• Nie Znaleziono Wyników

Maria Konopnicka Wiersze dla dzieci (wybór)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Maria Konopnicka Wiersze dla dzieci (wybór)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Tęczowy duszek

Kiedy czytam w mym ogródku, Kiedy szemrzą trawy, drzewa, Wtedy słyszę - po cichutku

Coś w gęstwinie wonnej śpiewa...

Coś ci śpiewa, coś - ci gada, Brzęczy niby złota pszczoła, Różne dziwy opowiada, A kto taki - nie wiem zgoła!

Czasem myślę, że to róża, Co na krzaku się rozwija, I oczęta do mnie zmruża...

Czasem myślę - że lilija...

Albo może żuczki złote, Może muszki i motyle,

Brzęczą w uszko, tak, na psotę, Gdy zadumam się na chwilę.

I raz tylko mi się zdało,

Że wskroś młodych listków sieci Widzę postać "duszka" białą, Jak na skrzydłach ku mnie leci...

Jasność słońca, dźwięk piosenki, Zapach kwiatów, listków szmery W tęczę tkały mu sukienki

I skrzydełek jego cztery...

Jak motylek na krzewinie, Tak nad głową moją siedział...

Myślę, że te wszystkie owe Dziwy - on mi opowiedział.

O tej pięknej, wielkiej ziemi, O tych morzach, o tych górach, O tych orłach, co nad nimi

Do gniazd swoich lecą w chmurach.

O tej czystej serc pogodzie, Której żaden mrok nie zaćmi, O miłości i o zgodzie,

I o pracy z ludźmi braćmi.

Krasnoludki

Czy to bajka, czy nie bajka, Myślcie sobie, jak tam chcecie.

A ja przecież wam powiadam:

Krasnoludki są na świecie.

Naród wielce osobliwy.

Drobny, — niby ziarnka w bani:

Jeśli które z was nie wierzy, Niech zapyta starej niani.

W górach, w jamach, pod kamykiem, Na zapiecku czy w komorze,

Siedzą sobie Krasnoludki W byle jakiej mysiej norze.

Pod kominem — czy pod progiem — Wszędzie ich napotkać można:

Czasem który za kucharkę Poobraca pieczeń z rożna..

Czasem skwarków porwie z rynki, Albo liźnie cukru nieco,

I pozbiera okruszynki, Co ze stołu w obiad lecą.

Czasem w stajni z bicza trzaśnie, Koniom spląta długie grzywy, Czasem dzieciom prawi baśnie...

Istne cuda! Istne dziwy!

Gdzie chce — wejdzie, co chce — zrobi, Jak cień chyżo, jak cień cicho,

Nie odżegnać się od niego, Takie sprytne małe licho!

...

Zresztą myślcie, jako chcecie, Czy kto chwali, czy kto gani, Krasnoludki są na świecie!

Spytajcie się tylko niani.

(2)

Dziadek przyjdzie

Dziadek dzisiaj przyjdzie, W wielkim krześle siędzie, Śliczne mi powieści

Opowiadać będzie.

Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!

Wy, złote iskierki, sypcie mi się wkoło!

Dziadek dużo widział, Dużo ziemi schodził;

Już sam nie pamięta, Kiedy się urodził.

Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!

Wy, złote iskierki, sypcie mi się wkoło!

Jak nam dziadek zacznie Prawić różne dziwy, To świat dawny staje Przede mną jak żywy.

Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!

Wy, złote iskierki, polatujcie wkoło!

I dawne zagrody, I ludzie, i pleśnie...

Do rana samego Marzą mi się we śnie!

Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!

Wy, złote iskierki, polatujcie wkoło!

Niezapominajki

Niezapominajki to są kwiatki z bajki!

Rosną nad potoczkiem, patrzą rybim oczkiem.

Gdy się płynie łódką, Śmieją się cichutko I szepcą mi skromnie:

„Nie zapomnij o mnie”.

Pranie

— Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!

Nie mam rączek jedenastu, Tylko dwie mam rączki małe, Lecz do prania doskonałe.

Umiem w cebrzyk wody nalać, Umiem wyprać... no... i zwalać, Z mydła zrobię tyle piany, Co nasz kucharz ze śmietany.

I wypłuczę, i wykręcę,

Choć mnie dobrze bolą ręce.

Umiem także i krochmalić, Tylko nie chcę się już chwalić!

— A u pani? Jakże dziatki?

Czy też brudzą się manatki?

— U mnie? Ach! To jeszcze gorzej:

Zaraz zdejmuj, co się włoży!

Ja i praczki już nie biorę, Tylko co dzień sama piorę!

Tak to praca zawsze nowa, Gdy kto lalek się dochowa!

Zła zima

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!

Szczypie w nosy, szczypie w uszy Mroźnym śniegiem w oczy prószy, Wichrem w polu gna!

Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!

Płachta na niej długa, biała, W ręku gałąź oszroniała, A na plecach drwa...

Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!

A my jej się nie boimy,

Dalej śnieżkiem w plecy zimy, Niech pamiątkę ma!

Nasza zima zła!

(3)

Stefek Burczymucha

O większego trudno zucha, Jak był Stefek Burczymucha,

- Ja nikogo się nie boję!

Choćby niedźwiedź... to dostoję!

Wilki?... Ja ich całą zgraję Pozabijam i pokraję!

Te hieny, te lamparty

To są dla mnie czyste żarty!

A pantery i tygrysy

Na sztyk wezmę u swej spisy!

Lew!... Cóż lew jest?! - Kociak duży!

Naczytałem się podróży!

I znam tego jegomości, Co zły tylko, kiedy pości.

Szakal, wilk,?... Straszna nowina!

To jest tylko większa psina!...

Brysia mijam zaś z daleka, Bo nie lubię, gdy kto szczeka!

Komu zechcę, to dam radę!

Zaraz za ocean jadę

I nie będę Stefkiem chyba, Jak nie chwycę wieloryba!

I tak przez dzień boży cały Zuch nasz trąbi swe pochwały,

Aż raz usnął gdzieś na sianie...

Wtem się budzi niespodzianie.

Patrzy, aż tu jakieś zwierzę Do śniadania mu się bierze.

Jak nie zerwie się na nogi,

Jak nie wrzaśnie z wielkiej trwogi!

Pędzi jakby chart ze smyczy...

- Tygrys, tato! Tygrys! - krzyczy.

- Tygrys?... - ojciec się zapyta.

- Ach, lew może!... Miał kopyta

Straszne! Trzy czy cztery nogi, Paszczę taką! Przy tym rogi...

- Gdzie to było?

- Tam na sianie.

- Właśnie porwał mi śniadanie...

Idzie ojciec, służba cała,

Patrzą... a tu myszka mała Polna myszka siedzi sobie

I ząbkami serek skrobie!...

Pszczółki

Brzęczą pszczółki nad lipiną Pod błękitnem niebem;

Znoszą w ule miodek złoty, Będziem go jeść z chlebem.

A wy, pszczółki pracowite, Robotniczki boże!

Zbieracie wy miody z kwiatów, Ledwo błysną zorze.

A wy pszczółki, robotniczki, Chciałbym ja wam sprostać, Rano wstawać i pracować, Byle miodu dostać!

(4)

Pan Zielonka

Pan Zielonka, co nad stawem Mieszka sobie żabim prawem, Ma rodzinę wcale sporą:

Dzieci pono aż pięcioro.

Już od dziada i pradziada Wielkie Bagno tu posiada, I przy kępie, pod łopianem, Na folwarku tym jest panem.

Tu na muszki w lot czatuje, Tu się kąpie, tu poluje,

Tu napełnia staw swym krzykiem, A jest sławnym gimnastykiem.

Jak dzień tylko się rozświeci, Hyc z kąpieli, woła dzieci, I za chwilę kawalkadą Taką oto sobie jadą:

Ten najstarszy, co na przodzie, Rej prowadzi w tym pochodzie, A ma tuszę okazałą,

Od swych ocząt zwie się „Gałą”

Ten za ojcem, tak wesoły, Co się trzyma fraka poły, I ten w wielkich susach drugi:

„Miech” i „Skrzeczek” na usługi.

Czwarty „Żeruś” na ostatku Pędzi, krzycząc: „Tatku! Tatku!

Tatko, widzę, zapomina, Że ma też Żerusia syna!”

Lecz najmłodszy, pieszczoch wielki, Co się trzyma kamizelki,

I na karku u tatusia

Wierzchem jedzie, zwie się „Trusia”

Tata chlubi się tym chwatem, Co odważnie śmiga batem, Choć kapelusz mu ojcowy Całkiem zakrył czubek głowy!

Nie wiem, czy się wam zdarzyło Tę kompanię spotkać miłą?

Lecz po deszczu rad się błąka Z dziatwą swoją pan Zielonka.

Tęcza

— A kto ciebie, śliczna tęczo, Siedmiobarwny pasie,

Wymalował na tej chmurce Jakby na atłasie?

— Słoneczko mnie malowało Po deszczu, po burzy;

Pożyczyło sobie farby Od tej polnej róży.

Pożyczyło sobie farby Od kwiatów z ogroda;

Malowało tęczę na znak, Że będzie pogoda!

Bocian

Bociek, bociek leci!

Dalej, żywo, dzieci!

Kto bociana w lot wyścignie, Temu kasza nie ostygnie.

Kle, kle, kle, kle, kle!

Bociek dziobem klaska:

— Wyjdźcież, jeśli łaska!

Niech zobaczę, niech powitam, Niech o zdrowie się zapytam.

Kle, kle, kle, kle, kle!

— A ty, boćku stary, Piórek masz do pary;

Żaby je liczyły w błocie, Naliczyły cztery krocie.

Kle, kle, kle, kle, kle!

Nim skończyły liczyć, Już je zaczął ćwiczyć.

— Oj, bocianie, miły panie, Miejże dla nas zmiłowanie!

Kle, kle, kle, kle, kle!

(5)

Jesienią, jesienią Sady się rumienią;

Czerwone jabłuszka Pomiędzy zielenią.

Czerwone jabłuszka, Złociste gruszeczki Świecą się jak gwiazdy Pomiędzy listeczki.

Pójdę ja się, pójdę Pokłonić jabłoni, Może mi jabłuszko W czapeczkę uroni!

Pójdę ja do gruszy, Nastawię fartuszka, Może w niego spadnie Jaka śliczna gruszka!

Jesienią, jesienią Sady się rumienią;

Czerwone jabłuszka Pomiędzy zielenią.

Kukułeczka

Po tym ciemnym boru Kukułeczka kuka, Z ranka do wieczora Gniazdka sobie szuka.

Kuku! Kuku!

Gniazdka sobie szuka.

— A ty, kukułeczko, Co na drzewach siadasz, Jakie ty nowiny

W lesie rozpowiadasz?

Kuku! Kuku!

W lesie rozpowiadasz?

— Leciałam ja w maju Z ciepłego wyraju, Zagubiłam w drodze Ścieżynkę do gaju!

Kuku! Kuku!

Ścieżynkę do gaju!

Zgubiłam ścieżkę Do gniazdeczka mego, Teraz latam, teraz kukam, Ot, już wiesz dlaczego.

Kuku! Kuku!

Ot, już wiesz dlaczego

Ogródek

W naszym ogródeczku Są tam śliczne kwiaty:

Czerwone różyczki I modre bławaty.

Po sto listków w róży, A po pięć w bławacie;

Ułożę wiązankę I zaniosę tacie.

A tata się spyta:

— Gdzie te kwiaty rosną?

— W naszym ogródeczku, Gdziem je siała wiosną.

Ptaszki do słońca Dajże ziemi plon obfity, By starczyło i nam chleba, A na gniazda, chaty nasze, Z pogodnego świeć nam nieba!

A my, ptaszki, witać będziem, Będziem żegnać cię piosenką I zanucim, zaświergoczem Dobrym ludziom przez okienko

Poranek

Minęła nocka, minął cień, Słoneczko moje, dobry dzień!

Słoneczko moje kochane, W porannych zorzach rumiane!

Minęła nocka, minął cień, Niech się wylega w łóżku leń, A ja raniuchno dziś wstanę, Zobacz słonko rumiane

(6)

Choinka w lesie

„A kto tę choinkę

zasiał w ciemnym lesie?”

„Zasiał ci ją ten wiaterek, co nasionka niesie”.

„A kto tę choinkę

ogrzał w ciemnym boru?”

„Ogrzało ją to słoneczko z niebieskiego dworu”.

„A kto tę choinkę poił w ciemnym gaju?”

„Jasne ją poiły rosy i woda z ruczaju”.

„A kto tę choinkę wyhodował z ziarna?”

„Wychowała ją mateńka, ziemia nasza czarna!”

Co mówi zegar

Stary zegar od pradziada Nic nie robi, tylko gada…

Ledwie skończył — już zaczyna;

Co godzina — to nowina.

— „Ej wy dziatki! Czy wy wiecie, Jak bywało niegdyś w świecie?

Jak bywało na tej ziemi

Przed latami, przed dawnemi?

Tarcza moja, tak jak słońce Biła sercem szczerozłotem;

Sławnych godzin sta, tysiące Wydzwoniłem moim młotem.

Miałem w piersi głos ogromny:

Grałem marsze i mazurki I polonez wiekopomny O tym królu, co bił Turki.

Dziś mi nikt już nie poradzi, Z wiatrem poszło moje zdrowie…

Zapytajcie tylko dziadzi, To on resztę wam opowie”. — Stary zegar mruczy w ciszy, Zgięta skrzypi w nim sprężyna.

Ledwo idzie, ledwo dyszy, Przecież znowu bić zaczyna

Mały trębacz

Moja trąbka ślicznie gra:

Ratata! Ratata!

Dziwuje się owca siwa,

Kto tak wdzięcznie jej przygrywa, Dziwują się żółte bąki,

Kto tak cudnie gra wśród łąki.

Chwieje wietrzyk bujną trawą, Niesie piosnkę w lewo, w prawo, Aż gdzieś w dali echo gra:

— Ratata! Ratata!…

Moja trąbka głośno brzmi:

Rititi! Rititi!…

Wiewióreczka patrzy z drzewa, Czy to gaj tak wdzięcznie śpiewa?

Nastawiła uszka oba, Tak jej granie się podoba.

I zajączek, skryty w trawie, Słucha, patrzy się ciekawie.

Głos w oddali echem brzmi:

— Rititi! Rititi!…

O czem ptaszek śpiewa A wiecie wy, dzieci,

O czem ptaszek śpiewa, Kiedy wiosną leci

Między nasze drzewa?

Oj, śpiewa on wtedy Piosenkę radosną:

«Przeminęły biedy, Gaj się okrył wiosną!»

Oj, śpiewa on sobie Z tej wielkiej uciechy, Że do gniazda wraca, Do swej miłej strzechy.

Latał on za góry, Latał on za morza…

Za nim ciężkie chmury, Przed nim złota zorza.

Teraz się zmieniła Pogoda na świecie;

Nasza wiosna miła Odziała się w kwiecie…

Tak i dola nasza, Choć nam się zasmuci, Wróci nam z piosenką, Z słoneczkiem nam wróci!

Cytaty

Powiązane dokumenty

WSM w Warszawie urochomiła nowy ośrdodek dydaktyczny w Bełchatowie ponieważ była taka potrzeba. Zaczęło się od pisma starosty Beł- chatowa z prośbą o utoworzenie w tym

w Sydney (Australia), w następnym miesiącu zaś zbierze się w Polsce „nadzwyczajny kongres (plenarne zgromadzenie) Unii dla uczczenia 500 rocz- nicy urodzin Mikołaja

Wpływ służby wojskowej na

W oparciu o materiał pamiętnikarski i analizę statystyki wydawniczej oraz księgozbiorów bibliotek publicznych autor po­ dejmuje próbę określenia recepcji

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

U dzieci świst oskrzelowy zdarza się częściej niż u osób do- rosłych z powodu różnic anatomicznych i czynnościowych w ob- rębie dróg oddechowych, płuc i klatki piersiowej..

Uczniowie nazywają części mowy, jakie wchodzą w skład tego zdania i uzupełniają w tabeli funkcje, jakie pełnią one w zdaniu. W kolejnym etapie zajęć zespół klasowy

Instytucja kas rejestrujących w systemie podatku od wartości dodanej była kojarzona nie tylko z realizacją funkcji ewidencyjnej przy zastosowaniu tych urządzeń, ale również z