• Nie Znaleziono Wyników

Od pewnego ju ż czasu zaznacza się rosnące zainteresowanie socjologii pro­ blematyką kapitału społecznego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Od pewnego ju ż czasu zaznacza się rosnące zainteresowanie socjologii pro­ blematyką kapitału społecznego"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

ERIC M. USLANER: The Moral Foundations o f Trust. Cambridge: Cambrid­

ge University Press 2002, 292 s.

Od pewnego ju ż czasu zaznacza się rosnące zainteresowanie socjologii pro­

blematyką kapitału społecznego. Sam moment pojawienia się terminu w „prze­

strzeni zainteresowania” socjologii, jak też i kwestia jego autorstwa wydają się obecnie trudne do rozstrzygnięcia1 - nie ulega jednak wątpliwości, że popular­

ność tego pojęcia oraz powszechnie przyjęte sposoby rozumienia i definiowania związane są z pracami Jamesa Colemana (1988), Pierre B ourdieif a i Loica Wa- cquanta (1992), a zwłaszcza (jeśli chodzi o szeroki wydźwięk w społecznym odbiorze) Roberta Putnama (1993) i Francisa Fukuyamy (1996). Z polskich so­

cjologów tematykę tę podjął na szerszym forum Piotr Sztompka (1999). Mimo że nie funkcjonuje jedna, ogólnie przyjęta-definicja kapitału społecznego, a ist­

nieje wiele ogólnych koncepcji co do jego znaczenia, użyteczności czy choćby roli, jak ą pełni w organizowaniu życia ludzkich zbiorowości i społeczności, moż­

na jednak wskazać na pewne wspólne elementy, które pojawiają się w każdej nie­

omal analizie poświęconej kapitałowi społecznemu, nawet jeśli pojaw iają się one wyłącznie w roli przedmiotu dyskusji i krytyki. Kapitał społeczny spostrzegany jest zatem głównie jako sieć powiązań społecznych, opartych na regule wzajem­

ności oraz zaufaniu, umożliwiających podejmowanie wspólnych działań, wspól­

nymi siłami przez zbiorowości zainteresowanych ludzi. W tym kontekście kapi­

tał społeczny jaw i się dla wielu autorów jako narzędzie skutecznego działania (warunek konieczny), pozwalające osiągać cele społeczne. Ukuto nawet wyraże­

nie - „missing link” - na określenie roli kapitału społecznego w życiu coraz bar­

dziej wyalienowanych, zatomizowanych i... zinternetyzowanych jednostek; ów

„link” (słowo jakże mocno zresztą osadzone w terminologii komputerowej) ma przywracać ludziom poczucie uczestnictwa we wspólnotach, w których liczą się wspólne wartości, normy i zasady oparte na własnej bezpośredniej znajomości i zrozumieniu.

I właśnie na tym tle warto zwrócić uwagę na pracę profesora Uniwersytetu Maryland, Erica M. Uslanera The M oral Foundations o f Trust, wydaną przez Cambridge University Press (i wydrukowaną w Wielkiej Biytanii) w 2002 roku.

Liczy ona 292 strony i jest podzielona na osiem rozdziałów, zakończenie oraz ko­

nieczne w takiej pracy bibliografię, a także indeks rzeczowy. W kolejności roz­

działy noszą następujące tytuły: 1. Trust and the Good Life (Zaufanie i godne ży­

cie), 2. Strategie Trust and Moralistic Trust (Zaufanie strategiczne i moralne), 3.

Counting (on) Trust (Poleganie na zaufaniu), 4. The Roots o f Trust (Korzenie za­

ufania), 5. Trust and Experience (Zaufanie i doświadczenie), 6. Stability and

1 Praw dopodobnie po raz pierwszy termin ten został użyty w pracy L. J. H udson, The Commu­

nity Center, wydanej w Bostonie w 1920 roku.

(2)

Change o f Trust (Stałość i zmienność zaufania), 7. Trust and Consequences (Za­

ufanie i następstwa), 8. Trust and Democratic Temperament (Zaufanie i demokra­

tyczne nastawienia).2

Najważniejszym z powodów zainteresowania tą pracą powinno być chyba to, że Uslancr, jak mało który z badaczy czyni z zaufania esencję kapitału społecz­

nego - nawet więcej, nadaje mu wartość nadrzędną nad samym kapitałem spo­

łecznym rozumianym jako zdolność do podejmowania wspólnych działań.

W swej pracy Erie Uslaner czyni pewne ustalenia definicyjne oraz nawet nie ty­

le stawia hipotezy, ile wręcz przedstawia gotowe wnioski o „źródłach” i „natu­

rze” oddziaływania kapitału społecznego ucieleśnionego w zaufaniu. Jego postę­

powanie badawcze oparte jest nie tylko na rozważaniach teoretycznych, ale tak­

że i na m ateriałach empirycznych - podejście nie tak często spotykane z uwagi choćby na często podnoszoną trudność empirycznego „mierzenia” kapitału spo­

łecznego.

Podstawą wszystkich rozważań Uslanera jest przyjęcie dwóch odmiennych typów zaufania, jakim się ludzie nawzajem obdarzają - o ich odmienności decy­

dują źródła, w których zaufanie się rodzi. Uslaner mówi zatem o zaufaniu gene­

ralnym (lub zaufaniu moralnym - generalized trust, moralistic trust) oraz o zau­

faniu strategicznym (strategie trust). To pierwsze oparte jest na podstawie „wia­

ty ” (faith) w innych ludzi w ogóle, to drugie zasadza się na zaufaniu (confiden­

ce) żywionym w stosunku do ludzi, których się skądinąd zna, o których można już coś wiedzieć na pewno. Zaufanie moralne jest bezwarunkowe - ludziom po prostu się wierzy i ufa; zaufanie strategiczne oparte jest na pewnym warunku - trzeba dowieść, że jest się go wartym. W związku z tym zaufanie moralne (zge- neralizowane), charakteryzuje się cechą dwuwartościową - zaufanie takie się al­

bo posiada albo się go nie posiada. Jako takie zaufanie moralne będąc atrybutem jednostek naznacza je na całe życie. Jednostka ukształtowana jako ufna pozosta­

nie ju ż taką na zawsze; jednostka ukształtowana w inny sposób nigdy i nigdzie się ju ż w taką cechę nie „zaopatrzy”.

Takie postawienie sprawy rodzi oczywiście problem statusu epistemologicz- nego zaufania i jego umiejscowienia na grancie nauk socjologicznych. Zaufanie, jak często podkreśla Uslaner, jest efektem wczesnej socjalizacji, jest „darem”

przekazywanym przez rodziców w procesie wychowywania i kształtowania oso­

bowości. Niewiele lub zgoła nic jest w stanie zmienić ludzką postawę w następ­

nych latach życia. Mimo tego psychologicznego rodowodu ufności, charaktery­

zującej poszczególnych ludzi poprzez prostą choćby agregację można dokonać socjologicznych analiz zbiorowości ludzi ukształtowanych (lub nie) pod wpły­

wem danej wartości. Uslaner wyróżnia cztery typy osobowości, ufających po­

2 Tłum aczenia tytułów rozdziałów dokonane przez autora recenzji; tłum aczenia oddają nie tyl­

ko dosłowne znaczenie słów, ale także zawartość m erytoryczną poszczególnych rozdziałów.

(3)

przez proste krzyżowanie ze sobą dwóch cech - postawy ufności właśnie (truster i distruster) oraz jej charakteru (moralistic, strategie). W ten sposób Uslaner przedstawia coś na kształt socjologicznej, społecznej mapy ufności. Nie jest to już wyłącznie jednostkowy „dar”, spływający na nas dzięki mniej lub bardziej światłym rodzicom. Jest to przede wszystkim uogólniona refleksja i doświadcze­

nie kręgów, w których urodzili się rodzice i kręgów, w których nam samym przy­

chodzi się wychowywać i żyć. Zaufanie społeczne posiada zawsze wyraźnie wy­

różnione w swym socjologicznym charakterze kategorie i kręgi posiadaczy.

W tym kontekście Uslaner wskazuje na znaczenie wieku, ale w kontekście poko­

lenia, w którym dana jednostka się uformowała, a nie samej tylko liczby lat. Za­

ufanie nie zmienia się (nie przyrasta na przykład) wraz z tym, jak się starzejemy, stajemy się bardziej doświadczeni i mądrzy tym doświadczeniem. Wręcz prze­

ciwnie, raz ukształtowany poziom zaufania będzie już towarzyszył danemu po­

koleniu do końca sprawiając, że będzie ono się różniło pod tym względem w po­

równaniu z innymi pokoleniami. Postawa zaufania jest zatem uogólnionym do­

świadczeniem pokoleń wychowujących nowych członków - nie jest to jednak wpływ determinujący bezwarunkowo, inaczej mielibyśmy do czynienia z linią pokoleń o coraz większym (lub o coraz mniejszym) poziomie zaufania. Tak jed ­ nak się nie dzieje. Po pokoleniu bardziej ufającym może przyjść pokolenie ufa­

jące mniej. W ten sposób zaufanie przestaje jednak być li tylko przymiotem psy­

chiki - staje się w istocie przedmiotem doświadczeń społecznych różnie przeży­

wanych przez poszczególnych ludzi i tworzone przez nich pokolenia. Staje się stricte faktem społecznym. Rodzi to pytanie o społeczne źródła tego faktu oraz jego następstwa. W tym miejscu Uslaner wyraża poglądy sprzeczne wręcz z po­

wszechnie przyjmowanym przekonaniem, iż uczestnictwo w życiu społecznym, przynależność do organizacji i związków itp. jest głównym wyznacznikiem po­

ziomu kapitału społecznego, a ich brak z kolei jest wyznacznikiem zanikania te­

goż (pogląd wyrażany głównie przez Roberta Putnama (1995) w The Bowling Alone). Uslaner jasno stwierdza, że nie ma żadnej podstawy do stwierdzeń, iż owo uczestnictwo prowadzi do większego zaufania („civic engagement does not lead to greater trust”). Wręcz przeciwnie, z trzema wyjątkami - ogranicza (lub raczej limituje) zaufanie. Tymi wyjątkami są kręgi oparte na związkach bizneso­

wych, związkach międzykulturowych oraz dziecięce grupy rówieśnicze. W świe­

tle przyjętych przez Autora założeń nietrudno wyjaśnić ten fenomen. Prowadze­

nie interesów z innymi (zwłaszcza w skali globalnej) musi opierać się na bez­

względnym zaufaniu jako swej podstawie, interesowanie się innymi kulturami, sztuką, zwyczajami i obyczajami itp. często o odległych korzeniach musi przeła­

mywać wszelkie bariery, podczas gdy uczestnictwo w grupach dziecięcych nie musi być obciążone żadnymi wcześniejszymi uprzedzeniami budującymi mury nieufności między ludźmi. Wszelkie pozostałe formy aktywności („civic engag- ment”) wydają się ju ż skażone takimi uprzedzeniami i jeśli nawet nie prowadzą

(4)

do większej nieufności wobec obcych, to przynoszą pozytywny efekt tylko w po­

staci wzrostu zaufania do „swoich”. Inaczej mówiąc - opierają się na i rozwijają zaufanie strategiczne, ale też nie są specjalnie pomocne w budowaniu zaufania zgeneralizowanego (choć nie m uszą też temu przeszkadzać).

Jeśli jednak zaufanie jest m oralną wartością, to powstaje inne pytanie: czy jest ona niezmienna w czasie, tj. raz wpojona pozostaje stałą cechą ludzi (i ich grup), nie podlegającą większym czy mniejszym wahaniom. Na to pytanie Uslaner sta­

ra się odpowiedzieć, sięgając do konkretnych materiałów historycznych. Przede wszystkim wychodzi z założenia, że różne pokolenia charakteryzują się odmien­

nymi poziomami zaufania generalnego - za punkt odniesienia przyjmuje pokole­

nie Early Baby Boomers, czyli pokolenie urodzone w latach czterdziestych i pierwszej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku i przeciwstawia je pokoleniom pre-boomers (urodzeni w latach dwudziestych XX wieku) oraz post-boomers (urodzeni w latach sześćdziesiątych i późniejszych XX wieku). Pokolenie uro­

dzone w latach dwudziestych charakteryzowało się zrazu większym poziomem zaufania, z czasem jednak poziom ten zaczął się zmniejszać. Pokolenie najmłod­

sze (post-boomers) od początku cechowało się najniższym i do tego ciągle opa­

dającym poziomem zaufania generalnego - nigdy w rezultacie nie dorastającym do tego, które charakteryzowało ich rodziców. Poziom zaufania może zatem pod­

legać wahaniom, nigdy jednak nie przekracza granic historycznych, międzypo­

koleniowych. Kilka przyczyn spowodowało, że pokolenie Early Baby Boomers (w tej triadzie byliby to rodzice, obok dziadków i dzieci) tak różniło się od wcze­

śniejszych i późniejszych pokoleń. Przede wszystkim Uslaner zwraca uwagę na znaczenie „przeżyć pokoleniowych” — w przypadku pokolenia Early Baby Boo­

mers były one związane z walką o prawa obywatelskie (civil rights) oraz sprze­

ciwem wobec wojny w Wietnamie. Podobnych przeżyć angażujących całkowicie osobowości i działania nie można przypisać pokoleniom dziadków i dzieci. Ale to nie wszystko i nawet nie to jest najważniejsze. Kluczowe spostrzeżenie poczy­

nione przez Uslanera mówi o tym, że pokolenie Early Baby Boomers stawało się ufniejsze w m iarę dorastania (a potem starzenia się), co nie miało i nie ma miej­

sca w przypadku innych pokoleń. Przyczyną jest to, że pokolenie to było i jest po prostu bardziej optymistycznie nastawione do życia i optymizm ten nie miał szans na to, aby się rozwiać. Tylko w ich wypadku - twierdzi Uslaner - ziścił się

„American Dream” - jest to jedyne pokolenie, którego dochody były znacząco większe od dochodów osiąganych przez rodziców. Co więcej, wzrost zamożno­

ści - realizacja owego American Dream - dotyczył generalnie całego pokolenia, był w znacznej mierze równomierny (co nie znaczy, że identyczny w przypadku każdej jednostki). Pokolenie pre-boomers doświadczało rozgoryczeń związa­

nych z brakiem wzrostu dochodów, podczas gdy pokolenie post-boomers odkry­

ło, ku swemu rozgoryczeniu, że nawet jeśli osiągają takie same dochody co po­

kolenie ich rodziców, to jednak nie osiągają wyższych. Ci pierwsi już się rozcza­

(5)

rowali, ci drudzy jeszcze nie znaleźli powodów do satysfakcji. Zaufanie zależy zatem od poziomu optymizmu, z jakim ludzie (przedstawiciele poszczególnych pokoleń) spoglądają na świat. Early Baby Boomers mieli i m ają najmniej powo­

dów do rozczarowania. Pozostaje jednakże kwestia dlaczego pokolenie rodziców nie natchnęło swym zaufaniem pokolenia dzieci. Uslaner jako przyczynę widzi tutaj zmieniającą się postać i funkcje rodziny. Pokolenie post-boomers nie dys­

ponuje wzorami rodzinnymi, pozwalającymi im na życie we wspólnotach - ży­

cie ludzi atomizuje się, a w przypadkach, gdy zgeneralizowane zaufanie może przejawiać się w największym stopniu tzn. w dobroczynności i działalności cha­

rytatywnej (volunteering and charity) - instytucjonalizuje. Ludzie, zauważa Uslaner, znacznie więcej ofiarowują obecnie na rzecz instytucji, np. kościelnych albo Czerwonego Krzyża niż na rzecz konkretnych osób, potrzebujących kon­

kretnej pomocy. Trudno nie zgodzić się z tą uwagą, jeśli przywoła się skutecz­

ność oddziaływania (w Polsce) takich instytucji, jak W ielka Orkiestra Świątecz­

nej Pomocy w porównaniu z codzienną gotowością i jej urzeczywistnianiem do świadczenia na rzecz potrzebujących.

Konsekwencją zaufania - twierdzi Uslaner, i są to chyba najbardziej znaczą­

ce fragmenty jego książki - nie jest to, że ludzie zapragną częściej ze sobą prze­

bywać, częściej chodzić na wspólne obiady, wspólnie uczestniczyć w jakichś wy­

darzeniach itp. Dla Uslanera, inaczej niż dla Putnama, konsekwencje takie nie są esencją zaufania. Nasze kontakty i wola ich podtrzymywania i tak ograniczają się do kręgu „swoich”; nic lub prawie nic z tego nie wynika dla kontaktów z kręga­

mi określanymi jako inne, jeśli nie wręcz obce. Prawdziwym owocem zaufania je s t p o s ia d a n ie — ja k to o k re śla a u to r — w sp ó ln e g o „k o d u m o ra ln e g o ” , łą c z ąceg o ludzi skądinąd różnych, np. różnej rasy, pochodzenia etnicznego wieku, wzorów kulturowych itp. Esencją zaufania jest „cooperative society”, włączające w swój zakres również i tych, z którymi na co dzień się nie zgadzamy, choćby z uwagi na ich sposób bycia, muzykę, którą lubią lub wiarę, którą wyznają, ale co do których jesteśm y przekonani, że podzielają podstawowe wartości owego „coope­

rative society”. Dla Uslanera zaufanie to nie tylko wola (i realizowanie jej) współdziałania ludzi ze sobą, zrzeszania się w bardziej lub mniej formalne związki - wszystko to znamionuje jedynie zaufanie strategiczne. Prawdziwe za­

ufanie polega na przełamywaniu barier między ludźmi różnymi od siebie, przy pełnej świadomości i akceptowaniu istnienia takich różnic. Spoiwem jest zawsze podzielanie (świadome) pewnego wspólnego systemu wartości moralnych (a common set o f moral values). Sprawdzianem i m iarą zaufania nie jest poszu­

kiwanie bliższych związków z ludźmi podobnymi do nas i tworzącymi kręgi, w których i tak się obracamy, ale zaangażowanie na rzecz ludzi, któiych nie zna­

my, i których prawdopodobnie nigdy nie poznamy osobiście (nie jest możliwe znać wszystkich naokoło nas, a zwłaszcza znać dobrze). Wyrazem takiego zaan­

gażowania, twierdzi Uslaner, są tylko dwa rodzaje aktywności - dobroczynność

(6)

oraz udział w działalności woluntarystycznej (volunteering and giving to chari­

ty). Jedynie one oparte są na podbudowie moralnej (moral roots) wolnej od chłodnej kalkulacji ewentualnych zysków i strat. Oczywiście wartości moralne nie są niezmienne - są jednak wystarczająco mocno zakorzenione w poszczegól­

nych społeczeństwach, aby odcisnąć swe piętno na zachowania ludzi. Tylko wy­

jątkowo ważne zdarzenia, takie jak przeżycia pokoleniowe, m ogą pchnąć warto­

ści na nowe tory. Czynnikami nie do przecenienia współdecydującymi o tym, że w różnych społeczeństwach notuje się odmienne poziomy zaufania, jest poczu­

cie nadziei na odniesienie powodzenia oraz przekonanie o sprawiedliwym podziale dóbr wśród członków społeczeństwa. Sprawiedliwy nie oznacza równy;

aczkolwiek Uslaner kończy swą książkę słowami „ if you want to develop the co­

operative spirit that will help overcome collective action problem don’t get rich, get equal”, nie należy tego rozumieć dosłownie. Bardziej odpowiednią interpre­

tacją byłoby stwierdzenie, że społeczeństwa nie powinny składać się z grup uprzywilejowanych z jednej strony i wyobcowanych, zupełnie zmarginalizowa- nych z drugiej. Taki układ owocuje wzajemną agresją i niezrozumieniem, a w konsekwencji burzy wszelkie nadzieje na zbudowanie jakiegokolw iek po­

rządku i ładu moralnego, w którym ludzie poczuwaliby się do żywienia tych sa­

mych wartości moralnych. Po prostu nie mieliby żadnych podstaw do takiego od­

czucia, a bardzo wiele do żywienia poczucia obcości, krzywdy i agresji.

Książka Uslanera jest szczególnie interesująca i warta odnotowania właśnie z powodu przeciwstawiania się utartemu już poglądowi, iż samo przebywanie i współdziałanie ludzi ze sobą jest wartością samą w sobie. Bez solidnej podbu­

dowy w postaci systemu wartości moralnych nie jest to jednak czynnik przeła­

mywania barier pomiędzy ludźmi, a wręcz przeciwnie, może to okazać się czyn­

nikiem budującym takie granice pomiędzy segmentami ludzi ufającymi „swoim”

i niedowierzającymi, a nawet wrogimi „obcym”.

Ryszard Czyszkiewicz

Literatura

Coleman, James. 1988. Social Capital in the Creation o f Human Capital. „Ame­

rican Journal o f Sociology” 94: 95-120.

Bourdieu, Pierre i Lo'ic Wacquant. 1992. Invitation to Reflexive Sociology’. Uni­

versity o f Chicago Press (polskie wydanie: Zaproszenie do socjologii refle­

ksyjnej, Wydawnictwo Oficyna Naukowa, Warszawa 2001).

Fukuyama, Francis. 1996. Trust: The Social Virtues and the Creation o f Prospe­

rity. New York: Free Press (polskie wydanie: Zaufanie. Kapitał społeczny a droga do dobrobytu, PWN, Warszawa-Wrocław 1997).

(7)

Putnam, Robert D. 1993. Making Democracy Work. Civic transition in modern Italy. Princeton: Princeton University Press (polskie wydanie: Demokracja w działaniu. Tradycje obywatelskie we współczesnych Włoszech, Wyd. Znak, Kraków 1995).

Putnam, Robert D. 1995. Bowling Alone: Am erica's Declining Social Capital.

„Journal o f Democracy” (January 1995) s. 65-78.

Sztompka, Piotr. 1999. Trust: A Sociological Theory. Cambridge: Cambridge University Press.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kapłan modli się, bierze chleb, pochyla się i wypowiada słowa, które Pan Jezus powiedział podczas Ostatniej Wieczerzy: „Bierzcie i jedzcie to jest Ciało moje” (Mt 26,26b). W

Kapłan modli się, bierze chleb, pochyla się i wypowiada słowa, które Pan Jezus powiedział podczas Ostatniej Wieczerzy: „Bierzcie i jedzcie to jest Ciało moje” (Mt 26,26b).. W

Projekt jest to przedsięwzięcie, na które składa się zespół czynności, które charakteryzują się tym, że mają:.. 

Uważam, że jeśli ktoś wykonuje zawód, który mieści się w definicji zawodu zaufania publicznego albo który związany jest z bardzo dużą odpowiedzialnością za zdrowie i

Epidemie eboli pojawiały się od lat 70., były większe lub mniejsze, ale general- nie ograniczały się do małych lokalnych społeczno- ści.. Liczba zakażeń i zgonów była

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),

Sens początku staje się w pełni zrozumiały dla czasów późniejszych - z końca widać początek - a zarazem jego rozumienie jest ożywcze dla tych czasów - jest dla

Oczywiście jest, jak głosi (a); dodam — co Profesor Grzegorczyk pomija (czy można niczego nie pominąć?) — iż jest tak przy założeniu, że wolno uznać