• Nie Znaleziono Wyników

On był wręcz zafascynowany władzą ludową - Małgorzata Gnot - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "On był wręcz zafascynowany władzą ludową - Małgorzata Gnot - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

MAŁGORZATA GNOT

ur. 1954; Koszalin

Tytuł fragmentu relacji On był wręcz zafascynowany władzą ludową Zakres terytorialny i czasowy Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin; PRL; dziennikarstwo; Kurier Lubelski; prasa; Gnot, Lesław (1928- 2004); „Solidarność”

On był wręcz zafascynowany władzą ludową

Natomiast były momenty grozy, no bo tak jak mówię, no ten dyktat polityczny był. No i ile razy chcieli tego mojego biednego ojca „zdjąć”, to on jeden i tylko Pan Bóg wie. Ale jakoś tak zawsze jednak dochodzili do wniosku, że może jednak go zostawić, bo w końcu no on był z przekonania lewicowy. Zawsze takim był. On był wręcz zafascynowany władzą ludową, no niestety. To jest taka dziwna historia, bo dziadek był obrońcą Lwowa. Był

piłsudczykiem, a syn okazał się zafascynowany nowym ustrojem. No czasem to w rodzinie tak bywa. I muszę przyznać, że mój ojciec do śmierci właściwie pozostał przy tej opcji. On się jakby nigdy nie wyparł [tego]. Ale był jednocześnie człowiekiem bardzo przyzwoitym, który zawsze starał się – no w momencie, kiedy ta władza świrowała – to delikatnością, dyplomacją [działać]. Lwowiacy to jest taki specyficzny rodzaj ludzi, którzy uśmiechem, jakąś taką właśnie zdolnością do rozmawiania z ludźmi różnych poglądów potrafią jakoś tak wypośrodkować. Jakoś tak długie lata się [mu to] udawało. W końcu „zdjęli” go za taką bardzo śmieszną rzecz, w obliczu jego zasług wieloletnich, bo w ’80 chyba roku

postanowiono, że na fali „nowego” jedna z lubelskich gazet będzie miała rubryczkę

„Solidarności”. No i padło na „Kurier” jako gazetę niepartyjną. No i mój ojciec, aczkolwiek absolutnie nie był fanem „Solidarności” – to ja byłam tą „czarną owcą”, która się

opowiedziała po tej stronie – zgodził się na tą rubryczkę. I potem, kiedy przyszedł stan wojenny, to właśnie za tą rubryczkę go po dwudziestu chyba czterech latach „zdjęto”.

Ogromnie to przeżył, bo najpierw każą mu otworzyć tą rubryczkę, a potem za tą rubryczkę jako sprzeniewierzenie się reżimowi go „zdejmują”. Wtedy zaaferowany był pracą,

najpierw w „Sztandarze Ludu” jeszcze wtedy [obecnie „Dzienniku Wschodnim”], potem w telewizji.

Data i miejsce nagrania 2013-03-12, Lublin

Rozmawiał/a Agnieszka Góra

Transkrypcja Agnieszka Góra

Redakcja Agnieszka Góra

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ich było sześciu i żaden automatu nie miał, mieli tylko dwa karabiny, tylko się spoglądali na mnie. A kolega mój miał granat w ręku, bo nie zdążył

Rzadko się zdarza, że lgnie się do kogoś, z kim do tej pory nie miało się głębszych relacji.. Potem kilkakrotnie się spotkaliśmy w domu naszych wspólnych przyjaciół, czyli u

Wtedy jeszcze był ten gmach [siedziba „Sztandaru”] na Alejach Racławickich, który był ostoją [lubelskiego PZPR], a tu nagle plakaty „Solidarności”, tablica „Solidarności”.

Robił musicale, za co go strasznie krytykowano, bo to jest przecież teatr dramatyczny, ale wtedy Teatr Muzyczny w tym biednym jeszcze Domu Kultury, był teatrem stricte

Kiedy poszłam na swój pierwszy, stażowy etat do redakcji, która się wtedy nazywała „Sztandar Ludu” - to był rok chyba ’77 - odchodziła na emeryturę pani Wiera

Okazuje się, że ktoś z sali - Violetta Villas była wtedy jeszcze takim brzydkim kaczątkiem z krótkim noskiem - krzyknął do niej:.. „Świnka!”,

I kiedy już odrobili tą pańszczyznę, mój ojciec, który był bardzo cenionym dziennikarzem, dostał kilka propozycji.. I to bardzo dobrych propozycji, ale między innymi

Wiadomo było, że czekało się, kiedy będzie można wejść i to był strumień.