• Nie Znaleziono Wyników

Dzieciństwo w przedwojennej Częstochowie i przenosiny do Lubartowa - Maria Rzeźnicka - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzieciństwo w przedwojennej Częstochowie i przenosiny do Lubartowa - Maria Rzeźnicka - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA RZEŹNICKA

ur. 1927; Wieluń

Miejsce i czas wydarzeń Częstochowa, Lubartów, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, życie codzienne

Dzieciństwo w przedwojennej Częstochowie i przenosiny do Lubartowa Mój tatuś był zastępcą inspektora szkolnego i był jakoś niemile widziany przez tak zwaną sanację. Tak że jakoś to było troszkę pod naciskiem, chociaż nie wiem, za mała byłam, żeby rozeznać się w tej sytuacji, wiem, że tatuś w końcu wybrał emeryturę i wiem, że dawano nawet taki bonus, że zapłacono koszty przeprowadzki, dając do wyboru, albo do Kalisza, albo do Częstochowy. Rodzice wybrali Częstochowę i tutaj zamieszkaliśmy przy ulicy Waszyngtona, która jest na rogu ulicy Pułaskiej, to jest u podnóża ulicy 7 Kamienic, która wiedzie wprost do klasztoru. Tak że myśmy tam co niedzielę chodzili do klasztoru na msze. Chodziłam na wały, zwiedzając wokoło wspaniałą drogę krzyżową w postaci bardzo pięknych rzeźb naokoło tych wałów właśnie umieszczonych. Zawsze pamiętam, że tatuś ze mną wszędzie chodził, bo ja byłam od początku trochę niesprawna. Właśnie w Częstochowie przeżyłam operację, na skutek której musiałam przerwać naukę w szkole, tak że trzecią klasę do której chodziłam kończyłam już leżąc w łóżku. Leżałam w gipsie pół roku. Wtenczas mieszkaliśmy już w nowym, pięknym mieszkaniu, przy ulicy Dąbkowskiego, to była ulica o dwie przecznice dalej za Waszyngtona, bardzo piękne, luksusowe mieszkanie, wspaniale tam było, ale było bardzo drogie. Tatuś, ponieważ to była emerytura wcześniejsza, nie otrzymał pełnej emerytury, wiem, że wówczas to wynosiło jakieś czterysta złotych czy coś, a za mieszkanie przyszło płacić ponad 100 złotych, takie były wtenczas czasy, tak że trudno było i rodzice zdecydowali po jakimś czasie przenieść się w bliższe strony, rodzinne strony mojego tatusia, czyli w lubelskie. Ponieważ brat tatusia mieszkał w Lubartowie, znalazł nam tam mieszkanie i tam zamieszkaliśmy w 37 roku. Wiem, że jeszcze wtenczas słabo chodziłam, chodziłam z laską do szkoły. Tam mieszkaliśmy do 39 roku. W 39 zdałam egzamin do gimnazjum imienia Unii Lubelskiej w Lublinie i dlatego przenieśliśmy się do Lublina, żebym nie musiała dojeżdżać. I zamieszkaliśmy w Lublinie w lipcu 39 roku.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-09-05, Warszawa

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Słowa kluczowe Łódź, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina i dom rodzinny, matka, Dwora Hajmowicz, dzieciństwo, radio, bajki dla dzieci, wycieczka szkolna, służąca,

On powiedział: „Niech pani idzie do socjalnej, do Basi, do Władki, niech pani idzie do mojej koleżanki.. Tylko niech pani mówi, że

Takie pobudowane z cegły, drzwi były, ale to było prymitywne, dziury takie, postument i tam się człowiek załatwiał.. Nie było innych warunków, nie było skanalizowane

Nieopisana historia - Rzeczpospolita Pszczelarska ; współczesność ; pszczoły ; życie pszczół ; pszczelarstwo ; przenosiny pasieki ; oblot orientacyjny pszczół..

Była taka szkoła, cheder, w niej uczyli trochę języka żydowskiego, trochę Tory, tych biblijnych rzeczy, żeby mieć pojęcie.. Nas [to] nie ciekawiło, aleśmy

Przy rynku, który się znajdował tam bliżej kościoła świętej Anny, to był taki duży plac i tam były tak zwane Klitki, czyli uliczki, Klitki I, Klitki II, to były takie

A do tego kościoła parafialnego no czasem też, ale to było dalej, to przez całą ulicę Lubelską się szło kawałek.. Chodziliśmy, spacerowaliśmy po tej

No i oczywiście chodziło się do sławojki, co było uciążliwe, zwłaszcza w nocy, no bo to trzeba było kawałek podwórza przejść, żeby tam dojść, bo to przed domem była