• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina - Włodzimierz Czapla - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rodzina - Włodzimierz Czapla - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WŁODZIMIERZ CZAPLA

ur. 1925; Końskowola

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Puławy, dwudziestolecie międzywojenne, rodzina, dziadkowie, ojciec, matka, ulica Sieroszewskiego

Rodzina

[Nazywam się] Włodzimierz Czapla. Urodziłem się 16 grudnia 1925 roku. W [19]32 roku rodzice wybudowali dom, w którym aktualnie jesteśmy, przy ulicy Sieroszewskiego i od tej pory jestem mieszkańcem Puław. Przed wybudowaniem tego domu mieszkaliśmy u dziadków w Końskowoli, bo dziadkowie ze strony ojca byli w Końskowoli.

Moja matka była taką niedoszła nauczycielką. Urodziła się w [1]905 roku i przed samą wojną babcia zmarła, dziadek poszedł na wojnę i matka się tak, że tak powiem, tułała – to rodzina wychowywała, to znowu gdzieś była. Mój ojciec pochodził z Rzeczycy, to jest taka wieś za Kazimierzem. Dziadkowie mieli tam kawałek ziemi i młyn wodny, więc jak na tamte czasy dość dobrze sytuowani [byli]. [Ojciec] był ślusarzem, pracował jako ślusarz w młynach przeważnie, taki ślusarz młynarski, no i był legionistą, uczestnikiem wojny [19]20 roku, a w czasie okupacji zginął w okolicznościach nie wiadomo jakich, to znaczy wyszedł z domu i więcej nie wrócił.

Mówili, że tam gdzieś jakaś łapanka była, to było nie tutaj, tylko pojechał do Warszawy załatwiać jakieś sprawy i już nie wrócił.

Tu są działki, które mają ulice od [nazwisk] pisarzy, znaczy: Sieroszewski, Sienkiewicz i Słowacki, i tak dalej, a po drugiej stronie byli, że tak powiem, wielcy wojskowi czy wielcy wodzowie, to znaczy Dąbrowski, Bem i tak dalej. Ponieważ mój ojciec był legionistą, to z tej racji otrzymał tutaj tę działkę, to było zarośnięte i budowano domy różne. Na ogół były drewniane, ten dom też jest budowany z drewna. Poza tym bardzo skromne, bo dużo ludzi nie miało jakichś dodatkowych funduszy, tak że bardzo skromniutkie: pokój, dwa pokoje, to zasadnicze pomieszczenia. A poza tym, takim naturalnym czy koniecznym wyposażeniem posesji – bo to były nieskanalizowane [budynki], nie było wody – były studnie i oczywiście ubikacje na dworze, te tradycyjne z serduszkiem na górze. Tutaj nie doprowadzono wody, początkowo drogi były nieutwardzone, tu wszędzie był piach, ścieżki wzdłuż. Oczywiście parkany w większości były również drewniane, mam

(2)

wrażenie, że łatwiejsze w uzyskaniu było drewno niż cegła. Były studnie takie płytkie, ludzie kopali, a u nas rzeczywiście woda była bardzo trudna, tak że ta studnia, która do tej pory istnieje, miała 28 kręgów betonowych – osiemdziesiąt centymetrów chyba krąg, no to była ponad 20 metrów głęboka. Jak przyszedł czas kiszenia ogórków na jesieni, to wszyscy sąsiedzi, bliżsi i dalsi, przychodzili po wodę, że to taka dobra woda.

Data i miejsce nagrania 2002-12-13, Puławy

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

W tym miejscu, gdzie na rogu Mickiewicza dwa bloki takie wysokie stoją, czteropiętrowe, była duża łąka i tam graliśmy w piłkę, ganialiśmy się, bawiliśmy się, bo

Następnie po przeciwnej stronie, ale nie wiem, czy to był [budynek] murowany, czy niemurowany, był taki duży sklep pana Jagusiewicza, jeżeli się nie mylę,

Mniej było kupowania ciasta, przynajmniej w mojej rodzinie, tylko wszystko się piekło, smażyło mięso, oczywiście szynki to nie było dziesięć czy piętnaście deko, tylko

A wtedyśmy wchodzili, oczywiście latarek żeśmy nie mieli, ale braliśmy jakieś świece, jakieś łuczywa i tam czasami może dziesięć metrów [w głąb wchodziliśmy], żeśmy

Tam oni przecież też system mieli trochę inny, bo to zbrojenie, a tutaj były hale montażowe, ale to była produkcja, do nas szły przecież wielkie, ogromne ilości tych zegarków.

Jeszcze zabawniejsza historia była, jak nasza pani dentystka poskarżyła do stryjka, myśląc że to mój ojciec: „Ja tak chciałam za Józia wyjść, a Józio nie chciał się ze

To tak ta beczka stała pod dachem, bo to już było lato przecież, żeby to po kapuście namoczyć, bo to czuć te kapustę kiszone, i jak ona się odważyła.. Ale