• Nie Znaleziono Wyników

Chrześcijanin, 1971, nr 11-12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Chrześcijanin, 1971, nr 11-12"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

mm

'C '

M % *'

y**.

(2)

O H R Z E S C I J A

EW AN GELIA

ŻYCIE S MYŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JED N O ŚĆ

POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA

R o k z a ło ż e n ia 1 9 2 9 W a rsza w a ,

Nr 1 1 - 1 ? . , li s to p a d - g r u d z ie ń 1971 r.

SIEW I OWOC NIE M A M IEJSCA

SZKO ŁA N IE D Z IE L N A : ŚLADEM KOLĘDY

HEROD W IELKI

W EW NĄTRZ CZY ZEW N Ą TR Z?

BÓG JEST MOIM ŚW IADECTW EM (V)

LIST DO ZBORU W SM Y RN IE B IB L IA I TEOLOGIA:

X PR Z Y K A ZA N IE

DAR Y D U C H A I OWOC DUC H A RYS H ISTO RYCZNY PRA CY KO ŚCIOŁA CHRYSTUSOW EGO W P O L S C E

K R O N IK A

T Y D Z IE Ń M ODLITW Y

M ie się c z n ik „ C h rz e ś c ija n in ” w y s y ła n y je s t b e z p ła tn ie ; w y d a w a n ie c z a s o p ism a u m o ż liw ia w y łą c z n ie o fia rn o ś ć C z y te l­

n ik ó w . W sz e lk ie o f ia ry n a c z a so p ism o w k r a j u , p ro s im y k ie r o w a ć n a k o n to F u n d u s z u W y d a w n ic z e g o z je d n o c z o n e g o K o śc io ła E w a n g e lic z n e g o : P K O W a rsz a ­ w a, I O d d z ia ł M ie js k i, N r 1-14-148.448, z a ­ z n a c z a ją c c e l w p ła ty n a o d w ro c ie . M a n ­ k ie tu . O fia ry w p ła c a n e za g r a n ic ą n a le ż y k ie ro w a ć p rz e z o d d z ia ły z a g ra n ic z n e B a n k u P o ls k a K a s a O p ie k i, n a a d r e s P re z y d iu m B a d y Z je d n o c z o n e g o K o śc io ­ ła E w a n g e lic z n e g o w W a rsz a w ie , u l. Z a - g ó r n a 10.

W ydaw ca: P rezyd iu m R ady Z jed n o­

czonego K ościoła E w a n g eliczn eg o w PRL.

R edaguje K olegium . Jó z e f M ró ­ zek (red. n acz.) M ie c z y sła w K w ie ­ cień (sekr. red.), E dw ard C zajko, Jan T o łw iń sk i. A dres R ed ak cji i A d ­ m in istra cji: W arszaw a 1, ul. Z agór- na 10. T elefo n : 21-28-38 (bezp.) i 29-52-61 (w . 8 lub 9). M a te ria łó w n a d e s ła n y c h n ie z w ra c a się.

R SW „ P r a s a ” . W a rs z a w a , S m o ln a 10/12. N ak ł. 5000 egz. O b j. 2,5 a rk .

Z am . 1880. U-40.

Sieuj i OLuoc

B ib lia c h ę tn ie p r z y r ó w n u je p ra cę d la K r ó le s tw a B o żeg o do p ra c y sierocy ro z s ie w a ją c e g o Z ia rn o , c z y li S ło w o B o że (n p . M k 4, 3 n n ). O b ja śn ia ją c p r z y p o w ie ś ć z a w a r tą w te k ś c ie M a r k a , P a n J e z u s p o w ia d a w p r o s t: „ Siew ca r o z s ie w a S ło w o ...” ( M k 4, 14). D a le j P is m o Ś w . s k ła d a ś w ia d e c tw o o n a ­ s z y m P a n u , i g ło si że O n s a m b ył, i je s t B o ż y m L o g o se m , B o ż y m S ło w e m , k tó r e „ cia łem się sta ło i z a m ie s z k a ło w ś r ó d nas, i u jr z e liś m y c h w a łę J e ­ go, c h w a łę ja k ą m a je d y n y S y n od O jca, p e łn e ła s k i i p r a w d y ” (J a n 1, 14).

T e n s a m t e k s t E w a n g e lii J a n o w e j ś w ia d c z y z n ó w , że C h r y s tu s P a n b y ł Z ia r n e m D o s k o n a ły m , k tó r e b y ło w r z u c o n e w g łę b o k o ś ć z ie m i, o b u m a rło , i n ie z o s ta ło p o je d y n c z y m z ia r n e m lecz z m a r tw y c h w s ta ło i w y d a ło o b fity o w o c (por. J a n 12, 24 n n ). W ła śn ie ty m „ o b fity m o w o c e m " są w s z y s c y w ie r z ą c y , u fa ją c y , m iłu ją c y i w y z n a ją c y C h r y s tu s a J e z u s a ja k o B oga, P a ­ n a i Z b a w ic ie la . Jeg o d z ie łe m z o s ta liś m y s tw o r z e n i w N im do d o b r y c h 'u c z y n k ó w i z o s ta liś m y w N im — n o w y m s tw o r z e n ie m (por. E f 2, 10; 2 K o r

5, 17 n n).

P a n n a sz, tr z e c ia O so b a T ró jc y , o d w ie c z n y B o ż y Logos, p r a w d z iw y B óg i p r a w d z iw y c z ło w ie k ja k Z ia r n o b y ł tr z y d n i w ło n ie z ie m i, le c z o p u śc ił grób w c h w a le , z m a r tw y c h w s ta ł, w s tą p ił n a n ie b io sa i z o s ta ł w y w y ż s z o ­ n y n a tr o n s w o je j c h w a ły . A p o s to ł P a w e ł r o z w a ż a tę p r a w d ę w w ie l k im h y m n ie o Z m a r tw y c h w s ta n iu w 1 K o r. 15, g d zie ta k p is z e : „Co się s ie je ja k o s k a ż o n e , b y w a w z b u d z o n e w c h w a le ; s ie je się w sła b o ści; b y w a w z b u ­ d zo n e w m o c y ; s ie je się ciało c ie le sn e , b y w a w z b u d z o n e ciało d u c h o w e ...

(w .w .: 42—44). E w a n g e lia — to w ła ś n ie R a d o sn a W ie ść o ty m p o n iż o n y m i w y w y ż s z o n y m Z ia r n ie , o m ę c e , ś m ie r c i i z m a r tw y c h w s ta n iu P ana, i tę p r a w d ę e w a n g e lic z n ą j a k d ro g ie, k o s z to w n e Z ia r n o m a ro z sie w a ć c a ły lu d B o ż y n a c a ły m św ie c ie d la ś w ia d e c tw a w s z y s tk im lu d z io m ; p o n ie w a ż „Bóg chce, ż e b y w s z y s c y b y li z b a w ie n i i do p o z n a n ia p r a w d y p r z y s z li”.

P is m o Sw. w z y w a ją c w s z y s tk ic h w y z n a w c ó w P a n a do w y p e łn ie n ia o b o ­ w ią z k u sia n ia Z ia r n a B o żeg o , g ło si: „ T a m i s a m c h o d zą c z p ła c z e m r o z ­ s ie w a lu d d ro g ie n a s ie n ie ; a le za ś p r z y s z e d łs z y z ra d o ścią zn o s ić b ę d z ie ­ m y s n o p y s w o je ” (Ps. 126, 6). J e d n o c z e ś n ie z ty m w e z w a n ie m d o z w ia s to ­ w a n ia S ło w a łą c z y się n a p o m n ie n ie do w y tr w a n ia w c zy s to ś c i i u c z c iw o ś ­ ci w p r a c y B o że j. P ism o Sw. p o w ia d a : „ C o k o lw ie k b y sia ł c z ło w ie k to te ż żą ć b ę d z ie ”. B ra c ie i S io s tro , to p y ta n ie je s t do n a s sk ie r o w a n e . J e ś li n ie c h c e m y , ż e b y n a s s p o tk a ć m ia ła sro g o ść sp r a w ie d liw e g o B o żeg o s ą d u na z ie m i c z y p o śm ie r c i, to g łę b o k o z a s ta n ó w m y się n a d sobą, i o d p o w ie d z m y so b ie o d w a ż n ie , ja k ie m o ty w y n a szeg o d zia ła n ia w p r a c y d la K r ó le s tw a B o żeg o . B o je ś li k to ś s ie je r o z te r k i m ię d z y b ra ć m i, je ś li k to ś s ie je n ie ­ n a w iść , je ś li k to ś p r z y ją ł ro lę s ie w c y ro z ła m ó w w ś r ó d lu d u B ożego, o b ­ m o w y , z d r a d y , o s z c ze rstw a , ro z e r w a n ia — teg o s p o tk a s łu s z n y , s p r a w ie d liw y i z a s łu ż o n y w y r o k B oga. „ K to s ie je w ia tr , z b ie r a b u r z ę ” — głosi je d n o z n a s z y c h p r z y s łó w .

S ie j m y w ię c n ie na w ia tr i n ie s ie jm y w ia tr u (b o zb ie ra ć b ę d z ie m y b u r z ę ); s ie jm y ■— zg o d n ie z z a c h ę tą B o że g o r o z k a z a n ia — S ło w o P ana, S ło w o m a ją c e m o c p r z e k s z ta łc a n ia lu d z k ic h serc, n ie ty lk o serc in n y c h lu d z i, le c z p r z e d e w s z y s tk im serc n a sz y c h . A s k u t k i sia n ia S ło w a P a ń ­ s k ie g o są b ło g o sła w io n e , b ę d z ie m y s a m i b ło g o s ła w ie n i i s ta n ie m y się p r z y ­ c z y n ą b ło g o s ła w ie ń s tw a d la w ie lu n a s z y c h b liźn ic h . J a k ż e b ło g o sła w io n e są s k u t k i sia n ia B o żeg o Z ia rn a . A do s w o ic h sług, do B o ż y c h s ie w c ó w i ż n i- w n ia r z y P a n s k ie r o w u je sw o je ła s k a w e S ło w o , i og ła sza : „To d o b rze, s łu ­ go d o b ry , p r z e to że w m a ły m b y łe ś w ie r n y , w e jd ź do ra d o śc i P a n a s w e g o ”.

L o s z ły c h słu g , słu g n ie w ie r n y c h , słu g , k tó r z y n ie sie li B o że g o Z ia r n a lu b s ie li z łe r z e c z y , o p is a n y je s t w o s ta tn im ro z d z ia le P is m a Ś w ię te g o . N ie ­ c h a j je d n a k ż e n i k t z n a s n ie w y p a d n ie ze s w o je j ro li ta k , b y m ia ły się do n a s o d n o sić S ło w a B o żeg o są d u i k a ry .D la te g o p r z y jm ijm y to n a g a ­ rniające S ło w o : „ C o k o lw ie k b y sia ł c z ło w ie k , to te ż żą ć b ę d z ie ”, i p r z e z w y tr w a łą m o d litw ę , p r z e z w y tr w a łą w ia r ę i p ra cę, s p e łn ia jm y n a jw ię k s z y i n a jw s p a n ia ls z y o b o w ią z e k d a n y lu d z k o ś c i p r z e z B oga: sia n ie B o żeg o S ło w a , lu d z io m n a z b a w ie n ie i na c h w a łę B ogu.

o.m.

(3)

N ie m a m i e js c a

„I p orod ziła sy n a sw eg o pierw orod n ego i o w in ę ła go w p ielu szk i i położyła go w żłob ie, gdyż n ie było d la n ich m iejsca w gosp od zie”.

(Łuk. Z, 7).

p rz y sz ło D z ie c ią tk o , M a r ia d rż ą c y m i rę k a m i o w in ę ła je w n ie z b y t czy ste, i m ię k k ie p ie lu s z k i, i p o ło ż y ła J e B ie d n a M a r ia ! M ożem y w y o b ra z ić so b ie, że m ia ła

w te d y 18 lu b 19 la t. N ie w ia s ty b o w ie m w c z e śn ie w te d y w y c h o d z iły z a m ąż, z w ła sz c z a n a W sch o d zie. C zyż m o ­ g ą b y ć g o rsze o k o liczn o ści d la b rz e m ie n n e j, m ło d e j n ie ­ w ia s ty j a k c h w ile r o z w ią z a n ia — z d a la od d o m u , i d o teg o w t a k p rz y k r y c h w a r u n k a c h ?

C e sa rz rz y m s k i O k ta w ia n A u g u s t z a rz ą d z ił je d n a k

„ a b y s p is a n o c a ły św ia t... szli w ię c w sz y sc y do sp isu , k a ż d y do m ia s ta sw e g o ” . J ó z e f i M a r ia m u s ie li w ię c iść z G a lile i, m ia s ta N a z a r e tu n a p o łu d n ie k r a j u do B e tle je m — m ia s ta D a w id o w eg o , g d y ż p o c h o d z ili z r o ­ d u te g o w ie lk ie g o k ró la . C zy z d a w a li so b ie s p r a w ę z tego, d lacz eg o u ło ż y ły się im t a k n ie s p r z y ja ją c e w a ­ r u n k i ? B óg w y p e łn ia ł je d n a k ż e s w o je S łow o. W k s ię ­ d ze p ro r o k a M ic h e a sz a n a p is a n o b o w ie m : „A ty , B e t­

le je m E fra ta , n a jm n ie js z e je s te ś w ś ró d p le m io n ju d z ­ k ic h ! Z cie b ie m i w y jd z ie T en , k tó r y b ę d z ie p a n o w a ł w Iz r a e lu , a p o c h o d z e n ie J e g o od p o c z ą tk u , od d n i w ie c z n o śc i” (r. 5, il; w g B ib lii T y sią c le c ia ). C e sa rz A u g u st w y d a ją c sw ó j d e k re t, n a m o cy k tó re g o Jó z e f i M a r ia m u s ie li p rz y b y ć do B e tle je m u , n ie w ie d z ia ł o ty m o czy w iście, że p rz y c z y n ia się d o w y p e łn ie n ia je d n eg o , lecz ja k ż e w a ż n e g o w e r s e tu z P is m a Ś w ię ­ tego.

B rz e m ie n n e n ie w ia s ty n a jc z ę ś c ie j z o b a w ą o c z e k u ją b ó ló w p o ro d o w y c h , z w ła sz c z a g d y je s t to ic h p ie rw s z e dziecko. N ic w ty m d ziw n eg o . W ty m w y ra ż a się czę­

ściow o p rz e k le ń s tw o ja k ie z a w isło n a d n ie w ia s tą z c h w ilą z ła m a n ia B ożego n a k a z u w o g ro d zie E d en . To m ia ło b y ć p ie rw s z e d z ie c k o M a r i i ! N ie m ia ła p o d r ę k ą m a tk i a n i in n e j d o św ia d c z o n e j n ie w ia s ty , k tó r a m o g ła ­ b y w te j tr u d n e j c h w ili pom óc. O, g d y b y ch o cia ż E lż b ie ta , k tó r a sześć m ie się c y te m u p o ro d z iła c h ło p c a , b y ła — m y ś la ła m o że M a ria . N ie s te ty n ie b y ło n ik o g o z ty ch , co m o g li b y w ta k ie j s y tu a c ji o k a z a ć n ie z b ę d n ą , fa c h o w ą pom oc. B y ł ty lk o w ie lc e z a k ło p o ta n y i b e z ­ r a d n y Jó zef. B y ł w p ra w d z ie c z u ły i w y ro z u m ia ły d la s w e j p rz y s z łe j żony, a le n ic w ię c e j n ie m ó g ł d la n ie j zro b ić. J a k b a rd z o s a m o tn ie m u s ia ła czuć się M a r ia g dy p o c z u ła p ie rw s z e b ó le p o ro d u , a p o te m z d a ła s o ­ b ie s p r a w ę z tego, że je j d z ie c ią tk o p rz y jd z ie n a ś w ia t w B e tle je m , m ię d z y ob cy m i, z d a la od m a łe g o r o d z in ­ n eg o d o m k u w N a z a re c ie . G d y b y ch o cia ż b y ło m ie js c e w ja k im ś g o ścin n y m , m iły m d o m u lu b ch o c ia ż w g o ­ sp o d z ie — m y ś la ła z p e w n o śc ią . M ia sto b y ło je d n a k ż e p rz e p e łn io n e p rz y b y s z a m i. Z p e w n o ś c ią w ie lu in n y c h p o to m k ó w D a w id a p rz y b y ło do B e tle je m u z te j s a m e j o k azji. G d y w k o ń c u p rz y s z e d ł m o m e n t ro z w ią z a n ia ,

w ż ło b ie : „ g d y ż n ie b y ło d la n ic h m ie js c a w gospo­

d z ie ” .

B ie d n y Jó z e f! M iło w a ł b a rd z o s w o ją p rz y s z łą żonę M a rię . C zyż w y o b ra ż a c ie so b ie j a k b a rd z o b y ł z m a r t­

w io n y g d y s tw ie rd z ił, że jeg o p rz y s z ła żo n a o k a z a ła się m u „ n ie w ie r n ą ”, i sp o d z ie w a ła się n ie le g a ln e g o d z ie c k a ? N ie b y ł je d n a k ż e c z ło w ie k ie m p o ry w czy m . R o z m y ś la ją c i m o d lą c ,się s z u k a ł r o z w ią z a n ia te j k ło ­ p o tliw e j s y tu a c ji, a ż z d e c y d o w a ł się p o ta je m n ie j ą o p u ­ ścić, b y ł b o w ie m c z ło w ie k ie m u c z c iw y m i s z la c h e tn y m i n ie c h c ia ł w id z ie ć M a r ii k a m ie n o w a n e j p rz e z le g a ­ listó w . „I g d y n a d ty m ro z m y ś la ł” (M at. 1,20), a n io ł o z n a jm ił m u , że to co się s ta ło z M a r ią je s t w y p e łn ie ­ n ie m p ro r o c tw a Iz a ja sz o w e g o z r. 7, w . :14, że „ p a n n a p o c z n ie i p o ro d z i s y n a i n a z w ie im ię je g o Im m a n u e l, to z n a c z y — «Bóg z n a m i» . Jó z e f u w ie rz y ł w to, i „gdy się o b u d ził, u c z y n ił ta k ja k m u ro z k a z a ł a n io ł P a ń s k i i p r z y ją ł żo n ę sw o ją , a le n ie o b c o w a ł z n ią , d o p ó k i n ie p o w iła sy n a , i n a d a ł m u im ię J e z u s ”. (M at. 1, 24—25).

N ie o b a w ia ją c się z ło ś liw y c h ję z y k ó w , Jó z e f w z ią ł M a rię do sw o je g o d o m u , n ie w ą tp ią c p rz e z m o m e n t w B ożą o b ie tn ic ę p rz e k a z a n ą p rz e z a n io ła . P e łe n u fn o ści w b ło g o s ła w io n ą n a d z ie ję , cieszy ł się ra z e m z M a rią z tego, że z n a la z ła ła s k ę u B oga i b ę d z ie m a tk ą Z b a ­ w ic ie la , o b ie c a n e g o M esjasza. Czy m o ż e m y so b ie w y ­ o b ra z ić p o g łę b ia ją c ą się tr o s k ę Jó z e fa , g dy c h o d z ił od d o m u do d o m u s z u k a ją c s c h r o n ie n ia ? M ożem y p rz y ­ p u sz c z a ć ró w n ie ż , że p ro w a d z ił o sio łk a, n a k tó r y m sie ­ d z ia ła M a ria . W sz y stk ie d rz w i je d n a k ż e b y ły z a m k n ię ­ te, w z g lę d n ie w y c h y la ły .się g ło w y g o sp o d a rz y r z u c a ­ ją c y c h k r ó t k i e : „ n ie m a m ie js c a ” . G d y b y J ó z e f m ia ł m o że w ię c e j p ie n ię d z y , p ra w d o p o d o b n ie m ó g łb y , m im o tru d n o ś c i, w y n a ją ć o d p o w ie d n ie m ie js c e d la M a rii. N ie ­ s te ty n ie m ó g ł k o n k u ro w a ć z b o g a ts z y m i i u p rz y w ile ­ jo w a n y m i lu d ź m i. W k o ń c u p rz y s z li do n a js k r o m n ie j­

szej g o sp o d y w m ieście. I tu n ie b y ło m ie jsc a .

W y o b ra ż a m so b ie j a k o g a rn ia ło J ó z e fa z a w s ty d z e ­ n ie , k tó r e je s t u d z ia łe m k a ż d e g o u cz c iw e g o m ężc zy zn y w s y tu a c ji, g d y n ie m o że z a p e w n ić o d p o w ie d n ic h w a ­ r u n k ó w m a te r ia ln y c h sw e j ro d z in ie . P ra w d o p o d o b n ie z w ie rz a ł się M a r ii ze sw e j tro s k i, o n a z aś b ę d ą c p e w n a B ożego k ie r o w n ic tw a w te j s p ra w ie , z a p e w n ia ła Jó z e fa o B o żej po m o cy . N ie b y ło d la n ic h m ie js c a w g o sp o ­ dzie, z n a le ź li w ię c s c h r o n ie n ie w u b o g ie j s ta jn i, i tam , n a ro d z ił się, i z o s ta ł p o ło ż o n y w żłobie, Z b a w ic ie l.

(4)

T o n ie w s to s u n k u do M a r ii lu b J ó z e fa ś w ia t o k a ­ z a ł c h łó d i b r a k w sp ó łc z u c ia . T e n ś w ia t m ia ł i m a n ie ­ c h ę ć w s to s u n k u do sa m e g o J e z u s a C h ry s tu s a . W iele in n y c h dziec i z a p e w n e ro d z iło się w ty m cza sie w B e t­

le j e m ie m a ją c c z y ste p ie lu s z k i, m ię k k ie ło ż a i o to czo n e c z u łą o p ie k ą . W ie lu in n y c h m ło d y c h o jc ó w ro d z in b y ło ta k sa m o b ie d n y m i, j a k Jó z e f, a je d n a k m ie li p rz y ja c ió ł i p o m o c w ta k ie j s a m e j s y tu a c ji w ja k ie j b y ł Józef.

M ó g łb y b y ć p o k ó j d la M a r ii i J ó z e fa , p r o s tą p r a w d ą je s t je d n a k ż e to, że n ie b y ło m ie js c a d la Je z u s a . N ie w y d a je m i się, że b y ło to d z ie łe m p r z y p a d k u , że C h r y ­ s tu s n a ro d z ił się w s ta jn i i le ż a ł w żło b ie. J e ś li B óg sp o w o d o w a ł, że m ilio n y m ie s z k a ń c ó w I m p e r iu m R z y m ­ sk ie g o m u s ia ły iść w o k re ś lo n y m c zasie do s p is u a b y w te n sp o só b w y p e łn ił się je d e n w e r s e t z P is m a Sw ., i n a ro d z ił się S y n B oży w B e tle je m , m o ż e m y m ie ć p e w n o ść , że k a ż d y in n y d ro b n ie js z y szczegół z w ią z a n y z ty m w y d a rz e n ie m m ia ł r ó w n ie ż s w o je z n a c z e n ie i cel.

W y p e łn ił się c z a s ! O d p o c z ą tk u w ie k ó w B óg p r z e ­ w id z ia ł k a ż d y szczegół z w ią z a n y z p rz y jś c ie m n a ś w ia t S w ego S y n a . „L ecz g d y n a d e s z ło w y p e łn ie n ie czasu, z e sła ł P a n S y n a sw eg o , k tó r y się n a r o d z ił z n ie w ia ­ s ty ” (G al. 4,4). J e s t w ię c rz e c z ą t r u d n ą do p rz y ję c ia , że ja k ik o lw ie k szczeg ó ł w P iś m ie S w . m ó g ł n ie m ie ć u n iw e rs a ln e g o z n a c z e n ia d la r o z w o ju lu d z k ie g o . I ta k w ięc, g d y o k a z a ło się, że n ie m a m ie js c a d la n ic h w g ospodzie, m o ż n a p o w ie d z ie ć , że n ie b y ło m ie js c a po p ro s tu d la Je z u s a . N ie b y ło m ie js c a w te d y , n ie m a go i d z is ia j. J e ś li k to k o lw ie k w ą tp ił jesz c z e w zło ść i z e ­ p su c ie ro d z a ju lu d z k ie g o n ie c h p rz y p o m n i sobie, że n ie b y ło m ie js c a n a z ie m i d la Je z u s a . Ś m ie rć P a n a J e z u s a n a k rz y ż u o b ja w iła , b a rd z ie j n iż c o k o lw ie k in n eg o , s tr a s z n ą zło ść lu d z k ie g o se rc a . J e z u s b y ł z n ie n a w id z o ­ ny, w y ś m ia n y , z a p a r to się go, z b ity , u k o ro n o w a n y c ie r ­ n ie m , d a n o m u p ić o c e t z żó łcią, p rz y b ito g w o ź d z ia m i do k rz y ż a , w y sz y d z o n y w is ia ł m ię d z y z b ó jc a m i, a n a k o ń c u je s z c z e p r z e b ito m u b o k p o śm ie rc i. O, ja k w ie lk im i g rz e s z n ik a m i je s te ś m y ! J e ś li w ię c zło lu d z ­ k ieg o s e r c a z o sta ło o b n a ż o n e w fa k c ie śm ie rc i P a n a J e z u s a , t a k sa m o z o sta ło o no ja k b y u s y m b o liz o w a n e f a k te m n ie p r z y ję c ia Z b a w ic ie la do d o m u w B e tle je m ie . S ta ło się to n ie d la te g o , że k a ż d y d o m , lu b k a ż d y w ła ­ ściciel, celo w o z a m k n ą ł d rz w i p rz e d J e z u s e m . N ie, oni n ie w ie d z ie li, że to m ia ł n a ro d z ić się Z b a w ic ie l, a le n i e w i e d z i e l i d l a t e g o , ż e t o i c h n i c n i e o b c h o d z i ł o ! B óg z aś p rz e w id z ia ł, że ta k b ę d z ie i t a k z a p is a ł n a k a r t k a c h P is m a Ś w ię te g o , a b y p o k a z a ć p r a w d z iw y s to s u n e k ś w ia ta d o C h ry s tu s a .

N ie m o ż e m y z g łę b ić c a łe j ta je m n ic y w c ie le n ia B o ­ ga w lu d z k ą p o sta ć . N ie w ie m y ja k w ie le ze sw e j n ie ­ s k o ń c z o n e j m ą d ro ś c i i n ie b ia ń s k ie j c h w a ły z o s ta w ił C h ry s tu s u O jc a w n ie b ie sie c h , p rz y s z e d łsz y n a ziem ię.

K ie d y d z ie c ię J e z u s z d a ło so b ie s p r a w ę ze w sz y stk ie g o , co J e g o d o ty c z y ? W E w a n g e lii J a n a r. 2 w . 25 c z y ­ ta m y , że J e z u s „o d n ik o g o n ie p o tr z e b o w a ł św ia d e c tw a o c z ło w ie k u , s a m b o w ie m w ie d z ia ł, co b y ło w c z ło w ie ­ k u ” ; lecz E w a n g e lis ta Ł u k a s z w r. 2, w ie rs z u 52 p o ­ w ia d a :, że ,„J e z u s o w i ... p rz y b y w a ło m ą d ro ś c i i w z ro s tu o ra z ła s k i u B o g a i u lu d z i.”

Z b a w ic ie l w y z b y ł się z n a c z n e j części sw e j n ie b ia ń ­ s k ie j c h w a ły i n ie k tó ry c h a tr y b u tó w b o sk o ści, z a n im p rz y s z e d ł w m a le ń k im c ie le z ro d z o n y m z n ie w ia s ty . N ik t z n a s n ie w ie , (ch y b a ty lk o g d y b ę d z ie m y w n ie ­ bie) j a k d a le c e , i k ie d y , to D ziecię z a c z ę ło z d a w a ć so b ie spraW ę, że je s t S y n e m B ożym , S tw ó rc ą n ie b a i ziem i,

Z b a w ic ie le m ś w ia ta . T e rz e c z y z a re z e r w o w a n e są do w y łą c z n e j w ia d o m o ś c i B o g a O jca. A n a w e t g d y b y a n io ­ ło w ie z n a li t ą ta je m n ic ę , n ig d y b y je j n ie w y d a li czło­

w ie k o w i. D u c h Sw . n ie o b ja w ił je j ż a d n e m u z B ożych p ro ro k ó w . J e d n a k ż e sm u c i to w ie lu z n a s z a p e w n e , gdy z d a je m y so b ie s p r a w ę z teg o , że sk o ro ty lk o D ziecię J e z u s zaczęło p o z n a w a ć , z ro z u m ia ło , że je s t n ie o c z e k i­

w a n y m p rz e z ś w ia t d z ie c k ie m , p o s ła n y m d o o d k u p ie n ia ś w ia ta , k tó r y G o z n ie n a w id z ił; u ro d z o n y m w w a r u n ­ k a c h s p r z y ja ją c y c h ra c z e j śm ie rc i n iż życiu. N ie z a le ż ­ n ie w ię c od teg o , k ie d y D ziecię J e z u s z ro z u m ia ło , że je s t O no p rz y c h o d z ą c y m n a ś w ia t M e s ja sz e m —- czy b y ło to od p ie rw s z e g o m o m e n tu , w k tó r y m O n, w ie c z ­ n ie ż y ją c y C h ry s tu s w s z e d ł w c ia ło lu d z k ie , czy te ż p ó ź n ie j, g d y z a c z ą ł żyć n o rm a ln y m lu d z k im ż y c ie m — J e z u s z d a w a ł so b ie s p r a w ę z o zięb ło ści ś w ia ta w s to ­ s u n k u do sieb ie. P o ja k d łu g im cza sie u s ły s z a ł z u st sw e j m a tk i h is to rię tr a g e d ii d z ie c i b e tle je m s k ic h , k tó r e z g in ę ły z r ę k i H e ro d a z J e g o p o w o d u ? C zy w y d a w a ło m u się to d z iw n e , że je d y n y m i lu d z k im i is to ta m i, k tó r e p rz y b y ły p o k ło n ić się m u w k ró tc e p o u ro d z e n iu b y ło k ilk u (lub k ilk u n a s tu n a jw y ż e j) p a s te rz y ? C h y b a n ie!

G d y J e z u s p o r a z p ie r w s z y p o z n a ł s tr a s z n ą n ie c h ę ć i zło teg o ś w ia ta w s to s u n k u do sieb ie, n ie b y ł ty m n a p e w n o zd ziw io n y .

O n z n a ł p rz e c ie ż złość lu d z k ie g o s e r c a z a n im p r z y ­ s z e d ł n a z ie m ię i u m a r ł za cz ło w ie k a . Z a n im p rz y s z e d ł n a t ą n ie w d z ię c z n ą z ie m ię S yn, B óg O jc ie c p o sy ła ł w ie lu sw o ic h s łu g i p ro r o k ó w (M at. 21, 33—46). J u ż d a w n o p rz e d n a ro d z e n ie m Je z u s a , jeszcze w S ta r y m T e sta m e n c ie , z o sta ło o b ja w io n e , że S y n B oży b ęd zie z n ie w a ż o n y , w y ś m ia n y i o d rzu co n y . B ę d z ie M ężem B oleści.

C a ły p ię ć d z ie s ią ty trz e c i ro z d z ia ł p ro r o k a Iz a ja s z a m ó w i ja k im b ę d z ie w o czach lu d z i M e s ja sz i co G o o c z e k u je n a ziem i. J e s t w ię c rz e c z ą p e w n ą , że ju ż p rz e d s w o im p rz y jś c ie m n a ś w ia t J e z u s w ie d z ia ł, że n ie b ę d z ie m ia ł m ie js c a w gospodzie, n ie b ę d z ie go m ia ł ró w n ie ż w s e r c a c h w ię k sz o ś c i lu d z i, w ic h r o d z i­

n a c h , z a ję c ia c h itd . W ie d z ia ł o ty m , że b ę d z ie p rz y ję ty z a le d w ie p rz e z n ie w ie lu , w te j lic z b ie p rz e z u b o g ich p a s te rz y , m ę d rc ó w ze W sch o d u , A n n ę , S y m e o n a , Z a ­ c h a ria s z a i E lż b ie tę , M a r ię i Jó z e fa . J e z u s w z b u d z a ł k r ó tk o tr w a łe z a in te re s o w a n ie s z e ro k ic h rz e sz sw o ją o so b ą ty lk o w te d y , g d y n a k a r m ił ty s ią c e zg ło d n ia ły c h , u z d ro w ił c h o reg o lu b w s k rz e s ił z m a r tw y c h , a b y p o te m z k o le i s ta ć się o b ie k te m a ta k ó w , p o d e jrz e ń , p rz y c z y n ą z g o rsz e n ia , a b y w k o ń c u z o sta ć s k a z a n y m n a h a n ie b ­ n ą śm ierć.

C a ła h is to r ia z ie m sk ie g o ż y c ia n a z iem i Z b a w ic ie la je s t w ię c ju ż z a w a r ta w ty m je d n y m w ie rs z u : „gdyż

„Bezsprzecznie wielka jest tajemnica pobożno­

ści: Bóg objawił się w ciele, został usprawiedli­

w iony w duchu, ukazał się aniołom, był zwia­

stowany m iędzy poganami, uwierzono w Niego na świecie, w zięty został w górę do chwały”.

W szystkim naszym Drogim Czytelnikom i W spółpracownikom — w K raju i na Obczyź­

nie — życzenia błogosławieństwa Bożego wraz z ty m Słowem z I Listu do Tym oteusza 3,16

s k ła d a

R E D A K C JA

(5)

n ie b y ło d lä n ic h m ie js c a w g o sp o d zie” . N ie b y ło m ie j­

sca d la D z ie c ię c ia J e z u s w g o sp o d zie. N ie m ia ł m ie js c a , gdy g d z ie k o lw ie k p ó ź n ie j c h o d z ił p o z iem i, p o n ie w a ż

„ lisy m a j ą ja m y , i p ta k i n ie b ie s k ie g n ia z d a , a le Syn C zło w ieczy n ie m a , g d z ie b y g ło w ę s k ło n ił” (Ew . M at.

8,20). G d y „ k a ż d y p o sz e d ł do sw e g o d o m u ”, J e z u s

„ u d a ł się n a G ó rę O liw n ą " (Ew . J a n a 7,53 i -8,1). Z p e w n o ś c ią n ie j e d n ą n o c s p ę d z ił P a n n a g ó rze i n ie r a z je d y n y m p o ż y w ie n ie m Jeg o , i J e g o u c z n ió w , b y ło zboże ro s n ą c e p r z y d ro d ze, a n a w e t w te d y z a rz u c a li M u , że n ie p rz e s trz e g a p rz e p is ó w s a b a t u (Ew . M a t. 112, 1 —2).

N ie b y ło m ie js c a d la p o m a z a n e g o S y n a B ożego w J e g o w ła s n e j sy n a g o d z e , i m ie śc ie N a z a re t. Z n ie n a w id z ili G o i c h c ie li G o z a b ić (Ew . L u k . 4,09). N ie m ia ł z ro ­ z u m ie n ia p rz e z p e w ie n czas n a w e t w ro d z in n y m d o m u ,

„b o n a w e t b r a c ia J e g o n ie w ie rz y li w N ieg o ” (J a n a 7,5). M y śleli, że „ o d sz e d ł od z m y s łó w ” , i p r z y p r o w a d z ili n a w e t J e g o m a tk ę a b y z a k a z a ć M u g ło s z e n ia (M a rk a 3,21.31—35). N ie b y ło D la ń m ie js c a w o k o lic a c h m ia s ta G a d a ry (M at. 8,34). N ie b y ło m ie js c a w Je ro z o lim ie , p o n ie w a ż „ w te d y p o rw a li k a m ie n ie a b y rz u c ić n a n ie ­ go...” (J a n a 8,59).

T ak , n ie b y ło m ie js c a w c a ły m św ie c ie i t a k : H e ro d i P o n c ju s z P iła t, k a p ła n i i u c z e n i w P iś m ie , fa ry z e u s z e i sa d u c e u s z e , p o s p ó lstw o i rz y m sc y ż o łn ie rz e , w sz y sc y b y li z g o d n i, ż e m u s i u m r z e ć . N i e m a m i e j ­ s c a d l a J e z u s a !

— W B e tle je m ż a ło w a li S y n o w i B o ż e m u n a w e t s k r o m ­ n eg o m ie js c a , g d zie m ó g łb y n a ro d z ić s ię ;

— H e ro d z a z d ro ś c ił m u g o d n o ści k ró le w s k ie j i sz u k a ł sp o s o b n o śc i a b y G o z g ła d z ić ;

— M ie sz k a ń c y N a z a r e tu z a z d ro ś c ili M u sła w y , g d y ż m ó w ili „czyż n ie je s t to sy n c ie ś li? ” (M at. 13, 55—57);

— F a ry z e u s z e z a z d ro ś c ili m u J e g o m o c y i m ó w ili „T en n ie w y g a n ia d e m o n ó w in a c z e j ja k ty lk o p rz e z B e lz e ­ b u b a , k s ię c ia d e m o n ó w ” (M at. 12,24);

Z a z d ro śc ili M u w d o m u J e g o O jc a w ś w ią ty n i, p y ­ ta ją c G o : „ J a k ą m o c ą to czy n isz, i k to ci d a ł tę m o c ? "

(M at. 21,23), g d y oczy ścił ś w ią ty n ię z h a n d la r z y i z ło ­ d z ie jó w ;

— A rc y k a p ła n i z a z d ro ś c ili M u, że u z d r a w ia w s a b a t (M at. 12,10);

— Z a z d ro śc ili M u p o w a ż a n ia i p r z y ja ź n i u c e ln ik ó w i g rz e s z n k ió w , p o n ie w a ż „ te n g rz e s z n ik ó w p r z y jm u je i ja d a z n im i" (Ł uk. (15,2);

— Z a z d ro ś c ili M u k a ż d e j u c z ty w y d a n e j n a J e g o cześć:

„O to ż a rło k i p ij a k ” (M at. 111)19);

— S z y m o n F a ry z e u s z z a z d ro ś c ił M u p o c a łu n k ó w i łez n a J e g o s to p a c h w y c ie ra n y c h w ło s a m i ja w n o g rz e s z n ic y i w ą tp ił czy O n je s t p ro r o k ie m , s k o ro p o z w a la n a ta k ie

rz e c z y (Ł uk. 7, 36— 50);

— J u d a s z I s z k a r io t z a z d ro ś c ił M u a r o m a tu d ro g ic h p e r f u m w y la n y c h p rz e z M a r ię z a la b a s tr o w e g o s ło ik a

(J a n a 12, 3— 8);

— A r c y k a p ła n i i u c z e n i w P iś m ie z a z d ro ś c ili M u n a ­ w e t o k rz y k ó w m a ły c h d z ie c i: „ H o s a n n a n a w y so k o ­ śc ia c h ” (M a rk a 11,9 Ł u k . 19, 37—40);

— N ie p o z w o lili M u n a w e t d o k o ń c z y ć m o d litw y w o g ro d z ie G e ts e m a n e lecz w d a r li się z h a ła s e m w ciszę n o c n ą z la ta r n ia m i, p o c h o d n ia m i, m ie c z a m i p ro w a d z ą c

z s o b ą z d r a jc ę J u d a s z a (M at. 26, 47—68);

— N a w e t w czasie śm ie rc i b e z m y ś ln a z ło śliw o ść z e ­ p su te g o c z ło w ie k a n ie d a ła M u sp o k o ju , a p rz y w ó d c y ży d o w sc y z a z d ro ś c ili M u ty tu łu „ k ró la ży d o w sk ie g o "

p rz y b ite g o n a d J e g o g ło w ą, p ro s z ą c P ił a t a a b y n ie p is a ł te g o ( J a n a 19,21);

— Z a z d ro ś c ili M u n a w e t J e g o s z a t i w g o d z in ie p o ­

h a ń b ie n ia z d ją w s z y je n a s tę p n ie p o d z ie lili m ięd zy sie ­ b ie (P s a lm 22,18; J a n a 19, 23— 24);

— Z a m ia s t w o d y w c h w ili a g o n ii „ p o d a li M u ocet z m ie s z a n y z ż ó łc ią ” (J a n a 19, 28—29);

— Z a z d ro ś c ili M u n a w e t sz y b k ie j śm ie rc i p r z e b ija ją c jesz c z e b o k w łó c z n ią p o s k o n a n iu n a k rz y ż u .

— N ie m o g li z n ie ś ć n a w e t ś w ia d e c tw a ja k ie g o w y d a ­ w a ło J e g o w isz ą c e ciało . Ś w ia d e c tw a o ic h g rz e c h u 0 J e g o m iło ści.

N ie m ie li m ie js c a d la J e z u s a n a w e t w te d y ! A g d y z m a r tw y c h w s ta ł, p ró b o w a li p o d w a ż y ć te n f a k t m ó w ią ­ cy o N im ja k o S y n u B ożym , d a ją c d u ż o p ie n ię d z y ż o ł­

n ie r z o m a b y ro z p o w ia d a li w ś ró d lu d z i, że w n o c y u c z ­ n io w ie G o w y k ra d li, g d y p iln u ją c y sp a li. N ie z a s ta ­ n a w ia ją c się n a w e t w s w e j ślep o cie, że t a w e r s ja je s t w z a ło ż e n iu śm ie sz n a , j a k b o w ie m m o g li ż o łn ie rz e w ie ­ dzieć, k to go „ u k r a d ł” s k o ro o n i sp a li.

A d z is ia j ...C zło w iek z a z d ro ś c i i k w e s tio n u je p r a w ­ d z iw o ść J e g o c u d ó w , n a d n a tu r a ln e p o częcie, z m a r ­ tw y c h w s ta n ie , in s p ir a c ję J e g o P ism . Z a z d ro sz c z ą Je g o b o sk o ści i w p ły w u n a lu d z k ie se rc a . L u d z ie n ie n a w id z ą G o za J e g o p ra w o ja k o Z b a w ic ie la ro d z a ju lu d z k ie g o !

O, B oże ra c z n ie p a m ię ta ć n a m n a s z y c h n ie p r a ­ w o śc i! T e n z e p s u ty i n ie s p r a w ie d liw y ś w ia t n ie m a

m ie js c a d la Je z u s a .

D ro g i C z y te ln ik u ! C zy ty ró w n ie ż n ie m a s z m ie js c a d la J e z u s a ? C zyś G o m o ż e d a w n o ju ż w y p ro s ił ze sw o je g o se rc a , ż y c ia i d o m u ? C zy n ie m a s z ju ż czasu słu ż y ć M u , c z y ta ć J e g o S ło w o i m o d lić się ?

D ro g i, z g u b io n y w g rz e c h a c h , p rz y ja c ie lu ! C zy n ie je s te ś jesz c z e p r z e k o n a n y j a k w ie lk im je s te ś g rz e s z n i­

k ie m ? C zy ch cesz p ó jś ć n a w ie c z n e z g in ie n ie d lateg o , że n ie m a s z D la ń d z is ia j m ie js c a ? C zy ch cesz sp ę d z a ć w ie c z n o ść z d a la od B o g a ty lk o d la te g o , że ziem sk ie, c ie le sn e p o ż ą d liw o ś c i s ą ci te r a z c e n n ie js z e od Je z u s a , 1 ż y c ia z N im ? O, n ie ! N ie d o p u ść do te g o ! P o z w ó l M u w e jś ć d z is ia j, te r a z ! J e z u s p rz y n o s i s ło d k i p o k ó j, szczę­

ście. N ig d y n i k t n ie m ia ł p ra w d z iw e g o p o k o ju b e z N ie ­ go. W ię k s z a część lu d z i n ie m ia ła i n ie m a d la N iego m ie js c a , le c z ja k b y li sz c z ę śliw i i b ło g o s ła w ie n i ci n ie lic z n i, k tó r z y G o p rz y w ita li, i p rz y ję li do sw eg o s e r ­ ca. C zy c h c e sz b y ć w te j b ło g o s ła w io n e j m n ie js z o śc i?

N ie o g lą d a j się n a c a ły ś w ia t, n a są s ia d ó w , n a w e t n a d o m o w n ik ó w .

T y z a p r a g n ij G o p rz y ją ć ! A g d y z a p ra g n ą łe ś , to n ie m u s isz iść a ż do B te tle je m u , czy g d zieś in d z ie j, ab y zo b aczy ć P a n a . M ożesz G o p rz e ż y ć te ra z , ta m gdzie je s te ś. N ie ch o d z i o to a b y ś p o p a tr z y ł n a sz o p k ę b e tle ­ je m s k ą i z a p ła k a ł n a d b ie d ą m a t e r i a ln ą d ziec ięcia J e z u s . O n ta k ie g o w sp ó łc z u c ia n ie p o tr z e b u je . O n b o ­ w ie m w ie d z ia ł, że ta k m u s i być. O n ch ce ty lk o sp o tk a ć s ię z T o b ą s a m n a sam , w T w o im d o m u . O n ch ce d z i­

s ia j w e jś ć do T w o je g o s e r c a i z a m ie sz k a ć w n im n a zaw sze. M ilio n y lu d z i o b c h o d z ą Ś w ię ta B ożego N a ro ­ d z e n ia . N ie s te ty d la w ię k sz o ś c i z n ic h , to ty lk o t r a ­ d y c ja lu b o k a z ja d o lep sz e g o ja d ła i n a p o ju , e w e n tu a l­

n ie jeszcze z a ś p ie w a ją k ilk a k o lę d n a „ o k ra s ę ” . D la n ic h C h ry s tu s m ó g łb y w c a le n ie p rz y c h o d z ić . N iech n ie b ę d z ie t a k z T o b ą !

C h c ie j b y ć w ś ró d ty c h , co cieszy li się i c ieszą się z całe g o s e r c a z n a ro d z e n ia P a ń sk ie g o . C ie sz ą się d la ­ teg o , że w ic h s e r c u z a m ie s z k a ł J e z u s . O n i m ie li d zień lu b czas n a ro d z e n ia się J e z u s a w se rc u . P o w ie d z i T y P a n u , że ch cesz b y ć J e g o d z ie c k ie m i słu g ą , że c h c e sz b y ć p o p r o s tu z N im — te r a z i n a w ie k i!

Jan T o łw iń sk i

(6)

SZKOŁA NIEDZIELNA

Śladem kolędy

Żadna chyba z pieśni śpiewanych w okresie Św iąt Narodzenia Pańskiego nie jest tak zna­

na i popularna, jak godowa pieśń: „Cicha noc...”. Wszędzie, gdzie ludzie św iętują pam iąt­

kę Narodzenia Pana, we w szystkich częściach świata, z radością śpiewa się tę pieśń, i w szę­

dzie gdzie rozbrzmiewają jej słowa, serce każ­

dego zaczyna goręcej uderzać z powodu cichej radości, która jest ukryta w słowach i melodii pieśni.

Z wielką dokładnością można określić dzień narodzin tej ślicznej bożonarodzeniowej pieśni.

Kolęda ta zawdzięcza swoje powstanie takim oto okolicznościom: zim ą 1818 r., zepsuły się stare organy w kościele parafialnym w miejsco­

wości Oberndorf. Obsługujący parafię pastor Józef Mohr zwrócił się z prośbą o dokonanie koniecznej naprawy ■do znakomitego budow­

niczego organów Karla Maurachera. Stary m istrz przyjął zamówienie, lecz oświadczył, że do naprawienia ogranów będzie mógł przystąpić dopiero po świętach Narodzenia Pańskiego, i że wcześniej nie ma co liczyć na jego pojawienie się w Oberndorf. Młodego pastora bardzo stra­

piła ta odpowiedź, ty m bardziej, że chciał by nabożeństwo w dniu pam iątki Narodzenia Pań­

skiego miało szczególnie uroczysty charakter.

Dość wcześnie ustalił naw et pewne szczegóły nabożeństwa z w iejskim nauczycielem Fran- zem Gruberem, który uczył w sąsiedniej m iej­

scowości Arnsdorf, i jednocześnie w kościele w Oberndorf pełnił urząd organisty. Z tego po­

wodu 23 grudnia 1818 r. m łody duchowny Józef Mohr wybrał się w drogę do pobliskiego Arnsdorf, by podzielić się sm utną wieścią z w iejskim nauczycielem i organistą. Po drodze wstąpił jeszcze z w izytą do kogoś chorego, kto należał do Zboru, i z tego powodu dotarł na miejsce — do Arnsdorf leżącego w górzystym terenie i zasypanego śniegiem —■ju ż po za­

padnięciu zmroku.

I gdy tak zbliżał się do wsi, z jakiegoś m iej­

sca na zakręcie drogi, ujrzał nagle rozświet­

lone domostwa A rnsdorf i zatrzym ał się jak urzeczony. Wydało m u się, że w idzi światła Betlejem, że dostrzega naw et tę jedną lampkę świecącą się w stajni na skraju lasu, że widzi

W n ow ym k o śc ie le w O berndorf zn ajd u je się relief b rązow y u p a m iętn ia ją cy p ostacie tw ó rcó w kolędy

„C icha noc...”

Marię i Józefa pochylonych nad m alutkim Je­

zusem, że się stal świadkiem wielkiego Bożego cudu, że w idzi jasne i czyste oczy Nowonaro­

dzonego Dzieciątka, których widoku nie sposób naw et opisać. 1 wydało m u się, że nad stajnią powinna zabłysnąć gwiazda, i niebo otworzyć się powinno, aby aniołowie mogli zstąpić i p rzy­

nieść Radosną Nowinę w szystkim ludziom:

,,Chwała na wysokościach Bogu, a na ziem i po­

kój ludziom w których ma upodobanie”. Jakież wielkie było pragnienie młodego pastora, by to przeżycie, które w w ielkiej ciszy tej nocy stało się jego udziałem, utrwalić w słoiuach, by móc je przekazać bliźnim m ieszkającym w Obern­

dorf!

G dyby tak można było to w szystko w yśpie­

wać w pieśni — przyszło m u na myśl. I za chwilę: „Trzeba spróbować”! Niejednokrotnie ju ż ten utalentowany m łody pastor próbował utrwalić w poetyckiej form ie treść swoich prze­

żyć. A nauczyciel, do którego zdążał, Franzl Gruber, mógłby m u przecież pomóc i ułożyć do słów odpowiednią melodię — m yślał pastor Mohr. To byłoby też najlepsze wyjście z tej nie­

przyjem nej sytuacji, gdy zepsuły się stare or-

(7)

gamy, i podczas nabożeństwa można by byZo za- śpiewać tę pieśń — m yślał ze wzrastającym uczuciem radości pastor, pokonując ostatnie dziesiątki m etrów oddzielających go od domu przyjaciela. Nauczyciel Gruber bardzo przejął się ideą pastora. Po powrocie do swego domu pastor zabrał się do pracy. Rano tekst był goto­

w y, toteż śpiesznie, zaraz po śniadaniu, dostar­

czył go organiście. Po upływ ie kilku godzin Gruber zakończył komponowanie melodii.

W szystko przebiegło więc szczęśliwie. Grubero­

w i pozostało z kolei parę godzin na naukę pie- śni z g rapę dzieci ze szkoiy.

Zborownicy, którzy zeszli się na nabożeństwo wigilijne w w iejskim kościele, ze zdziw ieniem patrzyli na pastora, który na zakończenie na­

bożeństwa skierował się w stronę milczących organów, obok których ■ na chórze — stała grupa dzieci skupiona wokół nauczyciela i or­

ganisty Grubera.

Gdy w kościele zapamowaZa cisza, po w ejścia pastora na chór, Gruber w ziął kilka akordów na gitarze i w chwilę potem rozległy się pierwsze słowa pieśni: „Cicha noc, w górze skrzy...” — śpiewanej na dwa glosy przez pastora i nauczy­

ciela. Do końcowych słów pieśni dołączyły się, w chwilę potem, jasne i radosne głosy dzieci, które również tow arzyszyły przy powtórzeniu ostatniej zwrotki. To była chwila prawdziioej radości. Zborownicy z Oberndorf z zapartym tchem przysZacbiwali się pieśni, a gdy śpiewa- jący zamilkli, najchętniej raz jeszcze posłuchali

by now ej pieśni.

Gdy pieśń przebrzmiała do Grubera pod­

szedł jakiś stary rybak, uścisnął m u serdecznie dłoń i powiedział: „Toście dobrze zrobili, pa­

nie nauczycielu, bo nieczęsto się przecie zdarza, nam prostym rybakom z Salzach usłyszeć coś tak pięknego. Tę pieśń będą śpiewać ludzie jeszcze długo po naszej śmierci i pogrzebie, gdy ju ż nikogo z nas tutaj nie będzie. Możecie być

tego pew ni”.

Słowa te spełniły się co do joty. M istrz zaj­

m ujący się reperacją organów, rozpowszechnił pieśń w całym Zillertal, a czwórka dzieci rę- kawicznika Strassera z miejscowości Leimacher (nazwana potem „czterema słowikami z Ziller-

Herod

W ie le p o s ta c i h is to ry c z n y c h je s t n ie r o z e rw a ln ie z w ią z a n y c h z B ib lią . N ic z re s z tą d z iw n e g o , B ib lia b o ­ w ie m o p is u je życie c z ło w ie k a n a z ie m i w k o n k re tn y c h , sp o łe c z n y c h i p o lity c z n y c h w a r u n k a c h . W iele z ty c h p o s ta c i o p is a n y c h je s t w n e g a ty w n y m ś w ie tle . J e d n y m

„z ta k ic h , k tó re g o im ię z a p is a n e je s t n a k a r t k a c h N o­

w eg o T e s ta m e n tu — je s t H e ro d W ie lk i. W N o w y m T e ­ s ta m e n c ie n a z w a n y ty lk o H e ro d e m . B y ło o czy w iście k ilk u H e ro d ó w w ta m ty c h cza sa c h , w n in . a r ty k u le c h c ie jm y je d n a k ż e z a ją ć się g łó w n ie ty m n a jw a ż n i e j­

szy m , n a jb a r d z ie j z n a n y m w h is to r ii P a le s ty n y , k tó r e ­ go im ię z w ią z a n e je s t z n a ro d z e n ie m C h ry s tu s a — to zn a c z y H e ro d e m W ie lk im . N a k o ń c u z aś p o d a m y tr o -

tal”) rozsławiła nową pieśń podczas jesiennych Targów w Lipsku, dokąd zabrał je ojciec. Wśród wielu słuchaczy, na koncercie znalazł się także dyrektor m u zyczny p. Pohlenz, kierow nik „Ge­

wandhaus” — słynnej instytucji m uzycznej w Lipsku. Dzięki jego pośrednictwu czwórka dzie­

ci rękawicznika Strassera zaśpiewała tę pieśń — w obecności króla i królowej Saksonii — w sali koncertowej sławnego „Gewandhaus”.

Kolęda tak bardzo podobała się parze kró­

lewskiej, iż mali śpiewacy otrzym ali zaprosze­

nie do udziału w nabożeństwie w igilijnym , w królew skiej kaplicy w Pleissenburgu. W czter­

naście lat po pam iętnym wieczorze w Obern­

dorf, w wigilię świąt Narodzenia Pańskiego 1832 roku, pieśń „Cicha noc...” zabrzmiała podczas nabożeństwa wigilijnego w kaplicy zam kow ej królów saksońskich i od tej pory za­

słynęła na całym świecie.

A jakie były dalsze losy obydw u twórców pieśni? Pastor Józef Mohr, który służył Panu Bogu i ludziom w miejscowości Oberndorf n.

Salzach, odległej o godzinę jazdy pociągiem od Salzburga, przeniósł się następnie do miejsco­

wości Wagrain im Pongau, i tam że zmarł w ro­

ku 1848, w w ieku 56 lat. Losy nauczyciela i or­

ganisty, Franza Xavera Gruber a, który skom ­ ponował melodię tej pieśni, potoczyły się nastę­

pująco: przez wiele lat był organistą i dyrygen­

tem w m ałym m iasteczku Hallein — położo­

n y m w pobliżu Salzburga, gdzie żył w bardzo skrom nych warunkach. Zmarł w roku 1873.

Pochowany został w pobliżu domu, w którym mieszkał.

Wiele ju ż lat upłynęło od chwili zejścia ze świata tych dwóch ludzi, lecz i c h p i e ś ń c i ą g l e ż y j e , i wciąż na nowo wypełnia ci­

chą, w ew nętrzną radością, Radością Godową, serca m ilionów ludzi, poczynając od tego pa­

miętnego wieczoru, 24 grudnia 1818 roku, gdy w kościółku w Oberndorf k. Salzburga po raz pierw szy rozległo się: „Cicha noc, w górze skrzy...”.

E.E.R.

tłu m . M. K w .

Wielki

ch ę d a n y c h o in n y c h H e ro d a c h , w y m ie n io n y c h w N o ­ w y m T e sta m e n c ie .

H is to ria n a z y w a go w p ra w d z ie „ W ie lk im ” , czyni to je d n a k ż e z w ie lk ą n ie c h ę c ią . P rz y d o m e k „ W ie lk i”

h is to r ia d a ła m u g łó w n ie z p o w o d u je g o o sią g n ię ć w d z ie d z in ie b u d o w n ic tw a , o c z y m z re s z tą b ę d z ie m y jeszcze w s p o m in a ć . H e ro d W ie lk i, s y n A n ty p a tr a , b y ł je d n y m z n ie lu d z k ic h ty r a n ó w ja c y k ie d y k o lw ie k ży li n a ziem i. C e sa rz A u g u s t z n a ją c go d o b rz e , p o w ie ­ d z ia ł: „ le p ie j b y ć w ie p rz e m w c h le w ie u H e ro d a n iż je g o s y n e m ” . I to b y ła p r a w d a . J a k o p r a k ty k u ją c y Ż y d (nie z u ro d z e n ia ), H e ro d n ie tk n ą ł b y w ie p rz o w in y , ja k o k r w a w y ty r a n n a to m ia s t, k a z a ł s tr a c ić k ilk u sw o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gdy następuje rozwód, który nie został usankcjonowany przez Boga, wtedy każdy następny związek jest związkiem nieprawym i cudzołożnym. Jezus zezwolił na rozw ód i

Toteż biorąc pod uwagę to kryterium, pod postacią syna kryje się albo Kościół, albo Chrystus (al­. bo jednocześnie Kościół i

Ziemia rozpadnie się w drobne kawałki, ziemia pękając wybuchnie, ziemia zadrgaw szy zakołysze się, ziemia się mocno będzie zata­.. czać ja k pijany i ja k budka [na

Gdy coś się zepsuło, to Bóg stawiał na naszej drodze ludzi, którzy potrafili usunąć awarię za kwotę dokładnie taką ja k ą byliśmy w stanie zapłacić,

To przyjemnie patrzeć ja k ludzie, którzy na co dzień nie mają z Jezusem zbyt wiele wspólnego, tego dnia poświęcają M u część swojej uwagi, m obilizują

Bardzo szybko jed n ak jego styl życia się zm ienia, zaniedbuje szkołę, wiele czasu spędza w restauracjach przy al­.. koholu i grze w

Pismo mówi, że Bóg poszukuje takiego ludu, który się będzie smucił i ubolewał z powodu hańby, jaka w tych dniach ostatecznych jest ścią­.. gana na Kościół

K.] jest władcą ludu swoich czasów; a jak mirry używa się do leczenia ran i skaleczeń, tak też Bóg przez tego proroka leczyć będzie tkniętych paraliżem