycznej czasu w ojny i lat powojennych, poza dalszym pogłębieniem ujaw nionej już p o­ przednio tendencji do skrótowości, ekonom iki słow nej, doprowadzonej obecnie do granic zdumiewającej aforystyczności i m aksym alnej lapidarności, wreszcie poza szczególnie może zaskakującą m łodzieńczą w prost zdolnością tw órczego adapto­ wania zdobyczy i osiągnięć poetyki awangardowej i poawangardowej, skądinąd przecież S taffow i obcej i dalekiej.

Cała ta ew olucja przedstaw iona została przez autorkę jasno i, jak się zdaje, trafnie, zgodnie z ogólnym, in tuicyjnym odczuciem , które w rozprawie H aliny Pańczyków ny uzyskało przekonywającą w eryfikację.

Rozdział II studium , A rs poetica, rozpatruje najpierw głów ne m otyw y liryki Staffow skiej, ich układ i funkcję, stosunek do problem atyki, w reszcie strukturę artystyczną tej poezji. Chodzi autorce oczyw iście o m otyw y głów ne, przewodnie, stale w tej twórczości persew erujące, a zatem reprezentatyw ne, w ynikające

(5)

R E C E N Z J E 2 6 3

z jakichś najgłębszych, utajonych dyspozycji psychicznych i pełniące fun kcję

sui generis w yznaczników owej problem atyki i filozofii, której ew olucję n a­

kreślono w rozdziale I. Do m otyw ów tego rodzaju zalicza autorka trzy przede w szystkim : m otyw snu, m otyw w ędrów ki i m otyw pracy. M otyw snu w yw odzi się genetycznie z tak znam iennej dla całego m odernizmu, nie tylko polskiego, tendencji do odrealnienia św iata i przedłużenia sfery rzeczyw istości, zakreślonej granicam i racjonalnego i zm ysłow ego doświadczenia, w plan m etafizyczny na drodze marzenia, złudy. Studium ujaw nia dzięki licznym przykładom europejskie filiacje tego m otyw u, podkreślając jednocześnie oryginalność Staffow sk iego u ję ­ cia. S taff m odyfikuje bowiem ów m otyw , tak zdawałoby się ograny, w sensie afirm atyw nym , optym istycznym . Sen, m arzenie nie są dlań ucieczką, jak dla w iększości obcych i rodzimych dekadentów, lecz próbą duchowej antycypacji realnego, acz doskonalszego istnienia. Że antycypacja ta nie wykracza poza sferę im aginacji, to jest już najzupełniej zgodne z odczuciem czasów, bo m arzenie o tyle w yższe było w przekonaniu pokolenia m oderny od każdego spełnienia, że nie groziły mu niedosyt, rozczarowanie. S ta ff jest zresztą typow ym subiektyw istą, jego „sny o potędze” nie m iały nigdy prowadzić do jakiegoś realnego podboju rzeczyw istości. „Wola m ocy” m iała się realizow ać całkow icie w obrębie in d y w i­ dualnej osobowości, była problem atem w yłącznie psychologiczno-m oralnym . S taff w yrażał to jednoznacznie przy pomocy dw u następnych spośród w spom nianych m otyw ów . U staw iczne i niezm ordowane dążenie przez rozległe i w ciąż się od­ m ieniające obszary życia m iało być w yrazem szukania wartości; praca pojęta jest jako nieustający w ysiłek ducha ku postępow i i doskonałości. M otywy te w po­ szczególnych utw orach u legały oczyw iście sw oistej indyw idualizacji i k ontam i- now ały się z niezliczoną ilością m otyw ów innych, ubocznych i pomocniczych. A le w szystk ie m ożna ostatecznie sprow adzić do owych trzech pratypów, które w yznaczają zasadniczy rytm tw órczości Staffa.

Problem atyka liryki S taffow skiej zdeterm inowana oczyw iście była su b iek ­ tyw izm em , egotyzm em i spirytualizm em postaw y ideologicznej poety. Szukanie w artości dokonywało się przede w szystk im — jak w spom niano — w sferze psych o- logiczno-m oralnej, religijnej i artystycznej. To są głów ne zagadnienia poezji S taffa: zmaganie się człowieka z w łasną słabością w im ię ideału m oralnej dosko­ nałości, pojm owanej zasadniczo zgodnie z pojęciam i chrześcijańskim i, ale z w y ­ łączeniem jakiegokolw iek dogmatyzmu i w yznaniow ej ortodoksji; zm aganie się a rtysty z oporami jego sztuki w im ię kultu piękna i w trosce o nadanie dziełu m ożliw ie najw yższej estetycznej w artości. W stosunku do tych problem ów za­ gadnienia społeczne i polityczne pojaw iały się u Staffa na zasadzie w yjątku. U tw ory antyw ojenne b yły protestem hum anitarysty, wiersze o w si, o pracy i tru ­ dach chłopskiego żyw ota noszą zawsze piętno idealizującego estetyzm u.

Trzecią część rozdziału II pośw ięciła autorka strukturze form alnej liryki S taffa. Omówiono tu Staffow ską sym bolikę, m etaforykę, frazeologię, w ersyfikację. W ywody te prowadzą do wniosku o niezw ykłej klarow ności sztuki poetyckiej S taffa, sztuki operującej swobodnie bogactwem form — zawsze z jak najw iększą precyzją, ścisłością i czystością, w dążeniu do m aksym alnej prostoty i jasności w ypow iedzenia.

Rozdział III jest próbą syntezy, określenia charakteru w izji twórczej poety, jego w yobraźni artystycznej i jego znaczenia w poezji polskiej. Za podstaw owe cechy liryki S taffow skiej uznaje autorka jej sw oistą ponadczasowość, u n iw ersa­ lizm oraz jej solipsyzm , egotyzm. S taff osiągał w swoich w ypow iedziach lirycz­ nych tak daleko idący stopień uogólnienia, że zam knięte w jego utworach prze­ życia można poczytać i odczuwa się istotnie jako ogólnoludzkie doświadczenia

(6)

„człowieka w iecznego”. Jest to, dalej, poezja w ybitn ie egotyczna, w yrażająca oso­ bowość z natury swej sam otniczą i w tej sw oistej izolacji czującą się najlepiej i najpew niej. Jeśli się pojawia w niej przyroda, to tylko jako akompaniam ent, jako czynnik pomocniczy, sym bol stanów w ew nętrznych i procesów psychicznych. C złow iek to tylko przedm iot troski, w spółczucia, nigdy sojusznik i towarzysz, bo poeta jest w ędrow cem dróg sam otnych, jem u tylko wiadom ych. N aw et kobieta pojaw ia się stosunkowo rzadko, w erotykach uczuciow o stonow anych i przeni­ kniętych zawsze górującą refleksją. Jedynym przedm iotem poza w łasnym ja, który w iązał najczęściej uw agę poety, była sztuka, na której tem at w ypow iadał się w ielokrotnie, w ysoko staw iając ideał piękna i w iążąc go zaw sze — inaczej niż np. Przybyszew ski — z ideałem doskonałości m oralnej. Solipsyzm i estetyzm spraw iły również, że S ta ff nigdy nie czuł się jakoś bliżej i konkretnie związany z określoną klasą, zbiorowością czy środow iskiem społecznym , na skutek czego pojaw iające się u niego sporadycznie akcenty prom eteiczne nie osiągały nigdy tej siły i napięcia, co np. u Kasprowicza.

W zakończeniu sw ego studium daje autorka ogólne określenie, jakby d efi­ nicję typu wyobraźni twórczej poety. Organizacja duchowa refleksyjnouczuciow a, bardzo opanowana, o dużej ak tyw ności czynnika sam okontroli i autokrytycyzm u, zam knięta w kręgu doświadczeń psychicznych i estetycznych, w yczulona szczególnie na podniety m otoryczno-plastyczne i słuchow e. To ostatnie odnosi się oczyw iście do sfery wrażeń i wyobrażeń, na jakie S ta ff jako osobowość psychofizyczna był k onstytucjonalnie szczególnie w rażliw y.

Rozprawę uzupełniają przypisy — niektóre z nich, jak np. przypis refe­ rujący rozm aite poglądy teoretyczne na istotę pojęcia m otyw u literackiego, spra­ w iają w rażenie nieom al całych, odrębnych rozprawek — dalej bibliografia dzieł poetyckich S taffa i opracowań, streszczenie rozprawy w języku francuskim oraz indeks nazwisk.

Studium H aliny Pańczyków ny w ubogiej ilościow o literaturze naukowej d o­ tyczącej czasów najnowszych jest pozycją bardzo cenną i pożyteczną. Po n iezli­ czonych, z reguły bardzo pow ierzchow nych dywagacjach krytycznych na tem at poezji Staffa, po mniej lub w ięcej efektow n ych studiach eseistycznych daje w łaściw ie pierwszą jasną, system atyczną, w edług rygorów naukowego ujm ow ania rzeczy uporządkowaną charakterystykę liryki S taffow skiej. Po przeczytaniu tego studium czytelnik ma w yraźny i przejrzysty obraz całej tej rozległej twórczości, rozumie jej genezę, jej zw iązki i filia cje z czasem, w którym się realizow ała, uświadam ia sobie poszczególne etapy jej rozwoju, zasadnicze cechy zaw artości treściow ej i struktury form alnej. Instruktyw ność tej książki, jej przydatność w codziennej robocie zarówno w ykładow cy uniw ersyteckiego, jak studenta czy nauczyciela szkoły średniej należałoby — jak się zdaje — szczególnie podkreślić.

Jeśli idzie o zastrzeżenia, przed k tórym i żadna przecież praca naukowa uchro­ n ić się nie może — to chciałoby się w ysun ąć w obec tej rozprawy dwie przede w szystk im obiekcje. Jedna dotyczy term inologii, jaką posłużyła się autorka w system atyce rodzajów lirycznych. W szelkie propozycje term inologiczne o t y le w ydają się przydatne i w artościow e, o ile są pojęciow o ścisłe i jednoznaczne. P rzyjęty przez autorkę podział liryki w ed łu g „żyw iołu lirycznego” (?) na lirykę „towarzyszącą”, „kontem placyjną”, „czynu” i „w alki” nie w ydaje się sp ełn iać tego podstaw owego warunku. Jest to oczyw iście podział w ed łu g kryterium tem a ­ tycznego, bo pojęcie „żywiołu lirycznego” w ydaje się zbyt nieokreślone. Jednakże przyjęta term inologia nie w ydobyw a dość w yraźnie ow ych odrębności tem atycz­ nych. Cóż bowiem znaczy określenie „liryka tow arzysząca”? Gdyby autorka n ie w yjaśniła w nawiasie, że chodzi tu o p ew ien typ m ieszany liryki u czu ciow oreflek

(7)

-R E C E N Z J E 2 6 5

syjnej, to trudno by się z brzm ienia samej nazwy tego domyśleć. Rów nież liryka „kontem placyjna” nie w ydaje się term inem zbytnio szczęśliwym , skoro k ontem ­ placja to stan psychiczny bardzo specjalnego rodzaju, gdy tu najprawdopodobniej chodzi po prostu o lirykę refleksyjną, lirykę o przewadze elem entu in telek tu al­ nego. Lirykę „czynu” i „w alki” m oże w arto by zastąpić określeniem bardziej em ocjonalnie stonowanym i neutralnym liryki programowej, boć chodzi tu za­ pew ne o poezję apelującą do ludzkiej w o li i przekonań, aby je dla określonej idei pozyskać. Zabrakło m iejsca w tej system atyce na typ liryki czysto em ocjo­ nalnej, osobisto-uczuciow ej.

R ów nież podział w edług kryterium form alnego ujęcia treści lirycznej nie w ydaje się szczęśliw y. Podział na lirykę „bezpośrednią”, „bezosobową” (?), „re­ prezentacyjną” i „sytuacyjną”, „m aski”, „roli”, „sym bolu” w yw odzi się oczyw iście z rozm aitych pom ysłów i spekulacji teoretyków niem ieckich, bezkonkurencyj­ nych — jak w iadom o — w tw orzeniu pojęć i kategorii czysto w erbalnych (któ­ rym nie odpowiada w istocie żadna konkretna treść), czemu sprzyja specyficzna struktura m orfologiczna języka niem ieckiego. Poza tym m nożenie typów rodzajo­ w ych w ydaje się zajęciem dość beznadziejnym , skoro wiadomo, że żadna system a­ tyka nie zdoła wyczerpać i zam knąć nieskończonej ilości indyw idualnych przy­ padków. Rzeczą każdej k lasyfikacji naukowej jest przeto w ych w ytan ie typów podstaw owych, zasadniczych, które w praktyce mogą się oczywiście najróżniej m iędzy sobą kojarzyć. Czyż nie prościej przyjąć, że zasadniczo każdą treść liryczną można w yrazić w dwojaki sposób: albo bezpośrednio, w form ie intym nego, lirycz­ nego zw ierzenia, wyznania, spowiedzi (liryka bezpośrednia, bezpostaciowa), albo można to osobiste przeżycie przetransponow ać na jakiś przedmiot zastępczy, czyli na obraz, postać, które w stosunku do owej treści zasadniczej spełniają funkcję znaku (liryka pośrednia, postaciowa). Pom iędzy tym i dwoma typam i m ieszczą się w ypadki mieszane, dla których szukać określeń byłoby trudem za­ równo Syzyfowym , jak i jałowym .

Druga obiekcja, jaką można by w obec om awianej rozprawy w ysunąć, to zbytnia skrótow ość, esencjonalność. To n iekiedy może być naw et zaletą, ale nie zawsze i nie tutaj. Staff dzięki klarow ności sw ej sztuki jest zjaw iskiem p oetyc­ kim, które nie przedstawia jakichś szczególniejszych tajem nic. I nie należy oczy­ w iście poczytyw ać tego za jakiś zarzut pod adresem autorki, jeśli powiem y, że bardzo w iele stw ierdzeń i spostrzeżeń przyw iedzionych w jej rozprawie to są spra­ w y zasadniczo wiadome. Otóż w takim wypadku, gdy się ma św iadom ość, że w kw estiach zasadniczych i podstaw owych, w ogólnym obrazie i ocenie panuje ab­ solutna zgodność poglądów, rzeczą k rytyka literackiego jest dać owym sprawom w iadom ym solidną podbudowę, dokum entację, po prostu skierować cały swój w y ­ siłek w głębsze w arstw y przedmiotu. Znamy S taffa i w iem y na ogół, jaki on jest; ale nie bardzo w iem y, na zasadzie jakiej w ew nętrznej tajem nicy i działania jego w iersze dają taki w łaśnie, a nie inny obraz poety. Tymczasem w rozprawie nie ma w łaściw ie ani jednego przykładu porządnej, solidnej analizy, która by zjaw isko tak subtelne jak utw ór poetycki pokazała od w ew nątrz, w całej jego skom plikow anej m orfologii. Jest oczyw istym niedostatkiem naszej historiografii literackiej, że tak bagatelizująco traktuje rów nież swoje obowiązki dydaktyczne. Wszak rozprawa naukowa w inna w zasadzie nie tylk o przynosić gotowe w nioski, ale jednocześnie uczyć i pokazywać, jak się do tych w niosków dochodzi. O czy­ w iście każdy autor ma prawo ograniczyć się do syntetycznego zarysu, jeśli mu to odpowiada, i dlatego te uw agi traktow ać należy jako m arginalną dygresję, a nie jakiś zarzut. A le chciałoby się nie tylk o pod adresem autorki, ale w ielu innych historyków literatury polskiej skierow ać pytanie, w jaki sposób i z czego

(8)

w spółczesny student polonistyki ma się nauczyć um iejętności analizy literackiej, w danym w ypadku analizy utworu lirycznego, która nie jest bynajm niej rzeczą łatw ą. Skąd, z jakich książek m onograficznych ma czerpać w zory subtelnych i dociekliwych, a zarazem m etodycznych i pojęciow o uporządkowanych rozważań o poezji? W powojennej literaturze naukowej znajduję jedną jedynie taką książkę, studium W ładysława Floryana o form ie poetyckiej Pieśni Jana Kochanowskiego. Poza tym eseistyka, niekiedy n aw et św ietna, i drobiazgi, w ycin k ow e dłuba- ninki — ale nie o to przecież chodzi. Próba nakreślenia całościow ego obrazu li­ ryki Staffow skiej w ydaje mi się okazją nie wyzyskaną.

Ze spraw już najzupełniej drobnych, z postulatów, które należałoby skie­ rować nie tyle w stronę autorki, co raczej w ydaw cy, w ypada jeszcze poruszyć k w estię form y zew nętrznej. W ydaje się to o tyle celowe, że recenzowana publi­ kacja jest pierwszą w serii i warto by m oże w dalszej kontynuacji w ydaw nictw a niejedno ulepszyć. Otóż rozprawa została w ydana w śród „Prac W ydziału Filo­ logicznego” U niw ersytetu im. Adama M ickiew icza w Poznaniu, jako num er 1 serii „Filologia P olska”. Jest oczyw iście rzeczą bardzo pocieszającą, jeżeli nasze uczelnie zdobywają się na now e, w łasn e w ydaw nictw a, um ożliw iające start zw łaszcza młodszej generacji pracow ników naukowych. A le czy nie można by do takiej sprawy, bardzo godnej uznania, przyłożyć nieco w ięcej staranności? N iestety, korekta w recenzow anej książce pozostawia coś niecoś do życzenia, zwłaszcza w im ionach i nazw iskach, szczególnie obcych, w notacjach bibliogra­ ficznych, niekiedy nieścisłych lub pozbawionych podstaw ow ych elem en tów za­ pisu bibliograficznego. Książka powielona została metodą offsetow ą, techniką

v e r y -ty p e r . Techniką tą w ydaje się na Zachodzie praw dziwe cacka. Czyż nie

można by się postarać o nieco lepszy papier, odbitkę czystszą, wyraźniejszą? Wreszcie interesujący jest problem rozpow szechnienia tej książeczki. Czy znaj­ duje się ona w ogóle w sprzedaży księgarskiej i czy ma nadzieję dotarcia do polonistycznych odbiorców, skoro w iadom o powszechnie, że z niepojętych i n ie­ zrozum iałych powodów publikacje lokalne poszczególnych u niw ersytetów i szkół w yższych traktowane są u nas jak druki nieom al tajne, sekretne.

A r tu r H u tn ikiew icz

I g n a c y F i k , WYBÓR PISM KRYTYCZNYCH. Opracował i w stępem opatrzył mgr A n d r z e j C h r u s z c z y ń s k i . (Warszawa 1961). Książka i W ie­ dza, s. XXXVI, 576.

Ignacy Fik był czołowym przedstaw icielem m arksistow skiej krytyki lit e ­ rackiej drugiego dziesiątka lat P olsk i m iędzyw ojennej. Do paradoksów k ultural­ nych naszej w spółczesności zaliczyć można fakt, że do dziś znany był szerzej tylko z dwu prób syntetycznych: Rodow odu społecznego lite ra tu ry polskiej i D w u ­

dziestu lat litera tu ry polskiej. Dopiero teraz, dzięki cennej in icjatyw ie Andrzeja

C hruszczyńskiego1 i w ydaw nictw a „Książka i Wiedza”, otrzym ujem y w obszer­

1 A. C h r u s z c z y ń s k i in teresow ał się Fikiem już od dłuższego czasu.

W czternastą rocznicę jego śm ierci opublikował o krytyku szkic inform acyjny („Twórczość”, 1956, nr 11. G łówne m yśli szkicu w eszły do w stępu poprzedzają­ cego obecny W y b ó r p ism krytycznych ). W rok potem artykuł P rzy p o m in a m y

Fika („Polonistyka”, 1957, nr 5). W reszcie w „Przeglądzie H um anistycznym ” (1957,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyzwalająca siła tej reglamentowanej lektury (przerywanej boleśnie wię- ziennym rytmem, regulującym bezwzględnie godziny przesłuchań, snu przy zapalonym świetle,

Kolejnym punktem progra­ mu trzeciego dnia sympozjum były po­ siedzenia wszystkich stałych komisji, jakie działają przy WRA, oraz narada wykładowców szkolenia

When replacing silicon with a material of lower refractive index such as silicon carbide (SiC), the slot height can be designed to be larger (to achieve the same power in the slot)

Analiza wybranych źródeł pozwala stwierdzić, że nie we wszystkich z nich pojawia się znaczenie lingua franca jako języka wspólnego, a tylko nieliczne

skumulowana moc badań, korelacja między wielkością próby i wielkością efektu, analiza rozkładu wartości p. Ćwiczenie stosowania w/w metod na wybranych

Po zakończeniu zajęć doktorant potrafi: Metoda weryfikacji za pomocą analizy regresji wielorakiej dokonać oceny istotności i. jakości wielu predyktorów zmiennej zależnej

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych zawartych w niniejszym podaniu dla potrzeb procesu rekrutacji na studia podyplomowe prowadzone w UAM zgodnie z Ustawą z dnia

o przyznanie stypendium doktoranckiego na pierwszy rok studiów doktoranckich w roku akademickim ……….. 1.Imię i