R. 15:2006, Nr 4 (60), ISSN 1230-1493
Adrian Kuźniar
Między przymusem a tolerancją
1. Problem Milla
W ostatnim, piątym
rozdziale Utylitaryzmu
zatytułowanym„O
związkusprawiedliwości
zużytecznością”John StuartMili odnotowujepodwójną naturę sądów
moralnych, z którąjednak
niezbyt dobrze sobieradzi.
Z jednej bowiemstrony, posługując
się kategoriamiprzymusu i
kary, twierdzi,że przy
ichpomo
cy
charakteryzuje
nietylko sądy związane
ze sprawiedliwością iniesprawiedli
wością,
ale
ujmujespecyfikę
moralnościw
ogóle. Piszeon na
ten tematm.in.
co
następuje:
Gdy uważamy, że sprawiedliwość nakazuje komuś w pewien sposób postąpić, mówi
my pospolicie, że powinno go się do tego postępowania zmusić, przy czym pragnęliby
śmy, by ta powinność była egzekwowana przez kogoś, kto posada odpowiednią władzę.
W wypadku, gdy sądzimy, że egzekwowanie tej powinności przez prawo byłoby nie
wskazane, ubolewamy nad tym, uważamy bezkarność niesprawiedliwego czynu za złą i usiłujemy karę zastąpić przez mocne wyrażenie naszej własnej i ogólnej dezaprobaty.
[...] Uznanie jakiegoś czynu za zły zakłada, że sprawca - w naszym mniemaniu - wi
nien być tak lub inaczej za ten czyn ukarany: jeżeli nie przez prawo, to przez opinię bliźnich, jeżeli nie przez opinię, to przez wyrzuty własnego sumienia1.
1 John Stuart Mili, Utylitaryzm, w: tegoż, Utylitaryzm. O wolności, tłum. Maria Ossowska, Amelia Kurlandzka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2005, s. 65.
2 Zob. tamże., s. 66-68.
Z drugiej
jednak strony, Mili stara
się wobrębie moralności odróżnić spra
wiedliwość
od innychtejżemoralności
przejawów.Czyniąc
to,ucieka się do roz
różnienia
na obowiązkipowinności
doskonałejoraz
obowiązkipowinności
nie doskonałej
2.
Występująca między nimi odmienność polega na tym,że pierwsze
nadająinnym, konkretnym
osobom pewne uprawnienia,podczas
gdy tedrugie
tego nieczynią;
pierwsze, wedługautora
Utylitaryzmu, składająsięnasferę spra
wiedliwości, drugie
konstytuują dziedzinę
wspaniałomyślnościi dobroczynności.
Problem ujęcia Milla
polega natym, że
nie wyjaśniaon, w jaki to spo
sób
moglibyśmy postulować zmuszenie kogokolwiek, np.do hojnych datków na
biednych-
a jeśli sfera wspaniałomyślności zaliczasiędo moralności,
amo
ralność wiąże się z usankcjonowaniem
przymusu, to
musielibyśmy mócto
ro
bić-
izarazem
utrzymywać, żeżadna konkretna
jednostka niemoże
domagać siętego,aby osoba,
októrą chodzi, spełniła
wobecniej obowiązek materialnego
wspomożenia.Celem, jaki
sobiestawiam, jestpróba usunięcia wskazanego
prob lemu w
oparciu o inspirowanątakże
zacytowanymiuwagami Milla
koncepcjęmetaetyczną
skonstruowanąw
ekspresywistycznymparadygmacie
badawczym.2. Ekspresywistyczna teoria metaetyczna
Według
ekspresywistycznychteorii
metaetycznych zdaniazawierającepredy
katy
wartościujące (oceniające),takie jak dobry,
zły,słuszny,
niesłuszny, niesłużą przede
wszystkimopisowi,
a więc niewyrażają stanów umysłu
reprezentujących naturalistycznielubantynaturalistyczniepojmowanefakty,ale pełnią inne, odmien
ne
funkcje. Według np. Alfreda J. Ayera stanowią
oneekspresje
żywionychprzez podmiot
uczuć3; według Charlesa
L. Stevensonasą
ekspresjamiemocji
ipostaw4
;także
postawysą
najistotniejsze dla SimonaBlackburna5;
zkolei
u Richarda M.Hare’acharakterystyczne dladziedziny
moralności
zdaniawyrażają
te stanyumy
słu, którepolegają
na akceptacji
uniwersalnychlub podlegających uniwersalizacji preskrypcji
o nadrzędnymcharakterze6
, zaśw
przypadku koncepcjiAllana
Gib- bardatymi
wyrażanymi stanamiumysłu
sąstanyakceptacji norm dotyczących
ży wienia takich uczuć
moralnych jak poczuciewiny
(po stroniedopuszczającego
sięmoralnej transgresji)
orazgniewu
(po stronie dotkniętych czyimśwykroczeniem)
7.W
przypadku omawianego typu teorii trzeba zawsze pamiętać, że wyrażenie
przezdaną
osobę określonego stanu umysłu niejest tym samym
costwierdzenie przez nią tego,
iżw tym
stanieumysłupozostaje:takwięc
aktwyrażenia swojej
akcepta cji
dlapewnych norm
niemoże być
mylony zaktemwyrażeniaswojegoprzekona
niaotym,żenormy tesięakceptuje.3 Zob. Alfred J. Ayer, Language, Truth and Logic, Penguin Books, London 1990 (pierwsze wydanie: 1936), s. 104-119.
4 Zob. Charles L. Stevenson: Ethics and Language, Yale University Press, New Haven 1944.
5 Zob. Simon Blackburn, Spreading the World: Groundings in the Philosophy of Language, Clarendon Press, Oxford 1984, s. 181-223.
6 Zob. Richard M. Hare, Freedom and Reason, Clarendon Press, Oxford 1963.
7 Zob. Allan Gibbard, Wise Choices, Apt Feelings. A Theory of Normative Judgment, Har
vard University Press, Cambridge 1990.
Obecnie
przejdę do zwięzłej i bardzo uproszczonej
charakterystyki tych sta
nówumysłu,które
nagruncieproponowanej
przeze mnieteorii
metaetycznejkon
stytuują sądy
moralne;jaksięokaże,
ujęcieto
pozwoli mi na usunięcie głównychtrudności zasygnalizowanych
wkontekściestanowiska zajmowanego
przezMilla.O
osobiex powiemy,że
uznajeczyn y
za moralnie dobrywtedy
itylko
wte dy, gdy
osobata
akceptuje dwie normy, zktórych pierwsza
(NI)prima
facie’ nakazuje wszystkim czynienie
y, natomiast druga (N2)prima facie
”nakazuje
wszystkimpodjęcie skutecznych
działańwobec jednostek łamiących lub
dążą cych
do złamania owejpierwszej normy -
działań ukierunkowanychna zapew
nienie przestrzeganianormy
NI:
(1)
Vx Vy
Vz <(osoba
xsądzi,
żey
jestmoralnie
dobrym (słusznym) z8)
<=>3
jV73N2 {(x akceptuje autonomiczną9
normę NI) a (x akceptujeautonomicz
nąnormę
N2)
a Vr/[(osobar wybiera
spośród z) ->(NI prima
facie’ nakazuje r
wybraćy)J aVt |(r
łamielub
działaw
kierunku złamania NI) => (N2prima facie”
nakazuje t podjęcie skutecznychdziałań zmierzających
dozapewnienia
przestrzegania przez
rnormy
Nl)\/}>8 W szczególności - czynem.
’ Kwestia autonomiczności norm jest dosyć złożona i nie mogę pozwolić sobie tutaj na jej omówienie. To, że chodzi o normy autonomiczne, sygnalizuję jedynie w definicjach (1) i (2), a całkowicie pomijam w dalszej części wywodów - sprawy te są bowiem nie tylko obszer
ne, ale i całkowicie neutralne względem zajmującej mnie aktualnie problematyki.
10 Oczywistym jest, że w rzeczywistości nikt (lub prawie nikt) nie akceptuje przytoczonej normy. Nie stanowi to jednak żadnego problemu dla przedstawionej koncepcji. Po prostu jest tak, Podobnie
stwierdzimy,
żeosobax uznaje
czynyza moralniezływtedy i tyl
ko wtedy, gdy
akceptuje ona dwie normy,
zktórych pierwsza (NI)
primafacie’ zabrania wszystkim
czynienia tego, cowartościowane
negatywnie, natomiastdruga
(N2)primafacie”
nakazujewszystkim
podjęcie skutecznychdziałań
wo
becjednostek łamiących lub
dążących do złamaniaowej pierwszejnormy - dzia
łań
ukierunkowanych
nazapewnienie przestrzegania
normyNI:
(2)
Vx \/y
\fz <(osoba x sądzi, że
y jest moralnie złym (niesłusznym)z)
<=>3N1 3N2 {(x
akceptujeautonomiczną normę NI)
a (x akceptuje autonomiczną normę N2) aVr /[(osoba r
wybiera spośród z) =>(NI prima
facie’ zakazuje r wybrać
y)j aVt |(r łamie lub działa w
kierunku złamaniaNI)=>(N2 prima
fa cie
”nakazuje
t podjęcieskutecznych działań zmierzających do zapewnienia przestrzegania
przezr normy Nl)\/}>
Jako
przykład rozważmy przekonaniegłoszące,
iż zabójstwojest moralnie
złe. Zgodnie zwyłożonym stanowiskiemosoba szczerze wygłaszająca
takiezda
nie
daje
wyraz swojejakceptacji
dwóchnorm,
z którychpierwsza
primafacie’
zakazuje
każdemu przy wyborze
drogipostępowania
wyborutakiego działania,
którepolegałoby
nauśmierceniu
jakiegokolwiekczłowieka10. Druga
natomiastprimafacie” nakazuje
wszystkim
podjęciew
zaistniałych warunkach skutecz nych
działańzmierzających do zapewnienia przestrzegania
zakazuzabijania.
Normatanakazuje
oddziaływanie na
wszystkich, którzydążą do lub dopuszczają
sięzłamania
zakazu zabijania, oddziaływania,które niejednokrotnie
może pole
gaćna
zastosowaniuprzymusu. Przy
wyborze drogitakiego
działania istotnymiwarunkami
sytuacji,decydującymi
oskuteczności
interwencji,są zarówno oko
liczności zewnętrzne
(możliwośćuzyskania pomocy,
obowiązki kontrolowane go
przez państwoaparatu ścigania itp.), jak i cechy osób
wezwanychdo
dzia
łania(ich
możliwości,umiejętności, środki
pozostającew
ich dyspozycji itp.).W związku z
tym np. uznanie
każdegozabójstwa
zazłe
moralnie nie wiąże się zkonieczności z
nakazaniemwszystkimpodejmowania samodzielnych prób
uda remnienia
odkrytego spiskuna
czyjeś życie. Nabierającprzekonania
o wysokim prawdopodobieństwie określonych transgresji przeciwko różnym normom,lu
dzie najczęściej
słusznie sądzą,że to
nie ich indywidualne poczynania,ale
dzia
łaniauprawnionychorganów okażąsię
najskuteczniejsze.Skoncentrujmy
się teraz
na klauzulach »primafaciee. Zarówno
vprimafa- cie’
«występująca przy normach
znajdujących sięna
pierwszych miejscachw przytoczonych definicjach
(odtąd będęnazywał
je normami Ml),jak
i»pri-
mafacie”«
obecnaprzy normach
zdrugiegomiejsca (odtąd
M2)służą w
pierw szej kolejności
uwzględnieniutego,
iżpredykaty oceniające
używane sąw
wyż szych
niżpierwszystopniach. Nieraz
mówi się np.,że
cośwprawdzie
jestzłem,ale
jest mniejszymzłem
niż pozostałe możliwościdziałania (te ostatnie
sąza tem
gorsze niż rozpatrywana), astądto coś,
owomniejsze zło,
powinno,mimo
wszystko,zostać uczynione; zawsze też
pewnaopcja
działaniamożebyć
lepsza niż inna,oceniana jako
dobra, a wówczas powiemy,że to
właśnietę pierwszą,
a niedrugą
powinno sięrealizować.
Po drugie,wprowadzając klauzule »prima
faciea, chcęuwzględnić zastrzeżenie,zgodnie zktórym powinność
zakładamoż
ność, a
więc
to, żenakazy
oraz zakazysformułowane
w normachstosują
sięje
dynie do
tych,którzymogą
podejmować nakazanelub
zakazane działania.Treść
klauzuli »primafacie’’«.
występującej przynormach
M2 jest jednak bogatszaododatkowy element.
Aby zrozumieć,naczym polegato
wzbogacenie, zastanówmy się nad przypadkiem, w którym dana osoba mamożność zapobie
żenia
oszustwu,któreuważa
zamoralnie
złe.Zakładamy,
że jednostkata
jestza
razem prawdziwie
przekonana o tym,
żejedynym
skutecznymsposobem
zapo
bieżeniawspomnianemu oszustwu
jestzgładzenie jednostki
zmierzającejdo jego popełnienia. Szkopuł tkwi
jednakw
tym,że osoba
ta uważa,że również
za bójstwo
jestmoralnie
złe, aw
szczególności, że pozostajemoralnie złe
nawetw
tych przypadkach, gdyeliminuje
oszustówi
ichniegodziwości.
Jesteśmyza-
że z reguły nie uznajemy użytego jako przykład ogólnego sądu potępiającego wszelkie akty za
bójstwa. De facto uważamy, że w wielu przypadkach zabijać można.
tem zmuszeni skonstatować,
że
jednostka z przytoczonego przykładujest ska zana
albo nazłamanie akceptowanej przez
siebie normyzakazującej
zabijania(jeśli faktycznie
zabiłaby oszusta), albona
złamanie normynakazującejdziałanie skutecznie zapobiegające
oszustwu(gdyby
nie zabiła oszusta),a przez to,
biorąc za dobrąmonetę
przytoczonedefinicje,jestskazana
na niemożnośćjednoczesne
go
uczynienia zadość
normomskładającym się na obydwasądy moralne: Zabój
stwo oszusta
jest złemoralnie
orazOszustwojest
złe moralnie.Jest
wpełni zrozumiałe,że
chciałbymuniknąć wskazanej sytuacji,
ponieważ na pierwszy rzut oka wcale niewydaje
się,aby
wymienione sądy byłyze
sobąniezgodne. W tym też celu
za pomocą klauzulinprima facie
”«ograniczony
zostajepreskryptywny wymiar
norm M2. Zatem norma M2będzie nakazywać podjęcie skutecznych
krokóww celu zapobieżenia
naruszeniuodpowiedniej
nor my
Ml nietylko
wówczas,gdy
danajednostka będzie w
stanie krokite podjąć, ale
takżedopiero
wtedy,gdy
samoto
działanie niebędzie łamać
żadnej zmo
ralnych norm Ml,
akceptowanych przez wyrażającego
wyjściowy sąd. Dlatego więcw
przedstawionym przypadku zawsze będziemyw stanie
akceptowaćjako koherentnewymienione
już powyżejzdania.
Ilekroć bowiem skuteczne zapobie żenie oszustwu
będzie wymagało zabójstwa, tylekroć tanorma
M2,której ak
ceptację
na mocy bronionego tutajstanowiska
wyrażamy,sądząc,
żeoszustwo
jest złe moralnie, nie będzie, namocy rozbudowanej
klauzuliy>prima
facie”
«,nakazywać
dokonania
tego zbrodniczego czynu. Przyczynątakiego stanu
rzeczybędzie
zaśto,
że aktzabójstwa
łamałbypewną
akceptowaną przeznas
normęMl-
tę, którąakceptujemy, uważając,
iż zabójstwooszusta jest złe
moralnie-
nor
męprima facie'’
zabraniającąaktu
uśmierceniaoszusta.Na zakończenie
tejpobieżnej prezentacji
szkieletu ekspresyw istycznej kon
cepcji
metaetycznej przytoczęjeszcze
zaAllanem
Gibbardemopis
tego sta
nupsychicznego,
którypolega na
akceptacji normy.Otóż akceptacja normy
jestźródłemsyndromu,na
który składają sięnastępująceelementy:
(A)
normatywna deklaracja {normative
avowal}', skłonność doopowiedze
nia
się
zadaną normą po uwzględnieniu wymogów spójności
oraz stanowiskainnych w ramach
dyskusji normatywnej;dyskusja normatywna
jesttutaj rozu
miana
jako proceswypracowywania
konsensususłużącego celom koordynacji ewolucyjnie korzystnych
dlawszystkichdziałań, w którym każdy
zajmujeokreś
loną
normatywnąpozycję,otwierając ją zarazem
nawpływ
pozycji innych orazwymóg
koherencji;(B)
normatywne zwierzchnictwo {normative
governance}: skłonnośćdo
pod porządkowywania swoich
przekonań, zachowań orazemocji danej normie".
11 Zob. A. Gibbard, dz. cyt., s. 71-75.
3. Tolerancja w świetle ekspresywizmu metaetycznego
Odnieśmy zarysowaną
ekspresywistyczną teorięmetaetyczną
do kwestii związanych ztolerancją.
Przyjmijmy poniższą definicję czynnościpolegającej na tolerowaniu przez
danąosobę
czyjegośpostępowania:
(3)
Vx
Vy
Vz {(osobax toleruje postępowanie
yosoby
z)<=>
(x niestosuje
zpowodupostępowania y
żadnych środkówprzymusuwobecz)}Tolerowanie
czegoś w żadnym
jednakrazie
niemusiwiązać
się zakceptacją sądu
głoszącego, iżtolerancja
tegoczegoś posiada status moralnie
dobrej. Może my bowiem tolerować
pewne rzeczy,chociaż
wobec ich sprawców nie stosuje my przymusu
jedynie ztegowzględu, że
nieposiadamyżadnej realnej możliwo
ściuczynienia tego. Podobnie, będziemy
mogli uchodzić zatolerujących pewne zachowania
nawet wtedy, gdy zastosowalibyśmy wobec ich sprawcówśrodki przymusu, ale
faktycznie nie robimy tego wyłączniez tej
przyczyny,że wystar
czającymśrodkiem
odwiedzenia tychże
osóbod
ichnieakceptowanego przez nas
postępowania okazuje sięzwykła,
dobrowolnadyskusja.
Żadenzwymienionych
powyżej stanów rzeczy niebędzie
sankcjonowanyprzez normy, które
na mocy proponowanegotutaj stanowiska
akceptuje osoba uznającatolerowaniepostępo
wania;/osoby
z
zamoralniedobre.
Akceptacja
sądów,
których przedmiotemsą kwestie tolerancji,
pocią
ga zasobą
akceptację określonych sposobówoddziaływania
naosoby łamiące
uznawane przeznas
normynakazujące lub
zakazującedokonywania konkret
nych
wyborów.
Pamiętamy, żena mocy(1)
i(2) akceptacja
nakazuskutecznego
oddziaływanianaosobyłamiące te normy
jestintegralnym elementem charakte
ryzującym stan umysłu
polegający
naakceptacji jakiegokolwiek zdania
zawie
rającegopredykaty wartościujące
jakozdania wyrażającego
sądmoralny. Naka
zy te, wyjąwszy
ograniczenia związane
zklauzulą
»primafacie^v.,
nic jednak nie mówiąotym,
jakowe
skuteczneśrodki mają
wyglądać,a w
szczególności, czymogąpolegać na
zastosowaniu przymusu.Sądy
moralnedotyczące tolerancji odnoszą
sięm.in. właśnie dotych
spraw, gdyżpolegają naakceptacji normzaka
zującychlub
nakazującychzastosowanie
przymusu.Tak
więc, uznajemy tolerowanie
postępowania;/osoby z
za moralniedobre
wtedyi
tylkowtedy, gdy akceptujemydwie normy,
zktórych pierwsza (7V7)pri
ma facie’nakazuje wszystkimtolerowanie postępowania;/,
zaśdruga (7V2)
prima facie” nakazuje
wszystkim podjęcie skutecznychdziałańwobecjednostekłamią
cych lub
dążącychdo złamania
owegonakazu tolerancji:
(4)
Vx \/y \fz
<(osoba x
sądzi,że tolerowanie postępowania
yosoby z
jest mo
ralnie dobre (słuszne))
<=> 37V737V2 {(x
akceptuje normę 7V7) a (x akceptujenormę
N2)
aVr
/[(osoba rwybiera sposób
postępowania)=> (NI
primafacie'
nakazujer
tolerowaniepostępowania
yosoby
z)] aV/ |(r
łamielub
działaw
kie runku
złamaniaNI)
=>(N2
primafacie" nakazuje
tpodjęcie
skutecznychdzia
łań
zmierzających do zapewnienia przestrzegania przez
rnormyNl)\!}>Przy tym norma NI
primafacie
'nakazujeosobiertolerowanie
postępowaniay
osoby zwtedyi tylko
wtedy, gdyNI
primafacie’ zabrania stosowania
jakich
kolwiek środków przymusu wobecosoby
z
zpowodu
jej postępowaniay.Analogicznie:
(5)
Vx Vy
Vz
<(osobax sądzi, żetolerowanie postępowania
yosoby z jestmo
ralnie złe (niesłuszne)) <=> 3N1 3N2 {(x akceptuje normę
NI) a (xakceptuje
normęN2)
a /[(osobar wybiera sposób
postępowania)=> (NI prima facie' zakazuje
rtolerowania postępowaniayosoby z)] a Vt|(r łamie lub działa w
kie runku
złamaniaNI) =>(N2 prima facie"
nakazuje t podjęcieskutecznych
dzia
łańzmierzających do zapewnienia przestrzegania
przezrnormy Nl)f}>
Przy tym
normaNI
primafacie
’zakazujeosobier tolerowania postępowania y osoby z
wtedy i tylkowtedy,gdyNI prima facie ’ dopuszcza
stosowanieśrodków
przymusu wobecosoby
zzpowodujejpostępowania y.
Sądom
moralnymmającym
zaswój
przedmiottolerancję
dlaokreślonychza
chowań mogą
towarzyszyć inne, wyższego rzędu
sądy dotyczące(nie)tolerowanianietolerancyjnych lub (nie)tolerowania
tolerancyjnych. Możemy bowiemzastana
wiać
się,
jakąpostawę
moralnązająćwobectych, którzynp.
wykraczająprzeciwko
normie NI,której akceptację wyrażamy,
oceniając tolerancję dlapostępowania
y jakomoralnie
dobrąa która
zakazuje użyciaprzymusuwobec
osób,które np. wy kraczają
przeciwkonieakceptowanejprzez nas normie w
rodzajuNie należyupra
wiaćprostytucji.Jeśli zatemuważamy,z jednej
strony,że
prostytucjajest moralnie złą a
zdrugiej,że tolerancja
dlaprostytucjijest moralnie
dobra,to
możemy dalej jeszczegłosić, iżtolerancja dla nietolerującychprostytucji jest
moralniedobra
lub zła. W pierwszym przypadku będziemy opowiadać się zatakim
oddziaływaniem na ludzi,dopuszczających
użycie środków przymusuw celu odwiedzenia
prosty
tutekod
ich działalności,które
nie będzie mogło polegać na stosowaniuprzymu
su; w
drugimzaś,
odwrotnie: będziemygłosić nietolerancję dlanietolerancyjnych, awięc sankcjonować
przymus dlatych, którzy sami
dopuszczają jego użyciewo
becosób
trudniącychsięprostytucją.
Ze
wszystkich tych
względów wydaje się wskazanym,aby zapoznając
się zczyimś stanowiskiem
normatywnym, dowiadywać się, czyakceptowanym
przez daną
osobęsądom moralnym towarzyszą
pozytywne czyteż
negatywnemoralne oceny
tolerancji wobectychdziałań, które
przeciwkonormom
konstytu
ującymte sądy wykraczają.4. Obligatoryjność a supererogacja
Wróćmy do
wyjściowego problemuMilla.Zasygnalizowana przez niego du
alność natury moralności
przestaje być na gruncieprezentowanego
tutaj stano
wiska czymśtrudnym
dowyjaśnienia. Sfera
obligatoryjnościto
sferatychsądów moralnych, którym towarzyszą
negatywne oceny moralnezachowań
polegają
cych natolerowaniu
tych, których postępowaniełamie lub
zmierzado złama
nia norm,
których akceptacja
składa się nate właśnie sądy. Ponieważtolerancja związana
jest zkwestiami
przymusu, więc zrozumiałestaje się, dlaczego także
obligatoryjność ich dotyczy. Powiedzenie, iżpowstrzymywanie
sięod
torturo wania
dzieci jest i moralniedobre,
i obligatoryjne, to nicinnego jak
przyzna nie, że
zarówno nietorturowanie dziecijestmoralnie
dobre,jak
i żetolerancjadlaosób
dokonujących takichtortur jest
moralnieniesłuszna.
Wszystkoto polega zaś m.in.
na wyrażeniu akceptacjinormy
zakazującej torturowania oraz tejdo
puszczającej przymuszanie jednostek popełniających
te haniebne akty dozmiany sposobu postępowania. Z
kolei sfera supererogacjito sfera
tychsądów moral
nych, którym
towarzyszą
pozytywneoceny moralne
odnoszące siędo
postawto
lerancji.
Gdy mówimy
naprzykład,
że wspomaganie żebrakówjest wprawdzie moralniedobre,ale przynależy
dodziedziny
supererogacji,to
niemówimy przezto
nicinnego
jakto, że
wspomaganie żebrakówjestmoralnie
dobre,ale
moralnie dobrąjest także tolerancja
wobectych,
którzy żebrakom nie pomagają.Szczere
wygłoszenietakich sądów moralnych polega
natomiast nawyrażeniu akceptacji
m.in. dla normynakazującej
wspomaganie żebraków oraznormy
zabraniającejprzymuszania kogokolwiek do
tegoostatniego.
Oprócz adekwatnego
odróżnienia sfery
obligatoryjności i supererogacjizapre
zentowane
ujęcie
zachowujepodstawową intuicję Milla, zgodnie
z którądziedzi
namoralności,
inaczej niżdziedziny
estetykiczy spraw smaku, wiąże
się z wy mogiem przejawiania aktywnej, dyscyplinującej postawy wobec wykraczających
przeciwko pewnymnormom.
W moim modelu intuicjatazostaje
zachowanatakżew dziedzinie supererogacji:
akceptacjasupererogatywnejpowinności moralnej
ma
terialnegowspomagania
żebrakówimplikuje
m.in. akceptacjęnormy
prima facie”
nakazującejpodejmowanie
skutecznychdziałań zmierzających do tego,
by wszy scy
owych żebraków wspomagali,z tym
jednak wyjątkiem,że
z tych możliwychsposobów
oddziaływania zostająwykluczonete,
któremiałyby
polegać nastoso
waniuśrodków
przymusu wobec
uporczywieobojętnych nażebraczylos.Dzięki
zastosowaniu ekspresywistycznej perspektywy metaetycznejmoż
na bez przeszkód postrzegać
w powyżej nakreślony sposób sferę moralności,
a jednocześnie zajmować
w dziedzinieetyki normatywnej,
takjak czynił to
Mili,stanowisko
utylitarystyczne. Akceptacja utylitaryzmu byłabyw tym przypadku równoznaczna akceptacji
dwóchnorm, z
którychpierwsza
primafacie
’nakazy
wałaby wszystkim postępowanie maksymalizujące
szczęściemaksymalnej
liczby istot czujących, druganatomiast prima
facie" nakazywałabywszystkim przed
siębranie
skutecznych
kroków wobectych,
którzy nie przestrzegają pierwszejz wymienionych norm -
kroków ukierunkowanych na zmianę ichdotychczaso
wego postępowania w
pożądanym z utylitarystycznegopunktu widzenia kierun
ku.
W tej sytuacjiwłasność maksymalizowania przez pewien
czynużyteczności
stanowiłaby kryterium użycia predykatumoralnie
dobry,aprzez
tomogłaby być uznawana
zatworzącą w
rozumieniu RichardaHare’awtórne
znaczeniedeskryp-
tywne tegoterminu12
.12 Zob. Richard M. Hare, The Language of Morals, Clarendon Press, Oxford 1952, s. 111-126.
Na
koniecpragnę
podkreślić,że
właściwe uzasadnienie zaprezentowa
nej wersji ekspresywizmujako racjonalnie
akceptowalnejteorii metaetycznej
nieopiera
się i opieraćsię
nie możeprzede wszystkim
na omówionychw tym
artykulezaletach
tego podejścia.Uzasadnienie
takie musibyć metodyczne
ipo
winno
odwoływać
siędo precyzyjnej zasady
racjonalnej akceptacji,której
głów nym elementem
jest stopień adekwatnościdanej teorii
wobec fundamentalnych własnościjęzyka moralności. Niestety,
opis takiego uzasadnienia,ze
względu najego
obszerność,jestem
zmuszonyodłożyć
nainnąokazję.
Between Compulsion andTolerance
In the final chapter of Utilitarianism, J.S. Mill accounts for a distinctive feature of morality by calling upon the categories of compulsion and punishment. At the same time, he attempts to distinguish justice from other branches of morality. In doing this, he falls back on the distinction between duties of perfect and imperfect obligation: the former, unlike the latter, confer on some people certain rights. However, Mill does not explain how it is possible for the province of beneficence to bear this characteristic and yet remain within morality regarded as the domain of sanction and compulsion.
The purpose of the paper is to try to resolve the problem in question on the basis of an expressivistic metaethical theory which draws on Mill’s work. According to this approach, the distinctive feature of moral statements lies in the fact that they express the acceptance of two norms: the first one prima facie' prescribes to everyone that the judged thing is to be chosen or forbids it and the second prima facie" tells everyone to act so as to effectively influence those who do not observe the former norm. Then, the domain of perfect obligation is explained as constituted by these moral judgements
which are accompanied by negative evaluations of acts consisting in tolerating an individual’s breaking (or aiming to break) the first norm. Respectively, supererogation is taken to be bound up with positive evaluations of tolerance for people who do not act in the required way. Thus, supererogatory judgements belong to the province of morality because they are connected with the acceptance of the norm exhorting to influence perpetrators, and yet they do not cease to be norms of beneficence, for they are bound up with the judgements which prohibit resorting to coercive measures against wrongdoers. Very importantly, the postulated solution is fully compatible with adopting a utilitarian stance in normative ethics.