• Nie Znaleziono Wyników

O pojęcie literatury stosowanej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O pojęcie literatury stosowanej"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefania Skwarczyńska

O pojęcie literatury stosowanej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 28/1/4, 1-24

(2)

STEFANJA SKWARCZYŃSKA.

O POJĘCIE LITERATURY STOSOWANEJ.

T eorety cy poezji kusili się zdaw iendaw na o przeprow a­ dzenie p ew nego system atycznego podziału. W ypadał on różnie w zależności od stosow anej zasady. Ta byw ała m niej lub więcej z e w n ę trz n a; pogłębiała się z rozw ojem studjów teoretycznych w ciągu w ieków. Do dziś dnia jed n ak nie w ypow iedziała swego o statniego słow a. Konieczność rozpatrzenia cało kształtu zagad­ nień, zw iązanych z problem am i podziału, n asuw a się nietylko jako p o stu la t pew nej system atyki naukow ej, ale jako p u n k t w yjścia do rew izji dotychczasow ych poglądów na zagadnienia estety ki zw iązane z całym obszarem literatu ry .

Ojcami podziału litera tu ry m ożna nazw ać Platona i A ry­ s to te le s a 1; wyróżnili oni w literaturze dział „opow iadający“ i „n aślad u jący “ — czyli wogóle operow ali pojęciam i zupełnie ogólnem i; za czasów ren e sa n su te pojęcia u stę p u ją zszerego- w aniu obok siebie poszczególnych rodzajów literackich, albo bez zgrupow ania ogólniejszego, albo o zgrupow aniu najzu peł­ niej pow ierzchow nem 2. Dopiero XVIII w. pow rócił do sy stem a­ tycznego trak to w an ia tych zagadnień, to je st oprócz wyliczenia rodzajów sta ra ł się je zgrupow ać w działy. G ottsched posłu­ gując się zasad ą trojakiego naśladow nictw a, w yróżnia trzy działy; L essing je pogłębia, niem al już opierając się na psychologji. T roistość jedn ak podziału n a epikę, d ram at i lirykę g ru n tu ją i ostatecznie ustalają dopiero rom antycy z G oethem i Schille rem na czele; oni też po raz pierw szy opierają się na analizie rodzaju ; H um boldt, Victor Hugo — oto dalsze etapy teo retycz­ nych rozw ażań. T roisty jedn ak podział nie tra k tu je rów norzędnie pod względem sam oistności i sam orodności poszczególnych dzia­ łów. D ram at jest syntezą epiki i liryki.

Przeciw w szelkiem u teoretyzow aniu na tem at działów, za­ sady podziału i wogóle dzielenia, w ystępuje duch em

piryczno-1 R o b e r t H a r t l : „Versuch einer psychologischen Grundlegung der D ichtungsgattungen“, W ien 1924, str. 1—2.

2 W yłom tw orzy Buchner i Harsdörffer; por. H a r t l op. cit., str. 2.

(3)

psychologiczny, w prow adzony do poetyki przez S cherera i Dil- th e y ’a. Nowsi badacze stoją na stanow isku, że niem a czystego rodzaju, lecz k ażdy jest pew ną sy ntezą różnych cech, w y stę­ pujących w rożnem nasileniu i proporcji. To stanow isko jest je d n o s tro n n e 1. Jego k ry ty k a w yszła z łona w łaśnie owego em piryczno-psychologicznego k ierun k u w form ie wezw ania przez M üller-Freienfels’a 2 do psychologicznego objaśnienia szeroko przecież przyjętych pojęć rodzaju. Rozpraw a H a rtla 3 je s t np. próbą odpowiedzi, uzasadniającą konieczność z p un ktu widze­ nia psychologicznego odrębności działów literackich. W yróżnia ich trzy, kładąc specjalną wagę ze względów polem icznych na w yróżnieniu m iędzy sobą epiki i dram atu.

W ten sposób ostatni w yraz nauki powrócił, acz od innej stron y, do stanow iska szeroko przyjętego od epoki rom anty cz­ nej. Szeroko, lecz nie powszechnie. Zwłaszcza bowiem poetyka p o p ularna k o n ty n u u je w ielorakość podziału teoretyków re n e ­ sansow ych, kom binując ją z ujęciem w łaściw em XVIII wiekowi, czyli podporządkow ując poszczególne rodzaje większej ilości działów. Specjalnie pow raca jako rów norzędny z epiką, liryką i dram atem dział poezji d y d a k ty c z n e j4.

M ożnaby n aw et powiedzieć, że w popularnej teorji przyjął się tak i w łaśnie czwórpodział.

To popularne stanow isko bezsprzecznie świadczy, że ofi­ cjalne naukow e rozw ażania nie uw zględniają całego m aterjału . Rzeczywiście tego obszaru literatu ry , któ ry obejm ujem y nazw ą poezji dydaktycznej, nie m ożna podciągnąć pod żaden z innych działów ; ani epika, ani liryka, ani dram at nie mogą przytulić do siebie poezji dydaktycznej. Podział p o p u larny j^st wszech­ stronniejszy.

Zacieśnienie jed n ak podziału, w ypływ ającego z naukow ych przesłanek, jest w p rostym stosun k u do jego ścisłości. Ścisłość naukow ego rozum ow ania, nie pozwala staw iać obok siebie rów norzędnie takich dziedzin literatu ry , dla których k ry te rja estetyczn e są rów nie różne, jak ich cel.

Dziwnem się tylko w ydaje, dlaczego badania to przem il­ czają i odsuw ając bez słow a poza naw ias poezję dydaktyczną, upraw iają względem szeregu problem ów politykę kuropatw ią. M ając w zasadzie słuszność i m ogąc ją zaargum entow ać, nie w yciągają z niej konsekw encji, k tóra m ogłaby, jak zobaczym y, poprow adzić do daleko idących wniosków.

Ja k więc widzieliśm y, stanow isko popularnej teorji w y­ odrębnia pew ną dziedzinę literatu ry, dla k tórej b rak m iejsca w naukow ej teo rji; czyli istnieje pew na dziedzina, o k tórej nie­

1 H a r t l op. cit. str. 1—9.

2 M ü l l e r - F r e i e n f e l s : „Poetik“. 3 Op. cil.

4 Np. u A n t o n i e g o B e m a : „Teorja poezji p o lsk iej“. Peters­ burg 1898.

(4)

I. ROZPR A W Y. — O p ojęcie literal.u у sto so w a n ej. 3

legalnym sto su n ku do zasadniczego pnia świadczy w łaśnie owo d y sk re tn e przem ilczenie.

Zadaniem naszych rozw ażań będzie próba legalnego i ofi­ cjalnego u stalen ia tej i innych przem ilczanych dziedzin w o b rę­ bie działów i rodzajów literackich.

Bo coś analogicznego widzimy i na platform ie sam ych rodzajów literackich, sam ych poszczególnych już całostek. Dla niektóry ch brakło m iejsca w ram ach podziału literatu ry . Po- pro stu niem a działu, którem u możnaby je, rozum ując logicznie i posługując się analizą naukow ą, podporządkow ać. Czyli w y­ chodząc od stro n y ustalonego podziału, rodzaje te nie należałyby do litera tu ry . W danym w ypadku system atyka tak zwanych po­ pularny ch filozofów stoi na tem samem stanow isku, co i na­ ukow e badanie — pom ija je milczeniem. Do takich pokrzyw dzo­ nych, przem ilczanych przez teorję rodzajów należą : pam iętnik, niekiedy w popularnej teorji zaliczany do prozy historycznej, dziennik, list, w yznania, dalej m edytacje, soliloquia, z drobiazgów obu m arły dziś po rtret, m aksym a, etc.

Dlaczego ?

Że się ich nie w yrzeka szerokie poczucie literackie, św iad­ czy fakt, iż każdy podręcznik literatu ry chlubi się pam iętni­ kami P aska, pani de M otteville, kard y n ała de R etz’a, listam i pani de Sévigné, V oltaire’a, dziełem La B ruy ère’a czy La Ro- chefoucauld’a.

Rodzaje te w ydały swoich genjuszów, którzy dzięki nim właśnie, tym oficjalnie pom iniętym rodzajom, dostali się do panteo nu literatu ry . Nikt przecież u t fiat iustitia, aby trium fo­ w ała teorja, nie pokusi się w ygnać z historji litera tu ry pani de Sévigné.

P otrzeba uw zględnienia tych istotnych, a tak sw oistych w artości, doprow adziła naw et do specjalnego zgrupow ania i om a­ wiania produkcji tych rodzajów ; pam iętnikarstw o czy epistulo- grafja om aw iają wszak dorobek literacki utw orów tego typu.

Nietylko jednak praw em powszechnie uznanego piękna, które w nich zam knęli wielcy ich m istrze, roszczą sobie te rodzaje p reten sję do w stępu w progi teorji literackiej. W ynika to także z teoretycznych rozw ażań nad ich w artością.

Pew ne p reced en sy w tym k ieru n ku stworzyli już pom niejsi teo rety cy daw nych wieków. Ci niektóre z tych rodzajów, prze- dew szystkiem list, ogłosili za osobny rodzaj rów now artościow y z in n e m i1; ten pogląd oparł się o powszechne m niem anie w wie­ kach od XVI — XVIII, które znalazło swe odbicie w szerokiej produkcji listowej, a w XVIII w. doprowadziło do k ultu listu. Że jednak czynili to ubocznie, nie splatając zagadnień

omawia-1 Z setek okolicznościow ych teoretyków , którzy sw e zasadnicze rozwa­ żania oddają w usługę celom norm atywnym rodzaju, można np. w yliczyć: Batteux, Stockhausen’a, Gellerta, Justiego, Adelunga, Łipsiusa, W eisego lub wcześniejszych z Erazmem z Rotterdamu na czele.

(5)

4 I. R O Z PR A W Y . — S tefan ja S k w a rc zy ń sk a

-nego przez siebie rodzaju z zagadnieniam i całokształtu lite ra ­ tu ry , więc też ich pogląd pozostał jakby na m arginesie w szel­ kich prac nad teo rją - a próba wciągnięcia tych rodzajów w orbitę uznanych i w yznaczenie im właściwego m iejsca w śród innych, pozostaje nadal kw estją przyszłości.

Jak ie względy kierow ały teoretykam i, przeprow adzającym i podział poezji i ustalającym i odrębność jed no stek rodzajow ych — n a czem opierali oni sw ą zasadę podziału ?

Dla poetyki norm atyw nej, k tó ra była ogólnie p anującą do czasu splecenia psychologji z jej zagadnieniam i, decydow ało k ry terju m treściow o-form alne ; treść odpow iadająca oczywiście przedew szystkiem co do swej w artości postulatom ogólno-lite- rackim , m usi mieć dla działu sw oisty ty p i sw oiste ujęcie ściśle zw iązane z w ym aganiam i fo rm y; ta m usi mieć sw oją w łasną linję, w jednostkach rodzajow ych już zew nętrznie kształtem w yróżniającą się od zew nętrznego kształtu innych rodzajów.

P oetyka psychologiczna osiąga takie sam e w nioski co do odrębności działów, w ychodząc od badania zagadnień zw iąza­ nych z psychiką tw órcy i z psychiką odbiorcy; z odm iennych procesów psychicznych wnosi o odm ienności cech, k tó re je z ro ­ dziły, czyli w sum ie nie niszczy i nie p rzek reśla zdobyczy poetyki norm atyw nej, lecz dochodząc do wielu analogicznych wniosków drogą naukow ą opiera je o m ocną podstaw ę.

Jakżeż na tle kry terjó w poetyki przedstaw iałoby się praw o do sam oistności i pełnow artościow ości w spom nianych rod zajó w ? Czy treść ich wogóle zasługuje na badanie naukow e z p u n k tu widzenia k ry ty k i literack iej?

Teorja rozm aicie się w ypow iedziała na tem at przedm iotu badań literackich nad zakresem literatu ry . Nie tu m iejsce roz­ patryw ać to zagadnienie. Oprzem y się o w yraz jed en z o statnich w tej spraw ie, o wnikliw ą pracę J. K leinera k tó ry za p rze d ­ m iot badań literackich uw aża „zaw artość tekstów , jako odręb ną sferę rzeczyw istości“. Czyli zaw artość tekstów m usi odbiegać za spraw ą indyw idualności autora od spraw ozdaw czej re p ro ­ dukcji życia; protokół z posiedzenia nie będzie podlegać b ad a­ niu literackiem u.

Będzie mu natom iast podlegać zaw artość listu, pam iętnika, dziennika etc., bo ich treść stw arza o drębną rzeczyw istość, p rze ­ sączając rzeczyw istą przez filtr autorskiego „ja“, k tóre ją za­ barw ia i swoiście kształtuje.

Oczywiście, że zaw artość tych rodzajów jest bliższa p rz e d ­ m iotowej rzeczyw istości, niż innych np. ballady, czy farsy . Lecz trzeb a wziąć pod uw agę, że zalążkiem w szelkiego u tw o ru literackiego jest p rz e ż y c ie 2; naw et utw ory pozornie op arte

1 J. K l e i n e r : „Charakter i przedmiot badań literack ich “.

2 Por. stanowisko D i It h e y ’a w „Erlebnis und D ichtung“; ukształtow a­ nie rzeczyw istości wyodrębnia je w oddzielne wartości literackie.

(6)

I R O Z PR A W Y . — O p o jęcie litera tu r y sto so w a n e j. 5

0 fikcję h są w yrazem pew nego w ew nętrznego, więc niedostrze­ galnego p rzeżycia; ręk a a u to ra kształtuje to przeżycie mniej lub więcej. Między owein m niej czy więcej nie istnieje żadna linja dem arkacyjna. D ichtung und W ahrheit, to dwa składniki każdej tw órczości; w zajem ne u stosunkow anie bardzo różne. Rów nie mimo wielkich różnic w u sto su n ko w aniu się do rze ­ czywistości, należą do lite ra tu ry „ W erte r“ Goethego, „M atka M akryna M ieczysław ska“ Słowackiego, „D ziady“ Mickiewicza, „Zbójcy“ Schillera, „H ern an i“ V ictora Hugo.

Zatem fakt, że zaw artość om aw ianych rodzajów ściślej jest zw iązana z rzeczyw istością niż innych, nie może świadczyć przeciw ich przynależności do litera tu ry , z chwilą gdy zostało stw ierdzone, że i tu objektyw ną rzeczyw istość załam uje pryzm at indyw idualności ich autorów .

Z resztą trzeb a stw ierdzić, że n aw et w obrębie rodzajów w zależności od indyw idualności autorów , zaw artość utw o­ rów ma różne nachylenie do obiektyw nej rzeczyw istości. W y­ starczy porów nać „C onfessiones“ św. A ugustyna, „W yznania“ R ousseau’a, „Spowiedź dziecięcia w iek u “ M usset’a, dalej listy Mickiewicza, Słowackiego, O dyńca etc.

Ów sw oisty stosun ek do rzeczyw istości, ściślejszy niż na na teren ie innych rodzajów , nie jest nietylko dyskw alifikacją literack ą ich zaw artości, lecz przeciw nie jest owem odrębnem specjalnem ujęciem treści, które m usi charakteryzow ać rodzaj, ab y ten zasłużył na stanow isko sam odzielne.

Podobnie jak na pojęcie baśni, jako odrębnej jakościowej całości, składa się pojęcie o irrealnem zabarw ieniu jej treści, tak i na pojęcie pam iętnika, czy listu składa się pojęcie treści silnie opartej o elem enty rzeczyw iste. Można pójść dalej : gdyby treść np. listu nie w iązała się z rzeczyw istością, gdyby była oderw aną od życia fikcją (co jest możliwe tylko do pewnego punktu), stałab y w sprzeczności z duchem rodzaju. — Taki list robiłby w rażenie n ieartystycznego, lub traciłby na porów ­ n aniu z innem i, mocniej opartem i o czynniki realne. Stąd listy Balzac’a czy V oiture’a m niej się oparły próbie czasu, niż tchnące realizm em listy p. de Sévigné.

Nastaw ienie psychiczne odbiorcy litera tu ry tego typu, który przenosi dostarczone m u dane na tere n rzeczyw istości i n a s ta ­ wienie autora, który z tem się liczy, stw arza tak odrębne 1 swoiste w arunki, że na ich podstaw ie m ożna wnosić także o odrębności zarów no tych rodzajów , jak i ich w spólnego cha­ rakteru .

Sama form a tych rodzajów jest w yraźna i o d ręb n a ; wi­ doczne to już na pierw szy rzu t oka, czy to w m onologu o

akcen-' Por. F r a n z S t a d l e r : „Kunstwerk u. aesthetisches Gefühl": „Zum Kunstwerke wird der Inhalt erst durch sein e Formung, denn sie erlaubt es erst dem Künstler uns seine besondere Gefühle, die er anlässlich seines Vorwurfes hatte, zu verm itteln“. (Ztschft für Aest. VIII. 285. Bem erkunger).

(7)

giej nieraz tru d n o je rozgraniczyć, bo już n a teren ie p rzetw o­ rzenia literackiego istnieją pola, po k tó re rów nie dobrze m o ­ głaby w yciągnąć ręk ę litera tu ra o celach czysto-estetycznych, jak i piśm iennictw o o celach praktycznych. Takiem podwójnem obliczem niektórych problem ów zm am ieni teo rety cy pozwo­ lili sobie wliczyć poezję dydaktyczną jako rów norzędny z epiką, liryką, dram atem dział do poezji wogóle.

Ja k jedn ak w tym w ypadku poszli teo retycy po linii za­ tarcia dwoistości elem entu estetycznego i pozaestetycznego, ta k w innym , dążąc do w yodrębnienia go na przestrzen i pew nej całostki, doprow adzili do sytuacji napraw dę paradoksalnej. Cho­ ciaż nie znajdują dla np. listu oficjalnego m iejsca w swoim po­ dziale — znajdują go dla t. zw. listu poetyckiego (Epistel, epître) tra k tu ją c go jako osobny i pełnow artóściow y rodzaj. Czyli fikcja dążąca do naśladow ania autentycznego listu, który tem samem ją zrodził, a który ipso facto przew yższa ją jia tu ra ln o śc ią i sw o­ bodą w ypow iedzenia, je st oceniona jako jednostka, stojąca e ste ­ tycznie wyżej. W konsekw encji trzeb ab y przyjąć, że choć „He- ro id y “ rodzajow o przynależą do literątu ry, to gd yby np. istn iał auten ty czn y list O dysseusza do Penelopy n aw et o podobnych a rtysty czn ie w alorach, leżałby rodzajowo poza jej zakresem .

Stw ierdziw szy sym biozę elem entu czysto - estetycznego i praktycznego jako oboczności i pew ne istotne w artości, w k tó ­ rych oba żyją w form ie stopu, skąd naw et czułej analizie tru d n o je w ydobyć i w yodrębnić — przejdźm y do centralnego zagad­ nien ia: czy pierw iastek praktyczn y nie przedzierzga się w pew ­ nych w arunkach w estetyczny ?

Oczywiście po w yjaśnienia m usim y się zwrócić do p sy ­ chologji; jest ona n au k ą podstaw ow ą dla estetyki, a poprzez estety kę, jak wiemy, dla poetyki, z chwilą gdy ta ma być o rg a­ nizmem żywym, a nie oderw anym od rzeczyw istości tw orem mózgowym.

O statnie zdobycze psychologji zryw ają z zasadam i estetyki K anta, k tó ry uważał, że postaw a estetyczna polega na bezinte- resow nem upodobaniu, jakie znajdujem y w pew nym przedm io­ cie, bez m yśli o celu. W rzeczyw istości takie stany, o ile wogóle są, należą do rzad k ości; gdyby chcieć być k onsekw entnym ) trz e b ab y odrzucić jako doznania estetyczne wiele stanów , k tó re dziś uznajem y za takie. T ęsknota, k tó ra jest pożądaniem , p rzy ­ św iecała Mickiewiczowi, gdy p isał: „Dziś piękność twą w całej ozdobie widzę i opisuję, bo tęsk nię po to b ie“. H andel rzeczam i pięknem i świadczy tak że o tem , że pragniem y rzeczy, k tóre budzą w n as upodobanie, uczucia estetyczne. Podobnie znajd u­ jem y upodobanie w pięknych sprzętach, w pięknych strojach, bynajm niej nie zapom inając o ich użytku. W ręcz przeciw nie *. Im bardziej k tó ry z tych przedm iotów jest celowo z p u n k tu

8 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

(8)

6 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S b w a rc zy ń sb a .

tach historycznych pam iętnika, czy w codziennych, pisanych „na gorąco" notatk ach dziennika, czy w charakterystycznej półrozm owie listu. Zresztą głębsze rozw ażenie tych zagadnień jest spraw ą teorji poszczególnych rodzajów.

Ich w ysokie w alory artystyczn e oceniała także powieść i nowela, posługując się ich elem entem form alnym , czy to w „Nowej H eloizie“, czy w „Bez dogm atu" i t. d.

Ja k więc widzimy, ani treść, ani pew ien specjalny typ jej ujęcia, ani form a nie stoją na przeszkodzie rów norzędnem u traktow aniu tych rodzajów z innem i.

Może zatem tkwi ona w różnicy ich celów ?

W orbitę naszych rozw ażań w ciągam y obok poszczegól­ nych rodzajów znów dział poezji dydaktycznej.

Celem litera tu ry jak i każdej sztuki na platform ie doznań odbiorcy jest budzenie w nim postaw y estetycznej. Dziełem artystycznem zw ykliśm y nazyw ać to dzieło, k tóre w ypływ ając z skłonności artystycznych tw órcy, wyw ołuje naszą postaw ę estetyczną i którego pierw szym i zasadniczym celem jest w y­ wołanie tej postaw y К Czyli dziełem sztuki je st oznaka pew nego stan u w ew nętrznego, gdy dzięki swej zrozum iałości i pięknu, interesu je nas swoim w y g ląd em 2.

Jeśli w eźm iem y pod uw agę epikę, lirykę, dram at, zoba­ czymy, że ich cel jest zgodny w stu procentach z celem lite­ ratu ry jako sztuki, że dążą one w pierw szej linji do zadowo­ lenia nas estetycznie. N atom iast tak dział poezji dydaktycznej, jak i rod zaje: list, dziennik etc., m ają rację swego bytu w ce­ lach praktycznych.

W różnych zatem celach tkwi różnica w ty pie tych dwóch dziedzin litera tu ry — a w zw iązku z niemi w odm iennych, co jest rzeczą przem ilczaną, kryterjach. Stąd też b rak pewności i jasności w objęciu ich przez pojęcie literatu ry .

Rozpatrzm y bliżej te kw estje.

W jakim sto su n k u pozostaje do siebie elem ent czystego piękna i elem ent praktyczności ? Czy nie istn ieje możliwość sprow adzenia ich do w spólnego m ianow nika n a teren ie doznań estetycznych ?

Obocznie pierw iastki czysto-estetyczne i pozaestetyczne nie są sobie sprzeczne ; nie w yłączają się na tere n ie dzieła sztuki ; przeciw nie przez sym biozę w zm acniają i uw ypuklają swe w a lo ry 3.

1 W tym w zględzie panuje zgodność w zapatryw aniach estetyków . Por. E. v. H a r t m a n „Grudriss der A esth etik “, G r o o s : „Der aesthetische G enuss“, M i i l l e r - F r e i e n f e l s : „Psychologie der K u n st“ i inne.

2 W ł. W it w i e k i: „Psychologja“, t. II, str. 273.

3 E m i l U t i t z : „A usseraesthetische Faktoren im K unstgenuss“ : „Einerseits können dem nach diese ausser aesth etisch en Faktoren, als aesthe- tischen H ilfsm ächte der aesthetischen Wirkung dienen, indem sie vorbe­ reiten, steigern, erhöhen, vertiefen, anderseits verm ögen sie dieser Wirkung sich entgegen zustammen und daher m ein Erleben auf andere Bahnen zu­ führen“ (Zeitschrift für Aest;, t. VII, sir. 623).

(9)

I. R O Z PR A W Y . — O p o jęcie liter a tu r y s to so w a n e j. 7

Przecież np. elem ent ideow y, idea u tw oru nie ma na celu budzenia uczuć e s te ty c z n y c h 1 ; a jedn ak dzieło nietylko nie traci nic ze swego piękna w zetknięciu z ideą, z pierw iastkiem m oralnym , lecz przeciw nie z y s k u je 2. Uznaje to i sam a teorja rodzajów , w zdragająca się przed kw alifikow aniem na sztukę pośledniejszą, czy wogóle pół-sztukę tych rodzajów, w których najw ięcej żyw iołu pozaestetycznego, np. rom ansu ; rom ans stoi rów norzędnie jako jakościow a całostka rodzajow a obok eposu

Poza tem niezaw sze je st łatw o przeprow adzić granicę mię­ dzy pierw iastkam i czysto - estetycznem i, a pozaestetycznem i. Zwłaszcza nie ry su je się ona dość jasno na teren ie przeżyć este­ tycznych, mimo bardzo ścisłych w teorji definicyj przeżycia este ty cz n e g o 4. N iektórzy teo rety cy np. całą rację bytu sztuki widzą ta k z pu n k tu w idzenia tw órcy, jak i odbiorcy w elem en­ cie zabaw y. Zabaw a w edług nich jest „przyczyną psychiczną“ sztuki, albo w prost, albo przez pośrednictw o „uczuć przyjem ­ n y c h “ 5. Czyli mniej więcej w zabaw ie widzą i przyczynę i cel s z tu k i6. A przecież dośw iadczenie poucza nas, że zabaw a i zwią­ zana z nią atm osfera uczuciowa silniej jest spojona z czynnym i trzeźw ym ch arak terem praktycznego życia, niż z k ontem pla­ cyjnym ch arakterem przeżyć estetycznych.

Idąc dalej, m usim y zauw ażyć, że ten sp o rn y teren m ię­ dzy przynależnością do w artości czysto-estetycznych, a p ra k ­ tycznych, jakim jest zagadnienie zabaw y, w noszące odcień niezdecydow ania w ocenę istotnych celów i przyczyn sztuki, m a i dalsze sw e rozgałęzienia już w obrębie literatu ry. W ogóle problem zabaw y, kom izmu, h u m oru etc., jest po dziś dzień w teorji literackiej tak, jak i w psychologji pew nem „enfant te rrib le “, uniem ożliw iającem p ełn ą m etodyczność w trak to w a­ niu wielu zagadnień. F a rsy n ap rzy k ład nie w aham y się wliczyć do litera tu ry pięknej, mimo, że celem jej jest zabaw ienie w i­ dza, czyli, że w stosunku do niego, dając mu w ytchnienie i okazję do reko n stru k cji tk an ek nerw ow ych, spełnia m isję czysto praktyczną.

W idzimy więc, że, jak z jednej stro n y elem enty czysto- estetyczne i pozaestetyczne nie są z sobą sprzeczne, tak z d ru ­

1 Por. stanow isko M. S o b e s k i e g o „Filozofja sztu k i“, str. 300. 2 Z punktu w idzenia teoretycznego różnica m iędzy ideą utw oru, a ten­ dencją jest niem al nieuchw ytna. Różne te pojęcia zyskały odm ienne na­ św ietlenie w krytyce literatury w łaśnie przez różne, gdy mowa o tendencji, w prost w adliw e, ustosunkow anie się w alorów estetycznych i pozaestetycznych.

3 E. U t i t z op. cit., st. 627.

4 M a x D e r i w „Kunstpsychologische U ntersuchungen“ określa je jako „das Erleben irgendw elcher G efühlsvorgänge um ihrer selb st w ille n “.

ä L a c o m b e : „Introduction à l'histoire littéraire“, L. 1.

6 Por. dw ie teorje zabaw y: Spencerow ską (nadmiar sił) i Groosa fizjologiczną (niedobór sił „Die Spiele der M enschen“ 1899). E r n s t G r o s s e : „Die Anfänge der Kunst“ 1891; w „K unstw issenschaftliche Stu d ien “ 1900 modyfikuje sw e poglądy, oddzielając popęd artystyczny od popędu do igrania.

(10)

w idzenia w alorów p rak ty czn y ch zbudow any, tem bardziej nam się podoba i nazyw am y go za to piękniejszym К

Zatem bezinteresow ność nie jest ch arak tery sty czn ą cechą tego, co nazyw am y postaw ą estetyczną.

Przeno sząc te dane na tere n teorji litera tu ry , m usim y stw ierdzić, że choć oczywiście ta część litera tu ry , której za­ sadniczym celem jest w yw ołanie naszej postaw y estetycznej, ją w yw ołuje, to niem niej m oże ją wywołać i ta, której cele są pozaczystoestetyczne, czyli w danym w ypadku praktyczne.

Idźm y dalej. Cóż zatem c h arak tery zu je postaw ę e ste ty c z n ą ? O pierając się w dalszym ciągu na w yw odach W itw ickiegos p o w tarzam y : Do postaw y estetycznej potrzebna jest gotowość do bezpośredniej reakcji uczuciowej na w ygląd danego przed­ m iotu, a nie reakcja pośrednia. Lekarz, in teresu jący się w y­ glądem pacjenta, jako środkiem rozpoznaw czym , nie przechodzi stanów estety czn y ch ; g d yb y znalazł przyjem ność w jego wy­ glądzie, powiedzielibyśm y, że odnosi się do niego estetycznie. Czyli jeśli przedm iot m a budzić upodobanie estetyczne, m usi m ieć pew ne cechy; czyli jak udow adnialiśm y, nie cel przed­ m iotu decyduje o jego w artości estetycznej, lecz jego w ygląd, jego „ja k “.

Teorje poszczególnych sztu k wyw odzą jak ma w yglądać owo „ ja k “, ab y dzieło, któ rego celem jest budzenie postaw y estetycznej, rzeczyw iście ją budziło.

Rzadziej jednak dotychczas się zastanaw iano, jak ma w y­ glądać owo „ ja k “, od k tórego jest uzależniona w artość e s te ­ tyczna przedm iotu, gdy cel przedm iotu jest pozaestetyczny, je s t praktyczny.

Jaki w ygląd w yw ołuje łatw o naszą postaw ę e s te ty c z n ą ? Znów zw racam y się po odpowiedź do psychologji. Mówi o n a 3, że poza w ielu doznaniam i zm ysłowem i: aj dobrze zam knięte układy spoiste, b) celowość urządzenia, c) celowość funkcji,

d) adaequatio rei et appetitus.

Zostaw m y na boku kw estję dobrze zam kniętych układów spoistych ; leży ona w sferze raczej zagadnień czystej sztuki. N atom iast przy patrzm y się bliżej dalszym punktom .

Przedm iot budzi w nas zadow olenie estetyczne w tedy, gdy organizacja jego całości je st najdoskonalej przystosow ana do jego celu. Czyli, gdy jego cel je s t prak ty czn y , to budow a, możli­ wie najlepiej dostosow ana do potrzeb tego celu, zadow ala n as estety czn ie; i to te m bardziej będziem y estetycznie zadowoleni, im lepiej k o n struk cja całości odpowie sw em u p raktycznem u celowi. „C hętnie baw im y się w yglądem tak zorganizow anych całości. I znow u interesu jący w ygląd m oże się zjawić, zanim jeszcze potrafim y w niknąć w to, jakim sposobem w łaściw ie

1 Tamże, t. II, str. 82. 2 Tamże, t. II, str. 84. 8 Tamże, t. II, str. 91 i dalej.

(11)

poszczególne cechy danej całości ułatw iają jej zadanie. Kiedy się w urządzeniu zaczynam y orientow ać i zdajem y sobie spraw ę ze zw iązku poszczególnych cech z zadaniem całości, przyjem ­ ność z jej oglądania staje się tem żywsza, albo się zjawia tam , gdzie wogóle nie w y stępow ała zrazu, bośm y się zupełnie nie orjentow ali w danym układzie, albo patrzyli nań z innego p u n k tu w idzenia, czekali w nim podniet zm ysłow o przyjem nych, albośm y szukali sym etrji i przejrzystości, widocznej na pierw szy rzu t o k a “. M echanizm y i budowle, a zw łaszcza żywe ciała zw ie­ rz ą t i roślin z tego w zględu budzą w nas upodobanie e s te ­ ty czne 1,

To co m ów iliśm y o zw iązku części pew nej całości z jej celem , m ożem y pow iedzieć rów nież o jej funkcjonow aniu, także w zw iązku z tym celem. Zresztą zachodzi pew ien ścisły zw ią­ zek pom iędzy funkcją a k o n stru k cją ; tem lepsze funkcjonow a­ nie, im lepiej obm yślana k o n stru k cja, celow y stosunek części do całości i t. p. „ J e ś li2 w działaniu jakiegoś układu spostrze­ gam y łatw e spełnienie jego zadania, bez błędu i wysiłku, bez znacznych stra t na sile i m aterjale, bez zbyt wielu produktów ubocznych, zbędnych, niepożądanych, podoba nam się ta k a p raca i chętnie oddajem y się oglądaniu, baw im y się jej w yglą­ d e m ...“. „Cokolwiek funkcjonuje, m usi a) w yglądać tak, jak b y funkcjonow ało celowo, spraw nie, jeżeli jest w spoczynku i m a się podobać, a b) m usi napraw dę sp raw nie działać, jeżeli m a się podobać w ru c h u “ .

Z p u n k tu w idzenia w artości praktyczn ej przedm iotu i w tym kieru n k u idącej jego celowości ad aequatio rei et appetitus jest konsekw encją dw u poprzednich postulatów , a naw et poprostu tem sam em , ujętem z innej strony.

A daequatio rei et ap p etitu s zachodzi w tedy, gdy przedm iot „w ygląda tak, jak g d y by p otrafił zaspokoić jakieś nasze p rag nie­ nie, będące w pogotow iu. Możemy go n ap raw d ę nie używ ać w danej chwili do tego, aby zaspokoić to pew ne pragn ienie, ale miło nam patrzeć i cieszyć się jego w y glądem “. N ieko­ niecznie trzeba się posługiw ać pew nym przedm iotem o celach p raktycznych, ab y mieć zadow olenie estety czn e takie, jakie pły n ie z jego używ ania. Pom iędzy przedm iotem i jego celow o­ ścią, a naszem zadow oleniem estetycznem staje w yobraźnia, uzupełniająca rzeczyw istość.

P rzenieśm y te tw ierdzenia na te re n literatu ry . W idzimy zatem , że elem ent prak ty czn y w dziełach o celach praktycznych n iety lk o nie w yklucza elem entu estetycznego, lecz przeciw nie je st m aterjałem elem entu estetycznego.

W łaściwe ujęcie elem en tu praktycznego czyni go zarazem elem entem estetycznym . Celowość z p u n k tu w idzenia

praktycz-1 0 I· R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

1 Tamże, t II, str. 116. 2 Tamże, t. II, str. 123.

(12)

I. R O Z PR A W Y. — O p o ję cie litera tu ry sto so w a n ej. 11

ności w konstru k cji utw oru jest jego żywiołem estetycznym . O dpow iednie rozłożenie m aterjału rzeczowego w liście, takie, a b y z jego pomocą cel był osiągnięty, budzi w nas, gdy sobie z tego zdajem y spraw ę, zadowolenie estetyczne. List in fo rm a­ cyjny, w któ ry m inform acja byłaby podana niedołężnie tak, że wogóle nie b yłaby inform acją, nie byłby pięknym listem .

T akże utw ór, m ający spełnić pew ne zadanie praktyczne, zadaw ala n a s estetycznie, gdy zdajem y sobie spraw ę, że to zadanie sp e łn ia ; gdy p oprostu w yczuw am y spraw ne, gładkie w ykonyw anie tego zadania. L iteratu ra o celach um oralniających, spraw ia nam zadowolenie także estetyczne, gdy w yczuw am y jej działanie um oralniające. Utwór, o którym byśm y wiedzieli, że ma tak ie zadanie, a nie działałby w tym kieru n k u , byłby odczuty przez n as jako estetycznie wadliwy. Tem np. m ożnaby um otyw ow ać zastrzeżenia niektórych k rytyków co do piękna um oralniającej twórczości Zoli.

W reszcie o ile utw ór w ygląda tak (mowa tu o jakim ś „w ew nętrznym w yglądzie“), jakby mógł zaspokoić pew ne nasze pragn ien ie, będące w pogotowiu. List w yda nam się tem pięk­ niejszy, im bardziej m ógłby dzięki swej stru k tu rz e i wartościom zastąpić w idzenie się z przyjacielem , unaocznić nam pogaw ędkę z nim i nasycić w zastępstw ie naszą tęsk n o tę, bez względu n a ­ w et na to, czy za nim w tej chwili tęsknim y lub pragniem y rzeczyw istej pogaw ędki.

W idzim y więc, że istnieją całe działy i rodzaje w obrębie literatu ry , k tó re acz bezsprzecznie do niej należą, przecież ze w zględu na odrębność swego pierw szoplanow ego celu w po­ rów naniu z innem i działami m uszą tw orzyć o drębn ą dziedzinę. Jeśli w yjdziem y z granic literatu ry , a zwrócim y się ku innym sztukom , zauw ażym y, że istnieje w śród nich ten sam problem . Z tą jednak różnicą, że jest tam teoretycznie rozw ią­ zany. Dział sztuki plastycznej, w której cele czysto-estetyczne są podporządkow ane celom praktycznym , zwiemy sztuką sto­ sow aną. Pojęcie czystej sztuki oznacza sztukę o celach czysto- estetycznych. Sztuka stosow ana zaprzęga w usługę celom p ra k ­ tycznym rzez'bę i ry su n e k (np. w cyzelerstw ie i jubilerstw ie), m alarstw o (np. w zdobnictwie naczyń), pojęcia architektoniczne (np. w kom pozycji mebli) etc. Z resztą niezaw sze łatw o odgra­ niczyć czystą sztukę od sztuki stosow anej. W łaściwie cała a r ­ chitektura jest sztu ką stosow aną; pogląd grecki zaliczał do niej naw et rzeźbę x.

Niemniej podział, który oddał tak ą p rzysługę jasności n o ­ m en k latu ry w dziedzinie innych sztu k i tak sw ą w yrazistością

1 Pogląd grecki zaliczał do „sztuk d u ch ow ych “, gdzie człow iek był sam materjałem w przeciw ieństw ie do „sztuk pożytecznych“ tylko poezję, muzykę i taniec; „sztuka pożyteczna prawie identyfikow ała się z rzem io­ słem . Por. np. K. L e m c k e „Estetyka", t. III. Lwów 1874.

(13)

trafił w istotę rzeczy, m ożna spróbow ać przenieść i w dzie­ dzinę literatu ry .

L iteratu ra zatem ro zpadałaby się na dwie g ru p y : lite ra ­ tu rę czystą (o celach czysto-estetycznych) i litera tu rę stosow aną (o celach praktycznych).

Oczywiście m uszą pow stać pew ne trudności, a w szcze­ gółach naw et pew ne w ątpliw ości co do oczywistości przydziału tego lub owego rodzaju. Lecz jest to rzeczą zdaw ien dawna stw ierdzoną, że rozgraniczenie rodzajów jest najtrudniejszym dziełem p o e ty k i1, i że jednorodny, „czy sty “ rodzaj należy do ideałów , je s t ab strakcją. Z resztą lite ra tu ra je st żywym orga­ nizm em, więc ta k jak każdy żywy organizm da się tylko przez aproksym ację sprow adzić do jednolitego uproszczenia. A up ro­ szczenie idące aż do szkieletu schem atu jest postulatem nauki, dążącej drogą analizy do u stalen ia elem entów .

Jeśli już przejrzystość budow y schem atycznej dom aga się podziału lite ra tu ry na czystą i stosow aną, jeśli udow adniają jej konieczność dwa zupełnie różne cele, k tórym każda z nich h oł­ duje, to podział taki staje się nieo dp artą koniecznością, jeśli w glądniem y w kw estję kry terjó w estetycznych, które zresztą są najściślej zw iązane w łaśnie z odrębnością celów7.

K ryterjów estetycznych dla litera tu ry czystej oczywiście nie potrzebujem y ustalać. Są one zdaw ien daw na ustalone i u sta la n e w form ie om ów ienia kryterjó w dla litera tu ry wogóle.

Równie jed n ak oczywiście m usim y je dla lite ra tu ry sto­ sow anej dopiero ustalić. B rak ich było i ten właśnie b rak przy oczywistej niem ożności stosow ania do tych dziedzin kryterjów litera tu ry czystej, doprow adził albo do przem ilczenia w podziale tych dziedzin, a przez przem ilczenie do ich cichego odrzucenia, albo do fałszyw ej w popularnej poetyce klasyfikacji. Zwróćmy się zatem o pomoc do teorji sztuki stosow anej. Omawiając pod­ łoże psychologiczne zagadnień estety ki na teren ie celów poza- estetycznych, w ypow iedzieliśm y już co najw ażniejsze. Pod­ kreślm y jeszcze raz.

Zadawala n as estetycznie ten przedm iot o celach p rak ­ tycznych, k tó ry w związku z niemi p rzedstaw ia budow ę celową, logiczną, którego funkcja całości jest z niem i zgodna i który odpowiada postulato w i: „adaequatio rei et a p p e titu s“.

Nie zadaw ala n as estetycznie przedm iot, który nie może z racji swej budow y spełniać należycie swej m isji praktycznej. Meble, k tó reb y nie odpow iadały sw em u p raktycznem u celowi, nie zadowolą n as i estetycznie. Poczucie ich wadliwości p rze ­ szkodzi w podziwie nad ich o rnam entyką, nie mówiąc już o tem, że zadow olenie estetyczne z dobrze zorganizow anej i funkcjo­ nującej całości wogóle nie zaistnieje. Potw orem jest krzesło,

1 2 I· R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

1 W spom ina o tych trudnościach K. W ó y c i c k i w rozprawie „Historją literatury i p o ety k a “ 1914 str. 63.

(14)

I. R O ZPR A W Y. — O p o jęcie litera tu ry s to so w a n ej. 1 3

na ktorem nie m ożna siedzieć, stół, przy którym nie m ożna pisać, albo jeść.

B o y 1 opow iada o swoich m eblach, projektow anych przez W yspiańskiego, k tó re wielki ich au to r w ystylizow ał na m odłę jak ie jś epoki Bolesława Chrobrego, ale k tó re były zaprzecze­

niem w łaściw ego u ży tk u m eb li; jeśli nie były one nonsensem z p u n k tu widzenia ich au to ra, to tylko dlatego, że W y spiański m iał zupełnie odrębne pojęcia o w ygodzie i wogóle potrzebach człow ieka ; każdego innego m ogły interesow ać pow agą im ienia ich au tora, oryginalnością ek sp ery m en tu, ale nie m ogły jako n o n sen s p raktyczny w rzeczy o celu prak tyczny m zadowolić e ste ty cz n ie; tylko snobizm może lux a non lucendo uznać za lux i to o cechach piękna.

Zgodność z celem je st pierw szorzędną zasadą tw órczą i w aru nk iem w artości estetycznej w sztuce sto so w an e j2. Będzie ona pierw szem i zasadniczem k ry terju m dla lite ra tu ry stoso­ w anej. W ym ienione zatem przez nas poprzednio działy i rodzaje u z y sk ają tylko wówczas dodatnią ocenę estetyczną, gdy ich układ i w ew nętrzne w artości dążyć będą do osiągnięcia w ła­ ściwego im praktycznego celu i będą w tym k ieru n k u działać. Poezja dydaktyczna będzie więc piękna, gdy napraw dę we w łaściw y sposób i we w łaściw ym k ieru n k u będzie pouczać i działać um oralniająco, a w ew nętrzne i zew nętrzne ujęcie utw oru będzie narzędziem tego celu. P am iętnik będzie piękny, gdy w ydobędzie i postaw i w e właściwem św ietle to w szystko, co dla au to ra p rzedstaw ia pierw szorzędną w artość; dziennik, gdy w uw zględnieniu sw ego typu i specjalnego celu notow ać będzie rzeczy najw ażniejsze, chw ytane „na gorąco“ i w odpo­ w iedniej formie ; list, gdy prow adzić będzie najw łaściw szą drogą do załatw ienia zam ierzonego interesu , przyczem in teresem n a ­ zyw am y zarów no chęć pogawędki z przyjacielem , jak i za­ łatw ien ie spraw y pieniężnej.

1 B o y - Ż e l e ń s k i : Brewerje. Warszawa.

“ J a n R é e : „O warunkach piękna w sztuce stosow an ej“ 1906 (W ie­ dza i życie. S. III T VIII), str. 9 4 —5: „Rzem ieślnikow i, który m nie zapyta, w jaki sposób w yroby sw oje ukształtow ać nietylko praktycznie, ale i pięknie, odpow iem : ukształtuj je zgodnie z ich celem , a w ów czas będą one nietylko użyteczne, ale i piękne... Forma będąca jasnym i zw ięzłym wyrazem sw ego celu, zaw sze w yw oła nasze upodobanie. W tem w łaśnie leży niezw ykły w dzięk form architektonicznych... Jakże zadow oleni jesteśm y, gdy w obec uszerego­ w ania greckich kolum n, strzelistej budow y gotyckiej lub też organicznie ukształtow anej konstrukcji żelaznej czujem y: tu ujawniła się zgodność z c e ­ lem i określiła rodzaj pracy. W pierw szych dwóch przykładach współdziałają w prawdzie jeszcze inne czynniki piękna, w szystkim trzem jednak jest w sp óln e piękno użytku. Czy nie działa estetycznie m aszyna parowa, skonstruowana w edle praw idłow ych zasad ? Czy now oczesna lokom otyw a pospiesznego po­ ciągu w idokiem sw ym nie zadow ala poczucia p ięk n a?“

Str. 98: „N iem ożna sobie pow iedzieć zgóry: przedmiot otrzyma taką lub inną formę, lecz praktyczny cel przedmiotu naprowadza go sam przez się tak, jak konstruktora m aszyn — na formę najodpow iedniejszą“.

(15)

1 4 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

Oczywiście w obrębie n aw et jednego rodzaju będzie ty le różnych sposobów realizacji piękna, ile może być odm iennych n achyleń w jego celu. Cel pociąga zaw sze za s o b ą 1 w łaściw e sobie estetyczne w cielenie i to w łaśnie dla tw órcy w dziale sztuki stosow anej, tu taj litera tu ry stosow anej, stanow i całą trudność. R ozpatrzenie tych możliwości, dodajm y, jest zadaniem teorji poszczególnych rodzajów . Idźmy jed n ak dalej. Uwzględ­ niw szy, że sztuka stosow ana, a z nią i litera tu ra stosow ana ma także (drugorzędnie) za cel budzenie uczuć estetycznych, m usim y się zastanowić, czy elem enty c z y sto -e ste ty c z n e , nie płynące bezpośrednio z elem entów praktycznych, m ają tutaj swoją rację b y tu ?

Doświadczenie mówi, że elem enty czysto estetyczne na teren ie sztuki stosow anej potęgują nasze zadow olenie estetyczne. W szak o rnam en ty ka je st cennym z p u n k tu w idzenia estetyki przydatkiem w sztuce stosow anej.

Jakim żeż jedn ak praw om podlega żywioł ornam entacyjny, aby zyskał właściwą, dodatnią, ocenę e stety czn ą?

Przedew szystkiem o rn am en ty k a m usi posiadać w ew nętrzne w alory napraw dę estetyczne. Musi m ieć sam a w sobie zdolność w yw oływ ania naszej postaw y estetycznej, dając nam w p rze­ życie w rażenia w zrokowe, słuchow e, przedm ioty złożone, a prze­ dew szystkiem układy spoiste. Dla lite ra ta ry stosow anej to w szystko w ujęciu treściow em i słow nem .

Inaczej mówiąc o rn am en ty ka, k tóra nie byłaby piękną, nie byłaby o rn am e n ty k ą ; szpeciłaby, zam iast zdobić. Brzydki d eseń tap ety szpeci ścianę. O nieestetycznej o rnam entyce ma najlepsze w yobrażenie ten, kto pracując w dziale literackim dzienników przeglądał u tw o ry grafom anów .

N astępnie m usi o rn am en ty k a, a w ynika to już z tego, cośm y poprzednio powiedzieli, być najściślej podporządkow ana żywiołowi p rak tyczn em u; nie może sobie uzurpow ać stanow i­ ska pierw szorzędnego. Nie zadowoli nas estetycznie list, k tó ry poda najpiękniejsze im presje z zetknięcia z przyrodą, o ile jego celem było np. złożenie kondolencyj, k tó ry ch z pod naw ału tych im presyj praw ie nie widać.

Dalej o rn am en ty ka m usi się dostosow ać typem m aterjału 2 tw órczego do typu m aterjału tw órczego, w łaściw ego ze względu n a cel przedm iotu. Przen o sząc pojęcie przedm iotu na pojęcie

1 J. R e é op. cit. str. 98: „Zastosowanie się do praktycznego przezna­ czenia danego przedmiotu w najogólniejszych zarysach, nie przedstawia jeszcze tak w ielkich trudności, jak u czynienie zadość poszczególnym rodza­ jom użytku“. (Nie sztuka zrobić takie krzesło, by się na niem nie kulić, ale w iększa sztuka zastosow ać je do poszczególnego rodzaju użytku; inne być m usi do salonu, ogrodu, gabinetu etc.).

Str. 101: „Rozmaity użytek w ym aga odm iennego kształtu i materjału. Gdzie uczyniono zadość tym w ym aganiom , odczuwam y zadow olenie, będące początkiem estetycznej rozkoszy“.

(16)

I. R O Z PR A W Y . — O p o ję cie litera tu r y sto so w a n ej. 1 5

utw oru lite ra tu ry stosow ane] stw ierdzim y, że przez pojęcie ma- terjału tw órczego rozum iem y nietylko m aterjał tak zew n ętrzn y jak słowo (w analogji do kształtu w rzeźbie, lub tonu w m u­ zyce), ale przedew szystkiem treściow y m aterjał tw órczy, czyli żywioł pojęciow y, m aterjał m yślow y, zw iązany z celem pierw ­ szoplanowym , praktycznym . Tem u postulatow i nie czyniłby za­ dość obraz M atki Boskiej na puderniczce, ani żywioł czysto- świecki w kazaniu takiem , jak sły n n e „Kokosz na kolend ę d a n a “.

Trzecim postulatem , tyczącym w artości estetycznej o rn a ­ m entyki, jest jej ekonom iczne z p u n k tu widzenia całokształtu przedm iotu ujęcie. A rty sta zadowoli estetę, gdy do celów orna- m entacyjnych 1 nie użyje m aterjału, zbędnego z punktu w idze­ nia celów p rak ty c zn y c h ; inaczej mówiąc, gdy m aterjał jest rów nocześnie zużytkow any do celów praktycznych i estety cz­ nych. N ieładne w ydają się nam naczynia przeładow ane rzeź­ bami, nieraz osobnem i figurkam i; często rażą zm ysł estetyczny naczynia kościelne przez dysproporcję m aterjału użytego na zdobnictwo, a koniecznego z p u n k tu w idzenia właściwego celu naczy n ia; niekiedy jed n ak głębsze spojrzenie w celowość roz­ grzesza a rty stę z nadm iaru złota i drogich kam ieni, użytych na w yrób np. m on stran cji; m o nstrancja m a za cel nietylko p o ­ m ieścić H ostję, lecz także być widoczną zd alek a; gdy zdam y sobie z tego spraw ę, nad m iar złota nie w yda nam się nadm ia­ rem i zyska pochw ałę ze stro n y naszego zadow olenia este tycznego.

G recką am forę o n a d e r celowym kształcie zdobi n a jb a r­ dziej w łaśnie te n k sz ta łt; piękny k sz ta łt jaja je s t zarazem do- skonałem pom ieszczeniem dla p ły n u ; u góry naczynia m ocne ucha, zam ykające w ry su n k u owal w k ształt tró jk ąta, są za ra ­ zem elem entem zdobniczym jak i praktycznym .

Głów ną w adą baroku jest p rzero st jego elem entu zdobni­ czego w form ie zużytkow ania wielkiej ilości m aterjału, zbędnego z p u n k tu w idzenia elem entu praktycznego, np. w a rch itek tu rze. W literatu rze w yrazem tego są np. listy V o itu re’a.

J a k widzim y zatem , dwa są k ry te rja estety czn e dla lite­ ra tu ry stosow anej :

1) K ryterjum bezw zględnej zgodności utw oru z jego ce­ lem p rak ty czn y m ,co się opiera na trzech zasad ach : a) celowości k onstrukcji (ocena o ch arak terze teoretycznym i z pun ktu w i­ dzenia psychologji arty sty ), b) celowości funkcji (ocena z pu n k tu w idzenia psychologji odbiorcy), c) ad aeq u atio rei et a p p e titu s (ocena z p u n k tu w idzenia psychologji odbiorcy).

1 J. R e é op. cit. str. 115: „Gdzie ze zm ysłem praktycznym kojarzy się praw dziw a m iłość piękna, piękno n ie odbiera rzeczom ich kształtu od­ pow iadającego celow i, lecz ujaw nia go w ponętniejszej formie i bardziej olśniew ającej. Piękno w skazuje jak pod tym i sam ym i warunkami użytku m ożliw y jest cały szereg rozm aitych k ształtów “.

(17)

1 6 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a rc zy ń sk a .

2) K ry terjum właściwie pojętej ornam entyki, k tó re opiera s ię n a czterech zasadach : a) rzeczyw iście estetycznych walorów o rn am e n ty k i sam ej w sobie, b) podporządkow ania ornam entyki pierw szoplanow ym celom utw oru, c) dostosow ania typ u jej m a­ te rja łu treściow o - form alnego do typu m aterjału treściowo-for- m ainego, zw iązanego z celem p raktycznym ,d) ekonom icznego po­ słu g iw a n ia się m aterjałem ornam entacyjnym , czyli zużytkow ania d la celów o rnam entacyjnych tego sam ego m aterjału, któ ry jest

n iezbędny z p u n k tu w idzenia celów praktycznych.

J a k więc widzimy, te k ry te rja są dla pew nych działów i rodzajów literackich tak istotne i swoiste, że bez nich niema p u n k tu w yjścia dla oceny literackiej, z drugiej strony są tak o d ręb n e od k ry terjó w dla innych działów i rodzajów literackich, że nie m ożna bez gw ałcenia logiki i rzeczyw istości stapiać w jedno pojęcie dwu pojęć tak różnych. Teorja lite ra tu ry musi u znać konieczność rozdziału literatu ry na czystą i stosow aną, a w zw iązku z tem konieczność pew nego przegrupow ania po­

działu dotychczas m niej lub więcej przyjętego, czy przem ilcza­ nego i konieczność odpowiedniego uzupełnienia go.

N aturalnie nie m ożna przy tem nie napotkać na trudności. W spom nieliśm y już o tem . Budzić będzie w ątpliw ość rozgrani­ czenie obszarów , przynależnych pew nym działom, czy rodza­ jom 1 ; lecz i w dzisiaj uznanych i stosow anych, rozgraniczenie nie je st czyste i bez re sz ty ; wszak w każdym z rodzajów tkwi coś z drugiego, lub tkw ić m o ż e 2.

To też ten grzech pierw orodny wszelkiego schem atycznego uproszczenia m usi dźwigać i nasza próba nowego ujęcia po­ działu. Co więcej w pew nym kieru n ku będziem y działać aproksy- inatyw nie, nietylko siłą faktu podlegając praw om m aterjału, z którym m am y do czynienia; lecz i z pełną świadomością przyw racając pew nym rodzajom ich w artość pierw otną i klasy­ fikując je w schem acie w edług tej w artości pierw otnej. I tak list znajdzie się w dziale rodzajów o celach osobisto-pryw atnych, nie dydaktycznych, mimo listów Seneki, czy listów apostolskich. U proszczenie bowiem m a jedynie rację bytu, obracając się w sferze typow ości; przesunięcia od typu, które są zresztą praw em indyw idualności twórczej, nie św iadczą przeciw sche­ m atycznem u uproszczeniu, o p artem u na zasach typow ości, po­ dobnie jak i w y jątek nie św iadczy przeciw regule.

A tera z w racając do podziału, jakąż zasadą podziału b ę­ dziem y się kiero w ać?

P rzeprow adzając granicę m iędzy litera tu rą czystą, a lite­ r a tu r ą stosow aną, posłużyliśm y się zasadą celu. W dalszy podział lite ra tu ry czystej i jego zasadę nie będziem y się tu wdawać.

1 Nasza próba now ego rozgraniczenia działów jest dosłow nie próbą, n ie roszczącą sob ie pretensyj do ustalenia kwestji.

2 E r n e s t B o v e t : „Lyrisme, epopée, drame“. Paris 1911, str. 249; por. Besprechungen w Ztschft für Aest. VIII, 312.

(18)

J e st ona przedm iotem sporów , trw ających niem al n iep rzerw a­ nie od w ieków po dziś dzień. Podział jednak, w ahający się po­ m iędzy dw u- (niegdyś i cztero-) a trójdzielnością, chwilowo za zgodą p o ety k i psychologicznej, u sta la się trójdzielnie, a więc epika, liry ka, dram at. Z asadą podziału dla poetyki n o rm aty w ­ nej były w zględy tylko treścio w o -fo rm aln e, dla poety k i p sy ­ chologicznej — psychologiczne.

N atom iast szczegółowo rozpatrzm y spraw ę zasad y podziału dla lite ra tu ry stosow anej. Poniew aż najzupełniej isto tn ą cechą lite ra tu ry stosow anej jest jej cel p raktyczny, cechą stanow iącą o jej odrębności od lite ra tu ry czystej i p asu jącą ją n a sta n o ­ w isko sam odzielne, m usim y oprzeć zasadę podziału o ten cel. Różnice w ięc jakościow e k u k tórym nachyla się cel p rak ty czn y będą stanow ić o ró żnych działach lite ra tu ry stosow anej. Czyli zasadą podziału dla lite ra tu ry stosow anej będzie kw estją róż­ ności praktyczny ch celów.

Oczywiście będziem y operow ać w pierw szym podziale pew- nem i blokam i celów, k tóry ch w spólną cechą będzie w spólny k ie ­ ru n e k celu ; jest to postulatem uproszczenia i klasyfikacji. Drugi podział (ew entualny) zróżniczkuje dalej pierw sze działy. Ten d rugi i ostateczn y obejm ie sobą poszczególne rodzaje literack ie.

Zaznaczm y, że p ró b a przedstaw ienia sch em atu dla lite ra ­ tu ry stosow anej nie rości sobie p retensyj do w yczerp ania za­ gadnienia. Dalej, że starając się u stalić teo rety czn e m iejsce dla poszczególnych rodzajów nie w ym ienia ich w szy stk ich ; m ożna w staw ić w schem at każdej chwili w szelkie, oczywiście p rz y n a ­ leżne do litera tu ry stosow anej ro d zaje; idzie o to, b y jego ram y pom ieściły wszelkie możliwości i to zarów no w rodzajach n a ­ leżących do przeszłości, dziś zapom nianych, nie „ u ży w an y ch “, jak i w takich, k tóre się dopiero urodzą.

L ite ratu ra stosow ana rozp ad łab y się n a działy : а) o celach dydaktycznych, b) o celach osobisto - p ry w atny ch , с) o celach naukow ych, d) o celach społeczno - reto ry czn y ch , e) o celach czysto rozryw kow ych.

Jak zatem widzim y tzw. „poezja d y d a k ty c z n a “ stanow iąca niekiedy czw arty dział litera tu ry przesuw a się obecnie z dzie­ d ziny lite ra tu ry czystej n a litera tu rę stosow aną.

Ze w zględu na zróżniczkow anie celów dydak tyczn ych po­ dzielim y ją na lite ra tu rę : a) um oralniającą, o działaniu na wolę,

ß) i pouczająco -info rm acyjn ą o działaniu n a in telekt.

L iteratu ra u m oralniająca obejm ie u zn an e zdaw iendaw na rodzaje jak np. gnom ę, epigram at, bajkę, saty rę, przypow ieść etc.

L iteratu ra pouczająco - inform acyjna znajdzie m iejsce dla poem atu filozoficznego, poem atu dydaktycznego, dziś w raz ze średniow iecznem i B estiaria i Lapidaria należących do p rzeży t­ ków, dalej dla a rty k u łu dziennikarskiego, w reszcie dla podręcz­ nika o żywiole pow ieściow ym i now elistycznym , jakich tak w iele w literatu rze dla m łodzieży.

I. R O Z PR A W Y . — O p o jęc ie lite ra tu ry s to so w a ń e j. 1 7

(19)

1 8 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a r c z y ń sk a .

L iteratu ra o celach osobisto - p ry w atnych służy przede­ w szystkiem interesom jednostki piszącej, autorow i, zupełnie tak, jak jego u b ran ia czy m eble. Uznaje to m oralne poczucie ogółu, czy to u stan aw iając tajem nicę listu, czy nasuw ając sk ru ­ puły przy w ydaw aniu puścizny listowej, pam iętnikow ej i t. d., podczas gdy tak ie sk ru p u ły nie istnieją, o ile idzie o w ydanie dram atu czy rozpraw y.

W obrębie jed n ak tego działu jest różne natężenie i w y­ łączność praw a w łasn o ści; dla pew nych rodzajów (oczywiście zawsze w zasadzie) a u to r i odbiorca są jed n ą osobą, w innych są różnem i osobam i. Świadczy to znów o odm ienności bliższych celów tych dwóch poddziałów. Zatem lite ra tu ra o celach oso­ b isto -p ry w atn y c h rozpadnie się na dw a poddziały : a jlite ra tu rę zw róconą do siebie, o żywiole refleksyjnym , b) litera tu rę zwró­ coną do drugich.

Do pierw szego zaliczym y np. rozw ażania (m edytacje), so­ liloquia, dziennik, pam iętnik, w yznania ; do drugiego panegiryk i pam flet, list i dedykację.

Dalszy dział lite ra tu ry stosow anej tw orzyłaby literatura o celach naukow ych. W ciągnięcie jej zapom ocą litera tu ry sto­ sowanej do litera tu ry wogóle wzbudziłoby, zdaje się, najwięcej sprzeciwów. A przecież, jak widzieliśm y, cel naukow y rozpraw y nie może w ykluczać jej możliwości estetycznych. Dowodziliśmy tego w niniejszym szkicu. Poza tem jed n ak trzeb a zwrócić uw agę n a „estetyczny u ro k praw dy i jej pozorów, spraw nego poszukiw ania jej i p rze d staw ie n ia “. „Tw ierdzenia o dużym za­ kresie, dotyczące faktów i związków niełatw o dostrzegalnych, nęcą do kontem placji, baw ią tak, jak bawić może interesujące, w ielkie widowisko... Ten urok posiada w jeszcze wyższym stopniu pow ażna i odpow iedzialna praca naukow a... Kiedy czy­ tam y dobrze napisany ustęp naukow y, słucham y jasnego wy­ kładu, naw et przeglądam y rozum ow any spis rzeczy w jakim ś przejrzystym trak tacie, m iłe m am y widowisko i nazyw am y chętnie daną rob otę p ię k n ą “ L

Że tak ie stanow isko przyjm ow ała historją literatu ry , nie uzasadniając go zresztą teoretycznie, przekonam y się, rzuciwszy na nią okiem . Poczucie rzeczyw istości okazało się m ocniejsze nad uprzedzenia, wliczając pow szechnym głosem n iek tó re dzieła naukow e do dziedziny literackiej. Nie m ówiąc już o P ascal’u, Buffonie czy M ignet’cie, k tórzy nie elim inują ornam enty ki ze swych dzieł i św iadom ie działają niem i estetycznie, wym ieńm y D escartes’a czy C ondorcet’a, których w artości estetyczne płyną bezpośrednio z celowo pom yślanego, przeprow adzonego, przed­ staw ionego i ujętego żywiołu naukow ego. Dział ten o charak­ terze refleksyjno - ścisło - naukow ym , i polem iczno - ścisło - n au ­ kowym i p o p u la rn o -p o le m ic z n o -n a u k o w y m i popularno - n au ­

(20)

I. R O Z PR A W Y . — O p ojęcie litera tu ry sto so w a n e j. 1 9

kow ym obejm uje takie rodzaje ja k : rozpraw ę, studjum , trak tat, szkic, essai, etc. I nasza histo rja lite ra tu ry zyska na tem , bo oficjalnie w ejdzie do niej np. Klaczko, k tó ry rodzajow o był w łaściw ie na jej m arginesie.

D ział reto ryczn o - społeczny obejm uje rodzaje, k tórych ce­ lem n arzucen ie woli tw órcy większej ilości ludzi naraz, czyli działanie na nich naraz, bezpośrednio utw orem podanym ży­ wym głosem . T utaj należy mowa z w szystkiem i jej odcieniam i, kazanie etc.

O sam oistność działu o celach czysto - rozryw kow ych m ożna się spierać ; w szak bezw arunkow o, jak to m im ochodem zauw a­ żyliśm y, podnosząc głosy teoretyków cała litera tu ra wogóle, a jej olbrzym ia większość w szczególności ma za cel — b a ­ w ienie odbiorcy. M oment zabaw y nie by ł obcy narodzinom sztuki i to zarów no farsy jak i epopei, k tó rą niegdyś śpiew acy i recy tato rzy bawili biesiadników .

A jed n ak w ujęciu tego pojęcia tkw i olbrzym ie nieporo­ zum ienie. Niema w iększej przepaści, ja k dzieląca krańcow e znaczenie w y ra z u : zabaw a. Zabaw ą nazyw am y dalekie od p rzy ­ m usu codziennych obowiązków pogodne n astro je, w które do­ skonale dadzą się pom ieścić stany e ste ty cz n e ; pom ieszczą się w nich i inne, p ełne życia, radości i w esołości sta n y , tow arzy­ szące grom, zabaw om tow arzyskim i t. d.

Sztuka m oże stw arzać m om enty zabaw y tak jednego typu, jak i drugiego. Często, jak eśm y to już powiedzieli poprzednio, tru d n o przeprow adzić w yraźną linję dem arkacyjną. Stąd jedna z trudności przy w yłączeniu lite ra tu ry stosow anej z łona lite­ ra tu ry wogóle.

Ale ogólny c h a ra k te r sztuki drugiego typ u, o który nam tu chodzi, da się ap ro ksym aty w n ie określić. S ztuka w ręk u a rty sty , zam ierzającego zabaw ić odbiorcę, zbliża się do gry to ­ w arzyskiej. Nie jest trak to w an a ani z p u n k tu w idzenia posłan­ nictw a sztuki, ani nie rodzi się tylko jako w yraz skłonności artysty czn y ch tw órcy. W dążeniu do zrealizow ania prak ty cz­ nego celu, jakim je st rozerw anie, zabaw ienie drugich, czy siebie, posługuje się tylko obocznie elem entam i czystej sztuki. Naj­ częściej zadziw ia nie artyzm em , „sztu k ą“, lecz sztukm istrzow - stw em . Bawi przez zadziw ienie, nie w zruszenie. 1 ten odcień stanow i jej c h a rak tery sty czn ą cechę.

Tutaj do tego działu zaliczym y w iele pogardzanych przez litera tu rę rodzajów salonow ych jak trochę obum arłe akrostychy, szarady, m aksym y, p o rtre ty , im prow izacje na zad any tem at.

Zachodziłoby p y tan ie, jaki byłby sto su n e k tego działu do pew nej ilości rodzajów u zn aw anych przez lirykę, i um ieszczo­ nych w teorji na przestrzen i liryki. W w ielu, zwłaszcza śre d ­ niow iecznych rodzajach m istrzostw o form y sięga — sztukm i- strzostw a. Przecież pew ne kom plikacje rym iczne, asonansow e, czy naw et rytm iczne nie istn ieją dla ucha, lecz dopiero po

(21)

2 0 I. R O Z PR A W Y . — S tefa n ja S k w a rc zy ń sk a .

rozpatrzen iu się w ich układzie dają rozkosz czysto in te le k tu ­ alną, baw ią widokiem pokonanej trudności, zupełnie podobnie jak bawi sztuka żonglera. Nikt nie zaprzeczy, że sły n ny sonet Jankow skiego „P o b udk a“, w zorow any form alnie na sonecie Juljusza de R ésség n ier’a, a składąjący się z 14 jednozgło- skow ych słów jest raczej curiosum , które zadziwia, niż czy­ stą sztu k ą płynącą ze skłonności artysty czn ych tw órcy, k tó ra w zrusza. Swoją drogą tru d no przeprow adzić linję dem arka- cyjną pom iędzy tem , co jeszcze jest sztuką, a tem , co już je s t sztukm istrzostw em . W łaściw ie jest m inim alna różnica pom iędzy oficjalnie przyjętem i rodzajam i, jak rondo, ghazel, stornella etc., w których popisuje się nietylko poeta, lecz akro- b a ta słow a, a np. rym ow anem i żartam i, czy aluzjam i V oltaire’a, których m otyli, jednodniow o * salonow y żyw ot uratow ała tu i ówdzie korespondencja. Tu i tam ich m otorem , ich racją by tu, ta k z p u n k tu w idzenia tw órcy jak i odbiorcy, jest — zabaw a, rozryw ka. Miejsce ich zatem w literatu rze o celach czysto-roz- ryw kow ych, a przez nią — w litera tu rz e stosow anej. G dybyśm y jed n ak po daw nem u zatrzym ali w dziale liryki pew ne naw et bardzo skom plikow ane form y, bacząc na to, że tu i ówdzie praw dziw y poeta potrafi w ypełnić te k u nsztow ne naczynia także głęboko przeżytą liryczną treścią, lub, że — co jest b a r­ dzo tru d n e do udow odnienia — że w ym aga ich pew ien typ tr e ś c i1, to przynajm niej przyznajm y praw o b y tu w literatu rze stosow anej form om lekkich (tak popularnych w czasach rococo) wierszyków , któ re nigdy nie ku siły się o głębię treści.

Na tem kończym y próbę sko nstruo w an ia schem atu dla litera tu ry stosow anej.

Jeszcze parę uw ag w zw iązku z m ogącym i się nasunąć w ątpliw ościam i co do naszego stanow iska.

Zwykle schem at podziału posługuje się pojęciem : poezja. Mówiło się w ięc: podział poezji, poezja epiczna, liryczna, d ra­ m atyczna, poezja dydaktyczna. Posługiw ano się tem pojęciem niezależnie od jego definicji, niezależnie od tej jego w artości, m ocą której pojęcie poezji przeciw staw iono prozie. W szak w poezji epicznej oficjalnie w schem acie podziału figurow ała pow ieść, w poezji dram atycznej farsa, czyli utw ory, k tóre ani z racji swej formy, ani z racji swej treści nie zasługiw ały na nazw ę poezji w ściślejszem znaczeniu tego słow a. D odajm y, że w popularnej teorji litera tu ry (karm iono nią szkoły), k tó ra przeciw staw iała poezji prozę, zam ieszanie sięgało zenitu. W p ro­ zie np. uw zględniano działy prozy historycznej, retorycznej i t. d., ale powieść należała do poezji. Że jed n ak tak że nie decydo­ wało w tym podziale n astaw ien ie do treści (jej rzeczyw istości czy fikcji), względnie do celu, widać było z zaliczenia działu

1 Chodziłoby tu o pytanie, czy każdorazowo u kolebki każdego z ta­ kich utw orów treść szukała i znalazła taką w łaśn ie formę, czy też taka form a szukała i znalazła w łaśnie taką treść.

(22)

I. R O Z PR A W A . — O p ojęcie litera tu r y sto so w a n e j. 21

dydaktycznego do poezji, zam iast zbliżenia go do „trzeźw ej“ prozy.

Uw zględniwszy tę zbyteczną dw uznaczność, uw zględniw szy dalej, że w wielu w ypadkach, dbając o ścisłość je st rzeczą zbyt tru d n ą rozgraniczyć różne dziedziny z właściw ego pu n k tu wi­ dzenia, uw zględniw szy wreszcie, że szersze pojęcie poezji spływ a praw ie w jedno z pojęciem literatu ry , zerw aliśm y z dotychczasow ą n o m enk latu rą i m ówiliśm y o podziale lite ra ­ tury, o litera tu rz e dydaktycznej, naukow ej etc. W ten sposób nie zm ieniając ani isto ty rzeczy w no m enklaturze daw nego po­ działu, ani inten cji jego twórców , uzyskaliśm y ścisłość w y ra ­ żenia, odrzuciw szy dwuznaczność.

N astępną uw agą, którą m ógłby ktoś w ysunąć przeciw n a ­ szem u stan ow isku w spraw ie litera tu ry stosow anej, byłoby za­ gadnienie, czy rzeczy stw orzone bez jasnego zam iaru autora tw orzenia rzeczy arty sty czn y ch m ają praw o być zaliczone do litera tu ry , i jak może sobie k ry ty k a poradzić z olbrzym im m a­ terjałem , k tó ry w niesie do litera tu ry lite ra tu ra stosow ana, a który w edług naszego stanow iska ma praw o do w artościo­ w ania estetycznego ?

Przyw ykliśm y jako m otor pracy twórczej uw ażać n a tch n ie­ nie, w zględnie św iadom y w ysiłek twórczy ; w rzeczyw istości zapom inam y, że te stan y nie są w ynikiem tylko woli tw órcy, w zględnie, że nie płyną z poza psychiki tw órcy, lecz, że są konsekw encją jego dyspozycji tw órczej, jego skłonności a rty ­ stycznych. Przecież a rty s ta tw orząc zwłaszcza rzecz większą nie wysila bezustannie swojej woli w tym kierunku, aby być a rty stą , aby działać artystycznie. Dobór słów, czy dobór barw , jest u a rty sty najczęściej pracą autom atyczną, w ykluw ającą się w w iększej swej części w tajnikach podświadom ości. A rtysta je st a rty stą , choćby nim być nie chciał (chyba, że świadomie pracow ałby przeciw swoim natu raln y m skłonnościom ), Najgorzej „ n atch n io n y “ poeta n apisze lepszy w iersz, niż człowiek, który z poezją nic nie m iał nigdy do czynienia. Rym ow ane, salonow e

„ sek re ta rze “ o tem świadczą.

Często artyście tru d n o jest obniżyć n a tu ra ln y lot naw et w tedy, gdy względy a rty sty czn e tego w ym ag ają; przykładem zbyt p iękn y dziennik Jo a si (w edług zdania niek tórych k ry ty ­ ków) w „Ludziach B ezdom nych“ Żerom skiego.

W ynika z tego, że dzieło sztuki jest owocem p rzede­ w szystkiem skłonności artystycznych tw órcy, nie chęci stw orze­ nia dzieła czystej sztuki. Mimo tej chęci w artość twórczości grafom anów rów na się z e ru ; natom iast trylogja Sienkiewicza stoi, pomimo, że je st pisan a przedew szystkiem „dla p okrzepie­ nia se rc “, na szczytach twórczości.

Podobnie bez w zględu na bezpośredni cel prak ty czn y może być list dziełem sztuki, o ile jest on rów nocześnie w yrazem skłon­ ności arty sty czn y ch jego tw órcy. O ile tw órca takich skłonności

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zresztą z takim sformułowaniem jak wyżej sam Sobeski by się nie zgodził, gdyż twierdził, że dzieło sztuki żadnej innej wartości — poza estetyczną — zawierać nie może.

Rysunek techniczny -wykład Geometryczna struktura powierzchni Tolerancja wymiarów liniowych PasowaniaPasowania Tolerancja geometryczna A.Korcala Literatura źródłowa:

Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny zarys przedmiotu Widok kompletny -odzwierciedla całą powierzchnię przedmiotu... Widoki –rzuty odzwierciedlające zewnętrzny

Stres nie jest zjawiskiem negatywnym pod warunkiem, że nie unikamy sytuacji stresowych, a sukcesywnie pokonujemy stawiane przed nami

5 Poka», »e w przestrzeni Hausdora punkty s¡ domkni¦te, a ci¡gi zbie»ne maj¡ tylko jedn¡

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

czas całej podróży był wóz restauracyjny, nie tylko dlatego, że w każdej chwili można było posilić się w nim różnymi smakołykami wybor­.. nej kuchni