• Nie Znaleziono Wyników

Naród i Wojsko : centralny organ Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. 1937, nr 45-46

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Naród i Wojsko : centralny organ Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny. 1937, nr 45-46"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Bezpłatny dodatek: Biuletyn Sekcji Kulturalno-Społecznej OPŁATA POCZTOWA UISZCZONA GOTÓWKĄ

C E N T R A L N Y F EDERACJ I P O L S K I C H Z W I Ą Z K Ó W O B R O Ń C Ó W O J C Z Y Z N Y

T Y G O D N IK - W Y C H O D Z I N A K A Ż D Ą NIEDZIELĘ

N r . 4 5 — 4 6 Warszawa, dnia 14 listopada 1937 r. R o k IV.

J A N W A L E W S K I

Starzy i młodzi w

Po raz pierw szy 'będziem y w tym ro k u św iadkam i wielkiej i radosnej m anifestacji, kied y cała polska m łodzież w dniu ll* g o li*

sto p ad a przejaw i swą chęć w spółpracy z w ojskiem na płat*

form ie obrony i potęgi Państw a.

W tymże bowiem dniu, na apel, w ystosow any przez M in istra Spraw W o jsk o w y ch gen. Kas*

przyckiego — wezm ą udział w defiladzie w ojskow ej w s z y s t*

k i e organizacje młodzieżowe, od socjalistycznych do katolic*

kich włącznie. N a czele pochodu m łodzieżowego będą szły poczty sztandarow e w szystkich organi*

zacji m łodzieżow ych, b y w ten sposób jedność uczuć i myśli polskiej m łodzieży zamanifesto*

wać, g d y idzie o w ielkość i obro*

nę R zeczypospolitej.

Z dum ione w tym dniu oczy przeciętnego obyw atela zachły*

sną się na pew no głęboką radoś*

cią i entuzjazm em , że mimo w szystko, co się m ów i i pisze, są dziedziny m yśli i pracy państwo*

wej, w których zgodnie obok sie*

bie może m aszerow ać nie tylko całe starsze pokolenie, lecz i to, które po nim przyjdzie. T ym ce*

m entem , jednoczącym ta k szczę*

śliwie starych i m łodych, jedno*

czącym cały polski naród, jest gotowość obrony własnego Pań*

stw a i miłość dla własnej A rm ii, najw iększej g w arantki naszej wolności i niepodległości.

Jakże się cieszyć będzie w tym w spaniałym dla Polski dniu duch W ielkiego M arszałka, któ*

ry tyle sił, czasu i nadludzkiej pracy poświęcił hasłu realizacji w spółpracy całego n aro d u z woj*

skiem . Jakże dum nym i szczęśli*

wym może się czuć następca W ielkiego M arszałka, g dy jako

N aczelny W ó d z odbierać będzie tę w spaniałą defiladę polskiej je*

dności i siły!

N a tych lam ach daw aliśm y

niejednokrotnie w yraz naszem u przekonaniu, iż geopolityczne położenie Polski nakazuje całe*

m u narodow i naszem u dążyć do tego, b y — w najlepszym tego słow a znaczeniu — b ył stale

„pod bronią", b y pojęcie żołnie*

rza*obywatela w znaczeniu mo*

ralnym i fizycznym było w Pol*

sce pojęciem dom inującym i po*

wszechnym . Jesteśm y bowiem zdania, że w poszukiw aniu dróg, w iodących do wielkiej i potężnej Polski, tylko ta droga zawiedzie nas do celu i że w szystkie inne środki i m etody, czerpane zwła*

szcza od obcych, na manowce je*

no sprow adzić nas mogą.

W żołnierzu polskim ześrod*

kow ało się w szystko to, co było i jest w narodzie naszym najpięk*

niejsze, najdzielniejsze i najbar*

służbie dla

dziej twórcze. Żołnierz polski był odw ażny i m ężny w polu, był czynnikiem tru d u i porządku wew nątrz kraju. D zierżył zawsze

w ysoko sztandar ojczysty, a nie będąc nigdy bezdusznym milita*

ry stą na w zór armii daw nych państw zaborczych — czuł się zawsze pełnow artościow ym żol*

nierzem*obywatelem, przodują*

cym w kulturze narodow ej i do*

brze pojętej służbie dla Polski.

B ył rycerzem ! Z arów no na prze*

strzeni w ieków przedrozbiorow ej Polski, jak w epoce w alk o nie*

podległość, jak wreszcie w odro*

dzonym Państw ie Polskim , gdzie jego psychikę kształtow ał W iel*

ki M arszałek Józef P iłsudski, zgodnie z pięknym i tradycjam i i aktualną polską rzeczywistością.

T o też w spólny m arsz z poi*

skim żołnierzem w dniu ll* g o li*

sto p ada „starych i m łodych" ma swą głęboką w ym ow ę i kryje w sobie dobre zadatki na przyszłość.

Polski

Będziem y przecież w tym dniu naocznym i św iadkam i jeszcze je*

dnego zwycięstwa nie ty lko orę*

ża, lecz i m yśli politycznej Józefa Piłsudskiego, m yśli — k tó ra w danym momencie — jest przeja*

wem jedności i siły naro d u. I na pew no w tym dniu niejednego z nas ogarnie refleksja, czy nie by*

loby dobrze szukać realizacji poi*

skiej siły i wielkości poprzez m yśl polityczną Józefa Piłsud*

skiego i w innych dziedzinach życia publicznego? N ie tylko w dziedzinie w zm agania naszej si*

ły obronnej i naszego umiłowa*

nia dla własnej A rm ii?!

Pytanie to m usi zwłaszcza po*

w stać w sercach i um ysłach mło*

dego pokolenia, tak wrażliwego na W ielkość własnej O jczyzny.

N ie należę (niestety ) do „mlo*

dych" w pow szechnym rozumie*

niu tego słowa. N a tu ra zmienia mi już nieco kolor w łosów. A le pochlebiam sobie, iż m am m łodą duszę i serce, a to jest jedynym m iernikiem istotnej w życiu mło*

dości. Znam wielu dwudziesto*

latków o oschłym sercu i wąs*

kim um yśle, będących właściwie już starym i. Z nam również wie*

lu panów w starszym w ieku, o m łodym i gorącym sercu. Linia podziału nie zawsze więc zwią*

zana jest z ilością lat. I wiem je*

dno, że obcując z m łodym i i chcąc z nimi w spółpracować, mu*

si się szukać ich języka, ich ser*

ca. A serce ludzkie jest jednakie.

Zaw sze kocha piękno i wielkość, a brzydzi się m ałością i podło*

ścią. Oczywiście, m ów im y o p r a w d z i w y m sercu.

T yle na ten wielki dzień ll* go listopada...

N a razie...

K om endant Piłsudski dnia 10 listopada 1918 r.

p o p o w r o c i e z M a g d e b u r g a w i t a n y o w a c y j n i e n a d w o r c u g ł ó w n y m w W a r s z a w i e

I

W OJ% KO

N 4 l£ O D

(2)

D z i e ń 11 l i s t o p a d a 1 9 1 8 r o k u

Pułk. Adam Koc Regent Zdzisław Lubomirski Wacł. Sieroszewski

Relacja pułk. A dam a Koca o p o­

w rocie Józefa Piłsudskiego z M agde­

burga w edług zbioru relacyj W ojsk o­

w ego Biura H istorycznego, zestaw io­

nych przez pik. Laudańskiego brzmi, jak następuje:?

„ W n o c y e 1D n a jlll l i s t o p a d a o t r z y ­ m a ł e m w i a d o m o ś ć , tże o i5<-ej r a n o K o ­ m e n d a n t p r z y b ę d z i e d o W a r s z a w y . N a t y c h m i a s t z a k o m u n i k o w a ł e m tę n o ­ w i n ę g e n . L e ś n i e w s k i e m u , Z w i ą z k o w i D o w b o r c z y k ó w , p p . S ta m i r o w s k i e m u , K r z a c z y ń s k i e m u i P r y s t o r o w i .

U d a ł e m (się n a s t ę p n i e z m j r . K r z a - c z y ń s k i m n a D w o r z e c G ł ó w n y , g d z ie p r z y p o k o j a c h r e p r e z e n t a c y j n y c h s t a ł y d w a p o s t e r u n k i n i e m i e c k i e , k t ó r e n a s n i e p r z e p u ś c i ł y . P u b l i c z n o ś c i b y ł o n i e ­ w i e l e , p o n i e w a ż p r z y j a z d K o m e n d a n t a b y ł n i e s p o d z i e w a n y . W c ią g u k i l k u d n i p o p r z e d n i c h t ł u m y g r o m a d z i ł y s ię n a d w o r c u , s p o d z i e w a j ą c się J e g o p r z y * b y c i a n a z a s a d z i e m y l n y c h i n f o r m a - c y j.

O g o d z . ó -e j 3 0 p r z y j e c h a ł s a m o c h o ­ d e m R e g e n t [ks- Z d z is ła w : L u b o m i r s k i z e s w y m a d i u t a n t e m r tm . R o s tw o ro w * s k im . 'W a r t a p r z e p u ś c i ł a ic h , z c z e g o j a i (m jr. K r z a c z y ń s k i1 s k o r z y s t a l i ś m y , w c h o d z ą c w i c h t o w a r z y s t w i e , c o t r o ­ c h ę z d z i w i ł o R e g e n t a i je g o a d i u t a n t a . N a p e r o n i e p o z n a l i ś m y s ię , z a k o m u ­ n i k o w a ł e m im , ż e j e s te m N a c z e l n y m K o m e n d a n t e m P . O . W ., k s . L u b o m i r ­ s k i b y ł b a r d z o n i e s p o k o j n y i p o d n i e ­ c o n y , ( p o w t ó r z y ł k i l k a jr a z y :

— „ W r e s z c i e p r z y j e ż d ż a , a c h , j a k t o d o b r z e ! ”

B a r d z o c h o d z i ł o m i o t o . b y m p ie rw * s z y p o w i t a ł K o m e n d a n t a , g d y w y s i ą ­ d z i e z w a g o n u . W k r ó t c e n a d s z e d ł p o ­ c ią g . K o m e n d a n t w y s z e d ł z n i e g o w t o w a r z y s t w i e p ł k . S o s n k o w s k i e g o . B y ł b l a d y i, o c z y w iś c ie w y c z e r p a n y n i e w o ­ l ą . A l e w i d a ć b y ł o , ż e s i ł y G o n ie o p u * ś c iły . Z b l i ż y ł e m s ię d o N i e g o i p o w i t a ­ łe m s ł o w a m i:

— „ O b y w a t e l u K o m e n d a n c i e , I m ie ­ n i e m P o l s k i e j O r g a n i z a c j i W o j s k o w e j w i t a m O b y w a t e l a K o m e n d a n t a w s to li- c y ” .

K o m e n d a n t o d s a l u t o w a ł m i.

K s . L u b o m i r s k i p r z e p r o w a d z i ł G o d o s w e g o s a m o c h o d u , w k t ó r y m z a j ę l i m ie js c e z rtm ,. R o s t w o r o w s k i m . J a ró*

w n i e ż w s ia d ł e m d o t e g o s a m o c h o d u . R e g e n t z a p r o s i ł n a s n a h e r b a t ę d o F r a - s c a ti, s w o je j r e z y d e n c j i w W a r s z a w i e . W d r o d z e p o w t ó r z y ł k i l k a r a z y :

— „ A c h , w r e s z c ie , w r e s z c ie P a n K o ­ m e n d a n t p r z y j e c h a ł , c o t u s ię d z i e j e , c o t u s ię d z i e j e ! "

T w ó r c a L e g i o n ó w m ilc z a ł l u b te ż w y p o w i a d a ł o g ó l n i k o w e z d a n i a .

W e F r a s c a t i p o c z ę s t o w a n o n a s h e r ­ b a t ą , p o c z y m k s . L u b o m i r s k i z a p r o s i ł K o m e n d a n t a d o s w e g o • g a b i n e t u , w k t ó r y m k o n f e r o w a ł z n im p ó ł g o d z i n y .

W archiwum W ojsk. Biura H istory­

cznego znajduje się m, in. spisana przez pik. Laudańskiego relacja jedne­

g o z członków R ady Regencyjnej, księ­

cia Z dzisław a Lubom irskiego o p ow ro­

cie K om endanta Piłsudskiego z M ag­

deburga. O to ona:

O p r z y j c ź d z i e K o m e n d a n t a d o W a r ­ s z a w y o t r z y m a ł e m w i a d o m o ś ć t e l e g r a ­ f i c z n ą z B e rlin a : HOjlil w i e c z ó r . U d a ł e m s ię m a d w o r z e c g ł ó w n y s a m o c h o d e m n a z a j u t r z o k o ł o 7*ej r a n o z m o im a d iu * t a n t e m T tm . R o s t w o r o w s k i m . T a m spo*

t k a ł e m s ię z tr z e m a n i e z n a n y m i m i p r z e d t y m o s o b a m i, z k t ó r y c h j e d n a p r z e d s t a w i ł a m i s ię j a k o n a c z e l n y k o ­ m e n d a n t P . O . W ., K o c . Z n i m b y l i p p . K r z a c z y ń s k i i S t r a s z e w i c z . P r ó c z t e g o n a d w o r c u z n a j d o w a ł o s i ę o k o ł o 115-cie n i e w i a s t , c z ł o n k i ń w y m i e n i o n e j o r g a n i z a c j i p r z y p u s z c z a m . B r a k p u b l i ­ c z n o ś c i t ł u m a c z y się n i e s p o d z i e w a n y m p r z y b y c i e m w t y m d n i u P i ł s u d s k i e g o . N a d w o r c u z a u w a ż y ł e m p e w n e r o z l u ź ­ n i e n i e w d y s c y p l i n i e ż o ł n i e r z y n i e m i e ­ c k i c h : w a ł ę s a l i s ię b e z b r o n i i c e lu , n i e d b a l e u b r a n i i o b o j ę t n i n a t o , c o s ię w ic h o b e c n o ś c i d z i a ł o .

P i ł s u d s k i p r z y b y ł z e s w y m b . s z e ­ f e m s z t a b u , 'S o s n k o w s k im , s p e c j a l n y m p o c ią g ie m i o k o ł o 7 - e j . P o p r z y w i t a n i u g o p r z e z e m n i e . K o c |z ł o ż y ł m u , o ile p a m i ę t a m 1, r a p o r t ó s t a n i e P . O . W ., p o c z y m s k i e r o w a l i ś m y się k u w y jś c iu . K o c i (jeg o t o w a r z y s z e z a p r a s z a l i B r y ­ g a d i e r a d o p r z y g o t o w a n e g o p r z e z o r ­ g a n i z a c j ę p o w o z u . J a z a s z a p r o s i ł e m g o d o m n i e n a ś n i a d a n i e , n a c o się P i ł s u d s k i z g o d z i ł i' w s i a d ł d o m e g o s a m o c h o d u .

P o ś n i a d a n i u k o n f e r o w a ł e m p o u f n i e z K o m e n d a n t e m , k t ó r y z u p e ł n i e n i e o r i e n t o w a ł s ię je s z c z e w ó w c z e s n e j s y ­ t u a c j i w e w n ę t r z n e j w k r a j u . O ś w i a d ­ c z y ł m i, ż e z a m i e r z a z a r a z j e c h a c d o L u b l i n a , p o n i e w a ż o k u p a c j a j e s t t a m z n i e s i o n a , p o ł u d n i e P o l s k i w o l n e o d c b c e j p r z e m o c y i m a. juiż P o l s k i R z ą d .

O d r a d z i ł e m m u w y k o n a n i e teg.O1 z a ­ m i a r u , w y j a ś n i a j ą c s y t u a c j ę r z e c z y w i ­ s tą , p o l e g a j ą c ą n a t y m , ż e o k u p a c j a n i e m i e c k a w ( p ó łn o c n e j P o l s c e r ó w n i e ż p r z e s t a j e i s t n i e ć . P i ł s u d s k i s ię w a h a ł , t w i e r d z i ł , i ż n i e w ie,, c z y r z e c z y w i ś c i e o k u p a c j a n ie m ie c k a i k o ń c z y s ię u n a s . W t e d y z a k o m u n i k o w a ł e m m u , ż e w y ­ s ł a łe m d e p e s z ę d d K r a k o w s k i e j K o m i ­ s j i L i k w i d a c y j n e j , o r a z d o k ó ł p o s e l ­ s k ic h w B e r l i n i e i P o z n a n i u , b y c z ł o n ­ k o w ie : i c h p o ś p i e s z y l i p r z y b y ć d o W a r ­ s z a w y , c e le m u t w o r z e n i a R z ą d u N a * r o d o w e g o . w s t o l i c y . T a k i e m u r z ą d o w i R a d a R e g e n c y j n a z a m i e r z a ł a z ł o ż y ć s w ą w ł a d z ę . W r e s z c i e w y j a ś n i a j ą c c a ­ ł o k s z t a ł t s y t u a c j i , u d a ł o , m i s ię p r z e k o ­ n a ć P i ł s u d s k i e g o 10 k o n i e c z n o ś c i j e g o p o z o s t a w a n i a w W a r s z a w i e . O g o d z i ­ n i e 2 o d b y ł e m z n i m p o n o w n i e k o n f e ­ r e n c j ę u a r c y b i s k u p a R a k o w s k i e g o .

P o p r z e j e c h a n i u s ię u l i c a m i m i a s t a K o m e n d a n t p r z e k o n a ł s ię , ż e m i a łe m r a c j ę , t w i e r d z ą c o u s t a n i u u n a s o k u ­ p a c j i . L u d n o ś ć b o w i e m r o z p o c z ę ł a j u ż n a d o b r e r o z b r a j a n i e N i e m c ó w , n o ­ s z ą c y c h w t e d y w s z y s c y p r a w i e c z e r ­ w o n e ( k o k a r d y . P i ł s u d s k i p r z y c h y l a j ą c s ię idoi m e g o z d a n i a , z a k o m u n i k o w a ł n a m , ż e w B e r l i n i e r e w o l u c j a j e s t w p e ł n i . N a u l i c a c h ż o ł n i e r z e r o z b r a j a j ą o f i c e r ó w , z d e j m u j ą c z n i c h o z n a k i .

D o n i e g o , b ę d ą c e g o w m u n d u r z e l e ­ g i o n o w y m , p o d e s z l i r ó w n i e ż n i e m i e c ­ c y ż o ł n i e r z e , w i d o c z n i e z a m i e r z a j ą c t a k s a m o p o s t ą p i ć , 'le c z z a u w a ż y w s z y

o r z e ł k a n a c z a p c e , z a n i e c h a l i w s z e l k i c h c z y n ó w , m ó w i ą c : „ E s isfe e in p o j n i s c h e r O f f i z i e r ” .

N a p o s i e d z e n i u ui a r c y b i s k u p a onją*

w i a l i ś m y s p r a w ę u t w o r z e n i a R z ą d u . P i ł s u d ś k i b y ł n i e z d e c y d o w a n y , c z u ją c s ię w n a d e r t r u d n e j s y t u a c j i m i ę d z y p r a w i c ą i l e w i c ą . M y , r e g e n c i , o ś w i a d ­ c z y liś m y , ż e c h o c i a ż j e s t e ś m y p o g l ą ­ d ó w k o n s e r w a t y w n o i - m o n a r c h i s t y c z - n y c h , j e d n a k ż e r o z u m i e m y , ż e w c h w i ­ li, g d y 2 8 t r o n ó w r u n ę ł o ( R z e s z a n i e ­ m ie c k a ),, o t a k i e j 'f o r m i e r z ą d u m o w y b y ć n i e m o ż e , i p r a g n i e m y p o w o ł a ć r z ą d , k t ó r y b y b y ł p r z y j ę t y p r z e z w s z y ­ s t k i e s t r o n n i c t w a , Ż a d n e j d e c y z j i w ó w ­ c z a s n i e p o w z i ę l i ś m y . T o isaimo b y ł o w i e c z o r e m n a k o n f e r e n c j i u p . O s t r o w ­ s k i e g o .

O d p o ł u d n i a t e g o d n i a , Jlil l i s t o p a ­ d a , z a c z ę ł y (po ( u lic a c h m i a s t a c i ą g n ą ć p o c h o d y s o c j a l i s t y c z n e z c z e r w o n y m i s z t a n d a r a m i i w z n o s z ą c o k r z y k i n a c z e ś ć P i ł s u d s k i e g o . T łu m u s i ł o w a ł na*

w e t p r z e d o s t a ć s i ę s i ł ą d o1 F r a s c a t i , b y z m u s ić m n i e d o z ł o ż e n i a {m ego u r z ę d u . W ie c z o r e m , t e g o d n i a z a s t a ł e m k u m e ­ m u z d z i w i e n i u w m o j ej r e z y d e n c j i w a r ­ t ę , z ł o ż o n ą z ż a n d a r m ó w z d w o m a o f i ­ c e r a m i, d l a Im o je j l o c h r o n y o s o b i s t e j .

P o c h o d y l u d n o ś c i w a r s z a w s k i e j u - w a ż a łe m j a k o z a g r a ż a j ą c e b e z p ie c z e ń * S tw u p u b l i c z n e m u , m o g ą c e w y w o ł a ć p o w a ż n e z a b u r z e n i a , a n a w e t d o p r o ­ w a d z i ć d o ' ( re w o lu c ji. W o b e c t e g o z a ­ w e z w a ł e m B r y g a d i e r a M i n k i e w ic z a d l a o m ó w i e n i a z n i m s p r a w y u s t a l e n i a p o ­ r z ą d k u w k r a j u . O ś w i a d c z y ł m i, ż e m a d o1 d y s p o z y c ji! o k o ł o 2 5 0 0 l u d z i , p o n i e ­ w a ż j e d e n b a t a l i o n w y s ł a ł d o K r a k o ­ w a 1, ija k o z a ł o g ę , a c z ę ś ć ż o ł n i e r z y j u ż p e ł n i s ł u ż b ę w m ie ś c ie p r z y o b i e k t a c h o d e b r a n y c h o d N i e m c ó w . G d y m u z a ­ k o m u n i k o w a ł e m m ó j z a m i a r r o z p ę d z e ­ n i a t ł u m u i w p r o w a d z e n i a p o r z ą d k u , M i n k i e w ic z o ś w ia d c z y ł , ż e m a z a m a ło l u d z i ii w ą t p i , c z y u d a m u isię t e g o d o ­ k o n a ć .

Z n a j ą c n i e p o p u l a r n o ś ć w ś r ó d s p o ł e ­ c z e ń s t w a R a d y R e g e n c y j n e j i c o r a z w z m a g a j ą c ą się (ku n i e j o p o z y c j ę , a z d r u g i e j s t r o n y r o s n ą c y c o r a z b a r d z i e j a u t o r y t e t P i ł s u d s k i e g o , z d e c y d o w a l i ­ ś m y s ię p r z e k a z a ć m u w ł a d z ę n a d w o j ­ s k i e m . Z a z n a c z a m z r e s z tą , ż e w t e d y w s z y s t k i e s t r o n n i c t w a , o d n a j s k r a j n i e j ­ s z e j ( p ra w ic y d o lle w ic y , ż ą d a ł y o d n a s o d d a n i a w ł a d z y P i ł s u d s k i e m u . B y łe m p r z e k o n a n y , ż e p o d z i a ł a ł t o n a d e r d o ­ d a t n i o n a w z b u r z o n e w ó w c z a s u m y ­ s ł y . D e k r e t o. n o m i n a c j i B r y g a d i e r a P i ł s u d s k i e g o N a c z e l n y m W o d z e m p o d ­ p i s a l i ś m y 12 l i s t o p a d a 11918 r ., w c z w a r t e k o g o d z i n i e 5 -e j p o p o ł u d n i u . D e k r e t t e n b y ł p o d p i s a n y r ó w n i e ż p r z e z P i ł s u d s k i e g o , d l a t e g o , ż e w n im z o b o w i ą z y w a ł s ię u t w o r z y ć R z ą d N a ­ r o d o w y , c o s t w i e r d z i ł s w y m p o d p i s e m . W i d z ą c n a s t ę p n i e , ż e p o d z i a ł w ł a d z y m i ę d z y R a d ą R e g e n c y j n ą i N a c z e l n y m W o d z e m n i e o d p o w i a d a d u c h o w i c z a ­ s u , o r a z c o r a z b a r d z i e j w z m a g a j ą c ą s ię p o p u l a r n o ś ć P i ł s u d s k i e g o 1, — (14.11 w y ­ d a l i ś m y d ru g i- r e s k r y p t , p r z e k a z u j ą c y j e m u p e ł n i ę w ł a d z y , r ó w n i e ż p o d w a ­ r u n k i e m , ż e s t w o r z y R z ą d N a r o d o w y . T e g o1 sa m e g o i d n i a j e d n a k ż e m i a n o w a ł p r e m i e r e m g a b i n e t u D a s z y ń s k i e g o , l e a ­ d e r a P P S ., c z ł o w i e k a p a r ty jn e g o ., j u ż j a k o c z ł o w i e k p r y w a t n y u d a ł e m się n a t y c h m i a s t d o P i ł s u d s k i e g o , p r o s z ą c o w y j a ś n i e n i e j e g o d e c y z j i . O ś w i a d c z y ł m i d o s ł o w n i e : „ B y łe m t o w i n i e n m o i m p r z y j a c i o ł o m ” . N a t y m się n a s z a r o z ­ m o w a s k o ń c z y ł a .

Prezes Polskiej A kadem ii Literatury, sen. W acław Sieroszew ski, który za­

w sze b y ł b lisk o Kom endanta, zapyta­

ny, jak spędził dzień 11 listopada 1918 r., tak opow iada sw oje z tego dnia w spom nienia:

— P r z y j e c h a ł e m d o W a r s z a w y 1 0 -g o l i s t o p a d a . . . W s p o m n i e n i a t a m t y c h c h w il n ie d a d z ą s i ę z a m k n ą ć w j e d n y m d n i u 11- g o l i s t o p a d a , r o z c i ą g a j ą s ię i n a p o p r z e d n i . W ł a ś c i w i e d w a t e d n i z l e w a j ą się w j e d e n ... A t r e ś ć te g o j e ­ d n e g o h i s t o r y c z n e g o d n i a s t a r c z y ł a b y z a c a łe l a t a .

„ P r z y j e c h a ł e m w ię c 1 0 -g o z L u b l i ­ n a , j a k o d e l e g a t r z ą d u l u b e l s k i e g o . J a ­ k o c z ł o n e k k o n w e n t u P . O . W . b y ł e m ś c i g a n y p r z e z N i e m c ó w , j e c h a ł e m t e d y z L u b l i n a z a f a ł s z y w y m p a s z p o r t e m n a n a z w i s k o K o b y l a ń s k i e g o . T o w a r z y s z y ł m i W o j t e k M a l in o w s k i . J e c h a l i ś m y s a ­ m o c h o d e m d o B i a ł o b r z e g ó w , d a l e j — k o ń m i a ż d o P i l i c y , g d z i e b y ł k o r d o n n ie m ie c k i. N ad P i l i c ą o d s t r o n y o k u p a ­ c ji a u s t r i a c k i e j s t a ł j u ż n a w a r c i e p r z y m o ś c ie p e o w i a k , a le p o s t r o n i e p r z e c i ­ w n e j s t a ł je s z c z e ż a n d a r m n i e m i e c k i . W g o d z i n ę p ó ź n i e j k o r d o n n i e m i e c k i p a d ł p o d n a p o r e m c h ł o p a k ó w z P O W . P a d ł n ie b e z o p o r u z e s t r o n y s t r a ż y n i e m i e c k i e j , b o ,w G r ó j c u d o s z ł y m n ie o d g ł o s y s t r z e l a n i n y . W G r ó j c u te ż w z i ą ł e m j u ż u d z i a ł w r o z b r a j a n i u N i e m c ó w .

W W a r s z a w i e z a s t a ł e m j u ż w z b u r z o ­ n y n a s t r ó j . T e g o d n i a r a n o p r z y j e c h a ł z M a g d e b u r g a M a r s z a ł e k P i ł s u d s k i . I z t e g o d n i a j e d y n a r z e c z , k t ó r ą p a m i ę ­ t a m , t o m o j a w i z y t a u M a r s z a ł k a , n a u l i c y M o n i u s z k i p o d d r u g i m , g d z i e ś n a b a r d z o w y s o k im p i ę t r z e , w p r y w a t n y m

j a k i m ś m i e s z k a n i u ...

R ó w n i e g ł ę b o k o w y r y ł o m i s ię w p a - m ię iń p o s i e d z e n i e p r z e d s t a w i c i e l i s t r o n ­ n i c t w n i e p o d l e g ł o ś c i o w y c h , w k t ó r y m w z i ą ł e m u d z i a ł . N i e z a p o m n ę n i g d y w y s t ą p i e n i a M a r s z a ł k a P i ł s u d s k i e g o n a t y m p o s i e d z e n i u A j e g o m o w y , k t ó r a b y ł a w e z w a n i e m d o z g o d y w o b l i c z u h i s t o r y c z n e j p o t r z e b y . W ł a ś n i e w t r a k ­ c ie m o w y w p a d ł o f i c e r P O W . i z a m e l ­ d o w a ł M a r s z a ł k o w i , ż e ż a n d a r m e r i a n i e m i e c k a o b w a r o w a ł a się w R a t u s z u i p a l i p a p i e r y .

R e s z tę d n i a s p ę d z i ł e m n a u l i c y . P o ­ b i e g ł e m p r z e d e w s z y s t k i m n a P l a c T e a ­ t r a l n y , g d z i e t o c z y ł a s ię w a l k a z o b l ę ­ ż o n y m i w R a t u s z u ż a n d a r m a m i n i e m i e ­ c k im i. N a u l i c a c h W a r s z a w y p r z e ż y ­ łe m w t e d y w s p a n i a ł e i z a b a w n e c h w ile , k i e d y g a r s t k i p o d r o s t k ó w r o z b r a j a ł y z a h a r t o w a n y c h n a w s z y s t k i c h f r o n t a c h ż o ł n i e r z y i o f i c e r ó w n i e m i e c k i c h . N a P l a c u Z b a w i c i e l a r o z b r o j o n o p ó ł k o m ­ p a n i i n i e m i e c k i e j , k t ó r e j k a r a b i n y z w a ­ l i l i ś m y n a d o r o ż k ę i w y p r a w i l i ś m y d o G ł ó w n e j K o m e n d y P O W .

(3)

we wspomnieniach wybitnych osobistości

J ó ze f Piłsudski m ó w i: V

Dzień błysnął w szczęściu błyskawicach

Ostatni rozpękl szczęk łańcucha, Buchnęła kwiatem, spiekła krew, I zapanow ał triumf ducha, C ynicznych zbirów sile w brew.

N ikczem ny świat się w gruzy zwalił, I kret ludzkości przestał ryć, A świat szlachetnych B óg ocalił I dał mu pięknym życiem żyć.

D zień błysnął w szczęścia błyskaw i­

cach, I nad W arszawą słońcem w stał, N a ludnych placach, na ulicach, N iesp od ziew an ych zw ycięstw szał.

D zieciak rozbraja tłuszczę zbrojną, A ona z trw ogą ciska broń, — Bądź p ozdrow iona święta w ojn o, Która za w oln ość w znosisz dłoń.

P od ły się Prusak w ciem niach kryje, P oi go strachem jasny dzień, A zm artwychwstała P olska żyje, I stu lat nocy żegna cień.

Z łoci się zorza tak ogromna, Takiej nie w idział p olski lud, I pieśń z zachw ytu nieprzytom na M knie do otwartych B ożych wrót.

B oże, błogosław polskiej d o lil W yw iedź nas w słońce z nęd zy dna.

N iechaj to w szystko, co nas boli Zapadnie w przepaść — zmora zła.

I niech od brzega aż do brzega, K ędy n iew oli kona żmij, — Pieśń triumfalna się rozlega:

„Żyj, droga P o lsk o ! W odzu — ż y j!”

OR-OT

Rosną skrzydła ducha

Szw abska tłuszcza w mrok odbiega, W iecznie żeru głodna,

I od brzega aż do brzega, O jczyzna sw obodna.

Gmach w oln ości budow ała Z krwi lepiona cegła, Jak archanioł z grobu wstała

Polska N iep od legła.

H ej, P olaku! Spojrzyj śmiele W n o w y dzień słoneczny:

W ojsko w szyku. W ódz na czele, M ądry i w aleczny.

Z N ieg o p łynie nieśmiertelna Wiara i otucha.

M oc w narodzie kipi dzielna, R osną skrzydła ducha.

N a kraj biją słońca zdroje Z w schodu i zachodu, T o. żołnierzu, św ięto tw oje

I św ięto narodu.

Z polskiej broni, z w rogów klęski W ielka przyszłość świta — N iechaj żyje W ód z zw ycięski

I R zeczpospolita.

O R-O T

Przygoda żołnierza

T obie, O jczyzno miła, W szystkich sił m oich siła I serca m ego krew N a Tw ój najpierwszy zew . W pokoju — m oja praca N iech szczęście Tw e w zbogaca, D ostatek m n oży Twój

Przez ramion m oich znój.

W czasie w o jn y zasię krwawej N iech w aw rzyn zryw a sław y M ói m iecz w bitew nym dym ie, W T w e nieśm iertelne imię.

G dzie wre najsroższy bój, N iech św ięty sztandar Twój Z królew ską dumą sło i W prawicy krzepkiej mojej...

N iech w szale w ielkiej bitw y, G łos p łynie mej m odlitw y Za całość T w oich granic, Których nie oddam za nic.

N a św iętość ojców prochów , N a W olę i na G rochów , G dzie kości dziadów drzemią, Ślubuję, T ob ie, ziem io.

Ślubuję Ci, O jczyzno, Z e w szystko, co krwawizną, Z d ob yłaś daw nych lat, N ie ujdzie m oich czat, Ze w e dnie, jak i w n ocy, U strzegę od przem ocy K ażdy T w ych granic słup, Póki nie zejdę w grób.

Z D Z ISŁ A W D ĘB IC K I

W listopadzie 1918 roku stał się w y p a d e k bynajm niej nie hi­

storyczn y, ale taki sobie z w y k ły . M ianow icie — z dworca w iedeń­

skiego, ja k się to zaw sze ze w s z y ­ stk im i teraz dzieje, przeszedł przez ulicę M a rszałkow ską i tak dalej na ulicę M o n iu szk i czło­

w iek, którego będziem y nazywali Józefem P iłsudskim . S ze d ł w tym m undurze. w jakim obecnie mnie panow ie w idzicie. W racał, co prawda, z niezupełnie zw y k łe j podróży, wracał z M agdeburga.

W racali też w ty m czasie z tych czy innych obozów dla interno­

w anych i inni.

I w tym też nic nie ma niezw y­

kłego, w tym też nic nie ma histo­

rycznego. H istoria zaczyna się później, historia niezw ykła, nad którą nieraz się zastanawiałem w ciągu tych 5 lat i szukałem od­

pow iedzi na pytania, które p rzy ­ puszczam , przyszłych history­

k ó w będą m ęczyły jeszcze bar­

dziej wobec tego, że nie będą mieli naocznych św ia d kó w tych zdarzeń.

Stała się rzecz niesłychana.

M ianow icie — w przeciągu k ilk u dni, bez żadnych ze strony tego człow ieka starań, bez żadnych z jego stro n y gw ałtów , bez żadne­

go p o d k u p u , bez żadnych konce- syj, czy to leśnych, czy jakich­

k o lw ie k „legalnych", że tak po­

w iem , rzeczy, stał sie fa k t najzu­

pełniej n iezw yk ły. C zło w iek ten stał się d yktatorem .

W te d y , k ie d y się p rzy g o to w y ­ wałem do dzisiejszego przem ó­

wienia, zastanawiałem się nad tym określeniem : „dyktator" . N ie chcę u żyć jakiegoś w y s z u k a ­ nego słowa, nie chcę szukać dla siebie jakieiś specjalnej nazw y, szu kam tylk o , jako h istoryk, o- kreślenia zjaw iska, którego ina­

czej nazwać nie można. B o czło­

w ie k ten w ydaw a ł e d y k ty , po­

w szechnie słuchane, człow iek ten w yd a w a ł rozkazy, słuchane biernie z chęcią c zy z niechęcią, ale które b y ły w y k o n yw a n e, człow iek ten mianował urzędni­

k ó w w o jsko w ych i cyw ilnych.

C z y on robił źle czy dobrze, ja w tej chwili tego nie d o tyka m , idzie m i o sam fa k t, o fa k t ści­

sły. o fa k t historyczny.

Inaczej tego określić nie mogę, ja k ty lk o mianem dyktatora. Bo w s z y s tk o w te d v zależało od jego dobrej woli, od jego decyzji, od jego złej czy dobrej kalkulacji.

Biernie czy czynnie, chętnie czy niechętnie, m iliony m u ulegały, m iliony jego jednego w y n io sły w górę. m iliony łudzi z d o b y ły się na akt d ziw a c zn y , na a kt niezro­

zum iały dla zw y k łe j analizy, aby ta k n iezw ykłą w ładzę dać tem u człow iekow i bez żadnych z jego stro n y gw ałtów lub narzucania.

D ziś. g d v tyle jest praw i pra- w idełęk, g d y tyle jest ograniczeń i zakazów , g d y panowie posłow ie ta k p ro d u kcyjn ie pracuią— rzecz ta w yglada tak niezw ykle, że go­

dna jest zatrzym ania uwagi. Je­

stem przekonany, że i p rzyszły h isto ryk nad tym właśnie będzie

*) W yjątek z przem ów ienia Mar­

szałka Piłsudskiego, w y g ło szo n eg o w dniu 25.VI. 1923 r. w sali M alinowej

H o telu „B ristol”,

musiał się zatęzymać. D laczego, po co i na co i z jakiej racji? D la­

czego ten, a nie in n y? S k ą d i co za p rzyczyn a ? S k ą d to d ziw ne zjaw isko, które nagle w Polsce zaistniało?

A nalizując potrosze to zjaw i­

sko, nie sięgając głębiej, biorąc rzecz po lu d zk u , biorąc rzecz tak zw y k łe , ja k się szkla n k ę w o d y w ypija, ja k się m yśli, ja k się de­

cyduje, nie m ogę nie powiedzieć, że g d y b y ten o sobn ik nie był ni­

ko m u absolutnie znany, g d y b y nagle ni stąd ni zow ąd był w zię­

tym , to ten fa k t nie b y łb y m oż­

liw y.

C zem u należy to przypisać, g dzie szukać tej p rzyc zy n y , że te=

m u człow iekow i, znanem u potem w sko ro w id zu historycznym , ja­

ko Józef P iłsud ski, oddano tę w ładzę? D laczego jem u w spo­

sób, ta k sp rzeczny z rozum em , rozsądkiem , logiką teraźniejszą w ładzę oddano? S k ą d ten d y k ta ­ tor Polski, nie narzucający sw o­

jej w ła d zy ża d n ym gw ałtem , ża­

dną pracą agitacyjną, nie robiący sobie popularności za pomocą ta­

kich czy innych w ystąpień?

S k ą d to zjaw isko?

I g d y szukałem dla siebie w y ­ jaśnienia, zaw sze znajdow ałem ty lk o jedno — nie w tyc h obra­

zach, które mi p rzyjem ność spra­

w iały osobiście, a k tó ry m i mój przyjaciel, d o któ r M ichałow icz, w yw ołał, — lecz w czym ś innym . Za jedną rzecz ten człow iek b ył w itany, za jedną rzecz n iezw y ­ kłość jego mogła być uznaną, za jedną rzecz, powtarzam , m ógł on mieć prawo moralne do zajęcia tego stanow iska, za to, moi pano­

wie, że no sił ten m undur, za to, że był K o m endantem I B ryga d y.

Jedyną wartością, którą ludzie w ów czas mieli, jedyną moralną silą, która łudzi d o posłuszeń­

stw a zm uszała, jedyną moralną siłą, która m iliony łudzi w ręce m u oddawała, b ył fa kt, że był on K om end an tem I B ry g a d y i wra­

cał z M agdeburga.

Jeśli u żyję tu wyrażenia — d y ­ ktator, to dlatego, że p rzy p u sz­

czam, że nawet nie które z jego e d y k tó w i dekretó w jeszcze teraz działają, jeszcze teraz moc praw­

ną mają, jeszcze teraz są ludzie, k tó r z y m uszą ulegać e d y kto m , p rzez niego w y d a n y m i podpisa­

n y m jego nazw iskiem . Bardzo m nie to cieszy. I m ógł on tw o ­ rzyć złe czy dobre rządy, w y zn a ­ czać oficerów, urzędników , prze­

rzucać ich z miejsca na miejsce, pew nych ludzi na śmierć posyłać, dawać rozporządzenia mądre lub nie — to jest obojętne, faktem jest, że był władcą absolutnym nowotworzącego się Państwa Polskiego.

F aktem też jest, że d zię k i tem u n ieprzym uszonem u zjaw isku, d o ­

konanem u bez żadnego gw ałtu i bez żadnego przew rotu, imię tego człow ieka zostało w y su n ięte w górę. N o w a Polska dała słusznie c zy niesłusznie p rzy sw oim pier­

w szy m k ro k u sym b o l sw ój w po­

staci człow ieka, ubranego w sza­

ry, dość obszarpany m undur, za- p lam iony w w ięzieniu m agdebur- skiem .

Rozmowa legionisty z r. 1914 z żołnierzem

z r. 1934

Ż ołnierz Pow iedzcie, mi, jakże to tam,

w tych Legionach b y ło ? Legionista

Jak na w ojnie: chłodno, głod n o, ale zaw sze m iło,

B oć to przecie b y ło nasze, w łasne, polskie w ojsko.

A wśród sw oich naw et w biedzie, człek się czuje sw ojsko.

Ż ołnierz A na trudy, na w ojenne

czyście narzekali?

Legionista

N ig d y , bracie! W szy nas gryzły, a m yśm y śpiew ali!

Pieśni nasze i dziś jeszcze rozbrzmiewają w szędzie.

Za sto lat je żołnierz polski jeszcze śpiewał będzie.

Ż ołnierz A czy legun za dziew czyną

tęsknił, gdy b ił „M ocha” ? Legionista N ie , b o w ięcej od dziew czyny

sw ój karabin kochał.

Ż ołnierz Jakaż to broń, żeście ją tak

pokochali czule?

Legionista

Stare „W erndle”... jeden wystrzał...

ołow iane kule...

Żołnierz

C zy wam w boju te gruchoty słu ży ły rzetelnie?

Legionista N osiliśm y je na sznurkach...

ale prały celnie!

Ż ołnierz

A czy liczne wam w tych bojach w róg zadaw ał rany?

Legionista

G łupstw o, nie ma o czym m ówić, bracie mój kochany.

N ik t z nas krwi swej nie żałow ał, ni krwi przeciwnika.

N ie z przym usu szliśm y w boje — lecz na ochotnika 1

Żołnierz C zy różnice b y ły jakie

m iędzy legunam i?- Legionista

N ie, nie b y ło żadnych różnic nigdy m iędzy nami.

R obotnicy czy studenci — w szyscy przyjaciele.

Z rów nały nas w sp óln e trudy, w spólne w alki cele.

Ż ołnierz A jakie to b y ły cele, bliskie czy od ległe?

Legionista

N aprzód walka a przez w alkę — Państw o niepodległe.

Ż ołnierz C o krzepiło w asze dusze

w tej krwawej otchłani?

Legionista M iłość P olski i gotow ość

do ofiary dla N iej.

Ż ołnierz W jaki sposób zw alnialiście

O jczyznę z n iew o li?

Legionista

Przez b ezw zględne posłuszeństw o K om endanta w o li.

Żołnierz A cóż dzisiaj czynić mamy

m y, żołnierze, m łod zi?

Legionista Spełnić każdy rozkaz W odza,

który nam przew odzi.

Z nami razem, z legunam i, pójdźcie w Jego ślady, B ośm y przecie w szyscy z jednej

żołnierskiej grom ady 1

A D A M K O W ALSK I

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaświadczenie należy oste m plo w ać tylko w kasie stacji pierwotnego wyjazdu (t. miejsca zam ieszkania). W drodze powrotnej stemplować nie

K om isje działają na podstaw ie program ów pracy układanych na rok z góry, w zględnie regulam inów lub statutów, zatw ierdzonych przez Prezy­. dium Sekcji

K uszono hasłam i, dla których żądano tylko w yznania, rzadko bardzo ich p raktykow ania w ży*.. ciu, wiązano doktrynam i, nie w ym agając własnego w kładu od

Dzielnica __PubIicznych szkół powszechnych przy Łtóryęh są świetlice_ Nazwisko

Im dokładniej, wierniej i czynniej spełniać ją będziemy, tym id'ea zjednoczenia żywszą się stanie, bardziej realną, a siły przez nie ujawnione coraz

Sposób biologicznego, kompleksowego oczyszczania ścieków ze związków C, N i P, w którym ścieki w pierwszym stopniu poddawane są defosfatacji, w drugim stopniu

14) Jednostka nie stosuje rozliczania kontraktów długoterminowych zgodnie z KSR 3... 1) szczegółowy zakres zmian wartości grup rodzajowych środków trwałych,

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być