• Nie Znaleziono Wyników

Naród i Wojsko : centralny organ Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. 1937, nr 13

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Naród i Wojsko : centralny organ Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. 1937, nr 13"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

? e' n iV * l' n /

F E DE R A CJ I P O L S K I C H Z W I Ą Z K Ó W o b r o ń c ó w o j c z y z n y

TYGODNIK - W YCHODZI NA KAŻDĄ NIEDZIELĘ

Np. 13 Warszawa, dnia 28 marca 1937 r. R o k IV .

B O L E SŁ A W PO C H M A R S K I

p o seł na Sejm

Ś w i ę t o s e r c o d r o d z e n i a

Święto Z m artw ychw stania! — Ileż treści, ileż w yrazu i ileż na*

dziei w sobie zawiera!..

Zm artw ychw stanie C hrystu sa

— Boga W szechm iłości — i zm artw ychw stanie przyrody, która Pana, w stającego z grobu, w ita tchnieniem rodzącej się w iosny.

Z m artw ychw stanie Chrystu*

sa, w głębokim sym bolu religij*

nym wyrażone, a schodzące się ro k w rok z radosnym zmar*

tw ych w staniem przyrody) w do*

bie wiosennej, staje się1 obrazem wielkiej a doniosłej' spraw y dla życia ludzkości: spraw y odro*

dzenia d uszy ludzkiej.

Z szarzyzny życia, z pęt ma*

terializm u, ze w szystkich sideł przyw iązania do w łasnych, ma*

łych spraw i przyziem nych zado*

woleń, musi raz po raz dźwigać się dusza ludzka, na w yżyny wzniosłości, na w yżyny Idei.

O dradzać się m usi człowiek.

T ym więcej — n aród jeśli jako zbiorowość m a spełnić swą mi*

sję na ziemi, misję w yrażenia ca*

lej sum y tw órczych uzdolnień i twórczych możliwości geniuszu ludzkiego, potrzebnych dla roz*

jaśnienia doli człowieka, dla dźwignięcia go na wyższy sto*

pień doskonałości.

O dradzać się m usi szczególnie naród, którem u dane było żyć dłuższy okres czasu w m rokach niew oli.

N ie w ystarczy zrzucenie z sie*

bie pęt politycznej zależności.

N ie w ystarczy niepodległość polityczna!

W sk az a ł to wyraźnie nasz W ie lk i W ó d z , M arszałek Pil*

sudski, g dy już w niepodległej Ojczyźnie kazał nam w słońcu wiosny, w pam iętnych dniach jnajow ych, sięgnąć po słońce od*

rodzenia duszy polskiej, dla wy*

dobycia jej z ciasnoty horyzon*

tów, z małości życia, dla shar*

m onizow ania jej rytm ów z ryt*

mem najw yższych nakazów na rzecz O jczyzny, jej trw ałego szczęścia i wielkości.

W latach niewoli M ickiewicz tw ardy narodow i naszem u rzucił nakaz: O ile polepszycie dusze wasze, o tyle polepszycie prawa

(wasze, o tyle powiększycie gra*

nice wasze!...

Granice O jczyzny i jej prawa

— w duszach waszych zawarte, od ich polepszenia zależne.

T rzeba było 'krwawego wstrzą*

su dni majowego przew rotu, by znow u tw ardo i nieubłaganie Jó*

zef P iłsudski przypom niał, że ży*

ciem człowieka i n aro du kiero*

wać m uszą im ponderabilia: jak honor, cnota, m ęstw o i w ogóle siły w ew nętrzne człowieka, a nie

„staranie się o korzyści własne czy swego, najbliższego otoczę*

<<

m a .

T en apel, to program nie tych kilku groźnych dni m ajowych, ale program całego okresu hi*

storii, w jakim żyjemy, ale cale*

go naszego pokolenia, biorąc jak najszerszy jego zasięg.

Polska niepodległa, niezależna i saimorządząca się, m usi swe o*

drodzenie polityczne oprzeć na pełnym od rodzeniu duchow ym , na w ydobyciu z duszy narodu bezcennych jeji skarbów um ysłu i serca, na wyzwoleniu- narado,*

wego geniuszu z pod nacisku jednostkow ych czy grupow ych uroszczeń i przyw iązań, na prze*

niknięciu duszy tchnieniem wio*

sny odrodzenia, niezbędnej w tych wielkich czasach O jczyzny naszej, a wymagającej nieco*

dziennej siły charakterów.

M ów ił o tym wyraźnie Ko*

m endant w przepięknym swym, niezapom nianym przem ówieniu w ileńskim :

„I g d y czasy ta k w ielkie id ą , co św iat n a in n y zm ieniają, to czasy te nie są n a m iarę tch ó rz y k ó w , n a m ia­

rę ło trz y k ó w . M uszą gdzieś iść czasy o d ro d z e n ia ” .

A gdy odszedł T en, co tym słowom w łasnym czynem dawał treść żywą — i) drogow skaz od*

rodzenia, tym mocniej, tym o*

fiarniej zapalać trzeba „czasy od*

rodzenia", czasu wielkiej odmia*

ny w duszach polskiego plemie*

nia.

I to właśnie czyni nowy nasz W ó d z N aczelny, który, z woli W ielkiego M arszalka wziąwszy

w swe ręce buław ę wodzow ską, musi być tym, co prow adzi na*

ród na dalsze, nowe drogi odro*

dzenia, odrodzenia pełm sił du*

chowych i m aterialnych, by Pol*

ska m ogła „stać się me tyiko w ojenną, ale i kultu raln ą najwię*

kszą potęgą na W schodzie".

N a rozkaz now ego W o d z a pa*

dło- nowe, zapom niane już nie*

mai w Polsce hasło: hasło Zje*

dnoczenia N arodow ego. Orga*

nizacyjmą podstaw ę wielkiemu dziełu ma dać praca p o djęta przez wiernego i wypróbow anego żołnierza K om endanta, pułków*

nika A dam a Koca. Praca do*

niosła a tru dna. Bo przez zapo*

ry i opłotki ma dusze ludzkie jednoczyć. Bo ma zmobilizować na rzecz wspólnej Spraw y nowe szeregi, bo przede w szystkim za*

p rządz ma do dzieła m łode po*

kolenie.

Jak ito uczynić? Jak osiągnąć to pożądane serc zjednoczenie?

Przez tych serc odrodzenie, przez wyrwanie ich z kola cia*

snych egoizmów i w prowadzenie na szeroki gościniec spraw wiel*

kich, spraw wspólnych, w śród których do najpierw szych nale*

ży:

By w róg już nigdy nie wtar*

gnął w granice O jczyzny naszej, by ziemia nasza i jej wolność nie .stały się ju ż mi-gdy pastw ą na*

jezdnika, by inaród inasz był da*

leki, jak najdalszy, od rozdwoję*

nia, od w ew nętrznych konflik*

tów, których odstraszający przy*

k ład w tej chwili daje nam w tak jaskraw ej, w tak tragicznej for*

mie życie współczesne.

Im bardziej zaś toi życie naro*

dów i państw niektórych w krwa*

wym się wikła zamęcie, tym bar*

dziej Polska m usi budow ać u sie*

bie siłę jedności, silę skupienia, siłę współpracy, silę zdolności wspólnego odporu i wspólnego dźw igania się wyżej.

Źródłem tej siły jedności musi być siła odrodzenia, siła której w yrazem najlepszym będzie duch ofiary, duch wyrzeczenia

nej i wszelkiego ucisku i wszel*

kiej niespraw iedliw ości na rzecz podźw ignięcia w yżej, na od*

pow iedni poziom , szerokich w arstw w szystkich ludzi pracy.

W sz a k oni „żywią i b ronią", nie tylko ci, co na roli ciężką dzisiaj dolę cierpią, ale i co we wszel*

kich w arsztatach pracy_ zarów no fizycznej, jak i um ysłow ej wy*

siłkiem m ózgów i rąk tw orzą istotną niepodległość naro du, niepodległość kulturalną i go*

spodarczą.

W szeregach zaś tych,, co na .rozkaz W od za, um ocnieni pod*

miosłym, pełnym odpowiedział*

ności wobec historii orędziem G łow y Państw a, mają dzisiaj przetw orzyć dusze n a ro d u na nowe, ofiarne siły, stanąć po .staremu m usim y — i m y żołnie*

rze, my, byli wojskowi.

N ie poi raz pierwszy, jak po*

przednio za dni K om endanta, tak i dzisiaj, m usim y cały wysiłek naszych serc i um ysłów znowu rzucić na szalę, m usim y wszyst*

k o uczynić, b y poszło z mami m łode pokolenie, któ re, jeśli ju*

tro m a Polskę prow adzić i PoL ,ską rządzić, m usi dzisiaj karnie staw ać w szeregi, by jedność na*

ro d u wzmocnić, by w spólnie Pol*

skę obronić przed możliwością jakichkolw iek uderzeń, o d ze*

.wnątrz czy — miedaj Boże — od .wewnątrz.

M usim y w szystko uczynić, by p o d w spólnym N a ro d u i Pań*

.stwa sztandarem stanął z nami ramię w ramię chłop i robotnik i inteligent pracujący, k tó ry nig*

dy szczęścia nie znajdzie w do*

mu, g d y go nie będzie' w! Ojczy*

źnie...

Święto W io sn y — święto Zm artw ychw stania... niechaj hę*

dzie Świętem Serc O drodzenia!..

Jeszcze wprawdzie dokoła zi*

mne, marcowe powietrze... Jesz*

cze chm ury ciężkie sępią sią nad obszarami ziemi naszej i świata całego...

A le już słońce przez chmury się przedziera, już płyną z dale*

ka cieplejsze tchnienia. Idą już czasy odrodzenia... O drodzenia człowieka, narodu, ludzkości...

R ezurekcyjne dzw ony biją już na W ielk ie Zm atw ychw stanie!...

się wszelkiej przewagi materiał*

C z y t e l n i k o m i P r z y j a c i o ł o m n a s z y m p r z e s y ł a m y serd e czn e ż y c z e n ia TCesołego A łleluja!

1 W O J % K O

N ź I R O D

(2)

„podporządkować wszystko najważniejszemu

Doroczna mowa P. Prezydenta Rzplitej

H o ld w ojska przed Belwederem

Przem aw iając w ubiegłym ro*

ku w dniu imienin naszego W ielk ieg o M arszalka, zakoń*

czyłem w ezwaniem :

„N iech więc z pokolenia na pokolenie k ażdorazow y Prezy*

dent R zeczypospolitej co roku w dniu imienin Józefa Piłsud*

skiego przypom ina n arodow i Je go tru d y , Jego intencje i wytycz*

ne, zawarte w Jego przebogatej spuściźnie".

Stosując się do tego apelu, przypom nę na w stępie z mego zeszłorocznego przem ówienia co zawdzięczam y Piłsudskiem u, Je*

gó geniuszow i i Jego nadludiz*

kiej w p ro st pracy:

„Stw orzył nam państw o moc*

ne, zręby tego państw a zbudo*

wał, ustalił jego granice, obronił nas przed niebezpieczeństwam i z zewnątrz idącym i. Sw oją pra*

cą, przem ów ieniam i i licznymi publikacjam i w ychow ał duże rzesze ludzi, a Jego pism a i prze*

m ówienia będą m iały na szereg pokoleń swój w ychow aw czy w pływ .

„N ie ma -dziedziny w Polsce, w k tó rejb y P iłsud sk i nie pozo*

staw ił trw ałego śladu sw ojej ge*

nialnej indyw idualności.

„Postacią sw oją stw orzył nam wielką tradycję, k tó ra przez set*

ki lat będzie po dtrzym yw ała

nasz n aró d w najszlachetniej*

szych uczuciach dla państw a.

„Przez stw orzenie potężnego i zdrow ego organizm u w ojska zapewnił duże bezpieczeństwo od zew nątrz i spokój dla twór*

czej pracy w ew nątrz kraju".

Podczas długoletniego okresu sw ojej pracy nie w ypuszczał z rąk kierow nictw a spraw am i za*

granicznym i, prow adząc po lity*

kę nadzw yczaj prosto linijn ą i pełną jaw ności. Ż adnych tajnych uk ładó w nie prow adził. Polity*

ka ta okazała się dla Polski nadzw yczajnie szczęśliwą, a pro w adzi ją nadal bardzo umiejęt*

nie i pom yślnie uczeń W ielkie*

go M arszalka m inister Beck, nie odstępując ani na k ro k od wyty*

cznych sw ojego M istrza.

P o d w ielkim dziełem Konsty*

tucji K w ietniow ej zdążył jeszcze M arszałek położyć swój podpis.

W reszcie pow ierzonym mi ustnym testam entem w skazał Generała Śmigłego*Rydza jak o swego następcę na stanow isko N aczelnego W o d z a Sił Zbrój*

nych, a rzeczyw istość naszego państw a bezsprzecznie wymaga*

la, ażeby cała P olska widziała' w nim rów nież i W o d z a Naro*

du.

H asiem , dla którego żył i pra cował M arszalek P iłsudski od wcześnej m łodości, była w alka o

niepodległość Polski. H asło to było tak wielkie ,że żadne inne nie m ogły z nim współzaw-odni*

czyć i trzeba było w szystko te*

mu hasłu pod p orząd k ow ać.

Czynił to bezw zględnie i kon*

sekw entnie P iłsu d sk i i dlatego przy sprzyjających innych oko*

licznościach które zresztą prze*

w idział, w yw alczył ostatecznie naszą niepodległość.

O siągnąw szy ten pierw szy cel, nie ustaw ał w nadludzkiej pracy postaw iw szy sobie dalsze hasło równie wielkie jak i pierwsze:

hasło ugruntow ania zdobytej nie podległości.

Bo przecież nie o chw ilow y efekt chodziło, nie o „sezonow e"

państw o, jak niektórzy nasi są*

siedzi przypuszczali.

M ów ił mi nie raz Piłsudski, że okoliczności zewnętrzne i na*

dal nam sprzyjają. Pow inniśm y więc czym prędzej skorzystać z tego zacisza politycznego i wznieść państw o na takie wyży*

ny m ocy, abyśm y m ogli w razie zm iany w aru n k ó w zew nętrznych na mniej sprzyjające — mocą

dzo w ażna dziedzina, której Pił*

sudski nie zdążył d o końca do*

prow adzić, przygotow ując jedy*

nie w arunki które by dalszą pra*

. cę ułatw iały.

O tej dziedzinie tak mówi w jednym ze sw oich odczytów :

„D la o b ro n y granic państw a społeczeństw o w inno dać przede w szystkim to, co w języku wo*

jennym nazyw a się „m orale".

N a ró d , k tó ry owej „m orale" nie ma dość m ocno w yrobionej, ma w każdej w ojnie z góry olbrzy*

tnie szanse przegranej".

W innym zaś przem ów ieniu P iłsudskiego czytam y:

„Idzie o to, ażeby kraj nasz zrozum iał, że sw o b o d a to nie jest k ap ry s, że sw o b o d a to nie jest „mnie w szystko w olno, dru*

giemu nic", że sw o b o d a jeżeli ma dać siłę, m usi jednoczyć, mu*

si łączyć, musi rękę sąsiadom i przeciw nikom podaw ać musi umieć godzić sprzeczności, a nie tylko przy swoim się upierać".

Stwierdzić niestety muszę, że owej „m orale" jeszcześm y w so*

Prezydent M ościcki przed pałacem belwederskim

P och ód Federacji na dziedzińcu belwederskim

W ieniec n iosą: wet. M ik z a rsk i, gen. G órecki, -prez. O łpiński, pos. W alew ski

w łasną niepodległość utrzym ać i dalej prow adzić p aństw o do coraz większej potęgi. N ie wol*

no nam bow iem zapomnieć, że dogodne dla nas w arunki zew*

nętrzne nie m uszą trw ać długo.

A zatem hasło ugruntow ania niepodległości jest rów nie wieł*

kie ,a w szystkie inne w obecnej chwili są w zględnie małe, bardzo małe. T em u naczelnem u hasłu wszystkie inne należy bezwzględ nie p o d po rząd ko w ać, bo może nie będziem y mieli dużo czasu d o stracenia.

Jeżeli w porę nie w yzyskam y sprzyjających dla nas okolicz*

ności zew nętrznych, to naw et mimo najw iększych lecz spóź*

nionych w y siłk ów m ożem y się znaleźć w sytuacji nad w yraz trudnej w utrzym aniu naszej pełnej niezależności.

W iele b ardzo wiele — jak to już w spom niałem w m oim prze*

m ówieniu — zaw dzięczam y W ielkiem u M arszałkow i w pra*

cy dla ugruntow ania niepodle*

glości.

P ozostała jed n ak jeszcze bar*

bie dostatecznie nie w yrobili.

N ie jesteśm y zjednoczeni, co by nam pozw alało godzić sprzecz*

ności, rękę podaw ać przeciwni*

kom — celem zdobycia siły. Za*

m iast zjednoczenia jesteśm y roz*

proszkow ani, a naw et dosyć skłóceni. Pow iedziałbym , że p od względem psychicznym jesteśm y jeszcze m ocno rozbrojeni.

Samo dozbrojenie armii pełnej m ocy nam nie da i nie obwaru*

je dostatecznie naszej niepodle*

głości. M usim y stru n y naszej psychiki, psychiki m ilionów o*

byw ateli nastroić na harm onijny dźw ięk i p o d p o rządk o w ać wszy*

stko najw ażniejszem u h asłu — hasłu ugruntow ania niepodległo*

ści.

Jeżeli każdy, a przynajm niej wielu z nas, to- wielkie hasło bę*

dzie miał stale przed oczyma, to pracą swą w każdym p rzy p ad k u będzie m ógł łatw o kierować i o*

mijać lub k o ry g ow ać w szystko, co godzi szkodliw ie w to hasło.

T a nasza słabość zakorzenio*

na w psychice obyw ateli nie

hasłu — hasłu ugruntowania niepodległości'*

w ygłoszona na Zaniku w dniu 19 marca

uszła uw agi N aczelnego W o d z a M arszalka Smigłego*Rydza, któ*

ry w pełnym zrozum ieniu swojej roli w Polsce pow ziął inicjaty*

wę energicznej pracy dla skon*

solidow ania rozproszkow anego społeczeństwa.

D a ł tem u w yraz dnia 24 maja 1936 r„ m ówiąc:

„Jak m ożna organizow ać pań*

stw o, jak m ożna myśleć o uzdro*

wieniu czegokolw iek w państw ie w tedy, kied y się nie ma tej zor*

ganizow anej, jednolicie kierowa*

nej w oli", a zadając sobie pyta*

nie w imię czego trzeba ją orga*

nizować, o d p o w ia d a : „uważam, że jedynym naszym hasłem 1, któ*

re może być tym pionem naszym m oralnym jest hasło obro n y Polski".

I dalej m ówi o tym : „Jestem głęboko przekonany, że w tym program ie w szystko się znajdzie, że się znajdzie droga w yjścia z naszych sto su n k ó w gospodar*

czych, że znajdzie się droga ,któ*

ra nas doprow adzi do wyzwolę*

nia sił m oralnych i tw órczych w narodzie, do skupienia ich, do

szczegółowo jej treść, k tó ra w zupełności zgadzała się z moimi rozw ażaniam i we w szystkich o*

m awianych w niej dziedzinach.

O kolicznością tym radośniej*

szą dla mnie było, że treść tej deklaracji m ogłem uważać jako

„wyznanie w iary" N aczelnego W o d za.

Fakt, że inicjatyw a utw orzenia O bozu Z jednoczenia N arodow e*

go w yszła od N aczelnego W o*

dza, którego po osieroceniu nas przez W ielkiego M arszałk a już znaczna część Polski uw aża i za W o d z a N a ro d u — m usi wywo*

lać d uży oddźw ięk w społeczeń*

stwie, a naw et w ytw orzyć ży*

w iołow y ruch konsolidacji naro*

dow ej. Bo przecież wysunięcie tego hasła w y pad ło 1 w momencie szczególnie dla nas korzystnym . W ielu bow iem z nas zrozumia*

ło już dokładnie, że w stanie roz*

proszkow ania niczego dobrego dla państw a spodziew ać się nie m ożna, a w iększa część społe*

czeństwa w p ro st instynktow nie musi odczuwać osobliw ość mo*

m entu dziejowego.

M arszałek Śm igły- R ydz składa w ieniec

w ytw orzenia now ych w artości, których nam ta k bardzo potrze*

ba. M am wrażenie, że to hasło o b ro n y Polski jest ja k gdyb y potężnym łańcuchem, k tó ry jest jednym końcem przy tw ierdzon y do Polski. C hodzi o to, żeby jak najwięcej dłoni chwyciło za ten łańcuch, trzeba go sobie przerzu*

clć przez ramię i ciągnąć, ciąg*

nąć, chociażby w krzyżach trzeszczało... A b y Polskę pod*

ciągnąć w yżej".

Rzuciw szy to hasło ,pow ołał M arszalek Smigły*Rydz na bez*

pośredniego kierow nika tej pra*

cy oddanego sobie i zasłużonego w w alkach o niepodległość żol*

nierza — p u łkow nika Koca. Da*

jąc w ytyczne dla tej działalności, zapewnił jej M arszalek równo*

cześnie sw oje stałe poparcie i o*

piekę.

W ten sposób pow stała de*

klaracja p u łko w nika Koca, po*

w ołująca do życia O bóz Zjedno*

czenia N arodow eg o.

N a kilka ty g o d n i przed ogło*

szeniem tej deklaracji M arszałek Smigły*Rydz przedstaw ił mi

G d y b y ta chwila dziejow a mi*

nęla przy obojętności większej części społeczeństwa, to przyszłe pokolenia nie b y ły b y w stanie nam tego darow ać.

W ierzę m ocno w zdrow y nasz instynkt, boć przyglądaliśm y się przecież takim spontanicznym re*

akcjom u innych w ielkich naro*

dów ,które in sty n k t samozacho*

w aw czy skupiał około ich wo*

dzów i uratow ał w porę (ich pań*

stw a od ro zkład u i u padku.

A takie p rzy k ład y przecież muszą i na nas działać.

N aturalnie, że w każdym z tych państw proces konsolida*

cyjny inaczej się odbyw ał, więc i u nas odm iennie musi się kształ*

tować. Inne w arunki w ym agają innych m etod i proste naślado*

wanie obcych w zorów musiało*

by oczywiście doznać zupełnego niepow odzenia.

Sądząc z wielkiego nieprzer*

wanego napływ u zgłoszeń do O bozu Z jednoczenia N arodow e*

go, m ożna już dziś stw ierdzić, że treść deklaracji znalazła głęboki o ddźw ięk w społeczeństwie i to tak duży, że m ożna to przyjąć za

W ieńce przed popiersiem Kom endanta

żyw iołow y objaw naszego zdro*

wego in sty n k tu konsolidacyjne*

go.

O bserw ując to zjaw isko, nie ulega w ątpliw ości, że ten zdro*

wy in sty n k t sam ozachow aw czy naro du będzie się nadal ujaw niał aż do chwili zwycięstwa, kiedy przeważająca większość obywa*

teli będzie pozyskana dla hasła zjednoczenia narodow ego.

N aturalnie, że w śró d licznych ugrupow ań naszego społeczeń*

stwa nie w szystkie docenią od razu wagę m om entu i doniosłość tego hasła.

P rzyw ódcy szeregu ugrupo*

w ań będą czynić w ysiłki, ażeby swoich zw olenników powstrzy*

mać od działania w m yśl tego zdrow ego instynktu.

Ale to natu raln y objaw . Bo tylko przyw ódcy, k tórzy umieją obiektyw nie patrzeć na bieg rzeczy, m ogą się zdobyć na re*

zygnację z wyłącznego kierów*

nictwa o d d an ą sobie rzeszą i o*

fiarow ać swą w spółpracę na rzecz w yższych haseł.

Ci, k tó rzy nie um ieją się na to zdobyć ,mogą ty lk o chwilowo pow strzym ać, ale nie zdołają u*

daremnie przejaw ów zdrow ego instynktu w tak osobliw ej dla k raju chwili.

G ru p y ich i partie będą stale topniały aż wreszcie zbyt późno

spostrzegą się, że ich zapory by*

ly bu dow ane i um ocnione zbyt słabo, b y móc pow strzym ać ży*

w iołow e zjaw isko.

D zięki podjęciu przez Naczel*

nego W o d z a dalszego ciągu dzieła naszego W ielkiego Mar*

szalka z pełnym w ykorzystaniem Jego tru d u w ychow aw czego Je*

go w skazań i w ytycznych — praca idzie dalej bez większego zatrzym ania celem pełnego u*

gruntow ania niepodległości na*

szej drogiej ojczyzny.

A że to ugruntow anie musi się opierać na naszej m ocy nie ty lk o duchow ej ale i m aterialnej, więc h asło to1 zmusza nas do pracy we w szystkich kierunkach, we w szystkich dziedzinach — do pracy ,której rezultaty nie tylko zapewnią nam naszą naj*

droższą zdobycz, ale doprowa*

dzą do pełnego rozkw itu życia kulturalnego i gospodarczego na*

szego państw a.

Za położenie podw alin i zrę*

bów tej wielkiej przyszłości — pokolenia polskie po wsze cza*

sy zachow ają wdzięczność dla W ielk ieg o B udow niczego Pań*

stw a i W y ch o w aw cy N a ro d u .

Spraw ozdanie z h ołd u pośm iertne­

go, zło żo n eg o pamięci W ielkiego Marszałka w dniu 19 marca b. r. — podajem y na stronie 8-ej.

W ieniec od Związku Rezerwistów

sk ład ają prezes O k ręg u O lszew ski i km dt stołeczny ppłk. Z. K rudow ski

(3)

N A T Y D Z IE Ń P O M O R Z A M A TERIA Ł DO POGADANEK

H A R T D U S Z Y P O M O R S K I E J

KALENDARZYK HI S T OR Y C Z N Y

21 marca 1799 r. u ro d z ił się F ra n ­ ciszek K ow alski, ż o łn ierz-p o eta, u czest­

n ik p o w sta n ia 1830—3il r., a u to r p o ­ p u la rn y c h p io sen ek , m. in. „Taim n a b ło n iu b ły szczy kw iecie...” , k tó rą n a ­ p isał z n a jd u ją c się w o b lę ż o n y m p rz e z R o sjan Z am ościu.

22 marca 1796 r. u ro d z ił się w W a r­

szaw ie Jo ach im Lelew el, z n ak o m ity h is to ry k , p ro fe s o r u n iw e rs y te tu w W iln ie i w W arszaw ie, czło n ek R zą­

d u N a ro d o w e g o iw 1831 r.

22 marca 1832 r. zm arł J a n W o lf­

g an g G o e th e , n a jz n a k o m itsz y p o eta niem iecki.

22 marca 1887 r. areszto w an y z o ­ stał w W iln ie Jó z e f P iłsu d sk i, ja k o p o d e jrz a n y o u d z ia ł w zam achu na życie cara A le k sa n d ra III; p rz e w ie ­ z io n y d o P ete rsb u rg a sk a z a n y zo stał n a pięcio letn ie w y g n an ie d o W sc h o d ­ niej S yberii.

23 marca 1589 r. zm ał b is k u p M a r­

cin K rom er, z a słu ż o n y d ziejo p isarz p o lski, a u to r liczn y ch p r a c p o lsk ich i łacińskich.

23 marca 1824 r. u ro d z ił się Z y ­ g m u n t M iłk o w sk i, p o w ieścio p isarz i d ziałacz p o lity c z n y , piszący p o d p seu d o n im em T e o d o r T o m asz Jeż.

25 m arca 1864 r . p o w ie sz o n y zo stał przez M oskali w W iln ie K o n stan ty K alin o w sk i, je d e n z n a jw y b itn ie j­

szych działaczy p o w stań czy ch na Li­

twie w la ta c h 186)1 •— (1864.

24 marca 1526 r. Z m a rł Jan u sz, o- statn i książę m azow iecki z r o d u P ia­

stó w ; p o jeg o zg o n ie M azo w sze z o ­ stało w cielone do iK rólestw a P o l­

skiego.

24 marca 1794 r. T ad eu sz K ościusz­

k o, o b ejm u jąc naczeln e d o w ó d ztw o n a d ro z p o c z y n a ją c y m się p o w s ta ­ niem , zło ż y n a R y n k u k rak o w sk im przysięgę, w k tó re j o św iadczał, że

„ p o w ierzo n ej w ła d z y n a niczyj p r y ­ w a tn y u cisk nie u ży je, lecz jed y n ie d la o b ro n y całości granic, o d z y sk a ­ n ia sam o w ład n o ści N a ro d u i u g r u n ­ to w a n ia p o w szech n ej w o ln o ści u ż y ­ w ać b ę d z ie ” .

24 marca 1844 r. z m arł w K o p e n ­ h ad ze B ertel T h o rw a ld se n , z n ak o m ity rze ź b ia rz d u ń sk i; w y k o n a ł m. in . z n a jd u ją c e się w W arszaw ie p o m n ik i K o p ern ik a i Ks. Jó z e fa P o n iato w - w skiego.

24 marca 1917 r. w P io tro g ro d z ie u tw o rz y ł się „Z w iązek W o jsk o w y ch P o la k ó w ” .

24 marca 1922 r. Sejm U s ta w o d a w ­ czy p rz y ją ł uchw ałę o złączen iu Z ie ­ mi W ileńskiej z R zeczp o sp o litą P o l­

ską. i

25 marca 1839 r. z ro z k a z u cara M ik o ła ja I-go K ościół g recko-katolic- ki (u n ick i) n a Litwie i R usi zo stał p o łą c z o n y z p raw o sław n y m .

25 marca 1924 r. w G recji zo stała o g ło szo n a re p u b lik a .

26 marca 1799 r. b itw a A u stria k ó w z F ran cu zam i p o d L egnano, w e W ło ­ szech; o d z n a c z y li się w niej le g io n i­

ści p o lscy z R ym kiew iczem i K o siń ­ skim n a czele.

26 maraca 1827 r. zm arł w W ied n iu L u d w ik B eeth o v en , z n a k o m ity m u zy k i k o m p o z y to r niem iecki.

27 marca 1879 r. zm arł D e zy d ery C h ła p o w sk i, w y b itn y g en e ra ł p o d ­ czas w o je n n a p o le o ń s k ic h , z a słu ż o ­ n y działacz sp o łeczn y w P o zn ań sk im . 27 marca 1928 r. Jó z e f P iłsu d sk i o tw o rz y ł trzeci Sejm R . P.

M E B L E

kupibne u

p r z e t r w a j ą k i l k a p o k o l e ń

UWAGA: Chm ielna 41

t e l e f o n 2 . 3 7 - 7 8

D o stęp d o m orza w skrzeszonej do no w eg o życia R zeczy p o sp o litej, jej granice p ó łn o c n o -z a c h o d n ie i jej sta ­ n o w isk o n a d b a łty c k ie nie są plo n em an i zw ycięstw a ko alicji, ani p ro tek cji a lian tó w , ani też k o n iu n k tu ry w e rsa l­

skiej — lecz zw ycięstw a, o d n iesio n eg o przez „D aw id a p o m o rsk ie g o ” n a d „ G o ­ liatem niem ieckim " w p ó łto ra w ie k o ­ w ym p o je d y n k u . O d ro d z o n e m o car­

stw o, staw iając zn ó w stopę n a d b rz e ­ giem m orskim i stw arzając n a d nim cu d G d y n i, o p a rło sw ą b a łty c k ą rację sta n u o g ra n ito w y fu n d a m e n t. B yła nim n iezach w ian a p o lsk o ść lu d n o ści tej dzielnicy, k tó ra nie d a ła się w y trzeb ić ani Z a k o n o w i K rzyżackiem u, ani r e f o r­

m acji X V I i X V II w ieku, ani akcji o- sadniczej F ry d e ry k a II, a n i też h asłu bism arckow skiem u „ a u sro tte n ” i jego

„rugom p ru sk im ", ani w reszcie u sta ­ w om w y jątk o w y m h a k a ty i p o to k o w i zło ta K om isji K o lo n izac y jn ej.

L u d n o ść zag ra b io n e g o P o m o rza nie p rzestała w ierzyć n aw et n a chw ilę w o d zy sk an ie n iep o d leg ło ści p ań stw o w ej.

O rg an izo w ała się czynnie i św iadom ie na w szy stk ich o d cin k ac h życia n a r o d o ­ w ego. P o p rzez w o jn y n a p o le o ń sk ie , w iosnę lu d ó w i p o w sta n ia w K ró le ­ stw ie i K sięstw ie, lu d p o m o rsk i nie u- staw ał w m an ifesto w a n iu swej p rz y n a ­ leżności d o p n ia i p rą d ó w m yśli p o l­

skiej.

I ta k ro k 1846 zap isał w dziejach P o ­ m orza o rg a n iz a to ra p o w stan ia s ta ro ­ gard zk ieg o , d r F lo ria n a C ey n o w ę, k tó ­ reg o głow a za ow e św iadectw o w sp ó l­

n o ty polsko-kaszuibskiej b y ła b y sp a­

d ła na szafocie, g d y b y nie u w o ln iła go rew o lta b e rliń sk a . D alsze o d ru c h y in- su rek cy jn e n a P o m o rzu , o g niskujące się w P o lsk o -K aszu b sk im N a ro d o w y m K o ­ m itecie P o w stań czy m , zg n io tło je d n a k stłum ienie rew o lu cji w P ru sach .

N ie le p sz y lo s sp o tk a ł n ad zie je, zw iązane z ro k iem 1863, k tó r y nie m a­

ło F ilo m ató w -P o m o rzan w id ział w p a r­

tiach p o w stań czy ch , n iek ied y n aw et ca­

le w yższe k la sy gim nazjalne.

C ios za ciosem sp o ty k a lu d n o ść p o l­

ską na P o m o rzu . P ierw szy u d e rz a w k o śc ió ł k ato lick i, stan o w iący głó w n ą o p o k ę ję z y k a ojczystego. Z am y k a się sem inarium d u ch o w n e w P elp lin ie, w y ­ p ęd za się z a k o n y z g ran ic pań stw a, r u ­ guje się języ k p o lsk i na lekcjach reli- gii. W ślad za ro zp ętan iem „K ultur- k a m p fu ” n a stę p u ją „rugi p ru s k ie " że­

lazn eg o k an cle rza, k tó re w y p ęd zają 4-2.000 P o la k ó w ze sw ych siedzib za granicę. P ow staje K om isja K o lo n izacy j- n a, k tó ra rzuca p rzeszło p ó l m iliard a m arek n a w y k u p ziem i z rąk p o lsk ich , n a stę p u ją d ra k o ń sk ie u sta w y w y ją tk o ­ w e, w y m ierzo n e p rzeciw żyw iołow i po lskiem u, ru sza p rzeciw niem u o sła ­ w io n y g o sp o d a rc z y i ad m in istra c y jn y

„D ran g n ach O s te n ” , b e z p rz y k ła d n y g w ałt eksterm in acy jn y , u k o ro n o w a n y m ow ą to ru ń s k ą W ilh elm a II d n ia 22 w rześnia 1894 r.

Z a g ro ż o n e w sw ym by cie, s p o łe ­ czeństw o p o m o rsk ie nie o g ran iczy ło się do o p o ru b iern eg o , lecz p rzeszło d o b e z p rz y k ła d n e g o w h isto rii k o n tr ­ ata k u . H a sło „ani p ięd zi ziem i N iem ­ co w i” u ro s ło do h a rd e g o ś lu b o w a n ia b o jo w eg o , zw arło w szystkie sta n y i i z a w o d y w że la z n y k lin sztu rm o w y i stało się zalążkiem n o w eg o , n ie z n a ­ nego d o tą d ro d z a ju p a trio ty zm u , sk u p iająceg o w szystkie niem al siły na o d cin k u ek onom icznym .

K om isja K o lo n izac y jn a n a tra fiła na ta k zacięty o p ó r, że p o ro k u 1885 z m u ­

szo n a ju ż jest k u p o w ać ziem ię od N iem ców , nie chcąc n arazić akcji k o ­ lo n izacy jn ej n a z u p e łn y zastó j. M ilio ­ no m p ru sk im P o lacy przeciw staw iają d ro b n e k a p ita ły , zao szczęd zo n e i sk u ­ p io n e w p o lsk ich b a n k a c h lu d o w y ch , w sp ó łk ach z a ro b k o w y c h i parcelacyj- nych. O d r. 1896 N iem cy tracą z ro k u n a ro k coraz w ięcej ziem i. D o 1900 r.

w y k u p u ją P o lacy n a P o m o rzu 14.620 h a. C y fra ta w zro sła d o 1904 r. do p rzeszło 100.000 h a, p o k ry w a ją c z n a ­ w iązką straty , p o n ie sio n e w pierw szym 10-leciu K om isji K o lo n izac y jn ej.

N a p ó r o d w e to w y ż y w io łu p o lsk ieg o n a b ie ra ro z p ę d u i o p a n o w u je sto p n io ­ w o ró w n ież m iasta i m iasteczka. O rg a ­ n izu je h a n d e l, rzem io sło i przem ysł, w y p iera N iem ców z w o ln y ch zaw o d ó w i tw o rz y ro d z im ą inteligencję m iesz­

czańską — stan średni.

Z gęszczająca się coraz b ard ziej sieć k ó łek ro ln iczy ch , sp ó łek m leczarskich i m elio racy jn y ch , h o d o w la n y c h i o sa d ­ niczych, sp ó łd z ie ln i h a n d lo w y c h i k re ­ d y to w y ch , zw iązków z a w o d o w y c h i to w a rz y stw w zajem nej p o m o cy , o w ia­

n y ch so lid a rn o śc ią n a ro d o w ą i g o rą ­ cym p atrio ty zm em , staje się niep o ży - tym arsenałem sił i śro d k ó w , energii i in icjaty w y .

M im o, że zm agania z p rz y g n ę b ia ją c ą przew agą ek o n o m iczn ą nie p rz e b ie ra ją ­ cego w śro d k a c h w ro g a a b so rb o w a ły w szystkie siły i całą energię sp o łeczeń ­ stw a p o m o rsk ieg o , u m iało o n o m n o ­ żyć tak że sw ój d o ro b e k k u ltu ra ln y , zak ład ając liczn e placów ki p ra c y in te ­ le k tu aln ej o szero k im zasięgu.

W sp ó łc z y n n ik id e o w y z n a jd u je z d e ­ cy d o w an y ch , o fia rn y c h w y zn aw có w ró w n ież u d z ia tw y p o m o rsk iej. W a lk a o p o lsk ą n au k ę religii w p o staci sły n ­ neg o stra jk u szk o ln eg o w 1906/7 ro k u , w alk a z b ru ta ln y m nauczycielem i ż a n ­ darm em , sądem i w ięzieniem , ta k ru c ja ­ ta k a to w a n y c h i n iezło m n y ch w o p o ­ rze dzieci, p rz e ła m a n a d o p ie ro w y ro ­ kam i są d ó w o p iek u ń cz y ch , o d b ie r a ją ­ cym i ro d zico m w ład zę ro d zicielsk ą i zam y k ający m i dzieci w zak ła d a c h p o ­ p raw czy ch , — b y ła zdum iew a jącą m a­

n ifestac ją uczuć n a ro d o w y c h , o d b ija ją ­ cą się d o n o śn y m echem w całym św ie­

cie cyw ilizow anym . W rz e śn ia p o w tó ­ rzy ła się n a P o m o rzu sz e ro k o w e z b ra ­ n ą falą cichego b o h a te rstw a , o g a rn ia ­ jąc B o ry T u ch o lsk ie, K ocicw ie, K aszu ­ b y , Z iem ię C h ełm iń sk ą i L ubaw ską, P o w iśle sztum skie, a n aw et W arm ię i M azu ry .

In n y m „zw ycięstw em ” rz ą d u p r u ­ skiego n a d m ło d zieżą p o m o rsk ą m iał się stać p ro ces to ru ń s k i F ilo m ató w p o m o rsk ich w 1901 r.

P rzeciw k o 60 o so b o m zo stał sk ie ro w a n y a k t o sk arżen ia. P o czte­

ro ty g o d n io w y c h ro z p ra w a c h d n ia 12 w rześn ia 1901 r. zo stali oni u k a ra n i k aram i o d n a g a n y d o 3 m iesięcy w ię­

zienia.

Lecz n ie n a d łu g o zo stała p rz e rw a ­ n a p raca. Ju ż w ro k p o p ro cesie b u ­ dzą się serca z o d rę tw ie n ia i p o w sta ­ ją n o w e z a k o n sp iro w a n e k o m ó rk i w C h o jn icach , C h ełm n ie, W ejh e ro w ie, B rodnicy. Sw ieciu, G ru d z ią d z u i L u­

b aw ie. P rz y jm u ją teraz n azw ę „T o ­ w arzy stw T o m asza Z a n a ” , p rz y s tę p u ­ jąc d o u tw o rz o n e g o w P o zn ań sk im zw iązku ta jn y c h org an izacy j g im n a­

zjalnych „C zerw onej R óży".

D zięk i w ycieczkom d o K rak o w a d o ta rły n a P o m o rze w iad o m o ści o o r­

gan izacjach tajn eg o sk a u tin g u i d r u ­ ży n ach strzeleckich w M ało p o lsce,

k tó re m iały n a celu o d zy sk an ie n ie ­ p o d leg ło ści czynem z b ro jn y m . Ju ż w jesieni 1911 r. p o w stała w C h o jn icach n a P o m o rz u pierw sza ta jn a d ru ż y n a sk au to w a i strzelecka w ło n ie T o w a ­ rzy stw a T om asza Z an a.

W y n ik i p ra c y w tajn y m sk au tin g u i p o lsk ich d ru ż y n a c h strzeleckich na P o m o rzu , przerw an ej z k o n iecz n o ści w p ierw szy ch d w óch latach w o jn y św iatow ej, o k azały się d o p ie r o p o jej zak o ń c z e n iu i p o w y b u c h u re w o ­ lucji w N iem czech. C zło n k o w ie ty ch org an izacy j w spólnie z członkam i S o k o ła i in n y m i d ziałaczam i n a ro d o ­ w ym i z a b ra li się n a ty c h m ia s t z d o ­ św iadczeniem i w ielkim zapałem do p racy n a d (zorganizow aniem p o w ra ­ cających z w o jn y P o la k ó w w ró żn y ch o rg an izacjach , (które w eszły jpóźniej w slkładi O rganizacji W ojskow ej P o ­ m orza.

O rg an izacja W o jsk o w a P o m o rza ro zszerzy ła się z n ie b y w a łą s z y b k o ­ ścią na teren ie n ie ty lk o całego P o ­ m orza, lecz także w P o m eran ii, na W arm ii i M azu rach .

N ie d o c e n ia n e w ciąż jeszcze o g ro m ­ ne zasługi O . W . P. p o le g a ją n a tym , że sw oim i w pływ am i w rad ach żoł- n ie rsk o -ro b o tn ic z y c h i w y tężo n ą p r a ­ cą w o rg an izacjach o charakterze w o jsk o w y m p rz y c z y n iła się w alnie do p o w o d z e n ia p o w stan ia w ie lk o p o l­

skiego.

T a k więc skutecznie ro z b ro jo n o w o raz n a zaw sze G ren zsch u tz w K oście­

rzy n ie w d n iu 5 sty czn ia 1919 r., przejściow o' opanow ano i obsadzono C zersk w d n iu 8 sty czn ia 1919 r., w alcząc z p rzew ażającą silą r o z lo k o ­ w anego tam G re n z sc h u tz u , r o z b r o ­ jo n o o b sad ę niem iecką o b o z u je ń ­ ców w T u c h o li, sto c z o n o krw aw e w alki z o d d ziałam i „o sła w io n e g o ” R o ssb ach a w C h ełm ży w d n iu 28.1.

1919 r. N a le ż y też w sp o m n ieć o sze­

ro k o ro zg ałęzio n ej akcji d yw ersyjnej na teren ie całych P ru s Z ach o d ń ich , szczególnie w G d a ń sk u , w P ucku, L ubaw skim i w B o rach T u ch o lsk ich .

D o skonałym pociągnięciem ta k ty c z ­ ny m O . W . P. b y ło w y zy sk an ie w całej p ełn i ro z p o rz ą d z e n ia p ru sk ieg o m inistra sp raw w ew n ętrzn y ch , d o ty ­ czącego o rg an izo w an ia t. zw . „Ein- w o h n e rw c h r". W w y n ik u tego straże lu d o w e sta ły się jaw n y m i e k sp o z y tu ­ ram i z a k o n sp iro w an ej O . W . P.

Z aw ied zen i w sw oich n a d z ie ja c h członkow ie O . W . P. poczęli się p rz e k ra d a ć m asow o przez k o rd o n G re n tz s c h u tz u i b . granicę K o n g re­

sów ki d o W ie lk o p o lsk i i w stęp o w ać tam do o d d z ia łó w p o w stań czy ch .

W w alk ach o w o ln o ść o jczy z n y i u stalen ie g ranic R zeczy p o sp o litej o d ­ d a ło w .nich sw e życie — ja k d o tą d zd o ła n o stw ierd zić — 16 oficerów i 542 szeregow ych.

Z iścił się sen o o d ro d z e n iu w o ln ej P o lsk i n ie d o sz ły c h p o w stań có w [po­

m orskich. N ie stał się je d n a k tą rz e ­ czyw istością, o jakiej m arzyli.

G d a ń sk , W arm ia, M a z u ry , Pow iśle, Z ło to w sk ie o ra z p o w ia ty L ęb o rk , B y ­ tó w .i S łu p sk n ie p o w ró c iły d o O j­

czyzny, a setki ty sięcy P o la k ó w p o ­ zo stało p o za g ran icą w y zw o lo n eg o w łasn eg o P aństw a.

S tefan Ł ukow icz.

m jr. w st. sp.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Osobiście brakuje mi zarówno „mapy drogowej”, jak i całościowej wizji działań w zakresie opieki dziennej.. a dodatek zarówno organizacje na szczeblu lokalnym, jak i krajowym,

Zaświadczenie należy oste m plo w ać tylko w kasie stacji pierwotnego wyjazdu (t. miejsca zam ieszkania). W drodze powrotnej stemplować nie

Dzielnica __PubIicznych szkół powszechnych przy Łtóryęh są świetlice_ Nazwisko

Im dokładniej, wierniej i czynniej spełniać ją będziemy, tym id'ea zjednoczenia żywszą się stanie, bardziej realną, a siły przez nie ujawnione coraz

Beneficjent w okresie realizacji projektu prowadzi biuro (lub posiada siedzibe) projektu na terenie województwa warminsko – mazurskiego, z dostepna pelna dokumentacja

W okresie zimowym w szczególności warto pamiętać o prawid- łowej pielęgnacji skóry twarzy i rąk.. Jest ona bowiem narażona na działanie mrozu, wiatru i gwałtownych

ści propagandowej takich listów ostrzegawczych skierowanych do całej załogi kierownik służby bezpieczeństwa pracy powinien się starać, aby bardziej

- szanujemy wszystkie zawody, pogadanka na temat zawodów, które zanikły oraz najnowsze zawody, - 27 marca – Światowy Dzień Teatru, rozmowa na temat pracy aktora, pogadanka na