Zalecono do bibliotek n auczycielskich i licealnych pism em Ministra Oświaty
nr I V70c-2734/47
W ydano z pomocą finansow ą Polskiej Akadem ii Nauk
TRESC ZESZYTU l i (2145)
W o j t u s i a k R. J., Rola głosów w «mowie» p s z c z ó ł ... 269 K o z ł o w s k a A., Roślinny w irus tum orów p r z y r a n n y c h ... 272 B r z ę k G., R zut oka na 100-letnią historię Polskiego Tow arzystw a P rzy
rodników im. Kopernika. Cz. I I I ...275 K o ż u c h o w s k i K., K lim atyczna rola wód B a j k a ł u ... 279 J a r o s i ń s k i T., Zainteresow ania przyrodnicze T ytusa Chałubińskiego . . 283 D e n d u r a M., Problem y i m etody p racy In sty tu tu Ochrony Środowiska
w M o ś c i e ... 286 Drobiazgi przyrodnicze
Orzechówki, Nucifraga caryocatactes (L.) o obniżonym stopniu płoch- liwości (W. S t r o j n y ) ...288 H istoria unikalnego m row iska-tw ierdzy m rów ki ćmawej Formica ruf a polyctena (J. B o b i ń s k i ) ... 289 Ew olucja system u słonecznego (B. S z a b u n ie w ic z )... 291 Rozm aitości...291 Recenzje
Olim piady biologiczne. P ra c a zbiorowa (J. Zdebska-Sierosław ska) . 292 K. K u r a f o w s k i : Pół w ieku m atem atyki polskiej (1920—1970) (F. G ó r s k i ) ...293 B ursztyn w Polsce. Przew odnik po w ystaw ie (K. Maślankiewicz) . . 294 K. S t e r n i L. R o c h e : Genetics of Forest Ecosystems (A. Łomnicki) 295' Kosmos — Seria A. Biologia (Z. M . ) ... 295 Spraw ozdania
Forum o ochronie środow iska LGOM (K. R. M azurski)
S p i s p l a n s z
I. SŁONIE, Loxodonta africana. Tanzania. Fot. M. P. K rzem ień II. GAZELE. Tanzania. Fot. M. P. K rzem ień
III. LEGWAN ZIELONY, ląuana iąuana (L.). Fot. W. Strojny IV. STEP W TANZANII. Fot. M. P. K rzem ień
O k ł a d k a : FOKA, Phoca hispida. Fot. T. W ojtowicz
P I S M O P R Z Y R O D N I C Z E
O R G A N P O L S K I E G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A (Rok założenia 1875)
LISTO PA D 1975 ZESZY T 11 (2145)
ROMAN J. W OJTUSIAK (Kraków)
K O L A G Ł O S Ó W W
Z w ieloletnich b ad ań prof. K arola v. F r i- s c h a w iadom o, że w „m ow ie” pszczół, przy po rozum iew aniu się ow adów m iędzy sobą g rają rolę ru c h y zw ane tań cam i oraz zapachy jakie pszczoły zbieraczki przynoszą do ula, a także zapach ich gruczołów w onnych. W tańcach sw ych p odają pszczoły in n y m pszczołom -zbie- raczkom k ie ru n e k i odległość, na jakiej z n aj
duje się o b fity pożytek. P rz y odległościach nie przekraczający ch 100 m w yk o n u ją one tzw. ta niec okręcany, p rzy w iększych odległościach taniec w y w ija n y czyli po trząsan y . W tym ostatn im tem po tań ca określa dokładnie odpo
w iednie odległości. K ie ru n e k w skazują środko
w e odcinki ósem ki zak reślane w tań cu w y w i
jan ym . Jeżeli taniec o d by w a się n a płaszczyź
nie poziom ej, np. na deseczce w lotow ej ula, odcinek ten p rzebiegają ow ady w k ieru n k u , w k tó ry m położone je s t źródło obfitego poży t
k u w sto su nk u do pro m ieni słonecznych. Tańce odby w ają się jed n a k przew ażnie w ew n ątrz ula, a w ięc w ciem ności, w płaszczyźnie pionowej plastrów . O w ady tra n sp o n u ją wówczas k ie ru nek k ąto w y w stosunku do prom ieni słonecz
nych na siłę ciężkości i w sk azują odpow iedni k ą t w odniesieniu do pionu. Różne rasy pszczół w y k azu ją przy ty m różnice w sposobie in fo r
m ow ania sw ych tow arzyszek o źródle obfitego pożytk u lub o m iejscu nadający m się do zało
żenia nowego roju, w y k a z u ją w ięc coś w ro-
« M O W IE » P S Z C Z Ó Ł
dzaju dialektów . O ty ch fak tach inform ow a
liśm y C zytelników „W szechśw iata” kilk a la t tem u (1947, 1951). Obecnie m ożna do nich do
dać now e odkrycia uzupełniające dotychczaso
we wiadomości.
W bad aniach n a d porozum iew aniem się pszczół od daw na zw racano uw agę n a możli
wość kierow ania się ty ch ow adów także gło
sami, k tó re sam e w y dają. Pszczelarze w iedzą dobrze, że pszczoły w różnych okolicznościach życia w y d ają rozm aite tony brzęczące, dające się łatw o odróżnić od siebie przez człowieka.
Pszczoła podrażniona w y d aje c h arak tery sty cz
ny w ysoki ton. W ówczas lepiej schronić s ię 'lu b zakryć tw arz. Gdy robotnice znajd ą źródło ob
fitego pożytku, w y d ają głos inny, niższy. Jesz
cze inny słychać, gdy zab ierają się do ró jki lub gdy zginie im m atka-królow a. M łode królow e przed w yjściem z kom órek-m ateczników w yda
ją głos zw any „k w akaniem ” . N a ten głos sta ra królow a-m atka odpow iada dźw iękam i, które n azyw ane są „ trą b ie n iem ” . M imo ty ch faktów nie udało się przez długie la ta udow odnić, że głosy te m ają istotnie jak ieś znaczenie przy porozum iew aniu się pszczół. K. v. F risch (1923) badał zdolność słyszenia dźw ięków u pszczół m etodą tre s u ry na głos w idełek stroikow ych, o trzym ał jedn ak w y nik negatyw ny. F. K r o - n i n g z G etyngi (1925) zam iast w idełek stro i
kow ych użył do tre s u ry n a dźw ięki głosu ko-
l
270
lek to ra m o to rk a elektrycznego, sy re n y elek
try czn ej i żarzących się r u r katodow ych. D źw ię
k i te przenoszono n a drodze e lek try czn ej do słuchaw k i telefonicznej um ieszczonej p rz y k a rm n ik u . I te b adania nie przyniosły w y n ik u pozytyw nego. Podobnie n eg aty w n e w y n ik i z tre s u rą na dźw ięki uzy sk ał H a n s e n (1945), k tó ry p rzy pom ocy g e n e ra to ra w y tw a rz a ł dźw ięki p rzy po m in ające n iek tó re głosy pszczół i przen o sił je do ula p rzy pom ocy głośnika.
R ów nież n a tu ra ln e głosy pszczół n a g ra n e przez tego badacza i przeniesione do u la przez środo
w isko p o w ietrzn e nie w yw ołały p o zy ty w n y ch reak cji. Okazało się jed n ak, że pszczoły rea g u ją n a dźw ięki, jeżeli zostaną one p rzen iesion e w ty ch sam ych częstotliw ościach na podłoże, a w ięc na ciało stałe, po k tó ry m stą p a ją ow ady.
H an sen stw ierdził, że w rażliw ość ow adów ty ch o b e jm u je d rgan ia o częstotliw ości od 100 do 1500 Hz. P rzez cały czas d rg an ia podłoża pszczoły pozostaw ały w spoczynku.
Z agad nien iem roli głosów w poro zum iew an iu się pszczół zajęli się w o statn ich la ta c h R o b ert C. K i n g oraz A d rian M. W e n n e r (1964) z K alifo rnii. P u n k te m w y jścia dla nich b y ł fak t, że pszczoły tańczące z ak reślają ósem kę p o trząsając odw łokiem . Z auw ażyli oni, że pszczoły tow arzyszące tańczącym to w arzysz
kom , zw racają uw agę nie n a odw łok lecz na tułów , chociaż tułów nie podlega podczas tańca żadnem u p o trząsaniu . W ykazano to fo to g ra fu jąc przy u życiu lam py błyskow ej b iałą p lam kę n am alo w an ą n a tu ło w iu tańczącej pszczoły.
U dało się im rów nocześnie w ykazać p rzy po
m ocy n a g ra ń na m agnetofonie, że podczas ta ń ca pszczoły w y d a ją szczególny dźw ięk o często
tliw ości 250 cykli n a sekundę, i to w czasie, gdy p rzeb ieg ają środkow y o d cinek ósem ki (ryc. 1). N asunęło im to przypuszczenie, że m o
że pszczoły k o m u n ik u ją się ze sw ym i to w a
rzyszkam i nie tylko przy pom ocy ru ch ó w ta necznych, ale także p rzy pom ocy sygnałów dźw iękow ych.
A żeby to zbadać, n a g ra ł W e n n er dźw ięk pszczół tańczących po pow rocie z k arm n ik ó w rozm ieszczonych w ro zm aity ch odległościach od
Ryc. 1. Taniec w yw ijany pszczoły-robotnicy. Podczas przebiegania linii środkowej ósemki potrząsa ona od
włokiem (a) i w ydaje równocześnie głos przedstaw io
ny u spodu (b), c — ruchy potrząsania odwłokiem, d — drgania w ibracyjne wg Escha
ula. D okładna analiza tych dźw ięków przy po
m ocy sp ek to g rafu głosowego w ykazała, że śre d n ia długość im pulsów dźw iękow ych w y d aw a
n ych podczas tańców była w prost p roporcjo
n a ln a do odległości, k tó rą pszczoła m iała do przebycia z ula do k arm n ik a (ryc. 2). Zacho
dziło je d n a k py tan ie, czy ow e dźw ięki nie są w y n ik iem po trząsan ia przez pszczoły odw ło
kiem . D la p rzek o n an ia się o ty m p rzy k lejał
0 200 4-00 600 800 1000 12001400
-v) Odległość od żrodta pokarmu w metrach
Ryc. 2. Krzywa korelacji czasu trw ania głosu i od
ległości, jaką pszczoła musi przelecieć do źródła po
karm u. Każdy p u nkt stanow i średnią dla wielu ta ń czących pszczół. Wg A. M. W ennera
W e n n er do m ik ro fo n u kaw ałeczek celofanu, k tó ry m ógł dotykać odw łoku pszczoły w yk o nu
jącej tan iec potrząsany . O kazało się, że często
tliw ość dźw ięków b yła
2V
2razy w iększa n iż częstotliw ość ruchów odw łoku z arejestro w an a przez m ikrofon z celofanem . To sam o stw ie r
dził także H arold E s c h w M onachium p rzy czepiw szy do odw łoku tańczącej pszczoły m a
leń k i m agnesik, którego ru ch zm ieniał w oltarz ele k try c z n y p rzy rz ą d u pom iarow ego. W ynikiem ty ch b a d ań było stw ierd zenie fak tu , że dźwięki w y d a w an e przez pszczoły podczas tańców nie są w y nikiem po trząsan ia odw łokiem . W ten sposób udało się w ykazać, że pszczoły zbieracz- ki p o rozum iew ają się zarów no p rzy pom ocy tańców , jak i w yd aw an y ch dźw ięków . W edług W en n era kąt w sk azyw an y w tań cu w y w ijan y m środkow ą lin ią przebiegu m iędzy połów kam i ósem ki w sto sun ku do pionu, je s t skorelow any z k ą te m istn ieją cy m m iędzy źródłem p o karm u a położeniem Słońca, n ato m iast długość im p ul
sów dźw iękow ych w yd aw an y ch w ty m sam ym odcinku tań ca w skazyw ać m a na odległość. Pod ty m w zględem poglądy W ennera różnią się od dotychczasow ych d anych K. v. Frischa, k tó ry w sk azy w an ie odległości odnosił do częstotli
wości ruchó w tanecznych. W en ner poszedł jesz
cze dalej w sw ych dociekaniach i tw ierdzi, że istn ieje ścisła k o relacja m iędzy liczbą im pulsów a stopniem k on cen tracji cukrów . W edług tego całe k om unikow an ie się zbieraczek m a się od
byw ać p rzy pom ocy sygnałów dźw iękow ych.
N a g ra n ia W en n era w y k azały w u lu 10 róż
ny ch głosów w y d aw an y ch przez pszczoły. Gło
sy te p raw d op od ob nie posiadają różne znacze
nie w porozu m iew an iu się pszczół. Dośw iadczo
n y pszczelarz p oznaje po ch ara k te ry sty c z n y m
głosie, kiedy n a stą p i rójka. R obotnice w e n ty lu
jące ró j, k tó re siedzą na p lastrze i ru ch em
sk rzy deł w y w o łu ją odpow iedni p rąd pow ietrza,
w y d a ją głos zm ienn y pod w zględem natężenia,
271
Ryc. 3. Sonogram y głosów królowych pszczół. Na lewo „kw akanie”, na praw o „trąbienie”. Wg A. M. W ennera 0 częstotliw ości podstaw ow ej 250 Hz (cykli na
sekundę). W ykazuje on często w yższe tony h a r
m oniczne. Głos ten jest silniejszy niż brzęcze
nie pszczoły lecącej, n a sk u tek tego, że praw d o
podobnie zostaje w zm ocniony przez w ibracje podłoża, na k tó ry m sto ją pszczoły. Jeszcze inny ty p głosów w y d a ją pszczoły zaniepokojone w ulu. Jeżeli zbliża się do ula jak iś intruz, np.
m rów ka, w ów czas pszczoły strażniczki kołyszą się na sw ych nogach i w y d ają głos przypom i
n ający k ró tk i w ybuch, k tó ry może pow tarzać się co 2—3 sek und przez okres 10 m in u t lub w ięcej. Służy on jako głos ostrzegaw czy. Gdy w y d ają go setk i strażniczek, m ożna go słyszeć z zew nątrz jako o stre, głośne brzęczenie. Gło
sow i tem u tow arzy szą zw yk le piski robotnic w obrębie ula, tzn: k ró tk ie sygnały o wysokich tonach, o częstotliw ości podstaw ow ej 500 Hz.
P opiskiw anie to trw a zw ykle kilka m in u t i słu
ży do uspokojenia roju. Stw ierdzono to p rze
gry w ając w u lu n ag ran e uprzednio piski po
d rażnio n y ch pszczół.
Pszczelarzom od w ielu la t n ajb ardziej zn a n y m i są głosy w y daw ane przez królow e-m atki.
Pszczelarze od daw na znali dw a rodzaje dźw ię
ków, k tó re w y d ają królow e w e w n ątrz ula. J e den z nich n azy w ają kw akaniem , drugi trą b ie niem . Obecnie ścisła analiza tych głosów i w a runków , w jak ich zostają w ydaw ane, dostarcza d anych co do ich roli w przenoszeniu specy
ficznych inform acji. M łode, w yk luw ające się królow e, zanim w y jd ą z kom órek, w y d ają głos przyp om in ający k w ak -k w ak, czyli kw akanie.
Robotnice w ypuszczają zw ykle tylko jedn ą ta ką królow ą. Jeżeli n a tra fi ona na swej drodze n a sta rą królow ą, n a stę p u je w alk a i jed n a z nich ginie. Czasem jed n a k jed na z nich opusz
cza ul. Św ieżo w y lęg n ięta królow a odwiedza inne m ateczniki, o tw iera je i zabija niew y klu te królow e. Czasem jed n a k robotnice nie pozw a
la ją jej na zniszczenie potencjaln y ch m atek 1 odciągają ją od m ateczników . W ówczas za
czyna ona w ydaw ać głos nazyw any trąb ien iem i pow tarza go dzień i noc nieraz przez tydzień lub dłużej. T rąbien ie to sta je się coraz in te n syw niejsze i nieraz słychać go na 3 m etry od lila.
K w akanie i trą b ie n ie m atek zostało nagran e n a taśm ie m agnetofonow ej i zanalizow ane na spektrog rafie. T rąb ienie składa się z długiego dźw ięku, trw ającego 1 sekundę, po k tó ry m n a
stę p u je kilk a krótszych o podstaw ow ej często
tliwości 500 Hz (drgań na sekundę). W dźw ię
kach ty ch w y stę p u ją także wyższe tony h arm o
niczne o zm iennym natężeniu, podobnie jak w m ow ie ludzkiej (ryc. 3). K w akanie różni się od trąb ien ia tym , że w ykazu je niższą częstotli
wość podstaw ow ą oraz rozpoczyna się dźwię
kam i krótkim i, zam iast jed n y m długim (ryc. 3).
W doświadczeniach, w k tó rych W en n er odtw a
rzał trąb ien ie w u lu zaw ierającym sta rą królo
w ą w olną i jed n ą w klateczce, ta o sta tn ia na każdy dźw ięk odpow iadała kw akaniem (ryc. 4).
O dpow iadała także, gdy badacz te n zm ieniał częstotliw ość dźw ięku od 600 do 2000 Hz, jeżeli tylko w zór trą b ien ia był taki sam, tzn. n ajp ierw długi ton, a po nim kilka krótkich. N a odtw o
rzenie kw akania nato m iast nie odpow iadała.
W ynika z tego, że trąb ien ie i k w akanie m ają dla pszczół znaczenie jako sygnały in fo rm acy j
ne. T rąbienie oznacza, że w ulu zn ajd u je się w olna królow a, zaś kw akanie oznacza obecność innych królow ych czekających na uw olnienie ich z kom órek. Info rm acje te pow odują, że ro
botnice p rzy stęp u ją szybko do zabicia w szyst
kich nadliczbow ych królow ych, poza jedn ą już w yk lutą. Dzięki tem u rój w raca do spokojnego try b u życia. W n iek tó ry ch okresach życia roju, głów nie na wiosnę, gdy sta ra królow a lu b now a może opuścić rój z połową robotnic i w yroić się, robotnice m ogą pozostaw ić rezerw ow ą k ró
low ą w m ateczniku dopóki nie nastąp i w y ro je
nie się części pszczół z jed n ą z królow ych.
Bodziec
N
1,000500 -o
o
* Odpowiedź
2J500 - ^ Nr* *4W \*l
-8 to 2,000 ~ *1 «S «* W w*
c* 1,500 O 1000 -
500 Kl
0 1 1 |
0 1 2 3
Czas w sek.
Ryc. 4. Sonogramy „trąbienia” naśladowanego przez badacza (u góry), oraz sonogram „kw akania” będące
go odpowiedzią pszczoły. Wg A. M. W ennera
m
Z badano m echanizm w y d aw an ia dźw ięków przez królow e oraz sposób ich o d b ieran ia przez robotnice, ale tylko w odniesien iu do drugiego zagadnienia znaleziono w y jaśn ien ie jednoznacz
ne. Co do w y d aw an ia dźw ięków przez pszczoły istn ieją różne hipotezy. N ajb ard ziej p raw d o p o dob n ym w y d aje się przypuszczenie, że dźw ięki w y d aw an e są przez pszczoły dzięki w ib racji skrzydeł i sklerytów , p ły te k chity n ow y ch z n a j
dujących się u n asad y skrzy deł i n a całej gór
nej pow ierzchni ciała. D zięki p recy zy jn y m b a daniom stw ierdzono m ianow icie, że p rzy cin an ie skrzydeł w zm aga częstotliw ość dźw ięku i o b n i
ża jego n atężenie. Z m iany te w w ysokości tonu są p rzy ty m p ro p o rcjo n aln e do pow ierzchni usu n iętej części skrzydła.
B adania z o statn ich la t w y ja śn iły także za
gadkę, w jak i sposób pszczoły p erc e p u ją dźw ię
ki. W przyp ad kach, w k tó ry ch od tw arzano z taśm y m agnetofonow ej sztu czne trąb ien ie, kró lo w a odpow iadała n a n ie tylko w ted y , gdy głos został p rzek azan y przez w ib ra to r przycze
piony do ula. Jeżeli dźw ięki p rzek azyw an o bez
pośrednio przez pow ietrze, n aw et w bliskiej odległości od pszczoły, ow ad nie odpow iadał.
R ów nocześnie robotnice nie rea g u ją n a pisk pochodzący z pow ietrza. Stw ierdzono rów nież, że rój zaniepokojony m ożna uspokoić przez po
ciągnięcie w ilg o tn y m palcem po szybie ula o bserw acyjnego, przez co p ow staje piskliw y ton. W szystko to św iadczy, że pszczoły odczu
w a ją dźw ięki za pośrednictw em podłoża, po k tó ry m biegają. P e rce p u ją p rzy ty m w ibracje podłoża, pow stające pod w pływ em fal głoso
w ych, p rzy pom ocy nóg oraz czułków. Na tych o sta tn ic h z n a jd u ją się liczne płytk i, przy p om i
nające nieco n arząd y ty m p an aln e inn y ch ow a
dów. O kazały się one nieprzepuszczalne dla zw iązków chem icznych, n ato m iast C harles W al- cott z U n iw e rsy te tu H arw ardzkiego w ykazał, że gdy zadziałają n a nie w ibracje, w nerw ach prow adzących od nich p o w stają p rąd y czyn
nościow e, któ re d ają się zarejestrow ać.
Pszczoły nie o d b iera ją w ięc dźw ięków roz
chodzących się w p ow ietrzu, lecz rea g u ją na w ib rac je podłoża, po k tó ry m bieg ają lub k tó re go d o ty k ają czułkam i. Mogą one korzystać z in fo rm acji głosowej przekazy w anej przez zbieraczki podczas tańców w ulu. W te n sposób obok tańców , zapachu rośliny pokarm ow ej i za
p a ch u gruczołów Nassonow a, w m ow ie pszczół g ra ją dużą rolę tak że głosy w y d aw an e przez pszczoły, ale nie jako dźw ięki słyszalne w n a szym rozum ieniu, lecz jako specyficzne w ib ra cje podłoża, z k tó ry m ow ady są zw iązane.
ANIELA KOZŁOWSKA (Kraków)
R O Ś L IN N Y W IR U S T U M O R Ó W P R Z Y R A N N Y C H
W irus tum orów przyrannych (wound tum or virus, w skrócie WTV) został odkryty w 1941 roku przy padkiem przez P rofesora B 1 a c k a w B eltsville koło W aszyngtonu. Wraz z entomologami zapoznaw ał się on wówczas z rolą skoczków w przenoszeniu chorób w irusowych ziemniaków. W czasie jednej z wycieczek zebrał żywe okazy czterech gatunków skoczków zna
lezionych na polu koniczyny i um ieścił je w odpo
w iednich klatkach na młodych, zdrowych okazach tej rośliny w szklarni. Po kilku tygodniach zauw ażył na roślinach, n a których żerowały skoczki, szczególne objawy. Wiązki przewodzące listków były rozszerzone i powyginane.
Bardziej jednak zaskakujące było w ystąpienie na nostrzyku (M elilotus officinalis) i szczawiu (R um ex aceiosa), na które były przeniesione te sam e skoczki, prócz deform acji żyłek i wybrzuszeń w dolnych p a r
tiach łodyg i na korzeniach narośli o charakterze tu morów (ryc. 1).
Liczne późniejsze doświadczenia w ykazały rozwój tum orow atych narośli na zakażonych roślinach na młodych korzeniach najczęściej w m iejscach, w któ
rych one w y rastają z korzeni głównych i na łody
gach w m iejscach gdzie odrastają gałęzie. N arośla rozw ijają się z reguły z perycyklu albo floem u, mogą też w yrastać bezpośrednio z kam bium . M echaniczne zranienie w iązek przewodzących w zakażonej roślinie w yw ołuje bezpośrednio tw orzenie się tum orów .
Poniew aż n ik t przedtem nie opisywał tego rodzaju
chorobowych symptomów, a badane rośliny nie w y
kazały obecności ani grzybów ani bakterii, ustalono, że przyczyną choroby jest w irus, który ma swoje siedlisko w żerujących owadach. N astąpiły w nikliw e badania M a r a m o r o s c h a i innych nad mnoże
niem się czynnika zakaźnego tum orów przyrannych w ow adach i roślinie (ryc. 2). Ustalony został 14- dniowy okres, tak zw anej inkubacji, od m om entu że
row ania owada na roślinie zarażonej, do nabycia przez niego właściwości zakaźnych. Czas ten nie może być jed n ak dłuższy niż dni trzydzieści. W 1952 roku B l a c k i inni, przeszczepiając kolejno hemolimfę przy pomocy m ikrostrzykaw ki z zakażonego owada do owadów zdrowych, stw ierdzili po siedm iu pasa
żach stałe mnożenie się w nich w irusa.
Przeprow adzili oni później ciekawe badania nad współzależnością mnożenia się w irusa' WTV w naroś
lach roślinnych i w owadach. Stosowali do prób za- kaźności k u ltu rę tkankow ą otrzym aną ze skoczka Agalia constricta, tw orzącą jednokom órkową warstwę.
Badano tum ory w irusa WTV przenoszonego w egeta
tyw nie szczepieniem bez udziału owadów przez 5 do
9 lat na kolejne generacje nostrzyka Melilotus ofji-
cinalis. Okazało się, że z latam i stopniowo słabła
u tego w irusa zdolność zakażania kom órek owadów
w k u ltu rach tkankow ych. Ilość w irusa w tum orach
stopniowo m alała, równocześnie tracił on zdolności
przechodzenia n a inne rośliny za pośrednictw em
owadów.
273
Ryc. 1. Nostrzyk M elitotus officinalis z licznymi tu- morami na korzeniach i na łodydze (wskazane miejsce
ołówkiem)
Oczyszczone p rep araty w irusa WTV otrzymane z roślin i z tk an ek owadów badane w mikroskopie elektronowym nie w ykazują żadnych różnic. Są to duże w irusy sferyczne 60 mu średnicy i o współczyn
niku sedym entacji 510 S. Ich okrywa białkow a za
w iera 92 pod jednostki białkowe, kapsomery. Wirus WTV zaw iera 20%, w irus RDV 11% RNA. W tym samym mniej więcej czasie (1962/63) zostały opisane ludzkie i zwierzęce reo-w irusy, dokładnie o tych sa
mych w ym iarach i tak samo zbudowanej okrywie białkowej.
W 1965 roku T o y o d a ze współpracownikam i wyizolowali z zarażonego w irusem RDV ryżu, prze
noszonego przez skoczka N ephotetix cincticeps, oczy
szczonego wirusa. Były to dwudziestościany o budowie bardzo podobnej do w irusa WTV (ryc. 3).
Najw ażniejszym biochemicznym odkryciem doko
nanym w tym samym czasie było stw ierdzenie za
równo u w irusa tum orów przyrannych, jak karło
watości ryżu, jak i reo-w irusów zwierzęcych, dw u- niciowego RNA. Jego stru k tu ra w ykazała wiązanie m ostkam i wodorowymi odpowiadających sobie nukle
otydów: adenina = uracyl, guanina = cytozyna, zgod
nie z zasadą C r i c k a - W a t s o n a ustaloną dla stru k tu ry podwójnej helisy DNA. Mimo tak daleko idącej analogii stru k tu ry , w irusy roślinne nie w yka
zują podobieństw a serologicznego z reo-w irusam i zwierzęcymi. W prowadzenie na drodze infekcji reo- -w irusów do skoczków, a następnie trzym anie ich na roślinach nie dało żadnych chorobowych objawów.
Omawiane przez nas w irusy, budząc najżywsze za
interesow anie zarówno wirusologów zwierzęcych jak
Ryc. 2. Skoczki Agallia constricta żerujące na liściach koniczyny
i roślinnych, stały się przedmiotem wnikliwych b a
dań przeprowadzonych między innym i w pracowni B l a c k a w Illinois w 1973 i 1974 roku.
Dwa w irusy roślinne o podwójnej nici RNA różnią się zasadniczo wywoływanymi objawami. W irus tu morów przyrannych powoduje charakterystyczne bu
janie tkanek merystem atycznych, dających chorobowe narośla, zaś w irus karłowatości ryżu wręcz przeciw
nie powoduje zjawisko zahamowanego wzrostu. Dla obu wirusów jest charakterystyczna około 5-krotnie większa ilość RNA niż u wirusów roślinnych o jedno- niciowym RNA.
Oba w irusy w irow ane w gradientach gęstości w y
kazały jednakow y współczynnik sedym entacji, nie
Ryc. 3. M ikrofotografia elektronow a w irusa RDV b a r
wionego negatywnie. Widoczne na powierzchni czą
stek wirusowych podjednostki białkow e — kapsomery
274
I i
. a &
Ryc. 4. Rozdział elektroforetyczny na żelu akrylam i- dowym RNA otrzymanego z w irusa RDV (a) RDV + WTV (b) i samego WTV (c). Poszczególne frak cje za
barw ione błękitem toluidynow ym
Ryc. 5. M ikrokryształy w irusa tum orów przyrannych (WTV) w tkance tłuszczowej skoczka pobranego W czasie żerow ania z zakażonej koniczyny (powiększe
nie X 30 000)
rozpadając się na poszczególne frak cje tak samo jak reo-w irusy zwierzęce, nie różniące się budową stru k tu raln ą od om awianych wirusów roślinnych.
N atom iast już w roku 1967 rozpoczęte badania nad RNA, otrzym anym i z oczyszczonych reo-w irusów zwierzęcych, ujaw niły bardzo złożoną budowę ich nukleinow ego kwasu. Elektroforeza na żelu akryla- midowym oczyszczonego RNA reo-w irusów dała 10 odrębnych oddzielonych od siebie frakcji.
W 1974 roku został przeprowadzony rozdział na żelu akrylam idow ym RNA oczyszczonego z w irusa tum orów przyrannych WTV, z w irusa karłow atości ryżu RDV i jednocześnie dla porów nania z reo-w irusa tk an k i zwierzęcej. U reo-w irusa stwierdzono w RNA 10 frakcji, zaś u WTV i RDV frak cji 12.
W ystąpiła uderzająca zbieżność we wszystkich trzech w ypadkach, w um iejscowieniu zabarwionych błękitem toluidynow ym pasków na żelowych kolum nach odpowiadających frakcjom RNA (ryc. 4). O trzy
m ane następnie w ykresy z tych poszczególnych fra k cji w specjalnie zaadoptow anym spektrofotom etrze (Joyce Loebel m icrodensim eter) pozwoliły określić bardzo dokładnie ich ciężar m olekularny.
Pierw sze 8 frak cji wirusów roślinnych WTV i RDV stanow iących 85% całego ich RNA wykazały niem al identyczny ciężar m olekularny. Pew na różnica w y
stąpiła jedynie w rozmieszczeniu i ciężarze m oleku
larnym 4 frak cji ostatnich. Skoro przyjm ujem y, że każda z otrzym anych oddzielnych frakcji RNA to jeden odrębny genom, uznać należy, że w irusy ro ślinne o podwójnym RNA są sobie bardzo bliskie.
W irus WTV w ytw arza tum ory u wszystkich 43 ga
tunków roślin, w których może się rozwijać. Nato
m iast w irus RDV u kilku swoich gospodarzy, nale
żących do G ram inae, nie tworzy ich zupełnie. Ponie
waż znam y szereg wirusów, dających galasówki na liściach traw , trudno je st przypuścić, że brak tum o
rów na zarażonych DRV traw ach jest spowodowany ich odpornością na bujanie tkanki. Należy raczej przyjąć, że w irus tum orów przyrannych WTV zawiera inform ację genetyczną dla pow staw ania w tkankach rośliny narośli, której nie posiada w irus RDV.
Porów nując uzyskane obrazy rozdziału elektrofo- retycznego obu w irusów roślinnych (ryc. 4) można uznać za możliwe, że w czterech różniących się koń
cowych frakcjach, szczególnie w daleko odsuniętej frak c ji ostatniej, może być umiejscowiony odpowie
dzialny za tw orzenie się tum-curów gen, powodujący zaburzenie w mechanizm ie kontrolującym procesy w zrostu rośliny.
B adania w m ikroskopie elektronow ym zakażonych roślin, w ykazały obecność cząstek w irusa WTV tylko w cytoplaźm ie komórek. Nigdy w irus nie był znale
ziony w jądrach, ani w m itochondriach, ani w chlo
roplastach. W ystępował w zmienionej tkance tum o
rów, rozmieszczonych zarówno na korzeniach jak i na łodygach.
Tw orzenie się na roślinach nienorm alnych guzów i narośli nie w ydaje się być wynikiem sam ej za
chodzącej w cytoplaźm ie kom órek syntezie w irusa kosztem znajdujących się tam m ateriałów odżyw
czych, ale raczej jest uw arunkow ane właściwościami genetycznym i samego w irusa.
Doświadczenia przeprow adzone przy zastosow aniu hodowli tkankow ych w skazują, że wywołanie nienor
malnego w zrostu tk an k i zachodzi od razu w pierw
szym okresie po zakażeniu rośliny. T kanka tum oru,
275 zaw ierająca w irusa WTV była hodowana na agarze,
na sztucznej pożywce. Po kilku miesiącach hodowli w rosnącej ciągle i dzielącej się tkance w irusa nie można było odnaleźć. Raz wywołany wprowadzonym w irusem nienorm alny wzrost tkanki zachodził jeszcze wtedy, gdy mnożenie w irusa już się nie odbywało.
Co się dzieje z w irusem WTV, gdy zostanie z za
każonej rośliny pobrany przez skoczka? Zarówno po
jedyncze cząstki wirusa, jak i złożone heksagonalne inkluzje krystaliczne zostały odkryte u owadów za
każonych we wszystkich niem al tkankach: w gruczo
łach ślinowych, w tkance tłuszczowej, w komórkach mięśni, we w nętrznościach, w tchawicy i w tkankach nerwowych (ryc. 5).
W odróżnieniu od innych wirusów w irus WTV w ystępuje w stosunkowo najm niejszej koncentracji w gruczołach ślinowych. Zrozum iała też jest obser
w acja trudno przebiegającego na ogół zakażenia ro
ślin motylkowych przez skoczki żerujące na roślinach porażonych w irusem WTV.
Sam proces zakażenia i przebieg rozwoju choroby w ciele owada, na podstawie badań w mikroskopie elektronowym , przedstaw iają się następująco. Po k il
ku dniach od zakażenia we wnętrznościach owada i jego tkance jelitow ej dają się łatw o zauważyć ogniska zmienionej bezkształtnej cytoplazmy, podobne do opisanych w ludzkich kulturach tkankow ych za
każanych reo-w irusam i. Na peryferii tych „viroplazm ” można obserwować tworzące się stopniowo wirusowe cząstki, zrazu bezładne a potem skupiające się
w krystalicznie uporządkow ane agregaty. Podobne ogniska były też obserwowane w kom órkach tum orów na korzeniach roślin.
Badania komórek tkanki tłuszczowej skoczków, z rozwijającym się wirusem WTV, wykazały poza wiroplazm am i uszkodzenia cytoplazmy komórkowej nie związane bezpośrednio z obecnością wirusa. Cie
kawe były badania przeprowadzone przez H i r u m i i G r a n a d o s a nad systemem nerwowym skoczków zakażonych wirusem WTV. W cytoplazmie ośrodków nerwowych cząstki wirusowe występowały wokół ogniska wiroplazmatycznego otoczone rybozomami.
Równocześnie niektóre obok położone zwoje nerwowe pozbawione wirusów wykazyw ały degenerację, co wskazywało na toksyczne działanie w irusa WTV na organizm zwierzęcy. Nie wykazano, by te uszkodzenia miały jednak działanie letalne.
Zachodzi wreszcie pytanie, czy wirus wywołujący tum ory u roślin powstał pierw otnie w tkankach owa
da czy też w tkance rośliny? Nie w ydaje się praw do
podobne by na to pytanie mogła być kiedykolwiek znaleziona odpowiedź. Można jedynie na podstawie dotychczasowych obserwacji i badań stwierdzić, że dla pewnych rodzaji wirusów tkanka roślinna jak i tkanka zwierzęca są jednakowo podatnym siedli
skiem dla ich rozwoju i mnożenia. Można by się za
stanowić czy w irusy roślinne i zwierzęce w począt
kach swego ewolucyjnego rozwoju nie mogły mieć wspólnych form wyjściowych.
GABRIEL BRZĘK (Lublin)
R Z U T O K A N A S T U L E T N IĄ H IS T O R IĘ P O L S K IE G O T O W A R Z Y S T W A P R Z Y R O D N IK Ó W IM . K O P E R N I K A 1
Cz. I I I
Po pogromie nauki polskiej podczas II wojny światowej przez hitlerow skich „K ulturtragerów ” wśród ocalałej garstki przyrodników, wywodzących się głów
nie z dawnego środowiska lwowskiego oraz środo
w iska krakowskiego, obudziła się wielka tęsknota za
„K opernikiem ” i już z początkiem 1945 r. przystą
piono do odbudowy Tow arzystw a i jego agend.
Reaktyw izację Tow arzystw a przeprow adził jego ostatni przedw ojenny prezes, prof. Ju lian T o k a r s k i , który zwołał do K rakow a na dzień 30 m arca 1945 r. pierwsze powojenne zebranie Zarządu Głów
nego Towarzystwa. Na zebraniu tym został w ybrany tymczasowy zarząd, którego prezesem pozostał wspom
niany profesor Tokarski, były profesor mineralogii i petrografii U niw ersytetu Lwowskiego, a po wojnie zatrudniony w Krakowie. P racując w Zarządzie Głównym Tow arzystw a od 1917 r., w czym przez k il
kanaście lat (od 1925 r. i od 1939) na stanowisku prezesa, w ybitnie przyczynił się do jego rozwoju w okresie międzywojennym. Pierw szą powojenną sie
dzibą Zarządu Głównego Towarzystwa został Kraków.
Najwcześniej reaktyw ow anym czasopismem był Wszechświat, którego pierw szy zeszyt ukazał się
» P o r. I część a rty k u łu : W szechśw iat, z. 7—8/1975, s. 180 oraz część II w z. 9/1975 s. 229.
w czerwcu 1945 r. W słowie wstępnym Do C zytel
ników prof. Tokarski zobrazował sytuację, w jakiej znalazła się nauka polska po 5-letniej okupacji h itle
rowskiej, przedstaw ił też cele wznowionego czaso
pisma, zwracając się przede wszystkim do ocalałej z pogromu hitlerowskiego młodzieży. Do końca 1945 r.
ukazały się 3 num ery „W szechświata” 2.
W krótce reaktyw ow ano też „Kosmos”. Pierw szy powojenny, 65 tom Kosmosu (z serii A — Rozprawy) za rok 1947 ukazał się we W rocławiu w 1948 r.-pod redakcją prof. G ustaw a P o l u s z y ń s k i e g o , pierw szy zaś zeszyt z serii B (zawierający Przegląd zagad
nień naukowych) ukazał się w 1947 r. w Toruniu pod redakcją prof. E dw arda P a s s e n d o r f e r a i prof. Ja n a Z a b ł o c k i e g o . W pięknej przedmowie do tom u 65 z serii A, pióra prof. Poluszyńskiego, złożono hołd 135 ofiarom terro ru hitlerowskiego, bę-
* W 1945 r. W szechśw iat b y ł red ag o w an y p rzez K om itet re d a k c y jn y , w skład któ reg o w chodzili: K. M a ś 1 a n k i e- w i c z , D. S z y m k i e w i c z i W. W y s p i a ń s k i . W 1946 r.
skład K om itetu został rozszerzony (K. M a ś l a n k i e w i c z , W. M i c h a l s k i . St. S k o w r o n i J. T o k a r s k i ) , k ie
row nictw o re d a k c ji o b jął D. S z y m k i e w i c z (zesz. 1—4), a n a stęp n ie Z. G r o d z t ń s k l , k tó ry był re d ak to re m W szechśw iata i w lata ch n astęp n y c h (aż do połow y 1949 r.).
P o r. a r t. Z. G rodzińskiego P o w o jen n e trzyd ziesto lecie W szechśuAata, W szechśw iat, z. 10/1974, s. 253—258.
276
dącym przedw ojennym i członkami Tow arzystw a, k tó rzy polegli w walkach, zostali zamączeni w obozach lub um arli z wycieńczenia.
Na pierwszym powojennym W alnym Zgrom adzeniu, odbytym w K rakow ie w dniu 17 lutego 1946 r., p re zesem Zarządu Głównego Tow arzystw a został w ybra
ny były profesor geologii U niw ersytetu Lwowskiego, a po w ojnie zatrudniony w A kadem ii G órniczo-H ut- niczej w Krakowie, Wojciech R o g a l a , który, po
dobnie ja k i jego poprzednik, był już od 1911 r.
związany z działalnością Z arządu Głównego Tow a
rzystw a. U rzędow ał on jednak zaledwie jeden rok, gdyż zm arł w m aju 1947 r. Na sekretarza generalnego powołano K. M a ś l a n k i e w i c z a , skarbnikiem Z a
rządu Głównego został W. M i c h a l s k i .
Na Jego miejsce, na W alnym Zgrom adzeniu, od
bytym w 1947 r. we W rocławiu, prezesem Tow arzy
stw a został w ybrany dotychczasowy wiceprezes prof.
G ustaw Poluszyński, były profesor zoologii i p a ra zytologii lwowskiej A kadem ii Medycyny W eteryna
ry jn ej, a po w ojnie profesor W ydziału W etery n ary j
nego U niw ersytetu Wrocławskiego. Od 1931 r. aż do w ybuchu wojny zajm ował on odpowiedzialne stano
wisko skarbnika Z arządu Głównego, przyczyniając się w ybitnie, obok prof. Ignacego Z a k r z e w s k i e g o zasłużonego długoletniego redaktora Kosmosu, do uporządkow ania spraw finansowych Towarzystwa.
W ybór na prezesa prof. Poluszyńskiego spowodował przeniesienie w 1947 r. siedziby Z arządu Głównego z K rakow a do W rocławia, gdzie „K opernik” zaczął rozw ijać ożywioną działalność.
T rudna była początkowo praca Z arządu Głównego T ow arzystw a pragnącego kontynuow ać sw oją działal
ność na dawnych tradycyjnych zasadach, w ypraco
w anych w ciągu 72-letniego jego istnienia na gruncie lwowskim. Pom im o odrodzenia się niektórych daw nych, przed w ojną istniejących już oddziałów te re nowych i pow stania kilku nowych, Z arząd Główny m iał trudności w znalezieniu właściwych dróg w n a w iązaniu pracy Tow arzystw a do nowej rzeczywistości, do nowych potrzeb i możliwości w Polsce Ludow ej.
Jednym z objawów tego stanu był zaznaczający się pewien spadek aktyw ności Z arządu Głównego Towa
rzystw a i niektórych oddziałów.
Celem ideologicznego zaktyw izow ania Tow arzystw a, nasycenia działalności filozoficzną m yślą m arksistow ską oraz elem entam i nowej biologii, ja k również ce
lem zasilenia Tow arzystw a nowymi członkami, M ini
sterstw o Szkolnictw a Wyższego — zgodnie z sugestią I K ongresu N auki Polskiej — zaproponowało w m a r
cu 1952 r. połączenie Pol. Tow. P rzyrodników im.
K opernika ze Zrzeszeniem Przyrodników -M arksistów . Myśl tę zaakceptow ał wspólny zjazd obydwu tow a
rzystw odbyty 2 m arca 1952 r. w W arszawie. F ak t ten spowodował konieczność zm iany składu Zarządu Głównego zreorganizowanego Towarzystwa. W miejsce prof. G. Poluszyńskiego prezesem Tow arzystw a został profesor ew olucjonizm u U niw ersytetu W arszawskiego, a zarazem przewodniczący W ydziału II N auk Biolo
gicznych PAN i kierow nik W ydziału N auki KC PZ PR Kazim ierz P e t r u s e w i c z . Równocześnie przeniesiono siedzibę Z arządu Głównego z W rocławia do W arszawy, gdzie pozostaje do dnia dzisiejszego.
Rozpoczął się proces reorganizacji Tow arzystw a, a także działalność oparta n a nowych podstaw ach ideologicznych. W prowadzenie w życie nowego s ta tu tu , którego § 3 głosi, że „Cała działalność Towa
rzystw a w inna przyczyniać się do ugruntow ania ma- terialistycznego poglądu na św iat oraz ścisłego po
w iązania nauk przyrodniczych z budownictwem so
cjalistycznym ”, — zmieniło form y organizacyjne To
w arzystw a w kierunku zacieśnienia współpracy Z a
rządu Głównego z zarządzam i oddziałów terenowych oraz ujednolicenie form organizacyjnych w oparciu 0 nowy statut. Po przyłączeniu do Towarzystwa Zrze
szenia Przyrodników -M arksistów , Pol. Tow. Przyrod
ników im. K opernika liczyło 2500 członków, zrzeszo
nych w 10 oddziałach: w W arszawie, Krakowie, Po
znaniu, Lublinie, Wrocławiu, Łodzi, Toruniu, G dań
sku, Puław ach, Bydgoszczy. . '
Od 1952 r. Towarzystwo działa w ścisłej łączno
ści z W ydziałem II N auk Biologicznych Polskiej A ka
demii N auk, pracując pod jego bezpośrednią opieką 1 jest przez ten W ydział finansowane.
Oprócz referatów na posiedzeniach naukowych oraz odczytów publicznych organizuje się odtąd ogól
nopolskie konferencje naukow e poświęcone w ybra
nym ak tu aln ie ważnym zagadnieniom. Tak np. już w 1954 r. zorganizowano w W arszawie kilka tego ro
dzaju konferencji, uw zględniając m. in. tem aty: osią
gnięcia polskiej hodowli roślin, statystyka jako me
toda poznawcza, determ inacja płci, zagadnienie współ
czesnej immunologii. U aktyw niły się też oddziały te renowe. Organizowano konferencje i sympozja n au kowe, często przy udziale zaproszonych z zewnątrz czołowych specjalistów z danej dziedziny, w prow a
dzono wycieczki i zwiedzanie zakładów naukowych oraz spotkania pracow ników naukow ych z młodzie
żą szkolną i nauczycielstwem , różne konkursy, m. in.
fotografiki przyrodniczej, ochrony przyrody. W re feratach i dyskusjach um acniano zasadę jedności teo
rii i praktyki, wykazywano wpływ teorii na p ra k ty kę, a także w pływ prak ty k i na treść nauki.
Od 1952 r. nasilono też pracę na rzecz doskonale
nia młodej k adry biologów. W tymże roku Towa
rzystwo, wsipólnie z M inisterstw em Szkolnictwa Wyż
szego, zorganizowało W Dziwnowie miesięczny kurs dla biologów ze wszystkich uczelni krajowych, który zgrom adził 140 uczestników. Zadaniem k u rsu było zapoznanie przyszłych aktyw istów nauki z podsta
w am i darw inizm u twórczego. Dalszym ogniwem p ra cy z młodą k ad rą była konferencja naukow a w sier
pniu 1953 r. w Kortowie. Uczestniczyło w niej 240 biologów, zarówno teoretyków , jak i praktyków (rol
ników). Celem jej było zaznajom ienie uczestników z kilku kluczowymi zagadnieniam i tzw. nowej bio
logii. M ateriały z obydwu konferencji ukazały się w w ydaniach książkowych. „Dziwnowcy” i „Korto- wcy” mieli się stać m otorem jak największej aktyw ności w swej pracy naukow ej, społecznej i dydakty
cznej, a przez śmiałe atakow anie pozycji starej bio
logii m ieli przyspieszyć zwycięstwo nowej biologii.
Pol. Tow. Przyrodników im. K opernika miało stać się głównym i podstawow ym ram ieniem PAN w dzie
dzinie w alki ideologicznej w biologii. Towarzystwo m usiało w pew nej m ierze zrezygnować ze swoich daw nych am bicji naukow ych i odtąd miało stać się przede w szystkim instytucją popularyzującą nauki przyrodnicze, bazującą na szerokich kręgach przyrod
ników różnych specjalności, zarówno teoretyków , jak
i praktyków , nauczycielstw a, a także przyrodników -
am atorów oraz młodzieży. Domagano się jednak, aby
nie kultyw ow ać sam ej biologii, lecz w referatach
i im prezach sięgać do przyrody nieożywionej.
277 Dokonano też zm ian profilu treściowego obydwu
w ydaw nictw Tow arzystw a, tj. W szechświata i Kos
mosu, które po zapewnieniu im wyższego poziomu naukowego i profilu ideologicznego stały śię odtąd poważnym narzędziem w dziele upowszechniania w ie
dzy przyrodniczej. W szechświat stał się odtąd m ie
sięcznikiem popularnonaukow ym dla przyrodników wszelkich specjalności, młodzieży i szerokich rzesz przyrodników -am atorów oraz dla nauczycieli, a dzięki żywszej i atrakcyjniejszej treści oraz bogatej szacie graficznej zdobył sobie w śród szerszych mas dużą popularność. Redakcję W szechświata objął w r. 1952 prof. dr Stanisław Skow ron z K rakow a, a od r. 1957 obecny prezes Zarządu Głównego Towairzystwa, prof.
dr Kazimierz Maślamkiewicz, również z Krakowa.
Gwoli zadośćuczynienia prawdzie, należy wspom
nieć, że prof. Poluszyńs.ki jako prezes Towarzystwa i redaktor Kosmosu A doznał już u progu swego urzędow ania głębokiego przeżycia. Niespodziewanie, pod koniec 1947 r. M inisterstw o Oświaty nie zgodziło się na w ydaw anie Kosmosu A, zawierającego orygi
nalne prace naukow e z różnych dziedzin przyrody, m otyw ując sw ą decyzję opinią, że periodyk ten w swej przedw ojennej postaci nie odpowiada nowym wymaganiom organizacji pracy naukow ej, i stał się przeżytkiem . Nie odniosły sk u tk u persw azje, że prze
rw anie w ydaw ania tej serii Kosmosu będzie tra k to w ane przez zagranicę jako osłabienie naszej powo
jennej pozycji k u lturalnej. Po długich pertraktacjach pozwoliło jeszcze M inisterstwo na wydanie tym r a zem już nieodwołalnie ostatniego, 66 tom u Kosmo
su A. Został on poświęcony pam ięci wielce zasłużo
nego byłego prezesa i członka honorowego Towarzy
stwa, prof. Dezyderego S z y m k i e w i c z a , zmarłego w K rakow ie w r. 1948. R edaktorem tego ostatniego tom u „Kosmosu” był prof. Poluszyński.
Redakcję Kosmosu w nowej w ersji władze po
wierzyły w r. 1951 prof. Włodzimierzowi Micha jło- wowi, który do dziś dnia jest redaktorem tego po
czątkowo kw artalnika, a od rocznika IV (z. r, 1955) dwumiesięcznika.
Oddzielnie przez kilka lat, w ydaw any był pod re dakcją profesora Leopolda I n f e l d a Kosmos B, po
święcony przyrodzie nieożywionej.
W nowym Kosmosie z roku 1952, którem u dano podtytuł ^K w artalnik poświęcony naukom biologicz
nym ”, zerwano z daw ną num eracją tomów i w yda
w anie go rozpoczęto od „Roku I ”-go. Zmieniono też układ treści. O dtąd w Kosmosie drukow ane są a rty kuły przeglądow e o charakterze referatów , poświę
cone zagadnieniom z dziedziny biologii, m ającym zn a
czenie ogólne, których znajomość jest w ażna dla bio
logów wszystkich specjalności. Dalszą część każdego tom u stanow ią działy: dyskusje, krytyka , recenzje, kronika naukowa, doniesienia tym czasow e o w yni
kach prac badawczych o znaczeniu ogólnobiologicz- nym, doniesienia z prac instytutów i zakładów nau
kow ych, a wreszcie tzw. miscellanea zaw ierające głó
wnie kronikę życia i ruchu naukowego w Polsce.
Zm ianie uległa też szata grafiaana wydawnictwa.
Dalszej , nieznacznej zm ianie uległa szata graficzna okładki, poczynając od Roku IV z r. 1955. O dtąd do dnia dzisiejszego czasopismo to wychodzi jako dw u
miesięcznik pod tytułem Kosmos Seria A — Biologia.
Obok wymienionych czasopism, Kom isja Ewolucjo- nizm u PAN przy współudziale P T P im. K opernika w znow iła w r. 1952 w ydanie bardzo wartościowego
dzieła pioniera ewolucjonizmu w Polsce, prof. Uni
w ersytetu Lwowskiego Józefa N u s b a u m a - H i l a - r o w i c z a pt. Idea ewolucji w biologii, z r. 1910, po wprowadzeniu do niego pewnych zmian, głównie natury ideologicznej. W zeszytach problemowych Kosmosu ogłoszono też wiele m ateriałów z różnych sesji naukowych.
Połączone z Ogólnokrajowymi Zjazdam i Walne Zgromadzenia Towarzystwa odbywały się: we w rześ
niu 1953 r. w W arszawie i 30 października 1955 r.
również w Warszawie. Na obydwu prezesem Zarządu Głównego wybrano prof. K. Petrusew ieza.
Na W alnym Zgromadzeniu Tow arzystw a odbytym w r. 1959 w Olsztynie-Kortowie wybrano nowy za
rząd. Na prezesa, w miejsce prof. K. Petrusewieza, wybrano dotychczasowego wiceprezesa, profesora mineralogii i petrografii U niw ersytetu W rocławskie
go, Kazimierza M a ś l a n k i e w i c z a , Dalsze W alne Zgromadzenia Towarzystwa, a mianowicie: 28. XI.
1964 r. w Warszawie, 29. XI. 1969 r. w Katowicach oraz 9. IX. 1974 r. we W rocławiu pow ierzały godność prezesa Zarządu Głównego również prof. K. M aślan- kiewiczowi, który tę funkcję pełni do dnia dzisiej
szego.
W św ietle spraw ozdań i głosów w dyskusji, jakie padały n a przedostatnim Walnym Zgrom adzeniu PT P im. K opernika odbytym w dniach 29 i 30 XI. 1969 r.
w Katowicach, można stwierdzić, że Polskie Towa
rzystwo Przyrodników im. K opernika w pełni osią
gnęło cel, jakiem u ma służyć w nowej rzeczywisto
ści, w Polsce Ludowej. Jednoczy ono bowiem obec
nie przyrodników różnych specjalności i należy do najliczniejszych tow arzystw naukow ych w Polsce.
Należy bowiem zaznaczyć, że od tzw. „Zjazdu po
łączeniowego” w r. 1952 do 10 istniejących wówczas oddziałów terenow ych przybyw ały stopniowo nowe w następującej kolejności chronologicznej: w Olszty
nie, Szczecinie, Katowicach, Białym stoku, Słupsku, Kielcach, Rzeszowie i Zielonej Górze. W grudniu 1974 r. Towarzystwo miało więc 18 oddziałów te re nowych i liczyło 2468 członków. Liczebność oddziałów według stan u z dnia 31 X II 1974 r. przedstaw ia się następująco: Białystok — 56 członków, Bydgoszcz — 95, G dańsk — 45, Katowice — 342, Kielce — 63, K raków — 441, Lublin — 43, Łódź 290, Olsztyn — 46, Poznań — 72, Puław y — 85, Rzeszów — 51, Słupsk — 147, Szczecin — 86, Toruń — 128, W arszawa — 398, W rocław — 60, Zielona Góra — 20. U bytek 357 osób w ciągu ostatnich lat należy tłum aczyć koniecznością, zgodnie z obowiązującym statutem , skreśleń przez za
rządy Oddziałów osób zalegających ponad dwa lata ze składkam i, na co zw racają baczną uwagę kontro
lujące organy PAN i Rad Narodowyoh.
Działalność Tow arzystw a obejm uje akcje w ydaw niczą i popularyzacyjno-naukow ą. Tę ostatnią od
działy realizują drogą organizowania na swych po
siedzeniach lub na terenie innych instytucji odczy
tów i referatów , połączonych często z w yśw ietleniem filmów, drogą organizowania .różnego typu lokalnych lub krajow ych sesji naukowych, sympozjów, kursów szkoleniowych, konkursów , wycieczek oraz drogą wydawniczą. Towarzystwo w spółpracuje z wieloma innym i tow arzystw am i naukow ym i oraz ośrodkami metodycznymi. Tak np. w 5-letnim okresie między dwoma W alnymi Zgrom adzeniam i (28. XI. w W ar
szawie i 29. XI. 1969 w Katowicach) w 15 oddziałach terenow ych wygłoszono 800 odczytów, w tym ponad
2
278
130 w ram ach w spółpracy ze szkolnictwem. W okre
sie tym zorganizowano ponad 5 ogólnokrajowych se
sji naukow ych na ak tualne tem aty: zagadnienie cy
bernetyki we współczesnej biologii, n au k i przyrod
nicze w służbie w ym iaru spraw iedliw ości, zagadnie
nie potrzeb i możliwości fluorow ania w ody dla m ia
sta Lublina, zagadnienie entropii w naukach przyrod
niczych i genetyka współczesna, ponadto wspólnie z innym i tow arzystw am i naukow ym i sesję pt. „Czyn
niki rozwoju człowieka” oraz sym pozjum poświęcone badaniom gnotobiologicznym w biologii i medycynie.
W r. 1967 Towarzystwo włączyło się czynnie do ob
chodów setnej rocznicy urodzin M arii S k ł o d o w - s k i e j - C u r i e , organizując łącznie z innym i to w a
rzystw am i naukow ym i kilka lokalnych sesji nauko
wych. W oddziałach zorganizowano ponadto 8 k u r sów, 2 kursokonlerencje, 72 wycieczki, w yśw ietlono około 300 film ów przyrodniczych, dla młodzieży li
cealnej urządzono 4 konkursy przyrodnicze, kilka konkursów fotograficznych oraz konkurs n a Zbiory mineralogiczno-geologiczne.
Każdy z oddziałów w ykazuje inną inicjatyw ę i in
ny stopień aktywności. Pod względem liczby człon
ków, a także liczby posiedzeń z odczytami, przodują oddziały: krakow ski, w arszaw ski, łódzki, oraz n a j
młodszy, oddział katowicki. W ykazują one godną pod
kreślenia inicjatyw ę, szczególnie w zakresie popula
ryzacji n au k przyrodniczych wśród nauczycielstw a i młodzieży licealnej.
Szczytowym osiągnięciem w tym zakresie jest da
tu jąca się od 1969 r. inicjatyw a oddziału w arszaw skiego zorganizow ania na wzór olim piad m atem atycz
nych również Ogólnopolskiej Olim piady Biologicznej.
W r. 1971 M inisterstw o O św iaty i M inisterstw o Szkol
nictw a Wyższego powołały przy Zarz. Gł. T ow a
rzystw a K om itet Główny O lim piady Biologicznej z siecią kom itetów terenow ych, który pod przew od
nictw em prof. W łodzimierza M i c h a j ł o w a p rzep ro wadził zawody biologiczne trzech stopni: I stopnia na terenie szkół, II — w siedzibie kom itetów okrę
gowych, a III w W arszawie w form ie elim inacji ogól
nopolskiej. O lim piada Biologiczna była im prezą b a r dzo udaną i wzięło w niej udział 2081 młodzieży li
cealnej z całego kraju. Poza w ielkim zainteresow a
niem szerokich kół młodzieży, w przęgnęła ona do aktyw nego udziału w pracach organizacyjnych i p ro - gram owych w ielu pracow ników naukow ych i dydak
tycznych.
Pow ażnym osiągnięciem Oddziału katow ickiego b y ło zorganizow anie w Katow icach w m a ju 1970 r., pod p ro tek to ratem członka R ady P aństw a, a zarazem przewodniczącego Prezydium Wojew. R ady N arodo
wej w K atow icach gen. Jerzego Z i ę t k a , II Sesji Naukow ej P rzyrodników Śląskich na te m at „W arun
ki przyrodnicze Górnośląskiego Okręgu Przem ysło
wego”. Sesja ta, w k tó rej organizacji b rało udział 10 różinych instytucji naukow ych i przem ysłow ych Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, zgrom adziła
172 osoby reprezentujące różne instytucje >z całego Śląska. N a sesji wygłoszono 27 referató w i uzgodniono p lan ochrony środowiska naturalnego przed dew asta
cją i zanieczyszczeniami ze strony przemysłu.
W ostatnich latach wyłoniono przy Zarz. Gł. To
w arzystw a 3 sekcje ogólnopolskie, a mianowicie spe
leologiczną, kopernikow ską oraz dydaktyki biologii.
Sekcja speleologiczna odbywa corocznie sympozja z referatam i i wycieczkami, prow adzi działalność w zakresie ochrony przyrody nieożywionej i przy
czyniła się do ocalenia, zabezpieczenia i udostępnienia dla szerokich rzesz unikalinej jaskini „R aj” n a te re n ie Gór Świętokrzyskich. „Raj” jest jedyną w Polsce jaskinią zaw ierającą niezniszczone naciekowe form y stalaktytow e i stalagm itowe. Subwencjonowanie w stępnych prac zabezpieczających w tej jaskini za
początkowało P T P fen. K opernika.
Bardzo żywotna była także sekcja kopernikow ska.
Czuw ała ona n ad nadaniem obchodom 500 rocznicy uródziin patrona naszego Tow arzystwa, M ikołaja Ko
pernika, w poszczególnych oddziałach. Z adania te od
działy realizow ały przez odczyty, w ystaw y oraz w y
cieczki do miejscowości związanych z życiem i tw ó r
czością M ikołaja Kopernika. Sekcja ta przyczyniła się do urządzenia obchodów K opernikańskich w K ra
kowie, b rała też udział w opracowywaniach planu w ydaw nictw popularnonaukow ych poświęconych Ko
pernikow i.
Obydwa w ydaw nictw a Towarzystwa, tj. Kosmos A i W szechświat, odgryw ają coraz to w iększą rolę in tegracyjną w zjednoczeniu biologów wszelkich spe
cjalności.
Dwum iesięcznik Kosmos A, prócz artykułów pro
blem ow ych na tem at aktualnych kierunków i zagad
nień w biologii, inform uje również o ważniejszych zjazdach, sesjach, konferencjach z zakresu nauk bio
logicznych odbytych w k ra ju i za granicą, a także o posiedzeniach W ydziału Biologicznego PAN, porusza też ak tu aln e zagadnienia na tem at „Człowiek a śro
dowisko”.
Miesięcznik W szechświat, którego redaktorem od w ielu la t jest aktualny prezes Zarządu Głównego To
w arzystw a, prof. Kazimierz M a ś l a n k i e w i c z , spełnia również doskonale rolę integracyjną biolo
gów. Obok stanow iących nadal przew agę artykułów treści biologicznej, coraz to częściej pojaw iają się w nim a rty k u ły z przyrody nieożywionej. Dobrą sza
tę graficzną urozm aicają piękne fotografie pochodzą
ce w dużej m ierze z konkursów fotograficznych.
Bez przesady można stwierdzić, że Polskie Towa
rzystw o P rzyrodników im. Kopernika, k tóre w dobie zaborów i okresie międzywojennym odegrało tak w y
bitną rolę, zwłaszcza w dziedzinie popularyzacji nauk przyrodniczych, oraz um iłow anie przyrody ojczys
tej — może pochlubić się także w Polsce Ludowej poważnym i zasługam i na polu krzew ienia nowoczes
nej m yśli przyrodniczej.
I. SŁ ON IE , Lo xodonta a fr ic a n a . Tan za nia ' F ot . M . P . K rz e m ie ń
II . GA ZE LE. T a n z a n ia
o
U W 3 tu 3
CD