• Nie Znaleziono Wyników

"Pisma wszystkie", t. 1-2, Stanisław Trembecki, opracował Jan Kott, Warszawa 1953, wydanie krytyczne, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. CIII, 1 nlb., 346, 2 nlb., 1 k. erraty, 15 ilustracji; 371, 5 nlb., 17 ilustracji : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pisma wszystkie", t. 1-2, Stanisław Trembecki, opracował Jan Kott, Warszawa 1953, wydanie krytyczne, Państwowy Instytut Wydawniczy, s. CIII, 1 nlb., 346, 2 nlb., 1 k. erraty, 15 ilustracji; 371, 5 nlb., 17 ilustracji : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Mikulski

"Pisma wszystkie", t. 1-2, Stanisław

Trembecki, opracował Jan Kott,

Warszawa 1953, wydanie krytyczne,

Państwowy Instytut Wydawniczy, s.

CIII, 1 nlb... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 46/3, 261-269

(2)

zw iązan ego z obozem reform acji. G dy N iem o jew sk ieg o n ie stan ie, gd y w y d a s w e osta tn ie d zieło teoretyczn o-teologiczn e: K w e s t i a o K o ściele B o ż y m , i ż b ł ą ­

dzić nie m o ż e (Toruń 1582 r.), w róci do Poznania języ k łaciń sk i i zd ecyd ow an ie

p rzew ażać b ęd zie w w y d a n y ch d ziełach W olraba“ (s. 680—681).

Z tych słó w w y n ik a , że ty lk o istn ien ie i tw órczość N iem o jew sk ieg o b y ły przyczyn ą, dla której jezu ici pozn ań scy d ru k ow ali po p olsk u w ięcej, n iż to m o g li czyn ić b ezpośrednio po jego śm ierci.

R ów n ież o w p row ad zen iu języ k a polskiego do druku n ie „d ecyd ow ał“ ani U ngler, an i N iem o jew sk i, lecz p ow szech n ie odczuw ana potrzeba książk i p o l­ sk iej. P otrzeb ę tę zn ali i U ngler, i N iem o jew sk i i w y k o rzy sta li ją: jed en — w id ząc w ty m korzyść dla sw eg o przed sięb iorstw a, drugi — dla sw ej now ej w iary.

P ilich o w sk i tezę sw o ją pod b u d ow u je zesta w ien ia m i liczb ow ym i rozm iarów p rod u k cji o ficy n poznańskich. T ym czasem z esta w ien ia te — trzeba p od k re­ ślić — op arte są na n iep ełn y ch liczbach, zaczerp n iętych z b ib lio g ra fii opraco­ w anej w r. 1927 przez W ojciechow ską. O becnie znam y, z okresu lat 1576— 1595, 144 druki łączn ej objętości 2221 arkuszy druku (dane dotyczące objętości n ie ­ p ełne), cz y li w ięcej, n iż pod aje P ilich o w sk i, o 21 druków i 235 arkuszy.

D uże zalety pracy P ilich o w sk ieg o — to przede w szy stk im zgrom adzenie w y n ik ó w badań p ra w ie w szy stk ich pisarzy in teresu ją cy ch s ię k siążk ą p ozn ań ­ ską, to w p ro w a d zen ie w ie lu n o w y ch w iad om ości źród łow ych i podanie c a ło ­ ści w p rzyjem n ej form ie. Jed n ak braki m etod ologiczne — p od k reślon e p o ­ przednio — p ow odują, że sp ełn ia ona ty lk o częściow o tę rolę, jakiej by m ożna się sp od ziew ać po rozp raw ie p ow stałej w w y n ik u tak dużego nak ład u pracy.

W ojciech K r a j e w s k i

S t a n i s ł a w T r e m b e c k i , P ISM A W SZYSTK IE. T. 1—2. W yd an ie k rytyczn e. O pracow ał J a n К o 11. (W arszawa) 1953. P a ń stw o w y In sty tu t W yd aw n iczy, s. CIII, 1 nlb., 346, 2 nib., 1 k. erraty, 15 ilu stracji; 371, 5 nlb., 17 ilu stracji.

K anon w y d a w n iczy pisarzy p o lsk ieg o O św iecen ia u sta lił się na p oczątk u w . X IX na p o d sta w ie fragm en taryczn ych m ateriałów źród łow ych i pod su g estią epoki D m och ow sk ich , która bujną tw órczość sta n isła w o w sk ą zam yk ała w r y g o ­ r y sty czn e ram y rod zajów literack ich . K anon ten przez cały w ie k X IX i poł. X X n ie b y ł p od d aw an y rew izji n au k ow ej. Co n ajw yżej — przy reed ycjach p isarzy O św iecen ia — p rzegląd an o d oraźnie ręk op isy czy zapom niane druki, które n ie zaw sze ch ron iły w y d a w có w p rzed p o p ełn ien iem n ow ych b łęd ó w rzeczow ych . D op iero dziś p o lo n isty k a zd ała so b ie n a leży cie sp raw ę z tego p od sta w o w eg o obow iązku: zrew id ow an ia, częstok roć dopiero u sta len ia tek stó w w . X V III oraz ich p opraw nej in terp retacji, filologiczn ej i historycznej.

W yd an ie P is m w s z y s t k i c h T rem beckiego w opracow aniu Jana K otta b y ło p ierw szy m og n iw em w tej now atorsk iej serii badań nad tek stem w ie k u X V III. Z adanie badacza p rzed sta w ia ło zu p ełn ie szczególn e trudności, p o n iew a ż tw ó r ­ czość T rem beckiego roiła się od p o d sta w o w y ch nieporozum ień w zak resie tek stu i jego au torstw a. S am p oeta za w in ił tu n a jw ięcej. T rem becki n ie m iał szacu n k u ed y to rsk ieg o dla sw o jeg o dzieła, k tóry już w sp ółcześn ie u m ie li narzucić w y ­ daw com i czy teln ik o m N a ru szew icz i K rasicki, z m łodszych — K n iaźn in i K ar­

(3)

p iń sk i. Ż adnego z u tw orów n ie p o d p isa ł w ła sn y m n a zw isk iem , baw iąc się m ask ą an on im ow ości lu b w y szu k a n eg o pseu d on im u . R ęk op isam i ob d arow yw ał p rzyjaciół, p rzeg ry w a ł je w s z a c h y 1. Co w ię c e j, n ie sp otk ał p óźniej sw ojego „D m o ch o w sk ieg o “, k tó ry b y bodaj jed n ostron n ie, ze sta n o w isk a p o ety k i sc h y ł­ k o w e g o k lasycyzm u , p ró b o w a ł jed n a k u k ład u d zieła i u ch w y cen ia spornej tra d y cji litera ck iej — za św ieżej p a m ięci żyjącego jeszcze p ok olen ia.

P o czet w y d a ń zb iorow ych , rozp oczęty w r. 1806, porząd k ow ał zu p ełn ie d ow oln ie, bez a u to ry tetu pisarza, ten n ie b y w a ły chaos filo lo g iczn y . K u lt lite ­ rack i dla T rem b eck iego w y r a z iły na sw ój sposób czasop ism a z p ierw szych d z iesią tk ó w la t w . X IX , p u b lik u ją c pod n a zw isk iem T rem b eck iego tek sty a u ten ty czn e i w sz e lk ie d u b ia tek sto w e, na w ia rę k ażd ego ręk op isu czy plotki litera ck iej środ ow isk a.

T ego stan u rzeczy n ie zd o ła ła u su n ąć filo lo g ia p o zy ty w isty czn a , która w y ­ d ała w r. 1883 e d y c ję T eofila Z iem by, o ch arak terze w y d a n ia zbiorow ego. N ie b yło to zap raw d ę osiągn ięcie: „w y d a n ie dra Z iem b y — p isa ł pogod n ie Ignacy C hrzanow ski w r. 1908 — do d ziś dnia, je ś li s ię n ie m y lim y , n a jp op u larn iejsze, 0 ty le budzi ciek a w o ść, że je s t n ieja k o sy n tezą n iem a l w sz y stk ic h p o tw o rn y ch błęd ów , od ja k ic h roją się w y d a n ia p oprzednie, o czy w iście z d od atk iem b łęd ó w n o w y c h “ 2. D op iero C h rzanow ski, w g ło śn y m i słu sz n ie ostrym a rty k u le O w y ­

dania ch p o e t ó w s t a n i s ł a w o w s k i c h z r. 1908, u k azał k rzy w d ę T rem beckiego,

przed której n a p ra w ien iem u ch y la ła się zn ow u w y tr w a le p o lo n isty k a d w u ­ dziestolecia. T rzeba tego c a łeg o w y w o d u , aby n a jeg o tle ocen ić p ion iersk ie prace Jan a K o tta n ad tek sta m i T rem beckiego.

W ydanie K o tta n osi ty tu ł P i s m a w s z y s t k i e . Ta sty liz a c ja k arty ty tu ło w ej, bardzo am b itn a i p ełn a o d w a g i filo lo g iczn ej, m oże o m y lić czy teln ik a . K tóż to o śm ieli się dziś p o w ied zieć, ż e zna czy u m ie rozpoznać w s z y s t k i e p ism a T rem beckiego? Że p otrafi je odróżnić spośród ręk o p isó w n ie p e w n e g o au torstw a 1 w y d o b y ć o p era o m n i a sza m b ela n a k ró lew sk ieg o z p rzebogatej p u ścizn y ręk o­ p iśm ien n ej stu lecia ? T oteż n ie r ó w n ie tra fn iejsza od k a rty ty tu ło w ej w y d a je się d y sk u sja rozp raw y w stę p n e j, gd zie czytam y: „W iersze, które ob ecn y stan badań i trad ycja k u ltu ra ln a p o zw a la p rzysąd zić T rem b eck iem u z p r a w i e z u p e ł n ą p e w n o ś c i ą [p odkreśl. K otta], [w yd aw ca] u m ieścił ja k o w iersze T rem b eck iego. W ą tp liw o ści p rzesu n ą ł do p rzy p isó w “ (s. XC). T en opis rzeczy ­ w isto śc i ed ytorsk iej n ieró w n ie bardziej p rzek o n y w a czy teln ik a a n iż e li braw ura karty ty tu ło w ej.

P u n k tem w y jś c ia d la p racy w y d a w c y b y ło za tem m o ż liw ie śc isłe u c h w y ­ c en ie b ib lio g ra fii d ru k ów T rem b eck iego, k tóre u k a za ły się za ży cia autora, n oszą za tem p o te n c ja ln e p ię tn o jeg o au toryzacji, i p rzed e w sz y stk im — za ­ c h o w a n y ch a u to g ra fó w T rem b eck iego (zob. dod atek Biblio grafia , na zak oń cze­ n ie w stę p u do t. 1, z cezurą „ estreich ero w sk ą “ dla druków : 1800, g d y w w y ­ p adku T rem b eck iego szc z ę śliw sz e za p ew n e b y ło b y p rzy jęcie daty p ierw szego w y d a n ia zb iorow ego 1806 lu b d aty zgonu pisarza). R ejestracja zach ow an ych au to g ra fó w n ie je s t k o m p letn a (i długo jeszcze n ie b ęd zie kom p letn a, przed u k oń czen iem k w e r e n d y ręk o p iśm ien n ej dla całego okresu). Już w tej c h w ili bad an ia m ło d y ch n a stęp có w K o tta u ja w n iły fa k ty jem u niezn an e: au tograf 1 O T rem b eck im -sza ch iście czytaj zap om n ian e an eg d o ty u Ł ukasza G o- ł ę b i o w s k i e g o , G r y i z a b a w y . W arszaw a 1831, s. 34— 35.

(4)

O d y nie do d r u k u z ręk op isu C zartoryskich o g ło sił R om an K a le t a 3, w raz

z p rzek on yw ającą próbą ch ronologizacji utw oru w roku 1776. C enny p lik listó w do S ta n isła w a A u g u sta z pon u rych lat grod zień sk ich w y d o b y ł ze zbioru J a ­ b ło n n y J u lian P la t t 4, p om n ożyw szy w ten sposób b ib liografię „zachow anych a u to g ra fó w “ (gdzie K ott p o m ieścił także au tografy listów ) w ażną zdobyczą źród łow ą. N ie m o ż n a w ątp ić, że d alsze p oszu k iw an ia i — ja k zaw sze — p rzy ­ p a d k o w e zn alezisk a zd ołają ten n iew ielk i rejestrzy k p ow ięk szyć.

N ieza le żn ie od niesp od zian ek , które kryją n asze arch iw a literack ie, Jan K o tt p rzyjął jako założenie ed ytorsk ie starą zasadę filologiczn ą, by rozpoznać n a jp ierw i staran n ie rozdzielić te k st autorski i apokryf literack i, b y u ch ylić z k o lei p o śred n ictw o skażonych w ą tk ó w tek sto w y ch i dać d ziełu pisarza p ostać p raw d ziw ą, zach ow an ą w autografie, pierw odruku czy ręk op isie n ajb liższym w e r sji au torsk iej. W tym w ła śn ie za k resie uderza bogactw o n aszych zbiorów , za le d w ie pob ieżn ie przepatrzonych. A le już w ystarcza w stęp n y ch in form acji E streich era (X X X I, 297), b y uznać, że pism a T rem beckiego w y m a g a ją w ie l­ k ieg o w arsztatu nau k ow ego. N a ty ch m ia st też p o w sta je zagad n ien ie a u ten ­ ty czn o ści tek stu i rozróżnienia m isty fik a cji czy apokryfów T rem beckiego.

W la ta ch p op rzedzających w y d a n ie Jan K ott odbył sw ój n o w icja t filo lo ­ g iczn y , w k tórym p o p ełn ił — n ie w a h a jm y się p ow ied zieć — dość błęd ów p rzeciw T rem beckiem u. P rzyk ład najbardziej pod tym w zg lęd em jask raw y <i m oże najbardziej dydaktyczny) sta n o w i chyba w iersz W i d o k te r a ź n i e j s z y

R z y m u ogłoszon y przez K o t t a 5 jak o u tw ór T rem beckiego z czasu jego podróży

rzym sk iej w roku 1793 (!). N ieb a w em okazało się, że je s t to w iersz z Z a b a w e k

p o e t y c k i c h n ie k t ó r y c h k a w a l e r ó w z r. 1758, gd zie p od p isał go N ik od em C zeczel,

k tórego u czy ł h u m an iorów F ran ciszek Bohom olec... K ott odrzucił w ierszy k z P i s m w s z y s t k i c h T rem beckiego (ale zaniedbał przy tym kon ieczn ego s p r o s t o - . w an ia) i oddał go teraz praw em u autorow i — w raz z b ogatym k om en tarzem k om p aratystyczn ym — w an tologii P o e z ja pols k ieg o O św ie c e n ia (1954).

Z tej p ierw o tn ej ten d en cji: b y przyznać T rem b eck iem u jak n a jw ięcej, w y ło n iła się n ow a i bardzo słu szn a zasada edytorska: by w y w a ży ć n ajostrożniej jeg o dzieło. Tak p o w sta ł osobny d ział w y d a n ia K otta: U t w o r y o n i e p e w n y m

a u to r s tw i e . Trzeba bardzo gorąco p rzyk lasn ąć tak iem u p om ysłow i. T en aneks

w ą tp liw o ś c i n ie zaw iera już np. p rzejm ującego u tw oru N a g r o b e k c h łopa — dziś w iem y: K rasick iego (nie zaś „z nurtu poezji p leb ejsk iej“, jak p isze K ott w stu d iu m w stęp n y m , s. X C I; raczej znacznie skrom niej: z n urtu M o n i t o r a ) . A le zaw iera m. in. w iersz Do H r y n ie w ic z a buńczu cznego, rzekom e T r e m b e -

cianum , w isto cie p rzycin ek ża rto b liw y K rasickiego. Trzeba go zatem u su n ąć

tak że z listy d om n iem an ych u tw o ró w T rem beckiego — w św ie tle a rgu m en tów M ieczysław a K lim ow icza, k tóry przeprow adził n ied aw n o dow ód a u to r s tw a 6.

3 Z e s k a r b c a k u l t u r y , 1953, z. 2. 4 P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X LV , 1954, z. 3.

5 T w ó r c z o ś ć , VII, 1951, nr 3. O becnie K o t t p rzyjm uje słu szn iejszą ch ro n o lo g ię podróży w ło sk iej T rem beckiego: „W yjechał praw d op od obn ie w grudniu 1791, w ró cił w io sn ą 1792“ (t. 1, s. X L IX , przypis 32); „w rócił późną je sie n ią roku 1792“ (S. T r e m b e c k i , L isty. T. 2. W rocław 1954, s. 110, p rzy­ p is 4).

(5)

C ały m a teria ł p seu d o trem b ecia n ó w b ęd zie n ie w ą tp liw ie m alał z p o stęp em badań: n iek tóre z n ich znajdą s ię w k a n o n ie za sa d n iczy m T rem b eck iego (jak p raw d op od obn ie w ie r sz N a r e p r e z e n t a c j ą w P u ła w a c h o p e r y K n ia ź n i n a „M a t k a

S p a r t a n k a “ z r. 1786 — sp raw a je s t z b y t obszerna, b y ją tutaj szczegółow o

w yw od zić), in n e p rzejd ą do w ie lk ie g o k orp u su a n on im ow ej p oezji O św iecen ia. S y tu a cja ta n ie z w a ln ia bad acza z ob ow iązk u u w a żn eg o śled zen ia, ja k ą drogą, w jak im cza sie w y c h o d z iły na ja w o w e d u b ia tek sto w e. K ott isto tn ie w ło ż y ł n iem a ło trudu w ro zja śn ien ie przeróżn ych w ą tp liw o ś c i tek stologiczn ych . D la teg o zan otu jm y p rzy sposob ności, że w iersz F r a c z e k p o ja w ił s ię po raz p ierw szy pod n a z w isk ie m T rem b eck iego w T y g o d n i k u P o l s k i m 7, p ro­ stu jąc zap isk i K otta, k tóry sp o tk a ł go p o raz p ierw szy dopiero w w y d a n iu w ile ń s k im (s. L X X X IV ), a p óźn iej u K a lin k i (s. XC). B ad an ia nad T rem beckim to w dużej m ierze w ie lk ie errata . N iech że i h istoria b łęd u m a p rzeb ieg a u ten ­ tyczny.

W ty m sta n ie rzeczy szczeg ó ln eg o zn aczen ia n abiera p rześled zen ie au to­ g ra fó w czy ręk o p isó w i w y d a ń a u toryzow an ych . K ott zrobił bardzo w ie le w tym k ieru n k u , ale n ie zd o ła ł d otrzeć do w sz y stk ic h źródeł, k tóre p rzech o w a ły w ia d o m o ści o ręk o p isa ch p oety. N a p rzyk ład m on u m en taln ą tek ę ob iad ów czw a rtk o w y ch ze zb io ró w P o p ieló w , tzw . L it e r aria, pozn aje je d y n ie za p o ­ śred n ictw em S ta n isła w a T om kow icza. Z an otu jm y zatem p o w ie la n y (i dlatego za p ew n e n ied o sta teczn ie pop u larn y) in w en ta rz B ib lio tek i N arodow ej w W ar­ sza w ie 8, gd zie ręk o p is L it e r a r i a (sygn. 262 — M) o trzym ał opis d ok um entarny, k tóry in form u je o za w a rto ści cen n eg o w o lu m in u . N iek tó re p y ta jn ik i K otta in w en ta rz B ib lio te k i N arod ow ej p o zw a la u su n ąć lub p rzed y sk u to w a ć gru n ­ tow n iej: co do is tn ie n ia w tece d ietety czn y ch za lec eń T rem b eck iego P o k a r m y , p rzy jm o w a n y ch n a w ia r ę T om k ow icza (t. 2, s. 285), co do a u ten ty czn o ści W i e r ­

sza n a o b e li s k u H en ryk a B utzau... (t. 1, s. L X X V III; tak że t. 2, s. 287). W całości

zresztą in w en ta ry za cja B ib lio tek i N arod ow ej, oparta n a sp isie rzeczy z k ońca w . X V III, daje p e łn y p rzegląd T r e m b e c i a n ó w w ręk o p isie L ite r a r ia i p o w in n a w reszcie zastąp ić n iep o rzą d n e o p isy T om kow icza. G dy sam au tograf je s t ju ż zatracon y (czy m oże ty lk o n ied ostęp n y), szu k a jm y rela cji ludzi, k tó rzy ob cu jąc z d ok u m en tem ro z w in ę li n a jw ięk szą d o ciek liw o ść szczegółów .

Z te g o p u n k tu w id zen ia n a b iera szczególn ej w a rto ści zap isk a p a m iętn ik a r­ ska A lo jzeg o F e liń sk ie g o w p iś m ie P r z y c z y n y u ż y w a n e j p r z e z e m n i e p i s o w n i 9. F e liń sk i sw ój k u lt d la T rem b eck iego p o su n ą ł do zan otow an ia je g o ortografii i — n a w e t rozm ow y n a tem a t p olsk iej fo n ety k i. J e st to nagan a z, obrona d źw ięk u i lite r y s w p o lszczy źn ie, k tórego autor S o f i ó w k i m iał b ronić z g n ie ­ w em i uporem p rzez ca łe życie. „Za cóż w y m a w ia m y z g o n ni e s k o n , k ied y m ó w im y s k o n a ć n ie z g o n a ć?“ — p y ta ł T rem b eck i. C ały te n w y w ó d p o w in ie n p iln ie za sta n o w ić ed y to ra p ism T rem b eck iego, ró w n ie ja k n a w ia so w a aprobata za b ieg ó w w y d a w n ic z y c h A lb erta M iera w o k ó ł p u ścizn y T rem b ec­ kiego. Sądzę, że w e d łu g św ia d e c tw a F e liń sk ie g o m ożna zrek on stru ow ać tu 7 T y g o d n i k P o l s k i , 1819, nr 35, s. 219—222; w raz z całą ła w ic ą

T r e m b e c ia n ó w .

8 R ę k o p is y . N a b y t k i i d a r y [B ib lio tek i N arod ow ej w W arszaw ie]. Z eszyt 2. W arszaw a 1935. B ib lio tek a N arodow a.

(6)

i ów d zie te k s t T rem beckiego i kierow ać się tą zapom nianą, ale b ezp ośred n io idącą trad ycją przy w yb orze w arian tów tek stow ych .

Z drobiazgów zau w ażm y w ah an ia przy zap isie k ryptonim u au torsk iego na m a rg in esie w iersza L is t do I r y d y (kryptonim zap isan y od m ien n ie na s. X C IX i 207 t. 1, gd zie błąd w za p isie pociągn ął błąd w rozw iązan iu kryptonim u) — skaza, która m ąci n iep otrzeb n ie czystość roboty b ib liograficzn ej.

D ysk u sja d otych czasow a n ie p rzysłania głó w n eg o celu, do którego zm ierza ed y cja Jan a K otta: je s t n im sam odzielna i k rytyczn a próba u p orządkow ania kan on u w y d a w n iczeg o T rem beckiego oraz rozpoznania te k s tó w w ą tp liw y ch . Trzeba też p ow ied zieć, że ta setk a u tw orów T rem b eck iego (zob. d ok ład n e o b liczen ia n a s. X C III w stępu), którą przynosi w y d a n ie K otta, p o słu ży za n a leży ty p u n k t w y jścia do dalszej dysk u sji krytycznej i b ęd zie sta n o w ić zrąb ed ytorsk i, n a którym oprą się studia szczegółow e. W bad an iach tych o czek u ­ jem y z w ie lk im zain teresow an iem zap ow iad an ych od daw na m a teria łó w i roz­ w iązań J u liu sza W iktora G om ulickiego, którego bystre d ociekania b iograficzn e i n iek tóre zn alezisk a tek sto w e zaczyn ają docierać do d r u k u 10.

K ott p od jął ponadto k om entarz a n alityczn y do p ism T rem beckiego. „Obja­ śn ien ia w y d a w c y “ w in terp retacji K otta zryw ają z szablonem pracy i są p o ­ szu k iw a n iem n o w y ch form ed ytorstw a. N a ogół ob jaśn ien ia podobne p rzy­ z w y cza iły n a s do p o słu g iw a n ia się sch em atem o różnym stop n iu p erfek cjo n i- zm u: kom en tator ob jaśn ia form y języ k o w e, realia h istoryczne, aluzje litera ck ie, a w ięc e le m e n ty k u ltu ry, których doraźne rozpoznanie sp raw ia trudność c zy ­ teln ik o w i. K o tt a k cep tu je ten typ kom entarza, m ającego sw o ją długą tra d y cję i p ełn ą przydatność sp ołeczną. A le rozszerza go znacznie poza m ateriał e n c y ­ k lop ed yczn y. K om entarz do T rem beckiego obrósł w jeg o pracow n i tk an k ą historyczn ą i literack ą. O sadzić w yd arzen ie w k alendarzu h istorii — to dla K otta dopiero połow a zadania. K om entarz w y d a w cy w p row ad za tu z reg u ły — b y p osłu żyć się sło w a m i referatu autorskiego — „k on tek st historyczn y, h is to ­ ryczn o litera ck i i ob y cza jo w y “ (s. X CV I). K on tek st ten za w d zięcza badacz rocz­ n ik om G a z e t y W a r s z a w s k i e j (jeśli idzie o k ron ik ę dw oru i sto licy ), w sp o m n ien io m pam iętn ik arzy, którzy zatrzym ali barw ę czasu, i poezji w sp ó ł­ czesn ej, częstokroć anon im ow ej, tow arzyszącej w iern ie sp raw om i lu d zio m O św iecen ia. J e st to w ię c kom entarz żyw y, n ie kręp u jący s ię m iejscem an i w yb orem źródła, p isa n y d osk on ałym piórem , które n a w et ze sta ty sty k i p otrafi zrobić dobrą narrację. W całości ta k pojętego kom entarza z różnorodnego tw o ­ rzyw a: m a terii h istoryczn ej, w iersza ok olicznościow ego, plotk i, anegd oty — ro zw in ęła s ię b ogata kron iczk a O św iecenia, ty leż do ob jaśn ien ia tekstu, co do czytan ia „sam a w so b ie“. P o p iso w y m osiągn ięciem kom entarza K otta są dla m n ie p rzy p isy do Pola nki.

C zasem jed n ak tak a ży w io ło w a m etoda: ch w ytan ia za w szelk ą cen ę a trak cji h istoryczn ej — okazuje s ię n iebezpieczna. Oto w iersz Do H r y n ie w ic z a b u ń ­

czucznego, d om n iem an y w iersz T rem beckiego (już w iem y, że pochodzi z tek i

K rasickiego). N a leża ło z pow odu tego w iersza p ow ied zieć coś o egzotyczn ej p ostaci. K o tt przepisał n a jp ierw w zm ia n k ę z G a z e t y W a r s z a w s k i e j , że u ciek ł m u w r. 1774 słu żący; dalej „jedną zabaw ną w zm ia n k ę“ (!) z M agiera,

10 S t a n i s ł a w a T r e m b e c k ie g o a n k ie t a pers onalna. T w ó r c z o ś ć , X I, 1955, n r 6. T am że aneksy tek sto w e.

(7)

że „b ył w y k w in tn y w sw y m stro ju “ i w y s ta w ił sobie dom na K rak ow sk im P rzed m ieściu ; dalej w ia d o m o ść z doku m en tu tea tra ln eg o epoki, że m ia ł praw o w stę p u do lo ży k ró lew sk iej — i jeszcze ciek a w ą ob serw a cję B a ck visa, że refren w iersza : „P anie B u ń czu czn y !“ — przyp om in a p ra w d ziw ie „Mój E u sta ch y “ S ło w a ck ieg o (t. 2, s. 337—338). Są to w sz y stk o eru d y cy jn e i b a rw n e zab iegi w y w o ła n ia p ostaci. C hcem y jed n a k po p rostu w ied zieć, ja k n a zy w a ł się b u ń ­ czu czn y (Ignacy H r y n ie w ic z -L e g ie c k i — p o w ie n am b ez tru d u herbarz B o n iec­ k iego, n ie k om en tarz K otta). P ożąd an a b y ła b y w iad om ość, że urząd w ic e ­ m arszałk a dw oru k ró lew sk ieg o ob jął p o K arasiu (bo to n a ty ch m ia st ok reśla i z a cie śn ia środow isko), że m ieszk a ł n a zam k u „przy sen atorsk iej s a li“ (w tym sa m y m czasie K ra sick i „przy k a p lic y “), bo to zbliża n a ty ch m ia st H ryn iew icza i p isa rzy k ręgu k ró lew sk ieg o . Z czego w y p ro w a d za m y ban aln ą k on k lu zję, że i b og a ctw o szczeg ó łó w m u si m ieć sw o ją d yscyp lin ę.

K om en tarz K otta sta w ia słu sz n ie n a p ierw szy m m iejscu sp ra w ę ch ron ologii u tw o ró w oraz ich u sy tu o w a n ia historyczn ego. D a lsze d rążen ie ep ok i p o zw o li za p ew n e u ściślić n ie je d e n sąd szczegółow y, w y p o w ied zia n y zb yt p ośp ieszn ie. Ju ż na przyk ład O d a n ie do d r u k u o trzym ała d atę p o w sta n ia (1776) i u ja w n iła w sz y stk ie ok oliczn ości sw o jej g en ezy. O kazji do p od ob n ych d ociek ań je s t tu o c zy w iście zn aczn ie w ięcej. G om u lick i czyta b ajk ę O p u c h ły jako aleg o rię p ie r w ­ szego rozbioru R zeczyp osp olitej. J e s t to su g e sty w n a in terp retacja, która dom aga s ię przyjęcia. A je ś li tak, cóż zn aczy p o d ty tu ł T rem beckiego: „B ajka z a n g ie l­ sk ieg o na p olsk i ję z y k p rzetłu m a czo n a “? T yleż w ła śn ie , co o b ja śn ien ie p oety p rzy P o w ą z k a c h : „ T łu m aczen ie z n ie m ie c k ie g o “. A w ię c m aseczk a pisarza, k tóry lu b ił zw o d zić sw o ic h czy teln ik ó w . N ie m a p ow od u przy tej sp osob ności do u p ra w ia n ia k om p a ra ty sty k i: „C hociaż T rem b eck i — p isze K o tt — podaje w p o d ty tu le, że tłu m a czy ł z a n g ielsk ieg o , p o słu ży ł s ię n a jp ew n iej ad aptacją fran cu sk ą, gdyż a n g ielsk ieg o n ie znał. D o źród ła n ie u d ało m i s ię d o trzeć“ (t. 1, s. 240).

Ł atw o w yrozu m ieć, że jed n a czy druga in form acja zo sta ły w ty m m ateriale p rzejęte z drugiej ręk i. A le trzeb a rzecz w y p ro sto w a ć, g d y m ija się z e słu sz ­

n ością h istoryczn ą. S ta ty sty k ę życia zak on n ego, którą A n ton i W iśn iew sk i u ło ży ł po fran cu sk u w r. 1760, p rzeją ł K o tt od K a l e t y 11. G dy streszczen ie K a lety p orów n am y z orygin ałem , okaże się, że je g o przekład z fra n cu sk ieg o je s t n ie ­ m o ż liw y do u żytk u (dość p o w ied zieć: za k o n y żeń sk ie, „de F ille s“, K a leta tra n s- k ry b u je jak o „ filie “... i K ott, ś w ie tn y tłu m a cz i rom an ista, to pow tarza; t. 1,

s. 300). i

S p rostow an ia! W iele do n ic h m a teria łu w tak dużej robocie, jak ta soczysta op raw a do p ism T rem b eck iego. N iek tó re z n ich p o w in n y b yć dokonane o łó w ­ k iem u w a żn eg o ad iu sta to ra — o w a „B ib liotek a im . Ł op a ty ń sk ieg o w L u b lin ie“ (! — t. 2, s. 276) czy p o d p isy pod p ortretam i: „D ionizy K n ia źn in “ (t. 1, po s. 80), „Ign acy K rasicki. P o rtret P er K r a ffta “ (t. 1, po s. 160; w isto cie b o w iem n ie je s t to P e r K rafft, ty lk o B a cciarelli!). In n e p op raw k i w y m a g a ją u w a żn iejszeg o w n ik n ię c ia w rea lia litera ck ie. O to strofa D o j e n e r a ł o w e j W i t t o w e j :

11 Za a rty k u łem „ P o s e ls tw o do R z y m u “. Z e s z y t y W r o c ł a w s k i e , VI, 1952, nr 1, s. 71.

(8)

Cnota? hm! słow o w ielk ie i paradne, A le n ią słodycz życia byw a truta. C hceszli jej w ied zieć o k reślen ie ładne, Poradź się o ty m cn otliw ego Bruta.

K ott w y n a la zł L uciusa Ju n iu sa B rutusa (urn. 508 p.n.e.), p rzyw ód cę r e w o ­ lu cji, która ob aliła T ark w in iu szów (t. 1, s. 266) i u n ieg o kazał p ojętn ej G reczyn ce uczyć się sw aw oln ej filozofii. R zecz je st zn aczn ie d ow cip n iejsza: T rem b eck i p a m ięta ł najw yraźn iej tren X I K ochanow skiego („Fraszka cnota! — p o w ied zia ł B rutus porażony...“, B ru tu s — zabójca Cezara) lub w er to w a ł ży w o t B ru tu sa u P lutarcha, k tórego k om en tatorow ie p rzyp isyw ali boh aterow i rzy m ­ sk iem u zap ożyczen ie się w sceptycznej retoryce po k lęsce pod F ilip p i12. D op iero w an tologii P o e z ja pols k ieg o O św ie c e n ia dow cipny w iersz T rem beckiego o trzy­ m a ł p op raw n e ob jaśnienie.

T akich u ch yb ień p rzeciw filo lo g ii je s t w ięcej w kom entarzu K otta. Trzeba p iln eg o spojrzenia, by w ytrzeb ić je w m iarę m ożności — w drugim w y d a n iu

F is m w s z y s t k i c h T rem beckiego. A le n a w et b ez rozleglej szego stu d iu m n ależy

uznać „ S ielce pod Ł azien k am i“ M niszchów (t. 1, s. 277, 279) i S ied lce O gińskich n a P o d la siu (t. 1, s. 278) za d w ie zu p ełn ie różne i oddalone od sieb ie m ie j­ scow ości. D ata p rzed sta w ien ia M a t k i S p a r t a n k i w P u ła w a ch w r. 1786 (czer­ w iec? listopad?) n ie m oże otrzym ać takiej sty liza cji jak w kom entarzu K otta (t. 2, s. 338), gd zie w ogóle n ie w iadom o, jak K ott p rzed staw ien ie datuje. To D m och ow sk i, n ie K rasick i w p ro w a d ził fragm en t T assa w p rzek ład zie T rem ­ b eck iego do pism a O r y m o t w ó r s t w i e i r y m o t w ó r c a c h (t. 2, s. 281). K ról b y w a ł isto tn ie n a p rzed sta w ien ia ch szek sp irow sk ich w A n g lii (t. 2, s. 307: „praw do­ p o d o b n ie“), o czym p isze obszernie w sw oich p a m iętn ik ach (mam pod ręką w y d a n ie p o lsk ie z r. 1903, s. 133). N ie m ożna już pow racać do tezy, że T h ea tra l- sk i z M o n i t o r a to C zartoryski (t. 2, s. 308). To sam król, S ta n isła w A u gu st, o czym p oin form ow ał n as au to ry ta ty w n ie K rasicki, redaktor M o n i t o r a 13. Są to w szy stk o p rzygodne notatk i recenzenta, n ie zaś w y n ik system a ty czn ej kon troli m ateriału.

E rra ta tow arzyszą każdej pracy edytorskiej od Z ałuskiego i B ohom olca

do Ł osia i S ą d eck ieg o . W ocen ie kom entarza Jana K otta p o w in n y decydow ać: n ow atorsk a kon cep cja „objaśnień w y d a w c y “, k tóre u siłu ją dać obraz epoki, n ie zaś aparat en cy k lo p ed y czn y — i szeroka podstaw a źródłow a w czaso­ p iśm ien n ictw ie, p o ezji ulotnej i p a m iętn ik a rstw ie O św iecenia. M ożna się za sta n a w ia ć, czy ten typ aparatu je s t do n aślad ow an ia w in n ych pracach w y ­ d a w n iczych . Z w łaszcza w edycjach pisarzy o bogatszej tw órczości n iż T rem ­ b eck i (gdzie m uszą decyd ow ać w zg lęd y ilościow e, rozm iary pracy). A le sam a k on cep cja K otta je s t w artościow a i m oże dać ciek a w e w y n ik i w ed y to rstw ie np. W ęgiersk iego czy p oezji ulotnej Zabłockiego.

12 Zob. P l u t a r c h u s , Les v i e s des h o m m e s illustres . P ar Mr D a с i e r. T. 7. A m sterd am 1735, s. 641 — lub, znacznie obszerniej, L e b e n s -B e s c h r e ib u n g e n

d e r b e r ü h m t e n G riech en u n d R öm er. T. 8. L eipzig 1754, s. 466— 467. W yp isu ję

źródła, do k tórych m ógł sięgać en cyk lop ed ysta X V III w ieku.

13 Ś w ia d ectw o K r a s i c k i e g o w y d o b y ł i zin terp retow ał p op raw n ie S ta ­ n is ła w O z i m e k w n ied ru k ow an ej jeszcze rozpraw ie U d z ia ł M o n i t o r a

(9)

W ydanie P i s m w s z y s t k i c h T rem b eck iego poprzedza obszerne stu d iu m w stę p n e o pisarzu. Z d ysp ozycji ta len tu autora n ie je s t to m on ografia o T rem ­ beck im , czy ch oćb y n a w e t — z u w a g i na charak ter w stę p u — tezy do m ono­ grafii. J e st to raczej „portret lite r a c k i“ T rem b eck iego, u d erzający d osk on ałą k on stru k cją i zn a n y m i u rokam i pióra Jana K otta. W ielk ą zdobyczą m etod olo­ giczn ą „portretu“ je s t tra k to w a n ie b io g ra fii na tym sa m y m p la n ie co tw ó r­ czości, bez tra d y cy jn eg o rozd ziału m aterii, w organ iczn ym i p rzek on yw ającym p ow iązaniu.

P o d sta w a źród łow a i tutaj b ogata, p rzed e w sz y stk im w k oresp on d en cji T rem b eck iego (którą K ott w y d a ł n ied a w n o p rzy w sp ó łp ra cy R om ana K alety). A le gd zie in dziej zabrakło ch yb a czasu, by dotrzeć do źród eł orygin aln ych , n ie zad aw alając się streszczen iem czy op isem dokum entu. D la teg o za p ew n e stu d ia S ta n isła w a T rem b eck iego w A k a d em ii K rak ow sk iej d y sk u tu je K ott na p o d sta w ie w y p isó w z m etry k i u n iw ersy teck iej, które d ał przed la ty L ucjan S ie m ie ń s k i14, n ie zaś a n a lizy A l b u m s tu d io s o r u m , k tó ry sp o czy w a w A rch i­ w u m U n iw ersy tetu J a g iello ń sk ieg o . K ott słu szn ie p o w ą tp iew a w tożsam ość p ostaci, u stalon ej p rzez S iem ień sk ieg o (s. V III). A le dopiero n ied a w n e badania b iograficzn e G om u lick iego p o zw a la ją zid en ty fik o w a ć b ezb łęd n ie zapis T rem - b e c k ie g o -p o e ty w m etry ce u n iw ersy teck iej: n ie je st to „ Sta nislaus Sta n isla i

T r e m b e c k i “, w p isa n y do u n iw e r sy te tu w r. 1752, a le „ M ag[nifi]cus D. S t a ­ nis la u s Jacobi d e Ł a b s z o w T r e m b e c k i n o ta r id e s N e o -C o rc in e n s is s [ o l v i t ] “, w p i­

sa n y do ak ad em ii w r. 1754, za rek toratu S ta n isła w a J a n a F ilip o w icza 13. U sta ­ len ie to n ie p rzed sta w ia w c h w ili obecnej żad n ego trudu, gdy G om u lick i roz­ p ozn ał w reszcie ojca p o ety w J a k u b ie T rem beckim , p isarzu grodzkim n o w o - m iejsk im (z N o w eg o M iasta K orczyna).

C a łk o w icie u szła u w a g i K o tta in n a w iad om ość arch iw aln a, że T rem becki u czy ł się w S zk o ła ch N o w o d w o rsk ich w K rak ow ie. F a k tó w ty c h z b iografii szk oln ej p o ety d o ciek a ł H en ry k B a r y c z 16. A le i B a ry cz w id z ia ł p rzyszłego szam b elan a k r ó le w sk ie g o w osob ie jego sobow tóra, S ta n isła w a T rem beckiego, chorążyca ch ełm sk ieg o , k tóry tak że u czy ł s ię w S zk ołach N ow od w orsk ich . S zczęściem za n o to w a ł w p rzyp isie: „ R ów n ocześn ie n ie m a l (1753/4 do 1756/7) stu d io w a ł w S zk o ła ch N o w o d w o rsk ich im ien n ik naszego p oety, St. T rem becki, syn pisarza z N o w eg o K orczyn a“ 17. To w ła śn ie sam poeta! D ok u m en tacja ta p o zw o li k ied y ś ukazać c o k o lw ie k d okładniej la ta szk o ln e T rem b eck iego, które szk ico w a ł już K o łłą ta j, zb yt sk ą p y m piórem .

M ała sk ru p u latn ość a rch iw a ln a w y stę p u je częściej na k artach stu d iu m K otta: o d w ied zin y T rem b eck iego w r. 1792 (? — T. M.) w B ib lio te c e J a g ie llo ń ­ skiej d ok u m en tu je au tor rela c ją K a l e n d a r z a J. C zecha z r. 1882 (s. X L IX —L, p rzyp is 32), a w ię c źród łem z u p ełn ie eg zo ty czn y m i tru d n o dostępnym . T ym ­ czasem — u n ik a ją c p o śred n ictw a — p od p is T rem b eck iego w c ie k a w y m k on ­ te k śc ie g ra ficzn y m ła tw o ogląd ać w tzw . k sięd ze gości w B ib lio tece J a g ie llo ń ­

14 Zob. je g o P o r t r e t y lite r a c k ie . T. 3. P ozn ań 1868, s. 24.

15 U sta la m y n a p o d sta w ie A l b u m s t u d io s o r u m U. J. z la t 1720— 1780, p rzy­ g o tow an ego do druku przez K arola L e w i c k i e g o d la O ssolineum .

16 W m ało zn an ej, w a rto ścio w ej H isto rii S z k ó ł N o w o d w o r s k i c h o d założen ia

do r e f o r m y H. K o ł ł ą t a j a (1588— 1777). K rak ów 1939— 1947, s. 209.

(10)

s k i e j 18, do której trzeba k ierow ać — dla różnych pow od ów — badacza życia litera ck ieg o w iek u X V III.

W artość n au k ow a „portretu litera ck ieg o “ K otta n ie sp oczyw a zresztą w k om p letn ości źródeł czy ich czystej redakcji archiw alnej. A utor rozpraw y

T r w a l e w a r t o ś c i l i te r a tu r y polskiego O św iecen ia (1951), która sp ełn iła p ięk n ą

r o lę sy n tezy roboczej całej epoki, i tu p otrafi zadem onstrow ać su g esty w n ie „trw ałe w a r to śc i“ a rtystyczn e poezji T rem beckiego (m oże n ajw ym ow n iej w rozdziałku o p rzek ład zie S y n a m a r n o tr a w n e g o W oltera). D o w y so k ich zd o ­ b y c z y pracy n a leży rozdział o języ k u T rem beckiego, ok reślający z p recyzją i sm ak iem k u ltu raln ym rolę T rem beckiego w k ształtow an iu n ow oczesn ego ję z y k a literatu ry p olsk iej.

O cena P i s m w s z y s t k i c h S ta n isła w a T rem beckiego w op racow an iu Jana K otta n ie m oże zataić zastrzeżeń m erytorycznych, ja k ie n asu w a szczegółow a k on fron tacja pracy z m ateriałam i epoki. A le p ow ied zieć ty le, to znaczy p o ­ w ied zieć część p raw d y o dokonanym dziele. Jan K ott zaatak ow ał od w ażn ie je d e n z n ajtru d n iejszych problem ów7 ed ytorsk ich polsk iego O św iecenia. W yniki tej pracy, chociaż jeszcze n ie d efin ity w n e — w sw o ich osiągnięciach, w ą tp li­ w o ścia ch i n a w e t b łęd ach rzeczow ych — torują drogę krytycznej i zupełnej ed y cji T rem beckiego.

T a d eu sz M i k u ls k i

J u l i a n U r s y n N i e m c e w i c z , JA N Z TĘCZYNA. O pracow ał J a n D i h m . W rocław (1954). Zakład im . O ssolińskich — W ydaw nictw o, s. CVIII, 414, 2 nlb. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . Seria I, nr 150.

1

„W szakże T ęczyński n iegd yś z k rólew sk iego dom u Żądał cory, a król m u ją oddał bez srom u...“

— czytam y w P a n u Tadeuszu. R om an tyczn o-tragiczn e lo sy m łodego i u ta len ­ to w a n eg o m a g n ata-d yp lom aty u rzek ły już K ochanow skiego, który p o św ięcił im dłu ższy u tw ór (P a m i ą tk a J a n o w i B a p ty śc ie h rabi na T ęczyn ie , 1564). Sam a h istoria stw o rzy ła p asjon u jący w ą te k fabularny, jakby czek ający na pióro p ow ieściop isarza.

D otych czasow e — dość liczn e — prace o Janie z T ę c zy n a Ju lian a U rsyna N iem cew icza w sk a zy w a ły g łó w n ie na taką w ła śn ie, rom ansow ą g en ezę p o ­ w ieści, łącząc zarazem jej p o w sta n ie z potężną fa lą w alterscottyzm u , p rze­ chodzącą w ow ym czasie przez Europę. Jan z T ę c z y n a m iał być, w ed łu g p iszą ­ cy ch o n im — od K raszew sk iego począw szy, a na Ju lian ie K rzyżanow sk im sk o ń czy w szy — zarów no p ierw szą polską pow ieścią historyczną, jak i p ierw szą u nas p o w ieścią w a ltersco tto w sk ą . D okładniejsze jednak p rzyjrzenie się p o ­ w ie śc i — najbardziej w yczerp u jącej analizy dokonał K onstanty W ojciech ow sk i w H isto rii p o w ie ś c i w Polsce — w yk azyw ało, że N iem cew icz bardzo n ie ­ k o n sek w en tn ie i n iezręczn ie trzym ał się w altersco tto w sk ieg o sch em atu p o w ieścio w eg o , że w ie le elem en tó w jego p ow ieści w ykracza poza p rzyjętą rzekom o z góry k on w en cję, a w ie le sk ład n ik ów ch arak terystyczn ych dla u tw o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie ponad potrzebę będzie przytoczenie w tym miejscu definicji kontraty- pu: „Przez kontratypy ro­ zumiemy te i tylko te oko­ liczności, które mimo że czyn

— Jak ocenia Pan Prokurator dotychczasową współpracę adwokatów Izby poznańskiej z prokuratorami naszego województwa w zakresie re­ alizacji zadań postępowania

[r]

Po piąte, mówcę musi cechować poczucie odpowiedzialności za głoszo­ ne słowo w granicach ustawowej powinności mówienia prawdy (por. Aby oddziaływanie na

Jakże często w relacjach sądowych z rozpraw (gdzie te czasy, gdy re­ lacje te nie były streszczeniem aktu oskarżenia, lecz spokojną, rzeczową analizą przebiegu

Zbigniew Jędrzejewski. Spotkanie z prezesem

[r]

[r]