• Nie Znaleziono Wyników

Garnek złotych rubli - Maria Bawolska - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Garnek złotych rubli - Maria Bawolska - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA BAWOLSKA

ur. 1928; Kazimierz Dolny

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe okupacja niemiecka, życie codzienne, ulica Bonifraterska

Garnek złotych rubli

Wspominałam wcześniej, że po wojnie, już po śmierci matki, mieszkałam u mojej ciotki Wandy Komackiej, która była urzędniczką pocztową. W czasie wojny nie pracowała, mieszkała z nami w Krężnicy Jarej. W czasie okupacji została wysiedlona przez Niemców ze swojego mieszkania przy ulicy Konopnickiej 3 i wprowadziła się do mieszkania przy ulicy Bonifraterskiej, nie pamiętam który to był numer. To jest stojący do dzisiaj dwupiętrowy dom, drugi od przedwojennej dużej, narożnej kamienicy, to jest narożnik chyba Prusa i ówczesnej Bonifraterskiej, naprzeciwko dawnej siarkowni chmielu. Nie wiem już z jakich powodów w 45 roku, w czerwcu czy może trochę później, te dwie kamienice, tą narożną i tą mniejszą, zajęli żołnierze rosyjscy i ciotka znowu została pozbawiona mieszkania. Wtedy dostała mieszkanie przy ulicy Szczerbowskiego 3, to jest dom, który przed wojną należał do związku zawodowego niższych funkcjonariuszów pocztowych. Wtedy w 45 roku akurat ktoś wyjeżdżał tam na ziemie, jak się wówczas mówiło, odzyskane, zachodnie i ciotka dostała tam pokój z kuchnią, ja również. Nie żyła już wówczas moja matka, ja byłam na utrzymaniu ciotki i razem z nią tam zamieszkałam. A na Bonifraterskiej był jeszcze taki, w ogródku, nieistniejący w tej chwili, mały domeczek gdzie mieszkała dozorczyni jako że wtedy jeszcze była taka funkcja a ta kamieniczka była prywatna. Ja pamiętałam bo tam czasami bywałam w tym mieszkaniu ciotki, później zresztą w czasie wojny tam mój wuj z rodziną mieszkał, a ciotka z nami w Krężnicy, pamiętałam, że właścicielka tej kamienicy, która mieszkała na pierwszym piętrze narzekała bardzo często, że dymi jej się piec kuchenny no bo nie było wtedy przecież gazu tylko były piece kuchenne, kuchnie węglowe. No ale dymiło, to się dymiło, coś tam pewnie jej kominiarze przeczyszczali. I kiedyś moja ciotka spotkała w mieście dozorczynią w tej kamienicy. To już tam mieszkali ci żołnierze rosyjscy wtedy, i ta kobieta opowiedziała mojej ciotce taką historię, nie wiem czy to jest prawdziwa historia, że żołnierzom również się tam zaczęło dymić, więc zabrali się do rozbiórki tego pieca i znaleźli w tym piecu zamurowany, ukryty garnek złotych rubli i o ten skarb się tam bardzo

(2)

między sobą pobili, pokłócili i pobili. No, bo ja wiem, biorąc pod uwagę, że to był przez pewien czas teren getta, to być może, że tam zostały jakieś kosztowności ukryte. W każdym razie w powojennym Lublinie krążyło dosyć dużo takich różnych opowieści o znajdywanych skarbach. Ale to tak na marginesie, powiedzmy dla ubarwienia, taka trochę anegdotyczna opowieść, ale tak jak mówię, nie wiem czy prawdziwa.

Data i miejsce nagrania 2005-12-04, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski, Marcin Fedorowicz

Transkrypcja Kinga Pijas

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

[UB było też na ulicy Cichej i przy Chopina.] No przechodziłam nieraz tamtędy, ale tam się nic nie działo.. Jakoś to wszystko było tak dyskretnie, że tam na zewnątrz to w ogóle,

Ja lubelskie Stare Miasto oglądam teraz jak się tam zmienia, jak jest odbudowywane, remontowane, ale ten okres roku [1951, kiedy tam mieszkałam], to są bardzo przykre dla mnie

Tak że jak wróciłyśmy to już chyba nie było, nic się nie działo tam w katedrze, tylko zaczęły się wtedy aresztowania ludzi, którzy mówili coś na ten temat,

Wiem, że zwykle ci rolnicy, pewnie cały ten wydział rolny czy może UMCS to jakoś tak się na końcu chodziło [Czy wnoszono jakieś okrzyki?] Nie pamiętam tego, być

To znaczy, no tutaj w Puławach była, no zresztą jest to osoba znana, profesor Laura Kaufman, która tu pracowała przed wojną. Ona do pewnego okresu się ukrywała tutaj

Po wojnie już w 44 roku moja ciotka powróciła do Lublina, zaczęła ponownie pracować na poczcie, przed wojną była urzędniczką pocztową, a ja zaczęłam naukę

I tu znowu ta metafora światła, no jest wykorzystana przez Miłosza nie tylko w sensie takim fizycznym, że jest światło, ale że to jest też odkrycie właśnie

Po ukończeniu tej szkoły – ale to już tak trochę później – udało mi się jeszcze w Warszawie skończyć Technikum Poligraficzne, dlatego że w Lublinie wyższej