"Dzieła poetyckie Wincentego Pola",
T. I-IV, oprac. i w objaśnienia
zaopatrzyli Józef Sroczyński,
Maksymilian Wiśniowiecki,
Stanisławów 1904 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 5/1/4, 121-122
B ecenzye i Sprawozdania,
121
D z i e ł a p o e t y c k i e W i n c e n t e g o P o l a opracowali i w obja
śnienia zaopatrzyli
Józef Sroczyński i Maksymilian Wiśnio-
w ie e k i
, nauczyciele gimnazyum w Stanisławowie. Stanisławów.
1901. Drukiem i nakładem E. Weidenfelda i brata Cztery tomy. 8°,
str. 387, 628, 559, 667.
Czy m yśl ponownego w ydania w szystk ich dzieł poetyckich Pola z zupełnem pominięciem prozy b yła trafną, o to możnaby się spierać. Pośród pisanych prozą „Obrazów z życia i n atu ry“ znajdują się roz działy tak piękne i zajmujące, że warto b yło je przypom nieć; z dru giej strony — ze w zględu na dobrą sław ę Pola jako poety — b yłob y lepiej pew nych rym owych utworów nie p ow tarzać, zwłaszcza , że w zamiarze w ydaw ców nie leżał całkow ity zbiór pism ; obecnym po trzebom szerszych kół najlepiej odpowiedziałby wybór utworów liry cznych i epicznych z uw zględnieniem prozy.
Najnowsze czterotomowe wydanie, co do tekstu je s t przedrukiem z lw ow skiego zbioru dzieł w 10-ciu tom ach, posiada też jego w ady, z których najważniejszą je s t nieudolne zredagowanie „Pieśni o ziemi naszej“, polegające na śmiesznej kombinacyi tekstu „cenzuralnego“ , t. j. w arszaw skiego, z pierwotnym poznańskim. Zarzucićby też można brak jakiegokolw iek planu ; w tomie III. znajdujemy utw ory z ostat nich l a t , w tomie zaś IV . na szarym końcu — „Pieśń o ziemi na szej“ . Na w stępie zamieszczono „Życiorys poety i pogląd krytyczny na jeg o d zieła“ p. M. W iśniow ieckiego ; n ied łu gi ten szkic z w yjąt kiem paru drobnych dodatków je st streszczeniem dwu powszechnie znanych życiorysów przez M. D zieduszyckiego (w tomie V III. „D zieł“) i K . Estreichera (W . Pol, jego młodość i otoczenie). Pan W ., u lega jąc rozmiarom źr ó d e ł, nie potrafił zachować harmonii w układzie, bo na dwunastu stronach opowiada o dziecinnych i młodzieńczych latach poety (w edług Estreichera) , całe zaś dalsze życie (w edług D ziedu szyck iego) zbyw a na jedenastu. N ieszczęśliw e pomieszanie biografii z bibliografią (za złym przykładem D zieduszyckiego) naraziło autora na b łęd y i niedopatrzenia; n. p. na str. 25. „W roku 1855 w yszed ł w Krakowie W i t S t w o s z (Dzied. pom ylił się, p. W . go nie spro stow ał). W następnym roku (a w ięc 1856?) zw iedził W arszaw ę“ ... Tym czasem powszechnie wiadomo , źe Pol b y ł w W arszaw ie w roku 1858, o czem i D zied. na str. X X III., tym razem bez omyłki, pisze. D odany do życiorysu pogląd krytyczny stoi na poziomie podręczni ków szkolnych.
Oprócz tego s z k ic u , obydwaj w ydaw cy zaopatrzyli poszcze gólne utw ory w e w stęp y i objaśnienia. W e w stępach znaleźć można uw agi trafne , jak n. p. wzmiankę o poprzednikach P ola w zakresie pieśni w ojennych , lub wytłum aczenie zawiłej alegoryi „Bożej kry n icy “ ; natom iast z objaśnieniami dzieje się gorzej , bo są albo za drobiazgowe i dla średnio w ykształconego zbyteczne, albo za obszerne (cały życiorys hetmana Tarnowskiego !) lub naw et mimowolnie humo rystyczne, jak n. p. ten oto ustęp : „Łabędź je st ozdobą staw ów i sa
122
R ecen zy e i Spraw ozdania.dzawek, gd yż ma p iękny k ształt a przed śmiercią w ydaje różne tony ; podobnie w ięc jak łabędź p ływ a po powierzchni w ody, tak K rasiń ski — jako ozdoba narodu — stanął nad zw ykłym trybem i tokiem jeg o dziejów, a jeg o dzieła — to najjaśniejsze w nich p u n k ty“ .
Strona w ydaw nicza przedstaw ia się miernie ; druk wprawdzie w yraźny, ale papier lich y, szumnie zaś zapowiadane cztery portrety są'i‘czterokrotnie powtórzonym cynkotypem w ed łu g fotografii z X . tomu „ D z ie ł“.
M . M .
Gabriel Sarrazin ;
L e s g r a n d s p o è t e s r o m a n t i q u e s d e
l a P o l o g n e : M i c k i e w i c z - S ł o w a c k i - K r a s i n s ki. Paris
1906. 8°, str. X III.+ 340.
Razem z now oczesnym ruchem etycznym , rozwijającym się pod hasłem skrajnego idealizm u , n ie zatrzym ującego się nawet na gra n icy m istycyzm u , zjawia się w e Francyi zainteresow anie dla roman tyzm u polskiego, a zw łaszcza dla polskiej poezyi em igracyjnej, która oderwana od kraju , od warunków realnych , nie krępowana więzam i r z e c z y w isto śc i, stw orzyła ogólnoludzki ideał moralny, odpowiadający temu, czego żądają nowocześni m isty cy i id ealiści. — Ten to w ła śnie Id eał je s t przedmiotem podziwu p. Sarrazina , autora , którego cała dotychczasow a d ziałalność odbyw ała się pod hasłem idealizm u, którego równie porusza „szlach etn ość“ S h elley ’a , B row nin g’a jak i „chrześcijanizm “ T ołstoja , równie zapał Koernera, jak „rewolucyj- n o ść“ poetów w ęgiersk ich , słow em w szystk o, co p łyn ie z serca, z czystych pobudek altruizm u, a dalekie je st od m yśli o jakim kol w iek zysku osobistym , od jakiegokolw iek egoistyczn ego pragnienia.
J ego podziw dla rom antyzmu p o ls k ie g o , a przedew szystkiem dla trójcy poetów polskich , je s t praw dziw y i bez zastrzeżeń ; ten podziw obejmuje całą epokę pow stania 1831. roku, rozszerza się na ca ły naród polski, na k tóry p. Sarrazin patrzy przez m istyczne bla sk i naszej poezyi jako na naród p rzyb ity na krzyżu , w yczekujący zm artw ychstania.
K siążk a p. Sarrazina je s t przedew szystkiem tryumfem długiej i sumiennej pracy d zisiejszych em igrantów polskich w Paryżu w k ie runku przyswojenia literaturze francuskiej arcydzieł naszej poezyi i zaznajomienia Francuzów z postaciam i naszej h istoryi. — Znako m ite tłum aczenia p. Gasztowda i jego praca francuska o Słowackim, tłum aczenia W ła d y sła w a M ickiewicza i jego znakomita francuska bio grafia Adama M., w reszcie roczniki „B u lletin p olonais“ oto drogi, któ- remi postępow ało zrozumienie i odczucie k ultury polskiej w e Francyi. J eżeli do w ym ienionych tutaj rzeczy dodamy z daw niejszych znany