• Nie Znaleziono Wyników

tymczasem — w „przygodnych” społeczeństwach dzisiej­ szych — miejsca naową transcendencję i na uniwersalne odniesieniajest coraz mniej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "tymczasem — w „przygodnych” społeczeństwach dzisiej­ szych — miejsca naową transcendencję i na uniwersalne odniesieniajest coraz mniej"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

1999, R. VIII, Nr 2 (30), ISSN 1230-1493

Magdalena Środa

O uznanie inności

Ideacnoty od czasów próby „zrehabilitowania” jej przez M. Schelera1 pojawia się corazczęściej iw coraz bardziej zróżnicowanym kontekście. Filozo­ fowie dążący do przywrócenia jej pozycji, odwołują się do różnych tradycji (greckiego naturalizmu, tomizmu, koncepcji oświeceniowych itd.), a ich celem jest przede wszystkim wykazanie, że etyka cnoty może z powodzeniemzastąpić

klasyczne teorie deontologiczne i teleologiczne (np. utylitaryzm). Pojęcie cnoty przeżywa więc renesans i dzieje siętak bynajmniej nie tylkodlatego,żeetyka jest dziedzinąubogąw idee, a więc filozofowie chwytają się różnych pomysłów, by cojakiś czas ożywić stare pojęcia, ani nawet nie dlatego, że panuje przemożny zwyczaj ogłaszaniakryzysu tego, co wyznaczało duchowy fundament epok po­ przednich, ale dlatego,żezarówno naturawspółczesnych pluralistycznych społe­ czeństw, jak iniezbędnadla ichprzetrwania i rozwoju edukacja moralna, wyma­ ga innych punktów odniesienia i innych nośników niż sztywny obowiązek, nor­ ma, zakaz czy posłuszeństwo.

1 M.Scheler, O rehabilitacji cnoty, „Marchołt” (Kraków) 1936, nr 1 (9).

Obowiązek moralny, sumienie, norma, aby mogły obligować musząodwoły­ wać się dojakieś transcendencji, do jakiś pewników, muszą mieć jakiś „punkt widzenia znikąd”; tymczasemw „przygodnych społeczeństwach dzisiej­

szych — miejsca naową transcendencję i na uniwersalne odniesieniajest coraz mniej. Kryzys przeżywa również pojęcie Rozumu, racjonalności, monologicznej tożsamości iwieleinnych. Corazmniej popularny inośny wfilozofiipraktycznej staje się postulat posłuszeństwa (starszym, tradycji) czy — a może przede wszystkim wiaryw autorytety.

Rehabilitacja cnoty jest więc dla niektórych powrotem do dawnych więzi.

Wehikułem utraconego czasu porządku, hierarchii, celu,powołania. I tak pojęcie cnoty w teoriach politycznych ostatnich dwudziestu lat zostało zaanektowane przez republikanów i komunitarian. Według M. Sandela, A. Maclntyre’a czy (w mniej­ szym stopniu) Ch. Taylora nie może się dziać inaczej, ponieważ indywidualizm (liberalizm), uwalniając obywateli od tradycyjnych ograniczeń i pozwalając na

(2)

realizację własnych koncepcji dobra i szczęścia negujeznaczenie cnót, które zro­

zumieć można jedynie w odniesieniu do Boga lub wspólnoty i dobra wspólnego.

Prawdziwą cnotą jest więc według komunitarian cnotaoparta natradycji, religii, wspólnotowej praktyce, pokoleniowej narracji lub — według republika­ nów - spajająca cnota obywatelska.

Warto jednak wiedzieć, żejuż Kant opowiadał się za oddzieleniem kwestii indywidualnej cnoty irepublikańskiego rządu2. Państwo liberalne by istnieć, nie wymaga„narodu aniołów” i wspólnotowej prężności, wszelako liberalizm ikul­

tywowaniepewnych cnót to przedsięwzięcianietylkoniesprzcczne, ale iwzajem­

niewspierające się.

2 I. Kant, Projekt wiecznego pokoju, tłum. M. Żelazny, Toruń 1995, s. 73-74.

31. Lazari-Pawlowska, Trzy pojęcia tolerancji, „Studia Filozoficzne” 1984, nr 8 (225).

Indywidualizm — wbrew temu co sądzą holiści oferuje określoną wizję właściwego współżycia zróżnicowanych jednostek. Wizja ta nie opiera się na konkretnych ideałach dobrego życia, niema charakteru perfekcjonistycznego, nie proponuje (Jedynie słusznych) konkretnychwartości czy ich zbioru, nie buduje obowiązków, sztywnych norm. Wszelako — można chyba powiedzieć — że kon­ dycja państw liberalnych jest do pewnego stopnia uzależniona od praktykowania przez obywateliokreślonych cnót. Jakich?Tych, któresłużą instytucjom liberal­ nym czyniąc je z jednejstrony stabilnymi, z drugiej atrakcyjnymidla miłośników wolności i zróżnicowania. Jak sądzę, należą do nich przede wszystkim: toleran­ cja, szacunek i uznanie. A ich motywem wiążącymjest (powinnabyć) rosnąca, coraz głębsza akceptacja inności.

Tolerancja wydaje się najprostszą z nich i najbardziej oczywistą. Ale tak me jest. Bardzo często bywadefiniowanajakorodzaj obojętności i dlawielu, w związ­

ku z tym,jest czymś moralnie negatywnym. Rzeczywiście, hasłem tolerancji jest

„żyj i pozwól żyć innym. Jest to cnota „negatywna”, o wyraźnie politycznym charakterze i takiejż proweniencji. Trzebajednak nauczyć się odróżniać jąod e- goizmu, strachu, pogardy, cynizmu, przede wszystkim zaś od obojętności poka­ zując jej pozytywny, związany zwysiłkiem i pracą nad sobą, charakter. Niejest człowiekiem tolerancyjnym ten, kto nie zwraca uwagina innych, kto wywyższa sięnadinnych, czykto jest człowiekiem pełnympogardy wobecinnych. Toleran­

cjajako postawa zakłada spełnienie trzech warunków (pisała onich I. Lazari- -Pawłowska3), a mianowicie: po pierwsze tolerancja wymaga istnienia od­

miennych poglądów i opinii (trudno dowieść, czyludzie tolerancyjni istnieją w pań­ stwach totalitarnych; niemaich również wśród ludzi, którzy milczą lub mart­ wi; gdzie nie ma odmiennych opinii, nie ma tolerancji). Po drugietolerancja wymaga, aby istniała możliwość działania w celu stłumienia owych opinii, na przykład przez izolowanie czy piętnowanie ich wyznawców, przez ostracyzm, wyśmianie, pranie mózgu, cenzurę prewencyjnąitd. (człowiek, który niema moż­

liwości działania, człowiek bezsilny, ubezwłasnowolniony, nie może byćtoleran­

(3)

cyjny). Po trzecie tolerancja wymagapowstrzymania sięod działań o charak­

terzerepresyjnymczyopresywnym. Racjądlatego powstrzymania powinno być przekonanie (płynące z uznania lub podyktowaneprzezprawo), że inni mają ta­

kie sameprawa do własnejopinii,dowłasnejkoncepcjidobrego życia, szczęściaitd.

Powszechniewiadomo, że tak rozumiana tolerancja ma swoje korzeniew euro­ pejskim racjonalizmie, oświeceniowym indywidualizmie, w koncepcjipraw czło­ wieka itp. Tolerancja związana ztradycją pisał o tymAndré Comte-Spon- ville, autor błyskotliwego Małego traktatu o wielkich cnotach4 jest przeci­

wieństwem fanatyzmu i przeciwieństwemintegryzmu.Nie jestteżprawdą według niego, że tolerancja jest cnotą tam, gdzie nie uznaje się żadnej prawdy. Posiadać cnotętolerancji to nie znaczy nie uznawać istnieniażadnejprawdylub uznawać przygodność prawdy. Człowiek tolerancyjny to ten, który’ kocha prawdę, ale za­

razemwie, że nie dlawszystkich maona charakter absolutny. Tolerancjadotyczy opinii, a więc prawd niepewnych. Katolikmożebyć pewien prawd katolicyzmu, ale jeśli jest intelektualniehonnête (toznaczyjeśli kocha prawdębardziej niż pewność) to będzie wiedział zarazem, że nie jest w stanieprzekonać do swojej prawdy ani protestanta, ani ateisty, ani żyda. Jak tozręcznie powiedziałkiedyś Wolter: „nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale do końca życia będę walczył, abyś miał prawo je głosić”. Unowocześniając można powiedzieć: „nie jestem liberałem, ale będę zawsze walczył, by liberalizm był modus vivendi społeczeństwa, któregoja lub moja wspólnota jest jednymz uczestników”. Niejest teżprawdą, że toleran­ cja związana jest z relatywistycznym przeświadczeniem, zgodnie z którymkażdy indywidualny wybór, każdy plan życiowyjestrównie dobry, azatem niepodlega racjonalnej analizie i krytyce. Tolerancja nie jest bynajmniej sprzeczna ze stano­

wiskiem głoszącym możliwość uzasadnienia tezy, pewne style życia lepsze od innych. Tolerancjaumacnia się na przekonaniu,że wybór lepszej drogi postę­ powania powinien być przedmiotem refleksji (a więc pośrednio wiedzyi eduka­ cji), anie przymusu.

4 A. Comte-Sponville, Le petite traité des grands vertues, Paris 1995.

Zawsze przyproblemie tolerancji pojawia sięproblemgranic. Czy tolerancja ma obejmować wszystkie poglądy? Oczywiścienie. Uniwersalna tolerancja uni­ cestwiasamąsiebie. Jednak trudno ustalić jejtrwale granice. Można mówić okrzyw­ dzie innych, opresji, zagrożeniu dla wolności, niesprawiedliwości itd., ale przy­ znać trzeba, że granicetolerancji zależnew dużej mierze od kulturowych pod­ staw społeczności,od rodzajujej struktury itd. i że trzeba je ciągle negocjować.

Negocjowanie iokreślaniegranictolerancji jest jednymz obowiązków społeczeń­ stwa liberalnego. Uczeniecnoty tolerancjijest podstawą zapewniającą jego ist­ nienie i trwanie.

W. Jankelevitch traktował tolerancjęjako cnotę niepełną. Zawiera ona rze­ czywiście un moment provisoire, element tymczasowości. Wspomniany wyżej André Comte-Sponville traktował ją jako młodszą siostrę innych cnótipisał, że

(4)

tak jak prostota jest cnotąmądrych, a mądrość cnotą świętych, tolerancja jest mądrością i cnotą wszystkichtych, czyli nas, którzynie ani mądrzy, ani świę­ ci.Nim nauczymy sięwzajemnie szanować i kochaćtolerujmy się.

Wyobraźmy sobie jednak, jakwyglądałobyspołeczeństwo, którego obywate­

le tolerowaliby się, ale nie szanowali? Zapytuje o to Amy Gutman w artykule Civic Educationand Social Diversity5. Tolerancja może zagwarantować, że jed­

nostkii grupy nie będą używały instrumentów państwowych i środków przymusu w celu narzucenia własnej koncepcjidobrego życia innymjednostkom i grupom, ale nie gwarantuje, że owe jednostki lub grupy nie będą wzajemnie dyskrymi­ nowały się w obrębie życia prywatnego. Ludzie tolerancyjni mogą dyskry­

minować się wzajem zpowodówreligijnych, rasowych, obyczajowych, kulturo­ wychi wszelkichinnych.

5 A. Gutmann, Civic Education and Social Diversity, „Ethics” 1995, nr 105.

Drugą, głębszą cnotą jest więc szacunek. Samą ideę szacunku można rozu­ mieć na kilka sposobów. I nie o wszystkiez tych rozumień mi idzie. Po pierwsze, szacuneknarodził sięjako rodzaj czci i związany był i jest z tym, co niektórzy nazywają „etyką wyróżnień”. Szacunek wtym rozumieniuwiąże się więc z za­ sługą,zaletą, cnotą lub — szerzej — zposiadaniem godności osobistej. Uzależ­ niony jest on odjakiegośkodeksu moralnego, moralnych stereotypów, uznanych społecznieocen. W kulturze europejskiej szacunkiem darzysię kogoś, kto postę­ pujezgodnie z systemem własnych wartości, jest bezinteresowny, niepodatny na manipulację,konsekwentny w swoich postępowaniach, wiemy sobie, niezależny lub kto po prostu zajmuje cenionąspołecznie pozycję.

Innym rodzajem szacunkujest ten, któryzwiązany jest z pojęciem godności człowieka. Jestto szacunek niezależny od zasług i pozycjikonkretnych osób, a jego korzenie i racje istnieniatkwią w owej nieprzechodniej, nieutracalnej wartości, jaką jest — w tradycji chrześcijańskiej dana przez Boga godność człowieka jako obrazu i podobieństwa Bożego; w tradycji kantowskiej natomiastbycie celem samym w sobie. Ten rodzaj szacunku zakłada istnienie pewnego abstrakcyjnego elementu nas samych, pewnej zasadniczej jedności czy podobieństwa(rozum, od­ niesienie do transcendencji)albo pewnej koncepcji natury, rozumianej jako wspól­

na istota lubwspólny cel. Szacunekten opiera się nazasadzie jedności i nieredu- kowalności natury ludzkiej; jest więc (i powinien być) ślepyna różnice. Ten ro­ dzaj ślepoty jest istotny z punktu widzenia praw i egalitaryzmu politycznego.

Równość i identyczność wpolitycznymdyskursie nakładają się nasiebie i równy oznacza w istocie rzeczy „ten sam”. Tymczasem, często, nie ma nic bardziej o- presywnego niż równe traktowanie nierównych. Zasada równości służy „polityce wykluczającej”. Co to bowiem znaczy szanować kogoś nie ze względu na jego inność, lecz ze względu na to,że jest taką samą osobą czy „celem samymw so­ bie jak wszystkie innepodmioty prawa?Kościół katolicki, naprzykład, normu­

jąc stosunek do homoseksualistów, nakazuje szanować w homoseksualiście

(5)

osobę, alezarazem potępiać zachowania seksualne jako sprzeczne z naturą;

osobyhomoseksualne mogą liczyć nawspółczucie czy brak dyskryminacji, gdy stłumią w sobiewłasne pragnienia i nigdy nie zdecydują się na ich realizację6. Za­ chodnie społeczeństwa nakazują traktowaćkobietę jako osobę, ale jednocześnie, w wielu z nich, nie uznaje się jej inności jako równej mężczyźnie (kobietakorzys­ ta z takichsamych praw'jak mężczyzna, np. politycznych, ekonomicznych, dopiero wtedy, gdy wyemancypuje się od swojej kobiecości). Homoseksualista, kobieta lub na przykład — Żydczy Serb są więc darzeniszacunkiem i korzystają z pełni praw nie jako homoseksualiści, Żydzi, kobiety czy Serbowie, ale jako abstrak­

cyjne osoby. Sądzę, że stawia to wielu ludzi w bardzo dziwnym położeniu. onijakby niewidzialni. Jest to sytuacja opresyjna, zwłaszcza wtedy, gdy owa pomijana inność, czyli np. homoseksualizm, bycie Żydem, kobietą czy Serbem niejest bardziej lub mniej przypadkowym atrybutem abstrakcyjnych osób, ani też przedmiotem wyboru, lecz stanowi ichnajgłębiej rozumianą tożsamość.

6 Katechizm Kościoła katolickiego, Poznań 1994, s. 532.

7 H. Arendt, Humań Condition, Chicago 1958, s. 56-58.

Szacunek oparty na zasłudze i szacunek dla abstrakcyjnego człowieka u- kształtowanezostaływobrębiesferypublicznej i związane są z jej cechami. Od­ noszą się więc do tego, co ogólne a nie do tego, co szczegółowe, do tego, cora­

cjonalneanie do tego,co emocjonalne, do tego, co duchowe anie cielesne, do te­

go, co polityczne a nie dotego, co prywatne, dotego, co uniwersalne a nie par­ tykularne itd. Szacunek ślepyna indywidualną różnicę, na rasę, na płeć, na cie­

lesność, emocjonalność wypycha istotne cechy ludzkiej tożsamości w prywat­

ność, czyli jak to pisze H. Arendt wHumań Condition — w sferę cienia i mil­ czenia7. Prywatne to wszak to, co nie może być ukazane, co niedostępne dla oczu, co niepełne, niedyskursywne i nie w pełni wartościowe. Toteż nic dziwnego, że wszelki istotny z politycznego punktu widzenia ruch społeczny zaczyna się od „wychodzenia z cienia prywatnościi redefiniowania tego, co publiczne. Jest bądź przechodzeniem od „milczącej” prywatności w sferę rządzoną przez idee sprawiedliwości i wolności, bądź „upolitycznianiem”

prywatności (hasło „to, co piywatne,jest polityczne było przez wiele lathasłem feministek walczących o dostrzeżenie wartości domowej, nieodpłatnej pracy, rodzinnejprzemocy ispołecznejopresji).

Szacunek, o ile masięstać liberalną cnotą, powinien mieć charakter wzajem­ ny i odnosić się nie do jedności, ale właśnie do różnicy. Dlatego potrzebna nam jest jeszcze inna cnota, mianowiciecnota akceptacji (uznania). Obok pragnienia bycia uznanym za równego wobecinnychistniejepragnienie byciauznanym w swej inności. Według Fukuyamy „kiedy wybieramy życie w demokracji liberalnej, stawką jest coświęcej niż fakt,że zyskujemy wolność do zarobkowania i zaspo­

kajania pożądliwych części duszy. Ważniejsząi w ostateczności bardziej satys­

fakcjonującą rzeczą,którą zapewnia nam liberalnademokracjajest uznanie. De­

(6)

mokracja liberalna potencjalnie stanowi metodę osiągnięcia wielkiej obfitości dóbr materialnych,lecz wskazujenam takżedrogę docałkowicie niematerialnego celu, jakimjest nasza wolność8. Za demokracją przemawiają nietyle racje eko­ nomiczne, copsychologiczne i moralne. „Wybór demokracji jest samoistny, po­ dejmowany w imię uznaniaaniew imię pożądania”9.

8 F. Fukuyama, Koniec historii, Poznań 1992, s. 288.

9 Tamże, s. 294.

10 Zob. I.M. Young, Impartiality and The Civic Public. Some Implications of Feminist Critiques of Moral and Political Theory, w: Feminism as Critique, (ed.) S. Benhabib, D. Cornell, New York 1987.

11 Zob. J. Kristeva, Revolution in Poetic Lanquage, New York 1980.

Cnota uznania wiążesię z ciekawością wobec innych, przede wszystkim zaś z wiedzą onich. Trudno jestbowiem uznawać kogoś,jeśli się nic o nim niewie.

Wiedza o innych powinna więc stać się zasadniczymprzedmiotem liberalnej edu­ kacji. Poto jednak, by wiedzieć i uznawać inność, trzeba nauczyć się umiejęt­ ności emocjonalnego neutralizowania własnego świata wartości. Jednostki mogą nauczyć się uznawać koncepcje dobrego życia innychludzi tylko wtedy, gdy­ dą zdolne dopostrzegania własnego aksjologicznego zapleczajako czegoś, co ma

w pewnejmierze charakterprzygodny. To oderwanie wymaga od naswiele wysiłku, nie tylko intelektualnego, ale przede wszystkim emocjonalnego. I nie ma ono służyć moralnemu sceptycyzmowi. Uznanie jako cnota pozwala na wzajemne zrozumienie wśród ludzi, którzy mająodmienną tożsamość i bronią moralnie od­

miennych koncepcji życia.

Uznanie mawięcdotyczyć niezasługmoralnychczyabstrakcyjnychcech o- partych na abstrahującychod partykularyzmów założeniach dotyczącychdefinio­

waniatego, czym jest człowieczeństwo iobywatelstwo, lecz właśnie politycznej i egzystencjalnejafirmacji różnicy.

Uznaniejestwięc warunkiem, ajednocześnie konsekwencjąnie tyle zniesie­ niagranicy między sferą prywatną a publiczną, cojej zredefiniowania, w takim kierunku, by, popierwsze,żadne obyczajowe, społeczne praktykii instytucje nie były a priori wykluczane ze sfery publicznejdyskusji,oraz,podrugie, by żadne z za­

chowań, osób lub aspektów ludzkiego życia nie były a priori zamykane w „pry­ watności” i skazywane na milczenie. Uznanie ma więc uczynić sferę publiczną heteronomiczną, nie tylko ze względuna różnorodność roszczeń, celów, wartości, stylów i aspektówżycia, ale również ze względu na różnorodność środków wyra­ zu i pozaracjonalnych (estetycznych, ekspresywnych, symbolicznych, mimicz­

nych) form możliwego dyskursu10 11. W tak rozumianej sferze publicznejcelem ko­ munikacjinie zawsze musi być konsens,jak tego chcą B. Ackerman czy J. Ha- bermas,celem może być właśnie rozpoznanie i uznanie różnic. Celem może być też jak pisze znana francuska feministka J. Kristeva" potrzeba kochania i pragnieniabycia kochanym.

(7)

Prof. Barbara Skarga, której zlękiem dedykuję krótką wypowiedź, w jed­

nym zwywiadówwyraziła kiedyś taki pogląd, który bynajmniej nieumieszcza jej w gronie feministek, alektórystanowiłimpuls do napisania tegotekstu: „Nigdy nie zapanujemy nad drugim człowiekiem nie wierzę w stopienie się w jedno.

Natomiast wierzę w uznanie inności... Zafascynowanie innością: Dziękuję, że ty jesteś inny. Pragnę Ciebie właśnie dlatego, żejesteś inny; że niejesteśtaki sam.

Może tojest najgłębsze w miłości? [...] Tu nie chodzi ojedność, tu chodzi o coś przeciwnego:o głębokie uznanie inności12.

12 B. Skarga, O człowieku [wywiad], w: Rozmowy na koniec wieku (2), Kraków 1998, s. 213.

The recognition of one’s being different

Can virtue hold its ground in a highly differentiated liberal society? The au­ thor says yes, and claims that in some contexts liberalism and a cultivation of virtues are mutually supportive. She points to three virtues in particular: tole­

rance, respect and recognition, and undertakes to show that the cementing ele­

ment in allthesethreevirtues is adeeper acceptance of one’s being differentfrom others.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tylko jest jedna rzecz - jeżeli swoim potomkom powiedzieli, że źle zrobili, że niewłaściwie postępowali eksterminując Polaków i Żydów i inne narodowości, to w

9 N a przykład: można z powodzeniem stosować koncepcję zaufania, aby udowodnić, iż egzaminy ustne na Uniwersytecie nie są godne zaufania, bowiem są bardziej

Stretching statyczny to ćwiczenia, które polegają na rozciąganiu mięśni podczas spoczynku (tzn. na wyizolowaniu grupy mięśniowej w odpowiedniej pozycji i utrzymaniu tej

Ocena zaliczenia ćwiczeń jest obliczona jako średnia arytmetyczna ocen z kolokwiów pisemnych oraz oceny z domowej pracy kontrolnej. Ocena A – wyliczona jako średnia ważona ocen

Zadania z podręcznika wykonaj w odrębnym zeszycie, który przekażesz swojemu nauczycielowi na pierwszej lekcji w szkole. Zlecona praca będzie

Rozdziały czwarty, Funkcjonowanie metafor opisujących ŻYCIE w tekstach Agnieszki Osieckiej i Wojciecha Młynarskiego, oraz piąty, Językowy obraz CZŁOWIEKA w

Program został przygotowany we współpracy z dietetykami, pedagogami i objęty patronatem Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Edukacji Narodowej, Instytutu Żywności i

zacja, prawo i dyscyplina w polskim i litewskim pospolitym ruszeniu (do połowy XVII wieku). Błaszcz yk: Artykuły wojskowe i ich rola dla ustroju sił zbrojnych i prawa