Wystawa zorganizowana zosta³a jako prezentacja dokonañ grupy studentów od czterech semestrów zwi¹zanych z Ka- tedr¹ Rozwoju Miasta Wydzia³u Architektury Politechniki Gdañ- skiej. Pokazano prace powsta³e w trakcie urbanistycznego stu- dia projektowego oraz obrazy znanego w Europie zag³êbia wê- glowego po dziesiêcioletnim okresie rewitalizacji. Od chwili powstania przed piêciu laty Katedra Rozwoju Miasta stara siê wypracowaæ metody nauczania urbanistyki, pozwalaj¹ce na maksymalne odniesienia do tematów otaczaj¹cej nas rzeczywi- stoci. Wiele przez lata stosowanych w tej dziedzinie schema- tów pracy dydaktycznej zdezaktualizowa³o siê. Siêgaj¹c do wzorów zagranicznych, dostosowuj¹c je do naszych w³asnych potrzeb, widzimy wyniki: zaanga¿owanie naszych studentów zarówno w pracy z nami, jak i ich indywidualne sukcesy: wy- jazdy na studia zagraniczne, udzia³ w letnich warsztatach i kon- kursach, pomys³y na coraz ciekawsze tematy prac projektowych.
Czêæ pierwsza wystawy Studio Projektowe W okresie trwaj¹cej w miecie o¿ywionej dyskusji dotycz¹- cej zarówno konkursu na now¹ formê Targu Wêglowego, jak i odnowy ca³ego ródmiecia Gdañska w granicach dawnych fortyfikacji, umo¿liwilimy czynne w³¹czenie siê do niej na- szym studentom semestru VIII. Pragn¹c nak³oniæ naszych przy- sz³ych dyplomantów do szerszej refleksji na temat wyrazu prze- strzennego centrum miasta na granicy miasta historycznego, zaproponowalimy tzw. Strefê Reprezentacyjn¹ ródmiecia Gdañska jako studio projektowe z³o¿one z dwóch bloków. Te- maty opracowywane w czêci seminaryjnej, w postaci wyg³a- szanych publicznie referatów, dotyczy³y przyk³adów wspó³cze- snej organizacji i formy tkanki ródmiejskiej. W czêci projek- towej zadawalimy sobie przez ponad trzy miesi¹ce pytanie, jak stworzyæ nowoczesne centrum historycznego miasta?
Co to jest Strefa Reprezentacyjna ródmiecia Gdañska?
W ci¹gu ostatniego okresu podjêta zosta³a niezmiernie inte- resuj¹ca dyskusja na temat przysz³ego kszta³tu przestrzeni ród- miecia Gdañska. Dziêki dzia³aniom Urzêdu Miasta wypraco- wano koncepcjê rozwoju tego obszaru, opart¹ na wydzieleniu szeregu stref rozwojowych. Jedn¹ z nich jest tzw. Strefa Repre- zentacyjna, obejmuj¹ca tereny ulokowane wzd³u¿ linii kolejo- wej i zwi¹zane bezporednio z g³ównym ci¹giem ulicznym mia- sta.Strefa ta stanowi³a przedmiot zainteresowania architektów i urbanistów od koñca ubieg³ego stulecia, kiedy to - dziêki ni- welacji zachodniego frontu fortyfikacji miejskich - mo¿liwe sta³o siê rozplanowanie nowej, reprezentacyjnej czêci miasta. W za-
³o¿eniu mia³a ona staæ siê now¹ wizytówk¹ Gdañska, skupiaj¹- c¹ najwa¿niejsze dla ¿ycia miasta instytucje administracyjne, finansowe i us³ugowe. Zgodnie z duchem czasu, jej zabudowa przybra³a formy eklektyczne, nawi¹zuj¹ce do minionych sty- lów architektonicznych. Zabudowa ta w znacznym stopniu zo- sta³a zniszczona w trakcie ostatniej wojny, a ca³a Strefa prze- sta³a pe³niæ swoj¹ pierwotn¹ funkcjê. Spowodowane to zosta³o m.in. przez znaczne poszerzenie uk³adu ulicznego i nadanie mu rangi trasy tranzytowej.
W chwili obecnej tereny Strefy Reprezentacyjnej s¹ uwa¿a- ne za jedne z najbardziej atrakcyjnych lokalizacji w ca³ej Aglo-
Nowa Ruhra, czyli nowoczesna architektura postindustrialna w Zag³êbiu Ruhry 29.11.1999 - 14.12.1999
O wystawie fotografii i nie tylko
meracji Gdañskiej. Opinia ta jest dodatkowo umacniana przez znaczn¹ poda¿ ulokowanych w atrakcyjnych miejscach wol- nych terenów, gotowych przyj¹æ nowe inwestycje.
Intencj¹ w³adz miasta jest takie zagospodarowanie Strefy, które umo¿liwi przywrócenie jej dawnego znaczenia, a równo- czenie wytworzenie jednego z wa¿nych centrów komercyjnych rozwijaj¹cego siê ródmiecia Gdañska. Wymaga to okrele- nia potencja³u rozwojowego poszczególnych obszarów, zapro- jektowania nowych rozwi¹zañ w dziedzinie komunikacji (w tym m.in. znacznej rozbudowy i przebudowy uk³adu komunikacji zbiorowej), a wreszcie okrelenia docelowego kszta³tu nowej zabudowy.
Strefa Reprezentacyjna ródmiecia Gdañska ma szansê staæ siê w przysz³oci jednym z najwa¿niejszych obszarów komer- cyjnych w obszarze ca³ej Aglomeracji. Jednak¿e proces roz- woju w znacznym stopniu zale¿eæ bêdzie od przyjêtej docelo- wej koncepcji jej zagospodarowania i funkcjonowania.
Studenci projektuj¹
Dzi coraz czêciej studenci Wydzia³u Architektury w swych projektach urbanistycznych pos³uguj¹ siê okreleniami: biznes centrum lub centrum handlowo-rozrywkowe, opisuj¹c czerwo- n¹ plamê wyspê oblan¹ komunikacj¹. Dla wielu wszystkie skomplikowane sytuacje w skali urbanistycznej rozwi¹¿e to, wszystko i nic nie znacz¹ce pojêcie: megastruktury.
Strefa Reprezentacyjna ródmiecia Gdañska sk³ada³a siê po czêci z takiej wyspy. Dominuj¹ca chêæ projektantów zintegro- wania obu jej brzegów, w celu u³atwienia pieszym przemiesz- czania siê miêdzy wa¿nymi obiektami u¿ytecznoci publicznej a przystankami komunikacji zbiorowej, napotka³a wiele prze- szkód. Nie obesz³o siê bez dyskusji na temat form architekto- nicznych nowego zainwestowania maj¹cego po³¹czyæ gdañskie dzielnice ródmiejskie o historycznym znaczeniu w harmonij- n¹ ca³oæ.
Ujawniaj¹ce siê skomplikowane zadania urbanistyczne wy- maga³y przyjêcia pewnych za³o¿eñ wyjciowych, aby studio projektowe ukoñczyæ, osi¹gaj¹c cel dydaktyczny odpowiedni do ostatniego przed dyplomem etapu studiów.
Studio projektowe zesz³orocznego VIII semestru stanowiæ mia³o rozpoznanie mo¿liwoci transformacji tego terenu. Z za-
³o¿enia oczekiwalimy reakcji na obecn¹ sytuacjê i polemikê projektow¹ z dotychczasowym zainwestowaniem. Za³o¿eniem pracy ze studentami by³a próba nowego spojrzenia na ten ob- szar, niezdeterminowanego obowi¹zkiem rekonstrukcji histo- rycznych uk³adów czy obiektów. Studenci z respektem odnosili siê w swych poszukiwaniach do dziedzictwa miejsca i dorobku projektowego dyskusji poprzednich generacji. Inspirowali siê nimi, nie czuj¹c siê skrêpowani prac¹ na tak bogatym w ograni- czenia wszelkiego rodzaju terenie. Oczekiwalimy wypracowa- nia spójnej wizji dotycz¹cej zarówno ca³ego terenu, jak i opra- cowywanego w mniejszej skali fragmentu.
Trudno jest uznaæ ukoñczone projekty za prace zamkniête.
S¹ to raczej studia koncepcyjne zawieraj¹ce szereg interesuj¹- cych pomys³ów. Ciekawa jest ró¿norodnoæ podejæ do pocz¹t- ku projektowania poszczególnych zespo³ów: od pomys³u na
konkretny budynek w skali architektonicznej, przez koncepcje funkcjonalne do ideowo-teoretycznych.
Praca prowadzona by³a w zespo³ach projektowych cztero- osobowych na etapie analiz i koncepcji wstêpnych dla ca³ej Stre- fy. W drugiej czêci w grupach dwuosobowych projektowano w wybranych fragmentach dla obszarów: Dworca G³ównego, Huciska, Gildii, Urzêdu Wojewódzkiego, osi Urz¹d Miejski Plac Solidarnoci. ¯a³ujemy, ¿e nie wszystkie prace zosta³y na tyle ukoñczone, by mog³y zostaæ zaprezentowane na dzisiej- szej wystawie.
Czêæ druga Nowa Ruhra, czyli wystawa fotografii Prezentowane na wystawie fotografie, to plon wyjazdu stu- dialnego, maj¹cego na celu przybli¿enie studentom VIII seme- stru realizacji projektów zwi¹zanych z przemian¹ obszarów poprzemys³owych. Wiêkszoæ z dwudziestoosobowej grupy dzisiejszych dyplomantów Katedry Rozwoju Miasta, w swych poprzednich projektach urbanistycznych zajmowa³a siê prze- kszta³ceniami terenów postoczniowych b¹d poportowych.
Wyjazd umo¿liwi³ im przestudiowanie przyk³adów realizacji niemieckich, wielokrotnie przywo³ywanych w aktualnych dys- kusjach polityków i urbanistów, dotycz¹cych problemów prze- strzennych Górnego l¹ska, £odzi, terenów restrukturyzuj¹- cych siê trójmiejskich stoczni i portów.
Fina³ Internationale Bau Ausstellung - IBA Ermscher Park, odbywaj¹cy siê tego lata w Zag³êbiu Ruhry, da³ impuls zorgani- zowaniu piêciodniowego wyjazdu w okolice Essen. Chc¹c za- pobiec przekszta³ceniu tych wspólnych dni w wycieczkê tury- styczn¹ z ¿yciem towarzyskim na pierwszym planie, stworzono program naukowy wyjazdu, który w 100% uda³o siê wykonaæ.
Obejrzano ponad 20 znanych obiektów architektonicznych i ich zespo³ów. Od adaptowanych na nowe funkcje kulturalne sta- rych kopalni, przez nowe osiedla mieszkaniowe na zregenero- wanych obszarach pohutniczych do najnowoczeniejszych form stosowanych w budynkach instytutów naukowych lansuj¹cych nowe technologie. Szczególnie starannie dobrane s¹siaduj¹ce ze sob¹ na wystawie fotografie najlepiej charakteryzuj¹ obszar Zag³êbia o nowej twarzy ceglane fabryki z prze³omu wieków obok budynków wzniesionych dziêki wysokim technologiom.
Przez ca³¹ wiosnê studenci opracowywali trasê wyjazdu, badali mizerne zasoby naszej czytelni wydzia³owej w poszuki- waniu aktualnych informacji o transformacji Zag³êbia. Wielk¹ pomoc¹ w tym wzglêdzie sta³y siê kontakty z profesorem Ale- xandrem Schmidtem z Universitat Gesamhochschule Essen.
Podziwiaæ nale¿y zapa³ i konsekwencjê zarówno grupy studen- tów, jak i prowadz¹cych, w pokonywaniu trudnoci, które piê- trz¹ siê przed organizatorami niskobud¿etowych imprez nauko- wych, nie bêd¹cych sta³ym elementem programu studiów.
Wyjazdy studialne nale¿¹ do podstawowych metod naucza- nia na wydzia³ach architektury i urbanistyki w krajach Zacho- du. Ze wzglêdów finansowych metoda ta zosta³a na naszym Wydziale w ubieg³ych dekadach zarzucona jako obowi¹zkowa forma dydaktyczna. Tym bardziej nale¿y doceniæ osoby, insty- tucje i firmy wspomagaj¹ce w ró¿nych formach tego typu ini- cjatywy. Jest to pomoc daj¹ca zarówno studentom, jak i prowa- dz¹cym szansê poszerzenia wiedzy praktycznej na temat aktu- alnych zdarzeñ przestrzennych Europy.
Dla wielu uczestników wyjazd by³ pierwszym kontaktem z ta- k¹ form¹ studiowania. Porównania znanych ze zdjêæ w prasie architektonicznej obiektów z rzeczywistoci¹ budzi³y zmienne reakcje fascynacji i rozczarowania. Wynikiem wspólnego wy- si³ku nie sta³a siê tylko chaotyczna dokumentacja fotograficzna wycieczki. Przeæwiczono umiejêtnoæ intensywnego intelektu- alnego wysi³ku w sytuacji wymagaj¹cej tê¿yzny fizycznej. Za- równo w trakcie opracowywania skryptu rodzaju przewodni- ka po planowanych do zwiedzania obiektach jak i w czasie wyjazdu - niezbêdnê sta³y siê znajomoæ jêzyków obcych oraz umiejêtnoci organizacyjne i przywódcze. Nie mo¿na zapomnieæ o tak cennym darze podejmowania szybkich i trafnych decyzji, który umo¿liwi³ powstanie tej wystawy w ci¹gu niespe³na dwóch tygodni.
Cieszymy siê, ¿e formu³a powyjazdowych wystaw fotogra- ficznych zainaugurowana zesz³oroczn¹ wystaw¹ Berlin, Ber- lin... znalaz³a mo¿liwoæ realizacji równie¿ w tym roku. Mamy nadziejê, ¿e cykl imprez naukowych pt.: ...naszymi oczami...
nie przeminie jak sezonowy eksperyment dydaktyczny. Chcie- libymy, by zagoci³ w planach programowo-finansowych do- tycz¹cych przysz³oci Wydzia³u Architektury Politechniki Gdañ- skiej. Pamiêtajmy, ¿e dla wielu naszych studentów okres stu- diów jest jedynym okresem w ¿yciu, kiedy mog¹ bez skrêpo- wania obowi¹zkami zawodowymi rozszerzaæ swoje horyzonty mylowe, pog³êbiaæ wiedzê i inwestowaæ w rozwój intelektual- ny...
Wyjazd naukowy móg³ odbyæ siê dziêki pomocy finansowej Korporacji Budowlanej Doraco, Wydzia³u Architektury i w³adz Politechniki Gdañskiej. Wystawa za powsta³a dziêki wsparciu Biura Rozwoju Gdañska przy Urzêdzie Miejskim w Gdañsku.
Otwarcie wystawy zaszczycili swoj¹ obecnoci¹ miêdzy in- nymi pani prorektor ds. studenckich prof. Alicja Konczakow- ska oraz panowie dziekani Wydzia³u Architektury PG prof.
Mieczys³aw Kochanowski, dr Mariusz Grych, dr Andrzej Ro-
¿eñski, a tak¿e ze strony sponsorów dyr. Pujdak z Biura Roz- woju Gdañska. Cieszylimy siê przybyciem znanych prowadz¹- cych i studentów. Wszystkim zebranym wraz z nami tego po- niedzia³kowego wieczoru serdecznie dziêkujemy.
W przysz³ym roku planujemy podobn¹ podró¿, tematycz- nie zwi¹zan¹ z krajobrazami wielkich miast portowych. Wszyst- kich potencjalnych wspomo¿ycieli naszego pomys³u prosimy o kontakt z Katedr¹ Rozwoju Miasta.
Piotr Lorens, Gabriela Rembarz Wydzia³ Architektury Podwójna wystawa Nowa Ruhra ukaza³a dorobek dydaktyczny
Katedry Rozwoju Miasta Wydzia³u Architektury PG;
prace studenckie semestru VIII i fotografie ilustrowa³y próbê unowoczenienia programu studiów (fot. T. Bona)
ZAG£ÊBIE RUHRY
W Zag³êbiu Ruhry zajmowano siê górnictwem ju¿ na po cz¹tku XIV w. W po³owie XVIII w. by³o ono tam ju¿
niezwykle rozwiniête. Powsta³y te¿ pierwsze huty ¿elaza. Oba te przemys³y rozwija³y siê w tym rejonie niezwyle intensywnie a¿ do lat 60. naszego stulecia, kiedy to nast¹pi³o za³amanie siê niemieckiego górnictwa pod wp³ywem zagranicznej konkuren- cji. Kryzys przemys³u stalowego nast¹pi³ w po³owie lat 70. Na prze³omie lat 1986/87 zamkniêto ostatnie kopalnie w Essen i Do- rtmundzie.
Region Emscher, o wygl¹dzie typowym dla regionu wêgla i stali, sta³ siê obszarem o najwiêkszej iloci problemów w Niem- czech.
Od lat 80. trwa proces zmiany mylenia, który umo¿liwi³ popieranie nowych tendencji. W tym momencie pojawi³a siê
IBA. IBA HISTORIA
Miêdzynarodowe Wystawy Budownictwa (IBA) to cyklicz- ne przedsiêwziêcia organizowane w Niemczech od pocz¹tku wieku. Zadaniem dotychczasowych wystaw by³a prezentacja nowych kierunków w architekturze oraz nowych technik bu- dowlanych. Pocz¹tkowo dotyczy³y one pojedynczych budyn- ków, by z czasem obj¹æ urbanistyczne kszta³towanie du¿ych obszarów. Projekty realizowano w dzielnicach miast potrzebu- j¹cych impulsu rozwojowego, przewa¿nie z inicjatywy w³adz komunalnych.
IBA Emscher Park 1999
IBA Emscher Park to przedsiêwziêcie zainicjowane przez rz¹d Pó³nocnej Nadrenii-Westfalii, a dofinansowywane przez Uniê Europejsk¹, land Pó³nocnej Nadrenii Westwalii oraz przez poszczególne miasta; ponadto wspó³pracowali inwestorzy pry- watni, organizacje zawodowe i spo³eczne i mieszkañcy. Powo-
³anie IBA wynik³o z koniecznoci zmiany struktury gospodar- czej regionu, zmiany sposobu jej odbierania.
Zadania i projekty IBA ograniczaj¹ siê do regionu Emscher.
Obejmuje on obszar 800 km2, podzielony na 17 miast i gmin i zamieszka³y przez 2 mln mieszkañców. Ze wschodu na za- chód przez obszar ten przebiega szeroko rozga³êziony system rzeki Emscher, która da³a wystawie swoj¹ nazwê.
Celem IBA 1999 by³o znalezienie przysz³ociowej strategii dla ca³ego regionu przemys³owego. Program ten, zwany Zin- tegrowany Rozwój Regionu, mia³ kulturalnie, ekologicznie, spo³ecznie i ekonomicznie przebudowaæ tereny poprzemys³o- we w Zag³êbiu Ruhry. IBA mia³a daæ regionowi impulsy (kon- cepcyjne, praktyczne, polityczne, finansowe, organizacyjne), które pomog³yby w tej wszechstronnej odnowie. D¹¿ono nie tylko do zmiany struktury regionu, ale równie¿ do przemiany obiegowej opinii na temat tego obszaru. Powszechnie Zag³êbie Ruhry uwa¿a siê za teren o zdegradowanym rodowisku przy- rodniczym i o zanieczyszczonej atmosferze.
IBA nie by³a wystaw¹ w dok³adnym tego s³owa znaczeniu.
IBA to szereg dzia³añ, które z³o¿y³y siê na proces odnowy re- gionu. IBA to proces rozwojowy oparty na przebudowie sta- rych obiektów przemys³owych, rekultywacji krajobrazu i przy- gotowaniu terenów dla równoczesnego rozwoju gospodarcze- go regionu.
Niezwykle istotne dla filozofii IBA jest stwierdzenie, ¿e na d³u¿sz¹ metê op³acaj¹ siê tylko te przedsiêwziêcia, które s¹ eko- logicznie odpowiedzialne. Przy wszystkich projektach pamiê- tano, ¿e istnieje bardzo cis³y zwi¹zek miêdzy ekologiczn¹ ja- koci¹ regionu i jego perspektywami rozwojowymi. Bazuj¹c na poprawie sytuacji ekologicznej, poprowadzono przemiany spo³eczne i kulturalne.
IBA ZADANIA
Zadania IBA w dziedzinie gospodarki to kompleksowe roz- wi¹zania w gospodarce terenami (rekultywacja niekoñcz¹cych siê nieu¿ytków), budynkami, w zu¿yciu energii i wody, w dzie- dzinie kultury, a tak¿e przedstawienie odpowiedniej dla regio- nu nowoczesnej sztuki i architektury:
odbudowa krajobrazu: Emscher Park parkiem krajobrazo-
poprawa systemu ekologicznego rzeki Ems,wym,
stworzenie atrakcyjnego terenu rekreacyjnego wzd³u¿ kana-
³u Rhein Herne (46 km),
przebudowa zabytków przemys³owych na orodki kultury,
praca w parkach nowe formy terenów przemys³owo-eko- nomicznych,
nowe formy mieszkaniowe w starych osiedlach robotniczych,
nowe propozycje dla inicjatyw socjalnych, kulturalnych, sportowych.
IBA STRATEGIA
Nie ma ¿adnej jednolitej, spójnej strategii.
Wszystkie projekty s¹ realizowane ponad istniej¹cymi akta- mi prawnymi i mechanizmami poparcia.
Projekty maj¹ charakter presti¿owy (zarówno dla przedsiê- wziêcia, jak i dla IBA).
Szukanie wymiany dowiadczeñ, dyskusji i wspó³zawodnic-
Traktowanie IBA jako warsztatu, gdzie wszystkie projektytwa.
podlegaj¹ procesom rozwojowym.
Szukanie nieidealnych rozwi¹zañ dla specjalnych przypad- ków, lecz odpowiedzialnych, przydatnych na co dzieñ pro- jektów, które jednoczenie spe³ni¹ ró¿norodne cele.
IBA PRZEBIEG
Wszystkie projekty IBA pochodz¹ nie z biur i urzêdów, ale ze zg³oszeñ. O zg³aszanie pomys³ów proszono praktycznie
Miêdzynarodowa Wystawa Budownictwa IBA Emscher Park
Internationale Bauaustellung IBA Emscher Park
METEORIT obiekt w technologii high-tech muzeum firmy energetycznej RWE (fot. M. Bonin)
wszystkich. Najlepsze kon- cepcje urbanistyczno-architek- toniczne wybierano na podsta- wie miêdzynarodowych kon- kursów.
Wiêkszoæ realizacji IBA to przebudowy i rozbudowy obiektów poprzemys³owych.
Du¿o projektów to dogêsz- czenie istniej¹cej zabudowy mieszkaniowej.
IBA to nie sympozja i pla- ny czy projekty na papierze. To dzia³alnoæ inwestycyjna i re- alizacje, których jakoæ kon- trolowana by³a poprzez publi- kacje i prezentacje. Wszystkie wielkie projekty IBA by³y przedstawiane niezwykle sta- rannie i w bardzo plastyczny sposób, poniewa¿ wszyscy, nie tylko fachowcy, mieli zapoznaæ siê z programem i realizacjami. Szeroka dyskusja osi¹gniêæ IBA mia³a przyczyniæ siê do wiêkszej akceptacji polityki landu, ale przede wszystkim mia³a mobilizowaæ inicjatywy gospodarcze i spo³eczne.
W ramach IBA organizowano sympozja, spotkania, dysku- sje, konkursy realizacyjne i studialne, praktyki dla studentów.
IBA by³a te¿ miejscem dzia³alnoci artystów, zarówno tych pocz¹tkuj¹cych, którym udostêpniano pomieszczenia dla dzia-
³alnoci twórczej, jak i tych o wiatowej randze, np.: Christo i Jeanne-Claude
Równolegle, przez ca³y czas trwania IBA upowszechniano wiedzê o regionie, informowano o planowanych zmianach, o dzia³alnoci dla przysz³oci.
IBA PREZENTACJA KOªCOWA
Oficjalnie IBA zakoñczy³a siê w roku 1999 trwaj¹c¹ pó³ roku prezentacj¹ koñcow¹.
Przez 10 lat trwania wystawa objê³a 118 projektów o ³¹cz- nej wartoci 5 miliardów DM.
Dla prezentacji koñcowej IBA przygotowano cztery trasy maj¹ce u³atwiæ zwiedzanie jej osi¹gniêæ. S¹ to:
szlak kultury przemys³u przedstawia zmiany zachodz¹- ce w regionie na przyk³adzie nowego zagospodarowania obiektów poprzemys³owych. Szlak ten prowadzi do zabyt- kowych obiektów budownictwa i techniki;
szlak przyrodniczy, (kulturalny) i krajobrazowy przemy- s³u prezentuje nowo ukszta³towany krajobraz przemys³o- wy wtopiony w regionalny system nowych, estetycznych te- renów zielonych po³¹czonych ze sob¹ wieloma nowymi szla- kami turystycznymi i mostami;
szlak sztuki to gigantyczne obiekty bêd¹ce w krajobrazie Zag³êbia Ruhry swoistymi znakami identyfikacyjnymi;
szlak architektury obiekty, którym patronuje ten szlak, le¿¹ na terenie 17 miast, a realizowa³o je przesz³o 200 archi- tektów, urbanistów i architektów zieleni. W ci¹gu pierwszych 5 lat przeprowadzono szereg konkursów. Uzyskane w ich wyniku projekty realizowano bez specjalnych ograniczeñ.
Obiekty nie mia³y programu - stawiano im nastêpuj¹ce wy- magania: dopasowanie do kontekstu miejsca, zastosowanie najnowszych technik z dziedzin budownictwa i ochrony ro- dowiska oraz rozwi¹zania estetyczne i funkcjonalne na naj- wy¿szym poziomie.
IBA WYNIKI
pokazanie, jak mo¿na trwale i ca³kowicie przebudowaæ tradycyjny, wielki obszar przemys³owy
Najlepszym dowodem na to, ¿e IBA zda³a swój egzamin, jest fakt, ¿e teren Zag³êbia Ruhry od dziesiêcioleci odbierany jako stricte przemys³owy, a co za tym idzie, zanieczyszczony i nieatrakcyjny, zaczêto traktowaæ w kategoriach turystycznych.
Przyczyni³a siê do tego zarówno poprawa sytuacji ekologicz- nej, jak i sposób prezentacji koñcowej, przywodz¹cy na myl szlaki turystyczne. W regionie Emscher turystyka, tak¿e kultu- rowa, staje siê coraz wa¿niejszym elementem, zw³aszcza w sektorze us³ug.
Ma³gorzata Leszkiewicz Studentka Wydzia³u Architektury
Zielona Huta Landeschaftspark Duisburg Nord (fot. M. Bonin)
NIADECKICH 8
Dnia 1 wrzenia 1942 r. zacz¹³em uczêszczaæ do Obowi¹z kowej Szko³y Zawodowej Nr V, mieszcz¹cej siê przy uli- cy niadeckich 8. By³a to szko³a o profilu elektrycznym. Kie- rownikiem tej Szko³y by³ in¿ynier elektryk Wiktor Tyszko, cz³o- wiek bardzo energiczny i doskona³y organizator. Gmach tej Szko³y przetrwa³ powstanie i zachowa³ siê, obecnie mieci siê w nim Instytut Matematyki PAN. Szko³a by³a po³o¿ona w po- bli¿u Politechniki w kierunku Marsza³kowskiej, mia³em do niej prosty dojazd tramwajem ulic¹ Filtrow¹ z placu Narutowicza.
Tramwaje by³y niesamowicie przepe³nione, tylko pierwsza po-
³owa wagonu motorowego, przeznaczona Nur für Deutsche
by³a pusta. W strasznym cisku sta³ konduktor i od czasu do czasu powtarza³: kto z pañstwa ma jeszcze ochotê zap³aciæ za bilet?.
Zachowa³o siê zdjêcie grupowe kolegów z mojej klasy, ma- lutkie i wytarte, gdy¿ nosi³em je przy sobie a¿ do koñca wojny.
Ja siedzê na tym zdjêciu w pierwszym rzêdzie trzeci od le- wej. Z ty³u w ostatnim rzêdzie pierwszy z lewej stoi Andrzej
MOJA DROGA DO ELEKTROTECHNIKI (cd.)
Koledzy z mojej klasy (ja siedzê w pierwszym rzêdzie, trzeci od lewej)
Lelakowski, o którym ju¿ wspomina³em. Trzeci od prawej w ostatnim rzêdzie stoi Janusz Sobieniecki, widaæ jego umiech- niêt¹ twarz z w¹sikami. Skoñczy³ on potem Wydzia³ Budow- nictwa L¹dowego Politechniki Gdañskiej i obecnie mieszka w Gdyni. Pierwszy od prawej w ostatnim rzêdzie stoi Maciej Lewandowski. Po powstaniu dosta³ siê on do niewoli niemiec- kiej, po wojnie s³u¿y³ na Zachodzie w angielskich kompaniach wartowniczych, a w koñcu wyemigrowa³ do Nowej Zelandii, gdzie obecnie przebywa.
Tymczasem jednak na froncie wschodnim Niemcy toczyli od jesieni 1942 r. wielk¹ bitwê o Stalingrad, któr¹ przegrali ostatecznie 31 stycznia 1943 r., i odt¹d zacz¹³ siê ich odwrót.
DZWONKOWA
Równolegle z Obowi¹zkow¹ Szko³¹ Zawodow¹ odbywa³em praktykê w fabryce. By³y ni¹ przedwojenne Pañstwowe Za- k³ady Tele- i Radiotechniczne, nazwane przez Niemców Fern- meldetechnische Staatswerke, a przez okolicznych mieszkañ- ców nazywane fabryk¹ dzwonkow¹. By³y to ogromne zak³a- dy, mieszcz¹ce na rozleg³ym terenie wiele wielopiêtrowych betonowych oszklonych budynków. Praca w fabryce mia³a tê zaletê, ¿e dawa³a mi Arbeitskartê, dziêki której nie musia³em obawiaæ siê ³apanek.
Fabryka mieci³a siê na Grochowie, przy ulicy Grochowskiej 341. Musia³em wiêc jedziæ tramwajem przez ca³¹ Warszawê, z Ochoty a¿ na Grochów. Matka budzi³a mnie o 6. rano, gdy siê ubiera³em, stawia³a na stole niadanie, po czym bieg³em do tram- waju na pêtlê przy Opaczewskiej. Na szczêcie nie by³o pro- blemu z wsiadaniem, gdy¿ by³ to przystanek pocz¹tkowy. Tram- waj jecha³ przez ca³¹ Grójeck¹, nastêpnie Aleje Jerozolimskie do mostu Poniatowskiego, dalej przez rondo i alejê Waszyng- tona wzd³u¿ parku Paderewskiego. Za parkiem wysiada³em i wraz z t³umem innych robotników bieg³em wzd³u¿ ogrodze- nia parku a¿ do Grochowskiej. Wszyscy wpadali na portierniê, ka¿dy chwyta³ sw¹ kartê zegarow¹ i stara³ siê wepchn¹æ j¹ do zegara, zanim wybije godzina 7. Po czym ju¿ pomalutku wszy- scy rozchodzili siê, ka¿dy na swój oddzia³.
Po 8 godzinach pracy wszyscy ju¿ ubrani czekali na ryk sy- reny oznajmiaj¹cej koniec pracy. Gdy syrena zawy³a, wszyscy biegli na portierniê i ustawiali siê w kolejkach do Werkschut- zów. Po zrewidowaniu przez Werkschutza ka¿dy odbija³ swoj¹ kartê i spokojnie wychodzi³.
Pracowa³em na oddziale monta¿u ³¹cznic telefonicznych, na drugim piêtrze budynku stoj¹cego na wewnêtrznym podwórku zak³adów. Fabryka wykonywa³a ³¹cznicê telefoniczn¹ dla Lu- blina, zamówion¹ jeszcze przed wojn¹. Na pierwszym piêtrze sta³y segmenty ³¹cznicy, w które wbudowywano podzespo³y montowane wy¿ej, a na parterze mieci³a siê lakiernia. Ca³e drugie piêtro zajmowa³a wielka hala monta¿o-
wa, w której sta³y d³ugie sto³y, a przy nich pra- cowali robotnicy. Ja otrzymywa³em proste ro- boty, jak np. monta¿ tzw. choinek - zespo³u styków, do których by³y przylutowywane koñ- cówki kabli telefonicznych. Ale byli tam wy- kwalifikowani robotnicy, którzy wykonywali precyzyjne prace, takie jak monta¿ wybieraków obrotowych systemu Strowgera, stanowi¹cych duszê ³¹cznicy.
Lubi³em chodziæ po fabryce, obserwuj¹c pra- cê innych oddzia³ów. W wielkim frontowym budynku by³ oddzia³ mechaniczny, na którym obrabiano elementy montowanych mechani- zmów. Czêsto zagl¹da³em na salê automatów.
Panowa³ tam og³uszaj¹cy jazgot dziesi¹tków pracuj¹cych ma- szyn. Patrzy³em, jak obrabiarka sama chwyta i przesuwa odci- nek d³ugiego mosiê¿nego okr¹g³ego lub szeciok¹tnego prêta, jak kolejno przysuwaj¹ siê i odsuwaj¹ narzêdzia, obrabiaj¹ce prêt w strugach lej¹cego siê ch³odziwa, wreszcie kompletnie wykonana rubka, nakrêtka, bolec lub inny element zostaje ob- ciêty i wpada do pojemnika, a maszyna podaje sobie nastêpny odcinek prêta i operacja zaczyna siê od nowa.
Na parterze oddzia³u mechanicznego sta³y potê¿ne prasy, które t³oczy³y z blachy elementy mechanizmów i urz¹dzeñ.
W ten sposób z materia³ów wyjciowych, jakimi by³y do- starczone przez hutê prêty, kszta³towniki i blachy, powstawa³ skomplikowany produkt finalny ³¹cznica telefoniczna.
Co pewien czas przychodzili na moj¹ salê dwaj in¿yniero- wie, którzy kierowali oddzia³em monta¿u ³¹cznic telefonicz- nych. Wchodzili do dy¿urki majstra, gdzie siadali i omawiali z nim jakie sprawy. Potem wraz z majstrem obchodzili salê, zatrzymuj¹c siê przy niektórych stanowiskach pracy. Obserwu- j¹c hierarchiê pracowników fabryki, w której jako praktykant by³em na samym dole, postanowi³em sobie:
Nie chcê byæ robotnikiem, ani nawet majstrem.
MUSZÊ BYÆ IN¯YNIEREM!
Pewnego razu w fabryce zdarzy³ siê straszny wypadek.
Jak ju¿ wspomnia³em, na parterze budynku, w którym pra- cowa³em, mieci³a siê lakiernia. W przedsionku lakierni sta³ wielki wentylator, który wyci¹ga³ z lakierni powietrze przesy- cone oparami rozpuszczalników i przez blaszany o kwadrato- wym przekroju komin, ci¹gn¹cy siê przez ca³e pierwsze i dru- gie piêtro, wyrzuca³ je ponad dach budynku.
Przy wejciu do lakierni widnia³ wielki napis: Palenie wzbro- nione. Otó¿ kto, przed wejciem do lakierni, chcia³ zgasiæ papieros o obudowê wentylatora.
Widocznie obudowa ta by³a nieszczelna, bo na- st¹pi³ straszliwy wybuch. W jednej chwili ca³a lakiernia stanê³a w p³omieniach. Ze rodka wy- biegali ludzie-pochodnie w p³on¹cych ubraniach z czarnymi twarzami. Po chwili rozleg³o siê wy- cie nadje¿d¿aj¹cych wozów stra¿y po¿arnej i ka- retek pogotowia. Karetki zabiera³y poparzonych, którzy tarzali siê po podwórzu, chc¹c ugasiæ p³o- mienie.
Natychmiast zjawi³o siê gestapo. Cala fabry- ka zosta³a otoczona kordonem policji niemiec- kiej. Kazano nam zebraæ siê w sto³ówce, miesz- cz¹cej siê na najwy¿szym piêtrze jednego z we- Legitymacja z 1942 r.
Gmach Szko³y na niadeckich 8 (stan z 1998 r.)
wnêtrznych budynków. Stamt¹d patrzylimy, jak gestapowcy chodz¹ po fabryce i przeprowadzaj¹ dochodzenie. Bylimy nie- spokojni o nasz los. Ale gestapowcy doszli do wniosku, ¿e to nie by³ sabota¿, tylko nieszczêliwy wypadek, i wszystkich zwolnili. W wyniku tego wypadku ³¹cznice montowane na pierw- szym piêtrze uleg³y uszkodzeniu, ale sala na drugim piêtrze, w której ja pracowa³em, nie ucierpia³a i powróci³em do swej zwyk³ej pracy.
Dnia 19 kwietnia 1943 roku wybuch³o powstanie w getcie warszawskim.
By³ to poniedzia³ek, pocz¹tek Wielkiego Tygodnia przed Wielkanoc¹. Nad miastem sta³ wielki s³up dymu z palonego getta i s³ychaæ by³o odg³osy walki. Gdy po przerwie wi¹tecz- nej wróci³em do pracy w dzwonkowej, nieraz na naszym dru- gim piêtrze podchodzilimy do okien, patrz¹c na dym nad p³o- n¹cym gettem. Dochodzi³o stamt¹d przyt³umione odleg³oci¹ terkotanie karabinów maszynowych.
By³a piêkna pogoda. Ulicami Warszawy szli ¿o³nierze nie- mieccy w rozpiêtych z powodu gor¹ca mundurach i z zawiniê- tymi rêkawami. W pocie czo³a dwigali ciê¿kie karabiny ma- szynowe i d³ugie tamy z nabojami. Szli do getta jak do ka¿dej innej roboty, któr¹ wykonywali z niemieck¹ dok³adnoci¹. Mio- taczami p³omieni podpalali domy. ¯ydzi wchodzili na coraz wy¿sze piêtra, a w koñcu skakali z dachu. Tych, którzy jeszcze
¿yli, dobijano seriami z karabinów maszynowych.
Wreszcie w sobotê 3 lipca 1943 roku zakoñczy³ siê ostatni tydzieñ mojej praktyki w fabryce, a tym samym uczêszczania do Obowi¹zkowej Szko³y Zawodowej. Otrzyma³em zawiad- czenie, uprawniaj¹ce mnie do przyjêcia do Szko³y Zawodowej II Stopnia.
MIEJSKIE KURSY . . .
Na niadeckich 8 in¿ynier Wiktor Tyszko zorganizowa³ now¹ szko³ê pod nazw¹: Miejskie Kursy dla Elektroinstalatorów.
Mia³a ona program i uprawnienia Szko³y Zawodowej II Stop- nia. Z dniem 1 wrzenia 1943 roku zacz¹³em uczêszczaæ do tej szko³y i spêdzi³em w niej ca³y rok szkolny 1943/44.
Pod niepozorn¹ nazw¹ kursów realizowany by³ program przedwojennego liceum zawodowego. I tak np. jêzyk polski by³ wyk³adany pod przykrywk¹ przedmiotu korespondencja za- wodowa.
Tyszko zdo³a³ namówiæ do pracy w swej szkole kilku wybit- nych wyk³adowców, miêdzy innymi przedwojennych profeso- rów Politechniki Warszawskiej.
Szczególne wra¿enie wywar³ na mnie profesor PW Witold Kotowski (jeden z trzech panów K: Kotowski, Kotelewski, Koñczykowski). Wyk³ada³ on maszyny elektryczne. Jego wy-
k³ad odznacza³ siê jak¹ niezwyk³¹ precyzj¹ i elegancj¹. Ka¿de jego s³owo by³o starannie wywa¿one, a rysunki wykonywane na tablicy by³y dok³adnie przemylane i precyzyjnie wykrelo- ne. Gdy potem na Politechnice Gdañskiej s³ucha³em wyk³adów z maszyn elektrycznych w wykonaniu profesora Kaniewskie- go, razi³o mnie, ¿e Kaniewski mówi³ doæ chaotycznie i nie- dbale, w sposób nieprzemylany rysowa³ na tablicy.
Drugim wa¿nym przedmiotem by³o miernictwo elektryczne.
Mielimy dobrze wyposa¿one Laboratorium Miernictwa Elek- trycznego, w którym przerobilimy wszystkie podstawowe æwi- czenia. Pozna³em dok³adnie budowê elektrycznych przyrz¹dów pomiarowych i metody pomiarowe. Zdobyte wtedy wiadomo-
ci okaza³y siê wystarczaj¹ce na Politechnice Gdañskiej, gdzie zda³em egzamin z miernictwa u prof. Trzetrzewiñskiego bez
¿adnego uczenia siê.
Æwiczenia z laboratorium maszyn elektrycznych odbywali-
my w laboratorium przedwojennej prywatnej Szko³y In¿ynier- skiej im. Wawelberga i Rotwanda. U Wawelberga laboratorium by³o bardziej nowoczesne, ni¿ stare zabytkowe laboratorium Politechniki Gdañskiej z 1904 r., a maszyny by³y wiêksze.
Z prawdziw¹ przyjemnoci¹ pracowa³em na tych maszynach, co póniej na PG by³o ju¿ dla mnie tylko ³atw¹ powtórk¹.
Do programu nauki nale¿a³y równie¿ warsztaty obróbki me- tali. Na zajêcia te jedzilimy na Grochów, do Fabryki Apara- tów Elektrycznych K. Szpotañski, w ka¿dy pi¹tek od godz. 14.00 do 16.00, jak wynika z zawiadczenia, które siê zachowa³o.
Uderzy³o mnie wtedy, ¿e w³aciciel fabryki, pan Kazimierz Szpotañski, osobicie kontrolowa³ pracê robotników, a nawet przegania³ ich z toalety, gdzie lubili zbieraæ siê na papiero- ska.
* * *
Zim¹ na prze³omie lat 1943 i 44 Niemcy wci¹¿ ponosili klê- ski na froncie wschodnim. Front nieuchronnie przesuwa³ siê na zachód i zacz¹³ zbli¿aæ siê do ziem polskich. W Warszawie nasili³a siê aktywnoæ Armii Krajowej i innych organizacji pod- ziemnych. Chc¹c zastraszyæ i sterroryzowaæ Polaków, Niemcy zaczêli urz¹dzaæ egzekucje publiczne na ulicach Warszawy. Na s³upach i tablicach og³oszeniowych pojawia³y siê listy zak³ad- ników przeznaczonych do rozstrzelania. Nagle nadje¿d¿a³y sa- mochody, rozstrzeliwano kilkudziesiêciu mê¿czyzn, po czym zw³oki ³adowano do samochodów i Niemcy odje¿d¿ali. Na chod- niku pozostawa³y wie¿e lady krwi. Ludzie przynosili zaraz na to miejsce kwiaty i zapalali wieczki.
Dnia 6 czerwca 1944 r. nast¹pi³ wreszcie d³ugo oczekiwany D-day, czyli l¹dowanie aliantów w Normandii, inaczej inwazja Europy. Niemcy zosta³y wziête w dwa fronty i ich zniszczenie sta³o siê tylko kwesti¹ czasu.
Dnia 4 lipca 1944 r. otrzyma³em wiadectwo ukoñczenia pierwszej klasy Miejskich Kursów dla Elektroinstalatorów i zo- sta³em promowany do klasy drugiej. Dalsz¹ naukê mia³em za- miar odbyæ w Pañstwowej Szkole Elektrycznej II Stopnia, miesz- cz¹cej siê w Gmachu Elektrotechniki Politechniki Warszawskiej.
Napisa³em odpowiednie podanie, które jednak nigdy nie zosta-
³o z³o¿one, gdy¿ wybuch³o powstanie warszawskie.
POWSTANIE
We wtorek 1 sierpnia by³em wraz z matk¹ i bratem w na- szym mieszkaniu na Grójeckiej 94. Po obiedzie ok. godz. 5. po po³udniu us³ysza³em jakie strza³y na ulicy. Wyjrza³em przez okno i zobaczy³em kilku ludzi z bia³o-czerwonymi opaskami, biegn¹cych ulic¹. Wkrótce okaza³o siê, ¿e wybuch³o powsta- nie.rodê, czwartek i pi¹tek spêdzilimy w domu, w oczekiwa- niu na rozwój wypadków. Na ulicê nie mo¿na by³o wyjæ, gdy¿
stale przeje¿d¿a³y ni¹ czo³gi, które kr¹¿y³y miêdzy jednostk¹ wojskow¹ na Okêciu a komend¹ policji niemieckiej na placu Narutowicza. Z czo³gów strzelano do ka¿dego, kto siê pojawi³ na ulicy, a nawet do okien, w których zauwa¿ono kogo z miesz- kañców.
Wreszcie w sobotê, 5 sierpnia, rozleg³ siê tupot wielu nóg na podwórku, drzwi szarpniête z zewn¹trz otworzy³y siê i rozleg³ siê okrzyk: dawaj aru¿je!
W pierwszej chwili myla³em, ¿e to Sowieci, lecz by³a to RONA, Rosijskaja Oswoboditielnaja Narodnaja Armija, rosyj- scy nacjonalici wspó³pracuj¹cy z Niemcami. Ich dowódca na- zywa³ siê Kamiñski.
Wypêdzono nas na ulicê. Gdy opuszczalimy podwórko,
¿o³nierze ju¿ podpalali nasz dom. Ulic¹ Grójeck¹ p³yn¹³ nie- przerwany potok ludzi, ich domy by³y natychmiast podpalane.
Wkrótce obie strony Grójeckiej p³onê³y jak pochodnie.
Potem zapêdzono nas na Zieleniak, wielki plac otoczony wysokim murem. Siedzielimy tam cztery dni bez jedzenia i bez picia. Na szczêcie by³o ciep³o i nie pada³o.
W rodê 9 sierpnia uformowano wielki pochód, który ruszy³ Opaczewsk¹ do dworca Warszawa Zachodnia. Stamt¹d poci¹gi elektryczne, kursuj¹c wahad³owo, zawozi³y ludzi do Pruszko- wa. Tam na terenie Zak³adów Naprawczych Taboru Kolejowe- go utworzono obóz przejciowy.
Nastêpnego dnia za³adowano nas do poci¹gu towarowego, który ruszy³ gdzie na zachód. Na stacji w £owiczu poci¹g za- trzyma³ siê i ludzie rzucili siê do ucieczki. My ucieklimy rów- nie¿ i poszlimy do mojego wujka, który by³ organist¹ w ko-
ciele farnym. Rodzina wujka powita³a nas z radoci¹ i zacie- kawieniem, jak bymy wracali z dalekiej wycieczki.
Po kilku dniach odpoczynku, dnia 15 sierpnia poszlimy pie- szo przez pola do Wiskitek, gdzie mieszka³a moja babcia. Spê- dzi³em u niej ca³¹ zimê z roku 1944 na 45.
WYZWOLENIE
Dnia 16 stycznia 1945 r. od rana by³o s³ychaæ jakie huki, które siê ci¹gle zbli¿a³y. Nagle ulic¹ przemknê³o co wielkiego i ciê¿kiego. Babcia krzyknê³a: zamykaj okiennice!. Gdy wy- skoczy³em na ulicê, obok mnie z ³oskotem g¹sienic przelecia³ wielki czo³g, a za nim drugi, trzeci... Ca³a kolumna czo³gów sowieckich pêdzi³a na zachód.
Po wyzwoleniu pojechalimy do Warszawy, gdzie stwierdzi- limy, ¿e wszystko jest spalone i nie ma mo¿liwoci zatrzyma- nia siê gdziekolwiek. Postanowilimy pojechaæ do Gdyni, gdzie moi rodzice mieszkali jaki czas przed wojn¹.
Matka uszy³a trzy worki z przyszytymi szelkami, do których za³adowalimy trochê chleba i parê rzeczy osobistych. To by³ ca³y nasz maj¹tek. 8 maja skoñczy³a siê wojna. 11 maja wyru- szylimy w podró¿, najpierw do Bydgoszczy, a stamt¹d do Gdañ- ska.
Do Gdañska dojechalimy wieczorem. Okaza³o siê, ¿e ród- miecie i Stare Miasto s¹ ca³kowicie spalone. Przenocowali-
my, siedz¹c na pod³odze wraz z innymi podró¿nymi w jakim
ocala³ym budynku w pobli¿u dworca.
Poci¹gi z Gdañska do Gdyni nie chodzi³y, gdy¿ tory by³y pozrywane. Postanowilimy wiêc iæ na piechotê.
Weszlimy na d³ug¹ i szerok¹, wysadzan¹ lipami alejê, która nazywa³a siê wtedy Adolf-Hitler-Allee, a dzi nosi nazwê alei Zwyciêstwa.
Szlimy chodnikiem w stronê Wrzeszcza. W przeciwn¹ stro- nê, jezdni¹, sz³a do niewoli pokonana armia niemiecka, broni¹- ca dotychczas Wybrze¿a. Jeñcy niemieccy nie szli bez³adn¹ kup¹, lecz czwórkami, oddzia³ami, na czele których szli ofice- rowie. Niemcy wymontowali ze swoich volkswagenów i opli niepotrzebne z powodu braku benzyny silniki i siedzenia, a pu- ste karoserie na ko³ach wype³nili swoimi plecakami. Do samo- chodów przymocowali liny zakoñczone szelkami, które ci¹gn¹³ ca³y oddzia³. W ten sprytny sposób bez zmêczenia transporto- wali swoje zaopatrzenie.
Na chodniku sta³y Niemki i p³aka³y. ¯o³nierze id¹cy do nie- woli pocieszali je i rozdawali im tabliczki czekolady. Szli w³a-
ciwie niepilnowani, tylko z rzadka towarzyszy³ im ¿o³nierz radziecki uzbrojony w pepeszê.
Doszlimy do Oliwy. Tu napotkalimy wielkie zbiorowisko spalonych czo³gów radzieckich i niemieckich. Sowieci w tym miejscu wbili siê pancernym klinem w pozycje niemieckie, aby
dojæ do morza w Jelitkowie i przeci¹æ niemieck¹ obronê Wy- brze¿a na dwie czêci.
Pod wieczór doszlimy do Gdyni, która okaza³a siê nieznisz- czona. Zatrzymalimy siê u przedwojennych znajomych moich rodziców w Gdyni Chyloni. W krótkim czasie znalelimy so- bie mieszkanie w nowo wybudowanym domu na Wzgórzu Fo- cha (obecnie w. Maksymiliana).
Na razie znalaz³em sobie pracê w gdyñskiej elektrowni por- towej przy odbudowie zniszczonych przez dzia³ania wojenne urz¹dzeñ elektrycznych.
Wci¹¿ jednak myla³em o dalszej nauce.
Dowiedzia³em siê, ¿e w Sopocie istnieje przy Kuratorium Okrêgu Szkolnego Gdañskiego Pañstwowa Komisja Weryfika- cyjno-Kwalifikacyjna, która przeprowadza egzaminy dla kan- dydatów do szkó³ wy¿szych. Zg³osi³em siê i otrzyma³em za- wiadomienie, ¿e egzamin odbêdzie siê dnia 20 sierpnia 1945 r.
w gmachu Pañstwowego Gimnazjum i Liceum w Sopocie, przy ul. Marsza³ka Stalina Nr 751 (obecnie al. Niepodleg³oci).
Egzamin zda³em z ³atwoci¹. Dnia 25 sierpnia otrzyma³em zawiadczenie, które dawa³o mi prawo wstêpu na pierwszy rok studiów w szko³ach wy¿szych na wydziale elektrycznym (oczy- wicie po zdaniu egzaminów wstêpnych).
We wrzeniu zda³em egzaminy wstêpne na Politechnikê Gdañsk¹ i wkrótce znalaz³em swoje nazwisko na wywieszo- nym przed dziekanatem wykazie kandydatów przyjêtych na I se- mestr Wydzia³u Elektrycznego.
Franciszek Przezdziecki Wydzia³ Elektrotechniki i Automatyki