WYSTAWA WE LWOWIE
W 1894 R.
_____---
SZKOŁY.
■ A
ODBITKA Z »PRZEGLĄDU POLSKIEGO« NA MIESIAvC PAŹDZIERNIK 1894 R.
$ 08 &
W KRAKOWIE,
W D R U K A R N I » C Z A S U « F R . KLU CZ YCK IEGO I S P Ó Ł K I pod zarządem Józefa Łakocińskiego.
1894.
WYSTAWA WE LWOWIE
W 1894 R.
a>.(ś
SZKOŁY.
o______©2.
ODBITKA 7, »PRZEGLĄDU POLSKIEGO« NA MIESIĄC PAŹDZIERNIK 1894 R.
W K R A K O W I E ,
N A K Ł A D E M A U T O R A .
W D R U K A R N I » C Z A S U « F R . K L U C Z Y C K IE G O I S P Ó Ł K I pod zarządem Józefa Łakoeińskiego.
1894.
tu W\n
Û
- 7 % ^3 0 r
Niezwykle starannie ułożony katalog wystawy szkol
nej, mieści w sobie oprócz spisu wystawionych przedmiotów, nadto na początku jeszcze treściwy pogląd na rozwój szkół ludowych i średnich w Galicyi od r. 1867, t. j. od owego czasu, w którym kraj nasz otrzymał znaczny w tej dziedzinie samo
rząd, z osobną Radą szkolną krajową, a w szkołach język wykładowy ojczysty.
Doniosłość tej chwili i znaczenie jej w dziejach na
szego szkolnictwa, objaśnia bliżej wstęp na str. 3 i 4.
Rozdział pierwszy, poświęcony jest szkołom ludowym.
Dowiadujemy się tu, że pierwotnie jeszcze pod zarządem Rady szkolnej utrzymywało się jakiś czas stare urządzenie szkół, według norm z r. 1805. Dopiero, gdy na mocy ustawy pań
stwowej z r. 1869, wyszła krajowa w r. 1873, stworzona została podstawa do dalszego pomyślnego rozwoju szkół ludowych. Postęp był powolny. Z początku przez szereg la t, szkoły, jakkolwiek w wewnętrznym ustroju bez poró
wnania lepsze od dawnych, jednak wszystkie według wspól
nego wzoru urządzone, cel miały jednakowy. Ale gdy no- wella ustawy państwowej z r. 1883 więcej swobody nadała krajowemu ustawodawstwu, rozwinął się żywy ruch w in
nym właściwszym kierunku, ażeby charakter szkół stosować do warunków i wymagań miejscowych. I właśnie w roku, poprzedzającym otwarcie wystawy, t. j. 1893, zaszła w tej mierze już zupełna zasadnicza zmiana, przez wybitne odróż
nienie szkół wiejskich od miejskich, i nadanie pierwszym cechy, odpowiedniej potrzebom i stosunkom włościańskim;
drugim wyznaczono jako zadanie, obok ogólnego kształce
nia, przygotowanie w czterech pierwszych latach do szkół 1*
średnich, w dalszych dla uczniów niezamierzających uczęsz
czać do szkół średnich, przysposobienie do zawodów prze
mysłowo-handlowy eh.
Liczba szkół ludowych od r. 1868 do r. 1893, wzrosła z 2.476 na 3.812, ilość dzieci do tych szkół uczęszczających od r. 1869 do 1893 z 163.917 na 563.509, cz^li z 32 na 1.000 do 85 na 1000; ilość nauczycieli w ciągu ostatnich 20 lat z 3.266 na 5.875. Do pomnożenia liczby nauczycieli, których jednak jeszcze zawsze jest za mało, przyczyniło się polepszenie płac, tak, iź obecnie nauczyciel szkoły ludowej pobiera naj
mniej 300 złr. w. a. rocznie, a płaca ta dochodzi do 900 złr.
w. a. oprócz pewnych dodatków. Koszta na szkoły ludowe wzrosły w ciągu tychże 20 lat siedmiokrotnie, bo z 424.271 na 2,986.480 złr. w. a.
Nauka w szkołach ludowych trwa 6 lat, t. j. od 6 do 12 roku życia dziecka; okazało się jednak, że nauka ta uie jest wystarczającą i dlatego zaprowadzono naukę dopełnia
jącą, dwuletnią już od r. 1873, a po dłuższem doświadcze
niu od r. 1885 trzechletnią, po 2 do 10 godzin tygodniowo, w kierunku praktycznym. Oddzielnie od tej nauki, powstały ze skromnych zawiązków szkoły dla nauki przemysłowej uzupełniającej, których w ubiegłym roku szkolnym było w Galicyi 32, oprócz trzech we Lwowie, w Krakowie i w Za
kopanem, złączonych z innemi szkołami. Nadto, za pobudką głównie szkoły wydziałowej w Sokalu, wprowadzono od r. 1885 w szkołach ludowych naukę zręczności, czyli tak zwanego sloidu, obecnie w 202 szkołach udzielaną.
Dla pozyskania dobrych nauczycieli, założono, ja k czy
tamy w rozdziale drugim, po usunięciu dawnych, t. zw. pre- parand, seminarya nauczycielskie od r. 1871, a mianowicie 3 żeńskie i 6 męzkieh; w r. 1892 otwarto siódme męzkie, a w r. 1895 mają powstać jeszcze dwa męzkie. Wszystkie obejmują po cztery lata nauki, jednak dla uzupełnienia ich celem wykształcenia nauczycieli do szkół wydziałowych służą od r. 1893 osobne półroczne kursa. Do seminaryów męzkieh zapisało się z początkiem r. 1893/4 uczniów 1.546, z koń
cem roku 1892/3 było w żeńskich 584 uczennic; z żeń-
5 skiemi łączą się ogródki dziecięce i kursa dla mistrzyń freblowskich.
Jeżeli w zakresie szkół ludowych, było dla naszej pro- wincyi otwarte pole do wprowadzania donioślejszych zmian w planach nauki i znacznego mnożenia szkół w różnej po
staci, to natomiast szkoły średnie przedstawiały mniej spo
sobności do działalności wszerz i wewnętrznego przeobraże
nia, a za to praca musiała stać się więcej wytężającą na gotowym gruncie, nie tyle na zewnątrz widoczną i uchwy
tn ą , lecz niemniej ważną dia pożytku kształcącej się mło
dzieży. Ustrój szkół średnich w Austryi, zwłaszcza gimna- zyów, już w r. 1849 tak był ogólnie obmyślany, że mimo róż
nych narodowości, dał się w całem państwie z małemi od
mianami zaprowadzić, i to bez szkody, owszem z korzyścią dla oddzielnych szczepów i z uwzględnieniem ich właści
wego dziejowego charakteru. Oczywiście zastosowanie dla każdej prowincyi musiało wymagać tej dobrej woli i wysoce humanitarnej m yśli, jak a tchnie z samego Zarysu. W tym względzie jednak nie możemy zaprzeczyć, że prądy germa- nizacyjne niejedno popsuły i zupełnie skrzywiły. Dopiero od r. 1867, odkąd istotnie język wykładowy polski zaprowa
dzono, ja k było pierwotnie zamierzone, i zarząd szkół prze
szedł w ręce naszej Rady szkolnej, można było plan ogólny, który tylko częściowej uległ zmianie, w miarę postępu umie
jętności, głównie w r. 1884, wypełnić przepisami dla swoj
skiej młodzieży odpowiedniemi. Stało się to przedewszyst- kiem w zakresie języka i literatury ojczystej, tudzież histo- ryi powszechnej i kraju rodzinnego. Niemniej nauka języka niemieckiego, jako obcego, doznała zmiany, przez zastoso
wanie metody uczenia więcej praktycznej. Oprócz kilku jesz
cze drobniejszych po za tem zarządzeń, zresztą innych do
nioślejszych zmian nietylko nie wprowadzono, ale nawet nie czyniono w tym kierunku starań, wychodząc z tego słu
sznego i przez najpoważniejszych łudzi uznawanego zapa
trywania, że system szkolny w całości jest dobry, a reformy w wychowaniu, szczególnie wyższem, dadzą się tylko bar
dzo zwolna i z największą przezornością przedsiębrać.
Łatwo zrozumieć, że sam system i plan, raczej wyzna
cza drogę, którą szkoły iść m ają, ale faktycznie dobrych szkół stworzyć nie zdoła. Dalszą pracą w tym celu, musi być dostarczenie właściwych środków naukowych, głównie książek, jako podręczników do nauki, a przedewszystkiem wykształcenie uzdolnionych nauczycieli. Co się tyczy ksią
żek, to długi czas po r. 1867 musieliśmy w szkołach śre
dnich poprzestawać niemal wyłącznie na tłómaczeniach z nie
mieckiego języka, których główną a wielką wadą było, że przeniesione żywcem na nasz grunt, mało uwzględniały po
trzeby i stanowisko naszej młodzieży. W ostatnich jednak latach, szczególnie skutkiem niezmordowonej staranności wi- ce-prezydenta Dr. M. Bobrzyńskiego, zmieniła się rzecz zupeł
nie, ta k , iż z małemi wyjątkami posiadamy już praw ie wszystkie nowe, niektóre doskonałe, swojskie podręczniki.
O wiele trudniej zadośćuczynić drugiej potrzebie, aby zna
leźć i wyrobić odpowiednią ilość nauczycieli, zdolnych speł
nić bądźcobądź niezwykle trudne zadanie szkoły. Ilość szkół średnich od r. 3 868 wzrosła z 21 na 33, wymagają
cych koło 700 sił nauczycielskich. Pod względem fachowego wykształcenia w umiejętności, przyzna każdy, że świat na
uczycielski gimnazyalny w Galicyi stoi wcale wysoko, na
tomiast nierzadkie są jeszcze braki w wykształceniu dyda- ktyczno-pedagogicznem. Przypisać to należy głównie tej oko
liczności, że wobec wielkiej potrzeby sił nauczycielskich, zwykle już młodzi kandydaci zaraz po ukończeniu studyów uniwersyteckich zniewoleni są obejmować pełną liczbę go
dzin nauki i niemają czasu stopniowo do zawodu się przy
sposabiać. I w tym kierunku jednak pewne usiłowania za żywem poparciem Rady szkolnej już się rozpoczęły.
Zaznajomiwszy się w najogólniejszych zarysach z dzi
siejszym stanem szkół naszych, jak go pierwsza część katalogu w sposób jasny i prosty przedstawia, wejdźmy do p a w i l o n u R a d y s z k o l n e j k r a j o w e j , aby się w szczegółach wystawy rozpatrzeć. Nader sympatycznie uprzedza nas już sam budynek. Rozmiarami nie nazbyt wielki, czyni wrażenie poważne z powodu harmonijno
7 ści poziomu i pionu; przednia część rozciąga się przed oczyma widza w szerz, tylnia idzie więcej wgłąb. Dość stroma pochyłość dachu i zgrabna wieża na frontowej czę
ści, nadają całości budowli pewną smukłość, która wiedzie oko wwyż ku górze, a równą linią dolną pokrycia, łago
dzą ważkie nad oknami luki. Budynek, o ile nie biegły znawca sądzić może, obmyślany jest w stylu dawnym fran
cuskim; w każdym razie, jako budynek, jestto jedna z najpiękniejszych ozdób wystawy. Projekt nań opracował dyrektor szkoły przemysłowej we Lwowie, p. Zygmunt Gor- golewski; wykonawcami byli majstrowie ciesielscy pp. Zy
gmunt Krykiewicz i Jan Gryglaszewski. Pawilon wystawił kosztem prywatnym JE p. namiestnik Galicyi, Kazimierz hr. Badeni.
W stępując do pawilonu, spostrzegamy zaraz na ścia
nach przedsionka kilka rozwieszonych planów miasta Lwowa, i obrazy graficzne, przedstawiające stan szkół lwowskich publicznych. Smutnym jest obraz z r. 1793, w którym co do liczby, pierwsze miejsce zajmowały szkoły izraelickie; było ich 4 , podczas gdy rządowych tylko dwie widzimy; 3 pa
rafialne i 3 prywatne klasztorne. Jak się zmieniły stosunki, widać to na mapie z r. 1868 i 1893. Ażeby znowu poró
wnać zewnętrzny widok szkół, nie dawnych i dzisiejszych, lecz samych dzisiejszych, biednych po wsiach i małych mia
stach, z stołecznemi, wystarczy przypatrzeć się fotografiom 60 budynków szkolnych buczackiego powiatu, zebranym w jeden obraz, wiszący po prawej stronie przedsionka, a za
raz potem po lewej zbiorowi fotografii szkół ludowych lwow
skich ; tam spostrzegamy skromne domki, chatki, nieledwie lepianki, tu prawie pałace i ozdobne gmachy. Jużto przy
znać trzeba, że obydwa pierwsze miasta Galicyi, Lwów i Kraków lubią okazałość zewnętrzną w szkołach ludowych (fotografie i plany krakowskich umieszczono w p a w i l o n i e u n i w e r s y t e c k i m ) , i tego im za złe brać nie można. Bodzi się tylko myśl, czy to wśród naszych ekonomicznych stosun
ków potrzebne, czy nie praktyczniej byłoby nieco z tej oka
załości opuścić, a oszczędzone koszta także dla oświaty,
szkół odnosi się także obraz graficzny wzrostu personalu nauczycielskiego we Lwowie od r. 1868 do r. 1898. Pokazuje się z niego, źe liczba nauczycielek wzmaga się bez poró
wnania szybciej, niż nauczycieli. W ciągu 25 lat ostatnich liczba nauczycieli starszych podwoiła się z okładem, młod
szych wzrosła w trzy razy większą liczbę,, ale liczba nauczy
cielek starszych wzrosła niemal w czwórnasób, a młodszych jest od r. 1868 do 1893 przeszło 9 razy większa. Nawet podczas gdy w r. 1893 bezpłatnych praktykantów wcale tabela nie wykazuje, sięga ilość praktykantek bezpłatnych jeszcze do kratki 77.
W ystawa przedmiotów tak jest rozłożona, że sala pierwsza mieści niemal wyłącznie rzeczy, odnoszące się do szkół ludowych, druga, tyczące się szkół średnich.
W sali pierwszej ustawiono na środku piękny biust Najj. P an a, pod którego protektoratem wystawa cała zo
staje, i którego dobroczynnej opiece, szkoły naszego kraju szczęśliwy swój rozwój i postęp zawdzięczają.
Na ścianie od wnętrza pierwszej s a li, nad wejściem i koło tegoż, spostrzegamy zbiór wszystkiego, cokolwiek się odnosi do urządzenia korpusów i kolonij wakacyjnych, wsze
lakiego rodzaju przybory do zabaw, fotografie, przedstawia
jące różne chwile zabaw, oraz biblioteczkę, złożoną z bro
szur i książek traktujących o zabawach, śpiewek i t. d., tak, iż ktokolwiek pragnie pouczyć się, ja k podobne korpusy i kolonie urządzać należy, znajdzie w tej wystawie nietylko dokładną informacyę, ale niewątpliwie także zachętę i po
budkę do ich zaprowadzenia. A pragnąć należy, aby myśl ta w kraju całym znalazła jak najszersze zastósowanie, szczególnie w m iastach, które zawsze, skutkiem gorszych higienicznych warunków, na zdrowie dzieci właśnie w tym ich wieku niekorzystnie wpływają, w którym najwięcej o to zdrowie dbać się powinno. Bardzo na uznanie zasługuje w tym względzie zarząd kolonii rymanowskiej, który także widoki i plany budynków własnych, tudzież apteczkę wzo
9 rową przedstaw ił, dowodząc temsamem gorącego i za wzór służyć mogącego zajęcia się ważną sprawą.
Po lewej stronie sali, idąc za porządkiem rzeczy, wi
dzimy naprzód bogaty zbiorek robót i wzorów do robót w ogródkach freblowskich. Miłe, powiedziałbym, nawet rze
wne wywołuje uczucie ta praca najmłodszej dziatwy szkol
nej, owe rozmaite wyplatanki, wyszywanki i t. d. Niby za
bawa a przecież praca, bo wymaga pewnej cierpliwości i uwagi i musi doprowadzać do wykończonych drobnych utworów. Jest wystawiony i stół do roboty z ławeczkami na 10 miejsc. Wyobrażamy sobie przy nim małe osóbki, za
jęte pilnie wykonaniem poruczonego zadania. W pierwszym rzędzie idzie tu właściwie o zapełnienie czasu, ale już pro
sty rozsądek, a niemniej zasady pedagogiczne, polecają, ażeby i tego zatrudnienia młodzieży nie lekceważyć. Jeżeli bowiem trudno o tem myśleć, ażeby dziecko niżej sześciu lat na
prawdę pracowało i uczyło się, to jednak i zabaw a, którą mu czas zajmujemy, nie zostaje bez wpływu na kształcenie budzącej się duszy i zmysłów. Dlatego chociażby robótki nie miały wytkniętego celu pożyteczności, przecież powinny pod względem estetycznym niczem nie razić. Wzorów, które nie przeoczają tego warunku, można sporą ilość zebrać. Na wystawie zauważyłem, że we wzorach i robótkach jest wiele staranności co do rysunku i linii, natomiast nieprzyjemnie uderza oko za wielka jaskrawość barw i często ich nie
zgodność. W tym kierunku stanowczo trzeba poprawy i zmiany.
O ile sądzić mogę z ogólnego przejrzenia przedmiotów, zdaje mi się, że wolne od tego zarzutu są niektóre wzory p. Sto- jałowskiego, gustowne a proste, rozwieszone na ścianie, dobre także w teczce złożone wzory p. Maryi Schillingowej.
Ogródki freblowskie przejęliśmy, ja k wiele innych urządzeń, od Niemców, i im zawdzięczamy samą myśl, w szczegółach atoli możemy się raczej bezpiecznie zdać na nasz zmysł este
tyczny, którego często więcej od Niemców posiadamy. Bar
dzo ładne zauważyliśmy między robotami uczennic kursu freblowskiego we Lwowie, wyszywania jedwabiem na karto
nikach składanych; jeżeli to jednak mają być wzory dla
dzieci, to niewątpliwie są za trudne, jako zbyt skompliko
wane. Nader przydatne już i dla tego w ieku, są wierne, małe modele zwierząt, woreczki ze zbożem, i inne przed
mioty, do nauki poglądu służące, zebrane w szafie pod Nr. 234, która także biblioteczkę dla mistrzyń freblowskich trafnie zestawioną mieści.
W robotach kobiecych, które stanowią osobną grupę tuż naprzeciw ogródków freblowskich ku środkowi sali, głó
wnie podnieść należy, że Rada szkolna krajowa w pewien je system ujmuje. Widać tu metodę w ciągłości postępu, od łatwiejszjrch do coraz trudniejszych prac, i co zasługuje na szczególną uw agę, zastósowanie się do istotnych potrzeb kobiecych. Pouczające są opisy postępowania przy tej nauce, skreślone jasno i praktycznie, a do znakomitej illnstracyi służą dla szkół ludowych wiejskich: system próbek robót, zaprowadzonych staraniem księżniczki Wandy Czartoryskiej w szkołach majątku ks. Jerzego, wzory robót, przedstawia
jące tok ich nauki w szkołach pospolitych i wydziałowych we Lwowie, w Krakowie i w Przemyślu. Od najprostszych ściegów, idzie robota do obrąbiania ściereczek, fartuszków, chusteczek, cerowania i łatania, znaczenia, aż do szycia różnych łatwiejszych sztuk bielizny. Z nauki w ten sposób prowadzonej, można wróżyć na przyszłość wcale ładne wy
niki, które już i dzisiaj w znacznej części spostrzegać się dają, gdy widzimy, jak dziewczęta wynoszą ze szkoły pod
stawy wyćwiczenia się w tak niezbędnych pracach, i dla nich samych i dla całych rodzin niezbędnych. Tyczy się to przeważnie szkół dla dzieci z rodzin uboższych. Do nich też odnoszą się godne uwagi słowa księżniczki Czartoryskiej, która radzi: „By odrazu wszczepić przy nauce zamiłowanie porządku, uważać trzeba w szkole, czy uczenica nie ma nic podartego na sobie. Nieobrąbiona chustka na głowie, po
darta zapaska i t. p ., zaraz przy nauce niech ulegną na
prawie. .. niech dziecko nie wyjdzie ze szkoły z tąsam ą dziurą, z ja k ą przyszło“. .. to „przekona matki o praktycz- nem zastosowaniu nauki szycia“ i — dodajmy od siebie — podniesie w oczach ludu znaczenie szkoły. Lecz niewątpliwie
I I i nasze panie z rodzin średnio i więcej zamożnych, mogą z obejrzenia wystawy i wskazówek podanych na niej, wiele skorzystać, czy to dla swoich córek, kształconych często w kółku domowem, czy to dla rozkrzewienia dobrych myśli i zasad w dalszem otoczeniu. Zresztą nie brak na wystawie w tym właśnie dziale, o którym mówimy, także wytwor
niejszych robót, zawsze praktycznych, a już wcale pięknych, ja k ozdobnych wyszywali na bieliznie, bądź z naszych swoj
skich, bądź z innych motywów. Zależy ta artystyczna strona od rysunku, a i w tych właśnie widać dość daleko posu
nięte początki systemu i metody. Piękne rzeczy wystawił Lwów, Przemyśl, ale i inne małe miejscowości, jak Makowisko, Ulanów i t. d.
W tejsainej części sali wzdłuż dwóch ścian, aż ku wej
ściu do sali drugiej, mamy szereg przedmiotów, służących do nauki poglądowej, rozmaitych środków naukowych, mapy statystyczne, sprawozdania Rady szkolnej krajowej, nieco z hi- storyi szkół i t. d. Wybieramy z wielkiej obfitości, tylko niektóre rzeczy, więcej zasługujące na uwagę. Fachowym znawcom i praktykom musimy zostawić do ocenienia roz
maite konstrukcye liczydeł. Jedno z nich, wynalazku p. Mi
kołaja Rybkowskiego, wydaje nam się z tego względu oso
bliwie przydatnem . że przy użyciu przedstawia tylko tyle gałek, ile do liczenia mieć chcemy, inne niepotrzebne ukrywa przed oczyma dziecka i przez to uwagi jego nie mięsza.
Dwadzieścia ośm obrazków do nauki poglądu, wydania To
warzystwa pedagogicznego we Lwowie, mają tę zaletę, że mieszczą swojskie widoki, i wykonane są krajowemi siłami dość dokładnie i pięknie, Inne przyjęto ze znanej firmy wiedeńskiej „Pichlers Wittwe u. Sohn.“ Także między atla
sami zwierząt i roślin, zauważyliśmy obok obcego wydania Tempskyego w Pradze, pracę p. Boberskiego, w r. 1891 we Lwowie wydaną. Rysunek postaci zwierząt i roślin jest tu dobry, ale barwy nie zawsze odpowiadają rzeczywistości w naturze. Jednakowoż i w obcych wydaniach kolorystyka nie zupełnie zadowalnia. Mapy ścienne jeszcze nie wszyst
kie zapowiedziane, w czasie kiedyśmy wystawę zwiedzali,
były wykończone; te , które były rozwieszone, pochodzą z firm obcych w odpowiednim wyborze, w części opracowane przez naszych nauczycieli, jak np. mapa Europy p. Gusta
wi cza. Trudno nam było dokładniej rozpatrzeć się w nor
malnych zbiorach do nauki fizyki i historyi naturalnej w szko
łach wydziałowych, z powodu braku szczegółowego katalogu;
jednak samo zestawieuie tych zbiorów, pod kierownictwem i według planu znawców, daje i zapewnienie, że są trafnie obmyślane, i niewątpliwy pożytek dla szkolnictwa przynieść ono musi, bo wskazuje, w jakie najważniejsze przyrządy i okazy szkoły zaopatrywać się winny, byle tylko fundusze na ich zakupno się znalazły. Do fizyki dostarczyli aparatów Dr.
Houdek i Hervert w P radze; kiedyś, oby w ja k najkrótszym czasie może nasi zdołają wyrugować w tym względzie ob
cych, zwłaszcza, że przybory to niezbyt wiele nakładu i trudu wymagające. Dla historyi naturalnej dostarczyła część przed
miotów lwowska firma J. M, Złotnickiego.
Sprawozdania Rady szkolnej o stanie szkół ludowych i seminaryów nauczycielskich od r. 1868, razem oprawione, przedstawiają ciąg jej działalności, i pozwalają ciekawemu widzowi wejrzeć w tok jej pracy. Obok nich mieszczą się ustawy i przepisy, plany i regulaminy, oraz druki w urzę
dowaniu szkolnem używane. Ponieważ w długim szeregu lat nagromadziła się znaczna ilość wydawanych od czasu do czasu aktów, przeto za bardzo przydatny uważamy, zbiór najważniejszych okólników i rozporządzeń zasadniczych, wy
dany w r.1889, i przepisy obejmujące ustawy szkolne i naj
ważniejsze rozporządzenia, ułożone przez p. Mieczysława B a
ranowskiego w wydaniu trzeciem już z r. 1894. Wielką przy
sługę oddałby ten, ktoby w podobny sposób zestawił także rozporządzenia, odnoszące się do gimnazyów i szkół realnych, wydanych przez Radę szkolną crajową. Byłoby to niezmierne ułatwienie nietylko dla dyrektorów i nauczycieli, ale także dla publiczności wogóle, w oryentowaniu się wśród rozlicz
nych przepisów.
Do summarycznego poglądu na ilość kategoryj szkół niższych w r. szkolnym ubiegłym, służy bardzo dobrze oka
13 zała mapa Galicyi, wykonana przez p. Edwarda Stojałow- skiego, a różnicę między frekwencyą, w stosunku do zalu
dnienia przed 20 laty, a dzisiaj, oddają doskonale dwie mapy p. Stanisława Majerskiego, i to prostym sposobem cie
niowania, tem głębszego, im frekwencyą gdzie mniejsza. Tak uwidocznia się ogromna zmiana na lepsze, w stosunkowo krótkim okresie czasu; mapa z r. 1873 bardzo jeszcze czarno wypadła, podczas gdy druga z r. 1893, już tylko tu i ow
dzie zupełnie ma ciemne plamy (Turka, Rawa ruska), a na wielkich jej przestrzeniach półcień coraz więcej białością prześwieca i miejscami w pełną jasność przechodzi.
Cenny przyczynek do historyi szkół ludowych, stanowi dalej zbiór podręczników, od przeszło 100 lat w Galicyi uży
wanych (pomieszczony razem z biblioteką dla młodzieży, w szafie, po prawej stronie sali). Zostanie on w całości swo
jej jeszcze po wystawie, aby posłużyć za m ateryał do skre
ślenia dziejów naszej oświaty z tych czasów. Zbiór zestawił z wielkim trudem p. Mieczysław Baranowski, czem niepo
ślednią zdobył sobie zasługę. Jako wspomnienie z minionych lat, mamy także księgi „złote“ i „czarne,“ t. zw. Sprachzeichen i t. d. W złotej księdze (Das Buch der Ehre) wpisywali zaszczytne wzmianki o uczniach nauczyciele, w czarnych (Schandbuch albo das Buch der Schande) hańbę swoją m u
siał wpisywać zwykle sam uczeń, przeważnie po niemiecku, rzadko po polsku. Jedno i drugie zarzucono oddawna, jako zbyt drażniące młodą ambicyę i wywołujące z jednej strony czczą próżność, z drugiej upokarzające aż do zobojętnienia.
Jedną z najważniejszych kwestyj higienicznych w szkole jest jeszcze ciągle obmyślenie konstrukcyi ławek dla uczniów.
Idzie mianowicie szczególnie o to, ażeby już sama budowa ławki zniewalała ucznia zawsze siedzieć prosto i nie pozwa
lała przy czytaniu czy pisaniu nachylać się zawiele ku pul
pitowi. W tym celu siedzenie musi być nieco podsunięte pod pulpit, albo przynajmniej tak umieszczone, iżby brzeg jego przedni dotykał linii prostopadłej, spuszczonej z wewnętrznej krawędzi pulpitu. Wtedy jednak powstaje ta niedogodność, że uczeń stać przy odpowiadaniu w ławce nie może. Trzeba
zatem albo część pulpitu, przeszkadzającą przy staniu, zrobić ruchomą i do usuwania możebną, albo urządzić ruchomem siedzenie. Zauważyliśmy na wystawie projekty z jednym i drugim pomysłem. Ławka p. Mandla na trzech uczniów ma ruchome części pulpitu, umocowane na zawiasach w po
staci tak zwanych klap, które uczeń wstając podnosi przed sobą do g ó ry ; ruchome te trzy części jednak schodzą się z sobą bokami tak szczelnie, że łatwo, gdy uczeń siada i pulpit napowrót spuszcza, może albo sobie albo sąsiadowi palce przyciąć, jeżeli ręka przypadkiem spoczywała na ławce.
Zresztą z doświadczenia wiemy, że takie klapy ruchome na
der prędko się psują. W ławce p. Ciszewskiego, w jednym projekcie siedzenie znowu podnosi się automatycznie do góry, w drugim wsuwa się w tył. Jedno i drugie jest o tyle nie
praktyczne, że uczeń, mając siadać po odpowiedzi, bardzo często zapomni, że trzeba mu napowrót siedzenie podsunąć lub spuścić, i.upadnie na podłogę. Zdaje się, dokąd szczę
śliwszy pomysł się nie znajdzie, że najwięcej odpowiadają celowi ławki z pulpitem jednostajnym, a siedzeniem stałem, i to każda tylko na dwóch uczniów. Takie ławki jednak wy
m agają dość obszernej sali szkolnej, trzeba bowiem między niemi zostawiać miejsca wolne dla uczniów, którzy przy od
powiedzi z ławki wychodzić muszą.
Najlepsza ław ka tylko wtedy zabezpiecza zdrowie mło
dzieży, jeżeli nietylko izba, w której się mieści, wystarcza
jące ma rozmiary, ale także cała szkoła zdrowotnym warun
kom zadośćczyni. Nie brak też na wystawie planów na bądź drewniane, bądź murowane budynki wraz z ogródkami i calem otoczeniem. Pragnąć tylko należy, ażeby ja k naj
więcej szkół według nich w kraju naszym stanąć mogło.
W szczegóły konstrukcyi wdawać się nie możemy, nie chcąc zbyt rozszerzać naszego sprawozdania. Jest oprócz tego mo
del drewnianego budynku szkoły jednoklasowej, wykonany w szkole Zakopańskiej; w nim zasługuje na uwagę zasto
sowanie zasady, powszechnie uznawanej, ale mało gdzie uwzględnionej, aby przed klasą znajdował się osobny przed
pokój do zawieszania nakryć głowy i zwierzchniego ubrania,
■
często przemokłego, tudzież zostawiania parasoli. Ze wzglę
dów zdrowotnych każda wieloklasowa, wyższa czy niższa szkoła, powinna mieć na ten cel przed każdą klasą bodaj małą izdebkę.
Środkową przestrzeń sali przez cala jej szerokość zaj
mują pulpity z wyłożonemi książkami szkolnemi różnych szkół ludowych i średnich, a na pólkach poniżej zapełnione wypracowaniami uczniów. Są to książki polskie, ruskie i nie
mieckie w ostatnich wydaniach, dziś używane w szkołach ; ludowe niemal wszystkie drukowane świeżo w bieżącym roku, albo bardzo niedawno, niektóre zapowiedziane tylko w katalogu, jako właśnie będące w druku; dla szkół śred
nich także przeważnie nowe. Kto nieco wtajemniczony w sprawę wydawnictwa książek szkolnych, a rozpatrzy się w tym dłu
gim szeregu bezmała 200 podręczników, ten pełne uznanie odda olbrzymiej pracy Rady szkolnej krajowej, która nie
strudzoną swoją czynnością, poddawaniem i zapraszaniem, zachętą, udzielaniem wskazówek, kontrolą i wszelkiego ro
dzaju pomocą, umiała znaleść pracowników i doprowadziła do tak pomyślnego stanu szkolną swojską literaturę. Oczy
wiście nie wszystkie jeszcze podręczniki zupełnie zadowal- niają, ale niemal w każdym dziale i w każdym przedmiocie są już w przeważnej ilości bardzo dobre. Niepodobna nam, ani miejsce po temu, wdawać się w szczegółową ich ocenę, jednak zaznaczyć się godzi, że np. w książkach, najważniej
szych dla szkół pospolitych dopełniających i wydziałowych, t. j. polskich książkach do czytania, bogactwo i rozmaitość materyj jest wielka, lektura przystępna i, co nadzwyczaj trafne, treść tak dobierana, że utrzymuje myśl ucznia w zakresie tego świata, w którym faktycznie on i jego rodzina żyje, że obudzą dla tego świata zamiłowanie, a przecież nie za
myka dalszych widoków dla jego wiedzy, pragnień i dążno
ści. Tasama uwaga nasunęła nam się przy przeglądaniu ze
szytów, o ile idzie o wybór tematów do piśmiennych prac uczniów. Często tu spotykamy opisy przyjemności życia wiej
skiego, wolne od czułostkowej sielanki, opowiadania proste, świadczące o zadowoleniu z swojego stanu i podnoszące jego
.
15
zalety. Dla szkól wydziałowych bardzo dobra jest Stylistyka p. Benoniego, według której przy ćwiczeniach nauka odbywa się praktycznie nietylko w stylu próśb, listów, przekazów pocztowych i t. p., ale także co do zewnętrznej formy, o ile się da, na gotowych, zwykle używanych drukowanych blan
kietach. Do interesujących książek zaliczyć należy Opowia
dania z dziejów rodzinnych p. Pieniążka i z dziejów austryac- kich p. Zaleskiego. Pełną treści a łatw ą jest książka prof. Józefa Rostafińskiego p. t. W iadom ości z h isto ryi n a tu r a ln e j. Wiado
mości z fizyki p. Natansona, dopiero w sierpniu wystawione, odznaczają się pewnym oryginalnym zakrojem opowiadania i wiążą się wielostronnie z praktyką życia bez uszczerbku dla umiejętnego stanowiska nauki.
Jeżeli w zakresie szkolnej literatury ludowej spotykamy się z autorami znanego imienia na polu prac umiejętnych, to tem mniej brak ich w zakresie szkół średnich. Książki do nauki religii są jeszcze w części przekładami lub przero
bieniami obcych, w części już oryginalne, przez polskich du
chownych opracowane. W ydania autorow łacińskich i grec
kich, których jednak między szkolnemi książkami nie widzimy, prawie wszystkie wstępami połskiemi opatrzone, tekst mają poprawny, przez uczonych filologów przygotowany. Z przy
kładów do tłómaczenia zaczynają wchodzić w użycie zaraz w najniższych klasach polskie i łacińskie opowiadania ciągłe na wzór Steinera i Scheindlera; z gramatyki swojej łaciń
skiej obszerniejszej, a przeznaczonej pierwotnie na całe gim- nazyum, zrobił Dr. Samolewicz częściowo razem z p. Sołty
sikiem praktyczny, bardzo dobry i krótki wyciąg w dwu tomikach, jeden na I i II klasę, drugi na III i IV. Grecka gram atyka doczekała się dwóch opracowań Dra L. Ćwikliń
skiego i p. Fiderera.
Gdy w obrębie filologii klassycznej, której nauka w gim- nazyum ma już metodę niemal całkiem od wieków utoro
w aną, czujemy się jeszcze wielce zależnymi od sąsiadów zachodnich, to natomiast obmyślenie toku nauki ojczystego języka jest zadaniem, które pozwala nam liczyć tylko na swoje własne siły. Dziś możemy się poszczycić, że dopisały
17 one znakomicie. Aby się o tem przekonać, wystarczy prze
rzucić choćby pobieżnie W ypisy polskie od pierwszej do ostat
niej klasy tak dla giinnazyów jak i dla szkół realnych, ze
stawione i opracowane przez pp. Próchnickiego, Wójcika, Czubka, Zawilińskiego, Bobina i w bardzo znacznej części przez prezesa Akademii Umiejętności, hr. Stanisława Tarnow
skiego. Wybór ustępów, w nich zawartych, jest tak szczę
śliwy i interesujący, że uczeń często, zaledwie w klasie nauka się zacznie, już całą książkę z ciekawości przeczyta; stopnio
wanie co do trudności jest zachowane, a w wyższych kla
sach opracowanie literatury treściwe i gruntowne, wzory z dzieł trafnie wyjęte i pouczające.
Skoro mowa o książkach polskich, należy dodać, że mamy już gotowy, także na wystawie złożony cały plan nauki języka polskiego w gimnazyach galicyjskich i instruk- cyę dla nauczycieli tego przedmiotu, wydany przez Radę szkolną w r. 1892. W nim oznaczono nietylko zakres przed
miotu na każdą klasę w ogólnych słowach przepisu, ale po
dano także, więcej jako rady, wyborne wskazówki, ja k przy nauce gramatyki i lektury, deklamacyi i przy zadawaniu wy
pracowali piśmiennych, postępować najlepiej. Nauczyciel ma tu drogę tak szczegółowo wytkniętą, informacye tak staran
nie i umiejętnie obmyślane, że nawet chociaż jest początku
jący, skutecznie według nich uczyć zdoła.
W podobny sposób są opracowane plan i instrukcye do języka niemieckiego na klasy niższe, również z r. 1892. Gdy wszelako przy układaniu metody nauki ojczystego języka można się było analogicznie stosować do instrukcyj ministe- ryalnych, tu trzeba było wpaść na nowe pomysły, aby jak najpraktyczniej wprawiać polskiego ucznia do biegłego uży
wania trudnej obcej mowy. Ta nowa metoda według książek pp. Germana i Petelenza przechodzi w ostatnich latach bar
dzo pomyślną próbę. Dla wyższych klas posiadamy dopiero książki ostatecznie wykończone właśnie w bieżącym roku przez pp. Petelenza i Wernera, a doskonałe, choć, zdaniem wielu praktykujących nauczycieli, nieco trudne.
2
W historyi i geografii, oprócz innych dobrych książek, szczególnem cieszą się uznaniem wyborne podręczniki dla klas wyższych, prof. Wincentego Zakrzewskiego; w niższych zamiast Weltera-Sawczyńskiego wchodzą w użycie illustrowane Opo
wiadania z dziejów powszechnych p. Semkowicza, których dwie części już z druku wyszły. Krótkiego rysu geografii pp. Benoniego i Tatomira przygotowuje się już szóste wyda
nie, a obszerniejszej geografii powszechnej pp. Baranowskiego i Dziedzickiego wydanie także szóste mamy jeszcze z r. 1892.
Dla matematyki w kilku jej działach istnieje do wyboru po kilka prac, starannie ułożonych, jak prace pp. Baranieckiego i Dziwińskiego, a w obrębie nauk przyrodniczych wszystkie podręczniki odpowiadają dzisiejszemu stanowisku umiejętno
ści. Szczególnie celuje z książek do historyi naturalnej bar
dzo ceniona botanika prof. Rostafińskiego. Odznaczają się także niepoślednią wartością podręczniki do fizyki dla klas wyższych i niższych, wydane w ostatnich czasach przez pp. Kaweckiego i Tomaszewskiego, tudzież chemia p. Ban- drowskiego.
Zostając jeszcze w sali pierwszej, wracamy dalej do szkół ludowych. Poniekąd po za program koniecznych i obo
wiązkowych zajęć szkolnych, zaliczaćby można naukę zręcz
ności, czyli t. z w. slojdu. Zajęcie to dla młodzieży zajmujące, wyrabia rękę, kształci oko i zmysł miary i symetryi. Jestto zaspokojenie naturalnego popędu, który się sam u starszych już nieco dzieci odzywa, do jakiejkolwiek fizycznej działal
ności, bodaj do strugania, przecinania, składania, zlepiania, a nawet do psucia przedmiotów. Ten pociąg przyrodzony ujęli najpierw w pewien ład i system Szwedzi, a za nimi idą inne narody. Na wystawie widać w tym kierunku bardzo znaczny postęp w naszych szkołach; cała jedna partya po lewej stronie sali zapełniona jest przedmiotami, sporządzo- nemi przez uczniów, a chociażbyśmy przypuścili, że wiele z nich na okaz i popis powstało, jednak wielce chwalebną jest rozmaitość i stopniowanie w robotach. W edług wzorów p. Sied- miograja z Sokala, który pierwszy z zapałem zajął się sprawą, i innych, zaczyna się nauka od najłatwiejszych wyrobów,
19 obrabiania i gładzenia patyczków i t. p., a dochodzi do wy
kończania wcale trudnych rzeczy, do praktycznego użytku służących. Są tam rączki do piór, łyżki drewniane, trzonki, solniczki, cukierniczki, pudelka, kręgle, dalej sprzęty prost
sze domowe, ja k podnóżki, ławki, stołki, półeczki, splu
waczki, wieszadła, przybory gospodarskie, więc stolnice, wałki, grabie, częściowo także łatwiejsze do wykonania przyrządy do nauki fizyki i t. d. Może nieco zadaleko idą wyroby pra
wie artystyczne, ja k np. liść akantu, chyba że to sobie tłó- maczyć należy, jako wyjątek, wybitnym talentem ucznia;
jeżeli taki się znajdzie, możnaby go zachęcić i skierować do dalszych ćwiczeń, już w sztuce rzeźbiarskiej. Obok wyrobów z drzewa, wystawiono także zgrabnie wykonane roboty prę
cikowe, z tektury, kartonowe, także koszykarskie z różnych szkół krajowych.
Ćwiczenia i rysunki 32 szkół przemysłowych uzupełnia
jących, złożone w tekach na pulpitach po prawej stronie od wejścia, przybierają, o ile z ogólnego ich przeglądu wnosić mogę, właściwy celowi tych szkół kierunek, w ścisłem zasto
sowaniu do praktyki rzemiosł, ja k ślusarstwo, stolarstwo, szewstwo, i handlowych rachunków, kwitów, zamówień i t. d.
Przytem rysunki czynią na oko wrażenie przyjemne popraw
nością swoją, dokładnością, niemniej na wyższym stopniu artyzmem, wszystko to dzięki wyrabianiu się coraz liczniej
szego zastępu nauczycieli, którzy miewają także osobne kursa i sami zwłaszcza z kursu lwowskiego wystawili (rozwieszone na ekranie) bardzo ładne rzeczy. Poprzestajemy na tej krót
kiej wzmiance o tym dziale; do należytego ocenienia bowiem tych prac trzeba fachowego, specyalnego znawcy.
Z szkół ludowych przechodzimy do seminaryów, które nauczycieli do tych szkół kształcą i kwalifikują. Katalog pod Nr. 4 2 — 52 wylicza nam przeważnie przepisy, plany, instruk- cye i protokóły, złożone przez seminarya żeńskie i męskie w tekach. W seminaryach oczywiście nauka o metodzie ucze
nia i o pedagogicznem postępowaniu z młodzieżą jest główną istotą pracy. W tym względzie, jakkolwiek ogólne zarysy są niemal wszędzie jednakowe, przecież szczegółowe rozwinięcie
2*
rzeczy i jasne jej sformułowanie zostawia jeszcze dość pola do obmyślenia. To też nie dziw, że grona nauczycieli semi
naryjnych nie szczędziły pracy, aby zestawić zasady, których się trzym ają; niektóre jednak, między innemi krakowskie, prac w tym kierunku nie nadesłały. Środki naukowe, po
trzebne w seminarych, objęte są częściowo w zbiorach dla szkół średnich, w drugiej sali wystawy. W pierwszej szcze
gólnie godne uwagi s ą : normalny zbiór środków naukowych do nauki somatołogii i higieny Dra Szpilmana we Lwowie, wcale bogaty i starannie ułożony, tudzież p. Oleskowa, także ze Lwowa, zbiór do nauki gospodarstwa wiejskiego, niezmier
nie pouczający i z praktycznego punktu widzenia doskonały.
Bardzo piękne też prace uczennic wystawiły seminarya lwow
skie i przemyskie tak w rysunkach, jak w robotach kobie
cych ; są tu rzeczy nawet bardzo wytworne, ja k np. prawie wspaniałe wielkie litery do znaczenia, zawieszone na boku pulpitu od strony środkowego przejścia.
Niewątpliwie głównem zadaniem każdego nauczyciela jest i pozostanie zawsze jego codzienna działalność w szkole:
udzielanie nauki i wpływ wychowawczy na moralne podnie
sienie młodzieży. Wartość jego i zasługa polega przedewszyst- kiem na tem, z jak ą wprawą, pewnością metody i gorliwo
ścią zadanie to spełnić zdoła. Gdy wszelako ta obowiązkowa ale najistotniejsza jego praca wejdzie na tor prawidłowy — a trzeba przyznać, że u nas pod tym względem niema po
wodu do poważniejszych zarzutów — natenczas otwierają się dla jego zdolności jeszcze dość szerokie pola do robót bądź w bliskim związku z potrzebami szkół zostających, bądź na
wet dla nauki w ogóle ważnych i podnoszących jego oso
biste znaczenie. Jakoż nie zaniedbuje świat nauczycielski tej dziedziny twórczości, owszem nauczyciele ludowi krzątają się wcale pilnie około obmyślania i wykonywania najrozmait
szych środków naukowych. Widzimy też na wystawie dobrze wyrobione modele dla fizyki, ogrodnictwa, pszczelnictwa, przy
rządy do ułatwienia nauki rachunków i rysunków geome trycznych, nauki astronomii, zbiorki gospodarcze, technolo
giczne, przyrodnicze, rysunki i ryciny do nauki geografii,
21 zbiory do objaśnienia lektury służące i t. p. Czasem trafiają się ciekawe rzeczy, ja k np. ów atlas nauczyciela z Radzie- chowa, p Onyszkiewicza, złożony z obrazków, powycinanych z prospektów, pism illustrowanych i t. d. i nalepianych na arkuszach papieru, w książkę zeszytych. Jest także sporo planów budynków szkolnych i map, przedstawiających całe powiaty i wykazujących ilość szkół i ich rozmieszczenie. Ale w tym dziale znać jeszcze widocznie u starszych generacyj brak wyćwiczenia w rysunku; na umiejętnem rysowaniu map wielu się nie rozumie. Byłem przygotowany, że więcej będzie zmysłu do tego rodzaju prac, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że tu i owdzie trafiają się lepsze utwory, a już z pewnością można żywić ja k najlepsze na niedaleką przyszłość nadzieje, jeżeli się widzi tak ładne roboty w rysunkach, jakie wyżej
wspomniany kurs, urządzony we Lwowie, wykazuje.
Literacka działalność nauczycieli szkół ludowych i se- minaryów nauczycielskich przedstawia się wcale pokaźnie, mimo to, że nie wszystkie piśmiennicze płody na wystawę wysłano. Poczet dzieł i broszur dochodzi do liczby 300. Po
minąwszy rozprawy ściśle pedagogiczne i dydaktyczne, spo
tykamy wśród nich z każdego zakresu literatury często cenne pisma, tak religijne i historyczne, ja k geograficzne i przy
rodnicze, czasem coś z poezyi, a niejedno z powiastek i opo
wiadań, przeznaczonych dla wieku młodego.
Jeśliby przy tej sposobności jakie życzenie wyrazić się godziło, to pragnęlibyśmy, aby właśnie w tym ostatnim kie
runku mogła się rozwinąć u naszego nauczycielstwa dążność ja k najżywsza. Kto z młodzieżą ciągle obcuje, ten zna jej poziom i drogi myślenia najbliżej, a jeśli ma w sobie żyłkę literacką, najprzystępniejsze i najponętniejsze może dla niej pisać rzeczy. Dotąd jeszcze w znacznej części żywimy się przekładami i przeróbkami obcych literatur, szczególnie nie
mieckiej ; najwięcej rodzimych rzeczy dostarcza może W ar
szaw a; swobodniejsi od naszych ziomków w Królestwie, nie powinniśmy i my zasypiać sprawy.
Jakkolwiek rzecz się ma i nadal się ułoży, w każdym razie bardzo szczęśliwą była myśl Rady szkolnej, ażeby z tego,
co posiadamy, złożyć biblioteczki, przeznaczone dla młodzieży.
Jest osobna dla szkół pospolitych i wydziałowych, inna pe
dagogiczna dla młodzieży seminaryjnej. Zestawienie jednej i drugiej umożebni każdej szkole zadanie ważne i niełatwe tworzenia doborowej czytelni dla uczniów w miarę rozporzą
dzanych funduszów.
Bodaj czy nie większą jeszcze doniosłość ma biblioteka dla młodzieży gimnazyalnej i szkół realnych. Uczniowie tych szkół, nietylko wiekiem dojrzalsi, ale także umysłowo wielo
stronnie rozbudzeni, nie dziw, że częstokroć rwią się do czy
tania, aby nasycić pragnienie wiedzy i ciekawości zadość
uczynić. I potrzebują tego. Bo szkoła może dać tylko zrąb i główne podstawy ogólnej nauki, a częściowo jedynie do
tknąć ważnych zagadnień bieżącego życia. Wypełnić zaś ogólne ramy i zaspokoić obudzony interes bogatszą treścią, winna lektura domowa, pozaobowiązkowa. Dla takich to wła
śnie uczniów przedstawia dzisiejsza literatura powszechna, często niestety i w naszych tłómaczeniach, niemałe niebez
pieczeństwa. Z powodu łatwości nabywania i wypożyczania wszelkiego rodzaju książek, a nawet pokątnej propagandy szkodliwej lektury, nikt dzisiaj nie uchroni młodzieńca, aby niekiedy nie dostał w ręce dzieła, przewrotne zasady szerzą
cego. Zakaz tu mało pomoże, często raczej obudzi pokusę poznania tego, przed czem się ostrzega. Najlepszym środkiem może być jedynie dostarczanie, a nawet poddawanie, bodaj i narzucanie zdrowej, a interesującej lektury, zdolnej myśl skrzepić i zająć czas, wolny od zatrudnień koniecznych, aby go ja k najmniej na szkodliwą rozrywkę zostało. Musi być biblioteka, szczególnie dla starszej młodzieży, bardzo różno- stronna i dość zasobna, bo najrozmaitsze trafiają się między uczniami usposobienia i pragnienia. Szczęściem obfituje nasze piśmiennictwo w spory zasób znakomitych utworów, swojskich oryginalnych i w dobre tłómaczenia z obcych literatur. Do
dajmy do tego, że niemieckie dzieła może nasza młodzież rozumieć i czytać w pierwotnym tekście, a pozostaje tylko dokonać wyboru. Uczyniono to z ramienia Rady szkolnej, o tyle przy współudziale szkół średnich samych, że z inwen
23 tarzy ich księgozbiorów, złożonych we Lwowie, można było skorzystać. Na wystawie mamy tylko sposobność oglądać zbiór samych książek, w dwóch szafach ustawionych; ocze
kujemy z niecierpliwością wykończenia szczegółowego kata
logu, który już w nadchodzącym roku szkolnym nie omieszka każda szkoła z rzetelnym pożytkiem zużytkować.
Obok szaf z biblioteczką dla młodzieży i szaf z pra
cami literackiemi nauczycieli szkół ludowych i seminaryów, pomieszczono prace literackie nauczycieli szkół średnich. Po
mimo tego, że, jak z pewnością wiemy, i tu nie wszystko przesłano na wystawę, wykazuje jednak katalog prac tych koło 500 z 24-ch szkół zebranych. Liczba sama wprawdzie jeszcze niewiele poucza, lecz w każdym razie dowodzi dość znacznego ruchu piśmienniczego; gdy się zaś rozpatrzymy w treści i wartości tych pism, przekonywamy się, że obok broszur mniejszego znaczenia, znajduje się między niemi wiele rozmiarami drobnych, ale do postępu nauki wybitnie przyczyniających się rozpraw, pewna ilość dobrych podręcz
ników szkolnych i książek pomocniczych dla szkolnej nauki, nieco całkiem udatnych tłómaczeń z dawnej klassycznej i now
szej literatury, tu i owdzie płody poetycznego talentu, na
reszcie i dzieła, które autorom zjednały głośne imię w świe- cie uczonym i otworzyły im wstęp do grona członków naj
wyższej naszej naukowej instytucyi, Akademii Umiejętności.
Zebranie całego literackiego dobytku z sfery nauczycieli szkół średnich, stawia nasze szkoły w oczach innych plemion Austryi w korzystnem świetle; dla nas samych jest jakby obrachunkiem sił i dotychczasowych zdobyczy, może też po
budką i zachętą na przyszłość. Szkoda tylko — powtarzamy jeszcze raz — że obraz tego działu nie dał się złożyć, mimo zachęty ze strony Rady szkolnej, zupełny, czy to z powodu źle zrozumianej skromności, czy dla obojętności wielu autorów.
Tyle przedmiotów mieści sala pierwsza wystawy. Jak widzieliśmy, nie ogranicza się ona wyłącznie do szkół ludo
wych, lecz rozszerza się już w pewnej części na szkoły śred
nie, o ile względy na dogodność miejsca i utrzymanie jed
nego ciągu rzeczy pewnych kategoryj na to wpłynęły. Druga
sala pawilonu poświęcona jest szkołom średnim z jedynym wyjątkiem wystawy parku Jordana, którego przeznaczenie sięga daleko po za młodzież w wieku gimnazyalnym.
Zacznijmy od niego, zwłaszcza, że zwraca naszą uwagę najpierw przy wejściu do sali. Rzecz zbyt znaną jest w ca
łym kraju, abyśmy mieli obszerniej tłómaczyć jej znaczenie.
Jeden człowiek, z poświęceniem bez granic własnej osoby, czasu i środków materyalnych, pełen zapału filantrop, z ener
gią, która łamie wszelkie trudności, i z wytrwałością, nie- lękającą się żadnych zawodów, stworzył w krótkim czasie dzieło wielkiej doniosłości, głównie dla młodzieży, którą bez różnicy stanów, wyznania i wykształcenia sercem gorącem po
kochał. Prof. Henryk Jordan, zakładając park w Krakowie, miał widocznie ten cel na oku, ażeby dla uczniów, którzy przy coraz większych wymaganiach Szkolnych wiele godzin sie
dzieć muszą nad książką, dostarczyć sposobności i miejsca do ćwiczeń fizycznych, przeważnie pod postacią zabaw na wolnem powietrzu. Myśl rozwinęła się szerzej, wciągnięto ze skutkiem młodzież także rzemieślniczą, nawet ta k ą , która z natury swojego zatrudnienia, już ruchu dosyć używa. Ćwi
czenia i zabawy przybrały taki charakter, że nietylko dla rozwoju fizycznego korzyść przynoszą, ale także moralnie znakomity wpływ wywierają, przyuczając młodzież wszelką do karności i porządku. Zrozumiała te zamiary cała roz
sądna część publiczności, i coraz powszechniej rozszerza się i ustala opinia o niezmiernym pożytku zaprowadzonej nowo
ści. Nawet starsze osoby już nietylko chodzą patrzeć, ja k bawi się młode pokolenie, począwszy od małych dzieci z szkół ludowych, a skończywszy na uczniach uniwersyteckich, ale same często urządzają między sobą odpowiednie gry, aby po nużącej pracy biórowej i umysłowej skrzepić ciało i odzy
skać świeżość myśli. Rośnie nadzieja, że z czasem stanie się ten obyczaj coraz powszechniejszym, zwłaszcza w miarę, ja k wzrasta generacya, która zasmakowawszy w ćwiczeniach fizycznych za młodu, uprawiać je będzie z przyjemnością w wieku dojrzałym.
25 Dobra myśl w całym kraju trafia do przekonania i pu
blicznie po szkołach, czy prywatnie u osób zamożniejszych zastosowanie znajduje. Czynnego poparcia doznaje ze strony Rady szkolnej, która nietylko zachęca szkoły po różnych miastach do urządzania ćwiczeń, ale także co roku wysyła nauczycieli do krakowskiej instytucyi po naukę i wskazówki.
O ile się to da na wystawie pokazać, nie szczędził sam inicyator trudu i kosztów, ażeby jak najdokładniej uwidocznić wszystko, co za jego zachodami powstało. P. inżynier Jan Świe- rzyński wykonał plan kolorowany całego parku, p. Nalbor- czyk, nauczyciel rzeźbiarstwa z Zakopanego, sporządził dwa modele boisk, artyści malarze pp. Piotrowski i Pociecha przed
stawili w obrazach już to części parku krakowskiego, już też epizody zabaw. Wystawiono i model budynku do kąpieli natryskowych. Resztę uwidoczniają wielkie fotografie rozmai
tych zabaw i ćwiczeń i wszelakiego rodzaju liczne przybory i stroje, w parku używane. Kto ciekawy, może się o wszyst- kiem jeszcze dokładniej pouczyć z książek, park opisujących i wykazujących rozkład ćwiczeń i zabaw, na wystawie złożonych.
W parku Jordana głównie odbywają się zabawy, wy
magające ruchu i zwinności ciała, z zabawami jednak łączą się wszelkie ćwiczenia gimnastyczne, już to na wolnem po
wietrzu, już też w czasie słoty lub chłodu w zamkniętym budynku. Co z przyborów gimnastycznych w pawilonie szkol
nym się znajduje, to prawie ogranicza się wyłącznie do zbioru tu wystawionego. Po za tem, jeśliśmy czego więcej nie przeoczyli, mamy tylko ładny, spory model sali gimna
stycznej, stojący w środku sali pierwszej, z ścianami szkla- nemi, przez które widać rozmaite aparaty miniaturowe, przy ćwiczeniach używane. Gimnastyka dzisiaj jeszcze zawsze jest w szkole nadobowiązkową, ale młodzież oddaje się jej, jak łatwo przypuścić, z szczerą ochotą. Gdy z czasem wejdzie w program szkolny, jako jego część integralna, możemy się spodziewać, że na przyszłej jakiejś wystawie popisze się czemś więcej.
Naprzeciw wystawy parku Jordana, po lewej stronie drugiej sali, umieszczono normalny zbiór środków do nauki
geografii i historyi, więc mapy, atlasy, globusy, modele, obrazy i ryciny, zebrane staraniem inspektora krajowego, p. Dra L. Germana, i profesora gimnazyalnego p. Stanisława Majerskiego. Środków dostarczyła księgarnia Gubrynowicza i Schmidta we Lwowie, lecz w przeważnej części wyrobu obcego. Dobór map, o ile sądzić możemy z tych, które są rozwieszone, wydaje się tak co do sztuki wykonania, ja k i rozmaitości, bardzo trafny. Początki prac naszych uczonych geografów zapowiadają pomyślne widoki przynajmniej w ma
pie Galicyi p. Majerskiego, której dopiero mała cząstka jest wykończona; za jedną z jej niepoślednich zalet uważamy, że zaznacza tylko co najpotrzebniejsze, przez co nie rozrywa uwagi zbytniemi szczegółami i przegląd nadzwyczaj ułatwia.
Gdyby wnosić można z prac kilku uczniów o postępie na przyszłość, to dobrzeby o niej rokowały mapy z szkoły real
nej w Krakowie. Mapy te, umieszczone na wieszadle, wyko
nane są bardzo dokładnie i poprawnie, powiedziałbym nawet, aż zanadto, ja k na roboty uczniów, misternie i drobiazgowo.
Łożenie takiej pracy z poświęceniem długiego czasu uspra- wiedliwićby można tylko celem specyalnego wykształcenia kartografów. Także w wielu gimnazyach ćwiczą się ucznio
wie w rysowaniu map dosyć pilnie, ale i tu spotykamy się niekiedy z wykonaniem zbyt szczegółowem, jak np. w ćwi
czeniach, zresztą dobrych, w Tarnowie. W Przemyślu poprze
stają więcej tylko na ogólnych zarysach, Stryj pośrednie miejsce zajmuje.
W gabinecie geograficznym zasługuje na uwagę prak
tycznie a po prostu obmyślana przez p. Bostla szafa na prze
chowanie map, które umocowane na drążkach, dadzą się zwijać w rulony. Jest to szafa płytka, niewielkiej szeroko
ści, a za to dosyć wysoka i ma przez środek w poziomie wewnątrz i na ścianach, tudzież na drzwiach od wewnętrz
nej strony przymocowaną wąską deskę z wykrojami, w które wstawia się rulony i przymyka je haczykiem. Szafa taka niewiele miejsca rozmiarami swemi zajmuje, a pomieścić może wygodnie map kilkadziesiąt.
27 Między atlasami oprócz polskich i niemieckich, zauwa
żyliśmy także angielski i wioski. Jeden z niemieckich, Gae- blera, tem jest osobliwy, że w zmniejszeniu przedstawia mapy ścienne, co uczniowi znacznie może ułatwić oryentowanie się na szkolnej mapie podczas lekcyi, jakoteż naukę w domu W yrazistością niepospolitą odznacza się wydany w Lipsku atlas Debesa, Kirchhoffa i Kropatschka, a chociaż obejmuje aż 60 kart i objaśnienia, kosztuje tylko 5 marek. Obok zwy
kłych są także atlasy i mapy kolejowe i przedstawiające w ogóle komunikacyę. Z globusów jeden pomalowany na kolor czarny z naznaczonemi południkami i równoleż
nikami, służy jakby tablica szkolna do rjrsowania części świata w najogólniejszych konturach; jeżeli to pomysł nowy, to powinien znaleść szersze zastosowanie w szkole, gdy idzie o to, aby uczeń z pamięci nauczył się oryentować w rozmiarach, stosunku i położeniu różnych części ziemi na całej kuli ziemskiej.
Nie tak to jeszcze dawne czasy, gdyśmy przy nauce geografii i historyi za jedyne środki pomocnicze uważali mapy i globusy. Dziś dążność do poglądowej nauki nawet na wyż
szych stopniach sili się na wyszukiwanie wszelkich możeb- nych sposobów ilłustrowania nauki ustnej. Ozdabia się nie- tylko podręczniki rycinami mniejszych rozmiarów, ale poja
wiają się także z coraz innych nowych firm obrazy większe do wieszania w klasach na ścianie. Dziś już zapewne niema szkoły średniej, któraby się w tego rodzaju przybory nau
kowe nie zaopatrywała, choć nie zawsze szczęśliwie i trafnie.
Mniej może bywa trudności w wyszukaniu firm, które wkrótce, jeżeli starania dokładają, stają się znane, ile raczej w w y
borze pojedynczych rzeczy z wielkich nakładów, gdyż żadne gimnazyum nie ma takich środków, ażeby mogło cały zbiór nabyć, a sprowadzać wszystko do przejrzenia także niepo
dobna. Dlatego prawdziwy pożytek przynieść może nagro
madzenie ja k najliczniejszych dobrych okazów, które mamy na wystawie. Są to obrazy Langla i firmy „Pichlers Wittwe u. Sohn,“ pierwsze poważniejsze, przedstawiają budowle, ruiny, okolice ziemi, drugie często nieco jaskrawe, oddają
sceny bitew, uroczystości i t. d. Może przegląd tak wiel
kiego bogactwa i rozmaitości, jakiego tu dostarcza wystawa, zachęci i nasze firmy nietylko do naśladowania, ale także do uzupełnienia szeregu obrazów wizerunkami polskich świą
tyń i budowli, oraz scenami z dziejów ojczystych. Stać się to winno tem łatwiej, że już wiele rzeczy pierwszorzędnej wartości wystawa wykazuje jako przykład i wzór w pięk
nych fotografiach, w rycinach z obrazów Matejki i innych malarzy, tudzież w odbiciach kolorowych z akwarel, szczegól
nie Tondosa.
Na szafie Bostla widzimy ustawione szeregiem wcale piękne małe biusty, przedstawiające rozmaite rasy ludzkie, a niemal wszystkie wolne miejsca na ścianach zapełnione są obrazkami mniejszych rozmiarów wszelakich typów ludowych, zamieszkujących monarchię.
Osobna szafa zawiera ozdobne dzieła, odnoszące się do dziejów Austryi z wytwornemi illustracyami, i portrety panu
jących, w rycinach oddane.
Z obrazów Langla i innych, korzysta i filologia klas- syczna, ale ma nadto oddzielne jeszcze i dla siebie środki.
Zebrał je i ułożył na wzór i normę rektor uniwersytetu lwow
skiego, Dr. L. Ćwikliński. Niemałą ich część stanowią dosko
nałe, większe i mniejsze fotografie ruin, placów starożytnych, posągów i t. d. Mało jeszcze tych rzeczy mamy po gimna- zyacli; pobudką zapewne będzie dla każdego gorliwego filo
loga sam widok tak obfitego zasobu, aby się starać o zbio
rek jak najliczniejszy. Wieleż to ułatwienia znajdzie przy nauce, gdy zamiast szeroko i mozolnie rzecz słowem opisy
wać, będzie ją mógł w potrzebie pokazać z małem dadatko- wem objaśnieniem. Fotografij w tym rodzaju robią dziś tak wiele, że nawet koszt ich nie wypada zbyt wysoko. W zbio
rze środków do filologii znajdują się dalej, coraz więcej po- kupu znachodzące, tablice Cybulskiego, kolorowane, przed
stawiające uzbrojenia i widoki z starożytnego świata, nadto gipsowy model Akropolidy Ateńskiej z szczątkami i śladami budowli, według stanu dzisiejszego, przydatny chyba o tyle, że daje wyobrażenie o całości wzgórza z otoczeniem, szcze
29 góły bowiem wypadły w zbyt małych rozmiarach. Obok mo
delu Akropolidy spostrzegamy niewielką oszkloną szkatułkę z monetami starożytnego św iata; jest ich zaledwie 32, zło
tych, srebrnych i z podlejszego kruszcu, ale utrzymanych bardzo dobrze, z napisami wcale wyraźne mi.
Z kolei przechodzimy do ślicznego i okazałego zbioru gipsowych naśladowali antyków i utworów nowszej sztuki rzeźbiarskiej, figur, biustów, kolumn, naczyń, płaskorzeźb itd.
Rozkoszować się tu może oko w klassycznych rysach i liniach i po kilkakroć z ochotą do nich wraca. Jest to w części dal
szy ciąg zbioru środków do nauki filologii klassycznej, prze
ważnie zaś razem z wzorami normalny gabinet rysunkowy, bardzo obfity, dostarczony przez Muzeum dla sztuki i prze
mysłu w Wiedniu i wiedeńskiego mechanika p. Steflitschka.
Oczywiście z takiego bogactwa może chyba tylko realna szkoła w całej obszerności korzystać, ale i w gimnazyach pragnęlibyśmy z niego posiąść jak najwięcej, jeżeli już nie dla samej nauki rysunków, która tylko skromną liczbę godzin zajmuje, to dla kształcenia zmysłu estetycznego uczniów przez samo częste patrzenie. Gdyśmy ten zbiór oglądali, zwrócił nam uwagę jeden z znawców specyalistów, przypadkiem współcześnie na wystawie będący, że świetnem dopełnieniem kollekcyi, byłyby prace p. Odrzywolskiego, wykonane z wzo
rów, zebranych z krakowskich zabytków.
Można przyznać, że szkoły nasze realne dobrze korzy
stają już z dzisiejszych gabinetów rysunkowych pod okiem i kierownictwem zdolnych profesorów. Wszystkie trzy: lwow
ska, krakowska i stanisławowska wystawiły roboty uczniów, rozwieszone częścią na ścianach, częścią złożone w tekach, wcale piękne; każda z odmiennym nieco odcieniem: w lwow
skiej może jest najwięcej rozmaitości i rzeczy trudniejszych, w krakowskiej więcej spokoju i powagi, stanisławowska trzyma się drogi pośredniej.
Nadobowiązkowa nauka rysunków w gimnazyach mo
gła się pochlubić, co do ilości dość obfitym, ale tylko wyjąt
kowo lepszym nad zwykły poziom plonem, w miarę zdarza
jących się tu i owdzie wybitniejszych talentów uczniów.
W ostatnich latach metoda nauki tego przedmiotu uległa w gimnazyacli znacznemu przeobrażeniu, i ja k zwykle przy wielkich zmianach, napotyka jeszcze na pewne trudności i chwiejne kroki stawia.
Dwanaście dużych szaf w środkowej części sali dru
giej, jeszcze nie zupełnie zdołało pomieścić normalny gabi
net do nauki fizyki, tak, iż niektóre przedmioty musiano dla braku miejsca postawić na szafach i koło ścian między sza
fami. Jest to zbiór jeden z najcenniejszych i najstaranniej zestawionych na szkolnej wystawie, a zajęli się nim z szczerą gorliwością i z niemałem poświęceniem czasu i pracy, dwaj profesorowie wiedeńscy, jeden z gimnazyum terezyańskiego, Dr. Hofłer, drugi z szkoły realnej, Dr. Maiss. Ze nikt z na
szych tego zadania nie wziął na siebie, temu wcale się nie dziwimy; byłoby to może nawet czystem niepodobieństwem z tego prostego powodu, że chcąc wybrać wszystko, co dla szkoły potrzebne i przydatne z pośród nieprzejrzanej masy najrozmaitszych przyrządów i przyborów, trzeba przebywać bardzo długi czas w miejscu, gdzie fabryki i składy tych przyrządów na wielką skalę istnieją i spokojnie rozpatrzeć się w rzeczach gotowych. Wiemy też, że zbiór nasz dokony
wał się długo, z wielką rozwagą i powoli, oczywiście w cią
giem porozumieniu z Radą szkolną krajową.
Od dawnych czasów, odkąd istnieją szkoły średnie w Austryi zorganizowane na nowych podstawach, dawała się uczuwać ciągła potrzeba ustanowienia pewnych norm, jasno określających, w co gabinety i wszelkie zbiory każdej szkoły niezbędnie zaopatrzone być powinny, ażeby skromne fundusze, corocznie na ten cel wyznaczone, jak najpraktycz
niej wyzyskać. Normy te istotnie przynajmniej częściowo władze szkolne obmyślały i wydawały przepisy, których się każda szkoła miała trzymać. Ostatni raz stało się to dla fizyki przed laty 20; tymczasem odtąd nauka tak postąpiła, że przepisy owe dziś i od szeregu lat prawie zupełnie zna
czenie straciły; niejedno, co dawniej było dobre, obecnie uznano za całkiem nieprzydatne, a powstało nietylko bardzo wiele ulepszeń i zmian, ale także obmyślono sporo zupełnie