• Nie Znaleziono Wyników

"Studia z teorii i historii poezji", pod redakcją Michała Głowińskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1967, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, Katedra Teorii Literatury Un

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Studia z teorii i historii poezji", pod redakcją Michała Głowińskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 1967, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, Katedra Teorii Literatury Un"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Eugeniusz Czaplejewicz

"Studia z teorii i historii poezji", pod

redakcją Michała Głowińskiego,

Wrocław-Warszawa-Kraków 1967,

Zakład Narodowy imienia

Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej

Akademii Nauk... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 60/1, 364-372

(2)

364

R E C E N Z JE

nadzie, pisał: „Kończę ten artykuł z takim samym przerażeniem, z jakim p. M iller

spojrzał na swoją książkę po napisaniu jej. On cofnął się w przedm owie, ja cofnę się w epilogu. Przyznaję — potraktowałem go jednostronnie, może n iesp raw ie­ d liw ie” 10. Chcielibyśm y podobnie — choć na swoją i K arola Irzy k o w sk ieg o te o re ­

tyka film u miarę — zakończyć uwagi o książce Aleksandra Kumora.

W ojciech G łow ala

STUDIA Z TEORII I HISTORII POEZJI. Pod redakcją M i c h a ł a G ł o ­ w i ń s k i e g o . Seria pierwsza. W rocław—W arszawa—Kraków 1967. Zakład Naro­ dowy im ienia Ossolińskich — W ydawnictwo Polskiej Akadem ii Nauk, ss. 220. Instytut Badań Literackich Polskiej Akadem ii Nauk — Katedra Teorii Literatury U niw ersytetu W arszawskiego. „Z Dziejów Form A rtystycznych w Literaturze Polskiej”. Tom IX. Kom itet Redakcyjny: J a n u s z S ł a w i ń s k i , J a n T r z y - n a d l o w s k i , M a r i a Ż m i g r o d z k a . Sekretarz Redakcji: T e r e s a К o -s t k i e w i c z o w a .

Tytuł książki jest o tyle znamienny, że odwołuje się jednocześnie do dwóch publikacji: do tomu 1 serii „Z Dziejów Form A rtystycznych w Literaturze P ol­ sk iej” zatytułowanego Z teorii i h istorii litera tu ry (pod redakcją Kazimierza Budzyka, 1963) i do innego tomu tejże serii w ydawniczej: W kręgu zagadnień

teorii pow ieści (pod redakcją Janusza Sławińskiego, 1967). W stosunku do pierwszej

publikacji kładzie akcent na kontynuację zamierzenia i uszczegółow ienie proble­ matyki. W stosunku do drugiej — na paralelność badawczych poczynań i ich kom plem entarny charakter. Pośrednio ustala także stosunek łączący W kręgu

zagadnień teorii pow ieści z w ym ienionym już tomem redagowanym przez Budzyka.

Z rozważań nad tytułem wynika, że w łaściw ie obie publikacje z 1967 r. są wyrazem hołdu dla Kazimierza Budzyka złożonym przez jego uczniów, ty le tylko, że w yraz ów nie w ystępuje w formie ostentacyjnej deklaracji, lecz ukryty jest znacznie głębiej: w samym zam yśle wydawniczym .

S tudia składają się z dwóch części. Pierwsza zawiera trzy rozprawy: Michała

G łowińskiego W irtu aln y odbiorca w stru k tu rze u tw oru poetyckiego, Edwarda B al- cerzana S ztu ka tłum aczenia a sty l oraz L ucylli Pszczołowskiej O dejścia i p o w ro ty.

(O n iektórych elem entach regularności w w ierszu w spółczesn ym ). Druga część

zawiera cztery rozprawy: Janusza Pelca Fraszka polska X V I w iek u teren em

kształtow an ia się liryk i n ow ożytn ej, Elżbiety Sarnowskiej Teoria p o ezji M acieja K azim ierza Sarbiew skiego, Barbary Otwinowskiej Elogium — „Flos floris, anim a et essen tia” p o e ty k i siedem nastow ieczn ego pan egiryzm u oraz Teresy K ostk iew i-

czowej M iejsce ody w p o ezji polskiego O świecenia. Przyjrzyjm y się nieco bliżej zawartości obu tych części.

M ichał G łowiński zajmuje się w swojej rozprawie Jcategorią odbiorcy w irtu al­ nego. Kategoria ta jest logicznym uzupełnieniem powszechnie używanej kategorii podmiotu literackiego. Odbiorca w takim znaczeniu stanowi jakby drugi biegun zjawisk przebiegających na linii nadawca—odbiorca, a jednocześnie konstytuuje się on w tekście poetyckim. „Problem w irtualnego odbiorcy — pisze autor — jest pytaniem o to, w jaki sposób struktura tek stu utworu poetyckiego określa

10 K. I r z y k o w s k i , Doping, ram iarstw o, p e rsp e k ty w izm a m e ryto ryzm .

(3)

rolę adresata” (s. 11). W yznaczony przez tekst odbiorca zostaje usytuow any w dwóch planach: w planie w ęższym — gdy „jest bezpośrednio w tekście przyw oływ a­ n y” (s. 1 2), i w planie szerszym — gdy jest tylko ogólnie wyznaczony przez tekst,

który „poprzez swoją strukturę zakłada określone zachowanie czytelnika, regu­ lu je je i określa, zawierając ściśle sprecyzowane dyrektywy dla niego — musi on je respektow ać, jeśli nie chce popaść w koflikty z tekstem , czy też całkow i­ cie się z nim rozm inąć” (s. 15). Odbiorca w irtualny w planie pierwszym byłby w ięc istotnym kom ponentem sytuacji w ypow iedzi, w drugim natom iast — „ideal­ n ym ” czytelnikiem w yznaczonym przez tekst poetycki. O istnieniu pierwszego sygnalizują form y gram atyczne zaimków i czasowników, które informują, do kogo zwraca się podmiot. Takiego adresata w ypow iedzi poetyckiej nie należy jednak — zdaniem autora — utożsamiać z konkretną osobą (odczytanie biografi- styczne), m ożnai raczej m ówić o w yznaczonych przez konw encję literacką „typach odbiorców w prow adzonych do w ierszy” (s. 13). Jego pozycja w tekście może być różna: od w ierszy-soliloquiôw , skierowanych do samego siebie, do poezji apelu, zwracającej się bezpośrednio do słuchaczy (czytelników).

Odbiorcę w irtualnego drugiego typu, a w ięc usytuowanego w planie szer­ szym , w yznaczają zrealizowane w danym utworze elem enty konw encji, takie jak gatunek, poetyka, styl itp. Staw iają one odbiorcy określone w ym agania i zaspo­ k ajają pew ne jego potrzeby; przed nie w tajem niczonym zamykają dostęp do „tajem nicy” utworu — jego sensu. Określone konw encje historyczne wym agają od czytelnika albo postaw y biernej — jeśli zastaje on w utworze sens sformu­ łow an y ex p ressis ve rb is (G łowiński przytacza tu jako przykład w iersz Krasickie­ go), albo postaw y czynnej — gdy m usi zrekonstruować sens utworu sam w trakcie lektury (przykładem — w iersz Norwida). Między tymi zaś postawam i, jak między biegunam i, rozpościera się p ole m ożliw ości pośrednich, które można prześledzić w różnych utworach. Poezję w spółczesną powołuje się jako przykład na to, że „naruszenie przyzw yczajeń czytelnika jest jednym z podstaw owych założeń pro­ gram ow ych, do tego w łaśn ie ma się niem al sprowadzać istota poezji” (s. 29).

Rozważania nad zagadnieniem odbiorcy wirtualnego pozw oliły Głowińskiemu zarysow ać nowe perspektyw y, jakie otwierają się nie tylko przed poetyką, lecz także historią i socjologią literatury. Historyk literatury w inien — jego zda­ niem — zająć się z jednej strony tym, „jakie m ożliwości zachowań odbiorcy daje d any utwór, zespół dzieł jednego autora czy przedstaw icieli grupy literackiej, jakie m ożliw ości zachowań zakłada dana konwencja czy [...] dana kultura literacka” (s. 30—31). Z drugiej zaś tym, jak zmienia się kultura literacka czytelnika, jego sposób odczytyw ania w cześniejszych dzieł, a w związku z tym i rola odbiorcy w irtualnego — w zależności od przemian historycznych. W socjologii literatury . natom iast — pow staje potrzeba powołania, obok dotychczasowej socjologii gene­

tycznej, nowej socjologii (niegenetycznej), która „zajm owałaby się tym, jak dzieło literack ie w pływ a na now e sytuacje społeczne (sytuacją społeczną jest również stosunek czytelnika do utworu) [...]” (s. 32).

Rozprawa Głow ińskiego nie ma ambicji w yczerpania tem atu, ogranicza się raczej do postaw ienia problemu i zarysowania perspektyw badawczych, jakie problem ten otwiera. To zaś ośm iela do przedstaw ienia paru uwag, które nasunęły się w trakcie lektury.

1. Należałoby — jak sądzę — wyraźniej zaznaczyć granicę między odbiorcą

w irtu alnym , w yznaczonym przez strukturę dzieła, a odbiorcą konkretnym, znaj­ dującym się poza dziełem. Istnieje tu bowiem niebezpieczeństwo pomieszania czyteln ik a „idealnego” takiego, jaki został w yznaczony przez tekst, a w ięc struk­

(4)

366

R E C E N Z JE

turalnego (czy w irtualnego — w edług nomenklatury G łow ińskiego), tj. należą­ cego do porządku dzieła, z takim czytelnikiem „idealnym ”, którem u udało się odczytać w sposób w łaściw y sens utworu. Czytelni/k ów jest kim ś konkretnym (powiedzmy — panem N), kto w ystępuje w pewnej roli społecznej, m ianow icie — w roli czytelnika utworu, należy w ięc do porządku rzeczyw istości spoza dzieła. Oba zjawiska należą — jak widać — do różnych płaszczyzn rzeczyw istości i róż­ nych poziomów abstrakcji, a także pełnią różne funkcje w procesie kom unikacji literackiej i w procesie historycznoliterackim.

Po przeprowadzeniu najbardziej koniecznych rozróżnień m ożna zjawiska, które określa się wspólnym m ianem odbiorcy, poklasyfikow ać w sposób następujący: a) odbiorca jako elem ent sytuacji wypowiedzi

b) odbiorca jako fikcyjna postać czytelnika idealnego, w y ­ znaczonego przez strukturę utworu

c) odbiorca jako postać w ystępująca w roli społecznej czy­ telnika

d) odbiorca jako człowiek posiadający biografię i w ystępujący w w ielu rolach społecznych

Każda z w ym ienionych kategorii odbiorcy posiadałaby swój odpowiednik po stronie nadawcy.

Przedstawiona tu klasyfikacja zdaje się zresztą tkwić w podtekście om awia­ nej rozprawy.

2. Głowiński pisze o dwóch krańcowo różnych sposobach konstruowania sensu w utworze poetyckim: pierwszy polega na tym, że form ułuje się go bez­ pośrednio, eksplicytnie, w tedy trzeba tylko przyjąć sens gotowy; drugi polega na tym, że sens nie został w utworze zwerbalizowany, lecz został zawarty tam w sposób im plicytny — i dlatego trzeba go zrekonstruować i zw erbalizować. Oba te sposoby dotyczą, w ydaje mi się, jednego tylko typu utworów, takich, które posiadają jakiś „gotowy” sens, tak lub inaczej podany. A le można też wskazać w iele utworów (od poezji sym bolistów do w ierszy lat ostatnich), które tego postu­ latu nie spełniają. Otwierają one w iele m ożliwych interpretacji, w iele m ożliwych sensów, ale żadnej z tych m ożliwości n ie realizują. Czytelnik nie powinien wówczas dążyć do zrekonstruowania tzw. w łaściw ego sensu, bo sensu takiego nie ma. Może natom iast wybrać jeden z m ożliw ych lub stworzyć sobie nowy. A są i takie utwory (np. dadaistów, letrystów), które tak rozum ianego sensu, tj. na tym poziomie tekstu, nie posiadają w ogóle.

Już na tej podstawie można w ym ienić następujące typy n astaw ienia odbior­ cy: a) przyjm uje sens gotowy; b) rekonstruuje sens ukryty; c) w ybiera jeden z m ożliwych sensów lub nadaje sens własny; d) przenosi operację „rozum ienia” utworu na inny poziom.

3. Warto przestrzec czytelników rozprawy przed ew entualną sugestią (a su ­ gestia taka m ogłaby się zrodzić), jakoby historyczny rozwój poezji dał się zinter­ pretować jako stopniowa aktywizacja odbiorcy. M yślę, że teza ta jest obca Gło­ wińskiem u. Świadczą przeciwko niej tak w ażne przykłady, jak poezja Sępa Szarzyńskiego czy poezja X V II-w iecznego baroku (omówiona w tejże książce przez Barbarę Otwinowską), które w ym agały od czytelnika bardzo dużej aktyw ­ ności.

Ważniejsza jest jednak inna sprawa. Postaw ione przez G łow ińskiego zagadnie­ odbiorca strukturalny, czyli w irtualny odbiorca rzeczyw isty

(5)

nie odbiorcy w irtualnego nie jest n ow e o tyle, że obecność tego odbiorcy jest w y ­ czuwana i uznawana w łaściw ie od w yłonienia się problemu podmiotu literackiego. Jednakże odbiorcą albo nie interesow ano się, w przekonaniu, iż stanowi on tylko pasywną stronę w procesie literackiej komunikacji, tj. stronę, do której się m ówi, a jedynie aktyw nym uczestnikiem jest wypow iadający się podmiot, albo też utożsamiano go z czytelnikiem rzeczyw istym i w konsekw encji przekazywano psychologom i socjologom. W związku z tym zainteresow anie badaczy literatury w ogóle, a poetyki w szczególności, skupiało się w ostatnich latach — i w chw ili obecnej także — na osobie nadawcy. W spółczesna poetyka ogląda literaturę z punk­ tu w idzenia w yłącznie podmiotu (nadawcy). Taka jednoperspektywiczna wizja struktury literackiej została najbardziej bodaj rozwinięta na terenie teorii po­ w ieści (por. problem narratora). Rozprawa Głowińskiego jednostronności takiej się przeciwstaw ia. W ysuwa tezę, że w strukturze utworu znajdują odzwier­ ciedlenie w równym stopniu, chociaż w różny sposób, i problem atyka nadawcy, i problem atyka odbiorcy. Obaj oni, nadawca i odbiorca, dochodzą do głosu w strukturze dzieła jako równorzędni partnerzy i obaj „m ówią” poprzez dzieło rów nie aktyw nie. Stw ierdzenie takie wprowadza istotne zmiany do w ielu dyscy­ plin zajmujących się literaturą.

Edward Balcerzan om awia w sw ojej rozprawie następujące zagadnienia:

1) sty l utworu a styl grupy utworów; 2) sty l serii dzieł a język poetycki i style

funkcjonalne języka ogólnego; 3) kwestia: oryginał — przekład wobec stylu oryginału; 4) m iejsce przekładu w porządku stylistycznym tej tradycji litera­ ckiej, do której — w w yniku tłum aczenia — dzieło włączono.

Przez styl utworu autor rozum ie „1. [...] szereg o p e r a c j i z n a k o w y c h , które — 2. jak gdyby ponad lokalnym znaczeniem słów i zdań tekstu w y r a ­

ż a j ą postaw ę podmiotu w ypow iedzi (wobec rzeczyw istości i wobec literatury)” (s. 37). A le jednocześnie sty l dotyczy w yłącznie sfery języka utworu, nie obej­ m uje natom iast sw ym zasięgiem św iata przedstawionego, kompozycji itp. Formu­ łow any zaś w opozycji do języka poetyckiego styl jest „pewnym s p o s o b e m u ż y c i a praw” (s. 44) tego języka. Przez serię dzieł literackich autor rozumie zbiór utworów uporządkowanych w edług zasady narastania lub m alenia danej cechy stylistycznej (operacji znakowej), tworzącej inwariant tej serii. Seria dzieł tworzy paradygm at zbudowany na zasadzie albo historycznej, albo „synonim icznej” lub „antonim icznej”. Styl tak pojętej serii tworzy system . W reszcie przez określo­ ną (narodową) tradycję stylistyczną rozumie taki system , którego jednostkami są sty le poszczególnych serii literackich; je st to w ięc system system ów.

Od obszernych rozważań teoretycznych o stylu (można tu chyba m ówić o całej teorii stylu) autor przechodzi do spraw „sztuki tłum aczenia”. Przekład — jak go pojm uje Balcerzan — z jednej strony realizuje dyrektywy oryginału, z drugiej zaś — lokuje się w „rodzimej” tradycji stylistycznej. W tym ostatnim przypadku m oże zająć albo pozycję „zerową”, gdy „eksploatuje r o z m a i t e system y ro­ dzime, nie licząc się z ich m otyw acjam i ideow ym i” (s. 64) (np. tłum aczenie

O błoku w spodniach dokonane przez A. Sterna), albo pozycję „redundantną”, gdy

„od początku do końca eksploatuje operacje którejś historycznej serii dzieł, już ugruntowanych w system ie system ów lub dopiero powoływanej do życia” (s. 6 6)

(np. Tuwim owskie tłum aczenie O błoku w spodniach), albo w reszcie pozycję „od­ krycia nowego stylu rodzim ego”, gdy powołuje „do życia w system ie system ów taką konfigurację ch w ytów stylistycznych, jaka przedtem w tradycji rodzimej nie istn iała” (s. 67) (np. tłum aczenia O błoku w spodniach dokonane przez M. Ja­ struna i W. W oroszylskiego).

(6)

368

R E C E N Z JE

Rozważania Balcerzana są niezmiernie interesujące zarówno w tej części, która zajmuje się „teorią stylu ”, jak i w części poświęconej bezpośrednio zagad­ nieniom przekładu. A wręcz frapująco w ypadły analizy tekstów poetyckich, np. M oskw y S. Młodożeńca i polskich tłum aczeń poematu M ajakowskiego. W ątpli­ wości, jakie te rozważania budzą, dotyczyłyby następujących spraw:

1. Styl utworu — w edług sform ułowania autora — w yrażać ma postaw ę tylko podmiotu wypowiedzi. Tymczasem wyraża on w pierwszej instancji postawę bohatera, w następnej dopiero — podmiotu wypowiedzi, a jeszcze w dalszych — autora. Stosunek autora (nie precyzuję w tej chw ili tego pojęcia) do fikcyjnej osoby wypow iadającej tekst odbija się w stylu i posiada kapitalne znaczenie dla w łaściw ego odczytania utworu.

2. Zwraca uwagę zakres używanego pojęcia stylu. S tyl tutaj tylko pozornie

nie wykracza poza obręb języka, a naprawdę obejm uje podstaw ow e wyznaczniki strukturalne całego utworu. Balcerzan w gruncie rzeczy posługuje się bardzo szerokim pojęciem stylu.

3. Pojęcie stylistycznej serii dzieł m oże być przydatne w teorii tłum aczenia tylko w tedy, gdy styl rozumiany jest bardzo szeroko, tak w łaśn ie jak u B alce­ rzana. Przy w ąskim rozumieniu stylu przydatność tego pojęcia w ydaje się m ocno ograniczona ze w zględu na to, że dotyczy spraw cząstkowych. Wtedy lepiej zbudo­ wać serię w oparciu nie o w yznaczniki stylistyczne (wówczas cząstkowe), lecz inne — ogarniające swym zasięgiem cały utwór. Sprawą bowiem pierwszoplano­ w ą jest to, aby ustalić m i e j s c e utworu jako c a ł o ś c i w system ie tradycji literackiej w łaściw ej oryginałowi, tj. określić funkcję oryginału w e w łaściw ej mu tradycji. N astępnie należy na obszarze tradycji w łaściw ej przyszłem u przekła­ dowi odnaleźć ten punkt, który będzie pełnił w sw oim system ie funkcję analo­ giczną. Tak wyznaczona koncepcja tłum aczenia pokieruje rozwiązaniem proble­ mów szczegółowych. Pojęcie serii dzieł jest tutaj bardzo przydatne, ale tylko wówczas, gdy budowę serii oprzemy na wyznacznikach w łaściw ych w szystkim poziomom utworu literackiego.

4. To, co powiedziałem przed chw ilą, nakazuje zakwestionow ać twierdzenie autora, jakoby oryginał zawierał tylko „dyrektywy czytania stylu ”, natom iast nie zawierał dyrektyw dotyczących „miejsca, jakie dany tekst w inien zająć w ob­ cym system ie system ów ” (s. 69). Wydaje się, że znać utwór, rozumieć go, to w ie ­ dzieć także, jaką funkcję pełni on w swoim system ie tradycji, czyli — co on w tym system ie znaczy. Znajomość taka n iew ątpliw ie obowiązuje tłumacza. Ory­ ginał niesie ze sobą informację o swej funkcji. Inform ację tę należy uważać za dyrektywę dotyczącą m iejsca przekładu w innym system ie. Rzeczą tłumacza jest to, aby dyrektywę tę zrealizować.

Niezależnie od powyższych uwag praca Balcerzana stanowi istotny wkład do teorii przekładu literackiego, teorii na polskim gruncie z niewiadom ych względów mocno zaniedbanej.

Pięknie napisany, najkrótszy z całego zbioru artykuł Lucylli Pszczołowskiej poświęcony został sprawom budowy wiersza w e w spółczesnej poezji. Lista repre­ zentantów tej poezji jest bardzo bogata, obejm uje Z. Bieńkowskiego, E. Brylla, S. Grochowiaka, M. Jastruna, T. Karpowicza, U. Kozioł, J. M. Rym kiewicza i W. Szymborską. Na interesującym, choć nietypow ym dla tego rodzaju badań m ateriale autorka tropi „powroty” wiersza regularnego, szczególnie sylabizmu: „Porzucany jeszcze niedawno powszechnie na rzecz różnych typów wiersza n ie ­ regularnego — sylabizm wraca rozm aitym i drogami, w ciska się szczelinam i w tkankę utworów w olnow ierszow ych lub pojaw ia się w bardziej lub m niej re­

(7)

gularnych strofach” (s. 72). W polu jej obserwacji znajdują się dwa najbardziej uświęcone tradycją form aty w ersyfikacyjne sylabowca: Id - i 13-zgłoskowiec. Przypadkom w iernej realizacji wzorca sylabicznego poświęca n iew iele uwagi. Całe zainteresow anie skupia na tych przypadkach, kiedy tradycyjny wzorzec ulega m odyfikacji, co dotyczy przede w szystkim 1 1-zgłoskowca.

1 1-zgłoskow iec w ystęp uje w poezji w spółczesnej w dwóch odmianach: „udra-

m atyzow anej” i „spokojnej”. Odmiana pierwsza powstaje w w yniku działania przeciwstaw nych i zw alczających się w zajem nie tendencji, z których jedna zm ie­ rza do zdynam izowania lin ii intonacyjnej i przyśpieszenia tempa, druga przez graficzne rozbicie wzorca (lub jego pomnożenie) prowadzi do zwolnienia tempa. Efektem ścierania się tych tendencji jest sw oiste napięcie intonacji w wierszu. Odmiana „spokojna” 11-zgłoskowca w ystęp uje dziś w poezji „filozoficznej”; od­ znacza się spokojniejszym rysunkiem intonacji.

Inna postać m odulacji wzorca w ystęp uje na terenie wiersza o formacie m ie­ szanym: 11- i 13-zgłoskowym. Autorka stwierdza, że w chw ili obecnej, niejako na naszych oczach, dokonuje się sw oiste zrównanie obu klasycznych formatów i „oba one łącznie stanow ić zaczynają jakiś »superformat«, w którym dotych­ czasowa głów na konstanta system u — liczba sylab — ma charakter w znacznym stopniu relatyw ny, a na pierwszy plan w ysuw ają się zjawiska genetycznie w tór­ ne, jak dwudzielność i kształt akcentowy średniówki i klauzuli” (s. 87).

W ątpliwości nasuw ają te m iejsca artykułu, w których autorka usiłuje „ure- gularniać” w iersze (szczególnie s. 82); pow staje w tedy pytanie o granice stoso­ w alności takiego zabiegu. Natom iast do uroków artykułu Pszczołowskiej należy to przede w szystkim , iż jest on spojrzeniem na poezję w spółczesną i w iersz w spół­ czesny od strony nieoczekiw anej i niezwykłej — od strony tradycyjnej regu­ larności.

W szystkie trzy artykuły zam ieszczone w części I S tu diów stawiają interesu­ jącą problem atykę teoretyczną. I w szystkie czynią to na m ateriale szeroko pojętej poezji w spółczesnej (z jednym w yjątkiem : Głowiński analizuje także wiersz Krasickiego). Związek konstrukcji teoretycznych z takim a nie innym obszarem poezji narzuca się tutaj uwadze czytelnika z niezwykłą siłą, choć w yw ołuje pew ne obawy przed nieostrożnym traktow aniem tego założenia.

O ile część I posiada charakter teoretyczny, o tyle część II ma charakter historyczny (jeśli opozycja taka jest tu w ogóle sensowna). Zajmuje się ona jakby w ykryw aniem „źródeł” poezji współczesnej zarówno w teorii jak i w praktyce poetyckiej twórców staropolskich (do Oświecenia włącznie). Każdy badacz, szuka­ jąc „źródeł” w innej epoce, w ydobyw a inne aspekty poezji, zwraca uwagę na inne jej w łaściw ości. A le propozycji tych nie należy traktować alternatywnie, ponieważ uzupełniają się one, a n ie wykluczają. Tworzą razem bardzo bogaty, choć skom plikowany, obraz kształtow ania się polskiej poezji lirycznej.

Janusz Pelc w obszernym, doskonale udokumentowanym studium scharaktery­ zow ał polską fraszkę XVI w ieku. Szczególnie w iele m iejsca poświęcił fraszkom K ochanowskiego, które uważa za znakomity początek liryki polskiej, takiej, co jest „Dla w spółczesnych nam odbiorców [...] żywa, czytana [...] (s. 106). Analizie poddał w e fraszkach takie w łaściw ości, jak: 1) dwojaka konstrukcja podmiotu

m ówiącego: podmiot jaw ny i konstrukcja „m aski” ; 2) konstrukcja adresata

w tekście; 3) form y podkreślające zwrot do drugiej osoby; 4) rozpiętość stylistycz­ na: a) styl „cicho bezpośredni” : styl kolokw ialny, tonacja poważna, tonacja in ­ tym nej rozm owy, b) sty l „głośno retoryczny” ; 5) m ieszanie elem entów epickich i lirycznych; 6) zespolenie elem entów autobiograficznych z refleksją ogólną;

(8)

370

R E C E N Z J E

7) przedstaw ianie ponadczasowego charakteru „wizerunku dziejów człow ieka m y­

ślącego [...], stojącego przed kolejnym ostrym zakrętem swej drogi, za którym kryje się jeszcze w ielka niewiadom a” (s. 119).

Rozważania nad budową fraszek Kochanowskiego oraz jego poprzedników i następców pozw oliły badaczowi na następującą konkluzję: „W ramach szerokiej perspektyw y, którą w dziejach poezji polskiej otw ierały F raszki Jana z Czarno­ lasu, znalazły potem m iejsce i Wespazjana K ochowskiego E pigram ata p olskie, po

naszem u fraszki, i kunsztow ny erotyk dworski Jana Andrzeja M orsztyna, i drob­

ne reflek syjne w ierszyki Stanisław a H erakliusza Lubom irskiego [...], i kreślący katastroficzną w izję św iata ośm iowiersz łaciński Sam uela Przypkow skiego [...]”

(s. 125).

Elżbieta Sarnowska w ychodzi w swoim artykule z założenia, że „P oetykę Sarbiewskiego należy [...] traktować jako w ynik krzyżujących się system ów tra­ dycji teoretyczno-filozoficznej, zarazem zaś jako k olejne ogniwo w dalszym roz­ w oju w iedzy o poezji” (s. 127). Omawia przy tym filozoficzną raczej podstawę poetyckiej teorii Sarbiewskiego, a w ięc sw oistą „filozofię poezji”, teorię pozna­ nia poetyckiego i m iejsce, jakie w tej teorii zajm uje kreacja poetycka. W om aw ia­ nych zagadnieniach zwraca uwagę na niezw yk le płodne konsekw encje przekona­ nia Sarbiewskiego o poezji jako sztuce z istoty sw ej — kreacyjnej. Zadanie tak pojętej poezji polega na powoływaniu do istn ien ia bytów specyficznych dla li­ teratury (elem ent fikcji literackiej), które są doskonalsze od tych, jakim i dyspo­ nuje natura. Szczególnie doniosła rola przypada w ted y w udziale językow i jako narzędziu kreacji poetyckiej. Rola tego narzędzia jest tym w iększa, że — według Sarbiewskiego — „to nie Natura »działa« na poetycki język, lecz język poetycki oddziaływuje na Naturę dzięki swym kreatorskim m ożliw ościom ” (s. 143).

Teoria Sarbiew skiego zastała ukazana w opozycji zarówno w obec tradycji renesansow ych, jak i wobec kierunków epoki kontrreform acji. Rzecz przy tym charakterystyczna: z obu tych zestawień Sarbiew ski wychodzi obronną ręką. To mówi o jego randze historycznej. Natom iast sama problem atyka podjęta przez Sarbiewskiego i niektóre propozycje jej rozwiązania tak żyw o kontaktują się z nowoczesnym i teoriam i poezji, że pozwala to osadzić dzieło Sarbiewskiego w gąszczu aktualnych sporów poetyckich i naukowych. Tak w łaśnie Sarnowska odczytała P o etyk ę Sarbiewskiego — jako dzieło n ie tylko w ażne z punktu w id ze­ nia historyka doktryn literackich, ale także żyw e i aktualne.

Barbara O twinowska zrekonstruowała teorię X V II-w iecznego gatunku elo- gium, zapisaną w ów czesnych traktatach i podręcznikach. Jest to gatunek o tyle interesujący, że zaw iera jakby esencję barokowej poetyki, a rozpatrywany z dzisiejszego punktu w idzenia — pozwala dostrzec w iele podobieństw do poetyk nam w spółczesnych.

W elogium interesują nas trzy sprawy: w ersyfikacja, kompozycja i styl. W iersz m iał postać nienumeryęzną, rządziły nim zasady znaczeniow e i składnio- w o-intonacyjne. Poszczególne w ersy posiadały dużą autonomię. Łączyły się ze sobą, najczęściej bezspójnikowo, w całości w yższego rzędu na tej zasadzie, że w szystkie niezależne od siebie w ersy zm ierzały do jednej konkluzji. Pointa przy­ sługiw ała każdemu wersow i. Styl elogijny (czy elogiarny — jak nazywa go autorka) odznacza się lakonizm em i konceptyzm em. W związku z tym preferuje skrótowość i elipsę, „matkę krótkości”. Autorka zaznacza, że „ e l o g i u m j a k o e k s p e r y m e n t w i e r s z a n i e n u m e г у с z n e g o n i e p r z y j ą ł s i ę n a t e r e n i e l i t e r a t u r n a r o d o w y c h ” (sż 172). Natom iast rozpowszech­

(9)

nił się szeroko w XVII stuleciu styl elogijny, który stał się synonim em stylu lakonicznego i antytetycznego. Istotne elem enty stylu i kompozycji w łaściw ych dla elogium dostrzega w polskich wierszach J. A. Morsztyna, S. H. Lubomirskie­ go, D. N aborowskiego, a także A. Naruszewicza i F. Karpińskiego.

Obserwacje badawcze poczynione w stosunku do elogium — rzucają światło także na epokę dzisiejszą. Pozw alają m ianow icie lepiej rozumieć fakt niezw yk łe­ go zainteresow ania poezją baroku.

Teresa K ostkiew iczow a zajm uje się odą ośw ieceniow ą jako tym terenem, na którym ogniskowały się najw ażniejsze problem y poezji lirycznej, ponieważ oda była w O świeceniu synonim em liryki. W tej sytuacji określić „miejsce ody w poezji polskiego O św iecenia”, jak chce K ostkiew iczowa — to powiedzieć, jakie m iejsce wyznaczano liryce w ówczesnej hierarchii rodzajów i gatunków literac­ kich.

Autorka rozprawy przede w szystkim pokazuje w ew nętrzne zróżnicowanie ody w Oświeceniu. Na podstaw ie licznych analiz dowodzi, że oda była w tej epoce zjaw iskiem niejednorodnym , bogatym i złożonym. M ieściła ona w sobie całą ga­ m ę m ożliw ości wyrazu: „Od w zniosłego, abstrakcyjnego m oralizatorstwa po próby odniesienia najbardziej generalnych i bezdyskusyjnych twierdzeń i kategorii m yślow ych już nie do nie określonej bliżej zbiorowości, ale do bardziej prywatnie pojętego adresata [...]” i „Od w ysokich ód panegirycznych po zsubiektywizowaną interpretację niepow tarzalnej sytuacji jednostki ludzkiej [...]” (s. 215). Obejmo­ wała w ięc niezw ykle szeroką skalę ludzkich doznań. Normy gatunkow e — tak ży­ w e w Okresie Oświecenia — m ożliw ości tych n ie przekreślały. Ich rola była bo­ w iem bardziej am biwalentna: w praw dzie nakładały pewne ograniczenia na sposo­ by kształtow ania utworu, ale jednocześnie w praktyce poetyckiej były ustawicznie naruszane, przekraczane i zacierane.

Rozprawa K ostkiew iczow ej zawiera wzorcowe analizy tekstów poetyckich, które dostarczają bogatego m ateriału argumentacyjnego. W innym planie zaleca się nader staranną kompozycją.

W szystkie rozprawy pom ieszczone w II części S tu diów reprezentują typ ba­ dań w ła ściw y poetyce historycznej. Ambicją tych badań — zdaniem K ostkiewiczo­ wej — „winno być oddanie spraw iedliw ości każdej epoce poprzez odczytanie i interpretację takiego rozum ienia literatury, jakie epoce tej było w łaściw e” (s. 215). Rekonstruując świadom ość literacką danej epoki, badania takie powinny rezygnować z wnoszenia obcych owej epoce norm i klasyfikacji. To w ydaje się oczyw iste. Trudność zaczyna się dopiero w tedy, gdy postawim y zasadnicze dla poetyki historycznej jako dyscypliny naukowej pytanie (w najbardziej radykalny sposób sform ułował je na naszym terenie Janusz Sław iński w k siążce K oncepcja

ję zyk a p oetyckiego a w an gardy k ra k o w sk iej): jakim językiem należy posługiwać

się w badaniach konkretnych poetyk historycznych. Om awiane rozprawy proble­ mu takiego wprawdzie nie w erbalizują, ale każda na swój użytek musi go roz­ wiązać. Jak się zdaje, w szy stk ie rozwiązania (w najm niejszym stopniu można to odnieść do artykułu O tw inow skiej) idą w kierunku uniw ersalizacji wybranego arbitralnie języka, uznanego za najbardziej w artościow y, ale pochodzącego z epoki innej niż badana. Propozycja taka, rozpatrywana z teoretycznego punktu w id ze­ nia, budzi zastrzeżenia. Sam jednak problem n ie został dotychczas przeanalizowany na gruncie poetyki historycznej.

W cześniej m ówiło się już o tym, że rozprawy z części II dotyczą w yłącznie świadom ości literackiej przedrom antycznej. Obserwację tę można z powodze­ niem rozciągnąć na zawartość całego tomu. Uderza w nim brak m ateriału histo­

(10)

372

R E C E N Z JE

rycznoliterackiego z X IX stulecia (jedyny — jakże znam ienny — w yjątek uczy­ niono dla Norwida). Natom iast zainteresowanie badaczy rozciąga się albo na to, co w iek X IX poprzedza, albo ina to, co po nim następuje. Taki zwrot w zaintere­ sowaniach badawczych stanowi signum tem poris naszych dni i m ożna go w y tłu ­ m aczyć koniecznością odrobienia zaległości — zwłaszcza wobec literatury w ieku XVII. Należałoby tem u niew ątpliw ie przyklasnąć, gdyby nie fakt, że przy tej okazji tworzy się w całości tradycji niepokojąca luka, która w recenzowanym tom ie sprawia, iż „genealogiczne drzewo” poezji w spółczesnej jest niepełne. A le czasy trzeba za to w inić, nie autorów książki.

Eugeniusz C za p lejew icz

W KRĘGU ZAGADNIEŃ TEORII POWIEŚCI. Pod redakcją J a n u s z a S ł a w i ń s k i e g o . W rocław—Warszawa—'Kraków 1967. Zakład Narodowy im ie­ nia Ossolińskich — W ydawnictwo Polskiej Akadem ii Nauk, ss. 156. Instytut Ba­ dań Literackich Polskiej Akadem ii Nauk — Katedra Teorii Literatury U niw er­ sytetu Warszawskiego. „Z Dziejów Form A rtystycznych w Literaturze P olsk iej”. Tom VII. K om itet Redakcyjny: J a n u s z S ł a w i ń s k i , J a n T r z y n a d l o w - s k i , M a r i a Ż m i g r o d z k a . Sekretarz Redakcji: T e r e s a K o s t k i e w i - c z o w a.

W iększość prac w omawianym tom ie wyw odzi się z podobnych nastaw ień m etodologicznych — mam na m yśli rozprawy Janusza Sław ińskiego, M ichała G ło­ w ińskiego, Urszuli Dąm bskiej-Prokop oraz Kazimierza Bartoszyńskiego. K oncepcje m etodologiczne tych autorów pozw oliły w interpretacji dzieła literackiego połączyć zagadnienia, które dotychczas zwykle ujm owane b yły oddzielnie. Dla badaczy tych znaczeniowa zawartość w ypow iedzi literackiej oraz jej zróżnicowane u kształ­ tow anie strukturalno-językow e stanowi pewnego rodzaju sieć układów pow iąza­ nych przepływem w zajem nie warunkujących się inform acji semantycznych. D la­ tego sądzę, że ów tom, prekursorski nie tylko na naszym terenie, jest rów nież prezentacją nowej szkoły w polskiej teorii literatury. I choć może to w ygląda na im putow anie autorom prac czegoś, do czego by się nie przyznali, w ydaje się, że problem atyka lingw istyczno-sem antyczna dom inuje w tym tomie.

Janusz Sław iński w rozprawie S em an tyka w y p o w ie d zi n arracyjn ej w ychodzi z tezy o w erbalnym podobieństwie i funkcjonalnych odmiennościach przekazów: poetyckiego i narracyjnego. Oscylacje „między strefą diziałań bohaterów i strefą poczynań »ja« opowiadającego” (s. 1 0) przyczyniają się do podtrzym ywania gra­

nicy, która oddziela dziedzinę wąsko rozumianej stylistyk i form podawczych (opowiadania, opisu) od dziedziny przedmiotów przedstawionych w utworze. D rą­ żenia badawcze pogłębiają się i różnicują, przechodząc do znaczeniowych m ikro- i m akrozespołów. Sław iński znajduje w w ypow iedzi artystycznej odbicie zależ­ ności pomiędzy przedmiotem a podmiotem, zależności związanych z ogólnymi ce­ cham i ludzkiego umysłu, uniem ożliwiającym i ostre odgraniczenie św iata przed­ staw ionego od „ja” podm iotu w ypowiadającego. Z rozważań Sław ińskiego w y n i­ ka, że strony ontologiczna oraz epistem ologiczna tego stosunku zachowują stan dialektycznej jedności również i w dziedzinie struktury utworu literackiego.

Sław iński, konsekw entnie stojąc na gruncie podstawowej realności utworu, jaką jest continuum podścieliska jednostek sem antycznych zawartych w słow ie poezji i prozy, w łącza się do znanego sporu teoretycznoliteraekiego m iędzy Ingar­ denem a M arkiewiczem. W uproszczeniu m etod badawczych do poziomu poczynań

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeżeli ani małżonek spadkodawcy, ani żaden z jego krewnych powołanych do dziedziczenia z ustawy nie odpowiada warunkom przewidzianym do dziedziczenia gospodarstwa

Dla wielu biegłych badających pismo ze względu na cele sądowe, a także dla niektórych kryminalistyków w Polsce przedstawiony wyżej poziom wydaje się jedynie

Ciągnijmy dalej ten paradoks — więc można wykładać na uniwer­ sytetach, mówić z katedr wyższych uczelni, można prowadzić zajęcia dla apli­ kantów

N iedoskonałości zaw inionych nie wrolno

Pisemne wypowiedzi zaproszonych nie mogących wziąć udziału

sw oją d obrą znajom ość języka niem ieckiego.. Przew odniczył

Jacek Kulisiewicz, pisząc o problemach dotyczą­ cych aplikacji adwokackiej w nowej formie (Pal. 16), proponuje, aby w stosunku do aplikantów po odbyciu przez nich

Systemowe zmiany rozpoznawania spraw z zakresu prawa pracy oraz roszczeń ze stosunku pracy lub z nim związanych : (rozważania