Piotr Wierzbicki
Struktureski
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (11), 181-186
STRUKTURESKI
Twórczość synchroniczna
A w ang ardo w y p isarz s tru k tu ra lis ta pisze w szystkie dzieła jednocześnie — ab y ułatw ić badaczow i s tru k tu - raliście opis synchroniczny.
Kura i jajko
G enetycy postaw ili problem : co pierw sze — k u ra czy jajko. P y ta n ie „co w cześniej a co p ó źn iej” jest p y tan ie m n ie naukow ym . G enetycy, m im o w ykonania licznych prac m ateriałow o- -rzeczow ych, nie znaleźli w ięc rozw iązania. S tru k tu ra liz m postaw ił problem w sposób w łaściw y. P o tra k to w a ł on k u rę i jajk o jako opo zycję b in arn ą i zajął się badaniem funkcjonow ania układu . Na w łaś ciw y tro p n ap row adziła pracow ników I n s ty tu tu B ad ań M odelo w ych dokonana przez nich obserw acja, że czasem jajk o z n ajd u je się w e w n ątrz k u ry . Tak p o w stał m odel u k ład u „ k u ra — ja jk o ” . S k ła da się on z dwóch kół, z k tó ry c h m niejsze, m odelujące jajko, z n a j d u je się w ew n ątrz większego, m odelującego k u rę. M odel sto su je się rów nież do jaje k zn ajd u jący ch się a k tu a ln ie poza k u rą i do k u r n ie m ający ch a k u ra t w e w n ątrz jajk a : w p ierw szym w y p ad k u w iększe koło m odeluje k u rę zerow ą, w d ru g im w y p ad k u m niejsze koło m o d elu je jajko, zerow e.
Emigracja — kraj
G enetycy n ap isali tysiące p rac fak to g raficz n y ch o trz e c h wieszczach, ale nie um ieli opisać ro m a n ty zm u n a u
kowo. U dało się to dopiero prof. L., k tó ra u jęła epokę w a n ty n o m ię b in a rn ą „em ig racja — k r a j ”.
Podniesiono jed n a k fakt, że obok k r a ju i em ig racji istn iała g ru p a pisarzy przejściow ych: ty ch , k tó rz y p rze d z ie ra li się z em ig racji do k ra ju , ab y walczyć, i tych, k tó rz y p rz e k ra d a li się z k r a ju na em igrację, aby zobaczyć M ickiew icza. P ro f. L. sk ła n ia ła się już ku jak ie jś an ty n o m iczn ej tria d zie , gdy z pom ocą p rzy szed ł de Sau ssu re. D okonując o kresow ej k o n tro li sw oich p rac pod k ą te m ich zgodności z n ak azem sy n ch ro n ii, p ro f. L. znalazła a rg u m e n t na sw oją obronę. P isarz e przejściow i n ie tw o rz ą trzecieg o członu opozycyjnego. T rzeba ty lk o ro zp a try w a ć ich k o n se k w e n tn ie w spo sób sy n chroniczny. Zaw sze bow iem , w każd ym p rz e k ro ju czaso w ym , jed n i z n ich są po jed n e j s tro n ie granicy , d ru d z y po d ru g iej. J e d n i należą d o em igracji, d ru d zy do k ra ju . A n ty n o m ia b in a rn a została u rato w an a.
s t r u k t u r e s k i 182
Struktura — geneza
W odpow iedzi na kom pozycje Bouleza S t r u k tu r y m uzy kologow ie-genetycy skom ponow ali u tw ó r Geneza. W u tw o rze zastosow any został p e rfid n y ch w y t — chór a capella śpiew a:
od — do, od — do, od — do, od — do, od — do, od — do...
Po w ysłuch an iu u tw o ru prof. R. J., tw ó rca teorii opozycji b in arn y ch , naw iązał w spółpracę z jed n y m z kom pozytorów aw ang ardow y ch. P o w stałe w w y n ik u te j w sp ó łp racy dzieło nosi ty tu ł S t r u k t u r y binarne. C hór a capella śp iew a w nim:
raz — dw a, raz — dw a, raz — dw a, ra z — dw a, raz — dwa... Z darzyło się, że n a jed n y m z k o n c e rtó w pośw ięconych dziejom m yśli m uzycznej w ykonano — po kolei — Genezę i S t r u k t u r y bi narne. O becny n a kon cercie prof. Ż. w y słu ch ał uw ażnie obu utw o rów, po czym w p ad ł na pom ysł. Po p a ru tygodniach na posiedzeniu R ady N aukow ej IBM w y k o n an y został u tw ó r dw ugłosow y pt. I n te gracja. P ie rw sz y głos śpiew ał:
od — do, od — do, od — do, od — do, od — do... a d ru g i raz — dwa, raz — dw a, raz — dwa, raz — dwa.
Instrukcje prof. Ch.
Języ k o zn aw cy s ta r e j d a ty n ie chcieli uczest niczyć w p rac a c h m odelow ych. P rzy czy n ę tej niechęci w y k ry ł prof. Ch. S tw ierd ził on, że językoznaw com tra d y c y jn y m przeszkadza znajom ość języków . B ow iem fa k ty szkodzą m odelom . B adacz zn a
ją c y fa k ty albo w ogóle nie chce k o n stru o w ać m odelu, albo p rz e ja w ia nieb ezpieczn e te n d e n c je do zestaw ien ia m odelu z rzeczyw is tością. Prof. Ch., nie poprzestając na ty ch ustaleniach, w ydał odpo w iednie in stru k cje . Dziś już p raw ie w szyscy lingw iści m odelow i nie zn ają języków obcych. P o stęp u je rów nież p raca nad zapom inaniem języka rodzim ego. Celowi tem u służy zastąpienie (w p racach m ode low ych) w yrazów i zdań zręcznie p odsuniętym i przez prof. Ch. sym bolam i m atem atyczn y m i.
1 0 3 S T R U K T U R E S K I
Zbiór zbiorów zbiorów
M atem atyk, zaangażow any do prow adzenia k u rsu szkoleniowego, w yłożył pracow nikom In s ty tu tu B adań Mo delow ych teo rię zbiorów. „Fonem — pow iedział — m orfem , histo- ryzm , bit, kod, m it i znak to e lem en ty zb io ru ”. — To rozum iem , to jest nauka! — w y k rzy k n ęła d r I. B. Ogólnego en tu zjazm u nie po dzielał tylko d r S. Słyszał on, że najnow sza m ate m a ty k a zajm u je się już nie zbioram i, lecz zbioram i zbiorów. Ten now y k ieru n e k m a te m a ty k i w y d ał m u się b ardziej licu jący z aw an gard o w y m ch arak tere m IBM. Z w ierzył się ze sw oich w ątpliw ości d y rek c ji i na n a stę p n y m k u rsie już in n y specjalista w y k ład ał — ty m razem teo rię zbioru zbiorów. „Fonem — zaczął — kod, histo ryzm i m it to zbiór z1, n a to m iast m orfem , bit, tek st i znak to zbiór z2 zi i Z2 tw orzą zbiór z tych
dwóch zbiorów ” . — Jak ież to zapłodniające! — w yrw ało się d r I. B. D oktor S. pow strzym ał ziew nięcie. W łaśnie przed chw ilą w bufecie IBM dow iedział się, że w najnow szym m odeloznaw stw ie liczy się już ty lk o teo ria zbioru zbiorów zbiorów.
Wymóg system u
P ro fesora Ż. zapytano o powody, dla k tó ry ch p o djął się zainteg ro w an ia S a u ssu re ’ow skiej synchro nii z diachronią h istory zm u . P rof. Ż. odpow iedział, że jest to wym óg system u.
Wiersz i wers
G enetycy bad ali w iersz. „W iersz” to term in m ętn y . T an d em d r K. i d r P. opracow ał więc jednoznaczny term in „ w e rs” . Jego zastosow anie obaliło tra d y c y jn y podział tek stó w na poezję i prozę. Z w ierszy skład a się bow iem rzeczyw iście tylko poezja, n a to m ia st z w ersów — i poezja, i proza. P ojęcie „ w ers”
jest więc nie tylko zdobyczą term inologiczną, lecz rów nież k ro k iem na drodze do zintegrow anego m odelu s tr u k tu r tekstow ych.
S T R U K T U R E S K I
Profesor P.
P ro feso r P. trzy m a u siebie m ate ria ły doty czące M ickiewicza stw ierd zając, że póki żyje, nie u jrz ą one św iatła dziennego. O pinia naukow a potępia prof. P. P rof. P. jest g enetykiem , z arzu ty opinii naukow ej są więc słuszne: genetyk m a obowiązek w ykazyw ać się sk ru p u latn o ścią w zakresie dat, nazw isk i do kum en tów. Prof. P. m iałby możność unik n ąć zarzutów opinii naukow ej — stając się s tru k tu ra listą . S tru k tu ra lis ta bada stru k tu ry , k o n s tru u je m odele, nie in te resu ją go d aty , nazw iska i oderw ane fak ty . Z arzu canie m odelowi tego, że nie uw zględnia w szystkich faktów , byłoby przy zn an iem się do nierozum ienia, czym jest model: m odel odw ołuje się do w y b ran y ch faktó w lub w cale nie opiera się n a faktach, cze kając, ab y fak ty dostosow ały się do niego. G dyby prof. P. ogłosił m odelow ą m onografię M ickiewicza, m ógłby pom inąć ko m p ro m itu jące poetę d o k u m enty i opinia naukow a nie m ogłaby mieć p rete n sji.
Obrzęd inicjacji
w Instytucie Badań Modelowych
Po p rzeczytaniu książek L ev i-S trau ssa o ple m ionach B an tu i Hopi d y re k to r In sty tu tu B adań M odelow ych w pro w adził obrzęd in icjacji dla m łodych pracow ników naukow ych In sty tu tu . W dniu obrzędu m łodsi m odelow i IBM przeb y w ają sam ot nie w podziem iach In sty tu tu . Tam poddani zostają próbie: z ciem ności w y łan iają się fa k ty k u ltu ro w e w yw ołujące pokusę ustalen ia ich genezy. N astępnie odbyw a się a k t w tajem niczenia. Polega on na w prow adzeniu do ciem ni, w k tó re j z n a jd u je się m odel fonem u. Po w tajem niczeniu m łodszy m odelow y zostaje starszym m odelo wym .
Przezwyciężenie genetyzm u w antropologii A ntropologia była niegdyś n au k ą genetyczną. G rzebano w ziemi, badano kości, ustalono daty, niejdawano nazwy. Ju ż w pierw szych lata ch przełom u antypozytyw isty czn ego większość antropologów zraziła się do tra d y c y jn y c h m etod badaw czych. W ykopyw ane szkielety b y ły zdekom pletow ane, elem enty kostne
nie daw ały się składać w całość, w system . S y stem u nie tw o rzy ł rów nież zbiór w szystkich w y k opan y ch szkieletów : pochodziły z róż n ych epok, w ięc nie n ad aw ały się do badań synchronicznych. P o rzuciw szy prace terenow e, większość antroplogów oddała się k o n stru o w an iu m odeli b inarnych . M niejszość nad al prow adziła jałow e prace w ykopaliskow e. K res tej sy tu a c ji położył przypadek. W jed nej z grot n a tk n ię to się na szkielet L elum -P olelum . O dkryw cy zorientow ali się, że m ają do czynienia z niew ątpliw ą, sk o n stru o w a n ą przez sam ą n a tu rę , s tru k tu rą b in arn ą. W ym ow a m etodologiczna znaleziska by ła tak jednoznaczna, że porzuciw szy te re n badań, u d a li się do In s ty tu tu B adań M odelow ych, aby przekazać szkielet i uczynić a k t w yznaw czy. Od tego czasu antropologia, odciążona od m ierzenia, w ażenia i znajdow ania, oddaje się, już bez ograniczeń, badaniom m odelow ym .
I g P j S T R U K T U R E S K I
Likwidacja muzeum antropologicznego
W m u zeu m an tro p o lo g iczn ym zn ajd o w ały się eksp o n aty zeb ran e przez genety k ó w . W w y n ik u n ied o p atrzeń o rg an izacy jn y ch m uzeum czy n n e było jeszcze przez szereg la t po przeło m ie a n ty p o z y ty w isty c z n y m w nauce. D opiero ostatnio n a posiedzeniu d y re k c ji In s ty tu tu B ad ań M odelow ych postanow iono zlikw idow ać tę ostoję pozytywistycznego* k o n k retu . W tra k c ie od daw an ia eksponatów n a p rzem iał w y ło n ił się p roblem szkieletu L elu m -P olelum . J e d n i spośród p raco w n ik ó w IBM, oddelegow a ny ch do lik w id a c ji m uzeum , sk ło nn i b y li go tra k to w a ć nie jak o eksponat, lecz jako m odel b in a rn e j s tr u k tu ry fa k tu antropologiczne go. Inni, k w estio n u jąc m odelow y c h a ra k te r szkieletu, tw ierdzili, że jest on n ie s te ty rów nież sam y m sobą, szk ieletem k o n k re tn y c h osób. Rada N aukow a IBM, k tó re j przedłożono problem , znalazła rozw iązanie kom prom isow e. P oleciła m ianow icie, ab y p rzed o d d aniem na p rzem iał szk ieletu L e lu m -P o le lu m w ykonać jego kopię. W ten sposób szk ielet L elu m -P o lelu m m oże już funkcjonow ać jako m odel.
Przezwyciężenie zdrowego rozsądku w badaniach literackich
Dla gen ety kó w istn iały tylko daty, an egdoty i nazw iska. Od czasu przełom u anty p o zyty w isty cznego przedm io tem badań litera c k ic h jest w yłącznie dzieło. A le w cześni s tru k tu - raliści pojm ow ali dzieło litera c k ie w ciąż jeszcze zdrow orozsądkow o. U w ażali m ianow icie, iż jest oczyw iste samo przez się, że dzieło
litera c k ie istnieje. Tezę, że istnien ie dzieła literackiego nie pow inno być założeniem w stępnym , lecz przed m iotem badań, w y sun ął do piero prof. R. I. S tu d ia p o d jęte w pracow ni ontologicznej In s ty tu tu B adań M odelow ych w ykazały, że dzieło literackie, w praw dzie w specyficzny sposób, ale rzeczyw iście istnieje. Pozostali pracow nicy In sty tu tu , k tó rzy tym czasem zaw iesili swe prace na w ypadek n ieistn ien ia dzieła literackiego, pow rócili do sw ych m odeli.
Pio tr Wierzbicki