• Nie Znaleziono Wyników

Naród i Wojsko : centralny organ Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. 1937, nr 28

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Naród i Wojsko : centralny organ Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. 1937, nr 28"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Bezpłatny dodatek: Biuletyn Sekcji Kulturalno-Oświatowej

N u l R O D

l WOJ%KO

T TniT -g f e d e r a c j i p o l s k i c h z w i ą z k ó w o b r o ń c ó w o j c z y z n y

T Y G O D N IK - W Y C H O D Z I N A K A Ż D Ą N IE D Z IE LĘ

Np. 2 8 Warszawa, dnia 11 lipca 1937 r. R o k BV.

S i ł a i z n a c z e n i e ś w i a t a p r a c y

(n ) N a czym polega, w czym .się wyraża, jak się kształtuje siła św iata pracy? W jaki sposób w yciska on swe piętno na rze*

czywistości w spółczesnej? Jaki jest jego dorobek i w kład w skarbiec k u ltu ry narodow ej, w dzieło historii? -

Boć przecież ♦ poza materiał*

nym w kładem w artości produk*

cyjnych, w ytw arzanych tw ardą pracą rob o tn ika i pracow nika u*

myślowego, istnieją rozległe je*

szcze dziedziny uczuć, przemy*

śleń, tworzenia, które decydują o postępie narodu, o jego wielko*

ści i zdolności oddziałania ina in*

ne narody. A te właśnie dziedzi*.

n y n ig d y obce nie by ły rzeszom robotniczym i pracowniczym.

Czyż trzeba tu przypom inać epokę bohaterską polskiego św iata pracy, rozpoczętą już w drugiej połowie ubiegłego stu*

lecia, a zaznaczoną tak w ybitnie dziesiątkam i lat od 1904— 1921.

I nie zakończoną tą datą, boć w dobie p o k oju jakże często świat pracy dawał dow ody, że znacz*

nie wyżej ceni dobro zbiorowe, interes Państw a, niż w łasny.

T roska o to dobro kazała po*

dejmować w alkę z obcym kapi*

talistą, z w yzyskiem Polski, z niszczeniem lub pom niejszaniem do rob ku Polski dzisiejszej. Ka*

zała tępić spekulację, nierzetel*

ność, nieuczciwość, kazała odsła*

niać przew rotne m achinacje wro*

gów niezależności gospodarczej naszego Państw a. W walce tej w artości m oralne przeważnie czołowe zajm owały miejsce.

Świat pracy posiada dla nich szczególnie w yrobioną wrażli*

wość.

Stąd też św iatopogląd materia*

listyczny, zaszczepiony sztucznie na organizmie polskiego świata pracy, łam ał się często w przeło*

m owych dla życia narodow ego m om entach, g d y zdrow y in*

sty n k t w ysuw ał na pierwsze miejsce ideał niezależnego Naro*

du i Państw a.

Z daw ałoby się zatem, że świat pracy doskonale rozum ie swoją rolę w Państw ie i że p osiada nie*

zaw odną busolę, która w skazuje najwłaściwsze drogi rozw oju.

A jednak...

Jak w iadom o, św iat pracy w swej ogromnej masie, masie za*

wsze aktyw nej i żywo reagującej na zjaw iska życia, nie posiada d o tąd ani udziału ani w yrazu w u stroju Państw a. T rzeba stwier*

dzić, że b rak ten stanow i dotkli*

wą lukę w organizacji naszego społecznego i gospodarczego ży*

cia.

Oczywiście ten stan rzeczy jest w ynikiem szeregu przyczyn,, ż k tórych w ew nętrzne rozbicie świata pracy, brak jednolitej i zwartej organizacji jedno z pierw szych zajm uje miejsce.

T rzeba z całą szczerością wy*

znać, że w zamierzeniach przy*

w ódców ruchów społecznych nie leżało stopniowe zdyscyplinowa*

nie społeczeństwa, a przede w szystkim św iata pracy wobec realnych potrzeb Państw a, ani też ogniskowanie- dokoła idei twórczych, dających życiu czlo*

wieka p o lo t w yższych szlachet*

niejszych aspiracyj. Prow adzono

m asy m irażam i zwycięstw i tylko zwycięstw, nie mówiąc o tym , iż dolę i rolę w łasną osiąga się zor*

ganizow anym , św iadom ym i zdyscyplinow anym w ysiłkiem , a znaczenie w świecie, czy nawet w łasnym społeczeństwie zdoby*

wa tw ardą i konsekw entną pra*

cą. K uszono hasłam i, dla których żądano tylko w yznania, rzadko bardzo ich p raktykow ania w ży*

ciu, wiązano doktrynam i, nie w ym agając własnego w kładu od człowieka czy organizacji dla przetw arzania rzeczywistości.

Z apow iedzi te zawodziły, po*

zostawiając w m asach niechęć i gorycz, oraz niewiarę we wszyst*

ko, co głosiły słowa. Energia m as, nie zużytkow ana dla kon*

kretnego działania, rozbita przez waśnie w ew nętrzne i małe licyta*

cje haseł i hasełek dnia po*

w szedniego wiotczała, degenero*

wała się, zatracając h art i roz*

P o l s k a

W zajeipne w izy ty G łó w P aństw a P o lsk i i R u m u n ii p o c ią g n ę ły za so b ą dalsze d o w o d y w zm ocnienia w sp ó ł­

p racy o b u so juszniczych państw . K ró l K aro l p rz y w y jeźd zie z K ra k o ­ w a o św iad czy ł M arszałk o w i Sm igłe­

m u-R ydzow i, że G o o czekuje w B u ­ kareszcie.

Pism a b u k areszteń sk ie d o n o szą, że p rz y ja z d M arszałk a P o lsk i sp o d ziew a­

n y jest tam1 w p aź d z ie rn ik u b. r., gdyż w ty m czasie o d b ę d ą się w R um unii w ielkie m anew ry, k tó re b ę d ą m iały specjalnie szerokie ram y. P rzew id y ­ w ane jest p o w o łan ie n a ćw iczenia w ię­

kszej liczb y ro czn ik ó w rezerw y.

*

N iem al b e z p o śre d n io po od jeźd zie K ró la R u m u n ii z P o lsk i w y jech ał do B u k aresztu szef p o lsk ieg o S ztab u G łó ­ w nego gen. Stachiew icz w to w a rz y ­ stw ie sw ego zastępcy gen. M alin o w ­ skiego i k ilk u w yższych oficerów S ztab u G łó w n eg o .

G en . Stachiew icz w raz z otoczeniem p rz y b y ł d o B u k aresztu , o je d e n dzień p rz e d zap o w ied zian y m u p rz e d n io te r­

m inem , a to na specjalne życzenie K ró la, k tó ry prag n ął, a b y oficerow ie p o lsc y w zięli u d z ia ł w uro czy stej p r o ­ m ocji n o w y ch p o d p o ru c z n ik ó w arm ii ru m u ń sk iej.

U ro czy sto ść ta, k tó rej n a d a n o m ia­

n o „p ro m o cji im. W ielk ieg o W o je w o ­ d y M ich ała" o d b y ła się b e z p o śre d n io

R u m u n i a

p o p o w ro cie k ró la K aro la d o B u k a ­ resztu.

Po nab o żeń stw ie n astąp iła p ro m o ­ cja około! 600 ab so lw en tó w , po czym m ło d zi oficerow ie d efilo w ali p rzed królem .

N a stę p n ie o d b y ło się w b a rd z o ser­

decznej atm osferze śn ia d a n ie w k o ­ szarach. O b o k k ró la i generalicji r u ­ m uńskiej w ś n ia d a n iu w ziął rów nież u d z ia ł szef p o lsk ieg o sz ta b u G łó w n e ­ go i to w arzy szący m u oficerow ie.

P o p o łu d n iu gen. Stachiew icz z ło ­ żył w ieniec n a g ro b ie N iezn an eg o Ż o łn ie rz a , n a z a ju trz zaś p rz e d sta w i­

ciele arm ii polskiej z gen. Stachiew i- czem na czele odbyli! k o n feren cję z przedstaw icielam i ru m u ń sk ieg o sztab u g en eraln eg o . K o n feren cja ta z p rz e r­

w am i trw ała dw a dni.

K ró l K a ro l p rz y ją ł gen. Stachicw i- cza i jeg o o toczenie n a specjalnej' a u ­ diencji, p o czym zatrzy m ał ich na ś n ia d a n iu .

P o zw ied zen iu w y b rzeża ru m u ń ­ skiego' d elegacja p o lsk ieg o sztab u g łó ­ wnego) o p u ściła R um unię.

*

B u k areszteń sk i d zien n ik „ In fo rm a ­ cja” d o n o si, że n a u n iw ersy teta ch i w gim nazjach ru m u ń sk ich ma b y ć w p ro ­ w a d z o n y d o w y k ła d ó w ję z y k p olski ja k o n ieo b o w iąz k o w y .

W y m ian a stu d e n tó w m ięd zy P olską a R u m u n ią m a b y ć znacznie ro zsze­

rzo n a.

mach. Rozm ieniana na drobną m onetę m ałych w alk, traciła po*

woli z oika obiekt najważniejszy

— ideę zwarcia się w sobie i ze*

spolenia w służbie wielkości i niezależności kraju.

Jednocześnie św iat pracy na każdym k ro k u spotyka się ze skrajnie klasow ym światopoglą*

dem i postępow aniem pracodaw*

ców, posłusznych częściej naka*

zom interesu m iędzynarodow ego kapitału, niż potrzebom Polski.

D latego bardzo na czasie jest oświadczenie plik. Adam a' Koca, w ypow iedziane w Katow icach w dn. 28 czerwca br. M usim y spra*

wić — mówił płk. Koc — „aby robotnik polski nie czuł się tylko techniczną siłą roboczą, ale aby stał się św iadom ym w spółtw órcą gospodarczych i m oralnych war*

tości n aro d u ". „M obilizow ać bę*

dziem y w szystkie siły i środki P aństw a i całego społeczeństwa, aby w spólnym , planow ym wysil*

kiem stale i w ytrw ale popraw iać w arunki, w jakich żyje i pracuje robotnik polski".

C hodzi więc o to, by odrodzić we w spółczesnym świecie pracy daw ną energię, przyw rócić zna*

czenie i siłę działającą tym pier*

w iastkom bohaterstw a i twórczo*

ści, które zawsze w duszy poi*

skiego świata pracy były, a jeno pokryte zostały pyłem codzien*

ności i zaniedbań kierow ników , zapatrzonych nie w rzeczywi*

stość, lecz w doktrynę.

„Z adania te — mówi. płk. Koc

— m ogą być dobrze w ykonane tylko z najżyw szym udziałem sam ych robotników . Siła i zna*

czenie św iata robotniczego w Państw ie jest zależna od jego poczucia narodow ego i państwo*

wego oraz od jego organizacyj*

nego zjednoczenia".

A zatem czynnej p ostaw y od polskiego1 świata pracy wymaga płk. Koc. N ie mówi o tym , że d o k try n a jakaś przyniesie pełną szczęśliwość, lub zrealizuje ją ktoś, kto ubiega się o władzę, — od każdej jednostki i każdej or*

ganizacji w ym aga działania; pra*

cy wewnętrznej i w spółudziału w tw orzeniu lepszego ju tra dla całego N a ro d u i Państw a, które*

go św iat pracy jest najistotniej*

szą częścią i gruntow ną podsta*

wą.

(2)

Nastroje społeczeństwa na szlaku legionowym

R om an S ta r zy ń sk i: „C zte r y Jata w o j*

n y na słu żb ie K o m e n d a n ta ”. — Prze*

życia w o je n n e 1914 — 1918. — War*

szaw a 1937. I n s ty tu t Jó zefa Piłsudskie*

go, p o św ięco n y badaniu n a jn o w szej historii Polski. — S tro n 347.

W y c h o d z ą c na w o jn ę, w ziął ze so ­ b ą n otes, w k tó ry m co d zie n n ie za p i­

sy w ał w ażniejsze z d a rz e n ia życia ż o ł­

niersk ieg o . Z n o ta te k ty ch spisyw ał później p am iętniki.

T a k p o w sta ła d u ża książka R om ana S tarzy ń sk ieg o , na któ rej przeczy tan ie pośw ięcić trz e b a sp o ro czasu, ale ten czas nie je st na d arm o stra c o n y , g d y ż w iele n o w y ch rzeczy m o żn a z niej się dow iedzieć i w iele zap o m n ian y ch ju ż frag m en tó w odśw ieżyć w pam ięci.

T ak ich , ja k S tarzy ń sk i, co, idąc na w o jn ę św iatow ą za b ra li ze so b ą n otes i ołów ek, b y ło n ie m ało w naszych szeregach leg io n o w y ch i nie m ało też w sp o m n ień z fr o n tu p ó ź n ie j czytało się. A le to b y ły w yłącznie o p isy m ar­

szów i bitew , w k tó ry c h a u to ro w ie ty ch w sp o m n ień b ra li u d ział.

S tarzy ń sk i daje coś w ięcej, czego tam tym b ra k . D aje tło p o lity czn e i n a ­ stro je , k tó re z a o b serw o w ał w ciągu ty ch czterech la t sw ojej słu ż b y u K o ­ m en d an ta. W szęd zie, gdzie się ty lk o zn alazł, rz u c o n y losem w o jn y na ró ż ­ ne o d cin k i s łu ż b y leg io n o w ej, m iał o tw arte oczy i uszy na to , co go o ta ­ czało i d o c h o d z iło z p o g w a re k sp o łe ­ czeństw a m iejscow ego. A że m iał o- stry zm ysł o b serw acy jn y i d u ż e z a ­ cięcie d z ie n n ik a rsk ie , ch w y tał w szy st­

k o na g orąco, n o to w a ł w n o tesie i p a ­ m ięci i potem o d tw a rz a ł to w szy stk o w o b ra z y p ełn e siły w y ra z u i b e z ­ w zględności naw et.

T a k się w życiu w o jen n y m R om ana S tarzy ń sk ieg o z ło ży ło , że n ap rzem ian p o k ilk a m iesięcy z rz ę d u m ógł by ć n a fro n cie i na etapach, ja k o oficer w y w iad o w czy , w idzieć z b liśk a o k ro p ­ no ści w o jn y i o k ro p n o śc i n a stro jó w pew nej części sp o łeczeń stw a p o ls k ie ­ go, k tó re o trząsn ąć nie m ogło się je ­ szcze z o p a ró w m o sk alo filstw a. W sz y ­ stk o to zn ala zło sw ój w y raz n a k a r­

tach tej jego in teresu jącej książki.

W alo rem jej głó w n y m jest nie ten dzień p o d n iu sk rzętn ie sp isy w an y d z ien n ik leg io n isty , ale n a stro je wsi p o lsk ich i m iasteczek, w śró d k tó ry c h z tak im tru d e m to ro w a ła so b ie drogę id ea leg io n o w a, id ąca szlakiem ich m arszu.

Są tam także u stę p y d la n iejed n eg o niem iłe — b o m uszą b y ć — ale za to p raw d ziw e. Z aw sty d zi się dziś n ie je ­ d n a wieś i n ie je d n a o so b a, g d y p rz e ­ czyta, ja k to się b y ło u ltra -lo ja ln y m A u striak iem , a lb o ja k , m im o su k ien k i du ch o w n ej, nie p o w strzy m ało się od d en u n cjacji... J a k w p e w n y m n ie b a r­

d zo p o d ły m m ieście, leżącym w głębi K ró lestw a d alek o o d fro n tu , jeszcze z k o ń cem lu teg o 1915 r. nie p o sy ła ło się dzieci do szk ó ł p o lsk ich , ty lk o d a ­ w ało się je uczyć po ro sy jsk u ja k ie ­ m uś akadem ikow i-m oskalow i...

A le też n a pociechę trz e b a zareje­

stro w ać ten en tu zjazm lu d u la c h o w ­ skiego, lu b elsk ieg o i p o d lask ieg o , k tó ­ ry g o rący m sercem w itał leg io n istó w i tego w y jątk o w eg o p ro b o sz c z a z K a­

m ionki, k tó ry k rzy żem św. ich b ło g o ­ sław ił.

O so b n ą k artę stan o w i opis życia w B en jam in o w ie, gdzie a u to r zab aw ił się w n o rm aln eg o d z ie n n ik arza, red ag u jąc

„B iu lety n B e n ja m in o w sk i” . M iał do teg o zresztą pew ne p rz y g o to w a n ie za­

w o d o w e, ja k o d a w n y re d a k to r „ N o ­ wej P ra c y ” i „ N u r tu ” pism m ło d zieży

n iep o d leg ło ścio w ej w K rakow ie.

T o też i cała książka ma w szystkie d o b re stro n y re p o rta ż u polityczno-o*

byczajow ego, p rz e p la ta n e g o rejestrem w y d arzeń w o jen n y ch .

W ł. D .-W .

Czy parcelacja to jedyne zbawienie?

N ie ro z d ra b n ia n ie z d o ln y c h d o sa­

m o d zieln eg o życia g o sp o d a rstw w ło­

ściańskich, k o m asacja i m elio racja go*

sp o d a rstw nie scalo n y ch i z a n ie d b a ­ nych, p o rz ą d k o w a n ie p raw n eg o stanu w ła d a n ia ziem ią, k re d y ty n a sp łaty ro d z in n e , ta n ia h ip o te k a g ru n to w a — o to śro d k i, k tó re ma ró w n i z tam tym śro d k iem p rz y c z y n ia ją się do d źw ig a­

nia w si z jej dzisiejszego g o sp o d a rc z e ­ go p o n iżen ia, g d y c h o d zi o spraw ę ziem i.

Sam a je d n a k ziem ia, bez n ależy teg o p o d n iesien ia jej k u ltu ry i up raw y , ró w n ież nie załatw i w szystkiego. T u trzeb a d o ło ż y ć ja k n a jb a rd z ie j w y tę­

żo n eg o w y siłk u , b y p rzez ra c jo n a ln ą , um iejętn ą pracę p rz y tym b ło g o s ła ­ w io n y m w arsztacie, zw iększać d o c h o ­ dow ość g o sp o d arstw . T rz e b a k u ltu rę w si p o d n o sić w ciąż, u lepszać i d o sk o ­ nalić, sięgając p o w zo ry d o in n y ch , b ied n iejszy ch n ieraz n aw et państw , g dzie dzięki n ależy tem u w y k o rz y sta ­

n iu z ro li w szelkich m ożliw ości d o ­ b ro b y t w iejski sta n ą ł w yżej niż u nas,

**P o za ty m w ażnym i są: racjo n aln e ujęcie z b y tu p ro d u k c ji ro ln e j, u sp ra w ­ n ień \y y m ian y , u ru ch o m ien ie j rozw inięcie T a m f la / w iejskiego, p o sta ­ w ienie n a w łaściw ym p o zio m ie s p ó ł­

dzielczości tak w y tw ó rczej ja k żyw czej i w ogóle ścisłe pow iązanie d z ie d z in y w y tw ó rczo ści* rejn iczej z d zied z in ą o b ro tu i sp ra e d ą ż y . J-;

W ażn y m je st dalej cały zak res "spraw d o ty czą cy ch k u ltu ry * wsi,.' zag ad n ien ie o św iaty w n ajw ięk szy m jej zasięgu, u rz ą d z e ń san itarn y c h , m ieszkalnych, u ży teczn o ści p u b liczn ej i t. p., b u d z e ­ nie n a w si zd ro w ej p o trz e b y u rz ą ­ d zen ia życia n a poziom ie g o d n y m w o ln eg o człow ieka i p ełn eg o obywa*

w atela pań stw a. T o p o tę ż n e w sw oich sk u tk ach śro d k i i sp o s o b y u z d ra w ia ­ nia dzisiejszego sta n u wsi i w aru n k i dźw igania jej g o sp o d arczeg o p o ło ż e ­ nia.

Sejm i Senat wypowiedzą się

w sprawie grobów wawelskich

— W L u b lin ie o d b y ł się o rg a n iz a ­ cy jn y zja z d org an izacji w iejskiej O . Z. N . w obecności zgó,rą 1000 d z ia ła ­ czy w iejskich z te re n u całego w o je­

w ództw a. P rzem ów ienie p ro g ram o w e w ygłosił se n a to r gen. G alica.

Z p rzem ó w ien ia tego p o d a je m y n a j­

w ażn iejszą część, o d n o szącą się d o z a ­ g a d n ien ia parcelacji.

*

T ak w iele i ta k hałaśliw ie m ów i się n ieraz w P olsce o spraw ie p arcelacji n ad u ż y w a ją c tej słusznej i n iezaprze- czenie p o trz e b n e j sp ra w y d la celów p u stej a w sk u tk ach je d y n ie szkodli*

w ej dem agogii. W y su w a się ją n a czoło d ziałań , k tó re w jak n a js z e r­

szym zak resie n aty ch m iast p rz e p ro ­ w adzić n a le ż y d la z a sp o k o je n ia ist­

n iejącego n a w si g ło d u ziem i. W szerm o w an iu frazeo lo g ią w p aja się w m niej u św iad o m io n e, zm ęczone w al­

ką o b y t u m y sły w iejskie, że p arce­

lacja to je d y n e zb aw ien ie, je d y n y n ie z a w o d n y śro d ek , k tó ry w ieś z jej ciężkiego p o ło ż e n ia k u d o b ro b y to w i w y p ro w ad zi.

Jak że je d n a k sp raw a ta w y g lą d a w rzeczyw istości ?

P o lsk a z g o d n ie z istniejącym i u sta ­ w am i, p o sia d a d o ro z p a rc e lo w a n ia o- k o ło m ilio n a 300 ty sięcy h e k ta ró w zie­

mi. G d y b y śm y m ogli w ysiłkiem n ie ­ zm iernego w k ła d u sił, p ie n ięd zy i czasu d o p ro w a d z ić d o o suszenia b ło t w Polsce, z y sk a ło b y się tą d ro g ą jesz­

cze k o ło 700 ty sięcy h ek taró w , czyli razem o k o ło d w óch m ilio n ó w h e k ta ­ rów . O to cały zap as, ja k i P o lsk a m o ­ że ro zd zielić m ięd zy sw ą lu d n o ść w iejską, łak n ąc ą ziemi.

P arcelu jąc zaś ten zapas p rzecięt­

nie p o 10 h e k ta ró w na ro d z in ę , d a ło ­ b y się zaledw ie obdzielić 200 tysięcy ro d z in w łościańskich, czyli niew iele p o n a d je d e n m ilio n lu d zi.

W ło ścian zaś w Polsce jest o k o ło 24 m ilio n ó w , a ich p rz y ro st ro c z n y w y ­ n o si o k o ło 300 ty sięcy dusz. Z d ro w y r. zuro w skazuje, że p o rozparcelow a*

n iu w szystkiego, co p rz e w id u ją obecne ustaw y, ju ż p o trzech la ta c h m usieli­

b y śm y stanąć znów p rz e d tym sam ym zag ad n ien iem nie z a sp o k o jo n e g o g ło ­ d u ziem i. N a w e t g d y b y się w tym k ie ru n k u dzisiejsze u staw y zm ieniło, to i o b ra n ie takiej dro g i, z p o w o d u ty lk o n a tu ra ln e g o p rz y ro stu lu d n o ści nie d a ło b y nic w ięcej, ja k ty lk o p rz e ­ d łu żen ie teg o term in u co n a jw y ż e j o jakieś dw a lata.

C zy je d n a k to nie w p ły n ę ło b y ob- n iżająco n a stan p ro d u k c ji rolniczej, k tó ra jest n ajw ażn iejszą d la P aństw a i d o b ra sp o łe c z n e g o ? A n ie w o ln o przecież zap o m in ać, że ziem ia z p a r­

celacji p rzed e w szystkim w in n a słu ­ żyć na u p e łn o ro ln ie n ie g o sp o d arstw k a rło w a ty c h , o raz na k o n iecz n e o b ­ dzielenie n ią słu ż b y folw arczn ej i r o ­ b o tn ik ó w ro ln y c h . C ó ż w obec tego ro b ić z d alszym p rzy ro stem lu d n o ści na w si?

N ic oznacza to , ja k o b y parcelacja b y ła n ie p o trz e b n a . Przeciw nie, jest o n a n aw et k o n iecz n a, ale ja k o jeden sp o ś ró d w ielu ś ro d k ó w , jak ie d la u- z d ro w ic n ia g o sp o d arczeg o w si sto ­ so w an e b y ć w in n y i b ę d ą . N ie w o l­

n o je d n a k p o d aw ać się złudzie, ja k o ­ b y to b y ł śro d e k n ajg łó w n iejszy . Są bow iem in n e ró w n ie w ażne i sk u tecz­

ne sp o s o b y p o p ra w y , b y le b y ty lk o b y ły p o d ejm o w an e celow o, ro zu m n ie, p lan o w o i ró w n o le g le o b o k siebie.

K lu b D y sk u sy jn y po słó w i se n a to ­ rów , uczestn ik ó w w alk o n ie p o d le ­ głość, o d b y ł 3 b. m. sw oje p o sied ze­

nie p o d p rzew o d n ictw em w icem arszał­

k a S ejm u B. M iedzińskiego.

P o szczegółow ym z a z n ajo m ien iu się z przebiegiem sp raw y p rzen iesien ia tru m n y M arszałk a P iłsu d sk ieg o — ze­

b ra n i je d n o m y śln ie p o stan o w ili w y ra ­ zić n ajo strze jsze p o tęp ien ie gorszącej sam ow oli ks, a rc y b isk u p a k ra k o w sk ie ­ go S ap ieh y i o p o w ied zieć się za u d z ie ­ leniem p rzez Sejm rząd o w i w szelkich p ełn o m o cn ictw w k ie ru n k u u n iem o ż­

liw ienia p o d o b n e j sam o w o li na p rz y ­ szłość.

W tym. celu z e b ra n i p o d p is a li w n io ­ sek o zw o łan ie sesji n ad zw y czajn ej Sejm u i S enatu.

P o n a d to u p o w a ż n io n o p rezy d iu m K lubu' do p rzed staw ien ia rząd o w i p o ­ g ląd ó w i d e z y d erató w , w y ra ż o n y c h w to k u o b ra d K lu b u .

L iczba p o d p isó w na w n io sk u w y su ­ niętym przez k rak o w sk ą g ru p ę reg io ­ n a ln ą o zw o łan ie sesji n ad zw y czajn ej

,,Express P o ra n n y ’ zam ieszcza n a ­ stęp u jący list je d n e g o ze sw oich czy­

teln ik ó w , k tó ry p o ru sz a spraw ę in te ­ resu jącą w szystkich, p o siad ający ch o d zn aczen ia b o jo w e i n ie p o d le g ło ­ ściow e:

W iem , że o rd e r, p rz y p ię ty d o .ma­

ry n a rk i, w y g ląd a dziw nie raczej, niż d o sto jn ie. W iem , że są lu d zie, k tó rz y n iech ętn ie n aszą n aw et w stążeczki o r­

d ero w e w k lap ie. A je d n a k , czy n a le ­ ży w stydzić się o d zn aczeń i to (bo o nich w y łącznie m yślę) b o jo w y c h ?

B ezw aru n k o w o — nie! N ie ty lk o dla tego, a b y b y ły d la in n y ch , młod*

szych zachętą.

W iele w ad m ają A n g licy . A le czy k to ś po sąd zić m oże A n g lik a o n a j­

lżejszy śla d — b u fo n a d y ? N ic. T o też

— z A n g lik ó w w łaśnie w zó r b io rą c — p ro p o n u ję , a b y w p ro w ad zić n a stę p u ją ­ cy z w y c z a j:

P o w ied zm y : p an Jó zef Iksiński, jest k aw alerem o rd e ru „V irtu ti M ili- ta r i” . C z y n ie b y ło b y słuszne, a b y jeg o b ile t w izy to w y w y g lą d a ł w ten sp o só b :

Jó zef Ik siń sk i, V . M .

Sejm u i S en atu wi spraw ie sam o w o l­

nego p rzen iesien ia przez ks. m e tro p o ­ litę S apiehę szczątków Jó zefa P iłs u d ­ skiego, p rz e k ro c z y ła liczbę w y m ag a­

n ą przez art. 36 K o n sty tu cji.

W icem arszałek Sejm u m in. Schae- tzel i p o seł Starzak. w ręczyli p, m ar­

szałkow i C aro w i p o d p is y w n io sk u o zw o łan ie S ejm u. T ak i sam w niosek zo stał z ło ż o n y p. m arszałk o w i S enatu.

W n io sk i te nast. p rz e d ło ż y li na Z am k u w o b ec n ieo b ec n o ści P an a P re ­

zy d e n ta szefow i k an celarii cyw ilnej.

P an P re z y d e n t na p o d staw ie tych w n io sk ó w zw oła w< ciągut 30 d n i n a d ­ zw y czajn ą sesję Sejm u i S enatu.

*

D o Ju ra ty , gdzie p rzeb y w a obecnie na w y p o c z y n k u P. P re z y d e n t R zplitej, u d ali się w im ieniu chorego ks. m e­

tr o p o lity S a p ie h y su frag an a rc h id ie ­ cezji, ks. b is k u p R o sp o n d o raz ks. k a ­ n o n ik B y strzan o w sk i w celu w ręcze­

n ia P. P re z y d e n to w i pism a ks. m e tro ­ p o lity , p o zo stająceg o w zw iązku ze z n an y m in cy d en tem w aw elskim .

A m oże jeszcze i K. N . (K rzy ż N ie ­ p o d leg ło ści) lu b K. W . (K rzy ż W a ­ leczn y ch ). I p ro p o n o w a łb y m , żeby ty lk o te trz y o d zn aczen ia m o g ły być łączone z nazw iskiem . Z n aczk i, k tó re p o w in n y b y ć w p ro w a d z o n e w u rz ę ­ d o w y ch d o k u m en tach , np. w p a s z p o r­

tach, legitym acjach itd. w y g lą d a ły b y w ten sp o s ó b :

D r. J a n Ig rekow icz, K N K W T a k sam o p o w in n y b y ć ad reso w an e pism a w ład z p ań stw o w y ch , m iejskich i t. d.

P o w ta rz a m : znaczenie p ro p a g a n d o ­ we, znaczenie ped ag o g iczn e dla m ło ­ d zieży — p ierw szo rzęd n e. B ierzm y w zó r z A n g lik ó w .

P ro p o n u ję to tym śm ielej, że ż a d ­ nego z p o w y ższy ch o rd e ró w , n iestety nie po siad am . G d y b y m k tó ry ś m ial, nie w ątp liw ie w k lap ie m ojej „służ­

b o w e j” m a ry n a rk i nie b y ło b y w stą­

żeczki, ale n a ty m bilecie w izy to w y m w id n ia ły b y dw ie tak w ym ow ne, a ja k ­ że pięk n e literki.

A . K.

Odznaczenia bojowe przy nazwiskach

(3)

W przededniu wygaśnięcia Konwencji Genewskiej

D n ia 15 lipca 1937 u p ły w a w aż­

ność o b o w iązu jącej n a G ó rn y m Ślą*

sk u p o o b u stro n a c h g ran icy K o n ­ w encji G enew skiej.

Z ty m dniem k o ń czą się ostatnie p o zo stało ści z o k resu niew oli, w ynikłe ze sto su n k ó w p o w o je n n y c h i przestaje istnieć o statn ie o g raniczenie p raw su ­ w eren n y ch P ań stw a P o lskiego.

K onw encję tę p o d p isa ła P o lsk a i N iem cy d n ia 15 lip ca 19)22 w G e n e ­ w ie z w ażn o ścią n a 15 lat. ma ż ą d a ­ nie R a d y A m b a sa d o ró w , k tó ra po p rz e p ro w a d z o n y m plebiscycie d o k o n a ­ ła p o d z ia łu G ó rn e g o Ś ląska m iędzy te dw a państw a.

C elem K onw encji G enew skiej by ło zapew nienie ciągłości życia gospodar*

czego i stw orzenie o c h ro n y mniejszo*

ści n aro d o w ej po ob u stro n ach gra*

nicy.

K o ło p o sta n o w ie ń m niejszościo­

w y ch to czy ła się p rzez ub ieg łe lata zacięta w alk a, ro zb rzm iew ająca ju ż nie ty lk o ,po całej Polsce, ale p o ca­

ły m św iecie, w szędzie tam , gdzie p o ­ tra fiła d o trzeć n iesłab n ąca p ro p a g a n ­ da niem iecka. K o n w en cja G enew ska nie ogran icza się, ja k w iad o m o , do przejęcia art. 1, 2, 7 i 8 — 12 t. zw.

tra k ta tu o m niejszościach, ale zaw ie­

ra o so b n e, dość szczegółow e p rzep isy 0 p ra w a c h cyw ilnych, p o lity czn y ch , relig ijn y ch , szk o ln y ch m niejszości i o ję z y k u u rzęd o w y m . P o za ty m K o n ­ w encja p rz e w id u je d o k ła d n ie określo*

ne śro d k i p raw n e i o d p o w ied n ie in ­ stancje, p rzed e w szystkim t. zw . K om i­

sję M ieszan ą do ro zstrzy g an ia sp o ­ rów w sp raw ach m niejszościow ych.

C zęść tra k tu ją c a o m niejszościach, z o sta ła o d d a n a p o d g w aran cję Ligi N a ro d ó w .

K om isja M ieszana p o d p rz e w o d n ic ­ tw em prezesa C a lo n d ra i T ry b u n a ł R ozjem czego p o d przew o d n ictw em p ro f. K aeckenbecka p rz e sta ją działać z dniem 15 lipca b r. T ry b u n a ł R o z­

jem czy zaś p o ty m d n iu b ęd zie m ógł jed y n ie d o k o ń c z y ć sp ra w y bieżące. Z d niem 15 lipca b r. u stan ie zatem m o ż­

ność o d w o ły w an ia się o b y w ateli p o l­

skich d o in sta n c ji m ię d zy n aro d o w y ch 1 p o z o sta n ie im n o rm a ln a d ro g a p ra w ­ n a, p rz ew id zian a d la w szystkich o b y ­ w ateli.

O c h ro n a m niejszości k o ń c z y się p o o b u stro n a c h g ran icy i b ęd zie to m ia­

ło znaczenie ta k d la N iem có w po stro n ie p o lsk iej, ja k i d la P o lak ó w p o stro n ie niem ieckiej. W o b e c tego, że P o la k o m w N iem czech K onw encja d a ła m ało w sk u te k szczególnych w a­

ru n k ó w ich b y tu i niew y so k ieg o p o ­ ziom u g o sp o d a rc z e g o — w ygaśnięcie K o n w en cji n ie p o g o rsz y sp ecjaln ie sy ­ tu acji P o la k ó w w N iem czech.

C o in n eg o jest p o polskiej stronie gran icy . T u w ygaśnięcie K onw encji G . w p ro w a d z i d u ż ą zm ianę w sy tu a ­ cji m niejszości niem ieckiej, d o p ro w a ­ dzi d o w y jaśn ien ia n ie p o trz e b n y c h n ie ­ p o ro z u m ie ń i w ytrąci z ręk i m n iej­

szości niem ieckiej na Ś ląsku p u k lerz sw aw oli, za k tó ry m u k ry w a ła się b e z ­ k arn ie z sw oim i an ty p ań stw o w y m i p o ­ czynaniam i.

*

Jakie p raw a b ę d ą o b o w iązy w ały w sp raw ach m niejszo ścio w y ch p o w y ­ gaśnięciu K o n w e n c ji? Ja k w iad o m o , P o lsk a zrzu ciła z siebie z o b o w iązan ia t. zw . m ałego tra k ta tu w ersalskiego o m niejszościach z d n ia 28 czerw ca 1919 r., a zatem ten tra k ta t nie będzie m iał zasto so w an ia na terenie G ó rn e ­

go Śląska. P o z o sta ją , je d y n ie p rzep isy art. 109 — 118 k o n sty tu c ji z 17 m arca 1921 r. u trzy m an e w m ocy w k o n s ty ­ tu cji z 23 k w ietn ia 1935 r. A rty k u ły te g w a ra n tu ją w p ełn i i w sp o só b n iesły ch an ie lib e ra ln y p raw a m n iej­

szości n a ro d o w y c h , języ k o w y ch i w y ­ z n an io w y ch . N a le ż y ty ro zw ó j k u ltu ­ ra ln y i g o sp o d arczy m niejszości n ie ­ m ieckiej jest z a p e w n io n y w do statecz­

nej m ierze. T rz e b a w yrazić nadzieję, że m niejszość niem iecka, p o w y zb y ciu się n ie ra z n ajm n iej p o w o ła n y c h o p ie­

k u n ó w , zrew id u je zasad n iczo sw ój sto su n ek do P aństw a.

O c h ro n a m niejszości n a górnoślą*

skim o b szarze p leb iscy to w y m b y ła ro z b u d o w a n a d o ro zm iaró w n ie s p o ty ­ k a n y c h n ig d zie indziej na św iecie. In ­ sty tu cje tej o c h ro n y giną b e z p o w ro t­

nie. E k sp ery m en t, k tó ry m ial ułatw ić w spółżycie m niejszości w Państw ie Polskim , nie ty lk o nie p o w ió d ł się, ale b y ł w y zy sk iw an y z b y t często d la tan ich efektów dem agogii, niep rzeb ie- rającej' n ieraz w śro d k ach , a b y z o h y ­ dzić P ań stw o P o lsk ie. K ażd y P o lak z rad o ścią p o w ita w ygaśnięcie p rz y ­ w ilejów m niejszościow ych, a zdaje się, m o żn a w y razić pew ność, że ci N iem cy, k tó ry m zależy na ro zsąd n y m u stalen iu b y tu m niejszości w Polsce, żegnają K onw encję b ez żalu.

*

Z astan ó w m y się, ja k w ygaśnięcie K o n w en cji G ó rn o śląsk iej o d b ije się na p o szczeg ó ln y ch d zied z in ach naszego życia i jak ie b ęd zie to m iało znacze­

nie.

Przed e w szystkim w sk u tek w y g aś­

nięcia K o n w en cji G . n a stą p i p rz y w ró ­ cenie P olsce p raw u staw o d aw czy ch w takim zakresie, w jak im K onw encja G . w art. I u trzy m y w ała na o kres la t 15 p rzep isy p raw a m aterialn eg o , o b o w ią ­ zującego w d n iu zm ian y su w e re n n o ­ ści. Są to p rz e p isy z d zied z in y g ó r­

niczej, przem ysłow ej, h a n d lo w ej, p ra ­ cy łącznie z in sp ek cją p racy . P olska będ zie m ogła zatem ureg u lo w ać te kw estie w ed łu g n o rm w ew n ętrzn o - krajo w y ch , nie og ląd ając się n a czy n ­ nik i m ięd z y n a ro d o w e .

B a rd z o w ażną d zied z in ą jest o c h ro ­ na p raw n a b y ty c h . O d n o si się to w szczególności d o ko n cesji, p rzy w ile­

jów , a p ro b a t lekarskich i d e n ty sty c z ­ nych, licencji itd . Z dniem 15 lipca 1937 r. n a stą p i zró w n an ie tych p raw n a b y ty c h z analo g iczn y m i u p ra w n ie ­ niam i, k tó re n a b y li P o lacy p o 1922 r.

n a m ocy p rzep isó w p olskch.

P o d o b n ie w sp raw ach ro ln y c h k o ń ­ czą się p rzy w ileje, w y n ik łe d la ro ln ic ­ tw a z u staw o d aw stw a niem ieokiego i p ru sk ieg o . P o d w zględem refo rm y ro ln ej Śląska b ęd zie m ógł b y ć zró w n a-

U biegłej n ie d z ie li M arszałek Sm i­

g ły -R y d z zw iedził w ystaw ę „P raca i k u ltu ra w si” w Liskow ic, w itan y o- w acyjnic przez 20-tysięczną tłu m y lu*

d u w iejskiego.

P rz y tej sp o so b n o ści o d b y ło się p rzek azan ie b ro n i, ja k o d a r sp o łeczeń ­ stw a w o jew ó d ztw a łó d zk ieg o n a d o ­ z b ro je n ie arm ii. Z a sum ę 722 tysiące zło ty ch z e b ra n y c h z d o b ro w o ln y c h sk ład ek , u fu n d o w a n o 41 ckm, 2 rkm , 5 g ra n a tn ik ó w , 4 h au b ice p o lo w e i 3 sam o lo ty R W D .

W p rzem ó w ien iu sw oim , k tó re n a ­ stęp n ie P an M arszałek w ygłosił, n a ­ w iązując d o ideow ej p ra c y o b y w a te l­

skiej ks. B lizińskiego1 — p o d k re ślił m. in. n a stęp u jące m o m en ty :

„ T o jest d o w ó d , ja k p o tę ż n e siły tk w ią w człow ieku, ja k p o tę ż n e siły

n y z resztą P olski, a przez to b ęd zie m ogła n astąp ić d aw n o oczekiw ana i n a szero k ą skalę z a k ro jo n a refo rm a ro ln a, k tó ra m usi lu d o w i p o lskiem u w rócić ziem ie ongiś p o siad an e, a z n a jd u ją c e się te ra z w ręk ach n ie ­ m ieckiej w ielkiej w łasności, c h ro n io ­ nej przez zab o rcze p raw o osadnicze.

C o się tyczy sp raw so cjaln y ch , d o ­ tychczasow ym sto su n k u p ra c o d a w ­ ców i p raco b io ro ó w , ich zw iązków , um ów ta ry fo w y c h itd., zm ieni się ty l­

k o je d n o ,, m ianow icie o d p a d n ą ry g o ­ ry o charak terze m ięd zy n aro d o w y m . Sam o u staw o d aw stw o p o z o sta je n ie ­ zm ienione.

W sp raw ach g ran iczn y ch szczegól­

nie d o n io sły m d la lu d n o ści p o o b u s tro n a c h g ranicy b ęd zie skasow anie t. zw . k a rt cy rk u lacy jn y ch . B y ły o k re­

sy, że w y d aw an o ich b a rd z o d u ż o . W o statn ich latach w sk u tek tru d n e j sy ­ tuacji g o sp o d arczej w N iem czech, u- tru d n ie ń dew izow ych, celnych itd.

zm alała ich ilość, jed n ak ż e k a rt cyr­

k u lacy jn y ch jest jeszcze dość d u ż o i n iejed n em u tr u d n o się b ęd zie p rz y ­ zw yczaić d o u tra ty p raw a jeżd ż en ia po całym ob szarze p leb iscy to w y m , czy po p o lsk iej, czy p o niem ieckiej stro ­ nie. W p rzy szło ści b ę d ą w y d aw an e je d y n ie n o rm a ln e p rzep u stk i g ran icz­

ne, u p raw n iające d o p rzek ro czen ia g ran icy w o k reślo n y ch p u n k ta c h i do p rz e b y w a n ia w w ąskim pasie p rzy g ran iczn y m . W y ja z d do te r y to ­ riów p o za tym pasem d o p u szczaln y b ęd zie je d y n ie za n o rm aln y m p a sz p o r­

tem .

B a rd z o w ażn ą Kwestią je st w ygaś­

nięcie w d n iu 15 lipca 1937 ir. praw a zach o w an ia zam ieszkania.

Ilość o só b m ających p raw o za c h o ­ w ania zam ieszkania zm alała z biegiem la t znacznie. O b ecn ie ciągle jeszcze znacznie więcej jest N iem ców zam iesz­

k ały ch na p o lsk iej stro n ie, an iżeli o- b y w ateli p o lsk ich p o niem ieckiej stro n ie. P o n a d to elem ent niem iecki jest siln iejszy g o sp o d arczo i k u ltu ra ln ie , a elem ent p o lsk i, re k ru tu ją c y się g łó w n ie sp o ś ró d ro b o tn ik ó w i słu żb y d om ow ej, jest znacznie słabszy.

W szyscy ci, tracą p raw o zach o w an ia zam ieszkania i stają się obyw atelam i obcym i w d a n y m państw ie.

*

D zielnica śląska, k tó ra ja k o ostatnia z dzielnic p o lsk ich u zy sk ała n ie p o ­ dległość, zrzuci nareszcie w ięzy, k tró e p rz y p o m in a ją czasy n iew oli, i m ocna d ośw iadczeniem 15-letnim a w sp arta na w ielkich z d o b y czach 15-lctnich iząciów p o lsk ich — w k ro czy w n o w y okres św ietnego ro zw o ju , ja k o ró w n o ­ p ra w n a sio stra p o ś ró d in n y ch ziem p olskich.

p o tra fi je d n o s tk a w y d o b y ć z siebie w ted y , k ie d y m a id e a ł w duszy, k ie ­ d y um ie znaleźć d la niego p ra k ty c z ­ n ą d ro g ę i z całą energią w ziąć się d o p racy , a sw oim zapałem i p rz e k o ­ n an iem in n y c h po ciąg n ąć za s o b ą ” .

„K ończąc sw e słow a, chciałb y m — n a p ro w a d z o n y p rzez dzisiejsze w raże­

n ia n a tę d ro g ę — w znieść to a st za plem ię ty ch ięgich, d zieln y ch , m o c­

n y c h P o la k ó w , k tó rz y u m ieją dać so ­ b ie rad ę w n a jtw ard szy m życiu, k tó ­ rzy pam iętając o id eałach , p o tra fią praco w ać p rak ty czn ie, p o tra fią naszą P o lsk ę p ro w ad zić d o coraz lepszych d n i” .

K A L E N D A R Z Y K H I S T O R Y C Z N Y

11 lipca 1863 r. zw ycięska p o ty czk a o d d ziałó w p o w stań czy ch Ja n k o w sk ie ­ go, Z ieliń sk ieg o i K rysińskiego, p o d Sław etyczam i', w R ad zy m iń sk im ; p o le ­ gło w niej 176 M o sk ali i 70 p o w sta ń ­ ców ; w .walce o d zn a c z y ł się o d d z ia ł k o sy n ieró w . !

12 lip ca 1894 r. u k a z a ł się pierw szy n u m er „ R o b o tn ik a ” , ta jn eg o pism a ów czesnej P olskiej P artii S o cjalisty cz­

nej ; pierw sze n u m e ry d ru k o w a n o w L ipniszkach, w p o w . oszm iańskim , p ó ­ źniej w W iln ie. R edaktorem ' „ R o b o t­

n ik a " b y ł Jó zef P iłsudski.

13 lip ca 1666 r. k lęsk a w o jsk k ró le ­ w skich p o d M ątw am i, n a d N o tecią, w w alce z w y stęp u jący m przeciw k r ó ­ lo w i Ja n o w i K azim ierzow i hetm anem Jerzy m L ubom irskim .

13 lipca 1793 r. z a m o rd o w a n y z o ­ sta ł przez, k o b ietę J a n M arat, je d e n z n ajw y b itn iejszy ch p rz y w ó d c ó w R e­

w o lu cji F ran cu sk iej.

13 lip ca 1794 r. w o jsk a p ru sk ie ro z ­ poczęły ob lężen ie W arszaw y , b ro n io ­ nej przez T ad eu sza K ościuszkę.

13 lip ca 1831 r. przejście gran icy pru sk iej p rzez arm ię p o lsk ą p o d w o ­ d zą gen. A n to n ie g o G ie łd u n a , k tó re ­ go je d e n z oficerów , p o d ejrzew ając o zd rad ę, z a b ił w ystrzałem z p isto letu .

14 lip ca 1500 r. k lęsk a w o jsk litew ­ skich w w alce z M o sk alam i n a d rzecz­

ką W ied ro szą, d o p ły w em D n ie p ru . 14 lip ca 1789 r. z d o b y c ie przez re ­ w o lu cjo n istó w cytadeli p ary sk iej Ba- sty lii; b y ł to w łaściw y p o czątek rew o ­ lu cji; dzień 14 lipca jest u rzęd o w y m św iętem rep u b lik a ń sk ie j F rancji.

15 lipca 1410 r. św ietne zw ycięstw o Jag iełły i W ito ld a n a d K rzyżakam i p o d G ru n w ald em .

15 lipca 1809 r. zajęcie K rakow a przez w o jsk a po lsk ie p o d d ow ództw em

Ks. Jó z e fa P o n iato w sk ieg o .

15 lipca 1861 r. zm arł w P a ry ż u A - dam C z a rto ry sk i, zasłu ż o n y 1 działacz p o lity c z n y i o św iato w y ; w 1830—31 r.

b y l prezesem R ząd u N a ro d o w e g o ; później na w y ch o d źtw ie ro z w ija ł ro z ­ ległą d ziałaln o ść na rzecz sp ra w y p o l­

skiej.

15 lipca 1876 r. zm arł we Lw ow ie A le k sa n d e r F re d ro , z n ak o m ity k o m e­

d io p isa rz p olski, a u to r „Z em sty ” ,

„Ś lu b ó w p a n ie ń sk ic h ” , „P ana Jow ial- sk ieg o ” i in.

16 lipca 1857 r. zm arł P io tr B eran- ger, p o e ta i zn a k o m ity p io sen k arz fra n c u sk i; p io sen k i jeg o tłu m aczo n e są na w szystkie n iem al ję z y k i e u ro ­ p ejskie, m. in. na p o lski.

17 lipca 1399 r. zm arła w K rakow ie k ró lo w a Jad w ig a, córka L udw ika w ę­

giersk ieg o ; przez jej m ałżeństw o z księciem, litew skim Jagiełłą n astąp iło n aw ró cen ie pogańskiej d o ty ch cz as Li­

tw y na w iarę chrześciańską i p o łącz e­

nie z P o lsk ą. N ie z w y k ły ro zu m i u- czy n k i m iłosierne zap ew n iły Jad w id ze trw ałą pam ięć w n a ro d z ie polskim .

17 lipca 1440 r. k o ro n a c ja k ró la p o l­

skiego W ła d y sła w a (W arn eń czy k a) na k ró la W ęgier.

17 lipca 1918 r. z a m o rd o w an ie cara M ik o łaja II z ro d z in ą przez b o lszew i­

k ów w J e k a te ry n b u rg u .

Kalendarzyk turystyczny „Orbisu”

11 lip ca—w ycieczki n ied zieln e p o d ­ m iejskie z W arszaw y do R o zalin a i d o T eresin a.

11 ,, —w ycieczka au to b u sem z W airszaw y d o K azim ierza i N ałęczo w a.

13 „ •—w ycieczka m orska do P a ­ ryża.

14 „ —w ycieczka d o W ie d n ia . 15 „ —w ycieczka n a w y brzeże

ryskie (Ł otw a).

17 ,, —w ycieczka z W arszaw y n a ITuculszczyznę.

17 ,, —w ycieczka z W arszaw y w .Pieniny.

17 „ —w ycieczka z W arszaw y n a P olesie (d o P ińska).

17 „ —w ycieczka lą d o w a d o P a­

ryża.

17 „ —L o ty n a d W arszaw ą.

Plemię dzielnych Polaków

Cytaty

Powiązane dokumenty

P rzygotow ania te od byw ały się p o d kierunkiem specjalnego przedstaw iciela Sekcji do tych spraw oraz inżyniera budow

Dziecko, krew naszej krwi, miłość nasza i nadzieja jest żywą więzią m iędzy przeszłością a

K om isje działają na podstaw ie program ów pracy układanych na rok z góry, w zględnie regulam inów lub statutów, zatw ierdzonych przez Prezy­. dium Sekcji

Dzielnica __PubIicznych szkół powszechnych przy Łtóryęh są świetlice_ Nazwisko

Im dokładniej, wierniej i czynniej spełniać ją będziemy, tym id'ea zjednoczenia żywszą się stanie, bardziej realną, a siły przez nie ujawnione coraz

Zaświadczenie należy oste m plo w ać tylko w kasie stacji pierwotnego wyjazdu (t. miejsca zam ieszkania). W drodze powrotnej stemplować nie

Administracja Systemu &gt; Konfiguracja Systemu &gt; PDA – konfiguracja. W tym samym miejscu określane są szablony importu, które będą wykorzystywane podczas przeprowadzania importu

Godny uwagi jest jednak fakt, ze sympatie polskiego monarchy wobec króla Francji można rozpoznać po tym, że król Polski nosił spodnie zgodnie z modą