• Nie Znaleziono Wyników

Rosyjska szkoła poetyki lingwistycznej a językoznawstwo strukturalne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rosyjska szkoła poetyki lingwistycznej a językoznawstwo strukturalne"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Wierzbicka

Rosyjska szkoła poetyki

lingwistycznej a językoznawstwo

strukturalne

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 56/2, 447-465

(2)

R O SY JSK A SZKO ŁA POETYKI LING W ISTYCZNEJ A JĘZYKOZNAW STW O STRUKTURALNE

Z w iązków rosyjsk iej szkoły tzw . form alnej z język ozn aw stw em struk­ tu raln ym n ie da się oczy w iście k w estionow ać. Z w iązk ów różnego typu: a w ię c zarów no zw iązku gen etyczn ego, w sen sie w p ływ u , jaki w y w a rła na k ształtu jącą się w latach dziesiątych i d w u dziestych now ą szkołę w literatu rozn aw stw ie tradycja m yśli językoznaw czej Baudouina de C ourtenay i lin g w isty k i S aussu re’a, jak i — z drugiej strony — zw iązku polegającego na bodźcach m yślow ych , jakie p ły n ęły od sam ych „form ali- stó w ” ku język ozn aw stw u , a w ięc przede w szystk im oddziaływ ania ich na jed en z głów n ych k ieru nk ów w lin gw isty ce w . X X — na szkołę praską.

Z w iązki om aw ian ego kierunku w poetyce z koncepcjam i B audouina i S au ssu re’a są uderzające, zarówno w koncepcjach szczegółow ych (np. w ysu n ięta przez S zk łow sk iego form uła kom pozycji z zakończeniem u jem ­ n ym , oparta na B audouinow skiej teorii m orf em u zerow ego), jak i w o gól­ nej postaw ie m etodologicznej.

J eśli chodzi o to p okrew ień stw o ogólnej p ostaw y teoretyczn ej, n ie sposób dziś zresztą ocenić, w jakim stopniu tłum aczy się ono bezpośred­

n im czerpaniem „form alistów ” z dorobku teoretyczn ego m łodej lin g w i­ sty k i strukturalnej, w jakim zaś o tej zbieżności z zasadniczym n astaw ie­ n iem język ozn aw stw a B aud ou inow sk o-S au ssure’ow sk ieg o zadecydow ała ogólna atm osfera m etodologiczna epoki, od działyw an ie now ych prądów w filozofii, psychologii, socjologii, a m oże n aw et n ow ych k ieru n k ów m y śli w d yscyp lin ach n iehu m an istycznych (np. w fizyce), w p ły w w sp ółczesn ej literatury, przede w szystk im futuryzm u. W ęzła, w jaki sp lo tły się te w szystk ie czynniki, rozsupłać do końca już się dziś chyba n ie da. N iezależn ie od tego, jaką rolę odegrało w tym splocie bezpośred­ n ie n aw iązyw an ie do w zoru lingw istyczn ego, sam o p okrew ień stw o zasad­ niczej p ostaw y rosyjskiej szk oły form alnej i lin gw istyk i kazańsko- -gen ew sk iej n ie ulega w ątp liw ości.

P ok rew ień stw o to w idać jasno w zerw aniu z w szech w ład n ym g en e- tyzm em i sk up ien iu się na problem atyce opisu synchronicznego (,,opis

(3)

stru k tu raln y m usi iść przed badaniem gen ety czn y m ” — g łosił S k a fty - m ow , a Propp pisał: „jest rzeczą o czy w istą [...], że o pochodzeniu jak iego­ k olw iek zjaw iska m ożna m ów ić dopiero w ted y, k iedy zjaw isko owo jest ju ż op isan e”, „m ów ić o gen ezie, zanim dokona się opisu, co się zazw yczaj p rak tyk uje, n ie m a sen su ” 4).

W idać to p ok rew ień stw o w u czy n ien iu niew zruszoną podstaw ą m etod y badaw czej op isyw ania zjaw isk pod k ątem ich funkcji; w p oszukiw aniu w śród morza zjaw isk, k tórych teren em je st literatura, tego, co istotn e, co relew an tn e, w p oszu k iw an iu inw ariantów , w patrzeniu na dzieło literack ie jako na sy stem , „où to u t se t i e n t ”, na strukturę złożoną z e le ­ m en tó w ściśle ze sobą pow iązan ych , takich, o w artości k tórych d ecyd u je ich m iejsce w ram ach całości system u ; w p ostaw ie an ty in d y w id u a listy cz- nej, w patrzeniu na d zieło litera ck ie n ie jako na ek sp resję tw órczą jednostki, lecz jako na w y tw ó r og óln ych p raw id łow ości („twórca jest ty lk o geom etry czn ym p u n k tem p rzecięcia się sił działających poza n im ” 2).

N iezm iern ie in teresu ją cy jest przy ty m fakt, że struk tu ralizm ro sy j­ skiej szk oły form alnej, tak w ie le zaw dzięczający język ozn aw stw u , pod p ew n ym i w zględ am i b ył od w czesn eg o strukturalizm u język ozn aw czego dojrzalszy. D w a m om en ty g łó w n ie trzeba z tego p unktu w idzenia za­ sygnalizow ać: w o ju ją cy a n typ sych o log izm form alistów , p łyn ący, jak n iejed n okrotn ie w sk azyw an o, z insp iracji fenom en ologii H usserla i za­ ciek le anty p sy ch ologistyczn ej p ostaw y fu tu ryzm u (podczas gdy języ k o ­ zn aw stw o o czyściła z p sych ologizm u dopiero szkoła praska i B iihler), oraz p rzezw yciężen ie te z y o zasadniczej antynom ii m ięd zy synchronią i diachronią, p rzeprow ad zen ie fu n d am en taln ego rozróżnienia m ięd zy gen ezą a ew olu cją (T ynianow ), p rzejście od teorii sy stem ó w izolow an ych , doskonale statyczn ych , do koncep cji sy stem u dynam icznego (to drugie stan ow i jednak n o v u m ty lk o w stosu n k u do lin ii S au ssu re’ow sk iej, nie zaś do B audouina, k tóry n ig d y n ie utożsam iał opozycji syn ch ron ią— d ia- chronia z opozycją statyk a— dynam ika). Te i in n e jeszcze zdobycze m e­ todologiczne rosyjsk iej szk o ły form alnej od najdu jem y jako p un k ty w y j­ ścia, jako p odstaw ę m etod ologii w szkole praskiej.

N iez w y k le ciek aw e zagad n ienie zw iązków m ięd zy rosyjsk ą szkołą form alną a n ow oczesn ym języ k o zn a w stw em za słu g u je n iew ą tp liw ie na p ełn iejsze o św ietle n ie. Z adaniem n in iejszeg o artyku łu je st rozw iązanie, a raczej ty lk o p ostaw ien ie zagadnienia n ieco w ęższego, a zarazem szcze­ gólnie frapującego. W ydaje się m ian ow icie, że w ram ach ogólnego,

1 А. С к а ф т ы м о в , Поэтика и генезис былин. Саратов 1924, s. 127, Cyt. za: V. E r l i c h , Russian Formalism. ’s.-G ravenhage 1955, s. 177. — В. П р о п п , Морфо­

логия сказки. Ленинград 1928, s. 11, 12.

(4)

zasadniczego p okrew ień stw a z język ozn aw stw em struk tu raln ym jako całością istn ieje dla form alizm u rosyjskiego pew na paralela sięgająca szczególn ie głęboko: jedną z głów n ych szkół lin g w isty k i d w u d ziestow iecz­ nej zdaje się łączyć z form alizm em analogia w koncepcjach pełniejsza, ściślejsza niż ta, która łączy go z całym język ozn aw stw em strukturalnym . Z agadnieniu tej w ła śn ie analogii pośw ięcone są n in iejsze rozważania. O jakiż k ierunek w lin g w isty c e chodzi?

G dyby iść za su gestią n azw y — etykietki, która p rzylgn ęła do rosyj­ skich badaczy literatury skupionych w okół Opojazu, należałoby poszukać w język ozn aw stw ie rów nież form alistów . Znaleźć ich nietrudno — każdy język ozn aw ca w skaże tych, którzy odrzucając znaczenie, proklam ow ali badanie form alnych w łaściw ości tek stów jako jedyn e godne tej n azw y zadanie naukow e stojące przed językoznaw cam i. A w ięc przede w szystk im szkoła jelska. J eśli nie w osobie sam ego tw órcy — Leonarda B loom fielda, o którego stosunek do spraw znaczenia toczą się dziś jeszcze boje in ter­ p retacyjne, to w osobach jego następców . Najbardziej k la syczn y „for­ m alizm ” w język o zn aw stw ie reprezentow ać chyba m oże Z ellig Harris, ze sw y m i k lasyczn ie form alistyczn ym i M eth ods in S tru ctu ral Linguistics. B y liż b y w ięc rosyjscy form aliści d uchow ym i k rew n ym i Harrisa? O czy­ w iśc ie p okrew ień stw o gen etyczn e n ie w chodzi w rachubę — sam Harris w y stą p ił ze sw oją teorią lin gw istyczn ą w cztery dziesiątki lat po form ali- stach, a i podstaw ow e dzieło B loom fielda — Language, ukazało się w r. 1933, a zatem w czasie, gdy Opojaz dawno już przestał istnieć. O ddziaływ anie od w rotn e też trudno oczyw iście podejrzew ać. A le analogie w koncepcjach? P ok rew ień stw o typologiczne?

Tę w ła śn ie spraw ę m u sim y przede w szystk im rozważyć: czy form a- listom chodziło o form ę d zieła literackiego w tym zrozum ieniu, w jakim na przykład H arris m ów i o form ie język ow ej, o form alnej analizie języka? R ozw ażając stanow isko rosyjskiej szk oły form alnej w tej spraw ie po­ staram y się w ykazać, że w istocie p okrew ień stw o z an tysem an tyczn ym k ieru nk iem w lin g w isty c e jest tu n ajzu p ełniej złudne.

Jak w iadom o, punktem w yjścia koncepcji grupy O pojazu b yło po­ szu k iw anie sp ecyficzn ości dzieła literatury, badanie literatury „jako ta k iej”.

Przedmiotem badania pretendującego do roli prawdziwego badania sztuki powinno być to specyficzne, co odróżnia sztukę od innych dziedzin działal­ ności intelektualnej, form ując je w jej m ateriał lub narzędzie — pisał Tynia- now. — Każde dzieło sztuki stanow i teren działania licznych czynników; w kon­ sekw encji, zadaniem literatury powinno być uchwycenie specyficznego charak­ teru tego d ziałan ia3.

(5)

E jchenbaum zaś stw ierdzał:

Podstaw ow a ich [tj. form alistów] teza głosiła i głosi, że przedmiotem nauki 0 literaturze powinno być badanie cech sw oistych m ateriału literackiego, od­ różniających go od w szelkiego innego, choćby m ateriał ten sw oim i sekundar- nymi, podrzędnym i cecham i dawał okazję i prawo w ykorzystyw ania go w in­ nych naukach 4.

W łaśnie ow o p oszu kiw an ie sw oisto ści dzieła literack iego doprow adziło op ojazow ców do pojęcia form y. E jchenbaum pisał potem :

Fakty sztuki św iadczyły o tym, że jej specyfika w yraża się nie w samych elem entach zawartych w dziele, lecz w sw oistym posługiw aniu się nimi. Spe­ cyfika sztuki wyraża się w sposobie posługiw ania się m ateria łem 5.

Czy w języ k o zn a w stw ie istn ieje paralela dla takiej drogi — od po­ szu k iw ania sp ecyficzn ości badanego ob iektu do skupienia zainteresow ań na jego form ie? N iew ą tp liw ie istn ieje. P aralelę taką stan ow i przede w szy stk im Cours de lin gu istiqu e générale.

Jeśli będziem y badać język z w ielu stron równocześnie, przedmiot języko­ znaw stw a ukaże nam się jako bezładne nagromadzenie różnorodnych rzeczy bez żadnego związku. W ten w łaśn ie sposób postępując, otwiera się furtkę w ielu innym naukom — psychologii, antropologii, gramatyce norm atywnej, f i­ lologii itd., które m y oddzielam y w yraźnie od językoznawstwa, lecz które, przy zastosow aniu niepoprawnej metody, m ogłyby rościć pretensje do m ow y jako do w łasnego przedmiotu badań [...]. W zięta jako całość m ow a jest różnorodna 1 niejednolita; obejm uje w iele różnych dziedzin, rów nocześnie fizyczna, fizjo­ logiczna i psychiczna — należy prócz tego do dziedziny indyw idualnej i do dziedziny społecznej; nie daje się zaliczyć do żadnej kategorii „faktów ludz­ k ich ”, gdyż nie wiadomo, jak w yodrębnić jej jedność. Język natom iast jest całością sam w sobie i zaw iera sam w sobie swą zasadę klasyfikacji. Z chw ilą gdy przyznamy m u pierw sze m iejsce w śród faktów m owy, wprow adzim y na­ turalny porządek w ową całość, która nie może podlegać żadnej innej k lasyfi­ kacji 6.

I słyn n e ostatn ie zdanie K u r s u (pochodzące zresztą, jak się okazało, od redaktorów dzieła, a n ie od jego autora):

Jedynym praw dziw ym przedmiotem językoznaw stwa jest język rozpatry­ w any sam w sobie i ze w zględu na siebie sa m eg o 7.

A w konsekw encji: „J ęzy k jest form ą, a n ie substan cją” 8.

N ajciek aw sza jednak analogia łą czy fo rm alistó w n ie z S au ssu re’em, którego przecież zn ali i do którego n a w ią zyw ali, lecz z późniejszą od

4 Б. Э й х е н б а у м , Теория „Формального метода”. „Michigan S lavic Materials. Readings in Russian P oetics”, nr 2, s. 4. Przekład w: „Przegląd H um anistyczny” 1962, nr 3.

5 Ibidem, s. 8, 9.

0 F. de S a u s s u r e , K urs ję z y k o z n a w s tw a ogólnego. Warszawa 1961, s. 25. 7 Ibidem, s. 136.

(6)

nich, najw ierniejszą chyba, choć siln ie w stosunku do tez m istrza zradyka- lizow aną, kontynuacją S aussu re’a: z glossem atyką.

G lossem atyka rów nież w yszła od poszukiw ania sp ecyficzności bada­ nego obiektu, akcentując ten postu lat badaw czy jeszcze silniej bodaj niż Saussure.

Teoria lingw istyczna interesująca się specyficzną strukturą języka — pisze H jelm slev — powinna szukać tego, co niezmienne, nie związane z jakąkolwiek rzeczyw istością pozajęzykową, tego niezmiennego, co czyni język językiem, jaki­ kolw iek by on był, i co jest gwarantem tożsamości każdego konkretnego języka z nim samym, w e w szelkich jego przejawach.

A to dążenie do w yk rycia tego, co czyni język językiem , prowadzi rów nież H jelm sleva do pojęcia form y:

Powyższe w yw ody [...] — czytamy w Prolegomenach — każą nam uznać język za formę.

Lingw istyka może i powinna badać językową formę, abstrahując od m a­ teriału, który może być tej formie podporządkowany9.

D roga je st zatem ta sam a co u form alistów : od poszukiw ania sp e­ cyficzn ości, tego, co czyni literaturę — literaturą, język — język iem , do zn alezienia tej sp ecyfik i w form ie. A le w jakiej formie? Co znaczy „for­ m a” ? N ie w ie le jest przecież term in ów bardziej m ętn ych i w ielozn acznych. Otóż w yd aje się, że p ostu lat badania form y w literaturze rozum ieli form aliści tak w łaśn ie, jak glossem atycy rozum ieją postulat badania for- т У w języku. W praw dzie pojęcie form y, jakim posługują się g lo sse­ m atycy, nie jest b ynajm niej w p ełn i jednoznaczne, p recyzyjn e, nie bu­ dzące w ątp liw ości czy rozbieżnych interpretacji. A jednak trudno się oprzeć w rażeniu, że język ozn aw cy lepiej rozum ieją H jelm sleva, m ów ią­ cego, że języ k je st form ą, a nie substancją, niż niektórzy h istorycy i teo­ re ty cy literatu ry rozum ieją form alistów , głoszących, że sp ecyfik a dzieła literack iego leży w jego form ie. Składa się na to w ie le przyczyn — w koń­ cu tradycja naukowa, do której n aw iązuje H jelm slev, je st inna zupełnie niż ta, z której w yrośli E jchenbaum czy Szkłow ski; różne są w obu tych tradycjach rygory dow odzenia i w ysław ian ia się; różne są epoki, w k tórych p ow staw ały te dwie koncepcje naukowe; różne są zresztą i sam e ob iekty, w stosunku do których koncepcje te b y ły w ysu w an e. W każdym razie w yd aje się, że zestaw ien ie teorii literackiej form alistów z glossem atyką, w yk azan ie analogii w rozum ieniu przez obie te szkoły pojęcia form y, a także n iektórych inn ych pojęć, pow inno się przyczynić rów nież do w yśw ietlen ia, do lep szego zrozum ienia tez w yp ow iad anych w „ P o ety ce” .

9 JT. Е л ь м с л е в , Пролегомены к теории языка. W tomie zbiorowym: Новое в лингви­

(7)

Co rozum ieli przez form ę form aliści? W ich w yp ow ied ziach na ten tem a t rzeczą najbardziej uderzającą je st p olem iczność, p olem iczność w stosunku do p rzeciw staw ienia: form a— treść. N ajbardziej n ien a w istn e b yło form alistom p orów nanie form y do naczynia, w które — niby jakiś p ły n — w lew a się treść, lub p orów nanie do szaty ok ryw ającej ciało 10. N iejed n ok rotn ie podkreślają, że p rzy tak im rozum ieniu form y oni form a- listam i nie są, że form alistam i w ty m sen sie b ylib y raczej estety zu ją cy sym b oliści, lu b u jący się p ew n ym i elem en tam i form y, św iad om ie od erw a­ n ym i od treści.

W spółczesny teoretyk literatury, który w rozważaniach nad dziełem li­ terackim patrzy na jego form ę jako na jakąś zasłonę, poprzez którą trzeba przeniknąć, postępuje tak, jakby w siadając na konia przeskakiw ał mu przez głowę.

— ironizow ał S z k ło w s k i11. W kręgu O pojazu

pojęcie form y nabrało nowego znaczenia — rozumiane było nie jako szata zewnętrzna, ale jako pełnia, jako coś konkretno-dynam icznego, treściwego samo w sobie, poza jakim kolw iek odniesieniem.

Jeśli chodzi o form ę, dla form alistów było rzeczą ważną oczyścić znaczenie tego zam ąconego term inu tak, aby nie przeszkadzała nieustanna asocjacja z po­ jęciem treści.

W ustach form alistów pojęcie form y uzyskało znaczenie pełni, i tym sa­ m ym zlało się z w yobrażeniem dzieła literackiego jako całości.

Pojęcie form y stopniowo zaczynało dla nas pokrywać się z pojęciem li­ teratury jako takiej, z pojęciem faktu lite ra ck ie g o 12.

A zatem n ie chodziło form alistom o form ę rozum ianą jako człon op ozy cy jn y pary form a— treść. W lin g w isty c e opozycja taka odpow iada­ łaby chyba n ajogólniej op ozycji form a— znaczenie. Ten form alizm , pod którym nie ch ce się podpisać grupa O pojazu, to w lin g w isty c e w ła śn ie form alizm typ u Harrisa: op isu je się form ę, pom ija się znaczenie. R o syj­ skim form alistom n ie o taką form ę chodzi. O jakąż w ięc? J eśli chcą op i­ sy w a ć form ę, to czego n ie chcą opisyw ać?

Otóż tym o p ozycy jn y m w stosunku do form y p ojęciem ok azu je się substancja — m ateriał. S zk łow sk i p isał np.:

Poprzednio pojęcie siużetu zbyt często było m ieszane z opisem zdarzeń — z tym , co proponuję um ow nie nazyw ać fabułą. W istocie jednak fabuła to tylk o m ateriał dla siużetow ego u k ształtow an ia13.

10 Zob. В. Жи р м у н с к и й , Задачи поэтики. W: Вопросы теории литературы. Ленин­ град 1928, s. 21. 11 В. Шк л о в с к и й , Розанов. В. т . 1921, s. 4. 13 Э й х е н б а у м , op. cit., s. 8, 10, 21, 11. 13 В. Шк л о в с к и й , Тристрам Шеиди Стерна и теория романа. Cyt. za: Э й х е н б а у м , op. cit., s. 15.

(8)

W ten sposób — poprzez analizę siużetu — pojęcie treści utw oru literack iego zostało rozbite na form ę treści i substancję treści (w term ino­ logii H jelm sleva „m ateriałow i” form alistów odpowiada w łaśn ie „sub­ sta n cja ”).

Dla artysty św iat zewnętrzny to nie treść obrazu, ale m ateriał dla obrazu. N iew ątpliw ie, utwór literacki zawiera szereg m yśli, ale nie są to m yśli ubrane w form ę artystyczną, jest to raczej form a artystyczna zbudowana z ‘m yśli jako z materiału.

W utworze artystycznym m yśli nie stanowią jego treści, ale jego m ateriał, i dopiero w połączeniu i w e wzajem nych relacjach z innymi aspektami utworu tworzą jego fo r m ę 14.

A u T ynianow a czytam y:

Specyfika utworu literackiego leży w zastosowaniu czynnika konstruk­ cyjnego do m ateriału, w „uform owaniu” [...] m a teria łu 15.

Czym że jednak je st ow a forma, kształtująca m ateriał? Jaka jest jej natura? Form aliści odpow iadali na to pytanie jasno: natura form y jest relacyjn a. W krańcow ą form ułę u jął tę m y śl Szkłow ski, a choć w póź­ n iejszej, dojrzalszej fazie pracy rosyjska szkoła form alna um iała prze­ zw y cięży ć ow ą krańcow ość, teza o doniosłości relacyjn ej struk tu ry dzieła literack iego do końca pozostała w nauce szkoły żyw a. D la w ięk szej przej­

rzystości n aszych w y w o d ó w p osłu żym y się tu jako cytatem ow y m sfor­ m u łow an iem najbardziej w yostrzonym , św iadom ie prow okacyjnym :

Utwór literacki jest czystą formą, nie jest on rzeczą, nie jest m ateriałem , ale stosunkiem m iędzy m ateriałam i. Jak w szelki stosunek, również ten ma w ym iar zerowy. Dlatego obojętna jest skala utworu, arytm etyczne znaczenie jego licznika i m ianownika, ważna jest zachodząca m iędzy nimi relacja. U tw ory żartobliwe, tragiczne, o tem atyce wąziutkiej, błahej, czy przeciwnie — uniwersalnej, przeciwstaw ienia św iata — światu, czy też kota — kam ieniowi są równe m iędzy sobą.

Duszą utworu literackiego są stosunki geom etryczne m iędzy m ateriałam i16.

A zatem form a n ie je st przeciw ień stw em treści (znaczenia), form a — to p rzeciw ień stw o substancji. W sam ej treści w yróżnić trzeba jej form ę i jej substancję. Owa form a zaś — to sieć relacji.

C zyje to m yśli? To chyba cytaty z P r o le g o m e n ó w ? — nie, to E jch en - baum , to T ynianow , to Szkłow ski.

Jak w iadom o, w ed łu g H jelm slev a zasadnicza linia podziału przebiega­ jąca w zjaw iskach języ k ow ych rozdziela d w ie odrębne płaszczyzny: płasz­ czyzn ę tekstu , którą H jelm slev określa jako płaszczyznę „w yrażen ia” , i p łaszczyznę treści. W obu tych płaszczyznach stw ierd zam y w y stęp o w a ­

14 В. Шк л о в с к и й , Литература и кинематограф. Берлин 1923, s. 5, 15, 16. 15 Ю. Т ын я н о в , Архаисты и новаторы. В. т . 1929, s. 15.

(9)

n ie p ew n ej s u b s t a n c j i , u kształtow an ej w ok reślon y sposób przez f o r ­ m ę . W p lanie w yrażen ia (tekstu) substancja to sam e dźw ięki, u jm ow an e w sw oich cechach in h eren tn ych , form a — to relacje m ięd zy tym i d źw ię­ kam i; w planie treści su bstan cja to ob iek tyw n a rzeczyw istość, o której lud zie m ów ią (lub jej p sych iczn a transpozycja), form a — to arbitralne w stosu nk u do tej rzeczyw isto ści rozczłonkow anie jej przez dany język , a w ięc znow u — relacje m ięd zy elem en tam i.

9

Przeprowadzone powyżej rozważania [...] każą nam uznać język za formę, a to, co leży poza tą form ą i znajduje się w funkcjonalnej zależności od niej, stanow i m ateriał pozajęzykowy, tak zwaną substancję.

N akładanie form y językow ej na m ateriał dokonywa się arbitralnie, tzn. zależy nie od substancji, ale od konkretnej zasady organizującej formę.

Lingw istyka może i powinna badać językową formę, abstrahując od m a­ teriału, który m oże być tej form ie podporządkowany.

[Lingw istyka taka] byłaby algebrą języka, operującą w ielkościam i bezim ien­ nymi, tzn. dowolnie nazwanym i w ielkościam i, nie m ającym i oznaczenia natu­ ralnego (inaczej m ówiąc, oznaczenia m otyw ow anego odniesieniem do substancji).

O w a zaś form a, która stan ow ić ma jed y n y przedm iot lin g w isty k i, to nic in n eg o jak „fu n kćjon aln a sieć zależn ości” 17.

A n alogia z koncepcją O pojazu je st w tym punkcie uderzająca. Za­ rów no w dziele literackim , jak i w język u w yróżn ić m am y w p łaszczyźn ie treści dwa jej aspekty: su bstan cję (w edłu g opojazow ców : „m ateriał”) i form ę, która ow ą su bstan cję organizuje, ow a form a zaś to siatka relacji, nałożona na am orficzn y m ateriał.

A le — jak już w iem y — tw ierd zen ie glossem atyki, p rzejęte od S au s- su re’a, a głoszące, że języ k je st form ą, n ie odnosi się tylk o do form y treści. Język je st w ed łu g H jelm sleva form ą w tym sen sie, że stan ow i w y n ik połączenia, solidarności form y treści z form ą w yrażen ia, z form ą „ek sp resji”. Z godnie z całą tradycją języ k ozn a w stw a struk tu raln ego n a j­ bardziej in teresu je H jelm sleva w ła śn ie ow a form a ekspresji, cz y li relacje zachodzące ‘m ięd zy elem en ta m i tek sto w y m i.

Podobnie form aliści. Ich rów n ież interesow ała n ie ty lk o form a treści, lecz także — a n a w et przede w szy stk im — „form a ek sp resji” . R ów nież chronologicznie rozw ażaniom fo rm alistów nad język iem p oetyckim p rzy­ słu g u je p riorytet w stosu nk u do ich rozw ażań nad zasadam i kom pozycji. Teza o autonom iczności p ła szczy zn y język a w dziele literack im w sto ­ sunku do p łaszczyzn y treści odegrała w form alizm ie, zw łaszcza w jego początkow ej fazie, znaczną rolę. R ozw ażania nad poezją fu tu ry stó w i ję ­ zyk iem ,,z a u m n y m ” w ogóle — p row ad ziły form alistów do w niosku, że

język poetycki nie jest po prostu językiem ‘obrazów’ i że dźw ięki w wierszu w cale nie są tylk o elem entam i zew nętrznej eufonii, grającymi rolę akompa­ 17 Е л ь м с л е в , op. cit., s. 334—337.

(10)

niam entu w stosunku do treści, że mają znaczenie samodzielne [...], istnieją w w ierszu poza jakąkolw iek w ięzią z obrazem i m ają sam odzielną funkcję w m owie 18.

I jeszcze zacytu jm y Brika:

Jakkolw iek by się zapatrywać na stosunek wzajem ny dźwięku i obrazu, jedno jest niew ątpliwe: dźwięki, współbrzm ienia nie są tylko eufonicznym do­ datkiem, ale stanowią rezultat niezależnej poetyckiej d ążn ości19.

W ydaje się, że m am y p ełne prawo w idzieć w tak mocno akcentow a­ n y m przez form alistów p rzeciw ień stw ie m iędzy język iem p oetyckim a języ k iem praktycznym analogon do p rzeciw ień stw a m iędzy H jelm sle- vow sk ą form ą i substancją w planie ekspresji. Język p raktyczny to ó w m ateriał, k tóry form ują — w term in ologii form alistów : deform ują — prawa w łaściw e języ k ow i poetyckiem u.

Słowa nie są bynajmniej dla pisarza smutną koniecznością — pisał Szkłow ­ ski — nie są tylko środkiem do powiedzenia czegoś, ale samym m ateriałem utworu. Literatura tworzy się ze słów i kieruje się prawami sło w a 20.

Jakobson zaś w słyn n ej form ule głosił „gw ałt form y poetyckiej nad ję zy k ie m ” 21.

Tak w ięc m ateriał organ izow an y przez form ę znajdujem y w obu płaszczyznach: w p łaszczyźnie „treści” i w płaszczyźnie „ek sp resji” . I w ła ­ śn ie to dw ojakie p ojęcie m ateriału — jako rzeczyw istości przedstaw ionej i jako język a — w sposób uderzający odpow iada d w ojakiem u p ojęciu substancji u H jelm sleva. P isze on:

Jeśli chodzi o plan „wyrażenia”, sytuacja przedstawia się tu tak samo, jak w planie treści [...].

Możemy m ówić o m ateriale wyrażenia. ■[...]

[Materiał wyrażenia] jest podporządkowany form ie wyrażenia jako jej substancja.

Dzięki form ie treści i form ie wyrażenia, i tylko dzięki nim, istnieją odpo­ w iednio substancja treści i substancja wyrażenia, które powstają poprzez pro­ jekcję form y na m ateriał, tak samo jak rozpostarta sieć rzuca cień na po­ w ierzchnię ciągłą.

O statni cy ta t w skazuje zresztą jasno, że H jelm slev odróżnia substancję am orficzną, którą nazyw a m ateriałem , od substancji u kształtow an ej już przez form ę. 1S Э й х е н б а у м , op. cit., s. 7. 19 О. Брик, Звуковые повторы. „Поэтика. Сборники по теории поэтического языка . Петроград 1919, s. 60. 20 Шк л о в с к и й , Литература и кинематограф, s. 15. 21 Р. Я к о б с о н , О чешском стихе преимущественно в сопоставлении с русском. Берлин—Москва 1923, s. 16.

(11)

W językow ej treści — pisze — stw ierdzam y specyficzną f o r m ę , f o r m ę t r e ś c i , która jest w stosunku do m a t e r i a ł u niezależna i dowolna i for­ muje go w s u b s t a n c j ę t r e ś c i 22.

A zatem substancja n ie je st po prostu tożsam a z m ateriałem , sub­ stan cja to m ateriał u k ształcon y ju ż przez form ę. O tóż podobną m yśl zn ajd u jem y rów n ież u form alistów , zw łaszcza w pracach pochodzących z p óźn iejszego okresu ich n aukow ej działalności — i oni odróżniają, choć n iek o n sek w en tn ie (jak zresztą i H jelm slev), m ateriał u k ształtow an y przez form ę od m ateriału nie zorganizow anego. D la um k nięcia zam ętu m u sim y zw rócić szczególn ą u w agę na term inologię: H jelm slev w yróżn ia term in o­ lo giczn ie „m ateriał” jako bezk ształtną m asę od „su bstan cji” — m ateriału zorganizow anego już p rzez form ę; u fo rm alistó w na ogół oba te pojęcia ok reślan e są m ianem m ateriału.

Pojęcie m ateriału nie w ykracza poza granice form y — ono także jest form alne; pom ieszanie go z m omentami pozakonstrukcyjnym i jest b łęd n e23

— p isał T ynianow , a E jch en b aum podkreślał w p row ad zenie tego roz­ różnienia jako jed en z istotn y ch eta p ó w w ew olu cji szk oły form alnej:

Od pojęcia siużetu jako konstrukcji przeszliśm y do pojęcia m ateriału jako m otyw acji, a stąd do rozum ienia m ateriału jako elem entu uczestniczącego w konstrukcji w zależności od charakteru form otwórczej d om in an tyM.

E ngelhardt form u łow ał tę m y śl następująco:

M ateriał to to, co słu ży za realną podstaw ę do rozw ijania „prijomu” i jest zdeterm inowane przez im m anentne praw a rządzące rozw ijaniem „prijom ów”. Treść m oże być rozpatrywana bez odniesienia do środków wyrazu, jako sam o­ dzielny fak t historyczny o znaczeniu ogólnokulturowym . N atom iast m ateriał danego utw oru artystycznego nie poddaje się badaniom poza w ięzią z system em „prijom ów”. M ateriał wchodzi do utworu artystycznego jako realna m otyw acja tego czy innego „prijomu”, jako ta m ateria, w której się ów „prijom” urze­ czyw istnia 25.

B rzm i to n ieom al jak cy ta t z P ro leg o m en ó w , w k tórych w y czy ta ć przecież można:

M ateriał sam w sobie jest niedostępny poznaniu [...]. M ateriał m oże być poznany tylko dzięki obecności jakiejś form y, natom iast w zięty oddzielnie od form y nie posiada naukowego b y tu 26.

22 Е л ь м с л е в , op. cit., s. 314, 315, 310. 23 Т ы н я н ов , op. cit., s. 15. 24 Э й х е н б а у м , op. cit., s. 11. 25 Б. Э н г е л ь г а р д т , Формальный метод в истории литературы. Ленинград 1927, s. 85. 26 Е л ь м с л е в , op. cit., s. 333.

(12)

N asze w y w o d y na tem at p okrew ień stw a łączącego koncepcją form y w d ziele literack im w y su n iętą przez form alistów z glossem atyczną teorią form y w język u m ogłyb y nasunąć literaturozn aw cy u w agę następującą: je śli teoria H jelm sleva przedstaw ia się tak, jak w yłożon o w y żej, to w teo ­ rii literatu ry istn ieje dla niej paralela jeszcze gdzie indziej, i to w yrażona w sform ułow aniach zew n ętrzn ie n a w et bardziej zbieżnych z cytow an ym i sform ułow an iam i H jelm sleva, a m ianow icie koncepcja Romana Ingardena.

Istotnie, w pracy Forma i treść dzieła literackiego czytam y:

Zarówno w arstw a przedm iotowa, jak fabuła czy akcja itp. jest całością sw oiście w różnych znaczeniach uformowaną, i nie należy jej przeciwstaw iać „form ie”, lecz raczej w niej samej wyróżnić „formę” i „m aterię”.

W tym znaczeniu można by w ięc powiedzieć, że mamy „m aterię” „treści” i „form ę” „treści”, którą stanow i fabuła utworu.

Zatrzymując jednak pojęcie treści dzieła literackiego w sensie pełnej w ar­ stw y znaczeniowej dzieła, zaś form y w sensie pełnej jego w arstw y brzm ienio­ w ej [...], trzeba sobie przy tym wyraźnie zdać sprawę, że jedno i drugie (tzn. form a i treść w tym znaczeniu) zawiera w sobie „m ateriał” i „form ę” w cał­ kiem innym znaczeniu, w którym m am y do czynienia ze sprawam i w ażnym i przy analizie dzieła [...] 27.

U w agę taką sk om en tow alib yśm y następująco: niezaprzeczalna zb ież­ ność zacytow an ego u jęcia Ingardenow skiego z teorią glossem atyczną po­ w stała zresztą z pew nością poza jakim kolw iek uw arunkow aniem g en ety cz­ nym , d otyczy jednego tylk o zagadnienia i z punktu w id zen ia całości obydw u teorii, Ingardena i H jelm sleva, jest zu p ełnie pow ierzchow na — w prze­ ciw ień stw ie do głębokiej, rozciągającej się na całą n iem al teorię i prze­ jaw iającej się w szeregu rozw iązań szczegółow ych (postaram y się to w y ­ kazać w dalszej części artykułu) analogii glossem atyki z teorią form a­ listów .

Jest przy ty m rzeczą trochę zabawną fakt, że sw oją koncepcję form y i m aterii w obu planach dzieła rozw ija Ingarden w pracy w znacznym stopniu pośw ięconej p olem ice z rosyjską szkołą form alną, n ie dostrzegając p okrew ień stw a tej sw ojej m yśli w ła śn ie z koncepcją form alistów . W ydaje się zresztą, że w p ew n ej m ierze u podłoża ow ej polem iki leży w ła śn ie n iezrozum ien ie w yzn aw an ej przez form alistów koncep cji form y (rzecz jasna, nik t rozsądny nie będzie kw estionow ać istn ienia poza tym rzeczy­ w isty ch , nie opartych na nieporozum ieniu różnic m iędzy teorią dzieła literack iego skonstruow aną przez Ingardena a poglądam i Opojazu).

Pow staje zagadnienie — pisze Ingarden — co jest m ateriałem na dzieło sztuki literackiej [...]. [...] m am y co do tego opinie rozbieżne. Wedle jednych poglądów m ateriałem jest w tym w ypadku tzw. „język” — np. język polski czy francuski, „literacki” czy gw arow y itp.; w edle innych natom iast jest nim 27 R. I n g a r d e n , Forma i treść dzieła literackiego. W: Studia z estetyki. T. 2. W arszawa 1958, s. 379, 380, 418.

(13)

tzw. „tem at” — przy tym obydwa te term iny są jeszcze bardzo wieloznaczne. Rozbieżność ta płynie m. in. stąd, że jedne i drugie poglądy nie biorą pod uwagę pełnego „m ateriału na” dzieło sztuki literackiej, lecz zadowalają się uwzględnieniem tylko m ateriału częściowego, przy tym jedne biorą pod uwagę tę, drugie zaś inną część m ateriału na dzieło literackie.

Zarówno „język”, jak i „tem at” m ożna tak pojąć, iż będzie on w ów czas nie „m ateriałem n a”, lecz „m ateriałem pew nego określonego dzieła” 28

Otóż w y d a je się, że tę jednostronność, nad którą u bolew a Ingarden, p rze zw y c ię ży li w ła śn ie form aliści rosyjscy. W ich k oncep cji m ateriałem je st zarówno język , jak i tem at, i to nie „m ateriałem na d zieło”, czyli czym ś w stosu nk u do teg o d zieła zew n ętrzn ym , lecz „m ateriałem d zieła ”, substancją zorganizow aną przez form ę.

*

Za słusznością tak iego interp retow an ia pojęcia form y, jak ie zarysow ało się w k oncep cjach rosyjsk ich form alistów , jako analogicznego do tego p ojęcia form y, k tóre w y su n ą ł H jelm slev , dobitnie p rzem aw ia szereg bar­ d ziej szczegóło w ych an alogii m ięd zy glossem atyką a teorią form alistów . A n alogie te p rzejaw iają się m. in. w koncepcji izom orfizm u.

W glo ssem a ty ce p ojęcie izom orfizm u jest n iezm iern ie istotne, m ożna śm iało p ow ied zieć, że je st to jedno z jej pojęć centralnych.

Pierw sze rozczłonkow anie system u językow ego prowadzi nas do ustalenia dwóch jego paradygm atów: strony ekspresji i strony treści [...]. Jeśli analizę doprowadzimy do końca, pokaże ona, że plan ekspresji i plan treści mogą być w yczerpująco i niesprzecznie opisane jako doskonale analogiczne w sw ojej strukturze, tak że m ożna z góry przew idzieć identycznie opisyw alne kategorie w obu tych planach. Jest to jeszcze jedno istotne potwierdzenie tezy, że treść i ekspresję należy rozpatrywać jako związane ze sobą i równe pod w szystkim i w zględam i c a ło śc i29.

Tezę o izom orfizm ie treści i ek sp resji ilu stru ją lin g w iśc i zw iązani z K openhagą liczn ym i in teresu ją cy m i przykładam i.

Sam H jelm sle v np. w y k a zu je p otrzebę — i m ożliw ość — stosow ania jedn ak ow ej m etod y przy w y k ry w a n iu in w a rian tów (relew an tn ych , fu n k ­ cjon aln ych jednostek) w obu p lan ach i w sk a zu je d w a analogiczne w obu w yp ad kach ty p y w arian tów . P ier w szy ty p to w arian ty, których w yb ór za leży od k on tek stu . A w ię c np. w język u polsk im d zęb ow e i d dziąsłow e to w arian ty jed n ego fon em u, w yb ór b ow iem jednej z ty ch dw óch m ożli­ w ości zależy od sąsied ztw a fo n ety czn eg o (przed d ziąsłow ą — w ym a w ia się d dziąsłow e); natom iast w yb ór ł zębow ego lub u niezgłoskotw órC zego n ie zależy w język u p olsk im od kontek stu, są to w a ria n ty drugiego

28 Ibidem, s. 433.

(14)

typ u — w arian ty fak u ltatyw n e. Otóż podobnie w p lanie znaczenia: różne jedn ostk i znaczeniow e, inw arianty, realizują się w ed łu g H jelm sleva albo w postaci znaczeń k ontek stualn ych (w arianty pierw szego typu), albo w po­ staci znaczeń pobocznych, n iezależn ych od kontek stu (w arianty drugiego typu).

Jedną z najbardziej znanych ilustracji izom orfizm u obu planów , fo ­ n iczn ego i sem antycznego, stanow i przeprowadzona przez K uryłow icza paralela m iędzy budową sylab y a budow ą zdania 30. A w ięc np. o b ie te struk tu ry zbudow ane są, jak w yk azał K uryłow icz, na zasadzie dychotom ii (człon k o n sty tu ty w n y + człon poboczny), w obu dychotom ia ta jest w ielo ­ piętrow a. W zdaniu: grupa orzeczenia + grupa podm iotu, w obrębie członu k on stytu tyw n ego, czyli gru p y orzeczenia — czasow nik + jego określenia; w sylabie: sam ogłoska w raz z częścią końcow ą + część in i­ cjalna, w obrębie członu k on stytu tyw n ego — centrum w ok aliczn e + część finalna. O trzym u jem y w ięc jedn ak ow y w obu w ypadkach schem at:

i + (V + f)

podmiot + (czasownik + określenia)

Otóż jest rzeczą n iezm iern ie interesującą, że p ojęcie izom orfizm u spo­ tyk am y rów nież u form alistów i że oni rów nież przyw iązują do niego ogrom ną w agę (sam term in „izom orfizm ” u form alistów n ie w ystęp u je, ale n ie o term in przecież chodzi).

M yśl o izom orfizm ie plan ów język a i treści (kom pozycji) przew ija się już w cytow anej rozpraw ce Brika Звуковые повторы, Brik w skazał tam m ian ow icie na pow tórzenie, na prostą k onkatenację elem en tów jako na jedną z istotn ych zasad organizujących zarów no dźw iękow ą, jak i kom p ozycyjną stronę utw oru literackiego. N ajm ocniej jednak w y stąp iło p ojęcie izom orfizm u w p racy S zk łow skiego Связь приемов сюжетосложе-

ния с общими приемами стиля.

O pisując środki k om p ozycyjne typ ow e dla budow y bajki, b y lin y , eposu, podkreśla S zk łow sk i analogię zachodzącą m iędzy płaszczyzną kom ­ pozycji a płaszczyzną język a. E pickie pow tórzenia, budowa „stopniow a”, p aralelizm y k om p ozycyjne zestaw ian e są przez S zk łow skiego jako zja­ w isk a jednorodne z pow tórzeniam i dźw ięk ow ym i — rym em , aliteracją, tautologią. W ch arak terystycznych dla poezji ludow ej zestaw ieniach słow n ych (w isz e n k a — czereszen ka, g u la je t — po g u liw ajet, z n a je t— w ie d a je t,

nie priszoł— nie prijechał, żu rliw a — sw arliw a), w takich konstrukcjach

język ow ych , jak: k u d y — m u d y , p lu szk i— m luszki, pikniki— m ikniki, sza-

łosti— małosti, w połączeniach dw óch różnych części m ow y o w sp ó ln ym

rdzeniu (z ó lo to m zo ło tit’, zim u z i m o w a t ’, do żd ’ dożdit, klicz klikaC) w id zi

Zob. J. K u r y ł o w i c z , La Notion de l’isomorphisme. W: Esquisses lingui­

(15)

S zk łow sk i zjaw isk a tego sam ego rzędu, co pow tarzanie w bajkach, d o­ sło w n e lub z n iew ielk im i m od yfik acjam i, całych szczególn ie efek to w n y ch epizodów czy ch arak terystyczn e dla eposu tau tologiczn e paralelizm y kom p ozycyjn e w rodzaju potrójnego w zy w a n ia Rolanda do zatrąbienia w róg i tegoż Rolanda p otrójnego uderzania m ieczem o kam ień.

M etody i chw yty kom pozycyjne — konkluduje Szkłowski — są zasadniczo tożsam e z m etodam i instrum entacji dźwiękowej 31.

W inn ym zaś artyku le, w Романе тайн m ianow icie, zestaw ia S zk łow ­ sk i (im p lic ite ) p ew n e ty p y kom p ozycji p ow ieściow ej (np. taki, w którym op is w y p ad k ów „ teraźn iejszy ch ” n astęp u je przed opisem w yp ad ków m i­ nionych) z zasadam i rządzącym i szyk iem w yrazów w zdaniu, m ów iąc o „in w ersji” k om p ozycyjn ej.

M yśl o id en tyczn ości zasad organ izu jących języ k o w y i k om p ozycyjn y p lan d zieła zn ajd u jem y rów nież w e w czesn y ch pracach Jakobsona. Z e­ staw ia on np. tak ie zjaw iska k om p ozycyjne, jak p rzedstaw ianie fab u ły „od k ońca”, n ib y w film ie p uszczon ym w odw rotnym kierunku, z różnie m o tyw ow an y m od w rócen iem porządku fo n em ów w w yrazie, np. u B ie- łego: Наши пространства не ваши; все течет там в обратном порядке [...] и про­ сто Иванов там японец какой-то, ибо фамилия эта прочитанная в обратном порядке, японская: Вонави. L ub gdzie indziej: Модернист срывается головою вниз, а с ним летит Критика чистого разума, которую он продолжает читать снизу вверх и справа налево и вместо разума он читает какую-то восточную ерунду, если только не восточное заклинание, ибо он читает „амузар” [...]32.

I u Szkło w sk iego, i u E jchenbaum a zn ajd u jem y p rzen iesien ie pojęcia oksym oronu z d zied zin y lek sy k aln ej w kom pozycyjną.

Tytuł jednego z opowiadań D ostojewskiego, Uczc iw y zło dziej — to n iew ąt­ p liw y oksymoron, ale i treść tego opowiadania stanowi również taki sam oksymoron, rozbudowany w siużet. W ten sposób dochodzimy do pojęcia oksy­ m oronu w siużecie [...]. Na oksym oronie opiera się bardzo w iele siużetów , na przykład: kraw iec zabija olbrzyma, Dawid — Goliata, żaby — sło n ia 33.

M yśl o izom orfizm ie p rzew ija się, w różnych w ariantach, przez w ie le jeszcze in n ych tekstów , k tóre p o w sta ły na gruncie rosyjsk iej szk oły form alnej.

31 В. Ш к л о в с к и й , Связь приемов сюжетосложения с общими приемами стиля. „Поэтика. Сборники по теории поэтического языка”, II, Петроград 1919, s. 90.

32 Р. Я к о б с о н , Новейшая русская поэзия. Прага 1921, s. 27. 33 Ш к л ов ск и й , Розанов, s. 28—29.

(16)

*

W ażny elem en t teorii H jelm sleva stanow i rozróżnienie dw óch typ ó w zw iązk ów język ow ych : zw iązków zachodzących m iędzy elem en tam i w y ­ stęp u jącym i obok sieb ie w ciągu i zw iązków m ięd zy elem en tam i zbioru m ogącym i zajm ow ać to sam o m iejsce w ciągu. Te dwa ty p y relacji w y ­ znaczają d w ie zasadnicze osie język ow e: „poziom ą”, czyli syn tagm atyczn ą, i „p ionow ą”, paradygm atyczną. Jak pisze H jelm slev,

[jest to] różnica m iędzy funkcją „i — i ”, czyli koniunkcją, i funkcją „albo — albo”, czyli dyzjunkcją. W łaśnie ta różnica leży u podstawy tekstu i systemu: w tek ście zachodzi koniunkcją, czyli w spółw ystępow anie funktyw ów, w syste­ m ie zaś istn ieje dyzjunkcją, czyli alternacja — zastępowalność wzajem na funk­ tyw ów .

Prym arne są, zdaniem H jelm sleva, zw iązki paradygm atyczne.

Istnienie system u stanowi niezbędny warunek istnienia tekstu: tekst istnieje dzięki system ow i stojącem u za nim, system ow i rządzącemu nim i określającem u go w jego przebiegu. N ie m ożna wyobrazić sobie tekstu — b yłby on absolutnie niew ytłum aczalny — bez stojącego poza nim sy stem u 34.

W od niesieniu do dzieła literack iego identyczną n iem al m y śl i iden ­ ty c zn ie niem al sform ułow aną znajdujem y u Tynianowa:

Elem ent pozostaje w relacji z jednej strony do szeregu analogicznych ele­ m entów innych utw orów — system ów, a nawet do innych szeregów, z drugiej strony — do innych elem entów danego system u (auto-funkcja i syn-funkcja). [...] A uto-funkcja, czyli relacja zachodząca m iędzy danym elem entem a sze­ regiem analogicznych elem entów innych system ów, stanowi w arunek syn -f unkcji,

czyli funkcji konstrukcyjnej danego elem en tu 35.

W yróżnien ie zw iązków syn tagm atyczn ych i paradygm atycznych sta ­ n o w i podstaw ę głów n ego glossem atyczn ego narzędzia analizy — tzw . zasady kom utacji. K om utacja to relacja istn iejąca m iędzy d w iem a rela­ cjam i (w term in ologii H jelm sleva: korelacjam i), z k tórych jedna zachodzi m ięd zy elem en tam i planu „treści”, druga — m ięd zy elem en tam i planu „w yrażen ia”. N a podstaw ie kom utacji przeprowadza się w śród jedn ostek obu p lan ów rozróżnienie w arian tów i inw ariantów . J eśli zastąpienie jednej stron y znaku, np. z X n a Y, pociąga za sobą zm ianę w drugiej jego stro­ nie, np. z X ’ na Y \ to X i Y są d w iem a różnym i jednostkam i język ow ym i, d w om a in w ariantam i ; je śli zm iana w jednym p lan ie (np. X na Z) n ie po­ w od u je zm ian y w drugim planie (X* = Z'), to X i Z są w ariantam i jednej jednostki. Jak m ów i H jelm slev, „inw arianty są to k orelaty z w zajem n ą kom u tacją” 36.

34 Е л ь м с л е в , op. cit., s. 295, 298. 36 Т ы н я н о в , op. cit., s. 35. 36 Е л ь м с л е в , op. cit., s. 331.

(17)

P oszu k iw an ie in w arian tów w d ziele literack im stan ow i jeden z l e i t ­

m o t i v ’ó w działaln ości badaw czej form alistów . W św ie tle uderzającej

zbieżności ich p ostaw y m etod ologicznej z postaw ą szk oły kopenhaskiej n atu raln y w y d a je się nam już fa k t p osłu giw an ia się rów nież przez uczo­ n y ch rosyjsk ich lat d w u d ziesty ch — zasadą kom utacji. Z n ajp ełn iejszym zastosow aniem tej zasady sp otyk am y się u Proppa, w jego znakom itej

Морфологии сказки. M yślą przew odnią tej k siążki jest w ła śn ie poszu ki­

w a n ie inw ariantów , n arzędziem zaś — kom utacja.

Porów najm y następujące wypadki:

1. Car daje śm iałkow i orła. Orzeł unosi śm iałka do innego kraju. 2. Dziad daje Suczeńce konia. Koń uwozi Suczeńkę do innego kraju. 3. Czarnoksiężnik daje Iw anow i czółno. Czółno unosi Iw ana do innego kraju, itd.

W przytoczonych przykładach w ystępują w ielkości stałe i zmienne. Zm ie­ niają się nazw y (a wraz z nim i atrybuty) osób działających, ale nie zm ieniają się ich czynności, ich funkcje. Pow tarzalność funkcji jest uderzająca [...]. Tę sam ą funkcję doświadczania i w ynagradzania bohatera w ypełn iać mogą w bajce różne postacie: Baba-Jaga, Morozko, niedźwiedź, diabeł leśny, kobyla głowa. Sam sposób urzeczyw istniania funkcji m oże się zmieniać i stanow i zmienną. Morozko zachow uje się inaczej niż Baba-Jaga. A le funkcja jako taka jest w ie l­ kością stałą 37.

Z atem Baba-Jaga, n iedźw ied ź, diabeł leśn y — to w arian ty, w y stę p o ­ w a n ie w jedn ej bajce B ab y-Jagi, w d ru giej zaś n iedźw ied zia jako tego, k tóry dośw iadcza bohatera, n ie zm ienia nic zasadniczego w jego fu n kcji, różn icy w p lan ie „w yrażen ia” (B aba-Jaga czy niedźw iedź) n ie odpow iada tu różnica w p lan ie „ treści” (w obu w yp ad kach fu n kcja pozostaje ta sama, podobnie jak d w u rodzajom w ym aw ian ia p olskiego w yrazu „ładn y” : raz z ł zębow ym , drugi raz z u niezgłosk otw órczym , n ie odpow iada żadna różnica w znaczeniu).

In w arian ty i ich u kład y op isy w a ć ch ce Propp n ie w term inach ich substancji, cech in h eren tn y ch n o sicieli fu n kcji, ale w postaci sy m ­ boli i ab strak cyjn ych form u ł. N a przykład proponow any przez Proppa og ó ln y sch em at „składni” bajki czarnoksięskiej w yg ląd a następująco:

A B C f D G Z R B K P L l Pr. Sp° F U O T N S * .

[...] funkcje pow inny być określane niezależnie od tego, komu przypisuje się ich w cielenie. Z w yliczenia funkcji można było się przekonać, że powinny one być określone również niezależnie od tego, jak, w jaki sposób są urzeczy­ w istnione 33

Taki sposób badania bajki n ie m oże chyba nie uderzyć jako ściśle an alogiczn y do p ostu low an ego przez H jelm slev a u praw iania nauki, która

37 П р о п п , op. cit., s. 29. 38 Ibidem, s. 74.

(18)

b yłab y „algebrą języka, operującą w ielk ościam i bezim iennym i lub n a­ zw anym i dow olnie, bez m otyw acji poprzez stosu nek do su bstan cji” 39.

W ed le H jelm sleva analiza języka pow inna polegać na u stalen iu relacji (w term in ologii glossem atycznej: funkcji) zachodzących m iędzy różnym i jednostkam i. H jelm slev w yróżn ił trzy takie głów n e relacje, w term inach k tórych op isyw ać m ożna stosunki panujące w różnych płaszczyznach ję zyk o w y ch d ow olnego języka. C złony relacji to w term inologii H jelm s­ leva fu n k ty w y . Mogą one być stałe lub zm ienne. F u nk tyw stały to taki, którego w ystęp ow an ie je st k onieczn ym w arunkiem w ystęp ow an ia dru­ giego fu n k ty w u tej sam ej relacji; fu n k tyw zm ienny to taki, którego w ystęp o w an ie nie jest konieczne dla w ystępow ania drugiego fu n k ty w u tej sam ej relacji. Otóż trzy zasadnicze w yróżnione przez H jelm slev a typ y relacji to: interdependencja (relacja m iędzy dwom a fu n ktyw am i stałym i, w ystęp o w an ie jednego członu zakłada w ystęp ow an ie drugiego, i na odwrót), determ inacja (relacja m ięd zy jedn ym fu n k ty w em stałym i jed­ n ym zm iennym , jeden człon im p lik u je w ystęp ow an ie drugiego, ale nie odw rotnie) i k onstelacja (relacja m ięd zy dwom a fu n ktyw am i zm iennym i, żaden człon n ie zakłada w ystęp ow a n ia drugiego).

Trudno oprzeć się u czu ciu podziw u, kiedy się odnajduje taką w łaśn ie an alizę przeprowadzoną z punktu w idzenia trzech „H jelm slevow sk ich ” fu n k cji — w książce o 15 la t w cześn iejszej od P rolegom en ów , i to d oty­ czącej n ie języka, a le folkloru. A n alizę taką znajdujem y w łaśn ie u Proppa:

1. Są elem enty, które zawsze, bez żadnych w yjątków, związane są odpo­ wiadającym i sobie w zajem nie odmianami [...]. Tak na przykład B1 (bitwa na otwartym polu) zawsze jest związane z P 1 (zwycięstwo na otwartym polu), i zw iązek na przykład z P3 (wygrana w karty) — jest absolutnie w ykluczony [...]. W szystkie odmiany następujących par związane są obligatorycznie jedna z drugą: zakaz i pogwałcenie go, w ypytyw anie i udzielanie informacji, oszu­ stw o dokonane przez osobę nieprzyjazną i reakcja bohatera, bitw a i zwycięstw o, znak i rozpoznanie. [...]

2. Są pary, w których jeden elem ent może być związany z kilkoma odmia­ nami swego elem entu korelatyw nego [...]. Tak na przykład porwanie m oże się łączyć z bezpośrednim kontr-porwaniem (L1), z odebraniem za pośrednictwem kilku pom ocników (L1!.2), z błyskawicznym odebraniem drogą czarnoksięską (L5) itd. [...]

Tak w ięc istnieją jakby jednostronnie i dwustronnie zamienne elem enty. [...] 3. W szystkie inne elem enty [...] łączą się absolutnie swobodnie. [...] Łatwo się przekonać, że porwanie człowieka bynajmniej nie im plikuje koniecznego w ystępow ania w bajce m otywu lotu albo wskazywania drogi, a nie na przykład kierowania się w wyborze drogi krw awym i śladami. [...] Panuje w ięc tutaj zasada zupełnej sw obody i wzajemnej zastępowalności, i pod tym w zglę­ dem elem en ty takie są biegunowo przeciwstawne tym elem entom , które, jak

В—P, zawsze bezwarunkowo związane są ze sobą 40.

39 Е л ь м с л е в , op. cit., s. 336. « П р о п п , op. cit., s. 120.

(19)

Rzuca się w oczy, że te trzy w yróżn ion e p rzez Proppa sytu acje odpo­ w iad ają ściśle glossem atyczn ej solidarności, selek cji i kom binacji.

*

P od su m ow u jąc nasze zesta w ien ie teorii literatu ry upraw ianej przez rosyjsk ą szk ołę form alną i teorii ję zy k a upraw ianej przez glossem atykę, u zy sk u jem y n astęp u jący bilans: ob ie szk oły w y sz ły od poszu kiw an ia sp ecy fik i badanego obiektu; obie zn alazły tę sp ecyfik ę w jego form ie; ob ie p ro testow ały przeciw k o rozu m ien iu form y jako człon u o p ozycyjn ego w stosu nk u do treści, do znaczenia, w id ząc organizujące d ziałanie form y zarów no w p łaszczyźn ie treści, jak i w p łaszczyźnie „w yrażen ia” ; obie szk oły p rzeciw sta w iały fo rm ie su bstan cję, m ateriał, zarów no w p łaszczyź­ n ie w yrażenia, jak i w p łaszczyźn ie treści; obie p odk reślały (choć n ie ­ k on sek w en tn ie) różnice m ięd zy m ateriałem am orficzn ym a m ateriałem u k ształtow an ym przez form ę w su bstan cję treści; obie w yp ra co w ały k on ­ cep cję izom orfizm u obu plan ów ; obie w reszcie p o słu g iw a ły się w p oszu ki­ w an iu in w arian tów zasadą k o m u ta cji i badały praw a rządzące d ystryb u cją elem en tów .

Ta bliskość k oncep cji ro sy jsk iej szk oły form alnej w ła śn ie w o b ec stan ow iska g lossem atyczn eg o na p ierw szy rzut oka m oże się w yd ać za­ skakująca. Z trzech g łó w n y ch szkół język ozn aw stw a struk tu raln ego kopenhaską n ajm n iej jest się zazw yczaj sk łon n ym łą czyć z koncep cjam i form alistów . Bo b loom field o w ców m ożna podejrzew ać o p ok rew ień stw o d u ch ow e z O pojazem jak o „form alistó w ”, jako tych, k tórzy całe sw o je zain teresow an ie sk u p ili na form ie języ k o w ej, odw racając się od znaczenia, Prażan zaś — jako bezpośrednich sp adk ob ierców Opojazu, p ow iązan ych z n im zresztą w ięzią personalną. D laczego w ięc w ła śn ie K openhaga?

A le co do szk o ły jelsk iej — w iem y już: R osjanom n ie o taki chodziło form alizm , oni n ie odrzucali p ła szczy zn y treści, p rzeciw n ie, in teresow ali się w ła śn ie jedn ością zasad organ izu jących oba plany. Co do Prażan zaś — o czyw iście, z języ k o zn a w stw em ty p u praskiego łączą „form alistów ” rosyjsk ich głęb okie, in ty m n e zw iązki. A le P raga to n astęp n y w stosu nk u do rosyjsk iego etap rozw oju struk tu ralizm u , Praga w yrosła z dośw iadczeń rosyjsk ich , d ziałaln ość O pojazu stan o w iła dla n iej jeden z p u n k tów w y j­ ścia, a w takiej sy tu a cji m o g ły się w ła śn ie narodzić p ew n e w yraźn e różnice m ięd zy P ragą a O pojazem . Praga zrezygn ow ała z p ew n ych krań­ cow ych tez form alizm u, zajm ując w zasad n iczych k w estiach stan ow isk o bardziej um iark ow an e. N ie darm o w h istorii języ k ozn a w stw a d w u d ziesto ­ w ieczn ego P raga (i jej k on tyn u acja harvardzka) stan ow i w ła śn ie sym bol linii najbardziej środkow ej, o ryg in aln ej i tw órczej, ale zarazem roz­ w ażnej, d alekiej od krańcow ości, „b ezp ieczn ej”.

(20)

Mocno stali Prażanie na gruncie relew an tn ości substancji, zarów no fonicznej — gdy d efin iow ali fon em y poprzez ich cech y d y sty n k ty w n e (stanow iska tego m ocno broni po dziś dzień R om an Jakobson 41), jak i se­ m antycznej. N ic d ziw n ego w ięc, że i w sw ojej koncepcji badań litera c­ kich odeszli od p ostulatu badania ,,literackości” zam iast literatury, w łą ­ czając do program u badań „su bstan cję”.

Form aliści prascy — pisze Erlich — przezw yciężyli jeszcze jedno złudzenie w czesnego Opojazu, tendencję do utożsamiania literatury z literackością. W swoim w stępie do czeskiego przekładu książki Szkłowskiego O teorii prozy M ukarovskÿ podnosił bystrość najlepszych uwag autora, ale zarazem ubolewał nad w yłączeniem faktów tzw. pozaliterackich. Jednostronne zaabsorbowanie Szkłow skiego technikam i kompozycyjnymi, tw ierdził Mukarovskÿ, zawęża za­ kres studiów literackich w sposób niepożądany.

Izolacjonizm estetyczny został w ięc odrzucony i domena badań nad lite ­ raturą rozszerzona tak, aby mogła objąć całokształt dzieła literackiego. Ozna­ czało to, że uznano treść ideow ą czy emocjonalną za uprawniony w pełni przed­ m iot analizy krytycznej, pod warunkiem, że będzie się tę treść badać jako ele­ m ent struktury estetycznej 42.

A zatem z dw óch zasadniczych kontrow ersji nurtu jących język ozn aw ­ stw o struk tu raln e (jeśli n ie liczyć najśw ieższej — k ontrow ersji z tran s- form acjonizm em ), jedna przeciw staw ia stanow isko rosyjsk iej szk oły for­ m alnej lin gw istyce am erykańskiej typ u jelskiego (kontrow ersja dotycząca znaczenia), druga zaś — przeciw staw ia form alistów rosyjsk ich Pradze (kontrow ersja dotycząca relew an tn ości substancji). Stanow isko form ali­ stó w u jaw n ia natom iast głęboką an alogię z postaw ą glossem atyki, która broniąc znaczenia odm aw ia jednocześnie relew an tn ości substancji. A na­ logia ta rozciąga się, jak w id zieliśm y, na szereg zagadnień bardziej szczegółow ych, zarów no w zakresie tych tez glossem atyki, które stały się

bon u m com m u n e całego w sp ółczesn ego język ozn aw stw a (np. rozróżnienie

zw iązków syn tagm atyczn ych i paradygm atycznych, w yw od zące się zresztą od B audouina i S au ssu re’a, ale ugruntow ane i rozw inięte w k onsekw entną teorię w k ole kopenhaskim , zasada kom utacji), jak i w zakresie koncepcji

sp ecyficzn ie glossem atyczn ych (np. izom orfizm ).

W szystk ie te uderzające analogie i zbieżności, k tóre stw ierd zam y w koncepcjach rosyjsk iej szk oły form alnej i glossem atyki, rozw in ęły się na gruncie dw óch odrębnych kierunków , w dw óch odrębnych naukach, p ow stały poza jak im ikolw iek zw iązkam i gen etyczn ym i (jeśli abstrahować od w sp óln ego przodka obu k ieru nk ów — Saussu re’a), zdają się w ięc być p rzejaw em p ew n ej p raw idłow ości w w ew nętrznej dialektyce rozw ojow ej k ieru nk ów struk tu ralistycznych.

41 Zob. R. J a k o b s o n , Fundamentals of Language. ’s-G ravenhage 1956. 42 E r l i c h , op. cit., s. 133.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Modelowe etapy poziomu kultury bezpieczeństwa w organizacji.. Identyfikacja, wyznaczanie celu, planowanie

rowców jest bezpośredni brak w in nych fabrykach, które z tego po­.. wodu zmuszone są swoją

socjalistyczna Polska odchodziła w przeszłość, a słowa, które kończyły prze- mówienie wygłoszone przez nową dyrektor szkoły Podstawowej nr 27, nabrały szczególnego

Oświadczam, że projekt przebudowy drogi powiatowej w miejscowości Aleksandrów gmina Jakubów został sporządzony zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz

Nie tylko piękne dzielnice… Zanim na początku 1970 roku trafiłem z klasowym kolegą (sy- nem podpułkownika LWP) na nowiutkie i ciągle się rozbudowujące Osiedle Tysiąclecia, zanim

klasach 4-8 szkoły podstawowej Nowa Era Geografia 24/5/21 Ewa Maria Tyz, Barbara Dziedzic Program nauczania geografii w kl. Zdziennicka Program nauczania biologii

Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. organ wezwał zarządzającego lotniskiem – Spółkę Aero Partner do dostarczenia potwierdzonej za zgodność z oryginałem pełnej

 Wszystkie drużyny uczestniczące w rundzie wiosennej sezonu 2020/21 w rozgrywkach Trampkarzy C2 (w sezonie 2020/21 rocznik 2007 i młodsi), tracą prawo uczestniczenia w nich